• Nie Znaleziono Wyników

a jedno tylko słońce i jak gałęzi drzewa jest wiele a tylko jeden pień, tak jeden tylko jest Kościół, rozlewający swe światło na wszystkie strony i rozkładający gałęzie swoje w niewyczerpanej sile żywotnej po całej ziemi. Przyrównać go też można do matki licznem ubłogosławionej potomstwem.

c) K o ś c ió ł C h rystu sa m u s i b y ć św ię ty .

Rzecz jasna, bo go założył sam Jezus Chrystus, Bóg-Człowiek, a założył na to, aby do końca świata prowadził rozpoczęte przez Zbawiciela dzieło uświęcenia ludzi.

!) Advers. haer. 1. v. c. 1, 10, 2.

74

A tylko święty może wychowywać Świętych, jak tylko szlachetne drzewo może rodzić owoce szlachetne.

Do tego, aby mógł wychowywać Świę­

tych, potrzeba Kościołowi nauki pod każ- dem względem i w każdej cząstce świętej, jako drogowskazu do świętości. Dalej musi on posiadać ofiarę mszy świętej i wszystkie przez Chrystusa ustanowione Sakramenta, jako źródła pomocy Bożej i Jego łaski poświęcającej. Jeszcze nie dosyć.

Prawdziwy Kościół Chrystusa musi się wykazać, że na swojej nauce i Sakramen­

tach rzeczywiście wychował Świętych, nie- tylko zwyczajnych, zachowujących przyka­

zania Boże i kościelne, ale także Świętych nadzwyczajnych czyli bohaterskich, którzy przez najściślejszą praktykę rad ewangeli­

cznych doszli na same wyżyny doskonało­

ści moralnej, do jakich tylko stworzenie wznieść się zdoła. Zbawiciel zalecił bowiem wyraźnie swoim uczniom całkowite, dobro­

wolne ubóstwo, bezwzględną czystość i zu­

pełne posłuszeństwo. A niepodobna przy­

puścić, aby życzenie i pragnienie Jezusowe nie ziszczało się przez wszystkie wieki przy­

najmniej w niektórych członkach Kościoła tak, jak się spełniło zaraz w początkach w jego apostołach, którzy z miłości ku Niemu opuścili wszystko swoje: i sieci i dom i życie rodzinne.

75

Ponieważ istotną część religii stanowi czynna i ofiarna miłość bliźniego, płynąca z doskonałej miłości Boga, więc Kościół Chrystusów musi między tymi swoimi nad­

zwyczajnymi Świętymi mieć także przez wszystkie wieki wielką ilość mężczyzn i nie­

wiast, kapłanów i świeckich, którzy z czy­

stej, bezinteresownej miłości bliźniego od­

dadzą się na całkowitą posługę swoim i obcym i poświęcą przyjaciołom i nieprzy­

jaciołom wszystek swój czas, wszystkie swoje siły, zdrowie i mienie aż do osta­

tniego tchu życia.

Jeśli przy tem Pan Bóg, wedle obie­

tnicy Swojego Chrystusa (św. Marek 16, 17r 18), świętość takich bohaterskich Swoich sług potwierdzi jeszcze najzupełniej udowo­

dnionymi cudami, które przez nich jako Swoje narzędzia zdziała, to już niczego nie braknie, aby Kościół, w którym się tacy Święci wychowali, uznać za Bogu miły, za prawdziwy Chrystusowy.

Nie jest zaś do świętości koniecznie potrzebnem, aby wszyscy członkowie Ko­

ścioła Chrystusowego od pierwszego do ostatniego, żadnego nie wyjąwszy, wiedli życie pod każdym względem święte. Albo­

wiem Pan Bóg także swoim wiernym nie odbiera wolnej woli i nikogo gwałtem nie zmusza do świętości. Wymuszona świętość nie byłaby żadną świętością. Tylko wtedy Kościół przestałby być świętym, gdyby tych

- 76

grzesznych swoich członków nazywał świę­

tymi, gdyby błędy ich pochwalał, a choćby tylko na nie milczał i nie pracował szczerze nad grzesznych nawróceniem. Przecież je­

szcze na życia Zbawiciela był pomiędzy samymi apostołami Judasz, a Chrystus go cierpiał przy boku Swoim. Zbawiciel prze­

powiedział też wyraźnie, że także po Jego śmierci w Kościele na tej ziemi będzie ką- kol obok pszenicy, będą plewy obok ziarna zdrowego, kozły obok owiec, i tak aż do dnia sądnego.

C z y K o ś c i ó ł p r o t e s t a n c k i j es t ś w i ę t y ?

Najpierw czy jego nauka jest święta?

Rzecz wiadoma, że Kościół protestancki ma niektóre artykuły wiary święte, miano­

wicie te, które zabrał z Kościoła katolickiego.

Te jednak, które wymyślili jego założyciele, są błędne a nieraz wprost bluźniercze i zgu­

bne. Luter uczył między innemi, że dobre uczynki nie są konieczne dla zbawienia.

Nie o życie uczciwe chodzi, ale o to, jaką kto ma wiarę. 1 byle człowiek wierzył w Ba­

ranka Bożego, który gładzi grzechy świata, to mu nie szkodzi, choćby w jednym dniu popełnił tysiąc grzechów nieczystych, albo tyleż morderstw. Takie straszne rzeczy pisał

Luter do swego przyjaciela Melanchtona dnia 1. sierpnia 1521 roku1).

Podobnie jak nauka założycieli kościo­

łów protestanckich nie była święta, tak też nie było świętem ich życie. Wolałbym cał­

kiem o tem nie pisać. Ale ponieważ nie­

którzy protestanci zakłócają u nas pokój, religijny i miotają w pismach i na zgroma­

dzeniach publicznych największe potwarze na Kościół katolicki, aby tylko lud nasz wierny obałamucić i oderwać od Rzymu, muszę przypomnieć choć kilka znanych zre­

sztą szczegółów z życia głównych twórców wiary ewangelickiej.

Otóż Luter złamał przysięgę kapłańską i ożenił się z zakonnicą, która uciekła z kla­

sztoru. Wygłosił i wypisał tyle przekleństw i tyle nieczystych żartów, jak mało kto z ludzi.

Nasz poeta, Jan Dantyszek, który był w r.

1523 kilka godzin w jego towarzystwie, oświadczył, że słyszał z jego ust same blu- źnierstwa. Luter wyrzucił z chrześciaństwa spowiedź i wszystko co ciężkie, umartwia­

jące. Zrobił też ustępstwa namiętnościom cielesnym i pozwolił na rozwody. Jeszcze coś gorszego. Możnemu panu, landgrafowi Filipowi heskiemu, pozwolił na dwużeństwo, czyli zaślubienie obok żyjącej pierwszej prawowitej małżonki, drugiej jeszcze

nie-‘) Zob. Denifle, Luther u. Lutherthum t. I. str.

17, 355, 764.

- 78

wiasty. Żądał tylko, żeby to pozwolenie zostało tajemnicą1).

A jakim Luter był dla ludu prostego, niech świadczy okoliczność, że najpierw podburzał chłopów do wojny ze szlachtą, kiedy zaś chłopi zostali pobici, radził pa­

nom, żeby fch bez litości mordowali, jak dzikie zwierzęta.

Prawie to samo, co o Lutrze, trzeba powiedzieć o innych twórcach protestanty­

zmu, a zwłaszcza o królu Henryku VIII., założycielu kościoła protestanckiego w Anglii.

Potępiał on najpierw Lutra i kazał spalić jego pisma jako heretyckie. Napisał nawet dzieło w obronie Kościoła katolickiego, za co od papieża otrzymał tytuł obrońcy wiary. Wnet jednak wszystko się zmieniło.

Henryk zbrzydził sobie prawowitą swoją

*) Zob. Denlfle. Luther u. Lutherthum t. I. str.

130 i nast. Ślub ten odbył się 4. marca r. 1540.

Był na nim obecnym także Melanchton, jeden z głó­

wnych filarów protestantyzmu. Wdzięczny landgraf Filip posiał Lutrowi wiadro wina reńskiego, który podziękował osobnym listem i błogosławieństwem.

Tymczasem stało się, że tajemnicy nie utrzymano i rzecz o tem dwużeństwie stała się głośną już w czerwcu tego samego roku. Co wtedy Luter po­

czął? Bojąc się, aby nie utracił caikiem wiary i po­

szanowania u swoich zwolenników, radził Filipowi wyprzeć się publicznie dwużeństwa, bo kłamstwo miało w tym przypadku być dozwolone dla dobra kościoła luterskiego i dla usunięcia zgorszenia. Kłam­

stwo to biorę na siebie, pisał Luter do Filipa 17. lipca 1540 roku.

79

-żonę, królowę Katarzynę, która dała mu pięcioro dzieci i zapragnął ożenić się za jej życia z drugą. Kiedy papież odmówił na to pozwolenia, Henryk oderwał swoje państwo od Rzymu i ogłosił się jedynym i najwyższym zwierzchnikiem kościoła w An­

glii. Jakim był okrutnikiem, dowodzi okoli­

czność, że wnet kazał ściąć drugą swoją żonę. Pojął potem jeszcze cztery inne, z któ­

rych czwartą także skazał na ścięcie, a osta­

tnią chciał spalić. Prócz tego skazał na śmierć niewinnie kilku ministrów, bardzo wielu biskupów i kilkuset kapłanów.

Daleko tedy założycielom religii pro­

testanckiej do świętości ! I niepodobna, aby Pan Bóg takimi ludźmi był się posłużył do odnowienia Swojego Kościoła.

Rzecz też jasna, że na ewangelickiej nauce wiary, która głosi, że dobre uczynki nie są konieczne do zbawienia, nie mogli się w protestantyźmie wychować wielcy, heroiczni święci. Wprawdzie w kalenda­

rzach, wydawanych przez protestantów, spotykamy imiona Świętych, ale są one wszystkie przejęte z kalendarza katolic­

kiego.

Oddając jednak znowu każdemu, co mu się słusznie należy, podnoszę ochotnie, źe między protestantami było i jest dużo ludzi uczonych, znakomitych mężów stanu i takich, którzy wielkie zrobili wynalazki i odkrycia. Ale uprawa nauki nie może

80

jeszcze służyć za dowód prawdziwości re­

ligii protestanckiej. Mężów uczonych, wiel­

kich wodzów i polityków mieli i mają także poganie. Na to wystarcza bowiem rozum przyrodzony.

Chętnie przyznaję dalej, że wśród protestantów jest dużo ludzi religijnych, uczciwych, szlachetnych, ofiarnych. Ale bohaterskich Świętych, a o to nam tu właśnie chodzi, t. j. mężczyzn i niewiast, którzyby wszystko swoje bez wyjątku, cały czas, zdrowie, mienie, ostatni grosz swój złożyli Bogu i bliźnim na ofiarę, któ­

rzyby nic ziemskiego nie kochali, — Świę­

tych, których heroiczną cnotę Pan Bóg byłby nadto potwierdził cudami — takich kościół protestancki nigdzie nie ma. A na­

wet te cnoty, które u protestantów zna- chodzimy, nie tyle pochodzą z wierności dla religii protestanckiej, jak raczej stąd, że dusza protestantów w znacznej mierze została katolicką i ponieważ wielka ich część żyje nie według zasad Lutra, ale wedle nauki obyczajów katolickiej.

*

* *

To s a m o p r a w i e t r z e b a p o w i e ­ d z i e ć o d z i s i e j s z e j c e r k w i p r a w o ­ s ł a w n e j . Jej twórcy, Focyusz i Cerula- ryusz wcale nie byli świętymi, ale ludź­

mi moralnie bardzo lichymi. Między dzi­

siejszymi prawosławnymi są liczni ludzie

— 81 — 6*

zacni, szlachetni, skorzy do ofiar. Ale równocześnie jest to pewne, że odkąd cerkiew grecka zerwała jedność z Rzy­

mem, została tknięta jakby paraliżem i przestała rodzić Świętych. Modlą się prawosławni kapłani i lud do Świętych, jednak jeśli zaglądniemy do ksiąg kościel­

nych w Petersburgu, Moskwie, Kijowie, Carogrodzie, Atenach, przekonamy się, że są to Święci Kościoła łacińskiego, albo owi wielcy Ojcowie greccy, jak św. Cyryl, Efrem, Jan Złotousty, Bazyli, Grzegorz z Nazyanzu, Grzegorz z Nissy, których cerkiew wydala, kiedy jeszcze była w ży­

wej łączności z całym Kościołem rzym­

skim. Kładę tu nazwiska kilku papieży, do których prawosławni modlą się jako do Świętych. Należy tu św. Klemens (zmarł koło r. 100); św. Aleksander (f 119;; św.

Szczepan (f 257); św. Sylwester (f 335);

św. Innocenty (f417); św. Celestyn (f 432);

św. Leon (f 461); św. Agapet (f 536); św.

Grzegorz (f 604); św. Marcin (f 655); św.

Agaton (f 682).

Własnych Świętych cerkiew szyzma- tycka od czasów Michała Cerularyusza nie ma żadnych. Wprawdzie mówią prawo­

sławni czasami także o jakichś później­

szych swoich cudotwórcach, ale ich świę­

tości i cudów nigdy nikt nie zbadał i nie stwierdził z taką ścisłością naukową, z ja­

ką bywają badane i stwierdzane cuda

82

Świętych w Kościele katolickim. Temsa- mem oni nie mogą być przywiedzeni jako dowód świętości cerkwi prawosławnej.

* * *

T ylko K o śc ió ł rzym ski jest świętym . Jego nauka wiary jest najwznioślej­

sza. Jego nauka obyczajów wielka, powa­

żna, święta, nie schlebia niczyim namięt­

nościom, lecz ściga złe zarówno wszędzie, czy się gnieździ na tronach, czy w lepiance wieśniaczej. Dobro ogólne zawsze stawia nad dobro i wygodę jednostki. O d boga­

tych żąda ofiarności, od ubogich sumien­

ności, od młodzieńców czystości, od star­

ców dobrego przykładu, od wszystkich sprawiedliwości i miłości. Obrzędy religijne tego Kościoła uprzytomniają wielkość Bo­

ga, odtwarzają życie Zbawiciela, stawiają wciąż przed oczy Jego bezmierną miłość ku ludziom a zapalając także w nas miłość prowadzą do zjednoczenia z Bogiem.

Sakramenta jego są święte, ofiara najświęt­

sza. Pokarmem dla dusz Kościół ma Ciało i Krew samego Boga. Prócz tego posiada jeszcze inne środki uświęcenia jak sakra- mentalia, odpusty.

On jeden z pomiędzy wszystkich Koś­

ciołów może się też wykazać, że na swej nauce, sakramentach, radach ewangelicz­

nych wychował niezliczoną ilość Świętych,

- 83

jedynych prawdziwych nadludzi. Ma Świę­

tych w niebie i na ziemi, Świętych wszel­

kiego wieku i stanu, uczonych i prostacz­

ków, papieży, królów, biskupów, kapła­

nów, jałmużników, żebraków, sługi, mini­

strów, rolników, żołnierzy, rzemieślników, mężczyzn, dziewice, wdowy. Ma ich w każ­

dej części świata i między wszystkimi narodami. Nawet innowiercy i nieprzyja­

ciele tego Kościoła nie mogą odmówić swego podziwu dla takich Świętych, jak Franciszek z Assyżu, św. Teresa, Ignacy Lojola, Filip Nereusz, Wincenty a Paulo.

Wielu jego kapłanów, jak n. p. Ojciec Da­

mian na wyspie Malokai, zamykają się aż do śmierci z trędowatymi, aby ich pielę­

gnować, pocieszać. Jego Siostry miłosier­

dzia stają się zadżumionemi ze zadżumio- nymi.

Słowem, Kościół katolicki wychowuje tysiące dusz, które nie kochają nic ziem­

skiego i składają radośnie wszystko swoje i swoją wolność na ołtarzu miłości bliź­

niego. Są to prawdziwi męczennicy miło­

ści. A jeśli tych wszystkich Świętych za­

pytamy, jakiej nagrody pożądają za tę swą wierną służbę, to otrzymamy odpo­

wiedź, że pragną tylko Boga, ale też nie mniej, jak Boga.

Może się też Kościół rzymski wyka­

zać, że posiadał Świętych nie tylko w da­

wnych wiekach, ale źe ich wciąż jeszcze

84

wydaje. Ma takich, których przez kanoni- zacyę już wyniósł na ołtarze, i takich, którzy czekają należnej sobie kanonizacyi.

A wiadomo Wam, Ukochani moi, że zanim Kościół katolicki kogoś kanonizuje czyli ogłosi przez usta papieża Świętym, to przeprowadza wprzód najdokładniejsze badanie czyli najściślejszy proces nad ca- łem życiem zmarłego i przypisanymi mu cudami. Przy tym procesie jeden z człon­

ków komisyi musi nawet złożyć przysięgę, że będzie wszelkimi godziwymi środkami się starał, żeby nie dopuścić do kanoni­

zacyi czyli do ogłoszenia dekretu święto­

ści zmarłego. Także wszyscy przesłuchi­

wani jako świadkowie obowiązują się przy­

sięgą mówić tylko prawdę. Nawet nieka­

tolicy, którzy czytali akta takich proce­

sów kanonizacyjnych, przyznają, że sąd ten kościelny przewyższa dokładnością swoich badań najsumienniejsze i najbardziej skru­

pulatne roztrząsania trybunałów świeckich.

Mimo jednak tysiące Świętych, któ­

rych Kościół rzymski wychował, niektó­

rzy pisarze niekatoliccy wciąż podnoszą z lubością zgorszenia, jakie się czasami zdarzały i jeszcze zdarzają w Kościele ka­

tolickim nawet między jego duchownymi różnych stopni.

Jeszcze raz zaznaczam, że my kato­

licy bynajmniej tych zgorszeń nie taimy i nie zakrywamy. Można o nich czytać

- 85

-w każdej obszerniejnej Historyi Kościoła, napisanej przez uczonych katolickich. Rzecz też wiadoma, że papież Leon XIII. z wła­

snej woli i przez nikogo niezmuszony, otworzył archiwa watykańskie dla uczo­

nych wszystkich wyznań i wszystkich na­

rodowości, aby cała prawda o papieżach i Kościele wyszła na jaw.

Niesłusznie jednak protestanci i pra­

wosławni z tych zgorszeń kują broń prze­

ciw świętości Kościoła katolickiego. Prze­

cież nikt ze zdrowym rozumem drzewa zielonego, uginającego się od zdrowych i szlachetnych owoców, nie nazwie dzi­

kiem dlatego, że między jego owocami szlachetnymi jest kilka, kilkanaście ro- bacznych i zgniłych. Fałszywy sąd wydałby też o polu dobrem, poKrytem bujną, szla­

chetną pszenicą o pełnych kłosach, gdyby nazwał je nieużytkiem z tego powodu, iż pomiędzy złotą pszenicą sterczy kilkadzie­

siąt kłosów czarnycli i pustych. Podobnie Kościół rzymski, mający najwznioślejszą naukę, najświętszą ofiarę i święte Sakra- menta i prawdziwych wielkich Świętych, jest świętym, chociaż nie wszyscy jego członkowie żyją święcie.

Nie może też być poczytanem za ujmę Kościołowi rzymskiemu, że tych grzesznych członków nie wyklucza. Wszak posłannic­

two jego jest tosamo co Chrystusa, to jest: „szukać i zbawiać co b y ł o z g i ­

- 86

n ę ł o “ (Łuk. 19, 10). Stara się też rzeczy­

wiście wszystkimi sposobami, aby grze­

sznicy złe życie odmienili. I praca ta wciąż mu się udaje. Bo niejeden, który wczoraj jeszcze był dalekim od Pana Boga, dziś świętym jest pokutnikiem.

Najdosadniejszą odpowiedź św. Augu­

styn dał tym wszystkim, którzy wciąż wywlekali przeciw Kościołowi katolickie­

mu rzeczywiste i zmyślone grzechy i zbro­

dnie jego członków. „Przestańcie już raz, wołał on, rzucać oskarżenia na Kościół katolicki, ganiąc obyczaje owych, których on sam gani i których codzień stara się poprawić jako dzieci swe błądzące... Dla­

czego wciąż kierujecie swój wzrok tylko na gnój ? Dlaczego tych, co nie dość znają Kościoła, odstraszacie od naszego ogrodu cierniami jego płotu ?“ !). Płotem ciernistym Kościoła są wielcy grzesznicy. Ale za tymi cierniami maił się zawsze i zielenił ogród dusz Świętych.

* *

*

J e ś l i w i ę c i t y m r a z e m ma b y ć p r a w d z i w ą z a s a d a , ż e p o o w o c a c h p o z n a j e się d r z e w o , i j e ś l i n a j w y ż s z a s u m a c n ó t i p o ­ ś w i ę c e n i a si ę z n a j c z y s t s z e j m i ­ ł o ś c i B o g a d l a b l i ź n i c h ma r o z ­ s t r z y g a ć o ś w i ę t o ś c i K o ś c i o ł a —

i) De morib. eccles. 34, 76; 35, 77.

- 87

-t o p r a w d z i w i e ś w i ę t y m j e s t t y l k o j e d e n j e d y n y K o ś c i ó ł r z y m s k i .

d) K o ś c ió ł C h ry s t u s o w y m u s i b y ć

Powiązane dokumenty