• Nie Znaleziono Wyników

III. Rozważania metodologiczne

III.2. Wokół translatologii

Rozważania o tłumaczeniu można by z powodzeniem rozpocząć od jednego z dwóch skrajnych stwierdzeń; oba musiałyby zdeterminować ciąg dalszy wywodu, w zależności od podjętego uprzednio wyboru. Chodzi mianowicie o podstawowe założenie co do natury operacji i jej oczekiwanych efektów: nie ma przeszkód, by uznać z przekonaniem, że przetłum acz yć z jednego języka na drugi można wszystko, natomiast wolno też przyjąć, iż przetłumaczyć czegokolwiek w ogóle się nie da (por.

m.in. E. Balcerzan 1998a, 58).

41 Należy tu zastrzec, co powtórzę za Liberkiem: „Wyodrębniane przez badacza z tekstu użycia to aktualizacje „podejrzewane o kanoniczność”. Dopiero po zweryfikowaniu intuicyjnej oceny w leksykograficznie opracowanej kartotece i słowniku można z dużym stopniem prawdopodobieństwa zakwalifikować dane użycie do użyć kanonicznych. Całkowitej pewności w tej mierze nigdy nie ma, gdyż opracowania leksykograficzne mogą być niedoskonałe, niepełne (…)” (J. Liberek 1998, 16).

42 Zgodnie z ujęciem Alicji Nowakowskiej, która definiuje porównanie frazeologiczne jako „konstrukcję wielowyrazową, odtwarzalną, składającą się z trzech elementów – członu porównywanego (comparandum), członu porównującego (comparatum) połączonych wyrazem spajającym (koniunktor)”

(A. Nowakowska 2011, 26).

77 Umberto Eco, we wstępie do tomu, w którym zbiera swoje szkice o tłumaczeniu, a do którego powrócę jeszcze kilkukrotnie, stawia na początku zasadnicze pytanie:

Che cosa vuol dire tradurre? La prima e consolante risposta vorebbe essere: dire la stessa cosa in un’altra lingua. Se non fosse che, in primo luogo, noi abbiamo molti problemi a stabilire che cosa significhi “dire la stessa cosa”, e non lo sappiamo bene per tutte quelle operazioni che chiamiamo parafrasi, definizione, spiegazione, riformulazione, per non parlare delle pretese sostituzioni sinonimiche. In secondo luogo perché, davanti a certi casi, è persino dubbio che cosa voglia dire dire (U. Eco 2010, 9) – Co to znaczy tłumaczyć?

Pierwsza i pocieszająca odpowiedź chciałaby brzmieć: powiedzieć to samo w innym języku – gdyby nie to że, po pierwsze, mamy sporo problemów z ustanowieniem, co znaczy

„powiedzieć to samo”, i nie wiemy tego dobrze co do wszystkich tych operacji, które nazywamy parafrazą, definicją, wyjaśnieniem, przeformułowaniem, nie mówiąc już o ewentualnych użyciach synonimicznych. Po drugie – ponieważ wobec pewnych wypadków jest nawet wątpliwe, co znaczy powiedzieć.

Sama, na marginesie trudnych przecież do rozstrzygnięcia i jednocześnie esencjonalnych kwestii, wolałabym uniknąć konieczności jasnych w tym zakresie własnych deklaracji.

Pewne jest jednak to, że w języku polskim wyraz tłumaczyć jest wieloznaczny: po pierwsze, zgodnie z tym, co podają słowniki ogólne języka polskiego, niesie pierwiastek ‘wyjaśniania czegoś komuś’ (USJP). Pozostałe odcienie, sytuujące się w jego zakresie semantycznym, kształtują się następująco (podaję za USJP, nie zmieniając kolejności): ‘uzasadniać lub usprawiedliwiać coś’, ‘usprawiedliwiać kogoś’,

‘namawiać do czegoś lub odradzać coś komuś’, ‘przekładać coś z jednego języka na inny’, ‘przedstawiać, objaśniać jakieś treści, obrazy lub zjawiska za pomocą środków właściwych danej dziedzinie’. Interesujące nas szczególnie znaczenie, odnoszące się do działania pomiędzy kodami, zostało sformułowane synonimiczne, w wyrazie przekładać, który z kolei, prymarnie, wskazuje – niestety i przy okazji – na przesunięcie (por. ‘położyć coś na inne miejsce’, ‘przesuwając, przenosząc górą, umieścić coś po drugiej stronie czegoś’, ‘włożyć coś między warstwy czegoś innego’ – USJP), co dla rozważań o tłumaczeniu może okazać się bardzo ważne.

Nawet jeśli przyjmiemy jak najpozytywniejsze założenie o możliwości przetłumaczenia wszystkiego, uświadamiamy sobie wnet, iż istotnie je komplikuje

78 zjawisko, które tłumacze i badacze nazywają nieprzekładalnością. Przykrego wrażenia związanego z własną niemocą na tym polu doświadczył każdy, kto choć przez chwilę funkcjonował w innym niż własny (pierwszy, macierzysty) kontekście językowo-kulturowym. Bardzo łatwo można to zilustrować przykładem z kręgu językowych środków służących wyrażaniu stosunku emocjonalnego, uczuć. W języku polskim – w zależności od stopnia zażyłości – możemy wyznać komuś, że go lubimy, że nam się podoba, albo że go kochamy. Dla każdego rodzimego użytkownika polszczyzny komunikaty te są jasne, a granice pomiędzy ich zakresami dość wyraziste. Tymczasem, gdybyśmy spróbowali te same zdania w niezmienionej formie (pozornie, powierzchniowo, formalnie „ekwiwalentnej”) powiedzieć w innych językach, natrafilibyśmy na istotne trudności, które – w dodatku – nie wiążą się wyłącznie z kwestiami ściśle językowymi, dotyczącymi materii słownej. Przyjrzyjmy się poniższemu uproszczonemu, umownemu schematowi (tabela 1):

polskie francuskie włoskie angielskie

lubię cię je t’aime bien mi piaci I like you

podobasz mi się tu me plais mi piaci I like you

x x ti voglio bene x

kocham cię je t’aime ti amo I love you

Tabela 1 – porównanie odpowiedników tłumaczeniowych prostych formuł nazywających emocje

Wynika z niego, że akurat te uczucia, o których wyżej, konceptualizujemy jako Polacy podobnie (i tylko podobnie!) do Francuzów, podczas gdy zakresy „lubię cię”

i „podobasz mi się” nie są wcale istotne w angielskim czy włoskim i w obu językach akurat się pokrywają. Co istotne, w wypadku angielszczyzny to „ja” jest podmiotem przeżywanego uczucia, które kieruje w stronę „ty”, „cię”, „ciebie” (I like you – (ja) lubię cię), zaś we włoskim to „ty” pozostaje stroną „aktywną”, „działającą”, podobającą się „ja”, „mnie” (mi piaci – (ty) mi się podobasz).

Natomiast wobec włoskiego „ti voglio bene” [chcę ci (dla ciebie) dobrze], jedynego w swoim rodzaju, pozostałe języki pozostają bezradne. Wielokrotnie próbowałam ustalić, co tak naprawdę oznacza to – wypowiadane w bardzo emocjonalny sposób – zdanie, chętnie przez Włochów używane zarówno w kontaktach

79 przyjacielskich, jak i w relacjach miłosnych, oznaczające według nich „prawie miłość”,

„prawie kocham cię”, lecz wydaje mi się, że wciąż nie jestem w stanie go należycie rozumieć, a tym bardziej używać. Jak to ujmowali moi informatorzy: „ti voglio bene”

mówi się wtedy, gdy jeszcze nie chce się powiedzieć „ti amo”. Jest to oczywiście kolejne uproszczenie, mające tylko pomóc w zrozumieniu niuansów znaczeniowych, ponieważ – jak wspomniałam – wypowiada się te słowa również do przyjaciół, najbliższych z rodziny, a także – wymiennie – już po tym, gdy wreszcie wyzna się partnerowi ostateczne „ti amo”, „kocham cię”. Można więc, odwołując się do koncepcji miłości, powiedzieć, że „ti voglio bene” wyraża bardziej bezwarunkową caritas niż miłość partnerską powiązaną z pasją, decyzją, zobowiązaniem. Gdybym miała przetłumaczyć takie zdanie na język polski, to – ściśle w zależności od kontekstu – wybrałabym rozwiązanie w rodzaju: „przepadam za tobą”, „zależy mi na tobie”,

„kocham cię” (warunkowo: np. w dialogu matki z dzieckiem).

Barwne egzemplifikacje można by tu mnożyć niemal bez ograniczeń. Tak popularne ostatnio w Internecie memy, które skądinąd doczekały się w krótkim czasie także naukowych wprawek tematycznych przedstawianych m.in. podczas różnego rodzaju konferencji studencko-doktoranckich, byłyby doskonałym materiałem do tego, by pokazać trudności związane z ewentualną koniecznością ich przekazania w innym niż wyjściowy języku oraz w innej niż wyjściowa kulturze. Tak na przykład, po ogłoszeniu wyroku skazującego Silvia Berlusconiego na siedem lat pozbawienia wolności m.in. w związku z gorszącym procederem zatrudniania przez niego nieletnich prostytutek, nie trzeba było długo czekać na ironiczne reakcje internautów. W ten sposób do sieci trafił obrazek satyryczny (ilustracja 2) przedstawiający byłego premiera Włoch, rzekomo dopytującego w dorysowanym na obrazku dymku (w domyśle) swego adwokata Niccola Ghediniego: „Hanno detto tette?” [Powiedzieli cycki?], oraz dymek z odpowiedzią tego drugiego, umożliwiającą odczytanie aluzji: „No, sette!” [Nie, siedem!]. W oryginale efekt humorystyczny uzyskano w nader prostym zabiegu wykorzystania podobieństwa brzmieniowego liczebnika sette ‘siedem’ i kolokwializmu tette ‘o kobiecych piersiach’.

80

Ilustracja 2 – przykładowy mem internetowy w języku obcym

Bez tych informacji włoski mem internetowy pozostaje jednak nieczytelny dla kogoś, kto nie włada językiem włoskim, mimo że (i nawet jeśli) zna powszechnie w mediach międzynarodowych komentowany i budzący emocje kontekst.

Wobec tego myślę, że pewnym doraźnym rozwiązaniem („na pocieszenie” – nawiązując do Eco) może okazać się najogólniejsza i nieograniczająca formułka, oparta wprost na definicji słownikowej, która mówiłaby o tym, że kiedy tłumaczymy, to

„wyjaśniamy komuś” dane treści, czyniąc to w innym języku i, czasem, na temat tego języka, zgodnie z Jakobsonowską formułką: „An ability to speak a given language implies an ability to talk about this language” (R. Jakobson 1987 [1959], 431).