• Nie Znaleziono Wyników

Marek Tulliusz genezę dialogu jako formy literackiej odnajduje w praktyce filozoficznej Sokratesa i przede wszystkim do niego odnosi swoje uwagi na temat dialogu w Rozmowach tuskulańskich. W

powyższych charakterystykach praktyki Sokratejskiej oszczędnie skupia się na kilku elementach:

rozważaniu problemu z różnych (przeciwstawnych) perspektyw, ukrywaniu własnej opinii, zbijaniu błędów rozmówców i poszukiwaniu tego, co najbardziej podobne do prawdy. Dokładniejszą charakterystykę tej jakże cenionej przez niego metody rozmowy podaje Cyceron w De finibus (II.1–3):

Przede wszystkim usilnie was proszę, byście nie traktowali mnie jak filozofa, wygłaszającego przed wami jakiś wykład, czego nigdy tak bardzo nie pochwalałem nawet u prawdziwych filozofów. Kiedyż bowiem czynił coś podobnego Sokrates, którego słusznie nazwać można ojcem filozofii? Było to zwyczajem tych, których wówczas zwano sofistami, a z których grona pierwszy Gorgiasz Leontyńczyk miał odwagę żądać na zebraniu, aby mu zadano jakieś pytanie, to jest ośmielił się polecać, by mu oznajmiono, na jaki temat ktoś chciałby posłuchać jego wywodu. Zuchwałe przedsięwzięcie, rzekłbym bezczelne, gdyby zwyczaju tego nie przyjęli później nasi filozofowie. Ale i tamten, któregom wymienił, i pozostali sofiści, byli, jak można się dowiedzieć z Platona, wyszydzani przez Sokratesa. Ten bowiem zwykł przez dowiadywanie się oraz wypytywanie ujawniać mniemania osób, z którymi prowadził rozmowy, aby względem

237 Cyceron przyznaje wszakże, że Karneades zaadaptował ten Sokratejski zwyczaj z wyjątkową obfitością i dokładnością – Cic., Tusc. V.11.

238 cuius multiplex ratio disputandi rerumque varietas et ingenii magnitudo Platonis memoria et litteris consecrata plura genera effecit dissentientium philosophorum, e quibus nos id potissimum consecuti sumus, quo Socratem usum arbitrabamur, ut nostram ipsi sententiam tegeremus, errore alios levaremus et in omni disputatione, quid esset simillimum veri, quaereremus. – Cic., Tusc. V.11.

112

ich odpowiedzi zajmować potem jakieś stanowisko. A że późniejsi filozofowie zwyczaju tego nie zachowali, Arkesilaos go przywrócił i przyjął za prawidło, by ci, którzy chcieli go słuchać, nie zadawali mu pytań, lecz sami wyrażali swoje zdanie w danej sprawie; kiedy zaś wypowiedzieli się, on ich zbijał, przy czym słuchacze jego, o ile mogli, bronili swojego poglądu.

U innych natomiast filozofów ten, kto zadał pytanie, zachowuje milczenie, co w każdym razie przestrzegane jest już teraz także w Akademii. Kiedy na przykład ktoś, chcąc usłyszeć odpowiedź filozofa, powie: „Najwyższym dobrem jest, mym zdaniem, rozkosz”, w nieprzerwanym wywodzie występuje się przeciwko temu mniemaniu, tak iż łatwo można zrozumieć, że ci, którzy wysunęli jakieś twierdzenie, w istocie rzeczy nie podzielają tego zdania, lecz chcą poznać pogląd przeciwny. My postępujemy stosowniej (commodius). Torkwatus bowiem powiedział nie tylko, co myśli, ale i dlaczego tak myśli. Ja wszelako, aczkolwiek jego nieprzerwany wywód sprawił mi ogromną przyjemność, uważam, że, gdy zatrzymasz się na poszczególnych zagadnieniach i kiedy dokładnie dojrzysz, na co kto przystaje, a co odrzuca, łatwiej jest z uzgodnionych już przesłanek wyciągnąć odpowiednie wnioski oraz dojść do rozwiązania. Bo kiedy mowa płynie na kształt rwącego potoku, choć porywa wiele przeróżnych rzeczy, nic jednak z nich nie zatrzymasz, nic nie pochwycisz, w żadnym miejscu szybko mknących słów nie powściągniesz. Każdy wywód następnie, który trzyma się jakiejś drogi i przestrzega jakiegoś porządku, musi przy dociekaniach naukowych, podobnie jak w niektórych przewodach sądowych, wyraźnie wskazać z początku: „sprawa będzie dotyczyła tego oto przedmiotu”, aby pomiędzy uczestnikami rozmowy zapadła zgoda co do istoty rzeczy, jakiej dotyczyć mają rozważania. Postępowanie takie, omówione przez Platona w Fajdrosie, uznał Epikur za dobre i wyraził pogląd, że powinno się je stosować w każdej rozprawie. Nie widział jednak, co z tego bezpośrednio wynika. Nie uznaje bowiem definicji, bez których może się niekiedy zdarzyć, iż między uczestnikami jakiegoś sporu nie będzie zgody, czym jest przedmiot, o który im chodzi – jak się właśnie dzieje z tym, o czym i my obecnie rozmawiamy.

Szukamy bowiem najwyższego dobra. A czyż zdołamy się dowiedzieć, czym ono jest, jeśli mówiąc o szczycie dobra nie uzgodnimy między sobą, co rozumiemy przez szczyt, a co przez samo nawet dobro?239

239 Primum (…) deprecor, ne me tamquam philosophum putetis scholam vobis aliquam explicaturum, quod ne in ipsis quidem philosophis magnopere umquam probavi. quando enim Socrates, qui parens philosophiae iure dici potest, quicquam

113

Zaklina się tutaj Cyceron, że nie ma nic wspólnego z tego rodzaju filozofami, którzy wygłaszają ciągły wykład (scholam aliquam) na jakikolwiek zadany im temat. Samą tę praktykę nazywa zuchwałą (audax) i bezczelną (impudens) i podkreśla jej wady: po pierwsze, w trybie sofistycznej wypowiedzi obrana teza bywa niepoparta prawdziwym przekonaniem rozmówcy; po drugie, długa, ciągła wypowiedź płynie swoim torem, często oddalając się od przedmiotu rozmowy. Najczęściej zaś nie ma porozumienia pomiędzy rozmówcami co do podstawowych omawianych pojęć. Obiekcje te czerpie z Fajdrosa Platona, którego nie omieszka wspomnieć. Gdy w poprzedniej księdze De finibus sam Cyceron (tutaj tak postać dialogu jak i autor) sięgnął po formę dłuższego przemówienia, by scharakteryzować swoje zastrzeżenia wobec nauki Epikura, zastrzegł znacząco, że posłużył się rozbudowaną wypowiedzią

„mając na celu raczej pobudzenie Torkwata do mówienia niźli przemawianie samemu”

240

. Torkwatus, postać dialogu, właśnie wystąpił z dłuższą mową na temat swoich epikurejskich przekonań co do najwyższego dobra. Na to Cyceron rozwodzi się nad zaletami krótkich pytań i odpowiedzi w stosunku do ciągłej mowy. Mimo że zarówno przed jak i po cytowanym powyżej ustępie forma De finibus zdominowana jest rozbudowanymi ekspozycjami, Cyceron jednak stawia siebie i swoich rozmówców

tale fecit? eorum erat iste mos, qui tum sophistae nominabantur, quorum e numero primus est ausus Leontinus Gorgias in conventu poscere quaestionem, id est iubere dicere, qua de re quis vellet audire. audax negotium, dicerem impudens, nisi hoc institutum postea translatum ad philosophos nostros esset. sed et illum, quem nominavi, et ceteros sophistas, ut e Platone intellegi potest, lusos videmus a Socrate. is enim percontando atque interrogando elicere solebat eorum opiniones, quibuscum disserebat, ut ad ea, quae ii respondissent, si quid videretur, diceret. qui mos cum a posterioribus non esset retentus, Arcesilas eum revocavit instituitque, ut ii, qui se audire vellent, non de se quaererent, sed ipsi dicerent, quid sentirent; quod cum dixissent, ille contra. sed eum qui audiebant, quoad poterant, defendebant sententiam suam. apud ceteros autem philosophos, qui quaesivit aliquid, tacet; quod quidem iam fit etiam in Academia. ubi enim is, qui audire vult, ita dixit: 'Voluptas mihi videtur esse summum bonum', perpetua oratione contra disputatur, ut facile intellegi possit eos, qui aliquid sibi videri dicant, non ipsos in ea sententia esse, sed audire velle contraria. Nos commodius agimus. non enim solum Torquatus dixit quid sentiret, sed etiam cur. ego autem arbitror, quamquam admodum delectatus sum eius oratione perpetua, tamen commodius, cum in rebus singulis insistas et intellegas, quid quisque concedat, quid abnuat, ex rebus concessis concludi, quod velis, et ad exitum perveniri. cum enim fertur quasi torrens oratio, quamvis multa cuiusque modi rapiat, nihil tamen teneas, nihil apprehendas, nusquam orationem rapidam coerceas. Omnis autem in quaerendo, quae via quadam et ratione habetur, oratio praescribere primum debet ut quibusdam in formulis ea res agetur, ut, inter quos disseritur, conveniat quid sit id, de quo disseratur. hoc positum in Phaedro a Platone probavit Epicurus sensitque in omni disputatione id fieri oportere. sed quod proximum fuit non vidit. negat enim definiri rem placere, sine quo fieri interdum non potest, ut inter eos, qui ambigunt, conveniat, quid sit id, de quo agatur, velut in hoc ipso, de quo nunc disputamus.

quaerimus enim finem bonorum. possumusne hic scire, qualis sit, nisi contulerimus inter nos, cum finem bonorum dixerimus, quid finis, quid etiam sit ipsum bonum? – Cic., Fin. II.1–3., tłum. W. Kornatowski, [w:] Cyceron, Pisma filozoficzne, t. III, Warszawa 1961. tłumaczenie edytowane przez autorkę.

240 Quae cum dixissem, magis ut illum provocarem, quam ut ipse loquerer (…) – Cic., Fin. I.26., tłum. Kornatowski.

114

po stronie Sokratesa, zdecydowanie odgradzając się od tradycji sofistycznej. „My postępujemy stosowniej” (nos commodius agimus) – ponieważ stawiający tezę Torkwatus wyjaśnił, dlaczego przyjmuje stanowisko epikurejskie. Torkwatus wprost postulował, by pozwolono mu wypowiedzieć się w ciągłym wywodzie (perpetua oratio) zamiast serii pytań i odpowiedzi (interrogare aut interrogari)

241

. Podobna sytuacja, gdy próby zastosowania metody sokratejskiej przez jednego bohatera spotykają się z protestem rozmówcy i dyskusja przekształca się w długą wypowiedź, pojawia się i w innych miejscach u Cycerona

242

, między innymi na początku rozmowy Cycerona z Katonem Młodszym w trzeciej księdze De finibus.

Nie będę odpowiadać na pojedyncze pytania tobie, który dobrze wiesz, co mógłbym powiedzieć, lecz, jak podejrzewam, chcesz wyłapać coś z mojej krótkiej odpowiedzi, jeśli więc nie uważasz tego za niestosowne, wyjaśnię raczej całą myśl Zenona i stoików, zwłaszcza, że mamy czas (otiosi sumus)243.

Zbyt nachalne naleganie na przyjęcie bardziej skutecznej formy dyskusji, do którego mógłby posunąć