• Nie Znaleziono Wyników

View of Pieśń o burmistrzance

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Pieśń o burmistrzance"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

K O N R A D G Ó R S K I

P IE SÑ O B U R M IS T R Z A N C E

Okres balladowej twórczości K asprow icza (niezbyt zresztą obfitej) przypada na lata 1902— 1906, a- więc bezpośrednio następ u jące po o k re- się H ym nów , a zwłaszcza po cyklu Salve Regina. Spośród tych kilku bal­ lad zw raca szczególną uw agę Pieśń o burm istrzance, u tw ór może nie ta k potężny jak Pieśń o W aligórze, ale o p eru jący subtelnym i środkam i a r ­ tyzm u i głęboko w zruszający.

Tem atyka poezji Kasprow icza w lata ch poprzedzających Pieśń o bur­

mistrzance dawno odbiegła od spraw , poruszanych w jego m łodzieńczej

twórczości, od sonetów Z chałupy, poem atów tak ich ja k Salusia O rczy-

ków na czy dram atów w rodzaju Ś w ia t się kończy. Folklor kujaw sk i daw ­

no ustąpił podhalańskiem u i z tego też w zględu ballada, o której tu bę­ dzie mowa, przykuw a szczególną uwagę. N aw iązanie do pieśni ludow ej o dziewczynie, co utopiła nieślubne dziecko i ponosi za to k a rę w edług poczucia spraw iedliw ości swego środow iska, w y stęp u je u K asprow icza po raz pierw szy w łaśnie w dram acie Ś w ia t się kończy, gdzie W ałek, któ­ ry zaczął żyć bez ślubu z Małgosią (wedle jego prag n ień — przyszłą żoną),

słyszy jak pow racający z pola żniw iarze śpiew ają pieśń gm inną: H e j! to n ę ła b u r m istr z a n k a , to n ę ła , to n ę ła ,

N a p o tk a ła s w e g o ojca , s ta n ę ła , s ta n ę ła : (bis) R a tu j-ż e m n ie , o jc z e d ro g i, r a tu j m n ie , ra tu j m n ie , N ie c h ż e ja tu w ty m s ta w e c z k u n ie to n ę! n ie to n ę ! (bis) T o ń ż e do dna, có rk o m o ja , to ń do d n a, to ń do dn a, B o ś ty ś w ia ta ju ż n ie g o d n a ! n ie g o d n a ! n ie g o d n a ! (bis)

W stru k tu rze fabuły dram atycznej scena ta m a c h a ra k te r zapowiedzi przyszłych losów Małgosi. W obec dalszego rozw oju w ydarzeń o m ałżeń­ stw ie W alka z nią nie będzie m owy i dziewczyna, potępiona przez w łas­ nego ojca jako „suka” i „bezw stydnica”, popełni sam obójstw o topiąc się w jeziorze.

Przytoczony tu u ryw ek pieśni ludow ej pozw ala n am n a zupełnie p ew ­ ne chyba wskazanie, k tó rą z w ersji tego u tw o ru K asprow icz obrał za podstaw ę fabu larną swojej Pieśni o burm istrzance. A lbowiem K olberg

(2)

1 5 4 K O N R A D G Ó R S K I

p rzytacza aż 28 różnych re d a k c ji1. O dbiegają one od siebie bardzo istot­ nie. Je d n e zaczynają się od w prow adzenia osoby kochanka, który uw iódł dziew czynę (jest to jakiś Jasio, co w y w ija n a koniu), inn e m ówią od razu o rybakach, co w yłow ili dziecię. S potykam y się z w ym ienieniem różnych m iast, w pobliżu który ch cała h isto ria się rozegrała: W arszawa, Toruń, K raków . Dziew czyna raz jest w ójtów ną, innym razem burm istrzanką; raz jest u k a ra n a spaleniem , to znów utopieniem . W niektórych red ak ­ cjach w y stę p u ją dwaj kaci: m łody i stary. M łody chce dziewczynę u ra ­ tować, jeśli ona w yjdzie za niego za mąż, ale dziew czyna za żadne skar­ by n ie chce zostać kątow ą, a wówczas stary w ykonyw a na niej wyrok. Podczas staw ienia się przed sądem dzieciobójczyni zostaje rozpoznana, bo przyszła w czepeczku, gdy w szystkie dziew ice m ają w ianki n a gło­ wie. P rz y p a rta do m u ru pytaniam i, dlaczego się tak ustroiła, broni się n ieskutecznym i w y k rętam i i najczęściej nie okazuje w yrzutów sumienia. N iem al pow szechnie w y stęp u je m otyw dzwonów, zwołujących wszystkie n iew iasty do zjaw ienia się przed rad ą m iejską.

Otóż gdy zestaw ić te różne w ersje z fabułą Pieśni o burm istrzance, u tw ó r K asprow icza okaże się najbliższy odm ianie w ielkopolskiej, której tek st K olberg u trw alił w sposób n a s tę p u ją c y 2:

1. Oj ło w iło d w ó c h r y b a k ó w — n a r ze ce u ło w ili m a łe d z ie c ie — w k o le b c e. 2. J e d e n m ó w i d o d r u g ie g o — w e ź m a to, s p y ta m y s i ę n a r a tu sz u — c z y je to? 3. S te r y r a z y n a r a tu sz u — d z w o n io n o , w s z y s t k ie p a n n y , w s z y s t k ie p a n ie — z w o ła n o . 4. W s z y s tk ie p a n n y , w s z y s t k ie p a n ie — w z ie le n i in o je d n a b u r m is tr z o n k a — w c z e r w ie n i. 5. „O co c i to b u r m istr z o n k o — co ci to ? a co ci to te n w ia n e c z e k — z a w ito ”. 6. „O n ic ci m i m o i p a ń s tw o — n ic ci m i, b o to ta k ś m ie s z n i lu d z ie — z m y ś lili.” 7. W z ią ł ci ją n a js ta r s z y b r a t — p od b o c z k i w r z u c ił c i ją w te n s ta w u s z e k — g łę b o cz k i. 8. „O to ń do d n a s io s tr o m o ja — to ń do dn a, da b o ś t y s a te g o ś w ia ta — n ie g o d n a ”. 9. Oj to n ę ła b u r m istr z o n k a — to n ę ła ,

z o b a c z y ła s w o ją m a tk ę — sta n ę ła .

10. „O j ra tu j m n ie m a lu te ń k u — ra tu j m n ie bo ju ż d z isia j ż y c ie m o je — u to n ie .” (alb o: n ie c h n ie g in ę sa m a je d n a — tu n a d n ie). 1 O. K o l b e r g , D z i e ł a w s z y s t k i e , t. I: P i e ś n i l u d u p o l s k i e g o , W r o cła w 1961, s. 151— 168. ! T a m ż e , s. 162— 163.

(3)

11. „Oj to ń do d n a có rk o m o ja — to ń do d n a, da b o ś ty sa te g o ś w ia ta — n ie g o d n a ”. 12. Oj to n ę ła b u r m is tr z o n k a — to n ę ła , z o b a c z y ła s w e g o o jc a — s ta n ę ła . 13. „Oj ra tu j m n ie ta tu le ń k u — ra tu j m n ie , bo ju ż d z isia j ż y c ie m o je — u t o n ie ”. (albo: n ie c h n ie g in ę sa m a je d n a — tu n a d n ie .”) 14. „Oj to ń do d n a có rk o m o ja — to ń d o d n a, da b o ś ty s a te g o ś w ia ta ■— n ie g o d n a .” 15. Oj to n ę ła b u r m is tr z ó w n a — to n ę ła , z o b a c z y ła s w o ją s io s tr ę — s ta n ę ła . 16. „Oj ra tu j m n ie s io s tr o m o ja — r a tu j m n ie b o ju ż d z isia j ż y c ie m o j e — u to n ie .” 17. „Oj to ń do d n a s io str o m o ja — to ń do d n a, da b o ś ty sa te g o ś w ia ta — n ie g o d n a .” 18. Oj to n ę ła b u r m is tr z ó w n a to n ę ła , z o b a c z y ła k ie r z r o z m a r y n u — s ta n ę ła . 19. „M ój m iły r o z m a r y n ie, da s ie w a ła m c ię p o z a g o n ie , te ra z c ię sia ć n ie b ęd ę, b o ju ż z te g o s ta w ic z k a n ie w y ń d ę ; b ę d ą c ię s ia ć m o je sio str y , a le je s z c z e n ie d o r o sły . i n n i k o ń c z ą : O w y r ó s ł p r z ed b u r m is tr z e m — ś lic z n y k w ia t, p ła k a ł- c i b u r m is tr z o n k i — c a ły ś w ia t, 0 w y r o s ła p rz ed b u r m istr z e m k r z e w in a , 1 p ła k a ła b u r m istr z o n k i — rod zin a .

P rzy jrzy jm y się teraz zm ianom i dodatkom , jakie w prow adził K as­ prowicz do fabuły zaczerpniętej z ludowego utw oru. A kcja dzieje się nad jeziorem i na nim (niie n a rzece) rybacy rozpoczynają połów. Ich radosny n astró j i ślubow anie różnych w otów za pom yślny w y n ik pracy stanow ią kontrastow e tło dla zawodu, k tó ry ich spotka, i pośrednio m o­ tyw ują reakcję oburzenia i spraw iedliw ego gniew u w stosunku do zbrod- niarki, bo mogła nią być tylko kobieta. Od rybaków też wychodzi w ez­ wanie, ab y burm istrz kazał bić w e dzw ony i sądy spraw iał tw arde. Zgod­ nie z wolą i głosem lu d u heroldow ie przy odgłosie dzw onów ogłaszają wieść o dokonanej zbrodni.

Teraz dwa w ażne dodatki: straszliw e sądu spraw ow anie m a być w y ­ pełnione przez samego b u rm istrza; ten o statn i w zyw a w szystkie niew ia­ sty słowami:

[...]

— K tó r a w d u sz y m a n ie w in n o ś ć , N ie c h p r z ed są d e m s ta n ie !

(4)

15 6 K O N R A D G Ó R S K I

J e st to jak b y w yraz m oralnej pewności, że zbrodniarka nie zdobędzie się n a podobny a k t bezw stydnej odwaigi. T ak zrozum iały to wszystkie dziewice, śpiesząc tłum n ie i z radosną pew nością siebie przed oblicze su ­ row ych sędziów, innym i słowy jest to konw encja fabularna, któ ra poz­ w ala n a u jaw n ie n ie w inow ajczyni: jej nieobecność będzie samooskarże- niem.

Zaznaczyw szy parom a rysam i tragiczne przeżyw anie sytuacji przez b u rm is trz a :

[...]

Z ja w s ię córk o! C h ro ń od h a ń b y S iw e m o je w ło s y !

n a rra to r przechodzi do odtw orzenia stanu duszy tytułow ej bohaterki. We w szystkich w ersjach pieśni ludow ej dziew czyna w yk rętn ie odpow iada na pytanie, czem u jej głowa jest inaczej ustrojona niż pozostałych niew iast, tu nie może być m owy o czym ś podobnym . B urm istrzanka świadomie nie zjaw iła się przed sądem ; ona siedzi nad brzegiem jeziora, rozpacza nad u tra tą swego dziecka i sam a w y d aje n a siebie najsurow szy w yrok:

N ie c h m i o jc ie c w ła s n ą r ęk ą W y d r z e s e r c e z ło n a , N ie c h s ię c ó r k i s w e j w y r ze cz e M a tk a m a r o d z o n a ... N ie c h o d e p c h n ie m n ie w ż a ło ś c i M a je d y n a sio str a : G d z ie ż j e s t k a r a n a z b r o d n ia r k ę Z a g o r zk a , za o stra?

W nielicznych w arian tach pieśni ludow ej w ystępuje sporadyczny m o­ tyw osądzenia sam ej siebie za popełnioną zbrodnię, ale i tam nie m a mo­ w y o tej głębi tragicznego przeżycia, jak ą odtw arza Pieśń o burm istrzan-

ce. P o eta przygotow uje nas do m oralnego osądzenia nie zbrodniarki, lecz

jej surow ych sędziów.

I tu m iejsce na om ówienie ważnego m otyw u, wprow adzonego już na początku Pieśni, ale m ającego odegrać sw ą istotną rolę dopiero w kulm i­ n acyjnej scenie tonięcia burm istrzank i. Oto po pierw szej strofce, w k tó­ rej m ow a jest o w yru szen iu ry baków i ich radosnym oczekiw aniu do­ brego połowu, a u to r w prow adza oderw ane od wierszow anego toku zda­ nie:

A tr z c in a s z e le ś c i ...

Ten w trę t prozaiczny oddziela pierw szą strofę od następnej i w cha­ rak tery sty czn y sposób sugeruje zaprzeczenie w stępnej inform acji n a rra - torskiej. Osiąga to a u to r za pomocą niezw ykle prostego środka, a m iano­

(5)

wicie przez rozpoczęcie owego dysonansow ego zdania od spójnika a. Je st to typow e użycie tego spójnika, gdy łączy on dwa zdania o zaprzeczają­ cej sobie treści bez użycia przeczenia. W ielokrotnie w raca takie połącze­ nie w K azaniu na Górze, gdy C hrystus pow iada:

S ły s z e liś c ie , że p o w ie d z ia n o b y ło s ta r y m : N i e z a b i j a j , a k to b y z a b ił, b ę ­ d z ie w in ie n sąd u . A ja p o w ia d a m w a m , ż e k a ż d y , k tó r y s ię g n ie w a n a b r a ta s w e ­ go. b ę d z ie w in ie n są d u (M t 5, 21) —

alb o :

S ły s z e liś c ie , ż e p o w ie d z ia n o : O k o z a o k o , z ą b z a z ą b . A ja p o w ia d a m w a m , a b y ś c ie się n ie s p r z e c iw ia li z łu (M t 5, 3 8 ) 3.

Dlaczego trzcina przeciw staw ia się radosnym oczekiw aniom rybaków , to się wyjaśni, gdy zam iast szczupaka czy jesio tra w yłow ią oni „niew i- niątko-dziecię”. Ale zanim się to stanie, n a rra to r rozw inie przed nam i szeroko m otyw w szechwiedzy szeleszczącej trzciny: była ona św iadkiem różnych rzeczy, któ re się działy n a d brzegam i jeziora. Jej szelest to jakiś rapsod śpiew any przez n a tu rę o bolesnych lub zbrodniczych losach ludz­ kich : Id ą n a d n o s ie c i ln ia n e , T r zc in a w k r ą g s z e le ś c i — O czy m p r a w i c h w ie jn a trzcin a ? J a k ie ż n ie s ie w ie ś c i? C zy o sk a rb a ch z a to p io n y c h ? C zy o r y b c e zło te j,

K tó rą z ło w ił r y b a k m ło d y G in ą cy z tę sk n o ty ? C zy o s io s tr z e tr u c ic ie lc e ? C z y o zd r a d n e j ż o n ie, C o z a b iw s z y s w e g o m ęża , P o s z ła sp a ć n a to n ie ?

Szelest trzciny będzie nadal tow arzyszyć akcji rów nolegle do huczą­ cych dzwonów. Te dwa głosy to sym bole dwóch m oralnych postaw , ja ­ kie zająć można wobec tragicznych dziejów b u rm istrz a n k i: w szechw ie­ dzącej i rozum iejącej naw et w ystęp ną duszę przyrody i tw ardej, bez­ względnej, form alistycznej ludzkiej spraw iedliw ości. Dwie spraw iedli­ wości: jedna, w ynikająca z litery praw a, druga — z m iłosierdzia wobec grzesznika. Te dwa głosy p rzew ijają się przez cały utw ór, czasem k o n­ tra p u n k tu ją c się z sobą, czasem rozlegając się solo, zależnie od sytuacji. 8 C y tu ję w e d łu g p r z e k ła d u ks. E u g e n iu s z a D ą b r o w s k ie g o , k tó r y z a c h o w u je tu tr a d y c ję W u jk a : B ib lia G d a ń sk a d a je w ty m m ie js c u : ale, n ie a.

(6)

158 K O N R A D G Ó R S K I

Gdy m owa o tym , że dziewice, k tó re m ają w sercu niew inność, udadzą się do ratusza, p rzed burm istrza, czytam y:

W s z y s tk ie z e s z ły s ię d z ie w ic e Z r ó ż a n y m i w i a n k i

D z w o n y b iją , a tr z c in a s z e l e ś c i ---N ie m a je d n e j m ię d z y n im i:

P a n n y b u r m istr z a n k i.

Ale in n y m razem , gdy jesteśm y św iadkam i bolesnego monologu w ew ­ n ętrznego burm istrzanki, dzwony zagłuszą trz c in ę :

S z u m ie j trzcin o ! n ie c h tw e sz u m y Id ą w ś w ia t d a le k i:

N a d n ie m o je d z ie c ią te c z k o Ś p i ju ż , śp i n a w ie k i! ... A d z w o n y d z w o n ią n a w ie ż y ...

Ale p rzyjdzie m om ent, gdy będą m usiały zamilknąć. Dochodzimy do chwili, gdy „na topieln ą śm ierć skazano burm istrzankę m łodą”. W pieśni ludow ej wszyscy członkowie najbliższej rodziny: ojciec, m atka, siostra, b rat, każą dziew czynie tonąć do dna, a w redakcji, którąśm y tu p rzyto­ czyli, rodzony b ra t pełni funk cję k ata i w rzuca w inow ajczynię do wody. Ale u K asprow icza będzie inaczej. Ojciec i siostra w praw dzie ocierają łzy n a w idok tonącej, po w tarzają jed n ak srogi w y rok ludzkiej spraw ied­ liwości :

[...]

N ie s z c z ę s n a , to ń do dn a! B o ś ty ś w ia t a ju ż b o ż e g o N ie g o d n a ! n ie g o d n a ! —

m atk a n ato m iast nie może się z tym pogodzić. Teoretycznie uznaje słusz­ ność w yro k u „.sprawiedliwych try b u n a łó w ” :

A le ć s e r c e tw o je j m a tk i W y r o k u n ie p o w ie — R a tu jc ie m i c ó rk ę d rogą N ie z ło m n i s ę d z io w ie !

A gdy błaganie okazuje się darem ne, m atka idzie w ślad. za córką, czyniąc w o statnich słow ach przed śm iercią aluzję do rozlegającego się wciąż głosu dzwonów:

[...]

A lb o n ie c h i d la m n ie d z w o n ią T e d z w o n y ż a ło sn e ...

(7)

I tu następu je przesilenie w e w zajem nym stosunku sym bolicznych głosów tow arzyszących w ydarzeniom :

Z m ilk ły d z w o n y n a d z w o n n ic y U c ic h ło p o w ie tr z e ...

A ty lk o tr z c in a s z e le ś c i ... P o w r a c a ją w dona, s ę d z io w ie , A lic a ic h b le d s z e ...

Doszliśmy do kulm inacyjnego p u n k tu m oralnej treści utw oru. Kończy się on pieśnią trzciny; sw ym szelestem będzie ona sławić m atkę,

[...]

K tó ra p o s z ła do d n a Z a tą córk ą, ch o ć ta córk a Ś w ia t a ju ż n ie g o d n a ...

O statnie zdanie, znowu oderw ane od w ierszow anego ciągu n arracji, b rz m i:

I s z u m i ta k n a w ie k i ...

K onflikt m iędzy spraw iedliw ością lite ry p raw a i spraw iedliw ością m i­ łosierdzia został rozstrzygnięty n a 'rze c z ew angelicznego nak azu miłości. W tym w łaśnie punkcie arty sty czn e opracow anie folklorystycznego w ątku oddaliło najbardziej Pieśń o burm istrzance od jej pierw ow zoru. Nie bez pow odu w skazałem na początku na bliskie sąsiedztw o czasowe ballad K asprowicza i drugiego cyklu hym nów , k tó ry został zaty tuło w a­ ny od w ysuniętego n a czoło u tw o ru : Salve Regina. Ten drugi cykl sta­ nowi jakieś przeciw staw ienie się cyklow i pierw szem u: G inącem u św iatu. O ile ten o statn i zespół podkreślał z całą gw ałtow nością pierw iastk i dok­ try n y chrześcijańskiej, które poeta uw ażał za niem ożliwe do przyjęcia, którym się nam iętnie przeciw staw iał, o tyle cykl drugi obracał się do­ koła tych idei chrześcijańskich, k tó re go głęboko w zruszały i przyciągały. Postać M atki M iłosierdzia ukazyw ała się jako sym bol m iłości w szech­ ogarniającej i przebaczającej. Odpow iedzią na żal i pretensję, że się nie było kochanym , jest gw ałtow ny w y rzu t:

N ik t c ię n ie k o ch a ł? A ty, c z y ją ś d u sz ę

ta k u m iło w a ł, a b y ś m ó g ł z a p o m n ie ć , że je s t g r a n ic a m ię d z y z łe m a d o b rem ? [...]

Ł a m się!

(8)

1 6 0 K O N R A D G Ó R S K I h u c z ą c y m p ie ś n ią p o tę ż n y c h z a p o m n ie ń , i p r z e p o tę ż n y c h p o żą d a ń , i n ie o d k r y ty c h , T w ó r c y p e łn y c h g łęb in , i u ś w ia d o m ie ń p o tę ż n e g o sz c zę śc ia , s a m e ś p ie k ie ln ą b u d o w a ł op ok ę. [...]

Jesteśm y u źródła zasadniczej zmiany, jak ą w prow adził poeta do lu­ dowej historii o zbrodniczej burm istrzance. M atce z utw oru folklorys­ tycznego, któ ra w raz z resztą rodziny kazała w inow ajczyni „tonąć do dna” , przeciw staw ił m atkę, k tó ra zdolna była do takiej miłości, że mogła zapom nieć o granicy m iędzy złem i dobrem. M atka z Pieśni o burm i­

strzance stanow i przeniesienie w granice możliwości ludzkiej duszy „mo­

rza miłości, huczącego pieśnią potężnych zapom nień”. U tw ór ludowy, dobrze znany poecie od czasów wczesnej młodości, nagle w ypłynął z daw nych pokładów pam ięci jako doskonały m ateriał tem atyczny, n ad a­ jący się poprzez zm ianę fabularnego finału do pokazania, w jak i sposób głęboko w zruszający sym bol M atki M iłosierdzia może .stać się rzeczywis­ tością w działaniu prostej kobiety, p rzenikniętej duchem praw dziw ej m i­ łości.

I dlatego Pieśń o burm istrzance, pozornie odległa od całokształtu ów­ czesnej twórczości K asprowicza, w y rasta organicznie z problem atyki, na której osnute są najw ażniejsze dzieła tego poety.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Biuro Prasowe - Rudna - Rynek - Ratusz, 15 minut po dekoracji konferencja prasowa ze zwyciêzc¹ etapu Press Office Rudna the market place the town hall 15 minutes after

Na koniec wspomnimy także nasze Wydawnictwo WBPiCAK, czyli Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu (Instytucji Kultury

Szczęśliwy ten pan korespondent „Czasu“, on pierwszy miewa najlepsze wiadomości, powiadają nawet, że on zna tego kelnera osobiście.. W kołach m inisterjalnych

Nie tylko piękne dzielnice… Zanim na początku 1970 roku trafiłem z klasowym kolegą (sy- nem podpułkownika LWP) na nowiutkie i ciągle się rozbudowujące Osiedle Tysiąclecia, zanim

Wszystkich włościan, mieszczan i mieszkańców wspomnianych Ziem - Terenów, których przeniesiono na prawo, warunki i własność Królestwa Polskiego-Lehii i doń wcielono,

Reasumując, Dwie rocznice… są pozycją, którą można polecić wszystkim miłośnikom historii Polski XX wieku, ale także uczniom i studentom kie- runków takich jak historia

- dotację w wysokości 12.230,00 zł w ramach Programu Wieloletniego „Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa” z Biblioteki Narodowej - Zakup nowości wydawniczych do Bibliotek

Wśród wieloogniowych połączeń o członach jednorodnych kategorialnie jako dwie odrębne grupy traktować należy — z jednej strony więcej niż dwuogniwowe