• Nie Znaleziono Wyników

Skrzydła : miesięcznik instruktorek harcerskich : organ GKŻ ZHP. R. 6 (1935), Dodatek zlotowy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Skrzydła : miesięcznik instruktorek harcerskich : organ GKŻ ZHP. R. 6 (1935), Dodatek zlotowy"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Il lll ll .l ll lll ll

M IESIĘCZN IK

INSTRUKTOREK

HARCERSKICH

ORGAN GKZZHP

11.

V I I -

1935.

M

H

M

H

B

B

25.

VII-

1935.

n n n A T F K

z l o t o w y

(3)

2

S K R Z Y D Ł A

W S P A L Ę

D ługie d w a d z ie ś c ia p ięć la t s łu ż b y idei h a r ­

c e rsk iej.

S łu ż b y p r z y g o to w a w c z e j w o c z e k iw a n iu Z ł o ­ te go R o g u , k tó r y zabrzm i.

S łu ż b y w o jen n ej n a w s z y s tk ic h p ro g a ch , k tó ­ re s t a ł y się tw ie rd z a m i, n a rozdrożach, które trz e ­ b a było z a m ie n ić w g r a n ic e w olnego P a ń s t w a P o l­ sk iego , po w s z y s t k ic h z ie m ia c h P o ls k i i ś w ia t a — d o k ą d t y lk o z a w ę d r o w a ł y sto p y h a rc e rsk ie . S ł u ż b y p o w o je n n ej w p o s z u k iw a n iu dro gi n a j ­ prostszej i n a jp e w n ie js z e j w śró d ch a o su p o p lą t a ­ n y c h śc ie ż e k i w śró d ciem n o ści, z a s ł a n ia ją c y c h n a ­ s z y m oczom Jutro.

S łu ż b y p ełn io n ej w p ełn em ś w ie t le ja s n e g o d n ia w ś w ia d o m o śc i celu — w ie lk o ś c i i m o c y w y ­ w a lc z o n e g o , n a p r a w d ę w o ln e g o P a ń s t w a , w ś w i a ­ dom ości drogi — w io d ą c e j p rze z co raz b a rd z ie j o d ­ p o rn ą i z d e c y d o w a n ą p o s ta w ę je d n o s te k i z a s t ę ­ p ó w , przez coraz b a r d z ie j z w a r tą gotow ość.

Długie d w a d z ie ś c ia p ię ć la t słu ż b y.

J e d n e p e łn iły ją n ie p r z e rw a n ie , ta k b ardzo zrośnięte z robotą, ta k b ard zo „ n a s z e ”, że dziś, w la s a c h s p a ls k ic h , nie dziw i nikogo, że s ą tu, że c h o d z ą m ię d z y n a m i, że s ą ta k ie j a k w s z y s tk ie , o n e ,— te z n a jp ie r w s z y c h dni, n a jd a w n ie js z e i n a j ­ w ie r n ie js z e słu ż b ie.

N iem niej niż inne, które o d e sz ły , a m im o to s ą i b ę d ą z a w s z e z n am i. P e łn ią W i e c z n ą W a r t ę tam , n a d r u g im b rz e g u d z ie lą c e j n as w ie lk ie j R z e ­ ki. W śró d 1 asu d r z e w i la s u n am io tó w s z u k a m y ich w z ro k ie m , s ta r a m y się słu c h em o d n a le ś ć ich głos m ię d z y ty s ią c e m głosów — i z n a jd u je m y je sercem .

S ą też ta k ie , które o d e sz ły i w ró ciły, a teraz s t a r a ją się n a d ro b ić la t a p r z e rw y . O c z y im ś w ie ­ cą się r a d o ś c ią h a r c e r s k ie g o le śn e g o b y tu , g d y ob_ c io s u ją to p o rkiem s o s n o w y k o łe k — n o g ę do obo_ z o w eg o łó żka, które s a m e so b ie m a js t ru ją . A p r ę . dzej, bo b u rza się zb liża. A s p r a w n ie j, bo w in ­ n y m obozie to s a m o ro b ią d w ie c ó rk i-h a r c e rk i. Nie m o ż n a po z w o lić, b y m a t k ę w p io n ie r c e u b ie g ły .

D ługie d w a d z ie ś c ia p ię ć lat.

W ie lo k ro tn ie w y s t u k u ją je sto p y h a r c e re k w w ie k u od la t d w u n a s tu do p ię ć d z i e s i ę c i u , w ę d ru ją c y c h przez P ilic ę po b ia ły m , n o w y m , d r e w n ia n y m m oście.

L ic z ą je, n ie k o ń c z ą c e się p rzez p ie r w sz e dni, u d e r z e n ia toporków i s ie k ie r , m ło tk ó w i ^ d rew n ia­ n y c h „ b a b " , z g rz yt pił i h eb li. L ic z ą je n a m io to w e p łótna b iałe , s z a re , z ie ­ lo n e i b r u n a tn e , w y r a s t a j ą c e j a k g r z y b y po d e s z ­ czu w śró d p o tę ż n y c h , n ie s p o t y k a n y c h g d z ie in d z ie j so sen s p a ls k ic h , i s z c z e ln ie , a c h ja k ż e b a rd z o s z c z e l­ nie, w y p e ł n ia ją c e k a ż d e w o ln e m ie jsc e . J e s te ś m y w r e s z c ie w S p a lę . Ju ż w s z y s t k ie . C a ­ łe 7850. D zieliły n a s od tej c h w ili d łu g ie m i e s i ą ­ ce p r z y g o to w a ń i p rz e sz k ó d , które tr z e b a było z w a lc z y ć , choć w y d a w a ł y się n ie do p r z e b y c ia . Dziś są p o z a nam i. D z ie liły n as d łu g ie lin je k i l o ­ m etrów , które p r z e b y ł y ś m y s p e c ja ln e m i p o c ią g a m i, w io z ą c e m i n as do S p a ł y n a w ie lk ie św ię to dw u- d z ie sto p ię c io le c ia . O s t a tn i d y s t a n s , od s ta c ji S p a ł a do te re n u o bozow ego, p r z y b y ł y ś m y o b ju cz o n e e k w i ­ p u n k ie m i c z u jn e w o b e c d ą ż ą c y c h tą s a m ą d ro g ą sam o c h o d ó w , w o zó w , m o to c y k ló w , ro w eró w . Z d a ­ w ało się, że bez k o ń c a c ią g n ą ć b ę d ą d łu g ie sz n u ­ r y d z ie w c z ą t i transportów . C a ła P o ls k a h a r c e r s k a p r z y b y ł a do S p a ł y , i z a m ie s z k a ł a w p r z e p ię k n y m le s ie r e z y d e n c ji P a ­ n a P r e z y d e n ta . W tern ż y c iu g r o m a d n e m a le śn e m j a w ą się s t a je j a k i ś d z iw n y sen. U w ie r z y ć trudno. L a s , r z e k a , obóz i to w s z y s tk o . T a k i e proste. J a k b y n ig d y nic się nie zm ieniło.

P rz y b u d o w ie je d n e j z k u c h n i o b o z o w yc h , w śró d h a r c e re k , k lę c z y na tr a w ie s ą s ia d s ta ru s z e k , z s iw ą , s iw iu t e ń k ą b ro d ą. U k ł a d a ce gły, p la n u je k u c h n ię . Nie m ów i nic. O czem m y śle ć m oże?

Z a p e w n e o tern, co d la n as je s t c o d z ie n n e i n o rm aln e, jeg o z a ś sta rc z e la t a o z ła c a aureolą, n ie z n a n ą d la w ie lu p o ko leń , p rz e z p o k o le n ia zdo­ b y w a n ą .

Że P o ls k a je s t w o ln a, że d z ie c i i m ło d zież w ta k in n y c h rosną w a r u n k a c h , ta k in a c z e j u cz ą się k o c h a ć O jc z y z n ę i Jej słu ż yć, t a k o d m ie n n ie , z a p r a w ia ją się do ż y c ia . Ż e P o ls k a je s t p a ń s t w e m p o tę żn e m i śm iało id ą c e m w przyszłość. D rogą w y t k n i ę t ą p rzez W o d z a , k tó ry z z a ś ­ w ia tó w d o b r o tliw ie u ś m ie c h a się do n a s, a p r o m ie ­ n ie m sło ń ca g ł a d z i g ł o w y n a jm ł o d s z y c h h a r c e re k , d z ie c i Je g o P o lsk i. M ó w i On do nas: „Idż i c z y ń “ .

(4)

--- --- .. ... ... ^ . . _____ !___-• _______ I M

A Ś 0 2

D

o

p

ren

u

m

eratoreh

„Skrzydeł"

Przesyłamy Wam, Druchny, Zlotowy dodatek

„S krzydeł” — do skompletowania Rocznika. Wysyłamy go bez dopłaty, ponieważ i tak ponosicie pewną stratę z powodu nie ukazania się numeru listopadowego. Przy­ czyny tego przykrego dla nas faktu, wyjaśniałyśmy już w numerze wrześniowym, nie będziemy zatem ich po­ wtarzać.

Numer grudniowy — za grudzień i listop ad— o ile możności obszerniejszy, ukaże się w połowie grudnia. Jest nam nad wyraz przykro, że nie wyszedł numer właśnie listopadowy - poświęcony Rocznicy Niepodle­ głości. Wiemy przecież, że Rocznica ta znalazła swój głęboki wyraz w pracy drużyn w tym okresie czasu. Może powetujemy tę stratę, drukując w grudniu spra­ wozdania z obchodu listopadowego w poszczególnych drużynach lub hufcach. Postarajcie się, aby redakcja w porę otrzymała ten materjał.

Niech list niniejszy będzie również przypomnie­ niem wzywającym do szybkiego uregulowania zaległej prenumeraty.

C Z U W A J I

Redakcja i Administracja „S krzydeł”

(5)

M \ ) A

S K R Z Y D Ł A

3

Przemówienie p. Ministra Spraw Wewnętrznych

Mariana Zyndram-Kościałkowskiego

Najdostojniejszy Panie Prezydencie!

Pod Twoim Wysokim Protektoratem

rozpoczyna się w dniu dzisiejszym Zlot Har­

cerstwa Polskiego. Pierwszy ten okres pra­

cy upłynął pod znakiem budowy Państwa

i przetrwania duszy młodego pokolenia nie-

tylko pod znakiem ideałów ale i pod bezpo­

średnią opieką Marszałka Józefa Piłsudskiego.

Tegoroczny Zlot Spalski, w którym świę­

to jubileuszu spotkało się z ciężką żałobą

narodową po zgonie Marszałka Piłsudskie­

go, zamyka ten okres w dziejach harcerstwa

polskiego. Zamyka go nie skargą płaczliwą,

ale zahartowaną, mocną, zdecydowaną wo­

lą nic nie uronić z ideowej spuścizny Ko­

mendanta; ambitnem postanowieniem zwy­

cięskiego wcielenia jej w całe zbiorowe ży­

cie „nadchodzącej Polski". W obozie zloto­

wym, otwartym pod Twojem troskliwem

i czujnem okiem, Panie Prezydencie rozpo­

czyna się nowy etap ruchu harcerskiego, któ­

ry cechować ma utrwalenie ^ i pogłębienie

dotychczasowych osiągnięć. Światłem prze-

wodniem tej pracy będą pamiętne słowa

Marszałka Piłsudskiego: „Dziś młodzież har­

cerska w jasny czas wolności, drogami lu­

dzi wolnych chadzać może i na prawdziwie

wolnych obywateli wyrastać", a zadaniem

naczelnem pełnienie w myśl wskazań Wo­

dza szczytnej służby harcerskiej dla dobra

i honoru Polski.

Przypadł mi w udziale zaszczyt zwró­

cenia się do Ciebie, Panie Prezydencie,

z prośbą, abyś raczył Zlot ten otworzyć.

Przemówienie Przewodniczącego Z. H. P.

Dr. Michała Grażyńskiego

N a jd o s to jn ie js z y P a n ie P r e z y d e n c ie !

W n a jis to t n ie js z y c h z a ło ż e n ia c h n a s z e j p rac y w y c h o w a w c z e j w h arce rstw ie, le ż y p o g o d z e n ie d w u c h z a s a d , z k tó ry c h je d n a p o le g a n a u t r z y m a ­ niu w y s o k ie g o n a p ię c ia i polotu id e o w e g o mlodzie-

y, a d r u g a — n a r z e te ln e m jej p r z y g o to w a n iu do ż y c ia i w d r o ż e n iu do u c z c iw e g o oraz dobrego w y ­ k o n a n ia w s z y s t k ic h o b o w ią z k ó w . Nie c h c e m y n a ­ szej m ło d z ie ż y p o z b a w ia ć tego, co je s t wzniosłe,

o d z ia ła n a k s z t a ł c e n ie jej u cz u ć i w y o b r a ź n i, co może tw orzyć p r z e d m io t jej n a jś m ie ls z y c h i n a js z la ­ c h e tn ie jsz y c h m arz eń . C h c e m y n a to m ia s t, w m y śl w s k a z a ń n aszeg o P a tr o n a M a r s z a ł k a P iłsu d sk ie g o , p o p r o w a d z ić młodzież ś la d a m i id e i a le ró w n o cz eśn ie d b a ć o z a h a r to w a n ie w o li, o u m o c n ie n ie c h a r a k t e ­ ru, o d a n ie jej p o trz eb n yc h um iejętn o ści. T r z e b a n a s t a w ić jej d u szę na rad o ści w y ż s z e j m ia r y , n a te radości, które p ły n ą ze z w y c ię s t w , o d n iesio n yc h

własnym w y s ił k ie m .

1 d la te g o i ten Zlot, P a n ie P r e z y d e n c ie , po d ­ aliśmy n ie ja k o z e b ra n ie r e p r e z e n ta t y w n e , lecz ja-

o p o w a ż n y w y s ił e k , m a ją c y n as w n a sz e j robocie posunąć z n o w u o kro k d a le j. P o ję liś m y ten zlot, ja k o w ie lk i obóz p rac, k tó ry z je d n e j s tro n y ma

w s y n t e t y c z n y m sk ró c ie u w y p u k lić dorobek ideo­ w y Z w ią z k u H a r c e r s t w a P o lsk ie g o , w o k re sie os­ ta tn ie g o 25-lecia, z d ru g ie j — p rze ro b ić p e w ie n p r a k t y c z n y p r o g r a m z m łodzieżą, a n a k o n feren ­ cjac h k ie r o w n ik ó w u s ta lić w y t y c z n e d a ls z e j n a sz e j p ra c y . C h c ie liś m y tu p o godzić ró w n o cz eśn ie w ro ­ dzo n ą m ło d z ie ż y rad o ść z p o w a g ą m y śli h a r c e r ­ skiej.

W s z y s t k o to, co m o żn a w id z ie ć na n a s z y m zlocie, tym w ł a ś n ie s łu ż y celom . Z a s t a n a w ia ją c się n ad p o sz c z e g ó ln e m i f ra g m e n ta m i n asz eg o obozu, p o w z ię liś m y ró w n o c z e ś n ie m y śl u r z ą d z e n ia ta k ie j w y s t a w y o g ó ln o h a r c e r s k ie j, k tó r a b y w sposób o b r a ­ zo w y potrafiła z ilu s tr o w a ć ta k n a sz dorobek p r z e ­ szłości, j a k i n a s z ą p r a c ę w sp ó łcz esn ą i c e le p r z y ­ szłości. W s z y s tk o n a tej w y s t a w ie d o k o n a n e z o sta­ ło m łodem i siła m i h a r c e rs k ie m i. P a tr z ą c n a te e k s ­ p o n a ty , b ę d z ie c ie P a ń stw o m ogli stw ie rd z ić, j a k harce rstw o spełniło sw ój o b o w ią z e k słu ż b ie o jc z y z ­ ny, ja k ie m i d r o g a m i c h c e m a s z e r o w a ć , b y w p r a c y w y k u ć w ie lk o ść n a s z e g o n a r o d u i p a ń stw a .

P roszę P a n a P r e z y d e n ta , n a s z e g o P ro tek to ra i S e r d e c z n e g o P r z y ja c ie la m ło d z ie ż y h ar c e rs k ie j o ł a s k a w e p r z e c ię c ie w stę g i i o tw arcie w y s t a w y .

(6)

Pan Prezydent Rzeczypospolitej jwjotoczeniu Naczelnego Komendanta Zlotu dha Olbromskiego i Komendanta Zlotu dha Wądołkowskiego

(7)

S K R Z Y D Ł A

5

Odpis 2 gazetki „Z pod namiotów”

I w ita d ziś n a s S p a ł a

— p rz y b łę d ó w z s z a r y c h dróg ...a w górze słońce b ia ł e a n a d n iem d o b ry Bóg.

I w it a n a s gorąco ten c a ły z ie m i szm at, i w it a szc zerz e słońce h a r c e r z y j a s n y brat. Z a p o m n ij, że w o d d a li z o sta ły t r o s k i . . . łz y

— w górze się słońce p a li r a d o s n e ta k j a k m y.

Z lo to w a S tarszo harc. D ruż. C hor. W lkp. „D e lik a te s ik ”

Witaj Spało?

—• w o ł a ją s e r d e c z n ie s e r c a z pod s z a r y c h p ro styc h m u n d u ró w . Z n a d m u n d u r a w y c h y l a się u ś m ie c h n ię t a g łó w k a d z ie w c z ę c a (lu b ch ło p ięca s z c z e r z ą c a z ę b y do sło ń ca), w k ie r u n k u ,,z p o d “ s te r c z y b a r d z ie j p r z y z ie m n a cz ęść lu d z k ic h człon­ k ó w — no g i, n a jd z iw a c z n ie j o k ry te . T u w id a ć no­ g ę w s a n d a le , o d razu p o z n a je się, że to któ raś z w y g o d n y c h d ru ch en , tu w m a s y w n y c h , cię ż k ic h tr e p a c h — n a t u r a ln ie , że to n ó ż ka je d n e g o z d ru ­ hów, ta m m ę c z y się b ie d ac tw o n a o b c a sie niczem w ie ż a Eiffla, to n ó ż k a e le g a n t k i zlotowej. Na m u n ­ d u ra c h r z ą d g u z ik ó w od g ó ry do dołu, lub od d o ­ łu do góry.

C z a r n e , d z iw n ie h u c z ą c e i s a p ią c e w ę ż e z b li­ ż a ją się ku sta c ji, z a t r z y m u ją się ze św iste m i s k r z y ­ p em . R o z w ie r a ją n ie z lic z o n ą ilość p a s z c z i w y r z u ­ c a ją n a p ero n y r u c h liw y , w r z ą c y , k o tłu ją c y tłum.

S z a re j b raci moc. M a s y .

P r z y b y w a j ą ze w s z y s t k ic h stron k ra ju , niczem w c z a s ie d o ż y n e k . S ą i go ście z z a g r a n ic y . R a ż n e m ,,c z u w a j ” w ita się W iln o z P o z n a n ie m , K rakó w ze L w o w e m , L ó d ż z L u c k ie m . Z e t k n ę li się z so b ą P o le s z u c y , K r a k o w ia c y , P o z n a n ia c y , M a z u r y , Lwo- w ia c y , W a r s z a w i a c y i t. d.

D obrze n am .

W s z y s t k o to p r z y ja ź n ie s p o g lą d a ku t a je m n i­

czym s p a ls k im laso m , które b ę d ą n as g o śc iły przez całe d w a ty g o d n ie , od II do 25 lipca.

S p a ls k i lesie! B ę d z ie m y c z u w a ł y n a d n ie z a - kłó c en iem twej cz aro w n ej cisz y, ty g w a r z n a m o so­ bie, m ó w o c u d a c h la su , o tw o je j złej i dobrej do­ li; n ak ło ń siostrę P ilic ę do p r z y ja z n e j z n a m i g a ­ w ę d y.

'

P rz y p o m n ij sobie d o ż y n k i. 1 m y p r z y c h o d z i­ m y do w a s z plonem , z plonem 2 5-letn iej p r a c y h a r c e rsk ie j.

T y nasz D ostojny P ie r w s z y G o sp o darzu, G o s­ p o d arz u R z e c z y p o sp o lite j p r z y jm ij od n as, m ło d z ie ­ ży h a r c e rs k ie j w ie n ie c sz c z e r y c h serc.

C z u w a j Sp ało !

Z lo to w a S ta rs z o h a rc . D ru ż. C h or. W lk p. „M o ru s "

(8)

6

S K R Z Y D Ł A

Przybycie Komendy nn Zlot: dchny Komendantka Zlotu, Oboźna Zlotu, Kwatermistrzyni

Komenda Zlotu

(9)

S K R Z Y D Ł A

7

Wspomnienia ze spływu kajakiem na Zlot

J a k w bajce"

D zień c a ły w c ia s n y m w a g o n ie k o le jo w y m w śró d ko szó w i p a c z e k o g lą d a ł y ś m y s z a r y ś w ia t przez sz a re od k u rz u i d y m u s z y b y . A potem... P otem z a s t a c ją k o le jo w ą k o n ie c — p o la w słońcu, w z ie le n i — u j r z a ł y ś m y P ilicę . T a k ą sobie z w y k ł ą s k ro m n ą r z e c z k ę na d w a m e try sz e ro k ą . I k to b y m y ś la ł , że p o trafi o n a ro z k o c h a ć w sobie z a s tę p p o z n a ń s k ic h ż e g la r e k , które w o lą szko t w rę k u niż wiosło.

Z a c z ę ł a się b a jk a . P ilic a kręciła, zw o d ziła, c h o w a ł a się w zie le n i le s z c z y n y , m ie js c a m i g n a ł a n a s z e k a j a k i , a potem z n a g ł a p lą t a ł a w sr e b r n y c h w ik lin a c h . A m y p o w ie d z ia ł y ś m y — „ Z d o b ę d z ie m y j ą “. 1 z d o b y w a ł y ś m y . R o z g o r ą c z k o w a n e , o p r y s k a ­ ne w o d ą , p r z e ś l i z g i w a ł y ś m y się p rze z jej z a ro śla, o m iia ł y ś m y z w o d n ic z e p n ie i k a m ie n ie i z a c h w y c a ­ ł y ś m y się k a ż d y m z a k r ę t e m , k a ż d ą z g o to w a n ą przez P ilic ę n ie s p o d z ia n k ą .

N ie ste ty p ię k n y o d c in e k sk o ń c z y ł się p ręd k o i w je c h a ł y ś m y n a P ilic ę z w y k ł ą t a k ą j a k a p ły n ie pod Spałą.

Z. I.

J burza była też"

D r u ż y n a n a s z a p o sta n o w iła w s z c z e g ó ln y sp o ­ sób u w ie c z n ić Z lot w S p a lę . D latego p o sta n o w iła u r z ą d z ić s p ł y w z K oniecpola, P ilic ą , do m ie jsc a Zlotu.

Kto nie b y ł z n am i, tem u trudno sobie w y ­ o b raz ić j a k c u d n a je s t P ilic a ze sw o je m i tajem

-n icz em i z a k r ę t a m i i s e r p e -n t y -n a m i, p o z a któremi z j a w i a ł y się p rze d n a m i coraz to in n e ślic z n e k r a jo b r a z y .

C a ł a podróż b y ł a b a rd z o u ro z m a ic o n a . C z e ­ go tam w s z y s t k ie g o n ie było: i m ł y n y , i t a m y i m ie liz n y , i b u r z a b y ł a też. S p o t k a ł a n a s w śród s a m y c h lasó w . W s a m ą porę n a t r a fiła się w y d ­ m a, do której p rę d k o d o b iły ś m y . W tej ch w ili z e rw ał się s i l n y w ia t r i z a c z ą ł p a d a ć g ra d . Nie w ie d z ia ł y ś m y co się dzie je , i co m a m y ze sobą robić. A le ty lk o n a ch w ilę , b o w ie m z a ra z g o r ą c z ­ kow o p o c z ę ł y ś m y r a to w a ć w s z y s t k ie n a sz e rzec zy , b ę d ą c e w k a ja k a c h . G d y to było u b ez p iecz o n e, z a j ę ­ ł y ś m y się n a s z e m i oso b am i. R z u c ił y ś m y się w s z y s t ­ kie pod n ie p r z e m a k a ln ą p łach tę . A le cóż to z n a ­ czyło w o b e c s z a le ją c e g o w ia tru i coraz b a rd z ie j p a d a ją c e g o g r a d u . S y t u a c j a b y ł a p r a w ie że t r a ­ g ic z n a , z w ła sz c z a , że n a d c h o d z ił wieczór. Niebo ro z d z ie ra ły b ł y s k a w ic e . J e d n a k nie tr a c ił y ś m y h u ­ moru i a n t a z ji. M ię d z y in n e m i z a c z ę ł y ś m y ś p ie ­ w a ć : „Bo ż y c ie n a s z e ta k ie cudne*'. P o n ie w a ż zn u­ dziło się nam t a k s ie d z ie ć skulo n e,, w ię c z a c z ę ­ ł y ś m y ć w ic z y ć ta n ie c m a r y n a r s k i, który p o sta n o ­ w ił y ś m y z a p ro d u k o w a ć n a o g n isk u w S p a lę . W i ­ dok ten w a r t o b y było u w ie c z n ić n a fotografji. J e d n a k n ie s te ty n ie z n a la z ł się ż a d e n am ator. T ro ch ę w ia t r i g ra d u stał, w ię c r u s z y ł y ś m y d a le j.

D ale ko nie z a je c h a ł y ś m y , b o w ie m zciem niło się zupełnie. A le w s i j a k n ie w id a ć , t a k n ie w id a ć , a b u rza zn ow u się r o z sz a la ła . T y m ra z e m je sz c z e siln ie jsz a . B ł y s k a w ic e p o m o g ły n am w orjen tac ji. Z b liż a ł y ś m y się do wsi. B u rz a co raz s iln ie jsz a . T u i o w d z ie p o ja w ił y się ł u n y p ło n ą c y c h dom ów i wsi. A m y ś m y b y ły u celu. M ia ł y ś m y sc h ro n ien ie i nocleg.

(10)
(11)

S K R Z Y D Ł A

9

Wrażenia z pieszej wędrówki

II-ga D ru ży n a h a r c e r e k im ie n ia M ic h a ł a W o ­ ł o d y jo w s k ie g o w K rzem ień cu o d b y ł a w d n iach 1 .VII — II.VII 35 r. p ie s z ą w ę d r ó w k ę n a trasie: S a n d o m ie r z —O patów , G óry Ś w ię t o k r z y s k ie , B o d z e n ­ tyn, W ą c h o c k — S p a ł a .

W ę d r ó w k a n a s z a o d b y t a n a w y m ie n io n e j tr a ­ sie, p o tr a k to w a n a ja k o w ę d r o w n y obóz przedzloto- w y , m ia ł a z a p r a w ić n as do z a r e p r e z e n to w a n ia w S p a l ę n a s z e j z d o b y c z y w d z ie d z in ie w ędrow - n ic tw a , p o n ie w a ż ta d z ie d z in a n a terenie K rze­ m ie ń c a j a k i ca łeg o W o ł y n ia , w z b u d z ił a ż y w e z a ­ in t e r e s o w a n ie d ruchen. W y n i k i e m ty ch z a in te r e so ­ w a ń s ą lic z n ie o r g a n iz o w a n e w y c ie c z k i p iesz e b ą d ź k a j a k o w e n a te re n ie całej C h o rą g w i W o ł y ń s k ie j. Z a jm ie m y się s p r a w ą z o r g a n iz o w a n ia i p r z y g o to ­ w a n i a p ieszej w ę d ró w k i D r u ż y n y K rzem ie n ieck iej, k ie r o w a n e j przez h a r c m is trz y n ię R z e c z y p o s p o lite j D ruchnę J a g ę F a lk o w s k ą .

W y c ie c z k a n a s z a nie b y ł a cz em ś d o ry w c z e m , bo p r z y g o t o w y w a ł y ś m y się do niej w p r z e c ią g u k ilk u m ie s ię c y . T r ó jk i tw o rz ące d r u ż y n ę m ia ły z a ­ in ic jo w a ć trasę obozu w ę d ro w n e g o . Z k ilk u p r o je k ­ tów w y b r a n o d rogę z a z n a c z o n ą n a p o czątku. P r z y d o k la d n ie js z e m o p r a c o w y w a n iu , sz c zeg ó ły tr a s y u le g a ł y p a ro k ro tn ie m o d y fik a c ji. C h c ia ł y ś m y w s z ę ­ d z ie b y ć i w s z y s t k o w id z ie ć , a trz e b a b yło w y ­ p r a w ę u m ie ś c ić w r a m a c h I I dni. P r z y g o t o w a n ia s z ły r ó w n o le g le d w ie m a d ro ­ g a m i: pod w z g lę d e m n a u k o w y m i pod w z g lę d e m o r g a n iz a c y jn y m . O p ie r a ją c się n a ro cz n ik ac h „ Z ie m i" , a t la s a c h , p o d r ę c z n ik a c h L e n c e w ic z a , p rz e w o d n ik a c h , m a p a c h w o js k o w y c h , o p raco w an o s z e re g z a g a d n ie ń to jest: G e o lo g ja Ł y so g ó r, S z k ic o rto g ra ficz n y i h y d r o g r a ­ f ic z n y gór Ś w ię t o k r z y s k ic h . Profil tr a sy ; flora i f a ­ n a, z w ią z e k c z ło w ie k a z w a r u n k a m i p rzyrodzone- mi, m e to d a w y w ia d u . G o sp o d a rstw o na w ę d ró w ce, h y g j e n a w ę d r o w a n ia , e k w ip u n e k o so b isty. D la u s t a ­ le n ia i u s p r a w n ie n ia ż y c ia na ty m obozie zasto so ­ w a ł y ś m y s p e c ja ln ą o r g a n iz a c ję . Z a m ia s t d o t y c h c z a ­ sow ego p o d z ia łu n a z a s t ę p y , p r z y ję to w n asz ej d r u ż y n ie w y p r ó b o w a n y p rzez d ru c h n ę J a g ę F a lk o w ­ s k ą w la t a c h u b ie g ł y c h p o d z ia ł n a trójki. Na c z e ­ le k a ż d e j trójki s ta n ę ł a d r u c h n a o d p o w ie d z ia ln a za tą o sta tn ią, t a k z w a n a trójkow a.

O d o d atn ic h w a r t o ś c ia c h tego p o d z ia łu p r z e ­ k o n a ł y ś m y się p o w tó rn ie n a osta tn iej w ę d ró w ce. G d y ż w m ałej g ru p c e ł a tw ie j o s k o o r d y n o w a n ie w y s ił k ó w m ięśni, u z g o d n ie n ie c h a ra k te r ó w , sk ie r o ­ w a n ie sw o ich z a in te r e s o w a ń n a w sp ó ln e o b je k ty , p r z y c z e m stało się rz e c z ą n ie o d ł ą c z n ą w ę d r o w a n ie tró jek różnem i trasam i do ró ż n y c h m iejscow ości. N a p r z y k ł a d w y p a d y z O p a to w a , k tó r y b y ł c h w ilo ­ w o n a s z ą o sto ją, k ie r o w a n e b y ł y w z a le ż n o ś c i od z a in te r e s o w a ń d ru ch en do d w óch m ie jsc o w o śc i: do Ć m ie lo w a , g d z ie m o żn a z w ie d z ić p o ls k ą f a b r y k ę p o r c e la n y i w y r o b ó w c e r a m ic z n y c h i do U jazd u , n ie w ie lk ie j w si, p o s ia d a ją c e j p ię k n y z a b y t e k histo­ r y c z n y z XVII w ie k u .

..D alej w g ó ry , d a le j w la s y , ta m szeroko [m o ż n a ż y ć — P od n a m io t y , pod s z a ła s y , z k r y s z ta ło w y c h

[źródeł p ić...”

Z e sło w am i tej p io se n k i w y r u s z a m y z K rze­ m ie ń c a w św ia t n a w ę d ró w k ę . M in ę ły oto tru d y p r z y g o to w a ń i m a n a s tą p ić to, do c z e g o ś m y t ę s k n i­ ły, przez długi rok sz k o ln y . M a m y przed so b ą sz la k , k tó r y p r z e w ę d r o w a ł y ś m y o w ł a s n y c h siłach , s z la k , n ę c ą c y p ię k n o ś c ią k ra jó b ra zó w , m ocą z a b y tk ó w , n a d z ie ją g łę b s z y c h p r z e ż y ć i w ra ż e ń . T o też ś m ie ­ ją się o cz y w s z y s tk ic h d ru ch en , które z za p ału w y ­ ś p ie w u ją h a r c e rsk ie p io sen k i, c h o c ia ż ra m io n a u g i­ n a ją się nieco pod cięż arem p le c a k ó w , z a ł a d o w a ­ n y c h w ł a s n y m e k w ip u n k ie m , oraz p r o w ian tam i.

Po dług iej p o d ró ży p o c ią g ie m w u p a ln y dzień, p r z y je ż d ż a m y do S a n d o m ie r z a . Idąc d ro gą od d w o r­ c a do M o k o sz y n a , g d z ie m a m y n ocleg, o g lą d a m y z d a le k a m iasto , p ię k n ie położone n a w zgórzu, po- p r z e ż y n a n e p ię k n e m i w ą w o z a m i, to n ą ce w zielen i p a r k ó w , z w y s t a ją c e m i p o n ad nie sta re m i w ie ż a m i i b asz tam i.

O d tąd z a c z y n a się w ła śc iw ie n a s z a w ę d ró w k a , bo oto po z w ie d z e n iu M o k o s z y n a , po zrobieniu sz e re g u w y w ia d ó w w szko le, w o k o lic y i S a n d o ­ m ierzu, w y r u s z a m y do O p a to w a. W ś r ó d s z u m ią ­ c y c h ł an ó w sa n d o m ie rs k ie j ziem i, m ija m y S a n d o ­ m ierz. W d ro dze p ie rz e n as u le w n y d eszcz i a k t u ­ a ln ą s ta je się ś lą s k a p io se n k a: „ le je desc, le je d e s c ...” W O p a to w ie nie b a w im y długo, n ę c ą n as bo­ w ie m ok o lic zn e m iejsco w o ści, c ie k a w e pod w z g lę ­ dem h isto r y c z n y m , j a k U jaz d , lu b — g o sp o d a r c z y m , j a k Ć m ie ló w , do k tó ry c h w y r u s z a ją c , d z ie lą się d r u c h n y n a d w ie p artje. W drodze z O p a to w a do Ć m ie lo w a miłem i n ie z a p o m n ia n e m w r a ż e n ie m jest n asz p o b y t w m a ­ ją tk u „ P o d o le ”, w do m u pp. Ż e k o w s k ic h , g d z ie d o z n a ł y ś m y n ad e r s e r d e c z n e g o i g o ścin n eg o p r z y ­ ję c ia , z g o d n e g o z d a w n ą s ta ro p o lsk ą tr a d y c ją . P ię k n e k w i a t y i róże d a r o w a n e n a m n a p o ­ ż e g n a n ie , p o z o stały w y r a ź n ie w n a s z e j w d z ię c z n e j p am ię ci.

N areszcie w ę d r u je m y w góry. Idąc z O p a to ­ w a w id z im y sin e ich p a s m a z a r y s o w u ją c e się na h o ryz o n cie. M a m y p rzejść c a ły ten ła ń c u c h od Ś w ię te g o K r z y ż a aż do św. K a t a r z y n y . Tern c ie ­ k a w s z ą jest d la n a s ta w ę d r ó w k a , że m a m y ją o d b y ć m ałem i g r u p k a m i, o r je n tu ją c się w te re n ie p r z y p o m o c y m a p y i ko m p asu. J e s te ś m y już w g ó ­ rach. Z a c h w y c a n a s c ie m n y i g ę s t y la s o lb rzym ich , ta je m ic z o s z u m ią c y c h jo d eł, które już dużo w i d z i a ­ ły i d u ż o b y n a m p o w ie d z ia ł y , g d y b y ś m y je zro­ z u m ie ć m ogły.

N a Ł y s e j górze z w ie d z a m y k la s z t o r św. K r z y ­ ża, w którego b lis k im s ą s ie d z t w ie m ieśc i się n a j ­ su ro w sz e w P olsce w ię z ie n ie . U d e r z a n a s kontra- stow ość w ra ż e ń , j a k i e o d n o sim y w w ię z ie n iu i j e ­ go otoczeniu, k tó re s t a n o w ią c u d n e l a s y i gołobo- że, o k r y w a j ą c e zb o cza i s z c z y t y gór. N ie z a ta rte m i g łę b o k ie m p r z e ż y c ie m je s t w ę d r ó w k a p rzez p u s z ­ czę jo d ło w ą. Pióro n a sz e n ie w a ż y się n a opis w i ­ d z ia n y c h r z e c z y ze w z g lę d u n a z b y t g łę b o k ie jej p ię k n o i n a to, że z n a la z ło ono już swój w y r a z w z n a n y m utw orze Ż e ro m sk ie g o „ Ż y j w ie c z n ie św ią tn ic o , ogrodzie lilij, serce lasó w , u ciec zk o an a - ch o retó w , o d d e c h u ziem i".

P rz e c h o d z ą c w y m ie n io n e okolice P o lsk i, sp o ­ t y k a ł y ś m y się w s z ę d z ie z w ie lk ą g o ścin n o ścią,

(12)

10 S

K Rt Z y D

Ł

A

z b a rd z o m iłym s to s u n k ie m do nas, j a k i w y p ł y ­ w a ł ze z r o z u m ie n ia n a s z y c h ideałów , i to n ie ty lk o przez in te lig e n c ję le c z i p rze z lu d n o ść w ie js k ą , do której s t a r a ł y ś m y się z b liż y ć .

W Ć m ie lo w ie z w ie d z ił y ś m y i z r o b iły śm y w y ­ w ia d f a b ry k i w y ro b ó w p o r c e la n o w y c h i c e ra m ik i, i d o w ie d z ia ł y ś m y się, że f a b r y k a ta je s t c a ł k o w i­ cie w r ę k a c h p o lsk ic h . M a te rja ł su r o w y t. z w. g lin ­ k ę k a o lin k o w ą , m im o p o s ia d a n y c h w P o lsc e p o k ła ­ dów, sp ro w a d z a się z z a g r a n ic y ; z N iem iec i C zech, g d y ż p o lsk i k a o lin ze w z g lę d u na w ie k g e o lo g ic z ­ n y jest n ie o d p o w ie d n i. C ie k a w y je s t ró w n ież sa m tok p r a c y w f a b r y c e i p o sz c z e g ó ln e jej s t a d ja np. fo rm o w an ie n a c z y ń lub ich m a lo w a n ie .

O p ro w a d zan o tu n a s i o b ja ś n ia n o w y c z e r p u ­ jąco i u p rzejm ie — z a co d z ię k u je m y . W U je ż d z ie o b ec n e tam d r u c h n y z w ie d z ił y s t o ją c y w ru in ie z a ­ m e k O sso liń sk ic h . C i e k a w y pod w z g lę d e m a r c h i­ te k to n ic z n y m z a b y t e k z XVII w. Z a m e k w a r o w n y , m im o p o ło żen ia w e w n ą trz k r a ju z d u d o w a n y d la z a s p o k o je n ia m a g n a c k ic h a m b ic y j n a w zó r roku k a le n d a r z o w e g o . P o s ia d a ł on 365 o k ie n , 52 p o k o je i 4 w ie ż e i s z e re g in n y c h o so b liw o ści, j a k b o g a te a k w a r j a w su fitach , lu k su so w e s ta jn ie o m a r m u ­ ro w yc h żło b ac h i t. d. P o zatem ze b ra n o c i e k a w e w ia d o m o śc i z d z i e ­ d z in y etn o grafji.

Harcerki tłumnie przybywają na Zlot

O tw a rc ie Z lotu ż e ń s k ie g o n astąp iło 12 lip c a rano.

W ie c z o r e m w s z y s t k ie ch o rą g w ie z e sz ły się na sta d jo n ie . K o m e n d a n tk a Z lotu, d r u c h n a H e le n a Ś liw o w s k a r o z p a lił a O gnisko, a potem p o w it a ła p rz y b y łe h a r c e r k i ze w s z y s tk ic h stron P o lsk i i Ś w i a ­ ta, n a p r z e g lą d do ro b ku 25 la t p r a c y i z a k r e ś le n ie n o w y c h dróg. D ru ch n a N a c z e ln ic z k a H a r c e re k p r z y ­ p o m n ia ła , że dni Z lo tu m u s z ą b y ć i b ę d ą d n ia m i w ie lk ie g o w y s ił k u i trudu, k tó r y z r a d o ś c ią i u ś ­ m ie c h e m b ę d z ie d o k o n a n y .

W sobotę c a ł y la3 n a d P ilic ą za p ło n ą ł d z ie ­ s ią t k a m i o g n is k i ro zd z w o n ił p ie ś n ia m i. K a ż d a d ru ­ ż y n a p r z y sw o im p ło m ie n iu — p r z y g o t o w y w a ł a się do w ie lk ie g o d n ia 14-go lip ca.

A w n ie d z ie lę już o 4 godz. m. 30 z a c z ą ł się w obozie ż e ń s k im ruch. N ie ste ty n ieb o n ie było ł a s k a w e i d z ie w c z ę t a s z ły n a s ta d jo n po błocie, w dżd ż u , któ ry lu n ą ł p o to k am i w c z a s ie n a b o ­ że ń stw a .

(13)

Komendantka Zlotu dcha Śliwowska wita się z harcerkami Chorągwi Wileńskiej.

Z a b rz m ia ły p o w it a ln e fan fa ry , p o k ło n iły się s z t a n d a r y , n a S tad jo n w sz e d ł P a n P re z y d e n t.

P r z e w o d n ic z ą c y Z. H. P. złożył rap o rt P a n u P re z y d e n to w i.

Po o d ś p ie w a n iu H y m n u N aro d o w eg o P a n M i­ n iste r K o śc ia łk o w sk i zw rócił się do P a n a P r e z y ­ d e n t a z prośbą, a b y r a c z y ł o tw o rz yć Z lo t H a r c e r ­ s tw a P o ls k ie g o .

Po p r z e m ó w ie n iu P a n a M in istra P a n P r e z y ­ dent o tw o rz y ł Z lot sło w a m i: „ O t w i e r a m i o g ł a ­ s z a m " o t w a r c i e Z l o t u " .

P o c z e m r o z p o c z ę ł a się M s z a św., k tó r ą c e l e ­ brow ał ks. L u z ar, a k a z a n ie w y g ło sił ks. H u m p o la, oso b isty k a p e la n P a n a P r e z y d e n t a .

D ruch n a Ś liw o w s k a i d ru h W ą d o ł k o w s k i w y ­ s ła li z a p y t a n ia do p o s z c z e g ó ln y c h c h o r ą g w i, c z y c h c ą mimo ta k ie j p o g o d y d efilo w ać. 1 z e w s z ą d n a ­ d e s z ła o dpow iedź tw ie r d z ą c a . Pow oli za c z ą ł się o p r ó ż n ia ć stadjon, c e le m p r z y g o to w a n ia c h o r ą g w i do d e f ila d y . W m ię d z y c z a s ie P a n P r e z y d e n t d o k o ­ n a ł o t w a r c ia w y s t a w y , n a której je s t dużo c e n n y c h r z e c z y zaró w n o z przeszłości j a k i z te ra ź n ie js z e j p r a c y H a r c e rstw a .

O g o d z in ie 12-ej rozpoczęła się d e f ila d a . P rz e s z li w p ie r w P o la c y z z a g r a n ic y , k tó r z y w lic z ­ bie 2500 p r z y je c h a li z r a n a do S p a ł y . P o tem n a s t ą ­ p iła w ł a ś c i w a d e f ila d a H arc e rstw a.

O r k ie s tr a h a r c e r s k a szła n a cz ele, za n ią g e ­ nerał N o r w id - N e u g e b a u e r p ro w ad z ił d a w n e h a r c e r ­ ki i d a w n y c h h a r c e rz y . S z ł y m ię d z y n ie m i z a k o n ­ n ice i w o js k o w i r ó ż n y c h szarż, lu d z ie k tó r z y c z y n ­ n ie ongiś p r a c o w a li m ię d z y n am i i d ziś p r z y b y li do S p a ł y n a n a s z e w s p ó ln e r ad o sn e Św ięto . Z a

n im i szły c u d z o z ie m k i w s w y c h różnorodnych m u n ­ d u r a c h i P o lki z z a g r a n ic y . D alej r o z e śm ia n e zu ­ c h y w c z e r w o n y c h c z a p e c z k a c h . C h o r ą g w ie szły w s w y c h s z y k a c h s p e c ja ln y c h . R o z p o c z y n a ło M a ­ zo w sze, z a n iem P o le sie w r e g jo n a ln y c h strojach. D ru ch n y h y g je n is tk i niosły w s z e lk ie p rz y b o ry do m y c ia o d p o w ie d n io p o w ię ksz o n e. D ru ch n y z W a r ­ s z a w y w y r a z i ł y s w e b rate rstw o s p le c e n ie m ram io n w sz e re g a c h . L u b lin oplótł się d ru ta m i i w łożył s ł u c h a w k i. Ł ódź d ź w ig a ł a w ie lk ą łódź. P om orze ciąg n ęło w k o tw ic ach . Ś lą s k ie stroje b a r w n ą p la m ą o d c ię ły się od o g ó ln ego tła. K ielce szły z a stę p a m i, s p r a w n e n io sły p rz y b o ry sw e j słu ż b y. W s z y s t k i e c h o r ą g w ie s z ły w dobrej po staw ie.

Na p o c z ą tk u d e f ila d y chłopców , też szli g o ś ­ cie — c u d z o z ie m c y : a n g lic y , m ię d z y n iem i szkot w k ra c ia s te j sp ódniczce, e s t o ń c z y c y , c z e si, b ardzo lic z n ie z d z ie s ią t k ie m b a r w n y c h s z t a n d a r ó w w ę g r z y ze s w o ją w ł a s n ą ś w ie t n ą o rk ie strą, d a le j sz w e d z i i inni. Z u c h y b ie g ły p o p rz e b ie ra n e za in d ja n i r z y ­ m ian n a w s p a n ia ł y c h z p a t y k ó w k w a d r y g a c h . A d a ­ lej su n ą ł z ie lo n y w ą ż 18-to ty s ię c z n y c h z a s tę p ó w i c h o r ą g w i.

P rzeszło d w ie g o d z in y trw a ł ten p rz e m arsz m łodzieży.

C hoć m oże n ie słu sz n ie u ż y liś m y tego o s ta t­ n ieg o słow a, bo n a c z ele c h o rą g w i, a n ie r z a d k o i d r u ż y n , sz li ojcow ie i m a tk i d zieci, które s a m e w h a r c e r s k ic h m u n d u r k a c h m a s z e r o w a ł y z a niem i. Może to poraź p ie r w s z y w d z ie ja c h H arc e rstw a, w ł a ś n ie w d zie ń je g o 25-lecia u ja w n ił się ten w ie l­ ki n a s z dorobek, że rodzice i d zie ci p r a c u ją w sp ó l­ nie, że ł ą c z ą ich w s p ó ln e ob o zo w e tru d y i radości..

(14)

12

S K R Z Y D Ł A

N a tr y b u n a c h słyszało się w śró d p u b liczn o śc i, że p ie r w s z y raz w ż y c iu s ą n a ta k ie j r a d o s n e j d e ­ filad z ie . S iw o w ło si p a n ie i p a n o w ie o c h r y p li pod ko n iec od o k r z y k ó w na cz eść b lisk ic h im c h o rąg w i i d ru żyn . Nikt n ie ro zczulał się, że d esz cz p a d a , że „ d z ieci s ą głodne", bo w s z y s c y „ starsi" b y li p rze ję ci r a d o ś c ią i z a p a ł e m ty ch , co tam przed

n iem i m a sz e r o w a li. Po s k o ń cz o n ej d e f ila d z ie c y w i l ­ ni goście p o d ą ż y li z lic z n e m i p a c z k a m i (m ocno w y g l ą d a j ą c e m i n a c e n n e p a c z k i ż y w n o ś c io w e ) do o b y d w ó c h obozów. Z a n ie m i p o c ią g n ę ł a p r a s a i liczn i goście, k tó ry c h n ie o d s t r a s z y ł d e sz c z i błoto.

(15)
(16)

k f t * * * » 14

S K R Z Y D Ł A

I

(17)

S K R Z Y D Ł A

15

Objaśnienia do „Fragmentów ze Zlotu”

1. Ołtarz

2. Chorągiew Wołyńska podczas raportu

3. Napychanie sienników

4. Magazyn żywnościowy chorągwi Wołyńskiej

5. Szycie odznak dla Komendy Zlotu

6. Rozbijanie obozu

7. Zdobnictwo na Zlocie

8. Nad Pilicą:

a) kładka prowadząca do chorągwi Wielkopolskiej, Pomorskiej i Lwowskiej b) codzienne kąpielisko.

(18)

16

S K R Z Y D Ł A

Ceny ogłoszeń jednorazowo: J/i kol. zł. 200 — t/j kolumny zł. 100 — '/l kolumny zł. 60 — J/g kolumny zł. 35 — '/je kolumny

zl. 20. — Przy ogłoszeniach wielokrotnych ceny niższe.

UWAGA : Wszelką korespondencję oraz artykuły prosimy kierować pod adresem:

GŁÓWNA KWATERA ŻEŃSKA, MYŚLIWIECKA 3/5.

P R E N U M E R A T A .

Rocznie zł. 5. — z „Wiadomościami Urzędowemi" Z.H.P. zl. 7.—

Półrocznie „ 2.50 „ „ „ „ „ 3.50

Kwartalnie „ 1.25 „ „ „ „ „ 1.75

Cena 1 numeru „Skrzydeł" 50 gr. Cena 1 numer z „Wiadom. Urząd.” 70 gr.

Rocznie wychodzi 12 numerów.

Adres Redakcji i Administracji: Główna Kwatera Żeńska Z.H.P. Warszawa, Myśliwiecka 3/5, P. U. W. F. Konto P. K. O. 21.850.

KOMITET REDAKCYJNY: Zofja de Callier, Natalja Eychhorn-Hiszpańska, Ewa Gródecka, Marja Kannówna, Jadwiga Lindnerówna

KarolinaLublinerówna, Władysława Marfynowiczówna, Zofja Namitkiewiczówna, Marja Skokowska-Rudolfowa. Helena Śliwowska Marja Uklejska, Jadwiga Wierzbiańska.

Komitet Redakcyjny pod kierunkiem E w y G ró d e c k ie j. Redaktor odpowiedzialny: K a ro lin a L u b lin e ró w n a .

Wydawca w imieniu Gromady Instruktorek Harcerskich i Głównej Kwatery Żeńskiej Z. H. P. J a d w ig a L in d n e ró w n a .

Z a k ła d G r a f ic z n y „ P I O N I E R " W a rs z a w a , M a r s z a ł k o w s k a 111, tel. 201-74.

(19)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z punktu widzenia bezpiczestwa lotu wana jest prdko wzgldem powietrza (np. Metoda dopplerowska, inercjalna, ultradwikowa i optyczna maj ograniczone zastosowanie.

Przeprowadzona analiza literatury w tym zakresie [1, 3-4, 7-8] wskazuje, e w gównej mierze pomiary termograficzne wykorzystywane s podczas bada w celu okrelenia rozkadu

Po drugie, w serii pomiarów podczas wzorcowania mog by zadawane róne, ale ustalone, wartoci wzorcowe wielkoci mierzonej – wtedy metoda pomiaru obarczona jest

Ten wymóg wysokiej dokładności spełniają w za- sadzie roboty obudowane (tzw. Robo- ty nieobudowane, np. o konstrukcji wysięgniko- wej, mają dokładności o rząd mniejsze niż

Algorytm wyznaczania charakterystycznych punktów robota w układzie nieruchomym opiera się na założeniu, że podparta stopa robota nie zmienia swojego położe- nia

Zegar licznika powinien być niezależny od zegara systemu wbudowanego, a zatem każdy WDT wbudowany w CPU systemu głównego nie jest bezpieczny.. Tworząc watchdog trzeba być pewnym,

Z kolei dla ścian przednich, które zarówno gabary- tem jak i stopniem skomplikowania znacznie różniły się od ścian tylnych, konieczne było zastosowanie trzystop- niowego

Aplikacja SCADA jest budowana jako część projektu w STEP 7, zmienne systemu SCADA komunikujące się ze sterownikiem są skojarzone bez- pośrednio ze zmiennymi bezpośrednio