• Nie Znaleziono Wyników

Sebastian Castellion (1515-1563) o tolerancji i rozumie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Sebastian Castellion (1515-1563) o tolerancji i rozumie"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

a r t y k u ł y

W aldemar Voisé

S E B A S T IA N C A S T E L L IO N (1515— 1563) O T O L E R A N C J I I R O Z U M IE *

1. E P O K A I C Z Ł O W I E K

Dwudziesta rocznica Pow szechnej D eklaracji Praw Człowieka 1 p rzy ­ pomina problem zawsze aktualny —- tolerancji i wolności sumienia. Choć dość często omawiana, a w niektórych kręgach naw et „m odna” , sprawa ta n iew iele skutkiem tego zyskała; zdaje się jednak nie ulegać w ątpliw oś­ ci, że przynajm niej pewne kw estie związane z samym pojęciem tolerancji zostały wyjaśnione. W yd a je się też, że zagadnienie n ależy do tych, które stają się bardziej wyraziste wtedy, gdy badać je w historycznym rozwoju, niż wówczas, gdy poddawać samo pojęcie analizie „pozaczasowej” .

M im o że trudno odszukać epokę, w której najbardziej istotne prawa człowieka, tj. wolność sumienia, słowa i nietykalność jego osoby, nie b y­ łyb y naruszane pod różnym i pozorami, a najczęściej „dla dobra ludzko­ ści” , to jednak dość łatw o znaleźć okresy, w których zaczęły budzić się uzasadnione podejrzenia, czy istotnie prześladowanie ma na celu dobro prześladowanych. N ie licząc wielu protestów przeciw ko wszelkiego rodza­ ju gwałtom — pierwszym , k tó ry zebrał argum enty na rzecz re ligijn ej to­ lerancji, ujął je w system i jasno w yłożył, był Sebastian Castellion.

W czasach, gd y pisarz ów ży ł i tw orzył, świat przetw arzał się z „k ró­ lestwa bożego” w „królestw o człow ieka” (oba określenia pochodzą od ży­ jącego na przełom ie X V I i X V I I w. Franciszka Bacona). W wyniku tej w ielk iej przem iany obok tradycyjnego m otywu ludzkiej refleksji, tj. p y­ tania dotyczącego stosunku: Bóg — człowiek, w ystępuje inny, n ow y: świat — człowiek. Otaczający .człowieka świat natury stał się teraz szcze­ gólnie atrakcyjnym przedm iotem zainteresowania astronomów, przyrod­ ników i innych uczonych. Coraz większe zainteresowanie zaczął też budzić „św iat ludzi” i coraz bardziej paląca stawała się kwestia regulacji skom­ plikowanych stosunków międzyludzkich, tym bardziej że ilość k on fliktów bynajm niej nie malała, lecz przeciw nie — wzrastała.

Jak ułożyć stosunki z ludźmi, k tó rzy myślą inaczej i k tórzy pragną inaczej żyć? O to pytanie, które leży u podstaw stałej aktualności m yśli Castelliona i sprawia, że ciągle rta nowo odczytuje się jego dzieła, czego dowodem była choćby obchodzona niedawno 4¡00. rocznica jego śmierci.

* Bliższe dane b io - i biblio graficzn e znajdzie czytelnik w książce: W . V o i s e,

Sebastian Castellion (1515— 1563) — P roblem wolności sumienia i tolerancji w epoce humanizmu i reform acji. W a rs z a w a 1963.

1 10 X I I 1948 T rzecia S e sja Z grom ad zen ia O góln ego O rgan izacji N a ro d ó w Z je d n o ­ czonych uch w aliła Powszechną Deklarację P ra w Człowieka, k tó ra w 30 artyku łach zebrała i sfo rm u ło w ała osiągnięcia i postulaty w ie lo w ie k o w e j w a lk i o wolność i godność człowieka; z okazji dw udziestolecia D eklaracji ro k 1968 obchodzono w k r a ­ jach członkowskich O N Z jako M ięd zy n aro d o w y R ok P r a w Człow ieka.

(4)

A u tor podstawowej m onografii o nim i równocześnie laureat pokojow ej nagrody Nobla, Buisson, pisał u schyłku X I X w. takie oto słowa: „T en człow iek dawnych czasów m ówił tak, jak człow iek współczesny, z tą tylko różnicą, że mówiąc tak, ryzykow ał życie” . Inny uczony, van der Woude, przed kilkunastu laty stwierdzał, że „to, co dziś nazyw am y tolerancją, w X V I w. nosiło nazwę bellianizmu” . N a zw a pochodziła od pseudonimu Castelliona, k tó ry występował nie ty lk o pod swoim praw dziw ym nazwis­ kiem, ale też posługiwał się w ym yślonym i; jednym z takich przybranych nazwisk Castelliona było: M arcin Bellie. Talk więc już od czterystu lat z górą im ię Castelliona patronuje idei tolerancji, która nie straciła na aktualności.

W yczulenie na sprawę zasad współżycia z ludźmi myślącymi inaczej niż m y nieprzypadkowo nabrało ostatnio szczególnej wagi. Podczas w ojn y i związanej z nią „epoki pieców ” tak oto pisał — przed swą tragiczną śmiercią — znakomity francuski historyk Bloch: „Z b y t mało p otrafim y zrozumieć. Każdy, kto różni się od nas — cudzoziemiec, przeciw nik p oli­ tyczny — uchodzi z regu ły niem al za złoczyńcę” . A w kilkanaście lat po­ tem, już w latach sześćdziesiątych, przerażającą dolę człowieka „innego” ukazał szwajcarski pisarz Frisch w sztuce Andorra.

Sebastian Castellion — k tó ry przez całe życie był „in n y ” , aniżeli prze­ ważająca liczba ludzi należących do jego środowiska — urodził się w 1515 r. w małej wiosce Saint-M artin-du-Fresne położonej u podnóża Alp, w biednej chłopskiej rodzinie. U czył się najprzód w Lyonie, potem przeniósł się do Strasbourga, gdzie zamieszkał u Kalwina. Ostatnim eta­ pem była Bazylea, gdzie po kilku latach skrajnej nędzy został korektorem w znanej oficynie Oporyna, a później profesorem greki. Zw iązany był z wielom a w ybitn ym i postaciami sw ej epoki (Amerbach, Joris i in.).

Od czasu zerwania z K alw inem ((skutkiem czego stracił stanowisko d y­ rektora K olegiu m w G enewie) b ył przedm iotem ustawicznych ataków, przede wszystkim ze strony zwolenników „genew skiego papieża” , tj. właś­ n ie Kalwina. Ogłosił szereg dzieł, z których najw ażniejsze to: Święte dialogi (D ia log i sacri) z 1543 r. o nauczaniu łaciny i równocześnie wycho­ w yw aniu m łodzieży; przekład B ib lii na łacinę i na język francuski (ludo­ w y, nie literacki); kilka prac poświęconych idei tolerancji; wreszcie Rada dla strapionej F ra n cji ( Conseil à la France désolée) z 1562 r. N ie zdążył już wydać książki O sztuce wątpienia (D e arte dubitandi), w której w ią­ zał tolerancję z przesłankami racjonalizmu.

N ie znalazłszy spokoju w Bazylei, zamierzał Castellion przenieść się do Polski — kraju, k tó ry słynął wówczas jako schronienie wolnom yśli­ c ie li i którego władca w kilkanaście lat p o soborze trydenckim miał oprzeć się rosnącej fa li nietolerancji mówiąc, że „nie będzie panem sumienia swoich poddanych” . Przedwczesna śmierć Castelliona pokrzyżowała jego zamiary.

W pogrzebie w zięła udział też grupa jego uczniów-Polaków, studiu­ jących w Bazylei. Oni to zaopatrzyli w d ow ę i dzieci oraz — ku zgorsze­ niu przeciw ników Castelliona — w ystaw ili mu pomnik, na którym umie­ ścili napis w ychw alający jego zasługi. O tym wydarzeniu tak napisał nie­ co później szwajcarski teolog Teodor Zw inger: „N ie wyobrażam sobie, aby uczonemu po śm ierci m ógł od swoich większy, aniżeli ten, przypaść zaszczyt” .

W czasie, gdy Castellion zakończył życie, nastroje nie sprzyjały sze­ rzeniu głoszonych przez niego idei. K alw in opanował niemal całkowicie

(5)

S eb a stia n C a s te llio n o t o le r a n c ji i ro z u m ie 5

sytuację w gronie swych wyznaw ców, i to zarówno w Genewie, jak poza nią: zapanowała wreszcie tak upragniona przez niego dyscyplina, unie­ m ożliwiająca nie tylko jakąkolwiek krytykę, ale nawet wszelką dyskusję. Jej miejsce zajęła — jak zw yk le podejrzana — jednomyślność. W roku, w k tórym zmarł Castellion, dobiegł też końca długotrw ały sobór trydencki i rozpoczęła się epoka znana w historii pod nazwą katolickiej reakcji, kie­ rowanej przez coraz potężniejszy zakon Tow arzystw a Jezusowego.

Jednakże nie oznacza to, że Castellion był całkow icie odosobniony w poglądach, ani tym bardziej, że nie miał poprzedników ani następców. Do rzędu jego bezpośrednich poprzedników należeli: Tomasz Morus, Erazm z Rotterdamu, a także Sebastian Franek, którego trzecia księga dzieła Geschichtsbibel (1531 r.), zatytułowana Cronica der Röm ischen K e ­ tzer, nosiła podtytuł Was und w er ein K etz er sey, ob man ein K etz er rechtlich m ög entleihen, m a rtern und einig peen anthun.

Do grona bezpośrednich następców Castelliona zaliczyć trzeba Michała de l ’Hôpital i Michała de Montaigne. Obaj znali jego dzieła i czerpali z nich inspirację. P ierw szy — w celu zapewnienia „h eretykom ” m ożliw ości ży­ cia w ojczystym kraju — jako kanclerz Fran cji w ydał w 1562 r. edykt tolerancyjny dla hugonotów. D ru gi — stawiając znaki zapytania obok n aj­ bardziej oczywistych, zdawałoby się, poglądów — popularyzow ał różne w arianty myśli, ż e „bądź co bądź bardzo wysoką cenę daje sw ym p rzy ­ puszczeniom, k to dla nich człow ieka każe upiec żyw cem ” . P otem dziedzi­ cami idei Castelliona b y li Fratres Poloni, c zy li bracia polscy zwani aria­ nami, których K atechizm rakowski i inne pisma oddziaływ ały na n a jw y ­ bitniejsze um ysły Europy.

Bezpośrednim powodem wystąpienia Castelliona w obronie prześlado­ wanych „h eretyków ” było — jak wiadom o — spalenie w 1553 r. S erveta przez Kalwina, na co Castellion zareagował dziełem De haereticis an sint persequendi, wydanym w roku następnym. M niej natomiast zbadane są argumenty bardziej ogólnej natury, które Castellion form ułował na rzecz tolerancji. Zajm iem y się niżej ich analizą.

2. R O Z W Ö J U M Y S Ł O W Y L U D Z K O Ś C I I J E G O K O N S E K W E N C J E

Castellion nie różnił się w iele od innych pisarzy szesnastowiecznych, je że li chodzi o ogólny pogląd na dzieje ludzkości. Dla niego św iat i czło­ w iek to dzieła w oli boskiej, podlegające prawom nadanym ongiś przez stwórcę. Podobnie jak w ielu jego współczesnych — w ierzył w kolejność następowania po sobie różnych cyk ló w dziejowych, z tym jednak, że nie była to wiara w m it złotego wieku, k tó ry degenerując się stopniowo prze­ mienia się w w iek srebrny, brązow y itd.

Zdaniem Castelliona, ród ludzki rozw ija się według reguł nadanych mu najprzód przez zakon prawa (la loi), potem p rzez Chrystusa, wreszcie zaś przez Ducha św. B ył on przekonany, że istnieje pewna analogia m ię­ dzy rozw ojem ludzkości a rozw ojem pojedynczego człow ieka: św iat kul­ tury doskonali się podobnie jak uczeń, k tó ry zdobywa coraz to n o w y za­ sób wiadomości i w ten sposób poszerza swój horyzont intelektualny. A le miał p rz y tym — jak się zdaje — przeświadczenie, że tak jak natura ludz­ ka i(tj. ludzkie namiętności) nie może ulec zmianie bez reszty i całkow ite­ mu przeobrażeniu {g d y ż w tedy nie byłaby już ludzka), również ludzkość, nawet bliska ideału wszechwładzy rozumu, nigdy nie zdoła przekroczyć określonej „m ia ry człow ieka” ; toteż zawsze istnieć będą jacyś

(6)

prześladu-jący i jacyś prześladowani, „zrodzeni z ciała” będą nienaw idzili „zrodzo­ nych z ducha” .

A k ty w n ie jednak śledził rozw ój otaczającej go rzeczywistości; odkrycie A m ery k i i zjaw ien ie się ludów A z ji i A fr y k i w obrębie um ysłowego w id ­ nokręgu Europejczyka .pouczyły go, że świat jest znacznie szerszy, aniżeli w ydaw ało się wielu współczesnym, i że istnieją lądy zamieszkane przez ludzi odmiennej kultu ry i religii. Skłaniało go to do reflek sji na temat stosunku pojęć europejskich do pojęć wytworzonych na podłożu innej kultu ry i utw ierdzało w przekonaniu, że do uniwersalnych racji dojść m o­ żna tylko drogą konfrontacji różnorodnych opinii, a nie przez narzucenie poglądów jednej grupy innym grupom, reprezentującym odrębne zapatry­ wania. M iejsce tradycyjnego konfliktu „lepszych ” (tj. własnych) i „g o r­ szych” (tj. cudzych) poglądów zająć powinna dyskusja m iędzy równo­ praw nym i przedstawicielam i różnych środowisk.

Stanowisko Castelliona w sprawie religii, a więc w kw estii szczególnie aktualnej w połowie X V I w., b yło odbiciem jego ogólnych poglądów na um ysłowy rozw ój ludzkości. N ie ujm ował re lig ii statycznie i m.in. na tym polega w ielk ie znaczenie jego myśli, wiążącej się z nowatorskimi prądami X V I i X V I I w. Znamienne słowa czytam y w przedm owie do (wydanego w sto lat z górą po śmierci Castelliona) pierw szego tomu słynnej B ib lio- theca F ratru m P olon oru m (Irenopolis, po. 1656 r.): r e l i g i a — stwierdzał tam autor — „aczkolw iek praw dziwa i przekazana przez samego Boga, jednakże ze w zględu na ludzi, k tórzy ją wyznają, podlega zmianom” .,N ie jedyna to zresztą zbieżność m iędzy poglądami braci polskich zwanych arianami a Castellionem.

Rozumowanie sw oje rozpoczął on od skonstatowania, że w odniesieniu do re ligii panuje niesłychane zamieszanie, w ynikłe z istnienia w ielk iej ilości różnorodnych wyznań. Traktował je zresztą równorzędnie, nie c zy­ niąc różnicy m iędzy ich zwolennikami. Pod tym względem nie był zu­ pełnie odosobniony. W ystarczy przypom nieć trzech współczesnych pisa­ rz y myślących podobnie: jego rodaka W ilhelm a Postela, k tó ry bezstronnie porów nyw ał szereg ówczesnych re ligii (w tym także islam); polskiego pi­ sarza Frycza M odrzewskiego oraz drugiego rodaka Castelliona, Jana Bodi- na, k tó ry pragnął stworzyć nową religię jako owoc uzgodnienia podsta­ wow ych zasad wyznań już istniejących (także judaizmu).

Zanim dojdzie do dyskusji i wyjaśnienia poszczególnych stanowisk re­ ligijn ych — co powinno doprowadzić do zmniejszenia różnic i uspokoje­ nia namiętności — Castellion zalecał wstrzym anie się od opinii potępia­ jących. W obecnej chw ili panują „ciemności n iew iedzy” (la n u it de 1’ign o- rance), trzeba więc — jak pisał, dedykując H enrykow i I I I francuski prze­ kład B ib lii — poczekać do świtu po to, ab y wydać opinię po dojrzałym i wszechstronnym namyśle.

T o „zaw ieszenie broni” c zy raczej „pokój boży” , k tóry nastąpić miał m iędzy zwaśnionymi stronami, b ył zresztą także pew nego rodzaju mane­ wrem taktycznym, grą na zwłokę, obliczoną na łagodzące działanie upły­ wu czasu. W ówczesnej sytuacji każda zwłoka oznaczała bow iem ratunek dla w ielu ludzi prześladowanych przez inkw izycję. I to n ie tylko katolicką,

jak o tym świadczyła sprawa Serveta.

P rzyczyn niezadowalającego stanu rzeczy w idział Castellion w iele; główną jednak upatryw ał — podobnie jak Erazm — w dopuszczeniu do przerostu dogm atyki religijn ej nad etykę, tj. w oddaleniu na plan dalszy

(7)

S eb a s tia n C a s te llio n o t o le r a n c ji i r o z u m ie 7

kw estii regulacji stosunków m iędzyludzkich i wysunięciu na czoło zagad­ nień doktrynalnych. Tak oto pisał, ironizując na ten temat: „R ozpraw ia się nie o tym, w jaki sposób można połączyć się z Chrystusem, tzn. popra­ w ić nasze życie. Dyskutuje się natomiast o królestw ie i w ładzy Chrystusa, a mianowicie: gdzie się obecnie znajduje, co czyni, jak zasiada p o p raw icy Ojca i jak tw o rzy z nim jedność. Podobnie m ów i się o T rójcy, predesty- nacji, w olnej woli, Bogu, aniołach, duszach po śm ierci i tym podobnych innych rzeczach, których poznanie nie jest zaprawdę niezbędną koniecz­ nością” .

T w ierdzen ie o prym acie e ty k i określało działalność Castelliona, zmie­ rzającą do udostępnienia B ib lii jak najszerszym rzeszom czytelników . Owocem tej działalności był przede wszystkim przekład B ib lii na francu­ ski, i to nie. na język literacki, lecz ludowy. Znam ienny był również stosu­ nek Castelliona do wielu koncepcji dogmatycznych: dogmat T ró jc y uważał np. za przestarzały, wiedząc przecież doskonale, że za głoszenie podobnego twierdzenia został spalony Servet. Sądził też, że przypowieść o ostatniej w ieczerzy ma charakter symboliczny, a Pieśń nad pieśniami traktował ja­ ko utwór o charakterze świeckim. P rócz tego nie w idział nic złego w po­ wątpiewaniu o praw dziwości niektórych tw ierdzeń zawartych w B iblii. Już choćby tych kilka przykładów w ystarczy do potwierdzenia tezy, że Castellion zdecydowanie zm ierzał do zredukowania liczby dogm atów w iary, mających obow iązyw ać wiernych. W ty m samym duchu w yp ow ia­ dał się zresztą otw arcie p rzy końcu 'ostatniego dzieła swego życia, De arte dubitandi, pisząc, że człow iekow i wierzącemu wystarczą jedynie podsta­ w ow e dogm aty w ia ry wpisane w serce. Jest rzeczą bardzo istotną, że rozszerzał w ten sposób sferę w ia ry czysto osobistej, a więc nie kontrolo- * wanej przez oficjalne organy hierarchii kościelnej. Zm ieniłoby to zasad­ niczo styl myślenia wiernych i, co za tym idzie, również ich styl życia. Trudne do zrozumienia abstrakcje dogmatyczne Castellion zastępował często obrazami, przem aw iającym i do uczuć i wyobraźni i dostarczającymi rzeszom wiernych przykładów godnych naśladowania. A więc np. porów ­ n yw ał nieraz Chrystusa do lekarza niosącego ulgę cierpiącej ludzkości; ideałem w iernych powinien być — według niego — „ubogi Chrystus” ('Christus pauper), dzielący codzienne troski walczącego o byt człowieka (w arto przypom nieć znaczenie tego ideału dla obecnych reform atorów ka­ tolickich z A m eryk i Łacińskiej, co znalazło w y ra z podczas ostatniego K o n ­ gresu Eucharystycznego w Bogocie).

Głoszenie owego ideału przez Castelliona m iało szczególną w ym ow ę, gdyż on sam — rzecz nieczęsto spotykana — osobiście realizow ał hasła po­ bożnego życia. O ascetycznym reżim ie panującym w jego domu oraz o skrajnym ubóstwie uczonego i jego rodziny w iedziano w B azylei i dale­ ko poza nią.

R eform ie obyczajów podporządkował Castellion wszystkie swoje po­ czynania, w tym także-prace naukowo-pedagogiczne: np. D ialogi sacri opatrzył podtytułem świadczącym, że celem tego dzieła ma być „¡kształ­ cenie języka i obyczajów ” m łodzieży (ad lingua moresque puerorum Nor­ mandas). W odróżnieniu od Kalw ina uważał, że w raz z rozw ojem inte­ lektu doskonali się moralność. Dobro i prawda tw o rzy ły w jego koncepcji dwa aspekty jednej i tej samej sprawy (le bon est le seul vrai).

Jej zw ycięstw o nie zależy bynajm niej od stosowania środków przym u­ su, lecz będzie owocem cierp liw ego przekonywania. Jak niem al

(8)

równocześ-nie pisał w Naprawie Rzeczypospolitej uważny czytelnik Castelliona, F rycz Modrzewski: „T y lk o ciało można karać siłą, więzieniem, kańczugiem i og­ niem; duszę odmienić można jedynie słowem bożym ” .

3. R A C J O N A L I S T Y C Z N E P R Z E S Ł A N K I T O L E R A N C J I

Castellion — jak w iem y — pragnął niejako „odroczyć” wydawanie opinii o ewentualnej błędności poglądów „h eretyk ó w ” . Trzeba dodać, że czas trwania moratorium miał być bardzo długi, w zasadzie po prostu nieograniczony; Bóg bow iem — jedynie pow ołany do sądzenia w sprawach w ia ry — miał zająć się tym i kwestiami dopiero na sądzie ostatecznym. A b y uzasadnić swój postulat, p ow oływ ał się Castellion na znaną i często przytaczaną (np. przez Erazma) przypowieść biblijną o pszenicy i kąkolu, które pow inny rosnąć razem aż do chw ili, k ied y zostaną oddzielone pod­ czas zbierania plonów, gdyż inaczej zachodzi obawa, że wypleniając ką- kol, można z nim razem w yrw ać również pszenicę. A ż do dnia „zbioru” , c zy li sądu ostatecznego, każdy winien mieć praw o do nieskrępowanej w o l­ ności sumienia, co Castellion uważał za konieczny warunek indyw idual­ nego przemyślenia podstawowych problem ów w iary.

Najw ażniejsze z nich to kwestie: dobra, prawdy, natury i rozumu oraz wzajem nych powiązań m iędzy nimi. Castellion wysunął w tym zakresie szereg własnych, oryginalnych koncepcji zaznaczając, że nikogo nie p rzy­ musza do wstępowania w sw oje ślady, a tym bardziej nie przeszkadza w wypowiadaniu odmiennych poglądów na te same sprawy; D ix i meam sententiam — pisał do bazylejskiego teologa M arcina Borrhausa (Cella- riusa) — et nem inem in sua impedio.

Jeśli p rzyw róci się pojęciu sceptycyzmu jego p ierw otn y sens, w ów ­ czas Castellion okaże się typow ym przedstawicielem tego kierunku: ce­ chowała go bowiem postawa nieustannego poszukiwania i(skeptomai).

W iązało się to z drugą, znaną nam już tezą: wstrzym ywania się od arbi­ tralnych, rozstrzygających sądów (starogreeka epoche) do czasu nagroma­ dzenia m ożliw ie jak najw iększej liczby argumentów na rzecz jednego z przeciwstawnych tw ierdzeń („ta k ” lub „n ie ” ). Można się tu dopatrzeć dowodu świadczącego o agnostycyzmie Castelliona co do podstawowych zasad w iary, jako że w tej dziedzinie nikt i n igd y n ie będzie w stanie

skompletować i wyczerpać wszystkich argumentów. W każdym razie,

sceptycyzm to jedno ze źródeł tolerancyjności Castelliona; podobnie nieco później słynne Que sais-je? M ontaigne’a kończy się w ydźw iękiem toleran­ cyjnym .

Zdaniem Castelliona, Bóg jest stwórcą świata i jego prawa rządzą zja­ wiskami natury i losami człowieka (choć ten ostatni może w yw ierać na swe losy pew ien w p ływ i w znacznej mierze decyduje o sobie samym). B yło to jedno z nielicznych twierdzeń m niej w ięcej zgodnych z oficjalną doktryną chrześcijańską. Reszta była czymś n ow ym i odmiennym. N ie- przypadkiem K a lw in pisał o Castellionie, że ożyw ia go „pragnienie no­ wości, które w iedzie go w większości wypadków do zła” . N a czym owa nowość polegała — poucza bliższa analiza poglądów Castelliona na praw ­ dę, rozum, dobro i naturę.

W 1557 r. Melanchton w liście do Castelliona dowodził mu, że jest on prześladowany jako p rzyjaciel „p raw dy i nauki, czerpanych u ich źródła” . P rzyczyna prześladowania była prosta: Castellion tw ierdził, że rozum ludzki może samodzielnie wyrokować o tym, co jest prawdą. B ył to je ­

(9)

S eb a stia n C a s te llio n o t o le r a n c ji i ro z u m ie 9

szcze jeden w yłom w sferze pojęć, zakreślonej przez ortodoksyjnie p oj­ mowaną religię; nietrudno przecież zauważyć, że w koncepcji Castelliona nie przykazania boskie wyznaczać m iały stosunek człowieka do praw d wiary, lecz ogólnie p rzyjęte d yrek tyw y rozumowania, zgodne z p raw i­ dłami logiki. Jeżeli zatem zapewni się wszystkim na świecie n iezbędny poziom wykształcenia oraz możliwość nieskrępowanego myślenia, w ó w ­ czas zw ycięstw o p raw dy stanie się osiągalne. Ten tok m yśli doprowadził

do końca tłumacz pism Castelliona, H olender Coornhert, dedykując

w 1572 r. swe pierw sze dzieło „P otężn ej i zawsze zw ycięskiej p raw d zie” (A la vérité puissante et toujours triom phante).

Skoro więc poznawanie p raw dy jest owocem nieskrępowanego myśle­ nia, to każdy ma praw o do wypowiadania własnej opinii, a rzeczą k ry ty k i jest w ykazyw anie mu ewentualnych błędów. B yłoby jednak sprzeczne z tego rodzaju zasadami, gd yb y k rytyk ow a n y nie mógł się bronić, gdyż uprawnienia oskarżyciela i sędziego jedn oczyłyby się w jednej osobie, co z gó ry przesądzałoby w yn ik sprawy. D o znalezienia praw dy może p rzy ­ czynić się jedynie swobodna dyskusja.

P raw o każdego człowieka do obrony sw o jej opinii sformułował Castel- lion w dziele poświęconym obronie własnych przekładów (D efensio sua- ru m translationum). Jaki był stosunek współczesnych teologów do tej kwestii, świadczy fakt, że właśnie ten passus został, poza innymi, usunięty przez cenzurę. Castellion znał nazwisko cenzora: był nim Marcin Borrhaus (Cellarius); skierował więc do niego następujące słowa: „L e c z ty skreśliłeś mi to miejsce, kierując się nie racjami, lecz cenzorskim autorytetem... Z pewnością nie było to zw ycięstw o p raw dziw e” .

Następne pojęcie, wokół którego Castellion snuł często rozważania, to pojęcie rozumu. Zgodnie ze swym i ogólnym i założeniami uważał, że ro­ zum zajm uje miejsce w yższe an iżeli jakikolw iek bądź autorytet. I choć w jego koncepcji rozumu w iele jeszcze było powiązań z tradycją (ze stoic­ kim pojęciem logosu i b iblijn ym „d rzew em poznania” ), to jednak sam proces poznania traktował podobnie jak większość szesnastowiecznych uczonych, tj. jako współpracę doświadczenia zm ysłowego (sensus) i rozu­ mu (intellectus).

Zdaniem Castelliona, istnieje ścisły zw iązek m iędzy doskonaleniem się ludzkiego umysłu a doskonaleniem się ludzkiej moralności: „G d yb y śm y b yli bardziej uczeni, bylibyśm y także lepsi...” . Odżył w ten sposób staro- grecki intelektualizm etyczny, według którego postępuje się dobrze, gdy się wie, jak należy postępować. Podobnie jak niegdyś dla Sokratesa, tak teraz i dla Castelliona cnota była naczelnym celem człowieka, a wiedza niezbędnym środkiem do osiągnięcia tego celu.

Zasadę tę wyznawało w ielu pisarzy reform acyjnych, rekrutujących się głównie ze środowiska humanistycznego !(przede wszystkim Melanchton, podczas gd y Lu ter do nauki odnosił się nieufnie). Pod tym względem Cas­ tellion nie był więc oryginalny. Zasługą jego natomiast był fakt, że po­ stąpił dalej i etyczny intelektualizm pow iązał z zasadą tolerancji. W y że j przytoczone zdanie k oja rzy mądrość n ie tylko z cnotą, ale i w zajem nym pobłażaniem: „G dybyśm y b yli bardziej uczeni, bylibyśm y także lepsi i bardziej m iłosierni” .

W dziełach Castelliona postulat racjonalnego myślenia i postulat tole­ rancji wzajem nie się warunkują i uzupełniają. Św iadczy o tym m.in.

(10)

przyk ład jego polem iki z teologiem Bezą (d e Bèze). Castellion zarzucił p rze­ ciw nikow i, że jego nietolerancyjność wobec anabaptystów wynika po pro­ stu z nieznajomości faktycznego stanu rzeczy i opiera się na nie spraw­ dzonych pogłoskach, i to w dodatku pochodzących od w rogów te j sekty. D alej przytoczył szereg absurdalnych zarzutów, wysuwanych przeciw różnym ludziom i grupom przez ich w rogów ; pow tarzają np. plotki, że Z w in gli wygłaszał kazania do drzew, kamieni i zwierząt, chcąc jakoby zadośćuczynić słowom B ib lii: „G łoście ewangelię wszystkim stw orze­ niom ” ; opowiadają, że luteranie nazyw ają Matkę Boską ladacznicą i że w Farelu siedziało ty le diabłów, ile miał włosów w brodzie. „C z y chcesz w to wszystko wierzyć? — zwrócił się w konkluzji Castellion do B ezy — Dlaczegóż więc w ierzysz wrogom anabaptystów? C z y myślisz, że ich w ro­

gow ie mniej kłamią aniżeli tw oi?” .

Castellion b y ł głęboko przekonany, że rozum stanowi naczelną właś­ ciw ość człowieka i że rozw ój władz intelektualnych jest niezbędnym w a­ runkiem normalnego kształtowania się m iędzyludzkiego współżycia, opar­ tego na zasadach w zajem nego szacunku i poszanowania cudzych poglądów. N iew ątp liw ie dlatego uważa się dziś Castelliona za jednego z n a jw yb it­ niejszych prekursorów racjonalizmu.

A oto jeszcze jedno pojęcie należące do kręgu zasadniczych id ei Cas­ telliona: natura. Erudycyjna ornamentyka, jaką je otoczył w swych dzie­ łach, wskazuje stoicko-cycerońską genezę pojęcia; znacznie jednak w aż­ niejszy jest stosunek te j „natury” do tradycyjnych zasad wiary. Okazuje się, że i tu Castellion był konsekwentnym przedstawicielem „żądzy nowo­ ści” , co wypom inał mu — jak w iem y — K alw in. Człowiek, zdaniem Cas­ telliona, zawsze winien postępować w m ożliw ie maksymalnej zgodzie z na­ turą, na drodze tej nie ma przeszkód: grzech pierw orodny nie ma żadnego znaczenia, a sprawiedliwość to skłonność naturalna. N a w e t działalność sądów nie opiera się na przepisach prawnych czy dekalogu, lecz w yw odzi się z prawa natury.

„G d y urząd karze przestępców, n ie wym ierza im k ary dlatego, że tak brzmiał nakaz Mojżesza, lecz dlatego, że nakazuje tak praw o natury i sprawiedliwość” — pisał Castellion w dziele Contra libellum Calvini, skierowanym przeciw oszczerstwom Kalw ina. Oznaczało to kontynuację myśli, którą sformułował filo zo f i teolog hiszpański X V w., Rajmund Se- bond (Raimundus de Sabunde), umieszczając lib e r naturae ¡ponad liber scripturae. Jego dzieło Theologia naturalis (1487 r.), uwidocznione w rzym ­ skim indeksie książek zakazanych w 1559 r., przełożył na francuski Mon­ taigne (Paris 1569), k tó ry napisał ponadto A pologię Rajmunda Sebonda, włączoną do Prób.

K rytyczn a działalność rozumu orzekającego o tym, jakie norm y życia społecznego i osobistego są zgodne z praw am i natury, miała więc w isto­ cie zasięg nieograniczony. Z drugiej strony, prawa natury — według Cas­ telliona — broniły nienaruszalności praw jednostki, gdyż żadne przepisy nie są w stanie przeciwstawić się prawom ocnie zasadom dobra ustanowio­ n ym przez stwórcę, k tó ry przykazał ludziom czynić dobrze i nie w yrzą­ dzać nikomu krzyw dy. „B óg jest dobrem” (D ieu c’est le bien): oto — zna­ na już zresztą przedtem M ikołajow i z K u zy — dewiza, która zamyka krąg idei wiążących się z pojęciem tolerancji Castelliona i k tórej p otrafił on nadać nową treść, zgodną z charakterem swej doktryny.

(11)

S eb a stia n C a s te llio n o t o le r a n c ji i r o z u m ie 11

zację przykazania B ib lii o „m iłowaniu n iep rzyjaciół” , Castellion w yrzek ł się w ia ry swych chłopskich przodków. Niezadługo jednak zraziła go bez­ względność Lutra, okrucieństwo K alw in a i brutalność bazylejskiego re fo r­ matora Oekolampadiusa (narzekał na to i Erazm). N a uwagę K alw in a, że katolicy również p alili w rog ów na stosie, odpowiedział mu Castellion, iż katolicy dopiero po w ielu wiekach panowania spalili Husa, a K a lw in spa­ lił Serveta zaraz po dojściu do w ład zy — czegóż więc można oczekiwać po jego następcach?

Zrażony do istniejących wyznań, starał się Castellion stworzyć pewien rodzaj „re lig ii racjonalnej” -— tak typow ej dla wielu szlachetnych um y­ słów X V I w., że w ym ien im y tylko m niej znanego Franciszka Pucciego, k tóry m arzył o budowie państwa opartego na zasadach „naturalistycznego racjonalizmu” , co miało zapewnić jego mieszkańcom w zajem ną tolerancję.

D zięki jednemu z „h eretyk ów ” , k tó rzy znaleźli schronienie w Polsce, Faustowi Socynowi, poznał dzieła Castelliona A n glik Tomasz Chubb, pro­ pagator deizmu na przełom ie X V I I i X V I I I w. Jak w iele z nich skorzy­ stał, trudno dziś dociec; ale w każdym razie m.in. dzięki niemu idee Cas­ telliona stały się natchnieniem wielu propagatorów oświecenia; z kolei za ich pośrednictwem — w zbudziły zainteresowanie nowożytnych history­ ków racjonalizmu i tolerancji.

4. L O S Y I D E I I D Z I E L P O Ś M IE R C I T W Ó R C Y

Powiązanie p rzez Castelliona idei tolerancji z przesłankami myślenia racjonalistycznego sprawiło, że cieszył się dużą sympatią w gronie racjo­ nalistów wieku oświecenia, choć — m imo poparcia V o lta ire ’a — idee jego nie b y ły zbyt szeroko znane. Wiadomo, że nie tylko Locke zgłębił i wysoko cenił dzieła Castelliona, lecz także autor fundamentalnego Słownika histo­ rycznego i krytycznego, francuski m yśliciel P io tr Bayle, podkreślał za­ sługi swego rodaka, pisząc m.in., że „w yp rzed ził on sw oje czasy o trzy stulecia” .

Voltaire, poruszając sprawę spalenia na stosie Serveta, nie omieszkał w yrazić opinii, że o tym , iż K alw in odznaczał się skłonnościami' tyrań- skimi, „można sądzić na podstawie prześladowania Castelliona, człowieka bardziej uczonego, aniżeli on sam był, a którego wygnać z G enew y kazała mu zazdrość” .

Przysłow iow ą „odw rotną stronę medalu” nietrudno jednak ujrzeć tak­ że w dziejach pam ięci o Castellionie i o jego spuściźnie: już w X V I I w. zatarto ślady miejsca, w k tórym w 'Bazylei znajdował się jego grobowiec. Podczas drugiej w o jn y św iatow ej h itlerow cy zniszczyli pomnik Castellio­ na w Saint-Martin-du-Fresne, a w obozie koncentracyjnym w Buchenwal- d zie zginął zasłużony badacz jego dzieł, Giran.

Lecz potem zaczęło ukazywać się tym w ięcej prac, które — m niej czy bardziej w yraźnie nawiązując do fundamentalnego dzieła Buissona ze schyłku X I X w. — w zbogaciły naukę o w ie le cennych wiadomości o życiu i twórczości Castelliona. Szczególnie o b fity plon zebrano w latach pięć­ dziesiątych, kied y to w związku z genewskim kongresem poświęconym sprawie tolerancji (w 1953 r. zostało upamiętnione 400-lecie męczeńskiej śmierci Serveta) nie tylko odbudowano pomnik Castelliona, lecz także za­ częto wydawać szereg jego dzieł, zarówno łacińskich, jak i francuskich. Dziś — m ądrzejsi o 400 lat historii — wiem y, że rozum ludzki, w któ­

(12)

rym Castellion pokładał tak w ielką nadzieję, jest bronią obosieczną. Opie­ rając się na jego zdobyczach, dokonywać można szlachetnych czynów i dopuszczać się okrutnych zbrodni; ożyw iał on — i ożyw ia — zarówno po­ czynania uczonych walczących z rakiem, jak tych, którzy konstruują bombę atomową. A le i w tym zakresie lektura dzieł Castelliona jest pou­ czająca, skoro on właśnie głosił — głów nie w książce O sztuce wątpienia — że jeśli sztuka myślenia ma służyć człow iekowi, to musi wiązać się ze sztuką wątpienia.

K orzyści płynące z tego powiązania są dwojakie. Przede wszystkim dopiero ogniowa próba wątpienia utwierdzić nas może w przekonaniu, że pewien pogląd jest rzeczywiście praw dziw y. Druga korzyść dotyczy nie zasad myślenia, lecz zasad współżycia z ludźmi m yślącym i inaczej niż my. Problem to dziś szczególnie ważny, gdyż w obecnym skomplikowa­ nym świecie nie tylko odmienne jednostki, ale także instytucje i ustroje skazane są na współistnienie, czyli — mówiąc innym i słow y — na wza­ jemną tolerancję, której alternatywą jest walka „wszystkich przeciw ko wszystkim ” i kon flikty niszczące dorobek cyw ilizacji.

Co prawda Sartre obawia się, że w wyniku powszechnego przyjęcia się zasady tolerancji człow iek współczesny „zm ięknie” i utraci w ten sposób najcenniejszą cechę: własną osobowość. W yd a je się jednak, że Sartre po­ mieszał tu dwie różne sprawy: tolerancyjność wobec cudzych poglądów i głębokie przekonanie o słuszności własnych. N ik t rozsądny, szerząc hasło tolerancji, nie będzie wym agał od innych rezygnacji z osobistych prze­ konań, gdyż chodzi przecież przede wszystkim o to, aby umożliwić współ­ istnienie różnych poglądów.

Jeżeli ujm iem y sprawę następująco: każdy powinien mieć zapewnioną możliwość głoszenia własnych opinii i każdy powinien mieć praw o zw al­ czania poglądów, które uważa za błędne lub za szkodliwe — wówczas zau­ ważym y, że postulat ten jest tylko rozszerzeniem i uogólnieniem koncep­ cji, sformułowanej przez Castelliona. I tak oto zamyka się krąg rozważań^ skoro uchwalona przed dwudziestu la ty Powszechna Deklaracja Praw Człowieka właśnie przyznaje owo p raw o każdej jednostce ludzkiej.

Czytając Deklarację, Castellion m ógłby być dumny; podobnie współ­ cześni rzecznicy tej D eklaracji m ogliby być dumni ze swego poprzednika. Skoro jednak wiadomo, że nie zawsze dzieje się n ajlepiej na tym najlep­ szym z m ożliw ych światów, warto przypomnieć, że od sformułowania po­ stulatu do jego realizacji droga jest nieraz bardzo daleka.

C EE A C TbJIH KACTEJIJIHO (1515— 1563) O T O J IE P A H T H O C T H H P A 3 Y M E

B CBH3H c 20-jieTHeM Bceoóu/eii deK.iapaąuu npae He.ioseKa, oTM eiaBiueM CH b o BceM M H p e b n p o m jiO M r o fly , aBTop ocB em aeT jih h h o c t i. <j)paHuy3CKoro ryM aracTa, n a ca T e n a C e ö a c T b jm a KacTeJiJiHO, k o t o p l m BnepBbie CH CxcM aiHiccKH npeflCTaBHJi a p r y M e w r a b 3 a m m y TOJiepaHTHOCTH k nyacoMy m h ch h io h c b o S o a w coBecTH.

IIpeflniecTBeHHHKaMH KacTemmo 6mjih ToMac Mop, 3pa3M P o tepziaMCKHÖ, CeöacTbim <J>paHK, a cpe,nn nocnegoBaTejicß ero HAeił ihcjmtch Mmnenb ae JlomiTajib, Maraeub fle Moh- TeHb, „öpaTbH nojibCKHe”, HMeHyeMbie apnanaMH. HenocpeflCTBeHHOił npHHHHOił BucrynjieHMa KacTemiHO 6wjto cosoKeime b 1553 ro/iy, no HacToaHHio KajibBHHa, KpynHoro HcnaHCKoro yne- Horo CepBeTa. KacTejumo 3apearnpoBan Ha 3to onyöjimcoBaHHeM CBoero Tpyfla O npecAedoeaHuu epemuKoe.

(13)

S eb a s tia n C a s te llio n o t o le r a n c ji i ro z u m ie

13

)KH3Hb h TBopnecTBo KacTejuiHO npHxoflHTca Ha snoxy, b k oto p o H CKpemHBanHCb waen b Bonpocax 06 oTHomeHHH HenoBeica k E o r y h HejiOBeica k MHpy. 3i a n p o 6 jieMaTHKa 6 bijra xa- paKTepHa ajih n epexoflH oro nepnoaa b 16 b. H a p w y c mhpom npnpoflbi, KOTopwM 3aHHMajiHCb acTpoHOMbi, ecTecTBOHcnbiTaTenn h flp y ra e H ccneflO B aTejiH , Bee 6 0 /ibmnii HHTepec BbnbiBajr ,,mhp jiFOfleft” , a b oeoôeHHOCTH Bee cHjibHee Ha3peBajia HeoôxoflHMoeTb yperyjinpoBaTb anoxcHbie OTHomeHHfl Meatfly jiroflbMH. H h cjio kohiJijihktob nocT oam io yBenH'fflBajrocb, a n03T0My rjiaBHoit n p o 6 jieMOft t o h snoxn 6 bino peraeHHe n p o 6 neMbi B3aHM0 0TH0ineHHü Meatfly JiioflbMH, KOTopwe jiyM aioT HHane h x o t h t aoiTb no-.npyro.viy.

ByayHH rjiyôoKO h hckpchhc BepyiomHM rracaTe/reM, KacTejuiHO b c bo h x paccyacfleHimx ocHOBHBancH Ha npHHUHnax p e jiH rm , h o o h He noflxoflHJi k Heft c T araiecK H , a n ao6opoT, c u r r a n , h to n o Mepe T o ro KaK p a3BHBaiOTCH h coBepiueHCTByFOTCH ayuieBHbie h yMCTBeHHbie KanecTBa MejTOBeKa flOTMbl pe.in rn n flOJDKHM 3BOJI(OUHOHH3HpOBaTbCH, a HeKOTOpbie HaflO OTÔpOCHTb. TaKHM 0 6p a30M qh, coK pam aa mhcjio a o tm a o caMbix raaBHbix, 0flH0BpeMeHH0 pacnrapjui c(J>epy BHyTpeHHeii „jih h h oh ” B epw , cneflOBaTejibHO He KOHTpojinpyeMoit ocjwuHajibHhiMH nepxoBHbiMH BJiacTaMH. B 3TOM 3aKJiK3Hajica nepBbift npHiiawn poacflaBineftCH npoôjieMaTHKH HHflHBHflyajibHbix npaB nejiOBeKa. B 0CH0By B T o p o ro npHHumia n ern n B3rnHflbi KacTejuiHO Ha rJiaBeHCTByiomyio p o n b p a3yM a b coBepmeHCTBOBaHHH HejiOBeHecKOft MopajiH. O h flOKa3MBaji, hto tojim co p a3yM MoaceT pernaTb o tom , KaKHe HopMbi oôiuecTBeHHOü h jihhhoB jkh3h h cooT B eT dB yio T ,,3aKOHaM n pn p o flbi” , h TaKHM 0 6p a30M coeflHHHn npHHUHn TonepaiiTHOCTH c p a3BHTiieM paijHOHajmcTH- MeCKOTO c n o c o6a MbiuineHHH.

fleTajibHbiK aHajiH3 HeKOTopbix nonflTiiii, npeflCTaBJieHHbix b aoktphhc KacTejijmo 0 Tone- paHTHOCTH h CBoSofle coBecTH, noKa3HBaeT, hto HHTepec k npoH3BefleHHHM 3Toro nncaTejia He cnynaHHO CBsnaH c 20-jienieM Bceoôiueü deK.iapai/uu npae ne.wseKa.

S E B A S T IE N C A S T E L L I O N (1515— 1563) A B O U T T O L E R A N C E A N D R E A S O N

On the occasion of the twentieth ann iversary of the Genera l Declaration of the

Rights of M a n the author re calls the character o f Sebastien Castellion, the w rite r

fro m the 16th century w h o w as th e first to present system atically argum ents d efen d ­ in g tolerance and freed om o f conscience.

Thom as M orus, E rasm us of Rotterdam and Sebastien Frandk w e re his predeces­ sors; M ich ael de l’H ôpital, M ich ael de M on taigne and the „Polish breth ren ” called A ria n s should be included in the num ber of his fo llow ers. T h e im m ediate reason fo r C astellion’s action w a s C alv in ’s condemnation of S ervet to the stake in 1553. A s an an sw er to this Castellion published his w o rk A b o u t Persecuting Heretics. H e also developed single trends of thought on the question of tolerance in other w orks.

Castellion lived and w rote in times w h en problem s dealing w ith m a n ’s attitude to w ards G o d and m a n ’s attitude to w ard s the w o rld crossed, this w a s typ ical fo r the transition period of the 16th century. Besides the w o rld o f nature w hich w as the object of interest to astronomers, naturalists etc., the „ w o rld of m an” arouse m ore and m ore interest, and especially the 'complicated relations b etw een people becam e m ore and m o re urgent. T h e n u m ber of conflicts increased and th erefore the ques­

tion: h o w to set relations w ith people w h o think d iffe re n tly and w an t to live in a d ifferent w a y becam e the basic question of those times.

Since C astellion w a s a w rite r w h o believed sincerely and profoundly, he accepted religion as a starting point fo r his contemplations, h o w ever h e did not comprise it as statical but he w a s o f the opinion that as man becomes better m entally some religious dogmas should b e subject to evolution and others should be blu n tly r e ­ pudiated. In this w ay, by reducing the am ount of dogm as to the most basic ones, he developed the sphere of the p urely „personal” belief, therefore not controlled by any official authorities of the hierarchy. A n d that w a s the first postulate o f in d

(14)

i-v id u a l rights of m an to be form ed. T h e second w a s connected w ith the fact that C astellion claim ed that reason holds the suprem e position in perfecting human m orality (he claim ed that only reason can decide w h ic h norm s o f social and person­ al life are in accordance w ith the „rights of n atu re”); this w a y he connected the postulate of tolerance w ith the increase in rationalistic thinking.

A closer analysis of a f e w notions connected w it h C astellion’s doctrine about tolerance and freed om of conscience p roves that the interest in his w o rk s is not accidental but is connected w ith the ann iversary of the G enera l Declaration of the

Cytaty

Powiązane dokumenty

• wystąpienia siły wyższej uniemożliwiające wykonywanie przedmiotu umowy. b) Zamawiający dopuszcza dokonanie zmiany terminów realizacji zamówienia, jeżeli

Potwierdzając moje wrażenia, zgadza się, że teraz właśnie jest narzędziem eksperymentu, wręcz dlatego tylko może jeszcze pisać, takie znajdując

Wykonawca zobowiązany jest dołączyć do faktury niebudzący wątpliwości dowód, (w szczególności oświadczenie Podwykonawcy lub bankowe potwierdzenie realizacji

a) Całość przedmiotu umowy, wykonanych prac oraz zastosowanych materiałów, surowców i wyrobów. Okres udzielonej gwarancji na przedmiotem zamówienia wynosi 36 miesięcy.

Największy ruch kolejowy na wschodniej granicy UE, gdzie następuje zmiana szerokości torów, odbywa się przez przejście graniczne w Terespolu, co związane jest z przebiegiem

a) Zmiana umowy w zakresie terminu płatności, terminu i zasad usuwania wad oraz innych nieistotnych zmian. zmiana nr rachunku bankowego). c) Zmiana danych

Oceny te winny być dokonywane przez Wójta Gminy Wiśniowa, co najmniej raz w czasie kadencji Rady Gminy (nie rzadziej niż raz na 4 lata). Wyniki tych ocen winny być

Zgodnie z obowiązującymi przepisami ustawy Prawo ochrony środowiska, monitoring (w tym metody monitoringu) jakości powietrza, wód, gleb i ziemi oraz poziomu hałasu