• Nie Znaleziono Wyników

VARIAPowstała jako tygodnik w styczniu 1990 roku1

Lubuska Plastyka w zbiorach Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece im C. Norwida w Zielonej Górze

VARIAPowstała jako tygodnik w styczniu 1990 roku1

Geneza pisma była typowa dla czasów, w któ-rych pismo powstawało. „Gazeta” miała być alterna-tywą dla ukazującej się od 1951 roku „Gazety Zielonogórskiej”, a później „Gazety Lubuskiej”. Wokół pisma skupili się dziennikarze i publicyści ruchu soli-darnościowego.

Redakcja w pierwszym wydaniu tygodnika nie przedstawiła swego manifestu. W drugim numerze próbował to nadrobić Andrzej Buck, pisząc w swoim felietonie Miasto na bocznym torze: „[...] Póki co o samej inicjatywie. Dojrzewała od dawna. Ostatnio bardzo silnie w kręgach tzw. Obywatelskich i Solidar-nościowych. Wcześniej, o czym pisałem w ostatnim felietonie, w kręgach młodych kanalizowanych w przeróżnych broszurkach i efemerydach, dla których nie było dotychczas miejsca. Czy ma zastąpić, wyeliminować dotychczas ukazującą się prasę naszego województwa? Myślę, że nasza GN powin-na stać się czymś rzeczywiście i z serca potrzebnym mieszkańcom tej Ziemi. Bardziej potrzebnym niż tytuły dotychczas wychodzące, czymś co ludzi potrafi połączyć i uwrażliwić na to co nowe, obywa-telskie. W Zielonej Górze nie usłyszano jeszcze zbyt donośnie odgłosów zachodzących przemian.

Syndrom miasta na bocznym torze pozostał.

Niewielkie miasto nie ma jeszcze publicystycznego ośrodka integracji myślących i czujących po nowemu.

A przecież są nam potrzebni nowi liderzy, autorytety wokół których skupią się pozostali mieszkańcy.

Szczególnie teraz, gdy po wyborach terytorialnych ma nastąpić zmiana warty [...]”.

Jednakże należy uznać, że rolę taką spełniały pisane przez redaktora naczelnego Edwarda Mincera felietony zatytułowane Prawą marsz. Autor zawsze podkreślał tezę: „nie chcemy być letni”.

Zespół redakcyjny pisma był bardzo zróżnico-wany. Przechodził zresztą nieustanną ewolucję.

Pierwszym redaktorem naczelnym pisma został Edward Mincer, dziennikarz i działacz niepodle-głościowy. Od marca zastąpił go Andrzej Buck, dotychczasowy sekretarz redakcji, zaś funkcję sekre-tarza objął Andrzej Gajda. W pierwszym zespole redakcyjnym znaleźli się jeszcze: Czesław Mar-kiewicz, Konrad Stanglewicz oraz współpracownicy:

Irena Kubicka, Lucyna Małachowska-Grabowska, fotoreporter Leszek Krutulski-Krechowicz i grafik Witold Michorzewski. Kierownikiem redakcji była Krystyna Kulbicka. Trzeba zauważyć, iż byli to w większości dziennikarze z pierwszego składu

„Gazeta Nowa” (1990-1993)

1 Autor książki Lubuska Czwarta Władza uczynił sprawą marginalną tak ważny tytuł dla lubuskich mediów jakim była „Gazeta Nowa”.

Andrzej Krzysztof Piasecki zakreślił sobie wprawdzie krótką cezurę czasową opisu (1999-2000). Dziwić się jednak należy, że autor mono-grafii lubuskiej prasy nie sięgnął do wywiadów z bezpośrednimi twórcami tego zjawiska, jakim na rynku zielonogórskim stała się „Gazeta Nowa”. Nie uwzględnił kilku opracowań, kreśląc kontekstowo obraz zielonogórskiej prasy: Funkcje zielonogórskiego środowiska pra-sowego w zbiorze Zielona Góra jako ośrodek kultury (1987) oraz szkic zamieszczony w „Studiach Zielonogórskich” t. VI 2000 pn. Zielonogórskie czasopisma studenckie, wreszcie szkic z „Nadodrza” 1979, nr 26 Ewolucje Młodej Myśli. Wspomnę, że autor pominął również w swych rozważaniach „Młodą Myśl” (dodatek młodych do „Nadodrza”), skupiając się jedynie na „Studenckich Szpaltach”

z „Gazety Lubuskiej”. Również wielokrotnie zdobywana Czerwona Róża przez redakcję „Faktora”, to za mała rekomendacja dla pisma studenckiego na odnotowanie w monografii.

redakcji Jednodniówki Studenckiej „Faktor” uka-zującej się w Zielonej Górze od 1975 roku.

Nadany przez część założycieli (skupionych wokół Mincera) kontekst polityczny pisma w efekcie zaszkodził czasopismu. Wydawcą czasopisma była spółka Alpo sc, której właścicielem był Aleksander Polański. Wśród politycznych patronów należy na pierwszym miejscu wymienić ówczesnego Woje-wodę Zielonogórskiego dra Jarosława Barańczaka.

Z czasem w redakcji pojawili się nowi dzienni-karze. Ostatnie wydanie tygodniowe (nr 38) zanoto-wało pojawienie się w zespole takich osób jak: Anna Bułat-Raczyńska, Jacek Patalas, Alina Suworow, Grażyna Walkowiak, Mieczysław Więckowicz. Wśród współpracowników natomiast: Janusz Ampuła, Sławo-mir Gowin, Krzysztof Hołyński, Bogdan Kuncewicz, Mirosław Kuleba, Wojtek Mróz, Maciej Szafrański.

Wśród publicystów znajdujemy: Idalię Błaszczyk, Krzysztofa Grzegżółkę (Warszawa), Irenę Linkiewicz, Waldemara Mystkowskiego, Zbigniewa Ryndaka.

„Gazeta” miała też stałych felietonistów: Edwarda J. Mincera (Prawą marsz), Czesława Markiewicza (Roboty budowlane), Andrzeja Bucka (Miasto na bocznym torze), Mieczysława Więckowicza (Bieg przez plotki) oraz stałą rubrykę prowadził Jacek Patalas (Bazar).

Już w październiku 1993 roku podjęto decyzję o przekształceniu pisma w dziennik. Redakcja w ostat-nim wydaniu tygodnika stwierdzała: „Z ogromną przyjemnością informujemy, że już w poniedziałek, 1 października, ukaże się sygnalny numer nowego, codziennego pisma. Następne numery od 8 paździer-nika. Każdego dnia najświeższe, najważniejsze i naj-ciekawsze informacje z zagranicy, kraju, a przede wszystkim z najbliższego nam terenu. Nie zabraknie dobrego humoru, rozrywki, interesujących felieto-nów, recenzji, opinii, rzetelnej krytyki. Dziennik będzie niezależny, daleki od jakichkolwiek zabarwień politycznych [...]”.

Pierwszy numer dziennika „Gazeta Nowa”

pojawił się na rynku 8 października. Kosztował wów-czas 350 złotych, a „Lubuska” 400 złotych. Redakcja przeniosła swoją siedzibę z Rynku na ulicę Wester-platte 30 (dawna siedziba SZSP, obecnie PZU). W tym samym roku redakcja przeniosła się już na stałe do budynku przy alei Niepodległości 22, zajmując jego pierwsze piętro.

„Gazetę Nową” – dziennik redagowało kolegium w składzie: Andrzej Buck (redaktor naczelny),

Konrad Stanglewicz (za-ca redaktora naczelnego), Mieczysław Więckowicz (za-ca redaktora naczel-nego). Powołano też redakcję w Gorzowie Wielko-polskim (Janusz Ampuła), w Głogowie (Edward Jabłoński, później Anna Białęcka), Lubinie (Mirosław Drews). „Gazeta” ukazywała się początkowo w czterech mutacjach pn. „Zielonogórska Gazeta Nowa”, „Gorzowska Gazeta Nowa”, „Głogowska Gazeta Nowa”, „Lubińska Gazeta Nowa”.

Zespół redakcyjny powiększył się w szczytowych momentach do 100 osób. Stanowili go publicyści z okresu, kiedy „Gazeta Nowa” była tygodnikiem, spadochroniarze z „Gazety Lubuskiej”(Roman Siuda, Alfred Siatecki i in.), piszący – niezrzeszeni (Wojciech Śmigielski i in), dziennikarze piszący z Radia Zachód (Maciej Szafrański, Grażyna Walkowiak i in.) oraz spora ilość debiutantów, którzy wówczas weszli do zawodu dziennikarskiego (Andrzej Grzybowski).

Szczególnym przykładem jest również Eugeniusz Kurzawa, który przeniósł się do Zielonej Góry z Białegostoku (by być sekretarzem redakcji).

Atutem „Gazety Nowej” stał się „Magazyn”

(ukazujący się w piątek, drukowany techniką offse-tową w Poznaniu), którego nakład osiągał sprzedaż do 200 tysięcy egzemplarzy. Od pewnego czasu wydawca uruchomił wydanie sobotnie, które nazwano „Weekend”. Innym pomysłem redakcji były pojawiające się codziennie wkładki tematyczne, jak np. „Wolny Kwadrat”, „Rodzinna Gazeta Nowa”,

„Sportowa Gazeta Nowa”.

„Gazeta Nowa” stała się w rezultacie przyspie-szonym motorem napędowym zmian w „Gazecie Lubuskiej” – jak twierdził Andabata (Henryk Ankiewicz).

Zasługą wydawcy „Gazety Nowej” było parcie na wprowadzenie do redakcji nowych technologii.

Komputeryzacja, łącza modemowe pomiędzy redakcjami i oddziałami, wyeliminowanie papieru z pracy redakcyjnej to nie do przecenienia skok technologiczny. W budynku redakcji przy ulicy Niepodległości produkcja gazety kończyła się w nowoczesnej fotonaświetlarce. Tym procesem

„Gazeta Nowa” wprowadziła na rynek lubuskiej prasy nowoczesną technologię redagowania współczesnej gazety. Nieco później proces ten objął „Gazetę Lubuską”.

Należy jednak pamiętać jeszcze o innej ważnej rzeczy. To „Gazeta Nowa” sięgnęła po latach do tradycji rynku głogowskiego i wprowadziła na ten

VARIA rynek ponownie prasę lubuską. „Gazeta Nowa”

wprowadziła na rynek dziennikarski wiele nowych nazwisk (Barbara Kuraszkiewicz-Machniak, Robert Kowalik, Krzysztof Fedorowicz i inni). Trzeba jednak pamiętać, że na skutek obecności w nim dziennikarzy Radia Zachód i uchodźców z „Gazety Lubuskiej”

zespół był tworem niejednolitym.

Wydawca „Gazety Nowej” nie rozumiał, że wprowadzanie do procesu marketingowego bardzo modnych wówczas na Zachodzie zdrapek może przynieść tylko częściowy wzrost nakładu. Bezpo-średnią przyczyną zaprzestania ukazywania się „Gazety Nowej” był brak zrozumienia tych mechanizmów przez wydawcę. W rezultacie w 1992 roku, po ujaw-nieniu przez „Gazetę Lubuską” posunięć wydawcy

„Gazety” i organizatora kolejnej zdrapki zdecydowa-na większość czytelników GN przestała ją kupować.

W wyniku porozumienia z wydawcą część zespołu redakcyjnego podjęła wysiłek restrukturyza-cji pisma, które wówczas przynosiło straty. Kiedy to się udało, pomimo obietnic złożonych zespołowi,

wydawca postanowił sprzedać tytuł wydawcy poz-nańskiego „Głosu Wielkopolskiego”, Oficynie Wy-dawniczej „Głos Wielkopolski”. Jej Prezes Marek Marian Przybylski rozpoczął politykę „ugłosowienia”

„Gazety Nowej”. Jego celem było przeniesienie doświadczeń redakcyjnych i estetycznych „Głosu Wielkopolskiego” do „Gazety Nowej”. Po prawie półrocznych próbach i zabiegach wydawcy, zakoń-czonych połowicznym sukcesem, postanowił on sprzedać tytuł spółce zajmującej się handlem winem, której właścicielem był Lech Daniłowicz.

Nastąpiły wówczas zmiany w kierownictwie redakcji. Z funkcji redaktora naczelnego, po przeszło trzech latach odszedł Andrzej Buck2. Jego miejsce zajęła doświadczona dziennikarka, m.in. publicystka i reportażystka dwutygodnika „Nadodrze” Halina Ańska. Pismo zmieniło nazwę na „Codzienny Ekspres Zachodni”. Później pismem kierował jeszcze ściągnię-ty z Warszawy Paweł Wilczak.

and

2 W „Gazecie Zachodniej” Barbara Niemier i Agnieszka Stawiarska opublikowały artykuł O czym nie chciał mówić Buck (22 września 1993).

W roku 2010 mija dokładnie sto lat od śmierci zielonogórzanina Ottona Juliusa Bierbauma, poety, powieściopisarza, podróżnika, autora pierwszego w historii motoryzacji dziennika podróży odbytej samochodem (a właściwie automobilem, jeśli trzymać się historycznie prawidłowej nazwy ówczesnych po-jazdów), dziennikarza, wydawcy czasopism literackich, twórcy literatury dziecięcej (przeniósł na grunt niemiecki słynną bajkę o Pinokiu, nadając jej tytuł Przygody Zaepfel Kerna), twórcy podwalin teore-tycznych kabaretu literackiego, autora tekstów piosenek kabaretowych oraz powiedzonek i sen-tencji, popularnych na obszarze niemieckojęzycznej Europy, które na trwałe zadomowiły się w obiego-wym języku niemieckim. I tak powtarzanymi do dziś sloganami jego autorstwa są: „Humor polega na tym, by śmiać się mimo wszystko” oraz „Piękno jest istotą istnienia świata. Podziwiać piękno, znaczy rozumieć świat”.

Żył krótko, bo zaledwie czterdzieści pięć lat, lecz zostawił bogaty i różnorodny dorobek literacki. Do najpopularniejszych dzieł poetyckich i prozatorskich tego autora należą:

Stedentenbeichten 1892, Die Schlangedame 1896, Stilpe 1897, Kaktus und andere Kuenstlerge-schichten 1898, Das schoene Maedchen von Pao 1899, Gugeline 1899, Irrgarten der Liebe 1901, Stella und Antonie 1902, Eine empfindsame Reise im Automobil 1903, Zaepfel Kerns Abentreurer 1905, Prinz Kuckuck 1906-1907, Der Musenkrieg 1907, Der Braeutigam wider Willen 1906, Maultrommel und Floete 1907, Sonderbare Geschichten 1908,

Yankeedoodlefahrt 1909, a także libretto baletu Pan im Busch 1900. Ponadto wydał wraz z innymi auto-rami (byli to m.in. Dehmel. Lilienkorn, Wadekind, Wolzogen) pierwszy na świecie zbiór tekstów kabaretowych, opatrzony tytułem Deutsche Chan-sons, podnosząc tym samym twórczość kabaretową do rangi literatury, którego to tytułu skąpiły jej auto-rytety literackie tamtej epoki.

Otto Julius Bierbaum często zmieniał miejsca swojego zamieszkania – żył i tworzył m.in w Zury-chu, Lipsku, Berlinie, Monachium. Zmarł w Dreźnie po ciężkiej chorobie, w osamotnieniu i niedostatku.

Jego życie było krótkie i barwne, jak życie większości osób tworzących cyganerię przełomu XIX i XX wieku.

Zaprzyjaźniony ze Stanisławem Przybyszewskim uczynił go jednym z bohaterów swojej powieści Prinz Kuckuck, sam stając się pierwowzorem jednej z czo-łowych postaci Moich współczesnych autorstwa Przybyszewskiego. A oto jak widziany był oczami tych, którzy mieli okazję poznać go osobiście;

wypowiedź Hansa Branderburga, późniejszego wydawcy dziesięciotomowego zbioru wszystkich dzieł Bierbauma: „[O.J. Bierbaum] był okrągłym grubaskiem, ale bardzo żwawym i o estetycznej prezencji: nosił wygodne, lecz gustownie skompo-nowane ze sobą części garderoby, jego twarz była szeroka i mięsista, a spod jego wysokiego czoła uśmiechały się ciemnoniebieskie, osłonięte okrągłymi szkłami okularów, oczy ufnego dziecka”.

Czołowy twórca niemieckiego modernizmu, Ernst von Wolzogen, tak charakteryzował Bierbauma:

„Było mu obce dążenie do sławy i wielkości, ale czuł Halina Bohuta-Stąpel