Małgorzata Łukaszuk-Piekara
"Dopełnienie?...Go boli...?" : "Czułość"
Norwida, lekcja ciszy współczesnych
Colloquia Litteraria 1/2/2/3, 193-199
Colloquia L itteraria UKSW 2/3 2007
M A ŁG O R ZA TA ŁUKASZUK-PIEKARA
„DOPEŁNIENIE?... GO B O L I...?”.
CZUŁOŚĆ NORWIDA, LEKCJA CISZY WSPÓŁCZESNYCH
Czułość, LVI fragment Vade-mecum, to sześć wersów, dzielonych
na dwie równe części. Pierwszą kończy wielokropek, drugą - myśl
niki, zatem „słynne, z n a n e . ”, a nadal objawiane z żarliwością po
znawczą Norwidowskie znaki niedopełnienia. Interpunkcyjne znaki
poromantycznej Tajemnicy. Wielkości. Mądrości. Historii.
Ale uzupełniają one wersy, w których, w poszczególnych porów
naniach czy też w jednym rozbudowanym porównaniu, powiedzia
ne zostało jasno i do końca (na ile to możliwe środkami poetycki
mi, na ile to możliwe u mistrza ironii i niedopowiedzenia) to, co tak
bardzo proste i ludzkie, tak banalne, że na równi z największym
utajeniem i wtajemniczeniem też nie jest łatwe do wymówienia,
przekazania. Nie tylko w literaturze. Nie tylko romantycznej. Że:
C z u ło ść - byw a ja k p ełn y w o jen krzyk, I ja k szem rzących ź ró d e ł p rą d , I ja k o w tó r p ogrzebny...
*
I ja k p le c io n k a d łu g a z w łosów b lo n d , N a k tó re j w dow iec n o sić zwykł Z e g a re k s re b rn y - - - 2
1 „Liryczne okno” - tytuł tego działu został wzięty z wiersza Józefa Czechowicza nie nazwane niejasne, z tomiku nic więcej (1936).
2 C. Norwid, Pisma wszystkie. Zebrał, tekst ustalił, wstępem i uwagami krytyczny mi opatrzył Juliusz W. Gomulicki, t. I-XI, Warszawa 1971-1976 (tu: II, 85). W edycji C. Norwid, Vade-mecum, oprac. Józef Fert, Lublin 2003, s. 107 podano, że w auto grafie występuje forma srébny zamiast „srebrny”, że jest to forma gwarowa (po świadczona w Słowniku Karłowicza), „wprowadzona tu zapewne ze względu na rym z pogrzebny” (gdzie indziej Norwid stosuje formę ogólnopolską). W wersie ostatnim 1 strofy - pogrzébny”; w ostatnim wersie 2 strofy - „srébny”.
COLLOQUIA LITTERARIA
* * *
Julian Przyboś, poszukujący w poezji minionego wieku tego,
„czego jeszcze nie było”, pisał o tej miniaturze:
K tó ż ta k p rz e d nim o k reśla ł czułość? P o b u d z o n a p rz e z te niezw ykłe definicje w yobraźnia czytelnika zn a jd u je odp o w ied ź w n astęp n e j, cudow n ie p ięk n ej tercynie, a całość tej m in iatu ry lirycznej p o ru sz a m o cniej niż cykle so n etó w m iłosnych w ielu m ą d ry c h po etó w . To w ięcej niż zwięzłość. W ielka satysfakcja, ja k ą d a rz ą p o d o b n e liryki N orw ida, p o ch o d z i m .in. stąd , że czytelnik czuje się czasem ja k A lek san d e r: je d n y m zam achem w yostrzonej myśli ro zcin a w ęzeł zd a ń i o d sła n ia sobie ich sens.3
Zatem, w tych definicjach, „jednym zamachem”, jednym „cię
ciem” czytelnik, późny wnuk mocą swojej wyostrzonej wyobraźni
„odsłania sobie”, dla siebie sens tego wiersza. Zatem - znajduje
odpowiedź. Przyboś wie, że jest to odpowiedź zobowiązująca, nie
podaje jej jednak.
A jest ona - a raczej bywa - problemem godnym liryki. I jest ona
- a raczej bywa - jądrem poezji, literatury, kultury wieku XX. Z ra
zu metafora, poezja, mit, oksymoron: „pełny wojen krzyk”, „szem
rzących źródeł prąd”, „wtór pogrzebny” z pierwszej strofy wiersza
Norwida. A potem - w drugiej, „cudownie pięknej tercynie” - bez
dostojeństwa, bez krzyku, ale i szmeru: tylko plecionka, wdowiec,
zegarek. Rzeczy sprzed literatury, sprzed konwencji i sprzed histo
rii, bo z tego świata, czasu, biografii.
Tak chcemy; tak czytamy liryk nielirycznego poety.
Lub też czytamy ten wiersz skrajnie odmiennie, wszak to wiersz
Nowida-ironisty: są tu dwa, kompromitujące się głosy, i są, podda
wane krytyce, emblematy „czułostkowości”, emblematy wdowiej
konwencji.
* * *
Rozumie ten podział, to napięcie i dramatyzm Ryszard Krynicki
w odpowiedzi, jaką znalazł mocą pamięci i wyobraźni dla Czułości
i jej „korelatów-równoważników”4:
3 Julian Przyboś, Zdumiewający poeta (1956), [w:] Norwid. Z dziejów recepcji twór czości, wybór, oprac. i wstęp Mieczysław Inglot, Warszawa 1983, s. 343.
4 Ryszard Krynicki, Organizm zbiorowy, Kraków 1975, s. 12.
Katarzyna Kuczyńska-Koschany (Krynicki czyta Norwida, [w:] Polska literatura współczesna wobec romantyzmu, red. Małgorzata Łukaszuk, Dariusz Seweryn, Lublin 194
c zu ło ść - jak b y ś o d n a la z ł w w y ludnionym d o m u b u k ie c ik w łosów n a ściętej p ościeli
i ko sm y k k on w alii w ięd n ący w flak o n ie je st - w d o b ija n iu śm ie rte ln ie ran io n y c h d o b rze g u , o k tó ry m żywi n a w e t n ie słyszeli i w o c a le n iu k siążeczki d ziec in n ej z p o g ro m u
Krynicki „poprawił” ten wiersz. Tu także są przerzutnie i wymia
na Norwidowego „bywa” na „jest”; dodatkowo pojawiają się aluzje
do Jak. . . , LIV fragmentu Vade-mecum5:
c zu ło ść - jak b y ś o d n a la z ł w w y ludnionym d o m u b u k ie c ik w łosów n a ściętej p ościeli
i ko sm y k fiołków w ięd n ą cy w flak o n ie je s t - w p rz y b ija n iu ś m ie rte ln ie ran io n y c h d o w ysp o k tó ry ch żywi n ie słyszeli i w o c a le n iu w stążk i d ziecin n ej z p o g ro m u
Odpowiedź Czułości Norwida dal swym życiem i pisaniem także
Edward Stachura. Jedna z „pieśni” poem atu Dużo ognia, poprze
dzająca pieśń Fatum, zatytułowana jest Czułość6:
Ty się nazyw ać ta k m ię k k o ja k o rze ch c ieb ie w ym ów ić n iek ied y
p rz e z u s ta i zęby n ie m o ż n a
2007) przytacza oba teksty, wnikliwie analizując „zapamiętane” i przekształcone. Pisze też o innych śladach Norwida u Krynickiego, ze szczególnym miejscem Czułości. Cho dzi tu, poza przywołanymi wierszami, o eseistyczne komentarze do wiersza Norwida oraz o nietytułowany utwór, poprzedzony mottem z Rzeczy o wolności słowa („Jak zmarłego by poznać chciał kto po dzwonieniu”), a dedykowany „Czułości Cypriana Norwida” - [jakby nie istniało słowo: śmierć, mimo przeczuć.] z Aktu urodzenia (1969).
Autorka przywołuje wzajemnie sprzeczne odczytania wiersza (ironia? liryzm? zdwo jenie podmiotu? jednogłosowość?) i zwraca uwagę na studium Romana Jakobsona (R. Jakobson, „Czułość” Cypriana Norwida, [w:] For Wiktor Weintraub. Essays in polish Literature, Language and History presented on the occasion o f his 65th Birthday. Wyd. Victor Erlich, R. Jakobson, Cz. Miłosz, Riccardo Picchio, Aleksander M. Schenker, E. Stankiewicz, The Hague, Paris 1975).
5 Ryszard Krynicki, Magnetyczny punkt. Wybrane wiersze i przekłady, Warszawa 1996, s. 44; prwdr. w tomie Niepodlegli nicości.
6 Edward Stachura, Poezja i proza, t. 1: Wiersze, poematy, piosenki, przekłady, wstęp Krzysztof Rutkowski, posłowie Henryk Bereza, Warszawa 1982, s. 84-85.
COLLOQUIA LITTERARIA
A zaw sze m y ślałe m i w ierzę sm u k ło ść o d e m n ie p o c z ą te k sz y ja-tu lip an i p ię k n i zło d zieje o d e m n ie
Ty się chyba w sm uklejszych naczyniach n a ro d z ić a te ra z zam ykasz
i jeszc ze k ażesz z m o je j w łóczęgi z ło te tło
Aluzja do tekstu Norwida pojawi się też w korespondencji Sta-
chury7:
[...]. M iło ść „ jak szem rzących ź ró d e ł p r ą d ” .
Jest Czułość i w lekturze, jakże wymownej wobec deklaracji
śmierci poezji, Tadeusza Różewicza8:
C z ęsto o b co w a łem z tym w iersz em w la ta c h 45-46. Ile razy go czyta łe m , n ie p a m ię ta m . L e ż a ł n a sto le p rz e z d łu g ie m ie sią ce . C h c ia łem zg łęb ić je g o ja s n ą ta je m n ic ę . Z d a w a ło m i się, że w tym w iersz u zaw iera się ro zw ią zan ie d ręc ząc ej m n ie zagadki: czy n a św iecie je s t coś ta k ieg o ja k „ p o e z ja ” , czy to m ożliw e, żeby p rz e trw a ła o n a „ śm ie rć b o g a ” , „ śm ie rć cz ło w iek a” , śm ie rć „cyw ilizacji” ...
To dla autora Twarzy trzeciej lektura ponawiana; dla czytelnika -
jednak niespodziewana. Wróci do niej Różewicz w 1999 roku, gdy,
zapytany o zainteresowanie Norwidem, odpowie:
Z w ró ć u w ag ę n a m o ją w ypow iedź w a n k iec ie p raso w ej z la t 60., k ie dy o d p o w ia d a m , że d la m n ie je d n y m z najw ażniejszych w ierszy je st C zułość. N o rw id zn o w u sta ł się m o d n y , ale ja z nim żyłem p rz e z w iele la t. S łow o „m o d n y ” w o d n ie sie n iu d o N o rw id a je s t z re sz tą najgorszym słow em , ja k ie o n by m ó g ł straw ić. K iedy go pierw szy ra z u w aż n ie czyta łe m w 45 czy 46 ro k u , to n ie ch o d z iło o m o d ę , lecz o n a u k ę p isa n ia w ierszy. [...] P o słu ch aj, co p isa łe m w a n k ie c ie z ro k u 1964 o w sp o m n ia nym w iersz u N orw ida: „Tu oczyw iście m o g ę o p o w ied z ie ć d zieje tylko je d n e j m iło ści sp rz e d w ielu lat. P rz ec zy ta łem N o rw id a C zułość. L u b ię
7 Edward Stachura, Listy do Mieczysława Czychowskiego, [w:] tenże, Listy do pisarzy, oprac. Dariusz Pachocki, Warszawa 2006, s. 101 (List 3, Aleksandrów Kuj., 8 X 1956).
8 Tadeusz Różewicz, Mój ulubiony wiersz, „Poglądy” 1964 nr 12, s. 13. 196
te n w iersz, lu b ię to słow o... W iersz te n je s t celny, to znaczy tra fia w e m n ie . J e s t d o sk o n ały , to znaczy kończy się ta m , gdzie trz e b a . W ięc, ja k w idzisz, u m n ie le k cja trw a. D z ie ło p o e ty u kryw a się, a p o te m p o la tac h n ie sp o d z ie w a n ie w raca.. 9
* * *
Czułość to pojęcie, to problem edukacji poety. To - jednak -
k o n w e n c ja .?
Ale czułość to przede wszystkim przeżycie, wzruszenie. Liryzm.
I pamięć.
Jak w jednym z ostatnich wierszy Zbigniewa H erberta, pomiesz
czonym w pożegnalnym tomiku. Zwłaszcza tu, a podobnie we
wcześniejszych lirykach autora Struny światła, spotyka się niebo
z ziemią, idea z ciałem, historia z życiem, tragedia z „romansem ku
chennym”. Spotyka się w „ja”, w jego „wnętrzu dłoni”; poza defini
cją, poza historią10:
C óż ja z to b ą czułości w k o ń c u p o c z ą ć m am czułości d o k a m ie n i d o p ta k ó w i ludzi p o w in n aś sp a ć w e w n ę trz u d ło n i n a d n ie o k a ta m tw o je m ie jsc e n ie ch cię n ik t n ie b u d zi P sujesz w szystko z a m ie n ia sz n a o p a k streszczasz tra g e d ię n a ro m a n s k u ch e n n y id e i lo t w y sokopiennyzm ien iasz w stę k a n ie ek sk lam acje szlochy O p isa ć to j e s t za b ić b o p rz e c ie ż tw o ja ro la sie d zieć w ciem n o ści p u ste j c h ło d n e j Sali s a m o tn ie sie d zieć gdy ro z u m sp o k o jn ie gw arzy w o k u m a rm u ró w m g ła i k ro p le to c z ą się p o tw arzy11
9
O modzie na Norwida i innych modach, z T Różewiczem rozmawia M. Orski, „Od ra” 1999 nr 11, s. 44-45.10
Zbigniew Herbert, Czułość, [w:] tenże: Epilog burzy, Wrocław 1998, s. 74.11
Por. Mateusz Antoniuk, Czułość bywa jak... Bezsilność wobec czułości - Norwid, Wyspiański, Herbert, Miłosz, [w:] Zmysł wzroku, zmysł sztuki. Prywatna historia sztuki Zbigniewa Herberta, cz. II. Materiały z Warsztatów Herbertowskich w Oborach (jesień 2005), pod red. Józefa Marii Ruszara, Lublin 2006, s. 165-176.Autor nie przywołuje odnotowanych przeze mnie nawiązań do wiersza Norwida. W isto cie celem jest tu rozpoznanie swoistego fenomenu pojęcia i uczucia „czułości”, jako stałego komponentu pejzaży lirycznych. W przypadku Herberta byłaby to rzeczywista waga czułości,
COLLOQUIA LITTERARIA
* * *
Różewicz pisał o Czułości jako „jasnej tajemnicy” poezji, której
już być nie powinno. Pisał, że jest to wiersz „doskonały, to znaczy
kończy się tam, gdzie trzeba”.
Poezja rzadko kończy się we właściwym miejscu. O Czułości N or
wida pisał Przyboś jednak: to więcej niż zwięzłość; to „węźlastość”,
supeł. Węzeł.
W Ę Z Ł Y - tak brzmi tytuł 1 części Rozwiązywania przestrzeni,
XI cyklu Słojów zadrzewnych, wymykającej się interpretacji księgi-
-summy Karpowicza. A jedną z pierwszych nitek tego „węzła” jest
w tym cyklu wiersz Przestrzenie (wymiarpokątny). Z N(n)orwidem,
jako argumentem:
w ięc m o ż n a m ilczeć ja k n o rw id w głuchym śro d k u p a ry sk ie g o p rz y tu łk u zm u sza jąc lę k i d o w y ra ża n ia się p rz e d n im n a k o la n a c h ale w tedy m u si się n ie w ydaw ać g ło su d ia m e n te m 12
Właściwą sobie nieprzejrzystością wypowiedzenia Karpowicz na
łożył tradycje, skontaminował sensy: milczenia i wyrażania. XIII
cykl książki, w której, w nowej konfiguracji, wiersz-paralaksa został
podany, zatytułował Karpowicz Dopełnienie i uzupełnił ten tytuł
mottem, ze wskazaniem autora cytatu i jego lokalizacji: „Dopełnie
nie?... go b o l i . ? / Norwid, Fortepian Szopena”13.
Nie jest moim zamiarem ani interpretacja poezji Tymoteusza
Karpowicza, ani skompletowanie przypisów do romantyzmu, jakie
jako sposobu istnienia, „trwania w świecie” (s. 170). Czułość staje się tu „fundamentalną ka tegorią antropologiczną”, pozwalającą „opisać byt ludzki, jego kruchość, słabość, bezbron ność, ale zarazem jego zobowiązania poznawcze i twórcze możliwości” (s. 174).
Za szkicem tym warto przytoczyć nie drukowany wiersz Herberta, napisany prawdo podobnie w 1949 lub na początku 1950 roku. Utwór ten, relatywnie wczesny, nosi tytuł Czułość (prwdr w: Z. Herbert, Podwójny oddech. Prawdziwa historia nieskończonej miło ści. Wiersze dotąd nie publikowane, Gdynia 1999), analogicznie do tytułu wiersza z Epi logu, a więc - utworu rzeczywiście przedśmiertnego:
Nawet na ostrzu dnia Nawet w kamiennym mieście Na placu szklanych blasków Miękkie zamszowe profile Palce flakony czułości.
12 Tymoteusz Karpowicz, Przestrzenie (wymiarpokątny), [w:] tenże, Słoje zadrzewne. Teksty wybrane, posłowie Andrzej Falkiewicz, Wrocław 1999, s. 253. Podobnie w żura wiach ciszy (s.
189
).13 Tymoteusz Karpowicz, Dopełnienie, tamże, s. 325. 198
dał poeta, dramaturg, profesor amerykańskiego uniwersytetu, filo
zof, kom entator Norwida, Leśmiana, Przybosia. Szkice, traktujące
0 norwidowskiej lekcji w poezji Karpowicza, zresztą powstały14. Sta
ło się jednak tak, że ponowiłam lekturę jego tekstów-ksiąg, tek-
stów-palimsestów. I ta właśnie lektura otworzyła jedno z „lirycz
nych okien” Karpowicza, a poprzez niego - współczesnych, tym ra
zem na Czułość.
Zatem: „dopełnienie” - zmuszanie, więc gwałt zadawany poecie
1 jego czułości, jego miłości, jego poezji przez „wiedzących lepiej”
lub tylko chcących dorównać - współczesnych? Chyba tak czytać
można aluzyjną, ale i krytyczną wobec Czułości Norwida Lekcję ci
szy Karpowicza15:
p o b u k o w in ac h m e g o k ra ju n ie k tó rz y p o e c i za ta c z a ją c się d o śro d k a p o p rz e p ity m w ie trz e
h isto rii p ro w a d z ą n a p le c io n c e z w łosów b lo n d ach te n C K N ! o s ta tn ie g o je d n o ro ż c a d o rzą d o w e g o sz lac h tu za [...]
[•••]
14 Warto tu odnotować jeden z głosów młodego pokolenia polonistów: Joanna Ro- szak, Późny wnuk. Norwid Karpowicza, [w:] Polska literatura współczesna wobec romanty zmu, op. cit. Tu - inne pogłosy Norwidowskie u Karpowicza.
15 Tymoteusz Karpowicz, Lekcja ciszy. Paralaksa 41: poruszenie, [w:] tenże, Słoje za- drzewne, op. cit., s. 83.
Nie ostatnia to „czułość” w liryce polskiej XX wieku - bo i jeden z wierszy Grocho wiaka nosi taki tytuł.