• Nie Znaleziono Wyników

da się im w tym wieku właściwe podstawy i ukierunkowanie, wyrosną na ludzi charakteru chętnych podjąć służbę poświęcenia

W dokumencie BOSKA WIZYTA W KALIFORNII (Stron 36-40)

Morał z tej historyjki jest taki, że tam, gdzie idą rodzice, idą za nimi dzieci.

Jeśli rodzice śpiewają bhadźany, dzieci także je śpiewają. Jeśli rodzice udzielają się w służbie, dzieci także pójdą w ich ślady i będą angażowały się w służbę. Obo-wiązkiem rodziców jest prowadzenie dzieci, muszą uczyć nie prostym mówieniem, ale praktyką. Jeśli będziecie żyli przykładnie i swoje dzieci nauczycie tak żyć, wy-świadczycie tym wielką przysługę przyszłym pokoleniom.

W istocie dzieci są jak wilgotna glina – są podatne na wpływy, można je uformować w taki kształt, jaki zechcecie. Ja zawsze z radością przebywam z dziećmi, gdyż one przyswajają sobie wszystko, czego uczę. Dorośli w swoich gło-wach mają już za wiele i ciężko jest je opróżnić i ponownie napełnić! Dlatego chęt-nie pracuję z tymi, którzy już mają puste głowy.

Bhadźan to teoria, sewa to praktyka. W szkole macie jedno i drugie, prawda?

Czy ktoś powiedział wam, że ziemia ma siłę ciążenia? Jest to teoria. Gdy upuścicie coś i sami zobaczycie, że to spada, a nie leci w górę, jest to praktyka – wtedy ro-zumiecie, że działa jakaś siła. Widzicie więc, że potrzebne jest praktyczne do-świadczenie i dlatego ważne jest prowadzenie małej sewy.

Gdy moje dzieci w Muddenahalli jadą do domu na wakacje, proszę je, aby prowadziły jakąś sewę, żeby nie spędzały tego czasu bezczynnie, ale uczyniły z niego święte dni (gra ang. słów: holidays i holy days, wakacje i święte dni). Czy wiecie, co one zrobiły? Wszystkie powiedziały: „Swami, czy przed wyjazdem do domu możemy wykonać jakąś sewę tutaj? Co moglibyśmy zrobić?”

Ja powiedziałem: „Idźcie i pomagajcie wieśniakom; zobaczcie, czego potrze-bują.”

Pięćdziesięciu chłopców z wiadrami i miotłami udało się do wioski i posprzą-tało całe to miejsce, włącznie ze świątynią. Więcej, z pomocą nauczycieli pomalo-wali i udekoropomalo-wali tę świątynię tak, że wyglądała jak nowa. Śpiepomalo-wali też bhadźany.

Ponadto sięgnęli po swoje kieszonkowe, kupili ołówki, gumki i małe zeszyty i w wo-reczkach wręczyli je wszystkim dzieciom wioski. Wiejskie dzieci były uszczęśliwio-ne! Mówiły: „Nikt nigdy nie przyszedł nam z pomocą – no, może niektórzy dorośli, ale nigdy nie widzieliśmy dzieci pomagających w ten sposób.”

Był to bardzo dobry przykład dla dzieci z wioski, a także dla dzieci w szkole.

Róbcie takie małe rzeczy jak ta. Nie każe się wam budować szpitali – to możecie robić, gdy dorośniecie – ale póki co musicie robić to, co jest w waszym zasięgu.

Bardzo szczęśliwy.

(Odnosząc się do ściany za ołtarzem pełnej zdjęć i obrazów) Wszystkie ścia-ny są pokryte – to sala wystawowa. (Śmiech) Nie ma miejsca na moje nauki i prze-słania. Umieśćcie na ścianie napis: „To powinno stać się częścią waszego życia,”

gdyż inaczej będzie to dekorowanie ściany, a nie dekorowanie was. Gdy zastosu-jecie się do tego przesłania, zostaniecie wynagrodzeni jego pięknem. Musicie sto-sować się do niego, a dorośli powinni tego dopilnować.

Czy posiłek jest gotowy dla wszystkich?

Wielbiciel: Tak.

Swami: Co jest w menu? Rama, Kriszna, Wisznu, Saraswati, Bhagawad Gita?

(Śmiech) co jest w menu?

Wielbiciel: Puli hora, pakoda, wada, appalam, pajsam (ryż z tamaryndem, frytki, naleśniki i ryżowy pudding). Jest też makaron.

Swami: W środku jest tam zachodnie bóstwo. (Śmiech) Od Annamaja-kośy przej-dziecie prosto do Anandamaja-kośy. (Śmiech)

Dzieciom i dorosłym życzę smacznego. Dla mnie błogość jest pokarmem.

Gdy prowadzicie szczęśliwe życie w oddaniu, życie poświęcenia i służby, spokoju i radości, wtedy otrzymuję mój pokarm, inaczej jestem głodny. Wasze szczęście jest moim pokarmem. Nie śpiewam „Miłość mym kształtem, prawda mym tchnieniem, pokarmem makaron.” (Śmiech) Błogość jest moim pokarmem.

Czym jest błogość? Jest to radość z dawania innym i radość z otrzymywania od innych. Taka błogość napełnia moje jestestwo. Bardzo szczęśliwy.

Podajcie wszystkim posiłek. Sami też zjedzcie obiad.

Czy wczoraj wszyscy byliście na tym programie?

Wielbiciel: Tak.

Swami: Zbyt długi, zbyt długi. Skończył się zbyt późno; nie było to dla was kłopo-tliwe?

Wielbiciel: Nie.

Swami: Nie?

Mówiłem im, że gdy ktoś zaprosi was na urodziny, na party lub wycieczkę, chętnie zostajecie do późnej nocy, nawet do rana. Gdy Bóg zaprasza was na party, też nie powinniście się niecierpliwić. Powinniście się cieszyć spędzaniem tak wiele czasu w dobrym towarzystwie, tak wiele czasu na gromadzeniu dobrych myśli. Jak często macie okazje takie jak ta? Niezbyt często. Zawsze trzymajcie się dobrego towarzystwa – dobre towarzystwo to towarzystwo Boga.

(Do młodego człowieka, który wcześniej recytował Wedy) Jaką Wedę recy-towałeś? Jak się nazywa? Ćamakam. Czy znasz znaczenie tego, co recyrecy-towałeś?

Nie znasz? Nie? Musisz uczyć także znaczenia. Jeśli recytują bez rozumienia, nie ma z tego wiele pożytku. Powinniście znać powód tego, co robicie, i dlaczego to robicie. Czy znacie historię innego kota, takiego jak kot Einsteina? Oto ona…

W pewnym domu, w którym było mnóstwo myszy, odprawiano pudźę. Myszy zjadały artykuły przygotowane na ten obrządek. One lubią bawełnę, więc ściągały wszystko i uciekały. Co gospodarz zrobił, by chronić pudźę? Sprowadził kota, aby przeganiał myszy. Dzięki temu myszy znikły, ale z kolei kot sprawiał kłopot, gdyż wypijał mleko przygotowane do abhiszekam. (Śmiech) Jak sobie z tym poradzili?

Umieścili kota pod koszem. Sama obecność kota odstraszała myszy, a on nie przeszkadzał w pudźy.

W ten sposób minęło kilka lat.

Zdarzyło się jednak, że kiedyś, gdy ta pudźa była odprawiana w innym domu, zebrani długo czekali na rozpoczęcie. Godpodarz poinformo-wał wsystkich: „Mamy wszystkie rzeczy z listy: orzech kokosowy, kwiaty, wodę z wielu rzek, artykuły spożywcze i różne święte trawy, arati – wszystko, ale nie możemy zacząć gdyż brakuje nam dwóch rzeczy – kosza i kota.” (Śmiech)

Oto co się dzieje, gdy nie znacie znaczenia tego, co robicie. Staje się to rytu-alne, a nie duchowe. Rytuały to tylko nazwy; gdy dodacie ducha, stają się ducho-we. Recytowalibyście bardzo dobrze, rozumiejąc znaczenie tego, co recytujecie.

To, co recytowaliście, ma bardzo głębokie znaczenie. Jeśli zastosujecie z tego choćby jedno słowo, wasze życie zmieni się. W mantrze tej prosicie Boga o dhar-mę, satję, śanti i ahinsę (prawość prawdę, spokój i niekrzywdzenie). Czy znacie pochodzenie Ćatakam? Jest to modlitwa o bogactwo, potomstwo, sławę, żonę i dzieci. O tym jest pierwotne Ćatakam, ale wy recytujecie: „Daj mi dobro, daj mi prawdę, daj mi szczęście, daj mi ahinsę, daj mi dharmę.” O tak piękne rzeczy prosi się Boga! Powinniście nauczyć się też znaczenia, wtedy będziecie wiedzieli, co re-cytujecie. Twoim obowiązkiem jest nauczenie ich także znaczenia – linijka po linij-ce. Bardzo dobrze.

Okay, możecie iść na obiad.

Wielbiciel: Czy mamy odprawić arati, Swami?

Swami: Na arati przyjdę po obiedzie. Arati jest jak „Do widzenia.” (Śmiech)

W dokumencie BOSKA WIZYTA W KALIFORNII (Stron 36-40)