• Nie Znaleziono Wyników

Wyobraźnia

1) W rzece odbija się koń i obłok

2 ) Jeździec w patrzony w obłok w p ad ł z koniem w rzekę i t. d.

D o k o ń c z y ć o p o w i a d a n i a . D ajem y p oczą­

tek opow iadania i żądam y jeg o d alszego rozw inięcia i do­

kończenia.

R ozw iązania w obu tych próbach m ogą być bardzo rozm aite. R ezultat uznajem y za .dobry, o ile w o g ó le w tern, co daje osob a badana, jest sens, logiczn y zw iązek. Z treści i rozm iarów odpow iedzi \ynioskujem y o b ogactw ie lub ubó­

stw ie w yobraźni, stopniu jej oryginalności.

Rozumienie. "

R ozum ieć coś, zn aczy to w o g ó le z pew nem i znakam i, w yrazam i, gestam i, rysunkami w iązać określone w yobrażenia, pojęcia, sądy. M ogą być różne stopnie rozumienia. Dziecko uczy się naprzód rozum ieć znaczenie pojedyńczych w yrazów lub krótkich zdań, rozpoznaje przedm ioty na obrazku. Ale w yrazy, przedm ioty na rysunku zazw yczaj dane nam są w grupach, w połączeniach, które odpow iadają szczególnem u celow i. W y ż sz y stopień rozum ienia p olega na uchwyceniu tego zw iązku m iędzy w yrazam i, zdaniam i lub częściam i obrazu.

R ozum ienie jest mniej lub więcej złożonym procesem psychicznym . G dy idzie o rozum ienie pojedyńczego wyrazu lub przedm iotu, mamy w rażenie zm ysłow e (w zrok ow e, słu ­ c h o w e ), reprodukcję skojarzonych z niem w yobrażeń, nieo­

kreśloną św iadom ość „zn aczen ia” w yrazu lub przedm iotu, w reszcie w stopniu w iększym lub m n iejszym . udział w yob raź­

ni, która dopełnia bezpośrednio dane postrzeżenia. C zęsto, co w idzim y, jest to bardzo niew iele w porów naniu z tem, co

78

dodaje w yobraźnia. Patrząc na rysunek, dostrzegam y np. roz­

m aite czynności, ruchy, które o czy w iście na rysunku jako takie nie m ogą być p rzed staw ion e, dop ow iad a je w yobraźnia.

G dy przedm iotów jest w iele, dobranych w ed le pewnej cechy, m yśli, celu, rozum ienie całości p rzyp u szcza, że dostrzeżem y tę zasad ę, dla której zo sta ły zebrane. K ażdy sz c z e g ó ł musi być ujęty z jednej strony — z tej, która w danym w ypadku jest w ażn ą, dla której zo sta ł on w danym układzie p o m ieszczo ­ ny. K ażdy sz c z e g ó ł, przedm iot op ow iad an ia lub rysunku m usi­

my pojm ow ać nie jako całość, ale z p ew n ego punktu w idzenia.

Kto z opow iadania, rysunku zatrzym uje szczeg ó ły , w yrazy, p ojed yn cze zdania — ten nie d ostrzegł ow ej j e d n e j s t r o - n y przedm iotów i nie uogólnił jej, k ażd y przedm iot pojm uje konkretnie jako całość. T ę jedną „stronę” , „punkt w id zen ia ” w ykryw am y przez a b s t r a h o w a n i e , naprow adza zaś na nią sam dobór i stosunek przedm iotów . U ją w szy „stronę”

i „punkt w id zen ia ” p o szczególn ych przedm iotów , w iążem y je z pew nem pojęciem ogólnem , p od ciągam y pod pew ną kate- gorję rzeczy, czyli apercypujem y: n azw a teg o pojęcia, kate- gorji w yraża w łaśn ie „m yśl”, „przedm iot”, „tytuł” utworu lub obrazu. Z ależn ie od tego, jakie cechy przedm iotów bar­

dziej są uw ydatnione, jakiem jest ich ugrupow anie, nasuw a się łatw iej takie lub inne pojęcie; g d y jednak cechy przed­

m iotów i ugrupow anie ich są dość nieokreślone, albo gdy w um yśle naszym są szczeg ó ln ie ży w e pew ne w yob rażen ia i pojęcia, to sp osób rozum ienia zależnym jest bardziej od na­

stroju um ysłu, od obecności w nim określonych w yobrażeń, kierunków apercepcji.

W ykrycie w ła śc iw eg o „punktu w id zen ia ” i p ojęcie jego w ym aga niekiedy je szc ze w ykonania pew nych rozum owań, skom binow ania sz c z e g ó łó w w celu w yp row ad zen ia z nich w n iosk ów . R ezultatem sp ostrzegan ia, dopełnień treści przez w yobraźnię, abstrahow ania, pojm ow ania i w n iosk ow an ia jest

¡ pgpma

'g$0æ m i I S § ¿ mæSmÆ

H U M

Rys. 5.

- 80

zrozum ienie utworu, opow iadania, obrazu, określenie ich

„przedm iotu”, głów nej „m yśli” , „idei” , tego, „co utwór i obraz p rzed staw ia” , „co autor chciał p ow ied zieć” .

Żądając od o so b y w yp ow ied zen ia co utwór zaw iera, co jest je g o przedm iotem lub m yślą, w ykonyw am y próbę, o ile zdolną jest do um ysłow ych czynności, które warunkują zro­

zum ienie utworu.

O b r a z k i . Jedna z najłatw iejszych i najbardziej nau­

czających prób, którą za sto so w a ć m ożna do bardzo m ałych dzieci i do osób dorosłych, i której rezultaty łatw o oceniać i porów nyw ać. M ogą być użyte obrazki z kart pocztow ych lub pism ilustrow anych, zaw ierające jakąś scen ę rodzajow ą, pory roku i t. p., w każdym razie p ow in n y przedstaw iać kilka przedm iotów , zw ierzęta, osoby.

D obre ok azały się rysunki, które załączam y. P okazując obrazek, pytam y tylko: „co p rzed staw ia?” bez żadnych b liż­

szych - w yjaśnień 1) . O dróżnić m ożna trzy stopnie w rozu­

mieniu i objaśnianiu obrazków . N a pierw szym ze stopni o so ­ ba poprzestaje na w yliczaniu przedm iotów , np. kobieta, d ziew ­ czynka, kot, talerze; albo pan, pani, św ieca, dziecko i t. p.

R ozum ienie ogranicza się tu do rozpoznaw ania pojedynczych przedm iotów bez ujęcia ich zw iązku. N a stopniu drugim to, co w id zi, zaczyn a człow iek dopełniać z w yobraźni. N p. d ziew ­ czynka 7-Ietnia m ówi: (rys. 4 ) kobieta trzym a dziecko, cz ło ­ w iek pali fajkę, k o t'sied zi, ale d laczego odw rócony; o obraz­

ku (rys. 5 ) : jakiś człow iek całuje dziecko, te płaczą, tu stoją żołnięrze, ale nie w iem , d laczego św ieca się pali, d laczego, kiedy jeszcz e w id n o? — N a trzecim stopniu osob a ujmuje

„przedm iot”, „tem at”, „m yśl” rysunku, m ów i, np. rodzina ro­

botnika (rys. 4 ) ; skazaniec żegn a się z rodziną (rys. 5 ) ; b ez­

dom ny — zgn ęb ion y życiem — w szystk o przem ija — filo zo

-4 ) Kto. chce zrobić próby na sobie sam ym, niechaj, nie czy­

tając dalej, naprzód napisze objaśnienia załączonych obrazków.

81

I n t e l i g e n c j a , w o l a i z d o l n o ś ć d o p r a c y ,

, o T E K A

82

fja nicości (rys. 6 ) . B łędne są odpow iedzi, jakie dała osoba sła b eg o um ysłu, np. o pierw szym obrazku, że jest to kuchnia albo „12 god zin a t. j. o b ia d ”, o drugim — p ożegn an ie przed odjazdem albo „cudze, skradzione d zieck o”, o trzecim

(rys. 6 ) „człow iek szuka p ożyw ien ia” .

N iekiedy tem at obrazu artysta sam określa, a mimo to trudność zachodzi w jeg o zrozum ieniu. N p. trzy następne rysunki n oszą tytuły: „M ałżeństw o z konw enansu” , „P rzebu­

d zen ie” i „Za p ó źn o ” 1).

W każdym z tych utw orów artysta w ym ienił pojęcie, pod które ma być treść p odciągnięta, i przedstaw ił pew ną licz­

bę przedm iotów , m iędzy któremi mam y w ykryć stosunek w za ­ jem ny, określić zasad ę, punkt w id zen ia, w yrażający się w tym stosunku. O kazuje się jednak, iż za m ało jest przedm iotów , sz c zeg ó łó w , cech, napom knień, ażeb y m ożna ten stosunek w zajem ny zrozum ieć, dokonać odpow iedniej abstrakcji. Arty­

sta nie pom ieścił w obrazie sw ym w szystk ich danych, na któ­

rych m yśl n asza m ogłaby się oprzeć. M iędzy tein, co obraz przed staw ia a jeg o przedm iotem , w yrażonym w tytule, jest przerwa, którą m usim y w ypełnić w łasn ą w yobraźnią, przysto­

sow ując tylko jej kom binacje do faktycznych danych, zaw ar­

tych w obrazie. T ak tytułow i „M ałżeń stw o” najlepiej odpo­

w iad a kom binacja: matka zm usza córkę do m ałżeństw a w brew jej chęci; w „P rzebudzeniu” trzy p ostacie aniołów być m oże w yob rażają dzieciństw o, panieństw o i m acierzyństw o i zja­

w iają się dziew częciu w chw ili, g d y po raz pierw szy zabiło w niem serce uczuciem m iłości. „Za p ó źn o ” przedstaw ia na­

rzeczon ego, który po długiej nieobecności w raca i zastaje ukochaną w ostatnim stopniu suchot.

Sp osób rozum ienia obrazków daje poznać rozwój p o- strzeżeń i rozpoznaw ania, zd oln ość abstrakcji i uogólniania,

i ) Trzy te klisze w zięte z „T ygodnika Ilustrow anego”.

gjjj^ '-.j.

v

i «'•

M ałżeństw o z konw enansu,

m W m

#S

i ś - S i f i ¿:®.

?. •;-«>-H •;-«>-H •;-«>-H B •;-«>-H !

Przebudzenie. Rys. 9.

84

g o to w o ść do reprodukcji w yobrażeń, ży w o ść i bogactw o w y o ­ braźni, w skazuje także na p rzew ażający u danej osob y kieru­

nek apercepcji i zainteresow ania — praktyczny, m oralny, artystyczny i t. p. T rzy stopnie w rozumieniu obrazków — w yliczan ie przedm iotów , opis i objaśnianie myśli — jak zo - ' baczym y niżej, Binet n iew łaściw ie w iąże z trzem a okresam i rozw oju: do 7 roku, od 7— 12 i w w ieku dojrzałym . Stopnie te zależne są nietylko od w ieku, ale i od treści i zło żo n o ści przedm iotu.

T r e ś ć , p r z e d m i o t , m y ś l u t w o r u . O d­

czytujem y krótkie opow iadanie, bajeczkę i każem y w ym ienić jej treść, o czein m ow a, jaki m ożnaby temu dać tytuł. W bra­

ku zrozum ienia osob a podaje treść opacznie, pom ija s z c z e g ó ­ ły istotne, nie umie określić cechy charakteru, jaka zo sta ła w utw orze uw ydatniona, bierze go dosłow nie, konkretnie.

Przykład 1:

„ N ieg d y ś ptaki w iod ły zażartą w ojnę ze zw ierzętam i czw oronożnem i. O bydw ie strony dużo ucierpiały. Jeden nietoperz był ostrożny i sprytny. Kiedy ptaki zw ycię­

żały, to fruw ał w eso ło w raz z niemi. Kiedy zw y cięża ły czw oronogi, w ten czas nietoperz zbliżał się do nich, peł­

zał na czw orakach i udaw ał m ysz. N akoniec ob yd w ie strony sprzykrzyły sobie w ojnę i zaw arły pokój. Źle na tern w y szed ł jeden nietoperz. P ozn ały się na nim obie strony, odtrąciły go od sieb ie ptaki, nie chciały g o za sw e g o uznać czw oron ogi” .

(C o autor chcfał tu p ow ied zieć? Jak nazw iem y p ostę­

p ow anie nietoperza? Jaka jest myśl u tw oru ?).

Przykład 2:

„G łupi Franek zab aw ia się u źródła. Pije w odę.

Z początku czerpie dłonią, potem dla w y g o d y kładzie się nad źródłem i pije, m aczając nos i brodę. Dm uchnie, a przygląda się różnym potworkom w toni i białem u pióropuszow i bulgoczącej w ody.

- 85

— D obra jest — pow iada — ale mnie się w idzi, że ocukrzona będzie jeszcze lepsza.

B iegnie w ięc do w si, kupuje kaw ałek cukru, i gdy noc nadeszła, wraca chyłkiem i rzuca go do źródła.

-— Jutro rano — m ówi ■—- będę m iał ucztę z tej w o ­ dy, ja sam — nikt więcej.

W szy scy spali jeszcze, kiedy głupi Franek w y la zł już z łóżka i p ośp ieszył do źródła.

Nim sk osztow ał, rzecze, w argi ściągając w sm oczek:

— Ach! jakież to dobre!

, P ochyla się, kosztuje i rusza gębą, sm akując:

— T ak. N ie. Ani trochę nie jest słod sza, niż była.

N a g le stanął z oczym a utkwionemi w odbicie sw ej z a ­ w iedzionej fizjognoinji.

— G w ałtu! jaki ja głupi! — w rzasnął — tożb y to . , dziecko zrozum iało: w oda płynie i mój cukier stopiony

popłynął z nią razem. W tej chw ili zmyka mi przez poia; ale nie musi prędko płynąć, jeszcze go dogonię.

I głupi Franek idzie w zdłuż strumienia. Co dw a­

d zieścia kroków staje i kosztuje w odę, ale za każdym razem gło w ą kręci i podąża dalej w pogoni za swoim cukrem ” . *■)

(M yśl: C złow iek w ciąż chce osłod zić, u szczęśliw ić sw e biedne życie, bo mu się w ydaje przecież gorzkiem , w ieczn ie w kłada w nie now e prace, now y trud, a tym ­ czasem — zab iegi jeg o niesie prąd fali i w drodze już rozpuszczą się, r o zw ieją ).

P o r ó w n a n i a i p r z y s ł o w i a . Np. Co to

¡znaczy: „L ep szy wróbel w garści, niż kanarek na dachu” , •—

„M ów ić do niego, to rzucać groch o ścian ę”, — „W paść z deszczu pod "rynnę” i t. p.

P rzysłow ia i porów nania zaw ierają zestaw ien ie i u ogól­

nienie dwóch rzeczy, zjaw isk na m ocy pewnej w spólnej cechy, którą abstrahujem y od każdej rzeczy poszczególn ej. Kto p ierw szy stw orzył porów nanie lub przysłow ie, d ostrzegł p

o-1) J. Renard, Lamus, Zeszyt I.

dobieństw o m iędzy jedną a drugą czynnością, przedm iotem ,, sytuacją, podobieństw o to zabstrahow ał, i ta abstrakcja s ta ła się treścią, „m yślą” p rzysłow ia lub porów nania. R ozu m ieć przysłow ie, znaczy to w konkretnym obrazie umieć zn aleźć tę jeg o stronę i cechę, która jest w ażn ą, i która jeg o „m yśl” albo

„ zn aczen ie” stanow i.

O bjaśnianie w ięc przysłów i porównań daje próbę, czy osoba jest zdolną do w ykonania odnośnych abstrakcyj.

N i e d o r z e c z n o ś ci. R ozum ienie p olega na uprzy­

tomnianiu sob ie zapom ocą w yobraźni przedm iotów , o których m owa, dostrzeganiu w sp ó ln o ści i zw iązku m iędzy niemi. Je­

żeli w ięc przedm ioty ułożone zo sta ły i p ow iązan e n iezgod n ie z prawam i objektyw nem i przyrody albo z w ym aganiam i lo­

giki, to ten, kto zdolny jest utwór dany rozum ieć, n iezg o d ­ ność tę w ykryw a, jeśli jej nie dostrzega, znaczy to, że nie do­

konyw ają się w um yśle jeg o procesy, których w ym aga rozu­

mienie. D o prób niedorzeczności słu żyć m ogą obrazki, zd a ­ nia lub op isy i rozum ow ania.

86

Oto przykłady od łatw iejszych do trudniejszych:

Rys. ¡0.

- 87

Obrazki: siedzi gruby pan na brzegu ław ki, która ma nogi blisko środka, (rys. 10).

Rzeka, dw ie łódki z żaglam i, jeden ża g iel w y ­ dęty wiatrem w jedną stronę, drugi w przeciw ną. P y ­ tam y się: Jak ci się podoba ten rysunek? Czy dobrze

zrobiony?

Zdania: C ofając się w ciąż w tył, nabił sob ie na czole guza.

M ając do obrony tylko sztylet, jednym celnym strzałem p ołożył bandytę.

C hw yciw szy się oburącz za skałę, drugą ręką pociągnąłem linę.

Mam trzech braci: Jan, Józef i ja.

W czoraj pod miastem znaleziono ciało młodej dziew czyny, pokrajane na 18 kaw ałków ; przypuszczają, że odebrała sobie życie pod w pływ em obłędu.

W czoraj miał m iejsce w ypadek na kolei, na sz czę­

ście bez pow ażnych n astęp stw ,-liczb a zabitych w ynosi 4 8 osób ! ) .

L’honneur est com m e une île escarpée et sans bords.

On n’y peut plus rentrer dès qu’on en est dehors.

Boileau.

— Honor to jak w ysp a strom a i bezbrzeżna.

N ie w róci na nią, kto ją raz opuścił.

(C zy m oże istnieć w y s p a ,.n ie m ająca b rzegów ? Czy taką w y sp ę m ożna o p u ścić? ..).

P a m i ę t a n i e a b s t r a k c j i . Im lepiej coś rozu­

miemy, tern łatw iej pam iętam y. U m ysł obyty z abstrakcją, naw ykły do lo g iczn eg o w iązania pojęć zdolny jest łatwiej je zatrzym yw ać i odtw arzać, niż taki, dla którego abstrakcje te są czem ś obcem. Z tego założenia w ychodząc, m ożem y zakres rozw oju abstrakcji badać przez próby pamięci, które od po­

przednich różnią się tern, ż e m aterjał, który dajem y dla za ­ trzym ania i reprodukcji, ma w yłączn ie charakter abstrak­

cyjny.

i ) A. Binet et Simon, Le developem ent etc. L’année psych.

XIV, str. 47.— T oulouse, Vaschide et Piéron, Technique de psychol.

expériment. Paris, 1904, str. 305.

88

W ym ieniam y szereg w yrazów i każem y je zaraz za­

pisać:

D łu gość — szc zęście — porządek — pra­

w id ło — ojczyzna — w d zięczn ość — rodzaj — b oleść

— siła — skutek — w ied za — błąd — ostrożn ość — um ow a — piękność — chw ila *— szczeg ó ł.

Cnota — działanie — w ysiłek — zazd rość — substancja — w ola — żąd za — pogarda — troska — przyczyna — kontem placja — cel — akcja — n ieb ez­

pieczeń stw o — w n iosek — agitacja — • proces — man­

dat — u w aga — sentym entalizm .

Cechą inteligencji w próbie tej będzie: 1° w ięk sza ilość zapam iętanych w yrazów . D la odróżnienia, co przypisać na­

leży m echanicznej pam ięci a pam ięci, zależnej od rozumienia w yrazów abstrakcyjnych, w yp ad a rezultat obecny porów nać z tvm . jaki dały próby pam ięci konkretnej (str. 58). 2° O zn a ­ ką małej inteligencji jest mała ilość zatrzym anych w yrazów , przekręcanie w yrazów , zap isyw an ie w yrazów nieistniejących, łączen ie w jedno różnych w yrazów .

O soba inteligentna m oże nie zapam iętać pew nych w y ­ razów , ale nie za p isze tego, co nie ma sensu, ma ona potrzebę rozum ienia w szy stk ieg o , co m ówi i pisze.

Powiązane dokumenty