• Nie Znaleziono Wyników

yapastrjicy, muzykayci etc. STRA FO REL

W dokumencie Romantyczni : komedja w III aktach (Stron 36-49)

W jednej gwiazdce n a niebie koniec dnia już c z y ta m ... Dzień u m k n ą ł. ..

33

S tań t u . . . Ty t u . . . T y t u . . . No, a ty ta m '... W krótce dzwonienie z wieży będziem tu s ły s z e li...

A w ów czas przyjdzie o n a . . . będzie ca ła w b i e l i ... W tedy g w iz d n ę ...

{spogląda na niebo)

A, k s ię ż y c !... Oto jeszcze efekt! Niechaj kto w mej robocie te ra z wytknie defekt!

{oglądając dziwaczne płaszcze napastników)

T e płaszcze są przepyszne, dobre i k o kardy! Tylko groźniej cokolwiek trzym ać h a la b a rd y !

{przynoszą lektykę)

Lektykę tu taj, w c ie n iu ...

{przyglądając się niosącym lektykę nczernionym ludziom)

M urzyni! W y b o rn i!

{w stronę kidis)

Z pochodniam i stać m acie ta k długo pokorni, Póki nie dam s y g n a łu . . .

{widać tło słabo zróiowione przez odblask pochodni, wchodzą muzykanci)

Muzykanci, hola!

T u, n a tem tle ró ż o w e m l.. {oglądając wszystkich kolejno) K ażdem u z w as ro la D obrze z n a n a ... Co t o ? . . . Z araz zm ienić p o z y ! ... W ięcej gracji, le k k o ś c i... A wy, w ięcej grozy! Ej, prosto, m andolina !|... N iech siądzie basetla!

W spom nijcie obraz W a tte a u : on wszystko w y ś w ie tla ! ...

{surowo do jednego z napastników)

Ej, ej, ty, pierw szy w m a s c e ... P rze sta ń się k o ł y s a ć ... Z twoim tań cem niedźwiedzim chcesz się tu p op isać ? No, nareszcie je s t d o b rz e ... T eraz b a c z n o ś ć ... h o la! W y b o r n ie !... Instrum enty n a s tro ić . . . F a - s o l- la ...

(kładzie maskę)

34

S C E N A I X .

Ciż sami, perciqst.

PERC IN ET

(wchodzipowoli. W miarą, ja k wypowiada następujące wier­ sze noc hardziej zapada, na niebie wschodzą gwiazdy)

U spoko iłjsię ojciec... Mogłem iść n a s c h a d z k ę ... Zm ierzcha s ię ...'D e p c ę nogą kw iecistą p o s a d z k ę ... K w iaty znikają w zm roku, lecz p o ją zapachem . . .

STRA FO REL (ciclio do skrzypka) Muzyka ! . . . (muzykanci grają pocichu az do końca aktu)

PERCIN ET.

Drżę, ja k trz c in a ... Idę z dziwnym strach em ! STRA FO R EL (do muzykantów) Am oroso ! . . .

P E R C IN E T .

T o pierw sze rendez-vous je s t m o j e ... O w ieczornej godzinie. . . A ch czegóż się boję ? . . . T ę tn a b iją mi w skroniach... Siły m oje s ła b n ą ...

W ietrzyk p o ru sz a liśćmi, ja k suknią jed w ab n ą... O, nie w idać już kwiatków... łza się w oku snuje... O, nie w idać już kw iatków ... lecz mocniej je czuję... Ach, to wysokie drzewo... m a gwiazdkę na szczycie... Co to ? kto g ra piosenkę?... To noc czyni skrycie!...

T ak, to noc słodka zw olna zapada, Oto się gw iazdka z a p ala b la d a ,— Nie je d n a gwiazdka... C ała grom ada

N a niebie lśni...

I coraz srebrniej w górnej przestrzeni, M iljard punkcików dziwnie się mieni, Ów błękitnieje, ów się czerwieni, —•

Gwiazdy, p atrz ące z niebios krużganka! Miałyście we mnie długo kochanka, G adałem z wam i, nim św iatło ra n k a

Gasiło noc...

Lecz duch mój zmienić m usiał kierunek, Gdy mnie m iłosny upoił trunek,

Gdy pierw szy odkrył mi pocałunek — S ylw etty moc!

Gwiazdeczki piękne, gwiazdeczki drogie, Dziś przeznaczenie grozi w am srogie, Jed n o wam tylko doradzić mogę:

Uchodźcie w dal, — Do gdy jej cudne oczy ujrzycie,

Zblednąć w am przyjdzie n a niebios szczycie, W łasnym swym blaskiem sam e wzgardzicie, —

Jak mi w as żal!

{słychać dzwon z oddali)

95

S C E N A X.

C iż sa m i,

Sylwetta,

potem

Tjergarąią, pasąuiyot.

SY LW ETTA {ukazuje się na dźwięk dzwonu) Dzwon uderzył... Mój P ersy pew nie już za ścianą.

{świst piszczałki, S tr o f o rd wypada, z nim inni, ukazują się pochodnie.

SY LW ETTA . A ch!

{Napastnicy chwytają j ą i niosą do lektyki)

N a pom oc!

PERC IN ET. O, nieba!

SY LW ETTA .

PER C IN ET. B ieg n ę!

(Przeskakuje m ur, wyciąga szpadę i walczy z kilkoma napastnikami)

Masz — m asz — m asz — ot, m a s z !

STR A FO R EL (do muzykantów)

T rem olo! od ucha,

(.Skrzypki ciągną dramatyczne tremolo. Napastnicy uciekają, Straforel głosem teatralnym :)

N a B ach u sa, to istny czart z tego dzieciucha!

(Pojedynek Percineta ze Straforelem, Straforel chwyta się za pierś)

Dosyć... Zegnajcie gwiazdy... To był cios śm iertelny!...

(pada)

PERC IN ET (biegnąc do Sylwetty) Sylwetto!

(Obraz. Ona w otwartej lektyce, on na kolanach)

SYLW ETTA . O mój zbaw co!

PASQUINOT (wypadając)

Kto te n m łodzian dzielny? S yn Bergamina! Zbaw ca!... Niech tw ą ręk ę bierze!...

S Y L W E T T A i PER C IN ET. Nieba!

(Pergamin wszedł ze swojej strony. Z a nim lokaje ze światłem)

PASQUINOT (do Bergamina ukazują­

cego się na grzbiecie m u ru j

Twój syn — bohater... W ybacz, ja k ja , szczerze! Zgotujmy szczęście m łodych!

BERGAMIN (uroczyście) Widząc, co się dzieje... Czuję, ja k we m nie zw olna nienaw iść topnieje...

37

PERC IN ET.

Sylw etto, czy to p ra w d a ? Nie, to sen n as łudzi!... Sylwetto, m ówm y cicho, bo nasz głos nas zbudzi...

BERGAMIN.

M ałżeństw o—-zwykły koniec nienaw iści dziejów : Z aw arty p o k ó j!

(ukazując się na murze)

W iw at! Niem a P yrenejów ! PERCIN ET.

T a k a zm iana w mym ojcu — jakiż cud to boży! SYLW ETTA (z prostotą) J a mówiłam , że wszystko się dobrze ułoży!

(podczas, gdy wychodzą z Pasguinotem, Straforcl podnosi się

i podaje papier Berg aminowi)

BERGAMIN {cicho)

Co za p ap ier? Tw ój podpis, pieczęć, w izerunek? Co to jest, jeśliś łaskaw ?...

STRAFOREL {kłaniając się) To je st mój ra c h u n e k !

{znowu upada).

sama dekoracja, lecz mur zniknął. foaw ii, Które stały pod murem odsunięte, jedna na prawo, druga na lewo. Inne zmiany: dużo Klomóów Kwiatów, altanka, pretensjonalne posa.gi, naśladujące marmur, posążek, ^ fm o rk a grającego na fletni, cieplarnia.

f s ( a

prawo stolik ogrodowy,

krzesła.

S C E H A I.

p a s ą u i r to ł , ¡ ¡ ła że j, później T jerg am ią. #

(Za podniesieniem kurtyny widać l'asquinota, siedzącego na lewo i zatopionego w czytaniu gazety. Błażej w giębi zajęty strzyżeniem•

liścia)

BŁAŻEJ ( pracując) A w ięc dzisiaj n otarjusz przyjdzie, proszę p a n a . . . Toć m iesiąc przeszedł p raw ie, ja k znikła ta ściana, Ja k żyjem wszyscy r a z e m ... N a ślub daw no p o ra : Nasi m a li... ot, m uszą w yglądać w ieczora!

PASQUINOT ( podnosząc głowę i roz­

glądając się dokoła)

Pysznie bez tego m u ru ?

BŁAŻEJ,

39

PASQUINOT.

H ę ? p ark mój zyskał n a te m ... S to n a sto,!

{podnosi się i dotyka krzewów to klombie)

B łażeju! T a tra w a je st w ilg o tn a !!... P odlew ałeś zra n a ? ! P o d le w ać ra z n a w ieczór, o ś l e ! . .. BŁAŻEJ. P ro szę p an a, P a n B ergam in p rz y k a z a ł... PASQUINOT. P oczciw ina s t a r y ! U parł się, że podlew ać bez p rzerw y, bez miary,

Lepiej jest, niźli podlać raz, lecz co się z o w ie !... {do Błażeja) Masz w ystaw ić doniczki...

BŁAŻEJ {idzie Im oranierji, mrucząc) Z akręcą mi w g ło w ie! . . . _

{wystawia [kwiaty z oranierji i ustawia je pod sznur; Pasguinot czyta; Pergamin ukazuje się to głębi)

BERGAMIN (podlewając k " iaty z olbrzy­

miej polewat z/a)

"Podlano je p o rz ą d n ie ... k w itn ą ... Mam dowody, Że co ro b i im dobrze, to ten zbytek wody!

{do drzewa)

U sychałeś z pragnienia, tęskniąc za ulew ą? (lejąc wodę)

M a s z ... w y p ij... wypij w s z y s tk o ... {stawia polewaczkę)

K ocham każde d rz e w o !

{oglądając się z rozkoszą dokoła)

P a rk m ój z y s k a ł... o, b a r d z o ! ... P rz e stro n n ie ... szeroko... M arm ur sztu czn y ... to p raw da! ale pieści oko

Jak p ra w d ziw y ... Sąsiedzi pow inni się w ściekać!

40 A, dzień dobry! (żadnej odpowiedzi) Dzień dobry 1! (żadnej odpowiedzi) Dzień d o b ry !!!

(Pasguinot zwolna podnosi głową)

Mam c z e k a ć ? ... PA SQUINO T.

A leż m ój przyjacielu, widzim się bez p rz e rw y ... BERGAMIN

T a k ? ... no, dobrze!

('widząc kwiaty, które Błażej ustawia, gniewnie)

W sta w kw iaty!... Aj, aj, m oje nerw y !

(Błażej ustawia spiesznie kw iaty. Pasguinot wznosi oczy do nieba i wzrusza ramionami, potem czyta. Bergamin chodzi tam i napowrót z miną znudzoną. Wreszcie siada obok Pasquinota. Cisza. Potem naraz Bergamin odzywa się melanchołijnie:)

Codzień ukradkiem z dom u szedłem w tej g o d z in ie ...

PASQUINOT (zadumany, spuszczając

gazetę)

W ysunąw szy się chyłkiem m knąłem po śc ie ż y n ie ...! T o było zajm u jące!

BERGAMIN. T en sekret!

PASQUINOT. O b a w a ! ’BERGAMIN.

P odglądać P erc in e ta — to nie ła tw a sp ra w a ! PASQUINOT.

A n a m ur się w drap y w ać — nie były przelew ki — R yzykując po łam ać żebra, albo uda!

PASQUINOT. Ach, to było c u d o w n e !

: BERGAMIN.

A to, czy nie cuda — Rozm owy nasze codzień, je d e n raz codziennie,

Z dobyw ane fortelem i tru d e m niezm iennie!?

PASQUINOT.

D rapałem się niekiedy przez najgęstsze krzaki. T o było czarujące!

BERGAMIN. A ja m iałem znaki

Zielonaw e n a spodniach z czołgania po tr a w ie ! . . .

PASQUINOT.

Jeden m usiał drugiem u w tej pysznej zabaw ie Zaprzysięgać n ien aw iść ...

[ BERGAMIN.

Lżyć strasznem i s ło w y . . . PASQUINO T.

Kląć, w y m y śla ć ... T o było św ie tn e ... Niem a m ow y!

(ziewając)

B ergam in?

BERGAMIN. H ę, P asq u in o t?

PA SQ U IN O T.

B rak nam tego te r a z . . . BERGAMIN.

42

Cóż znow u?

(po namyśle)

C h o c ia ż ... je d n a k ... Było pysznie n ie ra z !... Pasq.uinot, czy ty wiesz c o ? ... J a m yślę czasami,

Że to ta rom antyczność tak się m ści n ad nam i!

(Milczenie. F atrzy na Fasquincta, kióry czyta. — A a strome)

F u j! jego kam izelka je st codziennie w dow ą 1 P o dwmch, lub trz e c h g u zik ac h ... W s trę tn e !...

l(podnosi się, oddala, chodzi tam i napoicrói)

PASQUINOT.

D aję slow'0, On w ygląda, jak c h ra b ą sz c z .. . . Te poły ja k skrzydła... Ze też n a tu ra stw arza p o dob ne straszydła!

(udaje, ze czyta, gdy Berg amin przechodzi) A olo niego}

BERGAMIN (patrząc nań, na stronie) On zezuje, gdy czyta, ja k strw ożona żaba!

(iodchodzi, pogwizdujcie) PASQUINO T (na stronie, nerwowo) On g w iż d ż e !... Ot, m a n ie r a ! ... Dokuczył jak b a b a ! ...

(głośno)

Nie gwiżdż-że przecie ciągle, jakby ja k a żmija. BERGAMIN (uśmiechając się)

W cudzem oku źdźbło widzi człowiek, a pom ija O grom ną belkę w sw o je m ... I ty m asz nałogi!

PASQUINOT. J a ?

BERGAMIN.

T y ! D ryndasz, kołyszesz wciąż ręce i nogi, Sapiesz, ja k m iech bez przerw y, tv, sapiących królu,. N os m asz z tab aki kraśny, jakbyś dłubał w u l u ... S iedem set razy jedno lubisz o p o w ie d z ie ć ...

43

PASQUINOT (który, siedząc z nogami

skrzyżowanemi, kołysze stopą)

A le ż ...

BERGA MIN.

T ak, tak, nie um iesz spokojnie usiedzieć, R uszasz nieznośnie nogą, jakby kadzielnicą, U lepiasz gaiki z chleba. n a stoi kapiesz św iec ą... Maniak je s te ś ... Nie g a d a j! .. A przeczyć się nie u d a ! . . .

PASQUINOT.

A h a .. . a w ięc dlatego, że dręczy nas nuda, Każdy drobiazg spostrzegasz, spisujesz, pam iętasz I m oich przyzw yczajeń układasz inw entarz! Ale pożycie w spólne, wielki okulista, I mnie otw iera oczy! Oto w ad tw ych lista:

Masz krosty, pelny-ś fałszu, jesteś egoista!

K ażda z w a d tw ych kurczyła się dotąd, ja k glista, — T e r a z ... z b lisk a .!. rozszerza s ię jn a całą m ilę!!

BERGA MIN.

W idzę ja sn o to, o czem w ątpiłem przez chw ilę!

PASQUINOT. Co?

BERGAMIN. Mur ciebie upiększał.

PASQUINOT.

T y tracisz bez m u ru ...

BERGAMIN.

P roszę cię gadaj lepiej do tego m arm u ru ... Mniej p atrz n a m n ie ...

PASQU1N0T (wybuchają!)

Dobrze, p a n ie ! ... Lecz sądźm y sp ra w ę należycie. To nie m iało być dla n a s . . .

PASQUINOT (wyciągając ręce w górę) Jako słońce św iecił

BERGAMIN. To było w szak dla dzieci!

PASQUINOT.

Tak, dla naszych dzieci! A w ięc cierpm y w cichości nad wolności s t r a t ą ;

N iechaj dzieci nie zgadną bólu, p a trz ą c n a to !

(Sylwetta i Percinet ukazują się w głębi na lewo, śród drzew i przechodzą wolno przez scenę z połączonemi rękami, z ru­

chami egzdltowanemi)

BERGAMIN.

P ośw ięcać się — rodziców wieczne przeznaczenie.

PASQUINOT. P st, nasi z a k o c h a n i...

PERGAM IN ( patrząc na nich) Jakgdyby n a scenie!

Jak a p o z a ! ... Doprawdy, ja k w ap o teo z ie...

PASQUINOT.

O dkąd sen ich się spełnił w owej nocnej grozie Z daje się im, że idą przez obłoczne fa le ...

BERGAMIN. W idzę ich tu codzień o tej p o rz e stale, N aśladu jąc postacie pielgrzym ów miłości, Codziennie tu ta j k rążą dla uroczystości:

44 _

N a m iejscu w alki zwykli spoczyw ać o b o je ...

(Sylwetta i Pcrcinet, którzy zn ikli naprawo, ukazują się ztamtąd na bliższym planie i dążą na przód sceny)

Oto pielgrzymi!

PASQUINOT.

Jeśli zwykłe głupstw a swoje P lo tą, w a rto podsłuchać! (cofają się za pień drzewa)

45

S C E N A II.

W dokumencie Romantyczni : komedja w III aktach (Stron 36-49)

Powiązane dokumenty