• Nie Znaleziono Wyników

Romantyczni : komedja w III aktach

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Romantyczni : komedja w III aktach"

Copied!
104
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)

WYDAWNICTWO DRUKARNI J. BRATMANA.

<2 £>

*/@ p5- - " '7 5 : ! / ; ! m!Ą

Ln.Vi

j -iD

j^OSTAND.

oOO^OO«“

R O M A N T Y C Z N I

J^omeSja w HI

aSfacfi

P R Z E Ł O Ż Y Ł Z F R A N C U Z K I E G O

Leo Belmont.

W A R S Z A W A . D ru k arn ia J. B ra tm a n a , D łu g a 4 8 .

(6)

1 3 1 3 7 8

,JÍ03BOíeH0 I^eH3ypOK) Bapm aßa, 29 Honópa 1899 ro^a.

(7)

€ ) s o b y . S Y L W E T T A P E R C IN E T S T R A F O R E L B E R G A M IN , o jc ie c P e r c in e ta P A S Q U IN O T , o jc ie c S y lw e t t y B Ł A Ż E J , O grodn ik S k rzy p k i, N a p a s tn ic y , N e g r z y , N otarjusz, czterech , m ie s z c z a n , g o ś c ie , słu żb a.

Ą zecz dzieje się w miejscu dowoirjem, byleby ¡{ostjumy były ładrje.

(8)
(9)

J!kt Ł

J§ c e n ę dzieli na dwie części stary mur o8rośnięty mcftem i pokryty girlandami dziticfi pnącycft się roślin.

Ji[a

prawo kąt p a rtu §>erga- mina, na lewo kąt p a rtu ^ asg u in o fa . ^ o tażdej stronie muru faw ta.

S C E H A I.

Sylwetta, percirjeł.

Za podniesieniem kurtyny widać Percineta, siedzącego na grzbiecie m uru z książką na kolanach. Sylwetta stoi po drugiej stronie m uru na ławce wsparta łokciami na murze i uważnie wsłuchuje się.

w czytanie Percineta.

SYLW ETTA .

Ach, P ersy , jakiż urok niemal w każdem słowie! PE R C IN E T .

N ie p ra w d a ż ? ... Ale słuchaj, co Romeo pow ie: (iczyta)

„To nie słowik był, luba, to śpiew ał skowronek, „To był hero ld poranku, co zw iastow ał d z io n e k ...

„Spójrz na w s c h ó d ... Czy nie widzisz, ja k tam jasn o ść rośnie, „Jak złotem ciem ne chm ury obrębia z a z d ro ś n ie ...

(10)

6

„Na dalekich gór szczycie w staje dzień różow y „Czas u c ie k a ć ...

SY L W E T T A (żywo nasłuchując:) P st, cicho!

PE R C IN E T (słucha chwile, potem . j Et, n iem a n ik o g o !

Nie bądź że ja k ptaszyna, co się lęka srogo I pierzcha, kiedy w ietrzyk przyleci z d ą b ro w y . . . W ysłuchaj nieśm iertelnych kochanków rozm ow y: O n a: „Drogi R om eo, to nie ju trzn ia złota, To m eteo r, co blaski na tw ą drogę m i o ta ! ” O n: „Dobrze, niech tak będzie jako Ju lja żąda, Nie skow ronek to śpiew ał, nie słońce z a g lą d a . . . T o odblask rzuca św ietny blade Cyntyi c z o ło . . .

N iechaj śm ierć więc n a d c h o d z i... Spotkam ją w e s o ło !”

SY LW ETTA .

Nie! ja nie chcę, by mówił R om eo tak s m ę tn ie ... P ersy, bo się ro z p ła c z ę . . .

PERC IN ET.

W ięc p rzeryw am chętnie! Do ju tra m a zam kniętą być księga p o e ty ; R om eo m a żyć jeszcze, n a rozkaz Sylw etty!

(zamyka książką i ogląda się dokoła)

Urocze m iejsce! . . . Z da się, że n a tu ra sam a S tw orzyła je dla pieszczot przy w ierszach W iliam a!

SY LW ETTA .

Masz słuszność, cudne wiersze i cud n ą h arm on ią T ow arzyszą im szepty, co śró d liści d z w o n ią ... A zielone to m ie js c e ... ta z gałęzi ra m a

Jeszcze wdzięku dodaje tym wierszom W ilia m a ... Lecz co w nie ja k ą ś piękność w zruszającą w lew a, To głos, który je czyta, głos, co jakby ś p ie w a ...

(11)

PERCIN ET. P ochlebczym nieznośna!

SY LW ETTA {wzdychając.')

Biedni zakochani! Złymi byli dla niego, okrutnym i dla n ie j!

(z westchnieniem)

Ach, kiedy m y ś lę ...

PERC IN ET. O czem?

SYLW ETTA (żywo)

. . . O niczem . . . PERCIN ET.

0 niczem ? A czemu ze spłonionem stan ęła ś o b lic z e m ? ...

SY LW ETTA (Jak wyżej )

O niczem!^

PERC IN ET (grożąc j e j palcem) O, k łam czyni. . . zaprzeczasz zbyt ra ź n ie . . . Kłamczyni, tw oje oczy m ów ią za w yraźnie . . .

C ałą p raw d ę już^w ydał rum ieniec n a lic a c h . . . W iem ja, o czem m yślałaś!

( zniżając głos )

O naszych rodzicach! SY LW ETTA .

Być m o że. . .

PERC IN ET.

O tw ym ojcu, o moim, a jeszcze O onej nienaw iści, co serca, jak w kleszcze Ująwszy, naszych ojców rozdziela n a z a w sz e . . .

(12)

8

T ak , to o n a mi sp raw ia m ęczarnie n ajk rw aw sze. . . T ak, to n ad n ią już nieraz płak ałam w u k ry c iu ... Tak, to ona je s t bólem najsroższym w m em życiu! P om nę, gdy p rz ed m iesiącem w róciłam z klasztoru, Mój ojciec m nie za rę k ę wziął tegoż wieczoru, P rzyprow adził m nie tu taj śród blasków księżyca I pow iedział, w skazując p a rk tw ego rodzica: „Moje dziecię, czy widzisz? — oto legowisko,

Gdzie B ergam in, śm iertelny mój w róg m a siedlisko. Nie zbliżysz się, nie pom ów isz słóweczkiem jedynem , Ani z owym hołyszem , ani z jego sy n e m . ..

P rzyrzeknij, — bo cię wyklnę, pozbaw ię opieki, — Ze w rogą będziesz dla nich n a wieki, na wieki! Bo przodkow ie ich zawsze naszych przek lin ali! ” I przyrzekłam to o jc u ... Widzisz p an , azali D otrzym uję przyrzeczeń!

PER C IN ET.

I m artw isz się przeto? A ja , czym m em u ojcu nie przyrzekł, Sylw etto, Nienawidzieć cię w ie c z n ie ? ... A kocham cię przecie!

SY LW ETTA . O, Matko P rzenajśw iętsza!

PERCINET.

J a kocham cię, dziecię! SY LW ETTA .

To g rz e c h . . .

PERC IN ET.

I w ie lk i... Lecz c ó ż ? .. T oć m iłości w ładza Zaw sze w zrasta, gdy kom uś kto kochać przeszkadza. Uściśnij mnie, S y lw e tto !..

(13)

9

SY LW ETTA .

Nigdy! Z a nic w świecie! ( zrywa się z ław ki i oddala )

P ER C IN ET.

Nie chcesz dać mi uścisku, a kochasz mnie przecie! SY LW ETTA .

Co on mówi?

PER C IN ET.

To, czego nic już nie zasłoni,

T o mówię, przed czem serce twe jeszcze się' broni, A o czem w ątpić dłużej byłoby ślepotą!

Mówię to, co przed chw ilą sam a rzekłaś oto, P orów naw szy tak trafnie pełnym sm utku głosem Los kochanków z W erony z dwojga dzieci lo s e m ...

SYLW ETTA . Jam nic nie p o ró w n a ła!

PERC IN ET.

T o -ż mi Sylwja pow ie? A dlaczegóż to, proszę, mój i twój ojcowie Mieli być ja k R om ea i Julji rodzice?

Czy nie to nam w yjaśni ca łą tajem nicę, Że ty i ja jesteśm y Julją i R om eem !

Że tak, jako ty ch dwoje wielkiem losu dziełem, P o łączy ła n as m iło ś ć ... i sprzęga serdecznie,

Choć przodkow ie przysięgli walczyć z so b ą wiecznie! N iech P a są u in o t-K a p u le t, B ergam in - M onteki

N ienaw idzą się, — my się kocham y na wieki!

SY LW ETTA (przybliżając się do muru) A więc my się kocham y? Ależ powiedz, panie,

(14)

10

PER C IN ET.

Ja k ? dlaczego? — nikt nie w i e . .. Miłość zawsze czynna, Rodzi się ztąd jedynie, że rodzić się w in n a ...

W idziałem cię przez okno kilkakroć o świcie SY LW ETTA .

Ja — c ie b ie . . .

PERC IN ET.

Nasze oczy rozm aw iały s k ry c ie . . . SY LW ETTA .

Dnia pew nego pod m urem tym rw ałam orzechy — W y p a d k ie m ...

PERC IN ET.

J a w ypadkiem szukałem pociechy W poezji, pod tym m urem czytając S z e k s p ira ... P a trz , A m or m a zw yczaje spiskow ca i zbira, Intryg uje i gw ałtu używa w p o tr z e b ie ...

SY LW ETTA .

Tak, w iatr p o rw a ł mi w stą ż k ę . . . i zaniósł do c ie b ie . PERC IN ET.

By j ą zwrócić, j a w szedłem n a tę ław kę o t o ...

S Y LW ETTA [wchodząc na ławką > I j a w eszłam n a ła w k ę ...

PERC IN ET.

A odtąd z ochotą Przychodziłem tu codzień, czając się ja k zbrodzień, A w p iersiac h moich serce biło żywiej codzień! I upragniony sygnał zabrzm iał w pew ne ra n o : Słodki śm iech czarodziejki zadźw ięczał za ścianą, A ja k p taszę się zjaw ia z gniazdka za szczebiotem , T ak uro cza się głów ka w ychyliła potem

(15)

11

SY LW ETTA .

I A m or m ógł się chlubić now em i zw ycięztw y! W ięc zaręczyć się trzeba, rozum ując ściśle . . .

PERC IN ET.

Masz słuszność, o tem sam em i ja w łaśnie myślę_ SY LW ETTA (uroczyście) O statni z B ergam inów , z to b ą łączy losy O statn ia z P a są u in o tó w ! . . .

PERCIN ET.

O, patrzcie n ie b io sy ! • SYLW ETTA.

W ieść o nas do najdalszych pokoleń d o le c i. . . P ER C IN ET.

O! dwóch ojców o krutnych dwoje czutych dzieci 1 SYLW ETTA.

Ja m yślę, że to P a n Bóg tak ułożył w łaśnie, Że przez n as naszych ojców nienaw iść z a g a ś n ie . . .

PERC IN ET. Ach, w ą tp ię !

SYLW ETTA .

A co do mnie, j a wierzę w wypadki. P rzew iduję już naw et koniec n a d e r gładki

Całej naszej h is to rji... Mam już p ię ć ... sześć końców.. PERCIN ET.

Myśli tw e do prom iennych są podobne g o ń có w ! . . . Pow iedz tw e ro z w ią z a n ie ...

SY LW ETTA .

P rostem je st niezm iernie Pow iedział mi je stary jed en rom ans w ie rn ie ...

(16)

12

R az ulicą przechodzi p an u jąc y książę,

Ja b ie g n ę ... tłum ro z p y c h a m ... w prost do niego dążę, P rzy p ad am m u do kolan szlochająca, b l a d a . ..

On podnosi mnie z tr o s k ą ... o przyczynę b a d a .. . O pow iadam m u w sz y stk o ... W zruszony tą sceną — (W szak wiesz, że król zaślubił R odryga z Ksymeną) — K siąże wzywa do siebie naszych ojców obu,

Godzi i c h . . .

PERCIN ET.

I mnie z to b ą łączy aż do grobu!

SYLW ETTA.

A lbo wszystko, ja k w słynnej b a jc e się p o w ta r z a ... Leżysz c h o r y ... Tw ój ojciec przyw ołał le k a r z a ... Głupi medyk orzeka, że nic nie p o m o ż e . . .

PERC IN ET

Mój ojciec zrozpaczony schyla się nad łoże I pyta, czego p ra g n ę w ostatniej godzinie?

SYLW ETTA. T y w o łasz: „chcę S ylw etty"!

PERCIN ET.

Upór s ta rc a ginie I gniew przechodzi w miłość!

SYLW ETTA

Zgadłeś, P ercinecie! A oto jeszcze kon iec: raz mnie na portrecie U jrzał stary m a rg ra b ia . . . zapłonął o d ra z u . . . I tę, której przym ioty ocenił z obrazu,

P rag n ie zwać m argrabiną, — więc śle do mnie p o s ł a . . .

PERCIN ET.

(17)

M argrabia rozw ścieczony!... Nie stra c ił n a d z ie i... R az, gdy m arzę o tobie w cienistej alei,

C hw ytają m n ie ... j a k r z y c z ę ... PERCIN ET.

J a z nocnego m roku W yskakuję n a pom oc; m am szpadę przy boku, W alczę, jak le w ...

SYLW ETTA.

T rzech ludzi zm uszasz do u cieczki. .. PERCINET.

T rzech kładę tru p e m . . . N a krzyk najdroższej dzieweczki — SY LW ETTA .

P rzybyw a w reszcie o jc ie c ... w ram iona cię bierze, Z apytuje o imię. N azyw asz je sz c z e rz e ...

Mój ojciec m ię k n ie ... zbaw cy m ą rękę odd aje; — Tw ój ojciec dum ny z syna te n związek uznaje!

PERC IN ET.

A potem pędzim razem długie dni szczęśliwe SYLW ETTA .

Ja myślę, że to wszystko je s t całkiem możliwe.

PERC IN ET (słysząc szmer kroków) Id ą!

SY LW ETTA (tracąc głowę) Uściśnij m nie!

PERC IN ET (ściskając ją ) Ach, idziesz lecz wieczorem Będziesz tu znow u?

SYLW ETTA. Nie!

PERCINET.

T ak ! Nie m ów „nie” z up o rem ! SYLW ETTA.

(18)

14

SYLW ETTA (kryjąc się za murem) T w ój o jc ie c !

( Percinet zręcznie zeskakuje na d ó ł)

S C E N A II.

3 y t w e ł t a (zeszła z m uru, a loięo niewidzialna dla Berga/mina)

p e r c ir je t, p e r g a r ą ią .

BERGAMIN.

Z now u tu taj ? .. Toż całe dnie p raw ie W tym sam ym kącie p ark u roisz sny n a ja w ie i

PERCIN ET.

Mój ojcze! te n k ąt p ark u uw ielbiam i cenię! K ocham ław kę, n a k tó rą w inograd sw e cienie R zuca tak pieszczotliw ie, zw ieszając się z m u r u ... Jakiś urok tu w ieje z zieloności szn u ra!

P atrz, jak b y arabeski chylą się n ad głow ą!

T u oddychać pow ietrzem je s t niezm iernie zdrowo! BERGAMIN.

A kurat pod tym m urem ?

PERCINET.

W ielbię go i c e n ię ... BERGAMIN.

Nie widzę, co tu m oże rodzić uw ielbienie? SY LW ETTA . B a, on widzieć nie może!

PERCINET.

Ach, czaruje przecie T en stary inur, okryty puchem tra w n a grzbiecie, A bokiem girlandam i roślin przystrojony,

(19)

15

•Owdzie w czerw one wino, ówdzie w bluszcz zielony; Mur, haftow any w kw iecia ró żnob arw ne grzędy, P rzep asan y pow ojem , który pnie się w s z ę d y ... Ach, sta ry m ur stuletni, w którym czasu tchnienie W ykruszyło otw ory, gdzie słońca prom ienie W ślizgują się po traw ie z rudaw ym połyskiem I skryte w głębi kw iatki pieszczą swym uściskiem . .. Mur, który m chy ta k .g ru b e i tak miękie wieńczą, Ze są mu ak sam itn ą tronow ą p o ręczą!

BERGAMIN.

T a ! ta ! ta ! nie uw ierzę, m łokosie, w a n d r o n y ... Nie piękne oczy m u ru w loką cię w te strony!

PERCINET. T y nie wierzysz mi, o jc z e !..

( zwrócony 10 stronę m u ru , wskazując nai. :)

T am są piękne o c z y ... J e s t tam uśm iech lazuru przedziw nie uroczy,

S ą tam słodkie, błękitne zachw yty, zdziwienia, S ą zadum ane kw iaty i ja sn e s p o jrz e n ia ... A gdy kielich ty ch kw iatów łza operli naraz, Płom ienny pocałunek spije rosę z a r a z !

BERGAMIN. Ależ m ur niem a oczu!

PERCINET. P ow oje posiada.

{szybko zryw a kwiatek powoju i podaje go ojcu)

SYLW ETTA. Ja k on dowcipnie mówi!

BERGAMIN.

Jakie g łupstw a gada! P rzez co tracisz tu głow ę, zaraz się przyp atrzę!

(20)

Czytasz tu taj w ukryciu!

(wyciąga lcsiąikę, sterczącą z kieszeni Percineta i czyta ty tu ł na grzbiecie)

K siążka o te a trz e ! (iotwiera ją i rzuca ze wstrętem)

W iersze! w iersze! rozum iem , zkąd m asz w głowie bzika! D la czego śni się, błądzi i ojca unika,

Czemu się o pow ojach plecie b zdurśtw a biegle 1 błękitne oczęta widzi w reszcie — w cegle!

Nie trz e b a p ięk n a w m urze — trz e b a bezpieczeństw a! Rozkażę te zielone zerw ać b ez ece ń stw a;

Przez nie to dziur nie w idać, zo stają otw ory, T am gdzie w inny być sam e przegrody! z a p o r y ! ... Zobaczę, gdzie wyłom y są p o d w inogradem , I lepiej się ukryję przed szelm ą — s ą s ia d e m ! N apraw ię te n m u r s t a r y . .. ba, ścianę postaw ię Ł adną ś c ia n k ę ... b ia lu tk ą ... p o s ta w ię ... n a p r a w ię ... Ozdobię nie pow ojem , ...g ip s e m go o z d o b ię ...

Nie z m chu w g ó r z e ... o, m iększe karbow anie z ro b ię ..'. Z potłuczonych b u te le k ... z ostrych szkła k a w a łó w ... M ur będzie ja k z bagnetów , alb o z p u g in a łó w !...

PERCINET. O, łaski!

BERGAMIN.

N iem a łaski! Nie zmienisz d e k r e tu ... B iały m ur zajm ie całą długość tego grzbietu.

S Y L W E T T A i PERC IN ET (przerażeni) Och!

BERGAMIN (siadając na ławce) T eraz p o g a d a jm y ...

(podnosi się i odchodzi od m u ru z miną podejrzliwą)

(21)

17

Mieć uszy — w b ra k u o c z u !

{usiłuje wejść na ławkę. Percinet przestraszony. Na szelest Sylwetta schyla się i przyciska do m uru. Pergamin cofa się jednak, krzywiąc się z powodu reumatycznego bólu. Daje znak synowi', aby wszedł na jego miejsce.)

Spójrz, czy niem a k o g o ...

PERCINET.

{wdrapując się lekko na ławkę i zwieszając się nad m u ren , cicho do Sylwetty, która momentalnie się prostuje)

Do w ieczora!

SYLW ETTA.

{podając m u rękę, którą on całuje. Nader cicho mówić)

T u będę, nim minie godzina. PERC IN ET {tak samo)

R ędę już tutaj czekał.

SYLW ETTA {tak samo) N a jd ro ższy !

PER.CINET {tak samo)

Jedyna!

RERGAMIN {do Percincta)

A w ięc!

PERCIN ET {zeskakując z m uru głośno:) A więc — n ik o g o !

RERGAMIN {uspokojony, siada znowu) W ięc p o słu c h a j: Oto

(22)

18 SYLW ETTA. A ch! BERGAMIN. H ę ? słyszysz? co to? PERCINET. Nic! BERGAMIN. Jakgd yby ktoś krzyknął!

PERCIN ET (spoglądając w górę) To zraniony p ta s z e k ... SYLW ETTA. Niestety! PERCINET. T a m , śród gałęzi! BERGAMIN.

D ość będzie igraszek... Mój synu, obm yśliłem rzecz całą dojrzale

I w ybrałem ci żo n ę. . .

PER CINET (włazi na ławkę pogwizdując) Fiu, fiu!

BERGAMIN.

(p > chwilowem zalcrztuszeniu się)

Ale... a l e ..

Niema „fiu, fiu“, mój p a n i e ... W szak znasz m oją w o lę ... P otrafię zmusić ciebie... J a drwić nie p o z w o lę ...

PERCIN ET (schodząc z ław ki)

(23)

19

BERGAMIN.

Czy przestaniesz mi gwizdać, ty... k o s ie ! K obieta jeszcze m łoda, bog ata — młokosie!

P e r ł a !

PERCINET.

Nie chcę twej perły, pow iadam otw arcie. BERGAMIN.

C z e k a j... j a ci p o k a ż ę ... hultaju..-. la m p a r c ie ...

PERCINET ( pochylając ku ziemi łanią1,

podniesioną przez ojca)

W iosna, drogi mój ojcze, w iew ne staw ia kroki, Idzie i szm erem skrzydeł n ap e łn ia obłoki,

Strum yki po kam ieniach ig rają radośnie, P a ry p ta s z ą t w gęstwinie pieszczą się miłośnie,

BERGAMIN. B ezw stydny!

PERCINET.

Ś w iat się ś m ie je ... czuje św ięto k w ie tn ia ... R ó j m o ty lk ó w ...

BERGAMIN. W isielcze!

PERCINET.

B arw ę łąk uśw ietn ia B arw am i swoich s k rz y d e ł... Najmilszego kw iatu Szuka tu każdy m o ty l... Miłość każe ś w ia tu ...

BERGAMIN. R ozbójnik!

PERCINET.

Każe sereom kw itnąć w uczuć w ątku, A ty chcesz, bym ja jeden żenił się z rozsądku!

(24)

20

BERGAMIN. T ak, chcę tego, h u ltaju !

PERCINET.

A w ięc nie! n a B oga! P rzy sięg a m . . . nie pom oże Ci zaw ziętość s r o g a . . . Przysięgam na tym m urze, co nas tera z słucha, Że p ójd ę za p opędem m arzącego ducha, Że ta k się rom antycznie niezw ykle ożenię, Ze nie sp ro sta mi żadne poetów m arzenie, Że autoró w ro m an só w najdziw niejszych strapię, P rzeszedłszy ich p o m y s ły ...

(;ucieka)

BERGAMIN (biegnąc za nim) E j- n o , niech cię złapię!

S C E N A III.

Sylwetta,

potem

pasquiyot.

SY LW ETTA (do siebie) D o p ra w d y ... przyznać ojcu słuszność m i w ypada, Że ta k m ocno nie lubi tak złego s ą s ia d a . . .

PASQUINOT (wchodząc z lewej strony} A p an n a , co tu robi?

SYLW ETTA.

J a . . . n i c . .. n a p rz e c h a d z c e ... PASQUINOT.

Tutaj! i sam a j e d n a ! ... Nieszczęsna, w zasadzce Można tu się u p la ta ć ! Nie boisz się w cale?

SYLW ETTA. Ja nie jestem lęk liw a...

(25)

21

PASQUINOT.

C hyba gadasz w szale! S am a blisko tej ś c ia n y ! ... Z abroniłem przecie P od ten m ur ci p o d c h o d z ić ... Nierozważne dziecię! Widzisz p ark t e n ? ... To knieja śm iertelnego w r o g a ...

SYLW ETTA. W iem o tem ojcze!

PASQUINOT.

Jakto ? W iesz to i — na B o g a ! — Przychodzisz tu n a lżące narażać się słowa,

N a . . . Kiedy m yślę o tem , kołuje mi g ło w a ! ... B óg wie, do czego zdolną je st h a ła s tra t a k a . .. Gdyby w iedział te n ło tr, lub syn tego łajdaka, Że m oja córka m arzyć w to m iejsce p rz y c h o d z i... Ale wiem już, ja k sztuczkom takim się p rz eszk o d z i... Każę m u r ten najeżyć s ta lą i żelazem,

Aby ten, co przekroczyć go zechce, zarazem

Nawlókł się sam n a ostrze, brzuch ro z p ła tał s o b ie ... H a, ha, ha, wzdłuż tej ściany ja kolce porobię, Aby każde zbliżenie groziło ukłuciem ! ...

SY LW ETTA {na stronie) Drogi ojciec nie pójdzie za sw ojem uczuciem : T aka p rz eró b k a za w iele w ym aga pieniędzy. — A ojciec tro ch ę s k ą p i. . .

PASQUINOT.

W racaj, -— trochę p rę d z e j!

(Sylwetta wychodS^ on ¿cija ją wzrokiem zagniewanym.)

S C E N A

IV.

pergarąin, pa^quiqot.

BERGAM1N {zwrócony w stronę kulis) T en bilecik n aty ch m iast nieś S trafo relo w i!

(26)

PASQUINOT (biegnie szybko ku m u ­

rowi i wdrapuje się nań}

Hej, P e rg a m in !

BERGAMIN (tak samo) P a s ą u in o t! PASQUINOT. Cóż dobrodziej pow ie ? BERGAMIN. D otychczas nieźle id z ie . . . PASOUINOT. Jak tw o ja p o d ag ra ? BERGAMIN.

D z ię k u ję ... Jakoś rzadziej po kościach mi zagra. A twój k a ta r?

PASQUINOT. Do licha, trw a je s z c z e ...

BERGAMIN.

P rz e m in ie !

A wiesz co ? ... P lan m ałżeństw a w krótce ujrzym w czyniel

PASQUINOT. Czyżby ?

BERGAMIN.

Słyszałem wszystko, ukryty śród liś c i... Młodzi się uw ielbiają...

PASQUINOT. B ra w o ! BERGAMIN.

P la n się z iśc i! Przyspieszyć rozw iązanie n a stą p iła doba...

(27)

23

H a, ha, obydw aj w dow cy i ojcowie oba: Ja — syna, co go m atka, nieco rom antyczna N azw ała P ercinetem ...

PASQUINOT.

N azw a dość komiczna.. BERG AMIN.

Ty, ojciec latorośli m arzącej, Sylw etty, Obaj zdaw na m ierzymy do tej sarn ej mety.

PASQUINO.T. Obaj jed en cel m am y — u su n ą ć tę ścianę.

BERG AMIN. Aby żyć odtąd razem ...

PASQUINOT.

Zrobić w ielką zm ianę:

Złączyć w jed n ą dwie ziemie, które m ur dziś d zieli! BERGAMIN.

P lan dw óch stary ch p rz y ja c ió ł. . . PASQUINOT.

I dw óch właścicieli 1.. BERGAMIN.

Jakiż śro d ek ?

PASQUINOT.

Pożenić z sobą nasze dziatki 1 BERGAMIN.

T akeśm y um yślili — p lan b y ł dosyć gładki! A le sęk w nim był jed en , co groził zwycięztwu! Czy się dzieci nie o p rą takiem u m ałżeństw u? R om antyczne dw a ptaszki, ja k to n a p o rządk u — Nigdyby nie p rz y stały n a związek z rozsąd k u ! M ałżeństw o, je śli tylko je s t rodziców planem ,

(28)

24

O depchnęliby nasze najdroższe p ra g n ie n ia ... Lecz j a znalazłem ra d ę : oto z oddalenia, W k tórem żyli oboje, ciągnąłem pożytek,

Cały pro jek t m ałżeń stw a do najgłębszych skrytek

W sercach naszych w c is n ą w s z y ... A gdy przyszła pora, Ż e on wyszedł z kolegium , a ona z klasztora,

R adziłem , by im w zbronić spotkanie, w id z e n ie ... I zakaz zrobił sw oje!

PASQUINOT. P ra w d a , B ergam inie!

BER GA MIN.

Z akaz kazał im tylko szukać się tern chętniej, I m iłość zabroniona zakw itła ponętniej! A widzisz, że m ów iłem naów czas proroczo,

Kiedym naszą nienaw iść k arto w ał o choczo ;

A ty w ątpiłeś w skutek, p la n mój zow iąc dzik im . . . P rzekonałem c i ę . .. I oto stoim p rz ed wynikiem! T eraz tylko wrypad a dać nam przy zw o len ie. . .

PASQUINOT.

A więc dajm y je! D obrze! Lecz jak, B ergam inie Jak pozwolić n a związek dostatecznie chytrze, Aby fałszu nie dobyć w rom antycznej c y trz e ! I nie spłoszyć obojga! Jak dać zgodę oto, P o tern, gdy ciebie zwałem łajdakiem , idjotą!

BERGAMIN.

Id jo tą to za d u ż o ... „Ł ajdak“ w y s ta rc z a ło ... W ym yślać ponad m iarę też nie należało.

PASQUINOT. Jakiż p re te k st dziś dam y?

BERGAMIN.

Już p re te k st gotow y — T w oja córka n a tc h n ę ła mnie sw ojem i s ło w y ...

(29)

25

S łuchałem , gdy m ów iła i p lan mój d o jrz e w a ł. . . Chcesz, ażebym ci p o d stęp w yborny w yśpiew ał? S łuchaj więc: nasze dzieci m ają tu dziś s c h a d z k ę ... A ja im tu n a w ieczór gotuję z a sa d z k ę . . .

P e rc in e t przyjdzie p ie rw s z y ... Po w ejściu Syłw etty Czarni ludzie wyskoczą, jak z kryjów ek krety P o rw ą j ą . . . O na k rz y c z y ... T u mój kogut m łody Przybiegnie dać m iłości gorącej dowody,

N atrze n a napastników , potłucze ich szpadą, Oni um kną um yślnie, jak b y owiec s ta d o ...

W ów czas ty się ukażesz, ja w net — z drugiej s tr o n y ... T w o ja córka, jej h o n o r św ietnie o c a lo n y ...

R adość tw a niem a g ra n ic ... Łzy ci z oczu p ły n ą .. B łogosław isz w ybaw cę z odpow iednią m in ą . .. J a to widzę, w z ru s z o n y ... Też płaczę 1 — O brazek!

PASQUINOT.

Ależ to plan g e n ia ln y ! ... Św ietny w ynalazek! BERGAMIN (skromnie)

N iech tak b ę d z ie ... P s t, c ic h o ... słyszę jakieś k r o k i... T o S traforel, k tórem u mój pom ysł głęboki

W yłożyłem w posłanym p rz e d chw ilą liśc ik u . . . M elodram at p orw ania w tym aw anturniku R eżysera n am znajdzie p y szn e g o . . . T ak tuszę.

(.Straforel w pompatycznym kostjumie awanturnika ukazuje się z ukrycia i zbliża się majestatycznie.)

S C E N A Y.

Ciż sami, Straforel.

BERGAMIN (schodząc z m uru i kła­

niając się:)

No, ale w as n asa m p rzó d zaznajom ić m u s z ę ... P asąuin ot, mój p rz y ja c ie l...

(30)

26

ST R A FO R E L (pochylając s ię w ukłonie)

P a n ie ..!

(podnosząc się, zadziwia się, ze nie widzi Pasguinot’ a)

PERGAMIN (pokazując mu, go, siedzą­

cego na oklep na murze)

T am , n a g ó r z e ... STRA FO REL (na stronie) Jak n a sta rc a dość dziw ne ćwiczenie n a m u rz e ...

PERGAMIN. Jak p la n mój sądzisz m istrzu ?

STRAFOREL.

B a, e le m e n ta rn y ... BERGAMIN.

Będzie więc w ykonany?

STRA FO REL.

Czyż je ste m niezdarny ? BERGAMIN. W ięc u d an e po rw an ie i u d an a b itw a ? .. STRAFOREL. W szystko to się ro z u m ie . . . BERGAMIN. N iech je n o gonitw a

Będzie zręczna. N iech krzyw da się nie stanie j a k a . . . B roń Boże, nie skaleczyć m ojego ch ło p ak a !

To jedyne m e d z ie c k o ... Masz p an zręcznych ludzi? STRA FO REL.

Ja sam tam będę działał!

BERGAMIN.

T o nadzieję budzi, Że w szystko pójdzie św ietnie!

(31)

STRAFOREL.

Bez obaw w tym względzie l PA SQ U IN O T (cicho do Bergamina) S pytaj tylko, co w szystko to kosztow ać będzie ?

BERGAMIN.

Mistrzu, a co pobierasz zwykle za porw anie ? STRAFOREL.

Od jak o ści nak ład ó w to zależy, panie.

P o rw an ia m iew am różne, w cenach n a jró ż n ie js z y c h ... W szak obecne należeć m a do najśw ietniejszych?

Na pańskiem m iejscu, wyznam , nie szczędziłbym kassy . . . R adzę w ybrać porw anie, krótko: — pierw szej klasy!

BERGAMIN (zachwycjny i zdziwiony) W ięc różne klasy p o rw a ń masz p an w sw ojej l iś c i e ? ...

STRAFOREL. A jakże to p an chciałeś? Ależ oczywiście! W yobraź że p a n sobie, że m am y porw anie Z dw om a czarnym i ludźmi — ordynarne, t a n i e ; Je st po rw an ie w dorożce, używ ane m ało, P orw anie dzienne, nocne — te zalecam śm iało ! P o rw anie z ca łą p o m p ą — b a ! w dworskiej karecie, Z lokajem pudrow anym , z najpyszniejszą w św iecie F ry zu rą — za peruki liczy się o so b n o ;

Mam porw anie p osępne — z esk o rtą żałobną, P o rw anie przez eunuchów , m ilczących, ja k ryby, Albo negrów , p atrzący ch w karetę, przez szyby, Ze zbiram i, zbójam i w spaniałe porw anie, N aw et z m uszkieteram i, jeśli zechcesz, p an ie! Mam i pocztą po rw an ie — we dwa, we trzy konie W cztery, w pięć — ilość koni powiększyć nie bronię ! Mam p orw anie dyskretne, w lotnym koczobryku, T ajem nicze cokolwiek, ale p ełn e s z y k u ...

(32)

P o rw a n ie żartobliw e — zapom ocą w orka; R om antyczne, n a łódce, — lecz trz e b a je z io rk a ; P o w enecku, w gondoli, — lecz lagunó w trzeba, Z księżycem, lub bez niego, zależnie od nieb a! Ale św iatło księżyca, jako rzecz ozdobna, Czyni porw anie droższem — płaci się z osobna! Mam po rw an ie złowrogie, przy błyskaw ic blasku, Z tupaniem nóg. z utarczką, przy oręża trzasku, W płaszczu koloru ziemi, albo z kapeluszem Z szerokiem i skrzydłam i, z św ietnym pióropuszem ! Je st porw anie uprzejm e; porw anie brutalne,

P orw anie z pochodniam i — piękne, idealne! Byw a p orw anie w m askach, nazw ane klasycznem ,

P orw anie eleganckie, z odgłosem muzycznym, I najnow sze porw anie, w lektyce, wygodne, W esołe i w ykw intne i ogrom nie m o d n e !

BERGAMIN (drapiąc się w gloiuę

do Pasquinota)

No, co ty m yślisz?

PASQUINOT. Hm, a ty ?

BERGAMIN.

Ba, co do m nie, myślę, Że zbytecznem je s t w ybrać jed en rodzaj ściśle . . . S k o ro trzeb a podziałać n a im aginacją,

M ieć wszystkiego potrochu je st najlepszą racją. P rag n ę więc mieć p o rw a n ie . . .

STRAFOREL.

W k ra tk i? D a się zrobić!

BERGAMIN.

P rag n ę dwojgu fantastom tę chw ilę ozdobić: Lektykę, płaszcze, maski, muzykę, pochodnie

(33)

?!)

STRAFOREL ( notując w karnecie) Aby różne składniki zgrupow ać dogodnie

W eźm iem y pierw szą klasę z dodatkam i p rz e to ! BERGA MIN.

D o b rz e !

STRAFOREL.

P ow ró cę w krótce (pokazując va Pasguinota) Ale aby veto Nie w yrzekła nam furtka, niech ten p a n p am ięta

O tw orzyć j ą z a w c z a s u ...

BERGAMIN.

B ędzie o d e m k n ię ta ...

STRA FO REL (kłaniając się)

W ięc pierw sza z dodatkam i! D obrze, Zegnam pan ó w !

S C E N A YI.

p e rg a rq iq , p a s q u in o t. PASQUINOT.

B ergam in, tylko n a d tem proszę się zastanów , Że poczciwy te n człowiek z św ietnem i m aniery, Poszedł już, a o cenie nie rzekł ni lite r y !

BERGAMIN.

Daj spokój, rzecz skończona! .. M niejsza o w ydatki! M ur z w a lim ... P la c tu b ę d z ie ... jed en placyk gładki!

PASQUINOT (z uciechą)

Zim ą razem do m i a s t a ! . .. Aj! jedno kom orne!

BERGAMIN.

(34)

PASQUINOT. .’Liść strzy ż o n y . . .

BERG AMIN.

I piaskiem ścieżki u s y p a n e . . . PASOUINOT.

M onogramy w gazonach kwieciem układan e . . . N aszych nazw isk złączone w ytw ornie lite r y ...

BERGAMIN.

Szklane kule, altanki, fontanny, szpalery . . . PASQUINOT.

Rybki b ęd ą pływ ały w nowiutkim b a s e n ie ... BERGAMIN.

Z kolorowych kam yków będzie o g ro d z en ie! PA SgU IN O T.

W odotrysk będzie w górze tu rlać złote j a j k o .. . Jak ci się to w ydaje?

BERGAMIN.

P rzecud ow ną b ajk ą! W szystkie nasze m arzenia spełnią się z dodatkiem

PASgUINOT.

Z estarzejem się razem . . . Każdy będzie dziadkiem ! BERGAMIN.

Z apew niłeś by t córki,

PASgUINOT.

Ty swego chłopaka! BERGAMIN. ch mój stary P asąu in o t!

PA SgU IN O T .

(35)

31

S C E N A Y 1I.

Ciż sami, Sylwetta, perciqet

(

wchodzą nagle lcaide ze swej strony)

S Y LW ETTA (widząc ojca swego, trzy­

mającego w objęciach Bergamina)

A c h !

BERG AMIN (ujrzawszy Sylwettę do

Pasguinota)

T w a c ó r k a !

PER C IN ET (widząc ojca swego, trzy­

mającego Pasąuinota)

A c h !

PASQUINOT (ujrzawszy Percineta do

Bergamina)

Twój syn!

BERGAMIN (cicho do Pasyuinota) Bijmy się!

(zamieniają uścisk na pasowanie się w walce)

A łotrze! PASQUINOT.

Z b ro d n iarzu !

SY LW ETTA (ciągnąc ojca za poły

ubrania)

O jc z e !

PERC IN ET (tak samo do Bergamina) Ojcze!

BERGAMIN.

N iech go pięść w przód dotrze! PA S0U 1N O T.

On mnie zelżył srom otnie! *’ •:

BERGAMIN. 4 ^ 1

(36)

32 PA SQ U IN O T. T c h ó rz ! SY LW ETTA . P a p o ! PERGAM IN. G a łg a n ! PERCIN ET. P a p o ! PASQUINO T. W isielec! SYLW ETTA . Ach, p ap o 1

{udało się im rozdzielić się)

PER C IN ET (ciągnąc ojca) P o w racaj, je s t już późno!

BERGAMIN {usiłując powrócić do m uru) Nie w tym p aro k sy zm ie!

{Percinet loyprowadza ojca)

PASQUINO T {podobnie — do Sylwetty) P ienię się!

SY LW ETTA {uprowadzając go) W ieczór chłodny. Myśl o re u m a ty z m ie . . .

S C E N A ¥ 111.

Ściemnia się powoli. Scena przez ch wilę pozostaje pustą. Następnie do parku Pasąuinota wchodzą:

Słraforel

i

jego towarzysze,

yapastrjicy, muzykayci etc.

STRA FO REL.

W jednej gwiazdce n a niebie koniec dnia już c z y ta m ... Dzień u m k n ą ł. ..

(37)

33

S tań t u . . . Ty t u . . . T y t u . . . No, a ty ta m '... W krótce dzwonienie z wieży będziem tu s ły s z e li...

A w ów czas przyjdzie o n a . . . będzie ca ła w b i e l i ... W tedy g w iz d n ę ...

{spogląda na niebo)

A, k s ię ż y c !... Oto jeszcze efekt! Niechaj kto w mej robocie te ra z wytknie defekt!

{oglądając dziwaczne płaszcze napastników)

T e płaszcze są przepyszne, dobre i k o kardy! Tylko groźniej cokolwiek trzym ać h a la b a rd y !

{przynoszą lektykę)

Lektykę tu taj, w c ie n iu ...

{przyglądając się niosącym lektykę nczernionym ludziom)

M urzyni! W y b o rn i!

{w stronę kidis)

Z pochodniam i stać m acie ta k długo pokorni, Póki nie dam s y g n a łu . . .

{widać tło słabo zróiowione przez odblask pochodni, wchodzą muzykanci)

Muzykanci, hola!

T u, n a tem tle ró ż o w e m l.. {oglądając wszystkich kolejno) K ażdem u z w as ro la D obrze z n a n a ... Co t o ? . . . Z araz zm ienić p o z y ! ... W ięcej gracji, le k k o ś c i... A wy, w ięcej grozy! Ej, prosto, m andolina !|... N iech siądzie basetla!

W spom nijcie obraz W a tte a u : on wszystko w y ś w ie tla ! ...

{surowo do jednego z napastników)

Ej, ej, ty, pierw szy w m a s c e ... P rze sta ń się k o ł y s a ć ... Z twoim tań cem niedźwiedzim chcesz się tu p op isać ? No, nareszcie je s t d o b rz e ... T eraz b a c z n o ś ć ... h o la! W y b o r n ie !... Instrum enty n a s tro ić . . . F a - s o l- la ...

(kładzie maskę)

(38)

34

S C E N A I X .

Ciż sami, perciqst.

PERC IN ET

(wchodzipowoli. W miarą, ja k wypowiada następujące wier­ sze noc hardziej zapada, na niebie wschodzą gwiazdy)

U spoko iłjsię ojciec... Mogłem iść n a s c h a d z k ę ... Zm ierzcha s ię ...'D e p c ę nogą kw iecistą p o s a d z k ę ... K w iaty znikają w zm roku, lecz p o ją zapachem . . .

STRA FO REL (ciclio do skrzypka) Muzyka ! . . . (muzykanci grają pocichu az do końca aktu)

PERCIN ET.

Drżę, ja k trz c in a ... Idę z dziwnym strach em ! STRA FO R EL (do muzykantów) Am oroso ! . . .

P E R C IN E T .

T o pierw sze rendez-vous je s t m o j e ... O w ieczornej godzinie. . . A ch czegóż się boję ? . . . T ę tn a b iją mi w skroniach... Siły m oje s ła b n ą ...

W ietrzyk p o ru sz a liśćmi, ja k suknią jed w ab n ą... O, nie w idać już kwiatków... łza się w oku snuje... O, nie w idać już kw iatków ... lecz mocniej je czuję... Ach, to wysokie drzewo... m a gwiazdkę na szczycie... Co to ? kto g ra piosenkę?... To noc czyni skrycie!...

T ak, to noc słodka zw olna zapada, Oto się gw iazdka z a p ala b la d a ,— Nie je d n a gwiazdka... C ała grom ada

N a niebie lśni...

I coraz srebrniej w górnej przestrzeni, M iljard punkcików dziwnie się mieni, Ów błękitnieje, ów się czerwieni, —•

(39)

Gwiazdy, p atrz ące z niebios krużganka! Miałyście we mnie długo kochanka, G adałem z wam i, nim św iatło ra n k a

Gasiło noc...

Lecz duch mój zmienić m usiał kierunek, Gdy mnie m iłosny upoił trunek,

Gdy pierw szy odkrył mi pocałunek — S ylw etty moc!

Gwiazdeczki piękne, gwiazdeczki drogie, Dziś przeznaczenie grozi w am srogie, Jed n o wam tylko doradzić mogę:

Uchodźcie w dal, — Do gdy jej cudne oczy ujrzycie,

Zblednąć w am przyjdzie n a niebios szczycie, W łasnym swym blaskiem sam e wzgardzicie, —

Jak mi w as żal!

{słychać dzwon z oddali)

95

S C E N A X.

C iż sa m i,

Sylwetta,

potem

Tjergarąią, pasąuiyot.

SY LW ETTA {ukazuje się na dźwięk dzwonu) Dzwon uderzył... Mój P ersy pew nie już za ścianą.

{świst piszczałki, S tr o f o rd wypada, z nim inni, ukazują się pochodnie.

SY LW ETTA . A ch!

{Napastnicy chwytają j ą i niosą do lektyki)

N a pom oc!

PERC IN ET. O, nieba!

SY LW ETTA .

(40)

PER C IN ET. B ieg n ę!

(Przeskakuje m ur, wyciąga szpadę i walczy z kilkoma napastnikami)

Masz — m asz — m asz — ot, m a s z !

STR A FO R EL (do muzykantów)

T rem olo! od ucha,

(.Skrzypki ciągną dramatyczne tremolo. Napastnicy uciekają, Straforel głosem teatralnym :)

N a B ach u sa, to istny czart z tego dzieciucha!

(Pojedynek Percineta ze Straforelem, Straforel chwyta się za pierś)

Dosyć... Zegnajcie gwiazdy... To był cios śm iertelny!...

(pada)

PERC IN ET (biegnąc do Sylwetty) Sylwetto!

(Obraz. Ona w otwartej lektyce, on na kolanach)

SYLW ETTA . O mój zbaw co!

PASQUINOT (wypadając)

Kto te n m łodzian dzielny? S yn Bergamina! Zbaw ca!... Niech tw ą ręk ę bierze!...

S Y L W E T T A i PER C IN ET. Nieba!

(Pergamin wszedł ze swojej strony. Z a nim lokaje ze światłem)

PASQUINOT (do Bergamina ukazują­

cego się na grzbiecie m u ru j

Twój syn — bohater... W ybacz, ja k ja , szczerze! Zgotujmy szczęście m łodych!

BERGAMIN (uroczyście) Widząc, co się dzieje... Czuję, ja k we m nie zw olna nienaw iść topnieje...

(41)

37

PERC IN ET.

Sylw etto, czy to p ra w d a ? Nie, to sen n as łudzi!... Sylwetto, m ówm y cicho, bo nasz głos nas zbudzi...

BERGAMIN.

M ałżeństw o—-zwykły koniec nienaw iści dziejów : Z aw arty p o k ó j!

(ukazując się na murze)

W iw at! Niem a P yrenejów ! PERCIN ET.

T a k a zm iana w mym ojcu — jakiż cud to boży! SYLW ETTA (z prostotą) J a mówiłam , że wszystko się dobrze ułoży!

(podczas, gdy wychodzą z Pasguinotem, Straforcl podnosi się

i podaje papier Berg aminowi)

BERGAMIN {cicho)

Co za p ap ier? Tw ój podpis, pieczęć, w izerunek? Co to jest, jeśliś łaskaw ?...

STRAFOREL {kłaniając się) To je st mój ra c h u n e k !

{znowu upada).

(42)

sama dekoracja, lecz mur zniknął. foaw ii, Które stały pod murem odsunięte, jedna na prawo, druga na lewo. Inne zmiany: dużo Klomóów Kwiatów, altanka, pretensjonalne posa.gi, naśladujące marmur, posążek, ^ fm o rk a grającego na fletni, cieplarnia.

f s ( a

prawo stolik ogrodowy,

krzesła.

S C E H A I.

p a s ą u i r to ł , ¡ ¡ ła że j, później T jerg am ią. #

(Za podniesieniem kurtyny widać l'asquinota, siedzącego na lewo i zatopionego w czytaniu gazety. Błażej w giębi zajęty strzyżeniem•

liścia)

BŁAŻEJ ( pracując) A w ięc dzisiaj n otarjusz przyjdzie, proszę p a n a . . . Toć m iesiąc przeszedł p raw ie, ja k znikła ta ściana, Ja k żyjem wszyscy r a z e m ... N a ślub daw no p o ra : Nasi m a li... ot, m uszą w yglądać w ieczora!

PASQUINOT ( podnosząc głowę i roz­

glądając się dokoła)

Pysznie bez tego m u ru ?

BŁAŻEJ,

(43)

39

PASQUINOT.

H ę ? p ark mój zyskał n a te m ... S to n a sto,!

{podnosi się i dotyka krzewów to klombie)

B łażeju! T a tra w a je st w ilg o tn a !!... P odlew ałeś zra n a ? ! P o d le w ać ra z n a w ieczór, o ś l e ! . .. BŁAŻEJ. P ro szę p an a, P a n B ergam in p rz y k a z a ł... PASQUINOT. P oczciw ina s t a r y ! U parł się, że podlew ać bez p rzerw y, bez miary,

Lepiej jest, niźli podlać raz, lecz co się z o w ie !... {do Błażeja) Masz w ystaw ić doniczki...

BŁAŻEJ {idzie Im oranierji, mrucząc) Z akręcą mi w g ło w ie! . . . _

{wystawia [kwiaty z oranierji i ustawia je pod sznur; Pasguinot czyta; Pergamin ukazuje się to głębi)

BERGAMIN (podlewając k " iaty z olbrzy­

miej polewat z/a)

"Podlano je p o rz ą d n ie ... k w itn ą ... Mam dowody, Że co ro b i im dobrze, to ten zbytek wody!

{do drzewa)

U sychałeś z pragnienia, tęskniąc za ulew ą? (lejąc wodę)

M a s z ... w y p ij... wypij w s z y s tk o ... {stawia polewaczkę)

K ocham każde d rz e w o !

{oglądając się z rozkoszą dokoła)

P a rk m ój z y s k a ł... o, b a r d z o ! ... P rz e stro n n ie ... szeroko... M arm ur sztu czn y ... to p raw da! ale pieści oko

Jak p ra w d ziw y ... Sąsiedzi pow inni się w ściekać!

(44)

40 A, dzień dobry! (żadnej odpowiedzi) Dzień dobry 1! (żadnej odpowiedzi) Dzień d o b ry !!!

(Pasguinot zwolna podnosi głową)

Mam c z e k a ć ? ... PA SQUINO T.

A leż m ój przyjacielu, widzim się bez p rz e rw y ... BERGAMIN

T a k ? ... no, dobrze!

('widząc kwiaty, które Błażej ustawia, gniewnie)

W sta w kw iaty!... Aj, aj, m oje nerw y !

(Błażej ustawia spiesznie kw iaty. Pasguinot wznosi oczy do nieba i wzrusza ramionami, potem czyta. Bergamin chodzi tam i napowrót z miną znudzoną. Wreszcie siada obok Pasquinota. Cisza. Potem naraz Bergamin odzywa się melanchołijnie:)

Codzień ukradkiem z dom u szedłem w tej g o d z in ie ...

PASQUINOT (zadumany, spuszczając

gazetę)

W ysunąw szy się chyłkiem m knąłem po śc ie ż y n ie ...! T o było zajm u jące!

BERGAMIN. T en sekret!

PASQUINOT. O b a w a ! ’BERGAMIN.

P odglądać P erc in e ta — to nie ła tw a sp ra w a ! PASQUINOT.

(45)

A n a m ur się w drap y w ać — nie były przelew ki — R yzykując po łam ać żebra, albo uda!

PASQUINOT. Ach, to było c u d o w n e !

: BERGAMIN.

A to, czy nie cuda — Rozm owy nasze codzień, je d e n raz codziennie,

Z dobyw ane fortelem i tru d e m niezm iennie!?

PASQUINOT.

D rapałem się niekiedy przez najgęstsze krzaki. T o było czarujące!

BERGAMIN. A ja m iałem znaki

Zielonaw e n a spodniach z czołgania po tr a w ie ! . . .

PASQUINOT.

Jeden m usiał drugiem u w tej pysznej zabaw ie Zaprzysięgać n ien aw iść ...

[ BERGAMIN.

Lżyć strasznem i s ło w y . . . PASQUINO T.

Kląć, w y m y śla ć ... T o było św ie tn e ... Niem a m ow y!

(ziewając)

B ergam in?

BERGAMIN. H ę, P asq u in o t?

PA SQ U IN O T.

B rak nam tego te r a z . . . BERGAMIN.

(46)

42

Cóż znow u?

(po namyśle)

C h o c ia ż ... je d n a k ... Było pysznie n ie ra z !... Pasq.uinot, czy ty wiesz c o ? ... J a m yślę czasami,

Że to ta rom antyczność tak się m ści n ad nam i!

(Milczenie. F atrzy na Fasquincta, kióry czyta. — A a strome)

F u j! jego kam izelka je st codziennie w dow ą 1 P o dwmch, lub trz e c h g u zik ac h ... W s trę tn e !...

l(podnosi się, oddala, chodzi tam i napoicrói)

PASQUINOT.

D aję slow'0, On w ygląda, jak c h ra b ą sz c z .. . . Te poły ja k skrzydła... Ze też n a tu ra stw arza p o dob ne straszydła!

(udaje, ze czyta, gdy Berg amin przechodzi) A olo niego}

BERGAMIN (patrząc nań, na stronie) On zezuje, gdy czyta, ja k strw ożona żaba!

(iodchodzi, pogwizdujcie) PASQUINO T (na stronie, nerwowo) On g w iż d ż e !... Ot, m a n ie r a ! ... Dokuczył jak b a b a ! ...

(głośno)

Nie gwiżdż-że przecie ciągle, jakby ja k a żmija. BERGAMIN (uśmiechając się)

W cudzem oku źdźbło widzi człowiek, a pom ija O grom ną belkę w sw o je m ... I ty m asz nałogi!

PASQUINOT. J a ?

BERGAMIN.

T y ! D ryndasz, kołyszesz wciąż ręce i nogi, Sapiesz, ja k m iech bez przerw y, tv, sapiących królu,. N os m asz z tab aki kraśny, jakbyś dłubał w u l u ... S iedem set razy jedno lubisz o p o w ie d z ie ć ...

(47)

43

PASQUINOT (który, siedząc z nogami

skrzyżowanemi, kołysze stopą)

A le ż ...

BERGA MIN.

T ak, tak, nie um iesz spokojnie usiedzieć, R uszasz nieznośnie nogą, jakby kadzielnicą, U lepiasz gaiki z chleba. n a stoi kapiesz św iec ą... Maniak je s te ś ... Nie g a d a j! .. A przeczyć się nie u d a ! . . .

PASQUINOT.

A h a .. . a w ięc dlatego, że dręczy nas nuda, Każdy drobiazg spostrzegasz, spisujesz, pam iętasz I m oich przyzw yczajeń układasz inw entarz! Ale pożycie w spólne, wielki okulista, I mnie otw iera oczy! Oto w ad tw ych lista:

Masz krosty, pelny-ś fałszu, jesteś egoista!

K ażda z w a d tw ych kurczyła się dotąd, ja k glista, — T e r a z ... z b lisk a .!. rozszerza s ię jn a całą m ilę!!

BERGA MIN.

W idzę ja sn o to, o czem w ątpiłem przez chw ilę!

PASQUINOT. Co?

BERGAMIN. Mur ciebie upiększał.

PASQUINOT.

T y tracisz bez m u ru ...

BERGAMIN.

P roszę cię gadaj lepiej do tego m arm u ru ... Mniej p atrz n a m n ie ...

PASQU1N0T (wybuchają!)

(48)

Dobrze, p a n ie ! ... Lecz sądźm y sp ra w ę należycie. To nie m iało być dla n a s . . .

PASQUINOT (wyciągając ręce w górę) Jako słońce św iecił

BERGAMIN. To było w szak dla dzieci!

PASQUINOT.

Tak, dla naszych dzieci! A w ięc cierpm y w cichości nad wolności s t r a t ą ;

N iechaj dzieci nie zgadną bólu, p a trz ą c n a to !

(Sylwetta i Percinet ukazują się w głębi na lewo, śród drzew i przechodzą wolno przez scenę z połączonemi rękami, z ru­

chami egzdltowanemi)

BERGAMIN.

P ośw ięcać się — rodziców wieczne przeznaczenie.

PASQUINOT. P st, nasi z a k o c h a n i...

PERGAM IN ( patrząc na nich) Jakgdyby n a scenie!

Jak a p o z a ! ... Doprawdy, ja k w ap o teo z ie...

PASQUINOT.

O dkąd sen ich się spełnił w owej nocnej grozie Z daje się im, że idą przez obłoczne fa le ...

BERGAMIN. W idzę ich tu codzień o tej p o rz e stale, N aśladu jąc postacie pielgrzym ów miłości, Codziennie tu ta j k rążą dla uroczystości:

44 _

(49)

N a m iejscu w alki zwykli spoczyw ać o b o je ...

(Sylwetta i Pcrcinet, którzy zn ikli naprawo, ukazują się ztamtąd na bliższym planie i dążą na przód sceny)

Oto pielgrzymi!

PASQUINOT.

Jeśli zwykłe głupstw a swoje P lo tą, w a rto podsłuchać! (cofają się za pień drzewa)

45

S C E N A II.

Sylweiia

i

perci/jeł,

p erg a n jin i

payquiqot,

ukryci.

PERCIN ET. K ocham ! SYLW ETTA. I j a c ieb ie! PERCINET. Ś n ię . . . SYLW ETTA. M arzę... PERCIN ET. Jestem w ra ju ! SYLW ETTA. Jestem w siódm em n ie b ie ! ... (zatrzymują się)

Otóż i stan ęliśm y n a tem m iejscu s ła w n e m ... PERCINET.

Ach, co też tu się działo p rzed czasem n ied aw ny m : T u taj przebiłem tego ło tra z anim uszem!

(50)

T u byłam A ndrom edą. PEROINET. A j a P erseuszem ! SY LW ETTA . Iłu z to b ą walczyło? PEROINET. D ziesięciu. . . SYLW ETTA . Dwudziestu! Najm niej dw udziestu; sądzę tak z kroków szelestu...

PEROINET.

Masz słuszność, Sylwjo, najm niej było ich trzydziestu! SY LW ETTA .

Nie zapom nę przenigdy tw ojego p ro te stu ! Opowiedz mi raz jeszcze szczegóły tej klęski,

Jak tw ą szpadą, po ciemku, zgniotłeś ich, zwycięzki! PEROINET.

Nie pam iętam dokładnie szczegółów tej walki, Lecz padali, ja k domki karciane, ja k la lk i! ...

(SYLW ETTA.

Gdyby nie włos twój jasny, — choć je s t z nim ozdobniej, Sądziłabym , żeś C ydem ! . . .

PEROINET.

T ak, m yśm y p o d o b n i! SYLW ETTA.

Miłość nasza pow inna w poem acie b ły s n ą ć ... PEROINET.

To jeszcze będzie, Sylw jo! Daj mi dłoń uścisnąć-! SYLW ETTA.

(51)

47

SYLW ETTA .

To sen na j a w i e ! ... Żyła we mnie w iara szczera, Ze pójdę zam ąż d z iw n ie ... i za b o h a te r a ... Że nie poddani się nigdy narzuconym p ę to m . . .

PERCINET. O!

SYLW ETTA.

Jak zdarza się zwykle m łodziutkim dziew czętom : Co za słodkich mieszczuchów w ych odzą ryczałtem , K tórych w łasne ich siostry p ra g n ą żenić gw ałtem !

PERCIN ET.

Z innego je ste ś k ru s z c u ! ... Z rajskiego ogrojca! Nie w yszłabyś za syna przyjaciela o j c a ! .. .

SY LW ETTA (śmiejąc się)

Co za m y ś l! . . . Czy uw ażasz, że mój i tw ój ojciec Jakoś nie są w h u m o rz e ... S k ą d ? Nie mogę d o c ie c ...

PERCIN ET. B a! po d p sem m ają h u m o r...

BERGAMIN (za drzewem) Hm!

PERCIN ET.

Ja znam przyczynę! BERGAMIN (tak samo)

Ciekaw jestem !

PERCINET.

W ypadek nasz skw asił im minę, P rzygniótł ich w yobraźnię, zgnębił swym o g ro m e m ... S zanuję naszych o jc ó w ... lecz to je s t wiadom em , Że poczciwe filistry są niżej z a d a n ia ...

(52)

48

PASQUINOT (za drzewem) C o ? ! ..

SY LW ETTA (śmiejąc się)

B a! tak n araz zostać słynnych kochanków o jc a m i...

P E R C IN E T (śmiejąc się)

Mój pióropusz im nazbyt m iga przed oczami.

SY LW ETTA .

T w ój ojciec je s t p rzy tobie te ra z ta k ponury, J a k . . . Czy m ogę pow iedzieć?

PERCIN ET.

Mów, przyznaję z góry! SYLW ETTA.

Jakby kaczor, którem u orzeł się urodził. BERGAMIN. H o! ho!

S Y LW ETTA (śmiejąc się głośniej)

Nasz A m or obu ślep o tą nagrodził! PASQUINOT. H e! h e !

SY LW ETTA .

A nas ku św iatłu w yprow adził s k ry c ie ... BERGAMIN (za drzewem) H a! h a !

SY LW ETTA .

W ięc dziś w ieczorem sprzęgniem nasze ży c ie. . . P odpiszem y dziś k o n tr a k t...

PERCINET.

(53)

49

PERCINET. Biegnę z a r a z . . .

SYLW ETTA.

Stój, je ste ś za szybki! S ylw ja cię odprow adzi, gdzie ogrodu k r a t a .. .

PERCINET.

Dorów nam y kochankom najsłynniejszym ś w ia ta ! ... SYLW ETTA.

P o śró d p a r nieśm iertelnych będziem żyli przeto, Jak R afael ze S tellą’. ..

PERCINET.

R om eo z J u lie ttą ... SYLW ETTA.

Jak F au st i M ałg o rzata...

PERCINET.

D ant i B e a tric e ... SYLW ETTA . Jako P y ram i T y s b e ...

PERC IN ET.

Bez końca!... Nie zliczę!

(odchodzą złączeni uściskiem, wdzięcząc się do siebie)

GŁOS PER C IN ETA . F ra n c e sk a i P a o lo . . .

GLOS SYLW ETTY. L au ra i P e tra rk a .

BERGAMIN (wychodząc, z poza drzewa) No, nareszcie skończyli!... A to m iła parka!

SYLW ETTA. Idź p rę d k o . ..

(54)

50

S C E N A III.

pasquiqot, pergamin.

PA SQ Ü IN O T C drwiąc) Skutki tw ojego planu, przenikliw y panie,

Doszły szczytu tw ych m arzeń, ba, wybiegły za nie'!' R ezultat, co z obliczeń tw ych ściśle w ynika: — K ochany m istrzu, nasze dzieci m ają bzika!

BERG AMIN.

W idzę, że p ańska córka działa mi n a nerw y,

Słynnem sw ojem porw aniem chw aląc się bez p rzerw y I PASQÜINOT.

W idzę, że pański synek, z śm iesznego p ajac a C hcąc w yjść n a b o h a te ra , żółć we mnie przew raca!

BERGAMIN.

A w ich drw inkach z nas, ojców, baw i mnie najlepiej,, Że w idzą w nas filistrów, którzy byli ślepi!!

Ze oni to n as zwiedli — m yślą n a jw y ra ź n ie j. . . Tak, to b ardzo z a b a w n e ! — ale to ranie d ra ż n i!!

PASQÜINOT (drwiąc) T yś sam tw em u synkowi drabinę przystaw ił, Aby nam lazł n a g ło w y ...

BERGAMIN (rozpaczliwie) Lanie bym m u sp raw ił! PASQÜINOT (ja k w yżej) W szystko to przew idziałeś w szak, m ędrcze głęboki?!.

BERGAMIN {gniewnie) At, ja k m ogłem przewidzieć!...

PA SQ Ü IN O T.

Co do mnie, bez zwłoki W ym aluję im p ra w d ę ...

(55)

51

BERGAMIN.

S tój! dążysz ku zgubie! Pow iem y im wszyściutko, ale już po ślu b ie ... Póki h arfy w eselnej nie ucich n ą dźwięki, Milczeć musim, ja k karpie.

PASQUINOT.

D o b rz e !.. Przyjm ij d z ię k i... W piękną m atnię nas w p lątał te n tw ój plan sław etny!

BERGAMIN. Byłeś nim z a c h w y c o n y ...

PASQUINOT (z ironją) Ależ on był.’św ietn y !

BERGAMIN (na stronie) Uduszę się ze złości!

S C E N A I ¥ .

Cii sam/, Sylwetta.

(Sylwetta wbiega wesoło z gałązką kwiecia w ręku, którą powiewa, dając znaki Percinetowi, z którym przed chwilą się rozstała; po­

czerń wchodzi pomiędzy dwóch ojców)

SY LW ETTA . Drogi ojcze, w itam ; W itam cię, przyszły teściu i o zdrow ie pytam .

BERGAMIN (pochmurnie) H m ., dzień dobry synow o.

S Y LW ETTA (imitując go) Dzień d o b ry sy n o w o ! Przyszły teść mnie p rz estrasz a sw oją ch m u rn ą mową.

(56)

BERGAMIN. To P asąu in o t m n ie ... ta k ...

SY LW ETTA (kręcąc mu przed nosem

gałązką)

P st! p s t L . precz gniew ne stów a. Schodzę tu, jako P o k ó j! — ot, gałęź palm o w a !

Gniewacie się jeszcze troszkę... troszeczkę... niew iele... Nie może być inaczej — nowi przyjaciele !!

PASQUINOT (na strome)

Iro n ja !

BERGAMIN (głośno, niechętnie) Tak, to p r a w d a . . . N ienaw iści starej

P alił nas ogień ta k i...

SYLW ETTA (śmiejąc się i przedrzeź­

niając)

Nienawiść bez m iary ! . . .

B rr'... b rr!... straszn a! śm iertelna!... K lątw ą w y b u c h a ła !.. Com ja wszystko za m urem p o śró d róż słyszała!...

H a,... a p a n mnie nie widział... i p ap ę sm arow ał!... PASQUINOT (na stronie)

Ot, g łu p ia !

SY LW ETTA .

Posłuchajcie: nim dzionek się chował, Codziennie blizko m u ru siadało tu dwoje I cicho tu rozm ow y prow adziło swoje. A ojcow ie ich, b ędąc ze sobą n a noże, Nic a nic nie w idzieli....

BERGAMIN (z udanym gniewem) Kłamstwo!... być nie może!... SYLW ETTA.

Nie m o ż e ? — jed n ak b y ło !... S łyszałam delicje! T u P ersy swego ojca w yśm iał p ro p o z y c ję ...

(57)

W tern m iejscu — rom antycznie przyrzekł się ożenić No, i dotrzym ał słow a!

BERGAMIN (■niezadowolony) Gdybym chciał to zm ien ić... SYLW ETTA.

T a, t a ! nic byś nie z r o b ił... C zytałam sto razy, Że m arzen ia kochanków m uszą w zruszyć głazy, I gdy w zbiorą n ad m iarę m łodych serc katusze, Niebo zsyła w ypadek, m iękcząc ojców d u s z e ! ...

PASQUINOT.

Niebo zsyła w y p a d e k ! . . . Udław ię się śm iechem ! SY LW ETTA .

Ja k to ? daliśm y d o w ó d !

BERGAMIN.

Mówić dziś je s t grzechem .. SYLW ETTA.

Co ?

BERGAMIN. Nic! nic!

SYLW ETTA.

A więc po co ta zn acząca m ina?

BERGAMIN. M ożnaby, l e c z . . . p o n ie w a ż ...

(na stronie) D rażni ta dziewczyna !

PASQUINOT.

Możnaby s łó w k ie m ... a l e . . . trz e b a cicho s ie d z ie ć ... SY LW ETTA (kategorycznie)

(58)

_5-t

PASQUINOT (wybuchając)

Nic powiedzieć ? . . . S zalona ! . . . W ięc w ierzysz w te brednie, W ierzysz, że dzisiaj cuda jeszcze są pow szednie, §

W ierzysz w ra z z tw ym młodzikiem w okropne?w ypadki, W e w łażenie do parków , gdzie są m ocne kratki!

BERCAMIN.

W ierzysz, że dzisiaj jeszcze p o ry w a się panny! SY LW ETTA .

Czy wierzę ? Co on m ówi ?!

BERGAMIN (zapalając się)

D o ś ć ! ... p recz b łą d naganny! Dość tego! czas ju ż w ielk i!... Mówmy p raw d ę z a te m ... T rzeb a zmienić to w szy stk o ! . . . O dkąd św iat je s t św iatem , B lond w łosy sieją figle i zbierają ż n iw o ...

B arto la musi schylać się przed Alm awiwą! Lecz godzina tryum fu w ybija nareszcie] D la n aszych siwych w łosów !

[SYLW ETTA. A leż__ PASQUINOT.

A więc wierzcie, Że ojcowie dzisiejsi są kom edji plonem ,

Że jeszcze są A rgantem , K assandrem , O rgonem ! S ta re g raty o d e sz ły . . . P łaczcie po ich s tra c ie ! A now ożytnych ojców wy jeszcze nie znacie! Oszukiwani niegdyś — oszukują, sami.

W iedzieliśmy w ybornie, ja k p ostąpić z wami! A by miłym w am zrobić miły dla nas związek Zagraliśm y k o m e d ją ...

SYLW ETTA.

A więc serc zaw iązek Pochodził z w aszej m y ś li? ...

(59)

PASQUINOT.

A jakże, córeczko ! . . . SY LW ETTA .

R ozm ow a dusz?

PASQUINOT.

S łyszałem każdziutkie słów eczko! SY LW ETTA .

Dwie ław ki ?

PASQUINOT.

P ostaw ione ta m były zawczasu. S Y LW ETTA . P ojedynek? BERGAMIN. Z a b a w k a ! S Y LW ETTA . Zbir? PASQUINOT. T rochę h a ła su ! SYLW ETTA.

Ależ porw anie m o je ! ... Nie w ie rz ę ! . . . Nie wierzę ! . . . BERGAMIN (szukając w kieszeni) Mam coś, co ci złudzenia wszelakie odbierze:

R ach u n e k za porw anie.

SY L W E T T A (wyrywając m u papier) Ach, d a j !

PASQUINOT (do Benjamina) A, niech czyta! S Y LW ETTA (czyta) „S trafo rel. T ea traln e różne rekw izyta.

(60)

56

„Dla P an ó w B ergam in i P a s q u in o t—-ra c h u n e k : „Za udane porw anie w zam iarach m ałżeńskich:

— A ch ! — „Osiem ciemnych domin, osiem m asek m ęzkich, „Po dziesięć franków k a ż d e “. . .

BERGAMIN (do Pasquinota) Ej, czy nie zaw czasu, O dkryliśm y jej s e k r e t ? ...

S Y LW ETTA (czyta) „Poduszki z a tła s u W nowej lektyce, św ieże“. . .

(głośno z ironją)

D oskonałe rzeczy!

(śmiejąc się rzuca rachunek na stół)

PASQUINOT (zdumiony) I ona się nie gniew a!

SY LW ETTA (z przebaczającą łaskawie

miną)

Nikt w am nie zaprzeczy Ze figiel był w y b o rn y ... lecz zbytnia zaw iłość!

do Bergamina)

Sądzisz pan, że twój podstęp nakazał mi m iłość ?

PASQUINOT. P rzyjęła to w y b o rn ie! . . .

BERGAMIN.

Gdybym m ógł to wiedzieć!

PASQUINOT. W ięc i P ercinetow i m ożna to powiedzieć!

SYLW ETTA (żywo)

(61)

57

Co za rozum w te j głów ce! To w iele okupi! A ja są d z iłe m ... J e d n a k ...

{wyciągając zegarek)

. . . p o ra do k o n tra k tu . . . T rzeba iś ć ...

{podchodzi do Sylwetty)

...a le n ap rzó d żądam zgody a k tu :

{ściska j e j rękę)

Nie rozstajem się w rogo?

SY LW ETTA . Zkąd-że? BERGAMIN.

Mile słyszę!

{odchodzi i odwraca się przed wyjściem)

W ięc i k o n trak t podpiszesz?

SY LW ETTA {przesadnie słodka) Podpiszę, podpiszę!

(Bergamin i Pasąninot wychodzą. Ona z chłodną złością)

O, dopraw dy, nie m ogę znieść tego człow ieka! BERGAMIN {zachwycony)

S C E N A ¥ .

S y l w e tta , p e rciąet.

PERC IN ET {wchodząc z radością) Ach, ty wciąż jeszcze tu ta j... Zgadłem to zdaleka! Lubisz przebyw ać w m iejscu tej dziwnej przygody.

SY LW ETTA (siedząc na ławce, odwróco­

na

od

niego)

Zaiste, bardzo dziwnej!

PERCIN ET.

(62)

58

S Y LW ETTA (machnąwszy pogardliwie

ręką)

Ach, nie było d z ie się c iu !...

PERCIN ET.

W nosząc z tego gestu, Coś p an ią m oją s m u c i... O tak, oczyw iście! Oczy, w których szafiry to n ą w am etyście, Zaćm iły się tęsknoty czarnym d ja m e n te m ...

SY L W E T T A {na stronie) Mówi czasem językiem napuszyście - k rę ty m !

PERCIN ET.

Czekaj, rozum iem w szy stk o !... T en widok uroczy Lzę rozrzew nienia rzucił n a tw e lube o c z y . . . P łaczesz po stary m m urze z kw itnącym pow ojem ,

Św iadku naszych nadziei, rw a n y ch niepokojem . Ale m u r te n nie zginął! w blasku chw ały p ł o n i e ! . .. Czyliż został zburzony ów balkon w W e r o n ie ? ! ...

S Y LW ETTA {znieeierpliwio na) Ach!

PERCIN ET.

P rzez wieki zostanie tak biały i czysty Z tą R om ea d rab in ą śró d zorzy złocistej,

P o d g ran ato w em drzewem , wieczyście z ie lo n e m ... SYLW ETTA.

O ch!

PERCINET.

T ak chciał S zekspir, — zginąć nie je st m u sądzonem ! A więc i m ur zburzony w stanie z gruzów znow u.

S Y LW ETTA {na stronie) O n nie p rzestanie!

{milczy)

(63)

59

P E R C IN E T (z uśmiechem, pełnym obietnic)

Czynię zadość m em u słowu, W yraziłaś życzenie, by p o w stał poem at, K tóry naszej m iłości opiew ałby tem at! W ięc poem at t e n . ..

SY LW ETTA (zaciekawiona) Cóż z nim ?

PERCINET.

Już się doń zabrałem !

SY LW ETTA . Co ? ty u kładasz w iersze ?

PERC IN ET.

A fe c h tu n e k zn ałem ?! P o słu ch aj tylko w stępu, k tó ry -m chodząc stw o rzył... P ieśń „O jco w ie-W ro g o w ie“,

SY LW ETTA . O Boże!

PER C IN ET (w pozie do deklamacji)

Ułożył P e r c in e t...

Och!

SYLW ETTA.

PERCIN ET. P ieśń pierw sza!

SYLW ETTA. Och! PERCIN ET.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Teraz zaś jak widzę, to się kłopot skończy, skoro z łaski pana mecenasa dla najstarszej trafił się jakiś bogaty i przystojny kawaler. Kiedy już takie

Helena, Walenty, Hrabia, potem Andrzej Walenty: Kochana Heleno, trzeba się już przygotować.. Hrabia: No,

Lucjan Dytrych Stanisław Jurczak, handlarz sta­. rzyzny ...Roman Cirin Jan Kopała, dozorca

Józef Grzelak, Bydgoszcz. Zakład

pa teat&amp;ze poleca wyborową kawę, ciastka własnego wyrobu oraz pierwszorzędną kuchnię, zakąski ciepłe i zimne.. — Obiady po cenach

wszelkiego rodzaju, klisze, fascimile, sztance, odznaki sport... Pierwszorzędny Zakład

Bydgoszcz, ul. Artur Kwiatkowski John Tyler, kapitalista k tory się wycofał z int. Morozowiczowa Grace Tyler ). Janina Piekarczykówna Margot Elliot. ...Marja Żabczyńska.. Sam

Przez moje drzwi dzień świta, przez zamknięte okna wiatr po stancji wieje, stoły się rozkładają, szafy się otwierają.. Dlatego idę wydoskonalić się w pracy a