• Nie Znaleziono Wyników

Rozdział 2. Trauma reporterów 2.1. Trauma świadków

2.4. Trauma reporterów lokalnych

Reporterzy i fotoreporterzy, pracujący dla lokalnych dzienników i stacji o zasięgu krajowym, codziennie relacjonują śmiertelne wypadki, pożary, brutalne morderstwa, przestępstwa. Przeglądają policyjne akta i pukają do drzwi matki, prosząc o zdjęcie zabitego syna. Wracają do domu i czują na ciele smród spalenizny, a to, co widzieli i

słyszeli podczas wykonywania swoich dziennikarskich obowiązków, wraca w koszmarach na jawie i we śnie.

„Relacjonowałam morderstwa, podpalenia, przestępstwa, wchodziłam do płonących budynków razem ze strażakami i razem z detektywami patrzyłam na okaleczone ciała. Żadne z tych doświadczeń nie przygotowało mnie na rzeź tego ranka w budynku Murrah”, napisała Charlotte Aiken w przejmującym artykule Reporters Are Victims, Too, w którym opisywała, jak bardzo zamach terrorystyczny w Oklahoma City dotknął i psychicznie zniszczył jej kolegów w redakcji i ją samą.

W środę, 19 kwietnia 1995 roku, o godz. 9 rano „głośne krzyki przebiły powietrze. Po ulicach biegały w histerii zakrwawione ofiary zamachu” [przypis 142]. Bomby

wybuchły przed budynkiem federalnym im. Alfreda P. Murraha w Oklahoma City. W zamachu zginęło 168 osób, w tym 19 dzieci. Symbolem dramatu stało się zdjęcie Charlesa Portera ukazujące strażaka niosącego na rękach niemowlę. Fotograf-amator miał 25 lat, kiedy zrobił zdjęcie, za które otrzymał Pulitzera. W jego stronę biegł strażak John Avera i krzyczał: „mam krytyczny przypadek!”, niosąc na rękach Baylee Almon, która dzień wcześniej skończyła roczek. Dziecka nie udało się uratować. W zniszczonym budynku była świetlica i żłobek. Po zamachu na ulicach leżały rozrzucone zakrwawione zabawki.

Str. 54.

Zamach w Oklahoma City był największym zamachem terrorystycznym na terenie Stanów Zjednoczonych przed atakiem na World Trade Center i Pentagon [przypis 143]. Zginęło 168 osób (głównie pracowników administracyjnych), 680 osób zostało rannych. Eksplozja była tak potężna, że w promieniu 6 ulic od epicentrum wybuchu spłonęło 86 samochodów, a szyby wyleciały w 258 budynkach [przypis 144].

„Nigdy nie zapomnę drażniącego zapachu prochu. Kreda - kiedyś betonowe ściany - teraz unosiły się w powietrzu. Szkło - odłamki szkła chrzęściły pod moimi stopami i targały mi pończochy. Nie mogłam oddychać. Ludzie siedzieli we krwi, na

krawężnikach, ściskali bandaże. Policjant z dzieckiem na rękach biegł do karetki. (…) Nadepnęłam na potrzaskane lalki i zabawki porozrzucane na ulicy” [przypis 145].

Charlotte Aiken była lokalną reporterką, miała dostęp do policyjnych raportów, w których przeczytała, co się stało z pracownikami budynku federalnego. „Mózg mojego przyjaciela Teda rozprysnął się na jego biurku 19 kwietnia 1995. Ja stałam na chodniku pod budynkiem, robiłam notatki i wykonywałam swoją pracę. (…) Ciało Teda zostało rozerwane przez bombę. Kiedy pomagałam czwórce jego dzieci

napisać nekrolog i wspomnienie, i siedziałam przy tym samym stole, przy którym Ted jadł obiad - nie mogłam zapomnieć słów z raportu koronera.

Wszystkie moje mechanizmy obronne przestały wtedy działać, powiedziała mi później psycholog” [przypis 146]. Aiken miała za sobą lata doświadczenia jako reporterka kryminalna:

Str. 55.

„Przeglądałam tysiące akt, makabryczne szczegóły. Zawsze sobie mówiłam, że przecież nie ja byłam sprawcą tego gwałtu, morderstwa, przestępstwa, przemocy wobec dzieci.

Po prostu pisałam o tym. Opisywałam ofiarę, oskarżonego, miejsce śmierci,

policjantów, sędziów. Czasami pisałam o bohaterach. Informowałam społeczeństwo.

Poruszałam się od jednego makabrycznego wydarzenia do drugiego, zachowując trzeźwość umysłu i zdrowy rozsądek” [przypis 147].

Aż do tego kwietniowego ranka, kiedy bomby Timothy'ego McVeighta wysadziły w powietrze budynek federalny i jej świat.

Reporterka pisze:

„Staram się pamiętać, że my, dziennikarze, czasem żyjemy z ludzkiego nieszczęścia, zarabiamy na nim. Ale atak terrorystyczny na budynek federalny w Oklahoma City nie był »po prostu kolejną story«. Czułam się winna, gdy odebrałam wypłatę w tym tygodniu. Śmierć Teda i straszliwe bombardowania, które zabiły 168 osób, sprawiły, że zarobiłam na czysto 500 dolarów za nadgodziny. Chętnie oddałabym te

pieniądze” [przypis 148].

Reporterka relacjonująca zamach w Oklahomie pisała o strachu i o tym, jak straciła poczucie bezpieczeństwa. Opowiadała o swoich kolegach z redakcji: ich życiu prywatnym, rozpadających się w ciągu roku małżeństwach, zaburzeniach jedzenia, przedłużających się w nieskończoność zwolnieniach lekarskich, bardzo ostrożnym pisaniu, wreszcie podziałach między reporterami i redaktorami. I o bólu [przypis 149] . Zamach w Oklahomie był tragedią w ich sąsiedztwie, na wyciągnięcie ręki, najbliżej ich newsroomu.

Kilka godzin po wybuchu bomb w Oklahoma City zarząd gazety „The Oklahoman”

wezwał psychologa do newsroomu. Praca dziennikarzy relacjonujących zamach początkowo wymagała, aby odcięli się od swoich uczuć. Ale w czwartym i piątym dniu pracy „emocje ukryte za kamerami i mikrofonami wypłynęły na wierzch: około 35 dziennikarzy uczestniczyło w pierwszej oficjalnej sesji z terapeutą, który czekał na nich w pobliskim hotelu.

Str. 56.

Konsultacje psychologiczne zostały zaproponowane w redakcji miesiąc później i w pierwszą rocznicę wybuchu [przypis 150]. Podkreślić należy, że reakcja szefów gazety „The Oklahoman” była bezprecedensowa i warto ją naśladować.

Charlotte Aiken gorzko przedstawia swoich kolegów: „Ludzie w redakcji nie różnią się wcale od typów macho, o których piszemy. Przyznać się do depresji, strachu, lęku to przyznać się, że nie możesz pracować jako dziennikarz. Przeważnie trzymamy te uczucia pogrzebane gdzieś głęboko w sobie”[przypis 151].

W artykule Kiedy praca wyrywa Ci serce reporter G. Casey [przypis 152], autor cyklu reportaży o serii zabójstw dzieci w Los Angeles, wyznał: „Ciągle widziałem te małe buzie. Chociaż jako profesjonalista przychodziłem do pracy co rano, gotowy do relacjonowania wydarzeń bez cienia emocji. Nie chciałem, żeby moja szefowa wiedziała, że te historie rozrywały mi serce. Mogłaby pomyśleć, że nie dorosłem do tego, by być prawdziwym reporterem” [przypis 153].

2.5. Śmiertelne wypadki, pożary i zbrodnie - pierwsze badania traumy