• Nie Znaleziono Wyników

Nuuuda... w chorobie : humor sytuacyjny jako antidotum na nudę

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nuuuda... w chorobie : humor sytuacyjny jako antidotum na nudę"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Krystyna Moczia

Nuuuda... w chorobie : humor

sytuacyjny jako antidotum na nudę

Chowanna 1, 73-84

(2)

N u u u d a ... w c h o ro b ie

H u m o r s y tu a c y jn y ja k o a n tid o tu m na n u d ę

N u d a to swego ro d z a ju choroba duszy, któ rej źródłem j e s t b r a k w ra ż e ń n a tyle żywych, aby móc w ja k iś sposób człow iekiem za w ładnąć.

C .A . H e l v é t i u s

B o o o r e d o m ... in i l l n e s s . S i t u a t i o n a l h u m o u r a s a n a n t i d o t e t o b o r e d o m

A b s t r a c t : B oredom as a n em otional s ta te is h a r d ly often described in pedagogical or

psychological l i te r a t u r e . N e v e rth e le ss, i t is th e u n d e s ira b le c o n d itio n a n d every so often even d a n g e ro u s for a b o rin g person. T h e a rtic le c o n sists of reflectio n s on a n d pro p o sals of b oredom p re v e n tio n th r o u g h th e u se of s itu a tio n a l h u m o u r a s a th e ra p y factor.

(3)

Nudny temat

N a ogół rzadko mówi się o n udzie. Często n ie docenia się jej n eg a ty w ­ nego znaczenia w codziennej rzeczywistości. To z pozoru nieco niem iłe uczu­ cie byw a p rzy czy n ą w ielu niepożądanych, a i zask ak u jący ch oraz z a g ra ­ żających zdrow iu zachowań.

M ałym dzieciom, k tó re nie s ą niczym zajęte, przy ch o d zą do głowy ró ż­ ne, najczęściej niebezpieczne i szkodliwe pomysły. N udząc się, dzieci n is z ­ c z ą różne przedm ioty, r y s u ją po ścianach, m eblach, w y rzu cają zaw artość szuflad lub szafek, b a w ią się niebezpiecznym i m a teriałam i i substancjam i, „zjadają” niejad aln e składniki, w k ła d a ją do u st, n osa czy u szu m ałe p rzed ­ mioty. N udzący się m alec może w yrządzić sobie krzyw dę, a w otoczeniu wiele szkód. N u d a to w istocie b r a k zajęcia, k tó re pochłaniałoby uw agę małego „winowajcy”. Zdanie: „Mamo, n u d zi mi się, w ymyśl coś”, wydaje się kom unikatem : „Zajmij się m n ą”. Dziecko mówi, że się nudzi, i ta k czuje, ale w gruncie rzeczy chodzi o to, że w yczerpały m u się „ak u m u lato ry ” um ożli­ w iające sam odzielne d ziałanie. Z d arza się, że powie również: „Ponudź się ze m n ą ”, czym może w praw ić niejednego rodzica w zakłopotanie.

Oblicza nu d y m ogą się różnie przedstawiać. Oskar, dziecko od dłuższego czasu chorujące n a białaczkę, bohater książki Ericka E m m anuela S c h m i t ­ t a (2005, s. 7) O skar i p a n i R ó ża ta k p rzed sta w ia się P a n u Bogu w liście do Niego: „Na im ię m am O skar, m am dziesięć lat, podpaliłem psa, kota, m ieszkanie (zdaje się naw et, że upiekłem złote rybki) i to je st pierw szy list, k tó ry do Ciebie w ysyłam , bo ja k do tąd z powodu n a u k i nie m iałem czasu”. N udząca się młodzież może się upijać, odurzać środkam i psychoaktyw ­ nymi, niszczyć m ienie publiczne, dopuszczać się aktów przemocy, w an d ali­ zm u i ch u lig ań sk ich wybryków. Alkohol i n a rk o ty k i „dodają” odwagi m ło­ docianym przestępcom , a sprzyja te m u n a d m ia r wolnego czasu i zw ykła n u d a. Z darza się, że adolescenci nu d ząc się, schodzą n a drogę p rzestęp stw czy d z iałań w n ieform alnych u g ru p o w an iac h lub też u le g a ją sek su aln ej rozwiązłości.

N iektórzy młodzi, znudzeni m onotonią życia po stan aw iają je przedwcze­ śnie przerw ać... P aulo C o e l h o (2000) w książce W eronika p o sta n a w ia um rzeć opisuje życie młodej dziewczyny, k tó ra bez wielkiego p atosu, za to z żalem n a d m dłym życiem, p o stan a w ia zakończyć swój żywot...

N a jed n y m z forów poświęconych u zależn ien io m leczący się, lecz n ie ­ p racu jący zawodowo, n a rk o m a n pisze tak : „Widzę w n u d zie zagrożenie i przypom ina mi daw ne »klimaty«”. Z kolei niepijący od k ilk u n a stu la t alko­ holik kom entuje: „Nigdy się nie nudziłem . Ś w iat je s t ta k niedoskonały, że zaw sze m iałem coś do p o p raw ien ia n a w e t w okresie aktyw nego nałogu. A odkąd po zap rz estan iu picia odkryłem, że m am duszę, to ty m bardziej się

(4)

n ie nudzę. P ew nie w w ięziennej izolatce też bym się nie n u d ził”. M ożna wnioskować, że każd y człowiek m a swój próg „wrażliwości” n a n u d ę i in n ą przyczynę jej w ystępow ania. Z daniem E rich a F r o m m a (1998, s. 272­ 273) m.in. w ykształcenie i w ykonyw any zawód m a ją wpływ n a odczuwanie nudy. Osoby dorosłe w s tan ie n u d y m o g ą stać się zgorzkniałe, obojętne n a otoczenie, p o p a d a ją w fru stracje, s ta n y depresyjne, schorzenia psychoso­ m atyczne. Z re s z tą w ym ienione zachow ania m o g ą dotyczyć człowieka n ie ­ zależnie od w ieku, trz e b a je d n a k p am iętać, że za n u d ę dzieci i młodzieży jesteśm y w pewnej części odpowiedzialni - my, dorośli, a za n a s z ą nudę.... - my sami.

Co to jest nuda?

„N uda... N a s a m ą m yśl robi się nieciekaw ie. A n a w e t odrobinę nudno, skoro n aw e t b a d a ń psychologicznych poświęconych te m u zag ad n ien iu je st n ie za w iele” - ta k p is z ą Wojciech i M arek Wareccy, au to rzy a rty k u łu N u - daaa... ( W a r e c k i , W a r e c k i , 2007).

W W ikipedii figuruje n a s tę p u ją c a definicja nudy: „N uda - n eg aty w n y s ta n emocjonalny, polegający n a uczuciu w ew nętrznej p u stk i i b ra k u zain ­ teresow ania, zwykle spowodowany jednostajnością, niezm iennością otocze­ nia, b rak ie m bodźców, a czasam i chorobą”1.

W Popularnym, sło w n iku ję zy k a polskiego ( S o b o l , red., 2005, s. 548) czytamy: „N uda - niem iły stan , niem iłe uczucie spowodowane zwykle b ez­ czynnością, b ra k ie m in teresu jąceg o zajęcia, b ra k ie m w rażeń, m o n o to n ią życia”.

Powołując się n a d a l n a w spom niany felieton Wojciecha i M ark a W arec­ kich, n u d ą zajm ow ali się z p u n k tu w idzenia neuropsychologii m .in. M a r­ v in Z u ck erm an i H a n s Eysenck: „Psycholog M arv in Z uckerm an, tw órca teo rii p o szu k iw an ia doznań, tw ierdzi, iż k ażdy z n a s rodzi się z w łasnym , in d y w id u aln y m zap otrzebow aniem n a nudę, k tó ra pow staje w n aszych zwojach mózgowych n a drodze złożonych reakcji neurochem icznych, gdzie szczególną rolę o dgryw ają ta k ie n eu ro p rzek aźn ik i ja k n o ra d re n a lin a oraz d opam ina [...]. W ymienione n eu ro p rzek aźn ik i k s z ta łtu ją n a s z ą ogólną a k ­ tywność, w ty m i ciekawość, czyli w efekcie n a s z ą chęć s z u k an ia mniej lub b ardziej silnych w rażeń , a gdy ich nie m a - n u d zim y się. H a n s E ysenck - czyni odpow iedzialnym za n u d ę u k ła d w m ózgu (tak z w a n ą pętlę korowo- -siatkow atą), decydujący o poziomie aktyw acji. Psycholodzy o orientacji

(5)

poznawczej z w ra c a ją uw agę, że n u d a je s t w ynikiem n ie tyle b r a k u bodź­ ców w ogóle, ile bodźców znaczących subiektyw nie dla danej osoby. W k o ń ­ cu n iek tó rzy n u d z ą się, zw iedzając Luwr, a in n i n a fin ałach m istrzo stw św iata w piłce nożnej” - k o m e n tu ją psycholodzy W. W a r e c k i i M. W a ­ r e c k i (2007, s. 17-20).

W swoich ro zw ażan iach n a te m a t n u d y jako sym ptom u chronicznej depresji, niem iecki psycholog i socjolog E. F r o m m (1998) w ym ienia trzy typy osób:

„1. osoby zdolne do twórczej reak cji n a bodziec aktywizujący, a ty m sam ym nie nud zące się;

2. osoby, k tó re n ie u sta n n ie p o trz e b u ją wciąż zm ieniających się »pła­ skich« bodźców i k tóre s ą chronicznie znudzone, lecz ponieważ bodźce te do pew nego sto p n ia k o m p e n su ją nudę, nie z d a ją sobie z niej spraw y;

3. osoby, k tó re ponoszą porażkę w usiłow aniu osiągnięcia podniecenia przez w szelkiego ro d zaju n o rm a ln e bodźce i ty m sam ym s ą je d n o stk am i bardzo chorym i” (s. 272-273).

O. J a c e k S a l i j (1996-1998) n a ła m ach k siąż k i Szukającym , drogi... w rozdziale Czy w niebie nie będzie n u d n o pisze o nu d zie w dwóch a s p e k ­ tach. Po pierw sze, n u d a je st zn ak iem w ew nętrznej p u stk i, osobowego ro z­ p ro szen ia oraz n iesk ry stalizo w an ej tożsam ości. Powołując się n a A rtu ra S ch o p en h au era, a u to r pisze o „pustce w ew nętrznej, której piętno w yryte je st n a niezliczonych tw arza ch i o której świadczy u w ag a stale skoncentro­ w an a n a wszystkich, choćby najbłahszych zdarzeniach w świecie zew nętrz­ nym. Ta p u stk a , k tó ra je s t isto tn y m źródłem nudy, stale w ym aga bodźców zewnętrznych, aby byle czym w prawić w ru ch um ysł i uczucia. J e s t więc ona n iew y b red n a w w yborze środków, o czym św iad czą żałosne rozryw ki, do jakich u ciek ają się ludzie, c h a ra k te r ich stosunków tow arzyskich i konw er­

sacji, a t a k że liczni ludzie, którzy ustaw iczn ie s to ją w otw arty ch drzw iach lub w y g ląd ają przez okno. Ta w łaśn ie p u s tk a w e w n ę trzn a je s t głównym powodem pogoni za tow arzystw em , za rozryw ką, za przyjem nościam i”.

Z daniem o. J a c k a S a l i j a (1996-1998), d ru g a odpowiedź n a p y ta n ie o to, co to je st nuda, brzmi: n u d a je st znakiem b ra k u miłości. A utor powołu­ je się n a Antoniego Kępińskiego: „Miłość je st a n ty te z ą nudy; n u d a je st uczu­ ciem, które pow staje wówczas, gdy chcemy uciec z jakiegoś środowiska, ale nie możemy. N u d a męczy, gdyż m obilizujem y się do ucieczki, ale zrealizo­ wać jej nie je steśm y w stan ie. N igdy człowiek nie n u d zi się z osobą, k tó r ą kocha, gdyż miłość przyciąga, a n u d a odpycha. U czucie n u d y je s t czułym w skaźnikiem sto su n k u uczuciowego do otoczenia”.

Z nany ze swojej twórczości nie tylko poetyckiej, ale i eseistycznej Cze­ sław Miłosz pisze tak: „Istnieje słowo praw ie nigdy dzisiaj nie w ym aw iane, bo uchodzi za obraźliwe: nuda. Kto się zwyczajnie nudzi, nigdy się do tego nie p rzyzna, n a to m ia st skw apliw ie chw ytać się będzie zapew nień, że je st

(6)

w yalienowany, sam otny, sfru stro w an y itd. Je d n a k ż e n u d a - z n a n a jako niechęć życia [...] w ypływ a ona z zab u rz eń naszej w yobraźni spowodow a­ nych przez chw iejność p rzestrzen i. P rz e s trz e ń bez u s ta n k u m o d elo w an ą przez w yobraźnię m ożna porównać do tk a n in y nam iotu, k tó ra je st albo n a ­ pięta, albo rozluźniona i łopocąca n a w ietrze. Bóg jako p u n k t centralny, do którego d a się odnieść w sz e lk ą p rzestrz eń , n a p in a tk a n in ę . [...] Jeżeli an i Bóg, a n i d obra doczesne, a n i p ro je k t zbiorowy nie d o s ta rc z a ją k ie ru n k o ­ wych napięć, p rz e s trz e ń je s t bezw ładna, b ezkierunkow a, a w krótce ta k że bezbarw na. Dlatego też w lite ra tu rz e n u d y czy alienacji za jedyny ra tu n e k uzn aje się m ił o ś ć . Tzw. głód wiedzy m a, ja k się zdaje, skrom ne tylko zale­ ty, jeśli chodzi o zapobieganie nudzie. Tylko b ardzo nieliczni p o tra fią żyć bez nudy. S am odzielna organizacja własnego, zupełnie wolnego sobie cza­ su, w ym aga szczególnej wrażliwości twórczej, k tó ra popycha do staw ia n ia sobie celów i n arzu c an ia dyscypliny tak, żeby zbliżać się do tych celów dzień po d n iu [...]”2.

A u to rk a k siążk i Sied em grzechów głów nych d zisia j J o a n n a P e t r y - - M r o c z k o w s k a (2004) tra k tu je n u d ę jako lenistw o - acedię: „Znudzo­ ny człowiek je s t pozostaw iony »sam n a sam« z czasem . D la kogoś, kto się nudzi, czas albo stoi w miejscu, albo się rozciąga, w ydaje się nie mieć k o ń ­ ca. Pojaw ia się uczucie, że człowiek m a za dużo czasu, nic do roboty. W tedy istnieje pok u sa »zabijania czasu«”.

T rzeba je d n a k uw ażać, by re ak c ja n a b ezsen s p racy i zn u d zen ie n ią nie doprowadziły do wrogości wobec zawodowych obowiązków, co je st mniej u św iad am ian e sobie niż p rag n ien ie le n istw a i bierności (por. E. F r o m m , 1996).

A cóż m a czynić człowiek chory, k tó ry nie przyw ykł do bezczynności i „nic nierobienia”? Ileż to razy myślimy: „Tak chciałbym być chory, wyleżeć się w łóżku za w szystkie czasy i nie wychodzić z dom u”. J e d n a k ja k długo ta k w ytrzym am y? Dzień, dwa? A może tylko k ilk a godzin? N a pewno zale­ ży to od n aszy ch upodobań, s ta n u zm ęczenia i... poziom u n o ra d re n a lin y oraz dopaminy.

Kiedy je d n a k pobyt w łóżku p rzed łu ża się lub gdy możem y p rzem iesz­ czać się tylko o parę kroków w pokoju lub - co gorsza - w sali szpitalnej, sytu­ acja staje się coraz bardziej s tre su ją c a i fru s tru ją c a . J. P e t r y - M r o c z - k o w s k a (2004) pisze: „N uda to specyficzna form a frustracji, odrętw ienie ciała i umysłu, zniecierpliwienie, alienacja, niemożność cieszenia się czasem wolnym. Znudzony człowiek nie może się odprężyć, je st sfatygowany, choć niezmęczony, wyczerpany, ale niem ogący zasnąć, wypoczywający, a niewy- poczęty. [...] N u d a zaczyna się najczęściej jako m om ent bierności. N astępuje racjonalizacja: to nie ja je stem w inien, że się nie in teresu ję, tylko ktoś lub

(7)

coś nie jest w stanie mnie zainteresow ać”. Pojawia się, więc inny negatyw ny m echanizm obronny - projekcja, szukanie w iny w innych, tylko nie w sobie.

Tak ro zu m ia n a n u d a (bierność, a p atia, alienacja) prow adzi do stanów frustracyjnych. F ru stra c ja to „stan przykrego napięcia emocjonalnego, w y­ w ołany niem o żn o ścią osiągnięcia zam ierzonego celu” ( S o b o l , red., 2005, s. 216).

Jeżeli n u d a osoby dorosłej je st jej in d y w id u a ln ą spraw ą, to problem em „społecznym” je s t n u d a dzieci. J a k wcześniej w spom niano, za tę n u d ę od­ pow iedzialni s ą rodzice, opiekunowie, wychowawcy. Skoro niejednokrotnie „zdrowe” dzieci nie p o tra fią sam odzielnie zaradzić nudzie, to ty m tru d n ie j­ szym w yzw aniem je st znalezienie an tid o tu m n a n u d ę dziecka chorującego. M ożna przypuszczać, że sam a miłość ch o rem u dziecku nie w ystarczy choć je s t to conditio sine qua non. Chore dziecko chce żyć „n o rm aln ie” - chce w m iarę n a tu r a ln y sposób zaspokajać swoje p otrzeby - zabawy, r u ­ chu, fizjologiczne, k o n ta k tu z innym , akceptacji przez rówieśników.

J o a n n a P e t r y - M r o c z k o w s k a (2004) pisze w swojej książce tak: „N uda - ta bard ziej b a n a ln a i do ty k ająca jed n o stk i - je s t uczuciem i ja k in n e uczucia stan e m tru d n y m do zobiektyw izow ania. To, co dla jednej oso­ by je s t n u d n e, dla innej może być zajm ujące. N uda, znużenie to s ta n w rozległej p rzestrz e n i m iędzy zain tereso w an iem czymś a b rak iem ochoty do życia, rozpaczą. B y w ają sytuacje, gdy nic n ie w ydaje się godne z a in te ­ reso w an ia”. I tu d u ż ą rolę do o d eg ran ia m a ją nie tylko profesjonaliści (np. psycholodzy, terapeuci, in stru k to rzy te rap ii zajęciowej), ale i w olontariusze (np. z F un d acji „Dr Clown” lub „Spełniam y m a rz e n ia ”).

Jak zapobiegać nudzie?

Ach ,ta n u d a N u d a i obłuda! S iedzisz i myślisz: Co TU zrobić? Siedzisz i myślisz: Któż mógłby cię dobić! Nie m a sz rozkazów, obowiązków i ża d n y ch pomysłów!

Nie u żyw asz ża d n y ch zm ysłów ... Tylko siedzisz, p a trz y sz gdzieś ta m p rz e d siebie I p ra w d ę mówiąc dobrze ci z tym .

. p r a w i e ja k w niebie! (http://w w w .fabrica.civ.pl/artykul)

W czasie n u d y nie zaw sze je st „jak w niebie”... Wręcz przeciw nie. Czę­ sto p acjent myśli w te n sposób: „Kto mi te n piekielny los zafundow ał?”, „Co

(8)

mogę zrobić, by się w ty m stan ie nie nudzić”?, „Czym się zająć, by przerw ać tę n ieszczęsn ą dolę”?

P o jaw ia ją się różne pom ysły i sposoby przezw yciężenia tego stan u . N ajp ro stszą sp ra w ą wydaje się rozmowa z drugim człowiekiem. Ale o czym? 0 chorobie? O pogodzie? O lekarzach? T ak n ap raw d ę k ażdy te m a t je st do­ b ry pod w aru n k iem , że będzie przy p raw io n y o d ro b in ą h u m o ru i żartów.

W iększość ludzi, zarów no dorosłych, ja k i dzieci, lubi dowcipy, ż a rty słowne, anegdoty, h u m oreski. S ą osoby, k tó re p a s jo n u ją się ich opow iada­ niem, inni s ą chętnymi, głośno śmiejącymi się słuchaczami. Niektórzy uw iel­ b ia ją czytanie żartów z gazet, czasopism lub też ze specjalnych k siążek poświęconych hum orow i. S ą ta k ż e osoby, k tó re u m iejętn ie w y ła p u ją z a ­ baw ne sytuacje i tw o rz ą dowcipne histo ry jk i i pow iedzenia.

W śród książek, k tó re z a w ie ra ją zbiór żartó w dotyczących różnych t e ­ m atów - w ty m rów nież tego, co pacjentow i je s t najbliższe, czyli choroby, lekarzy, sz p ita la - w ym ienić m ożna W ielką księgę żartó w dziecięcych ( C o u p e , 2005). M ożna przeczytać i pośm iać się w raz z innym i pacjentam i czy praco w n ik am i m edycznym i np. z tego:

W śro d k u nocy p ie lęg n iark a w szp italu b u d zi p acjenta. - Co się stało? - p y ta zasp an y chory.

- Zapom niał p a n wziąć ta b le tk i n a sen! (s. 34) Dlaczego ch iru rg operuje w maseczce?

Zeby nie oblizywać noża. (s. 34)

- P an ie doktorze! Czy po operacji ręk i będę mógł grać n a pianinie? - Oczywiście, p anie Kowalski.

- To w spaniale, bo dotychczas nie u m iałem . (s. 37) Przychodzi b a b a do le k a rz a z córką.

- Ania, s ta ń prosto, żeby p an doktor zobaczył, ja k a jesteś krzywa. (s. 60) Nieco starszy m i „poważniejszym” pacjentom (ale tak że i pracow nikom służb m edycznych) m ożna pożyczyć lub sprezentow ać książkę: A negdoty 1 h isto ryjki nie tylko d la lekarzy ( G ó r o w s k i , 1996).

A oto je d n a z anegdotek:

L ek arz wojskowy pod nieobecność pracującej z n im p ielęg n iark i o trzy ­ m ał do pomocy w am b u lato riu m szeregowca. W tej sytuacji działalność pom ocnika ograniczała się do w pisyw ania do książki zdrow ia rozpozna­ n ia dyktow anego po polsku i ew en tu aln eg o b la n k ie tu zw olnienia z z a ­ jęć. K tóregoś d n ia pełniący d yżur le k arz stw ierdził u p a c je n ta n ieży t

(9)

n astę p n ie wpis do książki zdrow ia przeczytał ze zdziwieniem rozpozna­ nie: „jeż w żołądku”.

- Co za g łu p stw a w ypisaliście - zwrócił się do żołnierza. Przecież d y k ­ tow ałem „nieżyt żołądka”.

- Może źle usłyszałem obyw atelu k ap itan ie, ale przecież chory skarżył się, „że coś m u chodzi po żołądku i go kole” (s. 54).

I n n ą k siążk ę (choć nie je s t zbiorem żartów!), k tó r ą w arto polecić do p rzeczytania nie tylko pacjentom , ich bliskim , ale i personelow i m edyczne­ m u, je s t m a ła k siążeczk a am ery k ań sk iej d zien n ik a rk i E rm y B o m b e c k (1995) zaty tu ło w an a N ic m i nie jest, p o p ro stu m iałem raka. A u to rk a p rzy ­ znaje, iż gdy zain tereso w an y m , o czym będzie jej now a k siążk a, odpow ia­ dała: „o dzieciach, k tó re przeżyły r a k a ”, zau w ażała, że w yraz ich tw arzy zm ieniał się d iam en taln ie. W ich oczach pojaw iał się ból, u śm iech znikał, a w arg i się zaciskały. P a trz y li n a p isark ę, zasta n a w ia ją c się, czy straciła m iesięczn ą pensję, czy p o stra d a ła rozum...

J e s t to k s ią ż k a o miłości, m ądrości, uporze i... hum orze, k tó ry byw a o d tr u tk ą w beznadziei... J e s t to k sią ż k a o dzieciach, k tó re przeżyły ra k a , które lu b ią się śmiać, czerpać radość z życia, które pła czą tylko z „ważnych” powodów (np. „ u tra ty włosów”), k tó re s ta w ia ją n a d „ilość” - „jakość” życia. Dzieci te niejednokrotnie pocieszają swoich najbliższych, których ogarnęło przygnębienie i b ra k w iary z powodu „rozpoznania choroby”, p ow ikłań po chem ioterapii, koniecznych am putacji, niepom yślnych rokow ań. Pacjenci w w ieku przedszkolnym i szkolnym p o słu g u ją się językiem n a d e r medycz­ nym, częściej lepiej niż niejeden s tu d e n t medycyny. U ży w ają z pełnym zro­ zum ieniem pojęć typu: płytki krwi, rem isja, ra d io terap ia (M o c z i a , 2004). M łodzi pacjenci często p o tra fią „n ab rać” p erso n el medyczny. N a p rz y ­ k ład pew na k ilk u n a sto la tk a m ająca po długiej, intensyw nej chem ioterapii oddać mocz do b a d a n ia laboratoryjnego, w lała do przygotow anego pojem ­ nik a sok jabłkowy, a przy pielęgniarce, k tóra chciała „próbkę” odebrać, stw ier­ dziła: „jest to jak ieś m ętne, p rzefiltruję to jeszcze raz”, i ... wypiła n a oczach przerażonej p ielęg n iark i zaw artość n aczy n ia ( B o m b e c k , 1995, s. 54).

A u to rk a opisuje, że w szp italu s ą organizow ane przez n asto letn ich p a ­ cjentów swoiste „zawody”, np. „kto najdłużej w y trzy m a bez rzy g an ia po chem ioterapii”. Z kolei osoby „dziwnie przyglądające się” łysinie, pokłutym rękom , błyszczącym oczom i zadający... n iep rzem y ślan e p y ta n ia, m o g ą się spotkać z różnym i reak cjam i ze stro n y „odmieńców bez włosów”. P rz y k ła ­ dowe odpowiedzi n a te m a t b r a k u włosów to: „w iatr je zw iał”, „mój t a t a to Kojak”, „położyłem je gdzieś i zapom niałem ”, „każdy, kto nosi włosy za dn ia je s t p rz esad n ie elegancki”. M ożna też dowcipkować: „wiem, co p o w strzy ­ m uje najlepiej w ypadające włosy! Podłoga..., bo niżej nie sp a d n ą ”. W cyto­ w anej książce czytamy, że n iek tó rzy chorzy w tych tru d n y c h chw ilach

(10)

m o g ą liczyć n a „pomysłowość” swoich przyjaciół. J e d e n z pacjentów po d ługotrw ałych zm ag an ia ch z ra k ie m i ch em io te ra p ią obaw iał się pow ro­ t u do domu, gdyż nie w iedział, ja k najb liżsi z a re a g u ją n a jego łysinę. J a ­ kież było zdziwienie, gdy po p rzek ro czen iu p rogu m ieszk an ia zobaczył około 50 ogolonych n a łyso k rew nych i znajom ych, by nie poczuł się „łyso”.

N a te m a t lekarzy pacjenci m a ją „swoje” zdanie ( B o m b e c k , 1995). Pew ­ n a k ilk u la tk a czekając w gabinecie lek arsk im n a b ad an ia, sm u tn y m w zro­ kiem p a trz y ła n a u s c h n ię tą w doniczce roślinę. Jej k o m e n tarz był niezw y­ kle trafny: „M am nadzieję, że doktor potrafi się lepiej zajmować ludźm i niż roślinami”.

D la starszy ch odbiorców, rów nie godna polecenia może być k sią ż k a ks. J a n a G ó r e c k i e g o (2003, s. 63) A negdoty z koloratką. P rzy k ład em dowcipu sytuacyjnego do „w ykorzystania” n a oddziale diabetologicznym może być p is a n a g w a rą ś lą s k ą n a s tę p u ją c a anegdota: „Gdy z m arł ks. J a n Slązok, w tedy jeden z chłopców nierodzim skich orzekł: »ten ksiądz pójdzie do piekła«. »A dlaczego?« - zapytał go k atech eta. »Bo on m ojem u dziadkowi ch o ru jącem u n a cukrzycę, powiedział: zadek w ystaw cie pszczołom a p sz ­ czoły w yb io rą wom cukier«”.

Anegdoty, dowcipy, żarty można szerzyć i polecać innym w ram ach mało popularnej w w aru n k ach polskich śm iechoterapii. M ożna zachęcać pacjen­ tów i ich b liskich do au to reflesk sji i spojrzenia z pew nym d y sta n se m n a sytuacje tru d n e , w jak ich się znaleźli. N ależy znudzonym pokazać, że moż­ n a żyć inaczej mimo cierp ień i zaw irow ań życiowych.

Ważne zalecenie terapeutyczne: „Precz z nudą”

W książce Szczęście. 18 tajem nic, dzięki któ rym u n ik n ie sz frustracji. Podręczny sam ouczek życia radosnego a u to r Pino P e l l e g r i n o podaje pięć powodów, d la k tó ry ch ludzie p o p a d a ją w nudę, oraz rady, ja k te m u m ożna zapobiegać:

1. P ierw szą p rzyczyną je st zbyt wielki dobrobyt. Dajcie kom uś w szyst­ ko, czego p rag n ie, a sprezentujecie m u nudę! Iluż je s t dzisiaj ludzi n ie ­ szczęśliwych z powodu luksusu! A rm ando Torno słusznie powiedział: „Nuda je s t t o r t u r ą bogatych”. Chcesz zwalczyć nudę? P rzede w szy stk im m u si ci czegoś brakow ać.

2. D ru g a przyczyna n u d y to przyzw yczajenie. Filozof E m m an u e l L e­ vinas mówi, że „każde szczęście zd arza się pierw szy ra z ”. D rugi ra z już się n ie zdarza. Dlaczego? Dlatego, że przyzw yczajenie zabiło je! [...] Chcesz zwalczyć nudę? Oto d ru g a recepta: b ro ń się p rzed przyzw yczajeniam i ja k

(11)

p rzed k a jd an k am i. Przyzw yczajenia s ą k a jd a n k a m i duszy, s ą pajęczyną, k tó ra powoli zam ien ia się w sznury.

3. T rzecią p rzy czy n ą n u d y je s t b ra k w yzwań. Tak bardzo było (i jest) in telig e n tn e w ołanie filozofa duńskiego z ubiegłego w ieku, S orena Kier- k egaarda: „Niech w as niepokoi fakt, że nie niepokoicie się!” W spaniale czu­ je się i niezaw odnie osądza ten, kto nie m a p ytań. Ale to nie s ą ludzie, to s ą

słupy albo m aterac e. Chcesz przezwyciężyć nudę? Trzecia recepta: proś dobrego Boga, by nigdy nie zab rak ło ci jakiegoś codziennego problem u.

4. C zw arta przyczyna nudy: b ra k zainteresow ań. Nigdy nie widziano, by człowiek zain tereso w an y czymkolwiek, się nudził! Ciekawość i n u d a s ą niczym dwie p ro ste równoległe, k tó re nigdy się nie spotykają. Chcesz w y­ elim inow ać nudę? C zw arta recepta: p am iętaj o n astęp u jącej powiastce: Pew ien p a n ud aje się n a lotnisko i w k asie mówi: „Proszę o bilet”. „Dokąd?” - p y ta pracow nik. „W szystko jedno, w szędzie m a m sp raw y do zała tw ie ­ nia”.

5. P ią t ą p rzy cz y n ą n u d y może być bezrobocie. Victor F ra n k l pow ie­ dział: „Bezrobotni s ta ją się z d n ia n a dzień coraz bardziej pozbaw ieni e n e r­ gii. P rzeży w ają p u stk ę... uczucie zbędności. P o p a d a ją w prześw iadczenie, że życie nie m a sensu. J e s t to najgorszy sm u te k ”. P rag n iesz wyeliminować n u d ę i odnaleźć radość? P ią ta recep ta je st następująca: pam iętaj, że radość je st dynam iczna. W. B eran e Wolfe: „Jeśli będziecie mieli kiedyś okazję z n a ­ leźć człowieka n ap raw d ę szczęśliwego, znajdziecie go zajętego budow aniem okrętu, p isan iem symfonii, uczeniem syna, pielęgnow aniem d alii w ogro­ dzie albo poszukiw aniem jaj dinozaurów n a p u sty n i Gobi. Z pew nością nie znajdziecie go nigdy poszukującego szczęścia, ta k ja k szu k a się g uzika od koszuli, k tó ry p o k u lał się pod ja k iś mebel. Aby znaleźć szczęście, trz e b a szukać go w jak iejś p asji poza sobą”.

Zamiast zakończenia

Z ap y tałam starszeg o mężczyznę, k tó ry przeszedł w swym życiu k ilk a pow ażnych chorób, pobytów w szp italu i zabiegów: „Co robić, gdy choroba nudzi?” Odpowiedział: „Modlić się i ... zaplanow ać, co będziem y robić, gdy nasz s ta n zdrowia się popraw i”. Dodał też słowami ks. T w a r d o w s k i e g o (2000):

Św. B e n e d y k t

Mówił - Módl się i pracuj Polecenie n a w szystkie dni

(12)

Powtórz i pomyśl sobie ja k w ażne je st w łaśn ie to i.

Nie pozostałam dłużna... i podałam poniższy te k s t m odlitw y ( G ó r e c ­ ki , 2003, s. 22):

M o d litw a o d o b ry h u m o r

Panie,

daj m i dobre traw ien ie i ta k że coś do przetraw ien ia. Daj m i zdrowie ciała

i pogodę ducha, bym mógł je zachować. P anie, daj m i p ro sty um ysł, bym u m iał grom adzić sk arb y ze wszystkiego, co dobre, i abym się nie p rz era żał n a w idok zła,

ale raczej bym potrafił w szystko dobrze zrozumieć. Daj m i takiego ducha, k tó ry by nie zn ał znużenia, szem rania, w zdychania, skargi, i nie pozwól, bym się zbytnio

zadręczał t ą rzec zą ta k zaw adzającą, k tó ra się nazyw a moim „ja”.

P anie, daj m i poczucie dobrego h u m o ru . U dziel m i łask i rozum ienia żartów,

abym p otrafił odkryć w życiu odrobinę radości i mógł spraw iać radość innym .

św. Tom asz M orus

Bibliografia

B o m b e c k E., 1995: N ic m i nie jest, p o p ro stu m ia łe m raka. W arszaw a. C o e l h o P., 2000: W eronika p o s ta n a w ia um rzeć. W arszaw a.

C o u p e P , 2005: Wielka księga ża rtó w dziecięcych. W arszaw a. F r o m m E., 1998: A n a to m ia lu d zk ie j destrukcyjności. P oznań. F r o m m E., 1998: Z drow e społeczeństwo. W arszaw a.

(13)

G ó r e c k i J., 2003: A n eg d o ty z koloratką. Katowice.

G ó r o w s k i T., 1996: A n eg d o ty i h isto ryjki nie tylko d la lekarzy. W arszaw a.

M o c z i a K., 2004: Czy E u ro p ejski R o k Osób N iep e łn o sp ra w n ych je s t zakończony? T ryp­

ty k literacki. „B ytom skie Z eszyty P edagogiczne”, n r 8.

M r o c z k o w s k a J.P., 2004: S ie d e m grzechów głó w n ych dzisiaj. Kraków.

P e l l e g r i n o P , 2001: Szczęście. 18 tajem nic, d zię ki k tó ry m u n ik n ie s z frustracji. P o d ­

ręczny sa m o u cze k ży cia radosnego. W arszaw a.

S a l i j J., 1996-1998: S z u k a ją c y m drogi. Czy w niebie nie będzie nudno? [h ttp ://m ate - u sz .p l/k s ią ż k i/js - s d /J s - s d _ 1 8 .h tm ] .

S c h m i t t E., 2005: O skar i p a n i Róża. Kraków.

S o b o l E., red., 2005: P o p u la rn y sło w n ik ję z y k a polskiego. W arszaw a.

T w a r d o w s k i J., 2000: E le m e n ta rz k s ię d z a Twardow skiego d la najm łodszego, śred-

n ia k a i starszego. Kraków.

W a r e c k i W., W a r e c k i M., 2007: N u d a a a ... „P olityka” 2007, n r 29, d o d atek „Po­ m ocnik Psychologiczny”, s. 17-20.

Z ródła in tern eto w e :

h ttp ://p l.w ik ip e d ia .o rg /w ik i/N u d a

Cytaty

Powiązane dokumenty

wać się do organizm u nie tylko drogą pokarm ow ą, lecz także i oddechową, następnie ulega kum ulacji we w szystkich tkankach (również i w tk an ce kostnej),

cji zachmurzenia jak Kraków.. Jak z tego widać, średnie zachmurzenie Krakowa jest o 8 % wyższe od tego, jakie wynikałoby z jego położenia pod względem

Pokaż, jak używając raz tej maszynerii Oskar może jednak odszyfrować c podając do odszyfrowania losowy

o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz ocenach oddziaływania na środowisko (Dz.U.Nr 199, 2008r,

Osoby stawiające się do kwalifikacji wojskowej, które z ważnych przyczyn nie mogą stawić się w wyznaczonym terminie i miejscu są obowiązane zawiadomić o tym fakcie Wydział Spraw

Schemat rozwiązywania modeli typu Inforum. Źródło:

Zawiesina w przepływie ścinającym ()=⋅ o0vrgr przepływ zewnętrzny tensor szybkości ścinania 2v effeffeffη=σg efektywny efektywny tensor tensor napięć

 Utylizacja, recykling – wykorzystanie odpadów i śmieci jako surowców wtórnych do przetworzenia na odpady.. Pod wpływem mikroorganizmów rozkład substancji (np. ścieków )