• Nie Znaleziono Wyników

Wojna krymska w prasie polskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wojna krymska w prasie polskiej"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

Winid, Bogusław

Wojna krymska w prasie polskiej

Kwartalnik Historii Prasy Polskiej 25/2, 5-24

(2)

K w artaln ik Historii Prasy Polskiej X X V 2 PL IS SN 0137-2998

B O G U S Ł A W W IN ID (W arszawa)

W O JN A K R Y M S K A W PR A SIE P O L SK IE J

W ojn a krym ska (1853— 1856) stanowiła doniosłe w ydarzenie w życiu polityczn ym dziew iętnastow iecznej Europy. W iadom ości o przebiegu k on ­ flik tu doch odziły do m ieszkańców państw europejskich jednak w y łą cz­ nie poprzez prasę oraz listy żołnierzy. P odobnie b y ło i na ziem iach p o l­ skich. G azety ukazujące się w język u polskim starały się w m iarę sw ych skrom nych m ożliw ości ukazyw ać czytelnikom przebieg w ypa d k ów na eu ropejskiej arenie polityczn ej.

W K rólestw ie Polskim istniało kilka pism in form a cyjn ych . W p o ło ­ w ie lat pięćdziesiątych na plan pierw szy w ysunęła się w yraźnie „G a ze­ ta W arszaw ska” , redagow ana przez A n toniego Lesznow skiego. Dziennik ten zdecydow anie górow a ł w ielkością nakładu nad pozostałym i gazetam i warszaw skim i, ja k rów nież pism am i z in n ych zaborów . Zapew niało to sto­ sunkow o duże dochody, k tórych jednak nie można b y ło należycie w y k o ­ rzystyw ać ze w zględu na ograniczenia w ładz carskich.

W zaborze austriackim u kazyw ały się w tym czasie dwa polskie pisma codzienne. W stolicy G alicji, L w ow ie, w ych odziła oficjaln a „G a ze­ ta L w ow sk a ” , w K ra k ow ie natom iast — „C zas” . Dziennik krakow ski zaw dzięczał swą suprem ację na rynku w yda w n iczym doskonałem u po­ ziom ow i, tak w ydaw niczem u, jak i m erytorycznem u. R ów n ież zakres o d ­ działyw ania „C zasu” pozostaw ał o w iele szerszy niż „G azety L w o w sk ie j” . Pism o krakow skie, dzięki olbrzym im zasobom in form a cji i now oczesnym m etodom redak cyjn ym , otw iera now ą epokę w dość skrom nej dziew ięt­ nastow iecznej historii prasy polskiej. „C zas” n iew ątpliw ie dorów nyw ał, a naw et przew yższał w iele dzienników austriackich czy niem ieckich.

K w estia w y b oru tytułu nie nastręczała problem u w zaborze pruskim. Ukazywała się tam bow iem w połow ie stulecia tylk o jedna gazeta co ­ dzienna w języku polskim . „G azeta W ielkiego K sięstw a P oznańskiego” (dalej: „G W K P ” ) pozostaw ała form alnie własnością niem iecką, ja k k ol­ w iek polski zespół red a k cy jn y starał się zam ieszczać m aksym alnie dużo in form a cji dotyczących spraw kraju. Często w ysiłk i te ok azyw ały się iluzoryczne, tak iż gazecie zarzucano naw et przesadny lojalizm . ..

(3)

w prasie polskiej. P ierw szy stanowiła dostępność do źródeł in form acji, drugi — cenzura. W połow ie X I X w. doniesienia prasow e p och od ziły z trzech źródeł: przedruków z gazet obcych , k orespon den cji w łasnych oraz oficja ln y ch kom unikatów rządow ych. N ajczęściej w ykorzystyw an o pisma zagraniczne, chociaż system ten nie gw arantow ał obiektyw izm u i dokładności. „G azeta W arszaw ska” cytow ała głów n ie a rtyku ły p och o­

dzące z „Jou rn al de St. P etersbu rg” , „G W K P ” z prasy berlińskiej, „C zas” zaś z gazet w iedeńskich, paryskich i londyńskich.

Za najlepszą, a zarazem najkosztow niejszą form ę zbierania w iadom o­ ści uznawano relacje korespondentów . K om unikaty rządow e stanow iły zazw yczaj uzupełnienia tych dw óch pierw szych źródeł. Z pism polskich n a jw ięcej k orespondentów m iał krakow ski „C zas” i jego serwis in fo r­ m a cy jn y w yraźnie górow ał nad dziennikam i W ielkopolski i K rólestw a. O graniczenia cenzuralne najostrzej k ręp ow a ły „G azetę W arszaw ską” , którą nierzadko zmuszano do przedrukow yw ania artyku łów pism m os­ kiew skich i petersburskich, ok reślających aktualne poglądy rządu car­ skiego. Ingeren cje cenzury pruskiej i austriackiej nie d orów n y w a ły dzia­ łalności rosyjsk iej w tym zakresie, jakkolw iek „cię cia ” b y ły często w y ­ raźnie w idoczne.

P rzełom lat czterdziestych i pięćdziesiątych X I X stulecia otw iera w historii E uropy now ą epokę. T rw ały system w zajem n ych sojuszy Ś w ię­ tego Przym ierza, zapew niający dotąd p ok ój m iędzy głów n y m i m ocar­ stwam i, przestał istnieć. R ew o lu cje i w o jn y lat 1848— 1849 naruszyły dotych cza sow y ład polityczn y. W yraźnie osłabiona A ustria traciła stop­ n iow o swą m ocarstw ow ą p ozycję. R osja M ikołaja I, om inięta przez fale n iep ok ojów , w ydaw ała się sięgać zenitu potęgi. Francja, po blisko czter­ dziestoletniej izolacji polityczn ej, rozpoczęła ponow nie pod kierunkiem N apoleona III prow adzenie polityk i im perialnej. Jedynie pozycja A n glii nie uległa w iększym zm ianom . Starała się ona k on tyn u ow ać swą dotych ­ czasową politykę „balance o f p o w e r” i zachow ania status quo. Bieg w y ­ padków na kontynencie postaw ił jednak pod znakiem zapytania m ożli­ w ość utrzym ania rów now agi. Państw o carów zaczęło w yraźnie dom ino­ w ać w Europie. K ażdy następny sukces M ikołaja I m ógł zachw iać pod­ stawam i im perium brytyjsk iego. D latego też aneksyjne plany P etersbu r­ ga w ob ec T u rcji budziły w L ondynie pow ażny niepokój i zakłopotanie. P odobnie N apoleon III odnosił się do nich nieufnie i traktow ał zam iary cara z w yraźną rezerw ą. P ierw sze m iesiące 1853 r. nie zapow iadały je d ­ nak w ielk ich czy doniosłych w ydarzeń. Europejska opinia publiczna k on ­ centrow ała swą uwagę na lokalnym k on flik cie w Czarnogórze, czy też nieudanym zamachu na Franciszka Józefa. Obieg in form a cji utrudniała m roźna i śnieżna zima, dezorganizująca połączenia k o le jo w e i dyliżanso­ w e. Z aledw ie kilkanaście osób w Europie w iedziało o toczących się ta j­ n ych rokow aniach rosyjsko-angielskich. Zapoczątkow ał je 9 stycznia car

(4)

M ikołaj I, przedstaw iając posłow i brytyjsk iem u w P etersburgu G eorgo­ w i H am iltonow i Seym ou row i plan rozbioru T u r c ji 1. '

Gabinet angielski zajął w ob ec tych p rojek tów stanowisko zdecydo­ wanie negatyw ne. Nie zrażony odm ow ą car postanow ił sam odzielnie w y ­ musić na sułtanie ustępstwa. W ty m celu 28 lutego p rz y b y ł do K onstan­ tynopola sp ecjaln y poseł rosyjski, książę A leksander M ienszykow . Jako pierw szy pow iadom ił o tym fakcie sw ych czyteln ików krakow ski „C zas” , w yrażając opinię, iż m oże dojść do zaognienia stosunków m iędzyn arodo­ w ych. W pod obn ym tonie w ystąpiła 22 m arca „G W K P ” , uzupełniając in­ form a cje pogłoskam i o rzekom ych ruchach flo t w o je n n y ch m ocarstw zachodnich. „G azeta W arszaw ska” dopiero 25 marca zam ieściła doniesie­ nia o m isji M ienszykow a oraz „g o rą cy m i spontanicznym pow itaniu księ­ cia w K onstan tyn opolu ” .

„C zas” , om aw iając cele polityk i rosyjsk iej, podkreślał chęć opanow a­ nia cieśnin tureckich i G recji oraz w ystaw ienia z je j pom ocą olbrzym iej floty, zdolnej panow ać na M orzu Śródziem nym . Zaznaczono następnie, że A nglia i F rancja nie m ogą dopuścić do takiego rozw oju sytu acji i u czy­ nią w szystko, b y pow strzym ać R osję.

„G W K P ” podkreślała natom iast w p ły w y sfer fin a n sjery londyńskiej City na polityk ę angielską i w tym kontekście pisała, iż łagodne ta ry fy celne T u rcji zjednują je j „p rz y ja ció ł” , podczas g d y proh ib icyjn e cła rosyjskie nie zachęcają do rozw oju handlu. D latego też A nglia będzie zainteresowana w utrzym aniu status quo i nie w yrazi zgod y na podział państwa su łta n a 2. P rzebieg rokow ań w k w ietniu i m aju 1853 r. rozw ie­ w ał raczej nadzieje p ok ojow e. „C zas” i „G W K P ” z n iepok ojem przedsta­ w ia ły rosnące żądania M ienszykow a i odrzucanie ich przez Turków . R oz­ ważana była także kw estia ew entualnego zajęcia M ołdaw ii i W ołoszczyz­ n y przez w ojska carskie, w odpow iedzi na odrzucenie postulatów M iko­ łaja I. „G azeta W arszaw ska” dopiero 17 czerw ca podała in form a cję o n ie­ pow odzeniu m isji posła carskiego, oskarżając jednocześnie prasę b ry ­ tyjską i francuską o liczne kłam stwa i oszustwa w zw iązku z kw estią wschodnią.

P ierw sze doniesienia o zajęciu przez R osjan M ołdaw ii i W ołoszczyzn y p o ja w iły się w prasie 5 lipca 1853 r. „G azeta W arszaw ska” podała pełny tekst w ydan ego w zw iązku z ty m m anifestu cara oraz zapewniała czytel­ n ików o spokojn ej rzekom o rea k cji T u rcji i A nglii. „C zas” i „G W K P ” także przekazały m anifest M ikołaja I, nie b y ły jednak tak optym istyczne w ocenie przyszłości. Pism o krakow skie przypom inało o zbrojen ia ch R o­

1 V . J. P u r y e a r , The England, Russia and the Straits Q uestion 1844— 1856, Berkeley 1931, s. 211— 240; L . B a z y l o w , Historia R o sji, t. 2, W arszaw a 1983, s. 222— 229.

* „G azeta W ielkiego K sięstw a Poznańskiego” (dalej: „ G W K P ”), nr 74 z 31 III 1853.

(5)

sji, podczas g d y „E u ropa Zachodnia gubi się tym czasem w czczych sło­ wach, rów nie jak T u rcja w czczych w ysiłk ach ” 3. R ów n ież „G W K P ” zajm ow ała stopniow o p o z y cje coraz bardziej antyrosyjskie („R osja um ie w yborn ie korzystać z rozpraw prasy liberalnej, a natchnienia nadchodzą­ ce z Petersburga przybierają zw yk le form ę czystego liberalizm u” ) i . W dalszym ciągu m ów ion o o w ysługiw aniu się liberalnych filo z o fó w de­ spotyzm ow i w kontekście: K atarzyna II — en cykloped yści — rozb iory Polski. „C zas” atakow ał natomiast ugrupow ania pacyfistyczn e w A nglii i F rancji: „B ez w ątpienia język, jakim przem aw iają stow arzyszenia po­ k o ju i zaślepieni ich k ierow n icy, p op row adziłby nas na brzeg przepaści, przed którą próżno b y nas bron ić ch cieli” 5.

W sierpniu i wrześniu 1854 r. k on tynuow ano intensyw ne rozm ow y, m ające rozw iązać zaistniałą sytuację. D oszło naw et do uzgodnienia tzw. n oty w iedeńskiej, zaw ierającej p rop ozy cje kom prom isow e, została ona jednak odrzucona przez rząd turecki, a państwa zachodnie nie forsow a ły zbytnio je j ustaleń. W yb u ch otw artej w o jn y rosyjsk o-tu reck iej nie stano­ w ił już w ięc dla nikogo zaskoczenia. P odstaw ow ym pytaniem pozosta­ w ała natom iast reakcja m ocarstw zachodnich. A rty k u ł red a k cy jn y „C za­ su” z 8 listopada m ów ił o ch w ilow ej neutralności A n glii i Francji. W m o­ m encie porażek tureckich muszą one jednak zareagow ać zbrojnie, gdyż w przeciw n ym razie same po kilkunastu latach znajdą się w je j p o ło ­ żeniu, a w ów cza s „ju ż nikt nie będzie stawał w ich obron ie” . „G W K P ” podkreślała „k uszenie” przez rząd b ry ty jsk i Prus, aby te p rzy łą czyły się do sojuszu L on dyn — P aryż oraz czynnie w ystąp iły przeciw R osji. „G a ­ zeta W arszaw ska” zestawiała zaś in form a cje o początku w o jn y z rela cja ­ m i o pierw szych pom yśln ych potyczkach na linii D unaju 6.

Dość sp okojn y ton prasy znika po nadejściu doniesień o bitw ie m or­ skiej pod Synopą (30 X I 1853), gdzie w iceadm irał P aw eł N achim ow roz­ bił całkow icie eskadrę turecką 1. Pism o warszaw skie przedstaw iało oczy ­ w iście bohaterstw o dow ód ców i m arynarzy rosyjskich, a także strategicz­ ne znaczenie sukcesu. „C zas” początkow o nie doceniał w agi starcia, je d ­ nak w raz z nadejściem szczegółów zajął zdecydow anie k rytyczn e stano­ w isko w obec ak cji rosyjsk iej. W Poznaniu, podobnie jak i w K rakow ie, dostrzegam y początkow e niedow ierzanie i pom niejszanie rangi starcia. Jednak ju ż po kilku dniach m ów i się o „m asakrze” . P o ja w iły się także spekulacje na temat szybkiego w ejścia flo t sprzym ierzonych na M orze Czarne, „a będzie to zmiana w ażniejsza niż zw ycięstw o pod S yn opą” . Pierw sze dni 1854 r. w ypełn iają w ojow n icze ośw iadczenia w szystkich

3 „C zas” , nr 177 z 5 V III 1853. 4 „ G W K P ” , nr 181 z 6 V III 1853. 6 „Czas” , nr 187 z 18 V III 1853.

e „G azeta W arszaw ska” , nr 290 z 4 X I 1853.

(6)

stron zaangażow anych w konflikcie. P otw ierdzenie w płyn ięcia okrętów angielskich i francuskich na M orze Czarne następuje 11 stycznia. W tym m om encie znikają ostatnie złudzenia, iż m ożliw e jest osiągnięcie k om pro­ misu. 5 m arca w szystkie pisma przekazały p ełn y tekst m anifestu cara M ikołaja I o zerw aniu stosunków dyplom atyczn ych z A nglią i Francją. W dw a dni później n a płyn ęły w iadom ości o w ystosow aniu przez rządy sprzym ierzone ultimatum, żądającego od R o sji ew aku acji księstw naddu- n ajskich do 30 kw ietnia 1854 r. „C zas” i „G W K P ” nie m iały już ja k ich ­ k olw iek w ątpliw ości, iż ultim atum to zostanie przez cara odrzucone, „G a ­ zeta W arszaw ska” nie podała zaś o nim żadnych in form acji. Prasa im ­ perium rosyjsk iego, a w tym i warszawska, zajęta była bow iem atakami na lorda Johna Russella za jego „skandaliczne” w y p ow ied zi o M ikołaju I w Izbie L ordów . 18 m arca „C zas” trafnie przew idyw ał, iż w w yn iku w o jn y „w p ły w y rosyjskie w T u rcji zostaną zastąpione przez angielskie i francuskie” .

W połow ie m arca w ybu ch a jeszcze jedna sensacja. Gabinet b ry tyjsk i zdecydow ał się podać do publicznej w iadom ości ściśle tajne relacje z roz­ m ów angielsko-rosyjskich z lat 1844— 1853. Z przedstaw ionych doku­ m en tów w yn ikało niezbicie, iż R osja jest agresorem , a Z jed n oczon e K rólestw o broni niezależności i całości T u rcji. „G W K P ” zam ieściła te doniesienia już 19 m arca, cy tu ją c dzienniki londyńskie, a „C zas” rozp o­ czął pu blika cję m ateriałów F oreign O ffice 24 m arca. Prasa rosyjska o d ­ pow iedziała na „re w e la cje angielskie” dopiero po m iesiącu. „Gazeta W ar­ szawska” 19 kw ietnia przedrukow ała artykuł z „Jou rn al de St. P eters­ bu rg” , k ry ty k u ją cy rząd b ry tyjsk i za ujaw nienie tajn ych m ateriałów dyplom atycznych. Sam tekst nie okazał się zb yt dobrze napisany. A u to ­ rzy pom inęli wszelkie nieścisłości w treści dokum entów oraz nie zw ró­ cili uw agi na fakt, iż do m arca 1854 r. strona b ry tyjsk a tw ierdziła, że daw ne uzgodnienia są tylk o „p ry w a tn y m i rozm ow am i m ężów stanu” . O becnie zaś nadano im olbrzym i w ym iar. Propaganda rosyjska gen e­ ralnie nie m ogła w ypracow ać odpow iedzi na pytanie, kto ponosi odpo­ w iedzialność za w yw ołan ie w o jn y (poza T u rcją, oczyw iście). R zeczow ą analizę polityczną zastępow ały raczej zm ienne nastroje M ikołaja I. Nie w p ły w a ło to oczyw iście dodatnio także na działalność dyplom atyczną. G eneralny zarzut postaw iony gabinetow i brytyjsk iem u brzm iał: „ W oczach ludzi bezstronnych ogłoszenie to nieodzow nie jedn ej tylk o rzeczy dow odzić m oże: nadużycia w spaniałom yślnej ufności, której w ca ­

le nie oceniono, i niespraw iedliw ości podejrzeń , które biorą za pozór do nieszczęsnej w o jn y ” 8. A rgum entacja ta nie była przekonyw ająca, a o d ­

w oływ an ie się do u fności i w spaniałom yślności w dyplom a cji nie ma w iększego sensu. W iadom ość o oficja ln ym w ypow iedzen iu 'w o jn y przez A nglię i Francję dotarła do K rakow a i Poznania bardzo szybko. P rze­

(7)

m ów ienie k rólow ej W iktorii w Izbie L o rd ó w i je j deklaracja w ojen n a (27 III 1854) zostały ogłoszone w „G W K P ” ju ż 29 marca. „C zas” opu bli­ kow ał je zaś 1 kw ietnia. Dziennik poznański nie w racał już do p rzyczyn i uw arunkow ań pow stania k on flik tu na Bliskim W schodzie, kon centru jąc uwagę na rozw oju sytu acji m ilitarnej. P odobnie postępow ał „C zas” , pod­ kreślając pełną niezależność pisma i dążenie do absolutnego ob iek ty ­ w izm u w ukazyw aniu w ydarzeń czytelnikow i.

Zupełnie inaczej natom iast w yglądała sytuacja prasy im perium ro ­ syjskiego, a w ięc i „G a zety W arszaw skiej” .' Od końca m arca do począt­ k ów m aja 1854 r. musiała ona b ow iem zam ieszczać artyku ły ukazujące „tło k on flik tu ” oraz podkreślające napastliwą i agresyw ną politykę m o­ carstw zachodnich. Zaatakow ana została rów n ież tam tejsza prasa („N ie­ jedn okrotn ie m ieliśm y już sposobność w skazyw ania, z jaką skw apliw ością organa zagranicznej prasy zbierają i rozsiew ają w iadom ości n ajn iepraw - dziwsze, naw et kłam stw a n ajniepraw dopodobniejsze, jak tylk o zdaje im się, że potrafią przez nie obu dzić przeciw R o sji nieufność i o b a w y ” ) 9.

Doniesienia o w ypow iedzen iu w o jn y przez państwa zachodnie podano dopiero 18 kw ietnia. W kom entarzach przypom inano zaś „u m iłow anie pok oju M ikołaja I” , niezagrażanie k om ukolw iek, a w ręcz przeciw nie, n ie­ sienie bezinteresow nej p om ocy potrzebu jącym (m onarchia habsburska — W ęgry 1849) 10. O ficja ln y w o je n n y m anifest cara, stanow iący odpow iedź na deklaracje cesarza N apoleona III i k rólow ej W iktorii, został ogłoszon y w prasie w arszaw skiej 5 m aja 1854 r., kończąc w zasadzie „d y sk u sję ” na tem at p rzyczyn pow stania konfliktu.

Tym czasem w lipcu sprzym ierzeni skoncentrow ali w W arnie ok. 70 tys. żołnierzy. Do rozpoczęcia działań na Bałkanach jednak nie doszło, gdyż R osjanie zdecydow ali się, pod presją Austrii, opuścić M ołdaw ię i W ołoszczyznę. Pow stała zatem dość paradoksalna sytuacja, gdyż w r o ­ gie strony oddzielały m orza i państwa neutralne. R osjanie spodziew ali się ataku w rejon ie Odessy bądź Sew astopola, b ow iem w ypraw a alian­ tów na K aukaz nie w ydaw ała się praw dopodobna. W W arnie sp rzym ie­ rzeni odb yw a li narady nad uzgodnieniem kierunku inw azji. Francuzi, z m arszałkiem A rm and de Saint-A rnaud na czele, opow iadali się za ude­ rzeniem na K rym . P oparł ich dow ódca angielski lord James F itzroy R ag­ lan, m im o o p o ró w k ieru ją cego flotą adm irała Jamesa Dundasa. Plano­ w an y desant stw arzał olbrzym ią ilość problem ów , które należało szybko rozw iązać. Oba sztaby m iały m gliste p ojęcie o przyszłym terenie walki, nie rozw iązane pozostały także kw estie zaopatrzenia i łączności z K o n ­

stantynopolem . P odstaw ow ą trudność przedstaw iało jednak przetranspor­ tow anie w ojsk przez M orze Czarne. .Ostatecznie 7 września 1854 r. olb rzy ­ m ia flota opuściła brzegi tureckie i ruszyła na w schód. 13 września

» Tam że, nr 83 z 28 III 1854.

(8)

pierw si żołnierze fran cu scy stanęli na ziem i rosyjsk iej, w pobliżu w ioski Eupatoria, na półn oc od Sewastopola. A n g licy rozpoczęli w yładunek nieco później. Cała operacja trw ała aż pięć dni. D ow odzący armią rosyjską książę A leksander M ienszykow nie zrobił nic, aby utrudnić czy przeszko­ dzić sprzym ierzonym w lądow aniu. Uznał on, iż siły, jakim i dysponuje, są zb yt małe, zajął w ięc obronną p o z y cję nad rzeką Alm ą, leżącą na tra­ sie aliantów do Sewastopola. O gółem R osjanie skoncentrow ali 36 400 żoł­ nierzy. W ojska .państw zachodnich licz y ły w pierw szym rzucie ponad 50 tys., w tym 23 tys. A n glików . Część sił pozostawała b ow iem w T ur­ cji, gdyż zabrakło dla nich m iejsca na okrętach u .

In form acje prasow e o k on centra cji aliantów w W arnie i ich p rzy go­ tow aniach do ataku na K ry m b y ły liczne. „C zas” i „G W K P ” dokładnie przedstaw iały składy oddziałów , sylw etki dow ód ców , za ch w yca ły się pięknem m undurów — szczególnie A n glik ów , ci b ow iem w yru szyli na w schód w ga low y ch uniform ach, takich, jakich używ ano na paradach w L ondynie. W szystkie doniesienia utrzym yw an e b y ły w tonie niezw ykle optym istyczn ym i patetycznym . P anow ała niezachwiana wiara w szy b ­ kie zw ycięstw o sprzym ierzonych. „G azeta W arszaw ska” nie podaw ała oczyw iście tych w iadom ości. Zam ieszczała natomiast starannie w ybran e cyta ty z gazet zachodnich, m ów iące o p ew n y ch niedociągnięciach p ołoże­ nia soju szn ik ów w W arnie, o brakach w środkach transportu czy też o początkach epidem ii cholery.

R osyjskie przygotow ania w ojen n e osłonięte b y ły ścisłą tajem nicą i nic o nich nie pisano.

O drębn y p roblem stanow i czas przepływ u in form acji. T u rcja nie m ia­ ła w ów czas jeszcze połączeń telegraficznych ze stolicam i in n ych państw europejskich. N ajbliższe telegra fy zn ajdow ały się w W iedniu i Trieście. D latego też w szystkie w iadom ości d ociera ły poprzez k u rierów k ursują­ cych na trasie K onstantynopol— W arna— W iedeń bądź statkami do T rie­ stu lub M arsylii. W obu przypadkach p rzepływ in form a cji trw ał ponad 10 d n i 12. R osjanie rów nież nie m ieli bezpośrednich połączeń z w y b rze ­ żam i M orza Czarnego. Jednak ich prace nad budow ą linii telegraficznych dobiegały już końca i w zim ie 1854/55 uzyskano połączenie Sew asto­ p o l-P e t e r s b u r g . Sprzym ierzeni dopiero w m arcu 1855 r. u k oń czyli linię z W iednia do W arn y i Bukaresztu, na jesieni zaś tego rok u u łożono p od ­ m orski kabel telegraficzny łączący Sew astopol z W arną. L on dyn i Pa­ ryż dopiero w ięc w praw ie rok po R osjanach uzyskały m ożliw ość szyb­ kiego kom unikow ania się z dow ództw em korpusu ekspedycyjn ego.

W y b ó r K rym u jako m iejsca ataku potw ierdził przew idyw ania gazet. „C zas” i „G W K P ” przedstaw iały operację desantową jako w ielki sukces

11 W . H . R u s s e l l , T h e W a r fro m the landing at Gallipoli to the death o f L ord Raglan, London 1855, s. 151— 167.

(9)

aliantów i p rzew idyw a ły szybkie rozbicie przez nich arm ii M ienszykow a oraz zajęcie Sewastopola. „G azeta W arszaw ska” nie podaw ała żadnych in form a cji na ten tem at poza suchym i, krótkim i wzm iankam i o desancie „A n g lo -F ra n cu zó w ” i zajęciu przez w ojska carskie obronnej p o zy cji nad rzeką Alm ą.

19 w rześnia sprzym ierzeni rozpoczęli marsz w kierunku Sewastopola. W ieczorem , g d y w ojska doch odziły do brzegów A lm y, stw ierdzono ob e c­

ność pow ażn ych sił rosyjsk ich po drugiej stronie rzeki. Na odbytej na­ radzie atak postanow iono rozpocząć nazajutrz. W ojska francuskie m iały nacierać na praw ym skrzydle, w zdłuż b rzegów morza. A n g licy zaś p o­ w inni b y li sforsow ać A lm ę w centrum i na lew ym skrzydle. W skutek pow ażn ych b łęd ów dow ództw a rosyjsk iego aliantom udało się ten plan z re a liz o w a ć13. M ienszykow pozostaw ił b ow iem swe prawe, najn iebez­ pieczniejsze skrzydło praw ie nie obsadzone. W zgórza tam się znajdujące zostały ju ż w pierw szej fazie b itw y zajęte przez Francuzów . R ozpoczęli oni natychm iast ostrzał centrum i ty łó w arm ii carskiej. A n g licy sforso­ w ali w tym czasie A lm ę, nie b y li jednak w stanie odrzu cić R osjan na większą odległość. Ostrzał francuski zm usił wszakże M ienszykow a do za­ rządzenia odw rotu, gdyż zamieszanie w centrum fron tu groziło pow ażn y­ m i następstwam i. O gółem straty w ojsk carskich w y n osiły 5700 zabitych i rannych. S oju szn icy stracili ponad 3000 ludzi. W iększe o fia ry ponieśli B ry ty jcz y cy , k tórzy toczyli zacięty b ó j p rzy forsow an iu rzeki i odpie­ raniu liczn ych kontrataków r o s y js k ic h 14. W iadom ości o bitw ie dotarły do stolic E uropy po 11— 12 dniach, poprzez W arnę i W iedeń. 30 w rześnia podała ją korespondencja austriacka, pow ołu ją c się na anonim ow ego ka­ pitana okrętu p rzy b yłeg o z K ry m u do W arny. 2 października treść tej depeszy została zam ieszczona w „G W K P ” , a następnego dnia w „C zasie” . 3 października także „G azeta W arszaw ska” poin form ow ała sw ych czy ­ teln ików o „m a ło istotnej potyczce straży przednich na K ry m ie ” . W „C za­ sie” i „G W K P ” p o ja w iły się n a jp ierw krótkie, niepew ne doniesienia tele­ graficzne z W iednia, następnie ogłoszono bardziej lub m niej dokładne relacje św iadków i uczestników starcia, p rzy b y ły ch z K rym u . D oniesie­ nia o bitw ie k o ń czy ły zaś oficja ln e raporty g łów n od ow odzących , prze­ dru kow yw an e z paryskiego „M on itora ” i londyńskiego „T im esa” . In for­ m acje o A lm ie zn ajdow ały się na łam ach gazet polskich przez ok. 15 dni. P o tym okresie w y stęp ow a ły ju ż tylk o w form ie przypom nienia czy szerszej refleksji, dotyczącej głów n ych prob lem ów w o jn y . Ten schemat nie dotyczył oczyw iście „G a zety W arszaw skiej” . Car dow iedziaw szy się bow iem o w yn ikach pierw szej k on fron ta cji z w ojskam i państw

zachod-18 J. S i k o r s k i , Z a rys historii w o jsk ow ości p ow szech n ej do końca X I X w., W arszaw a 1975, s. 525— 529 oraz W . B. P e m b e r t o n , Battles o f the Crim ean W ar,

London 1962, s. 27— 69. '

(10)

nich osobiście zakazał publikow ania jakich kolw iek m ateriałów o bitwie, poza oficja ln ym i kom unikatam i księcia M ienszykow a 15. Te zaś przedsta­ w ia ły A lm ę jako m ało istotne starcie, po k tórym nastąpił w spaniały i zw ycięski odw rót drogą bakczysarajską, w celu połączenia się z posił­ kam i z K erczu i Perekopu. Dodano oczyw iście: „W szystkie w iadom ości rozgłaszane w gazetach zachodnich o w spaniałych na K ry m ie zw y cię ­ stw ach zupełnie są fa łszyw e” 16. D opiero 8 października przyznano, iż „p oty czk a ” miała nieco pow ażn iejszy charakter, niż pierw otnie sądzono. P o kilku godzinach odpierania u p orczyw y ch ataków, w ob ec zagrożenia ze skrzydła, pom yślnie przeprow adzono op era cję odw rotow ą. Na tym „G azeta W arszaw ska” koń czyła sw e in form a cje na tem at b itw y nad A l­ mą. W rócon o do niej po przeszło m iesiącu, ale ju ż w zupełnie in n ym k on ­ tekście. W całym serw isie nie czyniono rozróżnienia m iędzy w ojskam i angielskim i a francuskim i.

W „C zasie” i „G W K P ” rozróżnienia te dostrzegam y bardzo w y ra ź­ nie. G d y p ow oływ a n o się na francuskie źródło in form acji, zawsze p od­ kreślano decydu jące znaczenie uderzenia na praw ym skrzydle, jeśli zaś doniesienie b y ło pochodzenia angielskiego, następow ały krw aw e opisy przepraw y przez A lm ę. Soju szn icy w yrażali się naw zajem o sobie z w iel­ kim szacunkiem. W zajem ne p och w a ły d o ty czy ły także „boh aterstw a” księ­ cia G eorge’a W illiam a Cam bridge i księcia Jérôm e Bonapartego, chociaż żaden z nich w w alce n iczym szczególnym się nie w yróżn ił. D ziw nym trafem obaj opuścili w krótce K ry m i „z p o w o d ó w zd row otn y ch ” p o w ró ­ cili do sw ych krajów . N ieco odbiegała od tego schem atu in form acja „G W K P ” z 5 października, k ied y to p ow ołu ją c się na „d o m y bankierskie w W iedn iu ” przedstaw iono zatrzym anie A n g lik ów przez R osjan po sfor­ sow aniu rzeki i nadejście p om ocy francuskiej w ostatniej ch w ili przed p on ow n ym „w rzu cen iem ” ich do w ody. Jest to je d y n y zgrzyt w doty ch ­ czasow ym hym nie poch w aln ym na cześć aliantów.

Po bitw ie siły anglo-francuskie zatrzym ały się na 3 dni, nie p od ejm u ­ jąc naw et p ró b y pościgu za R osjanam i i zdobycia Sew astopola przez za­ skoczenie. W prasie zn ajdu jem y liczne pogłoski o zajęciu już miasta, je d ­ nak nie odpow iadały one praw dzie. Nikt oczyw iście nie k ryty k ow a ł lorda Raglana i um ierającego Sain t-A rn ou d za zatrzym anie ofen syw y, chociaż b y ł to n ajlepszy m om ent do opanow ania tw ierdzy, która pozostaw ała praktycznie bez załogi.

W drugiej połow ie października 1854 r. zaczęły docierać do opinii publicznej E uropy doniesienia o nie najlepszej organizacji służby zdro­ w ia w arm ii angielskiej. C ytaty prasy londyńskiej przedstaw iane b y ły w „C zasie” z pew n ym niedow ierzaniem . M ów iono częściej o lepszej opie­ ce m edyczn ej w arm ii francuskiej. „G W K P ” także przytaczała tylk o m a­

15 Tam że, s. 115.

(11)

łe fragm en ty artyku łów „T im esa” o złym stanie szpitali. „G azeta W a r­ szaw ska” natom iast w pełni starała się pokazać b łęd y sprzym ierzonych, m ów iąc o pan u jącym głodzie i zim nie, spustoszeniach ch olery i fatalnej opiece nad rannym i. D oniesienia te uzupełniano w iadom ościam i o sukce­ sach rosyjsk ich na Kaukazie.

W tym czasie arm ie alianckie za jęły p o z y cje na południe od Sew a­ stopola, przy gotow u ją c się do szturm u jego połu dn iow ej dzielnicy. R osja ­ nie w zm ocn ili znacznie załogę miasta, a siły lądow e skoncentrow ali na p ółn ocn y w schód i w sch ód od A n g lik ów i Francuzów . „C zas” i „G W K P ” in form ow a ły sw ych czyteln ików o bom bardow aniu tw ierdzy i przew id y ­ w a ły szybkie je j opanow anie. „G azeta W arszaw ska” , podobnie ja k inne gazety państwa carów , nie m ogła u żyw ać słow a „ostrza ł” czy „b om b a r­

dow an ie” . Zastępow ano je zw rotam i „oblężen ie trw a, w w arow niach w aż­ n iejszych uszkodzeń nie b y ło ” 17.

P od kon iec października książę M ienszykow postanow ił przeprow a­ dzić działania zaczepne, m ające na celu rozpoznanie sił sprzym ierzonych i ew entualne zdobycie portu w Bałakławie. Do operacji tej zostało w y ­

znaczone zgrupow anie generała P aw ła L iprandiego. Z decydow an o atako­ w ać na odcinku b ron ion ym przez w ojska tureckie, blisko p o z y cji angiel­ skich. 25 października o św icie na przerażonych T urków skierow ały się m asy kaw alerii i piech oty rosyjsk iej 1S. Zaskoczenie udało się świetnie. Żołn ierze tu reccy rzucili się do ucieczki, nie m yśląc o obron ie 4 redut, w k tóry ch się znajdow ali. Pow stała bardzo niekorzystna dla sprzym ie­ rzon ych sytuacja, gdyż od portu w Bałakław ie dzielił R osjan tylk o jeden

regim ent piech oty angielskiej. Na szczęście dla aliantów 93 pułk górali szkockich pod dow ództw em brygadiera Johna Cam pbella zatrzym ał jazdę rosyjską. Na rozproszonych R osjan szarżowała ciężka brygada kaw alerii generała Jamesa Scarletta. K ontratak ten zm usił w ojska carskie do za­

jęcia p o z y cji w zd ob y tych redutach. Na polu b itw y zapanowała cisza. R o ­ sjanie w ykorzystali ją do w yw iezien ia dział ze zdobytych um ocnień. W tym m om encie lord Raglan w yda ł lekkiej brygadzie lorda Jamesa Cardigana rozkaz „ataku na działa przeciw n ika” 19. Rozkaz nie precyzow a ł jednak, które działa Cardigan ma zaatakować. W skutek fatalnego zbiegu ok olicz­ ności lekka brygada kaw alerii w ykonała szarżę na działa znajdujące się w sam ym środku szyku rosyjskiego. Z trzech stron posypał się grad pocisków , dziesiątkując w spaniałe regim enty. A n g licy m im o to zdobyli baterię, lecz w ów czas zaatakowali ich ułani i kozacy rosyjscy. Z 700 żoł­ nierzy, k tóry rozpoczęli atak, p ow róciło do obozu m niej niż 200.

P ierw sze in form a cje o bitw ie pod Bałakławą dota rły do E uropy p o ­

» Tam że, nr 283 z 27 X 1854.

18 A . S e a t o n , The Crim ean W ar. A . Russian Chronicie, London 1977, s. 138— 156.

(12)

przez M oskw ę — kom unikaty rosyjskie w y p rzed ziły aż o 5 dni doniesie­ nia angielskie i francuskie. „G azeta W arszaw ska” ju ż 2 listopada cy to ­ w ała o ficja ln y kom unikat księcia M ienszykow a o zdobyciu 4 redut i 11 dział oraz rozbiciu kaw alerii angielskiej. In form acje te przedstaw iła na­ stępnie „G W K P ” , aczkolw iek nie w ierzyła ona w praw dziw ość donie­ sień 20. „G azeta W arszaw ska” , w yk orzystu ją c sukces pod Bałakławą, prze­ kazała pełniejsze w iadom ości- o bitw ie nad A lm ą. D ow iadu jem y się m ia­ now icie, iż rozegrała się tam duża bitwa, a „nasze w ojska ustąpiły przed w yższością liczb y A n glo-F ra n cu zów ” .

Pism o warszawskie zam ieszczało na tem at przebiegu w o jn y jedyn ie oficja ln e kom unikaty, prasie im perium b ow iem zabroniono pu blikow a­ nia rela cji św iadków czy listów żołnierzy. Tego typu m ateriały za jm o­ w a ły natom iast dużo m iejsca w pism ach zachodnich. Jedyn ym i doniesie­ niam i w „G azecie W arszaw skiej” , poza oficja ln y m i kom unikatam i, b y ły starannie w ybran e fragm en ty artyku łów gazet angielskich i francuskich, u kazu jących w łasne siły w k ryty czn y m świetle.

„G W K P ” pierw sze „za ch odn ie” w iadom ości o Bałakławie przedstaw iła dopiero б— 7 listopada. M ów ią one o pow strzym aniu Rosjan, odparciu ich ataku na port i „w y k on a n y m ze zbyt w ielkim zapałem ” uderzeniu lek ­ k iej b ry ga d y na działa n . „C zas” opu blikow ał te doniesienia dopiero 10 li­ stopada. Zdaniem opinii zachodniej, podzielanej przez pisma Poznania i K rakow a, bitw a pod Bałakławą nie m iała dużego znaczenia strategicz­ nego, a do historii przejdzie jedyn ie dzięki w spaniałej, choć tragicznej szarży lekkiej b ry g a d y kaw alerii. Zarzucano także R osjanom p om n iej­ szanie w łasnych strat ponoszonych w bitw ach. K rótk i „ż y w o t” B ałakła- w y w prasie sp ow odow an y b y ł w pew n ym stopniu także faktem , iż w k rótce po n iej, 5 listopada, doszło do o w iele pow ażniejszego starcia pod Ikerm anem . In form acje o nim przytłu m iły dalsze pu blika cje o Bałakła­ w ie. P ow róciła ona jednak na łam y prasy zimą, g d y szukano dodatko­ w y ch d ow od ów nieudolności o ficerów angielskich. Spór o p rzyczyn y tra­ gicznej szarży rozgorzał dopiero po zakończeniu w o jn y , gdy w szyscy św iadkow ie znajdow ali się na W yspach B ry tyjsk ich i zaczęli się naw za­ jem oskarżać.

P o częściow o pom yśln ym starciu pod Bałakławą dow ództw o ro sy j­ skie postanow iło uprzedzić przew idyw an y szturm na Sew astopol gw ał­ tow n ym uderzeniem na obóz w o jsk angielskich, b lok u ją cych tw ierdzę 22. 5 listopada o św icie k olu m n y rosyjskie zaskoczyły całkow icie osłaniające skrzydło 2 i 4 dy w izje angielskie. D oszło do gw ałtow nej w alki w ręcz, po godzinie B ry tyjczy k om zabrakło am unicji i ich sytuacja w ydaw ała się krytyczna. P oległ dow odzący 4 dyw izją sir G eorge Cathcart, a lord

s° „ G W K P ” , nr 257 z 2 X I 1854. « Tam że, nr 267 z 14 X I 1854.

(13)

Raglan stracił panow anie nad sytuacją. W tym przełom ow ym m om encie na polu bitw y pojaw iła się, ściągnięta pospiesznie, francuska dyw izja pie­ ch oty generała P ierre Bosqueta. F rancuzi gw ałtow nym atakiem odrzu ­ cili R osjan z zajętych przez nich p o z y cji angielskich. N apływ ające na­ stępne od w o d y kon tyn u ow ały natarcie, zm uszając w ojska rosyjskie do szybkiego odw rotu, podczas k tórego pon iosły one duże straty. G enerało­ w ie carscy popełnili pod koniec starcia pow ażn y błąd, nie w prow adza­ jąc do w alki św ieżych oddziałów , które m og ły przech ylić szalę na ich k orzyść 23.

W iadom ości o bitw ie pod Inkerm anem , czy też „b itw ie 5 listopada” , jak ją nazyw ano, n a płyn ęły do E uropy w y ją tk o w o szybko. Już 14 listo­ pada „G W K P ” przekazała pierw sze pogłoski o starciu, aby dzień później cytow a ć „M on itor” „o ataku R osjan na A n g lik ów i w yratow an iu ich przez generała B osqueta” . 17 listopada „G W K P ” , za gazetam i londyński­ mi, oskarżyła dow ód ców b ry tyjsk ich o zaniedbanie służby w artow n iczej i przypom inała, że kampania krym ska to „nie starcia z dzikim i w A fry ce czy A z ji” . P otw ierdzone zostały także doniesienia o d ecydu ją cym zna­ czeniu p om ocy francuskiej. K rakow ski „C zas” dopiero 18 listopada prze­ kazał w iadom ości o Inkerm anie. C ytow ano a rtyku ły prasy francuskiej, zarzucające A n glik om pow oln ość, zam iłow anie do k om fortu i niechęć do w alki. Te pow ażne oskarżenia potw ierdzała częściow o prasa angielska, pisząc o nie najlepszej organizacji sw ej arm ii na K rym ie. „C zas” dem en­ tow ał jednak pogłoski o olb rzym iej śm iertelności w śród w ojsk sprzym ie­ rzonych, tw ierdząc, iż epidem ia ch olery została ju ż daw no opanowana 2i. P ierw sze w iadom ości o bitw ie pod Inkerm anem „G azeta W arszaw ­ ska” zam ieściła dopiero 20 listopada. N iezupełnie odpow ia dały one praw ­ dzie, pisano b ow iem o udanym ataku na obóz angielski, odparciu licz­ n ych kontrataków i spokojn ym odw rocie na p ozy cje w y jściow e. Sugero­ w ało to w yraźnie odniesienie zw ycięstw a, chociaż słow a tego nie użyto. U zupełnieniem kom unikatu księcia M ienszykow a b y ły liczne cytaty z „ T i­ m esa” i in n ych gazet londyńskich, k ryty k u ją ce o fice ró w za zaniedbanie obow iązk ów oraz ukazujące złą sytuację w obozie angielskim. Z o fic ja l­ nego sprawozdania lorda Raglana „G azeta W arszaw ska” opublikow ała tylk o fragm ent m ów ią cy o stratach sprzym ierzonych w bitw ie. In form a­ cje w piśm ie w arszaw skim b y ły w ięc ty p ow y m przykładem m anipula­ cji, polegającej na podaw aniu czytelnikom półpraw d, z k tórych w y ła ­ niał się obraz zupełnie różn y od rzeczyw istości. Z decydow an ie w ięcej

m iejsca pośw ięcon o obrazow i w o jsk angielskich niż francuskich. Jest to w ynikiem , z jed n ej strony, dużego k ryty cy zm u prasy lon dyńskiej, co ułatw iało dobór odpow iedn ich cytatów , oraz w iększego zainteresowania pisma w arszaw skiego zagadnieniam i angielskim i. D opiero 30 listopada

23 T a r l e , op. cit., s. 165— 193. 24 „Czas” , nr 274 z 30 X I 1854.

(14)

w oficja ln ym raporcie księcia M ienszykow a w spom niano, iż w y cofa n ie R osjan nastąpiło na skutek „m orderczego ognia artylerii n ieprzyja ciela” . K rakow ski „C zas” dużo m iejsca pośw ięcił ukazaniu przew agi tech ­ nicznej sprzym ierzonych, zaznaczając, iż karabin y system u M inié zdecydo­ w anie przew yższają sprzęt rosyjsk i i właśnie one p ozw oliły dy w izjom an­ gielskim przetrw ać k ryzys do m om entu nadejścia p om ocy francuskiej 25. 28 listopada opublikow ano o ficja ln y raport lorda Raglana o bitw ie in ker- m ańskiej. Jego zgodność z rzeczyw istością była rów nie mała, jak w p rz y ­ padku raportu M ienszykow a. Raglan m ów ił o św ietnej obronie i w yraźnie pom niejszał znaczenie działań generała Bosqueta. Fragm ent pośw ięcon y jeg o p om ocy m oże służyć za w zór dezin form acji: „N ie będę nic podaw ać

0 Francuzach, b y się n ie pom ylić, ale ich dzielność jest św ietna” 26. Na nieszczęście dla d ow ód cy angielskiego k orespondenci b ry ty jscy p rzeb y ­ w a ją cy na K ry m ie dezaw uow ali podobne stwierdzenia. Z arów n o „G W K P ” , jak i „C zas” pisały o ogrom n ych stratach w alczących stron i nie prze­ w id y w a ły ju ż szybkiego zdobycia tw ierdzy, a w ręcz przeciw nie, zapo­ w iadały długie i kosztow ne oblężenie, do k tórego — jak trafnie zazna­ czało pism o krakow skie — żadna ze stron nie jest przygotow ana.

P raw dziw ą burzę w y w o ła ł artykuł „T im esa” z 23 grudnia 1854 r., w k tórym korespondent w ojen n y pism a W illiam H. Russell ukazał tra­ giczne położenie arm ii b ry ty jsk ie j na K rym ie, obw in ia jąc za to naczel­ ne dow ództw o 27. Następne publikacje uzupełniały te w iadom ości — ob u ­ rzenie społeczeństw a b ry tyjsk ieg o sięgało zenitu. A takow any przez w szy ­ stkich gabinet lorda G eorge’a A berdeena zm uszony został do dym isji. N iezw ykle ostra k rytyk a prasow a dow ództw a trw ała w A n glii aż do p o ­ ło w y m arca 1855 r. Stanow iła ona oczyw iście doskonały m ateriał dla propagandy rosyjsk iej. „G azeta W arszaw ska” skrupulatnie przedstaw ia­ ła w szelkie g łosy m alujące niekorzystne położenie aliantów na K rym ie. Z długich przedru ków dow iad u jem y się, iż „n ie ma żadnej g ło w y ani du­ szy, co b y ożyw iła tę bezw ładną m achinę i w lała w nią świeże ży cie” , oraz że „n ajd zieln iejsi żołnierze na św iecie padają ofiarą nieudolności 1 dziecinnej głu p oty jedn ego starca” 28, tzn. lorda Raglana. Ż adnych prze­ kazów o położen iu armii rosyjsk iej oczyw iście nie publikow ano, poza o fi­ cja ln ym i kom unikatam i: „P o d Sew astopolem nic now ego nie zaszło” .

„G W K P ” cytow ała a rtyku ły prasy angielskiej w pod obn ym zakresie, jak „G azeta W arszaw ska” , nie om ijała jednak fragm en tów k ryty czn y ch w ob ec w ojsk rosyjskich. „C zas” pozostaw ał natom iast nastaw iony zdecy­ dow anie sceptycznie w ob ec rew ela cji „T im esa” i przedruków dok on yw a­ no w bardzo ogran iczon ym zakresie. R edakcja zastrzegała, iż „w y c h o ­ dzą one od ludzi n ie fa ch o w y ch ” , a lord Raglan „doskonale w ypełnia swe

25 Tam że, nr 266 z 21 X I 1854. 2« Tam że, nr 272 z 28 X I 1854. 27 R u s s e l l , op. cit., s. 279— 309.

28 „G azeta W a rszaw sk a ”, nr 37 z 9 II 1855.

(15)

obow iązki i szkaradne oskarżenia »Tim esa« dosięgnąć go nie m ogą, a ca­ ła w ina spada na ten dziennik” 29. Pism o krakow skie pośw ięcało bardzo dużo m iejsca toczącym się rokow aniom dyplom atycznym , które intereso­ w a ły go w o w iele w iększym stopniu niż przebieg w ypa d k ów na fro n ­ cie. D opiero na przełom ie stycznia i lutego 1855 r. w kom entarzach re ­ d a k cy jn y ch rozpatryw ana była m ożliw ość istnienia „n iedocią gn ięć” w b r y ­ ty jsk iej organizacji w ojska.

Śm ierć im peratora M ikołaja I, 2 m arca 1855 r., zm ieniła całkow icie zainteresowania prasy. W szystkie pisma pełne b y ły kom entarzy i om ó­ w ień okresu jego panowania. W iadom ości z K ry m u zeszły na drugi plan. D opiero zmiana głów n odow odzącego arm ii francuskiej (generała François Canroberta zastąpił generał Jean Jacques Pélissier) oraz zdobycie przez sprzym ierzon ych 24 m aja K erczu ściągnęły ponow nie uw agę prasy p ol­ skiej na w ybrzeża M orza Czarnego. 7 czerw ca 1855 r. udało się F rancu­ zom zająć w ysunięte p o zy cje rosyjskie — redu ty w ołyńską, selengińską i kam czacką. „G azeta W arszaw ska” nie in form ow ała o tym fak cie sw ych

czyteln ików . „G W K P ” i „C zas” uw ażały zaś, iż stanow i to p rzy gotow a ­ nie do generalnego szturmu, i oceniały, że ma on duże szanse p ow od ze­ nia.

Szturm istotnie nastąpił w ;nocy z 17 na 18 czerw ca. Ż ołn ierzom francuskim , m im o ogrom n ych strat, udało się częściow o w edrzeć do tw ierdzy. A n g licy zaś szybko w y co fa li się, nie osiągając pow odzenia, co naraziło ich sprzym ierzeńców na dodatkow e o fia ry podczas od w ro­ tu. P o nieudanym ataku generał Pélissier otw arcie zarzucił R aglanow i nieudolność. P rzejęty i p rzygn ębion y k rytyk ą i stratami dow ódca armii b ry ty jsk ie j zm arł kilka dni potem . Zastąpił go jeszcze bardziej niekom ­ petentny w dow odzeniu generał James Simpson.

„G azeta W arszawska” z zadow oleniem pisała o olbrzym im zw y cię ­ stw ie Rosjan. Straty aliantów m iały b y ć ogrom ne. O ficja ln y raport n o­ w e g o głów nodow odzącego, księcia M ichała G orczakow a, pozostaw ał dość k ry ty czn y w stosunku do działań przeciw n ików („A n g licy , porzuciw szy drabiny i narzędzia do szturm u służące, cofn ęli się w nieładzie do sw ych p rzy k op ów ” 30). P och w ałę zyskali natom iast Francuzi, k tórzy b ili się dziel­ nie i z pośw ięceniem . N astaw iony antyrosyjsko „C zas” p rzy ją ł odparcie szturm u z w yraźn ym smutkiem. D ość m ało m iejsca zajęły in form acje o sam ym przebiegu walki. Z astępow ały je stwierdzenia: „C ała w ypraw a krym ska jest przedsięw zięciem ch y b ion y m ” oraz naw oływ ania do ataku na U k ra in ę 31. Pism o krakow skie było w yraźnie rozczarow ane i zaczęło w ątpić w m ożliw ość zw ycięstw a sprzym ierzonych.

N ajciekaw iej w ty m czasie przedstaw iał się serwis in form a cyjn y

29 „C zas” , nr 6 z 10 I 1855.

80 „G azeta W arszaw ska” , nr 193 z 25 V II 1855 81 „C zas” , nr 142 z 26 V I 1855.

(16)

„G W K P ” . D obrze w ybran e cytaty gazet zachodnich dość w iernie odda­ w a ły przebieg ataku. K ry tyczn e w ypow iedzi prasy francuskiej o zacho­ w aniu się A n g lik ów podczas natarcia sąsiadow ały z artykułam i prasy lon dyńskiej, uspraw iedliw iającym i odw rót. 14 lipca został zaprezentow a­ n y czytelnikom także rosyjsk i punkt w idzenia, w postaci raportu księcia G orczakow a. Generalnie jednak doniesienia prasow e o nieudanym sztur­ m ie b y ły dość ograniczone. G azety angielskie i francuskie nie starały się bow iem zbyt gorliw ie reklam ow ać w łasnej porażki. Ponadto śm ierć lorda Raglana i przygotow ania do przew idyw an ego n ow ego ataku zw racały większą uw agę dziennikarzy.

D użym zaskoczeniem dla sprzym ierzonych okazało się niespodziew a­ ne uderzenie rosyjskie na p o zy cje francuskie, w zdłuż Czarnej Rzeki.

16 sierpnia doszło tam do w ielk iej bitw y. Książę G orczakow , przynagla­ n y depeszam i Aleksandra II, w yk on a ł uderzenie n a um ocnienia fra n cu ­ skie. A tak został odparty z olbrzym im i stratami. Starcie nad Czarną Rzeką b y ło najw iększą porażką rosyjską w toczącej się w ojn ie 32. Bitwa w yw oła ła także bardzo n egatyw ne w rażenie na załodze oblężonej tw ier­ dzy, która uśw iadom iła sobie, że nie m oże już liczyć na pom oc z ze­ wnątrz.

„G azeta W arszaw ska” pośw ięciła niew iele m iejsca bitw ie nad Czarną Rzeką. Przedstaw iła ona jed yn ie raport księcia G orczakow a, m ów iący, iż pierw szy atak rosyjsk i został odparty, a Francuzi i A n g licy bali się kontratakow ać. .

„G W K P ” cytow ała natom iast liczne doniesienia prasy angielskiej, uka­ zujące klęskę R osjan i ich olbrzym ie straty. „C zas” , rozpatrując prze­ bieg działań, zw racał uw agę sw ych czyteln ików na pow ażne b łędy do­ w ó d có w carskich oraz liczne kłam stwa ich oficja ln ego kom unikatu: „K tóż

bow iem uzależnia własne pow odzen ie od kontrataku przeciw n ik a?” Po bitw ie generał Pélissier dom agał się przeprow adzenia natychm ia­ stow ego ataku ną um ocnienia Sewastopola. G enerał Sim pson opow iadał się jednak za jego odłożeniem ze w zględu na nieukończenie prac oblężn i- czych. Ostatecznie natarcie pod jęto 8 w rześnia 1855 r . 33 Już w p ierw ­ szym ataku udało się Francuzom zająć kluczow ą p o z y cję ob ron y — K u r­ han M ałachowski. O dparli on i następnie w szystkie kontruderzenia R o ­ sjan, u siłu jących go odbić.

Natarcia na inne bastiony w ojsk om francuskim się nie udały, aczkol­ w iek opanow anie K urhanu zapew niało panow anie nad tw ierdzą i poz­ w alało k on trolow ać sytuację w porcie.

A n g licy atakowali, jak poprzednio, bastion zw an y W ielkim Redanem . I tym razem ich szturm nie p ow iód ł się. Grupa uderzeniow a zdołała, co

praw da, dotrzeć do linii um ocnień, jednak pozbaw iona p om ocy nie m ogła

“ S e a t o n , op. cit., s. 179— 209 oraz C u r t i s s , op. cit., s. 425— 445. M T a r i e , op. cit., s. 456— 463.

(17)

się tam utrzym ać. R ozgoryczen ie w śród o fice ró w i żołnierzy sięgało szczy­ tu. G enerała Sim psona odsądzano od czci i w ia ry za nieum iejętne kie­ row anie atakiem i narażenie oddziałów na pow ażne straty. Opanowanie K urhanu M ałachow skiego zm usiło jednak ostatecznie księcia G orczako- w a do podjęcia decyzji o opuszczeniu tw ierdzy.

W iadom ości o w ydarzeniach na K ry m ie dotarły do stolic m ocarstw eu ropejskich bardzo szybko. Już 11 września „G W K P ” pisała o ty m fa k ­

cie, p ow ołu ją c się na prasę londyńską. „C zas” 12 w rześnia donosił o upad­ ku Sewastopola, zaznaczając, iż nie ma jeszcze oficjaln ego potw ierdzenia odw rotu Rosjan. Jednak ju ż w dw a dni później doszły pierw sze szcze­ góły. G ros in form a cji dotyczyło św ietnej ak cji dy w izji francuskich; o an­ gielskich m ów ion o m ało i z rezerw ą 31.

14 w rześnia także „G azeta W arszaw ska” zam ieściła kom unikat księ­ cia G orczakow a, przedstaw iający „św ietne odparcie 6 szturm ów. [...] T ylk o z K urhanu M ałachow skiego nie m ożna b y ło w yprzeć przeciw ni­ ka” . Nie w yjaśn ion o natomiast, w jaki sposób i kto znalazł się na K urha­ nie. W dniu następnym czyteln icy dow iedzieli się: „W alcząc do ostatka, w ojska nasze przechodzą do półn ocn ej części tw ierd zy ” 3S. O peracja o d ­

w rotow a, w rzeczyw istości bardzo spokojna, przedstaw iona została jako olbrzym i sukces. Po upływ ie pew nego czasu n apłyn ęły w iadom ości, iż to piechota francuska zdobyła Kurhan, ponosząc oczyw iście ogrom ne stra­

ty. O w iele w ięcej m iejsca za jęły natom iast opisy odpartego ataku angiel­ skiego na Redan. C ytow ano ataki prasy londyńskiej na generała Sim p­ sona za jego nieudolność oraz w szystkie poch w ały dow ództw a rosyjsk ie­ go. C zyteln icy m ogli w y ro b ić sobie pogląd, że opan ow u jąc południow ą część Sew astopola sojusznicy niczego nie zyskali poza m orzem zgliszcz i ruin, a książę G orczakow i tak ju ż dawno planow ał opuszczenie tych p ozycji. P o niespełna 10 dniach ponow nie pow róciła sakramentalna fo r ­ m uła: „N a K ry m ie nic now ego nie zaszło” .

Pew ien n iedosyt i w ątpliw ości czyteln ików budzić m ogło cytow anie fragm en tów listów żołnierzy alianckich, przedstaw iających „sy tu a cję na w sch odzie” , przy braku tego typu doniesień z w łasnej strony. A b y w y ­ pełnić lukę, 17 listopada poja w ił się w prasie im perium an on im ow y list:

Ostatnie dni połu d n iow ej stron y Sewastopola. W słow ach pełn ych pato­

su przedstaw iano w n im bohaterstw o o fice ró w i żołnierzy rosyjskich oraz „opieszałość A n g lik ów ” i brak u m iejętności w alki Francu­ zów . W spom niano także o przykładzie Sparty, Leonidasa i „o b ro ń có w o j­ czyzn y z 1812 rok u ” . P o przeczytaniu listu nasuwało się czytelnikom pytanie, kto w łaściw ie zw ycięży ł w tej bitw ie?

N iezw ykle ch arakterystyczn y b y ł rów nież dobór słów w oficja ln ych kom unikatach rosyjskich zam ieszczanych w „G azecie W arszaw skiej” . Nie używ ano takich w yrazów , jak „porażk a” , „k lęska” , czy „u trata” , a „o d ­ w ró t” w ystępu je bardzo rzadko, zawsze z przym iotnikiem „u d a n y ” . G dy

34 „C zas”, nr 207— 211 z 13— 18 I X 1855. 35 „G azeta W arszaw ska” , nr 242 z 14 I X 1855.

(18)

przedstaw iano w ydarzenia 8 września, Sew astopol n igdy nie w ystępow ał sam odzielnie, a zaw sze ja k o „połu dn iow a strona S ew astopola” . Fakt, iż północna część tw ierdzy nie odgryw ała istotnej roli, nie m iał ju ż żadne­ go znaczenia. P oprzez grę słów zm niejszano jednak w y d źw ięk zajęcia przez sprzym ierzon ych tw ierdzy i sugerow ano, że chodzi w yłączn ie o m a­ ły je j fragm ent.

Poznańską „ G W K P ” interesow ały w dużym stopniu dyskusje w A n ­ glii· na tem at nieudanego szturmu na Redan. G łosy prasy pozostaw ały bardzo krytyczne. Z w y cięstw o określano jako upokarzające i w stydliw e. Radość ze zdobycia Sew astopola była połow iczna, w yraźnie górow ało ubo­ lewanie, że dokonali tego Francuzi. L ondyński „T im es” dom agał się, aby generała Sim psona odw ołać z zajm ow anego stanowiska i nie aw an­ sow ać go, „różn e bow iem rzeczy w y p ływ a ją , które naszemu w odzow i nie przynoszą zaszczytu” 36.

„C zas” rozpatryw ał przede w szystkim w p ły w zajęcia miasta na dal­ sze losy w o jn y i ew entualny początek n ow ych rokow ań p ok ojow ych . Z am ieszczonych raportów g łów n od ow odzą cych nie uzupełniano interesu­ ją cym i kom entarzam i. U w agę czyteln ików skierow ano na W iedeń i Pa­ ryż, skąd trafnie oczekiw ano n ow y ch in icja tyw , m ają cych zakończyć k on ­ flik t zbrojn y.

T ajne rokow ania p ok ojow e prow adzono w zasadzie podczas całego okresu trwania w o jn y . D opiero jednak zimą 1855 r. przyb ra ły one real­ ne kształty. W m yśl osiągniętego porozum ienia uzgodniono zw ołanie k on ­ fe re n cji p o k o jo w e j w P a r y ż u 37. D oniesienia prasow e o toczących się rozm ow ach pozostaw ały fragm entaryczne i niepełne. N ajczęściej stara­ no się w yciągać w nioski z tras p od róży dyplom atów , czy też tonu o fic ja l­ n ych organów prasow ych poszczególnych rządów.

„G W K P ” pow ątpiew ała naw et w szczerość n egocja cji, ukazując n ie­ przerw ane zbrojenia i przygotow ania w ojen n e na W yspach B rytyjskich . K rakow ski „C zas” natom iast k on centrow a ł uw agę na przygotow aniach do obrad w Paryżu. P rzedstaw iono sylw etki delegatów reprezen tu jących poszczególne państwa oraz ich ew entualne cele i zam iary. Szczególnie A n g licy stali, zdaniem pisma, przed tru dn ym zadaniem. R ysu jąca się w spółpraca i porozum ienie Paryża z P etersburgiem m oże ograniczyć b o ­ w iem ustępstwa R osjan do m inim um .

„G azeta W arszaw ska” nie pośw ięcała trw a ją cym rozm ow pm w iele m iejsca. W yraźnie zaczęto jednak rozróżniać stanowiska A n glii i Fran­ cji. A rty k u ły i przedruki dotyczące m onarchii N apoleona III utrzym ane b y ły w ciepłym i przy ch y ln ym tonie. O Z jed n oczon y m K rólestw ie pisa­ no zaś sucho i bez entuzjazm u, podkreślając antyrosyjską postaw ę rządu i prasy 38.

»» „ G W K P ” , nr 224— 229 z 26 I X — 2 X 1855.

S7 W . B a u m g a r t, The Peace of Paris 1856, O xford 1981, s. 46— 68, 101— 107; M . T a n t y, Bosfor i Dardanele w polityce m ocarstw , W arszaw a 1982, s. 203— 208.

(19)

P rzedstaw iciele państw biorących udział w w ojn ie spotkali się w Pa­ ryżu na pierw szym posiedzeniu 25 lutego 1856 r. W szystkie nieporozu ­ m ienia rozw iązano podczas dziew ięciu tur rozm ów zakończonych 14 mar­ ca. Tam, gdzie dyplom acja francuska popierała B ry ty jczy k ó w , R osjanie

szli na ustępstwa, jednak g d y tylk o dostrzegli oni różnice zdań m iędzy m ocarstw am i zachodnim i, natychm iast starali się je w ykorzystać 39. A n ­ g licy m ieli m n iejszy w p ły w na proces podejm ow ania decyzji, a udział Sardynii i T u rcji można uznać za sym boliczny. W połow ie m arca 1856 r. pow ołan o kom isję m ającą zredagow ać ostateczny tekst traktatu. Z apro­ szono także przedstaw icieli rządu pruskiego, aby u m ożliw ić im podpisa­ nie deklaracji p ok ojow ej.

N ajw ażniejsze ustępstwa poczynione przez R osję d oty czyły zgody na n eutralizację M orza Czarnego, co w praktyce pozbaw iało ją w p ły w u na obszary bliskow schodnie.

N apoleon ow i III zależało bardzo na nadaniu obradom uroczystego cha­ rakteru. Pragnął on zatuszować niekorzystne w spom nienia związane z K ongresem W iedeńskim 1815 r. Dlatego też propaganda francuska na­ zyw ała n e g ocja cje m ianem kongresu, a nie k on feren cji. I to określenie przeszło do historii d y p lo m a c ji40. K om isja redakcyjna zakończyła prace po kilku dniach, a uroczyste podpisanie p ok oju w yznaczono na niedzielę — 30 m arca 1856 r. Cerem onia rozpoczęła się o godzinie ІЗ00 i trw ała ponad dw ie godziny. U zgodniono, iż ratyfik a cja nastąpi w ciągu 4 tygodn i od m om entu podpisania. P ełn om ocn icy m ocarstw pozostali w tym czasie w Paryżu, rozw ażając m niej istotne kwestie. Ostatnie posiedzenie odbyło się 16 kw ietnia. N oty ra tyfik a cyjn e w ym ien ion o 27 kw ietnia i reprezen­ tanci państw europejskich, po serii pożegnań i balów , p ow ró cili do sw ych krajów .

In form acje prasow e dotyczące obrad kongresu b y ły bardzo ograniczo­ ne. D zienniki k on stru ow ały swe relacje na podstaw ie przypuszczeń i d o ­ m ysłów . „G W K P ” jeszcze w k ońcu lutego 1856 r. przytaczała głosy pra­ sy londyńskiej pow ątpiew ające w g otow ość R osji do ustępstw. P odobnie krakow ski „C zas” nie liczy ł na dobrą w olę Aleksandra II; cytow an o słyn­

n y aforyzm prem iera b ry tyjsk ieg o lorda Palm erstona: „R osja nie ustępu­ je nigdy, chyba że w ostatniej ostateczności” 41.

„G azeta W arszaw ska” pośw ięcała obradom paryskim m ało m iejsca. Przytaczane fragm en ty artyku łów prasy zachodniej u kazyw ały zazw y­ czaj k olejn e ustępstwa m ocarstw zachodnich. Publikow ano oczyw iście relacje „T im esa” o „szlachetności w ojsk rosyjsk ich ” oraz oskarżenia o fi­ cerów angielskich, w yw oła n e utratą Karsu. W rogiem num er 1 pozosta­ w ała w dalszym ciągu T urcja — niezdolna do jakichkolw iek reform czy postępu 42.

80 „C zas”, nr 46 z 24 II 1856. < 40 B a u m g a r t, op. cit., s. 130— 142.

41 „C zas” , nr 58 z 9 III 1856.

(20)

Pism o krakow skie natomiast, k on centru jąc swą uw agę na przebiegu obrad, trafnie oceniało, iż „F ra n cja jest n ajbliżej zgod y z R osją — A nglia n a jd a lej” . K o le jn o rozpatryw ane b y ły następnie różne w arianty m ożli­ w y ch kom prom isów . Dziennik od n otow y w a ł rów nież świetną opraw ę ro­ kow ań, a porów n u ją c atm osferę paryską do w iedeńskiej, stw ierdził: „K on g res W iedeński tańczył — K on gres Paryski je ob ia dy” 43. „C zas” pozostaw ał nadal n ieu fn y w stosunku do T u rcji. Z apew nieniom sułtana o reform ach nie dawano n ajw yraźn iej w K rak ow ie w iary. P olityka p re­ m iera Austrii, hrabiego K arola Buola, b yła natom iast przedstaw iona zu­ pełnie bezkrytycznie. R edaktorzy nie dostrzegali zupełnie nadciągającego k ryzysu i upadku znaczenia m onarchii habsburskiej w Europie.

O podpisaniu p ok oju i zakończeniu w o jn y jako pierw sza pow iadom iła czyteln ików „G W K P ” już 1 kw ietnia 1856 r. „C zas” i „G azeta W arszaw ­ ska” u czyn iły to dopiero nazajutrz. Publiczne ogłoszenie treści układów zapow iedziano dopiero po ich ratyfik acji, co zmuszało czyteln ików do dalszej cierpliw ości. 10 kw ietnia „G azeta W arszaw ska” zam ieściła m ani­ fest Aleksandra II z 31 m arca, kom en tu jący zakończenie konfliktu. P o d ­ kreślono w nim ponow nie ogrom ne zasługi M ikołaja I oraz jeg o pośw ię­ cenie w obronie praw osław ia. K on iec działań zb rojn ych przynieść m iał zaś w yłączn ie efek ty pozytyw n e. T u rcja udzieliła „w szech stron n ych p rzy ­ w ile jó w ” chrześcijanom , a „m in im aln e” ustępstwa na M orzu Czarnym gw arantują, że nie dojdzie do p on ow n ych nieporozum ień. O dbicie w dzien­ niku w arszaw skim znalazł rów nież „k w a śn y ton prasy lon d y ń sk iej” , om a­ w iającej w arunki p orozu m ien ia u . P ełn y tekst układu został przedsta­ w ion y opinii publiczn ej 13 i 14 m aja 1856 r., bez słow a kom entarza. P o tym dniu kwestia krym ska nie pow róciła ju ż na łam y „G a zety W arszaw ­ sk ie j” , a m iejsce doniesień z frontu za jęły tradycyjn e ciekaw ostki z ży ­ cia dw oru N apoleona III bądź m rożące k rew w żyłach in form a cje o ze­ braniach złodziei londyńskich.

„G W K P ” już 26 kw ietnia 1856 r. opublikow ała tekst traktatu p o k o jo ­ w ego, zaznaczając jego n ieoficja ln e pochodzenie. W kilka dni później p o ­ tw ierdzono jego treść 45. 7 m aja rozpoczęto przedru kow yw anie z „M on i­ tora” protok ołów poszczególnych posiedzeń k on feren cji. Nie b y ły to w łaś­ ciw ie protokoły, lecz krótkie sprawozdania z obrad. „C zas” , kom entując zakończenie w o jn y , podkreślał decydu jące znaczenie austriacko-fran cu - skiej in icja tyw y p ok o jo w e j. A nglia nie osiągńęła w szystkich sw ych ce ­ lów , nie m oże jednak m ów ić o „przegra n ym p o k o ju ” . Pism o krakow skie publikow ało w arunki porozum ienia 27 kw ietnia, zaś p rotok oły rozm ów od 7 do 21 maja. Doniesienia o w ojn ie krym skiej k oń czy ły k rytyczn e uw agi pod adresem A n glii i F ran cji za próbę poruszania spraw w łoskich, które przecież „zupełnie nie wiążą się z kw estią w schodnią” .

48 „Czas” , nr 61 z 13 III 1856.

44 „G azeta W arszaw ska” , nr 89 z 4 IV 1856. 45 „ G W K P ” , nr 100 z 30 IV 1856.

(21)

Serw isy in form a cyjn e dotyczące w o jn y krym skiej „C zasu” , „G azety W arszaw skiej” i „G W K P ” , m im o pozorn ych podobieństw , różn iły się m iędzy sobą dość znacznie. A nalogie w yn ik a ły zazw yczaj z podobn ych źródeł in form a cji oraz zbliżonego dla w szystkich pism tem pa przepływ u w iadom ości. N a jw ięcej cech w spóln ych m ożna zaobserw ow ać m iędzy dziennikam i G alicji i W ielkopolski; „G W K P ” dość często posługiw ała się zresztą cytatam i z krakow skiego „C zasu” . „G azeta W arszaw ska” natomiast w yraźnie znajdow ała się na zupełnie przeciw n ym biegunie. Z jed n ej stro­ ny, stan ten w y p ły w a ł z faktu, iż R osja była jedną ze stron konfliktu i je j ograniczenia cenzuralne m usiały zostać w yraźn ie zaostrzone. In for­ m acje i kom entarze dotyczące w o jn y przytaczano najczęściej za gazeta­ m i m oskiew skim i lub petersburskim i. Stąd też w y p ły w a ły liczne nieści­ słości i opóźnienia. Stopień sam odzielności i niezależności redak cji „G a ze­ ty W arszaw skiej” pozostaw ał zdecydow anie n ajm n iejszy w porów naniu z „C zasem ” i „G W K P ” . N aciski i in geren cje w ładz zaborczych w dużym stopniu kształtow ały p ro fil pisma. Część doniesień dziennika w arszaw ­ skiego zamieszczała na sw ych łam ach „G W K P ” , „C zas” zaś — nastaw io­ n y zdecydow anie a n tyrosyjsk o — odnosił się do nich z w yraźną re­ zerwą.

„G W K P ” , opierając serwis in form a cyjn y w yłączn ie na przedrukach prasow ych, starała się zachow ać rów n ow agę m iędzy przekazam i z zacho­ du i w schodu. Postaw a taka nie była jednak m ożliw a do utrzym ania. W ia ­ rygodność, zasięg oddziaływ ania, a naw et szybkość przekazyw ania w ia do­ m ości kształtow ały się bow iem w yraźnie na k orzyść prasy aliantów. D odatkow o k om plikow ało sytuację częste przem ilczanie i opóźnianie przez propagandę rosyjską przekazyw ania n iew yg od n y ch dla niej m ateriałów . Stąd też rów n ow aga stawała się iluzoryczna. Pew ną rolę odegrał także pow ściągliw y stosunek prasy niem ieckiej w ob ec państwa carów , k tóry „ G W K P ” przejęła szczególnie po rozpoczęciu działań zb rojn ych na K r y ­ mie.

K rakow ski „C zas” posiadał najbardziej urozm aicony i n ajd okład n iej­ szy serwis in fo rm a cy jn y d otyczący w o jn y k rym skiej. D oniesienia k ore­ spondentów uzupełniano sprawnie redagow anym i przeglądam i prasy za­ granicznej oraz artykułam i redak cyjn ym i. Linia polityczna kon serw atyw ­ nego „C zasu ” głosiła k onieczność zachow ania europejskiego status quo. W ystępow ano zdecydow an ie przeciw k o p rób om naruszenia istniejącego systemu. A n tyrosyjsk a postaw a rządu w iedeńskiego odpow iadała re­ dakcji pisma krakow skiego, która w spierała i propagow ała jeg o politykę, co zapew niało je j także większą sw obodę działania. C zyteln icy „C zasu” m ogli w ięc w y ro b ić sobie najdokładniejszy obraz w y p a d k ów w bu rzli­ w y ch latach pięćdziesiątych X I X wieku.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Authors assessing the competitiveness of the Polish economy in the context of the policy mix used the annual statistical data presented by the (Central Statistical Office -

Oprócz finansow ania wyżej w ym ienionych bieżących kosztów zakładow ej działalności socjalnej środki funduszu socjalnego mogą być przeznaczone rów nież na

Worm-enhanced dewatering of soft sediments is therefore a promising sediment management technology that displays very competitive results in the laboratory and also contains

The t-SNE algorithm can be separated in two computation modules; first it computes the similari- ties of the high-dimensional points as a joint probability distribution and, second,

uniwersytet w Greifswaldzie (Gryfii) przez dłuższy czas nie wyróżniał się niczym spośród pozostałych niemieckich uczelni.. Jednakże z bie- giem lat, a zwłaszcza od połowy XIX

Natomiast wydaje się, że wśród średniowiecznych dzieł encyklope- dycznych można wyróżnić dwa ich rodzaje, z których tylko jeden bę- dzie wywodził się z klasycznego

Since 1967, Darowski has lectured in philosophy, mainly in philosophical an- thropology at the Jesuit College (Faculty of Philosophy SJ; since 1999: the Faculty of Philosophy at

Innymi slowy, przy pomocy argumentow historycznych autorzy starajy siy obronie tezy, iz kryzys, z jakim mamy obecnie do czynienia, przynajmniej na plaszczyznie teoretycznej dyskusji