• Nie Znaleziono Wyników

„Z niedalekiej przeszłości44

W dokumencie V :H M O IN ( IO N ( I3 f (Stron 21-29)

nieprzyjaciółmi kraju to te niepowściągliwe gaduły sejmowe.... C ze­

góż to oni chcą?.... Zamiary Aleksandra muszą prędzej czy później dziennie rewolucyą.... a przecież generałowie Krasiński, Staś, K urna­

towski, Trembicki,.... a moje w isusy z czwartego pułku, a S a p e r y ! ils

nie wchodzą, tylko zimną z a ch o w u ją grzeczność? a przecież i tamci też polacy chociaż z prowincyi zabranych*.

Wielki Kniaź widocznie nie wiedział, że to on właśnie ustawicznie kopał przepaść między garnizonem polskim, a litewsko- rosyjskim W arszawy.

Okazywał on wprawdzie w iększą sympatję w'ojsku polskiemu i był z niego, jako z sw ego dzieła niesłychanie d u m n y m ; w po­

ufnych roz m ow ach ganił rosyjskie, a wychwalał w ojsko polskie.

Mimo to on w ó d z naczelny w o jsk polskich w y s tę p o w a ł zawsze w mundurze rosyjskim, mimo że Aleksander a także Mikołaj poka­

zywali się w W arszaw ie za w sze w m undurze generała polskiego.

Przy każdej paradzie, przy każdej uroczystości przypominał Konstanty Polakom jakie było ich stanow isko, ustaw iając wojsko rosyjskie w pierwszym, polskie w drugim rzędzie.

Manja dokuczania kazała mu dbać o to, by rozkazom jego podległa część wojska rosyjskiego, licznych doznaw ała korzyści.

Tak n. p. starał się, by aw anse w korpusie litewskim były szybkie, podczas gdy w polskich pułkach musiała młodzież kilkanaście lat czekać, zanim wyższy uzyskała stopień.

Korpus litewski, niejako o g n iw o łączące K rólestw o z pro- wincyami zabranemi, był więcej polski, niż rosyjski. W szyscy żołnierze pochodzili z Litwy i z W o ły n ia; stopnie oficerskie zaj­

mowali przeważnie Polacy, tylko sztabs-oficerowie pochodzili z daw ­ nego wojska rosyjskiego, z których jednak większa część, pożeniona

że tu i ow dzie sły ch ać było n iby jakieś ciche narady, szmery, upom nieć się o nieprzedawnione prawa ciemiężonej.

Przeciwnik wszelkich tajnych stowarzyszeń, nie należał d o

Skoro nadszedł rozkaz o d k o m en d ero w an ia do bok u Wielkiego Księcia najzdolniejszego oficera pułku, wybrał Dwernicki pana Tade­

usza, a ściskając na pożegnanie jego rękę, upom inał jak ojciec: Czaplica przeciw sztandarom narodow ym .

Nie czuł on nigdy po w o łan ia do zaw odu w ojskow ego,

do sław etnego w ięzienia w kla­

24

kiwał z rezygnacją zbliżenia się wieczornej godziny, układając w myśli wszystkie szczegóły w yko n a n ia zamiaru.

25

walką ułanów oskrzydlić. Aby temu zapobiedz, sfo rm o w a ł obecny będzie szczęśliwa — że g in ę za ojczyznę ale nie m ó w z czy- na polu walki gen. Kicki z orkiestry pułkowej i z nader licznego jej ręki«.

26

grona sztab o w có w i adjutantów szw adronik i stając z adjutantem Marcelim Żółtow skim na czele, z okrzykiem: »Teraz na nas kolej P a n o w ie !« ruszył wielkim pędem p ro sto do wsi, przez którą pędząc on sam i jego tow arzysze wołali na R osyan: »z koni — z koni!«

Przywykłe do ślepej subordynacyi sołdaty, w idząc przed sobą same szlify i akselbandy, wykonali polecenie i z koni pozsiadali.

Reszta potraciła głow y i nie namyślając się długo zrobiła w lewo zwrot i zmykała co tchu ku Iganiom, zostawiając na placu kilku­

dziesięciu poległych i około 400 wziętych w niewolę.

Tym czasem 2-gi pułk ułanów , dum ny z św ietnego zwy- cięztwa nad w trójńasób silniejszym nieprzyjacielem, witał sw ego nowego pułkow nika Mycielskiego głośnem i okrzykami radości, które potężniały skoro gen. Prądzyński porów nał ich z bohaterami z pod Kirchholmu, Wiednia i Somosierry.

A to zw ycięstw o o k upione było stratą tylko 4 ułanów.

Z przeszytą piersią leżał na polu chwały T e o d o r Mosz- czeński z W iatrowa, chłopiec pełen nadzieji, oddany przez matkę w opiekę bratu gen. Prądzyńskiemu. W szedł do 2-iego pułku ułanów, by spełnić obowiązek w zględem ojczyzny. P od D om ani­

cami była pierw sza i ostatnia jego czynność wojenna. Przed chwilą szedł do boju z otuchą i o d w a g ą , zachęcany przez wuja:

»Spraw się dobrze chłopcze, a zostan ie sz oficerem«.

Teraz nad zwłokami u k o c h a n e g o siostrzeńca klęczał ze łzami w oczach gen. Prądzyński.

A tuż obo k konał na ręku kaprala D achow icza Tadeusz Bogusławski szepcąc ostatniem tch nieniem : »Po w ojnie idź bracie do W arszaw y — powiedz panience, że jej przebaczam — niech

W pierw szych dniach października zjawił się w do m u puł­

ko w n ik o w e j Dachowicz, by w yp e łn ić ostatni ro z k a z s w e g o kapi­

tana. W ia d o m o ść o śmierci T a d e u s z a b o le śn ie d o t k n ę ł a rozpacza­

jącą nad losem kraju Janinę. W ię c pobiegła d o kościoła, by modlić się o spokój dla duszy przyjaciela, by błagać U k r z y ż o w a n e g o o li­

tość nad krajem.

Po nabożeństw ie zastała przed ś w ią ty n ią w o j s k o , ocz ek u ­ jące tryum falnego wejścia h u z a r ó w g rodz ie ńskic h, p o d w o d z ą p u ł­

kow nika G erstenzweiga. — W k r ó tc e zapełniły ulice dźw ięki muzyki w ojsk o w ej i czerwień h u z a ró w . Na czele p u łk u w otoczeniu a d ju tan tó w jechał w ódz błyszczący złotem i orderam i.

Na pierwszy rzut oka poznała w nim Janina p a n a E dw arda.

W id o k ten pozbawił ją przytom ności, przedarła się prz ez kord o n żołnierzy i z rozpaczliwym za rzu tem : » E d w a rd z ie — Pan t u ! — Boże!« — zwróciła się do pułkownika, a p o s ł y s z a w s z y b rutalną gro ź b ę: »Paszoł w on — s o b a k a !« zachw iała się, zbladła i bez życia padła w ramienia stojącego obok sługi k o ś c ie ln e g o , który zdążył jeszcze pochw ycić jęk konającej: » T a d e u sz u , p rzebacz — ja niew inna — to on, zdrajca.*

W trzy dni potem w salonach n o w e g o n am iestnika, feld­

marszałka Paszkiewicza chełpił się p u łk o w n ik G e r s t e n z w e ig , że naw et po wojnie tępi to b u n to w n ic z e plemię, b o dziś właśnie c h o w a n o dziewczynę, którą on na drugi św iat w y p ra w ił. 1 zdziwił się niezmiernie, gdy praw dziw i rosyanie, sły sząc te przechw ałki, z pogardliw ym uśmiechem o d niego się odw racali.

Lucyan O sten-Sacken.

http://rcin.org.pl

27

W dokumencie V :H M O IN ( IO N ( I3 f (Stron 21-29)

Powiązane dokumenty