• Nie Znaleziono Wyników

Z otchłani bolszewickiej

Ogromne o bszary wschodniej Rosji są przew ażnie p o k ry te puszczam i i mało zaludnione. Tu! i owdzie w śród puszczy rozrzucone są osady obcokrajowców, k tó rzy dostaw szy się do niewoli ż k o ­ nieczności m usieli się chwycić up raw y roli, by utrzym ać się przy życiu.

Do ta k ich osad, odciętych praw ie od św iata, należało gospodarstw o S tanisła­

w a, pochodzącego z Polski. Całą m a­

jętność jego stanow ił doinek i kaw ałek gru n tu upraw nego, otoczony zewsząd niezm iernem i borami. P orąz pierw szy zapoznajem y się z nim w lecie, kiedy z kosą n a ram ieniu w raz z żoną szedł

do żniwa. O jego h isto rji i przeżyciach m ożnaby wiele opowiedzieć. Do Rosji dostał się jako jeniec w ojenny i został oddany pew nem u w łaścicielowi ziem­

skiem u. Nadszedł p am iętn y rok 1917, k iedy w Rosji p rąd y rew olucyjne, bol­

szew ickie wzięły górę. W czasie ty ch domowych zam ieszek i w alk uzyskał fwolność, a n aw et ożenił się z córką daw nego p ana, z Piedową. Na o trzy ­ m anym gruncie w ybudował sobie doinek i oddaw ał się p racy rolnej. Mimo tego w szystkiego wielce we znaki daw ała im się rew olucja i n a ra ż a ła ich ciągle n a niepew ność, m ienia, a ' n aw et A życia,..

76 m

lej pozostaw iając na m iejscu spustosze­

nia om dlałego S tanisław a w raz z m ałym

na-gg dzieję, że ojciec w yzdrowieje. Aż wkqń- sgjj cu zauw aża, że źrenice ojca się powięk-

^ szają i p a trz y na niego ogrom nem i o-

™ czyma.

M . „Módl się, módl się, a potem idź 8 | —

§ urw ał i to było ostatnie polecenie, ja- gg kiego udzielił swemu synowi. Chłopak pobiegł do krzyża*, k lę k a i modli się za ojca i p o rw an ą m atk ę. Po chwili w raca g i i widzi, że ojciec leży spokojnie. Nie

Zanim słońce zeszło, już był ń a no­

gach i szukał chleba, by zaspokoić swój głód. Potem w yszedł n a pole i p a trz a ł w stronę, dokąd się czerwona, a rm ja udała. Czy m a tk a nie nadchodzi.

Lecz darem nie swój w zrok wysilał. Go­

dziny upływ ały mu n a próżnem . oczekh waniu. K ilka razy podchodził do ojca chw ytał go za ręce, całował i płakał.

M ijał już i drugi dzień i zrobiło mu

-'M

Wod el-Kelt — pustynia, gdzie P, Jezus 40 dni pościł,

się bardzo sm utno, gdy nie u jrz a ł po­

w racającej m atki. Pomodlił się pod krzyżem i ułożył się do snu obok ojca.

Nie mógł w szakże usnąć. Za n ajm n iej­

szym szelestem zryw ał się i oglądał, czy to m a tk a nie nadchodzi. Głód i senność jed n ak przezw yciężyły, oczka m u się w reszcie zaw arły i usnął.

W czesnym ran k ie m w stał z nadzieją, że u jrzy niezadługo m atkę. Po k ró tk iej m odlitw ie i posiłku w ziął się do upo­

rządkow ania domu. W krótce był goto-gg chcąc mu snu p rzery w ać poszedł do

do-sg? m u i przyp ad kiem znalazł niedzielny przyodziew ek ojca. W ziął go aby nim

^ ojca przykryć.

M Zastanowiło go to bardzo, gdy ujrzał, że ojciec nie oddecha. Chw yta więc za gg ręk ę, ale ta zimna, z przerażeniem wo-Ejg ła do niego, ale on się nie rusza. Po-znaje w reszcie, że ojciec um arł. Upadł p s a a ciało i gorzko zapłakał. W tym sta- nie zastała go noc i utuliła go do snu M n a zw łokach ojca.

78

(wym i jedno go tylko bolało, że gdy [matka przyjdzie nie będzie m iała co jeść, gdyż w szystko zabrali bolszewicy.

Po robocie poszedł do ojca i poczuł dokładnie opowiedział mu7 swoje dzieje.

Starzec pocieszał go ja k mógł.

79

A dasia od tego czasu trak to w an o ja k swego. Szczególniej zainteresow ał się nim sy nek ow ej kobiety.

Bano zapanowało wielkie poruszenia wśród karaw an y, bo zdechły dwie k ro ­ już nadchodziła noc, postanowiono zano­

cować pod gołem niebem. Po posiłku

wiedz mamie, żeby uciekała".

„Nie potrzeba, bo dziadziu będzie się

80

kolejo-woj. Żyd, dla przeprow adzenia swego za­

m iaru, kazał nietylko w ieśniakom ale i kobietom daw ać wódkę. Jed y n ie Oku pozostał na swojem m iejscu i nie tk n ą ł wódki. Ju ż przed nocą u jrze li b arak i n a stacji P. P. leży praw ie w sam ym środku ogrom nej puszczy, przez k tó rą -idzie kolej n a Syberję. W ybudow ano tu b a ra k i dla jeńców w ojennych, z, k tó ry ch tysiące głód. cierpiało. W szystko minęło

spakow ano, a w ieśniacy leżeli w w ago­

nie n a słomie. Oku s ta ł n a sta c ji i p rzy p atry w ał się w szystkiem u.

„Ojcze, Ojcze! gdzie są chłopcy?" p y ­ ta synowa, Oku m yślał, że znajd ują się w wagonie wśród swoich rodaków . Nie zdążył tam jeszcze dojść, gdy n a d je ­ chała lokom otyw a i; poczęła wozy p rz e ­ suwać. Oku pilnuje w agonu w któ ry m sądził, że znajduje się Adaś. Tym czasem

W ogrodzie Getsemani,

w raz z w ielką w ojną św iatow ą, a w ba- g ra k a c h pozostali ci, ' co oczekiw ali lep-jgjj szych czasów.

W reszcie k araw an a dojechała do * sta- :ps cji, gdzie m iał się ro zstrzy g nąć los

u-M szczęśliw ionych w ieśniaków. Na torach stało k ilk a pociągów tow arow ych i lcil-

^ k a m aszyn. Żołnierze zaczęli rzeczy wie-g śniaków ładow ać do w awie-gonu towarowe-go. W ielu z nich już się upiło i dlatego

^ p raca szła ospale. Ale ruchliw y żyd

za-^ radził temu. Gonił, udzielał w skazów ek i w krótce przy pomocy T a ta ra rzećzy

pociąg ro zd w ajają i lokom otyw a z wo- g żami, gdzie leżeli w ieśniacy w jechała na inny tor. W idząc to Oku, p rz y la tu je *jrj do swoich w spółtow arzyszów i prosi, by ^ się upam iętali. M ężczyźni się śm ieją, a S kobiety jedne rzu cają mu chleb n a gło- ® wę, a inne płaczą i chcą iść za jego radą. Pociąg rusza i odjeżdża, ale nie- g ste ty nie w stro n ę O., lecz w stro n ę s g sy bery jsk ą. Oku p a trz y z p rzerażeniem S n a odjeżdżający pociąg, a synow a om al S nie omdlała. „Ojcze! Ojcze! — gdzie £tł są chłopcy?".

Nie było czasu n a poszukiw anie, bo okropne sceny. Ną&tępnie k azał pocho­

wać, ciało zm arłej ''zjniy,; a ojca poprosił

przy-— 83

chw yciła A dasia za ram ię. Był to żoł­

nierz, k tórego w łaśnie szukali.

„Pow iedz nam , panie! Gdzie je st m a­

m usia" prosi Iw an. Żołnierz wie, co się z w szystkim i stało, ale żal m u było malców.

„Dziadziu i inni p rz y jd ą później".

W yciągnął k aw ałek chleba z kieszeni i dał im. N astępnie w ziął ich n a ręce.

„Chodźcie, zaprow adzę was do pewne-był pierw szy pociąg, Znaleziono tylko

m artw e zwłoki.

Powróćm y jeszcze do

Iwana i

Adasia.

M Je c h a li o n i' tym czasem razem z żołnie- rzam i i zdążali do O.. Żołnierze jedni g spali, a drudzy siedzieli i palili papie- ęg? rosy. W południe stan ęli w O. Drzwi sH się o tw arły i w szyscy wyszli.

„Chodź Iw anie! pójdziem y do dziadzia

ćSa Góra oliwna kolo Jerozolimy.

§ i m am y!" A daś w yskoczył szybko, ą go domu i tam zostaniecie aż do przy- j § p a Iw ana, gdy schodził ze schodów kopnął bycia m am usi". ® M jak iś żołnierz ta k , że u padł n a ziemię. W yszli n a m iasto i szli ulicami. Chłop- Wi

§ A daś podniósł go. „Ale gdzie jest ma- cy dziwili się, poniew aż nigdy jeszcze g m a ? " „Chodź wozy oglądać!" — Bie- ta k ich domów nie widzieli. P rzy szli na- jig

*=7 dni, nie wiedzieli, co się stało. Przy- reszcie do domu o obszernym dziedziń- sg?

pom nieli tylko sobie, że dano im wódki, cu. Był to daw ny szp ital SS. Miłosier- jsl p® a potem , co się. z nim i stało, nic nie dzia, k tó re podczas rew olucji zostały «

wiedzą. S zukają starego żołnierza, co w ygnane. Z tego szp itala utw orzono te- K

§ dla nich był ta k życzliwy. W idzą ty!- raz schronisko d la opuszczonych sierót.

g ko obcych i nieznanych. Iw an począł Obok znajdow ał się czarny b u d ynek g

^ 7 p łakać, ponieważ bardzo się potłukł. O, otoczony drutem .

gdyby tu był dziadziu i m am usia! — „Co to je st za dom?" — „To je st

m wzdycha. w ięzienie" — odpow iada żołnierz. „Ale ®

M „Co wy A u robicie?" — usłyszeli głos tam tyle k ob iet i czy one m ogą też ®

§ za sobą, zarazem ja k a ś rę k a z tyłu źle czynić?" — żołnierz ty lko się

roze-— 84

bliskiego domu, należącego do pewnego barona, k tó ry zdołał zbiec przed bol­

mu. Piedow a pielęgnując chore dzieci zna­

lazła wśród nich swego A dasia, którego

K iedy z n astan iem zimy cała n a tu ra obumiera, kiedy pow iędną rośliny i k w ia­

ty, niem a nic milszego ja k posiadać piękne k w iaty pokojowe. Można to

osią-przy bod o wie kw iatów je st osią-przy g o to w a­

nie odpowiedniej ziemi. Do n ajlepszych należy ziemia z dobrze przegniłego n a ­ wozu końskiego. O trzym anie jej, nie

Przyjaciel kaktusów.

gnąć bez w ielkich wysiłków, tylko po­

trzeb a pew nej znajomości hodowli ro ­ ślin. M e będziem y zajmować się cieplar­

niam i, ani roślinam i w. nich hodowane- mi, lecz najzw yklejszem i kw iatam i do­

niczkowemu

Pierw szym niezbędnym w arunkiem

sp raw ia trudności tem u, kto prow adzi insp ek ta. Nawóz dłużej leżący zam ie­

nia się w ziemię. Pod n ie k tó re rośliny ja k begonje trze b a innych domieszek.

Rośliny ja k fu k sje (dzwonki), pry- m ulki i kłodziny (palm y), w ym agają ziemi pow stałej ze zgniłych liści. W t a ­ kiej ziemi zm ieszanej z poprzednią u ­

- 86

trzy m u ją się dobrze m irty , b o rtenzje, oleandry, róże, fiołki, palm y, cyklam eny (fjołki alpejsk ie), liije i n ie k tó re trw a l­

sze g atu n k i roślin.

s ta r c z y _ tylko w dziurę sięgnąć ręk ą, a już się ją ma. Dobrze je st pom ieszać ją jeszcze z ziem ią z inspektów , bo sam a je st bardzo le k k a i bezsilna. N a­

daje się ona n ajlepiej do ro- H | ślin doniczkow ych (laur,

wa-'■ w rzyn, agaby).

' ' Zaleca się nadto użyć ziemi , ;. A pomocniczej a m ianow icie

gli-“.•j n y i piasku. G lina spraw ia,

| że ziemia nie ta k łatw o

wysy-> | cha i zachowuje wilgoć.

Pia-\ I sek zaś spulchnia ziemię i za-. . | bezpiecza korzenie od gnicia.

■: P rzed włożeniem ziemi do tfc , .:j w azonika należy ziemię dobrze wL. a J l oczyścić z korzeni, kam ieni, Jgb J B Słomy, liści i od

nieprzegni-łego jeszcze nawozu.

I Jeżeli się już m a ziemię k j przygotow aną, samo sadzenie nie przed staw ia żadnej

trudno-Trudniejszem już je st podle­

wanie i w ym aga w iększej u- wagi. Ziemia nie może być H zbyt sucha; ani zbyt m okra.

I p p M a N ajlepsza je st pośrednia, gdyż przez to uniknie się licz- i n y ch -ch o ró b szkodliw ych dla

roślin. Jeśli liście roślin, za- sadzonych np. w ziemię u tw o ­ rzonej z liści, albo w ziemi

■ B a l przyniesionej z lasu iglastego, o p adają, je st to znakiem , że ziemia je st kw aśna, a przy-

■ MbH czyną tego je st złe podlew a­

nie. N ależy koniecznie zbadać a j korzeń. Je śli korzeń jest tylko

■ częściowo czarny, m ożna jesz-H cze, niekiedy roślino; uratow ać przez rychłe przesadzenie do B nowej doniczki. Jeśli natom iast

korzeń zupełnie zczerniał ra-

B

tun ek je st już zapóźny. Nie powinno się dopuścić, by zie­

m ia w yschła poniżej dwu cen- p88p™»B| tym etrów . Bozumie się, że w

le-cie należy częśle-ciej podlewać, a najlep iej wodą letnią. Wodę źródlaną powinno się przed po­

lew aniem odstaw ić, by p rzy b rała te m ­ p e ra tu rę pokojową.

Nie w ystarczy tylko reg u larn ie po­

dlewać, dobrze je st też co pew ien czas całą roślinę skrap lać, co p rzyczynia się do lepszego rozwoju. Oprócz tego tak że

„Królowa nocy" kwitnąca.

Ten Kaktus kwitnie bardzo rzadko.

Lecz pow yższe g atu n k i ziemi nie są d la każdego łatw o przystępne. Można je więc zastąp ić próchnicą czyli zie­

m ią pow stałą ze spróchniałego drzewa.

O trzym ać ją nie trudno, gdyż znajduje się ona w k ażdej sta re j w ierzbie.

Wy-8 7

-W y d a w n i c t w o K s i ę ż y S a l w a t o r j a n ó w w T r z e b in i

D Z W O N E K R E K O L E K C Y J N Y

je d y n e p is e m k o re k o le k c y jn e w P o ls c e , re d a g o w a n e p rz e z Ks. C z e s ła w a M a ły s ia k a T . B . Z . m a p rz e d e w s z y s tk ie m n a c e lu z a z n a jo m ie n ie s z e rs z y c h w a rs tw n a s z e g o s p o łe c z e ń s tw a z r u ­ c h e m z a m k n ię ty c h re k o le k c y j i k o n ie c z n ą p o trz e b ą o tw ie r a n ia n o w y c h d o m ó w - r e k o le k c y jn y c h .

D Z W O N E K R E K O L E K C Y J N Y W Y C H O D Z I CO M I E S I Ą C

Roczna prenum erata w ynosi 3 ‘— zł. Pojedynczy num er kosztuje 3 0 gr Nadto poleca następujące broszurki:

„Czy słyszałeś co o rekolekcjach zamkniętych?" 2 wydanie. Ks. Cz. Małysiak

„Rekolekcje zamknięte" Ks. J. Winkowski . . . . .

„Ruch rekolekcyj zamkniętych zagranicą i w Polsce". Ks. Cz. Małysiak

„Djalogi Rekolekcyjne". Ks. Cz. Małysiak

„W domu bezbożnika" — Obrazek sceniczny. Ks. Cz. Małysiak.

„Droga Krzyżowa" wraz z gorzkiemi żalami i pieśniami o Męce Pańskiej

Ks. Cz. Małysiak . . . . '} .

„ W sprawie małżeńskiej “ 3 wydanie Ks. Cz. Małysiak . .

„Modlitwa rekolekcyjna" . . . . . . . .

„Przebłagania Salwatora utajonego" . . . . .

„Przygotowanie na śmierć" . . . . . . . .

„Westchnienia do N. Serca P. Jezusa" . . . . . .

„Modlitwy odpustowe do św. Józefa" . . . .

25 30 70 1/50 2’—

50 30 10 10 10 10 20

gr.

sk rap lan ie oczyszcza roślinę z . kurzu i robactw a, a rośliny same zachow ują świeży zielony wygląd. N ajlepiej bez­

w zględnie n ad aje się do tego, letn i de­

szczyk, o-co- je d n ak w zimie trudniej.

Do życia roślina potrzebuje, ja k w szy st­

kie żyjące organizm y, pokarm u. W praw ­ dzie w ziemi w doniczce zn ajdują się różne sole m ineralne, a tak że woda przynosi nowe zapasy, to jednak ńie w ystarczy do bujnego rozrostu rośliny.

N ależy dopomóc przez nawozy. Dobrą je st rozcięczona gnojów ka z n a w o z u k r ó w s k i e g o , najlep iej oddziaływ ują naw ozy sztuczne, specjalne dla roślin doniczkowych. Nie w szystkich nawozów używ a się w jednakow ej miebze. N ale­

ży tak że zachować pew ne ostrożności, ta k np. rozczyn nawozu sztucznego nie należy lać bezpośrednio n a rośliny, lecz w rzędy obok nich.

Je śli mimo troskliw ości roślina nie ro ­ zw ija się, widocznie je st chorą, a moż­

n a to poznać po czarnych korzóiik.icli.

N ależy więc sta ra n n ie oęzyścic" k o rze­

nie, i przesadzić całą roślinę do małego w azonika. N agła zm iana te m p e ra tu ry w pokoju je st rów nież szkodliwa.

P ozostaje jeszcze do omówienia przesadzanie roślin. Z reguły powinno się ono odbyw ać n a wiosnę, co roku.

Ń ie/w olno tego czynić tuż p rzed k w i­

tnięciem dlbo w czasie k w itn ięcia ro ­ śliny. N ajlepiej przesad zać do w azoni­

ków glinianych, ponieważ żelazne i p o r­

celanowe służące raczej do ozdoby, nie przepuszczają pow ietrza.

Zachodzi w końcu p ytanie, w ja k i sposób m ożna osiągnąć k rzd k - bujny, gdyż zazwyczaj rośliny pokojow e m ają liście zwrócone w jed n ą stronę. Łatwo tem u zaradzić przez to, że rośliny nie zostaw ia się w jednej pozycji,, lecz co k ilk a dni obraca się .ją np. o ‘/ 8 w koło.

Tym sposobem osiągam y roślinę p ro stą i rozrośniętą.

poniżał. Lepiej już z n ią nie zaczynać ...W tej m yśli k reślę te życzliwe dla liiej słowa polecenia".

B urm istrz: F ik alsk i.

Z radością w sercu k ła d ła K aśk a przed oczy sędziego pochlebne słow a burm i­

strza! o swojej szlachetnej osobie. Nato-M K aśk a O stryozór, m ając się

proceso-§ w ać z sąsiad k ą o obrazę czci, zw róciła gg się do b u rm istrza swego rodzinnego

^ 7 m iasteczka, z prośbą o jak ieś życzliwe

^ polecenie swojej osoby, coś w rodzaju

“ św iadectw a moralności.

M B urm istrz, „F ik a lsk i", figlarz nieład a,

^ p rzychylił się do prośby K aśki, dobrze

Sekreta.

e g mu znanej z nienajlepszej strony.

Na-*=-7 pisał ted y „życzliw e" polecenie dla niej

£3 w n astęp u ją cy ch słow ach:

M „ K a ta rz y n a O stryozór, nienagannego

^ prow adzenia się n iew iasta, je st jed nak

^ dobrze obznajom ioną ze w szystkiem i

wy-^ razam i, używ anem i w k łó tn iach i

prze-^ 7 k leństw ach. Znajom ość siedm iu grze-chów głów nych posiada dokładną. Do M uczynków m iłosierdzia nie k w ap i się.

Nie cierpi jedn ak , aby ją ktok o lw iek

m iast h u ra g a n śmiechu pow stał n a sali sądow ej, gdy te słowa odczytano. Ko­

roną zaś procesu była k a ra sześciu t y ­ godni „kozy",' na k tó rą K aśk a O stry­

ozór za obrazę sąsiad k i została skazaną.

M ieszkańcy m iasteczk a odetchnęli z u l­

gą n a wieść, że K aśk a O stryozór została p rzy m kn ięta. P rzez całe sześć-ty go d n i będzie spokój n a ry n k u i n a ulicy. Bo K aśk a spokoju ńcierpieć nie mogła. Ca­

ły dzień, od ra n a do późnej nocy

mu-I V m e w i :

W 9*eWfKto mśhdcwnidwa

H Jf polem, . .

Powiązane dokumenty