• Nie Znaleziono Wyników

W zakresie pisow ni łącznej i rozdzielnej stosujem y normy dzi­ siejsze

W dokumencie Miscellanea z doby Oświecenia. 3 (Stron 48-151)

BRULIONY KOMEDII FRANCISZKA ZABŁOCKIEGO

XIII. W zakresie pisow ni łącznej i rozdzielnej stosujem y normy dzi­ siejsze

XIV. Narzędnik 1. mn. -imi, - y m i stosuje Zabłocki obocznie z forma­ mi na -em i i tę oboczność zachowujem y.

I. Z A B O B O N N I K

Brulion Zabobonnika zajmuje w rękopisie 2483 ponad połowę folian- tu, utrwalony na s. 3— 108, i zawiera pełny tekst komedii.

Istnienie tego przekazu odnotował po raz pierw szy Bolesław Erzepki, publikując fragm ent aktu I (w. 273— 288) 1. Próbę ustalenia miejsca brulionu w historii powstawania tekstu Zabobonnika podjął Bronisław K ą sin ow sk i2, jego propozycje są jednak nie do utrzymania. Dokładne zbadanie w szystkich rękopisów Zabłockiego i poznanie jego twórczości prowądzi do przekonania, że potrafił tworzyć zdumiewająco szybko (kilka kom edii wierszow anych rocznie przy nieprzerwanej intensyw nej

1 Chodzi o cytow ane już w yżej Pisma F. Zabłockiego. Zebr. i wyd. B. Erzepki, Poznań 1903, s. 332.

* F. Z a b ł o c k i , Zabobonnik, Brody 1906, s. 17. W w ydaniu tym, o którym w ydaw ca pisał w kom entarzu (s. 160), że „po raz pierw szy uwzględnia w ażniejsze w arian ty” brulionu, K ąsinow ski skontam inow ał tek sty brulionu i edycji z 1781 r., niepodobna jednak ustalić, jakimi zasadam i k ierow ał się w sw ym postępowaniu. W ydaje się, że w arianty zostały dobrane na zasadzie całkow itej dowolności.

B R U L IO N Y K O M E D I I F . Z A B Ł O C K IE G O 4 5

pracy w K om isji Edukacji Narodowej) i że posiadał niezw ykłą łatwość pisania wierszem . I m ożemy stw ierdzić z całym przekonaniem, że bru­ lion Zabobonnika jest autentycznym pierw szym roboczym przekazem tej komedii. Zastrzeżenia, jakie mogą tutaj powstać w związku z tym , że pewne partie tekstu (np. sc. 1 aktu I) napisane są niezw ykle starannie, jakby „na czysto” , można usunąć, w yjaśniając, że w górnych zszyw kach foliantu widoczne są wyraźne ubytki, które świadczą o tym , że autor przepisywał niektóre strony, w yryw ając karty. Tu zresztą istotne wydaje mi się w yjaśnienie, że wyraz brulion tylko w potocznym pojęciu ozna­ cza jakiś pokreślony tekst. W m oim rozum ieniu brulion jest roboczym przekazem tekstu nie przeznaczonym do rozpowszechnienia. K ażdy bru­

lion może mieć strony staranne i czyste, i strony pokreślone, ponieważ autor raz pisze sprawniej, kiedy indziej mniej sprawnie, raz wolno i z rozmysłem, k iedy indziej pospiesznie.

Tekst Zabobonnika pow staw ał w dwóch fazach: najpierw autor napi­ sał pierwsze dwa akty, a ponieważ w tych dwóch aktach notujem y w iele stron zapisanych starannym czyteln ym pismem, możem y przypuszczać, że autor nie tylko pewne partie przepisyw ał, ale że pracował w tedy nad komedią bez pośpiechu. Po zakończeniu dwóch aktów, dnia 19 marca 1780 Zabłocki przystąpił do pisania trzeciego aktu, a pracę tę ukończył, jak się w ydaje, dość szybko. O pośpiechu autora świadczy m niejsza dbałość o form ę zapisu, m niej staranne pismo i bardzo duża ilość popra­ wek (w akcie III około 45% w ersów uległo modyfikacji, wobec 13°/o w ak­ cie I i 19% w akcie II). Jedyną wskazówką pozwalającą w przybliże­ niu określić czas pisania aktu III m ogłoby być rozpoznanie różnic w cha­ rakterze pisma. W ydaje mi się, że ustaliłam cztery takie m iejsca, gdzie widoczne jest zachwianie zmęczonej ręki, a zaraz obok pismo staranne i czytelne, po w, 77, 314, 458 i 600. Nie jest to wskazówka najzupełniej wiarygodna, dlatego że różnice te m ogły powstać w tedy, gdy autor zm ie­ niał pióro. Z drugiej strony chodzi o tekst liczący 760 w ersów i jeżeli przyjm iem y, że wskazów ka autora dotycząca czasu powstania kom edii jest wiarygodna, to znaczy, że cała komedia powstała w marcu 1780 r., a ponieważ cały tekst liczy 2536 w ., zatem twierdzenie, że akt III po­ w stał w ciągu kilku dni w ydaje się uzasadnione.

Czas powstania brulionu Zabobonnika wskazał autor, w pisując na karcie tytułow ej: w W arszawie 1780, i notując na tej sam ej karcie w prawym dolnym rogu: M. 1780 ( = Mars 1780) i w reszcie na s. 76 w lew ym górnym rogu na początku aktu III: 19 Mars, i w ydaje się, że można i należy autorowi zaufać. W dniu 4 kw ietnia 1781 komedia grana była w teatrze w arszawskim i w tym sam ym m iesiącu ukazała się dru­ kiem u Dufoura 3. Porównanie tekstów brulionu i pierwodruku w ykazu­ je znaczne różnice, a więc w ciągu roku autor raz jeszcze tekst prze­

46 J A N I N A P A W Ł O W IC Z O W A

pracował. Albo tekst brulionu, albo gotowej już ostatecznej redakcji czytany był prawdopodobnie na którymś obiedzie czwartkowym , ponie­ waż 10 sierpnia 1780 r. w łaśnie za Zabobonnika otrzymał Ząbłocki od Sta­ nisław a Augusta m edal „Merentibus” 4.

Po ukończeniu brulionowej redakcji tekstu Zabłocki, jak się w ydaje, postanowił zadedykować utwór Adamowi Kazimierzowi Czartoryskiemu i w tedy na s. 1 foliantu szkicował początek dedykacji.

Przekaz Zabobonnika ma formę na tyle staranną, że m ożemy się do­ m yślać, iż autor świadom ie naśladował niektóre elem enty w spółczes­ nych druków teatra ln y ch 5. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że autor, jak w iem y, pisząc swój utwór wzorował się na francuskiej kome­ dii Jean Antoine Romagnesiego Le Superstitieux, miał więc stale przed oczami druk tea tra ln y 6. Na czym polega to naśladownictwo? Polega ono na układzie różnych elem entów: i tak oznaczenia aktów i scen kali­ grafowane pośrodku stronicy na osi, tekst pisany w regularnej kolum ­ nie pośrodku, karta tytułow a o rozwiązaniu graficznym jak w drukach (ozdobnie w ypisany tytuł, określenie rodzaju utworu, motto oraz m iejsce i czas powstania), oznaczenia osób m ówiących na osi kolum ny, didąskalia w nawiasach i podkreślone, pod kolumną kustosz, wreszcie ozdobne za­ w ijasy, jakby markujące ozdobniki drukarskie. Ten przyjęty z góry po­ rządek ulega następnie zakłóceniu, kiedy autor kreśli pierw otny tekst,

3 Zabobonnik, komedia w e trzech aktach Fr. Zabłockiego. W W arszawie 1781 (P. Dufour), s. nlb. 8,120. Datę m iesięczną podaję na podstaw ie ogłoszeń w „Gaze­ cie W arszaw skiej” z kw ietnia 1781 r.

4 Rkps AGAD Arch. Rodz. Poniatow skich sygn. (413) pod datą 10 VIII 1780 ręką króla odnotowane: „Item medal „Merentibus” ks. K opczyń skiem u , a przez

N aruszew icza Zabłockiemu, auto rowi „Zabobonnika” i ... także medal „Merenti- bus”. Por. także R egestr osób tak tych, k tó ry m JKMość osobne m edale bić kazał, jako i tych, k tó rz y powszechne „M erentibus” odebrali, rkps Bibl. Czart., sygn. 775,

s. 10. Tekst notatki: Zabłocki poeta, z okazji Zabobonnika komedii.

5 Ten fakt w prow adził w błąd K ąsinow skiego, który w e wspom nianej edycji pisał tak: „Jest to w łasnoręcznie przez poetę przygotow any czystopis edycji pier­ w otn iejszej z roku 1780, później jednak m nogo kreślony i drobiazgowo poprawiany z w idocznym celem nadania utw orow i jak najdoskonalszej form y” (s. 16). Edycji takiej nie było, a jak pow staw ał tek st brulionu Zabobonnika opisałam wyżej. K ąsi­ now ski m ylił się także pisząc, że Zabłocki „pierwszy rzut sw ych utw orów scenicz­ nych pisał inaczej, pisał n ieczytelnie, pospiesznie, urywkow o, bez ładu” (s. 17), poniew aż w nioskow ał na podstaw ie końcowych partii Gamrata, nie biorąc pod

uw agę w szystk ich zachowanych rękopisów.

6 Porów nanie tekstu Zabłockiego z jego francuskim pierwowzorem prowadzi do pew nego w niosku, że Zabłocki przez cały czas pisania posługiwał się obcym tekstem , poniew aż w ierne przekłady z francuskiego w plecione są w e w łasny tekst autora od początku do końca.

B R U L IO N Y K O M E D II F . Z A B Ł O C K IE G O 4 7

nawet w tedy jednak gdy pisze pospiesznie, nie zaniedbuje sygnow ania wersów i w yróżnienia didaskaliów; często stosuje skróty w oznaczeniu postaci, np. F i l u t o R e g i n : , Franto: zamiast Filutowicz, Reginka, Fran-

tcwicz, i tego typu skróty spotykam y także we w spółczesnych drukach.

O dążności autora do stałego porządkowania rękopisu św iadczy tak­ że to, że przeważająca ilość now ych wariantów wpisana jest w e w łaści­ wej pozycji u góry nad skreślonym wersem lub wyrazem; o ile tekst wpisany jest na m arginesie zostaje tak oznaczony, aby jego m iejsce nie budziło w ątpliw ości, w kilku wypadkach w ersy wpisane są w odwrotnej kolejności, lecz ich położenie zostało skorygowane, także nieliczne przy­ pisy umieszczone pod tekstem lub na marginesie.

Karta tytułow a, pierwotnie starannie wystylizow ana, uległa na­ stępnie zniszczeniu przez to, że autor pisząc Gamrata, gdy dopisał tekst do końca s. 170, kontynuował pisanie na pierw szych stronach foliantu. Na s. 1 foliantu w lew ym górnym rogu brulion pierwszej strofy dedy­ kacji Czartoryskiemu; jest to tekst bardzo trudno czytelny. Najpierw autor napisał: Bóg nam te dał swobody. T y m głosili tonem // Błogi czas

dla nich i m u z pasterze z Maronem // Bajki to, nigdy oni szczęśliwi nie byli, po czym nad 2 w. wpisał: I swoje i m u z szczęście, a w w. 3 za­

miast oni szczęśliwi w pisał pasterze, dołem dopisał: Pasterze, k ied y -

żeście szczęśliw ym i byli, i niżej skreślone: Bardzo rzadko. Nieco poni­

żej tego tekstu po lew ej stronie naszkicowane: Do JOX m ci // G. Z. Podo, równolegle po prawej stronie tekst: Czyń, co chcesz, a patrz końca//

Nie uraziw szy nie uleczyć rany. Poniżej na osi motto: Deus nobis haec otia fecit // Virg. Eclog. 1. To motto i tłum aczenie jak w brulionie de­

dykacji: Bóg nam te dał swobody, odnajdziemy w edycji 1781 r. Poni­ żej tekst: nie rozm aryn na głowie (z Gamrata, II, 35) Deukaliona//

uczyli się mitologii. W szystko to w połowie stronicy oddzielone poziomą

nieregularną linią, pod nią brulion Gamrata. Po scenie 7 aktu I, na koń­ cu aktu I i na końcu komedii ozdobne zawijasy. Na niektórych stroni­ cach kustosze, a oto-ich położenie: Akt I: s. 5 po w. 21: Począć, s. 7 po w. 80: Lecz, s. 8 po w . 104: Po cóż, s. 10 po w. 156: Damon, s. 14 po w. 264: Tyś, s. 17 po w. 339: Reg., s. 21 po w. 442: Znasz, s. 22 po w. 472:

Dobrze, s. 30 po w. 658: Ostatniego, s. 31 po w. 682: Chwalę, s. 33 po

w. 733: Reginka, s. 35 po w. 774: Filutowicz, s. 39 po w. 892: A jeślir s. 40 po w. 921: Filutowicz W akcie pierwszym brak kustoszów na 24 stronach. Akt II: s. 45 po w. 75; Anzelm, s. 47 po w. 130: Owszem, s. 48 po w. 160: I tąk, s. 50 po w. 207: Frantowicz, s. 55 po w. 340: C zem uż (od pierwszego wyrazu kw estii Anzelma zamiast od Anzelm), s. 59 po w . 437:

Anzelm , s. 62 po w. 492: Zostaje, s. 65 po w. 553: Nic, s. 67 po w. 605: Filutowicz. Brak kustoszów na 24 stronach. W akcie III nie ma ani jednego

4 8 J A N I N A P A W Ł O W IC Z O W A

W akcie I w. 273— 288 zostały zakreślone owalną kreską, tak jakby autor zastanawiał się nad ich przeznaczeniem. Ten właśnie fragment ogłosił Erzepki.

W tekście aktu III po w. 50, 344, 504 w stronę prawego marginesu cienkie kreski jakby dla oznaczania przerwy w lekturze bądź przy prze­ pisywaniu; na s. 110 u dołu pod w. 620 aktu III duża plama z atramentu, gdzieniegdzie drobne plamki takiego samego pochodzenia.

Na ostatniej stronie brulionu Zabłocki podsumował ilość wersów: 760 — 960 — 820 = 2540, tym czasem stan faktyczny w ynosi 2536, róż­ nica w ystępuje w akcie II i w ydaje się wskazywać, że już po podsumo­ waniu wersów Zabłocki skreślił w akcie II dodatkowo 4 wersy. W akcie I i II sygnatury w ersów nie zawsze odpowiadają stanowi faktycznemu, bowiem autor nie korygował ich po zmianie tekstu, na końcu obliczył ich ilość prawidłowo dla aktu I. W akcie III korygował sygnatury na bieżąco.

Na s. 63 pod w. 518 aktu II u dołu stronicy pod kątem 120° do ko­ lum ny wpisane dużym pismem „audenty” (czyżby Gaudenty z Mona-

chomachii?); jest to ja,k się wydaje probatio calami. Na s. 98 obok

5. P odobizna pierw szej stro n y rk p su 2483. Pod k re sk ą te k st Gamrata (II, ww. 489—504)

6. P odobizna k a rty ty tu ło w e j Zabobonnika. U góry i u dołu te k st Gamrata (II, ww. 525—536)

Z A B O B O N N Y

KOMEDIA WE TRZECH AKTACH w W arszawie 1780

Et v o it-on com [!] lui les ours ni les panthères, S ’effrayer sottem ent de leurs propres chimères, Plus de douze attroupés craindre le nombre impair, Ou croire que le corbeau les m enace dans l ’air.

B o i 1 e a u, Satire, V I I I 1

O S O B Y *

ANZELM, ociec Damona * DAMON, syn A nzelm a MELISA, żona Damona

REGINKA, ochm istrzyni rządząca domem Anzelma FILUTOWICZ, sługa Anzelm a

FRANTOWICZ, sługa Damona R EC EPT A 4, doktor

Scena w W arsz a w ie w dom u Anze lm a

1 T ekst k a r ty ty tu ł o w e j „Zabobonnika” w p isa n y pośrodku k a r ty ozdobnym p is­

m e m (jest to s. 3 foliantu); w 1782 autor na te j samej karcie wpisał ostatnie wiersze brulionu „Gamrata". W p r a w y m d o ln y m rogu drobn ym p ism em w pisana data:

M. 1780, którą p rze z w z gląd na datę 19 Mars wpisaną na s. 76 foliantu, odczytu ję

jako Mars 1780. Zob. s. 141. .

2 T ek st n a s. 4 foliantu w pisan y na osi, pod te k ste m ozdobny zaioijas. 3 Z boku wpisane Recept.

4 Recepta w pisane na: Anzelm .

50 F R A N C I S Z E K Z A B Ł O C K I

ZABOBONNI K 1

KOMEDIA

A K T 1

S C E N A P I E R W S Z A FILUTOWICZ (sam podweselony)

Sam nie wiem , co mam wnosić z tak nagłej odmiany. Skąd się w zięło to szczęście, któregom nie szukał? Damon, co dotąd na m nie i wrzeszczał, i fukał, Dziś taki grzeczny, taki nieoszacowany.

Zaprasza mnie do siebie; wchodzę, stół nakryty Hukiem potraw wybornych z legum in i mięsa, Pełne cukrów serw isy, starych w in kredensa; Zapomniałem się na to, stanąłem jak wryty! Odkrywają półjniski, przysuwają stołki;

10 Jam się w net do kredensu wcisnął za pachołki,

Myśląc wcześnie, jak zmykać z łakocią talerze. Wtem Damon, zbliżyw szy się, za rękę mnie bierze I z w ielkim podziwieniem tak m ym, jak czeladzi, Tuż przy sobie na pierw szym m iejscu obok sadzi. Daj go katu! cóż to znów za śm ieszne fantazma, Pom yśliłem ? Jaka tej grzeczności pobudka?

Czy sobie drwinki ze mnie chce stroić jak z dudka, Czy m yśli u biesiady w ystrychnąć na błazna?

W ymawiam się, ociągam, proszę, kłaniam, modlę:

20 „Nie, mój Filutowiczu, darmo; m usisz wpodle

Mnie usieść”, odpowiada. Cóż nareszcie było

1 Zabobonnik poprawione z Zabobonny.

w. 4 taki grzeczny, taki wpisane nad skreślon ym dobry, grzeczny, ludzki w. 8 stanąłem przerobione z i stanął

w. 10 Jam się w net do kredensu w cisnął nad skreśl. Jam w net służyć do stołu w lazł m iędzy

w. 14 na pierwszym m iejscu obok nad skreśl, u stołu obok zaraz w. 15 I wariant:

Cóż to znów, u sto diabłów, za śm ieszne fantazm a

po c z y m autor na l e w y m marginesie dopisał Daj go katu! i skre ślił u sto diabłów w. 19 Początkowo: Ociągam się, ociągam..., po napisaniu całego w iersz a autor

skreślił pierw sze Ociągam i w pisał Wymawiam

Z A B O B O N N I K , A K T I 51

Począć? siadłem , lecz z wstydu tak mi w oczach ćmiło, Że, gdybym pochw yciw szy wrzącego rosołu

Nie sparzył się, dalibóg, nie widziałem stołu. Zbytek ci to podobno skromności z mej strony; Bo czy jeden na wiarę dziś graf uzacniony,

Że tylko piętą wierci, a ktoś go pochwali,

Wnet brat za brat z naszym się państwem poufali? A ja przecie choć sługus, chociaż szerepetka —

30 Wiedzą, żem byw ał lepiej, wiedzą, żem szlachetka.

Zaczynają lokaje potrawy roznosić.

Siedziałem w pierw szym miejscu, zaczęli ode mnie. W ym awiam się, Damon mnie nie przestaje prosić. Cóż robić? W ymawiać się byłoby daremnie,

Biorę w ięc i jem smaczno. Wtem krzykną: „Hej! w ina”. Stawiono przed każdego po czarnej butelce.

Na ten widok padły mi z rąk nóż i widelce, A słodkie podniebienie obeszła skomina.

Piję jeden kieliszek, lecz nie bez oporu.

40 Drugi, choć z uproszeniem, już mi poszedł raźnij,

Damon jeszcze na trzeci prosi dla humoru, Czwarty dla zdrowia, piąty, szósty dla przyjaźni. Gdy się to razem zlało, humor, przyjaźń, zdrowie, Aż pow oli, powoli ciepłom uczuł w głowie.

Wino zaostrza dowcip i serce w eseli. Prawda, doznałem tego na sobie w tej chwili,

Bom natychm iast przemówił, w szyscy się rozśmieli, Lecz nie w iem czy z dowcipu, czy też ze mnie drwili.

w w. 25—30 I wariant:

Zbytek ci to podobno skrom ności z mej strony; Bo czy jeden dziś chłystek, bis w ie skąd zjawiony, Że tylko piętą w ierci, albo fajdrygali

Wnet brat za brat z naszym się państwem poufali. A ja przecie, choć hajduk, ale w kraju znany Szlachetka Filutow icz przydomku Lis szczwany.

Po skre śleniu ostatniego w ie rsz a , Zabłocki wpisał nad nim:

Wiedzą, żem Filutow icz, wiedzą, żem szlachetka

po c z y m skreślił Filu tow icz i dopisał byw ał lepiej

w. 32 Siedziałem w pisane na Jam siedział

w. 40 choć z uproszeniem nad skreśl, chociaż z przynuką

w. 42 Początkowo: piąty, szósty dla przyjaźni, po czym: piąty poszedł dla przy­ jaźni, a następnie na poszedł wpisane ponownie szósty

52 F R A N C I S Z E K Z A B Ł O C K I

Cóż w ięc to w szystko znaczy? Mara czy pokusa?

50 Damon dał bal, dla kogóż? dla mnie! dla sługusa

Ojcowskiego? a jeszcze tego, który to mu N ie sto razy spłatałem figla po kryjomu, A często i dość jaw nie takem uciął szpaka, Że go ociec ogrzmocił bizunem jak żaka? W niosek zatem , że Damon, jeśli nie jest głupi, Rozumie, że się tym mej przyjaźni dokupi. K to nadzw yczaj się kłania i sprzyjaźnia ściślij, Jeśli już nas nie odrwił, pewno odrwić m yśli. A le czym też ja sobie darmo głow ę suszę!

60 K to w inem poi, czarną m iałżeby tak duszę?

Nie, nie, to być nie może; podobno to prędzyj Zgrawszy się potrzebuje pan m łokos pieniędzy, Albo też koło jakiej dziew czyny kręci się

I chce m nie do niej posłać w sekretnym kom isie... Lecz oto i on! żeby dowiedzieć się czego,

Nie zawadzi nam udać trochę podpiłego. S C E N A II

DAMON, FILUTOWICZ (u dający napitego)

FILUTOWICZ

W łaśniem też o W Panu m ówił, że pan z ciebie Tak nieoszacow any, hojny i w esoły,

Jak i ja byłbym może, gdybym nie był goły!

70 Lecz cóż, kiedy dziedzicem jestem tylko w niebie.

DAMON

Jakżem kontent, żeś w esół, mój Filutow iczu.

FILUTOWICZ

O! w ielkie rzeczy! bo mam w esołą naturę.

w w . 49—51 P oczątkow o:

Cóż ted y to ma w szystko znaczyć u kaduka? Damon dał bal, dla kogóż? Dla mnie! dla hajduka O jcowskiego.

Autor ju ż poprzednio zm ien ił w y r a z hajduk na sługus (zob. w. 25—30), co w ią że się z fa k te m , że Filutowicz był to tu m fackim Anzelm a, a nie hajdukiem.

w. 55 jeśli n ie jest nad skreśl, lub być musi w. 56 Rozumie nad skreśl. Lub mniema w. 72 w esołą nad skreśl, szczęśliw ą

Z A B O B O N N I K , A K T I 53

A Wpanu co braknie? — Mając, mój paniczu, Stół sm aczny, dość przyjaciół i w ino, nie lurę, Nie w iem , o czym pom yślić, chybaby tam, żeby Gładką czasem m ieć w domu nim fę od potrzeby, Boć to, m ówiąc po prawdzie, Bachus i Wenera Jedno drugiemu władzę nad św iatem wydziera.

DAMON

Zazdroszczę, że ci humor tak w esoły sprzyja.

80 Cóż bym nie dał, żeby być choć chw ilę w tym stanie!

Lecz darmo! rozpacz, smutek i m elancholija Zatruły w moim sercu ukontentowanie!

FILUTOWICZ

Otóż macie! Co znowu za żałobna mina?

Jeszczem też takich skutków nie w id yw ał wina. Zaś w staw szy od biesiady sw ych przyjaciół grona Sm ucić się i tak stękać, jak kiedy kto kona? Tfy, w stydziłbyś się WPan i zaniechał raczyj

Tych niew czesnych lam entów, tych próżnych rozpaczy. Niech się smuci, kto głodny, a nam o co idzie?

90 Czy jeść i pić nie mamy? czy jesteśm y w bidzie?

Bądźże wesół, panisku! Arwan katu troski, Zaśpiewajmy co sobie; umiem też ja pioski.

Cśp ie w a )

Hej! kto pije, Ten żyje!

Huczał ktoś przy pełnej szklance. Przyszła Zosia

Do ktosia,

Wnet ktoś skonał przy kochance. A! kiedy tak,

w. 78 w ładzę nad skreśl, rządy w. 83. Co popr. z Coż

w. 91 katu nad skreśl, diabli w. 92 pioski popr. z piosnki

po w. 92 Piosenka Filutowicza nie jest obję ta liczbowan iem . P oczątkow o autor

napisał ty lk o je dną strofę, w p isu jąc w e r s y ośm iozgłoskow e rów nole głe do d w u p ierw szych , p o te m w skazał ich w ła ściw ą pozycję . P r z y ko le jn e j le ktu rze dopisał drugą strofę. W osta tnim w iersz u drugiej s tr o fy zaczął: Niech diabli, skreślił diabli i w da lsz ym ciągu wpisał bis

5 4 F R A N C I S Z E K Z A B Ł O C K I

Rzekł pijak

Drugi przy sw ym siedząc dzbanie: Dlaboga,

Miłość sroga,

Niech bis weźm ie sw e kochanie.

DAMON (na stronie) Czy mi go diaboł nadał! Zapity jak bela...

(głośno) Przestałbyś bracie tego nie w porę wesela. Jest się też czego cieszyć...

FILUTOWICZ (na stronie)

Pójdę w zakład o sto Przeciw jednemu, że go wyprow adzę prosto

W pole; zgadłem, kocha się! (głośno) C ó ż znów za gust dziki! To Waćpan, jak uważam, nie lubisz muzyki?

O! jeśli tak, mój panie, to smaku nie macie.

DAMON

100 A le, czy się potrzeba tak upić, mój bracie,

Że językiem nie władniesz?...

FILUTOWICZ

Baj bardzo! Ktoż to wie, Czy tylko masz i WPan z pełna rozum w głowie? Obaśmy razem pili, z tą jeno różnicą,

Że ktoś tam małą lampką, ja dużą szklenicą. Po coż mnie było naglić, m usić i dozierać? Albo teraz, gdym podpił, nie trzeba by gderać.

Cożkolwiek bądź, masz teraz, mój panisku, dla się

w w . 93—94 Początkowo:

Czy mi go diaboł nadał! Wszak on jak sztok pjany N ie przyjdę z nim do ładu.

i nie d o k o ń c z y w s z y w pisał kw e stię Filutowicza; dopiero po p o n o w n y m czytaniu s tw ie r d z ił w wierszu 94 brak ry m u do pjany, dopisał z a te m w d a lsz y m ciągu:

(głośno), a nie mogąc sobie poradzić z t y m problem em , w y m ie n i ł cały z w r o t na: Zapity jak bela, skreślił cały następny w i e r s z i wpisał:

(głośno) Przestałbyś raczej tego nie w porę w esela! Jest się też czego cieszyć...

a następnie w y m ie n ił raczej na bracie. Nie zm ien ił nato m ia st num eracji w e rsó w , stąd w rkpsie m ię d zy 90 a 100 o jeden w e rs za dużo.

w. 103 jeno nad skreśl, tylko

w. 107 teraz nad skreśl, ze mnie; p o p ra w k a ze w zględu na następn y wiersz,

W dokumencie Miscellanea z doby Oświecenia. 3 (Stron 48-151)

Powiązane dokumenty