• Nie Znaleziono Wyników

Lesznowscy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Lesznowscy"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Łojek, Jerzy

Lesznowscy

Kwartalnik Historii Prasy Polskiej 30/3-4, 26-34

(2)

JERZY ŁO JEK

LESZNOW SCY

Pochodzenie rodziny było nietypow e, ale w Polsce okresu rozbiorów w cale nierzadko spotykane: osław iony w okresie pierw szego rozbioru i S ejm u delegacyjnego w ojew oda gnieźnieński książę A ntoni S ułk ow ­ sk i — razem z b rate m A ugustem posiadacz (przyw ileju tea tra ln eg o ” , uzyskanego w czerw cu 1774 r., z nie u stalo n ej m etresy m iał dw óch synów „ n a tu ra ln y c h ” : J a n a oraz urodzonego w 1769 r. A ntoniego, k tó ry (może po m atce, albo raczej od m iasta Leszna) o trzy m ał nazw isko Lesznowski. K ształcono go w konw ikcie p ija rsk im w W arszaw ie; w la ta c h 1781— 1786 b ył k ad etem w Szkole R ycerskiej. Nie w iadom o, czy odbył jak ąś rze ­ czyw istą służbę w ojskow ą, chociaż w 1791 r. używ ał stopnia k a p ita n a „w ojsk ko ro n n y ch ”. W tedy w łaśnie, w 1791 r., otrzy m ał nobilitację; roz­ począł pracę w „gabinecie do ekspedycji zagranicznych” p rzy S tra ż y P ra w (K o n sty tucja 3 M aja pow ołała tylko cztery kom isje rządow e — E duk acji, Policji, W ojska, S k arbu , zostaw iając politykę zagraniczną w gestii króla, ale dodając m u zarazem „kan celarię sp ra w zagraniczn ych ” , n a k tó re j czele sta n ą ł A ntoni Dzieduszycki). M iał 23 lata, gdy in te rw e n ­ cja ro sy jsk a obaliła u stró j 3 M aja w Polsce, w p row adzając do W arszaw y K o n fed erację Targow icką. Nie w iadom o, czy m iał uprzednio jakieś k o n­

ta k ty z prasą, chociaż tro chę tłum aczył i w yd ał n a w e t dru k iem p a rę p rzekładów dzieł d ram aty czn ych . S ugestia P olskiego sło w nika biogra­

ficznego, iż — być może — w spółpracow ał ze słyn ny m w ydaw cą k o n­

serw aty w n ej „G azety W arszaw skiej” , księdzem S tefanem Ł uskiną (1725— 1793), nie z n a jd u je p okrycia w d ok u m en tach ani w fak tach ; po śm ierci Ł u sk in y 21 sierpn ia 1793 r. k o n ty n u ow ał to pism o przez pięć tygodni F ran ciszek K saw ery M auran er, a przez o statn i k w a rta ł 1793 r. — zanim w szedł w życie w y d a n y przez Targow icę 3 sierp n ia 1793 r. p rzy w ilej ga­ zetow y cu m iure exclusivo T adeusza W łodka — J a n L u d w ik K och i b ra ­ ta n e k podkanclerzego litew skiego, Jo achim C hreptow icz junior. O A nto ­ n im Lesznow skim n ik t jeszcze nie słyszał.

„G azeta W arszaw ska” p rzestała w ychodzić 31 g ru d n ia 1793 r., T a­ deusz W łodek — upodlony do szczętu k o lab o ran t rosy jsk i — zaczął w y ­ daw ać żałosną „G azetę K ra jo w ą ”. D otrw ała ona tylko do in su re k c ji w a

(3)

r-L E S Z N O W S C Y 27

szaw skiej, w czasie k tó re j W łodek zdołał ujść z o g arn iętej pow staniem narodow ym stolicy. K o rzy stając z zupełnej wolności d ru k u A ntoni L esz­ now ski w s ta ry m k an to rze „G azety W arszaw skiej” p rz y ul. Ś w ięto jań ­ skiej założył „G azetę W olną W arszaw ską” , form ą naw iązu jącą do sta re j Ł uskinow skiej, ale treścią w iążącą się z u m iark ow anym n u rte m in su ­ rek cji. Być może k o rzy stał — choć to niepew ne — z pom ocy bardziej ra d y k a ln y c h publicystów : F ran ciszk a K saw erego Dm ochowskiego i F ra n ­ ciszka S iar czy ńskiego, k tórzy jed n ak 1 lipca 1794 r. objęli red a k c ję ofi­ cjalnego org an u W ydziału In stru k c ji N arodow ej — „G azety R ządow ej”. P ierw szem u okresow i sam odzielnej p rac y d ziennikarskiej L esznow - skiego k res położył sz tu rm W arszaw y i „rzeź P ra g i”. O statni, 55 n u m e r „G azety W olnej W arszaw skiej” , ukazał się 1 listopada; Lesznow ski zo­ stał w W arszaw ie i pod okup acją ro sy jsk ą spróbow ał wznow ić w y d aw a­ nie „G azety ”, od 56 n u m eru z 15 listopada 1794 r. już pod s ta ry m ty tu łe m „G azeta W arszaw ska”. D ostał n a to pozw olenie od rosyjskiego k om en­ d a n ta w ojennego W arszaw y, gen. F iodora B uxhövdena. Lecz w styczniu

1795 r. w rócił do W arszaw y s ta ry k o lab o ran t ro syjski, posiadacz p rz y ­ w ileju z 1793 r.; k o rzy stając z p ro te k c ji w ładz ro sy jsk ich W łodek u su n ął po p ro stu , jak się w y d aje p rzy użyciu sił policyjnych, Lesznow skiego z k a n to ru „G azety W arszaw sk iej” — i sam zajął się jej publikacją.

. Był to jed n a k sukces k ró tk o trw a ły . N a m ocy ostatecznego porozu­ m ien ia rozbiorow ego W arszaw a dostała się pod panow anie pruskie. W styczniu 1796 r. do W arszaw y w kroczyły w ojska p rusk ie i surow a, b iu rokraty czn a, ale p raw o rządn a ad m in istra c ja pru ska. W połowie k w ie t­ nia 1796 r. p rzy b y ł do W arszaw y p ru sk i g u b e rn a to r, K a rl von Hoym. T adeusz W łodek usiłow ał w szelkim i sposobam i u trzy m ać się p rzy w y ­ daw nictw ie w znow ionej „G azety W arszaw sk iej”, składał m em o riały do k ró la pruskiego, F ry d e ry k a W ilhelm a II, załączał do nich usilnie go popierające listy N ikołaja R epnina. D w ór p ru sk i uległby może ty m n a ­ ciskom ze stro n y przedstaw icieli „sprzym ierzonego d w o ru ” rosyjskiego, ale Lesznow ski znalazł inne — i skuteczniejsze — dojście do a d m in istra ­ cji p ruskiej. Szczegóły tego są nieznane, ale m ożna sądzić, że posłużył się stosun kam i sw ojego n a tu ra ln e g o ojca, byłego kanclerza w ielkiego ko­ ronnego, A ntoniego Sułkow skiego, m ag n a ta posiadającego w zaborze p r u ­ skim znaczne dobra. T ak więc 16 lipca 1796 r. A ntoni Lesznow ski znow u w szedł w posiadanie k a n to ru i d ru k a m i „G azety W arszaw skiej”. W rę ­ kach jego rodziny pozostała ona do końca sw ojej egzystencji w począt­ k ach X X w.

G dy — praw dopodobnie w 1797 r. — zm arł sły n n y d ru k arz i księgarz w arszaw ski P io tr D ufour, zakład ten ob jął m ąż siostrzenicy D ufou ra — Tom asz L ebrun. W ydaje się, iż Lesznow ski i L e b ru n byli ze sobą za­ p rzyjaźni, a pozostający n adal w stan ie bezżennym Lesznow ski często odw iedzał sąsiedzki dom przyjaciół. D la „G azety W arszaw skiej” b y ły to ciężkie czasy. M inęła epoka św ietności w okresie S ejm u C zteroletniego,

(4)

gdy trz y w spółistniejące w 1792 r. in fo rm acy jn e gazety stołeczne, w y ­ daw ane w języku polskim (nie licząc fran cu sk ich i niem ieckich), p u b li­ k ow ały łącznie ponad 5 tys. egz. dw a lu b trz y raz y w tygodniu. Mimo s ta ra ń o m onopo l'g azeto w y w W arszaw ie, L esznow ski nie zdołał uzyskać,, n a w zór Ł u sk iny przed 1791 r., ius e x c lu s iv u m ; obok jego „G azety W ar­ szaw sk iej” w ychodziła w znow iona (3 I 1797) przez H ipolita W yżew skie- go „G azeta K o respo nd enta W arzaw skiego i Z agranicznego”, ciesząca się n a w e t nieco w iększą niż „G azeta W arszaw ska” poczytnością. W lata ch 1803— 1805 śred nia wysokość p re n u m e ra ty „G azety K o respondenta” w y ­ nosiła 575 (i rosła), n ato m iast „G azety W arszaw skiej” — tylko 475. P rzedsiębiorstw o Lesznow skiego w egetow ało. Dopiero w kroczenie do P o l­ ski w ojsk N apoleona podniesie poczytność p ra sy krajow ej.

Tom asz L e b ru n zm arł w 1804 r. A ntoni Lesznow ski (wówczas trz y ­ dziestopięcioletni) poślubił w dow ę po nim , m łodą jeszcze A delajdę, m a t­ kę nieletniego Tom asza L e b ru n a ju n iora; będzie m iał z nią tro je dzieci. P ołączył wówczas w ydaw nictw o „G azety W arszaw skiej” z przdsiębior- stw em księgarskim . F inanse w dow y L e b ru n i spory w zro st n ak ładu „G a­ ze ty ” po u tw o rzeniu K sięstw a W arszaw skiego m usiały znacznie popraw ić sy tu a c ję finansow ą Lesznow skiego; w 1807 r. kup ił kam ienicę p rzy ul. Ś w ięto jersk iej (nr hip. 1769) i przeniósł tam d ru k arn ię oraz k a n to r i red ak cję „G azety W arszaw sk iej” ; zapłacił za tę nieruchom ość w cale niem ało, bo 36 tys. złp. O kres K sięstw a W arszaw skiego był dla A ntoniego Lesznow skiego sw oistą k u lm in acją kariery . „G azeta” rozchodziła się dob­ rze (chociaż już nie tak, jak u schyłku życia Łuskiny), w ydaw nictw o książkow e jeszcze nieźle funkcjonow ało; .w 1809 r. został w y b ra n y de­ pu tow any m n a Sejm K sięstw a z III G m iny m. W arszaw y, spraw ow ał też fu n k cję deputow anego n a Sejm 1812 r. N azwisko jego znalazło się n a liście członków loży m asońskiej „Ś w iąty n ia Izis”. P óki info rm acje na łam ach „G azety W arszaw sk iej” zgodne b y ły z nastaw ieniem politycz­ ny m znacznej większości jej czytelników , p óty gazeta ta m ogła nieźle prosperow ać. W szystko się zm ieniło jed n ak po w ejściu do W arszaw y w ojsk ro sy jskich w 1813 r. Rzecz szczególna, w cale jeszcze n iesta ry , bo dopiero 44-letni Lesznow ski zaczął ew oluow ać w stro n ę p ro ałe k san d ry j- skiego lojalizm u (zresztą zgodnie z w iększością ów czesnych sfe r u p rz y ­ w ilejow any ch K rólestw a), a p onadto ku konserw atyzm ow i, k tó ry z n a j­ dow ał u niego w y ra z nie ty lko w treści, ale i w form ie gazety. S p raw y m iały się skom plikow ać po o k tro jow an iu K o n sty tu c ji K rólestw a P olsk ie­ go 27 listo pada 1815 r., zapew niającej w art. 16: „W olność d ru k u jest zaręczona. P raw o przepisze środki u krócenia jej nadużyć” — oraz po w y daniu d e k re tu R ady S tan u 15 m arca 1816 r., zaw ierającego rozw inię­ cie art. 16 k o n sty tu c ji w duchu zapew nienia w p rak ty c e znacznego za­ k resu wolności p rasy, nade w szystko zaś znoszącego obow iązek cenzury p rew e n cy jn e j i dającego w ydaw com i red ak cjo m czasopism w olny w y ­

(5)

L E S Z N O W S C Y 29

i w ydaw ca byli w olni od w szelkiej odpow iedzialności, n aw et cyw ilnej; albo dru k iem bez cen zu ry — z ew en tu aln ą odpow iedzialnością ty lko w n o rm aln y m postępow aniu sądow ym . M iało to spowodow ać kró tk i, nie­ spełna trz y letn i, okres rozw oju p rasy lib e raln e j w K rólestw ie Polskim , z czym — ja k się okazało — A ntoni Lesznow ski nie um iał już się po­ godzić.

Nowością d ziennikarską, k tó rą Lesznow ski zdołał w prow adzić na ła ­ m y „G azety W arszaw skiej” w 1816 r., b y ły felieto n y G e ra rd a M a u ry ­ cego W itowskiego — „ P u ste ln ik a z K rakow skiego P rzedm ieścia” , fo r­ m alnie udane, ale nie poruszające żadnych isto tn y ch sp raw k raju . Rów ­ nież tzw. T ow arzystw o Iksów , pseud oklasycystyczna k o teria literack a, g ru p u ją c a z reg u ły lud zi o sporej k u ltu rz e, ale politycznie zorientow a­ n y ch na ślepą ugodę i lojalizm (znaczną w śród nich rolę odgryw ał osła­ w iony K a je ta n Koźm ian), publikow ało w „Gazecie W arszaw skiej” sw oje recenzje te a tra ln e, sygnow ane, bez w zględu n a autorstw o , lite rą „X ”. T rw ało to tylk o do 1819 r., kied y Tow arzystw o Iksów zaprzestało sw ojej działalności, a „G azeta W arszaw ska” , podobnie zresztą ja k „G azeta K o­ resp o n d e n ta ” , straciła jed y n y in te resu jąc y dział n a swoich łam ach. Zbieg­ ło się to z m om entem , kied y p o w stała i rozw inęła się n a kró tk o w K ró ­ lestw ie p rasa lib eraln a, rep rezen to w an a tylk o przez jedno, ale bardzo znaczące w ydaw nictw o: B ru non a K icińskiego „G azetę Codzienną N aro ­ dową i O bcą” .

Jeszcze tliły się w W arszaw ie złudzenia, że po klęsce pro g ram u n ie ­ podległości zw iązanego z N apoleonem , po rozbiorze K sięstw a W arszaw ­ skiego m iędzy P ru s y i Rosję, po u tw o rzen iu n a m ocy zobow iązania tr a k ­ tatow ego cara A lek san d ra I w W iedniu 3 m aja 1815 r. autonom icznego K ró lestw a Polskiego n a jed n ej siódm ej ziem daw nej R zeczypospolitej — m im o w szystko uszanow ana będzie teorety cznie bardzo lib e raln a k o n­ s ty tu c ja i realizow ane będą sw obody obyw atelskie. W ów czesnej F ra n c ji toczyła się w alk a opozycji lib e raln e j z o drestau ro w an y m reżim em B u r- bonów. N aw et w w a ru n k a ch b ra k u cen zu ry p rew e n cy jn e j po 1816 r. p rasa K ró lestw a nie śm iała n a w e t nik łą alu zją w spom inać epoki rozbio­ ró w i czasów N apoleona, m arzeń, nadziei, złudzeń i rozczarow ań la t 1806—

1813. A by jed n ak g w aran tow ać chociażby fo rm a ln y stan polityczno- p r a w n y K rólestw a, nowo pow stała „G azeta C odzienna N arodow a i O bca” relacjonow ała obszernie d y sk u sje w p arlam en cie fran cu sk im i p rze d sta ­ w iała w ypow iedzi d ep utow anych lib eraln y ch , dom agających się posza­ now ania wolności d ru k u . Z araz też w zrosła ogrom nie poczytność te j k o n­ k u ren c y jn ej wobec „ sta ry c h ” czasopism gazety; „G azeta C odzienna” osiągnęła 1600 p ren u m erato ró w , liczbę, o k tó re j połączone „G azeta W ar­ szaw ska” i „G azeta K o resp o n d en ta” m ogły ówcześnie tylko m arzyć. Lesz­ now ski w idział, ja k jego gazeta tra c i m iejsce n a ry n k u czytelniczym K ró lestw a — i ta k zresztą skro m n y m i ubogim . Rozpoczął licy tację po­ lity czną z „G azetą Codzienną N arodow ą i O bcą” ; nie a ta k u jąc jej w prost,

(6)

alu zjam i tylko w spom inając postaw ę red ak to ró w czasopism a liberalnego^ s ta ra ł się eksponow ać na łam ach „G azety W arszaw skiej” sw oją postaw ę ugodow ą wobec P e tersb u rg a , otaczając chw albą w szystkie elem en ty u stro ­ ju ów czesnej Rosji. W ten sposób „G azeta W arszaw ska” sta ła się prędko n a jb a rd zie j ugodow ym czasopism em K rólestw a. Po zaw ieszeniu „G azety C odziennej N arodow ej i O bcej” , po w prow adzeniu — niezgodnie z kon­ sty tu c ją i d ek retem R ady S ta n u z 1816 r. — przym uso w ej cen zu ry p re ­ w e n c y jn ej w K rólestw ie (22 V 1819), Lesznow ski sta ra ł się w yzyskać sw ój lojalizm dla zbudow ania podstaw egzystencji „G azety W arszaw skiej” o p a rte j głów nie n a p ro te k c ji rządu. Na nic m u się to nie zdało; ad m ini­ stra c ja K rólestw a spróbow ała założyć potem w łasne org an y prasow e, ale z lojalisty cznej gotowości Lesznow skiego nie skorzystała.

A ntoni Lesznow ski zm arł w W arszaw ie 23 sierp n ia 1820 r., w w iek u zaledw ie 51 lat, osierocając dorastającego pasierba, Tom asza L e b ru n a, oraz sześcioletnią córkę, Teresę (zam ężną później za Feliksem Łaszczyń- skim ), pięcioletniego zaledw ie A ntoniego ju n io ra i dw uletniego L udw ika (jest zastanaw iające, że dzieci A ntoniego Lesznow skiego poczęły p rzy ­ chodzić kolejno na św iat dopiero w 10 la t po zaw arciu m ałżeństw a). Ro­ dzinne przedsiębiorstw o w ydaw nicze mógł poprow adzić tylk o chyba b a r­ dzo m łody jeszcze Tomasz. W ychow any w atm osferze red a k c ji i w y d aw ­ n ictw a, k o rzy stając z opieki i pom ocy m atki, siostrzenicy starego P io tra D ufoura, m łody Tom asz jakoś dał sobie ra d ę z red a k c ją i w ydaw nictw em . N iew ątpliw ie k o rzystał z pom ocy d aw n ych w spółpracow ników ojczym a, z k tó ry c h jed n a k żaden nie został w spom niany z nazw iska na łam ach „G azety W arszaw skiej”. W ydaje się, że kierow ał w ydaw nictw em i re ­ dakcją „G azety W arszaw sk iej” od śm ierci A ntoniego Lesznow skiego do w ybu ch u p o w stan ia listopadow ego. Co stało się później, tru d n o w yw nio­ skow ać z d ostępnych źródeł. W czasach w o jn y o niepodległość w 1831 r. Tom asz L e b ru n nie jest już w spom inany jako re d a k to r „G azety W ar­ szaw skiej” ; w y stę p u ją w ty m ch ara k te rz e K a je ta n G arbiń ski i J a n W il- koszew ski. Być może L e b ru n zaciągnął się do W ojska Polskiego i b rał udział w w ojnie. Po klęsce we w rześniu 1831 r. nie w rócił na stanow isko re d a k to ra i w ydaw cy gazety (od 1827 r. w y daw an ej już 7 ra z y w ty ­ godniu). W ydaw nictw o było przedsiębiorstw em ro dzinnym spółki rodziny Lesznow skich: A delajda Lesznow ska b yła w łaścicielką połow y udziałów , a resztę dzieliły w trzech rów ny ch częściach dzieci A ntoniego Lesznow ­ skiego: Teresa, A ntoni i Ludw ik. Z n am ienne jest, iż w w yd aw nictw ie nie odgryw ał już żadnej roli w ielo letni jego k iero w nik Tom asz L eb ru n junior. J e s t także zastan aw iające, że później, w lata ch 1838— 1861, zna­ lazł się on w składzie red a k c ji dw ujęzycznej, p olsko-rosyjskiej „G azety Rządow ej K ró lestw a P olskiego”. Niczym w ięcej w dziejach p ra sy pol­ skiej się nie odznaczył.

Rodzina Lesznow skich pow ierzyła red a k c ję „G azety W arszaw skiej” skądinąd nieznanem u Jan o w i N epom ucenow i K rup skiem u, od 1838 r.

(7)

L E S Z N O W S C Y 31

redagow ał ją F lo re n ty n Gwozdecki, a w rok później (1839) n a czele red a k c ji stan ął S tefan Lasocki. Żaden z ty ch dziennikarzy nie pozostaw ił po sw ojej działalności trw alszego śladu. W końcu przedsiębiorstw o w ró ­ ciło pod bezpośrednie kierow nictw o jednego z Lesznow skich. 31 m arca 1841 r. p o d u padające w ydaw nictw o (m iała wów czas „G azeta” zaledw ie 400 pren u m erato ró w ) pow ierzone zostało A ntoniem u Lesznow skiem u ju ­ niorow i, zaledw ie dw udziestopięcioletniem u (ur. 16 X II 1815) u rzę d n i­ kow i K om isji R ządow ej S p raw W ew nętrznych. M łody Lesznow ski zo­ bow iązał się płacić trójce pozostałych w spółw łaścicieli (m atce, b r a tu i sio­ strze) 2 tys. złp. rocznie. Zaczął przebudow ę „p ro filu ” treściow ego s ta ­ rośw ieckiej gazety, u siłując (z pow odzeniem ) podnieść jej atrak cy jn o ść przez rozbudow ę działu literackiego, w prow adzenie n a łam y dziennika felietonów i recen zji z p rzed staw ień te a tra ln y ch , pozyskując w spółpracę w ielu cenionych pisarzy i publicystów k rajo w y ch, z J. I. K raszew skim na czele. Sam Lesznow ski pisyw ał n a łam ach „G azety” liczne recenzje, św iadczące o jego dobrej o rien tacji w e w spółczesnej lite ra tu rz e d ra m a ­ tycznej i p roblem ach te a tru . O m ijał jed n ak sta ra n n ie — zresztą w zorem całej niem al p ra sy K ró lestw a — pro b lem y polityczne, b u d u jąc p o p u lar­ ność „G azety W arszaw skiej” zwłaszcza n a odcinku pow ieściow ym , p u ­ b likując na łam ach dziennika u tw o ry w y b itn y ch pisarzy polskich (nie zaś, jak daw niej, przekłady). P ojaw ien ie się 30 m arc a 1851 r. — w cześ­ n iej już zapow iedzianego — form aln ie bardzo n a tam te czasy nowocze­ snego „D ziennika W arszaw skiego” pod red a k c ją znanego pisarza H en ry k a Rzewuskiego, zm usiło Lesznow skiego do zasadniczej zm iany treści pism a przez w zbogacenie jej poszukiw anym i pow ieściam i w spółczesnym i. Z a­ częły się na łam ach „G azety ” ukazyw ać w „felietonie” (odcinku) po­ w ieści w spółczesne i historyczne Józefa K orzeniow skiego, Józefa Ignacego K raszew skiego, Z y gm u nta K aczkow skiego, szkice historyczne K aro la Szajnochy. Nowością, dzięki k tó re j Lesznow ski w y g rał w w alce z kon­ k u re n c ją n a p raso w ym ry n k u W arszaw y, było w prow adzenie zasady stały ch i dość w ysokich honorarió w za p ublikow ane prace literack ie i h i­ storyczne. W 1853 r. L esznow ski zaw arł um ow ę z Szajnochą, n a m ocy k tó re j lw ow ski h isto ry k n adsyłał m u 2— 3 a rty k u ły m iesięcznie, za co o trzym y w ał stałe w ynagrodzenie 600 złp. rocznie. W przeliczeniu n a objętość w ynosiło to około 12 g r za w iersz, podczas gdy J. I. K raszew ski zaczynał od staw k i 7 gr za w iersz. N apływ d obrych m ateriałó w pozw olił Lesznow skiem u obniżyć w n a stęp n y ch lata ch tę staw kę, ale stało się to dopiero w tedy, gdy re d a k c ja „G azety W arszaw skiej” dysponow ała k il­ kudziesięciom a sta ły m i w spółpracow nikam i. Dzięki atrak cy jn o ści pism a w z ra sta ła liczba p ren u m e ra t, i to rad y k aln ie: zaczynając sw oją d ziałal­ ność w ydaw niczą w 1841 r. z 400 p ren u m e ra to ra m i, Lesznow ski dopro­ w adził w yd aw nictw o pod koniec życia (1859) do stan u 7500 p re n u m e ra ­ torów , bijąc n a w e t rekordow e zawsze n ak ład y i p re n u m e ra ty „ K u rie ra W arszaw skiego” . A trak cyjn ość zaw artości „G azety” doprow adziła do

(8)

przek ształcen ia się tego dychaw icznego daw niej w y d aw nictw a w p rzed ­ siębiorstw o wysoko dochodowe. P odw yższając w y p ła ty dla w spółw łaści­ cieli spółki do 3 tys. złp. rocznie w 1848 i do 4 tys. złp. w 1853 r., Lesz- now ski osiągnął duży zysk z pism a, pod koniec jego życia sięg ający ponad 220 tys. złp. rocznie. M atka jego, A delajda, zm arła w 1848 r., A ntoni pozostał więc w łaścicielem w y daw nictw a w spólnie z m łodszym b rate m , L udw ikiem ,i siostrą, T eresą Łaszczyńską. J e s t zastanaw iające, że ogólną w artość przed sięb iorstw a szacow ano w połowie la t pięćdziesią­ ty c h na około 48 tjrs. złp; ta k więc przedsiębiorstw o przynosiło m o n stru ­ aln y dochód od zainw estow anego k a p ita łu w w ysokości blisko 470%. T aka dochodowość m iała się długo nie u trzy m ać; jednakże do 1863 r. „G azeta W arszaw ska” przynosiła — w poró w naniu z zainw estow anym k a p ita łe m — zyski ogrom ne.

Początkow o Lesznow ski prow adził red a k c ję niem al sam , z niew ielką pom ocą ad m in istra c y jn ą i biurow ą n iezn any ch z nazw iska w spółpracow ­ ników . Dopiero w 1843 r. stały m w spółpracow nikiem Lesznow skiego zo­ sta ł m łody dziennikarz Józef Kenig. Działo się to w okresie, kiedy Lesz­ n ow ski poparł n a łam ach sw ej gazety ek scen tryczną tan cerk ę pseudo- hiszpańską Lolę M ontez (1818— 1861), p rześladow aną w W arszaw ie przez p o lic m a jstra Iw ana A bram ow icza, w sk u tek czego red a k to r trz y m an y był przez m iesiąc w areszcie: K enig stał się w Їущ okresie jego niezbędną w y rę k ą i n a zawsze pozostał już w redak cji. P óźniej w skład red a k c ji

w eszli K o n sta n ty P a th ié i Józef Ćw ierczakiew icz.

J e s t znam ienne, że w końcu la t pięćdziesiątych Lesznow ski zaczął angażow ać się w y raźn ie po stron ie te j ten d en cji społecznej, k tó ra w w ie­ le la t po jego śm ierci, już za czasów zw iązku „G azety W arszaw skiej” z Ligą N arodow ą, zdom inuje łam y pism a; coraz częściej p ojaw iały się w „Gazecie W arszaw skiej” aluzje i ak cen ty a ta k u jąc e w zro st znaczenia b u rżu a z ji żydow skiej w K ró lestw ie Polskim . W dzień Nowego Roku 1858 odbył się w W arszaw ie k o n cert znanych skrzypaczek austriackich, sióstr M arii i W ilhelm iny N eruda; fre k w e n c ja w yraźn ie nie dopisała. 4 stycz­ n ia 1859 r. Józef K enig, w sw ojej recen zji n a łam ach „G azety W arszaw ­ s k ie j”, zaatakow ał nieobecność n a koncercie m elom anów żydow skich, stw ierdzając, że p a n n y N eru d a nie m ają, n iestety , „ ty tu łó w do poparcia ze stro n y tego tajem niczego zw iązku, k tó ry nasiad ł całą E uropę, a zw łasz­ cza nas, i trzy m ając się ściśle popycha każdego ze sw oich czy to on b an k ierem czy tenorem , czy speku lan tem , czy skrzypkiem . A zw iązek ten popychać um ie w szystkim —- rek lam ą, oklaskiem , w rzaskiem , pie­ niędzm i n a w e t”. W yw ołało to p ro te sty Żydów w arszaw skich, żądania z ich stro n y p rzeprosin i odw ołania przez „G azetę” dosadnych opinii K eniga. S p raw a rozlała się szeroko poza granice K rólestw a, ty m b ardziej że cenzura ro sy jsk a nie dopuszczała do pu b lik acji w W arszaw ie an i ży­ dow skich listów p ro testacy jn y ch , ani odpow iedzi Lesznowskiego. R edak­ to r „G azety” o trzy m yw ał listy z pogróżkam i i obelgam i, p rasa n a Z a­

(9)

L E S Z N O W S C Y 33

chodzie E u ro p y p ublikow ała a rty k u ły o rzekom ym prześladow aniu Ż y­ dów w K rólestw ie P olskim przez „stronnictw o jezuitów ” ; L esznow ski odw ołał się do sądu przeciw ko au to ro m n ad sy łan y ch do red a k c ji listów z w ym ysłam i, uzyskał n a w e t w y ro k skazu jący jego przeciw ników n a areszt i odszkodow anie, ale saty sfak cji nie dożył. W ydaw ca „G azety W ar­ szaw skiej” , m imo niezb y t zaaw ansow anego w ieku (w chw ili śm ierci m iał 44 lata), był człow iekiem chorobliw ie otyłym , cierpiał n a nadciśnienie i zaburzenia krążenia. Z m arł nagle 13 p aździernika 1859 r., pozostaw iając dw ie córki z żony P elagii Sędzim ir — A ntoninę i Ludw ikę.

Po śm ierci A ntoniego Lesznow skiego ju n io ra firm ą w ydaw niczą „G a­ zety W arszaw skiej” zarządzała w dow a po nim w spólnie z rodzeństw em m ęża — Teresą Łaszczyńską i L udw ikiem Lesznow skim (1818— 1875). R ed aktorem naczelnym „G azety W arszaw sk iej” został Józef Genig. O kres św ietności la t pięćdziesiątych m inął, rozpoczęły się trudności, zwłaszcza w okresie napięcia rew olucyjnego 1861— 1862 i pow stania styczniowego. W ielkie dochody pism a zaczęły m aleć. A dm inistrow ał nim i do zgonu L ud w ik Lesznow ski; po jego śm ierci zarząd finansów „G azety W arszaw ­ sk ie j” p rze jął syn — S tan isław Lesznow ski (1848— 1909), z w y kształce­ nia p raw nik , z talen tó w i te m p e ra m en tu dziennikarz. W m aju 1889 r. Józef K enig zrezygnow ał (zapewne z pow odu w ieku) z kierow an ia pi­ smem , ciągnącym już tylko za sobą cienie d aw nej p rosperity. S tan isław L esznow ski stan ął na czele sław nej, p raw ie 100 la t istn iejącej już g a­ zety. T rudności m nożyły się, p ren u m e ra to ró w ubyw ało. L esznow ski trw a ł p rzy w ydaw nictw ie, z k tó ry m zw iązały go losy i im iona jego dziada i s try ja , nie bardzo wiedząc, ja k zdoła się u trzy m ać z odnow ionym ze­ społem red ak cy jn y m z m alejących dochodów w ydaw nictw a. W 1901 r. „G azeta W arszaw ska” zaczęła publikow ać w odcinkach powieść W alerego Przyborow skiego U piory, k tó re j akcja działa się w H iszpanii, hiszpańskie b y ły rów nież w szystkie realia. C enzura ro sy jsk a d o p atrzyła się w ty m utw orze obrazu pow stania styczniowego. „G azeta W arszaw ska” została zawieszona, Lesznow skiem u grożono zesłaniem na Syberię; z tru d e m u zy­ skał zezw olenie na w znow ienie pism a. Środow isko ziem iańskie i polska fin a n sje ra K ró lestw a s ta ra ły się rato w ać sta rą , sły n n ą gazetę, coraz bliż­ szą sw oją ideologią S tro n n ictw u N arodow o-D em okratycznem u. W 1905 r. Lesznow ski m usiał p rzerw ać pu b lik ację „G azety ” w sk u te k już doraźnych b raków finansow ych. Ugodowe zrzeszenie ziem iańskie „S pójnia” od ku ­ piło w ted y p raw a w łasności w y daw n ictw a „G azety W arszaw skiej” , po­ zostaw iając red ak cję w ręk a c h Lesznowskiego. Lecz w nu m erze bożena- rodzeniow ym 1905 r. Lesznow ski zaczął d rukow ać dłuższy a rty k u ł w spom nieniow y o A leksandrze W ielopolskim ; k ilk a n um eró w „G azety” skonfiskow ano, a w reszcie pism o zostało zawieszone. W lata ch 1906— 1909 „G azety W arszaw skiej” fo rm aln ie już nie było; w ychodziła w „po­ łączeniu ” z paro m a in n ym i dziennikam i w arszaw skim i. S tan isław L esz­ now ski zm arł nagle 28 k w ietn ia 1909 r.; coraz ściślej zw iązany z endecją,

(10)

przek azał przed śm iercią p raw a w ydaw nicze „G azety” M aurycem u Z a­ m oyskiem u, k tó ry w znow ił w ydaw nictw o w 1910 r.

G dy w 1924 r. „G azeta W arszaw ska” obchodziła 150-lecie sw ojego istnienia, próbow ano dowodzić ciągłości jej tra d y c ji, od czasów księdza Ł u sk in y po okres naczelnej red a k c ji Z y g m u n ta W asilew skiego. Z h isto ­ rycznej p e rsp e k ty w y tru d n o się tej ciągłości dopatrzyć. Istn iała na p ew ­ no za czasów rodziny Lesznow skich, od 1796 do 1905 r. — 109 lat. I tak je s t to rek ord em w dziejach p rasy polskiej, rek o rd em trw a n ia rodzinnego przedsięb io rstw a prasow ego. D łużej (bo 118 lat) w ychodził i m iał m niej p rze rw „ K u rie r W arszaw ski” — ale w dziejach „ K u rie ra ” b y ły co n a j­ m n iej dw ie zasadnicze zm iany w ydaw cy, skracające znacznie okres trw a ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podsumowanie spotkania – krótka rozmowa z dziećmi na temat przebiegu spotkania oraz wrażeń towarzyszącym dzieciom w trakcie spotkania.

zadanie aktorskie, wiersze wybrane przez nauczyciela, zgromadzone przedmioty do wykorzystania jako rekwizyty (np. czapki, chustki, kapelusze, peleryny, maski itp.), materiały

Najpierw zwróciłem uwagę na dziełka o Męce Pańskiej wydawane pt.: Snopek Miry, ponieważ z nich zaczerpnięto całkowicie tytuł do pierwszego wydania Gorzkich

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.. PRENUMERATA

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM.. PRENUMERATA

Plemienny korporatyzm przekształca społeczeństwo w agregat grup pierwotnych, których interesy wydają się mieć jedną tylko wspólną cechę: wszystkie one są

Na tej podstawie mog¹ byæ ³atwo oddzielone metod¹ flotacji w œrodowisku wodnym, z powierzchni lagun lub bezpoœrednio z basenów osadniczych.. Wyj¹tkowe w³aœciwoœci

grają tylko popielate chusty, raz tylko czerwone trykoty kostiumów Chóru, a w finale perspektywa sceniczna niespodziewanie się pogłębia: Medea ukazuje się w