• Nie Znaleziono Wyników

Na marginesie książki: Lucio Russo: "Zapomniana rewolucja. Grecka myśl naukowa a nauka nowoczesna" Kraków 2005

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Na marginesie książki: Lucio Russo: "Zapomniana rewolucja. Grecka myśl naukowa a nauka nowoczesna" Kraków 2005"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Stefcm Zamecki

Instytut Historii N auki PAN Warszawa

N A M A R G I N E S I E K S I Ą Ż K I :

L u c io R u s s o :

Zapomniana rewolucja. Grecka myśl naukowa a nauka nowo­

czesna.

P r z e ło ż y ł Ire n e u sz K a n ia . K r a k ó w 2 0 0 5 T o w a r z y s tw o A u to r ó w

i W y d a w c ó w P r a c N a u k o w y c h U N I V E R S I T A S , 469 s.

Z dużym zainteresowaniem przeczytałem tę książkę1, dość trudno dostępną na

polskim rynku księgarskim, której trzecie w ydanie w języku w łoskim

- L a rivolu-

zione climenticata. II pensiero scientifico greco e la scienza moderna

- ukazało się

w 2003 r. w M ediolanie. Polskie wydanie, w przekładzie Ireneusza Kani, ja k na

razie pierwsze, opiera się w łaśnie na w spom nianym trzecim włoskim wydaniu.

N iniejszy szkic naw iązuje do moich dw óch recenzji pośw ięconych książkom

G. E. Lloyda oraz do szkicu w okół książki Johna Loseego, które opublikow ałem

w latach 2 0 0 0 -2 0 0 4 na łam ach „K w artalnika Historii N auki i Techniki” 2

- stąd

pew ne skróty w prezentow aniu w łasnego stanow iska w niektórych kw estiach

zw iązanych z „nauką w starożytności” .

K siążka składa się z:

Przedmowy

(M arcello Cini, s. 5-13 );

Wstępu

w raz z

Po­

dziękowaniami

(s. 15-18); 11 rozdziałów : 1.

Narodziny nauki

(s. 19-45); 2.

M a­

tematyka hellenistyczna

(s. 4 6 -7 4 ); 3.

Niektóre inne hellenistyczne teorie nauko­

we

(s. 75-112); 4.

Technika o podstawach naukowych

(s. 113-155); 5.

Nauki

medyczne i inne

(s. 156-185);

6

.

Hellenistyczna metdoda naukowa

(1 8 6 -2 2 2 );

7.

Niektóre inne aspekty rewolucji naukowej

(s. 2 2 3 -2 4 6 );

8.

Schyłek i koniec

nauki

(s. 2 4 7 -2 5 8 ); 9.

Nauka, technika i gospodarka

(s. 2 5 9 -2 8 3 ); 10.

Nauka

utracona

(s. 2 8 4 -3 5 0 ); 11.

Mozolne odzyskiwanie

(s. 3 5 1 -4 2 4 );

Zakończenia

(3)

(s. 4 2 5 -4 2 8 );

Dodatku

(s. 4 2 9-434);

Skrótów bibliograficznych

(s. 4 3 5-45 3);

Indeksu

(osobow ego -

S. Z.)

(s. 455-465).

Sw oistym „przew odnikiem ” po tej książce jest

Przedmowa

, w której jej au­

tor, M arcello Cini, dostarczył oszczędnej w słow ie interpretacji, zresztą dysku­

syjnej w moim odbiorze, publikacji pióra Lucio Russo. O tej

Przedmowie

będzie

niebaw em m owa, a tym czasem w ypada mi w ypow iedzieć się na tem at zaw artoś­

ci

Skrótów bibliograficznymch

i

Indeksu.

O tóż w

Indeksie

w ym ienione zostały nazw iska czy też im iona osób, o któ­

rych m ow a w książce, niekiedy w raz z tytułam i opublikow anych przez nich prac

(w tym : now ożytne przekłady prac starożytnych znakom itości). Niestety, owe

prace niekiedy nie figurują w

Skrócie bibliograficznym.

N a przykład, na stro­

nach 1911,192 i 198 tekstu głów nego (w przypisach) w ystępują adnotacje do­

tyczące A dam a K rokiew icza, tłum acza tekstu Sekstusa Em piryka, a m ianow icie

Zarysy pirrońskie,

natom iast w

Skrócie bibliograficznym

brak tej pozycji litera­

turow ej, co skutkuje pom inięciem postaci autora i tłum acza. Ł atw o zauw ażyć,

że

Indeks

w ym ienia nieco więcej nazwisk polskich autorów aniżeli

Skrót biblio­

graficzny.

W tym ostatnim znalazłem inform acje o tylko trzech Polakach: Izie

B ieżuńskiej-M ałow ist, Innocentiusie (Innocentym ) M. Bocheńskim i Tadeuszu

W ałku-Czarneckim . Z kolei w

Indeksie

zauw ażyłem następującą pozycję:

„Engel Friedrich 419” . N atychm iast skojarzyłem ją, być m oże m ylnie, ze znaną

z lektur z okresu „realnego socjalizm u” postacią: Fryderykiem Engelsem . N ie­

stety, ani na stronie 419 i w jej pobliżu, ani też w

Skrócie bibliograficznym

nie

znalazłem nawet śladu o wym ienionym Engelu Friedrichu. W tej sytuacji zaprze­

stałem dalszego studiow ania zarówno

Indeksu,

jak i

Skrótów bibliograficznych.

M ożna sądzić, że

Indeks

został skonstruow any przez redakcję w ydaw nictw a

UNIVERSITAS, zaś

Skróty bibliograficzne,

w zasadzie, przez Lucio Russo. Do­

dam, że nie zostały w ogóle wymienione przekłady na język polski znanych na całym

świecie (aczkolwiek niektóre polskie wydawnictwa wym ieniają analogiczne przekła­

dy), na przykład, w spom nianych w tej publikacji k siążek T ho m asa S. K uhna

i Karla R. Poppera, a także książek polskich autorów opublikow anych przed ro­

kiem 2005, poruszających problem atykę dotyczącą starożytności - mam na myś­

li zw łaszcza książki: Sew eryna Blandiego

Platoński projekt filozofii pierwszej

(2002) i Z enona E. Roskala

Astronomia matematyczna w nauce greckiej. Meto­

dologiczne studium historyczno-przyrodnicze

(2002). Potw ierdza się opinia, że

zachodni autorzy nie znają, na ogół, polskiego piśm iennictwa.

W

Przedmowie

M arcello Cini zaw arł następującą sw ą opinię na tem at om a­

wianej książki: „M yślę, że niniejsza książka je st zarów no czym ś na kształt sen­

sacyjnego odkrycia archeologicznego, ja k i ważnej teorii naukowej. Z odkryciem

sp o k re w n iająją prow adzone system atycznie i z benedyktyńskącierpliw ością wy­

szukiw anie m nóstw a wskazówek, św iadectw i szczątków pozw alających zre­

konstruow ać dow ody istnienia pogrzebanej cyw ilizacji i nakreślić jej b a rw n ą

(4)

żyw ą panoram ę. Z teorią naukow ą ma tę cechę w spólną, że w sposób przenikli­

wy konstruuje sieć hipotez pow iązanych w zajem nie rygorystyczną logiką i pro­

w adzących do now ych, nieoczekiw anych w niosków , które m ożna by podw ażyć

jed y n ie opierając się na rów nie ścisłych kontrw nioskach bądź na nowych danych,

przeciw staw iających założenia w yjściow e innym, bardziej praw dopodobnym .

[...] W łaśnie to - nader oryginalne - połączenie kom petencji i m entalności um oż­

liwiło autorow i dostrzeżenie w tej m asie zgrom adzonych danych i rozproszo­

nych fragm entów całościow ego obrazu, zupełnie różnego od tradycyjnego; o r­

ganizacją tego obrazu rządzi nowa, w izyjna

Gestalt,

typow a - w edle celnej

m etafory T hom asa Kuhna - dla zm iany paradygm atycznej” (s. 5).

Biorąc pod uwagę krytyczne, chociaż oszczędne w słow ie, enuncjacje R us­

so pod adresem poglądów K uhna (por. s. 15, 34, 35, 363, 364), trudno byłoby

w łoskiem u autorow i przypisać stanow isko pow ielające poglądy Kuhna, chociaż

sam posługuje się rew olucyjną retoryką. Jest to jed n ak retoryka odbiegająca od

tej, którą posługiw ał się autor książki

The structure o f scientific revolutions

(1962). B ędzie o tym dalej m ow a w niniejszym szkicu. Przy okazji, dodam , że

w spom niana przez C iniego „w izyjna

Gestalt

, typow a - w edług celnej m etafory

T hom asa K uhna - dla zm iany

p a r a d y g m a ty c z n e j"’ (to i następne podkr. -

S.

Z.)

daje się w yprow adzić z w cześniejszych ujęć filozofów i historyków dziedziny

nauka,

naw iązujących do niektórych poglądów I. Kanta, publikujących swe pra­

ce w XIX w. Mam na myśli zw łaszcza W illiam a W hew ella (1794—1866), au to ­

ra m .in. książek:

History o f the inductive sciences, fro m the earliest to present ti­

me

(1837, 3 vols. ) oraz

The philosophy o f the inductive sciences

(1840, 2 vols.)

- obie m iały w XIX w. kilka wydań (nieco zm odyfikow anych) na terenie W iel­

kiej Brytanii i poza jej granicam i - fragm entarycznie w N iem czech i w Rosji.

Russo pow ołał się tylko raz na pierw szą z w ym ienionych książek W hew ella, n a­

w et nie w ym ieniając drugiej, w której znalazły się nader interesujące rozw aża­

nia epistem ologiczne, zw iastujące w spom nianą „w izyjną

Gestalt

” .

N ajw ażn iejsze przesłanie, w yarty kułow ane w

Przedmowie

przez C iniego,

a które Russo zaoferow ał historykom zajm ującym się g reck ą cyw ilizacją, je st ta­

kie, że m ylny je s t pogląd rzekom o podzielany przez w iększość tych historyków,

w edług których „okres hellenistyczny nadal jaw i się zw ykle ja k o »epoka dek a­

dencji«, je g o zaś kulturow e dziedzictw o je s t dla nas o w iele mniej w ażne niż

spuścizna epoki klasycznej” (s. 5-6). Szokująca je s t konstatacja, że „narodziny

»nauki now oczesnej« trzeba przesunąć w stecz - bagatela - o dw a tysiące lat, aż

do końca IV w. przed Clir. ” (s.

6

). Tacy starożytni „naukow cy”, ja k Euklides,

A rchim edes, H erofiles, A rystarch z Sam os, Hipparch, K tesibios, C hryzyp byli

tym i - w edług obu włoskich autorów - „po których, prócz im ion, zaginął nie­

mal w szelki ślad, choć byli oni głów nym i spraw cam i »rew olucji naukow ej«, tak

dalece zaaw ansow anej na poziom ie opracow ania teoretycznego i zastosow ań

eksperym entalnych, że dzięki niej mogli pojaw ić się G alileusz i N ew ton, term i­

natorzy co praw da genialni, ale jednak z początku nieco skonfundow ani” (s.

6

).

(5)

M niejsza tutaj o przyczyny, które spow odow ały, że z kolei R zym ianie nie prze­

jęli i nie rozw inęli w późniejszych stuleciach osiągnięć teoretycznych i prak­

tycznych cyw ilizacji hellenistycznej, doprow adzając do ciem noty i niew iedzy

dzięki zniszczeniu państw hellenistycznych. W ram ach tego problem u m ożna

spekulow ać rozm aicie, ja k w skazują rozw ażania choćby Ciniego. C iekaw szy

je st - w moim odbiorze - następujący problem , zasugerow any przez Rosso i C i­

niego, a m ianow icie, że tzw. „przew rót K opem ikański”, naw iązujący do Ary-

starcha, a później tzw. „rew olucja naukow a XVII w ieku” m ogłyby „stanow ić

jed y n ie ponow ne odkrycie rewolucji sprzed dwóch tysięcy lat” (s. 10). Takie sta­

now isko, ja k m ogę sądzić, w pewnej m ierze w skazuje na c ią g ło ś ć t r a d y c ji m y ś­

lo w e j,

aczkolw iek w strzym anej zniszczeniem państw hellenistycznych; a z dru­

giej strony, w zm acnia stanow isko krytyków koncepcji

r e w o lu c ji n a u k o w y c h

w w ydaniu Kuhna. O ile rozumiem stanow isko K uhna, gdy ju ż raz w ydarzyła

się ja k a ś rew olucja naukow a, na przykład w subdziedzinie

astronomia

, dokona­

na przez K opernika, to jej pow tórne pow tórzenie jeszcze nie dokonało się, acz­

kolwiek, zapew ne, w edług Kuhna, byłoby to m ożliw e. Z kolei, w edług Ciniego

i Russo, tak się stało w tym m ianow icie uszczegółow ieniu, że rew olucja nauko­

wa po raz pierw szy dokonała się w cyw ilizacji hellenistycznej, a więc było to

m ożliw e. O czyw iście chodziło im o odm ienne rozum ienie rew olucji naukowej.

W tej sytuacji w arto zastanow ić się nad rozum ieniem przez Russo takich pojęć,

zw łaszcza ja k

n a u k a

i

re w o lu c ja n a u k o w a ,

zasugerow anych przez użycie ter­

m inów „nauka” i „rew olucja naukow a” .

We

Wstępie

R usso zadeklarow ał, że „naukow a m yśl grecka” je s t doniosła

z trzech przynajm niej względów, które w yznaczają dalszy tok jeg o wywodów.

„Po pierw sze, badania nad »rew olucją naukow ą«, to znaczy nad narodzina­

mi m etody naukow ej (które w zasadzie następują w IV w. przed Chr. ; je st to je d ­

na z tez niniejszej książki), są niezbędne do poznania cyw ilizacji hellenistycz­

nej. Po drugie, analiza roli odgryw anej przez naukę starożytną je s t bardzo

istotna dla zrozum ienia pewnych kapitalnie w ażnych zagadnień historiograficz-

n y c h ,ja k rola Rzym u, przyczyny upadku życia m iejskiego i techniki w średnio­

w ieczu, oryginalność, cech charakterystyczne i granice now oczesnego »renesan­

su naukow ego«. Trzecim głównym powodem w ielkiej wagi naszego tem atu jest

jed n ak jeg o znaczenie dla niektórych problem ów aktualnych. Lepsze zrozum ie­

nie nauki starożytnej m oże w szczególności rzucić św iatło na w ew nętrzną struk­

turę nauki, na jej zw iązki z techniką i innym i aspektam i cyw ilizacji now oczes­

nej, na źródła i m ożliw ości przezw yciężenia obecnego pęknięcia m iędzy kulturą

hum anistyczną i naukow ą”(s. 15).

Russo przyznał, że użył w yrażenia „rew olucja naukow a” w rozum ieniu od­

m iennym aniżeli Kuhn, który pisał w liczbie m nogiej o „rew olucjach nau­

kow ych” (por tytuł je g o książki:77/e

structure o f scientific révolutions),

a nadto

przypisyw ał im status wydarzeń dokonujących w ramach nauki (w mojej term ino­

logii: w dziedzinie

nauka)

i polegających na zm ianie ram pojęciowych w ramach

(6)

„tego czy innego je j sektora” (w mojej term inologii: subdziedzinie w ram ach

dziedziny nauka). Według Russo „narodziny nauki”, albo „narodziny m etody

naukow ej”, albo też inaczej tzw. „rew olucja naukow a” (por. s. 19), która doko­

nała się w ram ach cyw ilizacji hellenistycznej, stanow iła, w zasadzie, przejście

- by tak rzec - od

n ie n a u k i do n a u k i.

Stanow isko takie różni się od tego, które

preferow ał Kulin, tw ierdząc, że rew olucje naukow e dokonują się w yłącznie w ra­

m ach nauki. N iem niej autor przyznał, że niektóre strukturalne elem enty nauki

w ystępow ały ju ż w cześniej przed w ystąpieniem w spom nianej „rew olucji

naukow ej”, czy też „narodzinam i n au k i”, czy też „naro dzinam i m etody

naukow ej” (por. s. 35). Tak czy inaczej Russo m im ochodem skierow ał uw agę

czytelników na okres klasyczny w starożytnej Grecji. N iezależnie od tej konsta­

tacji, pojaw ia się pytanie: dlaczego Russo użył aż trzech term inów w celu nazy­

w ania tego sam ego przedm iotu rozw ażań? W tej sytuacji przychylam się do sta­

now iska C iniego, że Lucio R usso je st „kiepskim kaznodzieją, lecz św ietnym

szperaczem ” (s. 13); dostrzega się też w książce bezład term inologiczno-

pojęciowy, chociaż je st ona nader interesująca i niejednokrotnie w sposób celny

w ysuw a w ażkie problemy.

Trudno mi jed n ak zaakceptow ać stanow isko C iniego, gdy ten w yraził się:

„N ie przypadkiem i odrobinę prow okacyjnie podkreśliłem na początku, że w ed­

ług m nie ta książka je st doskonałym przykładem K uhnow skiej rew olucji nauko­

wej na polu historii nauki” (s. 13), zresztą supozycji podanej

a d h o c

bez żadnej

próby uzasadnienia. M niem am , że książka ta stanow i pow ażne odejście od sta­

now iska Kulina, jak o bardziej prow okacyjne ujęcie dotyczące „narodzin nauki”,

czy też „m etody naukow ej”, czy w reszcie „rewolucji naukow ej” . Jako taka, z pe­

w nością w yw oła rozm aite głosy krytyczne pod jej adresem , a tym sam ym przy­

czyni się do ożyw ienia sporów wokół tytułow ego jej przesłania.

N ie w chodząc w szczegóły dotyczące cyw ilizacji hellenistycznej, zajm ę się

dalej głów nie epistem ologicznym i i m etodologicznym i aspektam i rozw ażań

Russo, przede wszystkim dotyczącym i rozum ienia przez niego

n a u k i.

R ozw a­

żania te pojaw iają się ju ż w rozdziale 1, zatytułowanym

Narodziny nauki

, w kilku

paragrafach, ja k zw łaszcza

Wypieranie rewolucji naukowej

,

Nauka

,

Czy w kla­

sycznej Grecji istniała

,,

nau ka

”?,

Początki nauki hellenistycznej.

A utor uznał, że na skutek „ciągłego i szybkiego m odyfikow ania zasad nau­

kow ych, zw łaszcza w fizyce, w końcu nie do utrzym ania stała się teza, jak o b y

nauka stanow iła zespół tw ierdzeń niezaw odnie praw dziw ych Istotnie, teza ow a

zm usza do uznaw ania za nienaukow e w szystkich teorii przezw yciężonych. Póki

w grę w chodziły w iadom ości często m ające ju ż w iele stuleci, ich deklasację

przyjm ow ano chętnie, w szelako nowy rytm rozwoju spraw iał, że to kryterium

m usiałoby w ykluczać z rejestru nauki w szystkie rezultaty nie uzyskane w latach

najnow szych. U czonym w ydaw ało się to nie do przyjęcia, praw dopodobnie dla­

tego, że zm usiłoby ich do uznania za nieuniknioną naukow ość rów nież ich w łas­

nych w yników . Innymi słowy, stało się jasn e, że dobra definicja »nauki« musi

(7)

pozw alać na w łączanie do niej także tw ierdzeń w zajem nie sprzecznych, ja k np.

zasad m echaniki klasycznej i m echaniki relatyw istycznej” (s. 29).

W tej sytuacji problem ow ej, Russo zadał pytanie: „C zym zatem je s t nauka?”

N aw iasem m ów iąc, w polskiej literaturze naukoznaw czej

explicite

postaw ił je

ju ż w roku 1897 Adam M ahrubrg w artykule

Co to je s t nauka

?•’, a po nim licz­

na plejada filozofów chociażby ze szkoły Iw ow sko-w arszaw skiej.

N iezależnie od ew entualnej dyskusyjności, interesujące je s t przedstaw ienie

przez R usso następującego wyw odu: „N a pierw szy rzut oka w ydaje się, że m oż­

na by na to pytanie odpow iedzieć stosując dw ie różne m etody: albo opisując ce­

chy charakterystyczne nauki, tak jak ukształtow ała się ona

h isto r y c z n ie ,

albo

podejść do tego problem u na płaszczyźnie

te o re ty c z n e j.

Przypatrzyw szy się

jed n ak tej kwestii nieco bliżej spostrzegam y od razu, że każda z tych obu metod

zakłada drugą. R zeczyw iście, nie sposób zm ierzyć się z problem em charaktery­

styki »m etody naukow ej« nie znając nauki (przypom nę jedn ak, że w cześniej

R usso stosow ał zam iennie takie terminy, ja k „rew olucja naukow a”, „narodziny

nauki” i „narodziny m etody naukow ej” -

S. Z.

), będącej w szak w ytw orem hi­

storii, tj nie znając historii nauki. Z drugiej strony oczyw iście nie je s t m ożliw a

żadna historia nauki, która by się nie opierała na definicji - bodaj przyjm ow anej

m ilcząco, ba, naw et n ie św ia d o m ie - »nauki« w łaśnie. Praw dopodobnie jedynym

sposobem uniknięcia błędnego koła je st podążanie

d r o g ą s p ir a ln ą , naprzem ien­

nie stosując obie metody, tak, by się wzajem uzasadniały” (s. 30).

Z pew nością stanowisko Russo, na razie tak przedstawione, nie usuwa swoi­

stej „nieoznaczoności” rysującej się na linii

h isto ry c z n o ść - teo re ty cz n o ść

w od­

niesieniu do nauki w rozum ieniu autora. N iem niej m ożna je przyjąć ze

w zględów praktycznych. Jednak Russo zm ierza w swym w ykładzie - ja k się

w yraził - do „prow izorycznej” definicji nauki. O tóż stw ierdził on, że niektóre

teorie m ają „następujące w spólne głów ne cechy: 1.

Ich twierdzenia nie dotyczą

obiektów konkretnych, lecz specyficznych przedmiotów teoretycznych.

[...] 2.

Teoria ma strukturą ściśle dedukcyjną

[...] 3.

Zastosowania do świata rzeczywi­

stego oparte są na regułach odpowiedniości między przedm iotam i

[enti]

teorii

a obiektami konkretnymi.

[...] Przez

naukę ścisłą

będziem y rozum ieć całość teo­

rii naukow ych” (s.

30

-

31

)

(por. dalsze m oje uwagi).

O czyw iście Russo do­

strzegł okoliczność, że w spom niana nauka ścisła dostarcza m odeli św iata real­

nego, w ram ach których „istnieje m etoda gw arantująca odróżnianie tw ierdzeń

fałszyw ych od praw dziw ych” . O sobiście akcentow ałbym raczej, że autor dostar­

czył m odelu nauki, w szczególności

n a u k i ś c is łe j.

N atom iast przestrzegałbym

przed literalnym przyjm ow aniem jak o niepodw ażalnej cytow anej enuncjacji.

Z resztą R usso sam zauw ażył tak ą niezręczność, gdy napisał: „K ażda teoria nau­

kow a ma przydatność ograniczoną, na ogół bowiem m ożna je j użyć jed y n ie j a ­

ko m odelu zjaw isk niezbyt »oddalonych« od tych, które spow odow ały jej opra­

cow anie. Teorie, które o kazują się niezdolne do opisu now ego zespołu zjaw isk,

trzeba w tym celu zastąpić innym i; jed n ak na m ocy naszej definicji pozostają

(8)

one teoriam i naukow ym i, nadal m ożliw ym i do stosow ania w e w łaściw ym im

zakresie” (s. 32). Dodam od siebie, że chodzi tutaj o teorie naukow e w rozum ie­

niu Russo.

C iekaw a je st konstatacja autora, chociaż nieco bałam utna, że „»naukow ość«

badania jak ieg o ś zjaw iska nie zależy od typu tegoż zjaw iska, lecz od większej

lub m niejszej m ożliw ości użycia teorii naukow ych, m ożliw ości będącej

datum

zdeterm inow anym historycznie. N a przykład badanie

r e a k c ji c h e m ic z n y c h ,

przez całe w ieki czysto em piryczne, wchodzi na pełnych praw ach do nauki ścis­

łej z chw ilą, gdy potrafim y ju ż m ierzyć się z problem em , stosując m etody tej

ostatniej, tzn. tw orząc

te o rię n a u k o w ą .

W obrębie nauki ścisłej najistotniejsze

podziały op ierają się nie na badanych zjaw iskach, lecz na teoriach, z których

każda daje się ogólnie stosow ać do bardzo rozległego zespołu zjaw isk. Z jaw isk,

które - w razie braku teorii - w ydałyby się pozbaw ione w zajem nego zw iązku.

Przez »naukę« będziem y rozum ieć głów nie

n a u k ę ś c is łą ” (s. 3 2 -3 3).

K oncepcja nauki w ysunięta przez Russo je st nader rygorystyczna, co zresztą

zauw ażył sam autor (por. s. 35). Ze swej strony w yrażę opinię, że ja k o propozy­

cja używ ania w określony sposób term inu „nauka” i pochodnych, stanow i ona

jed en z m ożliw ych w ariantów używ ania tego term inu, toteż nie m ożna jej zasad ­

nie zarzucić, że je s t ona niepraw dziw a. Propozycjom term inologicznym nie

m ożna przypisać kw alifikacji dających się zlokalizow ać na linii

p r a w d a - fa łsz .

M ożna je d n a k dyskutow ać, czy są one o peratyw ne w d y sk u rsie, na przykład

w odniesieniu do tzw.

fa k tó w h isto ry c z n y c h .

Problem ten każdy autor propo­

zycji term inologicznych zm uszony je st rozstrzygać - by tak rzec - „na swój

w łasny rachunek” .

Russo zadał pytanie:

Czy w klasycznej Grecji istniała „nauka”?

(s. 35). W od­

pow iedzi na nie w yraził się, „że nie tylko w daw nych im periach, lecz naw et

w G recji V w. przed Chr. ani w dziełach Platona czy A rystotelesa nie w ystęp o­

w ała w pełnej postaci m etoda, nazw ana przez nas »naukow ą«” ; »eksplozja« teo ­

rii naukow ych nastąpiła w ciągu III w. przed Chr. i była istotnym w yróżnikiem

cyw ilizacji hellenistycznej; jeśli pragniem y w skazać punkt zw rotny w procesie

kształtow ania się nowej metody, najlepszym kandydatem będzie chyba pow sta­

nie im perium A leksandra” (s. 35).

Russo przyznał, zresztą zgodnie ze sw ą propozycją term in ologiczną użycia

term inu „nauka”, że klasyczna myśl grecka w zakresie refleksji nad atom am i, re­

prezentow anej przez Leukippa i Dem okryta, nie dopracow ała się teorii nauko­

w ej, a to z teg o w zględu, że zachow ane fragm enty ich p oglądów „nie m ó w ią

o żadnych teorem atach, dow odzonych przez owych starożytnych atom istów , ani

o w ykonyw anych przez nich praw dziw ych eksperym entach” (s. 36). Z drugiej

strony, w yraził swe przekonanie, że m yśliciele ci wpłynęli pow ażnie na później­

szą naukę, a to dzięki akcentow aniu w yjaśniania zjaw isk za p o m ocą postulow a­

nych nieobserw ow alnych bytów (atom ów ), w prow adzeniu determ inizm u me-

chanistycznego, rozróżniania jakości pierw otnych i w tórnych etc.

(9)

W kontekście tego typu rozw ażań, Russo nie przypisał m yślicielom klasycz­

nej G recji tego m iejsca w pow staniu nauki, jak ie należy się, jeg o zdaniem , cy­

w ilizacji hellenistycznej, zw iązanej z podbojam i A leksandra W ielkiego. N ato­

m iast pow stanie nauki autor zw iązał z now ego typu relacjam i pom iędzy

G rekam i a starożytnym i cyw ilizacjam i Egiptu i M azopotam ii, dokąd udali się

oni w w yniku owych podbojów. C zynnikiem nader istotnym w edług Russo - j a k

m ożna sądzić z lektury paragrafu

Początki nauki hellenistycznej -

w pow staw a­

niu nauki m iał być fakt, że w owych cyw ilizacjach technika była na wyższym

poziom ie aniżeli w klasycznej Grecji. W ydaje mi się jedn ak, że naw et gdyby

przyjąć propozycję term inologiczną autora, w iązanie pow stania nauki z relaty­

wnie zaaw ansow aną techniką byłoby nader ryzykow ne gdy w eźm ie się pod

uwagę w spom niane trzy składow e definicji nauki. O w e składow e nie pozostają

w żadnym logicznym zw iązku z techniką, która została ukształtow ana, jak m nie­

mam, na odm iennej drodze, a m ianow icie w w yniku udoskonalania praktycz­

nych um iejętności człow ieka i stopniow o „obudow yw ana” - by tak rzec - „nau­

ką ścisłą”, oczyw iście w otoczeniu „potrzeb” człow ieka. N atom iast powstanie

nauki, zw łaszcza nauki ścisłej w rozum ieniu Russo, m oże być potraktow ane ja ­

ko w ytw ór spekulatyw nych um iejętności człow ieka.

W następnych rozdziałach (2 -3 ,5 ) Russo przedstaw ił sw oją w izję nauk hel­

lenistycznych, kolejno w paragrafach dotyczących: m atem atyki; optyki, skeno-

grafii i katoptryki; geodezji i geografii m atem atycznej; m echaniki; hydrostatyki;

pneum atyki; heliocentryzm u A rystarcha; zam kniętego św iata i nieskończonego

w szechśw iata; astronom ii Ptolem eusza; a następnie nauk m edycznych (anatom ii

i fizjologii); botaniki i zoologii; chem ii, (por. s. 4 6 -1 1 2 , 156-185).

Przerywnikiem w tym wykładzie jest rozdział 4, zatytułowany

Technika o pod­

stawach naukowych.

Ze w zględów profesjonalnych, ja k o że sam przez kilkadziesiąt lat zajm ow a­

łem się problem atyką historii chem ii (historii subdziedziny

chemia

), zw róciłem

szczególną uwagę na paragraf zatytułow any

Chemia

(s. 179-185), zam ieszczo­

ny w rozdziale 5

Nauki medyczne i inne nauki empiryczne.

Pod koniec w spo­

m nianego paragrafu R usso stwierdził, „że w epoce hellenistycznej narodziła się

chem ia ja k o »nauka em piryczna«, choć nie da się określić osiągniętego przez nią

poziom u w iedzy” (s. 185). Autor potraktow ał w szystkie w ym ienione przez sie­

bie nauki, począw szy od anatom ii aż do chemii ja k o

n a u k i e m p iry c z n e .

Z ko­

lei na tem at rozum ienia w yrażenia „nauki em piryczne” i kwestii z tym zw iąza­

nych w ypow iedział się rozdziale 1 w obszernym ujęciu.

„P rzez »naukę« będziem y rozum ieli głów nie naukę ścisłą. Tak zw ane nauki

em piryczne są jej w pewnej mierze pokrew ne, ró żnią się bowiem od przednau-

kowych form poznania, przede w szystkim dlatego, że ich rozwój opiera się na

m etodzie dośw iadczalnej i jest dziełem specjalistów, których praca - w yraźnie

różniąca się od spekulacji filozoficznych, jak i od aktyw ności zaw odow ych - ma

(10)

cel czysto poznawczy. Ponadto m ożna m ów ić o teoriach rów nież w w ypadku na­

uk em pirycznych, skoro także one opierają się na w ypracow aniu pew nych pojęć

teoretycznych; jed n ak że te »teorie em piryczne« nie spełniają drugiego z w a­

runków, w edług nas definiujących teorie naukow e, tzn. brak im struktury ściśle

dedukcyjnej, charakteryzującej naukę ścisłą. Teorie em piryczne, niezdolne do

sam orozszerzania się za pośrednictw em m etody poglądow ej, d ają się stosow ać

jed y n ie ja k o m odele specyficznych sfer zjaw isk i nie w ytw arzają rezultatów,

które m ożna by przenosić w rozm aite inne sfery. Stąd, w odróżnieniu od nauk

ścisłych, je s t m ożliw e o dogodne klasyfikow anie nauk em pirycznych w edług

ich konkretnych przedm iotów badań” (s. 33).

B iorąc jed n ak pod uwagę

w s z y s tk ie

trzy składow e definicji nauki w rozu­

m ieniu Russo, w gruncie rzeczy nauki ścisłej, m ożna zastanaw iać się nad tym,

co, w sp osó b niew ątpliw y, m ożna by zaliczyć do nauk ścisłych ro zw ijany ch

w cyw ilizacji hellenistycznej. Wydaje się, że obecność dwóch pierw szych skła­

dow ych sugerowałaby, że najbliższą ideału autora byłaby m atem atyka. Co się ty­

czy trzeciej składowej, to w odniesieniu do m atem atyki m ożna, ja k sądzę, spie­

rać się, czy w każdym przypadku była spełniona ow a składowa. W tej sytuacji,

zrealizow anie postulatu autora, aby badać rzeczyw iście naukę ścisłą w cyw iliza­

cji hellenistycznej byłoby pow ażnie utrudnione. W jeszcze gorszej sytuacji zna­

lazłaby się astronom ia, choćby z tego w zględu, że zajm ow ała się ona obiektam i

konkretnym i, na przykład Słońcem i planetam i, a nie teoretycznym i. W ygląda na

to, że - ze w zględu na teoretyczne podejście autora do nauki - odnalezienie w cy­

w ilizacji hellenistycznej jakiejś nauki ścisłej stanęłoby pod znakiem zapytania.

Pow staje więc podejrzenie, że w om aw ianych czasach co najwyżej istniały n a u ­

ki e m p iry c z n e

z elem entam i właściw ym i

n a u c e ś c isłe j.

Pozostaw ałoby więc na

poziom ie rozważań historiograficznych podejście h isto ry c z n e , jaw n ie zrelatyw i-

zow ane. Uwadze specjalistów pozostaw iam rozw ażenie, czy nie dałoby się, w ja ­

kiejś m ierze, uratow ać niektórych elem entów tzw. „innych hellenistycznych teo­

rii naukow ych” (por. s. 75-9 6 ) jak o dających się zaliczyć

do n a u k i ś c isłe j.

W róćm y teraz do w spom nianej przez Russo

c h e m ii

jako jedn ej z

n a u k e m ­ p iry c z n y c h .

A utor naw et zatytułow ał stosow ny p arag raf -

Chemia

, sugerując,

że w ypow ie się na tem at w łaśnie chem ii, przenosząc tym sam ym term inologię

w spó łczesn ą na czasy om aw ianej przez siebie cyw ilizacji hellenistycznej. M oż­

na dyskutow ać, czy je st to zasadne postępow anie.

N iem niej w owym paragrafie Russo napisał: „W epoce hellenistycznej za­

początkow ano studia z zakresu chemii. Zazw yczaj klasyfikuje się je ja k o studia

»alchem iczne«, n ajw cześniejsząjednak istniejącą dok um en tacją tego, co popra­

w nie określa się m ianem alchem ii, tzn. synkretycznej m ieszaniny greckiej filo­

zofii przyrody, egipskiej magii, m otyw ów wziętych z religii żydow skiej i chrześ­

cijańskiej, technik rzem ieślniczych i em piry czn o-chem icznych, są pism a Zosi-

mosa z Panopolis, z początku IV w ., a więc z epoki, w której wszystkie dziedziny

(11)

nauki hellenistycznej opanow ane ju ż zostały przez nurty irracjo nalisty czn e”

(s. 179). „Alchemia ukształtowała się dopiero w epoce cesarskiej, zapożyczając ze sta­

rożytnej chemii empirycznej oprzyrządowanie i niektóre technologie oraz jeszcze

gdzie indziej poszukując celów tudzież pojęciowych kontekstów odniesienia” (s. 185).

W praw dzie godne uwagi je st w erbalne rozróżnienie przez R usso

ch em ii e m ­ p ir y c z n e j

i

a lc h e m ii,

akcentując dość w ażną rolę tej pierw szej, m ożna jedn ak

sądzić, że w ahał się on, czy potraktow ać dostępne mu fakty i poglądy jako

m ieszczące się w chem ii em pirycznej, alchem ii czy też w iedzy i praktyce przed-

naukow ej. W szczególności niejasny je s t dla autora niniejszego szkicu status

chem ii em pirycznej gdyby j ą rozpatryw ać pod kątem m erytorycznym , m etodo­

logicznym i epistem ologicznym , chociaż na poziom ie intuicyjnym m ożna o niej

trochę pow iedzieć. W sum ie w skazany fragm ent książki nie je s t pod względem

koncepcyjnym zbyt interesujący.

W rozdziale 6, zatytułow anym

Hellenistyczna metoda naukowa

, m ow a o ta­

kich szczegółow ych kw estiach, jak: pochodzenie dow odu naukow ego; postula­

ty albo hipotezy; definicje, term iny naukow e i obiekty teoretyczne; nauka i tech­

nika; wybór hipotez; nauka hellenistyczna a metoda doświadczalna; nauka a przekaz

ustny; a w reszcie kw estia sygnow ana tytułem ostatniego paragrafu -

Źródła nie­

których komunałów o „nauce starożytnej

”, którego treść w arto uprzystępnić

czytelnikom .

W edług Russo tezy zaw arte w jeg o książce pozostają w jaw nej sprzeczności

z dość pow szechnym i opiniam i na tem at

n a u k i s ta r o ż y tn e j,

które sprow adzają

się do następujących pow iązanych w zajem nie stw ierdzeń: „a. Starożytni nie

znali m etody naukow ej, b. N auka starożytna była fo rm ą poznania spekulatyw ne-

go. niezainteresow anego zastosow aniam i praktycznym i, c. G recy stworzyli m a­

tem atykę, lecz nie fizykę” (s. 216). Co się tyczy pierw szego punktu, to m ożna

uznać, że na gruncie ustaleń term inologicznych autora w yrażenie „m etoda

naukow a” (por. s. 216) je st przez niego używ ana zam iennie z wyrażeniam i

„m etoda eksperym entalna” (s. 216) i „m etoda dośw iadczalna” (s. 212). Co naj­

wyżej, sądzę, m ożna dyskutow ać w jakim zakresie stosow ali o w ą metodę. Z ko­

lei drugi zarzut jest, w opinii Russo, nadm iernie zgeneralizow any, gdyż zarówno

w starożytności, ja k i później byli tacy, którzy stronili od zastosow ań nauki, ale

i tacy, którzy opow iadali się za takim i zastosow aniam i. I tutaj też m ożna dysku­

tow ać problem relacji m iędzy je d n ą a drugą linią postępow ania, którą to relację

zapew ne dałoby się w przybliżeniu przedstaw ić ilościowo. A rgum ent podany

przez Russo, że A rchim edes, na przykład, napisał traktat o zw ierciadłach i stw o­

rzył naukę o m aszynach (por. s. 217) w arto dla rów now agi porów nać z opinią

niejakiego Petera M. Frasera, autora książki

Ptolemaic Alexandria

(1972; 1998),

który w ręcz napisał, że „A rchim edes odczuw ał głęboką pogardę dla m echaniki

stosow anej” (s. 217). N a tem at trzeciego zarzutu, dość hum orystycznego z per­

spektyw y czasu, Russo w yraził się, że do jeg o pow stania przyczyniła się pew na

(12)

kw estia term inologiczna, którą przytaczam zw łaszcza dla tych czytelników ,

którzy nader uparcie trzym ają się takiej czy innej zastanej term inologii.

„O tóż wielu historyków nauki (np. Sam uel S am bursky -

S. Z.

), przyjm ując

ja k o w iecznotrw ałe obecne podziały na dyscypliny, a zw łaszcza aktualne poję­

cia »m atem atyki« i »fizyki«, uznało, że m ożna dociekać ew entualnego istnienia

fizyki greckiej badając dzieła uczonych zw anych przez sam ych G reków »fizy­

kam i«, zaniedbując jednocześnie to, co było nazyw ane »m atem atyką«; w ten

sposób studiow ali starożytną filozofię przyrody (w której nieobecna była m eto­

da dośw iadczalna), lekcew ażąc narodziny pierw szych teorii naukow ych - iloś­

ciow ych i eksperym entalnych - na tem at przyrody. Jak inaczej w yjaśnić to, że

S am bursky sw oją analizę oparł na pism ach wielu presokratyków , Platona i A ry­

stotelesa, i pośw ięcił całą książkę »fizyce« stoików, a tak m ało zainteresow ania

okazał dla uczonych w rodzaju Euklidesa, K tesibiosa, Filona, A rchim edesa czy

H ipparcha?” (s. 221).

„Idea, że teorie hellenistyczne takie ja k hydrostatyka czy optyka geo m e­

tryczna, choć obecnie figurują w podręcznikach fizyki, w owej epoce były je d y ­

nie czy stą m atem atyką, rodzi się nie tylko z okoliczności term inologicznej,

m ocą której ongiś w łączano je do »m atem atyki«, lecz rów nież z hipotetyczno-

dedukcyjnego charakteru zachow anych do naszych czasów wywodów . Trzeba

jed n ak zauw ażyć, że w czasach now ożytnych strukturę analog iczną uzyskały

m echanika, term odynam ika i klasyczna teoria elektrom agnetyzm u jed y n ie dzię­

ki kilkuw iekow em u rozw ojow i nauki” (s. 222).

N astępny rozdział, a m ianow icie 7

Niektóre inne aspekty rewolucji nauko­

wej

, w ym aga kom entarza. O tóż m ożna dyskutow ać, czy tytuł tego rozdziału je st

adekw atny w obec je g o treści. Z kolei użycie w yrażenia „inne” rodzi potrzebę

zapytania: jak ie są

n ie in n e

aspekty w spom nianej „rew olucji naukow ej”? (por.

przytoczone w cześniej rozum ienia przez autora tego w yrażenia). Już w pierw ­

szym zdaniu, w paragrafie

Urbanistyka

, autor inform uje: „W pływ rew olucji na­

ukowej na życie cyw ilne szczególnie w yraźny je st w przem ianach, którym we

w czesn y m o k resie hellen isty czn y m podleg ały stru k tu ry m ie jsk ie ” (s. 223).

W kolejnych paragrafach -

Świadoma i nieświadoma ewolucja kulturalna

;

Teo­

ria snów

;

Logika zdań; Studia filologiczne i językoznaw cze

;

Nauka, sztuki przed­

stawiające, literatura i muzyka -

om aw iających spraw y w ażne i mniej ważne,

dochodzą do głosu raczej publicystyczne, aniżeli badaw cze upodobania autora.

W tak sprofilow anym rozdziale m ożna um ieścić w praktyce w szystko, podpie­

rając się autorytetem ludzi znanych nie tylko w starożytności, ale nadto w cza­

sach now ożytnych. Zastanaw iam się, w jakim celu autor skonstruow ał ten roz­

dział i trudno mi znaleźć rozsądną odpowiedź. W szczególności, w jakiej relacji

pozostaw ać ma w spom niana „św iadom a i nieśw iadom a ew olucja kulturalna” do

tytułow ej zapowiedzi rozdziału, w której m owa w szak o „aspektach rewolucji

naukow ej” . Czy mamy sądzić, że „św iadom a i nieśw iadom a ew olucja kulturalna”

(13)

to rzeczyw iście aspekt „rewolucji naukow ej”? A nalogiczne pytania m ożna wy­

sunąć pod adresem wszystkich w yszczególnionych wyżej tytułów paragrafów.

Po lekturze tego rozdziału i całej książki trudno mi nie oprzeć się w rażeniu,

że Russo uległ swoistej obsesji, przejaw iającej się w żonglow aniu rew olucyjną

retoryką na poziom ie naukoznaw czym w odniesieniu do w ybranej przez siebie

cyw ilizacji hellenistycznej. N iektórzy czytelnicy z pew nością uznają książkę

w łoskiego autora, ów esej jak j ą sam nazwał, za dzieło w ybitne w ramach tego

gatunku pisarskiego, który nazyw am „publicystyką” . Jako takie jaw i mi się

skądinąd interesujące, aczkolw iek nie gustuję w tego rodzaju pisarstw ie. Inni,

bardziej radykalnie usposobieni, potraktują je nader krytycznie.

U w adze czytelników polecam przestudiow anie

Zakończenia

, w którym do­

szły do głosu następujące fobie autora, w yw ołane o bserw acją naszej w spółczes­

ności. O to słow a Russo:

„Jednym z celów tego eseju je st zasugerow anie, iż m oże istnieć zw iązek

m iędzy kryzysem naszych stosunków z

c y w iliz a c ją k la s y c z n ą i k ry z y s e m n a ­ u k i,

który, podążając za kryzysem innych

d z ie d z in k u lt u r y ,

przyśpieszył je d ­

nak tem po w ostatnich dekadach XX wieku. O becnie, gdy nici łączącej nas ze

starożytną cyw ilizacją grozi definityw ne zerw anie, irracjonalizm świeci chyba

trium fy, jak ich Bohr nie m ógłby nawet podejrzew ać: w szelkiego autoram entu

astrologow ie i m agow ie nie tylko zdobyli szerok ą publiczność, lecz także presti­

żow ą pozycję nie do pomyślenia jeszcze kilka lat temu. [...] Powszechna niezna­

jom ość dziejów myśli i mit ciągłego postępu um ożliw iają prezentowanie argu­

m entów przeciw ko

staremu

racjonalizm owi jak o lepszych, bo

nowych.

W rze­

czywistości nie są to wcale argumenty świeżej daty, lecz - w lwiej części - te sa­

me, przybrane w now ą szatę, polemiki antyracjonalistyczne, które w pierwszych

wiekach naszej ery towarzyszyły schyłkowi nauki starożytnej. [...] A ktualnego

kryzysu nauki nie sposób analizować w tym miejscu. Trzeba by co najmniej osob­

nej książki, aby wzm iankow ane tutaj sytuacje uszeregować w spójną, opadającą

spiralę oparta na wzajemnych oddziaływaniach, które, w mojej opinii, ściśle w iążą

wykładniczy wzrost liczby badaczy i publikowanych artykułów naukowych i ob­

niżaniem się, także wykładniczym , ich przeciętnego poziomu, z rosnącą rolą prze­

lotnych naukowych mód, z coraz w yraźniejszą dom inacją relatywizm u w debacie

epistem ologicznej i z głęboką zm ianą społecznej funkcji nauki, coraz bardziej

przesuwającej się od produkcji w stronę konsum pcji” (s. 425-427).

Sw oistym sm aczkiem je st przedostatni przypis autora, dotyczący „polow a­

nia na naukow ców ” w USA, który przytaczam w całości: „M am na myśli ist­

niejące w USA sekty antynaukow e głoszące konieczność w ym ordow ania uczo­

nych, żeby ocalić świat. O czyw iście nie składają się one z ludzi całkow icie

w yzbytych rozum u” (s. 427).

Z apraw dę, przed rozpoczęciem lektury tej książki, nie spodziew ałem się ta­

kiego jej zakończenia... Specjalistom polecam przestudiow anie tej książki.

(14)

P rz y p is y

1 D nia 23 c z erw ca 2006 r. w sied zib ie Instytutu F ilozofii PAN w P ałacu S tasz ic a w W arszaw ie odbyła się dyskusja w okół książki Lucio Russo. N iestety, nie m ogłem uczestniczyć w tej dyskusji. Jednak dow iedziałem się, że w ielu uczestników dało w yraz sw em u krytycznem u podejściu do stanow iska p rezentow anego przez autora tej książki. N ie znając szczegółów dyskusji, zdecydow ałem się w ypow iedzieć w spraw ach d o ty c zą­ cych tytułow ego przesłania Lucio Russo oraz autora

Przedmowy,

a m ianow icie M arcel­ lo C ini, m ając na uw adze raczej czytelników rekrutujących się ze śro d o w isk a histo­ ryków d ziedziny nauka, aniżeli filozofów su bdziedziny

filozofia nauki.

2

Por. S. Z a m e c k i : recenzja książki G. E. L 1 o y d:

Nauka grecka od Talesa do

Arystotelesa.

P rzełożył Jakub L e s i ń s k i (W arszaw a 1998), „K w artalnik H istorii N auki i T echniki” 2000 nr 1 s. 141-173; t e n ż e : recenzja książki G. E. L l o y d :

Na­

uka grecka po Arystotelesie.

P rzełożył Ja k u b L e s i ń s k i (W arszaw a 1998), „K w artalnik H istorii N auki i T echniki” 2001 nr 2 s. 1 6 5-195,

t e n ż e : Na marginesie

książki: John Losee: Wprowadzenie do filozofii nauki.

P rzełożył T om asz B i g a j . War­ szaw a 2001 P rószyński i S-ka, 352 s., ilustr. , „K w artalnik H istorii N auki i T echniki” 2004 nr 2 s. 139-158.

5 A. M a h r b u r g :

Co to jest nauka?

„P rzegląd F ilozoficzny” , 1897 z. 1; por. też S. Z a m e c k i :

Koncepcja nauki w szkole Iwowsko-warszawskiej.

W rocław -W arsza- w a-K raków -G dańsk 1977, rozdział III

Typy desygnatów terminu „nauka”,

s. 8 1 -1 1 9 .

Cytaty

Powiązane dokumenty

37 Lukrecjusz, De rerum natura II, 112–141 (zob. Russo, Zapomniana rewolu- cja. Grecka my śl naukowa a nauka nowoczesna, tłum. Kania, Universitas, Kraków 2005) opisuje bezładny

Reżyser dał się poznać jako autor fil- mów o sztuce przede wszystkim dokumentami Kantyczka z drewna (1958), o twórczości Leo- na Kudły, Spotkanie z Teofilem Ociepką (1962),

Podejmowane dotychczas wielokrotnie przez uczonych rozważania w kwestii modelu wychowania i prawniczego kształcenia młodzieży rzymskiej w ostatnim wieku republiki i na

N ieoczekiw ane p ojaw ienie się pęknięć w przypow ierzchniow ej w arstw ie głów ki szyny tłum aczy się d ługotrw ałą kum u lacją odkształceń plastycznych,

Przez 10 lat zmieni³ siê nie tylko Wydzia³ Zarz¹dzania i Ekonomii Politechniki Gdañskiej, zmieni³a siê zasadniczo sytuacja ekonomiczna i go- spodarcza w Polsce, a g³ównie

W dniu 29 grudnia 1928 roku Senat Wol- nego Miasta Gdañska przyzna³ politechni- ce w Gdañsku prawo nadawania stopnia doktora nauk technicznych (Dr.rer.techn.) (Promotions-Ordnung

Każdy z trzech rozdziałów rozpoczynają Uwagi wstępne, w które wprowadzają w za- gadnienie.  I  tak  „doświadczenie”  człowieka 

Jest więc najnowsza publikacja Araszkiewicz jedną z coraz częściej pojawia- jących się alternatywnych historii literatury kobiet, nie tyle konkurencyjnych wobec siebie, ile