• Nie Znaleziono Wyników

Synek z Pszowa, czyli kim jest Jerzy Szymik

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Synek z Pszowa, czyli kim jest Jerzy Szymik"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Alicja Mazan-Mazurkiewicz

Synek z Pszowa, czyli kim jest Jerzy

Szymik

Acta Universitatis Lodziensis. Folia Litteraria Polonica 10, 135-156

2008

(2)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

FOLIA LITTERARIA POLONICA 10, 2008

A l ic ja M a z a n - M a z u r k ie w ic z

S Y N E K Z P S Z O W A , C Z Y L I K IM J E S T J E R Z Y S Z Y M IK

We w spółczesnej polskiej poezji kapłańskiej, postrzeganej często ja k o fe­ nomen socjologiczny1, zaledw ie paru poetów zyskuje u literaturoznaw ców status „osobny” ; są postrzegani ja k o poeci w ybitni, istnieją w św iadom ości odbiorców - profesjonalnych i nie — niejako niezależnie od ow ego „n u rtu ” . B e zw ątpienia wyodrębnienie nastąpiło w przypadku dw óch tw órców : Jana Tw ardow skiego i Janusza Stanisław a Pasierba2. Sam o zestaw ienie tych dw óch nazw isk i typów liryki uśw iadam ia, ja k różnorodne zjaw iska m o g ą się kryć pod pojęciem poezji kapłańskiej3.

1 Bożena Chrząstowska pisze, iż istnienie duchownych uprawiających poezję jest „bezspornym faktem społecznym”, którego włączenie w rozważania nad literaturą bywa jednak - i przez krytykę literacką, i przez samych twórców - kwestionowane. Obok autorów dystansujących się (jako twórcy) wobec swego stanu duchownego są także krytycy niechętni takiemu wyodrębnieniu, widzący w nim nieuzasadnione nadużycie biografizmu. Sama badaczka, uważając rozważania nad specyfiką poezji kapłańskiej za w pełni uzasadnione, upatruje owych znamiennych rysów w obrębie samych tekstów. Zob. B. C h r z ą s t o w s k a , „Wierzą wierszem". O poezji kapia/iskiej, [w:] Religijne aspekty literatury

polskiej X X wieku, red. M. Jasińska-W ojtkowska, J. Święch, Lublin 1997, s. 217-302.

2 W aldemar Smaszcz pisze o nich: „dwaj najbardziej utalentowani literacko kapłani naszej współczesności, którzy stali się, każdy na miarę swojej indywidualności, pierwszoplanowymi postaciami polskiej kultury” . W. S m a s z c z , Ks. Ja n Twardowski p o eta nadziei. Zycie i twórczość, Białystok 2003, s. 23. Uogólniony obraz refleksji literaturoznawczej na temat tych autorów nie sytuuje ich jako postaci „pierwszoplanowych” w polskiej kulturze literackiej, niemniej potwierdza uznanie dla twórczości. N ie oznacza to natomiast, iż nie mogą sporadycznie pojawić się głosy radykalnie inne: chociażby ujawniona niejako mimochodem, wpisana w wywód dotyczący innego poety (Wojciecha W encla), opinia, iż Twardowski to „twórca ubogi w literackość, z pozoru piszący wiersze-modlitwy” , zawarta w syntezie autorstwa Przemysława C z a p l i ń s k i e g o i Piotra Ś l i ­ w i ń s k i e g o : Literatura polska 1976-1998. Przewodtuk p o prozie i poezji, Kraków 2000, s. 315. (To jedyna w tej książce informacja o Twardowskim; o Pasierbie w ogóle brak wzmianki).

3 To określenie zresztą rzadziej jest stosowane w stosunku do Pasierba, sytuowanego raczej wśród „poetów kultury” . Kategoria poezji kapłańskiej nie obejmuje bowiem zasadnie całego dorobku poetyckiego księży-poetów, tak stosowana nie wskazywałaby na żadne specyficzne własności samej poezji. Marek Karwala pisze: „w jednym tylko przypadku można określać poezję jako kapłańską - wtedy, gdy kaplańskość ujawnia się w wierszach”. M. K a r w a l a , M etafizyka oczywistości.

(O poezji ks. Jana Twardowskiego), Kraków 1996, s. 9.

(3)

1 3 6 Alicja Mazan-Mazurkiewicz

Interesującym tw órcą przynależącym do stanu kapłańskiego, w m ojej ocenie zasługującym w pełni na potraktow anie „osobne” , je s t autor m łodszej generacji, Jerzy Szymik. Ów „poeta doctus” - w ykładow ca teologii dogm atycznej, profesor KUL, autor prac naukow ych dotyczących literatury pięknej ja k o „loci theolo­ gicis” 4, bliższy je st z pew nością Pasierbow i n iż Tw ardow skiem u5; je d n a k do­ statecznie odrębny, by w arto było uw ażnie przyjrzeć się je g o propozycji artys­ tycznej i m yślow ej.

Syntetycznego ujęcia znam iennych rysów i najw ażniejszych przesłań jego tw órczości m ożna dokonać, w moim odczuciu, w sposób adekw atny poprzez naszkicowanie wyłaniających się z niej rysów samego autora. Tw órczość religijną, ja k pisze M arek K arw ala, z reguły i niejako z konieczności cechuje autentyzm i tożsam ość podm iotu z autorem ; to także stanow i jej sp ecy ficzn ą wartość o charakterze etycznym 6. W przypadku Jerzego Szym ika dochodzi jeszcze jedna przesłanka; je s t n ią m odel m yślenia nazyw any przez autora op ty k ą inkam acyjną. Oznacza on m iędzy innym i i to, że człowiek m usi się jaw ić w całej swojej konkretności, ludzkiej „krw istości” , bogactw ie niepow tarzalnych rysów . Można dodać - rozw ijając m yśl Szym ika - że tylko tak rozum iany człow iek jest podmiotem (nie przedm iotem !) spotkania, którego obszar stanow i literatura. I jeśli jed n a z uczestniczących w spotkaniu osób - uobecniona poprzez tekst - m a do przekazania drugiej coś w ykraczającego poza w łasn ą subiektyw ność, co (z pełną świadom ością m glistości tego term inu) można nazw ać przesłaniem uniwersalnym , nie dzieje się tak „p om im o” ludzkiej indyw idualności autora, ale dzięki niej. D latego też pytanie o to, kim je s t Jerzy Szym ik, je s t d la m nie w dużej mierze zbieżne z pytaniem , co m a do zaoferow ania jeg o tw órczość. Lub, ujm ując rzecz nieco inaczej: z odpow iedzi na pierwsze z pytań wyłania się odpow iedź na drugie.

4 „Locus theologicus - «miejsce teologiczne», inaczej źródło teologii, sfera rzeczywistości,

z której teologia czerpie «budulec» dla siebie: treści, argumenty, problemy, języ k ” . J. S z y m i k ,

Teologia w krainie pepsi-coli. O d teo lo g ii-m u ki do teologii-mądrości, przedmowa bp A. Nossol,

Warszawa 1999, s. 49. Prace Szymika z tego zakresu to: IV poszukiwaniu teologicznej głąbi literatúry:

literatura piąkna j a k o locus theologicus, przedmowa bp A. Nossol, Katowice 1994 oraz Problem teologicmego wymiaru dzieła literackiego Czesława Miłosza, Katowice 1996.

5 Sam określa Pasierba jak o „najlepszego - moim zdaniem - dwudziestowiecznego polskiego «poety w koloratce»” {„Narzeczone J e zu s a ', czyli pochwała pobożnej starości, [w:] Zapachy, obrazy,

dżwiąki. W ybór esejów i rozmów, Katowice 1999, s. 180). Przywołuje go także jako jednego

z osobistych mistrzów, zwłaszcza w kwestii rozumienia relacji między poezją a modlitwą. W tekstach Szymika dostrzec można także zjawisko, dające się określić jako „myślenie Pasierbem”; przywo­ ływanie jego wierszy jako punktu wyjścia własnej refleksji. Zob. np. Bogu i człowiekowi cudownie

je s t być razem, [w:] Zapachy, obrazy, dźwiąki..., s. 165 i 172. (Takie traktowanie cudzej poezji

nie jest dla Szymika wyjątkowe; być może jeszcze intensywniejsze oraz istotniejsze jest „myślenie Miłoszem” ).

e Marek K a r w a l a (op. cit., s. 70) stwierdza: „zbieżność postaci poety i zbudowanego przezeń podmiotu lirycznego sprawia, że czytelnik czuje się dopuszczony do bezpośredniego spotkania z autentyczną osobą. W kontekście dezintegracyjnych tendencji świata współczesnego takie egzys­ tencjalne spotkanie jest niewątpliwie wartością” .

(4)

Synek z Pszowa, czyli kim jest Jerzy Szymik 1 3 7

Choć m ów ienie o poezji kapłańskiej zakłada niejako prym at kapłańskiej przynależności w obec innych w ym iarów osoby i choć status kapłana narzuca się czytelnikom jak o szczególnie w yrazisty „rys” poety będącego księdzem , proponu­ ję zacząć od innego aspektu. Jest on bow iem , w sensie życiowego doświadczenia, pierwszy, kształtuje też cale życie człowieka; przez sam ego autora zaś przyw oły­ wany je st nadzw yczaj często. O to Szym ik odsłania się czytelnikow i jak o „człowiek rodzinny” . Podkreśla, że fundam ent je g o system u w artości ukształtował dom rodzinny g dzie uczyłem się chrześcijańskiego alfabetu: kochać, pracow ać, cierpieć” 7. K ształtow anie osobow ości przez lata dziecięce to motyw' refleksji, do którego często i chętnie pow raca; m otyw o zdecydow anie jasn ej tonacji:

[...] wrażenia Świąteczne (mocne, dobre, cieple) [dotyczy Bożego Narodzenia przeżywanego w dzieciństwie] utrwalają się w nas na zawsze w postaci niezatartej nigdy przez czas „matrycy szczęścia”8.

Autor ujaw nia pam ięć o bliskich i czułość dla nich, „zapraszając ich” na różne sposoby do sw oich tekstów. W niektórych utw orach (esejach, opow iada­ niach, beletryzow anych w spom nieniach) członkow ie rodziny znajdują się w cen­ trum uwagi. O pow iadanie Z g a łą zką bzu do n ieb a zaw iera historię w zajem nego poznania się, m iłości i trw ającego krótko, przerw anego śm ierteln ą chorobą, małżeństwa dziadków ze strony matki. To pełen liryzm u i czułości hołd złożony babce Luizie, jej heroizm ow i i m iłości. „Ż yję z tego daru. [...] żyję być m oże po to, by tam tej m iłości dać św iadectw o”9.

O ryginalną form ę lite ra c k ą m a W ędrów ka w stro n ę p szo w sk ie g o lasu.

1920-1997, beletryzow ana refleksja nad upływ em czasu; przynoszącym zm iany,

ale też uw ypuklającym stałość w artości w pisanych w życie rodziny Szym ików . Autor proponuje nałożenie na siebie dwóch odległych od siebie w czasie sytuacji, dwóch w ędrów ek tą sam ą drogą: Jadw igi, siostry dziadka ze strony ojca, i W ojtusia, jej stryjecznego praw nuka.

Wyobraźmy sobie, że czas - m ocą słowa i miłości po prostu - nakłada się na siebie inaczej, niż się to zazwyczaj dzieje. A więc oboje m ają dziesięć lat, oglądają nasze stulecie z dwóch różnych perspektyw, początku i końca10.

7 J. S z y m i k , Dziennik pszowski. 44 karlki o ludziach, miejscach, Śląsku i tęsknocie, Pszów-Katowice 2004, s. 6.

8 Zapachy, obrazy, dźwięki, [w:] Zapachy, obrazy, dźwięki..., s. 8. Na temat własnej harmonijnej osobowości, akceptacji siebie, wyraża przypuszczenie: „to się chyba bierze głównie z dopieszczenia” . 0Patchwork, szmaragd, synek z Pszowa. Rozmowa z Katarzyną Najman i M oniką Sztajner, [w:] Akropol z hołdy czyli teologia Śląska. 25 rozmów z księdzem Jerzym Szymikiem o Śląsku

i teologii, o p oezji i kapla/jshvie, o Pszowie i podróżach, o życiu i naszym świecie, wstęp J. Miodek,

Katowice 2002, s. 252).

9 Z gałązką bzu do nieba, [w:] Zapachy, obrazy, dźwięki..., s. 23.

10 Wędrówka w stronę pszowskiego lasu 1920-1997, [w:] Zapachy, obrazy, dźwięki..., s. 26. Opowiadanie to przynosi poetycki opis znamiennych rysów psychiki Szymików: „M arzec był dla

(5)

1 3 8 Alicja Mazan-Mazurkicwicz

W zm ianki o członkach rodziny pojaw iają się także m arginalnie, ale nie jest to - w sensie egzystencjalnym - obecność niew ażna. Esej o niem ieckim poecie rom antycznym ze Śląska niemal na w stępie zaw iera partię „biograficzną” , scenkę na cm entarzu w Łubow icach. A utor notuje zachow anie siostrzeńców , ich zabawę, beztroskę11. W rozw ażaniach o w zajem nych relacjach poezji i m odlitw y wspo­ m ina m atkę używ ającą zbiorów poezji m odlitew nej ja k o m odlitew ników 12 O pisując pobyt na A lasce, gdzie kupil półtorarocznej siostrzenicy łosia i białego misia, ujaw nia okoliczności tow arzyszące literackiem u opracow yw aniu fragmentu relacji z podróży: „Teraz, kiedy piszę te słowa, [M arysia] rzuca łosiem i przytula m isia, m rucząc coś w języku zrozum iałym tylko dla dzieci i zab aw ek ” 13. Tę sam ą M arysię, ju ż czteroletnią, spotykam y w innej nakreślonej parom a słowami scence; gdy w kłada w ujow i w e w łosy kwiaty: ,Jask raw o żó łte jaskr}', złote m lecze, bladziutkie stokrotki, kuliste kw iaty koniczyny” . O bdarow any widzi w tej sytuacji uobecnienie praw dy teologicznej; odnosząc się do cytowanego przez Jana Pawia II w Liście do artystów zdania D ostojew skiego, że „piękno zbawi św iat” i do negatyw nych reakcji na użycie p rzez Papieża ow ego cytatu, w yznaje: „M am y teraz w ręku (właściwie: w kw iatach, w e w łosach) dowody, że miał rację” 14.

Także podróże, oddalenie od dom u, sprzyjają m yśleniu o bliskich. We w plecionym w relację z W łoch w ierszu Palermo. Q uatro canti, nocą. pocta wyznaje: „rozm aw iam o Śląsku, o niem ow lęciu, / tęsknię” 15. T ęsknota i pamięć w yrażają się w kupow aniu upom inków ; te w ydaw ałoby się banalne i zupełnie pryw atne chw ile Szym ik zapisuje nadzw yczaj często. W zm ianka m oże pojawić się ja k gdyby m im ochodem ; notując zakup na pam iątkę z Sycylii taniego instrum entu m uzycznego, au to r rzuca żartobliw e pytania: „w iększość księży ma m uzycznie uzdolnionych siostrzeńców , czyż n ie?” 16 K iedy indziej podróżny podarunek - kupiona od handlarza z plem ienia Szoszonów w ypalona z glinki figurka - staje się ośrodkiem myślowrej calostki w obrębie tekstu. Figurka la,

ich łagodnej natury miesiącem zbyt bolesnym. Niezdecydowanie ziemi, która ju ż wchłonęła śnieg, ale jeszcze nie pokryła się m łodą zielenią, udzielało się ich charakterom od kilkunastu pokoleń. Wprawiało ono w jałowy zamęt myśli, w i tak już skomplikowany labirynt roztrząsań wstrzykiwało nowe wątpliwości, mąciło uczucia, zaciemniało decyzje... Powodowało, że - ja k zwykł mawiać tatułek Teodor - «wszystko było jak za mgłą», uwewnętrznione bardziej niż jesienią І niż trzeba, podatne na byłe jaki ból” . (Loc. cjY.)

11 Zob. Rozbita lutnia, czarodziejska różdżka. O poezji Josepha von Eichendorjfa, [w:] Zapachy, obrazy, dźwięki..., s. 225.

12 Zob. „Utwór m ój głoszę dla króla" (Ps 45, 2). Kilka uwag o relacjach „modlitwa - wiersz',

„kaplaňshvo - p o e z fď , [w:] Eseje o nadziei, W rocław 2001, s. 73.

11 Ameryka: ostatnie lato tysiąclecia, [w:] M iędzy ziem ią a niebem. Notatki i wiersze z podróży

do Am eryki i Francji, do Portugalii i Niemiec, do Grecji i Hiszpanii, na Sycylię, do Borowej IVsi..., Katowice 2001, s. 143-144.

14 Dziennik pszowski..., s. 25.

1J Na skraju Europy, [w:] M iędzy ziem ią a niebem..., s. 97. 16 Ibidem, s. 108.

(6)

Synek z Pszowa, czyli kim je s t Jerzy Szymik 1 3 9

0 nazwie „krąg p rzyjaciół” , to „siedem niew ielkich postaci splecionych ra­ zem serdecznym w ieńcem ram ion i rąk ” 17, z m iejscem na św iecę w środku 1 z dołączoną legendą. Stanow i o na prezent d la całej rodziny, niejako sym ­ boliczny, gdyż: „M ieszkam na Śląsku w dom u, g dzie je st nas w łaśnie sied­ mioro” . K rąg zostaje rozbity przy przenoszeniu bagaży. „A le szw agier i sio­ strzeńcy w parę godzin przyw racają życie m agicznym figurom . Spełnia się indiańska legenda: ludzka w spółpraca i w spólnota przyw raca życie i moc temu, co ro zb ite” 18.

W rażliw ość rodzim ia objaw ia się także w sposób m niej oczekiw any: w o d ­

biorze dzieł sztuki, dostrzeganiu szczegółów. Szym ik zauw aża i notuje, że

w kościele św. Jerzego w e w łoskim m ieście M odica „D zieciątko w ram ionach barokowej M adonny ssie paluszek” 19.

Ta ostatnia obserw acja, zanotow ana w relacji z podróży, przyw odzi na m yśl wiersz Jana T w ardow skiego, w którym m atka, w spom inając o podjętym przez syna w yrzeczeniu się w łasnej rodziny, m ów i do niego ze sm utną w yrozum iałoś­ cią i być m oże ze w spółczuciem : „w id zisz ja k łatw o się w yrzec / ja k trudno utracić” 20. Istotnie, Szym ik przyznaje:

[...] nie je s t łatwo człowiekowi z w ielką wrażliwością na to, co „rodzinne” (a wrażliwość tę odziedziczyłem po przodkach) żyć bez rodziny. Kiedy się ma trzydzieści lat, potrzebuje się kobiety, małżeństwa i całej tej sfery życia. Potrzeba też czegoś głębszego: odpowiedzialności męża i ojca. Bo to jakby „rzeźbi” mężczyznę. To z niego robi „chłopa”2'.

Refleksja podprow adza nas do kolejnego tem atu i kolejnego elem entu

sa-mookreślenia: kapłaństw a. Okazuje się, że rodzinne uw rażliw ienie, będąc źródłem cierpienia, je s t je d n a k także nieocenionym skarbem dla S zym ika ja k o księdza. Siedząc ten aspekt w poezji i innych form ach w ypow iedzi, łatw o bow iem zauważyć, że autor m a w yraźną św iadom ość zagrożeń psychologicznych stanu duchownego. Z hum orem , ale na serio, pisze o objaw ach egoizm u i despotyzm u

u księży: „ów nie znoszący sprzeciw u, lekko ściszony, jedw abno-pobożny timbre

głosu, od którego w ieje grozą; nieum iejętność bezinteresow nego tracenia czasu, prestiżu, zdania” 22. S pecyficzne uw arunkow ania życiow e pokazyw ane są także w wersji „łagodniejszej” , w aprobującym , lecz nie idealizującym opisie; choćby w uwadze dotyczącej psychologii grupki przyjaciół, znających się od sem inarium . Klimat ich tow arzyskich spotkań je s t co praw da, sądząc z innych w zm ianek o przyjaciołach i z tonacji ich p rzytoczonych rozm ów , n ieco inny n iż

17 Ameryka: ostatnie lato..., s. 139. 18 Ibidem, s. 140.

19 N a skraju Europy, s. 106.

20 J. T w a r d o w s k i , Trudno, [w:] Wiersze zebrane 1932-2004, wybór, oprać, i posłowie A. Iwanowska, wyd. II zmienione, W arszawa 2004, s. 500.

21 Być ksiądzem z Pszowa. Rozmowa z Arkadiuszem Urbańskim, [w:] Akropol..., s. 182. 22 Max-от do sztambucha, [w:] Zapachy, obrazy, dżwiąki..., s. 80.

(7)

1 4 0 Alicja Mazan-Maziirkiewicz

„W zebraniach m ężczyzn z grubym i żartam i, ironicznym rozpanoszeniem , gmin- nym i skokam i, piciem na um ór, w rzaskliw ym i śm iecham i”23. Jednak je s t to

Męska ferajna z całą chropowatością międzyludzkich kontaktów, niełagodzonych obecnością kobiet i dzieci. Jak w seminarium duchownym, jak na wojnie, jak w Himalajach... ale jest nam świetnie razem24.

Szym ikowi towarzyszy' troska, by ow a „chropow atość” (której sposób okreś­ lenia m oże naw et zadziw ić odbiorcę) nie przem ieniła się w oschłość serca. O prócz rodziny bliższej i dalszej (bycia synem , ale też w ujem - a także rodziny duchow ej, w łasnych studentów chociażby) rów nież bezinteresowna przyjaźń stanowi ochronę przed zasklepieniem się w egoizm ie czy egocentryzmie. Tw órczość Szym ika eksponuje, choćby w dedykacjach, ale też w samych utw orach, w ażność przyjaźni, na ogół łączącej autora z innym i księżm i. Przyjaźń taka poszerza także w iedzę o życiu, pom aga w odnalezieniu się w śród prak­ tycznych uwarunkow ali: „rozm aw iam y o byciu księdzem w U tah, Katowicach i Lublinie”25.

Szym ika interesują zatem socjologiczne i psychologiczne zagadnienia zwią­ zane ze stanem duchow nym . A le także w ym iar egzystencjalny tego życia: rów nież to, co najgłębiej osobiste, rzadko ujaw niane: niejednokrotnie bolesny dla księży aspekt ich ludzkiej „niepotrzebności” . Przejm ujący w iersz Ja n 11, 3526 opisuje refleksję, która pojaw iła się podczas pogrzebu niewym ienionego z nazw iska księdza profesora. Pogrzeb odbyw a się w klim acie głębokiej wian religijnej, także uznania dla zm arłego... a jednak brak pew nego bardzo ludzkiego wym iaru. Oto nie płacze nikt, bo:

dla nikogo nie skończył się ś w ia t,/n ik t nic chciał um rzeć zam iast n ie g o /a lb o chociaż z nim, /n ik t nie ma wątpliwości, że da się żyć bez niego./C zyżby nikt go nie kochał napraw dę?/Boję się pytać dalej.

W tym rozpoznaniu, które podm iot w iersza odnosi ty leż do um arłego, co - jak m ożem y się dom yśleć - także do samego siebie, po ciech ą je s t m yśl, że „nad jeg o śm iercią płacze Jezu s”27.

O sobista w ięź z C hiystusem ja w i się ja k o sam o ,j ą d r o ” kapłańskiego życia. Poeta często podejm uje kw estie zw iązane z sakram entalnym w ym iarem tej rzeczyw istości. Ju ż w w ierszu z jed n eg o z w czesnych tom ików znajdujemy

u W. W h i t m a n , Pieśń o sobie samym (Song o f myself), [w:] Poezje, przel. S. Napierski. Toruń 1996, s. 28.

24 Ameryka: ostatnie lato..., s. 152. 23 Ibidem, s. 127.

M Tytuł to skrót odsyłający do wersetu z Ewangelii w g św. Jana: „Jezus zapłakał” (cytuję wg Biblii Tysiąclecia).

(8)

Synek z Pszowa, czyli kim jesl Jerzy Szymik 1 4 1

próbę odnalezienia w łasnej form uły bycia kaplanem , sensu posługi: O byś sią

w dłoniach m oich rodził,..28

W szechstronne w niknięcie w kw estię kapłaństw a - refleksyjne, eseistyczne a zarazem m edytacyjne - zaw iera obszerny szkic zatytułow any znam iennie N a

wzór M ełchizedeka. Splatają się w nim wątki dotyczące w ielu „p o zio m ó w ”

tematu: od sygnalizow anych ju ż w cześniej zagadnień natury psychologicznej29 po teologię. A utor z naciskiem podkreśla, że kapłaństw a nie m ożna w ybrać, „wziąć” d la siebie - to dar laski. D ar ów określa sytuację egzystencjalną wybranego, naznacza j ą w nieporów nyw alny z niczym sposób: K apłaństwo. To

znaczy życie b ez reszty wydane na p astw ą Boga30. Piszący je s t je d n a k trzeźwym

realistą i w ic, że takiej w izji kapłaństw a i odpow iedzi na d ar w ybrania p rze­ szkadza ludzka tendencja do sterow ania w łasnym życiem . Status księdza sam w sobie bynajm niej ow ej tendencji nie ruguje ani naw et nie łagodzi; w sensie psychologicznym i socjologicznym stanowi naw et dla niej sprzyjające środowisko. Tymczasem dla kapłana pokusa ta m oże być zgubna. Bow iem dopiero:

z pokrzyżowania naszych własnych planów i możliwości, z uwolnienia od własnej wizji swojej kapłańskiej drogi - rodzi się szeroki oddech kapłańskiego życia, powstają rzeczy najpiękniejsze, najbardziej Boże31.

W eseju porusza je g o akcent osobisty. N ie w ysuw a się on na pierw szy plan; w spartej autorytetam i teologicznym i (w tym najw yższym , autorytetem

Biblii), zatem ja k b y z sam ego założenia „pew nej” poznaw czo refleksji, tow a­

rzyszy ja k o kontrapunkt: „Po piętnastu latach życia kapłaństw em ciągle nie wiem, co to znaczy. B yć m oże z tą niew iedzą um rę” 32.

Można uznać, że spośród różnorodnych, gatunkow o i funkcjonalnie, w y p o ­ wiedzi Szym ika, te adresow ane do księży s ą ja k b y z natury w najw yższym stopniu zdolne do adekw atnego podejm ow ania tem atu kapłaństw a. Zakłada się w nich przecież w spólnotę - jeśli nie indyw idualnych dośw iadczeń, to celów, pytań, poszukiw ań, w spólnotę losu. A le jednak najm ocniej, w m oim przynajm niej odczuciu, przem aw ia przeznaczona „dla w szystkich” poezja. U jm uje o na tem at

M [xxx B yt wrzesień), [w:] Uczą się chodzić. Wiersze, Katowice 1988, s. 18. Po latach autor wyraża nieporównywalną dla niego z niczym radość „sprawowanej w Święta [Bożego Narodzenia] Eucharystii, w czasie której za każdym razem uświadamiam sobie, że oto spełnia się z naddatkiem moja prośba dorastającego chłopaka, prośba - modlitwa z mojego wiersza sprzed dwudziestu kilku lat: «obyś się w dłoniach moich rodził»” . (Dziennik pszowski..., s. 9).

™ W odniesieniu do tego aspektu pojawia się szczypta dydaktyki, łagodnego upomnienia.

Wspominając o tendencji księży do „bycia ważnym”, grania pierwszych skrzypiec, autor dopowiada, żc zawsze jest czas „na naukę śmiechu ze swojej nadzwyczajnej, powołanej i wyjątkowo wyjątkowej osoby” . {Na wzór M elchizedeka, [w:] Zapachy, obrazy, dźwięki..., s. 125).

30 Ibidem, s. 135. 31 Ibidem, s. 117. ił Ibidem, s. 135.

(9)

1 4 2 Alicja Mazan-Mazurkicwicz

ju ż nie w teologicznym uogólnieniu, lecz w sposób osobisty: poeta dzieli się z czytelnikiem w łasnym przeżyciem , a także refleksją doty czącą je g o współbraci w kapłaństw ie.

Przynajm niej w pew nych aspektach to, co najgłębsze w przeżyw aniu kap­ łaństwa, nie m usi być obce czytelnikow i, o ile, sam nie będąc księdzem , dzieli z autorem przekonania religijne. N adzw yczaj często w tekstach Szym ika (nie tylko w poezji, także np. w relacjach z podróży) pow raca lem at m szy świętej, ujm ow anej jak o „serce” życia księdza, a także „ serce” je g o relacji z innymi ludźm i i m iłości do świata. W w ierszu M o lèso n poeta tak oto szkicuje poranek dw óch przyjaciół, księży:

W pustym kościele odprawimy Mszę za świat, który kochamy. Potom wypijemy kawę, oddalimy śmierć.

Raz jeszcze uwierzymy Życiu“ .

Takie rozum ienie m szy - ja k o uświęcającej całą rzeczyw istość, a zatem będącej ze strony człow ieka aktem m iłości nie tylko do B oga, ale do całego stw orzonego św iata3'1, m ożliw e je s t przecież nie tylko dla celebransa; również dla każdego uczestnika liturgii.

inne w iersze ukazują m szę ju ż zdecydow anie „ z p erspektyw y ołtarza”. Szczególnie interesujący, niezw ykły na tle liryki religijnej, także kapłańskiej, w ydaje się w iersz D ziew czynka w żółtych rajstopach, w śląskim kościele, zdający sprawę z tego, co tradycyjna duchow ość określiłaby ja k o „ro ztargnienie”,

ro zp ro szen ie w m odlitw ie. Pow odem „trudności z p łynnym odpraw ia­

niem / m szy” je s t tu niew idziana „nigdy w cześniej ani p ó źn iej” dziewczynka. Pom ijając n aw et kw estię, że „dokum entárny” charakter opisu, w łaściw y więk­ szości w ierszy S zym ika (dokładna lokalizacja opisyw anych sytuacji w czasie i m iejscu) nakazuje odbierać tę sytuację jako rzeczyw istą, je st w niej niewątpliwy rys realizm u psychologicznego: m sza odpraw ia się w pszow skiej bazylice, w m iejscu, z którym Szym ik zw iązany je s t od urodzenia. T w arze parafian są zatem księdzu na pew no doskonale znane, uw agę przyciągają pielgrzym i (wy­ darzenie zrelacjonow ane w w ierszu odbyw a się w dniu m aryjnego święta). Tytułow a dziew czynka przykuw a uw agę kapłana w łaściw ie p rzez cały czas trw ania m szy, nie je st to chw ilow e rozproszenie. Znam ienne, że ksiądz nie stara się „nie w idzieć” dziecka, je g o postaw a nie m a nic w spólnego z tradycyjną

“ BłąkiL·., s. 27.

M Tom asz Kwiecień, odwołując się do listu apostolskiego Orientale lumen, przypomina: „Człowiek, używając [w liturgii mszy] stworzenia, jest tym kapłanem, który ofiarowuje cały świat Bogu i wiąże go z dziełem zbawienia” . T. Kwiecień, Błogosławione marnowanie. O M szy świętej

z Ojcem Tomaszem Kwietniem OP rozmawiają, Jacek Borkowicz i Ireneusz Cieślik, Kraków 2003.

(10)

Synek z Pszowa, czyli kim jest Jerzy Szymik 1 4 3

walką z rozproszeniam i na m odlitw ie” . Pojaw iające się m yśli o przyszłych losach dziew czynki (w idzianych w niezw ykłej perspektyw ie czasow ej, łączącej doczesność z eschatologią) stają się niejako integralną częścią przeżyw ania własnego udziału w liturgii. K ońcow e w ersy w iersza b rzm ią następująco:

Pożywałem Ciało, piłem Krew do ostatniej kropli.

Rozumiałem, wierzyłem, że wszystko w niej jest objęte, wybaczone, święte.

I olśnienie, kiedy czyściłem kielich, kiedy wertowałem mszał: najpiękniejsze, co m ogło się przydarzyć tej ziemi, to chrześcijaństwo”

Początkowe partie w iersza kreślą zew nętrzne i, zdaw ałoby się, nieistotne aspekty zdarzenia (jak choćby drobiazgowy opis ubioru dziewczynki); punkt dojścia może zaskakiw ać. A je d n a k w iersz, przynajm niej w m oim odczuciu, w iarygodnie zaświadcza o egzystencjalnej istotności chrześcijaństw a, która w szak objaw ia się w realiach życia, n ie w ucieczce od nich. M sza w pszow skiej bazylice, w sobotę 8 września, to ukonkretnienie „m szy za św iat” z w iersza M olèson.

Spraw ow anie Eucharystii, będące sam ym centrum kapłańskiej posługi, odsyła do czasu m isteryjnego, który nie je s t jed n ak - w przeciw ieństw ie do religii kosmicznych - czasem m itycznym . L iturgia chrześcijańska przyw ołuje i zaw iera w sobie czas historyczny36. Szym ik z naciskiem podkreśla, że człow ieczeństw o realizuje się w określonym czasie i m iejscu. N ic w tym dziw nego, skoro także najważniejszy dla w łasnej w iary fakt, W cielenie, poeta i teolog postrzega w tym właśnie w ym iarze.

To z powodu Wcielenia, jego konkretności (ten a nie inny czas, to a nie inne miejsce, takie a nie inne ograniczone i kruche, ukrzyżowane w końcu „bycie człowiekiem”) Jezus „nie nadążał” , prowokując ju ż tam i wtedy początki myślenia o erze post chrzęścij ań ski ej3 7.

Wcielenie je s t kenozą, poddaniem się praw om ludzkiego św iata, realizacją zbawienia „skrojoną na ludzką m iarę” , stąd chrześcijaństw o „m a w sobie

33 Błękit..., s. 30. W iersz ten ma prawdopodobnie dużą wagę dla samego autora: otwiera wydany rok później Dziennik pszowski.

34 Janusz Pasierb pisze na ten temat następująco: „Liturgia odwołuje się do historii: współczesny chrześcijanin, który bierze udział w życiu liturgicznym, dociera do „onego czasu” , w jakim żył, umierał i zmartwychwstał Chrystus, ale nie chodzi tu o czas mityczny, lecz o konkretny czas, «gdy Poncjusz Piłat zarządzał Judeą»”. J. Pasierb, Czas otwarty, Pelplin 1992, s. 20.

37 Nadzieja z artretycznie opuchniętych kolan. Chrześcijaństwo a kultura - czy nadchodzi era

poslchrześcijańska?, [w:] E seje o nadziei, s. 17. Ukonkrelniając problem, autor wspomina m.in.

o trudności przekładu interkulturowego: chrześcijaństwo zrodzone nad Morzem Śródziemnym, w kręgu cywilizacji rolniczej, nie w pełni da się przetłumaczyć na pojęcia zrozumiałe np. dla Eskimosów. Nieprzystawalność kulturowa dotyczy nie tylko rejonów geograficznie odległych od kolebki chrześcijaństwa; na obszarach od wieków schrystianizowanych wyzwaniem dla przesłania sformułowanego dwo tysiące temu są chociażby realia „świata cybernetycznego” .

(11)

1 4 4 Alicja Mazan-Mazurkicvvicz

genetycznie niejako zakodow aną słabość - pew ien rodzaj charakterystycznego tylko dla siebie «w ew nętrznego pochylenia w stronę przegranej»” 38.

U fając M istrzow i z N azaretu, Szym ik afim iuje ow ą słabość chrześcijaństw a, a także sw oją własną. Poza nią nie m a bowiem autentyczności życia: jakakolw iek próba ucieczki od w łasnego czasu i m iejsca (pokusa, sądząc z tekstów , naj- zupełniej poecie obca) byłaby zarazem postaw ieniem się poza „ekonom ią zbaw ienia” . „C ud życia dopada nas zaw sze w konkrecie czasu i m iejsca” 39.

H istoryczne zakorzenienie, które Szym ik eksponuje, m a kilk a wymiarów i warstw. Także tę najbliższą rodzinności: bycie Ślązakiem . „W iem , że jestem synek z Pszow a, który w ie to, ale nie w ie tam tego, um ie to, a nie umie tam tego” 40. Śląska przynależność ujaw nia się n a różne sposoby; często jak gdyby na obrzeżach aktualnie podejm ow anego tem atu, bez położonego na nią akcentu. Oto w relacji z podróży do G recji czytelnik znajdzie w spom nienie odbytej w starożytnym teatrze rozm ow y o proporcji ja k o tajem nicy ideału. I zacytow aną żartobliw ą dopow iedz kolegi Szym ika (rów nież księdza i również Ślązaka), że proporcja obow iązuje: „Tak w życiu, ja k w ziście” 41; ow a zista zaś to babka piaskow a w gw arze śląskiej. Innym razem , w jed n y m z esejów, Szym ik pisze o D ostojew skim ja k o pisarzu, który zaw arł praw dę o człowieku:

z ukazaniem całej komplikacji duchowej, sięgającej od krańców zła po krańce dobra. Taki człowiek zamieszkuje dzisiaj nasz glob i jem u je s t potrzebny Bóg, Chrystus, Ewangelia. W Moskwie i St. Petersburgu. W Katowicach i Lublinie42.

Tym zdaniem autor jak b y m im ochodem zakreśla w łasną przynależność „geo- g ra flc a tą ” , w łasne - zarazem śląskiego duszpasterza i w ykładow cy na KUL-u - dw oiste zadom owienie.

Śląskość ujaw nia bogactw o aspektów: religijne, osobiste (zw iązane z wspo­ m nieniem dzieciństw a), kulturowe. W ym iar religijny w iąże się z duchowym centrum , jak ie stanow i bazylika w Pszowie. W skazanie na konkretne sanktuarium jak o na źródło własnej religijności zasługuje na podkreślenie, gdyż nie je s t częste w e w spółczesnej liryce religijnej; tym czasem tw órczość (nie tylko poetycka) Szym ika nieustannie pow raca do ow ego źródła. K siąd z-p o eta w rażliw ie i subtel­ nie odczytuje przesianie płynące z obrazu M atki Boskiej U śm iechniętej, kształtu­ ją c e duchow ość tych, którzy żyją w zasięgu oddziaływ ania ow ego uśmiechu.

я Ibidem, s. 16.

Zaba zawsze kałużą znajdzie. O różnicach miedzy Afrykanam i a Ślęzakami, o farorzach, o słabości gwary i o miasteczku Pszów. Rozmowa w rodzinnym domu w Pszowie z Aleksandrą M atuszczyk-Kotulską Gabrielą Pindur, Franciszkiem i Przentyslawem Kucharczykami, [w:] Akropol...,

s. 20.

40 Patchwork, szmaragd, synek z Pszowa, s. 252. 41 Kolory Grecji, [w:] M iędzy ziem ią a niebem..., s. 186.

42 Chrystus szansą Moskwy, St. Petersburga... Ewangelia w powieściach Dostojewskiego. [w:] Zapachy, obrazy, dźwięki..., s. 223.

(12)

Synek z Pszowa, czyli kim jest Jerzy Szymik 1 4 5

Pszowska świętość - myślę. Akceptująca, wzorem Uśmiechniętej, Boską wolę, trudny kształt życia, niełatwy los. Łagodny uśmiech jako modlitwa życia.

Bowiem n a p s z o w sk im o b ra z ie

Matka Boska uśmiecha się tu jako ktoś, kto wiele w życiu przeszedł. [...] Przecież jasnogórskie szramy są tu tylko zaledwie podmalowane. [..] Pszowski Obraz - to w zasadzie - „dwa w jednym ” . Na jasnogórski ból nałożona została pszowska nadzieja·*1.

Owa herm eneutyka nie sytuuje się w kręgu „pobożnych ż y czeń ” duszpasterza: uiwory lub ich fragm enty, pośw ięcone bliskim , ukazują, że w ich życiu ta postawa została uw ew nętrzniona.

Szymik podejm uje także kw estie zw iązane z określeniem śląskiej tożsam ości kulturowej. W eseju R o zb ita lutnia, czarodziejska różdżka kw estie te ja w ią się w różnych ośw ietleniach: poprzez odw ołanie do kanonu kultury polskiej, do autorytetu, jak im w kw estii Śląska je st dla autora je g o kościelny zw ierzchnik, biskup A lfons N ossol, a także przez pryzm at osobistego dośw iadczenia, zw ią­ zanego z „poetyckim odkryciem ” . Szym ik pisze:

Pierwsze po polsku zanotowane zdanie zostało zapisane na Śląsku w słynnej Księdze Hcnrykowskiej. [...] Wypowiedział je po polsku morawskiego pochodzenia wieśniak do żony Polki, a zapisał niemiecki kronikarz w „eklezjalnym kontekście” , czyli w klasztornej kronice z XIII wieku. Do dziś wzrusza swoją serdecznością: „Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywąj” . Ľsencja śląskości, w moim przekonaniu. Choć na pewno nie tylko jej44.

0 śląskiej ziem i Szym ik z nadzieją m ów i, iż je s t to „tygiel ochrzczonych kultur, ow ocujący bogactw em ew angelicznej, hum anistycznej k u ltu ry ” 45. Jednak współistnienie ku ltu r w ow ym „ty g lu ” ja w i się ja k o zadanie w ym agające rzetelnego w ysiłku. Interesujące w ydaje się w skazanie na poezję ja k o potencjalnie bardzo pom ocną w dziele jednania. Pow ołując się na biskupa N ossola, Szymik pisze o kulturow ej doniosłości poezji Josepha von Eichendorffa; w yraża nadzieję, że jej poznanie m oże ow ocow ać zbliżeniem kultur. O becnie je d n a k poezja niemieckiego rom antyka poprzez sposób swego istnienia (czy raczej nieistnienia) dla polskich czytelników na Śląsku obrazuje paradoksy obcości lub bliskości:

Mimo iż urodziłem się w Pszowie, miasteczku oddalonym od Łubowic o 25 km, to jednak cały mój poetycki smak kształtowano w szkole na wierszach innego W ielkiego Romantyka, urodzonego na Litwie, 1000 km od mojej Heimat...46

41 Zobaczyć len uśmiech i zrozumieć, [w:] Zapachy, obrazy, dźwięki..., s. 16-18.

M Rozbita lutnia, czarodziejska różdżka, s. 233.

41 Ibidem, s. 233-234. 46 Ibidem, s. 224.

(13)

1 4 6 Alicja Mozan-Mazurkiewicz

Zdanie sam o w sobie zaw iera dyskretny kom entarz, ocenę, także em ocjonal­ ną; „kształtow ano” i niem ieckie słow o na określenie ojczyzny, które może oburzać polskich nacjonalistów , ale pow inno być zrozum iałe dla wszystkich uznających w ażność idei m ałych ojczyzn. W niosek je st czytelny: nie tak powinno być. M alej ojczyźnie, także z jej w ielonarodow ością i w ielojęzycznością, należ)’ się obecność od początku. Choć oczyw iście, ze w zględu na uwarunkowania polityki kulturalnej, usilnie kształtującej po II w ojnie w izję Polski ja k o państwa jednolitego etnicznie, zrealizow ać się ow a idea w edukacji w latach młodości autora nie m ogła. N iem ieckiego poetę Szym ik odkryl zatem na w łasn ą rękę, i ja k sam pisze, dopiero po czterdziestym roku życia.

„M oim «językiem serca» je s t polszczyzna” - stw ierdza Szym ik. Jednak za niezwykle w ażny dla realizacji własnej ścieżki duchow ej uw aża trud, jakiego się podjął: nauczenia się ję z y k a niem ieckiego na tyle, by stać się zdolnym do odczytyw ania piękna poezji niem ieckojęzycznej w oryginale, jak k o lw iek z wysił­ kiem . W odniesieniu do tw órczości rom antyka z Łubow ic: „Sprzymierzeńcem je s t tu na pew no dzielone z P oetą proprium silesiacum ...”A1

Sląskość w pisuje się także w kontekst daleki od elitarnych, intelektualnych rozw ażań. W zbiorze Zapachy..., w którym pom ieszczona je s t R o zb ita lutnia,

czarodziejska różdżka, znajdujem y także pełen prostoty, króciutki tekst dotyczący

chodzenia po kolędzie. A utor z upodobaniem w ym ienia nazw y topograficzne okolic Pszow a i nazw iska, „które pow tarzają się na tych polach od setek lal: Reś, Tytko, Szym iczek, G lenc, Szulc, N ikiel, w iele innych, sw ojskich” . Pietyzm w obec szczegółu onom astycznego przygotow uje i uw iarygodnia sformułowanie aktu ufności, że: „Pan B óg chce nas zbaw iać na tej ziem i. W śród tych właśnie pól i takich w łaśnie sąsiadów ”48.

N atom iast w zaw artej w tym sam ym zbiorze rozm ow ie z dziennikarzem „G azety W yborczej” tw órcze zaakceptow anie w łasnego, w yznaczonego uro­ dzeniem m iejsca, przedstaw ione je s t ja k o w arunek konieczny zarów no pa­ triotyzm u, ja k i otw arcia na św iat zew nętrzny: „P olskość i europejskość są m ożliw e w tedy, gdy w y pływ ają z m iłości do w łasnej w si, k rajobrazu zam­ kniętego linią horyzontu”49.

Owo otw arcie - w yjście poza rodzim y horyzont - m oże realizow ać się poprzez podróże, odbyw ane głów nie w ram ach urlopów. N aznaczonem u wakacyj­ ną odśw iętnością i pogodą statusow i podróżnika Szym ik n ie przypisuje raczej rangi realizow ania archetypu homo viator. Turystyce daleko do pielgrzymowania, choć i ona poucza o nietrw ałości: pozw alając dośw iadczyć piękna, uczy zarazem pożegnań. Podróż je s t także szkołą w zględności kulturow ej, ale też tożsamości człowieczeństw a w różnych m iejscach globu: wśród Indian na A lasce, w zapachu

47 Ibidem, s. 231.

48 Chodząc p o kolędzie, [w;] Zapachy, obrazy, dźwięki..., s. 82.

49 Śląsk to nie tylko fa m ilo k [z ks. Jerzym Szymikiem rozmawia Przemysław Kucharczyk,

(14)

Synek z Pszowa, czyli кіш je s t Jerzy Szymik 1 4 7

wędzonych ryb, i w N owym Jorku, gdzie obejrzany m usical skłania do refleksji: „Krystalizuje się w e m nie to, o czym m yślę od w ielu dni. Jakieś trudne do ostatecznego sform ułow ania poczucie solidarności z ludźm i m ojego czasu ” 50.

Pomiędzy w ielokulturow ością świata a m ałą ojczyzną sytuuje się rozleglejsza wspólnota kulturow a: Europa. Europejskość Szym ik rozum ie w ieloaspektow o: akceptując w spółczesne tendencje zjednoczeniow e, ale też - przede w szystkim - odwołując się do korzeni cyw ilizacji śródziem nom orskiej. W w ierszu W idok

z okna na ulicą w yznaje, że zna „słodkogorzki sm ak p ra w d y ,/e se n c ję piołunu

i daktyli” 51. O dsyła zatem do tradycji jedności dobra i piękna, choć i do tradycji „soli attyckiej” , w iedzy bez złudzeń - pojm ując przesianie płynące

z kultury antycznej w sposób podobny, ja k w ielki je j znaw ca, Z ygm unt K ubiak52.

Spośród w arto ści zro d zo n y ch w ku ltu rze śró d ziem n o m o rsk iej Szym ik w szczególnie osobisty sposób sławi książkę. „Człow iek k siążkow y” najpiękniej - w m oim odczuciu - przedstaw ia się w eseju pod deklaratyw nym tytułem

Esej o m iłości do k siq jki. M isterna konstrukcja utw oru łączy w sobie w żyw ą

całość różne, choć niesprzeczne, gdyż spojone w osobow ości autora, porządki wartości, sposoby dośw iadczania świata i m yślenia o nim. O tw iera go „w idoków ­ ka z podróży” i je j poetyckie przetw orzenie: fragm ent w łasnego w iersza p o ­ święconego kaslylijskiem u poecie, Rem igio G onzalezow i53. Sercem w iersza i punktem w yjścia dalszej refleksji je s t w ypow iedź G onzaleza o dw óch n a j­ piękniejszych rzeczach na św iecie, czytaniu i pisaniu; Szym ik w yznaje, że zawsze dośw iadczał praw dy tych słów:

Bo jak porównać dwa zachwyty: słowem przeczytanym i zapisanym, także zdaniem, stronicą, książką? Który ciężar zmęczenia większy: kiedy człowiek usiłuje zrozumieć zapisane albo zrozumiane zapisać?54

Piękno spotyka się ze św iętością: autor eseju przyw ołuje czy tan ą w łaśnie poetycką prozę C hristiana B obina Najniższy?5, której bohaterem je s t św. F ran ­ ciszek z A syżu, „tru b ad u r B oży” . Poezja je s t tu jed n ak zaledw ie cząstką, stopniem w tajem niczenia. Sław iąc N iepow tarzalny sm a k sp otkania w słowie

M Ameryka: ostatnie lato..., s. 157. 11 Błękit..., s. 73.

52 Pisząc o krajobrazie, Szymik odnajduje w nim „greckość”, syntezę słodyczy i goryczy. Stwierdza: „Być może nie tylko w historii, ale ju ż w pejzażu zawarte jest to, o czym pisał Kubiak: RSłodycz grecka; gdy o smutku wie się tak wiele, jak wiedzą Grecy, łaknie się samej słodyczy»” .

{Kolory Grecji, s. 166).

51 Wiersz ów, zatytułowany Najpiękniejszą rzeczą je s t pisać, w całości um ieszczony został (w:] J. S z y m i k , 102 wiersze. W ybór poezji, Katowice 1997, s. 79-80.

54 Esej o miłości do książki, [w:] D otyk źrenicy. Wiersze z lat 1993-1996. Tłumaczenia wierszy

Josepha von Eichendorjfa, poetów Andaluzji, Jacq u es’a Préveria. Esej o miłości do książki,

wprowadzenia ks. bp. A. Nossol, ks. J. Sochoń, Lublin 1997, s. 198. Esej datowany na maj 1996. 55 Wydanie polskie: Ch. B o b i n , Najniższy, prze!. A. Kuryś, Poznań 1995.

(15)

1 4 8 Alicja Mazan-Mazurkicwicz

i p rze z słow o56 Szym ik przypom ina, że piękna je st też różnorodność książek.

„Słowo - to nie tylko poetycka proza, św. Franciszek, trzynastow ieczna Prowan­ sja i G allim ard. W tych sam ych dniach czytani rzecz z innej półki mądrości i piękna”57. Jest nią praca teologiczna, nie to, co nazyw am y „ literatu rą piękną”. Dotyczy ona koncepcji Karla Rainiera, jed n eg o z najw ybitniejszych teologów XX w. Przytoczona zostaje teza Ralinera, że „Isto tą bycia człow iekiem [...] jest fakt, iż je st 011 «słuchaczem Słow a»” . A oto kom entarz Szym ika:

Przez słowo przychodzi do człowieka Słowo... To droga najgłębiej i najjaśniej wytyczona na kartach Biblii. Ale intuicyjnie jest ona zapisana w przebogatym świccie książek. Przebiega przez biblioteczne sale, przez półki z książkami stojące w moim mieszaniu. Wcześniej wytyczyły j ą zwoje pergaminu, stosy glinianych tabliczek. Słuchanie słów po to, by usłyszeć Słowo, Odwieczny Logos, Jezusa Chrystusa. Oto - wierzę - ostateczny sens nauki i pasji czytania, pisania58.

Uderza rozm ach perspektyw y - zarazem w spólnotow ej i osobistej, histo­ rycznej (w syntetycznym skrócie zasygnalizow ano to w szystko, czego dokonala ludzkość w zakresie kultury słow a pisanego) i jednocześnie teologicznej. Zna­ m ienne je s t także dla śląskiego teologa i poety, że refleksyjne w ychylenie ku ostatecznym przeznaczeniom ludzkiej egzystencji nie prow adzi do przekreślenia autonomicznej w artości świata doczesnego. To prawda, celem eseju je st wyznanie w iary w ontologicznie ufundow aną przez Stw órcę m oc słow a; ale celem jest także „pochw ała słow a, pochw ala książki w erze coraz potężniejszych, wszech­ w ładnych «obrazków », u kresu (?) epoki G utenberga” 59. A utor n ie kryje przed czytelnikiem osobistej nadziei, że ew entualny kres ery druku nastąpi dopiero po jeg o śmierci.

Że zawsze będę mógł wziąć książkę do ręki, że będę j ą mógł wertować, dotykać, smakować zapach świeżego druku. Ze będzie zawsze ze mną. Że jej słowo zbłiży mnie do Słowa60.

W ażny je st także m aterialny, oddziałujący na cielesność człow ieka, konkret; nie tylko w tym m iejscu Szym ik w spom ina zapach druku61.

56 Esej o miłości do książki, s. 198. 57 Ibidem, s. 199-200.

58 Ibidem, s. 201. 59 Ibidem, s. 198.

60 Ibidem, s. 201-202. Podobną myśl wyraził francuski myśliciel, „rów ieśnik” XX w., Jean

Guitton: „Zanim więc książka na zawsze zniknie, chciałbym wyśpiewać na jej cześć hymn pochwalny. Przez całe moje długie życie, byłaś mi, książko, drogą do szczęścia”. J. G u i t t o n .

Listy otwarte, przeł. E. Burska, W arszawa 1995, s. 12. Pisze on o błogosławionym pośrednictwie

znaków (hieroglifów, liter), w docieraniu do „rzeczy samych”; wyraża umiłowanie samej idei znaku, zapośrcdniczenia.

61 Wśród zapachów towarzyszących przeżywanym w dzieciństwie świętom Bożego Narodzenia,

(16)

Synek z Pszowa, czyli kim jest Jerzy Szymik 1 4 9

Nic dzieje się zatem tak, że dla perspektyw y eschatologicznej porzucona zostaje „doczesność” książki. N ie porzuca się też poezji i poety. W zakoń­ czeniu eseju pow raca G onzales, z subtelną niespodzianką. O to okazuje się, że wiersz o kaslylijskim poecie w początkow ej partii eseju byl „u cięty ” po cytacie z G onzalcza, m ów iącym o dw óch m iłościach. Słow a te w ydaw ały się puentą, artystycznie i logicznie m ogłyby n ią być. A le w zakończeniu eseju następuje pow rót do tego fragm entu: ujaw nia się to , co następow ało b ezp o ­ średnio po nim , rzeczyw ista puenta w ypow iedzi, o w ym iarze zdecydow anie etycznym.

Szymik kończy słow em nie swoim - pośw iadczając, że to co, cudze, m oże się także stać w sensie duchow ej autentycznie w łasne; w tym przejaw ia się ubogacająca w spólnotę lu dzką m oc książki. 1 w ydaje się, że n ajlep szą rzeczą jest pow tórzyć w y b ó r Szym ika, gest cytowania:

Najpiękniejszą rzeczą na świecie jest pisać. Jeszcze piękniejszą czytać.

Jeśli człowiek wydobywa z siebie

prawdziwe słowo, wówczas odrywa się od tego, co mroczne w duszy. I nie m oże ju ż wrócić do zła62.

Miejscem Szym ika na ziem i je s t Europa - nie w sensie przestrzeni g eo ­ graficznej, lecz cyw ilizacji zrodzonej nad M orzem Śródziem nym . O becnie je st to cyw ilizacja nie tylko zlaicyzow ana63, ale ignorująca lub odrzucająca swe religijne fundam enty.

Chyba jednak nasze dzisiaj - hodie - je s t oryginalne pod względem intensywności inwazji połączonych (i wzajem nie od siebie zależnych) sił rozczarowania i agnostycyzmu, nihilizmu i ateizmu w wersji najbardziej wulgarnej, tzw. praktycznej, dalekiej od filozoficzno-teologicznych subtelności. To atak bodaj najpotężniejszy od tysiącleci64.

świeżym drukiem, czytanych w świąteczny poranek” . (Zapachy, obrazy, dźwięki, [w:] Zapachy,

obrazy, dźwięki..., s. 8).

62 Esej o miłości do książki, s. 202. Choć i tak nie jest to koniec cytowanego fragmentu Gonzaleza: w wierszu Najpiękniejszą rzeczą je s t pisać następuje po tych słowach jeszcze jeden wers zawierający słowa Gonzaleza: „Twoje oczy mówią, że oddaliłeś się od zla”. Te słowa kastylijskiego poety odnoszą się do rozmówcy, który po chwili otrzyma dedykację; m ożna domyślić się, żc do Szymika. M oże jako zbyt osobiste zostały pominięte w eseju.

Sama laicyzacja to zjawisko o wiele wcześniejsze i nie związane z negacją chrześcijaństwa. Tomasz Węclawski sytuuje jej początki w XII w. Charakteryzując ową epokę, pisze, iż „ukryta leza życia wielu chrześcijan brzmi teraz: moje życie należy do mnie - śmierć do Boga” . Cele doczesne człowieka zyskują autonomię, a Kościół nie je s t ju ż utożsamiany z chrześcijańską społecznością; następuje przeciwstawienie „kultury chrześcijańsko-duchownęj kulturze chrześcijańsko- -świcckicj”. T. W ę c ł a w s k i , Wielkie kryzysy tradycji chrześcijaiiskiej, Poznań 1999, s. 61-63.

(17)

1 5 0 Alicja Mazan-Mazurkiewicz

W obec takiej Europy i takiego św iata obow iązuje zasada — żadnego cs- kapizmu. Co więcej: potrzebna je s t solidarność z w łasnym czasem . N ie oznacza ona oczyw iście poddaw ania się pow szechnym zw ątpieniom , ale konieczność uw ażnego w słuchiw ania się w nie, by m óc rzetelnie na nie odpow iedzieć.

Ostrości widzenia musi towarzyszyć siła miłowania. W przeciwnym razie powiększymy szeregi mistrzów podejrzenia i posępności, którzy z Dobrą Nowiną nic mają już wiele duchowo wspólnego''·'

przestrzega Szymik. Sam odsłania się jak o „człow iek swego czasu ” ; nie z chłod­ nego dystansu obserw atora, lecz z pozycji w spółuczestnika próbuje wsłuchać się w je g o puls.

Chętnie także pośw iadcza ten rys autoportretu. N ie tylko w form ie de­ klaratyw nej, także ukazując czytelnikow i siebie sam ego w m igaw ce z życia. Śledząc w telew izji uroczystość nadania Tadeuszow i R óżew iczow i tytułu doktora

honoris causo U niw ersytetu Śląskiego (22 stycznia 1999), słyszy przejmujące,

zatrw ażające słow a poety: „człow iek to ssak, który m oże urodzić się b ez miłości i um rzeć bez n adziei” . I w e w łaściw y sobie sposób na n ie reaguje: „Zapisuję j e natychm iast i dokładnie” 66. Ten gest, postaw a egzystencjalna określa też tw órczość sam ego Szym ika. Jest to autentyczne otw arcie na kom unikaty niesione przez życie: także gorzkie czy naw et odrażające67.

C yw ilizacja nazw ana m etaforycznie krain ą pcpsi-coli68 zasługuje na uwagę z podstaw ow ego pow odu; je s t ludzkim „środow iskiem ży cia” (jakkolw iek za­ trutym), D la duszpasterza, czy też po prostu dla chrześcijanina, istotny jest każdy człow iek; rów nież ten, „który je s t internautą i należy do pokolenia frugo” 69. Tem u człow iekow i należy w yjść naprzeciw . W ja k i sposób?

U jm ując najprościej i w sposób niezm ienny dla chrześcijaństw a, niezależnie od epoki: odpow iedzią m usi być świadectw o życia i słowa. T o p ierw sze sytuuje się nie w w ydzielonych sferach działań, lecz w e w szystkim , co składa się na codzienność. T o drugie - m oże się realizow ać w sposób odpow iedni do kom­ petencji i talentów . Zatem Jerzy Szym ik odpownada światu ja k o filolog - w głę­ bokim znaczeniu tego słowa.

Słowo stało się ciałem - najw iększe w ydarzenie chrześcijaństw a zostało określone tą w łaśnie m etaforą, choć m ogło być nazw ane na tysiąc innych sposobów . Fakt ten je s t fundam entalny dla S zym ika-filologa:

63 Kociłam teologię! Dlaczego? W ybór publicystyki, Katowice 1998, s. 12.

66 Teologia w krainie pepsi-coli, s. 65.

47 Z uwzględnieniem Jakże tych, klóre są typowymi produktami kultury masowej, ja k choćby reklamy.

48 „Kraina pepsi-coli jest przecież aktualną, młodszą o dwadzieścia pięć lat wersją Miloszowej Ziemi Ulro, ziemi wykorzenienia, a jej programowa wodnistość (wszak dzieje się w Erze Wodnika) budzi szczególne połączenie śmiechu i grozy, gdy przybiera jed n ą ze swoich ulubionych form: bezwstydną miłość konsumpcji”. (Teologia w krainie pepsi-coli, s. 10).

(18)

Synek z Pszowa, czyli kim jest Jerzy Szymik 1 5 1

Dla mnie myślenie o słowie ma tu swój początek i uważam, żc dzięki temu wydarzeniu każde ludzkie słowo - czy to, które teraz pada między nami, czy to zapisywane w gazetach, książkach, na ekranach komputerów czy żłobione rylcem niewolnika na glinianych tabliczkach - jest ważne70.

A utor w skazuje, iż m isja słow a, w yw odząca się z je g o fundam entalnej wartości, dotyczy w szelkich form kom unikacji w erbalnej. O czyw iste je d n a k , że w odniesieniu do człow ieka o takim uposażeniu duchow ym i intelektualnym , jak Szymik, ow o posłannictw o przybiera specyficzne form y realizacji: w funk­ cjach teologa i poety. W potocznym odczuciu obie te role s ą bardzo odlegle, czy naw et s p rz e c a ie ze sobą71. W śród odbiorców poezji religijnej na takie postrzeganie relacji dodatkow o w płynąć m ogła „nieprzychylna” teologom poezja Twardowskiego72; o ten zresztą aspekt Szymik m a żal do aulora Znaków

ufności11. N a innym poziom ie refleksji, w postaci zintelektualizow anej, przeko­

nanie o niezdolności teologii do adekw atnego, w obec potrzeb duchow ych w sp ó ł­ czesnego człow ieka, m ów ienia o Bogu w yrażał M iłosz, którego m yśl je s t dla Szymika niezw ykle w ażnym punktem odniesienia.

A jednak d la księdza profesora sprawa przedstaw ia się całkow icie odm iennie. Oczywiście nie postrzega on teologii ja k o sposobu na „zro zu m ien ie” Boga. Człowiek sam dla siebie je st dostatecznie w ielką zagadką; sens życia i bycia człowiekiem rozśw ietla się jed n ak w łaśnie w perspektyw ie teologii, ściślej - chrystologii. M yśl teologiczna, o czym próbuje Szym ik przekonać swego czytelnika, nie je s t także odległa od tego, czym żyje „n iep ro fesjo n alista” w tej materii, co go najgłębiej obchodzi. Zarów no w X III w. u św. W iktora w Paryżu,

70 Obraz, myśl, słowo. Rozmowa z K atarzyną Sadurą, [w:] Akropol·.., s. 204. W tej samej rozmowie padają także inne istotne stwierdzenia. Godność słowa nie ogranicza się dla Szymika jedynie do wypowiedzi doniosłych; znamienna jest odpowiedź autora na pytanie, co przede wszystkim decyduje o wartości słowa. Otóż wartości tej nie umniejsza np. banalność - w codziennej komunikacji, w rozmowie, nic je s t ona czymś złym; złe je s t jedynie niszczące użycie słowa. Jasność wypowiedzi, uroda języka, są cenne, ale nie najistotniejsze: „Najważniejsze jest, żeby [język] służył dobru” . (.Ibidem, s. 205).

71 To poniekąd zintensyfikowanie podnoszonej niekiedy przez krytykę literacką kwestii: czy ksiądz (postrzegany jednostronnie jak o urzędnik, dyspozytariusz prawdy nie podlegającej dyskusjom) może być poetą.

72 Puenta wiersza Jana Twardowskiego Co potem (op. cit., s. 690): Wchodzą w Pana naszego

królestwo ubogie / doktoraty na zU m o chrupie mysz p o d progiem / a to co zrozum iałeś to j u ż nie jest Bogiem, zawierająca ukryty cytat ze św. Augustyna, wydaje się wymierzona w ambicje teologów.

Jednak naprawdę afirmuje Tajemnicę, a prawdziwy teolog czyni to również; próbując rozumem objąć prawdy wiary na tyle, na ile jest to możliwe, nie niweczy wymiaru Tajemnicy, lecz daje wyraźniej odczuć jej głębię.

4 Szymik przyznaje: „Mam o to żal do niego od wielu lat. Bo w jego - m istrza - wierszach obecne jest myślenie o teologii jak o obszarze, który «wysusza» wyczulenie na Tajemnicę, który jest w sumie jakoś szkodliwy dla religii. [...] Tak się nieraz stereotypowo myśli o teologii: że jest arogancka, «wszystkowiedząca», m artwa” . {Wsłuchując sią w p u ls swojego czasu. Rozmowo z K a­

(19)

1 5 2 Alicja Mazan-Mazurkiewicz

ja k i dziś teologia jaw i się ,Ja k o sposób na zrozum ienie, dlaczego życie uwiera i cieszy” 74. Jeżeli aktualnie nic spełnia takich oczekiw ań, to m ożna jc przynaj­ mniej w obec niej form ułow ać, projektując przyszły kształt refleksji o prawdach wiary. Z nam ienne je s t w yczulenie Szym ika na to, jak ie oczekiw ania w stosunku do teologii form ułują inni: z taką sam ą u w agą słucha (a także dopuszcza do głosu w ram ach w łasnych tekstów ) Czesław a M iłosza, w łasnych studentów 75, a naw et - postaci fikcyjne (reprezentujące w szak nadzieje i w ątpliw ości żywych ludzi). C ytując słow a Karla, bohatera Sieci Tom asza W ęcław skiego: „Byłoby pięknie, gdybym m ógł pow iedzieć, że teologia to taka ludzka rozm ow a o Bogu, w której uczestniczy sam B óg” 76, Szym ik odpow iada: „K arl, w łaśnie tak jest pięknie, w łaśnie tak rozum iana i upraw iana teologia będzie n ajpiękniejsza” 77.

Jakie są podstaw ow e rysy takiej teologii? O dw ołując się do W altera Kaspera. Szym ik przyw ołuje m odel tradycji tybindzkiej, łączącej trzy elem enty: kościcl- ność, naukow ość i otw arcie na w spółczesność78. Postuluje teologię pokorną w obec tajem nicy B oga, ale ufną, że zdolna je s t przem ów ić do współczesnego człowieka. „Przypom nijm y rzecz oczyw istą: nuda nie je s t synonim em ortodoksji [,..]” 79. Przeciw działanie nudzie nie oznacza efektow nych czy efekciarskich chw ytów , ubarw iającej otoczki, zew nętrznego „opakow ania” . Przeciw ne nudzie (bo przeciw ne jało w o ści i nieistotności) je s t sam o ją d ro i treść teologii. Stąd w ypływ a osobiste poczucie szczęścia i sensu bycia teologiem - przekazującym drugiem u człow iekow i praw dę, do której sam je s t najgłębiej przekonany i która nadaje życiu sens. „U derzam w bardzo osobiste tony, poniew aż je s t to dla m nie żyw e, pulsujące, nie je s t to jak aś pradaw na stęchlizna «quasi-teologicz- na»” ...80 W iara w w artość przekazyw anej praw dy pow inna ośm ielać teologa; także do spotkania i w yjścia naprzeciw potencjalnego odbiorcy, który' wydaje się najodleglejszy od chęci zapoznania z teologią - „człow ieka krainy pepsi- -coli” 81. T eolog n ie m oże ulegać zniechęceniu, m im o że: „zniechęca monstrualna ignorancja, przerażają otw arte rany, odpycha chłód. A le p o d tym wszystkim ten sam co zaw sze głód sensu, czyli B oga”82.

14 Teologia w krainie pepsi-coli, s. 65.

75 Rozważając w książce W krainie pepsi-coli wartość teologii dla współczesnego człowieka, Szymik korzysta z fragmentów studenckich wypowiedzi, będących pisem ną refleksją na zadane (w ramach prowadzonego przezeń wykładu monograficznego) pytanie: „Jakiej teologii potrzebuje współczesny Kościół i świat?” .

76 T. W ę c ł a w s k i , Sieć. Wyprawa pierwsza. Pytanie o Jezusa, Kraków 1997, s. 27.

77 Teologia w krainie pepsi-coli, s. 25. 78 Zob. Kocham teologią!..., s. 13. 79 Teologia w krainie pepsi-coli, s. 68.

80 Bogu i człowiekowi cudownie j e s t być razem, [w:] Zapachy, obrazy, dźwięki..., s. 170. 81 W iarę w moc teologii, entuzjazm, a także aktualność, wychylenie ku konkretnemu, współ­ czesnemu adresatowi wyrażają same tytuły książek Szymika. Poza wspomnianymi dotąd: Teologio

na początek wieku, przedmowa bp. A. Nossol, Katowice-Ząbki 2001.

(20)

Synek z Pszowa, czyli kim jest J e r z y Szymik 1 5 3

Bycie teologiem katolickim oznacza ponadto dla Szym ika fundam entalny, nic zaś naskórkow y, optym izm . Myśl ta pojaw ia się w kontekście oceny filozofii Kierkcgaarda: ja k o genialnej, ale o ciem nym kolorycie.

Katolicyzm je s t jednak o tę jedną czy dwie tonacje kolon« optymistyczniejszy w myśleniu o ludzkiej naturze, o ludzkich możliwościach i też bardziej się skierowuje niejako ku „centrum ” , tzn. ku rozumności wiary®.

Teolog w ykładający na K U L i duszpasterz je s t je d n a k dla w ielu odbiorców głównie lub w yłącznie spotkanym w słow ie pisanym autorem , szczególnie poetą. Czy w poezji je s t także... teologiem ?

W w ierszu B ó g j e s t M iło śc ią ( U 4, 8), będącym ja k gdyby m yślow ą kontynuacją cytatu z P ierw szego Listu św. Ja n a A p o sto la , zogniskow aną wokół istoty m iłości, znajdujem y stw ierdzenie:

[miłość] Szalona, niebezpieczna, jedyna. Tryska jak ropa i krew z wnętrza Boga, Z Jego istoty i ranw

Ciało i krew w Eucharystii zatraciły dla nas drastyczność: nie reagujem y jak słuchacze z ew angelicznej perykopy: „Jak On m oże nam dać ciało do spożycia?” (J 6, 52)85, daleko te ż odeszliśm y od w yobraźni średniow iecza, od legend mówiących o m ożliw ości spotkania w sakram encie z żyw ą krw ią86. By obudzić uśpioną w rażliw ość na człow ieczeństw o B oga, potrzeba niekiedy obrazów czy słów drastycznych. W w yobraźni religijnej krew m oże ulec sublim acji i o d ­ realnieniu; ropa z p ew nością nie.

Warto sobie uśw iadom ić: to przecież naw ykły do precyzyjnego m yślenia teolog ustanaw ia w słow ie poetyckim w spółrzędność istoty i akcydentalnych (także dla człow ieczeństw a) ran. Sform ułow anie z pew nością zaskakuje. A jednak nie oznacza ono przekreślenia teologii na rzecz poezji: „w tej form ie artykulacji, która stanowi i określa w iersz, w yraża się m oje m yślenie spekulatyw ne”87. A także zachwyt, nieodłączny dla Szym ika i od teologii, i od autentycznej poezji.

Zapisując na sposób poetycki m yśl spekulatyw ną, Szym ik nie w yklucza także tego, co w potocznym rozum ieniu „poetyckie” , a co sytuuje się poza racjonalnością m yśli (jakkolw iek niezm iernie dlań cenną). O p otrzebie syntezy rozumu i uczucia, intuicji i racjonalizm u, m ówi:

° Zmartwychwstanie zmienia wszystko, [w:] Zapachy, obrazy, dźwięki..., s. 144. w Dotyk źrenicy..., Lublin 1997, s. 25.

85 Cyt. wg Biblii Tysiąclecia.

“ Legendy te przywołuje Gustaw Herling-Gmdzmski w opowiadaniu Drugie Przyjście. Opowieść

irediiowieczna (1961).

(21)

1 5 4 Alicja Mazaii-Mazurkiewicz

Jest potrzebny zarówno powątpiewający Apostoł Tomasz, jak І Maria Magdalena. W syntezie tych dwóch postaw mieści się prawda o szacunku, z jakim nas Pan Bóg traktuje88.

Czym natom iast je s t sam a poezja? K reatyw na m oc siow a poetyckiego charakteryzow ana je st, podobnie ja k w artość siow a w ogóle, poprzez odwołanie do Biblii. Jest ona,

z zachowaniem wszelkich proporcji - analogiczna do mocy Adamowego słowa w scenie z rajskiego ogrodu [...]. Nazwane [zwierzęta] - dopiero i naprawdę SĄ, obudzone ze snu nieistnienia89.

Ze szczególną p ow agą traktuje Szymik pytanie o relację m iędzy poezją a głoszeniem Ew angelii. W ysoko ceniąc poezję ja k o przekaz zdolny poruszać serca, n ie m a je d n a k w ątpliw ości co do hierarchii w artości. P oezja je s t - tylko lub aż - „propedeutyką” przepow iadania. Przygotow uje postaw ę religijną, gdyż w ypływ a z fascynacji pięknem ; w tym znaczeniu je st, podobnie ja k postawa autentycznej religijności, bezinteresow na, m a w sobie coś z adoracji. I z właś­ ciw ego człow iekow i, w ujęciu antropologii chrześcijańskiej, głodu wieczności. trw ałości90.

W kontekście w spółczesnych literaturoznaw czych rozw ażań na tem at poezji religijnej, w arto zauw ażyć opinię poety w tej kwestii. O tóż w artości poezji dla życia religijnego Szym ik nie upatruje w je j - w dosłow nym i wąskim sensie - konfesyjności. N a w ątpliw ość rozm ów czyni doty czącą umieszczenia w tom iku Ziem io niebiesko, obok w ierszy religijnych, także erotyków , od­ powiada:

Jestem przekonany, że wszystkie wiersze są bardzo religijne. N ie są być może dewocyjnc - w płytkim tego słowa znaczeniu - i nie wiążą się bezpośrednio ze sferą religijnego sztafażu. Z pewnością jednak osadzone są w przestrzeni świata religijnego, naznaczonego wiarą91.

Poezja m oże m ieć w artość w najgłębszym sensie relig ijn ą także w tedy, gdy nie uśw iadam ia sobie tego ani autor, ani odbiorca: gdy podsyca postawę zachw ytu, afm n acji życia, gdy skierow ana je st przeciw ko nihilizm ow i, pogardzie dla istnienia. W spom inając debatę w K rakow ie, je sie n ią 2000, pod hasłem:

88 Zmartwychwstanie zmienia wszystko, s. 143. ® ,,Utwór mój głoszę dla k ró ld '..., s. 72.

90 „W moim przekonaniu poezja jest takim sposobem «obracania się» w środowisku słowa, które pokazuje, że poza światem opisywalnym do końca, zmysłowo uchwytnym, istnieje jeszcze «coś». Jest też takim sposobem wysławiania się, widzenia i rozumienia świata, który mi podpowiada, iż nie wystarczy pełny brzuch, pękaty portfel i zaspokojone libido, żeby poczuć się syty. To właśnie język poezji poprzez swoją komunikatywność, odrębność, poprzez swoją pierwotną naiwność, w sposób głębszy potrafi zadawać pytania, niepokoić, odsyłać daiej - poza granice dosłowność słowa” - mówi Szymik. Szukam drogi. Rozmowa ze Stanisławem Woźnicą, [w:] Akropol..., s. 208. 91 Życie m a sens, kiedy kochamy... Rozmowa z Katarzyną Chmielowską, [w:] Akropol..., s. 221.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Do obu serii można przystąpić ekster- nistycznie, choć na bardziej zaawansowanym poziomie nauka biologii, fizyki czy chemii staje się niepraktyczna – przychodzi moment, kiedy

Otóż teologia, jako nauka, jest nieustannym znakiem możli- wej i skutecznej współpracy rozumu i wiary; komunikat teologii w tej kwestii jest następujący: nie jest

Realizuje w ten sposób ostateczne zadanie myślenia filozoficznego, ma do czynienia z Bogiem jako swoim przedmiotem (jest o Nim) i podmiotem (On ma w niej mówić), a

Dzieci wymieniają nazwy zawodów, opowiadają, czym zajmują się ich przedstawiciele, dobierają spośród zbioru ilustracji tę, która przedstawia narzędzie, którym się

charakterystyczny dla jednego z czterech zawodów (np. nauczyciel, zegarmistrz, pielęgniarka, fotograf), którego liczba sylab jest równa liczbie sylab występujących w jego

Dzieci kończą zdanie: Lubię bawić się w … Ewaluacja: Dzieci przyklejają buźki wyrażające emocje towarzyszące im podczas zajęć obok swoich baz.

O ile bowiem Orygenes skłonny jest nieraz proponować wręcz kilka konkurencyjnych wykładni danego fragmentu, o tyle okazuje się on być teolo ­ giem, który nie tylko sam

Ile jest funkcji odwzorowujących zbiór liczb naturalnych mniejszych niż 33 i podzielnych przez cztery na zbiór liczb naturalnych mniejszych niż 33 i podzielnych przez osiem.. Oblicz