• Nie Znaleziono Wyników

W CZASIE WOJNY KRYMSKIEJ

W dokumencie Bismarck a Polska (Stron 104-135)

Potęga Mikołaja I po roku 1848. Wzmożone wpływy rosyjskie w Niemczech.

Wybuch wojny krymskiej. Walka o orientację w Prusiech. Obozy i przywódcy.

Ich stosunek do sprawy polskiej. Leopold Gerlach a grupa Bethmanna Hollwega.

Oficjalna polityka Prus względem polskiego zagadnienia. Bismarck we Frank­

furcie. Jego charakterystyka i poglądy. Opór przeciw odbudowie Polski. Me­

moriał Bunsena. Starcie Bismarcka z ks. Wilhelmem. Postawa Austrii wobec spra­

wy polskiej. Bismarck o interesie Habsburgów w odbudowaniu Polski. Napięcie między Austrią a Rosją. Sprawa polska zwornikiem św. Przymierza. Bilans działań Bismarcka na odcinku polskich zagadnień. Sprawa granicy Knesebecka.

Po wielkim wstrząsie rewolucyjnym martwa cisza zaległa kon­

tynent europejski. W Berlinie i Frankfurcie, Wiedniu i Budapeszcie, Mediolanie i Rzymie, wszędzie, gdzie wznosiły się niedawno baryka­

dy i rozbrzmiewały hasła walki o wolność, rozwielmożyła się reak­

cja polityczna i wyznaniowa, rozkwitał system rządów biurokratycz­

nych i policyjnych, więzienia napełniały się uczestnikami ruchów re­

wolucyjnych; wszystko, co liberalne i patriotyczne, narażone było na prześladowania lub niosło głowę na emigrację. Na tle powszechnego zwycięstwa tronów nad dobijającymi się wolności ludami tym peł­

niejszym blaskiem jaśniała potęga mocarstwa, które było żywym wcieleniem triumfujących teraz zasad. Ujarzmiciel rewolucyj na Wę­

grzech i w krajach naddunajskich, pogromca dążeń narodowych Pol­

ski i Niemiec, restaurator panowania Habsburgów po drugiej stronie Karpat oraz Związku Niemieckiego, przeżywał wówczas Mikołaj punkt szczytowy swojej wielkości. W roku 1850 święcił cesarz ćwierć - wiekowy jubileusz objęcia rządów. Jeden z najbliższych jego współ­

pracowników, kanclerz Nesselrode w skreślonym z tej okazji memo­

riale starał się wniknąć w przewodnie zasady, którymi się kierował jego władca w całokształcie swych poczynań na widowni europej­

skiej. Linią kierowniczą Mikołaja była jego zdaniem walka z rucha­

mi rewolucyjnymi i narodowymi, gdziekolwiek wystrzeliły na wi­

downię europejską. Jako punkt wyjścia przyjmował Nesselrode rok

1830, pamiętną rewolucją paryską, belgijską, polską. „Na skutek tych rewolucyj stał się cesarz dla świata przedstawicielem idei monarchicznej, podporą zasad porządku i bezstronnym obrońcą równowagi europejskiej." Dzięki traktatom w Mtinchengratz i Ciepli­

cach utrzymał Mikołaj w kręgu tych idei oba dwory niemieckie, po­

łożył tamę wzbierającej fali demokratycznej, zgniótł powstanie pol­

skie w Krakowie, Galicji, Poznańskiem. Dopieroż jego rola w wypad­

kach roku 1848! Utrzymał prawa monarchii duńskiej w księstwach połabskich przeciw „aroganckim pretensjom demokracji niemieckiej i mniej jawnym ambicjom rządu pruskiego", umożliwił Austrii odzy­

skanie Lombardii i Wenecji, zmiażdżył powstanie węgierskie, wresz­

cie w sporze, jaki rozpalił się o przyszłe ukształtowanie Niemiec,

„widział, jak dwie wielkie potęgi niemieckie wzięły go na sędziego swych sporów i arbitra swej sprawy... Od roku 1814 — konkludował Nesselrode — pozycja Rosji i jej władcy nie była równie piękna i wielka”1).

Rozkwit potęgi rosyjskiej najdobitniej ujawniał się na terenie Niemiec, zwłaszcza zaś Prus. Wpływy rosyjskie, potężne już w latach trzydziestych i czterdziestych, po krótkiej przerwie, spowodowanej Wiosną Ludów, odżyły ze wzmożoną siłą. Ostoją ich była partia kon­

serwatywnych junkrów, zgrupowana około „Gazety Krzyżowej". Sym­

patie tego obozu do Rosji nie dadzą się wytłumaczyć samym tylko pokrewieństwem ideologii, na tym bowiem punkcie występowały dość zasadnicze różnice. Konserwatyści pruscy byli zwolennikami państwa stanowego, przenikniętego zasadami moralności chrześcijań­

skiej; ideałem ich była Brandenburgia z doby poprzedzającej reformy Wielkiego Elektora, kiedy władza monarsza była spętana potęgą szlachty. Rosja mikołajowska z jej nieograniczonym despotyzmem, wszechwładzą przedajnej biurokracji, podporządkowaniem religii czynnikom państwowym, nie mogła znaleźć w ich oczach aprobaty.

W dzienniku najgłośniejszego przywódcy obozu junkierskiego, adiu­

tanta królewskiego Leopolda Gerlacha, znajdują się pod jej adresem słowa ostrej krytyki2). Mimo to przyjaźń rosyjska stanowiła dla obo­

zu „Gazety Krzyżowej" dogmat fundamentalny. Do wspomnień bra­

terstwa broni z r. 1813 i pokrewieństwa domów panujących przyłą­

czyła się jako argument decydujący interwencja Rosji w sprawy niemieckie w r, 1850. Ołomuniec, który dla żywiołów wolnościowych i patriotycznych stał się symbolem klęski i poniżenia, w oczach kon­

serwatystów otoczony był aureolą czynu zbawczego, za który Prusy winne są carowi wieczystą wdzięczność. „W r. 1850 — pisał Gerlach

— wyświadczyła nam Rosja wierną przysługę przyjacielską i

sąsiedz-ką, utrzymując razem Austrię i Prusy, a przez to i Niemcy, gdy po­

lityka trójbarwnego sztandaru groziła rozbiciem ich w kawałki i rzu­

ceniem pod nogi sąsiadów jako bezbronną zdobycz.”3) Wspomnienie kataklizmu rewolucyjnego, z którego wyratował ich car, kazało kon­

serwatystom tym większą przywiązywać wagę do ścisłego związku ze wschodnią autokracją. Gdy wierzchołki stronnictwa zachowały o Rosji sąd trzeźwy i krytyczny, oficjalna ideologia, rozlewająca się w szerszych warstwach, dochodziła stopniowo do apoteozy knuta.

Rosja stawała się w oczach pruskich wsteczników wcieleniem zdro­

wego konserwatyzmu, który podminowanemu liberalizmem i rewolu­

cją światu przyniesie zbawienie. Panuje tam największy porządek i powszechna szczęśliwość, naród i rząd tworzą doskonałą jedność, wszystkie stany pałają gorącą miłością ku osobie uwielbianego cesa­

rza. O potędze rosyjskiej żywiono niebotyczne wprost pojęcia. Ślepe czepianie się caratu przybierało formy zaprzaństwa narodowego lub wręcz zdrady stanu. Godzono się z myślą, że przewaga Rosji dopro­

wadzi z czasem do zupełnego opanowania Niemiec; za lat pięćdzie­

siąt przestaną one istnieć jako niepodległe państwo, cesarz rosyjski stanie się prezydentem Związku Niemieckiego, natomiast kultura nie­

miecka w drodze pokojowego podboju opanuje Rosję. Konserwatyw­

ni posłowie do sejmu zwykli byli przed ważniejszymi głosowaniami odbierać dyrektywy z rosyjskiej ambasady. Specjalny kult osoby Mi­

kołaja kwitnął w gwardii królewskiej, która uważała go za najpierw- szego oficera. Po wybuchu wojny krymskiej stary feldmarszałek Wrangel, uważany powszechnie za jeden z najpotężniejszych filarów partii rosyjskiej w Berlinie, zapewniał króla, że w całej armii nie znajdzie się oficer, który by chętnie wyruszył w pole przeciw carato­

wi4). Gdy pruski plan mobilizacyjny wskutek zdrady dostał się w ręce Rosji, „Gazeta Krzyżowa” wzięła sprawcę w obronę, dowodząc, że pomiędzy państwami zaprzyjaźnionymi nie ma tajemnic41).

Stosunki pomiędzy obu dworami ukształtowały się pod znakiem nie często spotykanej w życiu międzynarodowym supremacji Peters­

burga. Po Ołomuńcu Mikołaj w ogóle nie chciał słyszeć o królewskim odstępcy, który wszedł w pakt z rewolucją. Nie zaszczycał go ani jed­

nym słowem pisanym, wzbraniał się przybyć do Berlina, dając rów­

nocześnie do poznania, że nie życzy sobie bytności Fryd. Wilhelma u siebie5). Gdy wreszcie zdecydował się na odwiedziny w stolicy Prus, przybrały one charakter drażniącej manifestacji rosyjskiej pychy i wszechpotęgi, której po stronie przeciwnej odpowiadały przejawy krańcowego serwilizmu, „Nasza duma narodowa czuła się tym dot­

knięta" — zapisywał świadek, nie podejrzany o nadmiar sympatii li­

beralnych6). „Jeszcze bardziej jednak dotknęło mnie, że nasz król zarówno na koniu jak pieszo przedstawiał się mizernie obok okaza­

łego cesarza, który spoglądał na przewyższającego go tak dalece pod względem duchowym króla i szwagra z pewnego rodzaju łaskawą życzliwością, rozkazywał ustawicznie, jak gdyby znajdował się w wła­

snym kraju, zaś nasz król wyraźnie zadawał sobie przymus, był zakłopotany i z przerażającą służalczością spełniał wszystkie rozka­

zy cesarza. Służalczość ta przenosiła się w coraz szybszym tempie na wszystkich oficerów pruskich na dworze, tak że wszystko ustawicznie biegało i krzątało się i można było naprawdę mniemać, że zostaliśmy wcieleni do wielkiego mocarstwa rosyjskiego jako państwo niewolnicze. Otoczenie cara nie tylko nic nie robiło, aby gospodarzom ułatwić życie, ale zachowywało się z pychą, która rzucałaby się w oczy w przykry sposób nawet wówczas, gdybyśmy naprawdę zostali wszyscy powleczeni do Moskwy w łańcuchach jako więźniowie. Każdy ich kaprys musiał być zaspokojony, i ostatni ro­

syjski pachołek od koni nie powinien znaleźć powodu do skargi. Nic dziwnego, że hołota ta stawała się coraz bardziej harda.” Obra­

zek ten dawał w skrócie nienajgorsze wyobrażenie o położeniu, w jakim znajdowały się ówczesne Niemcy pod brzemieniem opieki i kontroli rosyjskiej. Jeżeli ten stan rzeczy odpowiadał jun- krom spod znaku „Gazety Krzyżowej”, to ciążył on nieznośnie żywio­

łom patriotycznym, Ludzie, którzy przeżyli rok 1848, którzy wi­

dzieli się bliscy urzeczywistnienia upragnionej jedności narodowej, z najwyższym oburzeniem i bólem oglądali teraz Niemcy, wtrącone w dawny stan rozbicia, niesławy, bezsiły, pod czujnym nadzorem ob­

cego mocarstwa. „Stosunki spowodowane przez zawisłość Prus i Au­

strii od Rosji były tak gorzkie, ogólny nastrój patriotyczny w Niem­

czech tak zatruty, rozpacz o ich przyszłość tak przejmująca, że można było wyczekiwać poprawy wewnętrznego położenia tylko dzięki nad­

zwyczajnym kolejom losu i wysiłkom” — pisał jeden z najwybitniej­

szych przedstawicieli obozu patriotycznego, ks. Ernest Koburski7).

Te nadzwyczajne wypadki, które złamać miały potęgę caratu, gotowały się na zachodzie Europy. Gdy oba państwa niemieckie zna­

lazły się w orbicie wpływów Rosji i Św. Przymierze zdawało się świę­

cić pełne zmartwychwstanie, równocześnie rodził się we Francji nowy porządek rzeczy, mieszczący w sobie zarzewie walki ze światem miko­

łaj owskim. Dziedzic imienia i tradycyj Bonapartych okiełznął burzę rewolucyjną, ujął mocną ręką ster rządów, w r. 1851 zadał cios osta­

teczny republice, w rok później wskrzesił cesarstwo. Niszcząc wol­

ność polityczną Francji na wewnątrz, przedstawiał wszelako dla Eu­

ropy absolutystycznej niepokojące oblicze autora „Idei napoleoń­

skich”, protektora ludów ujarzmionych, wroga Św. Przymierza.

W tym tkwiącym potencjonalnie w polityce zagranicznej Napoleo­

na III protektoracie nad zasadą narodowościową tkwiła jego siła, zagrażająca tronom. „Każdy z rządów europejskich nosi w sobie przyczynę zguby, która winna być dlań przyczyną roztropności” — głosiła prasa rządowa Drugiego Cesarstwa. Austria podminowana jest opozycją węgierską i dążeniami wyzwoleńczymi Włochów, Rosja ma Królestwo Kongresowe, Prusy Poznańskie, W. Brytania Irland­

czyków. „Za pierwszym wystrzałem armatnim ludy strząsną więzy niewoli.”8)

Pierwsze skrzyżowanie oręża pomiędzy dwoma przeciwległymi biegunami świata europejskiego — Rosją mikołajowską a Francją Napoleona III nastąpiło wszelako nie na gruncie zasady narodowo­

ściowej, ale na odwiecznym terenie sprawy wschodniej. Ambicje cara w kierunku zlikwidowania państwa tureckiego w Europie, wszczęty przezeń niebacznie spór o opiekę nad miejscami świętymi dał cesarzo­

wi Francuzów upragnioną sposobność upokorzenia najpotężniejszego ze swych przeciwników, faktycznego sternika nienawistnego Św. Przy­

mierza, który wzbraniał się dopuścić go do rodziny monarszej na sto­

pie równorzędności. Zręczność dyplomacji francuskiej, zaślepienie, pycha i buta Rosji, strach W. Brytanii o Konstantynopol i Cieśniny

— wszystko to nadało rodzącemu się konfliktowi coraz ostrzejszy przebieg. Wyzywająca misja Menszykowa do Stambułu i wkroczenie wojsk rosyjskich do księstw naddunajskich spowodowało zbliżenie obu mocarstw zachodnich w obronie Turcji; zniszczenie floty turec­

kiej pod Sinope (30 list. 1853) uczyniło rozprawę orężną nieuniknio­

ną. Z wiosną 1854 ujrzał się Mikołaj w obliczu koalicji turecko-fran- cusko-angielskiej. Zatarg o miejsca święte i supremację nad Portą przedzierżgnął się w wielki pojedynek dwóch najpotężniejszych władców na kontynencie, w pojęciu zaś ludzi ówczesnych — w star­

cie się wschodu z zachodem, kultury europejskiej z orientalnym de­

spotyzmem i barbarzyństwem.

W rozpoczynających się zmaganiach stanowisko decydujące przypadło obu państwom niemieckim: Austrii i Prusom. Granicząc z caratem na olbrzymiej przestrzeni od ujść Niemna po Zbrucz, dzier­

żyły w rękach jego bezpieczeństwo strategiczne. Opowiedzenie się ich po stronie Rosji lub przynajmniej życzliwa neutralność skazywały przeciwnika, państwa zachodnie, na ograniczenie swych działań wojen­

nych przeciw caratowi do wybrzeży M. Czarnego, lub ryzykowne pró­

by dosiągnięcia przeciwnika przez Bałtyk. Wystąpienie Austrii i Prus po stronie państw zachodnich nadawało natomiast wojnie zgoła inny obrót: Rosja ujrzałaby się wówczas narażona na atak wzdłuż całej gra­

nicy lądowej, w obliczu najwyższego niebezpieczeństwa, jeżeli nie cał­

kowitej katastrofy. Nic dziwnego, że stolice państw niemieckich, Wie­

deń i Berlin od pierwszej chwili stały się terenem wytężonych zabie­

gów stron wojujących. Mikołaj, rozpoczynając spór, był głęboko prze­

konany, że oba państwa sąsiednie, które wyratował z odmętów re­

wolucji, będą mu wiernie towarzyszyły. Jesienią 1853 w czasie spot­

kania z Franc. Józefem w Ołomuńcu, następnie na zjeździe trzech panujących w Warszawie usiłował car wciągnąć je do przymierza odpornego. Uległe dotąd dwory okazały wszelako nadspodziewanie dużo samodzielności. Nie tylko odtrąciły rosyjską sugestię, ale wraz z Francją i Anglią wystąpiły w obronie integralności Porty. Była to dla cara najdotkliwsza porażka. Niedawny zwierzchnik monarchicz- nej Europy, w godzinie najwyższego niebezpieczeństwa ujrzał się tak pod względem politycznym jak moralnym izolowany, na wła­

sne skazany siły, co gorsza, w oczekiwaniu niepewnego jutra.

Chcąc zrozumieć stanowisko obu państw niemieckich, należy w krótkim choćby zarysie zapoznać się z ich wewnętrzną konfigura­

cją życia politycznego. Era reakcji, jaka zapanowała w Pru- siech po ugodzie ołomunieckiej, nie sprzyjała swobodnemu roz­

wojowi opinii, ani wyżyciu się społeczeństwa w sprawach pu­

blicznych; mimo to wybuch wojny krymskiej wstrząsnął szero­

kimi jego warstwami. Wszystko, co w dniach Wiosny Lu­

dów i Unii marzyło o wolności konstytucyjnej i zjednoczeniu Niemiec, przeżywało teraz chwile niekłamanego zadowolenia na widok tak butnej wczoraj, dziś osaczonej Rosji. Podział społeczeństwa doko­

nał się podług tej samej linii, co w sprawie polskiej; za caratem i re­

prezentowanym przezeń światem idei opowiadała się zwarta grupa junkierstwa, osiadła na swych latyfundiach na wschód od Łaby, woj­

skowość, przeważna część wyższej biurokracji. Natomiast sfery śred­

nie, reprezentujące handel, przemysł, zawody wyzwolone, z utęsknie­

niem spoglądały w stronę państw zachodnich, wyczekując po ich zwy­

cięstwie nie tylko złamania przewagi rosyjskiej, ciążącej nad Niemca­

mi, ale co za tym idzie — osłabienia żywiołów reakcyjnych w Prusiech i ukształtowania się rozleglejszej, na liberalnych podstawach zbudowa­

nej ojczyzny niemieckiej. Do tych impulsów politycznych przyłączył się moment gospodarczy. Wojna, ogarniająca wschód i zachód, niepew­

ność jutra, wywołała w neutralnych Niemczech stagnację w intere­

sach, przemysł i handel odczuwały dotkliwie skutki przesilenia; od­

powiedzialność za to przerzucano na Rosję, jako sprawczynię wojny.

Nie tylko w wielkich ośrodkach myśli liberalnej, jakimi były ludne i uprzemysłowione okręgi zachodnie Niemiec, ale w grodach nadbałtyc­

kich, jak Królewiec, Szczecin, Gdańsk, sympatie przeważającej części ludności niedwuznacznie objawiały się za współdziałaniem z za­

chodem9).

O kierunku polityki pruskiej decydowały wszelako nie masy, lecz opinia szczupłej elity, która zajmując najwyższe stanowiska na dworze, w armii, dyplomacji, bezpośrednio oddziaływała na króla i wytwarzała atmosferę, w której kiełkowały najdonioślejsze rozstrzy­

gnięcia na widowni wewnętrznej i zagranicznej. Otóż na tej wąskiej platformie uprzywilejowanych ujawniał się analogiczny rozłam po­

glądów i interesów, jak na rozległych obszarach życia społecznego.

Dla stronnictwa konserwatywnego pierwszym nakazem było utrzy­

manie Św. Przymierza, co w praktyce wyrażało się udzieleniem po­

parcia Rosji. Myśl połączenia się z Francją, opartą na zasadzie suwe­

renności ludu, rządzoną przez potomka Bonapartych, stanowiła w ich oczach zamach na najwyższe dobro religijno-moralne, którego wcielenie w życie było dla nich właściwym zadaniem państwa. Poli­

tyce interesów przeciwstawiali oni politykę zasad; stanowisko mię­

dzynarodowe Prus, ich dążenia i ambicje schodziły na dalszy plan wobec podstawowych dogmatów ich wiary. „Kotwice Św. Przymierza znajdują teraz w samej tylko Rosji" — pisał jeden z wybitnych przed­

stawicieli tego świata, hr. Münster. „Jeżeli Austria i Prusy oderwą się teraz, tedy tendencja i siła tego przymierza na zawsze zostanie zer­

wana i nigdy nie da się przywrócić. Jeżeli Austria i Prusy wejdą w sojusz z Francją i Anglią, są one zasadniczo zgubione, a to jest przecież znacznie gorsze, aniżeli ewentualna korzyść materialna..."10).

Nielicznej, ale niezmiernie wpływowej grupie reakcyjnych feo- dałów, którzy piastując główne urzędy na dworze i w ministerstwie, najbliższy mieli dostęp do osoby króla, przeciwstawiała się druga grupa, złożona również z wysoko postawionych osobistości. Geneza jej wiązała się z kapitulacją w Ołomuńcu, w której honor i interes Prus zdeptane zostały przez Mikołaja. Z tą chwilą oderwał się od rządzą­

cego obozu konserwatywnego odłam secesjonistów, który ideologii

„Gazety Krzyżowej" przeciwstawił nowy organ „Wochenblatt". Był to konserwatyzm umiarkowany, który zawarł pakt z pojęciami nowo­

czesnymi, przepojony pragnieniem stworzenia szerszej, niemieckiej ojczyzny, pod egidą Prus wyswobodzonych z więzów rodzimej reak­

cji i zewnętrznej zawisłości od Rosji. Sztab partii stanowili dyplo­

maci, którzy ogarniając nierównie szersze od junkrów widnokręgi eu­

ropejskie, nadzieje swe ogniskowali około W. Brytanii. Znaczenie

„malkontentów" podnosił fakt ich bliskich koneksyj z bratem królew­

skim, któremu wobec bezdzietności Fryd. Wilhelma IV przypaść miała korona. Ks. Wilhelm, mimo zdecydowanie reakcyjnych poglą­

dów i osobistej przyjaźni dla Mikołaja, odczuł głęboko w swym pru­

skim sercu hańbę Ołomuńca i palił się pragnieniem jej powetowania.

Małżonka jego, Augusta, wiodąca swój ród z najbardziej kulturalnego ośrodka Niemiec, Weimaru, tchnęła zrozumiałą niechęcią do barba­

rzyńskiej Rosji, żywiąc natomiast naturalny pociąg do wysokiej cywili­

zacji państw zachodnich. W ogólności nosiła partia „Wochenhlattu”

piętno zdecydowanie angielskie, podobnie jak ich przeciwnicy — rosyj­

skie. Kryło się pod tym coś więcej, aniżeli różnica orientacji politycz­

nej. Jeżeli Leopold Gerlach kurczowo trzymał się Rosji, od której od­

pychało go tyle zasadniczych cech jej ustroju i polityki, to działał w ja­

snym poczuciu, że dopóki Mikołaj wywiera wpływ przemożny na we­

wnętrzne stosunki Prus, użyje on go dla utrzymania u steru ślepo mu oddanych konserwatystów. Na odwrót opozycja widziała w oder­

waniu Prus od Rosji i skierowaniu jej ku Anglii najpewniejszy sposób złamania przewagi junkrów i dojścia w ich miejsce do władzy.

W ten sposób spór dwóch przeciwnych orientacyj w polityce zagra­

nicznej przybierał równocześnie znamiona konfliktu dwóch metod rządzenia państwem, na dnie zaś spoczywała rywalizacja dwóch grup politycznych o władzę11).

Wobec tych dwóch ścierających się obozów, z których każdy posiadał na poparcie swego programu ważkie argumenty i wpływo­

wych ludzi, nie łatwą było rzeczą kierować nawą państwową wśród rozpoczynającej się wielkiej zawieruchy międzynarodowej. Zadanie to spoczywało na barkach prezydenta ministrów i ministra spraw wewnętrznych, Ottona Manteuffla. Był to jeden z tych ludzi, którzy karierę polityczną zawdzięczają nie jasno skrystalizowanej indywi­

dualności, lecz właśnie brakowi mocno zarysowanych właściwości cha­

rakteru i wyraźnych linij programowych. Typ fryderycjańskiego

■urzędnika, bez własnych poglądów, ślepo oddany królowi i ulegający jego woli, za to służbista, pracowity, rutynowany, z dużą giętkością ostosowywał się do chwilowej koniunktury. Dostawszy się na naczel­

ne w państwie stanowisko dzięki absolutystycznemu zamachowi stanu z gru ma 1848, w najbliższych latach obciążył swoją odpowiedzial­

ność dwiema tak wątpliwymi pozycjami, jak kapitulacja ołomuniec- ka, której był bezpośrednim autorem, oraz następujący po niej okres najczarniejszej reakcji. Nie było wówczas człowieka, ostrzej niż on zwalczanego przez obóz „Wochenhlattu". Atoli już w roku 1853,

wobec zarysowującego się zwrotu w sytuacji międzynarodowej na niekorzyść caratu, Manteuffel bezzwłocznie dokonał przestawienia swej polityki na tor przeciwrosyjski. Nie tylko oparł się kuszeniom Mikołaja, który usiłował go zjednać na zjeździe w Warszawie, na­

stępnie zaś specjalnie w tym celu wpadł do Poczdamu, ale pchnął energicznie politykę Prus w kierunku zachodu, dążąc najwyraźniej do związania państw niemieckich z W. Brytanią.

Podobny układ stosunków partyjnych w monarchii pruskiej

Podobny układ stosunków partyjnych w monarchii pruskiej

W dokumencie Bismarck a Polska (Stron 104-135)

Powiązane dokumenty