• Nie Znaleziono Wyników

Konflikt sumienia

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Konflikt sumienia"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Edmund Kowalski

Konflikt sumienia

Collectanea Theologica 60/2, 5-13

(2)

A

R

T

Y

K

U

Ł

Y

C ollectan ea T h eologica 60(1990) fa se. II о. E D M U N D K O W A L SK I C SsR, W A R SZ A W A

K O N FL IK T SU M IEN IA

Ż adn em u człow iekow i nie je s t obce jakieś dośw iadczenie m o ra l­ ne. K toś w idząc człow ieka tonącego „w ie” , że „m u si” spieszyć m u z pomocą, n a ja k ą go stać w danej chw ili. K toś in n y „zdaje sobie s p ra w ę ”, że „ta, oto t u ” znaleziona przez niego rzecz nie należy do niego. O rzekanie podm iotu o w łasn y m akcie jaw i się n am jak o s tr u k tu ra złożona z w ielu p rzen ik ający ch się i w zajem nie oddziału­ jących n a siebie w arstw . M im o że isto tn ą rolę w przeżyciu sum ie­ nia odgry w a a k t racjo n aln ego osądu działającego podm iotu ocenia­ jącego jego w łasne działanie w k ateg o riach dobra lu b zła m oralnego w oparciu o ogólne oceny i n o rm y m oralne, to je d n a k podlega on w pływ om przeróżn y ch czynników w ew n ętrzn y ch i zew n ętrznych . Do ty ch pierw szych należą różnego ro d zaju em ocje, a fek ty , sta n y psyćhiczne. N iem ały w pływ posiada cały zespół psychofizycznych cech n a b y ty c h genetycznie. Na ra c jo n a ln y sąd podm iotu w p ły w a ją także czynniki zew n ętrzn e w p ostaci s tr u k tu r w ychow aw czych, śro­ dow iskow ych, k u ltu ro w y ch . C zynniki w ew n ętrzn e i zew n ętrzn e nie ty lko pom agają w procesie form ow ania i funk cjonow ania sąd u su ­ m ienia, ale w w ielu w yp ad k ach d ziałają d e stru k ty w n ie i un iem o ­ żliw iają a d e k w a tn e odczytanie obiektyw nego po rządku m oralnego lub w p ły w a ją na niew łaściw e u form ow anie sądu. S tąd m ożem y m ó­ wić o p ew n ych k o n fliktow y ch sy tu a c jac h bądź im m anen tny ch , do­ tyczących sam ego podm iotu, k tó ry przeży w ając sta n y niepew ności, sprzeczności nie p o tra fi podjąć słusznej decyzji, bądź zew nętrznych , kiedy sąd su m ienia w chodzi w kolizję z p raw em stanow ionym przez społeczne a u to ry te ty , z h ie ra rc h ią w artości itp. lub zachodzi sy tu a ­ cja odw ro tn a, kied y pew ne s tr u k tu ry zew nętrzne w sposób n ie­ u p raw n io n y i niew łaściw y s ta ra ją się ingerow ać w s tr u k tu rę i fu n ­ k cję sum ienia. P o k ró tce zostaną sc h arak tery zo w an e głów ne płasz­ czyzny, n a k tó ry c h zachodzi k o n flik t sądu sum ienia.

1. Psychospołeczne uw aru n k o w an ia n iepraw idłow ego funkcjo no w ania sum ienia

P odstaw ow ym w a ru n k iem praw idłow ego fu n k cjono w an ia su ­ m ienia je s t w łaściw e w ychow anie człow ieka. Osoba lu dzka będąc rzeczyw istością dynam iczną podlega ró żn y m fazom rozw oju fizycz- nego, psychicznego, m oralnego czy duchow ego. D otyczy to także su ­ m ienia. Proces jego stopniow ego „staw an ia się” i rozw oju odbyw a się pod w pływ em „zastan y ch ” g enetycznie u w aru n k o w an y ch skłonności,

(3)

obciążeń psychofizycznych, a także pod w pływ em oddziaływ ania z e w n ę trz n y ch środow isk w y c h o w aw c zy c h ł. F u n d a m en te m w k ształ­ to w a n iu m oralności człow ieka je s t poziom dojrzałości jego s tr u k tu r biologicznych, poznaw czych, em ocjonaln o-m o ty w acyjn ych itp .2. N ie­ k o rzy stn y u k ład cech w rodzonych sp raw ia, że człow iek nie je s t zdol­ n y do w artościow ania m oralnego. W w y p ad k ach m niej sk ra jn y c h m ogą zachodzić w iększe lu b m niejsze przeszkody n a tu r y psychicznej (stany neuro ty czn e) u tru d n ia ją c e w łaściw e w artościow anie, p o d ej­ m ow anie decyzji, co spraw ia, że podm io ty przeży w ają s ta n y niepew ­ ności, sprzeczności, u p a tru ją c w in ę m o ra ln ą tam , gdzie jej w ogóle nie m a. W ty m p rzy p a d k u m am y do czynienia ze sta n e m sum ienia skrupulanck ieg o.

W rozw oju m o raln y m człow ieka szczególne m iejsce odgryw a w ychow anie. P odstaw ow ą i n ajw ażn iejszą g ru p ą odniesienia jest rodzina, k tó ra dostarcza n a jb a rd z ie j isto tn y ch „bodźców” dla u k sz ta ł­ to w ania m oralności dziecka. Ź ró dłem ty c h bodźców je s t p rz y ję ty sy stem m o raln y , sposób w artościow ania oraz zachow anie rodziców, rod zeństw a, najbliższej rod ziny . P e w n e j m ody fik acji zachow ania „ro­ d z in y ” dokonuje jej baza ekonom iczna, pozycja społeczna, atm osfe­ r a uczuciow a, k u ltu ra pedagogiczna itp. B ra k n a p rzy k ła d zgodności i k onsekw encji rodziców w w y cho w an iu u tru d n ia poznanie odpo­ w iednich „ k la ro w n y th ” n o rm m o raln y ch , a zwłaszcza u tru d n ia p o ­ znanie w łaściw ych k ry te rió w do b ra lu b zła m oralnego i w konsek­ w en cji prow adzi do rela ty w iz m u m oralnego, w y w o łu je k o n flik ty co do w ażności i obow iązyw alności pew ny ch n o rm . A tm o sfera zaufania, w ychow anie w szczerości, p raw dzie, w w ierności p e w n y m ideałom w p ły w a n a w łaściw y rozw ój dziecka p olegający n a przejściu z etap u w artościow ania: p rzy jem n e — p rzy k re , ład n e — b rzy d k ie n a poziom w artościo w an ia m oralnego w k ateg o riach dobra i zła. N iew łaściw ie przeb ieg ający proces w ychow aw czy spraw ia, że dziecko, m łodzie­ niec czy d o rastająca dziew czyna pozostaje n a poziom ie w arto ścio ­ w an ia hedonistycznego (p rzy jem ne — p rzy k re) lu b estetycznego (piękne — brzydkie) nie osiągając płaszczyzny w artościow ania m o­ raln ego (dobro — zło).

B ra k m o ralny ch konsekw encji w postępow aniu rodziców może spraw ić p ow stanie u ich dzieci s ta n u sum ienia zaw ikłanego z b r a ­ kiem w łaściw ych, „o stry ch ” k ry te rió w dobra i zła, a co za ty m

1 S t. K i s i e l , P sy c h o lo g ic zn e a s p e k ty k s z ta łto w a n ia su m ie n ia , Coli. T heol.

55Λ1985/Ζ. 4, 66n.; A. J u s t , F o rm o w a n ie s ię su m ie n ia , w : W k ie r u n k u c z ło ­

w ie k a , W arszaw a 1971, 276n.; J. P i a g e t , R o z w ó j o cen m o r a ln y c h d zie c k a ,

W arszaw a 1967; B . H ä r i n g C SsR, K s z ta łc e n ie su m ien ia , K a tech eta 17 (1973) z. 5, 193— 200; M. T o m a s i k , P sy c h o lo g ic zn e p o d s ta w y k s z ta łc e n ia s u m ie ­

n ia , K a tech eta 15(1971) z. 6, 259—266; M. J a k u b i e c , W y c h o w a n ie s u m ie ­ n ia w p ie r w s z y c h la ta c h ż y c ia , K a tech eta 15 (1971) z. 2, 60—67.

2 Cz. W a l e s a , R o z w ó j m o ra ln o śc i c zło w ie k a , R ocz. F il. K U L 2 8 (1 9 8 0 )

(4)

idzie, ogrom ne tru d n o ści w podjęciu w łaściw ej decyzji. P onadto w sk u te k niew łaściw ego kształto w an ia sum ienia dziecka m oże zaist­ nieć s ta n su m ien ia błędnego niepokonalnie („tak zostałem w ychow a­ n y ”, „w yuczony”, „nie w iedziałem , że istn ie je jeszcze coś poza... in n y sposób postępow ania, m yślenia, p a trz en ia n a d a n y problem , czyn, osobę” itp.).

W m ia rę rozw oju k o n tak tó w in te rp erso n aln y c h n a dziecko w y ­ w ie ra ją w p ły w rów ieśnicy, pew ne in sty tu c je w ychow aw cze (Koś­ ciół, szkoła, organizacje m łodzieżowe). P ro w ad zi to często do po ­ w ażnych k o nflik tó w m oralnych, gdyż n o rm y zachow ania gru py , w k tó re j obecnie znalazło się dziecko, b y w ają często sprzeczne z za­ sadam i w yniesionym i z k ręg u rodzinnego. Je d n o stk a żyjąc w a tm o ­ sferze sprzecznych h iera rc h ii w artości, n o rm postępow ania popada w s ta n niepew ności. W w ielu w y p ad k ach nie p o tra fi uform ow ać w łaściw ego sąd u sum ienia (stan sum ien ia w ątpliw ego) lu b w szelkie rozw iązania uw aża za n iew ystarczające, b łęd n e (stan sum ienia za- w ikłanego).

W ychow aw cy chcą w ró żn y sposób i z zastosow aniem pew nych „te c h n ik ” kształtow ać m oralność dzieci, m łodzieży. Często dokonuje się to n a zasadzie p rzy m u su fizycznego (bicie), psychicznego (różne fo rm y zastraszania, w yśm iania) oraz groźby w p rz y p a d k u nie­ w y k o n an ia n ak azu lu b złam an ia zakazu m oralnego 3.

W pew n y m okresie rozw oju człow ieka (prew erbalnym ) .m etoda n a g ro d y i k a ry jest n a jb a rd zie j „efe k ty w n ą te c h n ik ą ” u stalen ia po­ w iązań m iędzy „niegrzecznym zachow aniem ” a odczuciem bólu. Je d n a k postępow anie d y scy p lin arn e m u si być stosow ane z w yczu ­ ciem i w e w łaściw ych sy tu acjach . P ow inno posiadać w e w n ętrzn ą m otyw ację, z k tó re j zdaje sobie sp raw ę w ychow aw ca i w ycho w a­ nek. Bez n iej dziecko, m łodzieniec nie uczy się zasad m oralnego po­ stępow ania, ale przebiegłości w celu u niknięcia k a ry („podw ójna m oralność”). Z b y t d rastyczne, n ieu m iark o w an e stosow anie k a ry m o­ że spraw ić p ow stanie różnego ro d za ju fru stra c ji, lęków , fobii.

P odsum ow ując dotychczasow e w yw ody należy stw ierdzić, że błędy popełnione w pierw szy ch sta d ia ch św iadom ości m o raln ej m o­ gą spow odow ać p o w stanie nie ty lk o sta n u sum ienia niepokonalnie błędnego, ale tak że w o b rębie sum ien ia w ątpliw ego sta n y sum ienia za w ikłanego w podm iocie, k tó ry n ie je s t zdolny przezw yciężyć do­ znaw any ch trud no ści i je s t prześw iadczony o konflikcie, sprzecz­ ności określonych norm m oralnych.

2. S um ien ie a św iat w artości

O m aw iana obecnie płaszczyzna, n a k tó re j może zaistnieć „ze­ w n ę trz n y ” k o n flik t sum ienia, łączy się często z poprzednią. Sum ienie posiadając zdolność w artościow ania m oralnego podlega dynam

(5)

ny m praw om rozw oju. N iew łaściw e w ychow anie m o raln e może spraw ić błędne zh ierarchizow anie św iata w artości lub niead ek w atn e odczytanie obiektyw nej h iera rc h ii w artości.

A by należycie rozum ieć siebie i otaczającą nas rzeczyw istość, aby móc w łaściw ie kierow ać w łasn y m działaniem , p o trzeb n a jest n am odpow iednia sam ow iedza aksjologiczna. K ażdy człowiek, m usi wiedzieć, ze w zględu n a co jego działanie je s t dobre lu b złe, co stanow i k ry te riu m w artościow ania w łasn ych aktów .

W dostępnym w szystkim ludziom dośw iadczeniu m oraln y m (w y­ łączając sta n y patologiczne) o d n a jd u je m y n a d e r c h a ra k te ry sty c z n y fa k t tzw. zjaw iska m oralnego. Polega ono na uśw iadom ieniu sobie przez podm ioty poznające ogólnych ideałów m o raln y ch p ostępow a­ nia człow ieka takich ja k np. praw dom ów ność, m ęstw o czy sp raw ie­ dliw ość oraz ich ad w ersarzy : kłam stw a, tchórzostw a, n iesp raw ied li­ wości 4. D ośw iadczane przez człow ieka ogólne n o rm y postępow ania jaw ią się jako pew ne obiek ty w ne w artości istn iejące poza podm io­ tem , do k tó ry ch on dąży. Istn ie ją one niezależnie od naszego po­ znania. W stosunku do poszczególnych, k o n k retn y c h a k tó w danego podm iotu id eały postępow ania są czymś uprzedn im i w cześniej­ szym . P o siad ają one sw oistą „siłę przy ciąg an ia” . C złow iek p rag n ie je urzeczyw istnić, w czym u p a tru je sw oją doskonałość. N iem niej u rz e ­ czyw istniona w artość n ig d y n ie doró w n u je id ealn em u wzorcowi. Ja w i się on jak o coś „n iew y czerpanego”, do którego przez każdą zrealizow aną w artość n iejako zbliżam y się, ale nigdy nie zrealizuje- m y jej w pełni. Te id ealne w zorce w y stę p u ją w św iadom ości m o ra l­ n ej nie tylko w spółczesnych n am ludzi, ale w św iadom ości w szystkich znanych nam społeczeństw , cyw ilizacji żyjących w ró żn ych szero­ kościach geograficznych i na, ró żn y m sto p n iu rozw oju. I tu rodzi się uzasadnione p y tan ie: skąd b io rą się w artości? Co o kreśla ich m oralny sta tu s? Dlaczego i na jak ie j podstaw ie obow iązują one w szystkich ludzi?

W okół ty ch p y ta ń —problem ów zaw iązuje się „odw ieczny” spór różnych k ieru n k ów filozoficzno-etycznych.

U ty litary zm w w y d an iu J . B en th am a i J. S. M illa genezę w a r­ tości w y jaśn ia za pom ocą koncepcji dążenia człow ieka do ja k n a j­ w iększej su m y szczęścia przez p row adzenie tzw. a ry tm e ty k i szczęś­ cia. K ie ru n k i em ocjonalistyczne i in tu icjo nalisty czne za głów ny czynnik k sz ta łtu jąc y p o d staw y dobra i zła m oralnego u w a ż a ją uczu­ cie, sy m p atię (Sm ith, S ch o p en hau er, Comte) lu b podstaw ę tego roz­ różnienia u p a tru ją w specyficznym zm yśle m o ralnym (S haftesbury). Przed staw iciele tzw. h isto ry cy zm u etycznego w artości m oraln e uw ażali bądź za w yn ik historycznego rozw oju społeczeństw a (M arks, Engels), bądź za owoc ew olucji duch a n a ro d u (Savigny, P uch ta).

* P o n ie w a ż a n ty w a rto ści sta n o w ią jed y n ie jak gd y b y n e g a ty w y tej sam ej

r z eczy w isto ści, d latego n ie b ęd ą sta n o w iły przedm iotu n a szy ch d alszych an aliz.

(6)

N ato m iast „spok rew n ieni” z „h isto ry k a m i” pro p ag ato rzy ew o- lucjonizm u etycznego uw ażali w artości za zjaw iska u w aru n k o w an e biologicznym praw em ew olucji.

N a g ru ncie filozofii anglosaskiej ze szkoły neopozytyw istycznej w yłonił się tzw. em otyw izm , k tó ry n eg u je niezm ienność w arto ści m oraln y ch sp row adzając je w yłącznie do rzęd u emocji, afektó w czy odczuć.

P rzedstaw iciele filozofii fenom enologicznej m ów ią o istn ien iu obiektyw nego św iata w artości, do k tórego człow iek dociera nie za pom ocą rozum u, lecz em ocji w y rażającej się w miłości.

D ośw iadczenie potoczne, a p rzede w szystkim n auk ow e (dane etnologii, archeologii, historii) d o starcza w y starczający ch i p rzek o­ n u jąc y c h dan y ch o istn ien iu stały ch , niezm iennych w artości m o ral­ ny ch pow szechnie u zn an y ch na w szy stk ich szczeblach rozw oju cyw i- .lizacji, a przez to obala tezę m ów iącą o ew olucyjnie przeb ieg ający ch procesach p o w staw ania w artości m o raln y ch w w y n ik u rozw oju spo­ łeczeństw , „ducha n a ro d u ” itp.

Przeżycie em ocji stan o w i w ażny sk ład n ik całościowo w ziętego zjaw iska w artości, jed n a k zasadniczą rolę w procesie poznaw ania w artości odgryw a in te le k t i a k ty w olityw ne. Po tej linii idzie d a l­ szy ciąg w y jaśn ień genezy w arto ści m oralnych. W e w cześniejszych analizach został ujaw n io n y zw iązek pom iędzy podm iotem po znają­ cym (osoba ludzka) a o d k ry w an y m i przez niego obiektyw nym i, za­ stan y m i id ealn y m i w zorcam i postępow ania m oralnego. N ależy zgo­ dzić się z ty m i in te rp re ta c ja m i tom istycznym i, k tó re p o d k reślają w e w n ętrzn y zw iązek zachodzący m iędzy w artościam i m oralny m i a osobą ludzką. U rzeczyw istnianie w arto ści m o raln ych — jak o id e­ alnych w zorców postępow ania człow ieka — doskonali osobę. A by te w zorce skutecznie sp ełn iały sw oje „zadanie” , m uszą posiadać „ trw a ły ” fu n d am en t. Tę trw ałość w artości m o ralny ch stanow i i gw a­ r a n tu je n a tu ra osoby ludzkiej. W artości m oraln e — ja k z tego w y ­ n ika — posiadają sw oje ob iek ty w n e p odstaw y w p orząd k u b y to ­ w ym . Ze w zględu na duchow y p ierw ia ste k najw yższą doskona­ łością bytow ą (w porządku przyrodzonym ) obdarzona jest jedynie osoba ludzka. Doskonałość ta nie je s t czym ś statyczn ym , „w y­ kończonym ”, lecz d y nam icznym u k ieru n k o w an iem człow ieka n a r e ­ alizację siebie jako osoby za pom ocą k o n k retn eg o działania m o ral­ nego. „M odel” czy „fo rm ę” tego d ziałania osoba o d n a jd u je w id eal­ nych w zorcach doskonałości, k tó re m uszą posiadać c h a ra k te r ob iek ­ ty w n y ch praw idłow ości, ab y sku tecznie spełniły sw oje „zad anie”. W ty m ujęciu w artość m o raln a będzie ro zu m ian a jak o rela cja przyporządkow ania, „dopasow ania” celowościowo u k ieru n k o w an ej s tr u k tu ry n a tu ry człow ieka do u k ształto w an ia doskonałości osoby lu d z k ie js.

(7)

Ogół tych w szystkich re la c ji stan o w i o b iektyw ny p orząd ek w a r­ tości w y ra sta ją c y od realnego podłoża, czyli n a tu r y lud zk iej i jej ce- lowościowo uk ieru n k o w an ej s tr u k tu ry do n adrzędnego w zorca oso­ bow ej doskonałości.

W spom niany w cześniej po rząd ek b yto w y w sk azu je „dalszą dro­ gę” do ostatecznego w y tłu m aczen ia genezy w artości m oralnych. Skoro człow iek — jako b y t przyg o dn y — ostateczną ra c ję sw ojego istn ien ia o d n a jd u je w Bycie K oniecznym , to rów nież w szelkie dobro przygodne (do tej k ateg o rii n ależą także w artości m oralne) posiada ostateczne odniesienie i p raw zó r w Bogu.

W szystkie w artości tw o rzą sw ój o d ręb n y św iat, sw oją „w łas­ n ą ” rzeczyw istość. Oprócz w arto ści niższych (np. fizycznych, ekono­ m icznych, biologicznych) istn ieją także w artości w yższe (np. d u ­ chowe, relig ijn e, m oralne). Nas in te re su je ta o statn ia podgrupa. W artości m oralne —■' jak to stw ierd ziliśm y w cześniej — w y ra s ta ją z całościowo w ziętej n a tu ry lud zkiej. N a tu ra ta posiada s tr u k tu rę bardzo złożoną i zróżnicow aną. M ożna w niej w yróżnić pew n e w a r­

stw y, m. in. sferę w eg etaty w n ą, zm ysłow ą, in te le k tu a ln ą , relig ijn ą, duchow ą itp. K ażdej z nich odpow iada w łaściw y stopień doskona­ łości. T en fa k t pociąga za sobą wyższość jed n ej sfe ry (np. duchow ej) n ad in n ą, niższą (np. w eg etaty w n ą). N adbudow ane n a ty c h w a r ­ stw ach w arto ści tw orzą sw oistą „ p iram id ę”. O dpow iednia h iera rc h ia w artości w yższych i niższych odzw ierciedla sto p ień u czestn ictw a danego dobra w scalającej je w szy stk ie godności osoby ludzkiej.

P u n k te m w yjścia w d o jrzały m i odpow iednim kształto w an iu w łasnego postępow ania jest in te le k tu a ln e uchw y cenie w łaściw ej h iera rc h ii w artości. W artości m o raln e o d k ry w am y za pom ocą są ­ dów w artościujących. Można m ówić o sądzie w arto ściu jący m , „gdy m am y do czynienia ze stw ierd zen iem isto ty d anej w artości, poprzez znalezienie id ealn ych czynników , k tó ry c h realizacja d ecy d u je o tym , że jest o n a tą w łaśnie, a n ie inn ą w arto ścią” 6.

S ąd y w artościu jące m ogą być praw dziw e, jeśli podm iot w łaści­ w ie odczytał o b iek ty w n ą w arto ść p rzedm iotu, d o tarł do je j isto ty oraz a d ek w atn ie w y raził ją w odpow iednich pojęciach, bądź fa ł­ szyw e, gdy w artość p rzed m io tu została odczytana w sposób n ie ­ w łaściw y, a pojęcia nie odp o w iad ają isto tn ej treści d anej w a rto ś c i7. P rz y pom ocy ty ch sądów m ożna rozpoznać, k tó re ze sp ełnian ych przez podm iot d ziałający a k tó w m ożna zaliczyć do k ateg o rii działań m oraln ie dobrych, k tó re zaś do d ziałań złych. Jeżeli działanie u rz e ­ czyw istnia dobro m oralne, m am y do czynienia z a k te m dobrym . W przeciw nym w y p a d k u zachodzi działanie złe, nie m ające za p rze d ­ m io t m oralnego dobra. N aczelny im p eraty w , ja k rów nież obow iązek doskonalenia osoby ludzkiej zobow iązują człow ieka do sp ełn iania

6 W ł. S t r ó ż e w s k i , W a r to śc io w a n ie a ocena, Znak 17(1965) z. 4, 462. 7 Por. ta m ż e , 462— 463.

(8)

aktów dobrych, a u n ik an ia złych. To w ym aga — zwłaszcza w s y ­ tu ac jac h w y jątk o w ych , gran iczn y ch — w ielu o fiar i poświęceń. D ana osoba poznaje w artości, „w id zi” ich zacność, doniosłość. Z da­ je sobie sp raw ę z ich przeznaczenia i funkcyjności, ale poszczególne s y tu a c je życiow e stw a rz a ją pow ażne tru d n ości w procesie przejścia z fazy poznaw czej do fazy realizacji tychże w artości. W iąże się to często z w ew n ętrzn y m i niepokojam i, z wrew n ętrzn ą w alką. K o n ­ flik t — o k tó ry m tu m ow a — p rze jaw ia ją cy się w tru d n y c h , n ieraz p rz y k ry c h przeżyciach osoby, nosi nazw ę k o n flik tu psychologiczne­ go. K o n flik t te n istn ie je n a płaszczyźnie podm iot — w artość.

K o n flik t m oże zaistnieć rów nież n a płaszczyźnie: w arto ść — w artość. Jeżeli n a gru n cie odpow iedniego d ziałania m oralnego za­ chodzi ta k a sy tu a c ja, w k tó re j zrealizow anie jed n ej w arto ści d e g ra ­ d u je d ru g ą, m am y do czynienia z tzw . k o n fliktem aksjologicznym . Do tego ro d zaju k o n flik to w ych sy tu a c ji zalicza się przede w szystkim obronę w łasnego życia kosztem życia n a p astn ik a o raz obronę s e k re ­ tu w w y p a d k u n iesp raw iedliw ej ag re sji słow nej.

J a k w tak im w y p ad k u rozw iązać w yżej zaanonsow ane k o n flik ­ ty? W p rzy p a d k u tzw . k o n flik tu psychologicznego, czyli sta n u w ą t­ pienia co do słuszności żyw ionych opinii czy sądów sum ienia, ety k a chrześcijań sk a p o d aje fu n d am e n ta ln e zasady praw idłow ego fu n k c jo ­ now ania sum ienia: sum ienie praw d ziw e i pew ne (naw et niepokonal- n ie błędne) zawsze zobow iązuje, istn ieje bezw zględny zakaz dzia­ łan ia w stan ie tzw . sum ienia w ątpliw ego o raz konieczność u ro b ie­ nia sobie sta n u su m ienia pewnego.

Je śli chodzi o tzw . k o n flik t aksjologiczny, sp ra w a jest bardziej skom plikow ana. W artości bow iem , ja k to ju ż by ło pow iedziane, tw orzą odpow iednio zhierarch izo w aną „p iram id ę” , m ocą k tó re j w a r ­ tości niższe są podporządkow ane in n ym , u zn any m za w yższe i dosko­ nalsze. W tak im razie u k ła d y m iędzy poszczególnym i w artościam i m ogą p rzy b ierać postać ograniczonych zakresów jed n e j w artości z ra c ji podporządkow ania in n ej w artości. O graniczenie aksjologicz­ nego zak resu w artości dokonuje się zatem w ram a ch koniecznej obrony inn ej w artości. F a k t ograniczenia aksjologicznego zakresu nie d e g ra d u je w arto ści do rzę d u an ty w arto ści, lecz ok reślony a k t r e a ­ lizu jący d an ą „okrojoną w arto ść” czyni go „nie złym ”, a więc do­ puszczalnym , a przez to ra tu ją c y m inną, w yższą w artość 8.

3. S um ienie a p raw o pozytyw ne

Z p rzeprow adzonych w cześniej analiz odnośnie n a tu r y su b ie k ­ ty w n e j no rm y m oralności w y n ik a, że o b iek tyw n ą i niezm ienną pod­ staw ę n o rm a ty w n ą sum ien ia tw orzą n o rm y p raw a n atu raln eg o . N iem niej w życiu codziennym dochodzi do częstego sp o tk an ia n a ­

(9)

szej su b iek ty w n ej n o rm y m oralności z porządkiem p raw n y m s ta ­ now ionym przez k o m p ete n tn y a u to ry te t społeczny. N asuw a się od ra z u pytan ie-p ro b lem : czy praw o pozyty w n e je s t w ty m p rz y ­ p ad k u potrzebne, skoro p raw o n a tu ra ln e stanow i podstaw ow ą norm ę m o raln ą oraz ja k m ają się no rm y p raw a pozytyw nego do norm p ra ­ w a n atu raln eg o?

E ty k a ch rześcijańska p rzy p isu je p raw u p o zy tyw nem u w ielką rolę, gdyż m a ono uzdolniać poszczególne poddane m u podm ioty do działania etycznego '. Na ty m g ru n cie istn ieje ścisła w spółpraca p ra ­ w a z m oralnością. P rzep isy p raw a n a tu ra ln e g o bow iem odnoszą się jed y n ie do zak resu czynów z n a tu ry dobrych lu b złych. Poza tą sfe rą rozciąga się obszerna dziedzina ak tów z n a tu ry obojętnych. Rozliczne płaszczyzny życia społecznego w y m ag ają odpow iedniego ureg u lo w an ia tychże aktów . Z adanie to p rzy p ad a w udziale p raw u pozytyw nem u. Poza ty m n o rm y tegoż p raw a m a ją um ożliw ić lepsze poznanie ogólnych zasad p raw a n a tu ra ln e g o oraz je uszczegółowić, a przez to „przybliżyć” członkom danej społeczności. In n y m w ażnym zadaniem p raw a pozytyw nego — niem niej w w ielu w ypadk ach p rzy k ry m dla podm iotów p raw a — je s t „d ostarczenie” odpow iednio skuteczny ch san k cji zabezpieczających lepsze zachow anie określo­ n y ch n orm p raw a n atu raln eg o ..

W yłuszczone w yżej ra c je w sk azu ją jednoznacznie na u zu p eł­ n iającą rolę p raw a pozytyw nego w zględem n orm p raw a n atu ra ln e g o . Te ostatn ie stanow ią n o rm a ty w n ą podstaw ę praw a stanow ionego przez społeczny a u to ry te t. Nas bard ziej in te re su je sto su n ek su b iek ­ ty w n ej no rm y m oralności do przepisów p raw a pozytyw nego. Czy przep isy tegoż p raw a zaw sze i w szędzie obow iązują sum ienie? J a ­ kie w a ru n k i m usi spełnić n orm a p raw a pozytyw nego, ab y uzyskała moc zobow iązującą?

A by takie praw o obow iązyw ało, po pierw sze m usi być dostoso­ w ane do m ożliwości fizycznych i m o raln y ch (tzn. jeśli je st m ożliw e do zrealizow ania i nie pociąga za sobą zbyt w ielkich trudności) pod­ ległych sobie podm iotów . P o d ru gie n o rm y p raw a pozytyw nego po­ siadają moc zobow iązującą w sum ieniu, jeśli są ustanow ione przez k o m p eten tn ą w ładzę, w y b ra n ą legalnie (tzn. w edług p rzy jęteg o w danym p ań stw ie sy stem u w yborczego) i akceptow an ą przez w ięk ­ szość obyw ateli. P raw o p ozy ty w n e stanow ione przez w ładzę n iele ­ galną, u zu rp a c y jn ą , nie zobow iązuje w sum ieniu do posłuszeństw a, chyba że chodzi o zachow anie podstaw ow ego p o rząd k u publicznego, społecznego itp.

W cześniej stw ierdziliśm y, że praw o pozy ty w ne na g ru n cie ety k i tom istycznej pozostaje w ścisłej zależności od m o raln ych n o rm p ra ­ w a n atu raln eg o . W w y p ad k u sprzeczności podm iot zastanaw ia się, k tó re no rm y zobow iązują go w su m ien iu i w działaniu. P ow stałą

(10)

sy tu a c ję konflik tow ą rozw iązuje zasada p ierw szeń stw a p raw a n a tu ­ raln ego przed pozytyw nym . D okładniej, jeżeli ustanow iona norm a p raw a pozytyw nego pozostaje w jaw n e j niezgodności z o b iek ty w n y ­ m i n o rm am i p raw a n atu raln eg o , to ta k a norm a nie obow iązuje.

Z tego ścisłego zw iązku p raw a pozytyw nego z porządkiem m o­ ra ln y m w y n ik a k o lejn y w aru n ek . Nie leży w m ocy i gestii p ra ­ w odaw cy zawiesić obów iązyw alność w sum ieniu p raw a pozy ty w ­ nego w g ranicach jego tożsam ości z o b iektyw nym i norm am i p raw a natu raln eg o .

O czywiście ty c h „ko n flik to w y ch płaszczyzn” może być o w ie­ le w ięcej. K ażda sy tu a c ja, w k tó re j znalazł się człow iek wobec pew ­ nego prob lem u m oralnego, może być tego doskonałym p o tw ierd ze­ niem . Z najom ość podstaw ow ych zasad praw idłow ego fun k cjo n o w a­ nia su b iek ty w n ej n o rm y m oralności może spraw ić w rażenie, iż w y ­ starczy je „tylko zastosow ać” , aby rozw iązać w szystkie istn iejące w ty m w zględzie p ro b lem y m oralne. Otóż — ja k stw ierdziliśm y w cześniej — sum ienie nie jest w yizolow anym aktem , na k tó ry n ik t i nic nie oddziałuje. R óżnorodne czynniki w ew n ętrzn e i zew nętrzne m ogą pom agać w procesie form ow ania i funk cjo n ow an ia sądu su ­ m ienia lub oddziaływ ać d e stru k c y jn ie uniem ożliw iając a d ek w atn e odczytanie obiektyw nego p o rząd ku m oralnego. W szystko zależy od człow ieka, ja k i przez kogo m a u k sz ta łto w an y sąd sum ienia i czy w sposób w łaściw y od czy tuje o b iek ty w n ą h iera rc h ię w artości. K ażdy czyn stan ow i o w ielkości lu b m ałości człow ieka. A k t ludzk i pow ięk­ sza lu b pom niejsza osobę. D latego nig d y nie m ożna zgubić sprzed oczu rodziny, społeczności, n aro du , ru d y m e n ta rn y c h i o biek ty w ­ nych w artości m o raln ych zakorzenionych w godnościow ej stru k tu rz e csoby ludzkiej.

LE CONFLIT DE CONSCIENCE

L es fa cteu rs in térieu rs (ém otion s, é ta ts p sych iq u es, h éritage gén étiq u e) et ex té r ie u r s (structures éd u ca tiv es, cu ltu relles et politiq u es) n o n seu lem en t a id en t dans le p rocessu s de fo rm a tio n et de fo n ctio n n em en t du ju gem en t de co n scien ce, m ais dans p lu sieu rs cas a g isse n t de fa ço n d estru ctiv e et r e n ­ d ent im p o ssib le une co m p réh en sio n de l ’ordre m oral o b jectif ou alors p ro­ v o q u en t u n e fo rm a tio n fa u sse de ce ju gem en t. N ous p ou von s donc parler des certa in es situ a tio n s co n flictu elles; so it im m a n en tes concernant le su jet m êm e, qui, ép ro u v a n t les éta ts d ’in certitu d e, de con trad iction n ’e s t pas en m esu re de prendre u n e d écision ju ste (con flit p sychologique), soit ex térieu res, quand le ju g em en t de con scien ce en tre e n c o llisio n a v ec la loi é ta b lie par les a u to rités so.ciales (con flit a v e c la lo i p ositive), a v ec la h iérarch ie de valeu rs (co n flit axsiologiq u e).

L es p la n s de co n flit én u m érés fo n t l ’o b je t des r é fle x io n s et des a n a ly ses dans cet article.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nauczyciel objaśnia czym jest temat i końcówka wyrazu, po czym prosi uczniów o wskazanie tematu i oddzielenie go od końcówki3. Nauczyciel dyktuje do zeszytów notatkę

Co więcej, kryzys ekonomiczny sprawia, że równolegle do walk i sta- rań odnowieńczych (także o odnowę moralną), po sierpniu 1980 roku narastają procesy demoralizacji,

Pierwsze stress testy zostaáy przeprowadzone w bankach amerykaĔskich oraz europejskich w 2010 r. W USA wyniki testów zostaáy podane do publicznej wiadomo- Ğci i uznano to za

Jeśli ktoś zadanie wykona, ale nie będzie mógł przesłać do sprawdzenia, proszę o przyniesienie do szkoły (np. na pendrive lub kartce), gdy jej

Reasumując, dla 31 pytań z opcjami odpowiedzi tylko „Tak” lub „Nie” stwierdzono znikomy udział braków odpowiedzi, interpretowanych jako „Nie wiem”; natomiast dla

ułóż nadgarstek jednej ręki na środku klatki piersiowej poszkodowanego (dolna połowa mostka poszkodowanego), nadgarstek drugiej dłoni ułóż na grzbiecie

1 pkt przyznaje się za odpowiedź uwzględniającą mniej niż cztery błędy listu. 0 pkt przyznajemy za wskazane przez ucznia tylko dwa błędy lub

Po latach dostrzegamy od nowa, że rozwiązania le- gislacyjne dotyczące informatyzacji, w szczególności