• Nie Znaleziono Wyników

View of Alvin I. Goldman’s theory of knowledge and justification

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Alvin I. Goldman’s theory of knowledge and justification"

Copied!
31
0
0

Pełen tekst

(1)

T o m X L I X , z e s z y t 1 - 2 0 0 1

R E N A T A Z I E M I Ń S K A

A L V I N A I. G O L D M A N A T E O R I A W I E D Z Y I U Z A S A D N I E N I A *

I. K O N C E P C J A E P I S T E M O L O G I I

Teoria w iedzy i uzasadnienia stanowi trzon epistem ologii. G o ld m a n 1 jest autorem projektu epistem ologii interdyscyplinarnej, tzw. epistem iki. Jest to projekt u m iarkow a nie naturalistyczny, zakładający kontynualność m iędzy filozofią a n aukam i szczegółow ym i, ale - w p rz eciw ieństw ie do projektu Q u i n e ’a (1986) - w yra źnie zaw ierający kwestie n o rm a ty w n e (G oldm an 1986: 9). G oldm an nie mówi też, że epistem ologia je s t g ałęzią psychologii, i za podstaw o w y składnik epistem ologii uw aża czysto filozofic zną analizę pojęć epistem icznych.

E pistem ologia (epistem ika) dzieli się na dw ie części: in d yw idualną i spo­ łeczną. E p istem ologia indyw idualna potrzebuje pom ocy ze strony kognity- w istyki (co g n itive scien ce), która próbuje p o kazać b u d o w ę i funkcjonow anie ludzkiego um ysłu-m ózgu, a ep istem ologia s p ołecz na potrzebuje pom ocy ze

D r R e n a t a Z ; m i ń s k a - K a ted ra Filozofii. A k a d e m i a B y d g o s k a ; adres do ko re sp o n d en c ji: ul. P o w s t a ń c ó w WIkp. 2, 8 5 - 0 9 0 B y d g o s z c z.

Je st to f r a g m e n t p r z y g o to w y w a n e j książki E k s te rn a /izm we w s p ó łc z e s n e j e p is te m o lo g ii. G o l d m a n je s t j e d n y m z n a jw y b itn ie js z y c h prz ed s ta w icie li e k s t e r n a li z m u e p is te m ic z n e g o . T eoria u z a s a d n i e n i a (lub innej w ła s n o ś c i, k tó ra czyni p r a w d z i w e p rz e k o n a n ie w iedzą) jest e k s ter n a lis ty c zn a , jeś li pozw ala, aby czy n n ik i u z a s a d n ia ją c e p r z e k o n a n ie (lub ich o d p o w ie d n ik ) nie były in tr o s p ek c y jn ie d o s tę p n e p o d m io t o w i tego p rz ek o n a n ia . E k s te r n a liz m jest o p o z y c j ą in te rn alizm u , kt óry z ak ład a , że fu n k cję u z a s a d n i a j ą c ą m o g ą p e łn ić w y łą c z n ie c zy n n ik i, do k tó ry ch p o d m io t m a i n tr o s p e k c y jn y d o s tę p . O d m i a n ą e k s t e r n a li z m u j e s t r e p re z e n t o w a n y przez G o l d m a n a reli abiliz m ; por. R. Z i e m i ń s k a, W hat Is E p is te m ic E x te r n a lis m ? , „ R ep o rts on P h i l o s o p h y " . 18( 1998). s. 53-70 .

1 A lvin I. G o ld m a n , ur. w 1938 r., p r o f e s o r filozof ii o raz R e s e a r c h S c ie n tis t in C o g n itive S c ie n ce w U n iv e r s ity o f A riz o n a w T u c s o n (U S A ).

(2)

7 8 R E N A T A Z I E M I Ń S K A

strony nauk społecznych i hum anistycznych, które razem opisują społeczny system nauki, edukacji i kultury (G oldm an 1986: 1). D ziedziną społecznej epistem ologii jest badanie procesów m iędzy o so b o w y c h i instytucjonalnych, które m ają w pływ na form ow anie i przekaz przekonań, zgodnie z p o d k re śla­ nym przez historyków i socjologów nauki, np. Kuhna, społecznym w ym iarem nauki. O prócz nauki przedm iotem badań jest działanie takich instytucji, jak sądow nictw o, ed ukacja czy m edia (G oldm an 1992a: 5). Ostatnio ukazała się G o ld m an a synteza epistem ologii społecznej K n o w le d g e in a So cia l W orld (1999), a epistem o lo g ia indyw idualna zaw arta jest w jeg o E p istem o lo g y an d

C ognition (1986). E pistem o lo g ia in d yw idualna dzieli się dalej na ogólną,

d o tyczącą pozna w cz ych procesów , struktur i m echanizm ów , czyli p o d staw o ­ wej architektury ludzkiego poznania, oraz szczegółow ą, d o tyczącą w y u c zo ­ nych narzędzi z d obyw ania w iedzy, czyli m etod, algorytm ów i heurystyk stosow anych w rożnych dziedzinach wiedzy, np. technik d o w odz enia w m a te ­ m atyce czy m etod nauk em pirycznych (G oldm an 1986: 4, 93).

Interdyscyplinarność epistem iki wiąże się z p sychologizm em , do którego G oldm an zg łasza akces (odrzuca je d n a k psychologizm w logice). Jego zd a ­ niem tradycyjne ep istem ologie miały często ch arakter psychologistyczny (Locke, H um e, Kant), obfitow ały w opisy i klasyfikacje um ysłow ych zdo ln o ­ ści, treści czy aktów, p róbow a ły oceniać zdolności um ysłu i granice w p oszu­ kiwaniu w iedzy. G oldm an u w aża sw oją ep istem ologię za pow rót do tego głów nego nurtu dziejów epistem ologii; za m ienia tylko dane introspekcyjne na dane psychologii eksperym entalnej. S taw ia się jed n ak w opozycji do d w u ­ d ziestow iecznego antypsychologizm u: Fregego, neopo z y ty w iz m u czy filozofii jęz y k a potocznego, która w iązała się z b eh a w io ry zm em negującym istnienie w e w nętrznyc h operacji um ysłow ych. N eopozytyw iści rozróżniali kontekst odkrycia i kontekst uzasadnienia oraz uważali, że epistem ologia zajm uje się tylko tym ostatnim (G oldm an 1986: 6). M o żn a tutaj dodać, nie w ym ieniany przez G oldm ana, antypsychologizm H usserla (B a d a n ia logiczne) i je g o ucznia, Ingardena (U p o d sta w teo rii p o zn a n ia ), którzy zakładali ideał teorii poznania jako dyscypliny n iedogm atycznej, nie odw ołującej się do żadnych danych poza niepow ą tp ie w aln y m i danym i sam ośw iadom ości i praw dam i a p rio ri.

G oldm an nie n az y w a epistem ologii ga łę z ią psychologii, ale sprzeciw ia się radykalnem u rozróżnieniu psychologii i epistem ologii. Jego zdaniem , po analizie pojęć, najistotniejsze dla epistem ologii jest badanie genezy prz e­ konań, a tu epistem o lo g ia wprost korz ysta z danych psychologii. Nie tylko zresztą opisy, lecz także oceny d o k onyw a ne przez ep istem ologie zależą, jego zdaniem , od danych psychologii (G oldm an 1986: 9). Psychologia poznaw cza nie jest j e d y n ą nauką, której dane s ą w ażne dla epistem ologii. G oldm an wiele

(3)

mówi o w spółpracy z kognityw istyką. W książce P h ilo so p h ic a l A p p lica tio n s

o f C ognitive Science (1993) w y m ienia następujące dyscypliny jak o składowe

kognitywistyki: p s y ch o lo g ię poznaw czą, psychologię roz w ojow ą, lingwistykę, teorię sztucznej inteligencji, n euronaukę, antropologię poznaw czą. Do kog n i­ tywistyki należy też filozofia, ale nie ma u p rzyw ilejow anego statusu. „P o n ie­ waż jest obecnie oczyw iste, że najdokładniejsze i najrzetelniejsze inform acje na tem at um ysłu b ę d ą pochodzić ze w spólnego w ysiłku n a u k kognityw nych, filozofia w inna w tych nau k a ch szukać relew antnych danych i w spółpracow ać z tymi naukam i. K ogn ity w isty k ą nigdy nie zastąpi filozofii, p o n iew a ż misja filozofii w y k ra cza daleko poza opis procesów u m y sło w y c h ” (G oldm an 1993: xi-xii). N a p o tw ierdz enie tej ostatniej tezy G oldm an daje przykład logiki, którą nieskutecznie p ró b o w a n o zastąpić filozofię.

II. K A U Z A L N A I R E L I A B I L I S T Y C Z N A T E O R I A W I E D Z Y

1. Definicja kauzalna

W e w czesnym artykule A C ausal T heory o f K now ing (1967) Goldm an, naw iązując do p roblem u G e ttiera2, stwierdza, że do tradycyjnej definicji w ie­ dzy jak o praw dziw ego, u zasadnionego przekonania trzeba dodać w arunek o zw iązku prz y czy n o w y m (ca u sa l co n n ectio n ) m iędzy p rzekonaniem a faktem, który czyni to p rz ekonanie praw dziw ym . G oldm an zauw aża, że w sytuacji opisanej przez G ettiera p rzekonanie p (Jo n e s p o sia d a fo r d a lub B row n je s t w B a rc e lo n ie ) jest p ra w d ziw e dzięki faktowi, że B row n jest w Barcelonie, tym czasem nie m a żadnego zw iązku przyczynow ego m iędzy tym faktem (Brown jest w B arcelonie) a przekonaniem Smitha, że p. To, co czyni prz ek o ­ nanie p p ra w dziw ym , nie je s t tym, co było p rz y czy n ą przek o n an ia Smitha, że p. Po tej diagnozie G oldm an proponuje, jak o konieczny w arunek wiedzy,

2 G e ttie r (19 6 3 ) p o d a ł k o n t r p r z y k l a d y do sta n d ard o w e j defin icji w i e d z y j a k o p r a w d z iw e g o , u z a s a d n i o n e g o p r z e k o n a n ia . J e d e n z n ich j e s t n astęp u jący : C z ło w ie k o n a z w i s k u S m ith ma m o cn e p o d s t a w y d o s ą d z en ia, że je g o sąsiad Jones p o s ia d a s a m o c h ó d m ark i F o rd , p o n ie w a ż jak d a w n o S m ith się ga p a m i ę c i ą , J o n e s z a w s z e mia l fo rda, o sta tn io p o d w i ó z ł g o fo rdem i trzy m a fo rd a w g a raż u . S m ith m a tak że in n eg o zn ajo m eg o , B r o w n a , o k tó reg o ak tu a ln y m m ie js c u p o b y tu nic nie w ie . Z n a j ą c j e d n a k logic zne w ła s n o ś c i s p ó jn ik a a lte rn a ty w y , S m ith s tw ie rd za z p r z e k o n a n ie m , że J o n e s p o s ia d a fo r d a lub B r o w n je s t w B a r ce lo n ie . Z d a r z a się j e d n a k tak, że J o n e s nie p o s i a d a a k tu a ln ie fo r d a i jeź d zi fo r d e m w y p o ż y c z o n y m , a B ro w n jest akurat w B a rce lo n ie . W tym w y p a d k u S m ith m a p ra w d ziw e , u z a s a d n io n e p r z e k o n a n ie , a j e d n a k nie p o s ia d a w iedzy.

(4)

8 0 R E N A T A Z I E M I Ń S K A

za chodzenie zw iązku przyczynow ego m iędzy p rzekonaniem a faktem, który czyni je praw dziw ym :

S wie, że p, wtedy i tylko wtedy, gdy fakt, że p, jest kauzalnie związany we „właściwy” sposób z przekonaniem S, że p (1967: 369).

P ow yższy w arunek dołączony do tradycyjnej definicji w yklucza z zakresu w iedzy przykład opisany przez Gettiera.

W edług G o ld m an a wiedza, zw łaszcza em piryczna, jest procesem kauz al­ nym: „koniecznym w arunkiem w idzenia przez S, że jest przed nim waza, jest istnienie ja k ie g o ś zw iązku p rz yczynow e go m iędzy obec n o ścią tej wazy a p rz ek o n an iem S, że w a za jest tu o b e c n a ” (1967: 358). D obrą ilustracją tej tezy jest przykład podany przez Nozicka: Pijany, który m a halucynację ró ż o ­ w ego słonia w barze. gdzie za kotarą jest ró ż o w y słoń, nie wie, że jest tam różow y słoń. Z najdujący się tam słoń nie je st bow iem p rz y czy n ą w s p o m n ia ­ nego p rz ekonania (Nozick 1981: 170).

Kauzalny w arunek miał być tylko dodatkiem do tradycyjnej definicji w ie ­ dzy, usuw ającym przypadki Gettiera. The C ausa! A n a lysis o f K n ow ing G o ld ­ m an a z a począ tkow uje je d n a k epistem iczny eksternalizm . O drzuca się tu b o ­ wiem tradycyjny wym óg, aby p o dm iot w iedzy, że p, był w stanie w skazać na swoje uzasadnienie dla uznaw ania p czy p odstaw y dla p. U zasadnienie przek o n an ia i zw iązek p rzyczynow y pom iędzy nim a faktem , którego dotyczy, są w arunkam i koniecznym i, ale podm iot nie musi być w stanie ich podać. M uszą one zachodzić obiektyw nie, ale nie m a w ym ogu, aby podm iot wiedzy je sobie uśw iadam iał (G oldm an 1967: 370). G oldm an daje przykład daty

urodzenia A b ra h am a Lincolna:

W iem , że A braham Lincoln urodził się w 1809 r. P rzypuśćm y, że d o w ie ­ działem się o tym z encyklopedii, w ierzyłem temu, co tam było napisane, i w ierzyłem , że skoro jest napisane, to L incoln napraw dę urodził się w 1809 r. M oja pierw otna w iedza na ten tem at była więc oparta na p ra w o ­ m ocnym w nioskow aniu. O becnie nie pam iętam tego w nioskow ania. P am iętam , że Lincoln urodził się w 1809 r., ale nie pam iętam , że jest tak napisane w encyklopedii. Nie mam już żadnych o d p o w iednich przekonań, które p o ­ tw ierdzałyby znacząco ten fakt. M im o to w iem , że Lincoln urodził się w 1809 r. M oja pierw otna w iedza została za ch o w a n a przez kauzalny proces pam ięci.

Jest w iele rzeczy - pisze G oldm an - które znam y, ale o których nie p o ­ trafim y pow iedzieć, w jaki sposób się o nich dow iedzieliśm y. Jeśliby w y k lu ­ czyć tego typu przypadki z zakresu w iedzy, to zakres ten byłby drastycznie

(5)

ograniczony. K auzaln a analiza w iedzy nie jest analizą zna cze n ia zw rotu „S wie, że p ”, lecz podaje warunki jeg o praw dziw ości (truth co n d itio n s). Tych ostatnich nie należy mylić z w arunkam i w eryfikacji (verifica tio n con ditio ns), czyli kryterium rozstrzygania, czy dana osoba wie, że to-a-to. R o zs trzy g n ię­ cie, czy w arunki są spełnione, m oże być niekiedy bardzo trudne, a n aw et n ie ­ m ożliw e do w ykonania. Nie jest to je d n a k problem kauzalnej analizy wiedzy. Próba kauzalnej analizy w iedzy w yw o ła ła polem iki. W brew analitycznym propozycjom G oldm ana, z a k w estionow ano stosow alność definicji kauzalnej do wiedzy m atem atycznej (Shope 1983: 360; Ginet 1992: 37: Nozick 1981: 170), do wiedzy a p r io ri (Audi 1988: 108; Ginet 1992: 57), do wiedzy o przyszłości (A rm strong 1973: 158; D ancy 1985: 34). do w iedzy etycznej (N ozick 1981: 170: Dancy 1985: 35). do wiedzy ogólnej (Dancy 1985: 34; Ginet 1992: 57), do w iedzy inferencyjnej (Klein 1976: 792) czy w reszcie do sądów n ega tyw nych lub kontrfaktycznych. Jeśliby jed n ak ograniczyć zakres stosow alności kauzalnej definicji do w iedzy spostrzeżeniow ej o je d n o s tk o ­ wych faktach, to i tak p ozostają zarzuty, głów nie w postaci kontrprzykładów . N ozick daje kontrprzykład człow ieka w pojemniku:

J e ś l i u k o g o ś z n a j d u j ą c e g o s i ę w p o j e m n i k u , n i e ś w i a d o m e g o s w o j e j s y t u a c j i , w y w o ł u j e s i ę ( p o p r z e z b e z p o ś r e d n i ą e l e k t r y c z n ą i c h e m i c z n ą s t y m u l a c j ę m ó z g u ) p r z e k o n a n i e , ż e j e s t w p o j e m n i k u , a j e g o m ó z g j e s t s t y m u l o w a n y , t o n a w e t j e ś l i t e n f a k t j e s t c z ę ś c i o w ą p r z y c z y n ą t e g o p r z e k o n a n i a , o s o b a t a n i e w i e , ż e t a k j e s t ( N o z i c k 1 9 8 1 : 172 i.

Osoba w pojemniku zdaje się spełniać warunki kauzalnej definicji wiedzy. P rzekonanie jest praw dziw e i jest w kauzalnym zw iązku z faktem, który czyni je praw dziw ym . Osoba ta potrafi też zrekonstruow ać łańcuch przyczyn, ponie­ w aż ma dodatkow e przekonanie, że jej mózg jest stym ulow any. Trudno jednak powiedzieć, aby jej przekonanie, że znajduje się w pojem niku, było wiedzą.

Chisholm daje przykład człow ieka pracującego w ogrodzie, który nagle poczuł się zm ęczony i z tego pow odu poszedł do dom u i sięgnął po gazetę. Przeczytał tam, że osoby cierpiące na pew n e zaburzenia w e w nętrzne m ają rude włosy. P onie w aż był rudy, a ponadto był h ipochondrykiem , doszedł do przekonania, że m a te zaburzenia. Jeżeli teraz zdarzy się tak, że posiadanie przez niego tych zaburzeń było je d n ą z przyczyn jego zm ęczenia, to p rz e k o ­ nanie tego człow ieka, że ma te zaburzenia, będzie spełniało warunki kauz al­ nej definicji w iedzy (C hisholm 1994: 158). T rudno jed n ak przypisać status wiedzy p rzekonaniu uzyska nem u w taki sposób.

C hisholm dokonuje też m odyfikacji przypadku opisanego przez Gettiera, żeby pokazać niew ystarczalność k auzalnej definicji wiedzy. Przypuśćm y, że

(6)

8 2 R E N A T A Z I E M I Ń S K A

w przykładzie G ettiera zachodził następujący ciąg zw iązków przyczynow ych: Smith pom yślał o B arcelonie, a nie np. Bratysławie, poniew aż słyszał p rz y ­ padkow o rozm ow ę R obinsona z M illerem na tem at Barcelony. R obinson z kolei rozm aw iał o B arcelonie, poniew a ż żona B row na p ow iedz ia ła mu - całkow icie bez wiedzy Sm itha - że w B arcelonie jest piękna pogoda. Z ona Brow na zaś m ów iła o tym dlatego, że dzw onił do niej m ąż z Barcelony. G dyby taki zw iązek przyczy n o w y zachodził m iędzy pobytem B ro w n a w B ar­ celonie a przekonaniem S m itha, że Jones posiada forda lub B row n jest w B arcelonie, to spełnione byłyby p o dstaw ow e warunki kauzalnej definicji wiedzy. P onie w aż je d n a k zw iązek kauzalny opisany przez C h ish o lm a jest przypadkow y i nieznany Sm ithow i, trudno pow iedzieć, aby p rzekonanie S m i­ tha było w ied z ą (C hisholm 1994: 182). Trzeba jed n ak zauw ażyć, że C hisholm pom ija nie zawarty w definicji, ale w y m ieniony w artykule w arunek, aby poznający był w stanie zrek o n stru o w ać łańcuch p rzyczynow y p row a dząc y od faktu do przekonania o nim (G oldm an 1967: 363). Jeśli uw zględnić ten d o ­ datkow y w ym óg, to przykład podany przez C hisholm a nie jest kontrprzykła- dem dla kauzalnej teorii w iedzy p ro ponow a nej przez G oldm ana.

A rm strong daje kontrprzykład w skazujący na potrzebę m odyfikacji k au z al­ nej teorii w iedzy do postaci teorii reliabilistycznej, czyli odw ołującej się do pojęcia rzetelności (re lia b ility ). W yo b raźm y sobie człow ieka w stanie n a d ­ w rażliw ości i rozchw iania, który na dow olny bodziec zm ysłow y reaguje p rz e­ konaniem , że w jego bezpośrednim otoczeniu jest dźw ięk pew nego rodzaju. P rzypuśćm y, że zdarza się taka sytuacja, iż b odźcem pow od u jąc y m zw ykłe p rzekonanie tego c z łow ie ka je s t w łaśnie dźw ięk tego rodzaju w je g o b e z p o ­ średnim otoczeniu. P rzekonanie, że p , jest tu sp o w odow a ne przez fakt, że p , ale trudno pow iedzieć, że ów c z ło w ie k m a w iedzę (A rm strong 1973: 158). Z daniem A rm stronga, niezb ę d n e jest tu dodanie w arunku rzetelności, a dla prostoty teorii lepiej zastąpić w arunek zachodzenia zw iązku p rz yczynow e go w arunkiem rzetelności.

2. D efinicja reliabilistyczna

G oldm an w artykule D iscrim in a tio n a n d P erceptiial K n o w le d g e (1976) rozw ija sw oją k auzalną teorię w iedzy do postaci teorii reliabilistycznej (lub, ja k woli nazyw ać sw oje stanow isko, kauzalno-reliabilistycznej), dając tej pierw szej kontrprzykład inspirujący dla drugiej:

Henryk jedzie wiejską okolicą z synem. Ucząc go, identyfikuje różne mijane przedmioty i mówi: To jest krowa, to jest traktor, to jest silos, to jest stodoła. Henryk nie ma wątpliwości, przedmioty są typowe, dobrze widoczne, on ma

(7)

dobry wzrok i ma czas, żeby się im przyjrzeć. Zakładając te informacje, można powiedzieć, iż Henryk wie, że to jest stodoła. Dowiadujemy się jednak, że w tym rejonie postawiono wiele papierowych podobizn stodół, które z drogi wyglądają dokładnie jak stodoły, lecz nie mają wnętrz i tylnych ścian. Henryk widzi praw­ dziwą stodołę, ale jeśli założyć te nowe informacje, to widać, że łatwo mógł się pomylić. A zatem Henryk nie wie, że to jest stodoła (Goldman 1976: 772-773).

K auzalna definicja w iedzy, broniona niegdyś przez G o ldm ana, nie może usunąć tego przypadku z zakresu w iedzy, p o n iew a ż m iędzy stodołą a p rz e k o ­ naniem H e n ry k a zachodzi zw iązek p rzyczynow y. D efinicja L ehrera-P axsona za p o m o c ą w a runku nieobalalności byłaby tu skuteczna, lecz jej w arunek jest tak m ocny, że p row adzi do sceptycyzm u. G oldm an przechodzi na pozycje reliabilizm u, a reliabilność (rzetelność) proc esów po zn a w cz y ch określa za p o m o c ą teorii re le w antnych alternatyw: Aby praw dziw e przekonanie było w iedzą, musi p ochodz ić z reliabilnych procesów , tj. procesów , które nie tylko w y tw a rzają praw d ziw e przekonania w faktycznym świecie, lecz także w y tw a ­ rzałyby je w re le w antnych sytuacjach kontrfaktycznych. Jest to zatem reliabi- lizm procesów w sparty teo rią relew antnych alternatyw, czyli rozw ażaniam i kontrfaktycznym i. W ied z a w jed n y m ze sw oich znaczeń p olega na zdolności o d różniania (dyskrym inacji): znać kogoś to um ieć go odróżnić od innych, np. w iedzieć, co to jest borsuk, to umieć go odróżnić od innych zwierząt. Osoba wie, że p , jeśli „faktyczny stan rzeczy, w którym p jest praw dziw e, jest przez tę o sobę o d ró żn ia ln y lub d ysk rym in o w a ln y od relew antnego m ożliw ego stanu rzeczy, w którym p je s t fałszywe. Jeżeli je st jakiś relew antny m ożliw y stan rzeczy, w którym p jest fałszyw e, a który je st przez tę osobę nieodróżnialny od fak ty c zn eg o stanu rzeczy, to osoba ta nie wie, że p " (G oldm an 1976: 774). W p rz ypadku H e n ry k a inform acja o ustaw ieniu m akiet stodół w p ro w a ­ dza tak ą re le w a n tn ą alternatyw ę i dlatego H e n ry k nie wie, że w idziany przez niego przedm iot je st stodołą. G dyby jed n ak tej inform acji nie było, m ożna by o H enryku pow iedzieć, że jeg o p rzekonanie je s t wiedzą. W tzw. przypadkach Gettiera tym, cz ego brakow ało do w iedzy, była zdolność odró ż n ie n ia aktual­ nej sytuacji od re le w an tn y ch sytuacji kontrfaktycznych. W a ru n e k reliabilności (lokalnej - ja k później pow ie G oldm an) dla w iedzy zabezpiec za przed prz y­ padkam i Gettiera.

K lucz ow ym pojęciem je st tu „re le w a n c ja ” . A lterna tyw y relew antne to alternatyw y znaczące, ważne. W arunek relew ancji elim inuje rozw ażanie „czy­ sty ch ” m ożliw ości, czyli m ożliw ości logicznych nie popartych danym i em p i­ rycznym i i nie dających się nigdy w ykluczyć. Do takich G oldm an zalicza hipotezy p o d n o szo n e przez sceptyków , np. K artezjańskie hipotezy snu i zło­ śliw ego dem o n a czy R ussellow ska hipoteza, że świat powstał pięć m inut temu

(8)

8 4 R E N A T A Z I E M I Ń S K A

z ludźm i pam iętającym i całkow icie n iere aln ą przeszłość. H ipotezy te G oldm an uznaje za niep o w a żn e (id le ). G o ld m an twierdzi, p odobnie ja k Dretske, że g dyby w aru n k iem w iedzy było w ykluczenie w szystkich alternatyw, czyli k o ntrfa ktyc znych m ożliw ości, w ów c zas w iedza byłaby n iem ożliw a. Jest j e d ­ nak problem z w y z naczeniem granicy m iędzy alternatyw am i p o w a żnym i i n ie ­ pow ażnym i.

W w y znaczeniu relew antnych alternatyw p e w n ą rolę o d g ry w a ją o k o lic z n o ­ ści, w jakich znajduje się podm iot, pra w d o p o d o b ień stw o z a ch o d ze n ia p e w ­ nych stanów rzeczy czy p rz ekonania podm iotu na tem at tego, co jest rele- w antne i p raw dopodobne, w reszcie założenia leżące u podstaw przekonania p retendującego do wiedzy. W b rew D re tskem u jednak, G oldm an nie uważa, aby w ydanie d o w olnego sądu im plikow ało określony pakiet relew antnych alternatyw. Spraw a ta pozostaje nied o o k re ślo n a (G oldm an 1976: 777). Jak pisze C ohen (1992: 432), brak precyzji, jeśli chodzi o kryteria relewancji, jest p o d staw o w y m problem em tej teorii, lecz rów now aży go jej skuteczność w o d ­ pieraniu sceptycyzm u. G oldm an je d n a k nie traktuje odp arcia sceptycyzm u ja k o po d staw o w e g o zadania swojej epistem ologii i stara się bliżej określić zakres relew antnych alternatyw dla w iedzy percepcyjnej. R o zw a ża tę kw estię na przykładach:

„Judy i T ru d y ”: W yobraźm y sobie, że Sam dostrzega na ulicy Judy, trafnie j ą identyfikuje i ma przekonanie, że to Judy. Załóżm y dalej, że Judy m a bliź­ niaczą siostrę Trudy, a m ożliw ość jej obecności w tym miejscu ulicy jest re le w antną alternatywą. Czy Sam w tej sytuacji wie, że to Judy? Jeżeli Sam regularnie odróżnia Judy od Trudy, to naw et jeśli nie wie, jak to robi, to ma wizualny sposób ich odróżnienia i wtedy m ożna powiedzieć, że w opisanej sytuacji Sam wie, że to Judy. Jeśli jednak Sam często myli Judy z Trudy, a Trudy z Judy, to najwyraźniej nie m a w ystarczająco w yraźnego schematu pam ięciow ego jak o sposobu ich odróżniania. W tedy percepcja dowolnej z bliź­ niaczek m ogła spow odow ać przekonanie, że to Judy, i praw dziw ość przekona­ nia Sam a jest przypadkow a. W tym w ypadku Sam nie m a wiedzy, że to Judy. D ecydująca jest tu praw dziw ość zdania kontrfaktycznego zaw ierającego rele­ w a n tn ą alternatywę: „Gdyby o sobą zn a jdują cą się przed S am em była Trudy (a nie Judy), Sam miałby przekonanie, że to Ju d y ” . Jeśli to zdanie jest praw ­ dziwe, to Sam nie wie w opisanej sytuacji, że to Judy, jeśli zaś zdanie to jest fałszywe (razem z innymi zdaniam i kontrfaktycznym i zawierającym i rele- wantne alternatywy), to Sam m oże wiedzieć, że to Judy (Goldm an 1976: 778).

Drugi przykład pok az u je a lternatyw ę nierelewantną:

„O sk a r” : P rzypuśćm y, że O sk ar stoi na otw artym polu, na którym znajduje się ja m n ik Dack. O skar widzi D acka i dochodzi do p rz ekonania (P): „Tam ten

(9)

przedm iot to p ie s” . Przypuśćm y, że re le w a n tn ą a lternatyw ą do (P) jest (Q): „Tam ten przedm iot to w ilk ” (na tym polu często m ożna spotkać wilki, a O skar myli psy z wilkam i, p o n iew a ż myli wilki z ow czarkam i alzackim i). G dyby więc O skar widział w ilka zam iast jam n ik a, nadal m iałby przekonanie, że to pies.

W edług G oldm ana, w tym w y pa dku nie m o żn a odm ów ić O skarow i wiedzy. To, ze m ógłby pom ylić w ilka z psem , nie ma znaczenia dla je g o przekonania, że ja m n ik jest psem. W tym w y pa dku chodzi o o dm ienne obrazy p ercepcyjne i choć oba m ogłyby dop ro w a d zić do tego sam ego przekonania, nie jest p ra w ­ dopodobne, aby O skar wziął ja m n ik a za w ilka (G oldm an 1976: 779). W p rz y ­ kładzie wiedzy percepcyjnej relew antne są te alternatyw y, które d o ty c z ą p o ­ d obnego obrazu p ercepcyjnego (p e rce pcyjnego ekw iw alentu). Jest on zrela- tyw izow any do osoby i czasu, i zna jduje szc zeg ó ło w ą charakterystykę w D is-

crim in a tio n and P erc ep tu a l K n o w led g e.

„S m a w iedzę percep c y jn ą w tedy i tylko wtedy, gdy nie tylko jeg o m e c h a ­

nizm percepcyjny produkuje p ra w d ziw e przekonanie, lecz także nie m a takich re lew antnych sytuacji k o n trfaktycznych, w których to sam o p rz ekonanie było­ by w ytw orzone za p o m o c ą p ercep c y jn e g o e k w iw alentu i w których to p rz e k o ­ nanie byłoby fa łsz y w e ” (G oldm an 1976: 786). W przykładzie H enryka w id z ą ­ cego stodołę warunki te nie są spełnione, p o n iew a ż percepcyjny ek w iw alent m ógł spow odow ać takie sam o przekonanie, które byłoby fałszyw e (gdyby zamiast stodoły trafiła się m akieta).

G oldm an dodaje, że scharak tery zo w an a w yżej reliabilna geneza przekonań m oże być potraktow ana ja k o ich uzasadnienie i że w takim sensie reliabilizm w y m a g a uzasadnienia dla w iedzy (1976: 790). Nie m ówi się tutaj je d n a k o racjach czy oczywistości. W e d łu g G oldm ana, elektryczne drzwi też wiedzą, że ktoś nadchodzi, po n iew a ż m a ją reliabilny m echanizm odróżniania sytuacji, kiedy ktoś nadchodzi, od sytuacji, kiedy nikt nie nadchodzi. W św iecie z w ie ­ rzęcym w iedza też polega na o d róż nie niu drapieżnika od ofiary czy śro d o w i­ ska sprzyjającego od groźnego. G o ld m an , zgłaszając akces do program u e p is ­ tem ologii znaturalizow anej, stara się zm ieścić te przypadki w swojej analizie wiedzy.

3. R eliabilność lokalna i globalna

K auzalno-reliabilistyczna analiza w iedzy jest rozw inięta w E p istem o lo g y

an d C ognition (1986). G oldm an w yró ż n ia tu, za M cG innem (1984), reliabil­

ność procesu glob aln ą i lokalną. „G lobalna reliabilność jest reliabilnością w szystkich (lub wielu) zastosow ań ( u se s) danego procesu, a nie tylko jego

(10)

8 6 R E N A T A Z I E M I Ń S K A

za stosow ania w fo rm o w an iu przekonania, o które chodzi. L okalna reliabilność dotyczy reliabilności danego procesu tylko w kon tek ście przekonania, które je st o c e n ia n e ” (G oldm an 1986: 45). Artykuł D iscrim in a tio n a n d P ercep tu a l

K n ow ledg e m ów ił tylko o reliabilności lokalnej, czyli reliabilności procesu

zw iązanej z konkretnym przekonaniem . Teraz G oldm an twierdzi, że do w ie­ dzy p o trze b n e s ą oba typy reliabilności. G lo b aln a reliabilność procesu jest jego o g ó ln ą ten d en c ją do w y tw a rzania p raw dziw ych przekonań, a nie tylko w odniesieniu do przekonania, o które chodzi. Jak zobaczym y, G oldm an będzie w y m ag a ł globalnej reliabilności dla uzasad n ien ia (1979). G lobalna reliabilność procesu w y m ag a n a je st także dla w iedzy, p o n iew a ż w iedza w y ­ m aga uzasadnienia. W ied z a musi jeszc ze dodatkow o spełnić w arunek lokalnej re liabilności, czyli reliabilności procesu, w odniesieniu do k onkre tne go p rz e­ konania w sytuacjach kontrfaktycznych.

Goldm an polem izu je z M cG innem , który ro z w ija G o ld m a n a analizę wiedzy jako zdolności do rozróżniania, ale o drzuca odw o łan ie się do sytuacji ko n tr­ faktycznych. W e d łu g M cG inna, reliabilność g lobalna procesu form ow ania przekonań w ystarczy dla wiedzy, a reliabilność lokalna, oparta na odw ołaniu się do re le w antnych alternatyw, jest zbędna. G oldm an co p ra w da zgadza się, że globalna reliabilność jest dla w iedzy niezbędna, sądzi jednak, że potrzebna jest też reliabilność lokalna, odw ołująca się do sytuacji kontrfaktycznych. Tego ostatniego poglądu broni Nozick (1981), opierając sw o ją analizę wiedzy na reliabilności lokalnej (w term inologii G oldm ana). G o ld m an uw a ża jego analizę za niew y sta rc z a ją c ą ze w zględu na brak w arunku reliabilności g lo b al­ nej oraz czysto k o n d y c jo n a ln ą analizę sytuacji kontrfaktycznych. Polem izując zarów no z M cG innem , ja k i N ozickiem , syntetyzuje n iektóre elem enty ich poglądów: zga d za się z M cG inne m co do globalności, a z N ozickiem co do kontrfaktyczności. W iedza, w edług G oldm ana, w y m a g a zatem reliabilności lokalnej kontrfaktycznej i w wersji relew antnych alternatyw oraz globalnej - także kontrfaktycznej i w wersji relew antnych alternatyw.

G lobalna reliabilność procesu fo rm ow ania p rzekonań w ydaje się raczej ten d en c ją (p ro p e n sity ) niż często tliw o śc ią {frequency). F ak ty czn e zastosow ania danego procesu fo rm o w an ia przekonań m ogłyby być zbyt ograniczone lub w yjątkow e. K iedy je d n a k p rzejdziem y od zastosow ań fa k tycznych do m ożli­ wych, p ow staje pytanie, ja k szeroki zakres m o żliw ych zastosow ań pow inien być uw zględniony. G oldm an proponuje ograniczyć m ożliw e użycia danego procesu fo rm o w an ia przekonań do sytuacji p o dobnych do tych, które m ają miejsce w św iecie fa ktyc znym (1986: 49). Światy p o d o b n e do faktycznego naz y w a dalej „św iatam i n o rm a ln y m i” . Św iaty n orm alne to w szystkie światy m ożliw e z g o d n e z n aszym i ogólnym i przekonaniam i na tem at św iata fa k ty c z­

(11)

nego (ogólnym i przekonaniam i na tem at przedm iotów , zdarzeń, zm ian, jakie m o g ą za chodzić, rzeczy, które się zd a rza ją i m o g ą się zdarzyć itd.; G oldm an 1986: 107). Ś w iaty norm alne u G o ld m an a zdają się o d gryw a ć p o d o b n ą rolę j a k św ia ty b liskie w zględem świata faktycznego u Nozicka. N ozick w yz nacz a

św ia ty b liskie przez konkretne p rzekonanie (reliabilizm lokalny), G oldm an zaś

w yz nacz a św ia ty norm alne przez typ procesu, który to p rzekonanie tworzył (reliabilizm globalny). W ydaje się zatem, że N oz ic k o w sk ie św ia ty b liskie o d p o w ia d a ją raczej relew antnym alternatyw om (zarów no u G oldm ana, ja k i u D retskego) niż G oldm anow skim św iatom n orm a ln ym . Te ostatnie bow iem p o ­ j a w ia ją się w raz z w prow adzeniem reliabilności globalnej, czyli wraz z relia- b ilizm em procesów .

P oza w ielo zn a czn o śc ią kategorii „św iaty n o rm a ln e ” , kauzalno-reliabilis- tyczna definicja wiedzy boryka się jeszc ze z „problem em o g ó ln o śc i” . Chodzi tu o to, jaki typ procesów m a spełniać w arunek globalnej reliabilności i być p rz y c z y n ą przekonania. Jeżeli typ procesu w y z n acz y m y zbyt szeroko (np. percepcja), to każdy typ percepcji będ z ie oceniony jed n ak o w o , niezależnie od tego, czy p rz edm iot percepcji w idziany jest z bliska, czy z daleka, krótko czy długo, w jak ich w arunkach o p tycznych itd. Z drugiej strony, jeśli typ procesu w y z n acz y m y zbyt wąsko, to pojawi się „problem p o jedyncz ego p rz y p a d k u ”: k ażdy p rzypadek praw d ziw eg o przek o n an ia m usiałby w tedy być uznany za p o chodzący z reliabilnego procesu, naw et jeśli nastąpił jakiś przypadkow y zbieg okoliczności (G oldm an 1986: 49-50). Problem p ojedyncz ego przypadku jest je d n a k groźny tylko wtedy, gdy reliabilność interpretuje się jako fa k ty c z­ n ą częstotliw ość, a poniew a ż G oldm an preferuje interpretację reliabilności ja k o tendencji w św iecie faktycznym i w niektórych światach m ożliw ych, p roblem ten praktycznie odpada. G oldm an proponuje (jako rozw iązanie „pro­ blem u o g ó ln o śc i”), aby typam i procesów , które s ą kluczow e dla orzekania reliabilności, były „najw ęższe typy procesów , które są kauzalnie o p e r a ty w n e ” (1986: 50).

4. Przekroczenie problem u Gettiera

W artykule P syc h o lo g y a n d P h ilo so p h ic a l A n a ly sis (1989), w którym G oldm an radykalizuje sw oje poglądy na tem at znaczenia kognityw istyki dla epistem ologii (ta p ierw sza m a w pływ rów nież na analizę pojęć epistem icz- nych, k tórą w cześniej [1986] uw ażał za analizę czysto filozoficzną), zna jduje­ m y swoiste p rz ekroc zenie problem u G ettiera i w ogóle p roblem u znalezienia w arunków k o niecznych i w ystarczających dla wiedzy.

(12)

8 8 R E N A T A Z I E M I N S K A

G oldm an na podstaw ie badań z psychologii poznaw czej stw ierdza, że istnieją przynajm niej dw a m echa nizm y fo rm o w an ia pojęć: m echanizm tw o rz e ­ nia pojęć binarnych, typu trójkąt, oraz m echanizm tw orzenia pojęć działający na zasadzie „dobrej k o n ty n u acji” (1989: 150). Jeśli w iedza nie jest pojęciem binarnym , to s ą jej przypadki w z o rco w e i takie, które b u d z ą w ątpliw ości, ale na za sadzie dobrej kontynuacji znalazły się wśród p rzypadków w iedzy (np. w iedza u zwierząt). W w ypadku pojęć niebinarnych podanie w aru n k ó w ko ­ n iecznych i w ystarczających, jeśli nie jest skazane na niepow odzenie, to na p ew no je s t bardzo trudne.

G oldm an referuje teorię F illm o re ’a; w edług niej, aby zrozum ieć pojęcie, trze b a rozum ieć ca łą strukturę, do której ono należy. Jednostki leksykalne są w p ro w a d z a n e na podstaw ie ustalonego zbioru regularności, naz y w an e g o w y ­ id ealizow anym m odelem p o znaw czym . Z ro z u m ie n ie pojęcia w y m ag a zn a jo ­ m ości założeń tego system u, inaczej m ów iąc, jest obciążone teorią. P rzykła­ dem m oże być słowo „ k a w aler” , z d e finiow ane w kontekście uproszczonego w id ze n ia świata, w którym w szyscy m ężczyźni w pew n y m w ieku m o g ą się żenić, najczęściej się ż e n ią i p o z o s ta ją w tych zw iązkach. Przy tym u p ro ­ szczonym obrazie św iata kaw aler to m ężc zyzna nieżonaty, który osiągnął w iek odpow iedni do m ałżeństw a. P oza tym uproszczonym obrazem świata, p y tania o stosow alność w yra żenia „ k a w a le r” p o zo stają nierozstrzygnięte. Czy kaw alerem jest np. ksiądz, ro z w o d n ik lub człow iek żyjący w długotrw ałym , choć poza m a łżeńskim zw iązku? W y m ie n io n e przypadki nie pasują do wzorca, ale m ieszc zą się w standardow ej definicji kaw alera. Prototypem k aw alera jest m ężc zy zn a nieżonaty, który w iedzie i zaw sze w iódł sam otny i niezależny tryb życia, sam prow adzi sobie dom, g otuje i w y k onuje inne d o m o w e czynności tradycyjnie przypisane kobietom (1989: 151). P odobnie jest z pojęciam i epistem icznym i, rów nież za kła dając ym i jakiś uproszczony obraz procesów pozna w cz ych, do którego p a su ją przypadki m odelow e, ale są problem y z p rz y p ad k am i niestandardow ym i.

W P h ilo so p h ica l A p p lica tio n s (1993) G oldm an pisze, że poszukiw anie w arunków koniecznych i w ystarczających (podejście klasyczne) pasuje do n ie ­ których pojęć (np. babcia to kobieta, która jest rodzicem rodzica), ale w o d ­ niesieniu do nazw gatunkow ych (n a tu ra l-kin d ), takich jak p ies, stokrotka,

ow oc, p ta k, jest nie do utrzym ania. B adania wykazały, że nie w szystkie de-

sygnaty pojęć gatunkow ych są równorzędne: je d n e bowiem są typowe, inne mniej typowe, a jeszcze inne w ogóle nietypowe. W odniesieniu np. do po ję­ cia „o w o c”, typow e są jab łk a czy brzoskw inie, mniej typowe są rodzynki czy figi. a nietypow e są dynie czy oliwki. To zróżnicow anie ujawnia się w szyb­ kości odpowiedzi na pytania (np. czy figa jest ow ocem ?) i w szybkości prz y­

(13)

pominania. P oproszeni o w ym ienienie owoców, badani najpierw w ym ieniają ow oce typowe, a później nietypowe. T ym czasem , według poglądu klasycznego, wszystkie desygnaty pojęć są równe, bo je dnakow o spełniają konieczne i w y ­ starczające w arunki definicji. D odatkow ym pow odem odrzucenia klasycznego podejścia do pojęć jest to. ze w szystkie własności znaczące dla bycia d esygna­ tem danego pojęcia o k azują się niekonieczne, np. cecha bycia słodkim dla owocu czy cecha latania dla ptaka. Pingw iny nie latają, a sępy nie śpiewają. Podobnie jest z pojęciami przedm iotów sztucznych, jak m eb le czy ubranie.

W zw iązku z tym zapro p o n o w an o p ro to ty p o w ą koncepcję reprezentow ania pojęć. Pojęcia są reprezentow ane za pom ocą cech. które nie m u sz ą być ko ­ nieczne, ale czysto p rz y słu g u ją d esygnatom danego pojęcia. Z b ió r takich cech nazyw any je st prototypem . W edług tego podejścia, dany przedm iot jest u w a ­ żany za desygnat danego pojęcia, jeśli jest dość podobny do prototypu; p o d o ­ bieństwo m ierzy się liczbą cech tego przedm iotu w ystępujących w prototypie. To w yjaśnia różnicę w szybkości zaliczania do kategorii (kategorializacji), poniew aż desygnaty typow e są bardziej p odobne do prototypów i szybciej następuje ich określenie (G oldm an 1993: 128).

A naliza w iedzy nie m usi zatem m ieć postaci jednej prostej definicji. Li­ vingstone (1989: 4) zauw aża, że w spółcześni psych o lo g o w ie dali em p iry c zn ą materię na szkielet tezy W ittgensteina. że regułow e podejście do pojęć nie odpow iada jęz y k o w i naturalnem u. L epszą z a sad ą jest „p o dobieństw o rodzino- w e ” . O bciążenie pojęcia założeniam i systemu, do którego należy, to od p o ­ w iednik tezy W ittg en stein a o zależności znaczenia słowa od gry językow ej, do jakiej ono należy. Jeśli w iedza je st pojęciem prototypow ym , to zrozum iały jest brak p o w o d z e n ia w postgettierow skich analizach wiedzy.

I II. R E L I A B 1 L I S T Y C Z N A T E O R I A U Z A S A D N I E N I A

1. E ksternalistyczne pojęcie uzasadnienia

G oldm an w artykule W hat Is J u s tifie d B elief? (1979) pisze, że kiedy we w cześniejszych pracach negow ał konieczność uzasadnienia dla w iedzy, miał w ów czas na myśli „kartezja ń sk ie” , czyli intem alistyczne pojęcie uzasadnienia. T eraz w raca do pojęcia uzasadnienia, ale proponuje jego m odyfikację. Termin „uz asad n io n y ” je s t term inem oceniającym i m ożna by go zastąpić innymi term inam i oceniającym i, ale w łaściw a teoria uzasadnionych przekonań winna sprowadzić u za sadnienie do term inów nieoceniających, czyli podać w term i­ nach o pisow ych warunki u za sadnienia dla przekonań. G oldm an zostaw ia

(14)

9 0 R E N A T A Z I E M I Ń S K A

otw artą kw estię, czy kiedy prz ek o n an e jest uzasadnione, właściciel p rz e k o n a ­ nia wie o tym, a także, czy właściciel prz ek o n an ia je s t w stanie p o d a ć to uzasadnienie. Jest to oczy w iście m ożliw e, ale - w edług G o ld m an a - n ie k o ­ nieczne, poniew a ż u za sadnienie zależy od pew nych procesów czy w łasności, a nie od racji posiadanych przez podm iot (1979: 172-173). Jest to w yraźne założenie ekstem a listyczne .

N iep o w o d zen ia internalistycznych teorii u za sadnienia są, w edług G o ld ­ mana, s p ow odow a ne tym, że po m ija się w nich elem ent kauzalny, czyli to, co p o w o d u je i p odtrzym uje przekonania. G oldm an p odtrzym uje swoje kauza- listyczne stanow isko, tw ierdząc, że teoria u zasadnionych przekonań w inna o dw o ły w a ć się do procesów , które inicjują i p o d trz y m u ją te przekonania. R eliabilność będzie się o dnosiła do tych procesów . Status uzasadnienia p rz e ­ konania jest fu n k c ją reliabilności procesu czy procesów , które go pow odują, a reliabilność jest ten d en c ją procesu do w ytw arzania p raw dziw ych przekonań. P rzykładam i procesów reliabilnych m o g ą być typow e procesy percepcji, p rz y ­ p om inania, introspekcji czy popra w n eg o rozum ow ania, n atom iast na nierelia- bilne wyglądają: m yślenie życzeniow e, pospieszne uogólnienie, dom ysł, zg a ­ d yw a nie czy poleganie na ocenie em ocjonalnej (G oldm an 1979: 179). U z a sa d ­ nienie jest stopniow alne, tak ja k różnego stopnia m oże być reliabilność. Nie w y m ag a się doskonalej reliabilności dla u za sadnienia i dlatego przekonania uzasadnione m o g ą okazać się fałszywe.

G oldm an naz y w a sw oją teorię h isto ry czn ą lub g e n e ty c zn ą i staw ia w o p o ­ zycji do d o m inujących ów c ześn ie (np. C hisholm a) teorii aktualnych w y c in ­ ków czasow ych ( C u rren t T im e-S lice T heories). W e d łu g tych ostatnich, u z a ­ sadnienie p rz ekonania całk o w ic ie zależało od stanu p o dm iotu w cza sie u z n a ­ w ania przekonania. W teorii G o ld m a n a tym czasem uzasadnienie zależy od stanów w cześniejszych, czyli historii podm iotu. S tanow isko sw oje G oldm an n az y w a historycznym reliabilizm em . Później, w E p istem o lo g y a n d C o gn itio n, będzie preferow ał nazw ę „reliabilizm p ro c e só w ” , wciąż podkreślając, że jest to podejście historyczne czy genetyczne. P odobnie w (1979) u w a ża swoje stanow isko za w ersję n iekartezjańskiego, czyli nieinternalistycznego fu n d a ­ m entalizm u, później zaś pow ie, że reliabilistyczna teoria u za sadnienia jest ponad podziałem na fu n da m e ntaliz m i koherentyzm , i nie należy do żadnego z tych stanowisk.

2. S ystem reguł uzasadniania

N iektórzy u w a ż a ją (Steup 1996: 167), że w E p istem o lo g y a n d C ognition G oldm an porzuca reliabilizm proc esów (p ro ce ss re lia b ilism ) na rzecz

(15)

reliabi-lizmu re gułow ego (,rule re lia b ilism ). R ó żnica m iędzy reliabilizm em W hat Is

J u s tifie d B elief? a reliabilizm em E p istem o lo g y a n d C og nitio n jest taka, że

tylko w edług tego pierw szego, u za sadnienie p rzekonań p o dm iotu w świecie

W je st fu n k c ją reliabilności procesów pozna w cz ych tego podm iotu w W.

W tej wersji reliabilizm G o ld m an a podlegał je d n a k kontrprzykładow i świata złego dem o n a (Foley 1985: 190). W e d łu g reliabilizm u re gułow ego, słuszność system u reguł u za sadniania nie zm ienia się w zależności od różnych m ożli­ wych światów, lecz jest sztyw no ustalona przez tzw. światy norm alne. P rze d ­ m iotam i, które d e c y d u ją o uzasadnieniu, są jed n ak wciąż procesy form ow ania p rzekonań (co je s t p o d sta w ą do odró ż n ie n ia reliabilizm u G o ld m an a od np. reliabilizm u w s kaź nikow ego A rm stronga). W y d a je się więc, w brew Steupowi, że s ą to dw ie w ersje reliabilizm u procesów .

N iezależnie je d n a k od nazw y, G oldm an w E p istem o lo g y a n d C ognition z p e w n o śc ią rozw ija i p recyzuje swój reliabilizm . W tym celu przedstaw ia teorię uzasadniania skład ają cą się z trzech poziom ów : (1) poziom u zasady ogólnej, (2) poziom u kryterium słuszności system u reguł i (3) poziom u sys­ tem u reguł uzasadniania, spełniającego kryterium słuszności. Jak pisze Alston: „tutaj, tak j a k w innych m iejscach, d yskusja G o ld m an a jest w arta uw agi z po ­ w odu starannego roz w aża nia różnorodnych alte rn a ty w ” (1989: 121).

Jako zasadę o g ó ln ą G oldm an proponuje n a stęp u ją cą re gułę formalną: (PI) S-a przekonanie, że p w czasie t, jest uzasadnione wtedy i tylko wtedy, gdy S-a przekonanie, że p w ?, jest dozwolone przez jakiś słuszny system reguł uza­ sadniania (J-reguł) (Goldman 1986: 59).

(P I ) nie za w iera w arunku, aby p oznający w iedział (lub m iał uzasadnione przekonanie), że jego p rz ekonanie je s t dozw o lo n e przez słuszny system reguł. D oda nie do ( P I ) takiego w arunku, choć odpow iad a ło b y intuicjom internalis- tycznym , prow adzi do błędnego koła (chcem y określić w łaśnie uzasadnienie, a w ied z a w y m ag a uzasadnienia) i do ciągu w n ieskończ oność (podobny w a ru ­ nek n ależałoby pow tarzać w odniesieniu do każdego ostatniego warunku). G o ld m an zgadza się jed y n ie na dod an ie w arunku, że zezw olenie, o którym m o w a w ( P I ) , nie jest u d arem nione (u n d erm in e d ) przez inny stan poznaw czy S-a w t. T aka sytuacja m o głaby m ieć m iejsce np. wtedy, gdy p rz ekonanie S-a jest w pra w d zie dozw o lo n e przez słuszny system reguł uzasadniania, lecz S ma przekonanie, że p rz ekonanie to nie je st dozw olone. W tej sytuacji u za sad n ie­ nie je st udarem nione przez brak prz ek o n an ia podm iotu. Z m o d y fik o w a n a zasa­ da b rz m i następująco:

(16)

9 2 R E N A T A Z I E M I Ń S K A

(PI*) S-a przekonanie, że p w czasie t, jest uzasadnione wtedy i tylko wtedy, gdy (a) S-a przekonanie, że p w t, jest dozwolone przez jakiś słuszny system reguł uzasadniania (J-reguł) i (b) dozwolenie to nie jest udaremnione przez inny stan poznawczy S-a.

N astępnym etapem w G o ld m an o w sk iej teorii uzasadniania jest p o sz u k iw a ­ nie kryteriów słuszności system u reguł uzasadniania, czyli zbioru w arunków koniecznych i w ystarczających dla słuszności takiego system u. S treszczając te rozw ażania, m ożna pow iedzieć, że zakres rozw ażanych kryteriów o g ra n i­ czony jest najpierw do tych, które o d n o s z ą się do procesów poznaw czych, potem do tych, które zw ra c a ją uw a g ę na konsekw encje, a w reszcie do tych, które m ają ch arakter p ra w d ziw o ścio w y . G oldm an w ybiera na kryterium słu sz­ ności system u reguł uzasadniania p ra w d ziw o ścio w e k o n sek w e n cje procesów p oznaw czych.

P raw dziw ościow y k o nsekw encjalizm m oże być dw ojaki: m oże brać pod uw agę liczbę p raw dziw ych p rzekonań i procent praw d ziw y ch przekonań. G oldm an opow iada się za drugim podejściem . Jako k o ntrprzykład do p ie rw ­ szego podaje proces u zna w ania w szystkiego, o czym da się pom yśleć, k aż d e ­ go sądu i jego negacji. Proces ten m o że w y p rodukow ać w ię k sz ą liczbę p rz e ­ konań praw dziw ych niż inne procesy. Jeśli kryterium słuszności system u J-reguł w y m aga łoby tylko m aksy m aln eg o zw iększenia liczby p raw dziw ych przekonań, to taki proces spełniałby to kryterium , a p rzecież nie pow iem y, że proces ten produkuje prz ek o n an ia uzasadnione. A zatem nie ogólna liczba, lecz procent p raw dziw ych p rzekonań jest istotny dla u za sadnienia i winien być uw zględniony w kryterium słuszności J-reguł. Proces, którego rezultaty m ają być uzasadnione, winien prod u k o w a ć ponad 50% praw d ziw y ch prz e­ konań. W tedy m ożna go n azw ać rzetelnym , czyli relia b iln ym .

W ym ienialiśm y ju ż typow e p rzykłady procesów reliabilnych (form ow anie przekonań w standardow ych procesach percepcji, p rz y p o m in a n ia sobie czy w nio sk o w an ia d ed ukcyjnego i indukcyjnego) oraz typow e przykłady procesów niereliabilnych (m yślenie życzeniow e, czyste zgadnięcie, brak u w zględnienia oczyw iście istotnych danych). Te pierw sze m ają wysoki poziom w ytw arzania praw dziw ych przekonań. Te drugie łączy niski poziom praw dziw ości w y ­ tw arzanych przez nie przekonań. Ten fakt jest, w edług G oldm ana, potw ierd z e­ niem słuszności kryterium reliabilistycznego. Dalszym w z m ocnieniem reliabi- lizm u jest refleksja nad s to pniow aniem uzasadnienia.

M ów im y o pełnym uzasadnieniu, jak im ś uzasadnieniu lub słabym uza sad ­ nieniu. O dróżnienia te da się do b rz e dopasow ać do o d pow iednich stopni reliabilności procesów fo rm o w an ia przekonań. Nie w szystkie procesy, np.

(17)

percepcji czy p rzypom inania, z a p ew n iają rów ny stopień uzasadnienia, np. przekonanie oparte na szybkim i n iedokładnym postrzeżeniu jest generalnie słabiej u za sadnione niż przekonanie oparte na długotrw ałej i starannej o b se r­ wacji, podo b n ie p rz ekonanie oparte na m glistym przypom nieniu jest słabiej uzasadnione niż przekonanie oparte na żyw ej pam ięci. Stopień uzasadnienia m ożna odnieść tu do stopnia reliabilności, czyli do poziom u praw dziw ości przekonań w y tw o rz o n y ch przez dany proces. P rzekonania oparte na starannej obserw acji czy na żywej pam ięci są częściej praw d ziw e niż przek o n an ia o p a r­ te na przelotnym spojrzeniu czy m glistym przypom nieniu. Poziom p ra w d z i­ wości przekonań w y tw orz onych przez te pierw sze procesy jest więc w yższy niż poziom praw dziw ości przekonań w y tw o rz o n y ch przez te drugie. Poziom praw dziw ości przekonań w y tw orz onych przez dany proces jest więc w sk aź n i­ kiem stopnia uzasadnienia (G oldm an 1986: 104).

Kryterium uzasadnienia, oparte na poziom ie praw dziw ości przekonań w y ­ tw orzonych przez dany proces, m ożna teraz sform ułow ać zależnie od źródeł lub n iezależnie od źródeł. W pierw szym w ypadku jest to kryterium p o ró w ­ nawcze: system reguł je st słuszny w tedy i tylko wtedy, gdy procesy, na które zezw ala, zw ię k sz a ją poziom praw dziw ości p rzekonań w porów naniu z innym i procesam i p o zna w cz ym i dostępnym i człow iekow i. M oże też być tak, że sys­ tem J-reguł jest słuszny, jeśli zezw ala na procesy, których poziom p ra w d z i­ wości jest na p oziom ie zw ykle osiąganym przez ludzkie procesy poznaw cze. Kryterium n iezależne od źródeł byłoby ju ż n ieporów naw cz e, ustalałoby p e ­ wien poziom praw dziw ości, który, n iezależnie od ludzkich m ożliw ości p o ­ znaw czych, m u szą spełnić procesy po zn a w cz e d opuszczane przez dany sys­ tem, jeśli p rz ekonania przez nie w ytw arzane m a ją być uzasadnione. Po u stale­ niu takiego absolutnego poziom u p raw dziw ości, pozostałoby je d n a k sp ra w ą otwartą, czy ludzkie procesy po zn a w cz e spełn iają to kryterium (G oldm an 1986: 104). W ym ien io n e tu różne wersje kryterium odw ołującego się do poziom u praw dziw ości m a ją sw oje zalety i G oldm an u w aża je za rodzinę kryteriów p ra w om ocnych, tj. zgodnych z pew n y m intuicyjnym pojęciem u z a ­ sadnienia. K ryteria zależne od źródeł trudno je d n a k nazw ać reliabilistycznym i, poniew aż m ogłoby się tak zdarzyć, że ludzkie procesy p ozna w cz e w y tw a rz a ją praw dziw e p rz ekonania na poziom ie niższym niż 50%. G oldm an op o w iad a się w zw iązku z tym za kryterium słuszności system u J-reguł niezależnym od źródeł, ustalając próg praw dziw ości pow yżej 50% (1986: 105).

Z daniem G oldm ana, taki w ybór jest pow a żn y m potraktow aniem w yz w an ia sceptycyzm u. Jeśli ustalony poziom praw dziw ości jest niezbędny dla u z a s a d ­ nienia, pozostaje sp ra w ą otwartą, czy ludzkie procesy po zn a w cz e k ie d y k o l­ w iek w y tw a rz a ją uzasadnione przekonania. W ten sposób sceptycyzm jest

(18)

9 4 R E N A T A Z I E M I Ń S K A

p o w a ż n ą alternatyw ą. Dla kontrastu, przy kryterium zależnym od źródeł, sceptycyzm j u ż na wstępie byłby w yelim inow any, poniew a ż byłaby wtedy gw arancja, że p rz ynajm nie j niektóre ludzkie procesy po zn a w cz e w ytw a rzają u za sadnione przekonania. D alszą za le tą w yboru kryterium n iezależnego od źródeł jest u trzym anie bliskiego zw iązku m iędzy teorią u za sadniania a teorią wiedzy. G lo b aln a reliabilność jest w ym ag a n a zarów no dla w iedzy, j a k i dla uzasadnienia. W ied z a poza tym w y m ag a praw dziw ości i lokalnej reliabilności (braku re le w antnych alternatyw), co nie je s t k onieczne dla uzasadnienia. Oto z a p ro p o n o w an a przez G o ldm ana form uła niezależnego od źródeł kryterium słuszności system u reguł u za sadniania (1986: 106):

( A R I ) S y s t e m J - r e g u l R j e s t s ł u s z n y w t e d y i t y l k o w t e d y , g d y R z e z w a l a n a p e w n e ( b a z o w e ) p r o c e s y p s y c h i c z n e , k t ó r y c h z a s t o s o w a n i e w y t w a r z a p r z e k o n a n i a n a p e w n y m u s t a l o n y m p o z i o m i e p r a w d z i w o ś c i ( p o w y ż e j 5 0 % ) .

Istnieje problem , czy słuszność system u J-reguł jest sztyw nym desygnato- rem, tj. odnosi się do w szystkich światów m ożliw ych, czy też odnosi się tylko do j e d n e g o lub kilku światów m ożliwych. M o żn a pow iedzieć, że słusz­ ność jest zrelaty w izo w a n a do danego m ożliw ego świata (relatyw izm ), a m ożna tw ierdzić, że jeśli system jest słuszny w św iecie faktycznym , to jest on słuszny także w każdym świecie m ożliw ym („szow inizm świata fa k ty c zn e­ g o ”). G oldm an prop o n u je w yjście pośrednie, za p o m o c ą kategorii światów norm alnych. Ś w iaty norm alne to światy zgodne z n aszym i ogólnym i p rz e k o ­ naniam i na tem at świata faktycznego. C hodzi o prz ek o n an ia na tem at ro d z a­ jów przedm iotów , zdarzeń i zmian, jakie w nim zachodzą, rodzajów rzeczy, jakie są i m o g ą się pojawić. W e d łu g G oldm ana, system reguł jest słuszny w do w o ln y m św iecie W , jeśli m a o dpow iednio wysoki poziom praw dziw ości w światach norm alnych. S łuszność jest zatem fu n k c ją reliabilności w światach norm alnych, a nie tylko w świecie faktycznym (G oldm an 1986: 107).

Znaczenie term inu „ u z asad n io n y ” jest ustalone, zdaniem G oldm ana, przez pew ne rzeczy, które zakładam y na tem at świata, niezależnie od tego, czy m am y rację. P rze k o n an ia s ą u w ażane za uzasadnione, jeśli p o c h o d z ą z p ro c e­ sów, które są reliabilne w świecie takim , ja k i je s t zakładany. P rocesy n a d a w a ­ nia uzasad n ien ia to takie procesy, które byłyby reliabilne w światach p o d o b ­ nych do za kła danego św iata faktycznego, tj. w światach norm alnych.

Teoria św iatów norm alnych u m ożliw ia G oldm anow i stw ierdzenie, że w św iecie złośliw ego dem ona, d o św iadc zanym jed n ak identycznie ja k świat faktyczny, nasze przekonania byłyby tak sam o uzasadnione.

(19)

P r z y p u ś ć m y , ż e j e s t t o ś w i a t w s t y l u k a r t e z j a ń s k i e g o d e m o n a , w k t ó r y m t o ś w i ę ­ c i e j e s t e ś m y r a d y k a l n i e z w o d z e n i c o d o r z e c z y z e w n ę t r z n y c h ( c h o ć n i e j e s t e ś m y z w o d z e n i c o d o n a t u r y n a s z y c h p r o c e s ó w p o z n a w c z y c h ) . O z n a c z a t o , ż e n a s z e p r o c e s y p o z n a w c z e n i e s ą r e l i a b i l n e w ś w i e c i e f a k t y c z n y m . N i e r e l i a b i l n e s ą p r z y ­ n a j m n i e j n a s z e p r o c e s y p e r c e p c y j n e , a m o ż e t e ż n a s z e p r o c e s y i n d u k c y j n e . N i e w y n i k a s t ą d , w e d ł u g m o j e j t e o r i i , ż e p r z e k o n a n i a w n a s z y m f a k t y c z n y m ś w i e c i e s ą n i e u z a s a d n i o n e . P o z n a w c z e p r o c e s y , k t ó r y c h u ż y w a m y , m o g ą b y ć n a d a l r e l i a ­ b i l n e w n o r m a l n y c h ś w i a t a c h , w ś w i a t a c h p o d o b n y c h d o z a ł o ż o n e g o ś w i a t a f a k ­ t y c z n e g o ( 1 9 8 6 : 1 0 8 ) .

Jako trudności teorii norm aln y c h św iatów G oldm an w y m ienia kłopoty z rozstrzygnięciem , które ogólne p rzekonania są relew antne dla ustalenia zakresu św iatów norm alnych, i kłopoty z uzasadnieniem , że w łaśnie te światy, zakreślone przez nasze przekonania, m ają być p łaszc zy zn ą rozstrzygania 0 słuszności reguł uzasadniania. M o ż n a sobie w yobrazić świat, w którym proces ja sn o w id z e n ia m a wysoki w skaźnik praw dziw ości, lecz teoria światów norm alnych nie pozw alałaby, aby p rzekonania uzyskane w tym świecie drogą jasn o w id z e n ia uznać za uzasadnione. „Z tych w zględów w ydaje się rozsądne, aby znieść reliabilizm w wersji norm alnych światów. Na szczęście reliabilizm nie pozostaje bez środków do u p ora nia się z p roblem e m świata d e m o n a ” (G oldm an 1988: 62). G oldm an rozróżnia m ianow icie uzasadnienie słabe 1 mocne. M o c n e u za sadnienie przysługuje p rzekonaniom p o chodz ącym z w y ­ starczająco reliabilnego procesu poznaw czego. Słabe uzasadnienie to now a kategoria, u tw orz ona w łaśnie w celu uporania się ze św iatem dem ona.

Goldm an daje przykład cz ło w ie k a należącego do kultury nienaukow ej, w której p o w sze chnie uznaw ane są pew ne niereliabilne m etody, np. astrolo­ gia. W y o b raźm y sobie, że ten cz ło w ie k za p o m o c ą astrologii p rzepow iada w ynik bitwy. Czy jeg o przekonanie jest uzasadnione? Jeśli wziąć pod uwagę m ocne pojęcie uzasadnienia, to o d pow iedź je s t n eg a ty w n a (człow iek ów po ­ sługuje się niereliabilnym i m etodam i). Z drugiej strony m etoda, k tórą p osłu­ guje się ten człow iek, jest u zn a w an a w obrębie tamtej kultury i na jej gruncie nie m ożna mu zarzucić żadnych epistem icznych uchybień. W edług G o ldm ana przekonanie tego człow ieka jest uzasadnione w sensie słabym (1988: 52). Przekonanie je s t uzasadnione w sensie słabym , jeśli pochodzi z p rocesu nie- reliabilnego, lecz p o dm iot nie m a przekonania, iż jest to proces niereliabilny; podm iot nie dy sp o n u je też reliabilnym sposobem , żeby się tego dowiedzieć, i nie m a takiej m etody czy procesu, o których p o d m iot wie, że są reliabilne, a które zastosow ane, doprow a d ziły b y do przekonania, że proces ten jest nie­ reliabilny (1988: 59).

(20)

9 6 R E N A T A Z I E M I Ń S K A

W św iecie kartezjańskiego dem o n a p rz ekonania percepc yjne s ą regularnie fałszywe, lecz są one sp o w o d o w a n e przez te sam e procesy intem alne, które p o w o d u ją nasze prz ek o n an ia spostrzeżeniow e. W edług G oldm ana, w obu światach p rz ekonania s ą uzasadnione w sensie słabym (w tym w y ra ża się podobieństw o sytuacji ep istem icznej w obu światach). O fiara kartezjańskiego d em ona nie d y sponuje jed n ak u zasadnieniem w sensie m ocnym . Procesy w ytw arzające p rzekonanie osoby znajdującej się w takiej d em onicznej sytuacji są niereliabilne. Jeśli je d n a k osoba ta nie m a przekonania, że są niereliabilne, i nie ma reliabilnego sposobu na to, żeby się tego dow iedzieć, to m ożna jej p rzekonaniu przypisać uzasadnienie w sensie słabym. W ten sposób G oldm an czyni zadość intuicjom, że ofiara k artezjańskiego d em ona m a podobne uza­ sadnienie epistem iczne dla sw oich p ercepc yjnyc h przekonań jak m ieszkańcy świata faktycznego (1988: 59-60).

G oldm an rezygnuje też z b ezw zględnej słuszności system u reguł uza sad ­ niania (słuszności w yznacz o n ej przez słuszność w światach norm alnych). N ow a formuła reliabilizm u w p ro w a d z a zw ią zanie światem (w o rld -b o u n d ). Słuszność system u reguł u za sadniania jest zrelaty w izo w a n a do świata, m oże się zm ieniać od św iata do świata, n aw et jeśli są to światy dośw iadczalnie nieodróżnialne. R eliabilność w y z n acz an a jest przez o d w ołanie do św iata fa k ­ tycznego i (w celu zw iększenia zakresu zastosow ań danego procesu) św iatów mu bliskich. M ocne uzasadnienie, tak j a k w iedza, zaw iera elem enty introspek- cyjnie niedostępne. Jeśli nasz św iat je s t taki, jak sądzim y, to m am y mocne uzasadnienie, ale jeśli nasz świat jest św iatem dem ona, to m ocnego u za sa d ­ nienia nie m am y. G oldm an dostrzega w pojęciu słabego uzasadnienia pew ne ustępstwo na rzecz in tem alizm u. U w a ża jednak, że cała jeg o k oncepcja uza­ sadnienia jest k o nsekw e ntnie reliabilistyczna. R ó w nież słabe uzasadnienie jest z definiow ane za p o m o c ą reliabilnych procesów poznaw czych, a te nie są dostępne w bezpośredniej refleksji (1988: 65).

3. Trudności reliabilizm u

G oldm an (1992c), jako p o d s taw o w e trudności sw ojego reliabilizm u w teorii uzasadniania, w y m ien ia dw a pro b lem y (ogólności oraz zakresu relia- bilności); w skazuje też na dw a najbardziej w p ły w o w e kontrprzykłady (jasno- w idztw a i świata dem ona). K ontrprzykład św iata dem ona (Foley 1985) k w e s­ tionuje ko n ieczn o ść w y m o g u reliabilności dla uzasadnienia. W m ożliw ym świecie, w którym dem on tworzy złudne dośw iadczenia w zrokow e, proces w idzenia nie jest reliabilny. Jed n a k że przek o n an ia spostrzeżeniow e u fo rm o w a ­ ne w tym świecie są intuicyjnie uzasadnione (Goldm an 1992c: 435). S ą zatem

(21)

uzasadnione, choć niereliabiine. K ontrprzykład ja sn o w id z a (B onJour 1985) kw estionuje wystarczalność: w arunku reliabilności dla uzasadnienia. W y o b r a ź ­ my sobie, że podm iot m a reliabilną moc jasn o w id ze n ia, ale nie m a żadnych danych ani za, ani przeciw tej mocy. Intuicyjnie jego prz ek o n an ia u fo r m o ­ wane przez ja sn o w id ze n ie są nieuzasadnione, ale w edług reliabilizm u trzeba je uznać za u za sadnione (G oldm an 1992: 435).

3.1. P roblem o gólności. Problem ogólności, ja k m ów iliśm y, polega na tym,

że choć konkretne przekonanie jest w ytw o rz o n e przez konkretny proces p o ­ znawczy, to je d n a k proces ten m o żn a zaliczyć do w ielu typów. R óżne typy m ają różne w skaźniki praw dziw ości i nie w iadom o, który typ w yz nacz a u za­ sadnienie prz ek o n an ia (Feldm an 1985). Jeżeli typy są w y b ra n e zbyt szeroko (np. spostrzeganie lub w nioskow anie), to p rz ekonanie nieuza sad n io n e m oże być zaliczone do uzasadnionych. Jeżeli typy są w y b ra n e zbyt wąsko, to m o g ą mieć tylko jed en przypadek, m ianow icie proces, o który chodzi. K iedy m am y do cz ynienia z sytuacją „jednego p rz y p a d k u ” , typ procesu m a w skaź n ik p ra w ­ dziw ości 1 lub 0. Im plikuje to, że p rzekonanie jest u za sadnione w tedy i tylko wtedy, gdy jest praw dziw e, co w ydaje się niesłuszne (C hisholm 1994: 150). Problem zakresu reliabilności p o lega na tym, czy reliabilność procesu w y z n a ­ cza jeg o w skaźnik praw dziw ości w świecie faktycznym , czy także w innych światach m ożliw ych. Jeśli zaś w światach m ożliw ych, to pojaw ia się jeszc ze p roblem relew ancji tych światów (jaki zakres św iatów m o żliw ych w ziąć pod uwagę?).

C hisholm (1994: 150) daje przykład człow ieka, który dochodzi do p ra w ­ dziw ego przekonania, że jest dziew ięć planet, na podstaw ie wróżby z fusów w piątek po południu, 27 m inut po w izycie u sw ego wuja. Z daniem Chishol- ma, przekonanie tego człow ieka je s t - w myśl reliabilizm u - uzasadnione, a uzasadnione są tylko i w szystkie p rz ekonania praw dziw e. R eliabilizm więc zaciera różnice m iędzy p rzekonaniem p ra w d ziw y m a p rzekonaniem u z a sad n io ­ nym. O pisany człow iek posługuje się m etodą, która zaw sze prow adzi do przekonań p raw dziw ych, poniew a ż je s t to za w sze proces niepow tarzalny.

G oldm an odpow iada, pokazując, że przykład opisany przez C hisholm a nie spełnia reliabilistycznych kryteriów uzasadnienia. „P osługiw anie się m etodą w y m ag a re p rez entow ania jej w głow ie (choć n iekoniec znie św iadom ie). Je d ­ nakże ani dzień tygodnia, ani god zin a nie s ą cz ęścią recepty na fo rm ow anie przekonań, która była re prez entow ana w głowie tego cz ło w ie k a" (1992a: 130). C złow iek ten faktycznie p o sługiw ał się m eto d ą w różby z fusów, a to nie jest m etoda reliabilna. P oza tym je st jeszc ze u za sadnienie drugiego stop­ nia i n aw et g d yby zgodzić się na w łączenie elem e n tó w czaso w y ch i uznać

Cytaty

Powiązane dokumenty

Brak błysków I typu dla kandydatów na czarne dziury w SXT jest istotną wska- zówką przy badaniu natury zwartych obiektów. Jeśli obiekt posiada powierzchnię, to powinien

Pokazać, że każdy operator śladowy jest iloczynem dwu operatorów

Wykazać, że kula jednostkowa w dowolnej normie jest

Wykazać, że kula jednostkowa w dowolnej normie jest zbiorem wypukłym..

Oczywiście jest, jak głosi (a); dodam — co Profesor Grzegorczyk pomija (czy można niczego nie pominąć?) — iż jest tak przy założeniu, że wolno uznać

Niech H będzie p-podgrupą G, która jest dzielnikiem normalnym.. Udowodnić, że H jest zawarta w każdej p-podgrupie

Czemu równy jest kwadrat tak zdefiniowanego b, jeśli a nie jest resztą

40 °C należy użyć do rozpuszczenia 9,1 g chlorku sodu, aby otrzymać