• Nie Znaleziono Wyników

To, co wewnętrzne, to nie tylko osąd swojego postępowania czy świadomość osiągnięć, to także pamięć1. Wspomnienia związane z innymi ludźmi, doświadczeniami minionych lat, pamięć zwiedzanych miejsc. W głowie starca ukrywa się wiele tajemnic, które nie zawsze chce odkrywać przed innymi, nawet najbliższymi. Czasem pozorny spokój i milczenie może kryć coś wspaniałego lub strasznego.

Stary człowiek stukający laską, świadomy swego milczenia.

Które wypełnia każdy zakątek jego ciała gęstą, palącą lawą.

I potwierdza prawdziwość sądów Jezusa o robaku, który nigdy nie umiera, i ogniu, co nigdy nie gaśnie.

Otoczony dziećmi i wnukami zasiada w wiklinowym Fotelu na werandzie swego domu.

Emeryt 2

1 O miejscu pamięci (jako jednym z głównych tematów tej twórczości), w poezji Czesława Miłosza pisze, między innymi, Andrzej Kijowski, dzieląc ją na pamięć dobrą („wyzwoloną, życiodajną”) i złą(„uwięzioną w szczególe, w bólu, w śmierci, dokuczliwą”) : „Poeta ucieka przed pamięcią złą, która go wabi (…) i tworzy w sobie pamięć nową, która jest odbiciem pamięci powszechnej, pamięci Bożej, Stwórczej, w której żyją wiecznie wszystkie Formy, która jest Świętych obcowaniem i jednością osoby. W niej byt i istota tworzą jedno – bodaj na okamgnienie. Z niej rodzi się poezja:

skupienie i czasu w obrazowym i słownym olśnieniu.” W: A. Kijowski: Tematy Miłosza. W:

„Twórczość” nr 6, Warszawa 1981, s. 33.

2 Cz. Miłosz: Emeryt. W: Idem: Na brzegu rzeki. Kraków 1994, s. 48.

44 Starzec z wiersza nie jest sam, jest otoczony bliskimi, jednak skrywa przed nimi swoją historię. Toczy go robak i pali ogień wspomnień. Po pierwsze uważa, że nie interesuje to obecnego świata, a po drugie nie chce wywoływać współczucia przy jednoczesnym braku zrozumienia, dlatego że ludzie, którzy nie byli wystawieni na ciężką próbę, nigdy nie zrozumieją. Okazuje się, że ów milczący emeryt skrywa straszną tajemnicę, która powinna przyprawiać o szaleństwo, ale on wybiera zasłonę spokoju, pozór „spokojnej starości”. Co kryje się za tą zasłoną?

Strażnicy więziennych pociągów, to znów więźniowie, torturujący i torturowani.

Nie wiem tylko, dlaczego muszę tamte wydarzenia pamiętać.

I winić moją osobę o to, co nie zależało ode mnie.

(Emeryt, NBR, s. 48)

Obraz wyłaniający się z tych fragmentów wspomnień i podejścia do nich osoby, która pamięta, przywodzi na myśl relacje dotyczące wydarzeń wojennych, może nawet dotyczące eksterminacji Żydów, a więc czas całkowitego upadku ludzkości, tragedii iniewypowiedzianych cierpień. Nie jest to faktycznie coś, co może się spotkać ze zrozumieniem pokoleń, które nie doświadczyły mrocznych czasów. Nie jesteśmy w stanie wczuć się w sytuację tych, którzy nawet jeśli przeżyli wojnę, to obudzili się w świecie, w którym wszystko trzeba było budować od nowa, w świecie bez wskazówek i wartości. Pamięć sprawia ból, wywołuje wyrzuty sumienia, nawet jeżeli człowiek z wiersza nie mógł zrobić nic, by zmienić cokolwiek, ból pozostaje. Starzec wybrał jednak milczenie jako lepszy sposób na przejście przez życie, bo może litość jest gorsza niż samotność, a może bliscy odsunęliby się od niego znając prawdę i jest to ryzyko, którego nie odważył się podjąć. Świat, natura żyją więc jakby osobno, poza jego wewnętrznym światem, odizolowani od siebie. Człowiek, wykreowany w świecie poetyckim, swoją całą nadzieję pokłada w tym, że może choroba odbierze mu świadomość i pamięć, a całe palące cierpienie odejdzie.

45 Czekając, aż piorun udaru spadnie na mnie z ręki Sędziego

i od ziemskich razów uwolni.

Stary człowiek, pogodny, lubiany przez sąsiadów, pozdrawia przechodniów, zazdroszcząc im niewinności.

Czyli tego, co mają – myśli – bo nie byli poddani próbie.

(Emeryt, NBR, s. 48)

Traktuje chorobę jak łaskę, którą może go obdarzyć tylko Sędzia – Bóg. Według słów wiersza jest to jedyna droga do prawdziwej wolności. Jak wielkie musi być jego cierpienie skoro jest w stanie, a nawet pragnie, zrezygnować z klarowności swojego umysłu, pragnie już być pozbawionym świadomości? Nie jest ważne czy przeszedł swą próbę dobrze czy źle, zrobił to najlepiej jak potrafił, ale teraz chciałby już odejść, rozpłynąć się w nicości niepamięci.

Zważając na powracające wciąż, sprawiające ból wspomnienia, warto przytoczyć rozważania Danuty Opackiej-Walasek na temat kategorii czasu w poezji Czesława Miłosza. W swojej książce Chwile i eony badaczka przybliża czytelnikowi nietzscheańskie pojęcia resentymentu i reafirmacji:

Resentyment, chęć zemsty na czasie, negatywny stosunek do niezmiennej przeszłości, wpływa na wolę i zaprzecza jej wolności wobec tego, co „będzie”. Przestaje ona mieć charakter twórczy. Resentyment rodzi stan winy, zatruwa wolę. Nauka Zaratustry zmierza więc do przekształcenia resentymentu w reafirmację, w odkupienie przeszłości 3.

Tego właśnie potrzebowałby starzec z wiersza. Wolności, swoistego uleczenia „choroby pamięci”4. Według Nietzschego pozwala na to uświadomienie sobie, że to, co zrobiliśmy w przeszłości, było wówczas zgodne z naszą wolą.

Wydaje się jednak, że czasem wystarczyć musi świadomość, iż wydarzenia z przeszłości, nie dające spokoju w teraźniejszości, w ogóle od naszej woli nie były zależne.

3 D. Opacka-Walasek: Chwile i eony. Obrazy czasu w polskiej poezji drugiej połowy XX wieku.

Katowice 2005, s. 125.

4 Termin Cz. Miłosza pochodzący z: Cz. Miłosz: Uważność w: Idem: Piesek przydrożny. Kraków 1997, s. 19, cytowany za: D. Opacka-Walasek: Chwile i eony…

46 Zwróćmy jeszcze uwagę na tytuł wiersza. Emeryt to ktoś, kto odpoczywa od pracy, obowiązków, wykonał już swoje zadanie i teraz powinien cieszyć się starością, spędzać czas z rodziną. Jednak, żeby osiągnąć taki idealny spokój, należałoby chyba usunąć całość wspomnień i obciążeń zebranych przez wszystkie przeżyte lata, nikt bowiem nie żyje chyba aż tak nieskazitelnie, by niczego nie żałować. Oczywiście bagaż doświadczeń bohatera lirycznego jest ogromny, nie do ogarnięcia, jednak każdy dźwiga jakiś pod koniec swoich dni i musi znaleźć sposób na to, by się z nim uporać. Wyrzuty sumienia i cierpienie nie pozwalają odejść na emeryturę.

Wspomnienia są niezwykłym zjawiskiem, źródłem wiedzy o tym, co przeminęło:

Pamięć budzi szczególne zainteresowanie, bo jej istnienie ufundowane jest na wielkim paradoksie: odwołuje się ona do czegoś, co było, ale odeszło w przeszłość i już obróciło się w niebyt, co wydobywa z nicości i przywraca do istnienia, lecz ofiarowuje mu wyłącznie istnienie mentalne, więc niepełne i nie do końca prawdziwe, skoro bez reszty zależne od wspominającego podmiotu. (…) Nadto pamięć nigdy nie jest dokładnym powtórzeniem przeszłości, ona jest przetworzeniem tego, co było, w nowy rodzaj istnienia w świadomości5.

Pomimo tych wielu wątpliwości, a może właśnie ze względu na owe tajemnicze niedopowiedzenia kwestia pamięci jest tak częstym tematem poezji Czesława Miłosza. Proces przywoływania z pamięci doświadczeń i ludzi jest niezwykle skomplikowany – oddzielenie pamięci jednostkowej od zbiorowej, deformacje jakim ulegają dawne wspomnienia, język odpowiedni do opisania tego, co zostało zapamiętane, dobranie odpowiedniego tonu wypowiedzi, wreszcie przekazanie prawdy o tym, co się zdarzyło6. Poeta jednak podejmuje wyzwanie jakim jest analiza wspomnień, opis mocy i pracy pamięci, jej wpływ na tożsamość poszczególnego człowieka, wciąga odbiorcę w zawiłe labirynty wspomnień zostawiając go z zagadką - czy jest to tylko poetycka kreacja, czy odtwarzanie tego, co zdarzyło się naprawdę.

W analizowanych wierszach nie zawsze pamięć jest okrutnym przeciwnikiem, czasem ocala przed utratą bliskich, pozwala im żyć w ludzkich

5 K. Biedrzycki: Poezja i pamięć. O trzech poematach Czesława Miłosza, Zbigniewa Herberta i Adama Zagajewskiego. Kraków 2008, s. 7.

6 Ibidem, s. 170-171.

47 wspomnieniach, i ukochanych miejsc, które są dla człowieka takie same mimo upływu lat i wielu zmian. Jest siłą pozwalającą przetrwać ciężkie chwile, daje nadzieję, szansę na uniknięcie popełnionych raz błędów.

Bohater jednego z wierszy zamieszczonych w tomie Na brzegu rzeki powraca do miejsca poznanego w młodości w późnych latach swojego życia. Tekst jest częścią cyklu zatytułowanego Litwa po pięćdziesięciu dwóch latach7, czytając go myślimy więc o Wilnie i biografii samego Miłosza. Starzec z wiersza zastaje tam zmiany, nadal jednak miasto ożywia liczne wspomnienia, w pewnym sensie wskrzesza też umarłych.

Przystojniej byłoby nie żyć. A żyć nie jest przystojnie, Powiada ten, kto wrócił po bardzo wielu latach Do miasta swojej młodości. Nie było nikogo Z tych, którzy kiedyś chodzili tymi ulicami, I teraz nic nie mieli oprócz jego oczu

(Miasto młodości, NBR, s. 20)

Pewne poczucie wstydu wywołuje w nim fakt, że wciąż żyje, bowiem nie takim zapewne widziało go owo miasto przed laty. Nie jest już sprawny, nie ma tu jego bliskich. Jest sam, ale nie jest samotny, ci którzy odeszli żyją w nim. Zwiedzanie miasta po latach wywołuje we wnętrzu odwiedzającego ciekawy efekt. Oprócz ożywienia, przywołania osób, z którymi łączyło go to miejsce, dochodzi niemal do zrośnięcia się ich krwioobiegów, narządów. Ciało bowiem, jak już zostało zauważone, jest tym, co łączy ludzi, jest niemal takie samo u każdego, tu nie rozróżnia ich nawet płeć. W omawianym wierszu proces spajania postępuje jednak dalej:

I każdy wstyd, każdy smutek, każda miłość.

Jeżeli nam dostępne rozumienie,

7 O cyklu Litwa po pięćdziesięciu dwóch latach zob. także: Beata Tarnowska: Geografia poetycka w powojennej twórczości Czesława Miłosza. Olsztyn 1996, s. 95-105. Autorka zwraca, między innymi, uwagę na nierozerwalny związek pomiędzy przeszłością a teraźniejszością widoczny w wierszach zgromadzonych w cyklu: Większość utworów zawartych w cyklu poetyckim Litwa po pięćdziesięciu dwóch latach, oparta została na temporalnej opozycji „teraz” – „kiedyś”. W kontekście

przywoływanych uprzednio, dziewiętnastowiecznych opisów szeteńskich okolic, jak również zachowanych w pamięci poety obrazów, nasuwający się jego oczom pejzaż przedstawia wizję spustoszeń jakich dokonał czas, człowiek, Historia. W: B. Tarnowska: Geografia poetycka…, s. 99.

48 Myślał, to w jednej współczującej chwili,

Kiedy co mnie od nich oddzielało, ginie, I deszcz kropel z kiści bzu sypie się na twarz Jego, jej i moją równocześnie.

(Miasto młodości, NBR, s. 20)

Przenikają się także ich emocje (które, pomimo dystansującej formy liryki pośredniej, są niezwykle widoczne w tekście), radości i smutki, nic już ich nie oddziela. Z niebytu, nieistnienia zostali, za pośrednictwem owego miasta, znów przywołani do życia. Może jest to współodczuwanie, a może niezwykła, mistyczna wręcz siła pamięci, bądź siła tego niezwykłego miejsca. Nie wiemy o nim zbyt wiele, ale możemy odczytać w wierszu, iż otoczone jest piękną przyrodą, niezwykłym światłem. Z pewnością zaś stanowi miejsce niezwykłe, skoro przechadzki jego ulicami wywołują w podmiocie taki efekt. W Mieście młodości odnaleźć można to, o czym pisał Dariusz Pawelec:

„Gest odzyskania” – siebie z przeszłości, innych ludzi, widoku, doznania, wydaje się jednym z kluczowych tropów do poezji Czesława Miłosza. Gest, którego przyczynę, można zdefiniować także jego słowami, jako: „Olbrzymiejące wezwanie Poszczególnego, na przekór ziemskiemu prawu nicestwienia świata”. Gest, który pozostając czynnością mentalną, manifestuje wolę przekroczenia swojej tekstowości…8

W ten sposób Miłosz wraz z czytelnikiem jego wierszy, pozwala zaistnieć ludziom, którzy odeszli, miejscom, które nie są już takie same, „zaistnieć jeszcze raz w akcie lektury oraz interpretacji”9.

Wilno zajmuje w poezji Czesława Miłosza bardzo istotne miejsce. Pisze o tym, między innymi, Wojciech Ligęza:

Według Miłosza słowo o mieście młodości powinno być konkretne – cierpliwie towarzyszące przechadzkom po szczegółach, ale również esencjonalne, co oznacza zażyłość z duchem miejsca oraz zdolność tworzenia obrazów o zagęszczonej semantyce, które przybliżają umykającą istotę przedwojennego Wilna. Miasto, nie dość utrwalone w przekazach kultury powierza się – pamięci artysty. Ten brak powszechnie funkcjonujących wizerunków (Wilno to nie Paryż) krępuje wspominającego, nakładając nań odpowiedzialność za kształt przeszłości, lecz równocześnie

8 D. Pawelec: Od kołysanki do trenów. Z hermeneutyki form poetyckich. Katowice 2006, s. 156.

9 Ibidem, s. 157.

49 ośmiela rekonstruującą wyobraźnię, gdyż właśnie jednostkowe świadectwo poety okazuje się znaczące10.

Miłosz zdaje się przyjmować w tym wierszu tę drugą strategię. Wybiera sposób opisu, w którym nie można dowiedzieć się praktycznie niczego o wyglądzie samego miasta, ale stara się przekazać jego siłę, pozwala odczuć jego niepowtarzalny klimat, prawdziwą duszą miejsca, esencję Wilna11. Pamięć i słowo poetyckie ocalają po raz kolejny.

W innym wierszu podmiot powraca do miejsc młodości, zastając tam całkowicie inne powitanie. Nawiedzają go bowiem nie ludzie, ale elementy krajobrazu, których już nie ma.

Nie ma domu, jest park, choć stare drzewa wycięto I gąszcz porasta ślady dawnych ścieżek.

Rozebrano świren, bały, zamczysty,

Ze sklepami czyli piwnicami, w których stały półki na jabłka zimowe.

(Dwór, NBR, s. 17)

Podmiot musiał bardzo dobrze znać to miejsce, gdyż pamięta każdy, najdrobniejszy szczegół. Może był to jego dom rodzinny lub dwór, w pobliżu którego się wychowywał. Jest to niby to samo miejsce, jednak nie jest takie samo.

Nieodwracalne zmiany zabrały serce tego miejsca czyli dom, nie ma też spichrza, z którym zapewne łączą się wspomnienia zapachów przechowywanych tam darów natury. To, co najważniejsze pozostało tylko w zakamarkach ludzkiej pamięci. Nie tylko jednak budynki przepadły, cała natura zdaje się być inna, pozbawiona piękna i magii, która trwała we wnętrzu podmiotu lirycznego.

Takie jak dawniej koleiny drogi w dół:

Pamiętałem, gdzie skręcić, ale nie poznałem rzeki;

Jej kolor jak rdzawej samochodowej oliwy, Ani szuwarów, ani lilii wodnych.

10 W. Ligęza: Miasta ocalone. W: Poznawanie Miłosza 2. Część pierwsza, red. A. Fiut. Kraków 2000, s. 105-106.

11 O fizykalnym i symbolicznym sposobie funkcjonowania Wilna w poezji Czesława Miłosza zob.

także: B. Tarnowska: Geografia poetycka…, s. 105-121.

50 Przeminęła lipowa aleja, niegdyś droga pszczołom.

I sady, kraina os i szerszeni opitych słodyczą, Zmurszały i zapadły się w oset i pokrzywy.

(Dwór, NBR, s. 17)

Nie ma domu i park nie jest już taki sam, podążamy więc dalej tropem podróżnika stąpającego po ścieżkach pamięci. Czytając wiersz odnaleźć można wraz z nim niegdyś piękne zakamarki, których także nie oszczędził czas. Opis tego, co zapamiętały jego oczy jest piękny, wręcz sielankowy. Wspaniała natura w swych najcudowniejszych szczegółach, można niemal usłyszeć brzęczenie pszczół i poczuć słodki zapach kwiatów lipowych. Teraz to miejsce nie stanowi już przedmiotu zachwytu, w krainę dzieciństwa wkroczył człowiek wraz ze zdobyczami cywilizacji (samochód) i zmiótł całą cudowność. Czy ten świat był naprawdę niegdyś o tyle wspanialszy, czy może we wspomnieniach podmiotu został tak wyidealizowany?

Możliwe, że oczy dziecka zapamiętały świat takim, jakim go wówczas widziały, a nie takim jakim był w rzeczywistości. Często zdarza się, że dużo piękniejsze wydają się miejsca, z którymi łączą się przyjemne wspomnienia czasów beztroski.

Wiemy już, iż z biegiem lat to wspaniałe miejsce uległo zniszczeniu, zmurszało wraz z otaczającą dom naturą. Co jednak stało się przez ten czas z osobą mówiącą w wierszu?

To miejsce i ja, choć daleko stąd

Równocześnie, rok po roku, traciliśmy liście, Zasypywały nas śniegi, ubywało nas.

I znów razem jesteśmy, we wspólnej starości.

(Dwór, NBR, s. 17)

Płynący nieubłagalnie niszczycielski czas - tempus devorans12 - zmienił ukochane miejsca, więc kiedy starzec z wiersza reaktywuje przechowywane w pamięci obrazy i porównuje je ze stanem obecnym następuje gorzkie rozczarowanie, przewartościowanie, odkrycie okrutnej prawdy o przemijalności, temporalności wszystkiego, o której zdarza się zapomnieć. To niestety kolejne znamię starości,

12 Termin zaczerpnięty z: D. Opacka-Walasek: Chwile i eony…, s. 204-208.

51 nieustanne zderzenie wyidealizowanych wspomnień z odmienionymi po latach realiami, lub całkowitym brakiem dawnego piękna, ludzi, wartości13.

Czas nie oszczędził również człowieka z wiersza, uległ zniszczeniu i degradacji tak, jak otaczająca go natura. Te dwa procesy, tak różne od siebie zestawione pokazują nam, jak niewiele różni nas i świat, proces degradacji bowiem dotyczy wszystkiego i wszystkich, oprócz człowieka i zwierząt, do tej „drogi wszelkiego ciała14” dołączyły także rośliny i wytwory ludzkich rąk, a więc jest to los zarówno sfery natury i kultury. W zacytowanych słowach niezwykle istotne jest utożsamienie się podmiotu z miejscem. Ten silny związek podkreślony jest za pomocą poetyckiego chwytu, polegającego na jednoczesnej teriomorfizacji człowieka z wiersza i personifikacji przestrzeni, odwrócenie porządku rzeczywistości. Poświęćmy chwilowo naszą uwagę temu zrośnięciu starca i przyrody. Figura człowieka z wiersza podlega oczywiście prawom natury, starzeje się z biegiem lat, jednak starzeje się specyficznie, nie jak człowiek, ale właśnie jak drzewo, gubi liście, ginie pod śniegiem, by z każdym rokiem zanikać coraz bardziej. W tej swoistej fitomorfizacji zawarte jest jednak pewne ukryte przesłanie.

Wszak z pierwszego wersu można dowiedzieć się, że stare drzewa w parku zostały wycięte, a więc to, co wiekowe jest zbędne i usuwane. Niepotrzebny starzec bada znany/obcy teren dalej. Zamiast dworu stoją teraz małe baraki, jak je nazywa podmiot, niezgrabnie sklecone, bez dbałości o szczegół, bowiem w tym nowym świecie nie liczy się estetyka, lecz pragmatyzm. Nawet szata roślinna zdaje się o tym przypominać, bowiem jedyne kwiaty, które odnajduje podmiot wśród zarośli to czarny bez – sambucus nigra, znany ze swych leczniczych właściwości i będący produktem doskonale nadającym się do przyrządzenia nalewki, niekoniecznie już służącej do celów leczniczych. Jednak spowity w chwasty zdaje się być jedynym śladem dawnej świetności. Życie, choć się zmieniło, trwa nadal, ale jego jakość zdaje się pozostawiać wiele do życzenia.

13 Kategorię tempus devorans opisuje w swojej książce Danuta Opacka-Walasek: „Gdy zanika doznanie temporalności, gdy nie konstytuuje się w świadomości podmiotu, ulega redukcji ludzka tożsamość. Kiedy punktem odniesienia stają się dla niej tylko trzy wymiary przestrzeni, człowiek w tej poezji doznaje reifikacji – jako element przestrzeni właśnie. Poddany jej prawom, wpisany w formy bezwolne wobec naporu nicości, tym silniej odczuwa zagrożenie tempu devorans:

pochłaniania, połykania przez czas… W: D. Opacka-Walasek: Chwile i eony…, s. 205- 206.

14 Czesław Miłosz: Też lubiłem. W: Idem: Piesek przydrożny…, s. 16.

52 Chwała życiu, za to, że trwa, ubogo, byle jak.

Jedli te swoje kluski i kartofle

I mieli przynajmniej czym palić w nasze długie zimy.

(Dwór, NBR, s. 17)

W owej „chwale” pobrzmiewa ironia. Życie, które opiera się tylko na zmartwieniu, by mieć co jeść i czym napalić w piecu, nie jest dla podmiotu prawdziwym życiem, jest byle jakie pozbawione piękna i wielkości. W jego słowach wyczuwamy żal za tym, co przeminęło i właśnie tak odkryta przed nami zostaje w tym wierszu prawdziwa wartość pamięci – siły, która ocala, ale jednocześnie sprawia ból.

Czy tęsknilibyśmy tak bardzo za czymś, czego nie przechowywalibyśmy w pamięci?

Z pewnością nie, pogodzeni ze stanem faktycznym, z teraźniejszością żylibyśmy odciążeni od tej tęsknoty, jednak chyba o wiele lepiej jest móc wskrzeszać w pamięci to, co minęło, nawet jeżeli sprawia to ból.

Podmiot mocno artykułuje swoją odrębność od owego świata, ludzie, którzy w nim funkcjonują, „jedzą swoje kluski”, to nie jest jego miejsce. Większe poczucie wspólnoty łączy go raczej ze starymi, wycinanymi drzewami, które należą do przeszłości, jak on. On dzieli ze światem jeszcze tylko srogość zimy, która teraz, kiedy człowiek z wiersza jest w podeszłym wieku, jest dla niego stanem permanentnym, skoro tak bardzo jego los łączy się z przemijalnością w świecie przyrody, to w tym cyklu starość będzie właśnie zimą, zimą życia. Przedmiot dawnej świetności i stare dostojne drzewa stały się opałem i ulatują z dymem. Jednak tego, co przetrwało w pamięci starca nikt mu nie odbierze, nikt nie wytnie, kiedy tylko zechce będzie mógł on cieszyć się zapachem jabłek przechowywanych w piwnicy i błogością zimowych wieczorów.

Wilno (oraz pamięć) pojawia się oczywiście także w twórczości prozatorskiej Miłosza:

Wilno (oraz pamięć) pojawia się oczywiście także w twórczości prozatorskiej Miłosza:

Powiązane dokumenty