• Nie Znaleziono Wyników

Prezentacja Szkoły

7. Uczennica – dziś nauczycielka Anna Faderewska-Kuszaj

Muzyka jest wielkim darem, który został mi ofiarowany. Dzię-ki muzyce moje życie jest piękniejsze i ma większy sens. Kiedyś wybrałam tę drogę i podążam nią, realizując kolejne zadania i dążąc do coraz to nowych celów. Z muzyką idę przez życie tak, jak z aniołem stróżem. Ona towarzyszy mi w pracy, w nauce i we wszystkim, co robię każdego dnia.

Jestem osobą zupełnie niewidomą, wzrok straciłam na skutek retinopatii wcześniaczej. Od najmłodszych lat rodzice moi starali się, mimo niewielkiej wiedzy tyflologicznej i tyflopedagogicznej,

nauczyć mnie wielu podstawowych czynności życia codziennego.

Mając 5 lat, opuściłam swój rodzinny dom i trafiłam do Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych w Laskach pod Warszawą. Tam ukończyłam kolejno: przedszkole, szkołę podstawową, liceum oraz Szkołę Muzyczną I stopnia w klasie fortepianu pani Beaty Dąbrowskiej, która obecnie jest dyrektorem szkoły. Jako że muzyka jest ze mną i we mnie od zawsze, moje plany na przyszłość były oczywiście z nią związane. Po laskow-skim liceum pomyślnie zdałam egzaminy do klasy organów prof.

Magdaleny Czajki w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych nr 1 w Warszawie. Naukę w tejże szkole wspominam bardzo dobrze.

Uczyłam się wyłącznie w gronie osób widzących. Poznane przeze mnie techniki brajlowskie wykorzystywałam podczas wszystkich zajęć, doświadczając życzliwości i pomocy rówieśników, którzy poświęcali mi swój czas, dyktując nuty i pomagając w dostoso-waniu materiałów dydaktycznych.

Po ukończeniu klasy organów pomyślnie i z pierwszą punkta-cją weszłam w poczet studentów Akademii Muzycznej im. Fryde-ryka Chopina w Warszawie (od roku 2010 Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina). Studia magisterskie odbyłam na wydziale Edukacji Muzycznej (specjalność Muzyka Kościelna). Równole-gle, nie rozstając się z poprzednią szkołą, zdałam pomyślnie do klasy śpiewu Marii Olkisz. Szkołę Muzyczną II st. oraz studia pomyślnie zakończyłam w roku 2010, zabierając ze sobą ogromny bagaż wiedzy muzycznej i wykonawstwa muzycznego zarówno wokalnego, dyrygenckiego oraz w dziedzinie gry na organach i fortepianie.

Muzyka kościelna to specjalność, na którą składa się wiele przedmiotów: organy – tu realizowałam program, w każdym semestrze inny, poznawałam różnorodne dzieła i stykałam się z wieloma formami muzycznymi – wszystko grałam z pamięci po uprzednim nauczeniu się nut; dyrygowanie – podczas zajęć dyrygowałam utworami chóralnymi z akompaniamentem

in-strumentalnym, bądź a capella; emisja głosu – śpiewałam coraz to nowe utwory; i wiele innych. Pozostałe przedmioty to zajęcia teoretyczne i takie, z którymi każdy muzyk powinien się zetknąć:

historia muzyki, analiza dzieła muzycznego itp. Specjalizacja z kształcenia słuchu, którą również ukończyłam, odkryła we mnie nowe, jeszcze kilka lat temu nieoczekiwane powołanie do pracy z dziećmi. Tak oto pojawiło się przede mną wyzwanie, któremu starałam się sprostać.

W roku akademickim poprzedzającym rok dyplomowy pod-jęłam pracę w Szkole Muzycznej I stopnia w Laskach, którą sama wcześniej ukończyłam. Wiedziałam, że nie będzie to łatwa praca, ponieważ nie miałam jeszcze doświadczenia w zakresie nauczania dzieci niewidomych. Najpierw trzeba było zorientować się, jakie są dostępne materiały, z których mogę korzystać. Wiedziałam, że jest już wydany „Solfeż elementarny” Marii Wacholc do wszyst-kich klas, więc to już zdecydowanie ułatwi pracę. Ale co z dyktan-dami? Słyszałam, że dzieci uczą się z „Dyktand elementarnych”

Marii Ćwiklińskiej i Małgorzaty Rogozińskiej, ale przecież tego nie ma w brajlu. Ktoś wtedy mi powiedział: „Nie przejmuj się, są dyktanda na płycie CD”. No tak, zgadza się. Jednak, gdy przej-rzałam każdy z zeszytów „Dyktand elementarnych” okazało się, że na płycie CD jest ich około osiemdziesięciu, a w podręczniku wiele więcej. Co tu teraz robić? Sprawa niezbyt skomplikowana dla osoby bez dysfunkcji wzroku, ale jak dla mnie bardzo trudna, wymagająca wiele czasu i chęci pomocy drugiej osoby. Otóż przy współpracy kilku koleżanek z uczelni przepisałam potrzebne mi wtedy podręczniki, aby móc z nich korzystać. Pozostałe ćwiczenia były to już przeze mnie pisane krótkie dyktanda dobierane odpo-wiednio do tematów zajęć. Materiały już posiadałam, teraz trzeba było kolejno zaplanować poszczególne zajęcia. Na początku pracy podczas każdej lekcji nie rozstawałam się z konspektami, które sporządzałam zgodnie z programem nauczania. Potem było to już zbyteczne, gdyż po napisaniu takiego konspektu zapamiętywałam

zagadnienia, które chciałam wprowadzać, bądź kontynuować na lekcjach z uczniami.

Po roku pracy w szkole i kolejnym roku dyplomowym nad-szedł czas na rodzinę. Mój czas pochłonęło zajmowanie się małą córeczką. Do pracy wróciłam po trzech latach przerwy i z nowy-mi siłanowy-mi oraz zapałem kontynuuję swoją pasję.

Praca z niewidomymi wymaga od niewidomego nauczyciela o wiele większego zaangażowania i skupienia niż od widzącej osoby. Ja prócz tego, że na każde zajęcia uczę się na pamięć akom-paniamentu do ćwiczenia czy piosenki, muszę uważnie słuchać, co dzieci robią, jak się zachowują, pilnować, żeby nie leżały na ławkach, żeby stosowały się do moich poleceń. Z dyktandami nie ma problemów, gdyż ja i uczniowie posługujemy się brajlowską notacją muzyczną, toteż wszystko mogę sprawdzać na bieżąco.

W ubiegłym roku swoją bazę podręczników brajlowskich uzupeł-niłam dzięki możliwości przepisania dla mnie, przez Wydawnic-two Toccata, kolejnych części podręcznika do kształcenia słuchu.

W kwestii dostosowania dla siebie odpowiednich form i me-tod pracy z uczniami niewidomymi, początkowo najtrudniejsze chyba były ćwiczenia solfeżowe dwugłosowe, gdzie jeden głos śpiewają dzieci, a drugi realizuje nauczyciel. Trzeba przecież sprawdzać, co dzieci śpiewają, czy nie robią błędów i równo-cześnie śpiewać inną partię. Uczenie się na pamięć nie miało większego sensu, gdyż takich ćwiczeń podczas lekcji realizujemy kilka. Opracowałam sobie metodę czytania każdej partii jedną ręką i umiejętność kontrolowania obydwu głosów jednocześnie.

Początkowo myślałam, że jest to zbyt trudne, prawie nierealne, ale po jakimś czasie stało się to bardzo proste. Tak więc przez cały czas ja i moi uczniowie uczymy się od siebie wzajemnie wielu cennych rzeczy: ja – staram się być miła, uprzejma, ale też sta-nowcza i wymagająca, okazując wiele cierpliwości, a moje dzieci – poznają nowe zagadnienia, realizują to, o co proszę, odrabiają

prace domowe, czego bardzo nie lubią. Nasza wspólna zasada:

pod żadnym pozorem nie wykorzystujemy tego, że nie widzimy.

Ogromnie ważną rolę w moim życiu odgrywa też śpiew. Śpie-wam od zawsze. Zaczynałam jako mała dziewczynka podczas wy-stępów dla gości odwiedzających ośrodek w Laskach, potem jako chórzystka i solistka chóru „Uccelli Forestali”, czyli „Leśne Ptaki”, następnie jako uczennica szkoły średniej na wydziale wokalnym, a potem już w kościołach podczas uroczystości mszalnych oraz na koncertach. Występowałam kilkakrotnie w Filharmonii Na-rodowej w Warszawie, brałam też udział w koncercie na deskach Teatru Dramatycznego im. Marii Zankowieckiej we Lwowie. Wy-stąpiłam wtedy z Lwowską Akademicką Orkiestrą Symfoniczną tego teatru pod dyrekcją Bohdana Moczurada, wykonując utwory z musicali polskich i zagranicznych.

Obecnie moim marzeniem jest możliwość koncertowania w większym zakresie niż dotychczas oraz zdobycie równolegle pracy w szkole z dziećmi widzącymi. Niestety, nasze społeczeń-stwo nie ma jeszcze na tyle świadomości, iż osoba z dysfunkcją wzroku może wypełniać swoje obowiązki zawodowe równie efek-tywnie i porównywalnie do osoby w normie wzrokowej. Przy użyciu specjalistycznych technik i chęci pomocy innych osób rzeczy, które wydają się niemożliwe, stają się całkiem realne.