• Nie Znaleziono Wyników

O autocenzurze w zbiorze opowiadań "Gdzie jest Siwobrody?" Stanisława Rogali

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O autocenzurze w zbiorze opowiadań "Gdzie jest Siwobrody?" Stanisława Rogali"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Anna Wzorek

O autocenzurze w zbiorze

opowiadań "Gdzie jest Siwobrody?"

Stanisława Rogali

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 15, 351-363

2009

(2)

O autocenzurze w zbiorze opowiadań

G dzie jest Siwobrody? Stanisława Rogali

S

tanisław Rogala (ur. 1948) jest w spółcześnie żyjącym pisarzem Z iem i Świętokrzy­ skiej; jego sylwetkę prezentują niektóre słowniki i przew odniki bibliograficzne1. M a w sw oim dorobku przede w szystkim utw ory epickie: powieści i opow iadania ad­ resow ane zarów no do dorosłego, jak i m łodego czytelnika. Twórca ten próbuje ró w ­ nież sił w dw óch pozostałych rodzajach literackich, o czym świadczą zbiory poetyckie Kolory duszy (1995), Obłaskawianie nieba (1999), tom ik dedykow any żonie, W andzie Teresie Tylko miłość (2008) oraz dram at D om (1985), nagrodzony w ogólnopolskim konkursie na utw ór sceniczny o tem atyce wiejskiej, ogłoszonym przez M inisterstw o K ultury i Sztuki. Przez w ielu badaczy literatury współczesnej Rogala traktow any jest jako przedstawiciel n u rtu chłopskiego2, uważa się go — w edłu g klasyfikacji H enryka Berezy3 — za reprezentanta tego samego pokolenia, do którego należą Edw ard R edliń- ski, Jerzy W aksmański czy Jó z e f Łoziński. Zaliczenie Rogali do grona pisarzy chłop­ skich jest — rzecz jasna — uzasadnione, zwłaszcza w kontekście jego dylogii Modlitwa o grzech (1978; pierw otny tytuł G d y owoc dojrzewa) oraz Nocne czuwanie (1982), a

tak-1 B iogram Stanisława Rogali zam ieszczony je st w następujących pozycjach: Współcześni polscy pisarze

1 badacze literatury. Słownik biobibliograficzny, oprac. J. C zachow ska, A. Szałagan, t. 7, Warszawa 2001,

s. 42-45; L. M . Bartelski, Polscy pisarze współcześni 1939-1991, Warszawa 1995, s. 349; P K uncewicz,

Leksykon polskich pisarzy współczesnych, t. 2, Warszawa 1995, s. 165. N o ty o pisarzu nie znajdziem y

natom iast w Literaturze polskiej X X wieku. Przewodniku encyklopedycznym (red. nauk. A. H utnikiew icz, A. Lam, Warszawa 2000).

2 Z ob. S. B urkot, Marchołt na parnasie, Warszawa 1980, s. 299.

(3)

352 A nna W zorek

że debiutanckiego opow iadania Pałeczka, drukow anego w „K am enie”4. W przyw oła­ nych tytułach pisarz kreuje bohatera w ew nętrznie rozdartego, urodzonego w rodzinie chłopskiej, ale poszukującego dla siebie m iejsca w nowej, miejskiej rzeczywistości. Po­ stacie te z jednej strony dystansują się od środow iska wiejskiego (do końca jed n ak nie potrafią oderw ać się od swych korzeni), z drugiej natom iast rozczarow uje ich miasto, stąd rodzi się poczucie pustki. W łączenie Rogali do n u rtu chłopskiego — jak pisze Ja­ nusz D etka — „jest na pew no pom ocne dla celów klasyfikacyjnych, lecz nie wyjaśnia w szystkiego”5.

Trzeba podkreślić, że pierw sze utw ory om awianego autora wpisują się w n u rt chłopski w literaturze, proza Rogali jed n ak ew oluuje, zm ienia się, pojawiają się w niej now e prob lem y i sposoby ujęcia. Z czasem pisarz podejm uje tem atykę urbanizacyjną; w zbiorze krótkich form narracyjnych Ucieczki (1984) pokazuje peryferyjną dzielnicę, stopniow o w chłanianą przez zaborcze, rozrastające się m iasto. Stanisław Rogala utrw a­ la ginący świat m ieszkańców dom ków jednorod zinny ch, właścicieli m ałych ogródków, hodow ców gołębi, a przy tym w yraża — jak pisze Z y g m u n t W ójcik -„olbrzym ią tęsk­ notę za tym , co odchodzi, a co m iało w artość wyższą i bardziej ludzką”6.

A utor portretuje w swej prozie polską rzeczywistość powojenną, interesują go zwłaszcza lata pięćdziesiąte, a zatem po n u ry okres stalinizm u, choć — co trzeba p o d ­ kreślić — losy bohaterów Rodzinnej ballady (1989) doprow adza aż do czasów Solidar­ ności. W utw orze tym Rogala splata dzieje dw óch przyrodnich braci — M ariana i tego drugiego, po trosze anonim ow ego, nie w ym ienionego z im ienia i nazwiska, konfrontuje dwie postawy życiowe: konform istyczną (reprezentow aną przez m łodszego brata, naj­ pierw zw olennika w ładzy kom unistycznej, w finalnych partiach powieści zaś działacza opozycji, sprzym ierzeńca nowej ekipy rządzącej) oraz autentyczną (tę drogę wybiera M arian — utalentow any artysta, były żołnierz AK, nieustannie przesłuchiw any i w ię­ ziony, w epchnięty w alkoholizm , przedw cześnie zmarły, rzec m ożna — pokonany przez panującą sytuację polityczną). D o kręgu utw orów obrazujących polską rzeczywistość pow ojenną zaliczyć należy także opowiadania: Strażniczkę, Powrót oraz Marcowy śnieg z to m u o tym sam ym tytule (1997). W pierw szym — jak wyraził się Stefan M elkowski — panuje „atmosfera epoki stalinowskiej”7. G łów na bohaterka — Florentyna Isdeb- ska, niegdyś dziedziczka dw oru przekształconego po w ojnie w D o m O pieki Społecznej, zmaga się z władzą kom unistyczną. W czasie wizyty partyjnego towarzysza (mającej na celu odnalezienie w roga klasowego, nota bene w śród osób cierpiących na choroby psychiczne) ratuje przed zniszczeniem przedm ioty kultu religijnego, toteż jej lo sy — jak

4 S. Rogala, Pałeczka, „K am ena” 1971, n r 22, s. 9. 5 J. D etka, Stanisław Rogala, Kielce 1998, s. 32-33.

6 Z . Wójcik, Ucieczki i powroty, „Z w iązkow iec” 1985, n r 19, s. 21.

7 S. M elkow ski, Autoportrety kieleckich pisarzy, w: Współcześni pisarze Kielecczyzny w oczach krytyków, red. J. Pacławski, Kielce 2002, s. 62.

(4)

m ożna się domyślać, utw ór bow iem posiada otwartą kom pozycję — zakończą się tra­ gicznie. U tw ó r Powrót także odsłania m echanizm y działania system u kom unistycznego; tym razem Stanisław Rogala pokazuje bohatera uwięzionego za sprzeciwianie się w ła­ dzy ludowej, za odm ow ę przystąpienia do spółdzielni produkcyjnej. W Marcowym śniegu — ciekawie skonstruow anym opowiadaniu, stylizowanym na protokół z przesłuchania — znajdziem y echa wystąpień studenckich w m arcu 1968 roku.

Charakteryzując prozę Rogali należy dodać, że pisarza fascynuje nie tylko historia bliższa, pow ojenna, ale rów nież dalsza, bardziej odległa. Jako dow ód niech posłużą dw ie powieści: Piotrowe Pole (1986) — praw dopodobnie najgłośniejszy utw ór Rogali, będący p rzedm iotem w ielu dyskusji, atakow any przez środowiska kom batanckie8, oraz Strzelcy i Sokoły (2002) — pierw sza część zaplanowanej, lecz jeszcze niezrealizow anej trylogii historycznej. W Piotrowym Polu przedstaw ione są wydarzenia, które rozegrały się 1 października 1944 roku w e wsi pod Iłżą, gdzie doszło do krwawego starcia p o ­ m iędzy zgrupow aniem partyzanckim „Potoka” — W incentego Tomasika a kilkakrot­ nie liczniejszym i siłami niem ieckim i. Strzelcy i Sokoły są opowieścią o legionach Józefa Piłsudskiego, wprow adzają czytelnika w sytuację w alk o niepodległość i w pierwsze przykre lata wolności.

N a prozę Stanisława Rogali — co świadczy o tym , że tw órca nieustannie poszukuje now ych środków w yrazu — składają się rów nież utw ory przepełnione groteską, ironią, karykaturą. N ależałoby w tym m iejscu przywołać cykl G dzie jest Siwobrody? (1993), będący p rzed m iotem analizy w dalszej części rozważań, oraz opow iadania M arynarz i Ptak ze w spom nianego ju ż Marcowego śniegu. A utor w prześm iew czym tonie opisuje kieleckie środow isko artystyczne.

„Rogala — dow odzi Leszek Bugajski — jest pisarzem , który nie boi się p o d b u d o ­ wać sw oich tekstów znaczeniam i szerszymi, jaw nie sym bolicznym i”9. Bardzo w ażnym i częstym sym bolem w interesującej nas prozie jest gołąb, który oznacza pokój, pra­ gnienie wolności, czystość duchow ą. W świecie w ykreow anym przez świętokrzyskiego tw órcę losy ludzi i ptaków jednoczą się, harm onizują ze sobą. N ajw yraźniej widać to w opow iadaniach z to m u Ucieczki. Pierzyn — wiejski chłopiec, w tytule nazw a­ ny obcym — podobnie jak gołąb (który chce przyłączyć się do szybującego w prze­ stw orzach stada) próbuje nawiązać kontakt z grupą rów ieśników — siatkarzy. D la obu — i dla chłopca, i dla ptaka — pierw sza próba zjednoczenia z grom adą kończy się fiaskiem; obaj — przynajm niej na jakiś czas — pozostają obcy, nieakceptow ani przez środowisko. In n y m przykładem jest opow iadanie Cichy, w którym tytułow y bohater ulega wypadkowi, jego stado zaś — jakby solidaryzując się z poszkodow anym — nie­

8 Zob. P K uncewicz, Leksykon p o ls k ic h ., op. cit., s. 165; J. D etka, O polskich życiorysach (i nie tylko), „Przem iany” 1989, n r 3, s. 42; S. Rogala, Nieporozumienia, „Przem iany” 1987, n r 6, s. 34-35.

(5)

354 A nna W zorek

spodziew anie powraca do gołębnika. P odobnie jest w historii Rynia (Zemsta Rynia); gdy zostaje o n zaaresztowany, gołębie, znów jednocząc się z właścicielem , nie opuszczają klatek, rezygnują z podniebnych lotów.

W arto podkreślić, że przyroda zajm uje w powieściach i opow iadaniach Rogali m iej­ sce wyjątkowe, podlega zabiegom animizacji i personifikacji. A utor — co zbliża go do Tadeusza N ow aka czy B runo na Schulza — sięga po m etaforykę, dokonuje m ito- logizacji natury. P otw ierdzeniem tych słów jest opis jabłoni z debiutanckiej M odlitwy o grzech:

Skradam się do jabłoni z w ielkim biciem serca i uw ażnie obserw uje gałęzie. W śród liści świecą się zielonkaw ym blaskiem pączki owoców, aż drzew o prom ienieje. Jest tego blasku dużo, bardzo dużo, m o żna by cały ogród oświecić w noc listopadową, a m oże naw et wioskę, świat? Spływa do m nie w ielkim strum ieniem , otacza ciało, unosi wysoko. C zuję się okrążającym jabłoń, podziwiającym kształtne gałęzie, zw iew ­ ne, zielone szaty i fosforyzujące punkciki ow oców 10.

Istotną, jak się wydaje, cechą prozy Stanisława Rogali jest także autobiografizm . B o­ haterow ie — zwłaszcza Pierzyn (Obcy), Józek (Modlitwa o grzech, Nocne czuwanie), stu ­ d en t lubelskiej polonistyki z Marcowego śniegu, rozm ów ca Świtonia, przyszły nauczyciel (Stary) — noszą rysy autora. W jed n y m z utw o rów dla młodzieży, ściślej: w opow ia­ daniach K toś taki ja k ty (1994) bohaterka, a zarazem narratorka, przypom ina córkę pi­ sarza, Agnieszkę, nosi naw et to sam o imię. A utobiograficzna baza bardzo w yraźnie sygnalizowana jest w powieści Zreczaki (1979), której tytuł pochodzi od Zrecza C ha- łupczańskiego, rodzinnej wsi pisarza. W utw orze tym w ystępują postaci, które m ożna by identyfikować z rodzeństw em autora. Rogala — co także zasługuje na podkreślenie — akcję swych powieści i opow iadań bardzo często osadza w Kielcach lub w pobliskich m iejscowościach. D ość powiedzieć, że w Strzelcach i Sokołach pojawiają się: Stopnica, Busko, C hm ielnik, Staszów, Korczyn. C zytelnik Ucieczek — powiada Janusz Term er — „zwłaszcza [...] pochodzący z Kielc lub choć trochę znający to miasto, ulokować m oże świat przedstaw iony w opow iadaniach Rogali w określonym dość dokładnie

11 m iejscu i czasie”11.

Kończąc ten fragm ent pośw ięcony twórczości Stanisława Rogali, dodam jeszcze, że w om aw ianej prozie istnieją nawiązania do innych utw orów literackich. W Śmiercio­ nośnych wierszach z to m u Marcowy śnieg, w utw orze opowiadającym o to m iku Juliusza Słowackiego, który sprow adza śm ierć na kolejnych jego posiadaczy, widać podo bień ­

10 S. Rogala, Modlitwa o grzech, Warszawa 1978, s. 10-11. 11 J. Term er, Co może literatura?, „Przem iany” 1984, n r 12, s. 37.

(6)

stwo do Lotnej W ojciecha Źukrow skiego. Przekształcenie się Siw obrodego (G dzie jest Siwobrody?) w odw łok nasuw a skojarzenia z Przemianą Franza Kafki, m otyw korespon­ dencji kalekiego chłopca (Chłopak zw a n y K aw ką, 1992) z nieistniejącym M r. Jonesem zbliża utw ór do O dw iedzin prezydenta Jerzego Zawieyskiego. Cykl o Siw obrodym , k tó ­ rego bohateram i są literaci, w pisuje się także w n u rt literatury poświęconej artystom słowa; łączy się zatem z takim i utw oram i, jak: Próchno Wacława Berenta, Wspólny pokój Zbigniew a U niłow skiego, Maskarada Jarosława Iwaszkiewicza, a także z now szym i ty­ tułam i — Idzie skacząc po górach oraz M iazga Jerzego Andrzejewskiego. M ożn a zatem powiedzieć, że Rogali patronują nie tylko tw órcy n u rtu chłopskiego — Julian Kawalec, W iesław M yśliwski, M arian Pilot, Edw ard Redliński, ale rów nież W ojciech Ż u k ro w - ski, Franz Kafka, Z bigniew U niłow ski, wreszcie Jerzy Zawieyski.

Przechodząc do zjawiska autocenzury w cyklu o Siw obrodym i jego „kom ilitonach od sztuki, poezji, w spólnych w ypraw i biesiad [ ,..] ”12 — bo tak o interesującym nas zbiorze wyraził się Z ygm unt Wójcik. N ajpierw jed n ak kilka słów o genezie to m u i jego zawartości treściowej. Z b ió r z Siw obrodym w tytule składa się z siedm iu opow iadań „zainspirowanych — jak inform uje autor — sytuacjami rzeczywistym i”13. W czasie pracy w O środk u K ultury Literackiej — wyznaje Rogala — „zaistniały różne zdarze­ nia, które posłużyły do wypowiedzi artystycznej”. Wszystkie tytuły opierają się zatem na wypadkach autentycznych, rzecz jasna, przekształconych tak, by nie zostały ro z­ poznane. O pow iadanie otwierające zbiór, zatytułowane Kilka sentymentalnych gestów, zrodziło się pod w pływ em wspólnej wyprawy kieleckich literatów do pobliskiej m iej­ scowości Wykus, gdzie odbywały się uroczystości upam iętniające bitwę, jaką partyzanci stoczyli z N iem cam i w czasie II w ojny światowej. Pobudką do napisania Pałacu (utw oru w yróżnionego II nagrodą w konkursie „Kultury” w 1987 roku) stało się przekazanie dw orku Tomasza Zielińskiego kieleckim środow iskom artystycznym, a Święto Książ­ ki w Zagnańsku przyczyniło się do powstania opowiadania Paw Prezesa, zaś im pulsem do napisania utw oru Polowania stała się historia jednego z artystów plastyków, który nie wywiązywał się z obowiązku alimentacyjnego. c y k l G dzie jest Siwobrody? przedstawia obraz kieleckiego światka artystycznego, głównie literackiego. Bohateram i są pisarze: Siwobrody, Loch, R opuch, Szczur, Intelektualny Czapla, Ptak, chociaż w śród zaprezen­ tow anych postaci znajdziem y także dziennikarza (P itu -P itu ) oraz rzeźbiarza (Jurusia). Rogala obnaża słabości środowiska, do którego sam należy, kreśli portrety nie tyle lite­ ratów, co raczej pseudoliteratów. Jego bohaterow ie nie m ogą poszczycić się znaczącymi osiągnięciami pisarskimi:

12 Z . Wójcik, Gdzie jest Siwobrody?, „Słow o” 1994, n r 12, s. 8.

13 W szystkie przytaczane w ypow iedzi Stanisława Rogali są fragm entam i ro zm ó w przeprow adzonych przeze m n ie z pisarzem 9 lutego 2004 r. oraz 3 lutego 2009 r.

(7)

356 A nna w z o re k

Siw obrody — jak inform uje nadrzędny p o d m io t m ów iący — wydał dziecięcy pam iętnik czasów wojny, Loch w białych strofach jeszcze raz w rócił do swojej rzeki i zapaskowych pól, Przybysz zredagował życie poety-chłopa, Intelektualny Czapla przedstawił dwa w arsztatow e o b ­ razy teatralne14.

Towarzystwo opisane przez Rogalę — jak pisze Z bigniew Fronczek — „nie stroni od alkoholu czy od łatwych do uw iedzenia panienek. Z dolni są do drobnych św iń- stewek, alkoholow ych aw antur, podkładania świni — jak się przyjęło ostatnio mówić, do większych w ybryków czy podstępów brakuje im nie tyle tu petu, co fantazji”15. A u­ to r pokazuje próżność pseudoliteratów . Siw obrody sam przyznaje sobie tytuły i odzna­ czenia, Loch w ym ow nie spogląda na ściany Sali portretow ej, poszukując m iejsca dla własnej podobizny, po przekształceniu Siw obrodego w odw łok (przem ianie sym boli­ zującej niew yobrażalne przywiązanie do zajm owanego stanowiska), zm ienia nazw ę ro ­ dzinnej m iejscowości na Lochow o (fakt ten narrato r k om entuje następująco: „Przecież tej w ioszczynie, rzuconej zakosami m iędzy w ąw ozy i parow y nad niebezpieczną w io ­ sną rzekę, coś się od niego należało” — s. 97), wreszcie zakłada pism o, w którym — jak czytam y — „udzielał [ . ] sobie wywiadów, występował w krzyżówkach, na zdjęciach, na okładkach. Reklam ował się i w każdej sprzyjającej sytuacji zjednywał sobie w yznaw ­ ców ” (s. 101). Rogala zwraca uwagę na bezideow ość Siw obrodego i jego towarzyszy, czego dow odem jest opow iadanie Paw Prezesa, w którym N aczelnik, a zatem przedsta­ wiciel w ładzy państwowej, zdaje literatom znam ienne pytanie: „Co w y m ożecie?” (s. 47). N ie otrzym uje jed n ak na nie odpow iedzi; najpierw R o pu ch próbuje udow odnić, że m ogą zorganizować akadem ię lub ułożyć scenariusz turn ieju gm in, p o tem — by ratow ać h o n o r literatów — głos zabiera Prezes, ale jego m ow a przepełniona frazesa­ m i i banałami, na dom iar wszystkiego nieskładna, nieudolna, przeryw ana głośnym: „ m m m m m m m ” (s. 48), świadczy dobitnie, iż literaci nie mają sprecyzowanego celu i k ierunku działania, nie stać ich na żadną koncepcję.

Z b ió r o Siw obrodym poprzedza w ym ow ny apel: „Wskazane jest doszukiw anie się i identyfikacja sytuacji i postaci literackich z sytuacjami i postaciami rzeczywistymi. Kto zaś odnajdzie siebie lub znajom ego, proszony jest o kontakt z autorem lub w y­ dawcą” (s. 4). A utor zachęca do poszukiw ania autentycznych pierw ow zorów swoich bohaterów, do utożsam ienia Siw obrodego, Locha, Szczura czy R opucha z osobam i w yw odzącym i się z kieleckiego środow iska artystycznego, napraw dę jed n ak zabiega o to, by w ykreow ane postacie były nierozpoznaw alne, by — w b rew tem u, o co apelu­

14 S. Rogala, Gdzie jest Siwobrody?, Staszów 1993, s. 6. Pozostałe cytaty lokalizuję w tekście, podając w nawiasie n u m e r strony

(8)

je na w stępie — tru d n o je było identyfikować z kim ś rzeczywistym . D latego właśnie bohaterow ie Stanisława Rogali noszą przezwiska i pseudonim y. M iniaturow ą prozę za­ ludniają oprócz bohatera tytułow ego Siwobrodego: P itu -P itu , Szczur, Ptak, R opuch, Przechrzta, Juruś, Gotowszczyk, Jąka, Spekulant, Przybysz. Zbigniew a Fronczka in ­ teresuje rodow ód tych postaci, dlatego pyta: „kim są w rzeczywistości?”; nie znajduje jed n ak odpow iedzi, toteż stwierdza: „N ie w iem , kto kryje się pod tym i przezwiskami. Ale w iem , że ukrywają one groźnych ludzi o okropnych charakterach”16. R ów nież Ja­ nusz D etka podkreśla, że niem ożliw e wydaje się odnalezienie klucza personalnego, jed n ak i bez niego książka o Siw obrodym „jest [ . ] interesująca, stanow i bow iem p ró ­

bę prześledzenia m eandrów życia kulturalnego w pow ojennej Polsce na lokalnym , ale przecież reprezentatyw nym przykładzie”17. G odne przypom nienia jest także w yznanie autora: „Tak zakam uflow ałem swoje postaci, że sam uw ierzyłem w ich fikcyjność i fik- cyjność całego świata”.

Stanisław Rogala, chcąc uniknąć konfliktu ze sw oim środow iskiem , zamiast p o ­ sługiwać się im ionam i i nazwiskam i, używa wyłącznie pseudonim ów , poza tym tak charakteryzuje postaci, by tru d n o było odtw orzyć ich portrety. O to opis Locha: „był dostojny i w ładczy w zachowaniu. łaskaw ie spoglądał na nas, na zapaskowe pola i przy­ drożne laski” (s. 50). W in n y m m iejscu narrator mówi:

Siedział [Loch — dop. A. W.] w łaśnie za szerokim , po liturow anym biurkiem . Jego siwiejące w łosy odrzuco ne były na lewą stronę, ku której rów nież zm ierzał nieco krzyw y i lekko przydeptany na końcu nos. W łosy układały się pośrodku głowy w m isterną falę, niby bałw an niespodziew anie pojawił się na pogodnym m o rzu jego twarzy. Z pra­ wej stro n y głowy w łosy tw orzyły obszerne puste pole, które Loch co chw ilę przecierał prawicą, chcąc nadać tw arzy w yrazu m yślowego wysiłku. N a d głową w znosiło się oparcie fotela zw ieńczone m ister­ nym ułożeniem kilku kiści w innego grona. O czy Locha drapieżnie patrzyły w puste m iędzy rzęd em p o rtre tó w m iejsce na przeciwległej ścianie (s. 42-43).

W zdecydowanie bardziej szczątkowy sposób prezentow any jest Ptak: Jego twarz była spięta ogrom nym wysiłkiem . C hw ilam i przebiegały

po niej gw ałtow ne skurcze, niby m iasto chciało w yrw ać się z niej szar­ piąc policzki, m arszcząc czoło albo wykrzywiając na bok szczękę. Ptak

16 Ibidem.

(9)

358 A nna W zorek

chwytał rękam i to miejsce, chcąc zasłonić przed nam i, dyskretnie roz- masowywał. G dy masaż nie pom agał, walił pięścią. Twarz na chw ilę zamieniała się w nieruchom ą maskę, więc żeby jej spokój przedłużyć, przywierał do szyby. W tedy ręce zaczynały jakiś taniec po kieszeniach wypłowiałej m arynarki, po udach, brzuchu, plecach, uszach, w łosach albo szczepiały się palcami i wyłam ywały z głośnym trzaskiem (s. 7).

Zauważmy, że przytoczone opisy — choć chyba lepiej to widać w e fragm en­ cie ostatnim , pośw ięconym Ptakowi — są tak skonstruow ane, by odsłonić niewiele szczegółów fizjonom icznych, by czytelnik z tru d em stworzył w swej w yobraźni o b ­ raz bohatera, a w konsekwencji, by nie wiązał go z konkretną osobą żyjącą. R ów nie niedookreślony, pełen „pustych” miejsc (by posłużyć się w tym m iejscu term inologią R om ana Ingardena), a przez to nienasuw ający jednoznacznych skojarzeń z konkretną postacią z kieleckiego środow iska literackiego, jest w izerun ek Siw obrodego. O tym b o ­ haterze dow iadujem y się zaledwie tyle, iż jest „wysokim, m ocno zbudow anym , o aka- dem iow ym głosie m ężczyzną” (s. 69); na początku utw oru m a dużą głowę (ze w zględu na ogrom kłębiących się w niej myśli) oraz m ały odw łok (gdyż nie piastował jeszcze żadnego stanowiska). Z czasem te proporcje ulegają odw róceniu: Siw obrody — przez wzgląd na przywiązanie do zajm owanego fotela cały zam ienia się w odwłok. Trzeba podkreślić, że autentyczny rodow ód bohaterów Rogali jest tak m ocno zatuszowany, że Siw obrody i jego kom pani — jak czytam y w jed n y m z w yw iadów prasowych pisarza — stają się postaciami sym bolicznym i, skupiają w sobie losy pokolenia zetempowców, pokolenia aw ansu społecznego, „którego zapał i pośw ięcenie źle w ykorzystano, które ślepo uwierzyło, że spełnia ważną m isję”18.

W om aw ianym zbiorze autocenzura w idoczna jest także w konstrukcji narratora. By nie narazić się środow isku kieleckich twórców, a jednocześnie odsłonić gorzką praw dę o nim , Rogala pow ołuje nadrzędny podm iot, który nie tylko w ypow iada się w pierw ­ szej osobie liczby m nogiej, a zatem solidaryzuje się z bohateram i, więcej — jest jed n y m z nich, ale rów nież posługuje się ironią, ta zaś zwalnia go z otwartej, jaw nej krytyki. Jak w iadom o, ironia zakłada swoistą podw ójność, która — w ed ług znanych teoretyków literatury — „sprowadza się do tego, że sform ułow ania służą innej intencji, niżby się wydawało z pozoru. [...] Istotą ironii jest więc sprzeczność m iędzy znaczeniam i słów a intencją zawartą w kontekście”19. M ichał Głow iński powiada, że „ironia jest dziedziną

18 W. K., Siwobrody jeszcze raz powróci, „Gazeta K ielecka” 1994, n r 91, s. 9.

19 M . G łow iński, J. Sławiński, A. O kopień-S ław ińska, Zarys teorii literatury, Warszawa 1986, s. 126. P rzypom nijm y także inne głosy o ironii, np.:

Ironia to „sposób dyskursu [ ...] , w którym istnieje różnica m iędzy tym , co je st pow iedziane dosłow ­ nie [ ...] , a tym , co napraw dę chce się pow iedzieć [ ...] . W najprostszym w ypadku szczegółow ym różnica ta przybiera postać przeciw ieństw a; m ó w im y coś przeciw nego do tego, co napraw dę chcem y

(10)

m ów ienia ryzykownego [ , .. ] ”20, „stawia [...] odbiorcy w yraźne wymagania: m usi zo­ stać zidentyfikow ana”21. Stanisław Rogala podejm uje to „ryzykowne m ów ienie” po to, by na pierw szy rz u t oka jego opow iadania sprawiały w rażenie oczyszczonych z tre­ ści kontrow ersyjnych, niepożądanych, a jed n ak obecnych w tekście, rozpoznaw anych jed n ak dopiero przy głębszej lekturze. Ironizujący opowiadacz interesującej nas prozy pozornie sprzyja postaciom , w ykazuje zrozum ienie dla ich słabości do alkoholu czy przygodnych m iłostek, nie gani za brak m oralności, k u ltu ry osobistej, głębszej myśli. O to w jaki sposób narrator kom entuje obrończą m ow ę Prezesa, będącą odpow iedzią na zarzuty N aczelnika, podającego w w ątpliw ość „społeczną niezbyw alność i użytecz­ ność” (s. 47) pseudoliteratów :

Już wiedzieliśmy, że Prezes w eźm ie nas w obronę. N ie dopuści, żeby jakiś wiejski parobas ubliżał, zadawał głupie pytania, zm uszał do o d p o ­ wiedzialności za coś, jakbyśm y stróżam i albo dozorcam i byli (s. 48).

W in n y m znów m iejscu narrator udaje22, że aprobuje postawę Locha. Z łu d n e p o ­ chlebstw a pod adresem tego bohatera w ypow iada m . in. w m om encie jego wejścia do Pałacu:

D la niego wejście do Pałacu nie było żadną atrakcją, żadnym przeży­ ciem. C o m ogą go obchodzić problem y tych chłopaczków w krótkich m ajteczkach w iecznie bawiących się w publicznej piaskownicy. Jego — człowieka wielce obytego z parkietam i, puszystym i dywanam i. Był czas na w chodzenie do pałaców. O n to uczynił, korzystając z m o żli­ wości awansu całego pokolenia. N iechaj m artw ią się spóźnialscy, ci ogarnięci w iecznym i wątpliwościami, m aruderzy i asekuranci. Bali się w tedy stanąć w pierwszej linii, ponoszą więc zasłużone konsekw en­

pow iedzieć” (B. A llem ann, O ironii jako o kategorii literackiej, tłum . M . D ram ińska-Joczow a, w: Ironia, red. M . G łow iński, G dańsk 2002, s. 22).

„Artyzm ironii [...] m a w sobie dziw ną dw oistość: w ymaga subtelnej precyzji intelektualnej w o d ­ różnianiu pojęć, ale zarazem i subtelności pojm ow ania najlżejszych odcieni i niedom ów ień. O bie zalety stanow ią w aru n ek chw ytania intencji um yślnie w ironii skrytych [ . . . ] ” (S. Kołaczkowski, Ironia

Norwida, w: idem, D wa studia, Warszawa 1934, s. 57).

20 M . G łow iński, Ironia jako akt komunikacyjny, w: I r o n ia ., op. cit., s. 9. 21 Ibidem, s. 8.

22 W łodzim ierz Szturc podkreśla, że dla w szystkich typów ironii (sokratycznej, retorycznej, ro m an ­ tycznej) w łaściwa je st „kategoria ud an ia”. Badacz stwierdza: „to, co w spólne, da się określić za pom ocą kategorii udania, że się je st kim ś innym , niż to się usiłuje w m ów ić; że się myśli co innego, niż to się wyraża; że się tw orzy zgoła inaczej, niż daje się to do zrozum ienia w w arstw ie literalnej w ypow iedzi”

(11)

360 A nna W zorek

cje. Ich sprawa. O n nie m oże ciągle zawracać, czekać, za uszy ciągnąć w im ię jakichś hum anistycznych dyrdymałów. Pójdzie sam! Z historią albo w poprzek historii. Pójdzie! (s. 39-40).

N ieu stan n ie ironizujący narrator opow iadania stwarza iluzję, że pochw ala zachow a­ nie Szczura, który — w geście uniżenia w obec N aczelnika Pow iatu — najpierw w nosi go na rękach do sali, gdzie odbywa się „Spotkanie z Książką W spółczesną”, następnie sadza na najw ażniejszym m iejscu, wreszcie upada do stóp. W ym ow ny jest kom entarz opowiadacza:

Naczelnik chlubił się słuszną posturą. Szczur musiał być bardzo m ocny albo to radość dawała m u tyle siły. Naczelnik w podzięce publicznie przy­ obiecał m u przy najbliższej okazji co najmniej brązowy krzyż (s. 46).

Jak widać, m ow a narratora jest bardzo przew rotna, przyjm uje on pozę sprzym ie­ rzeńca bohaterów, tak napraw dę jed n ak kpi z nich, naigrawa się.

W świecie w ykreow anym przez Stanisława Rogalę — co rów nież świadczy o auto- cenzurze — słowa krytyki pod adresem środow iska pseudoartystów wygłaszają dwie postaci: ludow a śpiewaczka o r a z . ptak domowy, Kogut. Pierwsza, przypadkow o przy­ była na „Spotkanie z Książką W spółczesną”, w ykonuje piosenkę, której najważniejsze zw rotki brzmią:

O m ój syneczku, gdzieżeś się zatracił,

Gdzieś swe oczka piw ne po świecie rozrzucił? [ . ] O j twe rączki białe, ziem i przypisane,

Z hańbiły się m arnie w biegu po srebrniki. A tw e nóżki chyże w dyw anach spoczęły, G ną się i kłaniają widząc Towarzyszy. A na twojej tw arzy sm utek, przerażenie. O czy w b ok wciąż patrzą, usta m ielą kłamstwa. Sum ienie zniszczone brzękiem tw ych orderów, Zapom niałeś, synu, gdzie jest Bóg i praw da (s. 49-50).

D la naszych rozw ażań najistotniejsze wydaje się to, że kobieta wyśpiewuje piosenkę o zagubionym , zatraconym w świecie synu, który z pewnością kojarzy się z bohateram i tom u. Z atem negacja „syneczka” jest też negacją pseudoartystów, wyrażoną wszakże nie w prost, lecz tylko pośrednio. Poza tym — a to kolejny przejaw autocenzury — słowa pośredniej krytyki autor wkłada w usta postaci epizodycznej, pojawiającej się jed n o ra­ zowo, na dom iar wszystkiego przypominającej żebraczkę, a zatem m ało wiarygodnej, niebędącej autorytetem dla odbiorcy. Podobnie jest w przypadku Koguta; „zwyczajne

(12)

głupie ptaszysko” (s. 52) — jak m ów i o nim narrator, nie zaś ktoś poważany, cieszący się zaufaniem i uznaniem czytelnika, odsłania sm utną prawdę o „Siwobrodym i jego kom ilitonach od sztuki”. N a rrato r tak relacjonuje krytyczne uwagi Koguta: „Kwoczył [...], że od zarania naszego podw órka ciągle tylko walczymy, sprawdzamy, w ykorzenia­ m y sam ych siebie, własne ś l a d y . wypalamy naw et myśli, aż nasza walka zeszła na psy, m oralność przekształciła się w lisią czujność, podejrzliwość, d o n o s ic ie ls tw o .” (s. 59).

Stanisław Rogala k o m u n ik u je się z czytelnikiem nie tylko za pom ocą ironii, ale także groteski. Ta ostatnia — ja k czytam y w Zarysie teorii literatury — „łączy w je d n y m obrazie elem en ty kłócące się ze sobą: patos i w ulgarność, w yolbrzym ienie i p o m n iej­ szenie (hiperbolę i litotę), śm ieszność i grozę, naturalistyczność i fantastyczność. Jest ja k gdyby w spólnym m ianow nikiem przeciw ieństw , form ułą dynam icznego napięcia po m ięd zy składnikam i przedstaw ienia”23. P odobnie istotę groteski w yjaśnia Z dzisław Jastrzębski: „Wydaje się, że za podstaw ow y składnik groteski trzeba przyjąć zestaw ie­

nie na jed n ej płaszczyźnie elem e n tó w n iew sp ó łm iern y ch ”24. C zoło w y teorety k g ro ­ teski W olfgang Kayser dow odzi z kolei: „U kształtow anie czegoś groteskow ego jest próbą zaklęcia i okiełznania w szystkiego, co w świecie d em o n icz n e”25. B ardzo traf­ ne i przydatne dla naszych rozw ażań są także spostrzeżenia Lee B yrona Jenningsa: „G roteska p rezentuje w niew innej m asce to, co okropn e, a jej żartobliw ość je st stale na skraju załam ania się pod naciskiem ukrytej grozy”26. O d w ołując się do pow yższych stw ierdzeń, m o żn a pow iedzieć, że Stanisław Rogala sięga po groteskę, by pokazać to, co złe, w ypaczone, dem o n iczn e w kieleckim środow isku artystycznym . Pisarz w yzy­ skuje m ożliw ości tkw iące w grotesce: w ykorzystuje to, że pozw ala o na — co sprzyja cenzurze w ew n ętrzn ej — ukryć akcenty krytyczne. A u to r zbioru opow iadań G dzie jest Siwobrody? odkształca, d eform u je świat przedstaw iony, kreśli postacie i sytuacje zabaw ne dla czytelnika, rozśm ieszające go, a przy tym — choć nie je st to ujęte expressis verbis — posiadające dram atyczny w ydźw ięk. A u to r liczy na to, że uw ażny czytelnik dostrzeże pod maską żartu i k o m izm u prawdziwy, choć ukryty sens prezen to w an ych zdarzeń. W om aw ianym tom ie opow iadań z groteską spotykam y się niem al n a każ­ dym kroku; śm ieszy stopniow e przekształcanie się S iw obrodego w odw łok, zabawna je st w sp o m n ian a ju ż nieskładna, niczego niewyjaśniająca obrończa m ow a Prezesa, w esołość budzi także zachow anie nietrzeźw ego Ptaka, rozw ieszającego na drzew ach odznaczenia, tym bardziej, że tow arzyszy tem u następujący k om en tarz narratora: „D la ludzi m edali nie starcza, a o n d r z e w a . Pijak!” (s. 17). K om iczny je st dyskurs

23 Ibidem, s. 438.

24 Z. Jastrzębski, O pojęciu groteski i niektórych jej aspektach w dramacie polskim doby obecnej, „D ialog” 1966, n r 11, s. 96.

25 W. Kayser, Próba określenia istoty groteskowości, tłum . R. H andke, „P am iętnik Literacki” 1979, z. 4, s. 279.

(13)

362 A nna W zorek

Locha z K ogutem , podczas którego pierw szy z n ich przekonuje, że otoczenie Siw o- brodego znajduje się w doskonałej kondycji. P rzebieg dyskusji n ad rzęd n y p o d m io t relacjonuje w słowach:

Loch powoływał się na postępow e tradycje początku w ieku, z którą identyfikował się osobiście, dośw iadczenia ojców, leśne przypadki kuzynów, harcerskie lub zetem pow skie w ychow anie rówieśników, burzliw e losy naszego miasta, szlachetność i zaprzaństw o regionu, akcentując szlachetność, coraz częstsze chw ile abstynencji Prezesa i P itu -P itu jako przykłady pozytyw nych w yników w ieloletniej działal­ ności organizacji w śród jej szeregowych członków (s. 60).

Przyw ołane sytuacje — co pozostaje w zgodzie z naturą groteski — pom im o swej za- bawności, w prow adzają do to m u tonację tragiczną, w pośredni sposób obnażają słabo­ ści środow iska literacko-artystycznego. P rzypom niane zdarzenia wyrażają, by posłużyć się w tym m iejscu sform ułow aniem Lecha Sokoła, „narosłe em ocje artysty”27, wynikają z jego rozczarow ania rzeczywistością. Z a pom ocą groteski, a zatem nie w prost, lecz w form ie zawoalowanej Stanisław Rogala ośm iesza pow olne obrastanie pseudolitera- tó w w posady (czem u towarzyszy zanik ambicji twórczych, m arazm intelektualny), pokazuje, że w obserw ow anym środow isku nie istnieją n o rm y m oralne, wyższe cele, zadania godne realizacji.

W om aw ianym cyklu autocenzura przejawia się także w konstrukcji czasu, dokład­ niej — w jego niedookreśloności. Jó z e f Ruraw ski pisze, skądinąd słusznie, że opow ia­ dania o Siw obrodym i jego towarzyszach m ożna sytuować w epoce „późnego G ierka”28, w arto jed n ak podkreślić, iż autor cyklu nie ukonkretnia czasu akcji, więcej — stwarza w rażenie, że jego bohaterow ie żyją poza czasem. Pierwsze zdanie tytułow ego opow ia­ dania brzm i znam iennie: „Siw obrody żył od niepam iętnych czasów” (s. 64); po chwili narrator m ówi: „Żył [Siw obrody — dop. A. W.] w ięc jakby ponad nam i i ponad czasem ” (s. 64), nieco później dodaje: „Siw obrody siedział za stołem od początku świata” (s. 79). Inform acje o czasie zdarzeń są bardzo skąpe; opowiadacz zdawkowo pow iadam ia czy­ telnika o dyskusji Locha z Kogutem , która trwała „od kilku d n i” (s. 62), a także o tym, że któregoś „słonecznego dnia” (s. 68) Siw obrody doczekał się przyjazdu m łodzieżo­ wej brygady robotniczej, a wreszcie, że „kilka m iesięcy w cześniej” (s. 63) In telek tu ­ alny Czapla wyjechał do południow ego kraju. Aby udow odnić, iż w szelkie w trącenia o czasie akcji są niezwykle lakoniczne i niekonkretne, przytoczm y jeszcze dwie inne w ypow iedzi nadrzędnego podm iotu: „Przyszedł czas, że znow u m usiał [Siw obrody —

27 L. Sokół, O pojęciu groteski, „Przegląd H u m an isty czn y ” 1971, n r 3, s. 50.

(14)

dop. A. W.] zm ienić siedzenie. Ju ż nie wystarczał najszerszy fotel. Wymyślił ławę” (s. 86); „D opiero teraz udało m u się [Lochowi — dop. A. W.] spełnić m łodzieńcze m arze­ nie — zm ienić nazwę swojej m iejscowości na Lochow o” (s. 97). Jak widać, Stanisław Rogala nie osadza sw oich bohaterów w określonym czasie, przez co wytrąca przeciw ­ nik o m argum ent, że opisuje, więcej — krytykuje konkretne środowisko.

Z b ió r krótkich form narracyjnych z Siw obrodym w tytule jest wypowiedzią k o n ­ trolow aną przez autora, pozornie w olną od akcentów krytycznych, w gruncie rze­ czy jed n ak w ym ierzoną w kieleckie środow isko literacko-artystyczne. Analiza to m u dow odzi, że Stanisław Rogala w chodzi w rolę cenzora, sprawuje n adzór nad sw oim utw orem , czuwa, by negacja środowiska, będąca celem jego wypowiedzi, została zatu­ szowana. W zaprezentow anych opow iadaniach cenzura w ew nętrzna — co starano się wykazać — uw idacznia się w kreacji postaci, konstrukcji narratora oraz w organizacji czasu. Rogala sięga po ironię i groteskę — środki w yrazu, które sprawiają, że ujem na ocena pew nych postaw, zachow ań czy osób nie jest jaw na, oczywista, zbyt łatwo ro z­ poznawalna.

P om im o autocenzury, niektórzy — zwłaszcza najbliżsi w spółpracow nicy pisarza — rozpoznali autentyczne pierw ow zory bohaterów tom u, co ściągnęło na autora szereg ataków i stało się przyczyną w ielu kłopotów — także zdrow otnych29. Zresztą — jak w spom ina pisarz — podczas prom ocji opow iadań zadano m u pytanie, czy opisuje k o n ­ kretne osoby. Wówczas zaprzeczył, wyjaśniając jednocześnie, że „prototypem postaci literackiej m oże stać się w yłącznie ktoś, kto m a charakter”. N iec h słowa, cytowanego ju ż, Zbigniew a Fronczka posłużą jako zakończenie: „Trzeba być tw órcą odw ażnym ,

żeby m ów ić lu dziom (kolegom ) o ich wadach. Ale czy tw órca m oże być lękliwy?”30.

29 W jed n y m z w yw iadów Stanisław Rogala w spom ina, że ataki na jego osobę, które rozpoczęły się ju ż po opublikow aniu Pałacu, stały się przyczyną zawału serca (zob. K. Sow iński, Cieszy mnie, ze słowo

nadal coś znaczy. Rozmowa z pisarzem Stanisławem Rogalą, „G azeta W yborcza” 1997, n r 80).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Term in „aktyw ność prozaw odow a” oznacza, w tym opracow aniu, koncentra­ cję in telek tu aln ą (um ysłow ą) studentów na zdobyw anie w iedzy i um iejętności

W tym miejscu wypada zacytować podstawowy problem, sformułowany przez Sąd Antymonopolowy: „Na tle ni­ niejszej sprawy nasuwa się zagadnienie, czy i w jakim zakresie

Nie tylko kulturowo, nie z perspektywy metody naukowej, która jest jedynie podstawą poznania historii, ale w perspektywie „profetycznej” misję biskupa W ojciecha,

Вищевказане твердження респондентів вказує на такий прояв у їхній етнонаціональній самосвідомості чинника «прагнення

Тож можна говорити про те, що транскордонна злочинність поряд із транснаціональністю (що зумовлено виходом за межі однієї

Отже, можна стверджувати, що робочі зошити є найбільш зручним засобом формування текстотворчих умінь учнів молодшого шкільного віку, оскільки:

The G ospel according to

Monitoring and evaluation safety activities of individual prosecutors, the components of its system (article 7 of the Law of Ukraine "On Prosecutor's office"), in