• Nie Znaleziono Wyników

"Pamiętniki Woźnego Cenzury", Franciszek Łasiewicki [autor domniemany], opr. i wst. poprzedził Bogdan Burdziej, Toruń 1995 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Pamiętniki Woźnego Cenzury", Franciszek Łasiewicki [autor domniemany], opr. i wst. poprzedził Bogdan Burdziej, Toruń 1995 : [recenzja]"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

Jacek Wójcicki

"Pamiętniki Woźnego Cenzury",

Franciszek Łasiewicki [autor

domniemany], opr. i wst. poprzedził

Bogdan Burdziej, Toruń 1995 :

[recenzja]

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 2, 164-165

1995

(2)

164

gazetek (drukowanych oraz rękopiś­ miennych), tempie docierania informa­ cji do redaktorów gazet i do czytelników. W połowie XVII stulecia sporo w nich pi­ sano o różnorakich przejawach m os­ kiewskiego okrucieństwa, walkach Rze­ czypospolitej ze zbuntowanymi Kozaka­ mi, wydarzeniach politycznych z tym związanych. Dominuje opis intryg dwor­ skich i historia polityczna; obok niej Ja­ nusz A. Drob sporo miejsca poświęca stereotypom różnych narodów, upo­ wszechnianym przez ówczesną prasę. Szczególnie interesująco rysują się w i­ zerunki mieszkańców Bliskiego i Dale­

kiego Wschodu, jak również tak zwa­ nych Indii Zachodnich (Ameryki). Praca zawiera bogaty rejestr ciekawych pytań badawczych, wiele z nich pozostawia­ jąc do rozstrzygnięcia następnym auto­ rom. Jak to często bywa, rozprawa ha­ bilitacyjna Janusza A. Droba jest nieste­ ty słabsza od doktorskiej, znanej mi w maszynopisie. Ma ona zostać nieba­ wem opublikowana, tytuł zaś obiecuje bardzo wiele: Przestrzeń i czas w świa­

domości ludzi baroku na podstawie ka­ zań franciszkanów XVII wieku. Czeka­ my z niecierpliwością.

JANUSZ TAZBIR

Franciszek Łasiewicki [autor domnie­ many]. Pamiętniki Woźnego Cenzury,

opr. i wst. poprzedził Bogdan Burdziej, W ydawnictwo UMK, Toruń 1995 s.120

Nastroje rozliczeniowe w naszym kra­ ju objawiają się z rozmaitą siłą, zależ­ nie od trwających czy przewidywanych w ażkich wydarzeń politycznych, nie­ mniej powszechna ciekawość, nazwij­ my ją „teczkow ą” , ma chyba wartość

constans.Toruńska publikacja przywo­ łuje chwilę dziejową, gdy nastroje owe sięgały zenitu: pierwsze tygodnie po­ wstania listopadowego. Ukazujące się zeszytami w grudniu 1830 i styczniu 1831 roku jako quasi-periodyk anonimowe Pa­

miętniki Woźnego Cenzury przynosiły szkicowe, anegdotyczne wspomnienia człeka bywającego nieraz w samym „zielonym pokoju” , czyli sercu - jeśli to słowo jest tu na miejscu - znienawidzo­

nej instytucji, której prócz raportów cen­ zury petersburskiej i oczywiście woli No- wosilcowa nie wiązały żadne prawa. Nie jest to jednak zbyt obfita „biała księga” , gdyż autor cytuje tylko, jak sam je na­ zywa, „pozostałki” co ciekawszych pas­ susów, wystrzyganych i wymazywanych z woluminów przez spory zastęp cen­ zorów. Woźny pokazuje raczej m echa­ nizmy funkcjonowania instytucji i men­ talność urzędników; nad prostymi, prze­ jrzystymi, a zarazem nie pozbawionymi dowcipu zdaniam i unosi się bardziej duch zdumienia nad pokładami służal- stwa w ludzkiej naturze niż żądza per­ sonalnego odwetu. Sam Woźny bowiem nie udaje W allenroda - a używa tego określenia wobec „zacnego młodzieńca” będącego „czas niedługi” członkiem Biu­ ra, który „wszędzie wyśledzał złe, które jego ziomkom groziło” - i szczerze opo­ wiada, jak okoliczności życiowe („dla

(3)

165

chleba, panie...”) zaprowadziły go na po­ sadę w Pałacu Kazimierzowskim, opi­ suje drogę swego „awansu społeczne­ go” , ale nie wysuwa własnej osoby na plan pierwszy, rezerwując go dla całej galerii barwnych typów z obu stron zie­ lonego stołu. Najbardziej zaskakujące jest w relacji Woźnego opisowość za­ miast jawności - aktorzy barwnych sce­ nek w pokojach i przedpokojach Cen­ zury nie zostali nigdzie wymienieni z na­ zwiska. O powieści W oźnego, jak się zdaje, w intencjach zaspokoić miały od­ biorców żądnych nie tyle sensacji, ile ra­ czej spraw iedliw ości względem tych, którzy naprawdę szkodzili narodowi, i tych, których wbrew własnym przekona­ niom omotano. Do tych ostatnich nale­ żał Maurycy Mochnacki - najprawdopo­ dobniej ów „zacny młodzieniec” - i je ­ mu przysądzono autorstwo pisemka, którym m iał jakoby tłum aczyć się ze swej „wallenrodycznej misji”. Nie była­ by to chyba - w tym kształcie, jaki Pa­

miętniki mają - obroną przekonywają­

ca, bo w ferworze rewolucji brak nazwisk w publicystyce nie zgadza się z zasa­ dami Cenzury... to znaczy: z zasadami rewolucji (Woźny opowiada, jak automa­ tyzm językowy kazał mu nawet zimny rosół w domu oceniać według zasad swego biura). Woźny nie chce się mścić, raczej ostrzega. Dziełko tchnie optymiz­ mem względem większości byłych cen­ zorów: „Kto wart, kto może, znajdzie je ­ szcze dziś czas żałowania za błędy (...). Dawny żołnierz ma pole wrócić do szabli na obronę kraju, przeciw któremu pió­ rem walczył może niechętnie” . Zakoń­ czenie pisemka syntetyzuje myśl cało­ ści w słowach prostych i pozbawionych

patosu, a wznoszących się na wyżyny poezji: „Na polu bitwy w tańcu z Samo- dzierżcą teraz nasze gratyfikacje, nasze ordery. Tam się zobaczymy, czytelnicy.”

Nie dość słów uznania dla edytora. Bogdan Burdziej w erudycyjnym w stę­ pie, bogatym w przypisy - które jednak, co rzadkie, są istotnym wzbogaceniem, nie obciążeniem tekstu! - pozwala czy­ telnikowi śledzić hipotezy autorstwa ni­ by sensacyjną opowieść. Autor opraco­ wania przypuszcza, że Woźnym nie był Mochnacki, lecz Franciszek Łasiewicki, cenzor - eheu! - również po powstaniu listopadowym. Rozbudowane przypisy do tekstu zasadniczego rozwijają aluz­ je Woźnego i identyfikują postaci, a tak­ że przybliżają czytelnikow i epokę łą ­ cznie z jej realiami ekonomicznymi (ile zarabiał Woźny cenzury w Królestwie?). Interesująco dobrane ilustracje, bardzo elegancki, wyraźny druk i dobrej jako­ ści papier czynią lekturę pracy par ex­

cellence naukowej przygodą czytelni­

czą. Na podkreślenie zasługuje w re ­ szcie nieczęsto spotykana wrażliwość autora oprawy edytorskiej na słowo i u­ zyskana dzięki temu harmonia między historyczną i literacką materią Pam ięt­

ników.

Nie był może Łasiew icki „ostatnim woźnym trybunału” ... ale i tak dostarczył materiału godnego rozwinięcia pod pió­ rem autora Pana Tadeusza. Niestety, ani nie mamy poematu „o cenzorach warszawskich” , ani mniemany W allen­ rod nie wytrzym ał długo bez płaszcza z krzyżem... ma się rozumieć: ordero­ wym.

Cytaty

Powiązane dokumenty

4/2/2019 AGU Fall Meeting 2018 https://agu.confex.com/agu/fm18/meetingapp.cgi/Paper/452091 2/2 Brian C Mcdonald Pieternel Levelt Pepijn Veefkind Tim Vlemmix University of

Учитель одного из классов вообще не обратил внимание на то, что в ее классе есть дети, испытываю- щие большие трудности в адаптации к новым для

Ponad- to, sięgając do żydowskiej obrzędowości, Efrem wskazuje dodatkowo trzy elementy typiczne, którym chrzest nadał zupełnie nową jakość; są to: obrzezanie, rytualne

86c tej ustawy właściwe organy uczelni publicznych i niepublicznych muszą uchwalić regulaminy zarządzania prawami autorskimi i prawami pokrewnymi oraz prawami

There was no age difference between the groups of high-school students with different sport performance levels (p = n. All of the respondents were informed of the

Jak pamiêtamy, u Heideggera nie by³o przej- œcia pomiêdzy obiema sferami, natomiast u Ricoeura owym przejœciem jest w³aœnie pomiot („ja”), który wy³ania siê z bycia, wy-

interferometry was applied using autocorrelation with the goal to retrieve the zero-offset reflection response at each receiver from a coinciding with it virtual source.. In total,

Note that for the far more challenging dataset of MSR-II, where the additional temporal segmenta- tion and the presence of multiple actions per video enlarges the search space a