WYDAWNICTWO DRUKARNI J. BRATMANA.
<2 £>
*/@ p5- - " '7 5 : ! / ; ! m!Ą
Ln.Vi
j -iD
j^OSTAND.
oOO^OO«“
R O M A N T Y C Z N I
J^omeSja w HI
aSfacfi
P R Z E Ł O Ż Y Ł Z F R A N C U Z K I E G OLeo Belmont.
W A R S Z A W A . D ru k arn ia J. B ra tm a n a , D łu g a 4 8 .1 3 1 3 7 8
,JÍ03BOíeH0 I^eH3ypOK) Bapm aßa, 29 Honópa 1899 ro^a.
€ ) s o b y . S Y L W E T T A P E R C IN E T S T R A F O R E L B E R G A M IN , o jc ie c P e r c in e ta P A S Q U IN O T , o jc ie c S y lw e t t y B Ł A Ż E J , O grodn ik S k rzy p k i, N a p a s tn ic y , N e g r z y , N otarjusz, czterech , m ie s z c z a n , g o ś c ie , słu żb a.
Ą zecz dzieje się w miejscu dowoirjem, byleby ¡{ostjumy były ładrje.
J!kt Ł
J§ c e n ę dzieli na dwie części stary mur o8rośnięty mcftem i pokryty girlandami dziticfi pnącycft się roślin.
Ji[a
prawo kąt p a rtu §>erga- mina, na lewo kąt p a rtu ^ asg u in o fa . ^ o tażdej stronie muru faw ta.S C E H A I.
Sylwetta, percirjeł.
Za podniesieniem kurtyny widać Percineta, siedzącego na grzbiecie m uru z książką na kolanach. Sylwetta stoi po drugiej stronie m uru na ławce wsparta łokciami na murze i uważnie wsłuchuje się.
w czytanie Percineta.
SYLW ETTA .
Ach, P ersy , jakiż urok niemal w każdem słowie! PE R C IN E T .
N ie p ra w d a ż ? ... Ale słuchaj, co Romeo pow ie: (iczyta)
„To nie słowik był, luba, to śpiew ał skowronek, „To był hero ld poranku, co zw iastow ał d z io n e k ...
„Spójrz na w s c h ó d ... Czy nie widzisz, ja k tam jasn o ść rośnie, „Jak złotem ciem ne chm ury obrębia z a z d ro ś n ie ...
6
„Na dalekich gór szczycie w staje dzień różow y „Czas u c ie k a ć ...
SY L W E T T A (żywo nasłuchując:) P st, cicho!
PE R C IN E T (słucha chwile, potem . j Et, n iem a n ik o g o !
Nie bądź że ja k ptaszyna, co się lęka srogo I pierzcha, kiedy w ietrzyk przyleci z d ą b ro w y . . . W ysłuchaj nieśm iertelnych kochanków rozm ow y: O n a: „Drogi R om eo, to nie ju trzn ia złota, To m eteo r, co blaski na tw ą drogę m i o ta ! ” O n: „Dobrze, niech tak będzie jako Ju lja żąda, Nie skow ronek to śpiew ał, nie słońce z a g lą d a . . . T o odblask rzuca św ietny blade Cyntyi c z o ło . . .
N iechaj śm ierć więc n a d c h o d z i... Spotkam ją w e s o ło !”
SY LW ETTA .
Nie! ja nie chcę, by mówił R om eo tak s m ę tn ie ... P ersy, bo się ro z p ła c z ę . . .
PERC IN ET.
W ięc p rzeryw am chętnie! Do ju tra m a zam kniętą być księga p o e ty ; R om eo m a żyć jeszcze, n a rozkaz Sylw etty!
(zamyka książką i ogląda się dokoła)
Urocze m iejsce! . . . Z da się, że n a tu ra sam a S tw orzyła je dla pieszczot przy w ierszach W iliam a!
SY LW ETTA .
Masz słuszność, cudne wiersze i cud n ą h arm on ią T ow arzyszą im szepty, co śró d liści d z w o n ią ... A zielone to m ie js c e ... ta z gałęzi ra m a
Jeszcze wdzięku dodaje tym wierszom W ilia m a ... Lecz co w nie ja k ą ś piękność w zruszającą w lew a, To głos, który je czyta, głos, co jakby ś p ie w a ...
PERCIN ET. P ochlebczym nieznośna!
SY LW ETTA {wzdychając.')
Biedni zakochani! Złymi byli dla niego, okrutnym i dla n ie j!
(z westchnieniem)
Ach, kiedy m y ś lę ...
PERC IN ET. O czem?
SYLW ETTA (żywo)
. . . O niczem . . . PERCIN ET.
0 niczem ? A czemu ze spłonionem stan ęła ś o b lic z e m ? ...
SY LW ETTA (Jak wyżej )
O niczem!^
PERC IN ET (grożąc j e j palcem) O, k łam czyni. . . zaprzeczasz zbyt ra ź n ie . . . Kłamczyni, tw oje oczy m ów ią za w yraźnie . . .
C ałą p raw d ę już^w ydał rum ieniec n a lic a c h . . . W iem ja, o czem m yślałaś!
( zniżając głos )
O naszych rodzicach! SY LW ETTA .
Być m o że. . .
PERC IN ET.
O tw ym ojcu, o moim, a jeszcze O onej nienaw iści, co serca, jak w kleszcze Ująwszy, naszych ojców rozdziela n a z a w sz e . . .
8
T ak , to o n a mi sp raw ia m ęczarnie n ajk rw aw sze. . . T ak, to n ad n ią już nieraz płak ałam w u k ry c iu ... Tak, to ona je s t bólem najsroższym w m em życiu! P om nę, gdy p rz ed m iesiącem w róciłam z klasztoru, Mój ojciec m nie za rę k ę wziął tegoż wieczoru, P rzyprow adził m nie tu taj śród blasków księżyca I pow iedział, w skazując p a rk tw ego rodzica: „Moje dziecię, czy widzisz? — oto legowisko,
Gdzie B ergam in, śm iertelny mój w róg m a siedlisko. Nie zbliżysz się, nie pom ów isz słóweczkiem jedynem , Ani z owym hołyszem , ani z jego sy n e m . ..
P rzyrzeknij, — bo cię wyklnę, pozbaw ię opieki, — Ze w rogą będziesz dla nich n a wieki, na wieki! Bo przodkow ie ich zawsze naszych przek lin ali! ” I przyrzekłam to o jc u ... Widzisz p an , azali D otrzym uję przyrzeczeń!
PER C IN ET.
I m artw isz się przeto? A ja , czym m em u ojcu nie przyrzekł, Sylw etto, Nienawidzieć cię w ie c z n ie ? ... A kocham cię przecie!
SY LW ETTA . O, Matko P rzenajśw iętsza!
PERCINET.
J a kocham cię, dziecię! SY LW ETTA .
To g rz e c h . . .
PERC IN ET.
I w ie lk i... Lecz c ó ż ? .. T oć m iłości w ładza Zaw sze w zrasta, gdy kom uś kto kochać przeszkadza. Uściśnij mnie, S y lw e tto !..
9
SY LW ETTA .
Nigdy! Z a nic w świecie! ( zrywa się z ław ki i oddala )
P ER C IN ET.
Nie chcesz dać mi uścisku, a kochasz mnie przecie! SY LW ETTA .
Co on mówi?
PER C IN ET.
To, czego nic już nie zasłoni,
T o mówię, przed czem serce twe jeszcze się' broni, A o czem w ątpić dłużej byłoby ślepotą!
Mówię to, co przed chw ilą sam a rzekłaś oto, P orów naw szy tak trafnie pełnym sm utku głosem Los kochanków z W erony z dwojga dzieci lo s e m ...
SYLW ETTA . Jam nic nie p o ró w n a ła!
PERC IN ET.
T o -ż mi Sylwja pow ie? A dlaczegóż to, proszę, mój i twój ojcowie Mieli być ja k R om ea i Julji rodzice?
Czy nie to nam w yjaśni ca łą tajem nicę, Że ty i ja jesteśm y Julją i R om eem !
Że tak, jako ty ch dwoje wielkiem losu dziełem, P o łączy ła n as m iło ś ć ... i sprzęga serdecznie,
Choć przodkow ie przysięgli walczyć z so b ą wiecznie! N iech P a są u in o t-K a p u le t, B ergam in - M onteki
N ienaw idzą się, — my się kocham y na wieki!
SY LW ETTA (przybliżając się do muru) A więc my się kocham y? Ależ powiedz, panie,
10
PER C IN ET.
Ja k ? dlaczego? — nikt nie w i e . .. Miłość zawsze czynna, Rodzi się ztąd jedynie, że rodzić się w in n a ...
W idziałem cię przez okno kilkakroć o świcie SY LW ETTA .
Ja — c ie b ie . . .
PERC IN ET.
Nasze oczy rozm aw iały s k ry c ie . . . SY LW ETTA .
Dnia pew nego pod m urem tym rw ałam orzechy — W y p a d k ie m ...
PERC IN ET.
J a w ypadkiem szukałem pociechy W poezji, pod tym m urem czytając S z e k s p ira ... P a trz , A m or m a zw yczaje spiskow ca i zbira, Intryg uje i gw ałtu używa w p o tr z e b ie ...
SY LW ETTA .
Tak, w iatr p o rw a ł mi w stą ż k ę . . . i zaniósł do c ie b ie . PERC IN ET.
By j ą zwrócić, j a w szedłem n a tę ław kę o t o ...
S Y LW ETTA [wchodząc na ławką > I j a w eszłam n a ła w k ę ...
PERC IN ET.
A odtąd z ochotą Przychodziłem tu codzień, czając się ja k zbrodzień, A w p iersiac h moich serce biło żywiej codzień! I upragniony sygnał zabrzm iał w pew ne ra n o : Słodki śm iech czarodziejki zadźw ięczał za ścianą, A ja k p taszę się zjaw ia z gniazdka za szczebiotem , T ak uro cza się głów ka w ychyliła potem
11
SY LW ETTA .
I A m or m ógł się chlubić now em i zw ycięztw y! W ięc zaręczyć się trzeba, rozum ując ściśle . . .
PERC IN ET.
Masz słuszność, o tem sam em i ja w łaśnie myślę_ SY LW ETTA (uroczyście) O statni z B ergam inów , z to b ą łączy losy O statn ia z P a są u in o tó w ! . . .
PERCIN ET.
O, patrzcie n ie b io sy ! • SYLW ETTA.
W ieść o nas do najdalszych pokoleń d o le c i. . . P ER C IN ET.
O! dwóch ojców o krutnych dwoje czutych dzieci 1 SYLW ETTA.
Ja m yślę, że to P a n Bóg tak ułożył w łaśnie, Że przez n as naszych ojców nienaw iść z a g a ś n ie . . .
PERC IN ET. Ach, w ą tp ię !
SYLW ETTA .
A co do mnie, j a wierzę w wypadki. P rzew iduję już naw et koniec n a d e r gładki
Całej naszej h is to rji... Mam już p ię ć ... sześć końców.. PERCIN ET.
Myśli tw e do prom iennych są podobne g o ń có w ! . . . Pow iedz tw e ro z w ią z a n ie ...
SY LW ETTA .
P rostem je st niezm iernie Pow iedział mi je stary jed en rom ans w ie rn ie ...
12
R az ulicą przechodzi p an u jąc y książę,
Ja b ie g n ę ... tłum ro z p y c h a m ... w prost do niego dążę, P rzy p ad am m u do kolan szlochająca, b l a d a . ..
On podnosi mnie z tr o s k ą ... o przyczynę b a d a .. . O pow iadam m u w sz y stk o ... W zruszony tą sceną — (W szak wiesz, że król zaślubił R odryga z Ksymeną) — K siąże wzywa do siebie naszych ojców obu,
Godzi i c h . . .
PERCIN ET.
I mnie z to b ą łączy aż do grobu!
SYLW ETTA.
A lbo wszystko, ja k w słynnej b a jc e się p o w ta r z a ... Leżysz c h o r y ... Tw ój ojciec przyw ołał le k a r z a ... Głupi medyk orzeka, że nic nie p o m o ż e . . .
PERC IN ET
Mój ojciec zrozpaczony schyla się nad łoże I pyta, czego p ra g n ę w ostatniej godzinie?
SYLW ETTA. T y w o łasz: „chcę S ylw etty"!
PERCIN ET.
Upór s ta rc a ginie I gniew przechodzi w miłość!
SYLW ETTA
Zgadłeś, P ercinecie! A oto jeszcze kon iec: raz mnie na portrecie U jrzał stary m a rg ra b ia . . . zapłonął o d ra z u . . . I tę, której przym ioty ocenił z obrazu,
P rag n ie zwać m argrabiną, — więc śle do mnie p o s ł a . . .
PERCIN ET.
M argrabia rozw ścieczony!... Nie stra c ił n a d z ie i... R az, gdy m arzę o tobie w cienistej alei,
C hw ytają m n ie ... j a k r z y c z ę ... PERCIN ET.
J a z nocnego m roku W yskakuję n a pom oc; m am szpadę przy boku, W alczę, jak le w ...
SYLW ETTA.
T rzech ludzi zm uszasz do u cieczki. .. PERCINET.
T rzech kładę tru p e m . . . N a krzyk najdroższej dzieweczki — SY LW ETTA .
P rzybyw a w reszcie o jc ie c ... w ram iona cię bierze, Z apytuje o imię. N azyw asz je sz c z e rz e ...
Mój ojciec m ię k n ie ... zbaw cy m ą rękę odd aje; — Tw ój ojciec dum ny z syna te n związek uznaje!
PERC IN ET.
A potem pędzim razem długie dni szczęśliwe SYLW ETTA .
Ja myślę, że to wszystko je s t całkiem możliwe.
PERC IN ET (słysząc szmer kroków) Id ą!
SY LW ETTA (tracąc głowę) Uściśnij m nie!
PERC IN ET (ściskając ją ) Ach, idziesz lecz wieczorem Będziesz tu znow u?
SYLW ETTA. Nie!
PERCINET.
T ak ! Nie m ów „nie” z up o rem ! SYLW ETTA.
14
SYLW ETTA (kryjąc się za murem) T w ój o jc ie c !
( Percinet zręcznie zeskakuje na d ó ł)
S C E N A II.
3 y t w e ł t a (zeszła z m uru, a loięo niewidzialna dla Berga/mina)
p e r c ir je t, p e r g a r ą ią .
BERGAMIN.
Z now u tu taj ? .. Toż całe dnie p raw ie W tym sam ym kącie p ark u roisz sny n a ja w ie i
PERCIN ET.
Mój ojcze! te n k ąt p ark u uw ielbiam i cenię! K ocham ław kę, n a k tó rą w inograd sw e cienie R zuca tak pieszczotliw ie, zw ieszając się z m u r u ... Jakiś urok tu w ieje z zieloności szn u ra!
P atrz, jak b y arabeski chylą się n ad głow ą!
T u oddychać pow ietrzem je s t niezm iernie zdrowo! BERGAMIN.
A kurat pod tym m urem ?
PERCINET.
W ielbię go i c e n ię ... BERGAMIN.
Nie widzę, co tu m oże rodzić uw ielbienie? SY LW ETTA . B a, on widzieć nie może!
PERCINET.
Ach, czaruje przecie T en stary inur, okryty puchem tra w n a grzbiecie, A bokiem girlandam i roślin przystrojony,
15
•Owdzie w czerw one wino, ówdzie w bluszcz zielony; Mur, haftow any w kw iecia ró żnob arw ne grzędy, P rzep asan y pow ojem , który pnie się w s z ę d y ... Ach, sta ry m ur stuletni, w którym czasu tchnienie W ykruszyło otw ory, gdzie słońca prom ienie W ślizgują się po traw ie z rudaw ym połyskiem I skryte w głębi kw iatki pieszczą swym uściskiem . .. Mur, który m chy ta k .g ru b e i tak miękie wieńczą, Ze są mu ak sam itn ą tronow ą p o ręczą!
BERGAMIN.
T a ! ta ! ta ! nie uw ierzę, m łokosie, w a n d r o n y ... Nie piękne oczy m u ru w loką cię w te strony!
PERCINET. T y nie wierzysz mi, o jc z e !..
( zwrócony 10 stronę m u ru , wskazując nai. :)
T am są piękne o c z y ... J e s t tam uśm iech lazuru przedziw nie uroczy,
S ą tam słodkie, błękitne zachw yty, zdziwienia, S ą zadum ane kw iaty i ja sn e s p o jrz e n ia ... A gdy kielich ty ch kw iatów łza operli naraz, Płom ienny pocałunek spije rosę z a r a z !
BERGAMIN. Ależ m ur niem a oczu!
PERCINET. P ow oje posiada.
{szybko zryw a kwiatek powoju i podaje go ojcu)
SYLW ETTA. Ja k on dowcipnie mówi!
BERGAMIN.
Jakie g łupstw a gada! P rzez co tracisz tu głow ę, zaraz się przyp atrzę!
Czytasz tu taj w ukryciu!
(wyciąga lcsiąikę, sterczącą z kieszeni Percineta i czyta ty tu ł na grzbiecie)
K siążka o te a trz e ! (iotwiera ją i rzuca ze wstrętem)
W iersze! w iersze! rozum iem , zkąd m asz w głowie bzika! D la czego śni się, błądzi i ojca unika,
Czemu się o pow ojach plecie b zdurśtw a biegle 1 błękitne oczęta widzi w reszcie — w cegle!
Nie trz e b a p ięk n a w m urze — trz e b a bezpieczeństw a! Rozkażę te zielone zerw ać b ez ece ń stw a;
Przez nie to dziur nie w idać, zo stają otw ory, T am gdzie w inny być sam e przegrody! z a p o r y ! ... Zobaczę, gdzie wyłom y są p o d w inogradem , I lepiej się ukryję przed szelm ą — s ą s ia d e m ! N apraw ię te n m u r s t a r y . .. ba, ścianę postaw ię Ł adną ś c ia n k ę ... b ia lu tk ą ... p o s ta w ię ... n a p r a w ię ... Ozdobię nie pow ojem , ...g ip s e m go o z d o b ię ...
Nie z m chu w g ó r z e ... o, m iększe karbow anie z ro b ię ..'. Z potłuczonych b u te le k ... z ostrych szkła k a w a łó w ... M ur będzie ja k z bagnetów , alb o z p u g in a łó w !...
PERCINET. O, łaski!
BERGAMIN.
N iem a łaski! Nie zmienisz d e k r e tu ... B iały m ur zajm ie całą długość tego grzbietu.
S Y L W E T T A i PERC IN ET (przerażeni) Och!
BERGAMIN (siadając na ławce) T eraz p o g a d a jm y ...
(podnosi się i odchodzi od m u ru z miną podejrzliwą)
17
Mieć uszy — w b ra k u o c z u !
{usiłuje wejść na ławkę. Percinet przestraszony. Na szelest Sylwetta schyla się i przyciska do m uru. Pergamin cofa się jednak, krzywiąc się z powodu reumatycznego bólu. Daje znak synowi', aby wszedł na jego miejsce.)
Spójrz, czy niem a k o g o ...
PERCINET.
{wdrapując się lekko na ławkę i zwieszając się nad m u ren , cicho do Sylwetty, która momentalnie się prostuje)
Do w ieczora!
SYLW ETTA.
{podając m u rękę, którą on całuje. Nader cicho mówić)
T u będę, nim minie godzina. PERC IN ET {tak samo)
R ędę już tutaj czekał.
SYLW ETTA {tak samo) N a jd ro ższy !
PER.CINET {tak samo)
Jedyna!
RERGAMIN {do Percincta)
A w ięc!
PERCIN ET {zeskakując z m uru głośno:) A więc — n ik o g o !
RERGAMIN {uspokojony, siada znowu) W ięc p o słu c h a j: Oto
18 SYLW ETTA. A ch! BERGAMIN. H ę ? słyszysz? co to? PERCINET. Nic! BERGAMIN. Jakgd yby ktoś krzyknął!
PERCIN ET (spoglądając w górę) To zraniony p ta s z e k ... SYLW ETTA. Niestety! PERCINET. T a m , śród gałęzi! BERGAMIN.
D ość będzie igraszek... Mój synu, obm yśliłem rzecz całą dojrzale
I w ybrałem ci żo n ę. . .
PER CINET (włazi na ławkę pogwizdując) Fiu, fiu!
BERGAMIN.
(p > chwilowem zalcrztuszeniu się)
Ale... a l e ..
Niema „fiu, fiu“, mój p a n i e ... W szak znasz m oją w o lę ... P otrafię zmusić ciebie... J a drwić nie p o z w o lę ...
PERCIN ET (schodząc z ław ki)
19
BERGAMIN.
Czy przestaniesz mi gwizdać, ty... k o s ie ! K obieta jeszcze m łoda, bog ata — młokosie!
P e r ł a !
PERCINET.
Nie chcę twej perły, pow iadam otw arcie. BERGAMIN.
C z e k a j... j a ci p o k a ż ę ... hultaju..-. la m p a r c ie ...
PERCINET ( pochylając ku ziemi łanią1,
podniesioną przez ojca)
W iosna, drogi mój ojcze, w iew ne staw ia kroki, Idzie i szm erem skrzydeł n ap e łn ia obłoki,
Strum yki po kam ieniach ig rają radośnie, P a ry p ta s z ą t w gęstwinie pieszczą się miłośnie,
BERGAMIN. B ezw stydny!
PERCINET.
Ś w iat się ś m ie je ... czuje św ięto k w ie tn ia ... R ó j m o ty lk ó w ...
BERGAMIN. W isielcze!
PERCINET.
B arw ę łąk uśw ietn ia B arw am i swoich s k rz y d e ł... Najmilszego kw iatu Szuka tu każdy m o ty l... Miłość każe ś w ia tu ...
BERGAMIN. R ozbójnik!
PERCINET.
Każe sereom kw itnąć w uczuć w ątku, A ty chcesz, bym ja jeden żenił się z rozsądku!
20
BERGAMIN. T ak, chcę tego, h u ltaju !
PERCINET.
A w ięc nie! n a B oga! P rzy sięg a m . . . nie pom oże Ci zaw ziętość s r o g a . . . Przysięgam na tym m urze, co nas tera z słucha, Że p ójd ę za p opędem m arzącego ducha, Że ta k się rom antycznie niezw ykle ożenię, Ze nie sp ro sta mi żadne poetów m arzenie, Że autoró w ro m an só w najdziw niejszych strapię, P rzeszedłszy ich p o m y s ły ...
(;ucieka)
BERGAMIN (biegnąc za nim) E j- n o , niech cię złapię!
S C E N A III.
Sylwetta,
potempasquiyot.
SY LW ETTA (do siebie) D o p ra w d y ... przyznać ojcu słuszność m i w ypada, Że ta k m ocno nie lubi tak złego s ą s ia d a . . .PASQUINOT (wchodząc z lewej strony} A p an n a , co tu robi?
SYLW ETTA.
J a . . . n i c . .. n a p rz e c h a d z c e ... PASQUINOT.
Tutaj! i sam a j e d n a ! ... Nieszczęsna, w zasadzce Można tu się u p la ta ć ! Nie boisz się w cale?
SYLW ETTA. Ja nie jestem lęk liw a...
21
PASQUINOT.
C hyba gadasz w szale! S am a blisko tej ś c ia n y ! ... Z abroniłem przecie P od ten m ur ci p o d c h o d z ić ... Nierozważne dziecię! Widzisz p ark t e n ? ... To knieja śm iertelnego w r o g a ...
SYLW ETTA. W iem o tem ojcze!
PASQUINOT.
Jakto ? W iesz to i — na B o g a ! — Przychodzisz tu n a lżące narażać się słowa,
N a . . . Kiedy m yślę o tem , kołuje mi g ło w a ! ... B óg wie, do czego zdolną je st h a ła s tra t a k a . .. Gdyby w iedział te n ło tr, lub syn tego łajdaka, Że m oja córka m arzyć w to m iejsce p rz y c h o d z i... Ale wiem już, ja k sztuczkom takim się p rz eszk o d z i... Każę m u r ten najeżyć s ta lą i żelazem,
Aby ten, co przekroczyć go zechce, zarazem
Nawlókł się sam n a ostrze, brzuch ro z p ła tał s o b ie ... H a, ha, ha, wzdłuż tej ściany ja kolce porobię, Aby każde zbliżenie groziło ukłuciem ! ...
SY LW ETTA {na stronie) Drogi ojciec nie pójdzie za sw ojem uczuciem : T aka p rz eró b k a za w iele w ym aga pieniędzy. — A ojciec tro ch ę s k ą p i. . .
PASQUINOT.
W racaj, -— trochę p rę d z e j!
(Sylwetta wychodS^ on ¿cija ją wzrokiem zagniewanym.)
S C E N A
IV.
pergarąin, pa^quiqot.
BERGAM1N {zwrócony w stronę kulis) T en bilecik n aty ch m iast nieś S trafo relo w i!
PASQUINOT (biegnie szybko ku m u
rowi i wdrapuje się nań}
Hej, P e rg a m in !
BERGAMIN (tak samo) P a s ą u in o t! PASQUINOT. Cóż dobrodziej pow ie ? BERGAMIN. D otychczas nieźle id z ie . . . PASOUINOT. Jak tw o ja p o d ag ra ? BERGAMIN.
D z ię k u ję ... Jakoś rzadziej po kościach mi zagra. A twój k a ta r?
PASQUINOT. Do licha, trw a je s z c z e ...
BERGAMIN.
P rz e m in ie !
A wiesz co ? ... P lan m ałżeństw a w krótce ujrzym w czyniel
PASQUINOT. Czyżby ?
BERGAMIN.
Słyszałem wszystko, ukryty śród liś c i... Młodzi się uw ielbiają...
PASQUINOT. B ra w o ! BERGAMIN.
P la n się z iśc i! Przyspieszyć rozw iązanie n a stą p iła doba...
23
H a, ha, obydw aj w dow cy i ojcowie oba: Ja — syna, co go m atka, nieco rom antyczna N azw ała P ercinetem ...
PASQUINOT.
N azw a dość komiczna.. BERG AMIN.
Ty, ojciec latorośli m arzącej, Sylw etty, Obaj zdaw na m ierzymy do tej sarn ej mety.
PASQUINO.T. Obaj jed en cel m am y — u su n ą ć tę ścianę.
BERG AMIN. Aby żyć odtąd razem ...
PASQUINOT.
Zrobić w ielką zm ianę:
Złączyć w jed n ą dwie ziemie, które m ur dziś d zieli! BERGAMIN.
P lan dw óch stary ch p rz y ja c ió ł. . . PASQUINOT.
I dw óch właścicieli 1.. BERGAMIN.
Jakiż śro d ek ?
PASQUINOT.
Pożenić z sobą nasze dziatki 1 BERGAMIN.
T akeśm y um yślili — p lan b y ł dosyć gładki! A le sęk w nim był jed en , co groził zwycięztwu! Czy się dzieci nie o p rą takiem u m ałżeństw u? R om antyczne dw a ptaszki, ja k to n a p o rządk u — Nigdyby nie p rz y stały n a związek z rozsąd k u ! M ałżeństw o, je śli tylko je s t rodziców planem ,
24
O depchnęliby nasze najdroższe p ra g n ie n ia ... Lecz j a znalazłem ra d ę : oto z oddalenia, W k tórem żyli oboje, ciągnąłem pożytek,
Cały pro jek t m ałżeń stw a do najgłębszych skrytek
W sercach naszych w c is n ą w s z y ... A gdy przyszła pora, Ż e on wyszedł z kolegium , a ona z klasztora,
R adziłem , by im w zbronić spotkanie, w id z e n ie ... I zakaz zrobił sw oje!
PASQUINOT. P ra w d a , B ergam inie!
BER GA MIN.
Z akaz kazał im tylko szukać się tern chętniej, I m iłość zabroniona zakw itła ponętniej! A widzisz, że m ów iłem naów czas proroczo,
Kiedym naszą nienaw iść k arto w ał o choczo ;
A ty w ątpiłeś w skutek, p la n mój zow iąc dzik im . . . P rzekonałem c i ę . .. I oto stoim p rz ed wynikiem! T eraz tylko wrypad a dać nam przy zw o len ie. . .
PASQUINOT.
A więc dajm y je! D obrze! Lecz jak, B ergam inie Jak pozwolić n a związek dostatecznie chytrze, Aby fałszu nie dobyć w rom antycznej c y trz e ! I nie spłoszyć obojga! Jak dać zgodę oto, P o tern, gdy ciebie zwałem łajdakiem , idjotą!
BERGAMIN.
Id jo tą to za d u ż o ... „Ł ajdak“ w y s ta rc z a ło ... W ym yślać ponad m iarę też nie należało.
PASQUINOT. Jakiż p re te k st dziś dam y?
BERGAMIN.
Już p re te k st gotow y — T w oja córka n a tc h n ę ła mnie sw ojem i s ło w y ...
25
S łuchałem , gdy m ów iła i p lan mój d o jrz e w a ł. . . Chcesz, ażebym ci p o d stęp w yborny w yśpiew ał? S łuchaj więc: nasze dzieci m ają tu dziś s c h a d z k ę ... A ja im tu n a w ieczór gotuję z a sa d z k ę . . .
P e rc in e t przyjdzie p ie rw s z y ... Po w ejściu Syłw etty Czarni ludzie wyskoczą, jak z kryjów ek krety P o rw ą j ą . . . O na k rz y c z y ... T u mój kogut m łody Przybiegnie dać m iłości gorącej dowody,
N atrze n a napastników , potłucze ich szpadą, Oni um kną um yślnie, jak b y owiec s ta d o ...
W ów czas ty się ukażesz, ja w net — z drugiej s tr o n y ... T w o ja córka, jej h o n o r św ietnie o c a lo n y ...
R adość tw a niem a g ra n ic ... Łzy ci z oczu p ły n ą .. B łogosław isz w ybaw cę z odpow iednią m in ą . .. J a to widzę, w z ru s z o n y ... Też płaczę 1 — O brazek!
PASQUINOT.
Ależ to plan g e n ia ln y ! ... Św ietny w ynalazek! BERGAMIN (skromnie)
N iech tak b ę d z ie ... P s t, c ic h o ... słyszę jakieś k r o k i... T o S traforel, k tórem u mój pom ysł głęboki
W yłożyłem w posłanym p rz e d chw ilą liśc ik u . . . M elodram at p orw ania w tym aw anturniku R eżysera n am znajdzie p y szn e g o . . . T ak tuszę.
(.Straforel w pompatycznym kostjumie awanturnika ukazuje się z ukrycia i zbliża się majestatycznie.)
S C E N A Y.
Ciż sami, Straforel.
BERGAMIN (schodząc z m uru i kła
niając się:)
No, ale w as n asa m p rzó d zaznajom ić m u s z ę ... P asąuin ot, mój p rz y ja c ie l...
26
ST R A FO R E L (pochylając s ię w ukłonie)
P a n ie ..!
(podnosząc się, zadziwia się, ze nie widzi Pasguinot’ a)
PERGAMIN (pokazując mu, go, siedzą
cego na oklep na murze)
T am , n a g ó r z e ... STRA FO REL (na stronie) Jak n a sta rc a dość dziw ne ćwiczenie n a m u rz e ...
PERGAMIN. Jak p la n mój sądzisz m istrzu ?
STRAFOREL.
B a, e le m e n ta rn y ... BERGAMIN.
Będzie więc w ykonany?
STRA FO REL.
Czyż je ste m niezdarny ? BERGAMIN. W ięc u d an e po rw an ie i u d an a b itw a ? .. STRAFOREL. W szystko to się ro z u m ie . . . BERGAMIN. N iech je n o gonitw a
Będzie zręczna. N iech krzyw da się nie stanie j a k a . . . B roń Boże, nie skaleczyć m ojego ch ło p ak a !
To jedyne m e d z ie c k o ... Masz p an zręcznych ludzi? STRA FO REL.
Ja sam tam będę działał!
BERGAMIN.
T o nadzieję budzi, Że w szystko pójdzie św ietnie!
STRAFOREL.
Bez obaw w tym względzie l PA SQ U IN O T (cicho do Bergamina) S pytaj tylko, co w szystko to kosztow ać będzie ?
BERGAMIN.
Mistrzu, a co pobierasz zwykle za porw anie ? STRAFOREL.
Od jak o ści nak ład ó w to zależy, panie.
P o rw an ia m iew am różne, w cenach n a jró ż n ie js z y c h ... W szak obecne należeć m a do najśw ietniejszych?
Na pańskiem m iejscu, wyznam , nie szczędziłbym kassy . . . R adzę w ybrać porw anie, krótko: — pierw szej klasy!
BERGAMIN (zachwycjny i zdziwiony) W ięc różne klasy p o rw a ń masz p an w sw ojej l iś c i e ? ...
STRAFOREL. A jakże to p an chciałeś? Ależ oczywiście! W yobraź że p a n sobie, że m am y porw anie Z dw om a czarnym i ludźmi — ordynarne, t a n i e ; Je st po rw an ie w dorożce, używ ane m ało, P orw anie dzienne, nocne — te zalecam śm iało ! P o rw anie z ca łą p o m p ą — b a ! w dworskiej karecie, Z lokajem pudrow anym , z najpyszniejszą w św iecie F ry zu rą — za peruki liczy się o so b n o ;
Mam porw anie p osępne — z esk o rtą żałobną, P o rw anie przez eunuchów , m ilczących, ja k ryby, Albo negrów , p atrzący ch w karetę, przez szyby, Ze zbiram i, zbójam i w spaniałe porw anie, N aw et z m uszkieteram i, jeśli zechcesz, p an ie! Mam i pocztą po rw an ie — we dwa, we trzy konie W cztery, w pięć — ilość koni powiększyć nie bronię ! Mam p orw anie dyskretne, w lotnym koczobryku, T ajem nicze cokolwiek, ale p ełn e s z y k u ...
P o rw a n ie żartobliw e — zapom ocą w orka; R om antyczne, n a łódce, — lecz trz e b a je z io rk a ; P o w enecku, w gondoli, — lecz lagunó w trzeba, Z księżycem, lub bez niego, zależnie od nieb a! Ale św iatło księżyca, jako rzecz ozdobna, Czyni porw anie droższem — płaci się z osobna! Mam po rw an ie złowrogie, przy błyskaw ic blasku, Z tupaniem nóg. z utarczką, przy oręża trzasku, W płaszczu koloru ziemi, albo z kapeluszem Z szerokiem i skrzydłam i, z św ietnym pióropuszem ! Je st porw anie uprzejm e; porw anie brutalne,
P orw anie z pochodniam i — piękne, idealne! Byw a p orw anie w m askach, nazw ane klasycznem ,
P orw anie eleganckie, z odgłosem muzycznym, I najnow sze porw anie, w lektyce, wygodne, W esołe i w ykw intne i ogrom nie m o d n e !
BERGAMIN (drapiąc się w gloiuę
do Pasquinota)
No, co ty m yślisz?
PASQUINOT. Hm, a ty ?
BERGAMIN.
Ba, co do m nie, myślę, Że zbytecznem je s t w ybrać jed en rodzaj ściśle . . . S k o ro trzeb a podziałać n a im aginacją,
M ieć wszystkiego potrochu je st najlepszą racją. P rag n ę więc mieć p o rw a n ie . . .
STRAFOREL.
W k ra tk i? D a się zrobić!
BERGAMIN.
P rag n ę dwojgu fantastom tę chw ilę ozdobić: Lektykę, płaszcze, maski, muzykę, pochodnie
?!)
STRAFOREL ( notując w karnecie) Aby różne składniki zgrupow ać dogodnie
W eźm iem y pierw szą klasę z dodatkam i p rz e to ! BERGA MIN.
D o b rz e !
STRAFOREL.
P ow ró cę w krótce (pokazując va Pasguinota) Ale aby veto Nie w yrzekła nam furtka, niech ten p a n p am ięta
O tw orzyć j ą z a w c z a s u ...
BERGAMIN.
B ędzie o d e m k n ię ta ...
STRA FO REL (kłaniając się)
W ięc pierw sza z dodatkam i! D obrze, Zegnam pan ó w !
S C E N A YI.
p e rg a rq iq , p a s q u in o t. PASQUINOT.
B ergam in, tylko n a d tem proszę się zastanów , Że poczciwy te n człowiek z św ietnem i m aniery, Poszedł już, a o cenie nie rzekł ni lite r y !
BERGAMIN.
Daj spokój, rzecz skończona! .. M niejsza o w ydatki! M ur z w a lim ... P la c tu b ę d z ie ... jed en placyk gładki!
PASQUINOT (z uciechą)
Zim ą razem do m i a s t a ! . .. Aj! jedno kom orne!
BERGAMIN.
PASQUINOT. .’Liść strzy ż o n y . . .
BERG AMIN.
I piaskiem ścieżki u s y p a n e . . . PASOUINOT.
M onogramy w gazonach kwieciem układan e . . . N aszych nazw isk złączone w ytw ornie lite r y ...
BERGAMIN.
Szklane kule, altanki, fontanny, szpalery . . . PASQUINOT.
Rybki b ęd ą pływ ały w nowiutkim b a s e n ie ... BERGAMIN.
Z kolorowych kam yków będzie o g ro d z en ie! PA SgU IN O T.
W odotrysk będzie w górze tu rlać złote j a j k o .. . Jak ci się to w ydaje?
BERGAMIN.
P rzecud ow ną b ajk ą! W szystkie nasze m arzenia spełnią się z dodatkiem
PASgUINOT.
Z estarzejem się razem . . . Każdy będzie dziadkiem ! BERGAMIN.
Z apew niłeś by t córki,
PASgUINOT.
Ty swego chłopaka! BERGAMIN. ch mój stary P asąu in o t!
PA SgU IN O T .
31
S C E N A Y 1I.
Ciż sami, Sylwetta, perciqet
(
wchodzą nagle lcaide ze swej strony)S Y LW ETTA (widząc ojca swego, trzy
mającego w objęciach Bergamina)
A c h !
BERG AMIN (ujrzawszy Sylwettę do
Pasguinota)
T w a c ó r k a !
PER C IN ET (widząc ojca swego, trzy
mającego Pasąuinota)
A c h !
PASQUINOT (ujrzawszy Percineta do
Bergamina)
Twój syn!
BERGAMIN (cicho do Pasyuinota) Bijmy się!
(zamieniają uścisk na pasowanie się w walce)
A łotrze! PASQUINOT.
Z b ro d n iarzu !
SY LW ETTA (ciągnąc ojca za poły
ubrania)
O jc z e !
PERC IN ET (tak samo do Bergamina) Ojcze!
BERGAMIN.
N iech go pięść w przód dotrze! PA S0U 1N O T.
On mnie zelżył srom otnie! *’ •:
BERGAMIN. 4 ^ 1
32 PA SQ U IN O T. T c h ó rz ! SY LW ETTA . P a p o ! PERGAM IN. G a łg a n ! PERCIN ET. P a p o ! PASQUINO T. W isielec! SYLW ETTA . Ach, p ap o 1
{udało się im rozdzielić się)
PER C IN ET (ciągnąc ojca) P o w racaj, je s t już późno!
BERGAMIN {usiłując powrócić do m uru) Nie w tym p aro k sy zm ie!
{Percinet loyprowadza ojca)
PASQUINO T {podobnie — do Sylwetty) P ienię się!
SY LW ETTA {uprowadzając go) W ieczór chłodny. Myśl o re u m a ty z m ie . . .
S C E N A ¥ 111.
Ściemnia się powoli. Scena przez ch wilę pozostaje pustą. Następnie do parku Pasąuinota wchodzą:
Słraforel
ijego towarzysze,
yapastrjicy, muzykayci etc.
STRA FO REL.W jednej gwiazdce n a niebie koniec dnia już c z y ta m ... Dzień u m k n ą ł. ..
33
S tań t u . . . Ty t u . . . T y t u . . . No, a ty ta m '... W krótce dzwonienie z wieży będziem tu s ły s z e li...
A w ów czas przyjdzie o n a . . . będzie ca ła w b i e l i ... W tedy g w iz d n ę ...
{spogląda na niebo)
A, k s ię ż y c !... Oto jeszcze efekt! Niechaj kto w mej robocie te ra z wytknie defekt!
{oglądając dziwaczne płaszcze napastników)
T e płaszcze są przepyszne, dobre i k o kardy! Tylko groźniej cokolwiek trzym ać h a la b a rd y !
{przynoszą lektykę)
Lektykę tu taj, w c ie n iu ...
{przyglądając się niosącym lektykę nczernionym ludziom)
M urzyni! W y b o rn i!
{w stronę kidis)
Z pochodniam i stać m acie ta k długo pokorni, Póki nie dam s y g n a łu . . .
{widać tło słabo zróiowione przez odblask pochodni, wchodzą muzykanci)
Muzykanci, hola!
T u, n a tem tle ró ż o w e m l.. {oglądając wszystkich kolejno) K ażdem u z w as ro la D obrze z n a n a ... Co t o ? . . . Z araz zm ienić p o z y ! ... W ięcej gracji, le k k o ś c i... A wy, w ięcej grozy! Ej, prosto, m andolina !|... N iech siądzie basetla!
W spom nijcie obraz W a tte a u : on wszystko w y ś w ie tla ! ...
{surowo do jednego z napastników)
Ej, ej, ty, pierw szy w m a s c e ... P rze sta ń się k o ł y s a ć ... Z twoim tań cem niedźwiedzim chcesz się tu p op isać ? No, nareszcie je s t d o b rz e ... T eraz b a c z n o ś ć ... h o la! W y b o r n ie !... Instrum enty n a s tro ić . . . F a - s o l- la ...
(kładzie maskę)
34
S C E N A I X .
Ciż sami, perciqst.
PERC IN ET
(wchodzipowoli. W miarą, ja k wypowiada następujące wier sze noc hardziej zapada, na niebie wschodzą gwiazdy)
U spoko iłjsię ojciec... Mogłem iść n a s c h a d z k ę ... Zm ierzcha s ię ...'D e p c ę nogą kw iecistą p o s a d z k ę ... K w iaty znikają w zm roku, lecz p o ją zapachem . . .
STRA FO REL (ciclio do skrzypka) Muzyka ! . . . (muzykanci grają pocichu az do końca aktu)
PERCIN ET.
Drżę, ja k trz c in a ... Idę z dziwnym strach em ! STRA FO R EL (do muzykantów) Am oroso ! . . .
P E R C IN E T .
T o pierw sze rendez-vous je s t m o j e ... O w ieczornej godzinie. . . A ch czegóż się boję ? . . . T ę tn a b iją mi w skroniach... Siły m oje s ła b n ą ...
W ietrzyk p o ru sz a liśćmi, ja k suknią jed w ab n ą... O, nie w idać już kwiatków... łza się w oku snuje... O, nie w idać już kw iatków ... lecz mocniej je czuję... Ach, to wysokie drzewo... m a gwiazdkę na szczycie... Co to ? kto g ra piosenkę?... To noc czyni skrycie!...
T ak, to noc słodka zw olna zapada, Oto się gw iazdka z a p ala b la d a ,— Nie je d n a gwiazdka... C ała grom ada
N a niebie lśni...
I coraz srebrniej w górnej przestrzeni, M iljard punkcików dziwnie się mieni, Ów błękitnieje, ów się czerwieni, —•
Gwiazdy, p atrz ące z niebios krużganka! Miałyście we mnie długo kochanka, G adałem z wam i, nim św iatło ra n k a
Gasiło noc...
Lecz duch mój zmienić m usiał kierunek, Gdy mnie m iłosny upoił trunek,
Gdy pierw szy odkrył mi pocałunek — S ylw etty moc!
Gwiazdeczki piękne, gwiazdeczki drogie, Dziś przeznaczenie grozi w am srogie, Jed n o wam tylko doradzić mogę:
Uchodźcie w dal, — Do gdy jej cudne oczy ujrzycie,
Zblednąć w am przyjdzie n a niebios szczycie, W łasnym swym blaskiem sam e wzgardzicie, —
Jak mi w as żal!
{słychać dzwon z oddali)
95
S C E N A X.
C iż sa m i,
Sylwetta,
potemTjergarąią, pasąuiyot.
SY LW ETTA {ukazuje się na dźwięk dzwonu) Dzwon uderzył... Mój P ersy pew nie już za ścianą.{świst piszczałki, S tr o f o rd wypada, z nim inni, ukazują się pochodnie.
SY LW ETTA . A ch!
{Napastnicy chwytają j ą i niosą do lektyki)
N a pom oc!
PERC IN ET. O, nieba!
SY LW ETTA .
PER C IN ET. B ieg n ę!
(Przeskakuje m ur, wyciąga szpadę i walczy z kilkoma napastnikami)
Masz — m asz — m asz — ot, m a s z !
STR A FO R EL (do muzykantów)
T rem olo! od ucha,
(.Skrzypki ciągną dramatyczne tremolo. Napastnicy uciekają, Straforel głosem teatralnym :)
N a B ach u sa, to istny czart z tego dzieciucha!
(Pojedynek Percineta ze Straforelem, Straforel chwyta się za pierś)
Dosyć... Zegnajcie gwiazdy... To był cios śm iertelny!...
(pada)
PERC IN ET (biegnąc do Sylwetty) Sylwetto!
(Obraz. Ona w otwartej lektyce, on na kolanach)
SYLW ETTA . O mój zbaw co!
PASQUINOT (wypadając)
Kto te n m łodzian dzielny? S yn Bergamina! Zbaw ca!... Niech tw ą ręk ę bierze!...
S Y L W E T T A i PER C IN ET. Nieba!
(Pergamin wszedł ze swojej strony. Z a nim lokaje ze światłem)
PASQUINOT (do Bergamina ukazują
cego się na grzbiecie m u ru j
Twój syn — bohater... W ybacz, ja k ja , szczerze! Zgotujmy szczęście m łodych!
BERGAMIN (uroczyście) Widząc, co się dzieje... Czuję, ja k we m nie zw olna nienaw iść topnieje...
37
PERC IN ET.
Sylw etto, czy to p ra w d a ? Nie, to sen n as łudzi!... Sylwetto, m ówm y cicho, bo nasz głos nas zbudzi...
BERGAMIN.
M ałżeństw o—-zwykły koniec nienaw iści dziejów : Z aw arty p o k ó j!
(ukazując się na murze)
W iw at! Niem a P yrenejów ! PERCIN ET.
T a k a zm iana w mym ojcu — jakiż cud to boży! SYLW ETTA (z prostotą) J a mówiłam , że wszystko się dobrze ułoży!
(podczas, gdy wychodzą z Pasguinotem, Straforcl podnosi się
i podaje papier Berg aminowi)
BERGAMIN {cicho)
Co za p ap ier? Tw ój podpis, pieczęć, w izerunek? Co to jest, jeśliś łaskaw ?...
STRAFOREL {kłaniając się) To je st mój ra c h u n e k !
{znowu upada).
sama dekoracja, lecz mur zniknął. foaw ii, Które stały pod murem odsunięte, jedna na prawo, druga na lewo. Inne zmiany: dużo Klomóów Kwiatów, altanka, pretensjonalne posa.gi, naśladujące marmur, posążek, ^ fm o rk a grającego na fletni, cieplarnia.
f s ( a
prawo stolik ogrodowy,krzesła.
S C E H A I.
p a s ą u i r to ł , ¡ ¡ ła że j, później T jerg am ią. #
(Za podniesieniem kurtyny widać l'asquinota, siedzącego na lewo i zatopionego w czytaniu gazety. Błażej w giębi zajęty strzyżeniem•
liścia)
BŁAŻEJ ( pracując) A w ięc dzisiaj n otarjusz przyjdzie, proszę p a n a . . . Toć m iesiąc przeszedł p raw ie, ja k znikła ta ściana, Ja k żyjem wszyscy r a z e m ... N a ślub daw no p o ra : Nasi m a li... ot, m uszą w yglądać w ieczora!
PASQUINOT ( podnosząc głowę i roz
glądając się dokoła)
Pysznie bez tego m u ru ?
BŁAŻEJ,
39
PASQUINOT.
H ę ? p ark mój zyskał n a te m ... S to n a sto,!
{podnosi się i dotyka krzewów to klombie)
B łażeju! T a tra w a je st w ilg o tn a !!... P odlew ałeś zra n a ? ! P o d le w ać ra z n a w ieczór, o ś l e ! . .. BŁAŻEJ. P ro szę p an a, P a n B ergam in p rz y k a z a ł... PASQUINOT. P oczciw ina s t a r y ! U parł się, że podlew ać bez p rzerw y, bez miary,
Lepiej jest, niźli podlać raz, lecz co się z o w ie !... {do Błażeja) Masz w ystaw ić doniczki...
BŁAŻEJ {idzie Im oranierji, mrucząc) Z akręcą mi w g ło w ie! . . . _
{wystawia [kwiaty z oranierji i ustawia je pod sznur; Pasguinot czyta; Pergamin ukazuje się to głębi)
BERGAMIN (podlewając k " iaty z olbrzy
miej polewat z/a)
"Podlano je p o rz ą d n ie ... k w itn ą ... Mam dowody, Że co ro b i im dobrze, to ten zbytek wody!
{do drzewa)
U sychałeś z pragnienia, tęskniąc za ulew ą? (lejąc wodę)
M a s z ... w y p ij... wypij w s z y s tk o ... {stawia polewaczkę)
K ocham każde d rz e w o !
{oglądając się z rozkoszą dokoła)
P a rk m ój z y s k a ł... o, b a r d z o ! ... P rz e stro n n ie ... szeroko... M arm ur sztu czn y ... to p raw da! ale pieści oko
Jak p ra w d ziw y ... Sąsiedzi pow inni się w ściekać!
40 A, dzień dobry! (żadnej odpowiedzi) Dzień dobry 1! (żadnej odpowiedzi) Dzień d o b ry !!!
(Pasguinot zwolna podnosi głową)
Mam c z e k a ć ? ... PA SQUINO T.
A leż m ój przyjacielu, widzim się bez p rz e rw y ... BERGAMIN
T a k ? ... no, dobrze!
('widząc kwiaty, które Błażej ustawia, gniewnie)
W sta w kw iaty!... Aj, aj, m oje nerw y !
(Błażej ustawia spiesznie kw iaty. Pasguinot wznosi oczy do nieba i wzrusza ramionami, potem czyta. Bergamin chodzi tam i napowrót z miną znudzoną. Wreszcie siada obok Pasquinota. Cisza. Potem naraz Bergamin odzywa się melanchołijnie:)
Codzień ukradkiem z dom u szedłem w tej g o d z in ie ...
PASQUINOT (zadumany, spuszczając
gazetę)
W ysunąw szy się chyłkiem m knąłem po śc ie ż y n ie ...! T o było zajm u jące!
BERGAMIN. T en sekret!
PASQUINOT. O b a w a ! ’BERGAMIN.
P odglądać P erc in e ta — to nie ła tw a sp ra w a ! PASQUINOT.
A n a m ur się w drap y w ać — nie były przelew ki — R yzykując po łam ać żebra, albo uda!
PASQUINOT. Ach, to było c u d o w n e !
: BERGAMIN.
A to, czy nie cuda — Rozm owy nasze codzień, je d e n raz codziennie,
Z dobyw ane fortelem i tru d e m niezm iennie!?
PASQUINOT.
D rapałem się niekiedy przez najgęstsze krzaki. T o było czarujące!
BERGAMIN. A ja m iałem znaki
Zielonaw e n a spodniach z czołgania po tr a w ie ! . . .
PASQUINOT.
Jeden m usiał drugiem u w tej pysznej zabaw ie Zaprzysięgać n ien aw iść ...
[ BERGAMIN.
Lżyć strasznem i s ło w y . . . PASQUINO T.
Kląć, w y m y śla ć ... T o było św ie tn e ... Niem a m ow y!
(ziewając)
B ergam in?
BERGAMIN. H ę, P asq u in o t?
PA SQ U IN O T.
B rak nam tego te r a z . . . BERGAMIN.
42
Cóż znow u?
(po namyśle)
C h o c ia ż ... je d n a k ... Było pysznie n ie ra z !... Pasq.uinot, czy ty wiesz c o ? ... J a m yślę czasami,
Że to ta rom antyczność tak się m ści n ad nam i!
(Milczenie. F atrzy na Fasquincta, kióry czyta. — A a strome)
F u j! jego kam izelka je st codziennie w dow ą 1 P o dwmch, lub trz e c h g u zik ac h ... W s trę tn e !...
l(podnosi się, oddala, chodzi tam i napoicrói)
PASQUINOT.
D aję slow'0, On w ygląda, jak c h ra b ą sz c z .. . . Te poły ja k skrzydła... Ze też n a tu ra stw arza p o dob ne straszydła!
(udaje, ze czyta, gdy Berg amin przechodzi) A olo niego}
BERGAMIN (patrząc nań, na stronie) On zezuje, gdy czyta, ja k strw ożona żaba!
(iodchodzi, pogwizdujcie) PASQUINO T (na stronie, nerwowo) On g w iż d ż e !... Ot, m a n ie r a ! ... Dokuczył jak b a b a ! ...
(głośno)
Nie gwiżdż-że przecie ciągle, jakby ja k a żmija. BERGAMIN (uśmiechając się)
W cudzem oku źdźbło widzi człowiek, a pom ija O grom ną belkę w sw o je m ... I ty m asz nałogi!
PASQUINOT. J a ?
BERGAMIN.
T y ! D ryndasz, kołyszesz wciąż ręce i nogi, Sapiesz, ja k m iech bez przerw y, tv, sapiących królu,. N os m asz z tab aki kraśny, jakbyś dłubał w u l u ... S iedem set razy jedno lubisz o p o w ie d z ie ć ...
43
PASQUINOT (który, siedząc z nogami
skrzyżowanemi, kołysze stopą)
A le ż ...
BERGA MIN.
T ak, tak, nie um iesz spokojnie usiedzieć, R uszasz nieznośnie nogą, jakby kadzielnicą, U lepiasz gaiki z chleba. n a stoi kapiesz św iec ą... Maniak je s te ś ... Nie g a d a j! .. A przeczyć się nie u d a ! . . .
PASQUINOT.
A h a .. . a w ięc dlatego, że dręczy nas nuda, Każdy drobiazg spostrzegasz, spisujesz, pam iętasz I m oich przyzw yczajeń układasz inw entarz! Ale pożycie w spólne, wielki okulista, I mnie otw iera oczy! Oto w ad tw ych lista:
Masz krosty, pelny-ś fałszu, jesteś egoista!
K ażda z w a d tw ych kurczyła się dotąd, ja k glista, — T e r a z ... z b lisk a .!. rozszerza s ię jn a całą m ilę!!
BERGA MIN.
W idzę ja sn o to, o czem w ątpiłem przez chw ilę!
PASQUINOT. Co?
BERGAMIN. Mur ciebie upiększał.
PASQUINOT.
T y tracisz bez m u ru ...
BERGAMIN.
P roszę cię gadaj lepiej do tego m arm u ru ... Mniej p atrz n a m n ie ...
• PASQU1N0T (wybuchają!)
Dobrze, p a n ie ! ... Lecz sądźm y sp ra w ę należycie. To nie m iało być dla n a s . . .
PASQUINOT (wyciągając ręce w górę) Jako słońce św iecił
BERGAMIN. To było w szak dla dzieci!
PASQUINOT.
Tak, dla naszych dzieci! A w ięc cierpm y w cichości nad wolności s t r a t ą ;
N iechaj dzieci nie zgadną bólu, p a trz ą c n a to !
(Sylwetta i Percinet ukazują się w głębi na lewo, śród drzew i przechodzą wolno przez scenę z połączonemi rękami, z ru
chami egzdltowanemi)
■ BERGAMIN.
P ośw ięcać się — rodziców wieczne przeznaczenie.
PASQUINOT. P st, nasi z a k o c h a n i...
PERGAM IN ( patrząc na nich) Jakgdyby n a scenie!
Jak a p o z a ! ... Doprawdy, ja k w ap o teo z ie...
PASQUINOT.
O dkąd sen ich się spełnił w owej nocnej grozie Z daje się im, że idą przez obłoczne fa le ...
BERGAMIN. W idzę ich tu codzień o tej p o rz e stale, N aśladu jąc postacie pielgrzym ów miłości, Codziennie tu ta j k rążą dla uroczystości:
44 _
N a m iejscu w alki zwykli spoczyw ać o b o je ...
(Sylwetta i Pcrcinet, którzy zn ikli naprawo, ukazują się ztamtąd na bliższym planie i dążą na przód sceny)
Oto pielgrzymi!
PASQUINOT.
Jeśli zwykłe głupstw a swoje P lo tą, w a rto podsłuchać! (cofają się za pień drzewa)
45
S C E N A II.
Sylweiia
i
perci/jeł,
p erg a n jin i
payquiqot,
ukryci.
PERCIN ET. K ocham ! SYLW ETTA. I j a c ieb ie! PERCINET. Ś n ię . . . SYLW ETTA. M arzę... PERCIN ET. Jestem w ra ju ! SYLW ETTA. Jestem w siódm em n ie b ie ! ... (zatrzymują się)
Otóż i stan ęliśm y n a tem m iejscu s ła w n e m ... PERCINET.
Ach, co też tu się działo p rzed czasem n ied aw ny m : T u taj przebiłem tego ło tra z anim uszem!
T u byłam A ndrom edą. PEROINET. A j a P erseuszem ! SY LW ETTA . Iłu z to b ą walczyło? PEROINET. D ziesięciu. . . SYLW ETTA . Dwudziestu! Najm niej dw udziestu; sądzę tak z kroków szelestu...
PEROINET.
Masz słuszność, Sylwjo, najm niej było ich trzydziestu! SY LW ETTA .
Nie zapom nę przenigdy tw ojego p ro te stu ! Opowiedz mi raz jeszcze szczegóły tej klęski,
Jak tw ą szpadą, po ciemku, zgniotłeś ich, zwycięzki! PEROINET.
Nie pam iętam dokładnie szczegółów tej walki, Lecz padali, ja k domki karciane, ja k la lk i! ...
(SYLW ETTA.
Gdyby nie włos twój jasny, — choć je s t z nim ozdobniej, Sądziłabym , żeś C ydem ! . . .
PEROINET.
T ak, m yśm y p o d o b n i! SYLW ETTA.
Miłość nasza pow inna w poem acie b ły s n ą ć ... PEROINET.
To jeszcze będzie, Sylw jo! Daj mi dłoń uścisnąć-! SYLW ETTA.
47
SYLW ETTA .
To sen na j a w i e ! ... Żyła we mnie w iara szczera, Ze pójdę zam ąż d z iw n ie ... i za b o h a te r a ... Że nie poddani się nigdy narzuconym p ę to m . . .
PERCINET. O!
SYLW ETTA.
Jak zdarza się zwykle m łodziutkim dziew czętom : Co za słodkich mieszczuchów w ych odzą ryczałtem , K tórych w łasne ich siostry p ra g n ą żenić gw ałtem !
PERCIN ET.
Z innego je ste ś k ru s z c u ! ... Z rajskiego ogrojca! Nie w yszłabyś za syna przyjaciela o j c a ! .. .
SY LW ETTA (śmiejąc się)
Co za m y ś l! . . . Czy uw ażasz, że mój i tw ój ojciec Jakoś nie są w h u m o rz e ... S k ą d ? Nie mogę d o c ie c ...
PERCIN ET. B a! po d p sem m ają h u m o r...
BERGAMIN (za drzewem) Hm!
PERCIN ET.
Ja znam przyczynę! BERGAMIN (tak samo)
Ciekaw jestem !
PERCINET.
W ypadek nasz skw asił im minę, P rzygniótł ich w yobraźnię, zgnębił swym o g ro m e m ... S zanuję naszych o jc ó w ... lecz to je s t wiadom em , Że poczciwe filistry są niżej z a d a n ia ...
48
PASQUINOT (za drzewem) C o ? ! ..
SY LW ETTA (śmiejąc się)
B a! tak n araz zostać słynnych kochanków o jc a m i...
P E R C IN E T (śmiejąc się)
Mój pióropusz im nazbyt m iga przed oczami.
SY LW ETTA .
T w ój ojciec je s t p rzy tobie te ra z ta k ponury, J a k . . . Czy m ogę pow iedzieć?
PERCIN ET.
Mów, przyznaję z góry! SYLW ETTA.
Jakby kaczor, którem u orzeł się urodził. BERGAMIN. H o! ho!
S Y LW ETTA (śmiejąc się głośniej)
Nasz A m or obu ślep o tą nagrodził! PASQUINOT. H e! h e !
SY LW ETTA .
A nas ku św iatłu w yprow adził s k ry c ie ... BERGAMIN (za drzewem) H a! h a !
SY LW ETTA .
W ięc dziś w ieczorem sprzęgniem nasze ży c ie. . . P odpiszem y dziś k o n tr a k t...
PERCINET.
49
PERCINET. Biegnę z a r a z . . .
SYLW ETTA.
Stój, je ste ś za szybki! S ylw ja cię odprow adzi, gdzie ogrodu k r a t a .. .
PERCINET.
Dorów nam y kochankom najsłynniejszym ś w ia ta ! ... SYLW ETTA.
P o śró d p a r nieśm iertelnych będziem żyli przeto, Jak R afael ze S tellą’. ..
PERCINET.
R om eo z J u lie ttą ... SYLW ETTA.
Jak F au st i M ałg o rzata...
PERCINET.
D ant i B e a tric e ... SYLW ETTA . Jako P y ram i T y s b e ...
PERC IN ET.
Bez końca!... Nie zliczę!
(odchodzą złączeni uściskiem, wdzięcząc się do siebie)
GŁOS PER C IN ETA . F ra n c e sk a i P a o lo . . .
GLOS SYLW ETTY. L au ra i P e tra rk a .
BERGAMIN (wychodząc, z poza drzewa) No, nareszcie skończyli!... A to m iła parka!
SYLW ETTA. Idź p rę d k o . ..
50
S C E N A III.
pasquiqot, pergamin.
PA SQ Ü IN O T C drwiąc) Skutki tw ojego planu, przenikliw y panie,Doszły szczytu tw ych m arzeń, ba, wybiegły za nie'!' R ezultat, co z obliczeń tw ych ściśle w ynika: — K ochany m istrzu, nasze dzieci m ają bzika!
BERG AMIN.
W idzę, że p ańska córka działa mi n a nerw y,
Słynnem sw ojem porw aniem chw aląc się bez p rzerw y I PASQÜINOT.
W idzę, że pański synek, z śm iesznego p ajac a C hcąc w yjść n a b o h a te ra , żółć we mnie przew raca!
BERGAMIN.
A w ich drw inkach z nas, ojców, baw i mnie najlepiej,, Że w idzą w nas filistrów, którzy byli ślepi!!
Ze oni to n as zwiedli — m yślą n a jw y ra ź n ie j. . . Tak, to b ardzo z a b a w n e ! — ale to ranie d ra ż n i!!
PASQÜINOT (drwiąc) T yś sam tw em u synkowi drabinę przystaw ił, Aby nam lazł n a g ło w y ...
BERGAMIN (rozpaczliwie) Lanie bym m u sp raw ił! PASQÜINOT (ja k w yżej) W szystko to przew idziałeś w szak, m ędrcze głęboki?!.
BERGAMIN {gniewnie) At, ja k m ogłem przewidzieć!...
PA SQ Ü IN O T.
Co do mnie, bez zwłoki W ym aluję im p ra w d ę ...
51
BERGAMIN.
S tój! dążysz ku zgubie! Pow iem y im wszyściutko, ale już po ślu b ie ... Póki h arfy w eselnej nie ucich n ą dźwięki, Milczeć musim, ja k karpie.
PASQUINOT.
D o b rz e !.. Przyjm ij d z ię k i... W piękną m atnię nas w p lątał te n tw ój plan sław etny!
BERGAMIN. Byłeś nim z a c h w y c o n y ...
PASQUINOT (z ironją) Ależ on był.’św ietn y !
BERGAMIN (na stronie) Uduszę się ze złości!
S C E N A I ¥ .
Cii sam/, Sylwetta.
(Sylwetta wbiega wesoło z gałązką kwiecia w ręku, którą powiewa, dając znaki Percinetowi, z którym przed chwilą się rozstała; po
czerń wchodzi pomiędzy dwóch ojców)
SY LW ETTA . Drogi ojcze, w itam ; W itam cię, przyszły teściu i o zdrow ie pytam .
BERGAMIN (pochmurnie) H m ., dzień dobry synow o.
S Y LW ETTA (imitując go) Dzień d o b ry sy n o w o ! Przyszły teść mnie p rz estrasz a sw oją ch m u rn ą mową.
BERGAMIN. To P asąu in o t m n ie ... ta k ...
SY LW ETTA (kręcąc mu przed nosem
gałązką)
P st! p s t L . precz gniew ne stów a. Schodzę tu, jako P o k ó j! — ot, gałęź palm o w a !
Gniewacie się jeszcze troszkę... troszeczkę... niew iele... Nie może być inaczej — nowi przyjaciele !!
PASQUINOT (na strome)
Iro n ja !
BERGAMIN (głośno, niechętnie) Tak, to p r a w d a . . . N ienaw iści starej
P alił nas ogień ta k i...
SYLW ETTA (śmiejąc się i przedrzeź
niając)
Nienawiść bez m iary ! . . .
B rr'... b rr!... straszn a! śm iertelna!... K lątw ą w y b u c h a ła !.. Com ja wszystko za m urem p o śró d róż słyszała!...
H a,... a p a n mnie nie widział... i p ap ę sm arow ał!... PASQUINOT (na stronie)
Ot, g łu p ia !
SY LW ETTA .
Posłuchajcie: nim dzionek się chował, Codziennie blizko m u ru siadało tu dwoje I cicho tu rozm ow y prow adziło swoje. A ojcow ie ich, b ędąc ze sobą n a noże, Nic a nic nie w idzieli....
BERGAMIN (z udanym gniewem) Kłamstwo!... być nie może!... SYLW ETTA.
Nie m o ż e ? — jed n ak b y ło !... S łyszałam delicje! T u P ersy swego ojca w yśm iał p ro p o z y c ję ...
W tern m iejscu — rom antycznie przyrzekł się ożenić No, i dotrzym ał słow a!
BERGAMIN (■niezadowolony) Gdybym chciał to zm ien ić... SYLW ETTA.
T a, t a ! nic byś nie z r o b ił... C zytałam sto razy, Że m arzen ia kochanków m uszą w zruszyć głazy, I gdy w zbiorą n ad m iarę m łodych serc katusze, Niebo zsyła w ypadek, m iękcząc ojców d u s z e ! ...
PASQUINOT.
Niebo zsyła w y p a d e k ! . . . Udław ię się śm iechem ! SY LW ETTA .
Ja k to ? daliśm y d o w ó d !
BERGAMIN.
Mówić dziś je s t grzechem .. SYLW ETTA.
Co ?
BERGAMIN. Nic! nic!
SYLW ETTA.
A więc po co ta zn acząca m ina?
BERGAMIN. M ożnaby, l e c z . . . p o n ie w a ż ...
(na stronie) D rażni ta dziewczyna !
PASQUINOT.
Możnaby s łó w k ie m ... a l e . . . trz e b a cicho s ie d z ie ć ... SY LW ETTA (kategorycznie)
_5-t
PASQUINOT (wybuchając)
Nic powiedzieć ? . . . S zalona ! . . . W ięc w ierzysz w te brednie, W ierzysz, że dzisiaj cuda jeszcze są pow szednie, §
W ierzysz w ra z z tw ym młodzikiem w okropne?w ypadki, W e w łażenie do parków , gdzie są m ocne kratki!
BERCAMIN.
W ierzysz, że dzisiaj jeszcze p o ry w a się panny! SY LW ETTA .
Czy wierzę ? Co on m ówi ?!
BERGAMIN (zapalając się)
D o ś ć ! ... p recz b łą d naganny! Dość tego! czas ju ż w ielk i!... Mówmy p raw d ę z a te m ... T rzeb a zmienić to w szy stk o ! . . . O dkąd św iat je s t św iatem , B lond w łosy sieją figle i zbierają ż n iw o ...
B arto la musi schylać się przed Alm awiwą! Lecz godzina tryum fu w ybija nareszcie] D la n aszych siwych w łosów !
[SYLW ETTA. A leż__ PASQUINOT.
A więc wierzcie, Że ojcowie dzisiejsi są kom edji plonem ,
Że jeszcze są A rgantem , K assandrem , O rgonem ! S ta re g raty o d e sz ły . . . P łaczcie po ich s tra c ie ! A now ożytnych ojców wy jeszcze nie znacie! Oszukiwani niegdyś — oszukują, sami.
W iedzieliśmy w ybornie, ja k p ostąpić z wami! A by miłym w am zrobić miły dla nas związek Zagraliśm y k o m e d ją ...
SYLW ETTA.
A więc serc zaw iązek Pochodził z w aszej m y ś li? ...
PASQUINOT.
A jakże, córeczko ! . . . SY LW ETTA .
R ozm ow a dusz?
PASQUINOT.
S łyszałem każdziutkie słów eczko! SY LW ETTA .
Dwie ław ki ?
PASQUINOT.
P ostaw ione ta m były zawczasu. S Y LW ETTA . P ojedynek? BERGAMIN. Z a b a w k a ! S Y LW ETTA . Zbir? PASQUINOT. T rochę h a ła su ! SYLW ETTA.
Ależ porw anie m o je ! ... Nie w ie rz ę ! . . . Nie wierzę ! . . . BERGAMIN (szukając w kieszeni) Mam coś, co ci złudzenia wszelakie odbierze:
R ach u n e k za porw anie.
SY L W E T T A (wyrywając m u papier) Ach, d a j !
PASQUINOT (do Benjamina) A, niech czyta! S Y LW ETTA (czyta) „S trafo rel. T ea traln e różne rekw izyta.
56
„Dla P an ó w B ergam in i P a s q u in o t—-ra c h u n e k : „Za udane porw anie w zam iarach m ałżeńskich:
— A ch ! — „Osiem ciemnych domin, osiem m asek m ęzkich, „Po dziesięć franków k a ż d e “. . .
BERGAMIN (do Pasquinota) Ej, czy nie zaw czasu, O dkryliśm y jej s e k r e t ? ...
S Y LW ETTA (czyta) „Poduszki z a tła s u W nowej lektyce, św ieże“. . .
(głośno z ironją)
D oskonałe rzeczy!
(śmiejąc się rzuca rachunek na stół)
PASQUINOT (zdumiony) I ona się nie gniew a!
SY LW ETTA (z przebaczającą łaskawie
miną)
Nikt w am nie zaprzeczy Ze figiel był w y b o rn y ... lecz zbytnia zaw iłość!
do Bergamina)
Sądzisz pan, że twój podstęp nakazał mi m iłość ?
PASQUINOT. P rzyjęła to w y b o rn ie! . . .
BERGAMIN.
Gdybym m ógł to wiedzieć!
PASQUINOT. W ięc i P ercinetow i m ożna to powiedzieć!
SYLW ETTA (żywo)
57
Co za rozum w te j głów ce! To w iele okupi! A ja są d z iłe m ... J e d n a k ...
{wyciągając zegarek)
. . . p o ra do k o n tra k tu . . . T rzeba iś ć ...
{podchodzi do Sylwetty)
...a le n ap rzó d żądam zgody a k tu :
{ściska j e j rękę)
Nie rozstajem się w rogo?
SY LW ETTA . Zkąd-że? BERGAMIN.
Mile słyszę!
{odchodzi i odwraca się przed wyjściem)
W ięc i k o n trak t podpiszesz?
SY LW ETTA {przesadnie słodka) Podpiszę, podpiszę!
(Bergamin i Pasąninot wychodzą. Ona z chłodną złością)
O, dopraw dy, nie m ogę znieść tego człow ieka! BERGAMIN {zachwycony)
S C E N A ¥ .
S y l w e tta , p e rciąet.
PERC IN ET {wchodząc z radością) Ach, ty wciąż jeszcze tu ta j... Zgadłem to zdaleka! Lubisz przebyw ać w m iejscu tej dziwnej przygody.
SY LW ETTA (siedząc na ławce, odwróco
na
od
niego)Zaiste, bardzo dziwnej!
PERCIN ET.
58
S Y LW ETTA (machnąwszy pogardliwie
ręką)
Ach, nie było d z ie się c iu !...
PERCIN ET.
W nosząc z tego gestu, Coś p an ią m oją s m u c i... O tak, oczyw iście! Oczy, w których szafiry to n ą w am etyście, Zaćm iły się tęsknoty czarnym d ja m e n te m ...
SY L W E T T A {na stronie) Mówi czasem językiem napuszyście - k rę ty m !
PERCIN ET.
Czekaj, rozum iem w szy stk o !... T en widok uroczy Lzę rozrzew nienia rzucił n a tw e lube o c z y . . . P łaczesz po stary m m urze z kw itnącym pow ojem ,
Św iadku naszych nadziei, rw a n y ch niepokojem . Ale m u r te n nie zginął! w blasku chw ały p ł o n i e ! . .. Czyliż został zburzony ów balkon w W e r o n ie ? ! ...
S Y LW ETTA {znieeierpliwio na) Ach!
PERCIN ET.
P rzez wieki zostanie tak biały i czysty Z tą R om ea d rab in ą śró d zorzy złocistej,
P o d g ran ato w em drzewem , wieczyście z ie lo n e m ... SYLW ETTA.
O ch!
PERCINET.
T ak chciał S zekspir, — zginąć nie je st m u sądzonem ! A więc i m ur zburzony w stanie z gruzów znow u.
S Y LW ETTA {na stronie) O n nie p rzestanie!
{milczy)
59
P E R C IN E T (z uśmiechem, pełnym obietnic)
Czynię zadość m em u słowu, W yraziłaś życzenie, by p o w stał poem at, K tóry naszej m iłości opiew ałby tem at! W ięc poem at t e n . ..
SY LW ETTA (zaciekawiona) Cóż z nim ?
PERCINET.
Już się doń zabrałem !
SY LW ETTA . Co ? ty u kładasz w iersze ?
PERC IN ET.
A fe c h tu n e k zn ałem ?! P o słu ch aj tylko w stępu, k tó ry -m chodząc stw o rzył... P ieśń „O jco w ie-W ro g o w ie“,
SY LW ETTA . O Boże!
PER C IN ET (w pozie do deklamacji)
Ułożył P e r c in e t...
Och!
SYLW ETTA.
PERCIN ET. P ieśń pierw sza!
SYLW ETTA. Och! PERCIN ET.