• Nie Znaleziono Wyników

W 70. rocznicę urodzin Władysława Ogrodzińskiego.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W 70. rocznicę urodzin Władysława Ogrodzińskiego."

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

W 70. rocznicę urodzin Władysława

Ogrodzińskiego.

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1-2, 3-7

1988

(2)

WŁADYSŁAWA OGRODZIŃSKIEGO

Wieczorem, 1 czerw ca 1978 r., w czytelni bibliotecznej p rz y ulicy Mickiewicza w Olsztynie, w iceprezes O ddziału Zw iązku L ite ra tó w P o l­ skich M aryna O k ręcka-B rom kow a zagaiła „U roczysty C zw artek L ite­ ra c k i” z okazji sześćdziesiątych urodzin kolegi po piórze, W ładysław a Ogrodzińskiego. W obecności szerokiego g rona przedstaw icieli k u lt u r y olsztyńskiej, w tow arzystw ie w ojew ody olsztyńskiego Sergiusza R ub- czewskiego, I se k retarz K o m itetu W ojewódzkiego P Z P R E d m u n d W oj- nowski udekorow ał Ju b ila ta K rzy żem K o m an d o rsk im O rd e ru O drodze­ nia Polski.

O d tego czasu m inęło 10 lat, rów nie czynnych, w ypełnionych różno­ ra k ą działalnością. J a k ten czas leci!

W ładysław O grodziński urodził się 2 czerw ca 1918 r. pom iędzy Wo­ ły n iem a Podolem , na p odkarpackim Pokuciu, w u k ra iń sk im rozlew isku etnicznym , gdzie ojca jego, filologa klasycznego i polonistę, k tó r y dopiero co założył rodzinę i poszukiw ał odpowiedniego dla niej siedliska, zagnała chęć objęcia posady d y re k to ra prow incjonalnego g im nazjum . U rodził się ted y w m iejscu przypadkow ym , by w ędrow ać dalej szlakiem przygód za­ w odow ych ojca: do Nowego T argu, do K atow ic, do K rakow a... W tym że K rakow ie iść poczyna w łasną drogą. T a zaś — poprzez książkę o Z i e m i o d n a le z io n y c h przezna czeń, w y d an ą w 1947 r. — zaprow adzić go m iała n ieuchronnie k u W arm ii i Mazurom...

N a stałe osiadł był w O lsztynie 14 sierp n ia 1956 r., po rozm owie z Ju liu szem M alewskim, przew odniczącym P re z y d iu m WRN, a p rzed tem jeszcze — po wizycie u sek re ta rz a K W P Z P R Michała F ra n k a , zaprow a­ dzony ta m przez przyjaciół, k tó rzy wiedzieli, gdzie iść trzeba. Osiadł tu o trzym aw szy od razu mieszkanie, a pracę podjął jako ad iu n k t w Stacji N aukow ej Polskiego T ow arzystw a H istorycznego, kierow anej przez Em i­ lię Sukerto w ą-B ied raw in ę. J u ż na sam y m początku te j pracy, k tó ra zresztą nie m iała trw ać długo, w raz ze swą kierow niczką oraz dr. T a d e u ­ szem G ry g ierem w ziął udział w w a ln y m zjeździe P T H w W arszawie, gdzie w sekcji regionalnej przedstaw ił re f e ra t o ponad n aro d o w y m zn a­ czeniu b adań historycznych n a d W arm ią i M azurami... O wocem ich w spólnych zabiegów było poparcie Zarządu Głównego P T H i osobiście profesora S tanisław a H erbsta, dla s p ra w y re s ty tu o w a n ia „K om unikatów M azursko-W arm ińskich” . Ma się rozumieć, iż wszedł W ładysław

(3)

dziński w skład k om itetu redakcyjnego „K o m u n ik ató w ” i od 1957 r. po­ zostaje w n im aż po dzień dzisiejszy.

Po upływ ie sw ej niespełna półrocznej p racy w Stacji PTH , objął był w 1957 r. stanow isko kierow nika W ydziału K u ltu r y P rez y d iu m WRN, stając się przez to bezpośrednim w spomożycielem „K o m u n ik ató w ” , jako że Stacja N aukow a P T H nie byłaby zdolna w ydaw ać tego k w a rta ln ik a bez zasiłku finansowego ze stro n y W ydziału. Zresztą, jako w ysoki u rzęd ­ nik w ojew ódzki (jakież to było województwo!), p atronow ał też O grodziń­ ski inn em u pom nikow em u dla k u ltu ry olsztyńskiej przedsięwzięciu, a mianowicie pow ołaniu do życia „Rocznika O lsztyńskiego”, w ydaw anego przez M uzeum Mazurskie. Sam też stanął na czele redakcji „Rocznika” i redagow ał go nieprzerw anie przez całe ćwierćwiecze — aż do czasu przejścia n a e m e r y tu r ę w 1983 r. „Rocznik” p rzy b rał więc tak ie oblicze, jakie n a d ał m u Ogrodziński, a w yznaczył m u on od początku rolę doku­ m en ta c y jn ą dla h u m an isty k i olsztyńskiej, w ty m zaś dla M uzeum W a r­ mii i M azur i dla O środka B adań N aukow ych im. Wojciecha K ę trz y ń ­ skiego.

Zwolniw szy się na w łasną prośbę z posady w adm inistracji pań stw o ­ w ej, w październiku 1960 r. objął obowiązki d y rek to ra program ow ego Stow arzyszenia Społeczno-K ulturalnego „Pojezierze” w O lsztynie —■ tegoż mianowicie Stow arzyszenia, którego zdążył być w międzyczasie je d n y m z szesnastu założycieli (27 X I 1956). T u zapisał się jako niezw ykle a k ty w n y i niew yczerpany w pom ysłach działacz k u ltu ry (aktywizacja k u ltu ra ln a zam ków gotyckich w Giżycku, Reszlu i L idzbarku W arm iń ­ skim!), ale przede w szystkim znowu jako w spółinicjator — w ślad za dr. W ojciechem W rzesińskim — i współzałożyciel w ra m a c h „P ojezierza” placówki naukow o-badaw czej, k tó rą początkowo nazyw ano F u n d a c ją N aukową, a później O środkiem B adań N aukow ych im. Wojciecha K ę ­ trzyńskiego. I tu ta j m ożna by zaryzykow ać tw ierdzenie, iż nic m u nie zabrało tak wiele energii, ta k wiele autentycznego w ysiłku i pasji, jak w łaśnie organizacja i „ ro zru ch ” Ośrodka. Godne to zaiste dobrego k ro n i­ karza w ysiłki i poczynania, k tó r y m chciał i potrafił sprostać pomimo stale w y rastający ch przeciwności. Czyż nie były to Jego najlepsze lata? Nie m arnow ał czasu w istocie: oto 28 m arca 1961 r. pow ołany przez Za­ rząd „P ojezierza” przew odniczącym „komisji do spraw utw orzenia in s ty ­ t u t u naukow ego w O lsztynie”, n a w szystkich posiedzeniach w ładz „Pojezie­ rz a ” w latach 1961— 1962 re f e ru je postęp sw ych działań. Oto aż 4 kolejne w ersje regulam inu organizacyjnego placówki, pouzgadniane n a w szyst­ kich szczeblach — z K om itetem C e n traln y m P Z P R włącznie; oto 30 m aja 1962 r. obejm uje kierow nictw o placówki w stad iu m organizacyjnym ; oto 1 listopada 1962 r. kończy budow ę lokalu placówki; oto 1 g ru d n ia 1962 r. podpisuje porozum ienie z Z arządem G łów nym P T H w spraw ie

(4)

przejęcia części personelu Stacji N aukow ej P T H oraz całości jej zbiorów w form ie depozytu; oto 1 stycznia 1963 r. odw ołany ze stanow iska dy­ re k to ra program ow ego i m ianow any przez Z arząd „P ojezierza” se k re ta ­ rzem g e n eraln y m O środka B ad ań N aukow ych; oto 26 m arca 1963 r. ofic­ jalnie in a u g u ru je działalność Ośrodka... Oto wreszcie, po latach przygo­ towań, przy m iarek i różnorakich uzgodnień (wiadomo zaś, co się za ty m słow em kryje), 14 sierpnia 1967 r. w y stę p u je z w nioskiem do K u ra to r iu m O środka o jego usam odzielnienie — i osiąga je w połowie 1968 r., uzy ­ sku jąc od władz w ojew ódzkich g w aran cję całkowitego finansow ania pla­ cówki od 1 stycznia 1969 r... U sam odzielnienie zaś O środka zw iązał O gro­ dziński z okrągłą rocznicą 50-lecia śm ierci p a tr o n a i stulecia opubliko­ w ania przezeń — to znaczy przez Wojciecha K ętrzyńskiego — ro zp raw y

O M a z u r a c h . I sp raw ił zarazem , iż z te j okazji W ojew ódzki K o m ite t F ro n tu Jedności N arodu (którego O grodziński zawsze był ak ty w n y m dzia­ łaczem, a w końcu i przew odniczącym ) dokonał uroczystej in au g u racji Roku Wojciecha K ętrzyńskiego w w ojew ództw ie olsztyńskim, pod p a tr o ­ n a te m m in is tra k u lt u r y i sztuki — co, m a się rozum ieć, przydało szcze­ gólnego blasku sam em u Ośrodkowi, jak też i spraw ie jego usam odziel­ nienia. D yrek to ro w ał nowo kreo w an ej placówce do w iosny 1970 r. — aby od tej p o ry oddać się bez reszty sw ej kolejnej życiowej pasji — m uzealnictw u olsztyńskiem u.

Jak o d y re k to r M uzeum Mazurskiego, k tó r y m został od 1 m arca 1970 r., rozpoczął usilne s ta ra n ia o zorganizow anie osobnej placów ki m uzealnej poświęconej historii piśm iennictw a na W arm ii i M azurach. Rodzime piś­ m iennictw o obu ty ch regionów było od daw n a jedną z jego pasji, ta k że już u początków O środka B adań N aukow ych zorganizował Zespół do B a­ d ań n a d P iśm ien n ictw em W arm ii i M azur (28 stycznia 1963), a także Zespół P orozum iew aw czy Bibliotek N aukow ych, którego ideą było o p ra ­ cowanie centralnego katalogu czasopism i lite r a tu r y regionalnej (9 lutego 1962). Podobnie więc i sw oją działalność m uzealną rozpoczął od ekspo­ zycji zw iązanej z ty m rów nież tem atem , przekształcił bibliotekę m uzealną w Dział Piśm iennictw a, z a tru d n ił w ty m Dziale osobę zajm u jącą się spec­ jalnie dziejam i piśm iennictw a oraz grom adzeniem odpow iedniej lite r a ­ t u r y zarów no dla potrzeb naukow ych, jak i ekspozycyjnych. G dy okazało się, że w ra m a c h istniejącej sieci m uzea ln ej n ie da się w yodrębnić osob­ nego m uzeum piśm iennictw a, ani n a w e t — ze w zględu na niedostatek pow ierzchni w ystaw ienniczej — zorganizować jakiejkolw iek stałej ekspo­ zycji, nie u staw ał w poszukiw aniu obiektu odpowiedniego dla ty c h ce­ lów. I znalazł go na koniec! Znalazł go będąc już na em ery tu rze, jako prezes T ow arzystw a Przyjaciół M uzeum i jako przew odniczący R ad y Wo­ jew ódzkiej P atriotycznego R uchu Odrodzenia N arodowego — lecz jako ten przede w szystkim, k tó ry n adal pozostawał żywo zain tereso w an y dzia­

(5)

łalnością M uzeum i ow ocnym realizow aniem n akreślonych wcześniej za­ mierzeń. Ma być więc ow ym obiektem w skrzeszony z r u in Dom „G azety O lsztyńskiej” , zburzony z p rem ed y tacją przez hitlerow ców w 1939 r., a odbudow any i p rzekazany na ten w łaśnie cel, o k tó ry m była mowa, w 50. rocznicę Września. Oto więc tr iu m fu ją c y Ogrodziński!

Do m uzealnych czasów Ogrodzińskiego należałoby dopisać także kon­ sekw entne i długofalow e działania na rzecz grom adzenia dokum entacji w ydarzeń historycznych w zasięgu czasowym żyjącego jeszcze — ale już szczątkowo — najstarszego pokolenia tu tejszy ch działaczy. W ty m celu już w 1970 r. rozpoczął w swej placówce m uzealnej cykl tzw. „spotkań z naszą h is to rią ”. D otyczyły one kolejno: g ru p y operacyjnej kolejarzy p rzy b y ły ch do O lsztyna w 1945 r., farm aceutów a zarazem działaczy p le­ biscytow ych z 1920 r., miejscow ych literatów , pionierów osadnictw a po­ w ojennego w L idzbarku W arm ińskim , organizatorów ru c h u tu ry sty c z ­ nego w Olsztyńskiem , władz kom u n aln y ch Olsztyna, działaczy P P R , rze­ mieślników, działaczy ru ch u ludowego, organizatorów sportu. Z okazji trzydziestolecia M uzeum w 1975 r. zorganizował specjalną sesję, n a której przedstaw ił w łasną w izję rozw oju m uzealnictw a w najbliższym pięcio­ leciu. On wreszcie, konsekw entnie realizując ideę reprezentatyw ności i kom petencji swego m uzeum w zakresie pro b lem aty k i regionalnej, do­ prow adził do form alnego przem ianow ania go na M uzeum W arm ii i M a­ z u r (1975).

H istoryczne i literaturoznaw cze zainteresow ania Ogrodzińskiego w od­ niesieniu do W arm ii i M azur dały mu pole do całej gam y różnorodnych działań — n a polu naukow ym , literackim i organizacyjnym . Często zresztą jedno z drugim się łączyło — oto np. ożywiona działalność na forum Związku L iterató w Polskich, dotycząca m.in. in s ty tu cji zjazdów pisarzy ziem zachodnich i północnych Polski, w yw ołała jego w ystąpienie na te m a t R u c h l i t e r a c k i na z ie m ia c h z a c h o dn ic h i p ó łn o c n y c h P o ls k i (1965), zaś podobna działalność organizatorska dotycząca „zjazdu p isarzy -p rzy ja- ciół W arm ii i M azu r” w 1960 г., poszła w parze z przedstaw ieniem r e ­ feratu L i t e r a t u r a o W a r m i i i M a z u r a c h 19451960. W „K om unikatach M azursko-W arm ińskich” opublikow ał m .in r rozpraw kę D o r o b e k w y d a w ­ n ic z y w o j e w ó d z t w a o lsz tyń skie go w zakresie h u m a n i s t y k i w la ta c h 19451960 oraz P le b is c y t n a W a r m i i i M a z u r a c h a po ls ka l i t e r a t u r a pa­ m i ę t n ik a r s k a (1970). Inną jego publikacją z k ręg u ty ch zainteresow ań jest L i t e r a t u r a o W a r m i i i M a z u r a c hm ie js ce w k u l t u r z e n a r o d o w e j

(1985). P ublikow ał prace p opularyzujące sylw etki m iejscow ych działaczy k u ltu ry i ru c h u polskiego — jak Feliks Nowowiejski, W ale n ty B arczew ­ ski, A ndrzej Sam ulow ski,' J a n L ubom irski. Rozm iłow any w przeszłości tych ziem, z zadziwiającą odwagą — ale i z widoczną kom petencją — podejm ow ał te m a ty naukow e z odległych od siebie dyscyplin. Owocem

(6)

jego długoletnich zm agań z m o n u m e n ta ln y m zbiorem rękopisów O skara K olberga b y ł tom 40 pom nikowego w y d an ia D z i e ł w s z y s t k ic hM a z u r y p ru s k ie (wyd. Polskie W ydaw nictw o M uzyczne i L u d o w a Spółdzielnia W ydawnicza, 1966). R ezu ltatem osobnych studiów i solidnej p ra c y ba­ dawczej są dwie kolejne naukow e edycje K i e r m a s ó w na W a r m i i i i n n y c h p is m w y b r a n y c h W alentego Barczew skiego, które poprzedził zn akom itym w stępem k ry ty c z n y m (1977, 1984). Z kolei, solidna znajom ość ru c h u pol­ skiego przed r. 1939 w Olsztynie, um ożliw iła O grodzińskiem u napisanie cennej książki S iłę słuszności m a m y . Rzecz o D om u P olskim w O ls z t y n ie

(1980). Rzecz to mianowicie o tym że Domu, k tó r y sam w rzeczywistości odkrył, spopularyzow ał i uchronił od zagłady...

Jego twórczość literack a — a jest au to re m pięciu w y d a n y c h pow ie­ ści — rów nież nosi n iekiedy cechy zainteresow ań historycznych autora, czy n aw et wiąże się z osobistymi jego pasjami... Oto tenże bow iem Ogro­ dziński, k tó r y już u schyłku la t pięćdziesiątych czynnie zaangażow ał się w dzieło u p am iętn ien ia b itw y g ru n w ald zk iej — a to w zw iązku z jej 550 rocznicą, obchodzoną w 1960 r. — k tó ry też działał w Ogólnopolskim Komitecie Z agospodarow ania P ó l i T ras G ru n w ald zk ich (1978— 1980) oraz działa a k tu aln ie w Ogólnopolskim K om itecie G ru n w ald zk im od chwili jego pow ołania w 1986 r. — jest też wszakże au to re m powieści czasów g r u n ­ w aldzkich dotyczącej: Po ś wię cie Rozesłania. In n e j jego powieści histo­ rycznej P r o p o rz e c z B i a ł y m B a r a n k ie m , tr a k tu ją c e j o sto su n k ach w a r- m ińsko-krzyżackich w ostatnich lata c h rządów w ielkiego m istrza W in ry k a z K n ip ro d y oraz biskupa w arm ińskiego S try p ro k a (lata 1369— 1374), po­ święcono aż specjalną dyskusję n a fo ru m Oddziału O lsztyńskiego P T H , aby stw ierdzić expressis verbis, że „Ogrodziński dba o realia historyczne, w prow adza do powieści p onad trzydzieści postaci, k tó re działały w rz e ­ czywistości...” Ma też Ogrodziński w sw oim dorobku książkę W c ie n iu s a m o t n y c h w ie ż, będącą zbiorem szkiców czy gaw ęd historycznych (1962), o k tó re j pisał w y tr a w n y znaw ca prob lem aty k i historycznej ty c h ziem, prof. Tadeusz Cieślak, iż „przeszłość przedstaw iono w niej w sposób pro ­ sty, jasny, pow szechnie zrozum iały” , że „główną pobudką zainteresow a­ nia au to ra przeszłością regionu jest miłość do W arm ii...” I ta k też, a nie inaczej, odczytyw ać należ y m o ty w y w szystkich działań W ład y sław a O gro­ dzińskiego na ziemi, n a k tó re j osiadł był w 1956 r., a k tó rą dziesięć lat wcześniej już nazw ał „ziemią odnalezionych p rzeznaczeń” — z przeczu­ ciem być może, iż stanie się ona także i jego w łasnym , odnalezionym przeznaczeniem.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Treść regulacji wprowadzonej konwencją ONZ z 1948 r. Konwencja posługuje się jednym terminem – „ludobójstwo”, które zakresem jest węższe od proponowanego wcześniej

Odnalezienie go wiąże się z doświadcza- niem niepokoju związanego z pytaniem o sens egzystencji, z odczytaniem „prawdziwego sensu” własnej aktualnej sytuacji i nadaniem

nie trudno sobie wyobrazić stan 35-letniej wdowy, która z dwojgiem dzie- ci musiała wkrótce opuścić dom i wagonem towarowym udać się na „dziki zachód”. Po

nianie fenologii w badaniach faunistycznych, ekologicznych, biogeograficznych, a zwłaszcza w ochronie roślin (rolnictwie i leśnictwie) jest już niezbędne, a przykłady

1979 jest członkiem Polskiej Akademii Nauk, a także członkiem Polskiej Akademii Umiejętności, przewodniczącym Rady Naukowej Cen­.. trum Mikrobiologii i Wirusologii PAN,

Kontekst bliższy czyjBalszy Ijowa: rasah zawsze podkreśla znamię igraeszności i moralnego zła tego czyiju (por. Pod zakaz dekalogu, kjpry używa czasownika rasah nie podpada więc

Ta żmudna technika wymaga najpierw mo- czenia, następnie prasowania źdźbeł, wycinania elementów z preparowanej słomki, a na koniec przypalania żelazkiem, by wprowadzić barwy

K rytyka literacka będzie więc rozumiana przede wszystkim jako praktyczne zadanie nauki o literatu ­ rze Ujęcie to, skierowane przeciwko złemu współistnieniu