• Nie Znaleziono Wyników

"Język, myślenie, działanie. Rozważania językoznawcze", Witold Doroszewski, Warszawa 1982 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Język, myślenie, działanie. Rozważania językoznawcze", Witold Doroszewski, Warszawa 1982 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

przebieg kariery politycznej, w p ły w religii. K athleen W illia m s2 ujrzała w S w ifcie człowieka, którego celem b ył komprom is. P h illip Harth — autor pracy S w ift and

A nglican R a tio n a lism 3 w ysu n ął tezę, iż postać narratora Tale posłużyć m iała do

rozprawy z nieracjonalnym podejściem do religii. Ronald P a u lso n 4 ujrzał w narra­ torze parodię siedem nastow iecznej sztuki kazuistycznej. Irvin Ehrenpreis oraz Ed­ w ard R o sen h eim 5 zw rócili uw agę na życie pryw atne S w ifta. Miriam S terk m a n 6 zaprezentow ała sposób interpretacji podobny do autorki, ale uznała, że S w ift był nieśw iadom efek tów jakie osiągnął. Tam gdzie Frances Luis zobaczyła głęboki, w ew n ętrzny związek, w ynikający z epistem ologicznych założeń, Starkm an dostrze­ gła strukturę spajającą krytykę, szaleństwo, dumę i drw inę S w ifta. Prace te autor­ ka om aw ia w e w stępie. W, bibliografii brak pracy Davfida W ard a7, gdzie autor w skazuje na podkreślenie przez S w ifta bliskości m iędzy zdolnością k reacji a sza­ leństw em , interpretując T ale jako szaleństwo ludzi i instytucji. W idoczne są rów ­ nież pew ne analogie m iędzy ujęciem postaci G ullivera przez Warda i autorkę, choć bardziej um otyw ow ana w ydaje się być całościow a w izja F. Luis. Drugą w ażną pozycją do której autorka n ie nawiązuje, choć została przytoczona w bibliografii jest praca Denisa Donoghue pt.: Jonathan S w ift — A C ritical In tro d u c tio n 8. A u ­ tor ten staw ia ciekawą tezę, że sw iftow sk i sposób m yślenia jest bardziej rodem z X V I i XV II niż z) XVIII Wieku, w ykazując pokrew ieństw o z M ontaigne. A n ali­ zuje on w tw órczości S w ifta rolę takich kategorii, jak: Bóg, natura, rozum, ciało, dusza, duch. M otyw ację do napisania Tale D onogue upatruje w ch ęci rozpraw ienia się z m etafizyką i spekulacją. W P odróżach w id zi opowieść o rosnącej alienacji człowieka, zatem podobnie jak uczynił to B. S u ch od olsk i9. Szkoda, że autorka nie w ykorzystała jego pracy.

Książka Frances D. Luis stanow i w dotychczasow ych opracow aniach tw órczo­ ści S w ifta jedną z najbardziej przekonyw ujących prób odczytania jego założeń pod jednym kątem — teorii poznania. W cześniejsze interpretacje poprzez religię czy koleje życia nie są spójne.

W yłożenie przez autorkę gnoseologicznych zam ierzeń S w ifta prowadzi do w niosku, że jego tak często przez różnych autorów podnoszona niechęć do ludzi była w istocie całkiem odm iennym uczuciem . S w ift nie czuje do nas obrzydzenia, on nam w spółczuje, tak jak w spółczuje się ślepcom.

Janina R osicka

(Kraków)

W itold D o r o s z e w s k i : J ęzyk , m yślen ie, działanie. R ozw ażan ia ję z y k o z n a w ­

cy. W arszawa 1982. P aństw ow e W ydawnictw o N aukow e 247 ss.

Książka jest w yborem rozpraw i artykułów W itolda D oroszew skiego, opubli­ kowanych w latach 1961—1975. Stanowi ona ciąg dalszy jego S tu d ió w i szk icó w

2 K. W i l l i a m s : Jonathan S w ift and th e Age of C om prom ice. U niversity of

Kanzas Press Law rence 1958.

3 Chicago, U niw ersity of Chicago Press, 1961.

4 R. P a u l s o n : T hem e and S tru ctu re in S w ift’s T ale of a Tub. N ew Haven Y ale U niversity Press 1958.

5 I. E h r e n p r e i s : S w ift: The Man, His W orks, and th e Age. Cambridge Harvard U niversity Press 1962; E. R o s e n h e i m jr .: S w ift and th e S a tiris t’s

A rt. Chicago, U niversity of Chicago Press 1963.

6 M. S t a r k m a n : S w ift’s S atire on Learning in A T ale of a Tub. Princeton, Princeton U niversity Press 1950.

7 D. W a r d : Jonathan S w ift. An Introductory Essay London 1973. 8 Cambridge 1969.

9 Opowieść o człow ieku zdradzanym przez sam ego siebie (Antropologiczny sens satyry Swifta). Przegląd H um anistyczny 1967 nr 1 s. 11—31.

(3)

ję zyk o zn a w c zyc h , w ydanych w 1962 r. Poza problem atyką ściśle językoznaw czą

p rzedstaw ia zagadnienia teoriopoznawcze, m. in. stosunku języka do m yślenia i działania, m ow y do pism a, językow ej percepcji i apercepcji rzeczyw istości.

Zagadnienia te są w niniejszym w yborze przedstaw ione m . in. w artykułach:

K ilk a słów jo p ersp e k ty w a c h społeczn ych i 'treści te o re ty c z n e j ję zyk o zn a w stw a ; J ę­ z y k o zn a w stw o a k u ltu ra u m ysło w a społeczeń stw a; S łow o n arzędziem m y śli i d zia ­ łania; J ęzyk jako form a m y śle n ia i działania; ,Z zagadn ień ję zy k o zn a w stw a i e p i­ stem ologii; J ę z y k — oierciadło św ia ta i tw ó r w yo b ra źn i; O zagadnieniach i z a ­ daniach ję zy k o zn a w s tw a ogólnego; Funkcja pozn aw cza ję zyk a ; F unkcja pozn aw cza ję zy k a a inne jego fu n k cje; M ow a a pism o.

Przy om aw ianiu tej cennej publikacji chciałabym zw rócić uwagę na zawartą w niej problem atykę z pogranicza językoznaw stw a i rozw ażań filozoficznych.

N a przykład autor rozpatrując kartezjańską tezę: cogito ergo sum od języko­ znawczej strony pisze, że jed nym z czynniików jej su gestyw ności jest elem en t n ie pozostający w zw iązku z jej treścią, a m ianow icie sw oisty rytm tych słów i ich zakończenie akcentem oksytom icznym . Ta k w estia łatw ego przyswajania sform uło­ w ań i słów odpow iednio dobranych pod w zględem ich brzm ienia jest w ażniejsza przy badaniu historii oddziaływ ania haseł o treści społeczno-politycznej od badań historii koncep cji filozoficznych, lecz n ie u lega w ątpliw ośdi, że w w ym ienionym przykładzie treść w yrazów pozostaje w ścisłym związku z tą formą.

W, D oroszew ski jest zdania, że nie da się całkow icie utrzym ać tezy, iż gra­ nice języka są granicam i św iadom ości; filozofow ie, a w śród nich Kartezjusz, na o g ó ł,n ie uświadam iają sobie, że w pływ języka jest w ięk szy i sięga głębiej niż by się m ogło w ydaw ać i niż b y m ożna było w yinterpretow ać ze w spom nianej tezy. Ujm ując tę kwesitię aforystycznie można powiedzieć, że trzeba n ie tylko słyszeć czy w idzieć, żeby rozum ieć, lecz i rozum ieć, żeby słyszeć czy widzieć.

W. D oroszew ski w in teresujący sposób przedstawia rozważania na tem at n ie- rozdzielności aktów percepcji i apercepcji, tzn. uwarunkow anej doświadczeniem i naw ykiem interpretacji postrzeganych elem entów rzeczyw istości. Jego zdaniem intrygującą sprawą jest przekształcanie się w rażeń słuchow ych w wyobrażenia przedm iotów, a nie w yobrażenia słów. Energia nerw ow a —■ przesyłana do m ózgu przez narząd słuchu — przekształca się w energię przesyłaną przez analizator w zrokowy. N a szlakach nerw ow ych słuchow ych i w zrokow ych następuje w jakim ś m om encie zw ekslow anie energii z jednego toru na drugi. Badania tego rodzaju procesów transform acji częściowo wykracza poza badania językoznawcze, lecz z faktu ich istnienia należy zdawać sobie spraw ę, by język był źródłem w zbogaca­ jącym w iedzę o św iecie i by n ie dochodziło do sytuacji, w której staw ałby się zasłoną zakryw ającą przed naszą św iadom ością obraz św iata, sprowadzającą nas na m anowce.

„Wyrazy są n ie tylk o szybami, przez które patrzym y na rzeczyw istość, ale także pryzm atami, w których się ta rzeczyw istość załamuje. Język jest kolektyw ną Zbiorową siecią, przez którą każdy patrzy na ten św iat, łudząc się, że patrzy okiem w łasn ym ” (s. 108).

Badanie m echanizm ów m owy, m echanizm ów odruchów w arunkow ych w ym aga koordynow ania w ysiłk ów badawczych, rruikroanalizy cząstkowej empirycznej rze­ czyw istości z potrzebam i i osiągnięciam i ogólnej m etodologii nauki.

W zw ązku z tym niektóre zagadnienia są dla filozofii i językoznaw stwa w sp ól­ ne i w ym agają rozpatrywania przez te obie dyscypliny nauki.

Do zagadnień tych n ależy m. in. epistem ologia, w zakres której w chodzą pro­ b lem y dotyczące stosun k u „ja” do „nie-ja” :— ibędące jednocześnie odwiecznym przedm iotem reflek sji filozoficznej. W. D oroszew ski zastanaw ia się z językoznaw ­ czego punktu w idzenia nad tym, w jaki sposób przebiegają, jakim podlegają nor­

(4)

mom reakcje „ja” na bodźce działające na to „ja” z zewnątrz. Epistem ologię okre­ śla w* tym przypadku, n ie w nikając w e w szystk ie m ożliw e znaczenia tego w yrazu, jako teorię poznania, technikę m yślow ego i naukowego rozum ienia rzeczyw istości.

Nasz pogląd na św iat, w ed łu g niego, opiera się na przekonaniu, że podstaw ą harm onii w relacjach „ją” i „n ie-ja” jest w rodzona człow iekow i zdolność reago­ w ania celow ym i odrucham i na bodźce zew nętrzne. Jednym z n ajw ażniejszych o d ­ ruchów jest odruch poznawczy, polegający na tym, że w każdym człow ieku rodzi s'ię — jako spontaniczna, najnaturalniejsza reakcja na bodziec zew nętrzny — reakcja m yślow a usiłująca zdobyć orientację i odpow iedzieć na pytanie: „co to jest?” W zależności od tego, jak sobie człow iek na to p ytanie odpowiada, zacho­ w u je się on tak lub inaczej, z pożytkiem lub ze szkodą dla siebie *1 dla sw ego środowiska.

Bodźce zew nętrzne, oddziałujące na zm ysły słuchu i wzroku, a Więc z zakresu obu system ów sygnałów *— i słów i rzeczy — docierają do ośrodków m ózgow ych i ulegają w nich transform acjom, powodującym k ształtow an ie się form język o­ w ych jako centralnie „sterowanych” słow nych odruchów w arunkow ych na te bodźce.

W tym stw ierdzeniu, zdaniem W. D oroszewskiego, zaw iera się podstaw ow a teza jego książki, dotychczas w językoznaw stw ie w ogóle n ie uw zględniana.

M yślenie, to zdolność do reagow ania na bodźce zew nętrzne odrucham i poznaw ­ czym i; uśw iadam ianie sobie zw iązków zależności zachodzących m iędzy procesam i, rzeczami, zjawiskam i.

Do zadań językoznaw cy należy dążenie do tego, by coraz lepiej rozum ieć, jak funkcjonują m echanizm y językow e. Tym m echanizm om podlegają do pew nego stop ­ nia m yśli i uczucia. Autor stwierdza, że postrzeżenie przedm iotu jest aktem bez­ pośredniej percepcji, natom iast form ułow anie sądu, zaw ierającego nazw ę przed­ m iotu i określenie, czy znajduje się on w ruchu czy n ie oraz ok reślen ie rodzaju ruchu, jest operacją um ysłową.

W ątkiem, do którego autor w ielokrotn ie powraca na kartach książki, jest za­ stanaw ianie się nad funkcjonow aniem mózgu, który jest n ie tylko biernym od­ biorcą wrażeń, lecz przede w szystkim sternikiem energii nerw ow ej, u m ożliw iają­ cym dynam iczne rów now ażenie się organizmu z bodźcam i środowiska. D zięki tem u m yślow e reagow anie na te bodźce należy rozpatrywać ujm ując jednostkę m yślow ą jako całość bio-psycho-socjaLną. Troska o samcusterowność jednostek m ów iących w y ­ kracza poza zakres językoznaw stw a, n ależy także do zadań pedagogiczno-społecz- nych, nadając im pragm atyczny charakter.

Autor rozpatruje język w jego różnorodnych funkcjach: społecznej, kom unika tyw nej, pragm atycznej, poznawczej, najw ięcej m iejsca pośw ięcając tej ostatniej.

Przez poznawczą funkcję języka określa W, D oroszew ski jego funkcję p olega­ jącą na różnicowaniu rzeczyw istości na elem en ty i ustalaniu relacji m iędzy tym i elem entam i, a w ięc na pojęciow ym organizowaniu i k lasyfikow an iu postrzeżeń i wrażeń.

Funkcja poznawcza języka jest nierozdzielna z jego funkcją kom unikatywną, gdyż jest uw arunkow ana środowiskowo, związana z historią środowiska. Funkcja pragm atyczna powiązana jest także z funkcją poznawczą, gdyż działanie n ieprze­ m yślane prow adzi do klęsk, a m yśl n ie realizująca się w działaniu staje się ułomna.

Interesujące jest zw rócenie uw agi przez W. D oroszew skiego na m ożliw ość ba­ dania przez językoznaw ców indyw idualnych odchyleń od norm przez badanie za­ kłóceń w działaniu norm językow ych. W. D oroszew ski określa te badania jako p o­ znaw anie języka z jego funkcji sygnalizującej indyw idualne zakłócenia.

H istoria języka obserw ow ana od strony jego funkcji poznawczej jest historią różnicow ania rzeczyw istości za pomocą m echanizm u językow ego, historią n ajroz­ m aitszych szczegółow ych przypadków orzekania czegoś o czym ś.

(5)

W ten sposób — konkluduje autor — zajm ow anie się historią języka może dostarczać danych zarówno o system ow ych powiązaniach elem en tów językow ych, jak i o całym zasobie w yobrażeń o św iecie, jaki jest nagrom adzony w każdym języku.

Funkcją słó w najbardziej podstawową, w spólną wyrazom w różnych językach jest w yw oływ an ie w ludziach określonych odruchów w arunkow ych. „Można po­ w iedzieć, że języki różnią się głów nie tym, że w różnoraki sposób odbijają rze­ czyw istość. To znaczy, że elem en ty zew nętrznego św iata w różnoraki sposób i pod w zględem uczuciowym i pod w zględem pojęciow ym ulegają w erbalizacji, tzn. prze­ kształcaniu się w słow a” (s. 108).

Do zadań językoznaw stw a należy badanie, w jaki sposób w uspołecznionej i ujęzykow ionej św iadom ości ludzi odbija się św iat zewnętrzny, za pomocą jakich elem entów językow ych i w jaki sposób jest on różnicow any i interpretowany.

N ależy pam iętać o tym, że sprawność w zakresie posługiw ania się językiem zależy od w łaściw ego rozróżniania relacji, w jakich pozostają używ ane przez nas w yrazy do oznaczanych przez n ie przedm iotów czyli desygnatów . U w zględnianie zw iązku słó w z rzeczam i, a n ie tylko słów ze słowam i, pozw ala n a poszerzanie n a ­ szej w iedzy o św iecie i na to, by słow a b yły spraw nym i narzędziam i m yśli. Ze w zględu na zw iązki języka z procesam i m yślenia, a w ięc i z kulturą społeczeń­ stw a, badanie w yrazów w ich relacjach do desygnatów , a nie tylko w relacjach do innych w yrazów, n ależy do w ażnych zadań zarówno językoznaw stwa, jak i filozofii. ,

P rzy opracowaniu zagadnień sem antycznych zakresy zainteresow ań obu d ys­ cyplin zazębiają się, nie dadzą się wyraźnie rozgraniczyć.

A utor zwraca uwagę, iż potocznie p rzyjęte określenie języka jako narzędzia m yśli jest zbyt ogólne i w związku z tym niepełne. M yśl jest funkcją podm iotu m yślow ego, przedstaw ienie jej treści m ożliw e jest w słow ach, które są w spólne danemu środow isku językow em u. Dlatego też m yślen ie językow e, naw et w każdym indyw idualnym przypadku, jest procesem społecznym.

„Nie ma siły, która by m ogła bardziej poruszać naprzód naukę niż dynam ika indywidualnej m yśli żyw o reagującej na świat, usiłującej ten św iat rozum ieć i opanow yw ać go (...) Zagadnienie poznawczej funkcji języka jest kopułą, pod którą się m ieszczą zagadnienia nie tylko językoznawcze, poniew aż język ex d efi- nitione jest jedną z form zachowania się człow ieka w środowisku społecznym ” (s. 119).

W. D oroszew ski zastanaw ia się nad językiem jako jedną z form czynnego istnienia człow ieka, jedną z form działania, a także narzędziem działania. Język m oże być n iek ied y narzędziem działania o sile nliezwykłej, nieobliczalnej, można bowiem za pomocą oddziaływ ania pew nych stereotypów w yrazow ych ukierunko­ w yw ać m asy do działania. Obserwacja tych m echanizm ów, w zajem nego zazębiania się słów i działań należy do zakresu zainteresow ań nie tylko językoznawców. W y­ razem najodpowiedniejszym , na j sugestyw niej szym, m ogącym sprawiać, że idea staje się siłą społeczną, bywa zw yk le słowo najprostsze.

P rezentow any w ybór artykułów stanow i cenną pozycję, gdyż W. D oroszew ski należy do nielicznych językoznaw ców dostrzegających powiązania dziejów język o­ znaw stw a z dziejam i m yśli filozoficznej.

Pow iązania te istnieją n ie tylko w zakresie epistem ologii, w badaniach pro­ cesów m yślenia, dostrzec je można również w historycznym rozwoju leksykografii i jej teoretycznej podstaw y — leksykologii.

Przyczyną — dla której językoznaw cy przeważnie odcinają się od filozofii uważając, ż e jeśli form ułuje się jakąś tezę w sposób taki, iż ma ona „zacięcie” filozoficzne, w ykracza się poza zakres językoznaw stw a — jest to, że leksykografię

(6)

i.le k sy k o lo g ię n ie włączano do tradycyjnych dziedzin językoznaw stw a. W związku z rozw ojem tych dziedzin w w ieku X X coraz bardziej zespalają się one z ję z y ­ koznaw stw em i sprawa poznawczej funkcji języka staje się zagadnieniem m ają­ cym duże znaczenie.

Jako autor S łow n ika ję z y k a polskiego w ysnu w a W. D oroszew ski ogólne w n io ­ ski z praktycznej pracy nad jego redagow aniem . W opracowaniu definicji znaczeń w yrazów mogą się krzyżować ze sobą zadania językoznaw cy ii filozofa. Autor do­ strzega analogię m iędzy poszukiw aniem interpretacji jakiegokolw iek tw ierdzenia filozoficznego a pracą leksykografa, poszukującego n ajtrafniejszego określenia zna­ czenia haseł słow nikow ych. Tych analogii, sądzę, jest w ięcej. Można by było na przykład spróbować przedstaw ić je przez porów nanie m echanizm ów m yślenia, sp o­ sobów językow ego różnicow ania rzeczyw istości z badaniem procesów integracji, sposobów w jaki ona się dokonuje, badaniem procesów uzyskiw ania syntez w w ie ­ lostopniow ych analizach system ow ych, w badaniach interdyscyplinarnych z udzia­ łem przedstaw icieli w ielu dyscyplin naukowych.

Książka W. D oroszewskiego jest zatem inspirująca zarówno dla językoznaw ców , jak i dla historyków filozofii i m etodologii nauki.

H alina H orodyska

(Warszawa)

Lech M o k r z e c k i : P oczątki w ie d z y o m orzu w d a w n e j R zeczypospolite}.

P ro b lem a tyk a m o rsk a w nauce gdań skiej d o b y baroku i ośw iecenia. M onografie

z dziejów nauki i techniki. T. CXXVIII. W rocław 1983 276 ss.

Janusz Tazbir zauw ażył przed kilku laty: „O dalekich podróżach zam orskich społeczeństw o ziem iańskie czy naw et partycjat gdański w olał dow iadyw ać się ra­ czej z książek niż z autopsji” l . Trafna to uwaga. Gdańszczanie, zw iązani z m ia­ stem portowym , obyci z morzem, w podróż morską w yruszali nie bez oporów. W łaśnie oni, tu, u ujścia W isły, z niebezpieczeństw w ynikających ze spotkań z m o ­ rzem zdaw ali sobie sprawę bardziej niż pochodzący z innych regionów R zeczypos­ politej. Można by w tym m iejscu pow ołać się na liczne głosy gdańskich autorów. Niech na zasadzie pars pro toto przypom niane tu zostanie kazanie Jana Jakuba Cramera, w ygłoszone na pogrzebie Arnda Dickm ana, poległego podczas b itw y na redzie gdańskiej w 1627 r . 2. Kaznodzieja, pastor kościoła św. Jana w grodzie nadm otławskim , zaw arł w sw oim w ystąpieniu n iezw ykle przejm ujący obraz śm ierci pośród żyw iołu m orskiego. Dodać w szelako należy, że nie on jeden traktow ał m o ­ rze w kategoriach locus huirridus, ukazyw ał dramat egzystencji człow iek a w w a ­ runkach niebezpieczeństw towarzyszących żegludze, zm aganiom z nieprzychylnym i siłam i natury.

W spom niany historyk poczynił rów nież inną cenną obserwację. Oto zauw ażył, iż „w środow iskach m ieszczańskich, zwłaiszcza zaś w utrzym ujących się z żeglugi (Prusy K rólew skie)” 3 ukształtow ała się także postaw a zrozum ienia i aprobaty dla obecności człow ieka na morzu. Poczucie odpow iedzialności za słowo kazało

Tazbi-1 J. T a z b i r : Ż eglarz i podróżn ik w lite ra tu rze staropolskiej. S potkan ia z h i­

storią. W arszawa 1979 s. 204. W cześniejsza w ersja tej pracy pt. Z iem ianin — ż e ­ glarz — p odróżn ik m orski. K szta łto w a n ie się ste re o ty p ó w w k u ltu rze sta ro p o lsk ie j

ukazała się w „Odrodzeniu i Reform acji w P olsce” (t. X X II 1977, s. 123—142). 2 J. J. C r a m e r : Jonathan Occissus, das ist Ein k u rtze Serm on ü ber den

g ew altsah m en T odt des from m en und edlen R itte rs Jonathae ... B ey der C h ristlichen und tra u w rig en Leiche ... H errn A rnd D ickm en .... Dantzig 1627. Egz. B iblioteki

Gdańskiej PAN, sygn. Oe 113. 8° adl. 6. 3 J. Tazbir: dz. cyt. s. 204.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Rozdział Ludy dalekie a bliskie jest analitycznym wstępem do części doku- mentacyjnej książki a zarazem rozwinięciem tez, które z konieczności Autor ogra- niczył do minimum w

Choć ta obecność, statyczna, nieruchoma, pozbaw iona możliwości w yboru, jest źródłem charakterystycznego dla poezji L arkina sm utku, poeta zdaje się wykluczać

przy czym podatkowi podlegają również zmiany powyższych umów, jeżeli powodują one podwyższenie podstawy opodatkowania podatkiem od czynności cywilnoprawnych,

Bobrzyńskim czyli pesymistyczną lub optymistyczną oceną naszej przeszłości dziejowej, a ów pesymizm i optymizm uważa za podstawę reorientacji m yśli

Tytułowe starcie pod Mantzikert stało się dla niego pretekstem do przedstawienia szerokiej panoramy dziejów cesarstwa bizantyń- skiego między rokiem 1025 a początkiem rządów

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 3/1-2,

Dzieciom przysługuje prawo do w ychow ania, które powinno być w pierw szej kolejności zabezpieczone przez rodziców 28. Nikt tego praw a obecnie nie kwestionuje.

Oddajemy do rąk Czytelników pierwszy tom „Studiów Ełckich”, który jest w pewnym stopniu kontynuacją „Lux Veritatis” i „Ełckich Studiów Teologicz­ nych”, dwóch