• Nie Znaleziono Wyników

Siedemnastowieczne kalendarzowe poglądy na temat problemów zewnętrznych i wewnętrznych Rzeczypospolitej szlacheckiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Siedemnastowieczne kalendarzowe poglądy na temat problemów zewnętrznych i wewnętrznych Rzeczypospolitej szlacheckiej"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Siedemnastowieczne kalendarzowe

poglądy na temat problemów

zewnętrznych i wewnętrznych

Rzeczypospolitej szlacheckiej

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 12, 7-20

2006

(2)

7M P1S

Seria XII 2006

Małgorzata Krzysztofik

Siedem nastow ieczne kalendarzowe poglądy

na temat problemów zewnętrznych i wewnętrznych

Rzeczypospolitej szlacheckiej

S

taropolska p ro d u k cja kalendarzow a stanow i szczególnie c e n n e źró d ło dla badaczy litera­ tu ry okolicznościow ej i p o p u la rn e j, p oniew aż n ie je d n o k ro tn ie ukazuje tę stro n ę k u ltu ry dnia co d zien n eg o , k tó rą skrzętnie przem ilcza zaró w n o literatu ra „w ysoka”, ja k i teksty n a ­ u kow e ta m ty c h czasów. K alendarze z założenia m iały p ełnić funkcję typ o w o użytkow ą — słu ­ żyły przecież o d m ie rz a n iu czasu; z tej racji d ru k o w a n o je i k u p o w an o z ro k u na rok, ale defacto

tajem nica ich o lbrzym iej p o p u la rn o śc i w iązała się z zam ieszczaniem na ich łam ach treści zn aczn ie w ykraczających poza refleksję te m p o raln ą. A nalizując p ro d u k cję kalendarzow ą X V III w iek u , B ronisław Baczko i H e n ry k H in z zauważają:

G dyby szukać analogii z d n ie m dzisiejszym , to m o ż n a by chyba zaryzykow ać pogląd, że grały one [kalendarze — M . K.] rolę środka ekspresji k u ltu ro w ej, k tó ry dałby się p rzy ró w n a ć w dzisiejszej k u ltu rz e do p o łączonych śro d k ó w licznych fo rm k u ltu ry m a so w e j. B ędąc bodaj je d y n y m na ow e czasy w y d aw n ic­ tw em m asow ym , spraw ow ały o n e w g ru n cie rzeczy połączone funkcje prasy i radia, czasopism p o p u la rn o n a u k o w y c h i w y d aw n ictw encyklopedycznych, pism ro zry w k o w y ch i m agazynów ilu stro w an y ch , a nadto ty g o d n ik ó w sp o ­ łe cz n o -p o lity cz n y ch , i oczyw iście, po p ro stu k alen d a rz y 1.

O p in ię tę z p o w o d ze n iem m o ż n a odn ieść ró w n ież do kalendariografii X V II-w ieczn ej, oferującej czytelnikow i bogate spectrum tem atyczne, a je d n o c z e śn ie określony św iatopogląd

i etykę. N ie sposób w k ró tk im artykule o m ó w ić w szystkich typów kalendarzy stulecia, dlate­

(3)

go pośw ięco n y zostanie je d n e m u z n ajp o p u larn iejszy ch — kalendarzow i a s tro lo g icz n em u (zw an e m u też p ro g n o sty k rask im )2.

K orzenie tego kalendarza sięgają epoki o d ro d ze n ia, ściślej — renesansow ej p ro d u k cji prognostykarskiej, a u kształtow ana przez niego w izja św iata i człow ieka fu n k c jo n u je w k u ltu ­ rze p rz e d ro z b io ro w e j aż do czasów ośw iecenia, k tó re z a ró w n o pow iela je g o w z o rz e c 3, ja k 1 w ydaje m u ostrą w alkę4.

C e ch ą charakterystyczną kalendarza astrologicznego je s t szczególny sposób ro z u m ie n ia w szechśw iata, p rez en tu ją cy sobie w łaściw ą k osm ologię, z której na zasadzie k o n sek w en cji w ynika ogląd w szystkich spraw i w yd arzeń dziejących się na Z ie m i. C z y te ln ik o trzy m u je w n im totalną w izję egzystencji z a ró w n o in d y w id u a ln ej, ja k i zbiorow ej, gdzie w szystkie spraw y zn ajdują sw oje m iejsce oraz p rzyczynę w yższą w p o rzą d k u m a k ro k o sm o su .

W ychodząc naprzeciw p o trz e b o m odbiorcy, X V II-w ie c z n y k alendarz pro g n o sty k arsk i nie u n ik a te m a tó w tru d n y c h , m ó w i o lękach i obaw ach swojej epoki, o d n o si się do w ydarzeń h isto ry c zn y c h oraz k o m e n tu je spraw y co d z ie n n e. Z aw iera także specyficzny pogląd na te m at p ro b le m ó w z e w n ętrzn y c h i w e w n ę trz n y c h R zeczypospolitej szlacheckiej. Z ro z u m ie n ie tego p oglądu w ym aga p oszukania o d p o w ied z i na zasadnicze pytanie: czy k alendarz astrologiczny tw o rzy w łasną h istoriozofię, n ajak ic h tu n d a in e n ta c h ją opiera, i w re s z c ie — ja k ie sąjej k o n se ­ k w encje dla oglądu p ro b le m ó w je d n o stk o w y c h i zbio ro w y ch .

A naliza b arokow ych k alendarzy p ro g n o sty k arsk ich pro w ad zi d o po d staw o w eg o dla dal­ szych rozw ażań w n io sk u — p rez en tu ją o n e h isto rio z o fię opierającą się na trz e c h filarach: kosm ologii, religijności oraz w aloryzacji czasu. To trzy w za jem n ie przenikające się fu n d a ­ m enty, a z ich perspektyw y k alendariografow ie analizują p ro b le m y z a ró w n o naszego n aro d u , ja k i krajów ościennych.

P ierw szy filar stanow i specyficzna kosm ologia, której p o d sta w o w y m za ło ż en ie m jest p rze k o n an ie o ścisłej łączności w y d arze ń ziem skich z u k ła d em p la n et i gw iazd, w czym w i­ d z im y b e z p o śred n ie naw iązanie d o zro d z o n ej w śred n io w ie cz u teo rii w ielkich koniunkcji^.

2 N a tem at kalendariografii astrologicznej w czasach saskich zob.: M. Janik, P o lsk ie k a le n d a rze astrologiczne e p o k i

saskiej. Warszawa 2003.

■ O kalendarzach II połow y XVIII w. B. Baczko i H. H inz (op. cit., s. 10) piszą: „Ważnym składnikiem kalenda­ riów [... ] była astrologia i prognostykarstw o. Jednakże prognostyki roczne stanow iły rów nież z reguły pozycję osobną, opracow yw aną w edług ustalonego tradycyjnie schem atu. W iadom o było z góry, na jakie pytania p ro ­ gnostyk roczny przyniesie odpow iedź, skoro zawierał zawsze określone działy, utrw alone od stuleci przez aka­ dem ickie prognostykarstw o astrologiczne".

4 N a tem at tejże wałki zob. W Sm oleński, P r z e w r ó t u m y s ło w y w Polsce w ie k u X I I I I . S tu d ia h isto ryc zn e , opr. i wst. A. W ierzbicki, Warszawa 1979, s. 118-120.

' utrw ala się zatem teoria ujęta system atycznie przez Alkindiego, ale w yłożona przede w szystkim przez A lbuniasara. na tem at ścisłego powiązania m iędzy pew nym i zjawiskami niebieskim i — w zajem nym położe­ niem planet — a w ielkim i przem ianam i w dziejach ludzkości. Decydujące kryzysy dziejow e, ja k przem iany hegem onii ludów i kultur, pojaw ienie się i zanikanie religii, pow staw anie i załam ywanie się królestw i im pe­ rió w — to wszystko m iałoby być odm ierzane w edług ry tm u zegara niebieskiego. W niebiosa, w «korowód» ciał niebieskich m iałby być wpisany los epok ludzkiej histo rii” — E. G arin, Z o d ia k ż ycia . .Astrologia w okresie renesan­

(4)

Siedem nastow ieczne kalendarzowe poglądy na tem at problem ów zew nętrznych i w ew nętrznych... 9

K osm ologia ta oczyw iście nie m a nic w sp ó ln e g o z o d k ry cie m M ikołaja K opernika, w k alen ­ darzach XVII w iek u niepodw ażalnie p anuje system em p to le m e jsk f1.

K on iu n k cje planet, pojaw ianie się bądź znikanie ko m et, zaćm ienia Księżyca i Słońca, a także in n e zjawiska a s tro n o m icz n e b ez p o śred n io w pływ ają na losy całych narodów . M a k ro ­ kosm os stanow i przez to „wielki h o ro sk o p św iata”, poniew aż je g o u m ie ję tn e odczytanie p o ­ zwala przew idzieć przyszłość.

W k alen d arzu Jerz eg o L em ki na 1610 ro k czytam y:

W szem w o b ec lu d z io m n ie je s t to rzecz tajna [ ... J, że w szytkich rzeczy, k tóre tu są na niskości świata tego, po czątek w szelakiej ich o d m ie n n o śc i ni skąd inąd p rz o d k ie m ,je d n o od zw ierzch n o ści niebieskiej płynie i p ochodzi. C z e m u gdy­ by kto chciał się przypatrzyć szczególnie w każdej rzeczy, ja w n ie to znajdzie i obaczy, że żadnej nie m asz tak m aluczkiej bądź to u nas napodlejszej rzeczy, która by swej istności, początk u i w łasności nie m iała od gw iazd i od nieba7. A lbrycht R a jm u n d Strażyc w k alendarzu na rok 1648 pisze:

z przyczyn p rzy ro d zo n y c h o skutkach się badam y, abo w ięc z sk u tk ó w drogę sobie ścielerny do w ynalezienia przyczyn. Intlu en cy j niebieskich i sk u tk ó w na okręgu ziem sk im ze po w ielkiej części są przyczyną niebiosa i gw iazdy sw'oim p o rzą d k iem na sterach usadzone, toć nie od rzeczy będzie, kiedy się o p o sta n o ­ w ie n iu w szytkiego nieba podczas zaczęcia ro k u p o p y ta m y 8.

E le k te m takiej w izji p rze strzen i kosm icznej było co ro c zn e zam ieszczanie w kalendarzach prog n o sty k arsk ich o bszernych inform acji o układzie ciał niebieskich oraz o rze k o m y ch sk u ­ tkach, ja k ie m iałyby o n e w yw oływ ać. O szczęściu bądź klęskach decyduje tu nie ro z u m n a w ola je d n o stk i, ale ch arakter i m oc planety (lub u kładu planet), która w dan y m ro k u m a naj­ w iększy w p ły w na R zeczpospolitą. K osm ologia stanow i w ten sposób je d e n z p odstaw ow ych filarów kalendarzow ej h istoriozofii, która p ozbaw iona zostaje przyczynow ości ludzkiej.

K ażde ciało niebieskie, opisyw ane w sposób antro p o m o rficzn y , posiada sobie w łaściw e cechy ch arak teru , p ro w e n ie n cją często sięgające m itologii starożytnej, ale także i specyficzne­ go spo so b u p o ru szan ia się po orbicie nieba. I tak przykładow o S atu rn był uw ażany za najg o r­

6 Ptolem ejski system b udow y w szechświata zakładał, że: , . |...] Ziem ia była n ieru ch o m y m środkiem W szech­ świata, ograniczonego sferą gwiazd stałych. Wokół Z iem i, po skom plikow anym system ie okręgów 'poruszały się kolejno: Księżyc, M erkury, Wenus. Słońce, M ars, Jowisz i Saturn. [... ] N a korzyść tego układu przem aw ia­ ła dokładność obliczeń [...] , pozwalająca dość dokładnie przew idyw ać ruchy planet w przyszłości oraz za­ ćm ienia Słońca i Księżyca" — M. Klisowska.D^ic/e idei ii'szechsw iata. H isto ria i elem en ty kosm ologii nie ty lko dla h u ­

m a n istó w , Rzeszów 1994, s. 38-39.

7 P rzestroga abo o b w ie sz c z e n ie p r z y p a d k ó w r o zm a ity c h na R o k P a ń s k i 1 6 1 0 , w tó ry p o p r ze stę p n y m , z n a u k i g w ia z d o -

z o r s k ie jja k o n e/pilniej z e b r a n a , G e rze g o L e m k i, L L m . P ra ct.. K raków [przed 1610], druk. Woje. Kobylińskiego,

k. A 3. "

x P rzestroga z biegów niebieskich na R o k P a ń sk i 1 6 4 8 , p rze stęp n y, p r z e z A lb ry c h ta R a jm u n d a S tra życa , filo zo fijej doktora

(5)

szą zc w szy stk ich planet, [ow isz — p lanetę p rzychylną, M arsa k o ja rz o n o z w o jn ą, W enus m ia­ ła p rzy n o sić sz cz ęśc ieł. W k alen d arzu Je rz eg o L em ki czytam y:

G d y w rew olucyjej p rz o d e k m ają p lan eto w ie d o b ro tliw i, spokojni, i w esoły ro k lu d z io m obiecow ać zw ykli, gdyż ta ich jest w łasność ku zgodzie i ku sp o k o jn e ­ m u życiu sk ło n n e czynić m yśli ludzkie, oddalając od n ic h w szelakie n ie p rz y - ja źn o śc i. C zego w szytkiego m og lib y śm y się byli w ty m n in iejszy m ro k u sp o ­

dziew ać, gdyby był nie m iał takiej siły M ars popędliw y, k tó ry o trzy m aw a po W enerze w ładzą pierw szą n ie m a l10.

Z a p re z e n to w a n y fra g m en t p rzestrzega czytelnika p rzed w ładzą M arsa — p la n ety koja­ rzonej z w o jn ą i nieszczęściam i. W p ły w „n iek o rzy stn ej” planety, zgodnie z zało żen iam i a stro ­ logii kalendarzow ej, m oże być całkow icie zn iw e cz o n y bądź o słabiony p rzez siłę p la n ety „d o ­ b re j” — d ecydujący głos m a układ p la n et oddziału jący ch na p oszczególne n aro d y w o k reślo ­ n y m m iejscu i czasie, a także ich h ierarch ia, przypom inająca h ie ra rc h ię w społeczeństw ie lu d z k im . O m apie nieba na ro k 1690 S tanisław N iew ie sk i pisze:

W ięc lu b o trz e m p lan etam (W enerze, M arsow i i Jo w iszo w i) teg o ro c zn ie d o sta ­ ły się rządy; w zdrygać się je d n a k nie trzeba, aby za ich pano w an ia złe tak dalece m iały nas infestow ać skutki; i ow szem , w iela d o b reg o po sobie spodziew ać się każą. Bo lu b o M ars je s t srogim przez się tygrysem , je d n a k p rzy W enerze łaska­ w y m stanie się b aran k iem , gdyż ona ładną cerą sw oją na swą p rzew abi go ligę, w czym ją d o b ro tliw y będzie se k u n d o w a ł Jo w isz. W ięc te trzy p lanety j e d n o ­ stajnie ku d o b re m u zm ierzać m ają, za k tó ry ch p an o w a n iem zd ro w eg o p o w ie ­ trza, w eso ły ch i spo k o jn y ch czasów, tu d z ież gęstych ślu b ó w i in n y ch p rz y je m ­ nych sk u tk ó w je s t d o b ra o tu c h a " .

K o n sek w e n tn ie i w ytrw ale p ow ielana przez k olejne astrologiczne kalen d arze stulecia w i­ zja m a k ro k o sm o su pozbaw ia czytelnika w ątpliw ości co d o p rzyczyn i m e c h a n iz m ó w h isto rii — w szystko zapisane je s t „w g ó rz e ” — w u kładzie d o b ry c h i złych planet, któ re w zn a cz n y m sto p n iu e lim in u ją cz y n n ik ludzki, przesądzając a priori o efektach naszych działań. W sze ch ­

św iat je s t logicznie u p o rzą d k o w a n ą i zh ierarch izo w an ą p rzestrzen ią, istnieje tu ścisła relacja m ię d zy w ydarzen iam i na Z ie m i i na niebie; nie m oże w ięc być m o w y o ja k iejś p rz y p a d k o w o ­ ści bądź o n ie m o żn o ści znalezienia w yższej p rzyczyny w szystkich spraw dziejącycłi się „pod n ie b e m ”. Skoro m a k ro k o sm o sem m e rządzi przypadek, o d p o w ied n ia w ied za astrologiczna u m o żliw ia ró w n ież przew id y w an ie przyszłości całych n a ro d ó w oraz ro z u m ie n ie w yższego

4 N a tem at cech poszczególnych planet zob. A. Aveni. R o z m o w y z p la n e ta m i. I I 7 ja k i sposób n a u k a i m itologia w y ­

m y śliły ko sm o s, Poznań 2000, s. 190-193.

111 J. Lemka, op. cit.. k. 13 6 r .- t1.

11 R z y m s k i i n is k i k a le n d a rz z p ro g n o sty k ie m na R o k P a ń sk i 1 6 9 0 , p r z y b y s z o w y , a p o p r ze stę p n y m w tó iy, p r z e z \ I . S ta ­

n isła w a N ie w ie sk ie g o , n a u k w y z w o lo n y c h ijilo zo jijiy doktora, fiz y k i w A k a d e m ije j Z a m o jsk ie jp ro fe ss., a stronom a i geom e­ trę w yra ch o w a n y . Z am ość 1689. k. D 1.

(6)

Siedem nastow ieczne kalendarzow e poglądy na tem at problem ów zew nętrznych i w ew nętrznych... 11

sensu historii. A naliza w ydarzeń za ró w n o p rze szły c h ,jak i teraźniejszych znajduje sw oje uza­ sadnienie w e w pływ ach ciał niebieskich.

A stralny d e te rm in iz m , z batalistyczną siłą ingerujący w losy narodów , sprzeciw ia się w o l­ nej w oli człow ieka, stanow iącej podstaw ow ą w arto ść k u ltu ry chrześcijańskiej, i dlatego nie m ógł być je d y n y m filarem kalendarzow ej historiozofii. B arokow y kalendarz astrologiczny w ypracow ał z tego w zględu w łasny sposób ro z u m ie n ia h isto rio zo fii ja k o w ypadkow ej działa­ nia sił k o sm icz n y ch i Boga. Z a w arto ść n ad rzęd n ą, decydującą o losach świata, u znać m usiał w olę Boską, bo przecież adresow any był do czytelnika chrześcijańskiego, żyjącego w epoce k o n trre fo rm a cji i w y czu lo n eg o na religijny aspekt literatury, rów nież tej p o p u la rn e j. K alen­ darz na rok 1648 poucza czytelnika:

B óg sam w szystkim w ładnie, k tóry podczas i w najlepsze aspektów w yb o ry in- k re m e n tó w u jm u je, a podczas, kiedy i ludzie o w szystkim zdesperują, i niebo nie sprzyjaje, w ielką obfitość żyw ności nad zasługi nasze d o d a w a 1'.

W ładcą w szechśw iata je st Bóg, który m o że d o w o ln ie ingerow ać w oddziaływ anie sił ko ­ sm icznych, nie będąc przez nie w żaden sposób zn iew o lo n y m . W takim kontekście sensu n a ­ biera m o d litw a, bo przecież m o ż n a prosić, by oddalił złe w pływ y k o sm o su , a tym sam ym b ez­ p o śred n io zaingerow ał w losy n aro d u . I tak na przykład w kalen d arzu z 1672 r. układ planet w ró ż y w ojn ę, dlatego au to r zw raca się do czytelnika:

Pana Boga tedy gorąco prosić trzeba, aby O n , ja k o najw yższy nieba director, inszy

tym g w iazdom o rd y n an s posłał, z k tó reg o m y będąc k o n te n ci, m oglibyśm y chw ałę Pańską w u ży czo n y m sobie po m n ażać p o k o ju 13.

S koro p an e m historii je s t Bóg, k tóry d o w o ln ie rządzi siłam i k o sm o su , należałoby zapytać, jaki i czy w ogóle m a sens w tym układzie astrologia kalendarzow a; czy w iara w e w sz e c h m o ­ gącego Boga n ie pod w aża zasad n o ści w sze lk ic h a s tra ln y c h p rz e p o w ie d n i. K alen d arz X V II-w ie c z n y znajduje w yjaśnienie i tej kw estii — przez układ gw iazd i planet, pojaw ianie się oraz znikanie k o m et, B óg daje człow iekow i znaki, by te n zaw rócił ze złej drogi, oraz pragnie go przestrzec p rzed nieszczęściem . W k alendarzu A lbrychta Strażyca czytam y:

C z ęste zaćm ienia m iesięczne częstym i nam kło p o tam i i hałasam i na św iecie dokuczają, a nie dziw, bo z takich przyczyn takie pospolicie zw ykły skutki w y­ pływać. I n ie d arm o to m o im zdaniem niebieski A rch itek t sporządził, aby te lampy, któ re zawsze ja s n o gorają, nieco u sz cz erb k u o d n o siły w swojej św iatło­ ści, nie dlatego, aby przez to jak i defek t popadać miały, ale aby nam dał znać,

że-|: A. R. Strazyc, op. cit., k. D 7.

M N o w y i story k a le n d a rz, ir k tó ry m św ięta roczne, biegi i w yb o ry niebieskie, czas siania, szc ze p ien ia , p u s z c z a n ia k rw ie

ip u r g o w a n ia się dobrym , na R o k P a ń ski M . D C . /A ’.\//, p rze stęp n y, p o p r z y b y s z o w y m p ie rw szy , w y ra c h o w a u ’S zy p o ­ r zą d k ie m . P r z y d a n y je s t p r z y ko lu m n a c h św ięta h iyc h d ysku rs o k o łtu n ie p o lsk im , ja k o , z czego i dlaczego ro d zi się, p r z e z M . S ta n isła w a S h n r a k o w ic a , jilo zo Jijej i m e d ycy n y doktora, astrologijej w sła w n ej A k a d e m ije j K ra k o w sk ie j, w M n ie js z y m C o lle g iu m O r d y n a r iu s z a , w Krakowie [przed 1672]. w druk. Woje. G oreckiego, k. F 2 r.

(7)

byśm y śm ierteln i i o d m ie n n i ludzie sobie nie ufali [ ...] . P oselkow ie to są p rzy ­ szłego utrap ien ia na ludzie, któ rzy na nas, lu b o n ie m y m i głosam i, w ołają: „Pcie- iiiteiitiain agite"14.

N ieb iesk i arch itek t w zyw a do n aw ró ce n ia — gw iazdy i planety są znakam i i p osłam i Jeg o w oli, a ich zły w pływ m o ż n a n iw elow ać w ytrw ałą m od litw ą. Ta m e n taln o ść, dostrzegająca w zjaw iskach k o sm iczn y ch o strze że n ia od Boga, je s t ch arakterystyczna dla kalendariografii astrologicznej całego stulecia; p rzy k ład o w o kalendarz na ro k 1688 W ojciech W olski kończy słow am i:

W szytko, co z gw iazd na naszę dajesz poznać. Panie, P rzestrogę, o b ró ć w d o b re, daj u p a m ię ta n ie 1'’’.

In n y w iersz, zam ieszczony w k alen d arzu z końca w iek u , ró w n ież o b raz u je m e n taln o ść opartą na p rz e k o n a n iu za ró w n o o w szech m o cy Boga, ja k i o od d ziały w an iu p la n et na losy ludzkie:

Tym zaś, któ rzy w bojaźni Bożej żyć nie będą, N ieży czliw e p lan ety na karku u się d ą u>.

O b o k w iary w Boga i astrologicznej koncepcji m a k ro k o sm o su , trze cim filarem h isto rio - zofii kalendarzow ej je st specyficzne dla d o b y staropolskiej p o strzeganie je d n e j z n ajw a żn iej­ szych kategorii k u ltu r y — kategorii c z a s u 17. W kalendariografii p rognostykarskiej X V II stu le ­ cia czas ilościow y (kw antytatyw ny) w sp ó łistn ieje z czasem ja k o ścio w y m (kw alitatyw nym ). W aloryzacja czasu jak o ścio w eg o staje się tym sam ym kluczem d o z ro z u m ie n ia przyczyn p ro b le m ó w z a ró w n o je d n o stk i, ja k i całego n a ro d u — sam czas, niezależnie od w oli ludzkiej, m oże się okazać zły (leralny) bądź dobry, a przez to pozy ty w n ie lub n egatyw nie w pływ ać na efekty w szelk ich działań.

K oncepcja czasu feralnego k o rze n iam i sw ym i sięga starożytności — Feralia były u ro cz y ­

stościam i o b c h o d z o n y m i w po g ań sk im R zym ie ku czci zm arłych; podczas ich trw ania nie

14 A. R. Strażyc, op. cit., k. D 6

15 N o n y i star}' k a le n d a r z ś w ią t rocznych i biegów niebieskich z w yb o rem cza só u ’ i z a sp ekta m i, na R o k P a ń s k i X I. D C .

L X X X I I I I , k tó iy jc s t p r ze stę p n y i p r z y b y s z o w y , p r z e z Wojciecha 11 blskiego, w p r z e s ta n k u j A k a d e m i ji j K r a k o w s k ie j n a u k w y zw o lo n y c h ifilo z o fije j doktora i profesora, K ollegę M n ie jsze g o , z pilnością w y ra c h o ira n y i do d r u k u p o d a n y w Krakowie

[przed 1688], w druk. Woje. G oreckiego, k. E 4 r.

16 N o w y i star}’ k a le n d a r z św ią t rocznych i biegóit’ n iebieskich, k a p ła n o m dla p o r z ą d k u K ościoła B ożego, g o sp o d a rzo m dla

sia n ia i szc ze p ie n ia , chorym dla p o ra to w a n ia słabego zd ro iria , z d r o w y m dla tra k to w a n ia sp ra w p o w a ż n y c h , m y ś liw y m dla s z c z w a n ia z w ie r z a wielce służący, na R o k P a ń s k i X I. D C . A C l ,'p o p r z y b y s z o w y m wtór}’, p o p rze stę p n y m trzeci, p r z e z X I. S ta n isła w a S ło w a k o w ic a ,J ilo zq fije j i m e d y c y n y w A k a d e m ije j K r a k o w s k ie j doktora i profesora, z pilnością w yra ch o w a ­ n y, w Krakowie [przed 1695], w D ruk. A kadem ickiej, k. F 4.

17 N a tem at znaczenia kategorii czasu dla badania kultury zob. A. G uriew icz, K ategorie k u ltu r y śre d n io w ie c zn e j, tl. J. Dancygier. Warszawa 1976, s. 95: „N iew iele je s t czynników, które by tak silnie charakteryzow ały istotę kultury,jak pojm ow anie czasu. W nim ucieleśnia się, z nim łączy się cały system pojm ow ania świata danej ep o ­ ki, zachowania ludzi, ich św iadom ość, rytm życia, stosunek do p rz ed m io tó w “.

(8)

Siedem nastow ieczne kalendarzow e poglądy na tem at problem ów zew nętrznych i w ew nętrznych... 13

ro zp o c zy n an o w ażn y ch spraw, nie ż e n io n o się, zam ykano św ią ty n ie1*. W polskiej k alendario- grafii śred n io w ieczn ej czas zly określan o ja k o d ni egipskie (d i e s A e g y p t i a c i), także d ic s m a l i , a e g r i,

tifr/1 \ Tradycja w yróżniania d ni egipskich posiada etiologię biblijną:

W edług w ied zy średniow iecza d ni te zostały o bjaw ione przez anioła Jó z efo w i w E gipcie20.

W o b ręb ie d ni egipskich zaznaczano jeszcze krótki m o m e n t szczególnie n ie b e z p ie c z n y — g o d zin y egipskie, stanow iące najw iększe zagrożenie dla człow ieka, w zw iązku z czym w y m a­ gające je g o szczególnej uwagi.

N aw iązu jąc do p rzek o n an ia o istn ien iu czasu kw alitatyw nego, astrologiczne kalendarze X V TI-w ieczne zam ieszczają specjalne inform acje, a także tabele w yliczające za ró w n o feralne dni, ja k i godziny. Je d n y m z najciekaw szych tego ty p u d ru k ó w je s t k alendarz A dam a P ęche- rzyńskiego, u któ reg o czytam y:

w każdym ro k u znajdują się takie trzy dni, któ re są g o d n e osobliw ej k o n sid era- cyjej i uw agi ludzkiej [ ...] . Te trzy d n i są do w szytkich praw ie spraw ludzkich nieszczęśliw e, n iesposobne, i kto by się w d zień k tó ry k o lw iek z tych ro z c h o ­ row ał, albo m e d y k a m e n tó w ja k ich dla nabycia zdrow ia zażywał, na przykład krew puszczał, te n szóstego albo sió d m eg o dn ia życie sw oje śm iercią zam ienić

■ • 2 1 "

p o w in ie n .

A utor, pow ołując się na a u to ry tet B edy C zcig o d n eg o , sk ru p u latn ie te nieszczęśliw e dni w ym ienia, podając ró w n o c ze śn ie ich b iblijną etiologię — to trzydziesty kw ietn ia (tego dnia na św iat przyszedł zdrajca Ju d a sz), pierw szy p aździernika (dzień spalenia w y stęp n y ch m iast S o d o m y i G o m o ry ) oraz pierw szy w rześnia (kiedy to Kain zabił Abla). O b ra z czasu feralnego nie k o ń czy się je d n a k na tych trzech dniach, stanow iących niew ielki przecież u ła m e k całego roku — A dam P ęcherzyński w sw oim k alen d arzu w ylicza kolejne:

O p ró c z tych trzech dni [ ... ] znajdują się [ ... ] każdego ro k u insze takie trzy dni nieszczęśliw e, k tóre każdy człow iek w osobliw ej pam ięci, w szelakich się n ie­ spodzianych i nieszczęśliw ych kazusów obaw iając, m ieć p o w in ie n , to je s t dzień pierw szy lutego, także dzień o statni m arca i w rześnia, m ięd zy k tó ry m i najnieszczęśliw szy jest dzień lutego

1S Zob. Z. Gloger, E n c y k lo p e d ia staropolska ilu stro w a n a , t. 2, Warszawa 1972, hasło: Feralne i szc zę śliw e d n i. s. 149. 14 Zob. 11. Wąsowicz, K a le n d a rz ksią ę litu rg iczn ych K r a k o w a do p o ło w y X I I w. S tu d iu m c h ro u o lo g ic zn o -ty p o lo g ic zn e, Lublin 1995, s. 156.

Z ob. ib id e m , s. 159: na tem at obrazu czasu feralnego zob. ib id e m , s. 160-164.

21 K a le n d a rz p o lsk i i ru sk i ś w ią t rocznych i biegów niebieskich, z w yborem cza só w i a sp ekta m i, na R o k P a ń ski M . D C .

X C I l p o p r z y b y s z o w y m p ie rw szy , a p o p r ze stę p n y m n ió ry , p r z e z A l. A d a m a P ęcherzyńskiego w p rze sła w n e j A k a d e m ije j K ra k o w s k ie j fd o zo fijej doktora i profesora z pilnością w yra ch o w a n y , w Krakowie [przed 1694], w druk. Franc. C eza­

rego, k. A 3 r., A 4. :: Ib id e m , k. B 1 i>.

(9)

F ra g m en t te n pozw ala na u ch w y cen ie podstaw ow ej w łaściw ości czasu ja k o ścio w eg o , ja k ą je s t je g o gradacja; czas z istoty swej zły m o że być je szc ze gorszy, bo p o śró d d n i nieszczęśli­ w ych istnieją przecież te n ajnieszczęśliw sze (p o d o b n ie je st ró w n ież z nieszczęśliw ą godziną).

D o w y m ie n io n y c h pow yżej sześciu dni feralnych d o ch o d z i trzydzieści o siem kolejnych, k tó re są „niebezpieczne, złe, n ik o m u n ie p rz y jaz n e’'23 (także i tych a u to r nie o m ieszkał w y li­ czyć), co stanow i ju ż p okaźny p ro c e n t całego ro k u k alen d arzo w eg o — psychoza strach u tym sam ym sto p n io w o narasta.

W opisie czasu feralnego kalendariografia X V II w iek u p o w o łu je się na liczne au to ry tety (astronom ów , astrologów , m atem atyków , także pisarzy), k tórych o p in ie ró żn ią się m ię d zy so ­ bą, a to w zn a cz n y m sto p n iu k o m p lik u je spraw ę. Z n a m ie n n e pod ty m w zg lę d em je s t za m ie­ szczone w K luczu proguostykarskini (co praw da ju ż X V III-w iec zn y m , ale odno szący m się ró w ­

nież do k alen d arzy ze stulecia p o p rze d n ieg o ) zestaw ienie, z któ reg o w ynika, że: W u lfran u s w y m ie n ia 52 p o d ejrzan e dni, T ychon B rache — 33, H o m e r — 31, Stanisław Słow akow ic — 36 dni. W ziąw szy pod uw agę w szystkie te w yliczenia, a u to r klucza sporządza w łasną tabelę, stanow iącą w ypadkow ą czasu feralnego wyżej w y m ie n io n y c h autorytetów , i p o d su m o w u je :

Lecz p rzecie w ybrało się 44 dni z tych przestró g , na któ re się p rzy n a m n iej dw a albo trzy zgodzili. [ ... ] I lu b o to je s t nie artykuł wiary, ale p rz e c ie je s t rzecz g o d ­ na uw agi, iz ci au to ro w ie, b ędąc od siebie m iejscam i, w iekam i i rezydencyją o d ­ daleni, a przecie w sw oich p rze stro g ach z sobą się zgodzili24.

Je d n o c z e śn ie tłum aczy, że w d n ia c h feralnych B óg zsyła karę na grzeszników , dlatego lu ­ dzie p o b o ż n i nie p o w in n i się obaw iać — dla nich każdy dzień i god zin a są szczęśliw e.

S kutki działania czasu feralnego m o ż n a m in im alizo w a ć tak sam o, ja k n iw elu je się skutki działania n iek o rzy stn y ch sił p lan et i gw iazd — w ytrw ałą m od litw ą. Bóg je s t P an em za ró w n o k o s m o s u ,ja k i czasu. K alendarzow a h istoriozofia, oparta na astrologii, religijności i w aloryza­ cji czasu, o stateczną instancją o dw oław czą czyni zaw sze Boga, co je s t zro zu m iałe, b o przecież k alendarz je s t adresow any do czytelnika chrześcijańskiego.

K onsekw encją specyficznej dla kalendarza prog n o sty k arsk ieg o histo rio zo fii je s t p o strz e ­ ganie w szystkich p ro b le m ó w ze w n ę trz n y c h i w e w n ę trz n y c h R zeczypospolitej szlacheckiej ja k o w ypadkow ej działania trze ch sił — u kładu p lanet, w oli Boga oraz czasu kw alitatyw nego.

Je d n y m z najw ażniejszych p roblem ów , p raktycznie ro k ro c zn ie p o ru sz a n y c h p rzez kalen - dariografów , je s t kw estia przyczyn, p rzeb ieg u i sk u tk ó w to c zo n y c h przez Polskę w o jen . P o ­ w szech n ą praktyką d ru k ó w kalen d arzo w y ch X V II stulecia staje się w zw iązku z ty m z a m ie­ szczanie w p ro gnostykarskiej części k alen d arzy specjalnego ro zd z iału zatytu ło w an eg o :

0 wojnie i pokoju, O walce i pokoju bądź Wojua i pokój, Wojna czy pokój, gdzie autorzy p róbują

:1 Ib id e m , k. B 4 r.

24 K lu c z p ro g u o styka rski, to je s t rzetelne obja śn ien ie słom i p r z e z w i s k n ie w y r o zu m ia n y c h , k tó iych O r m iń s k i, K o c h a ń s k i

1 in n i astrologow ie w k a len d a rza c h i pro g n o styka ch sw oich u ż y w a ją ... T era z z a p o z w o le n ie m z u ’ierzchuości d u c h o w n ij, k o s z te m J e rze g o K r a k ie w ic za , m ie s z c z a iu n a i bibliopegi w ileńskiego dla w yg o d y do nakręcania z e g a r k ó ii’ ro zm a itych p r z e ­ d ru k o w a n y , w S u p ra ślu , w D r u k a r n i f 171' OO . B a z y lia n ó w , u n itó w , ro ku 1 7 2 2 , k. D 2.

(10)

Siedem nastow ieczne kalendarzow e poglądy na tem at problem ów zew nętrznych i w ew nętrznych... 15

p rzew id zieć przyczyny i przeb ieg to c zo n y c h w d an y m ro k u działań w o jen n y ch . W k alenda­ rzu Jana G o stu m io w sk ieg o na ro k 1672 czytam y:

W ojna czy pokój. Z a takich ro k u panów, to je s t M e rk u riu sz a, M arsa i S aturna, żebyśm y cale po żąd an y obiecow ać m ieli sobie pokój, n ie p o d o b n a. [ ... J na k o ­ niec takiż aspekt S aturna z jo w is z e m dnia 12 lu te g o je d e n po d ru g im blisko sie­ bie przypadają, znaczną nie tylko w rzeczach p rzy ro d zo n y c h , ja k o to na p o w ie­ trzu , ale też i politycznych m utacyją przyniosą, tu m u lta m i najbardziej p o g ra­ n iczn y ch nieprzyjaciół nam grożą23.

N a podstaw ie m apy nieba au to r p rzew id u je w o jn ę oraz ro zru ch y na te re n ac h p o g ran ic z­ nych — to m e n ta ln o ść typow a dla kalendarza astrologicznego, przem ilczającego w biegu w y­ darzeń cz y n n ik ludzki. N iek o rz y stn y w pływ planet, któ re są „panam i ro k u ”, czyli w danym ro k u m ają najw iększy w pływ na spraw y dziejące się p o d n ieb em , d e te rm in u je h isto rię nie ty l­ ko Polski, ale ró w n ież i innych n aro d ó w Europy. P ro b le m y R zeczypospolitej są w tym k o n ­ tekście b ez p o śred n ią k onsekw encją o ddziaływ ania sil niebieskich, a co za tym idzie, n aró d nie je s t w stanie u c h ro n ić się p rzed nim i. H isto ria to czo n y ch w o jen je s t zw ierciadłem u kładu i w p ły w u ciał niebieskich, p oniew aż „świat podk sięży co w y ”2fl został uw ikłany w e w pływ y ta­ je m n ic z e g o i rządzącego się sw oim i praw am i m ak ro k o sm o su .

D e te rm in iz m astralny d ecyduje ró w n ież o przeb ieg u i skutkach działań w o jen n y c h , in g e­ rując b e z p o śred n io w ludzką w olę. P rzykładow o w kalen d arzu z 1686 r. S tanisław S łow ako- w ic o n ie m o żn o ści zjednoczenia się krajów ch rześcijańskich p rzeciw ko Turcji pisze:

Z e tedy p an o w ie chrześcijańscy na w o jn ę i na w o jn ie p rzeciw ko n ieprzyjacielo­ w i K rzyża św iętego nie zgadzają się, m u si to być dla Jow isza i M arsa p rzeciw ­ nych sobie planetów , k tórzy w szytkiej E u ro p ie [ ... ] domiucmtur. W ięc że to do­ minium trw ać będzie aż do dnia sądnego, B óg to sam m a w mocy, abyprarenieudo tempus iudicii, p anów chrześcijańskich na tę w o jn ę pogodził. [ ...] Pana Boga te­

dy gorąco prosić potrzeba, ab y jak o nam podał sposób do zjed n o czen ia się p rz e ­ ciw nieprzyjacielow i Krzyża św iętego, tak i do k ońca Boską swoją raczył nas p o ­ siłkow ać ręk ą27.

25 H em erologeion abo n o w y i sta ty k a le n d a rz św ią t rocznych i biegów niebieskich z Innacjaini, a sp ekta m i, i z nich po ch o ­

d zą c y m w yb o rem czasów , na R o k P a ń ski 1 6 7 2 p rze stęp n y, po p r z y b y s z o u y m p ie r w s z y p r z e z M . J a n a G o stu m io w sk ie g o , o rd ynaiyjnego astro n o m ijej w s ła w n ij A k a d e m ije j K ra k o w s k ie j profesora, w Krakowie, w druk. St. Piotrkow czyka,

1672, k .E 2. "

26 O kreślenie nawiązujące do kosm ologii arystotelesow skiej. Arystoteles uważał, że: „W szechświat składa się z dw u jakościow o różnych części. N ieru ch o m a część w ew nętrzna zajmująca środek W szechświata to kulista Z iem ia, zbudow ana z czterech żyw iołów [ ...] , których granica sięga sfery Księżyca (stąd nazwa ż y w io ły s u b lu -

n a ru e). Powyżej sfery Księżyca rozciągać się miała pozostała część W szechświata — niezm ienna i w ieczna, zb u ­

dow ana z eteru. W szechświat, jako całość, miał być kulisty' i skończony" — M. Klisowska, D z ie je idei w sze c h ­

ś w ia ta ..., op. cit., s. 30.

27 N o w y i star)' k a le n d a r z św ią t rocznych i biegóii' niebieskich. K a p ła n o m dla p o r z ą d k u K ościoła B ożego, g o sp o d a rzo m dla

sia n ia i szc ze p ie n ia , c h o iym dla p o ra to ira n ia z d ro w ia , z d r o w y m dla tra k to w a n ia sp ra w p o w a ż n y c h , m y ś liw y m dla s z c z w a - nia z w ie r z a w ielce służący, na R o k P a ń sk i M . D C . L X X X l 1, p o p r z y b y s z o w y m p ie rw szy , po p r ze stę p n y m w to iy, p r z e z

(11)

G w iazdy i planety są o d p o w ied z ia ln e za b rak je d n o śc i wrśród n a ro d ó w E u ro p y n aw et w sytuacji, gdy trzeb a w alczyć p rze ciw „nieprzyjaciołom K rzyża św ię teg o ”; z tego w zg lę d u j e ­ dyną n adzieją p o z o sta je ju ż tylko m odlitw a. K ale n d ario g rafp o w iela m yślenie typow e dla p ro - g nostykarstw a astrologicznego p o p rz e d n ie g o stulecia — „astra reguut homiues et regit astra D eus”2*. W sze ch m o c n y Bóg, stw órca i Pan m a k ro k o sm o su , w każdej chw ili m a m o c o d w ró ­

cenia n iek o rz y stn y c h w p ły w ó w kosm iczn y ch .

S poradycznie kalendariografia astrologiczna pow ątp iew a w m oc oddziaływ ania ciał n ie ­ bieskich na w o ln ą w olę ludzką. Z astanaw iając się nad przy czy n am i w o jen , A lb ry ch t R a jm u n d Strażyc pisze:

A skąd by to p o ch o d ziło , czy od nieba, czy od w oli ludzkiej, tr u d n o zgadnąć. M o im zd a n ie m w szytko to u człow ieka w mocy. N ie b o ledw ie się tam kiedy z inklinacyjam i przym iesza, ale je d n a k p o n ie w o lić żadnego nie m oże. O w oli ludzkiej abo do teologów , abo do p o lity k ó w dy szk u ro w ać należy; ja co by za inklinacyje z p o sta n o w ien ia niebios do w o jn y abo p o k o ju były, n ieco na trącę29. K a le n d ario g raf nie w ypow iada się tu a u to ry taty w n ie i je d n o z n a c z n ie ; sani m a w ą tp liw o ­ ści. P o m im o że uznaje cz y n n ik ludzki, zaraz p o te m na w szelki w ypadek, zgo d n ie z tradycją kalendarza p rognostykarskiego, analizuje m apę nieba na ro k 1648.

Z p erspektyw y astrologicznej kalendarze postrzegają in n e p ro b le m y R zeczypospolitej — klęski n ie u ro d z a ju , pow odzie, pożary czy choroby. C e ch ą ch arakterystyczną sp o so b u pisania o w szelkich m ożliw ych n ieb ez p iec ze ń stw ac h je s t p osłu g iw an ie się ogó ln ik am i, co c h ro n i au ­ to ró w przed za rzu te m zapow iadania niepraw dy.

N a ro k 1688W ojciech W olski przew iduje cały p otok nieszczęść, których przyczynąjest M ars: P oniew aż krw aw y M ars, zostaw szy o n eg o ż p a n e m [czyli p a n e m ro k u — M . K.J, nie b ędzie chciał p ró żn o w ać , i ow szem , w z b u d z i m ię d zy lu d ź m i w ojny, n iesnaski d o m o w e, w m iastach b u rze , m ię d zy p o sp ó lstw em bunty, gniew y p a­ nów, a dla tych n iesp o d ziew an e śm ierci, w ró żn y c h stanach ch o ro b y z ch o lery p och o d zące, tercyjany, krw ie cieczenia, c h o ro b y gw ałtow ne, nagłe śm ierci, osobliw ie w m ło d y ch ludziach. Po dro g ach w ydzierstw a, rozboje, m ę żo b ó j- stwa. N a p o w ie trz u upały gorące, w iatry gw ałto w n e, szkodliw e i zaraźliw e p io ­ runy, w ich ry i ró ż n e b u rze . N a m o rz u rozbicia o k rę tó w dla w aln y ch w iatrów , p io ru n ó w u d erz en ia i inszych n aw ałności m o rsk ic h . Staw y i rzeki zepsuje i w y ­ suszy. N a ziem i zboża i insze rzeczy do żyw ności należące zarazi i w ypali sz k o d ­ liw ym u p ałem sw o im 31’.

M . S ta n isła w a S to w a k o w ic a , filo z o fje j i m e d y c y n y w A k a d . K r a k o w s k ie j doktora z pilnością w y ra c h o w a n y , w Krakowie

[przed 1686J, w druk. Mik. Aleks. Schedla, k. F 1 r.

■ ■ N a tem at genezy tej sentencji zob. J. Basista. A n g lia , ś w ia t i g w ia z d y . O b r a z św ia ta i A n g l ii p ie rw s z y c h S tu a r tó w

w ka len d a rza c h 1 6 0 3 - 1 6 4 0 . Kraków 1994, s. 47-54.

:''A. R. Strażyc, op. cit., k. D 8.

(12)

Siedem nastow ieczne kalendarzow e poglądy na tem at problem ów zew nętrznych i w ew nętrznych... 17

W pływ y M arsa są p o tę żn e — d ecyduje o ch o ro b ach , klęskach n ie u ro d z aju , steru je żyw io­ łam i natury, ale także negatyw nie w pływ a na w olę ludzką, pobudzając do z b ro d n i. Ten sposób prezentacji p ro b le m ó w i nieszczęść R zeczypospolitej je s t charakterystyczny ró w n ież dla in ­ nych k alendarzy epoki. Jan G o stu m io w sk i p rze w id u je, że w 1672 roku skutkam i działania M e rk u re g o , M arsa i S aturna będą: rozboje, nieszczerość m ię d zy braćm i, n ieb ezp ieczn e d ro ­ gi, ro zerw an ie przyjaźni, kłótnie m ię d zy zn acznym i lu d ź m i św ieckim i i d u c h o w n y m i, c h o ­ roby i śm ierć m ło d y c h ludzi, w ygnanie i w ięzienie. N a sk u te k w p ływ u S aturna, M arsa ijo w i- szajesien ią m ają panow ać liczne choroby: podagra, suchoty, trąd, c h o ro b a żółta, p u ch lin a, pa­ raliż, św ierzb, katary, kaszle, apopleksja, kolka, rany na twarzy, bóle głowy, łupanie w nogach, zepsucie albo zgniłość krw i31.

K onsekw encjam i złączenia S aturna z M a rse m w ro k u 1610 m ają być, zd an iem Jerzeg o Lem ki: rozruchy, m ordy, wojny, śm ierć, pożogi, zdrady, łupiestw a, b e z p o to m n e zejście w y­ b itn y c h ro d zin , k tó ry ch m ajątki p rzejdą w obce ręce. Z łączen ie S atu rn a z M e rk u ry m m a n ie ­ korzystnie w pływ ać na k obiety ciężarne, u czo n y ch i „ludzi g o d n y c h ’'. W iosna n ato m iast o b fi­ tow ać będ zie w c h o ro b y M arsow e, głów nie gorączki i b ie g u n k i32.

W y m ien io n e pow yżej nieszczęścia zasięgiem sw oim obejm o w ać m ają całe zbiorow ości ludzkie — za ró w n o m ieszkańców R zeczpospolitej, ja k i in n e naro d y Europy. K alendariogra- fia prognostykarska stulecia w y p raco w u je ró w n ież sobie w łaściw ą w izję p ro b le m ó w je d n o ­ stki — w id zim y to zwłaszcza w k ontekście logiki czasu jakościow ego, rządzącego się b e z ­ w zg lęd n y m i praw am i. P rzyczyną n ie p o w o d z eń w życiu osobistym m o ż e być zły d zień lub zła g odzina u ro d ze n ia. P rzykładow o p o to m e k pici m ęskiej, u ro d z o n y w d n iu feralnym , p o w i­ n ie n się co d z ie n n ie obaw iać nieszczęścia, co gorsza — b ędzie m iał o k ru tn ą , nagłą i n iesp o ­ dziew aną bądź bezecną śm ierć. U ro d z o n a dnia feralnego dziew czynka będzie przez całe ży­ cie zła i m e cn o tliw a33.

Tego typu koncepcja n atu ry ludzkiej po d znakiem zapytania stawia nie tylko w o lu n ta ­ ryzm , ale ró w n ież i w iarę w o p atrz n o ść Boską. Logika czasu feralnego, d e te rm in u ją c lo sy je d -nostki, skazuje ją a priori na porażkę, co dotyczy nie tylko w y darzeń w obec człow ieka ze­

w n ę trz n y c h (jak na przykład nieszczęśliw y w ypadek), ale sam ej istoty człow ieczeństw a (bo p rzecież sięga m oralności). Je st niebezp ieczn a ró w n ież z tego p o w o d u , że zw alnia od o d p o ­ w iedzialności za w łasne czyny, bo w szystkie ich n egatyw ne ko n sek w en cje m o żn a in te rp re to ­ w ać w ko n tek ście „złego czasu”.

D n ia n aro d z in w ybrać sobie nie m o ż n a, ale w in n y c h w ypadkach da się u n ik n ą ć w pływ u czasu feralnego, poniew aż k alendarz astrologiczny daje m n ó stw o bard zo k o n k re tn y c h rad i w skazów ek, co i kiedy w o ln o robić, a czego należy kategorycznie poniechać. I ta k na p rzy­ kład w d n iu feraln y m nie w o ln o zażyw ać lekarstw, staw iać baniek, puszczać krw i, gdyż te czynności grożą rychłą śm iercią. N ie należy zaw ierać m ałżeństw a, bo byłoby o n o

nieszczęśli-’ Zob. J. G ostum iow ski. op. cit., k. E 2, F 1 r. Zob. |. Lem ka, op. cit.. k. 13 5 r\, 13 7. ” Zob. A. Pęcherzyński, op. cit., k. 13 2 r.. 13 3 r.

(13)

w e i b e z p ło d n e . N ie w o ln o k u p o w ać n ie ru c h o m o śc i bądź bydła, poniew aż z takich zak u p ó w byłyby sam e kłopoty. N ale ży p o n ie ch a ć w ysyłania dzieci do szkół, poniew aż w p rze ciw n y m razie albo się ro zc h o ru ją , albo szybko u m rą 34. Ta długa lista zakazanych czynności k o ń cz y się znaczącą klauzulą:

J u ż tu koniec, p rzezacny czy teln ik u , dni n ieszczęśliw ych m asz, w ięc p ro ś Boga, a b y - ć je w szczęśliw e i f o rtu n n e p rz e m ie n ić raczył

B óg stanow i zawsze o stateczną instancję odw oław czą, dlatego m o d litw a to najw ażniejsze a n tid o tu m p rze ciw czasow i n ie k o rz y stn e m u . O d w o ła n ie do w oli Boga z je d n e j stro n y u sp o ­ kaja czytelnika religijnego, z drugiej — je s t k lauzulą ch ro n iącą kalendariografa p rze d o śm ie ­ szeniem , b o przecież je ż e li zapow iadane nieszczęście się nie ziści, zaw sze m o ż n a te n fakt przypisać w ytrw ałej m odlitw ie.

P ro b le m y je d n o stk i i n a ro d u w id zian e przez p ry zm a t k alendariografii astrologicznej s tu ­ lecia są w p lec io n e w zam ie rz o n y o d g ó rn ie p o rzą d ek św iata — zależą nie tylko o d w ysiłków lu d zk ich , ale p rze d e w szystkim od sil k o sm icz n y ch , czasu ja k o ścio w e g o i w o stateczności od Boga. N ie m o ż n a je d n a k m ó w ić w p rzy p ad k u literatu ry k alendarzow ej stulecia o to ta ln y m d e te rm in iz m ie (bądź astralnym , bądź te m p o ra ln y m ), poniew aż p rzed p ro b le m a m i u c h ro n ić się m o ż n a na kilka sposobów . N a jsk u tec zn ie jsz y m z n ich je s t oczyw iście w ytrw ała m od litw a, do której kalendarze często cz y te ln ik ó w zachęcają; in n y m — p rzestrzeg an ie o k reślo n y c h za­ sad k o sm icz n eg o ładu istnienia, ja k o że cały m a k ro k o sm o s stanow i u p o rz ą d k o w a n y system w z a jem n y ch zależności i u k ła d ó w odniesienia. P o p u larn ą praktyką stulecia X V II staje się w zw iązku z ty m zam ieszczanie w k alendarzach astro lo g iczn y ch szyfru k o sm icz n eg o p o rz ą d ­ ku świata, in fo rm u jąc eg o czytelników , co w o ln o im d anego dnia czynić, a ja k ic h czynności p o n iech ać w celu unik n ięcia nieszczęść. Z n a m ie n n e pod ty m w zg lę d em są chociażby karty ty tu ło w e kalendarzy, zaznaczające, że w treści u w zg lę d n io n e zostały na d any rok nie tylko w y ­ kazy d n i p o w sze d n ic h i św iątecznych, ale także biegi niebieskie, w y b ó r czasów i aspekty. B io ­ rąc p o d uw agę m apę nieba na d an y okres czasu, au to rz y piszą specjalne rozd ziały za ty tu ło w a­ ne: C o czynić, albo czego się strzec, według aspektów z planetam i36; Co pod aspektami, które miewa M ie­ siąc z planetami, ź le abo dobrze sprawować7'1 czy też N ad e wszytko u w ażaj charakteiy aspektów, które się tak m iędzy Słońcem i Miesiącem, ja k o też m iędzy Miesiącem i innymi planetami, p od którymi pew ne sprany potrzeba zaczynać, znajdują3*.

14 W szystkie te porady pochodzą z kalendarza Adam a I\'cherzyńskiego, op. cit., k. C 3 i>. — D 1 i>. " A. Pęcherzyński, op. cit.. k. D 1 r.

36 Z ob. A lm a n a c h abo k a le n d a rz ś w ią t rocznych i biegów n iebieskich, z w yb o rem c z a s ó if i z a sp ekta m i, na R o k P a ń sk i

1 6 5 6 , k tó iy je s t p rze stę p n y , p r z e z \ 1 . S eb a stia n a S tr )je w ic z a , n a u k w y z ifo lo n y c h i filo z o fijtj doktora, w sła w n e j A k a d e m i- j e j K r a k o w s k ie j astrologijej o rd yn a riu sza , z pilnością n a p isa n y , w Krakowie [przed 1656], u w dow y i dziedz. Franc.

C ezarego, k. A 2 i>.

}1 Z ob. N o w y i sta iy k a le n d a rz św ią t rocznych i b iegóir n ie b ie s k ic h ... na R o k P a ń sk i M . D C . LXXXI 7 p r z e z M . S ta n i­ sła w a S lo w a k o w ic a ... w yra ch o w a n y , op. cit.. k. A 1 r.

(14)

Siedem nastow ieczne kalendarzow e poglądy na tem at problem ów zew nętrznych i w ew nętrznych... 19

Z akres czynności obw aro w an y ch specjalnym i k lauzulam i je s t b ardzo ró ż n o ro d n y i p o ­ kaźny oraz dotyczy w ielorakich asp ek tó w istnienia — od isto tn y ch do, dziś pow ied zielib y ­ śmy, że błahych. U k ła d planet (p o d o b n ie ja k w przy p ad k u czasu feralnego) m a decydow ać o kw estiach m e d y cz n y ch (branie lekarstw, p uszczanie krw i, ro b ien ie sy ro p ó w i pigułek), p o ­ litycznych i w ojskow ych (spraw ow anie poselstw, zaciąganie się pod chorągw ie książęce, k u ­ po w an ie konia na w ojn ę), o pracach gospodarskich (spraw ow anie roli, doglądanie w in n ic, ogrodów , szczepienie roślin, sianie, k u p o w an ie zw ierząt), o kontak tach m ię d zy lu d zk ich (zy­ skiw anie łask m o ż n y ch , zabieganie o przyjaźń, zaciąganie rady, u p o m in a n ie się o długi, stara­ nie się o urzędy, p rzy jm o w an ie sług i robotników , o ddaw anie dzieci do szkół, znalezienie d o ­ brej żo n y itp .), o pod ró żach , b u d o w n ictw ie, a także o rozryw ce (czytanie książek, rekreacja, pisanie wierszy, uczen ie się gry na in stru m e n ta c h ). P rzestrzeganie za p reze n to w an e g o przez kalendariografię p o rzą d k u m a k ro k o sm o su , w prow adzające w życiu je d n o stk i i całego n aro d u o k reślo n y ład istnienia, ma u c h ro n ić p rzed p ro b lem am i sp o w o d o w an y m i n egatyw nym w p ły w em planet, a przez to m a daw ać poczu cie życiow ego bezpieczeństw a.

P re ze n to w an a przez kalendarz astrologiczny XV II w iek u w izja p ro b le m ó w je d n o stk i i n a­ ro d u uw ikłana je s t w liczne sprzeczności, w ynikające z gradacyjnego układu o d n iesien ia h i- storiozofii. Trzy filary h istoriozofii — czas jakościow y, astrologia i religia — nie są sobie ró w ­ n o w ażn e, ale tw orzą system d w u sto p n io w y ; na niższym zn ajd u je się astrologia i czas, na w yż­ szym — Bóg. Ta koncepcja, zaw sze o statecznie B ogu, stw órcy w szechśw iata i czasu, p rzy p i­ sująca n ieo g ran iczo n ą m oc spraw czą, podw aża n ie je d n o k ro tn ie zasadność w iary w in g e re n ­ cję sił k osm icznych i czasu feralnego. S koro m o d litw ą m o ż n a o d w ró cić w pływ y m a k ro k o ­ sm o su , a zły czas je s t zły jed y n ie dla ludzi b ezb o żn y ch , w ystarczy zachow anie postaw y p o b o ż ­ ności. W olna w ola, której sens bywa podw ażany, m a w tym k ontekście kluczow e znaczenie. W reszcie — czy człow iek niepobożny, ale sk ru p u latn ie przestrzegający w szelkich w skazów ek kalendarzow ych, ty m sam ym u c h ro n i się p rzed nieszczęściem , m ającym być rze k o m o karą Boską za grzechy? P rzecież B óg nie je s t ogran iczo n y niczym , i m oże karać w d o w o ln y m cza­ sie i m iejscu. Tego typu niekon sek w en cji je s t znacznie w ięcej, poniew aż d e te rm in iz m u astra­ lnego i te m p o raln e g o nie da się pogodzić z chrześcijań sk im w o lu n ta ry z m e m 31.

W spółczesna n au k a defin ity w n ie o drzuca astrologiczne tezy, p oniew aż nie m ają poparcia w żadnych d o w o d a c h 4", ale w d o b ie staropolskiej nie było w śró d n a u k o w c ó w je d n o lite g o sta­ n ow iska co do astrologii — je d n i byli jej zagorzałym i zw o le n n ik a m i (np. S tanisław S łow ako- w ic), in n i b ard zo su ro w y m i krytykam i (jak Szczęsny Ż eb ro w sk i), jeszc ze inni zachow yw ali postaw ę niezdecydow aną. L ektura kalendarzy X V II-w ie cz n y ch skłania w ięc do postaw ienia pytania o to, czy ich czyteln ik w ierzył w e w p ły w astrologii, a co za tym idzie — w ja k im

stop-w Ta ustop-w ikłana stop-w sprzeczności logika korzeniam i sięga prognostykarststop-w a astrologicznego renesansu — zob. M. Krzysztofik, P rzy szło sY E u r o p y za p isa n a w g w ia z d a c h . R e n e sa n so w y p ro g n o styk astrologiczny z 1 5 6 5 ro ku , „Ruch Literacki’- 2006 nr 2.

40 Zob. [. Kreiner. W sp ó łczesn e sp o jrze n ie na astrologię, W rocław 1980, s. 33: „W spółczesna ocena astrologii jest jednoznaczna: brakjakichkolw iek podstaw, by naw et w sensie statystycznym m ożna było uznać podstaw ow ą

(15)

n iu n ie p o w o d z en ia (w życiu o so b isty m i społecznym ) przypisyw ał działaniu sił k o sm icz n y ch i czasu feralnego. Pełnej o d p o w ied z i na to pytanie p rzy dzisiejszym stanie w ied zy udzielić nie m o ż n a, n ie m n ie j je d n a k ocalałe św iadectw a epoki potw ierd zają fakt olbrzym iej p o p u la rn o śc i kalendarzy prog n o sty k arsk ich , k tó re były c h ę tn ie k u p o w an e , w zw iązku z czym przy n o siły w y m ie rn e korzyści fin an so w e sw oim a u to ro m 4'. Z drugiej stro n y należy podkreślić, że za­ p re z e n to w a n a przez ten typ p iśm ien n ictw a w izja świata i człow ieka nie b y ła jed y n ą — stulecie X V II ró w n ież o stro krytykow ało i n ie je d n o k ro tn ie o śm ieszało w szelkie praktyki astro lo g icz­ n e 42. C e n n y m św iad ectw em kryty czn eg o sp o jrze n ia na p ro g n o sty k arstw o je s t w ydane w 1603 r. Zwierciadło roczne Szczęsnego Ż ebrow skiego; autor, pow ołując się zaró w n o na a u to ­

rytet m yślicieli antycznych. B iblię, ja k i n aukę Kościoła K atolickiego, d o w odzi, że w szystkie

astrologiczne p rze p o w ied n ie to:

p ró ż n o ść nad p ró żn o śc iam i, niew iara w o b iecan iu , o szu k an ie w sp o d ziew an iu , om yłka i zdrada w w isz cz en iu 43.

Je d n o c z e śn ie ze zgrozą zauw aża, że w ielu ludzi bezkry ty czn ie p rzy jm u je p ro g n o sty k a- rskie porady, układając w łasne życie zgodnie z ich zaleceniam i. W Zwierciadle rocznym zn a jd u ­

je m y p rzy n a jm n ie j częściow ą o d p o w ied ź na pytanie o czytelniczy o d b ió r p iśm ie n n ic tw a as­ trologicznego:

Pełne są g rom ady nasze ludzi takich, k tó rzy czasy do spraw ow ania rzeczy od m a tem aty k ó w biorą, a to ju ż aby się nic nie zaczynało, abo z stro n y b u d o w an ia, abo z stro n y inszych ja k ic h k o lw ie k spraw, w te d n i, któ re egipskim i nazyw ają, a często i nas przestrzegać nie w ątpią, nie w iedząc (jako m ów ią) gdzie c h o d z ą 44.

41 Zoh. M. Janik, P o lsk ie k a le n d a rze astrologiczni' e p o k i sa sk iej, Warszawa 2003, rozdz. O p ła ca ln o ść d r u k u k a le n d a r zy , s. 75-78. ‘

4~ N a tem at krytyki astrologów i prognostyków w literaturze pięknej zob. J. Kroczak, „Jeśli m ię w ie ź d ź b a p r a w ­

d z iw a u w o d z i .. . " P ro g n o styk i i z n a k i c u d o w n e w p o lsk ie j litera tu rze b a ro k o w e j, W rocław 2006, s. 216-226.

4j Z w ie rc ia d ło roczne na tr z y części ro zd zie lo n e. P ie rw sza m a czas kościelny i p o lity c k i opisany. W tó ra respons na s k iy p t

L a to só w . Trzecia co trzy m a ć o w ró żb ie g w ia z d a r s k iij, p r z e z S zc zę sn e g o Ż e b ro w sk ie g o , w Krakowie, w D ruk. Łazarzo-

wej, 1603, s. 143. 44 Ib id e m , s. 162.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 76/2,

‰ Positive instances must be removed after each rule is extracted ‰ Some rule based classifiers keep negative instances, while some. remove them prior to generating

An Alternative Model to Determine the Financing Structure of PPP-Based Young Graduate Apartments in China: A Case Study of Hangzhou.. Yelin Xu 1 , Yi Peng 2, *,

Powołując się na Orzelskiego, można więc stwierdzić, iż goniec z Knyszyna przybył na zjazd w Środzie i dopiero tam szlachta wielkopolska dowiedziała się o

Kuijper (Eds.), Stations as Nodes: Exploring the Role of Stations in Future Metropolitan Areas from a French and Dutch Perspective (pp.. TU

Analiza wyników wyborów samorządowych władz wykonawczych w 2010 roku pokazuje wyraźnie, że wy- borcy w niewielkim stopniu chcieli dokonywać zmian na stanowiskach wójtów

Własności papieru nowego, wzmaęnianego metylocelulozą, po czym poddanego starzeniu (liczba podwójnych zgięć).. Papier nowy, wzmacniany poszczególnymi typami

tygodniowo; opinia uczniów dotycząca przydatności treści nauczanych w ramach przed- miotu w przyszłości; zagadnienia najczęściej i najrzadziej poruszane na zajęciach;