• Nie Znaleziono Wyników

Tradycja i współczesność w latach 1945—1949

Na początku rozważań warto spojrzeć na toczące się „zaraz po wojnie” dys‑

kusje wokół literatury dziecięco ‑młodzieżowej i usytuowania jej odmian gatun‑

* Zagadnienia omówione w niniejszym opracowaniu szerzej prezentuje praca: M. Ostasz:

Oblicze powojennej krytyki literatury dla dzieci i młodzieży 1945—1956. Kraków 1999.

kowych. Już w październiku 1946 roku z inicjatywy wydawnictwa Czytelnik, została zorganizowana pierwsza konferencja poświęcona literaturze dla dzieci i młodzieży. Jej organizatorzy chcieli zwrócić uwagę na znaczenie wychowaw‑

cze tej literatury i poziom artystyczny, zachęcić literatów, aby wypełnili swo‑

ją twórczością braki powstałe podczas wojny. Główny referat wygłosiła Maria Kann, wskazując ścisły związek pomiędzy rozwojem psychicznym małych czy‑

telników a dokonywanym przez nich wyborem lektury, nakłaniając do pisania książek o tematyce współczesnej i wydawania wybitnych dzieł literatury świato‑

wej, gdyż jak twierdziła: „Nowego obrazu życia i nowego człowieka młodzież szuka w nowej książce”1.

Znacznie więcej propozycji w sprawie literatury dziecięcej zgłoszono na I Ogólnopolskim Zjeździe w Sprawie Literatury dla Dzieci i Młodzieży, który odbył się w czerwcu 1947 roku. Część informacyjna zjazdu obejmowała przegląd literatury polskiej i obcej, co pozwoliło nawet mniej zorientowanym uczestnikom na zapoznanie się z jej jakościowym i ilościowym dorobkiem. Nacisk położono na odpowiednie „naświetlenie tematyki współczesnej, uwypuklenie dominujących tendencji i wykreślenie wytycznych na przyszłość”2. Postulowano wzmożoną kry‑

tykę literacką utworów dla dzieci, która opierałaby się nie na subiektywnych prze‑

słankach, lecz na obserwacjach grup dziecięcych i ich reakcji na lekturę. Starano się sprecyzować „ideał wychowawczy” w literaturze dziecięcej doby powojennej.

W uchwale zjazdu, która dawała podstawę do podjęcia dyskusji na temat aspektów aksjologicznych, stwierdzono, że „literatura dziecięca winna służyć wychowaniu nowego człowieka w duchu przemian społecznych”. Wysunięto też dezyderat do‑

tyczący konieczności walki ze złą książką i złym czasopismem. „Wolność wy‑

dawania złych książek musi być ograniczona” — to hasło rzucone przez Irenę Skowronkównę, główną organizatorkę zjazdu.

Na zjeździe omawiano różne aspekty powojennej literatury dla dzieci (M. Ar‑

noldowa, A. Łasiewicka, M. Gutry), problem czasopism dziecięcych (M. Włodar‑

ski), organizację pracy w zakresie wydawnictw dla dzieci (I. Słońska), potrzebę opracowania repertuaru teatru dla dzieci (K. Krymkowa), kwestie psychologiczne (S. Baley), socjologiczne (H. Rudnicka), zagadnienia artyzmu (H. Januszewska), ilustracji w książkach dla dzieci (S. Szuman, B. Bocianowski). Z perspektywy mi‑

nionego czasu można zauważyć, że ogólny kierunek działań wydawał się właściwy.

Podjęto próby realizacji niektórych wysuniętych wówczas postulatów, np. wyjaśnia‑

no wątpliwości rzekomego „formalizmu” wierszy Jana Brzechwy. „Trzeba jednak podkreślić — stwierdził po latach Stanisław Aleksandrzak — że większość poru‑

szanych wówczas spraw zachowała aktualność i żywotność. Zjazd był wyrazem

1 Zob. M. Kan n: Pierwsza konferencja poświęcona zagadnieniom związanym z literaturą dla dzieci i młodzieży. W: Kim jesteś Kopciuszku, czyli o problemach współczesnej literatury dla dzieci i młodzieży. Red. S. Aleksand rzak. Warszawa 1968, s. 229—245.

2 K. Kuliczkowska: O wielką literaturę dla małych. „Twórczość” 1947, z. 7/8, s. 136.

troski o kierunek rozwoju twórczości dla dzieci i młodzieży […], nadania jej wła‑

ściwej rangi artystycznej i wychowawczej”3.

Szkoda, że zbliżający się okres dominacji socrealizmu uniemożliwił pełną realizację zgłoszonych wówczas pomysłów i propozycji. W pierwszej fazie roz‑

woju i przemian kultury po roku 1945 ważne dla kształtu powojennej literatury były też dyskusje o charakterze programowym, dotyczące właściwości rodza‑

jów i gatunków oraz ich funkcji. Stanowiły zalążek coraz wyraźniejszego na gruncie refleksji o literaturze dziecięcej nurtu rozważań teoretycznych. Przeja‑

wy krytyki programowej uwidoczniły się na zjeździe poświęconym literaturze dla dzieci, w prasie podejmującej dyskusje dotyczące poezji dla najmłodszych, funkcji baśni czy wyznaczników strukturalnych i tematycznych tzw. powieści dla dziewcząt.

Już w 1945 roku Krystyna Kuliczkowska w artykule O współczesnej literatu-rze dla dzieci, inicjującym poważną dyskusję o książce dla dziecka, wspominała o konieczności stworzenia nowej formuły wiersza dziecięcego. W 1946 roku Anna Kamieńska w artykule O nową poezję dla dzieci („Wieś”, nr 48) poddała ostrej krytyce konwencjonalną, opartą na wzorach sprzed dwóch pokoleń współczesną twórczość dla dzieci, pełną — jej zdaniem — skostniałych schematów, rezygnu‑

jącą z przygotowania małego odbiorcy do rozumienia nowej poezji. Zamieszczone w tym samym numerze czasopisma dwa wiersze autorki oraz — nieco dalej — wiersze młodszych współpracowników redakcji („Wieś” 1947, nr 32) miały sta‑

nowić podstawę dalszej dyskusji wokół liryki dla dzieci. W polemicznym głosie:

W sprawie poezji dla dzieci Kuliczkowska zaatakowała ową „wzorową poezję”, jej nikłą wartość artystyczną, nieznajomość psychiki dziecka. Postulat, by poezja dla dzieci nie opierała się tradycyjnie i bezmyślnie na dawnych wzorach, by odnawia‑

ła środki poetyckie, jest słuszny:

Sztuka dla dziecka będzie prawdziwą sztuką, gdy wyjdzie od pojęć i wyobra‑

żeń dziecka, a nie wówczas, gdy będzie sztucznie stosować do ich poziomu gotowe, odziedziczone po jakiejkolwiek tradycji literackiej wzory4.

Idea wiersza ludowego, oparta na wyznacznikach realności i odrębnym stylu, zrywająca z odniesieniem do wiersza ludowo ‑śpiewnego (formy chętnie używanej m.in. przez Marię Konopnicką czy Janinę Porazińską) nie zyskuje uznania wśród odbiorców. Dyskusja dała jednak asumpt, jak stwierdziła najżarliwsza dyskutant‑

ka, Kuliczkowska, do wysunięcia ważnych sugestii i wniosków5.

3 A. Aleksand rzak: I Ogólnopolski Zjazd w sprawie literatury dla dzieci i młodzieży. W:

Kim jesteś Kopciuszku…, s. 257.

4 K. Kuliczkowska: W sprawie poezji dla dzieci. „Wieś” 1947, nr 41, s. 5.

5 K. Kuliczkowska: A zaczęło się od poezji dla dzieci. „Dziennik Literacki” 1949, nr 3, s. 8.

Tymczasem Hanna Januszewska wygłosiła pochwałę polskiej poezji i baśni dla dzieci, wysoko oceniając rolę Konopnickiej, Zofii Rogoszówny, Porazińskiej, Ewy Szelburg ‑Zarembiny, Lucyny Krzemienieckiej, Juliana Tuwima, Brzechwy czy Wojciecha Żukrowskiego. W związku z burzliwą dyskusją wokół formuły wiersza Brzechwy zauważyła:

Słowem można wzruszyć, słowem można pożartować. Oscylowanie słowem między rzeczywistością pojętą serio a pojętą żartobliwie to artyzm Jana Brzechwy. Artysta sam się tym szczerze bawi, więc i bawi się czytelnik, choć ten figlarny artyzm staje się chwilami aż niebezpiecznym żonglerstwem słownym6.

W umiarkowany sposób komentowała ten problem Maria Arnoldowa, autorka jednego z referatów:

Walczyć już raczej trzeba z przerostem absurdu w literaturze dla najmłod‑

szych, z istotnym zalewem nonsensu i groteski. […] W odniesieniu do ksią‑

żek Tuwima i Brzechwy można i należy mówić, że dostarczają dziecku mate‑

riału do zabaw intelektualnych, do gimnastyki umysłowej, a także o wielkiej zasłudze kształcenia w dziecku dowcipu i poczucia humoru (odnosi się to w równej mierze do dalszych, pełnych pomysłowości książek Brzechwy).

U ogromnej większości ich naśladowców przeważa nonszalancja i bezładne gadulstwo7.

Inni dyskutanci atakowali Brzechwę za intelektualną ekwilibrystykę, werba‑

lizm, trudną formę, niezrozumialstwo, absurdalne igraszki słowne i dowcipy języ‑

kowe8. Polemikę z tymi zastrzeżeniami podjął Kazimierz Wyka:

Przede wszystkim — skąd ta poezja dziecięca oparta głównie na kapitalnej igraszce tym swobodniejszej, że wyzyskującej prawa infantylnych skojarzeń dźwiękowych? […] Ta radość z poezji bardzo słownikowej posiada widocz‑

nie jakieś zaczepy w psychice dziecka, skoro w nią trafia, skoro podrzucając słowo — dziecko bywa wprawnym żonglerem i zaznaje uciechy z tej żon‑

glerki9.

Wyka wyraził więc przekonanie, że jest to odpowiedni dla dziecka typ poezji, choć niekoniecznie można go uznać za szczyt i granicę artystycznych poszuki‑

wań, twórczych eksperymentów.

6 H. Januszewska: Artyzm w poezji i baśni polskiej dla dzieci. „Ruch Pedagogiczny”

1946/1947, nr 4, s. 278.

7 M. A r noldowa: Polska literatura dla najmłodszych. „Ruch Pedagogiczny” 1946/1947, nr 4, s. 241.

8 Zob. B. Tylicka. „Ruch Pedagogiczny” 1947/1948, nr 1.

9 Kjw [K. Wyka]: Dzieckiem być warto. „Odrodzenie” 1948, nr 1, s. 5.

Brzechwa w obronie własnej poezji pisał po latach:

Unikając oschłej i schematycznej dydaktyki, próbowałem przez ośmieszenie wad i przywar ukazać ich ujemną stronę małym czytelnikom. Wydawało mi się, że literatura dla dzieci może i powinna być pouczająca, ale w szczególny sposób. Powinna poszerzać sferę ich wyobrażeń, wzbogacać słowo, a idee wychowawcze podawać w iskrzącej się, wesołej i lekkiej formie10.

Następne lata potwierdziły, że dzieci łatwo oswoiły się z igraszkami słownymi i polubiły je; również „szkoła” Tuwima i Brzechwy, wnosząca nowe elementy do poezji dla dzieci, w której dominowały dotychczas nurty liryczno ‑śpiewne, twór‑

czo oddziaływała na „lingwistyczne” tendencje w liryce dla dzieci również po roku 1956 (Ludwik Jerzy Kern, Wanda Chotomska, Jan Sztaudynger).

W latach międzywojennych toczyły się ożywione dyskusje nad baśnią i jej rozlicznymi funkcjami — wychowawczymi, estetycznymi czy moralnymi. Obok zdecydowanych przeciwników, jak np. Kazimierz Królikowski, znalazło się grono obrońców, np. Zofia Weryho, Maria i Julia Jaworskie, Stefan Szuman. Po woj‑

nie powrócono do poruszonych zagadnień, podejmując próby określenia funkcji i kształtu baśni wobec obowiązujących doktryn pedagogicznych, estetycznych, społecznych i politycznych. Jako pierwszy swoje stanowisko przedstawił Wiesław Osterloff, obarczając braci Grimm odpowiedzialnością za „odwieczne niemieckie okrucieństwo” i domagając się usunięcia ich baśni z obiegu czytelniczego w Pol‑

sce. Najpierw w miesięczniku „Życie Szkoły” Osterloff poddał analizie baśń Jaś i Małgosia, podkreślając, że w tekście występują elementy okrucieństwa, pochwa‑

ła bogactwa, „podporządkowanie uczuć ludzkich niskim instynktom”, słowem,

„morale typowe dla psychiki germańskiej, obcej duszy Słowianina”11. W obszer‑

niejszym artykule Kryminalistyka i bajki Grimma padają jeszcze ostrzejsze za‑

rzuty, mowa w nim o niezdrowej sensacyjności właściwej brukowym romansom kryminalnym, sadyzmie i okrucieństwie.

Przeciw tak ostrym sformułowaniom i uproszczeniom znowu zaprotestowała Kuliczkowska w tekście W obronie Kopciuszka i królewny Śnieżki. Zwróciła uwa‑

gę, że krwawe zabójstwa i zła macocha występują w baśniach całego świata, po‑

dobnie jak motyw okrutnej zemsty i „czarne charaktery”. Podkreślała jednocześ‑

nie, że w wielu baśniach Grimm można znaleźć elementy dobra: w Królewnie Śnieżce prosty człowiek ratuje dziewczynę, zawiązuje się przyjaźń Śnieżki z kra‑

snoludkami, Kopciuszek przebacza złym córkom macochy. W konkluzji autorka przekonuje, że nie tylko baśnie braci Grimm, lecz wiele innych, opartych na wąt‑

kach ludowych, należy poddać wcześniej adaptacji, gdyż ze względu na dziecięce‑

go adresata surowy zapis jest często nie do przyjęcia12.

10 J. Brzechwa: Moje potyczki i boje. „Życie Szkoły” 1958, nr 4.

11 W. Osterloff: „Jaś i Małgosia”. Próba analizy. „Życie Szkoły” 1946, nr 7, s. 152—154.

12 K. Kuliczkowska: W obronie Kopciuszka i królewny Śnieżki. „Życie Szkoły” 1946, nr 7, s. 154.

Znacznie ostrzejszy ton wypowiedzi cechuje zamieszczony w tygodniku

„Kuźnica” artykuł Janiny Broniewskiej Książki dla dzieci. Badaczka stwierdzi‑

ła w nim, że „minęły czasy czarodziejstwa różdżek”. Zażądała zerwania z apo‑

litycznością książek dla dzieci i zaprotestowała przeciw wznawianiu „różnych Koziołków ‑Matołków z rodzimej obórki”13. Głos na temat baśni zabierają także uczestnicy zjazdów i konferencji poświęconych literaturze dziecięcej. Na konfe‑

rencji „czytelnikowskiej” domagano się eliminowania z baśni szkodliwych wąt‑

ków i motywów, które „uległy przedawnieniu”. Na zjeździe w 1947 roku propo‑

nowano „odrzucenie takich akcesoriów baśni, jak wróżki, królewny, czarownice itp.”. Baley przestrzegał przed „krucjatą przeciw bajkom, baśniom i nonsensom”

w dyskusjach o literaturze dziecięcej. Warto zwrócić uwagę na merytoryczne uwagi Kann, Januszewskiej i Stefanii Wortman „w obronie baśni ludowej”, za‑

mieszczone na łamach „Odrodzenia” w 1948 roku. Te wypowiedzi stanowiły swoiste „impresje” na temat baśni i jej roli w życiu dziecka, dotyczyły form ich przekształceń artystycznych. Kann stwierdziła, że „baśń jest bliska, bo powsta‑

ła z dziecinnych jeszcze rojeń i marzeń ludzkich, z pierwszych prób tworze‑

nia światopoglądu, z najszczerszych pragnień ludu”14. Wortman dodała, że baśń

„wprowadza dziecko w świat piękna, uczy je zachwycać się kształtami, kolora‑

mi, przyzwyczaja do opisu poznawanej rzeczywistości. Pozwólmy dziecku roz‑

koszować się baśnią, póki tego chce, pozwólmy mu spokojnie z niej wyrosnąć”15. Również Januszewska była przekonana, że nie należy zbytnio unowocześniać baśni: „Ugrzecznić baśń ludową, odbarwić ją z krwi i blasku pożogi, zamienić na wzorowy ton buńczucznego hultajstwa, który dźwięczy z ust jej bohaterów, [to] odrzeć ją z jej piękna” — pisała.

„Zasadnicza kampania” toczyła się także wokół kontrowersyjnego zawsze typu powieści dla dziewcząt, niewolnego od egzaltacji, sentymentalizmu czy egocentryzmu. Spiętrzenie wznowień popularnych w okresie międzywojnia ksią‑

żek „dziewczęcych” w latach 1945—1948, takich jak Ania z Zielonego Wzgórza, powieści Marii Buyno ‑Arctowej, Kornela Makuszyńskiego, Haliny Auderskiej, T. Meade’a, Ireny Szczepańskiej ‑Walles, M. Kann, ks. Stanisława Pasławskiego, oraz wydanie nowych pozycji Szczepańskiej ‑Walles (Hania Mulatka) czy Marii Krüger (Szkoła narzeczonych) było przyczyną ostrych ataków na typ „powieści dziewczęcej”.

W drukowanym w „Odrodzeniu” w roku 1948 artykule O fałszywej rzeczywi-stości Wortman pisała o fałszywym obrazie romantyzmu zawartego w niezwyk‑

łych sytuacjach opisanych w książkach dla dziewcząt: „porywaniu nocą na bal, tańcu przy księżycu na luksusowych statkach”.

13 J. Broniewska: Książka dla dzieci. „Kuźnica” 1946, nr 20, s. 9.

14 M. Kan n: Baśń na rozdrożu. „Odrodzenie” 1948, nr 42, s. 7.

15 S. Wor t man: W obronie baśni ludowej. „Odrodzenie” 1948, nr 42, s. 7.

W takich obrazach — podkreślała — nie ma baśniowości, w baśniach bo‑

wiem nie ma mowy o apoteozie egocentryzmu, pogoni wyłącznie za osobi‑

stym szczęściem, wyeksponowane są silne motywy altruistyczne16. Podobnie wypowiadała się na temat tych wznowień Gutry:

Książki te mają rodowód nie w Ani z Zielonego Wzgórza, ale są kontynuacją egzaltowanych, zamaskowanych romansów Czarskiej, której bohaterkami były dziewczęta z internatu dla dobrze urodzonych szlachcianek.

Dodała jednak, że czytelnictwo młodzieży opiera się na książce wznowio‑

nej — „Z radością stwierdzić trzeba, że wybór padł na pozycje najwartościowsze.

[…] Drogi polskiej literatury są już wyznaczone przez pozycje o nieprzemijają‑

cej wartości”17. Jej zdaniem, cennych treści i estetycznych przeżyć dostarczają utwory: Haliny Górskiej, Marii Dąbrowskiej, Rogoszówny, Gustawa Morcinka, Heleny Boguszewskiej, Szelburg ‑Zerembiny, Łasiewickiej, a także Porazińskiej, Januszewskiej, Krzemienieckiej, Janiny Broniewskiej, Jadwigi Korczakowskiej, Zofii Charszewskiej i innych twórców.

Podobne sądy wygłaszali inni krytycy. Zofia Starowieyska ‑Morstinowa pozy‑

tywnie oceniła wznowienia pełnych optymizmu, „jasnej zdrowej wesołości” ksią‑

żek Makuszyńskiego, Antoniny Domańskiej, Edmunda de Amicisa, Hugh Loftin‑

ga, Kennetha Grahame’a, Arthura Ransome’a, Julesa Verne’a, Heleny Bobińskiej, Zofii Żurakowskiej, Władysława Umińskiego, Pii Górskiej, Jana Parandowskiego, Zofii Kossak ‑Szczuckiej, Anieli Gruszeckiej, Janusza Korczaka18. Kann dodała jeszcze pozycje autorskie Aliny i Czesława Centkiewiczów (Odarpi, syn Egiwy), Januszewskiej (Siwa, gąska siwa), Stanisława Grabowskiego (Skrzydlate Brac-two), Porazińskiej (W Wojtusiowej izbie), Konopnickiej (Na jagody), Kownackiej (Tajemnica uskrzydlonego serca), Daniela Defoe (Przypadki Robinsona Cruzoe)19. Sięgając dalej w przeszłość — do epoki pozytywizmu — krytycy zalecali daleko idącą ostrożność. Uwagi dotyczyły m.in. książek Wiktora Gomulickiego, Deoty‑

my czy Henryka Sienkiewicza20.

Natomiast kanon „klasycznych” pozycji z literatury obcej dla dzieci i młodzie‑

ży był dość obszerny w pierwszych latach po wojnie; obejmował tytuły znane i ce‑

nione. Wznowiono więc dzieła takich autorów, jak: Hans Christian Andersen, Jules Verne, Lucy Maud Montgomery, Grey Owl, Karol May, James Cooper, James Oli‑

16 S. Wor t man: O fałszowaniu rzeczywistości w książkach dla dziewcząt. „Odrodzenie” 1949, nr 3, s. 7.

17 M. Gut r y: Polska literatura dla dzieci 11—14 letnich. „Ruch Pedagogiczny” 1946/47, s. 272.

18 Z. Starowieyska ‑Morstinowa: Przedwojenne i powojenne. „Tygodnik Powszechny”

1946, nr 6, s. 9.

19 M. Kan n: Tegoroczne wznowienia. „Odrodzenie” 1949, nr 50, s. 6.

20 S. Papée: Ostatni sukces Sienkiewicza. „Dziennik Literacki” 1949, nr 3, s. 7.

vier Curwood, Jack London, Mark Twain, Selma Lagerlöf, Rudyard Kipling, Hugh Lofting, Alan Milne, Defoe, Louis Stevenson, Pamela Travers, William Thacke‑

ray, Jonathan Swift, Frances Burnett, Carlo Collodi, Edmund de Amicis. Opinie na temat ich powieści były na ogół pochlebne, choć zdarzały się próby podważania dotychczasowych sądów o ich wartości. Wznowienie powieści Burnett Tajemniczy ogród Wanda Janina Grodzieńska uznała za poważny błąd wydawnictwa. Według J. Kulczyckiej ‑Saloni powieści Waltera Scotta powinny cieszyć się dużym zain‑

teresowaniem ze względu na bogatą, pełną tajemniczości akcję. Zaspokajają one ciekawość młodzieży21. Jan A. Szczepański, sygnalizując pojawienie się świetnej powieści Stevensona, „arcytworu i arcywzoru powieści awanturniczej”, dodał, że

„Stevenson, Cooper, Verne i May — to najwybitniejsi przedstawiciele literatury awanturniczej dla młodzieży”22.

W ocenie utworów wznawianych po wojnie widoczna była jednak postawa

„rewizjonizmu”, związana często z przyjmowaniem socjologicznych kryteriów, prowadzących nieraz do uproszczeń. Szczególnie dotyczy to krytyków „Kuźni‑

cy” i „Wsi”. Niektórzy widzieli w Kiplingu „gloryfikatora imperializmu angiel‑

skiego”23. W latach 1945—1949 panowały różne nurty działań „strategicznych”

podejmowanych przez krytyków, konsekwentnie wypracowujących narzędzia analizy dzieł dla młodego pokolenia. Wówczas również prowadzono merytorycz‑

ny dyskurs krytyczny na temat określonych zjawisk: tematyki, konwencji i form literackich. Podejmowano refleksje metakrytyczne czy metaliterackie dotyczą‑

ce głównych działów piśmiennictwa: literatury dla najmłodszych, poezji, baśni, prozy. Odwoływano się do kryteriów estetycznych, formalnych, socjologicznych, psychologicznych i pedagogicznych. Najbardziej świadomym i aktywnym uczest‑

nikiem „bojów” o status literatury dziecięco ‑młodzieżowej w kulturze ogólnej okazała się Kuliczkowska.

W tym czasie dyskusję nad relacją: literatura dla dorosłych — literatura dla dzieci rozpoczął w swych felietonach Wyka, który uznał, że „odkąd artyzm sprzągł się z wiedzą o dziecku, a radość twórcy z potrzebami jego odbiorcy” po‑

jawiają się „kolorowe, baśniowe kule, w których umiejący czytać dostrzega wiele zagadnień dorosłego piśmiennictwa”24. Wyraźnie wzrosło zainteresowanie szer‑

szych kręgów społeczeństwa sprawami literatury młodszego pokolenia. Artykuły sprawozdawcze i problemowe, zwłaszcza w latach 1947—1949, miały charakter konstruktywny. Jednakże przez długi czas formuła „przeglądu na Gwiazdkę” do‑

minowała wśród różnych form dyskursu krytycznego. Dopiero stała kolumna pt.

Sztuka dla Dzieci i Młodzieży na łamach „Odrodzenia” (pod red. Kann, Słońskiej, Kuliczkowskiej) dała początek autorskim wypowiedziom krytyków i pozwoliła na

21 J. Kulcz ycka ‑Saloni: Przygody powieści Waltera Scotta. „Odrodzenie” 1949, nr 16, s. 17.

22 J.A. Szczepański: Od Stevensona do Londona. „Dziennik Literacki” 1948, nr 3, s. 7.

23 G.: Jeszcze o literaturze młodzieżowej. „Słowo Powszechne” 1947, nr 207, s. 4.

24 Kjw [K. Wyka]: Dzieckiem być warto…, s. 5.

wyłonienie silnych indywidualności m.in. w osobach: Kuliczkowskiej, Kann, Gro‑

dzieńskiej, Aliny Mikuckiej, Wortman, Starowieyskiej ‑Morstinowej.

Trzeba przyznać, że krytycy, świadomi celów i zadań, dostrzegali potrzebę precyzowania kryteriów oceny książek dziecięcych przeznaczonych dla odbior‑

ców w różnym wieku. Szczególnie cenne były artykuły i recenzje grona krytyków skupionych wokół „Odrodzenia”. Przy ocenie książek dla najmłodszych, tekstów stanowiących „ogród nieplewiony”, celowo stosowano surowe kryteria wartościo‑

wania. Na 12 tekstów krytyka odrzucała wówczas średnio 11 pozycji, a tylko jed‑

ną oceniała pozytywnie. O Porazińskiej pisano jednak, że „jest autorką o skrysta‑

lizowanym obliczu artystycznym”, zaś tomik Aaa, kotki dwa Szelburg ‑Zarembiny zawiera „prawdziwą poezję w subtelnych pointach” oraz „wdzięczną miękkość formy”. Wysoką ocenę otrzymał również tomik o „łatwych metaforach” i „płyn‑

ności rytmicznej”25 Hanny Mortkowicz ‑Olczakowej Dzień Krysi. Pełna zachwytu opinia dotyczy twórczości Januszewskiej: „Pieśń jest dla niej […] bodźcem twór‑

czym […] przenika wewnętrznym rytmem jej poetycki język, jest żywiołem, któ‑

ry porywa […] nić tematyczną”26 — pisała Kuliczkowska.

W stosunku do twórczości Brzechwy nie było już tak jednoznacznie pozytyw‑

nych opinii (por. dyskusję na zjeździe w 1947 roku), choć — poza sceptycyzmem Kuliczkowskej wobec „intelektualistyczno ‑werbalnego typu twórczości dla dzie‑

ci” — pojawiają się aprobatywne w tonie szkice czy recenzje Wandy Żółkiewskiej, Karola W. Zawodzińskiego i Antoniego Gołubiewa. Żółkiewska pisała:

Dla zabawy dziecka Brzechwa mobilizuje cały świat: ludzi, zwierzęta, rośli‑

ny, owady, przedmioty, a wszystko to zabarwia świetnym dowcipem, pomy‑

słowością, artyzmem pisarza wysokiej klasy […]. Na specjalną uwagę zasłu‑

guje tu Akademia Pana Kleksa, […] nie bajka, lecz proza oparta na nonsensie przy współgraniu elementów bajkowych. […] Słowo ma u niego w tym sa‑

mym stopniu wartość komunikatywną, co i konstrukcyjną27.

Godny uwagi był odbiór przez krytykę baśni Żukrowskiego Porwanie w Tiu-tiurlistanie (1946). Papuzińska zaznacza, że w tym okresie (1945—1948) pojawiły się utwory fantastyczne o wielkiej różnorodności, reprezentujące zarówno trady‑

cyjne typy baśniopisarstwa, jak i formy zupełnie nowe, pisane z dużym polotem i fantazją: Akademia pana Kleksa (1946), Pchła Szachrajka (1946) Brzechwy, Po-rwanie w Tiutiurlistanie (1946) Żukrowskiego, Przygody Grypsa w zburzonej War-szawie (1947) Rabskiej, Serce w plecaku (1948), Gaptuś z Kąta Gracianego (1948) Kędziorzyny, Historia o czterech pstroczkach (1948) Jurgielewiczowej i inne28.

25 K. Kuliczkowska: Dziecko i książka… „Dziennik Literacki” 1948, nr 25, s. 4—5.

26 K. Kuliczkowska: Rozśpiewana bajka. „Odrodzenie” 1948, nr 46, s. 7.

27 W. Żół kiewska: Książka Brzechwy. „Kuźnica” 1946, nr 51, s. 12.

28 J. Papu zińska: Zatopione królestwo. Warszawa 1989, s. 45—46.

Starowieyska ‑Morstinowa uznała książkę Żukrowskiego za najlepszą baśń po‑

wojenną — wyliczała składniki owej niepowtarzalnej wizji artystycznej, w której świat jawi się w całym bogactwie barw, pełen wszechobecnej witalności, radości i wesela29. Z kolei Kuliczkowska podkreślała: „[…] pełno tu zarówno motywów baśniowych, jak i reminiscencji literackich, a także aluzji do współczesnego ży‑

cia. Grimmowskie wątki ludowe splecione z poetyckim czarem baśni Andersena, urocza fantastyka Chatki Puchatka Milne’a z motywami średniowiecznej epopei rycerskiej i romantycznej ballady”30.

Widoczny stał się proces doskonalenia form wypowiedzi krytycznej o współ‑

Widoczny stał się proces doskonalenia form wypowiedzi krytycznej o współ‑