• Nie Znaleziono Wyników

Wychowanie i kształcenie dziecka

S. B A R B A R A Ż U L IŃ S K A .

I. O w y c h o w a n iu w o g ó ln o ści.

is to ta i ce l w ych o w a n ia .

W ychow anie jest dziełem Bożem, bo skoro Bóg w nie­

skończonej mądrości ustanow ił, że człowiek przychodzi na św iat jako niedołężne dziecię, przez to samo dał przykazania rodaifibm j by o tem dziecięciu mieli staranie, by w ychow ali Mu człowieka - na obraz i podobieństw o Jego. Jakże niesłychanie w yn ió sł p^zez t a Pan B óg rodziców , uczynił ich w spółpracow nikam i sw ym i, okazał im najwyższe zaufanie, powierzając ich opiece duszę w nieśmiertelną, by z tej duszy .w yd o b yli te skarby, któ re O p ia m złożył, b y rozw inęli zarody cnót, by złagodzili, co zbyt szorstkie, a w znocnili, co słabe, b y nauczyli żyć życiem wyższem, nje tem niskiem, materjalnem, ziemskiem. W ychow anie zatem to pom oc niesiona dziecięciu tak w kierunku fizycznym jak um ysłowym i m oralnym . Zaczyna się z-chw ilą, gdy to dziecię żyć zaczyna, a kończy się w tedy, gdy człowiek osiągnie pełnię rozwoju, gdy zdolen jest sam współdziałać z łaską, gdy pozna już zasady i środki wychowawcze ta k nadnaturalne ja k naturalnęr-vgdy w ola jego nabierze hartu i umiejętności poddaw ania się zasa­

dom rozumu, a ten nauczy się poddaw ać wierze i K ościołow i.

* A ja ki jest cel w ych o w an ia ? Cel ten jest ściśle związany z ostatecznym celem człowieka, t. j. wieczną szczęśliwością, po­

siadaniem i oglądaniem Boga. W ychow anie ma dziecię uzdolnić do zdobycia sobie tej. szczęśliwości, przez życie pełne miłości

Bega, ludzi i Ojczyzny i tego, co szlachetne i wzniosłe. Ceiem w ychow ania zatem to wykształcenie charakteru religijno-m orai- Etógo, to doprowadzenie do pełni sił um ysłowych i m oralnych,

*.by. wychowanek chciał, m ógł i um iał służyć idei, aby .*— ja k m ów i Kom isja Edukacyjna: z nim i jemu było dobrze.

Nie można brać za cel ostateczny wyłącznie żadnego dobra doczesnego, choćby nim b yło zdobycie wiedzy, dla w ie ­ dzy — tern mniej karjera, ani d o b ro b y t nie mogą być kresem naszych usiłowań — to wszystko można 'zd o byćf i używać, ale o ile to nie przeszkodzi nam w osiągnięciu głów nego celu. Już z .tego widzim y, jak w ielkie znaczenie ma w ychowanie. O no um ożliw ia życie wspólne,' życie w rodzinie i Społeczeństwie.

Uczy godzić człowieka ze sobą samym, z otoczeniem, z prze- tirwnościami, a przedewszystkiem z w o lą Bożą. W ychowanie je st podstawą k u ltu ry społeczeństwa, cyw ilizacji, a przez to

szczęśliwości i d ob ro b ytu ogółu. Jest czemś wielkiem .

Każdy, kto przystępuje do pracy wychowawczej, musi p o ­ siadać wiedzę pedagogiczną. Pedagogja jest to umiejętność w ychow ania *). Pedagogja opiera się na dwóch ź ró d ła c h : 1) na tern, co zdobyła nauka i 2) na objaw ieniu religijnem . To jest koniecznem następstwem celu wychowania. W ychow aw ca, k tó ry ty lk o jednostronnie patrzy na swe zadanie i lekceważy jedne lub drugie środki — n igdy nie w ychow a należycie człowieka. Bo człow iek to istota z ziemi i z duszą nieśmiertelną. Musi zatem żyć na ziemi, tu działać, korzystać z tego, co ziemia i ludzie dają — a duch jego potrzebuje unosić się wysoko, on pragnie przebić pow lokę nawet najszczytniejszych czysto ludzkich id e ­ a łó w , by w pa tryw ać się w niebo, skąd jego początek i dokąd dąży. Z góry ma brać siły i w skazów ki, b y życie na ziemi uczynić praw dziw ie człowieczem.

Źródłam i pedagogji s ą : 1) Nauka o człowieku, a ntro p o ­ logia — a ponieważ człowiek złożony jest z duszy i ciała, więc rtó uka .ta obejmuję, psychologję; naukę* o duszy i som atologję ło ciele). (Psychologja jest częścią filozofji).

2) Doświadczenie życiowe w ychow aw cy zdobyte własnemi przpżyciami i nauką.

3) H istorją powszechna, któ ra praktycznie uczy, jak należy * stosować zasady w życiu i dokąd się dochodzi, gdy się lekce­

waży prawa boskie i ludzkie.

4) H istorją ojczysta pomagająca do poznania cech n a ro ­ dow ych indyw idualności dzieci i podająca pewne wytyczne w pracy nad charakterem.

') S ło w o to p o c h o d z i o d g re c k ie g o „ p a id a g o g o s ", o zn a cza ł ta m p rze - c h ło p c ó w , . k t ó r y . p ro w a d z i! .d zie ci b o g a ty c h fu d z t d o s z k o ły .

123'-

To są wszystko źródła przyrodzone — nadnaturalnem zaś źródłem jest religja, ona uczy o celu człowieka, ona uczy ' w świetle tem korzystać ze zdobyczy ku ltury, ona wyjaśnia wszystkie zagadki natury ludzkiej, wobec których nauka stoi często bezradna. Religja daje nam cały szereg środków w ycho­

wawczych, których w artość i żywotność stwierdza doświadczenie.

A le wychowanie to nietylko w p ły w osobisty nauczyciela, ale to przedewszystkiem współpraca jego z jednej strony z łaską Boga, k tó ry kieruje człowiekiem, z drugiej strony z samym w y ­ chowankiem i całem otoczeniem, które albo przeszkadza albo pomaga w osiągnięciu celu. Dlatego trzeba dokładnie zrozumieć stanowisko w ychow aw cy, praw a dziecka, naturę w spółczynni­

k ó w i środków wychowawczych.

W spółczynnikam i w ychow ania nazywamy to wszystko, co pomaga w ychow aw cy w doprowadzeniu dziecka do celu.

1) G łów nym współczynnikiem jest indywidualność, natura dziecka, bo od jej poruszeń zależy rodzaj działania w ychow aw cy.

2) Ważnym czynnikiem jest przyroda, bo nietylko że k li­

mat, położenie w p ły w a na organizm, ale działa także na kie ru ­ nek wyobrażeń, uczuć i pragnień dziecka.

3) Otoczenie rodzinne, przedewszystkiem osobistość ro d z i­

ców. Nie słbwa ich, nie nauki w ychow ają — ale postępowanie ich, praca wewnętrzna. Rodzice o ile nie chcą skrzywdzić dzieci, p o w in n i zgodnie trzymać się tych samych zasad w ych o w a w ­ czych, gdyż inaczej nastąpi zupełne rozprężenie w o li w y c h o ­ wanka, niekarność, bunt, zuchwałe lekceważenie w ładzy. Zycie wspólne z rodzeństwem, służba przyczynia się do wykształcenia uczuć obcych samotnym dzieciom. Z drugiej strony towarzysze i służba mogą nieraz działać ujemnie, psuć pracę w ychow aw cy, o ile ten za mało czuwa.

4) Szkoła z całym swym systemem jest bardzo . silnym , „ czynnikiem wychowaw czym i o ile rodzice mało dbają o dzieci, o tyle cały kierunek pioże bardzo ła tw o uchw ycić szkoła i nau- . czyciel. Niezawsze to jest z dobrem dziecka.

Szkoła z domem rodzinnym pow inna być w porozum ieniu ♦ co do jedności celu i zasad. Wszelka bowiem rozbieżność o d ­

b ija się zgubnie na charakterze w ychow anka, k tó ry na pewne pójdzie za wskazówkam i łatwiejszemi dla natury i schlebiają- cemi jej skłonnościom.

5) K ościół jest potężnym czynnikiem w ychow aw czym i tak rodzina jak szkoła musi się z N im ” liczyć. P raw o w ychow ania otrzym ał od Chrystusa, a trzymając długie lata przew odnictw o w szerzeniu oświaty, zdobył sobie i praw a historyczne. W K o- ściełe osobistością wychow ującą jest kapłan i od ch w ili 1-szej spowiedzi pow inien mieć w yb itn ą rolę w ukształcaniu charak­

teru. Jakże krzyw dzi dziecko takie społeczeństwo i taka rodzina, k tó ra się nie liczy z K o ś c io łe m

.-'-ł

6) W w ychow aniu bierze udział i państwo, wydając ustawy o opiece nad .dziećmi, czuwając nad ich spełnieniem, tworząc odpow iednie zakłady, szkoły, kształcąc przyszłych w ychow aw ców .

7) Państwo nieraz wyręcza społeczeństwo, tow arzystw a dobroczynne, organizacje zawodowe.

Jakieby nie b y ły zapatrywania i poglądy, cele poszczególne tych wszystkich czynników — to jedno jest im wspólne: miłość dziecka, dobro jego. W yobraźm y sobie, jaką siłą b yło by w ycho­

wanie, gdyb y wszędzie panowała jedność celu i środków . I do te j jedności w ychow aw ca musi się przyczyniać.

Id e a ły w ych o w a w cze .

Z zasadniczego pojęcia w ychow ania i głównego celu w y ­ p ływ a cały szereg obowiązków.

Treścią życia każdego człowieka jest miłość, tego uczy doświadczenie, historya cywilizacyi, liczne pam iętniki, życiorysy

■ i przedewszystkiem praw o serca ludzkiego, które wciąż tęskni do miłości w ielkiej a trw ałej. „M iłość jest najwyższym aktem życia, spotęgowanym bez m iary, jest końcem, wieńcem, dopeł­

nieniem wszystkich władz, sił zdolności naszych, słowem wszyst­

kich zarodów, jakie P. B óg złożył w naszej osobie. Jest to największy akt. A więc jaki będzie przedm iot, jakiem u się odda nasza osoba — taka będzie i miłość nasza, największym szałem albo największą m ądrością; najzupełniejszą nędzą albo najbo­

gatszą pełnością; największą klęską, nieszczęściem albo szczę­

ściem nieogarnionem ". ?)

O d tego, co jest przedmiotem miłości zależy wartość życia:

„P ow iedz mi, co kochasz, pow iem ci, kim jesteś" (św. Augustyn).

D latego w ychow aw ca musi stawiać przed dziećmi jak najwyż­

sze ideały, rozbudzać ięh pragnienie, jeżeli bow iem dziecku braknie ideałów szczytnych — to siłę miłości obróci ku rze­

czom pospolitym , niskim, a skończy na złych i niegodnych.

1. M iłość to zdolność do o fia r na rzecz isto ty ukochanej, bez żadnego w z g lę d u *n a siebie, to oddanie się wszystkiemi

władzam i tej istocie — to wspólność celów i pragnień. W ten sposób człowiek ma przedewszystkiem kochać Boga. A le miłość Boga wym aga życia wedle zasad wyznawanych, wymaga uko­

chania tego wszystkiego, co piękne, szlachetne, wzniosłe, w y-

" m aga-karności między czynfem a ideą, a więc pracy nad zdo- : : byciem tego ideału, wymaga w życiu moralności' opartej na

"zasadach katolickich. W ychow anie ta k pojęte jest wychowaniem relig ijn o -m o ra ln em : i d la te g o ' nie można bezkarnie odłączyć w pedagogji re lig ji od etyki. •

»V ‘ - . ’ ) P . S e m e n e n ko . . •• ;• .•

2. Z miłością Boga jest nierozerwalnie złączona miłośd bliźniego. „M iłość B o g a : podstawa, zasada — miłość bliźniego :

skutek i następstw o; jedno jakby fundam ent i głębokie p o d ­ w aliny, a drugie m ury i ściany naszego budynku duchow ego;

jedno korzeń, a drugie gałęzie i liście tego drzewa tajem ni­

czego, jedno obfite i najgłębsze źródło, a drugie wszędy tryska­

jące poto ki naszej rzeki ż y w o ta ".!)

I łudzą się ci, co myślą, że potra fią bezinteresownie k o ­ chać bliźniego, nie kochając Boga. Mamy więc dążyć do u ko ­ chania ludzi bez względu na to, jakim i są dla nas, tak ro d akó w ja k w ro g ów , d łużników i wierzycieli.

3. Z pośród wszystkich ludzi najbliższą jest nam rodzina, w ięc wychowanie musi wszczepiać w dzieci miłość i cześć dla rodziny. Ona bowiem jest podstawą rozw oju życia i narodów ; arką przymierza, która przechowuje miłość najszczytniejszych ideałów, im bardziej w dzisiejszych czasach pragną zniszczyć pow agę i znaczenie rodziny — tern wyżej w ychowanie ma sta­

w iać ideał rodzinnego życia.

4. Miłość Boga, który' jest najwyższą Praw dą i Pięknem, budzi miłość wiedzy, któ ra jest dążeniem do pra w dy i m iłości piękna tak w przyrodzie jak w sztuce. Są to ideały p rzyro ­ dzone, które należy pielęgnować, bo uszlachetniają duszę i o d ­ ry w a ją od tego, co niskie.

5. W ychowanie musi być indyw idualne i naturalne, t. j.

stosować się do właściwości przyrodzonych dziecka, inaczej nie b yłoby dziełem miłości. Miłość bowiem wymaga szacunku dla każdej jednostki, dla tego, co w niej wielkiego.

6. Indywidualność w w ychow aniu wysuwa in n y ideał w y ­ chow aw czy: narodowość. P raw o Boże, uznając narody — w y ­ maga uwzględnienia w w ychow aniu cech narodu ojczystego i jego potrzeb.

7. W ychowanie ma doprow adzić do tego, aby w ychow a­

nek um iał, chciał i m ógł służyć Bogu, Ojczyźnie i ludziom . A b y um iał, musi mieć jasny, logiczny rozum. A b y chciał, musi mieć silną wolę, szlachetne serce. A b y mógł, musi mieć zdrow ie i odpowiednie środki materjalne. Stąd płyną 2 zasady w ycho­

w a n ia : a) harmonijność w rozw ijaniu równom iernem wszystkich w ładz, b) praw da i prostota w ynikająca z harm onji między miłością ideałów a rzeczywistością życia. Wszelka jednostronność jest szkodliwa. O ile np. hołdujem y wyłącznie w ychow aniu f i ­ zycznemu — w ykształcim y atletę — ale nie obyw atela, u k tó ­ rego w zdrowem ciele — zdrowa dusza. Jednostronne kształ­

cenie umysłu pow oduje słabowite zdrowie, często egoizm i nie- praktyczność życiową. O ile nacisk g łó w n y kładziem y na serce—

to dziecko wyrośnie na istotę przesadnie uczuciową, bez energji

h P . S e m e n e n k o .

w o li, Uwzględnianie zaś samej w o li w ychow uje despotę. Ci co lekceważą w w ychow aniu życie z jego rzeczywistemi potrze­

bami i ty lk o przebywaią z w ychowankiem w krainie ideałów — dostarczają społeczeństwu ludzi niepraktycznych, niedołężnych życiowo, będących ciężarem sobie i innym. Ci zaś, co ty lk o myślą o dobrobycie m aterjalnym . o w ychow aniu praktycznem z pominięciem ideałów, doczekają się, jak wychowanek będzie szedł do karjery depcąc to, co święte i wielkie. H arm onja przeto jest niezbędną.

Wszystkie te ideje wychowawcze muszą się oprzeć na jakim ś wzorze rzeczywistym, na modlę którego ma się dziecko chować. Każdy artysta, choć ma wrodzone zdolności i ideę przewodnią, szuka wzoru i w patrując się weń, dobyw a kształty artystyczne czy to z m artwego kamienia, czy przy pomocy pendzla. W ychow aw ca jest również artystą i w duszy pow inien mieć w ysoki ideał, ale i jego w zrok musi się oprzeć, na wzorze realnym. I szuka w zo ró w w h istorji ludzkości, w historji swego narodu, w literaturże i znajduje postacie mniej lub więcej zbli­

żone do ideału. Najdoskonalszym jednak wzorem jest Jezus Chrystus, do Niego upodobnić mamy w ychowanka. On po­

siadał pełność cnót wszystkich i przeszedł różne prace i cier­

pienia, b y nam dać w zór i moc, abyśmy tak samo czynili.

„Dopuście w ięc dziateczkom przystąpić do N iego".

D z ie c k o i je g o p ra w a.

W w ychow aniu najważniejszą osobą jest dziecko. O no jest przedm iotem naszej miłości i naszych starań. Poznać dzie­

cko, jego stanowisko we wszechświecie, to zdobyć klucz do rozwiązania niejednej zagadki w wychow aniu.

Dziecko jest przedewszystkiem dzieckiem i własnością Boga i dlatego O n jeden ty lk o ma względem niego praw a najwyższe. Pow ierza na jakiś czas to dziecię w ychow aw com , by M u je w ychow ali „n a obraz i podobieństwo Boże".

Dziecko jest żywem ziarnem społeczeństwa, nadzieją na­

rodu, w niem rodzaj ludzki odradza się na now o — jest nadzieją ludzkości.

„Dziecko, to człow iek z całą swą przyszłością zawartą w pierwszych latach, a ile w niem wdzięku. Jak m iłą jest jego prostota, gorąca w iara, szczerość — czuć, że duszy tej nie skaził jeszcze grzech, ani przewrotność. Nosi w sobie skłonność do złego, k tó ra jest smutnym udziałem natury i dlatego spo­

tykam y w niem niejedną wadę, ale to w iek, w k tó rym najła­

tw ie j można z sobą wszystko zrobić dla własnej popraw y. ’)

*) D u p a n lo u p .

Jakkolw iek więc dziecię jest szczęściem rodziny, jej błogo*

sławieństwem i ogniskiem, to jednak 'dlatego, że jest i szczę­

ściem ludzkości i Boga żadna matka, czy ojciec nie mogą cho­

w ać dzieci wyłącznie dla siebie, tem mniej w edług swoich pla­

nów i ideałów. Dziecko wymaga dla siebie poszanowania jego wolności osobistej. O no nie może być w ręku w ychow aw cy bezdusznym, podatnym woskiem, ale ono ma współdziałać w w ychow aniu, bo ono ma wyrosnąć na istotę twórczą, samco dzielną, myślącą. Dlatego to , co podejmuje wychowaw ca, jest praw ie niczem, a niemal wszystkiem jest to — co podejmie 'wychowanek z dobrej w o li, swrobodnie, pod w pływ em wska­

zówek wychow aw cy.

W obec dziecka trzeba stanąć w prawdzie, patrzeć nań okiem s p r a w i e d l i w e m , a zatem ani nie zachwycać się bezkry­

tycznie, ani nie tra kto w a ć jako zabawki, ani lekceważyć jako istotę bezrozumną. Dziecku najeży się szacunek i swoboda w rozw ijaniu w ładz i zdolności. Szacunek indyw idualności jego i w rodzonych talen tów ; szacunek dla zdrow ia i sił fizycznych, które domagają się należytego pielęgnow ania; szacunek dla w ładz um ysłowych, które nie należy przedwcześnie męczyć, bo nadm iar pracy przygnębia i tłum i zdolności; szacunek dla uczuć, szacunek dla wolnej w o li, k tó ry nie dopuszcza g w a łtu ani przy­

musu, budzącego w strę t i o pó r; wreszcie szacunek dla pow ołania.

Dziecko szanować musi tak wychowawcę jak społedfcii- stw o. Mają oni zaspokoić wszystkie jego potrzeby, dać stoso­

w ne wykształcenie, przysposobić do samodzielnej twórczej pracy, k tó rą odda kiedyś to , co otrzym ało w wychowaniu.

Dziecko rozw ija się stopniow o i stosownie do wzrostu swego ma różne wymagania. W ychowanie musi to uwzględnić tak przez tworzenie odpow iednich zakładów, jak przez różmk

metody. Cel jest zawsze ten sam, zasady niezmienne, ale środki, sposoby, pow inny być dostosowane do w ieku i indyw idalności.

r * ~

Z w ykle odróżniam y 4 głów ne okresy wychowawcze:

1) W iek niemowlęcy do la t 3.

2) W iek dziecięcy, okres w ychowania przedszkolnego do la t 7.

3) W iek dziewczęcy i chłopięcy od 7 — 13-go, względnie M -ego ro ku życia.

W tym samym czasie dziecko rozw ija się coraz silniej i staje się zdolne do trw ałej i celowej pracy tak fizycznej jak um ysłowej. Szkoła przyzwyczaja do karności, nadaje władzom systematyczny kierunek. W ola uszlachetnia się przez odpow ie­

dnie postępowanie, cnoty nabierają siły, charakter zarysowuje się coraz wyraźniej, występują różnice płci, zaczyna się w alka

ducha z ciałem. To wszystko nie może być przeoczone w w y ­ chowaniu.

—,4) Okres młodzieńczy i dziewiczy do la t 21 — 24. Jest to czas, w k tó rym wychow anek ma zapoczątkować samoistne myślenie, twórcze <Jz*afetiije. Dych w tedy dochodzi do d ojrza ­ łości; w olą p o w in n y kierow ać szlachetne ideje. W ychow aw ca coraz więcej schodzi do ro li towarzysza, nie odm awia rad, upomnień, przestróg oraz pom ocy przy wyborze stanu. I nawet w tedy, gdy w ychowanek zupełnie dojrzeje i zajmie samodzielne stanowisko, nie zapomni o nim, pomnąc, że do końca życia człow iek musi walczyć z sobą i potrzebuje moralnego oparcia.

W ych o w a w czyni i je j za da n ie .

"'"B a rd z o ważną rolę w w ychow aniu odgryw a w ychow aw ca i od tego, czy zrozumie swoje stanowisko, czy odp o w ie p o w o ­ łaniu, zależy rezultat pracy i dobro dziecka.

W ychow anie jest .to współdziałanie z Bogiem w tw orzeniu człowieka. Stąd płynie wielkość pow ołania i obow iązki. W ycho­

wawca, w spółpracow nik Boży, a więc nie samowładca, d y- - k ta to r, k tó ry despotycznie dziecko chce nagiąć do ro li, jaka jentu wydaje - się ą najodpowiedniejsza. W ychow aw ca pyta się Tego, k tó ry mu duszę dziecka pow ierzył, dokąd ma ją zapro­

wadzić i jakiem i drogam i. I gdy pracuje nad dzieckiem, gdy śledzi jego rozw ój, bada własne życie i życie innych,, musi; , dojść do przekonania, że nie on jest mistrzem dziecka — aie wyższa siła, któ rą poganie nazywali losem, Rousseau (pedagog frcńcuski z X V II w .) samorzutnem działaniem szlachetnej natury, ••

a chrześcijanie uznają, że to jest Bóg, działający swą łaską.

W ychow awca o tyle ty lk o odpow ie 'swemu pow ołąńiu, • 0 ile się w patrzy w swój p ierw ow zór i przejmie Jego zasadami, Jego celem i miłością ku tym , których mają wychow ywać.

C złow iek stw orzony z miłości i dla m iłości i Bóg miłością prow adzi jego do celu. W ychow aw ca w ięc przedewszystkiem muęi kochać: zawód swój, cel, dla którego w ychow uje, wreszcie samego wychowanka.

'• Pierwszym, zasadniczym obowiązkiem jest przejęcie się ważnością swego pow ołania. T ylko ten może podjąć się w yra­

chowania, k to czuje się do tego pow ołanym i czuje, że na tej drodze znajdzie pełnię zadowolenia, spokoju i szczęścia. Takie pow ołanie mają wszyscy rodzice, zwłaszcza ci, co do małżeń-

* stw a przystępują z dokładnem zrozumieniem ważności now ych obow iązków . P. B óg błogosławiąc ich związek daje im dzieci -•

1 równocześnie zaszczepia w ich serca zdolność do w ychowania, ale żąda, by z tą łaską w spółdziałali, b y korzystali z nauki

129 i doświadczenia, a nie liczyli ty lk o na własny rozum i uczucie,

które mogą często mylić.

2. A b y tak pojm ować obow iązki trzeba być przedewszyst­

kiem człowiekiem z charakterem — stąd praca nad sobą jest drugim zasadniczym obowiązkiem w ychow aw cy. Tu musi w y ­ chowawca stać w prawdzie i widzieć jak daleko mu do dosko­

nałości, jak często w duszy swej znajduje przeciw ieństw o tego, co głosi, jak nieraz postępki przeczą zasadom, które pragnie wszczepić w dziecięce dusze. Musi znać siebie. To daje w y ro ­ zumiałość i cierpliwość względem dzieci i pobudza do usta­

wicznego czuwania nad sobą, do ciągłej w a lki ze złemi skłonno­

ściami. Nie zaniedba żadnych środków , jakie nam daje religja, etyka, nauka, aby w sobie w ypracow ać cnoty właściwe p o w o ­ łaniu. I na tern polega przykład, jakim świecić jnusi w ych o ­ w aw ca. Bo chociaż jako człowiek zawsze pełen będzie usterek, to P. B óg patrząc na jego usiłowania, na jego pracę wewn.

zasłoni przed dziećmi jego wady. S koro zaś w ychow aw ca

zasłoni przed dziećmi jego wady. S koro zaś w ychow aw ca