Z ŻYCIA MŁODZIEŻY
Z OGRODÓW W CHATENAY*) Gdzie winnice, gdzie wonne pomarańcze rosną,
Domowy mój prostaku, witaj, moja Sosno!
Od matek i sióstr twoich oderwana rodu, Stoisz sierota pośród cudzego ogrodu.
Jakże tu miłym jesteś gościem memu oku!
*) we Francji.
Oboje doświadczamy jednego wyroku.
I mnie tak-e poniosła pielgrzymka daleka;
I m.iie na cudzej ziemi czas życia uciekał Czemuż, choć cię starania czułe otoczyły, Nie rozwinęłaś wzrostu, utraciła siły?
Masz tu wcześniej i słońce i rosy wiośniane, Przecież gałązki twoje bledną pozchylane:
Więdniesz, usychasz smutna śród kwietnej płaszczyzny;
Nie ma dla ciebie życia, bo nie ma ojczyzny!
Drzewo wierne! Nie zniesiesz wygnania tęsknoty.
Jeszcze trochę jesiennej i zimowej słoty, I padniesz martwe! Obca ziemia cię pogrzebie.
Drzewo moje! Czy bądę szczęśliwszym od ciebie!**) W SPRAWIE WIERSZA „DO SOSNY"
Opublikowany przez p. "Stanisława Skibińskiego w numerze 10 — 12 „Kameny", pt. Nieznany wiersz Adama Mickiewicza?, utwór powyższy, już przed kil-kudziesięciu laty wprowadził w błąd wielu miłośni-ków poezji naszego Wieszcza, którzy na podstawie krążących odpisów przypisywali go je30 pióra. Ale już w roku 1902, na str. 488 zeszytu 3 „Pamiętnika Li-terackiego", prof. Tadeusz Pini, omawiając w notat-ce zatytu.owanej: „Czy to nie jest piosnka Mickiewi-cza? kilka utworów wątpliwej autentyczności, wy-jaśnił, iż wiersz, którego pełny tytuł brzmi Do sosny Polskiej znalezionej w jednym z ogrodów w Cłta-tenay, jest pióra Stefana Witwickiego i drukowany był w tomie jego poezji wydanych w 1S30 r.1)
Znaleziony przez p. Skibińskiego odpis rękopiśmien-ny aż roi się od braków, błędów i przekręceń, co świadczy o tym, że jest to przysłowiowa „dziesiąta woda po kisielu" w stosunku do tekstu oryginału, a zarazem jest to bardzo d.a tego rodzaju ówczesnych odpisów charakterystyczna cecha.
W utworze liczącym, zaledwie 18 wierszy (linijek) mamy — nie mówiąc o licznych nieścisłościach w in-terpunkcji — około c z t e r d z i e s t u odstępstw od tekstu pierwodruku! Dla przykładu: już zaraz
') O źródle tego wyjaśnienia poinformował mnie uprzejmie Juliusz Gcmulicki, który ma zresztą w tej materii opublikować obszerniejszą notatką. Tytuł to-mu Witwickiego brzmi: ,JPoezje biblijne, piosnki siel-skie i wiersze różne Stefana Witwickiego". Paryż 1836, wyd. A. Jełowickiego i spółki.
s. Wittuicki zmarł 19.IV. 1847 r. w Rzymie. — F. G.
W pierwszym wierszu opuszczony jest wyraz końc>
wy „rosną", wjkutek czego wiersz ten nie- rymuje się z następnym; w w. 2 — zamiast „prostak", winno być
„prostaku"; w w. 3 — zamiast „matki" ma być „raj-tek"; w. 4 — zamiast „Stoisz sierotą wpośród obcego ogrodu", winien brzmieć „Stoisz sierota pośród cu-dzego ogrodu"; w. 5 — znowu nie' rymuje się z na-stępnym (sercu — wyroku), ale bo też w oryginale brzmi on tak: „Jakże tu mi.ym jesteś gościem memu oku!"; nie rymują się również dwa wiersze następne (daleko — ucieka), bo również pierwszy z nich został .mocno zniekształcony (w druku: „I mnie także
po-niosła pielgrzymka daleka"); całkowicie niemal zmie-niony jest wiersz 13: „Więdniejesz, usypiasz martwa wśród obcej płaszczyzny", gdy w oryginale mamy:.
„Więdniesz, usychasz smutna śród kwietnej płasz-czyzny"; w w. 8 mamy o jedną zgłoskę za dużo (spój-nik „i" zbędny), w w. 9 opuszczono znów dwie, a w w.
11 trzy zgłoski itd.
Z tym wszystkim opublikowanie odpisu chełmskie-go nie jest pozbawione pewnechełmskie-go pożytku, chociażby tylko jako przykład uporczywego i długotrwałego ży-cia raz już pcwitałej legendy. A drogi, na jakich ro-dzą się i jakimi wędrują poprzez lata i stulecia le-gendy, są zagadnieniem niezwykle ciekawym i mało stosunkowo zbadanym.
W omawianym tu wypadku mimo woli nasuwa się pytanie: „dlaczego to z tym właśnie a nie z innym jakimś wierszem tegoż Witwickiego wiązano nazwi-sko Mickiewicza"?
I kto wie, czy odpowiedzi nie należałoby szukać w tym, znanym wówczas powszechnie, a i dziś czy-telnikom Pana Tadeusza nieobcym fakcie współ-pracy poetyckiej naszego poety właśnie z Witwickim w czasie kształtowania opisu „matecznika" w księdze IV. Jak wiadomo, za podstawę do ostatecznego kształ-tu tego opisu posłużył Mickiewiczowi tekst Wi.wlc-kiego, specjalnie dlań napisany. Kto wie, czy z kolei 1 Mickiewicz nie wywdzięczył się mu „wygładzając"
przed oddaniem do druku niektóre jego utwory, a w tej liczbie i ów interesujący nas tu wiersz. O ta-kiej ewentualnej współpracy wiedziałoby wówczas niewątpliwie wielu, a ktoś obdarzony bujniejszą fan-tazją, zgodnie z przysłowiem: „Słowo wróblem wy-leci a wołem powraca", mógrby na podstawie źle za-pamiętanych szczegółów puścić ,W świat warsję o au-torstwie samego Mickiewicza.
Leonard Podhorski-Okcłów
47
P I Ó R E M S Z Y D E R C Y
M a r e k A d a m J a w o r s k i
BAJKI
(Próba naśladownictwa Karola Czapka) M a ł p a
— Człowiek? To moje wynaturzenie — niech spró-buje tak jak ja skakać po drzewach.
K s i ę ż y c
— Poezja? Nie istniałaby beze mnie.
B i u r k o
— Jak wiele zawdzięcza mi ogólnoludzka kultura.
Tyle dzieł powstało na moim blacie.
K o l o r c z e r w o n y
— Jak to dobrze, że jestem. Beze mnie nikt by nie doszedł do socjalizmu.
W o d a
— Znów mnie zapaskudzili herbatą.
H e r b a t a
— Że też zawsze woda musi mnie zalać.
S z p i l k a
— Jestem istotą myślącą. Mam główkę.
C i e ń
— Drzewo, słup, a nawet człowiek — to moi nieod-łączni towarzysze.
K a r t o f e l do k a r t o f l a
— Ja jestem z wyższej rasy i z tobą nie rozma-wiam. Ze mnie będzie spirytus, a ciebie zaraz ugotują.
Marek Adam Jaworski
H u b e r t K r z y ż a n o i u s k i Koło Młodych
WIESZCZE KACZKI
/SPIKER dla bracii
Kto słucha, ten ducha nie traci...
Drodzy rodacy i rodaczki I
Słyszycie głos... Glos Wieszczej Kaczki Na fala-ch długich, krótkch, brednlch...
Pardon I Powiedzieć chciałem — ś r e d n i c h...
Wieści szczęśliwe, nieszczęśliwe,
Dobre czy złe, ale prawdziwe. SPIKER
KACZKA Okruchy
Otuchy
Kaczka-tułaczka, wasza rodaczka życie wiedzie tułacze)
j W radiostacjach na emigracjach nad losem kraju placie.
Czasami z cicha jęczy i wzdycha, aż Izy się leją;
Lub larga łonem przed mikrofonem
jest kaznodzieją.
Z tego powodu do narodu
uderza w ton kazania.
I mówi wzmtaśle i podniośle^..
CHOR ...a ludziom rosną uszy ośle od słuchania.
KACZKA
« Okruchy dla ducha mych braci.
Kto słucha, otuchy nie traci.
SPIKER' Kaczka się dzisiaj radiem para, posadek ma z pół kopy,
(Kaczka — też człowiek, też się stara 0 podniesienie stopy).,.
CHOR ...Jak strumyk szparki, marki wciąż płyną i dolary do Wolnej Europy, Madrytu ii Ankary.
KACZKA 1 dzięki temu, tak jak z nut, śpiewam, że cierpi lud,
że głód, że knut no .i ten Wschód, Ze na Zachodzie płynie miód i że wszystkiego w bród... •
SPIKER Tymczasem^k-rew się w żyłach mrozi, że z Polski wszystko się wywozi, że puste pola, puste sklepy, że zamiast zboża szumią stepy, ludzie po stepach chodzą w trepach, bo butów nie dostali w sklepach, ubrania mają szyte z worków, lecz bez fas«ynu i rozporków...
(Ma pan Sektorek ten humorekI)
KACZKA Taka już jest natura kacza, że prawdy się nie przeinacza.
SPIKER I tutaj kończą się „konkrety";
Kaczka zmów w swoim sosie:
Patriotyczne „rety, roty"
w łzach świętych i patosie;
Znów taiga łonem przed mikrofonem i znów jak orzeł chciałaby w chmury wzlecieć do góry, ale nie może.
No, bo zmęczoina je9t, z powodu, że tak pracuje dla narodu, że tyle lait już za koleją chce być (nadzieją, kaznodzieją i że z Zachodu do narodu uderza w ton kazania.
CHÓR Szalenie wzraiośle
i podniośle, :
a ludziom rosną uszy ośle od słuchania...
Finał i morał:
Radiowe kłamstwa, brednie nie różnią się woale od kaczek, słuchaczu drogi:
Długie, .krótkie, lub średnie płynąc, czynią fale i mają Krótkie nogi.
Hubert Krzyżanów
49
I I 1 1 e r l I\ r z g ż a 11 o iu s k i