• Nie Znaleziono Wyników

Jak znano kiedyś Biblję

E u zeb iu sz o p o w ia d a o p e w n y m s ta rc u , k tó re m u p o d c z a s p r z e ­ ś la d o w a n ia c h rz e śc ija n z a c e s a r z a D io k lec jan a oboje oczu w y p a -- --< łono, że c y to w a ł po sw o je m z aślep ien iu w z g ro m a d z e n iac h c h rz e ­ ścijan sło w o B o że ta k p ły n n ie, ja k b y je c z y ta ł. O innym za ś do­

n o si p e w ie n p isa rz d a w n e g o k o ścio ła, że d u szę sw ą p rz e z pilne c z y ta n ie i z d ę b ia n ie P is m a Ś w ię te g o b ib lio tek ą J e z u s a u czy n ił.

B y li ta c y c z y te ln ic y biblji, co S ło w o B o że znali ta k d o b rze, iż w e ­ dłu g u p e w n ień m ogli B iblję z p am ięc i zn o w u n ap isać, w ra z ie g d y ­

b y się zg u b iła. Ahlfeld, B au stein e.

S t a r o s t a w e s e ln y ,

(Z o b rz ą d k ó w w e s e ln y c h ludu ew a n g e lic k ieg o na Śląsku.) S ta ro s ta w e s e ln y nie je s t ty lk o o ficjalnym św ia d k ie m ślubu, ale je st w o d z e m w e s e la i a ra n ż e re m c a łe j u ro c z y s to ś c i w eseln e j.

O n d b a o p o rz ą d e k na sto ła c h i pilnuje kuchni, d o g ląd a p o tra w i z a c h ę c a do ied zen ia, nie d o p u sz c z a do z b y tn ie g o u ż y w a n ia n a ­ pojów , ła g o d zi n iep o ro zu m ien ia. S ta ra n ie m jego m usi b yć, b y w e ­ sele w y p a d ło u ro c z y śc ie i p o w a ż n ie , gdzie u ro c z y s te m i p o w a ż - nem m a b yć, i ż e b y b y ło w e s o łe i z a b a w n e , g d y c z a s i m iejsce na ż a r ty i figle.

T a k d b a o to, b y jed ze n ie p ie rw s z e i jed zen ie g łó w n e z a c z ę to pieśn ią (Nr. 1, 23, 59, 63, 643— 647) i m o d litw ą. M o d litw ę z m a w ia sam . N a p r z y k ła d : P a n ie Je z u ! K iedy m ia łe ś p rz e d so b ą w ielki lud i ch c ia łe ś go n a k a rm ić pięciu Chlebami i d w iem a ry b k a m i, w z ią łe ś te d a r y i b ło g o s ła w iłe ś je, a w y s ta r c z y ło d la w s z y stk ic h , aż zb y ło . P rz y jd ź te ra z , P a n ie Je z u , i p o łó ż b ło g o sła w ie ń stw o sw o je n a n a sz e d a r y w e se ln e , a b y b y ły m ąk ą i o liw ą w d o w y z S a re p ty , k tó re m i ż y ł p ro ro k E ljasz, b y b y ły m an n ą, k tó rą ż y w ił J e h o w a lud sw ój, b y b y ły p o c z ą tk ie m hojności, w k tó re j niech ż y je n a sz m ło d y p an (n a sz a m ło d a pani). W y słu c h a j nas, O icze n a sz, k tó r y je ste ś w niebie...

P o jed zen iu p rz y p ro w a d z a n a rz e c z o n e g o do ro d z ic ó w i m ów i:

P o n ie w a ż n a d sz e d ł c za s, b y ś w y b r a ł się w d ro g ę do sw o jej n a ­ rz e c z o n ej, a z nią do o łta r z a ślubnego, p o dziękuj tw o im z a c n y m ro d z ic o m i p o p ro ś ich o b ło g o sła w ie ń stw o .

K iedy n a rz e c z o n y p o ż e g n a ł się z ro d zicam i, b ra ć m i i s io s tra ­ mi, b ie rz e go s ta r o s ta i o d d aje d ru żb ie, k tó r y w y p ro w a d z a go z dom u do p o w o zu . P o d c z a s te g o g ra m u z y k a m elodję pieśni n a ­ bożnej (428, 509), albo ś p ie w a ją tę pieśń w e se ln ic y .

— 126 —

G łó w n ą s p ra w ę m ają s ta r o s to w ie w dom u n arz e c zo n e j, k ie d y n a rz e c z o n y z c a ły m o rsz a k ie m w e s e ln y m p rz y c h o d z i po nią.

P o d c h o d z ą p o d jej dom z m u z y k ą , k tó r a g ra p ieśń (632, 539).

S ta ro s ta idzie n a czełe. U w e jś c ia dom u o cze k u je go s ta r o s ta n a ­ rz e czo n ej. P o p o z d ro w ie n iu z a c z y n a się ro z m o w a , n a p rz y k ła d n a stę p u ją c a :

S t a r o s t a n a r z e c z o n e g o : „W iad o m o w a m , ludkow ie, że g d y A b rah am b y ł w p o d e sz ły m w iek u , a s y n je ę o Iz a a k w y ­ ró s ł b y ł na m ęża, p o s ła ł A b ra h a m s łu g ę sw e g o E lije z e ra do A ram N ah araim , m ia sta N ach o ro w eg o , a b y s ta m tą d sp ro w a d z ił żo n ę dla Iz a a k a . I w y b r a ł się E lije z e r z p o d słu g a m i i w ie lb łą d a m i do ro d z i­

n y A b rah am o w ej. A g d y p r z y s z e d ł p rz e d m iasto , ro z ło ż y ł się ob o zem n ad stu d n ią, do k tó re j m ie szc zan ie w y c h o d z ili po w o d ę.

I ta m po znaku, u m ó w io n y m z B ogiem , p o z n a ł R e b e k ę , p ię k n ą n a w e jrz e n iu a s ta te c z n ą i m iłą w o b co w an iu , i s p ro w a d z ił ją A b ra ­ h am o w i za n ie w ia stę , a Iz a a k o w i z a żonę.

N asz c z c ig o d n y i s z a n o w n y g o sp o d a rz A dam S z m e k z K ar- p ętn ej, w ła śc ic ie l d w ó c h g ru n tó w i w ie lk ie g o s ta d a b y d ła , b a rd z o się już z m o rd o w a ł w d łu g o letn iej p ra c y . A p o n ie w a ż B ó g d a ł m u p o czciw eg o i sz la c h e tn e g o sy n a , Ja n a , p ra g n ie ojciec z d o b y ć dlań żo n ę, w ie rn ą to w a r z y s z k ę ż y c ia i p r z y s z łą p a n ią i g o sp o d y n ią na śp. Ć h o d u ró w siedzibie. S e rc e jego z d o b y ła p an ien k a, śliczn a A nu­

sia, c ó rk a tu te jsz e g o dom u. I po nią m y dziś w s tę p u je m y w ten dom, b y ją p o p ro sić do o łta r z a ślu b n eg o 11.

S t a r o s t a n a r z e c z o n e j : „ B a rd z o n am m iło s ły s z e ć o ta k p ię k n y c h zam ia ra ch , d ro d z y goście. B ą d ź c ie n am w s z y s c y se rd e c z n ie p o z d ro w ien i! J e d n a k n ig d y nic p o d o b n e g o nie s ły s z e ­ liśm y, ż e b y J a n e k S z m e k b y ł z d o b y ł sobie jak ie se rc e w tu te j­

sz y m dom u. M usieliście zm y lić d ro g ę. M oże to u n a s z y c h s ą s ia ­ dó w , m oże g d zieś indziej. P o sz u k a jc ie , m y w a m już ra d z ić nie m o żem y . N as z o s ta w c ie w spokoju, bo n am te ż pilno do p r a c y “ . S t a r o s t a n a r z e c z o n e g o : „D ziś w n o c y ja ś n ia ła n ad ty m dom em p rz e ślic z n a g w ia z d a , k tó ra n am w s k a z y w a ła , że tu je st żo n a n a sz e g o m ło d eg o p an a . W p u śc ie n a s w dom , m y sam i p o sz u k a m y i m y ją z n a jd z ie m y 11.

S t a r o s t a n a r z e c z o n e j : „D la B o g a , te g o nie m ożna.

M acie ręce , m acie kieszen ie, w a s siła w ie lk a, u n a s i dzieci m ałe.

zlęk n ą się, ro z p ła c z ą się — d la B o g a, c z y to m o ż n a ? (I o d w ra c a ­ jąc się, m ów i do o rsz a k u , sto ją c e g o za nim.) G o sp o d arzu , c z y m o ż­

n a ty c h ludzi w p u ścić, c z y im nie p a tr z y źle z o c z u ? “ K toś z nich

— c z ę sto żo n a jego — o d p o w ia d a : „N ab o żn ą śp ie w a li pieśń, g d y zbliżali się do nas, są św ią te c z n ie u b ra n i, tw a r z e ich pogodne, o c z y ja sn e i m iłe, w se rc a c h nie m o że b y ć z ła m y śl. W p u ś ć m y ic h !“

- 127

S t a r o s t a n a r z e c z o n e g o : „B óg ci z a p ia ć za po m o c“ . S t a r o s t a n a r z e c z o n e j : „ P ro s z ę , ludkow ie, w s tą p ić w im ię B o ż e “.

Id ą w s z y s c y do n a jw ię k sz e g o pokoju, gdzie z a c z y n a s t a r o ­ s t a n a r z e c z o n e j : „W idzicie, lu d k o w ie , że tu m ię d z y nam i n iem a żad n ej n ie w ia sty , k tó ra b y w a s z e m u m ło d em u p an u i k r a s ą i w ie k ie m o d p o w ia d a ła . M uszę ro z e jrz e ć się w dom u i p o szu k ać, c z y nie z n a jd ą jakiej godnej. W y ty m c z a s e m m ódlcie się, b y mi B ó g p o sz c z ę śc ił".

O d ch o d zi -— a w e s e ln ic y n a rz e c z o n e g o śp ie w a ją (432, 3). Z a­

le d w ie d o k o ń czy li śp iew u , w p ro w a d z a S ta ro s ta n a rz e c zo n e j d z ie w ­ c z y n k ę m ałą, pięknie u b ra n ą , z w ia n u sz k ie m n a g ło w ie, i m ów i:

„ O to m z n a la z ł dla W a s “ .

S t a r o s t a n a r z e c z o n e g o (i in n i): „ B a rd z o ła d n a — p ię k n y i c u d o w n y a n io łe k — ale on je sz c z e m a m y p o trzeb u je. — Z łó żm y m u co n a cu k ie rk i — na su k ien k ę — n a w ia n u sz e k ...41 — d a w a ją jej d ro b n e d a ry .

S t a r o s t a n a r z e c z o n e g o : „ P o sz u k a jc ie je szcze, P a n ie S ta ro s to , a zn ajd ziecie co ś o d p o w ied n iejszeg o . A nie trz y m a jc ie n a s już te ż długo, bo się n am ś p ie s z y 44.

S t a r o s t a n a r z e c z o n e j : No, to sp ró b u ję, ale w y się je ­ sz c z e p o m ó d lcie44 — o dchodzi, a w e s e ln ic y ś p ie w a ją (433, 1).

S t a r o s t a n a r z e c z o n e j p rz y n o si n a ta le rz y k u d w ie ch u ­ s te c z k i b iałe, je d n ą dla n a rz e c zo n e g o , d ru g ą dla jego d ru ż b y . Na nich zło żo n e s ą chochołki, dla n a rz e c z o n e g o b ia ło -zielo n y , dla je ­ go d ru ż b y ró ż o w o -z ie lo n y .

P r z y s tę p u ją c do nich m ó w i: „ J a k o N oem u p rz y n io s ła g o łęb i­

ca sy m b o l pokoju od B o g a, ta k ja w a m p rz y n o sz ę sy m b o l p a n ie ń ­ s tw a , p o c z c iw o śc i i m iłości. D ro g ie to d a ry , p o ch o d z ą c e z c z y ­ s ty c h rą k i od w ie rn y c h se rc . O ne z ło te m n a d w a ż o n e , je sz c z e nie są z a p ła c o n e 41.

N a rz e c z o n y i d ru ż b a sk ła d a ją n a ta le rz y k u zn a c z n iejsze su ­ m y, a k w ia ty p rz y p in a ją sobie do su rd u tó w . T y m c z a se m w e se ln i­

c y z n ó w śp ie w a ją , albo m u z y k a g ra m elodje k o ścieln e (435, 3).

O sta te c z n ie S ta r o s ta p r z y p r o w a d z a z b o czn eg o pokoju n a ­ rz e c z o n ą i jej d ru ż k ę . Id ą w p a rz e , za nim i s ta r o s ta .

S t a r o s t a n a r z e c z o n e j : „O to w a m p rz y p ro w a d z a m , czeg o szu k acie . S e rc e jej c z y ste , d u sz a cn o tliw a, rę c e pilne, u m y sł sz la c h e tn y . W e ź c ie tę p e rłę , a nie u c z y ń c ie jej k r z y w d y 44. A do n a rz e c z o n e j m ó w i: „ T y z a ś p o dziękuj sw o im ro d zico m i p o p ro ś o b ło g o s ła w ie ń s tw o 44.

K ied y n a rz e c z o n a sk o ń c z y ła „ o d p y to w a n ie 44, b ie rz e ją d ru ż b a pod ram ię i o p ro w a d z a o k oło sto łu , n a k tó ry m z ło ż o n y d uży, do­

— 128 —

b r y k o ła c z , p o k ra ja n y w k a w a łk i. Z a nim i idą n a rz e c z o n y z d ru ż- k ą a p o te m w s z y s c y g o ście w e se ln i n a rz e c zo n e g o . K ażd y z nich b ie rz e k a w a łe k k o ła c z a , k tó r y zjad a, albo daje ubogim dzieciom , sto ją c y m w sieni lub p rz e d dom em . C a ły o rs z a k w y c h o d z i z dom u

P ro je k t ew angelickiego k o śció łk a w Isteb n ej, o p raco w an y przez inż. arch . T ad eu sza M ichejdę wr K atow icach.

do p o w o z ó w i na ślub. Z chw ilą, g d y d ru ż b a w z ią ł n a rz e c z o n ą pod ra m ię i o p ro w a d z a ją o koło sto łu i w k o ń c u w y p ro w a d z a z dom u, z a c z y n a g ra ć m u zy k a , m ian o w icie m elodję p ieśn i: „Idźcie do o ł­

ta r z a " (543).

129

W o rsz a k u do ślubu jed zie w p ie rw s z y m w o z ie s ta r o s ta n a ­ rz e czo n ej ze sta ro ś c in ą , p o te m d ru ż b a z n a rz e c z o n ą , p o tem n a rz e ­ c z o n y z d ru żk ą, p o tem g oście w e se ln i, a n a o s ta tk u s ta r o s ta n a ­ rze czo n eg o .

Z in n y c h o b rz ą d k ó w d o d a łb y m je s z c z e m o d litw ę s ta r o s ty n a ­ rz e c z o n ej p rz e d jed ze n iem g łó w n e m (u c z tą p o ślu b n ą):

„ P a n ie B oże, O jcze niebieski, b ło g o s ła w te n p ie rw s z y chleb, k tó r y z m ło d ą p a rą s p o ż y w a ć m am y . J a k tu n a ty m sto le z ia rn a z w ielu k ło s ó w z łą c z o n e s ą w je d n y m chlebie, ta k niech z w ielu stro n s p ły w a ła sk i T w e j zd ró j n a ło n o szc z ę śliw e j m łodej p a ry . A ja k za tem i sto ła m i łą c z y m y się do w sp ó ln ej u c z ty w e seln ej z w ielu d o m ó w i w ielu w io se k , ta k niech te n w sp ó ln ie s p o ż y ty chleb sta n ie się b ło g o s ła w ie ń s tw e m tem u d o m o w i i jego dzieciom na w iele lat. W y s łu c h a j n as, O jcze n a sz...“

Ks. P . N.

— -—