Tadeusz Bieńkowski
( W a r s z a w a )WOKÓŁ XVII-WIECZNYCH POLEMIK PRZYRODNICZYCH
]
W o g ó l n y m r o z w o j u życia n a u k o w e g o w E u r o p i e z a c h o d n i e j w w i e k u X V I I nurt zainteresowań i badań przyrodniczych był silny. Refleksje teoretyczne i szczegółowe badania e m p i r y c z n e z n a j d o w a ł y z e w n ę t r z n y w y r a z w postaci o b f i t e g o p i ś m i e n n i c t w a n a j c z ę ś c i e j o c h a r a k t e r z e p o l e m i c z n y m . Walczyli ze s o b ą na s ł o w a i pióra nie t y l k o z w o l e n n i c y a r y s t o t e l i z m u i nauki n o w o ż y t n e j , ale r ó w n i e ż sami t w ó r c y n o w e j nauki (np. Christian H u y g e n s i G e o r g Voetius p o l e m i z u j ą złośliwie z K a r t e z j u s z e m ) . W y p e ł n i o n e p o l e m i k a m i s ą ó w c z e s n e p o d r ę c z n i k i s z k o l n e z zakresu p r z y r o d o z n a w s t w a z w a n e g o o g ó l n i e „ f i z y k ą " . Rzecz c h a r a k t e r y s t y c z n a , że w i ę k s z o ś ć t y c h z a c i ę t y c h p o l e m i k nie p r o w a d z i -ła do r o z w o j u nauki, ale raczej k i e r o w a ł a j ą na b e z d r o ż a . Polemiści c z ę s t o p r z y j m u j ą c za punkt w y j ś c i a przesłanki n i e r a c j o n a l n e zwalczali s ł u s z n e o b i e k -t y w n i e p o g l ą d y . Jes-t -to z j a w i s k o d o b r z e z n a n e h i s -t o r y k o m nauki, w y s -t a r c z y p r z y p o m n i e ć wielki „spór o heliocentryzm" toczony przy użyciu wszystkich ar-g u m e n t ó w p o z a n a u k o w y c h1.
O m ó w i m y poniżej zapomniane XVIIwieczne polemiki przyrodnicze. W j e d -nej z nich Jan A m o s Komeński występuje przeciw fizykalnym tezom Kartezjusza. Następne ukazują dzieje formowania się teorii genezy bursztynu bałtyckiego.
2
Jan Amos Komeński nie był uczonym zajmującym się badaniami przyrody.
Uważał się za teologa z powołania, dążył do „naprawy spraw ludzkich" przez
dobrze zorganizowane szkoły oraz odpowiednie nauczanie i wychowanie
(pan-sofia), a wiele czasu i energii poświęcał też polityce. Jako przymusowy emigrant
wyznaniowy z Czech, Komeński pragnął skłonić władców państw
prote-stanckich, aby w toku wojny trzydziestoletniej wyzwolili jego ojczyznę spod
pa-nowania Habsburgów. Pochłonięty takimi sprawami Komeński jednak uważnie
śledził piśmiennictwo z zakresu filozofii i przyrodoznawstwa. Wiadomo, że już
w początkach 1645 r. Komeński uzyskał egzemplarz dzieła Kartezjusza Zasady
filozofii (Principiaphilosophiae), którego pierwsze wydanie ukazało się w
Amster-damie 10 lipca 1544 r.
Poglądami Kartezjusza Komeński interesował się już wcześniej. Kiedy w 1642 r.
wracał z Anglii do Leszna przez Holandię, na prośbę przyjaciół spotkał się
z Kartezjuszem w miejscowości Endegeest niedaleko Lejdy. Kartezjusz słyszał
już poprzednio o zamierzeniach pansoficznych Komeńskiego, a Komeński znał
poglądy filozoficzne swego rozmówcy. Rozmowa trwała cztery godziny, a jej
prze-bieg znamy z relacji zamieszczonej w broszurze Komeńskiego Continuatio
ad-monitionis fraternae ad S. Maresium. Podczas spotkania Kartezjusz wykładał
zasady swojej filozofii, a Komeński usiłował go przekonać, że poznanie oparte
na rozumie i świadectwie zmysłów jest niedoskonałe i niepełne. Rozmówcy
roz-stali się przyjaźnie. Komeński zachęcał Kartezjusza, aby jak najszybciej
opubli-kował swoje dzieło, a Kartezjusz radził, aby Komeński nie zaniedbywał swych
prac pansoficznych. Na pożegnanie Kartezjusz miał rzec do Komeńskiego: , j a nie
wykraczam poza zagadnienia filozoficzne i dlatego u mnie jest tylko część, a u
cie-bie jest całość". Chodziło oczywiście o to, że Komeński zajmował się również
teologią i uważał, że Biblia, obok rozumu i świadectwa zmysłów, jest źródłem
wiedzy o przyrodzie. Komeński był gorącym zwolennikiem rozpowszechnionej
wśród protestantów w XVII w. filozofii mozaistycznej uważającej Biblię nie
tyl-ko za księgę religijną, ale również za źródło wiedzy o przyrodzie i odmawiającej
rozumowi ludzkiemu nie wspomaganemu przez objawienie boskie możliwości
poznania pełnej prawdy. Na tym tle racjonalizm Kartezjusza musiał być dla
Ko-meńskigo czymś zupełnie obcym.
Po śmierci Kartezjusza (15 lutego 1650 r.) znacznie zintensyfikowały się
po-lemiki przeciwników Kartezjusza z jego zwolennikami. Wówczas i Komeński
zdecydował się wystąpić z otwartą krytyką. Wiadomo z korespondencji
Komeń-skiego, że po 1650 r. napisał dwa dziełka krytykujące teorię
heliocentrycznąKo-pernika i filozofię Kartezjusza
2. Utworów tych nie opublikował i zaginęły one
w pożarze Leszna w 1656 r. gdy spłonął dom Komeńskiego i całajego biblioteka.
Ko-meński już wówczas zdecydowanie znalazł się ne bezdrożach nauki i polemizował
Wokół XVII-wiecznych polemik przyrodniczych
31
ostro z poglądami niezgodnymi z filozofią mozaistyczną. Szukał powodów i
ar-gumentów, aby wykazać fałszywość rozumowania swoich oponentów. W
odnie-sieniu do Kartezjusza argumenty takie znalazł, tak przynajmniej mu się
wyda-wało. Otóż wykorzystał rezultaty doświadczeń dokonanych w Holandii nad
sprę-żaniem powietrza i ogłosił własną broszurę polemiczną skierowaną przeciwko
poglądom Kartezjusza o zagęszczaniu powietrza i rozrzedzaniu ciał
3.
Wybitny czeski badacz twórczości Komeńskiego Jaromir Ćervenka nazwał
tę broszurę „kompromitującym jej autora naiwnie napisanym pamfletem
prze-ciw Kartezjuszowi"
4. Przypatrzmy się bliżej temu utworowi. Komeński ogłosił
go anonimowo, co w jego twórczości było zupełnie wyjątkowe. Do autorstwa
przyznał się dopiero w katalogu swych prac ogłoszonym tuż przed śmiercią
w tzw. Liście do Montana. Broszura jest niewielka, liczy zaledwie pięć stron.
Była to objętość typowa ówczesnych publikacji polemicznych noszących
cha-rakter listów do czytelników. Komeński polemizuje już tylko z kartezjanistami,
których Mistrz nie żyje i ich pragnie przekonać o niesłuszności twierdzenia
Kar-tezjusza o rozrzedzaniu i zagęszczaniu ciał. Przywołując doświadczenia i
ekspe-rymenty, a nawet i praktyczne zastosowania niektórych ówczesnych urządzeń
technicznych, Komeński stara się obalić niektóre, a podważyć wszystkie główne
zasady kartezjańskiej filozofii przyrody. Bardzo mu na tym zależało.
Cała broszura jest utrzymana w konwencji ironiczno-satyrycznej, jakby
au-tor niejako a priori chciał ośmieszyć kartezjanistów nie podejmując z nimi
rze-czowej dyskusji filozoficznej. Poruszenie intelektualne, jakie wywołały dzieła
Kartezjusza Komeński porównał do wydarzeń zaszłych w 1647 r. w Królestwie
Neapolu, kiedy to młody rybak Aniello Massaniello wywołał bunt przeciwko
władzy króla hiszpańskiego i porwał za sobą tłumy. Bunt ten trwał krótko i po
dziesięciu dniach Aniello został zamordowany. Rozgłos Kartezjusza i uznanie
dla jego poglądów również - zdaniem Komeńskiego - trwały krótko i szybko
został obalony jako filozof. Kartezjusz miał odwagę wedrzeć się do samego
środka wiedzy przyrodniczej. Na początku odnosił sukcesy i fascynował nie
tyl-ko wielu wybitnych filozofów, ale również - co Komeński stwierdza z
ubolewa-niem - i kilku teologów. Kartezjusz szczycił się ich poparciem i otwarcie głosił,
że Biblia nie ma żadnego zastosowania w badaniu przyrody.
Zrazu ludzie zamilkli na takie twierdzenia Kartezjusza - pisał dalej
Komeń-ski - i nie wiedzieli jak reagować na jego subtelne rozumowania. Ale znalazł się
pewien Francuz oraz pewien Holender, Stefan Koes, zegarmistrz z Amsterdamu,
którzy przypadkowo skonstruowali urządzenie mechaniczne, którego działanie
obala nową filozofię Kartezjusza, a szczególnie te zasady, które Kartezjusz
uwa-żał za podstawowe. Jakie to były zasady? Komeński posłużył się łacińskim
cy-tatem z Principiaphilosophiae, my przytaczamy ten fragment we współczesnym
przekładzie polskim.
„ A l e d o t ą d d w i e p o z o s t a j ą p r z y c z y n y , z p o w o d u k t ó r y c h m o ż n a w ą t p i ć c z y p r a w d z i w a n a t u r a ciała p o l e g a na s a m e j r o z c i ą g ł o ś c i . J e d n a ta ż e p o d ł u g m n i e -m a n i a w i e l u - liczne c i a ł a tak b a r d z o -m o ż n a r o z r z e d z i ć lub z g ę ś c i ć , ż e rozrze-d z o n e w i ę c e j m a j ą r o z c i ą g ł o ś c i aniżeli z g ę s z c z o n e . A są t e ż niektórzy, tak bar-d z o s u b t e l n i , że o bar-d r ó ż n i a j ą s u b s t a n c j ę ciał obar-d j e g o w i e l k o ś c i i s a m ą tę w i e l k o ś ć od r o z c i ą g ł o ś c i . D r u g a [ p r z y c z y n a ] j e s t ta: tam g d z i e p o z n a j e m y , ż e nie m a nic i n n e g o p r ó c z r o z c i ą g ł o ś c i w z d ł u ż , w s z e r z i w g ł ą b , nie z w y k l i ś m y m ó w i ć , że tu j e s t ciało, lecz tylko, że j e s t p r z e s t r z e ń , a m i a n o w i c i e p r z e s t r z e ń p u s t a , a p r a w i e w s z y s c y s ą p r z e k o n a n i , że o n a j e s t p o p r o s t u n i c z y m . L e c z c o d o r o z r z e d z a n i a i z a g ę s z c z a n i a , to k t o k o l w i e k zwróci u w a g ę na s w o j e myśli i nie z e c h c e nicze-g o p r z y j m o w a ć o p r ó c z tenicze-go, c o j a s n o u j m u j e , ten nie b ę d z i e s ą d z i ł , z e w nich u c h w y c i ł coś innego, j a k t y l k o z m i a n ę kształtu. Tak więc rzadkie są te ciała, w któ-rych p o m i ę d z y ich c z ę ś c i a m i istnieje w i e l e p r z e r w w y p e ł n i o n y c h i n n y m i ciała-mi; a o n e t y l k o p r z e z to s t a j ą się g ę s t s z e , że ich części w z a j e m n i e d o s i e b i e zbliż a j ą c , z m n i e j s z a j ą o w e p r z e r w y albo w r ę c z j e z n o s z ą . To ostatnie, jeśli k i e d y k o l -w i e k się z d a r z a , to ciało s t a j e się -w t e d y tak gęste, że -w y d a j e się n i e -w i a r y g o d n e , aby m o ż n a j e b y ł o u c z y n i ć g ę ś c i e j s z y m . Atoli nie j e s t w t e d y d l a t e g o m n i e j rozc i ą g ł e aniżeli wtedy, g d y m a j ą rozczęśrozci w z a j e m n i e od s i e b i e z d a l a r o z m i e s z rozc z o -ne, w i ę c e j o b e j m u j e p r z e s t r z e n i . B o to, c o się z a w i e r a z r o z c i ą g ł o ś c i w e w g ł ę b i e n i a c h c z y p r z e r w a c h p o z o s t a w i o n y c h p r z e z j e g o c z ę ś c i , ż a d n ą m i a r ą nie p o w i n n o j e m u być p r z y z n a w a n e , t y l k o j a k i m ś innym c i a ł o m , w y p e ł n i a j ą c y m o w e p r z e r w y . Tak na p r z y k ł a d , gdy w i d z i m y g ą b k ę n a p ę c z n i a ł ą o d w o d y lub innego j a k i e g o ś p ł y n u , nie s ą d z i m y , że o n a s a m a z e w z g l ę d u na p o s z c z e g ó l n e s w o -j e c z ę ś c i b a r d z i e -j w t e d y -j e s t r o z c i ą g ł a a n i ż e l i w ó w c z a s k i e d y -j e s t w y c i ś n i ę t a
i s u c h a ; j e d y n i e t y l k o [ s ą d z i m y ] , że m a b a r d z i e j r o z s z e r z o n e w g ł ę b i e n i a i w s k u -tek t e g o r o z c i ą g a się na w i ę k s z ą p r z e s t r z e ń "5.
S e n s tej w y p o w i e d z i zawiera się z d a n i e m K o m e ń s k i e g o w trzech p u n k -tach: 1) rozrzedzenie materii m o ż e n a s t ą p i ć tylko p o p r z e z w p r o w a d z e n i e innych ciał, 2) z g ę s z c z e n i e zaś przez usunięcie tych ciał, 3) przestrzeń czyli m i e j s c e w e w n ę t r z n e nie różni się od s a m e j substancji ciała. G d y b y udało się obalić te założenia, w ó w c z a s runie cała kartezjańska filozofia p r z y r o d y na nich oparta. A o b a lili te założenia c z y t a m y dalej w broszurze K o m e ń s k i e g o owi „ m e c h a n i c y " -konstruktorzy, którzy wynaleźli znakomity sposób zagęszczania powietrza. W mied z i a n y c h , szczelnych rurkach poruszał się tłok, któiy zagęszczał (sprężał) p o w i e trze o p o n a d d w a d z i e ś c i a razy więcej aniżeli p o w i e t r z e z n a j d u j ą c e się w n o r m a l -nych w a r u n k a c h . Sprężanie d o k o n u j e się tak długo, j a k starczy siły rąk. W j e d n e j rurce z n a j d u j e się p r z e w ę ż o n y otwór, z a m k n i ę t y p o d c z a s sprężania. Po j e g o ot-warciu u c h o d z ą c e p o w i e t r z e m o ż e miotać na p e w n ą odległość o ł o w i a n e pociski. Takie urządzenie obala - zdaniem Komeńskiego - wspomniane poprzednio twier-dzenia Kartezjusza. W szczelnie zamkniętych rurkach nie może być m o w y o wprowa-dzeniu czy usuwaniu innych ciał. Także przy zachowaniu tej samej p r z e s t r z e n i c i a ł o
33
się zmienia, spręża i rozpręża. Co innego tedy jest ciało, a co innego przestrzeń
konkludował Komeński.
Dodajmy tutaj, że Komeński w swym zapale polemicznym i pragnieniu
pognębienia kartezjanistów nie przestudiował dokładnie całego dzieła Zasady
fi-lozofii. Tam, w części IV, Kartezjusz pisał o gwałtownej kompresji powietrza
w niektórych urządzeniach. Oto, co twierdził w tej sprawie: „Powietrze zaś
łat-wo zgęszcza się pod wpływem zimna, a rozrzedza pod wpływem ciepła. Skoro
bowiem prawie wszystkie jego cząstki są giętkie na kształt wiotkich piórek lub
cienkich sznureczków, to im szybciej pędzą, tym szerzej się rozchodzą i dlatego
potrzebują dla swego ruchu większej sfery przestrzeni. A wiadomo na podstawie
tego co j u ż było powiedziane, że przez ciepło nie należy tu rozumieć nic innego
jak tylko zwiększenie prędkości ruchu w tych cząstkach, a przez zimno j e j
zmniejszenie. A wreszcie powietrze gwałtownie stłoczone w jakimś naczyniu
posiada siłę odskakiwania i natychmiastowego rozprzestrzeniania się w
obszer-niejszym miejscu. Na tej podstawie konstruowane są machiny, które za pomocą
samego tylko powietrza wyrzucają w górę, na podobieństwo źródła albo inne,
które na wzór łuku wyrzucają pociski z wielkim rozmachem, A przyczyna tego
jest ta, że gdy powietrze w ten sposób zostało stłoczone, wówczas żadna jego
cząstka nie rozporządza dla siebie ową małą przestrzenią sferyczną ale
wdzie-rają się tam inne, sąsiednie cząstki. A gdy tymczasem to samo ciepło, czyli ta
sa-ma ilość ruchu tych cząstek utrzymuje się na skutek ruchu kuleczek niebieskich
stale dookoła nich przepływających, cząstki te wzajemnie uderzają się swymi
końcami i wypychają z zajmowanego miejsca, i w ten sposób razem wytwarzają
impet potrzebny do zajęcia większej przestrzeni'"'.
Kartezjusz znał więc j u ż urządzenia techniczne wykorzystujące energię
sprężonego w nich powietrza do miotania pocisków i uświadamiał sobie zasady
konstrukcji tych urządzeń. Fakt ten nie skłaniał go do zmiany poglądów na
na-turę rozrzedzania i zgęszczania ciał.
j
Niezwykłość i wręcz wyjątkowość bursztynu jako klejnotu o wybitnych
wa-lorach estetycznych i jako „kamienia" o szczególnych cechach fizycznych,
bu-dziła zainteresowanie już w starożytności. Także wówczas rozpoczęły się spory
o pochodzenie bursztynu. Pliniusz starszy w swym dziele (Historia naturalis
XXXVII, 49) podał wersje dotyczące powstania bursztynu rozpowszechnione
w jego czasach. Wersja mityczna i romantyczna głosiła, że bursztyn powstał z łez
wylanych przez Heliady, siostry Faetona po jego śmierci. Bogowie zamienili
siostry w wierzby płaczące rosnące nad rzeką Erydan i łzy sióstr-wierzb
spa-dające do rzeki zamieniły się w bryłki bursztynu. Natomiast wersja realistyczna,
której z w o l e n n i k i e m był Pliniusz, podawała, iż bursztyn p o w s t a j e z soku drzew z gatunku sosny rosnących na w y s p a c h Oceanu Północnego. Sok ten gęstnieje pod w p ł y w e m z i m n a i w o d y morskiej, kiedy podczas w i o s e n n y c h s z t o r m ó w w z b u r z o n e fale z m y w a j ą krople soku z wysp7.
Jest g o d n e uwagi, że obie antyczne wersje w s k a z y w a ł y na organiczne p o c h o -dzenie bursztynu. Z taka genezą łączyła się też j e g o łacińska n a z w a „sok z drze-w a " ( s u c c i n u m ) . P o m y ł k ą było tdrze-wierdzenie, że proces tdrze-worzenia się bursztynu trwa ciągle i nieprzerwanie, ale Rzymianin Pliniusz nie z n a j ą c zasady zmiennoś-ci i rozwoju przyrody w czasie, nie mógł twierdzić inaczej.
W okresie renesansu p o d j ę t o próby weryfikacji p o g l ą d u Pliniusza, że bur-sztyn j e s t skamieniałą ż y w i c ą drzew iglastych rosnących na północy Europy. Za-częto p o s z u k i w a ć po obu stronach Bałtyku o w y c h drzew w y d z i e l a j ą c y c h bur-s z t y n o d a j n ą ż y w i c ę . Od bur-starożytności u z n a w a n o Morze Bałtyckie za obbur-szar z w i ą z a n y z g e n e z ą bursztynu, g d y ż na brzegach morskich z n a j d o w a n o naj-piękniejsze okazy.
Skoro nie znaleziono nad Bałtykiem drzew w y d z i e l a j ą c y c h taką żywicę, za-częto p o d d a w a ć w w ą t p l i w o ś ć twierdzenie Pliniusza o roślinnym pochodzeniu bursztynu. Z krytyką takiej genezy bursztynu w y s t ą p i ł wybitny renesansowy p r z y r o d n i k i teoretyk górnictwa Georgius Agricola. W księdze czwartej dzieła De natura fossiliitm (Basileae 1546) stwierdził, że bursztyn j e s t stwardniałym olejem skalnym w y d o b y w a j ą c y m się z głębi ziemi. Agricola uważał, że takie p r z y p u s z c z e n i e j e s t bardziej p r a w d o p o d o b n e aniżeli u z n a w a n i e bursztynu za ży-wicę z drzew, których nie ma w.pobliżu Morza Bałtyckiego.
Do p o d o b n y c h w n i o s k ó w d o s z e d ł w r o c ł a w i a n i n A n d r e a s A u r i f a b e r , który w broszurze Succini historia (Regiomonti 1551) o m a w i a ł przede wszystkim właściwości lecznicze i walory o z d o b n e bursztynu. Aurifaber z wykształcenia lekarz i p r z y r o d n i k był j a k i ś czas z w i ą z a n y ze szkołami w G d a ń s k u i Elblągu, a następnie był p r o f e s o r e m uniwersytetu w Królewcu. Z a p o c z ą t k o w a ł regional-ne zainteresowanie bursztyregional-nem, odtąd tak charakterystyczregional-ne dla okolic Gdańska i p ó ł w y s p u Sambijskiego, p o l e g a j ą c e na k o l e k c j o n o w a n i u o k a z ó w i badaniu różnych właściwości bursztynu.
Dlaczego renesansowi przyrodnicy odrzucili pogląd Pliniusza o organicznym pochodzeniu bursztynu? Przyczyną było przekonanie o niezmienności przyrody. Nikt w ó w c z a s nie przypuszczał, że w przeszłości mogły istnieć drzewa, z których żywicy powstał bursztyn8. Dopiero w wieku następnym na skutek rozwinięcia re-g i o n a l n y c h badań nad b u r s z t y n e m bałtyckim, zaczęła powoli k i e ł k o w a ć myśl o możliwości istnienia kiedyś innych warunków, w których powstawał bursztyn. Prace X V I I - w i e c z n y c h p r z y r o d n i k ó w europejskich d o t y c z ą c e bursztynu k o n c e n t r u j ą się głównie na właściwościach, ale niekiedy z a w i e r a j ą uwagi od-nośnie genezy. P r z e w a ż a j ą o p i n i e o mineralnym pochodzeniu bursztynu ze smo-ły z i e m n e j w y d o b y w a j ą c e j się z o t w o r ó w z n a j d u j ą c y c h się najczęściej na dnie
Wokół XVII-wiecznych polemik przyrodniczych
35
morza. Bursztyn w ten sposób miał się tworzyć stale. Pojawiają się także inne
poglądy. Włoski przyrodnik Paolo Boceone (Museo di fisica e di esperienze,
Ve-nice 1647) podtrzymywał dawny pogląd, że bursztyn jest skamieniałą żywicą
z drzew iglastych. Boceone jednak nie potrafił określić co stało się z tymi
drzewa-mi, skoro obecnie ich nie ma w miejscach znajdowania bursztynu. Takich drzew
nie znalazł na wybrzeżu Bałtyku również Szwed Johan Chesnecopher (Disputatio
physica de succis concretis et tern's pretiosis, Uppsala 1625) i dlatego przyjmował
genezę mineralną bursztynu. Ma on się tworzyć ze smoły (bitumen) stale
wydoby-wającej się ze szczelin w ziemi. Oryginalną teorię pochodzenia bursztynu głosił
Jost Fidus Klobius (Ambrae historia..., Wittembergae 1660). Twierdził on, ze
bur-sztyn to stwardniałe w wodzie morskiej odchody ptaków i wielorybów.
W 1677 r. ukazała się we Frakfurcie książka Filipa Hartmanna zatytułowana
Succini Prussiciphysica et civilis historia. Była to obszerna monografia
burszty-nu bałtyckiego. Autor pochodził z Królewca, znał prywatne kolekcje okazów
bursztynu przyrodników w Gdańsku i Elblągu oraz dobrze orientował się w
roz-mieszczeniu złóż bursztynu na wybrzeżu. W książce zajmował się przede
wszy-stkim pozyskiwaniem bursztynu, jego przetwarzaniem na ozdoby i leki oraz
własnościami fizycznymi. O genezie pisał stosunkowo mało. Zgadzał się z
roz-powszechnionym w jego czasach poglądem, że bursztyn jest stwardniałym
wos-kiem ziemnym. Wosk taki w stanie płynnym miał wydobywać się z licznych
ot-worów w dnie morza i twardniał pod wpływem wody morskiej. Wszelako
pok-łady kopalnego bursztynu, które Hartmann znajdował na Pomorzu w dość dużej
odległości od wybrzeża nasunęły mu pewną refleksję. Uznał, że kiedyś
krajob-raz tu był inny i stopniowo działalność wód deszczowych i wiatru
spowodowa-ła przysypanie dawno wytworzonego bursztynu przez zwały ziemi. Określenia
„kiedyś" i „dawno temu" są u Hartmanna bardzo nieprecyzyjne.
Przypuszczal-nie jego horyzont czasowy Przypuszczal-nie sięgał dalej niż kilkaset lat wstecz. Ale był to
początek dynamicznego sposobu patrzenia na krajobraz, który może się
zmie-niać na skutek oddziaływania czynników naturalnych. Hartmann był oczywiście
ograniczony potocznym mniemaniem, że genezę bursztynu trzeba koniecznie
ściśle łączyć z Morzem Bałtyckim, w toni którego ciągle powstają nowe
bur-sztyny. Trudno się temu dziwić, gdyż tradycja takiego myślenia, nawet wśród
uczonych, była bardzo zakorzeniona. Już ponad sto lat przed Hartmannem
Joa-chim Retyk, znany w XVI w. uczony w dziele Narratio prima (Gdańsk 1540)
propagującym teorię heliocentryczną Kopernika, wiązał pochodzenie bursztynu
z Morzem Bałtyckim. Retyk nie uzasadnił tylko w jaki sposób i kiedy bursztyn
przedostał się z morza na lądowe obszary Pomorza Gdańskiego i Warmii, gdzie
znajdowano pokłady bursztynu kopalnego. Przed takim samym pytaniem stanął
i Hartmann, który próbował na nie połowicznie odpowiedzieć. Głównej bariery
w postaci opinii o morskiej genezie bursztynu jednak nie przekroczył.
Jest rzeczą bardzo znamienną że w XVI i XVII wieku kolekcjonerzy i
bada-cze bursztynu zachwycali się licznymi inkluzjami w bryłkach, a nie
zastanawia-li się nad pochodzeniem tych inkluzji. Były to szczątki fauny i flory zgoła nie
morskiej, a lądowej. Jeśli nawet przy ówczesnej znajomości roślin i zwierząt nie
można było zidentyfikować fragmentów liści i owadów zatopionych w
burszty-nie, to przecież w bursztynie były kawałeczki drewna i kory, które mogły
wyklu-czyć morskie, głębinowe jego pochodzenie. Nie te wszelako aspekty zwracały
uwagę większości ówczesnych badaczy bursztynu. Zastanawiano się nad jego
właściwościami elektryzacyjnymi, katalogowano odmiany, ustalano zakres
moż-liwości terapeutycznych. Byli i tacy, którzy usiłowali fałszować i barwić
auten-tyczny bursztyn.
Problematyką bursztynu w szerokim ujęciu zajął się Wojciech Tylkowski,
je-zuita, popularyzator wiedzy przyrodniczej i autor wielotomowego dzieła
Philo-sophia curiosa. Z jego części zatytułowanej Physica curiosa weźmiemy pod
uwagę rozdział dotyczący bursztynu''.
W latach 1663-1666 Tylkowski był profesorem w kolegium jezuickim w
Bra-niewie. Przebywał więc kilka lat na terenach obfitujących w bursztyn, co przy
jego zainteresowaniach przyrodniczych i zamiłowaniu do wycieczek dawało
możliwość dokładnego zapoznania się z różnymi okazami bursztynu i
sposoba-mi jego pozyskiwania, obróbki i zastosowania. O tych wycieczkach wsposposoba-minał
Tylkowski w swoim dziele. W wieku XVII na Pomorzu i Warmii, a także na
Kurpiach i w dorzeczu Narwii bursztyn był kamieniem „ludowym", cenionym
za swoje walory estetyczne i stosowanym do wyrobu ozdób i leków. Większe
i cenniejsze okazy (najbardziej ceniono bursztyn biały) były sprzedawane
kolek-cjonerom w kraju, szczególnie w Gdańsku i Elblągu oraz za granicę.
Relacja Tylkowskiego o bursztynie jest obszerna. Poświęcił mu znacznie
więcej miejsca, aniżeli jakiemukolwiek innemu opisywanemu w dziele cennemu
minerałowi. Pisał w konwencji scientia curiosa, a więc dbał o atrakcyjność
nar-racji, łączenie spraw ważnych z drobnymi ciekawostkami, rozległe referowanie
poglądów cudzych z oszczędnym podawaniem własnego zdania, fascynowanie
czytelników mozaikowo różnorodnym obrazem przyrody będącej jakby jednym
wielkim zbiorem cudowności
10. W taki też sposób pisał o bursztynie, Wymienił
jego znane odmiany, miejsca występowania, zastosowania w zdobnictwie i
lecz-nictwie, wspomniał o możliwościach barwienia i fałszowania. Starał się
poka-zać swe oczytanie i zamieścił opinie (często polemizujące ze sobą) bardzo
wie-lu autorów. Własne zdanie wprowadzał rzadko i to tylko w odniesieniu do
za-gadnień, które go szczególnie interesowały. Do nich należała kwestia
pochodze-nia bursztynu.
Dla ówczesnych kolekcjonerów i handlarzy bursztynem sprawa jego genezy
nie była najważniejsza. Nad tym skąd wziął się bursztyn i co za tym idzie czym
on jest, zastanawiali się tylko nieliczni przyrodnicy dając wyraz swym różnym
Wokół XVlI-xviecznych polemik przyrodniczych 37
wątpliwościom w t o c z o n y c h polemikach i uwagach krytycznych publikowanych przy różnych okazjach. Wiele z tych uwag przytoczył Tylkowski d o ł ą c z a j ą c również swoje zdanie. Świadczy ono o swoistym rozdarciu intelektualnym w y -nikłym z kontrowersji między własnym intuicyjnym odczuciem, a poglądami przyrodników, którzy genezę bursztynu badali eksperymentalnie.
W j e d n y m z fragmentów Tylkowski opowiedział się za zdaniem starożyt-nych, że bursztyn jest stwardniałą żywicą (resina) drzew iglastych. Z d a w a ł so-bie przy tym sprawę, że istnieje wiele argumentów p r z e m a w i a j ą c y c h przeciw uznaniu bursztynu za żywicę. Przemawiać - w p e w n y m sensie - za organicznym pochodzeniem bursztynu może fakt, iż daje się wytworzyć sztuczny bursztyn ze składników organicznych. Tylkowski podał przepis na taki bursztyn. Trzeba zmieszać białko j a j kurzych, olej lniany, gumę arabską i barwnik. Składniki te
na-leży gotować jakiś czas i następnie ostudzić. W XVII w. uzyskiwano w ten sposób bryłki, które po wypolerowaniu mogły imitować bursztyn. Miały mieć nawet j e g o szczególną cechę - elektryzację.
Aby zapoznać swych czytelników z wszystkimi argumentami, które wysu-wano przeciw twierdzeniu Pliniusza, że bursztyn jest stężoną żywicą wycie-kającą z drzew rosnących na wyspach Oceanu Północnego (czyli Morza Bałtyc-kiego), Tylkowski rozważał j e według określonego porządku p r z y p o m i n a j ą c e g o rozbudowany sylogizm. I tak - pisał - gdyby bursztyn był ż y w i c ą to mogłaby ona pochodzić bądź z j e d n e g o rodzaju drzew, bądź z różnych. Jeśli z j e d n e g o , to z jakiego? A jeśli to były różne rodzaje drzew, to wówczas musiały być różne ży-wice i różny bursztyn. A t a k nie jest, gdyż bursztyn różni się tylko barwą, a nie innymi cechami fizycznymi. Bursztyn znaleźć można w dużych ilościach na piaszczystych brzegach morza, gdzie nie ma żadnych drzew. N i e p r a w d o p o d o b -ne, aby drzewa oddalone od brzegów wydzielały tyle żywicy, którą wiatry i lot-ne piaski mogły przenieść nad morze. Gdyby ktoś twierdził - cytował Tylkow-ski argumenty swych polemistów - że żywica przybyła z brzegów Skandynawii, to przecież te brzegi są skaliste i pozbawione drzew, a morze tam jest bardzo głębokie. To raczej od brzegów pruskich, gdzie morze jest płytkie, jest o d p ł y w na brzeg przeciwny. Morze wyrzuca wszystkie przedmioty na swój najbliższy brzeg i gdyby bursztyn pochodził ze Skandynawii, wówczas z n a j d o w a n o by go na tamtych brzegach.
Ci, którzy t w i e r d z ą że bursztyn powstaje z w y z i e w ó w i soków z i e m n y c h tak samo j a k to się dzieje z kamieniami i innymi kopalinami u w a ż a j ą iż właściwoś-ci fizyczne bursztynu wskazują właśnie na takie pochodzenie. Z n a j d u j e się go wśród piasków nad brzegiem morza, bo w morzu jest materiał, z którego po-wstaje. Jest wyrzucany przez fale na brzeg, bo twardnieje w wodzie blisko brzegu. Pali się, bo j e g o materia jest oleista. Przyciąga inne przedmioty dzięki w y -ziewom stale wysyłanym.
Ci s a m i o p o n e n c i - pisał T y l k o w s k i - nie m o g ą p o j ą ć w j a k s p o s ó b ż y w i c a k a p i ą c a w o l n o k r o p l a m i z d r z e w a m o g ł a z a t o p i ć o w a d y c z a s a m i z n a j d u j ą c e się w b u r s z t y n i e . O w a d taki p r z e c i e ż z d ą ż y ł b y uciec.
Z w o l e n n i c y m i n e r a l n e g o p o c h o d z e n i a b u r s z t y n u (ze s m o ł y z i e m n e j - bitu-men) p r z y t a c z a l i też p r z y k ł a d w y d a r z e n i a , w k t ó r y m u c z e s t n i c z y ł s ł y n n y astro-nom g d a ń s k i Jan H e w e l i u s z . Miał on z n a l e ź ć na brzegu m o r z a k a w a ł e k p ł y n n e j j e s z c z e masy, k t ó r ą u z n a ł z a bursztyn w stanie k r z e p n i ę c i a . W m a s i e tej H e w e
-liusz o d c i s n ą ł s w ó j s y g n e t , a p o c a ł k o w i t y m s t w a r d n i e n i u p r z e s ł a ł ten o k a z d o p r z y j a c i ó ł w Anglii.
N a takie argumenty Tylkowski znalazł replikę. Podał przykład znalezienia nad brzegiem Wisły w odległości 25 mil niemieckich od morza, w g r u n c i e gliniastym d u ż e g o o k a z u bursztynu. Bursztyn tedy - z d a n i e m T y l k o w s k i e g o - j e s t t w a r d y nie-zależnie od tego czy z n a j d u j e się w m o r z u , czy jest p o z a nim. M o r z e natomiast w y r z u c a na brzeg czasami c o ś co w y g l ą d a j a k miękki bursztyn, ale j e s t to o w o c ( j a g o d a ) j a k i e j ś rośliny morskiej. O w o c ten później t w a r d n i e j e . N a brzegu nie m a ż a d n y c h zarośli, w a r s t w a piasku j e s t głęboka, w morzu nie m a ż a d n y c h roślin i w y raźnych wzniesień. Ale stwierdza w y r a ź n i e Tylkowski czy c z a s e m nie lasy z o -stały p r z y s y p a n e p i a s k a m i m o r s k i m i , p o d o b n i e j a k to j e s t w okolicach m i a s t a Brugia w Belgii. Tam w y k o p u j e się resztki takich p r z y s y p a n y c h lasów. A w p o b l i -żu m o r z a nic nie w i a d o m o o źródłach p ł y n n e j s m o ł y z i e m n e j {bitumen).
O j a k i m m o r z u p i s z e tu T y l k o w s k i i o j a k i c h lasach? Pisze o c z y w i ś c i e o M o -rzu B a ł t y c k i m , które m o g ł o z a l a ć lasy r o s n ą c e k i e d y ś na j e g o o b s z a r z e . L a s y te m o g ł y w y t w a r z a b u r s z t y n o d a j n ą ż y w i c ę . M y ś l T y l k o w s k i e g o , który idąc t r o p e m sugestii P l i n i u s z a p o d e j m u j e p o l e m i k ę z e w s p ó ł c z e s n y m i p o g l ą d a m i na g e n e z ę b u r s z t y n u , j e s t o c z y w i s t a c h o c i a ż j a k b y p r z e s ł o n i ę t a b o g a t ą s t y l i s t y k ą . M o ż e m y p r z y p u s z c z a ć , że T y l k o w s k i p o s z e d ł d a l e j niż Pliniusz. N i g d z i e b o w i e m nie twierdził, ż e bursztyn t w o r z y się c i ą g l e n a d a l . M ó g ł się t w o r z y ć k i e d y ś , gdy ros-ły lasy które p ó ź n i e j zalało m o r z e . D l a t e g o bursztyn j e s t w B a ł t y k u i fale c i ą g l e w y r z u c a j ą j e g o o k r u c h y n a brzeg. T y l k o w s k i z m a g a ł się w y r a ź n i e z b a r i e r ą z a s a d y n i e z m i e n n o ś c i p r z y r o d y i b a r i e r ą h o r y z o n t u c z a s o w e g o . Ale w y k a z a ł d u ż ą n i e z a l e ż n o ś ć m y ś l e n i a i z a r a -z e m -z r ę c -z n o ś ć w p r -z e k a -z a n i u s w y c h p o g l ą d ó w u k r y t y c h n i e j a k o w r e l a c j a c h opinii p o w s z e c h n i e w ó w c z a s u z n a w a n y c h . Przypisy
' B . B i e ń k o w s k a : Kopernik i heliocentryzm w polskiej kulturze umysłowej do końca XVIII wieku. Wrocław 1971, Studia Copernicana III; Scientific Revolution in na-tional context, ed. by Roy Porter, Mikulaś Teich, Cambridge univ. Press 1992;
Wokół XVlI-wiecznych polemik przyrodniczych
3 93
Cartesius cum sua naturali philosophic/ a mechanicis eversus. Amsterdami apud
Petrum M o n t a n u m M D C L I X ; p o n o w n e w y d a n i e F r a n e k e n 1667. W y d a n i e k r y t y c z n etekstu w: Johcmnis Amos Comenii Opera omnia, tom 12, Praha 1978 s. 295-303,
Aca-d e m i a .
4
C e r v e n k a : Die Naturphilosophie des Johann Amos Comenius. Praha 1970 s. 15.
3 R e n e D e s c a r t e s : Zasady filozofii. Z oryginału łacińskiego przełożyła i o p a t r z y -ła s ł o w e m od t ł u m a c z a i p r z y p i s a m i Izydora D ą m b s k a . W a r s z a w a 1960 s. 5 4 - 5 5 , P W N , Biblioteka K l a s y k ó w Filozofii.6 R e n e D e s c a r t e s : Zasady filozofii... s. 2 4 2 - 2 4 4
' P l i n i u s z : Historia naturalna. ( W y b ó r ) , przekład i k o m e n t a r z Ireny i T a d e u s z a Z a w a d z k i c h . W r o c ł a w - K r a k ó w 1961 s. 4 9 5 - 4 9 7 .
8
Z. M a I i c k i : Bursztyn-skarb Bałtyku. Warszawa 1951 s. 62.
9
W. T y l k o w s k i : Physica curiosa seu quaestiones et conclusiones curiosae ex
universa Aristotelis philosophici... pars III, caput: De succino, Olivae 1680 s. 247-254; Physicae curiosae pars VIII..., Olivae 1682 s. 177-184.
10
T. B i e ń k o w s k i : Polscy przedstawiciele scientia curiosa: „Rozprawy z
Dzie-jów Oświaty" 1987 s. 5-18; J. T a z b i r : Wojciech Tylkowski polihistor ośmieszony,
„ K w a r t a l n i k Historii N a u k i i T e c h n i k i " 1978 s. 8 3 - 1 0 0 ; R. D a r o w s k i : Geneza
dzie-ła Wojciecha Tylkowskiego Philosophia curiosa, „Archiwum Historii Filozofii i Myśli
Społecznej" t. 26, 1980 s. 21-33; F. B a r g i e I : Wojciech Tylkowski i jego Philosophia
curiosa z 1669 r., Kraków 1986.
Tadeusz Bieńkowski
O N T W O 17-TH C E N T U R Y D I S P U T E B Y N A T U R A L I S T S
T h e article discusses t w o disputes held by naturalists in t h e 17th century. In t h e first dispute Jan A m o s K o m e n s k y attacked the C a r t e s i a n d o c t r i n e o f c o m p r e s s i o n and d e c o m pression o f air. In the s e c o n d , t h e Jesuit, W o j c i e c h T y l k o w s k i , c h a l l e n g e d the t h e n p r e v a lent t h e o r i e s of the origin of amber, a c c o r d i n g to which a m b e r w a s being c r e a t e d c o n -tinuously f r o m „earth oil", w h i c h w a s s u p p o s e d to be f l o w i n g to t h e s u r f a c e o f t h e earth. F o l l o w i n g Pliny, Tylkowski a s s u m e d that a m b e r had been f o r m e d f r o m t h e resin o f coni-f e r o u s trees, s u b s e q u e n t l y s u b m e r g e d by t h e Baltic Sea.