• Nie Znaleziono Wyników

"Ważna Cześnika nauka o grzeczności" : o grzeczności, prawie i porządku w sarmackich światach "Pamiątek Soplicy" Henryka Rzewuskiego i "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Ważna Cześnika nauka o grzeczności" : o grzeczności, prawie i porządku w sarmackich światach "Pamiątek Soplicy" Henryka Rzewuskiego i "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Bartłomiej Szleszyński

"Ważna Cześnika nauka o

grzeczności" : o grzeczności, prawie i

porządku w sarmackich światach

"Pamiątek Soplicy" Henryka

Rzewuskiego i "Pana Tadeusza"

Adama Mickiewicza

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 10, 137-144

(2)

Bartłomiej Szleszyński

„Ważna Cześnika nauka o grzeczności”.

0 grzeczności, prawie i porządku w sarmackich

światach Pamiątek Soplicy Henryka Rzewuskiego

1 Pana Tadeusza Adama M ickiew icza1

S

ew eryn Soplica, cześnik parnawski, narrator i bohater P a m ią tek S o p licy, nigdy nie wykra­ cza poza ogólnie przyjęte w świecie sarm ackim reguły zachowania. Swoją pozycję w społeczności szlacheckiej buduje nie na przestępow aniu zasad, lecz na postępow aniu ści­ śle w edług n ich 2 — m iędzy innym i dzięki takiem u nastaw ieniu, u rodzony jako dziecko ubogiego „szaraczkowego” szlachcica, przebywa życiową drogę do pozycji m ajętnego i sza­ now anego urzędnika3. Przy tym każdy swój postępek potrafi w ytłum aczyć ze w zględu na obow iązujący kodeks zachowań „przyzw oitości”, „przystojności”, je d n y m słowem — grzeczności.

Specyfika każdej gawędy szlacheckiej, a w szczególności jej m odelow ego przykładu, czyli

P a m ią tek Soplicy, to właściwie nieograniczona władza narratora nad kreowaną rzeczywistością

— to on, Seweryn Soplica, je st stwórcą sarmackiego uniw ersum , on też wyznacza panujące

1 T ekst p o w s ta ł w r a m a c h p r o g r a m u b a d a w c z e g o f i n a n s o w a n e g o p r z e z K o m ite t B a d a n N a u k o w y c h ( g r a n t

2 H O 1C 0 0 7 2 5 ) . . . . .

: N a t e m a t s t o s u n k u n a r r a t o r a d o o p is y w a n e g o św ia ta p o r d w a c y ta ty : „ G a w ę d y S o p lic y b y ły u t w o r e m u d e r z a ­ j ą c o p o g o d z o n y m z ś w i a t e m ” (M . Ż m i g r o d z k a Palestraiit, karm azyti i w iek X IX , [w s tę p d o : | 11. R z e w u s k i. P a­ m iątki Soplicy, W a rsz a w a 1961, s. 13; „ S o p lic a tre ś c i w ś r o d o w is k u s z la c h e c k im n ie k o u f o r m is ty c z n y c h n a o g ó ł

n ie k o m u n i k u j e " (K . B a r to s z y ń s k i. O a m orfizm ie gaw ędy, [w :] Prace o literaturze i teatrze ofiaroiran e Z ygm untow i S z w ey k o ir sk ie m u . WYoclaw* 1966. s. 110.

' P o m a g a ją m u w ty m ta k ż e ta k ie c e c h y c h a r a k t e r u ja k p r a c o w ito ś ć i in te lig e n c ja , a ta k ż e w y ją tk o w a , j a k n a ty ­ p o w e g o s z la c h c ic a , u g o d o w o ś ć i n i e c h ę ć d o s ię g a n ia p o s z a b lę z b y le p o w -o d u . W a r to te c e c h y p o d k r e ś lić , b o p r z e w a ż n ie m e u w z g lę d n i a się ic h , p is z ą c o S e w e r y n ie S o p lic y j a k o o „ t y p o w y m s z la c h c iu r z e " .

(3)

138 B a r tło m ie j S z le s z y ń s k i

w nim reg u ły — jest „człowiekiem opowiadającym o przeszłości i stanowiącym przeszłość”4, a także „wykładnikiem życia m asy” '.

N ieco inną pozycję m a drugi ze strażników reguł grzecznego postępow ania — Sędzia So­ plica, bohater P ana T adeusza. Tę dwójkę łączy coś więcej niż tylko nazwisko. Obaj są starymi szlachcicami, z racji wieku i pozycji darzonym i szacunkiem . Obaj także, co okaże się istotne, mają bliskie związki z prawem. Wreszcie i jed en , i drugi stoją w obliczu zachodzących zmian, które nieuchronnie zmiotą z ziemi sarmacki porządek0.

C hoć w' tym artykule chcę zająć się przede wszystkim utw orem Rzewuskiego, nie od rze­ czy będzie zatrzymać się chwilę przy poem acie M ickiewicza. O tym, co Sędzia sądzi o grzecz­ ności, w iem y wiele, m nie bardziej interesuje jednak, czym je st dla Sędziego owa „grzecz­ ność”. Warto przypom nieć, czego tak naprawdę naucza mickiewiczowski Soplica, bo tylko pozornie m ów i 011 o etykiecie czy też obyczaju sarm ackim . Jak pisze Alina W itkowska:

Za tym rygoryzm em porządku kryla się 11 Sędziego ogólniejsza filozofia życia społecznego, przede wszystkim wzgląd na tradycję. Dla Sędziego tradycja była zracjonalizowaną wiedzą o obyczaju, o form ach społecznych sposobów bycia, o genealogii szlacheckiej i rolach spełnianych w społeczności ludzkiej7.

Tik więc grzeczność to wiedza o funkcjonow aniu w społeczeństwie — czyli, w przypadku sarmackiego uniw ersum , po prostu w świecie.

Cała nasza zabawa z ludźm i obcować8;

.. .gawędka całą naszą rozrywką w chwilach w olnych od zatrudnień^ — — ja k m ów i cześnik parnawski. N ieco inaczej wyraziła to M aria Żm igrodzka:

.. .dla Soplicy obraz człowieka wyrasta z praktyki społecznej, poznać go m ożna tylko na tle plątaniny losów lu d zk ich 1".

Grzeczność, zarówno w P am iątkach Soplicy, j a k i w Parni T a d eu szu , um ożliwia właściwe funkcjonow anie w świecie, jej nieznajom ość prowadzi często do nieporozum ień, takichjakie było udziałem I Irabiego, obserwującego grzybobranie. Dla niego stanowiło ono dziw ny teatr cieni; nie zrozum iał on, iż:

4 J . B a c h ó r z . P oszu kiiraiiic realizm u, G d a ń s k 1972, s. 230.

^ M . Ż m i g r o d z k a , o p . c i t ., s. 12.

6 K w e s tia z w ią z k ó w Pana Tadeusza i Pam iątek Soplicy sięg a d u z o g łę b ie j n iz ty lk o p o d o b ie lis tw a m ię d z y a n a liz o ­

w a n ą d w ó jk ą p o s ta c i. J a k w y n ik a z a n a liz y b io g ra fii o b y d w u a u to r ó w , M ic k i e w ic z b e z w ą t p i e n i a in s p ir o w a ł się o p o w ie ś c ia m i R z e w u s k ie g o i p ie r w s z y m i n a p is a n y m i p r z e z n ie g o w R z y m ie w 1 8 3 0 r o k u te k s t a m i, s tą d z a ­ p e w n e w y n ik a t o ż s a m o ś ć n a z w is k g łó w n y c h b o h a t e r ó w o r a z p o d o b n a w iz ja f u n d a m e n t ó w ś w ia ta s z la c h e c ­ k ie g o . 7 A. W itk o w s k a , R . P r z y b y ls k i, R om afy z m . W a rsz a w a 1997, s. 29 8 . * H . R z e w u s k i, P am iątki Soplicy. W a rsz a w a 1983. s. 238. 4 Ibid em , s. 233. M . Ż m i g r o d z k a , o p . c it., s. 26.

(4)

Sędziowscy towarzysze! z hucznego śniadania Wyszli na uroczysty obrzęd grzybobrania. Jako ludzie rozsądni, umieją miarkować

M ow y i ruchy swoje, aby je stosować W każdej okoliczności do miejsca i czasu. Dlatego, nim ruszyli za Sędzią do lasu. Wzięli postawy tudzież ubiory odm ienne: Służące do przechadzki opończe płócienne, Którymi osłaniają po w ierzchu kontusze, A na głowy słom iane wdziali kapelusze".

H rabia tego, co zobaczył, „nie pojął, nie znał wiejskiego zwyczaju”'2, pozostał poza świa­ tem „uroczystego obrzędu grzybobrania”, nie dostrzegł owego „stosowania m ów i ruchów do miejsca i czasu” oraz stosownych do okoliczności ubiorów. W tej sytuacji, nie po raz pierwszy i nie ostatni, m łody I loreszka doświadczył bariery poznawczej pom iędzy swoją wiedzą o rze­ czywistości a tradycyjnymi prawidłam i zachowań w świecie, któiy go otacza. Jednak, ponie­ waż jest to być m oże „ostatnie grzybobranie”, takjak bez wątpienia „ostatni zajazd” czy „osta­ tnia uczta staropolska”, przyszłość będzie należała do Hrabiego I loreszki, a nie sędziwego Sę­ dziego Soplicy. To właśnie status staropolskiej grzeczności różni światy P a m ią tek S o p licy i Patia

T a d eu sza . U M ickiewicza rzeczywistość sarmacka bezpow rotnie odchodzi w przeszłość —

wiedza o tradycyjnych regułach zachowania, a wraz z nią porządek szlacheckiego uniw ersum ulega powolnej korozji, której nie sposób zapobiegać. Przykładem tego jest „nieporządek” podczas porannego posiłku:

Panny szeptały z sobą, nie było porządku. Jaki się przy obiadach i wieczerzach chowa.

Była to w staropolskim dom ie m oda nowa;

Przy śniadaniach pan Sędzia, choć nierad, pozwalał N a taki nieporządek, lecz go nie pochw alał13.

Sędzia, strażnik tradycji, nie ma siły dalej opierać się naporowi nowości, nie jest w stanie zatrzymać świata w niezm iennym , odw iecznym porządku. N ieporządek ten wkracza coraz silniej, zwłaszcza za pośrednictw em m łodych — I Irabiego, o którym była już mowa, ale też Tadeusza. M łodzieńcy ci nie potrafią zastosować się do przyjętych reguł, czynią liczne gafy to­ warzyskie i co najmniej kilkukrotnie uchybiają grzeczności (tu przykładem m oże być cho­ ciażby zachowanie Tadeusza podczas uczt, jakże ważnych elem entów szlacheckiej obyczajo­ wości). To tytułowy bohater poem atu swoim zachowaniem przy stole prow okuje Sędziego

" A. M ic k i e w ic z , Pan Tadeusz, czyli O statni z a ja z d na L it w ie .... o p r. S. P ig o ń , a n e k s o p r. J . M a ś la n k a . W ro c ła w 1

1994 ( B N I 8 3 ), s. 149 (k s. 111: U m izgi, w. 2 4 5 - 2 5 4 ) . ' *

12 Ib id em . s. 149 (w. 2 5 8 ).

(5)

140 B a r tło m ie j S z le s z y ń s k i

do wygłoszenia nauki o grzeczności, będącej interw encją w obronie ładu i porządku. Jednak na próżno — m łodych nudzi „rzecz długa, choć najw ym ow niejsza”, Tadeusz niczego z staro­ polskiego obyczaju się nie nauczy, a dawny porządek ostatecznie zmiotą wojny napoleońskie. W ym ow ną ilustracją „pęknięcia” w systemie grzeczności szlacheckiej jest m nożąca się liczba nieporozum ień i swarów podczas ostatniej uczty staropolskiej — generał Kniaziewicz lekce­ ważąco każe schować w furgonie Scyzoryk, rapier sprezentow any m u przez Gerwazego, Re­ je n t musi na żądanie żony zrzucić tradycyjny kontusz i przywdziać strój francuski, a M aciek

Dobrzyński, któryjuż wcześniej nie znajdował porozum ienia z oficerami napoleońskim i, na w idok ubioru Rejenta w ychodzi oburzony z uczty. Gerwazy natom iast nie rozum ie zupełnie, po co Zosia i Tadeusz obdarzają chłopów wolnością, i przew iduje, że m oże się to źle skończyć. M im o poloneza i kończącego poem at „Kochajmy się!” nie ma wątpliwości, że świat szlachec­ ki Sędziego Soplicy odszedł ju ż w przeszłość, starzy nie rozum ieją m łodych, a m łodzi nawet nie starają się zrozum ieć starych.

Akcja P a m ią tek Soplicy dzieje się kilkadziesiąt lat wcześniej niż Pana T adeusza — zasady szlacheckiego świata są dużo trwalsze. C o prawda, trwa walka z now inkam i i francuszczyzną, ale tradycyjny porządek je st zachowany w swoim zasadniczym kształcie. N ie znajdziem y przykładu na to, by ktoś odniósł korzyść z przełamywania zasad panujących w śwńecie (naw et gdy sprawiedliwość bywa nierychliwa, jest nieuchronna); buntow nik występujący przeciw porządkow i i hierarchii w końcu zaw7sze zostanie ukarany. W przeciw nych sytuacjach, gdy osoba stosująca się do reguł panujących w sarm ackim uniw ersum przez długie lata cierpi z te­ go pow odu niedostatek, wszelkie niedogodności zostaną jej, wcześniej czy później, wynagro­ dzone z nawiązką.

M im o iż Seweryn Soplica snuje swoje gawędy w okolicach roku 182014 (a zatem o kilka lat później, niż rozgrywa się akcja Pana T a d eu sza ), to je d n ak realia czasu opowiadania nie są istot­ nym elem entem świata przedstaw ionego w? utw orze. N aw etjako kontrast do „starego, dobre­ go porządku” występują dosyć rzadko i bez podania szczegółów 10. G rzeczność ma w Pa­

m iątkach S o p licy istotniejsze, bardziej fundam entalne znaczenie dla całego szlacheckiego u n i­

w ersum , nie je st desperacką próbą zatrzym ania czasu, lecz wykładem wciąż obowiązujących zasad. W związku z tym i znajom ość tych zasad je st bardziej powszechna, i kary za ich złam a­ nie bardziej dotkliwe — zapłacić m ożna głową w pojedynku, albo też kom pletną izolacją spo­ łeczną, która w świecie opierającym się na obcow aniu z innym i ludźm i rów na się właściwie śmierci.

Szczegółowe rozważania nad tym, czym je st grzeczność w P am iątkach S o p licy , w arto zacząć od analizy charakterystycznego fragm entu tego utw oru. Seweryn Soplica wraca do dom u uhonorow any przez króla cześnikostwem parnawskim. Wielką radość żony i dziatek nowe m ianow any urzędnik kom entuje następująco:

14 P o r. S. S tr o ń s k i, [ w s tę p d o :] 11. R z e w u s k i. P iw iiątki S oplicy, L o n d y n 1955, s. X X V 1 -X X V II.

..S o p lic a j e s t w o b e c t e r a ź n ie js z o ś c i ra c z e j z g r y ź liw y m , le c z m ie js c a m i n a w e t d o ś ć p o j e d n a w c z y m m a l k o n t e n t e m , n iż n a m i ę t n y m k r y ty k i e m w s p ó ł c z e s n e j m a ło ś c i" (M . Ż m i g r o d z k a , o p . cit. s. 13).

(6)

.. .Pam iętasz,jakeś m ocno uczuła roku zeszłego, że nasza sąsiadka, pani Rajska, miecznikowa, napisała do ciebie: „Mnie wielce mościwa pani i kochana sio­ stro!’'. Rzewnym i łzami płakałaś' przede m ną, skarżąc się na jej niegrzeczność. A jam ci powiedział: „Choć pani miecznikowa mogłaby spuścić ze swego pra­ wa, by nim nie upokarzać sąsiadki, przeczyć jej tego prawa nie m ożna, bo ona urzędniczka, a ty po prostu szlachcianka”. Ledwom cię ukoił, toś przez cały rok ofiarowała boskiej O patrzności poniedziałki suszyć, byś także została urzęd­ niczką. W idzisz, że kto z Bogiem, Bóg z nim . I my teraz z Jego laski jesteśm y w ielm o żn i16.

Cytat ten jest niezwykle ważny. Po pierwsze, wiąże kategorie grzeczności/niegrzeczności z kategorią prawa — pani Rajska, tytułując M agdusię Soplicową jedynie „mościwą panią”, a nie „wielm ożną”, nie postępuje niegrzecznie, ponieważ ma do tego prawo. Po drugie, frag­ m en t ten pokazuje, jak bardzo kwestie grzeczności/niegrzeczności w świecie sarmackim związane są z hierarchią społeczną i idącą za nią tytulaturą. Po trzecie wreszcie, jest to sytuacja, w której pani m iecznikowa „mogłaby spuścić ze swego prawa, by nie upokarzać sąsiadki” — grzeczność szlachecka pozwala niekiedy ustąpić nieco ze swojej w yższości17. Tak też dzieje się, gdy Seweryn Soplica jedynie śm iechem kwituje zachowanie Wawrzyńca, którem u zbyt­ nio do głowy uderzyła uprzejm ość księcia w ojew ody1*. Jego zachowanie nie zagrażało jednak w zasadniczy sposób porządkowi ani w zajem nym relacjom pom iędzy szlachcicami. Gdyby wiązało się to z ujm ą na honorze lub zachwianiem porządku całego sarmackiego uniw ersum , nie m ożna było pod żadnym pozorem ustąpić ze swojego prawa do wymagania od innych od ­ powiedniej grzeczności.

O ile obowiązkiem jest okazać każdem u odpow iednią grzeczność, to nie do pomyślenia je st grzeczności nie przyjąć — to byłoby ju ż bardzo niegrzeczne:

1,1 H . R z e w u s k i. Pam iątki Soplicy, W a rsz a w a 1983, s. 3 2 9 .

17 P o c z w a r te (c o n ie w ią ż e się b e z p o ś r e d n i o z t e m a t e m a r t y k u ł u ) , s ta n o w i k o le jn e p o t w i e r d z e n i e b lis k o śc i ś w ia tó w7 P am iątek Soplicy i Pana Tadeusza, c o w y n ik a z z e s ta w ie n ia g o z f r a g m e n te m o b ja ś n ie ń W o jsk ie g o d o fi­

g u r e k „ a r c y - s e r w i s u ” w k s ię d z e X II (K ochajm y się!) m ic k ie w ic z o w s k ie g o p o e m a tu (w. 1 3 2 -1 3 5 ; w y d . cyt.

s. 5 1 9 ): " Ż o n a p r z e d d o m e m c z e k a , z g a d ła , c o się d z ie je , B ie d n a ! o t o na r ę k u p o k o jo w e j m d le je . B ie d n a ! ja ś n i e W ie lm o ż n e j t y tu ł p r z y b r a ć m ia ła . A z n ó w ty lk o W ie lm o ż n ą n a la t tr z y z o sta ła ! IS „ W a w rz y n ie c le d w o n ie o s z a la ł i ta k n a d ę t y j a k i n d y k c h o d z i ł. J e s z c z e n a z a ju tr z , k ie d y p r z y s z e d ł n a fo lw a rk , u p o m i n a j ą c się u d y s p o z y to r a o o w ie s d la g o ś c i n n y c h k o n i, k ie d y m u t e n p o w ie d z ia ł: — A le , m ó j W a w r z e ń c u , c z y n ie p rz e s a d z a s z ? — W a w r z y n ie c o d p o w ie d z i a ł:

— P rz e s a d z a s z , p rz e s a d z a s z : to ja to n ib y d o lic z y ć się n ie p o tr a f i ę , to j a n ib y g łu p i? A n i e c h n o j e g o m o ś ć p ó j­ d z ie d o k s ię c ia p a n a i z a p y ta g o . c z y W a w r z y n ie c g łu p i; B ó g i lu d z ie w ie d z ą , ze k s ią ż ę p a n m n i e z n a i w c z o r a j o d ra z u m n i e p o z n a ł i ta k m n i e p o w ita ł, j a k g d y b y m b y ł w i e l m o ż n y m : to ć j u z z d a je się, że m n i e n i k t za g łu p c a tr z y m a ć n ie m o ż e .

A ż e j a to w s z y s tk o z a lk ie r z a sły sz a ł, za b o k i tr z y m a ł e m się o d ś m i e c h u ” ( I I . R z e w u s k i. P am iątki Soplicy, w y d .

(7)

142 B a r tło m ie j S z łe s z y ń s k i

Bo choć my, niżsi, um ieli czuć powagę urzędu i w ieku, znaliśmy, żejako szlach­ ta, wszyscy my równi byli m iędzy sobą. O tóż ja, co tylko susceptantem byłem natenczas, to kiedy m nie w ielm ożny sędzia, tak m ajętny i dostojny obywatel, w sieniach witał i nisko się kłaniał, i przed sobą do pokoju wprowadzał, um ia­ łem przyjąć jego grzeczność i w kolanom go pocałował; a przecie, gdyby m nie inaczej przyjął, czułbym siebie być ukrzyw dzonym 1^.

W zajem ne i nieustanne świadczenie sobie grzeczności, okazywanie i przyjm ow anie jej, pozwala podtrzym ywać i poświadczać relacje m iędzy ludźm i. W ten sposób ciągle utwierdza się panujący porządek i właściwą m u hierarchię, a wraz z nią weryfikuje miejsce każdego na drabinie społecznej. W zajem ność je st niezwykle istotna w świecie, gdzie istnieje się jedynie wx>bec innych, gdy to inni określają człowieka i jego miejsce w świecie.

Bardzo istotny jest poruszony ju ż wcześniej związek grzeczności i prawa. W sarmackim u niw ersum stw orzonym przez Rzewuskiego są to pojęcia do pew nego stopnia tożsame. Ich znajom ość jest naturalną i nieodzow ną um iejętnością umożliwiającą funkcjonow ania w śród ludzi. C o więcej, zasady jednego i drugiego nabywane są bezw iednie i intuicyjnie:

Bo żeby prawo było prawem, trzeba m u czegoś więcej przyznać, jak że jest mądre i zbawienne: trzeba mieć wiarę w nie i miłość, i żeby do wykonania onego, kiedy niesmaczne, nie kruki [straż marszałkowska; policja — B. S.] ani inna cudza siła, ale przekonanie w ew nętrzne i sum ienie ciągnęło. I dlatego prawodawca nie tyle mądrym, ile świątobliwym być powinien, bo prawdziwe prawo niejestrzecząje- dynie ludzką, ale boską, i bez jakiegoś boskiego natchnienia obejść się nie może. Stąd władza prawodawcza nie była, jak dzisiaj, rzemiosłem, ale powołaniem, jak ­ by życie zakonne, a prawnictwo nie było nauką, ale jakim ś obyczajem2".

Sam Seweryn Soplica (przypomnijmy, narrator i tym samym stwórca świata P am iątek S o p li­

cy) jest zarówno prawnikiem, jak i strażnikiem obyczaju. Prawnikiem jest również M ichał Ła­

w rynowicz, bohater innej powieści Rzewuskiego, L isto p a d . J e g o największą zaletąjest to, iż: .. .nade wszystko um iał z ludźm i obcować, to jest wiedział, cni honor, cni decus, cni

m issio [kom u szacunek, kom u cześć, kom u podatek]. W szystkie odcienie

grzeczności były m u tak w iadom e, że inaczej m ówił do podkom orzego, inaczej do innego urzędnika, inaczej do szlachcica niezaszczyconego urzędem . Jeszcze to w mowie te wszystkie odcienie nie były widoczne, chociaż prawdziwy zna­ wca od razu um iał je docenić, ale w listach całkowita jego m ądrość w tym względzie się okazywała21.

14 Ib id e m , s. 32.

•;| Ibidem , s. 163.

:] I ł . R z e w u s k i, Listopad, o p r . ). T a z b ir, K ra k ó w 2 0 0 0 , s. 80. P r z y w o łu ję te n f r a g m e n tz e ś w ia d o m o ś c ią , że św ia

k r e o w a n y w Pam iątkach Soplicy n ie j e s t j e d n a k o w y z ty m z L istopada, j e d n a k u m ie js c o w ie n ie g r z e c z n o ś c i ja k i

(8)

O dnajdujem y tu ju ż wcześniej sygnalizowane kwestie — związek grzeczności z hierar­ chią społeczna i z prawem, precyzyjne wyznaczenie reguł stosunków m iędzyludzkich. Warto podkreślić, że znow u pojawiła się form uła „z ludźm i obcować”, tak istotna dla funkcjonow a­ nia bohaterów w sarmackim świecie.

G rzeczność to niezliczona ilość reguł, precyzyjnie określonych, niezm iennie i koniecznie przestrzeganych w każdej sytuacji, zależnych także bezpośrednio od usytuowania w hierar­ chii społecznej:

N atenczas W sędzia odezwał się:

— Panowie dobrodzieje, raczcie się rozgościć — i odpasał szablę, to, co my wszyscy za jego przykładem zrobili i w kątyśmy je postawili, ale tak, żeby każ- den o swojej szabli wiedział; b o jak tylko jaki senator lub wysoki urzędnik przy­ jeżdżał, trzeba było nam wszystkim opasać szable i biec do sieni za gospoda­ rzem do przyjęcia gościa, i w prowadzać go do pokoju, i dopiero odpasać się, gdy on sam się odpasał. Ale ta grzeczność nie obowiązywała, tylko w zględem m ini­ strów, senatorów, dygnitarzów i podkom orzego, a od nas, palestry, taż etykieta należała się i urzędnikom sądowym, jako nad nam i zwierzchność mającym“2. Szczegółowość reguł nie wyklucza ich naturalności — Soplica w ym ienia powyższe zasa­ dy zachow aniajako coś absolutnie oczywistego, co tłumaczyć nalezyjedynie dlatego, że słu­ chacze jego gawęd nie należą ju ż do opisywanego przez niego świata. Ale grzeczność szla­ checka, choć opisana szczegółowymi regułami, nie jest w żadnej m ierze sztuczna — przyw ie­ li! rytuałach podkreśla narrator ich szczerość i autentyczność:

.. .i z rąk do rąk kielichy szły, a każdy skrupulatnie swój wypełniał, bez wylewa­ nia na ziemię, bez zafarbowania w ody i innych tym podobnych obłud, jakie się później rozmnożyły, nim przyszło do tego, że gościa, bogdaj by najzacniejsze­ go, przyjm uje się bez picia jego zdrowia, co ma być dow ód, że teraz większa grzeczność ja k za naszych czasów !'3.

Zabawy były niew inne, szczere; każden serce na ustach nosił i nikt się u ieb ałje- go okazywać, bo nikt nic miał pow odu z niego się wstydzić. Kiedyśmy w poufa­ łej kom panii zaczynali przy kielichu śpiewać kociurbychę, to kiedy przycho­ dziło do ostatniej zwrotki: „Kardasz, kardasz nad kardaszami!”, a hukniem ra­ zem: „Kochajmy się!” — to nie było czcze słowo, ale m ożna było być pewnym , że je d e n dla wszystkich, a wszyscy dla jednego choć w czyściec'4.

22 H . R z e w u s k i, P am iątki Soplicy, w y d . c y t., s. 33. Ib id em , s. 38.

(9)

144 B a r tło m ie j S z lc s z y iis k i

„Kochajmy się” w ykrzykiwane w P am iątkach S o p licy nie służyjak w P anu T a d eu szu m asko­ w aniu konfliktów w świecie przedstaw ionym , nie jest też próbą wskrzeszenia szlacheckiego porządku — stanowi manifestację jego trwałości i doskonałości.

G rzeczność, jak wszystko w sarmackim świecie, m usi m ieć także swoją miarę — zbytnie wynoszenie się ponad swoje miejsce w hierarchii zawsze przynosi uszczerbek:

C o się zaś tyczy JW. kasztelana, grzeczność księcia pana dała m u się we znaki, gdyż książę na dopełnienie przeprosin z całym swoim dw orem pojechał do D u - najczyc, rezydencji kasztelana (...) Ja z boku słyszałem, że ta wizyta kosztowała go do czterdziestu tysięcy, bo był pysznym i chciał nie po szlachecku, ale po pańsku wystąpić23.

C hoć pozornie postępowanie kasztelana jest realizacją niezwykle ważnej dla sarmackiego uniw^ersum zasady wzajem ności, poprzez jego pychę m ogłoby zagrozić porządkowi i wywyż­ szyć go ponad miarę — grzeczność przez niego okazywana je st przesadna. Pycha ta zostaje jednak, ta k ja k każde odstępstw o od prawideł grzeczności i obyczaju, ukarana prawie naty­

chm iast, a kasztelan zapewne w przyszłości nie będzie ju ż występował „po pańsku”, lecz tak jak n ależy — „po szlachecku”.

D o reguł panujących w świecie trzeba się stosować nieustannie i postępow ać grzecznie cały czas, i wobec wszystkich, niezależnie od okoliczności — każdy w ystępek zostanie ukara­ ny, a co gorsza, będzie w iadom y wszystkim, ponieważ zasadą panującą w świecie P a m ią tek S o ­

plicy j e s t absolutna „przejrzystość’ i szczerość wobec innych. Przykładem, jak niebezpieczne

bywa przestąpienie zasad właściwego postępowania, je st historia Pana Bieleckiego, który, przyłapany w Warszawie na ułatwianiu królewskich schadzek z pew ną szlachcianką, zostaje surow o ukarany przez jej męża, a po powTocie do stron rodzinnych na Litwę traci zupełnie poważanie i spotyka go śm ierć społeczna, z której wydobywają go dopiero dobre uczynki podczas konfederacji barskiej. Z drugiej strony, dzięki tej „przejrzystości społecznej” osoba, 0 której nic złego nie w iadom o, je st godna szacunku:

. ..u nas, ja k wszędzie, niewiele było znacznych, ale u nas jed n y ch wszyscy byli

■2(i

zacni .

N ie ulega wątpliwości, że Seweryn Soplica, bohater i narrator P a m ią tek Soplicy, to człowiek niezwykle grzeczny, a przy tym świadomy zarów no obowiązujących zasad grzeczności, jak 1 znaczenia, jakie te zasady mają dla szlacheckiego świata. Stanowi on niemal tej grzeczności uosobienie. N ic więc dziw nego, że w opowiadanych przez niego gawędach je st ona niebywa­ le istotnym elem entem . M ożna bez wahania powiedzieć, że stanowi fundam ent w ykreow a­ nego w tych gawędach sarmackiego świata.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Bilans godzinowy zgodny z CNPS (Całkowity Nakład Pracy Studenta) – studia stacjonarne Ilość godzin w kontakcie

Zna typy systemów prawa oraz źródła prawa i formy jego powstawania a także etapy jego

Być może jest to kielich mszalny, co pozwalałoby na interpretowanie tej pracy jako bluźnierczej błazenady, która zdaje się być obecnie najlepszym sposobem na mówienie o

Promieniował entuzjazmem, ob- jawiającym się szczególnie w pracach Komisji Kodyfikacyjnej Prawa cywilnego, której w latach 1997–2010 był przewodniczącym, znanym jako

nader omschreven door de Commissie voor de m.e.r., waarbij men bijvoorbeeld als object mdicator-soorten (korstmossen, zalmen, zeldzame soorten) kiest waarvan de overlevingskans

Routeplanning; het optimaliseren van tijd (tijdstip en tijdsduur), route, kosten en modus van een voorgenomen verplaatsing. Verkeersgeleiding; uit hoofde van het wegbeheer

Mu­ zeum Narodowe w Kielcach od w ie lu lat inicjuje badania te ren ow e o charakterze in terdysc yplin arn ym , zaś odbiciem te j działalności jest opracowanie z

A composite plate is considered as an assembly of 'cross plied layer blocks', with the cross ply angle and the material properties allowed to vary from block to block.. The