• Nie Znaleziono Wyników

Apologia i kreacja : o przyjaźni Tadeusza Nalepińskiego z Tadeuszem Micińskim

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Apologia i kreacja : o przyjaźni Tadeusza Nalepińskiego z Tadeuszem Micińskim"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Apologia i kreacja : o przyjaźni

Tadeusza Nalepińskiego z Tadeuszem

Micińskim

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 10, 197-214

(2)

7b4P1S

Seria X 2004

M ariola M ałecka

Apologia i kreacja. O przyjaźni

Tadeusza N alepińskiego z Tadeuszem M icińskim

Ś

ród autorów najmłodszych słyszymy bardzo wiele ech, ale mało głosów” — pisze Jan

^ ^ Lorentowicz w 1911 roku w artykule o Tadeuszu N alepińskim 1. W tuzinach ozdobnie drukow anych zbiorków trudno odnaleźć świeżość talentów:

D robniutka zaledwie garstka wierzy, że ma naprawdę coś do powiedzenia, że przychodzi z nowym zarysem świata uczuć i m yśli...

D o tej garstki Lorentowicz zalicza Tadeusza Nalepińskiego, który je st dla niego jedną z najciekawszych indywidualności w tym pokoleniu, i którego glos — choćjeszcze nie osiąg­ nął dojrzałego, pełnego wyrazu — przybiera „niepospolite form y kształtowania się wybitnego talentu".

W kilka miesięcy po szkicu Lorentowicza, w „Prawdzie" ukazuje się artykuł Eustachego Czekalskiego Pan N a le p iń s k i ja k o herold idei M iciń skieg o 2, odmawiający N alepińskiem u sam o­ dzielności myślenia i uznający, że twórca ten „w stosunku do M icińskiego zajmuje zawsze stanowisko apologety”.

Sąd ten utrzym ywał się pow szechnie przez wiele lat, um acniany przez kolejnych badaczy i kom entatorów literatury. N a zależność od Tadeusza M icińskiego wskaże w swej pracy 0 neo ro m antyzm iejulian Krzyżanow ski', zaliczając go do grona epigonów, którzy z m iernym

1 J . L o r e n t o w i c z . Tadeusz N a lep i liski, „ L ite ra tu ra i S z tu k a " (d o d . d o „ N o w e j G a z e ty " ) 1911 n r 11, s .l .

: E. C z e k a ls k i. R w N a le p iń s k ija k o herold idei M icińskiego, „ P ra w d a " 1 9 1 1 n r 5 0 -5 1 .

’ J. K r z y ż a n o w s k i. N eoroniaiityzni p o lsk i 1 8 9 0 -1 9 1 8 , W ro c ła w 1980, s. 50. N a w p ły w T a d e u sz a M ic iń s k ie g o na

T a d e u s z a N a l e p i ń s k i e g o z w r ó c ili r ó w n i e ż u w a g ę m ię d z y i n n y m i: W. F e ld m a n , W spółczesna literatura polska 1 8 6 4 -1 9 1 8 , t. 2, K ra k ó w 1985, s. 195: E. K o z ik o w s k i, Tadeusz N a lep iń ski, „ O s n o w a " 1969, z im a ; T. 1 liż , P rzed 2 0 laty odeszli dw aj poeci. „ G a z e ta P o lsk a " 1938 n r 3 1 5 , s. 3.

(3)

skutkiem usiłowali kroczyć szlakiem autora N ie to ty . Z aśjacek Kolbuszewski w artykule Tatry,

miłość i śm ierć pisze:

M oże tylko jako ów „herold idei M icińskiego” i głosiciel jego wielkości, którą na różne sposoby usiłował m nożyć, zasługiwałby N alepiński na większe zain­ teresowanie (.. .)4.

N ieliczni, jak piszący o N alepińskim przed II w ojną światową Stanisław Pazurkiewicz, zwracając uwagę na pokrew ieństw o jego twórczości z twórczością M icińskiego, dostrzegali jej indywidualizm :

Wyobraźnia Nalepińskiego niczym nie skrępowana, ale nie ekscentryczna, przyzwyczajona do wysokich, niebosiężnych lotów, przypom ina czasem lanta- zję M icińskiego, bujającą np. w lirykach W m ro k u g w ia z d w regionach kosm osu lub tworzącą przedziwnie, gorączkowe wizje, oszałamiające swym niesam ow i­ tym przepychem , np. w B a zylissie Teofam i. Dlatego zapewne N alepiński poznał się najlepiej na utworach Micińskiego i stał się najgłębszym ich kom entatorem . Zachodzi jednak m iędzy obu postaciami wyraźna różnica — pom im o że oby­ dwaj są o śmiałym polocie ducha twórcami nawiązującymi do mistyki z epoki ro­ m antyzm u, jed n ak każdy z nich potrafił zachować swe indyw idualne obliczeń

Różnice te jed n ak nie stały się przedm iotem zainteresowania i N alepiński pozostał w ba­ daniach literackich apologetą swego m istrza — Tadeusza M icińskiego. Kim był w^ istocie — na ten tem at m ów iono niewiele. Był rów nież swego m istrza przyjacielem, co nie oznaczało jed n ak bezkrytycznego naśladownictwa, kom pensującego brak talentu i zdolności kreacji.

Przyjaźń ze starszym o dwanaście lat Tadeuszem M icińskim nawiązała się praw dopodob­ nie jeszcze w czasie studiów filozoficznych na U niw ersytecie Jagiellońskim w latach 1902-1905(>. Szkoda, że nie udało się dotychczas odnaleźć ich wspólnej korespondencji7. M o ­ że jed n ak ważniejsze od dow odów osobistej życzliwości są dow ody w zajem nego poparcia

4 J . K o lb u s z e w s k i. Tatry, m iłość i śmierć,„ P o d t a t r z e ', z im a 1986. s. 4 7 - 5 2 . A u t o r p is z e o N a l e p i ń s k i m : „ B y l p is a ­ r z e m d r u g o r z ę d n y m i j a k z a w s z e w s z y s c y p is a r z e n iż s z e g o l o t u w n ie o d k r y w c z y c h i p o z b a w i o n y c h z n a m i o r a rty s ty c z n e g o in d y w i d u a l i z m u u t w o r a c h ja w i się o n d z i s i a j j a k o b a n a l n ie t y p o w y p r z e d s ta w ic ie l s w o je j e p o k i" P is z ą c o j e g o t a tr z a ń s k ic h n o w e la c h , s ty l o p o w ia d a n i a H o m o uactusz t o m u K a ziao c e n i a j a k o „ b e ł k o t, p o z b a ­ w i o n y s e n s u a s ta n o w ią c y p ie r w s z e p o p ł u c z y n y p o SierocieM ic i ń s k ie g o , p a to lo g ic z n i e p o w y k r ę c a n e m o t y w w ie lk ie j l i t e r a t u r y m ł o d o p o ls k ie j, ś w i a d e c tw o w y p a la n i a się e p o k i" .

’ S. P a z u r k ie w ic z . S y lw e tk i i profile. T adeusz S a le p iiis k i,„ K u rie r L i t e r a c k o - N a u k o w y ” 1 9 2 9 n r 11. D a le j c z y ta m y : „ p o s ta r a m y się to w y k a z a ć o b s z e r n ie j w o d d z i e l n y m a r ty k u le . N a ra z ie ty lk o c h c e m y z a z n a c z y ć , ż< i C h rze st ( s z c z e g ó ln ie ra p s o d d r u g i W ’ Tatrach)N a l e p i ń s k i e g o , i S ie to ta , księga tajem na TatrM i c i ń s k ie g o . t w o rż ą c e n o w y o k r e s w d z ie ja c h li t e r a t u r y ta tr z a ń s k ie j, z a słu g u j;] n a g łę b s z e , n iz d o t ą d , z a i n te r e s o w a n ie " . O d d z i e l n e g o a r t y k u ł u n a te n t e m a t S ta n is ła w P a z u rk ie w ic z je d n a k n ie n a p isa ł.

h W e d ł u g h a sła A n n y M ic i ń s k ie j w P o lskim s ło w n ik u biograficznym ,t. 2 2 , W r o c ła w 1977, o ra z b i o g r a m u a u to rs tw a A n n y P o la k o w s k ie j w : D a ir n i p isa rze polscy od p o c zą tk ó w p iśm ien n ictw a do M ło d ej Polski. P r z e w o d n ik b i ogra

fic z n y i bibliograficzny,t. 3. W a r s z a w a 2 0 0 2 , s. 110 — 111.

7 O ty m , że is tn ia ła , ś w ia d c z y c h o c i a ż b y lis t d o r e d a k to r a w a r s z a w s k ie g o w s p r a w ie Walki o Chrystusa (rp s B ib lio te k i N a r o d o w e j w W arszaw ie, sy g n . 111 2 6 7 4 : L isty lit e r a t ó w i u c z o n y c h p o ls k ic h , g ł ó w n i e z X IX w ie k u „ p r z e d p a r u ty g o d n ia m i M i с i ń s к i w l i ś c i e d o m n i e [p o d k r . М . M .) o ś w ia d c z y ł, z e d o ty c h c z a s n il

(4)

A p o l o g i a i k re a cj a. O p r z y j a ź n i T a d e u s z a N a l c p i ń s k i e g o z T a d e u s z e m M i c i ń s k i m 199

w twórczych staraniach, pokrew ieństw a myśli i poglądów. Może, wyjaśniając również różni­ ce m iędzy nim i, uda się wskazać na stopień zależności „ucznia” od „m istrza” i wytłumaczyć dzieje recepcji prawie dziś zapom nianego Tadeusza Nalcpińskiego.

Spróbujm y odnaleźć miejsca, w których krzyżowały się ich drogi, podczas podróży i w sferze twórczości literackiej.

Spotkania na rozstajach

Kiedy w roku 1904 N alepiński debiutuje tom em poezji G a śn ie n ic , M iciński pisze poem at

N ie d o k o n a n y . Już w G a śn ic n iu niektórzy dostrzegają patronat idei M icińskiegos. M im o że

w tom ie tym sporojest młodopolskiej maniery, lez i tęsknoty bez granic, w istocie można od ­ naleźć fragm enty godne bohaterów lirycznych poezji M icińskiego, wyrażające samotność, cierpienie, ale i m onum entalizm spojrzenia na świat z kosm icznego dystansu.

W lipcu 1904 roku obaj podpisują się pod listami z protestem przeciwko nieprzebiera- jącym w środkach atakom na „C him erę” i koncepcję „nowej sztuki”, zwalczanej przez Stani­

sława Brzozowskiego w imię „ideologii czynu'’ ’. W liście do Władysława R eym onta10 M iciń­ ski wyjaśnia cel tych listów:

Chcielibyśm y dać początek jakiejś uczciwej opinii literackiej i położyć w ten sposób tamę rozwielm ożniającem u się coraz bardziej bandytyzm owi literac­ kiemu.

Ta „wojująca” postawa zawsze będzie łączyć M icińskiego i N alepińskiego. W latach 1904­ -1906 często bywają w Zakopanem , spędzając czas w towarzystwie rodziny W itkiewiczów:

W tym czasie Tadeusz jeszcze przyjaźnił się z W itkacym, w' dom u W itkiew i­ czów był zawsze serdecznie w itanym gościem. (...) obaj chłopcy byli

zafascy-o je g zafascy-o k s ią ż c e g łzafascy-o s u n ic z a b r a ł . . S p u ś c iz n a T a d e u s z a M ic i ń s k ie g o . s p r o w a d z o n a s ta r a n i e m A n d r z e ja S tru g a wT 1923 r o k u i p rz e k a z a n a A r tu r o w i G ó r s k i e m u , p r a w ie c a ł k ie m u le g ła z n is z c z e n iu w 1944 ro k u . C z ę ś ć k o r e ­ s p o n d e n c j i M ic i ń s k ie g o z n a j d u je się wt B ib lio te c e N a r o d o w e j w W a rsz a w ie [d a le j: B N ] , Z a k ła d N a r o d o w y m im ie n ia O s s o l i ń s k i c h w e W r o c ła w iu , A r c h iw a c h P o ls k ie j A k a d e m i i N a u k w W a rsz a w ie i w K ra k o w ie o ra z w M u z e u m L i te r a tu r y w W arszaw ce i M u z e u m I li s t o r y c z n y m M ia s ta K ra k o w a , Z a c h o w a n e lis ty N a l e p i ń s k i e - g o z n a j d u ją się wr ty c h ż e a r c h iw a c h o r a z w B ib lio te c e M ie js k ie j w B y d g o s z c z y w M u z e u m T a tr z a ń s k im w Z a ­ k o p a n e m i w A r c h i w u m L i te r a tu r ) ' i S z tu k i w M o s k w ie . Z o b . ta k ż e : Korespondencja Tadeusza M iciń skieg o , o p r. T. W ró b le w s k a . „ M i e s ię c z n ik L ite r a c k i" 196 9 n r 1 1: K. K o liń s k a . L is ty do niekochanych.K a to w ic e 1983. O p r z y ­ j a ź n i o b u tw ó r c ó w 'p i s a ł a s io s tr a T a d e u s z a N a lc p i ń s k ie g o . 1 lał i n a N a l e p i ń s k a - P i e c z a r k o w s k a : la d e n s z N a le -

p iń s k i na tle ro d zin y.„ T w ó rc z o ś ć " 1 9 8 8 n r 11. s. 7 6 - 9 0 . W j e j p o s ia d a n iu z n a j d o w a ła się k o r e s p o n d e n c j a p is a rz a , k tó re j lo s j e s t d z isia j n i e z n a n y

* W e d ł u g A n n y M ic i ń s k ie j, o p . cit.

’’ C h o d z i o s ły n n ą b a ta lię o ..n o w ą s z tu k ę " , z a p o c z ą tk o w a n ą p rz e z S ta n is ła w a B rz o z o w s k ie g o w 190 4 r o k u n a ła m a c h „ G ło s u " ( w n r 2 7 te g o c z a s o p is m a : S ch erz. Ironie a n d tiefere B ed en tu n g .w n r 4 5 - 5 2 : M iria in — zagadnienie

k id tm y ) .

10 L is t z 7 lip c a 1904. [w :] L isty r ó ż n y c h o s ó b d o r ó ż n y c h z la t 1 8 5 7 -1 9 3 9 . [ R ę k o p is ] , ( Z p a p ie ró w ' Z e n o n a P r z e s m y c k i e g o , B N ) . L ist t e n p o d p is a n y j e s t p r z e z J a n a L e m a ń s k ie g o i T a d e u sz a M ic i ń s k ie g o .

(5)

nowalii Tadeuszem M icińskim , chodzili z nim w góry, uważali go za swego M

i-^ 11

strza... .

Kiedy zaś ukazuje się książkowe wydanie pracy doktorskiej N alepińskiego (obronionej w 1907 roku po studiach w Pradze u prof. Tomasza Masaryka), zatytułowanej O n i d z i e ! R z e c z o K w h t - D u c l m R o s j i , M iciński w „Literaturze i Sztuce” (dodatku do „Nowej G azety”) publi­ kuje recenzję12 pełną zrozum ienia dla zawartej w tej pracy myśli, podziw u dla jej „języka iskrzącego ja k law7a w śród nocy” i jej autora, którego nazywa „m łodym w izjonerem ”.

W tym czasie Miciński powierzył Nalepińskiem u przekład na rosyjski B a z y lis s y T e o fa n u , za­ tytułowany później: W a z ilis s a p ń c k r a s n a j a (B a z ilis s a T ie o fa n u iii w m r o k ie z o ło t o g o z a n i k a ) . T r a g ed ija w 5 d ie js t w ija c h i z i s t o r i i W i z a n t i i K w i e k a . P i e r i e w o d s r u k o p is i , s o w m ie s t ie s a w t o r o m , T a d ie u s z a N a l i e - p i n s k o g o ] i . Pisząc do W ilhelm a Feldmana z Pragi (8 maja 1907 ro k u )14, N alepiński wyznaje:

Tłum aczyłem M icińskiego B a z y l i s s ę e o n a m o r e , ale tyle mi to czasu pochłonęło i pochłania — że nie obliczywszy się z czasem ani z granicami przyjaźni, spo­ strzegłem, żem wpadł w ogrom ne tarapaty pieniężne, nie zapewniwszy sobie na niej żadnych dochodów.

Przez cale życie M icińskiego częste będąjego podróże do Rosji — m iędzy innym i do M o ­ skwy i Petersburga. W czerw cu 1906 roku w liście do Feldmana zapowiada swój wyjazd z War­ szawy do Petersburga. N alepiński zatrzym uje się tam na dłużej we w rześniu 1907. Było to więc kolejne miasto, w którym krzyżowały się ich drogi.

Z pewnością jed n ak pozostawali w stałym kontakcie. 6 listopada 1907 N alepiński zawia­ damia Feldmana: „Znikł mi z horyzontu M iciński. Koniecznie m uszę się z nim porozum ieć”. W jakiej sprawie? O dpow iedź znajdziem y m oże w kolejnym liście, z 27 listopada: „O to m am w ręku gotowy' własny przekład B a z y lis s y M icińskiego...” Niestety, nie został on wydany.

„Niem al nic nie postanow iłem w tej sprawie” — pisze Nalepiński. Zobojętniały dla spraw bieżących z pow odu przewlekłej choroby ojca, nie jest w stanie pracować, a naw et autoryzo­ wać przekładu swojej pracy o K rólu—D uchu Rosji:

W dzień przyjazdu dow iedziałem się, że książka moja o Rosji przetłum aczona też na rosyjski, tłum acz odw iedził m nie prosząc o autoryzację. Przystałem, bo przekład wspaniały, (...) postawiłem jed n ak za w arunek znaczne zmiany, wziąłem do siebie rękopis i . .. N ic nie zrobiłem prawie do dziś. N ie sposób’3!

11 I I. N a le p m s k a - P i e c z a r k o w s k a . o p . c it.. s. 83.

12 ..L ite r a tu r a i S z tu k a " (d o d . d o „ N o w e j G a z e ty " ) , 1908 n r 19. O ó w c z e s n e j re c e p c ji tej p r a c y — z o b .: M . W e - d e m a n n , Tadeusza N alepińskiego „ O n idzie! R zecz o K ró lii-D u ch u Rosji ”, „ P rz e g lą d H u m a n is t y c z n y ’’ 1994 n r 2.

|! O d b i t k a m a s z y n o w a z o d r ę c z n y m i p o p r a w k a m i a u t o r a i t ł u m a c z a ( B N IV 7 2 3 8 ).

14 W s z y s tk ie c y to w a n e lis ty T a d e u s z a N a le p i ń s k ie g o i T a d e u s z a M ic i ń s k ie g o d o W ilh e lm a F e ld m a n a p o c h o d z ą z e z b i o r ó w O s s o l i n e u m (II 1 2 2 8 2 ).

1:1 S ta n te n . k tó r y o p is y w a ł j u ż w e w c z e ś n ie j s z y c h lis ta c h d o F e ld m a n a , w p ły n ą ł n a j e g o p o s ta w y w o b e c s p r a w lite ra c k ic h . W liśc ie z 2 h w r z e ś n ia 1907 ż a łu je , ze F e ld m a n z ło ż y ł d o d r u k u n ie d o ś ć d o b r y a rty k u ł o M ic i ń

(6)

-A p o l o g i a i k re a cj a. O p r z y j a ź n i T a d e u s z a N a l e p i ń s k i e g o z T a d e u s z e m M i c i ń s k i m 201

Jedynie pisany nocami dram at K sią żę n ia n o h iy był w stanie go zająć.

N ic um iem pisać artykułów teraz, przeto chwastem zarasta zagon krytyki lite­ rackiej. (...) Jestem w tym dziw nym położeniu, że m am dokąd pisać, m am d u ­ żo zaproszeń, a nie mogę. Cos' we m nie pękło, nie odczuw am rzeczy cudzych. I lirykiem staję się na wskroś.

Zdobyw a się na wysiłek, by napisać do „Krytyki” i „Tygodnika Ilustrow anego” artykuły 0 M icińskim i B a zylissie T co fa n n u\ wyrażające fascynację twórczością jej autora.

Wobec krańcow o różnego przyjęcia, jakiego doznał ten utwór, N alepiński broni M iciń­ skiego ze stanowiska ucznia, przekraczającego kolejne kręgi w tajem niczenia dzięki lekturze. Broni zaś argum entam i, które zrozum ieć m oże chyba tylko inny w tajem niczony: tłumacząc językiem nieprzekładalnym na język racjonalnej narracji, że „skrzydlatym lwem jest M iciń- ski, my zaś sądzimy gojako człowieka”, że „zdobywa on prawo do lucyferyzm u”, zaś B a zylissa to „księga najwyższej tęsknoty, na jaką zdobył się duch w tajem niczonego w bieg kosm osu”.

Po śmierci ojca w 1908 roku i dłuższym pobycie w Petersburgu, związanym z sytuacją ro­ dzinną i współpracą z rosyjskim środowiskiem literackim, w 1910 roku Tadeusz Nalepiński rozpoczyna swą nieustającą podróż po Europie (między innym i do Paryża i Londynu), Bli­ skim W schodzie i Stanach Z jednoczonych. O dtąd pisze artykuły i reportaże, w tym dla „Kry­ tyki”, „Bluszczu”, „Sztuki”, „Biesiady Literackiej”, „Sfinksa”, „Świata”, „Tygodnika Ilustro­ w anego”. Regularnie bywa jednak w Petersburgu i Z akopanem 17; między podróżam i zatrzy­ m uje się też w Warszawie, w pensjonacie pani Rodkiewicz przy C hm ielnej 2 9 .1 nadal zwalcza przejawy niezrozum ienia twórczości M iciiiskiego — m im o że wspiera go raczej piórem niż własną obecnością.

W ilhelm Feldm an i walka z „bazyliszkam i”

Pom ostem łączącym obu tw órców byl m iesięcznik „Krytyka” W ilhelm a Feldmana, a oso- bajego redaktora naczelnego — sprzym ierzeńcem ich twórczości. Łączyła ich postawa wobec literatury i kultura dyskusji na jej temat, jaką postulowało to czasopismo, a o którą M iciński 1 N alepiński „wojowali” jeszcze za czasów' „C him ery” Z enona Przesmyckiego. Ponadto re­

s k im , b o c h c i a łb y się w y c o f a ć „ze s f e r y p u b lic y s ty k i te g o r o d z a ju : b a rd z ie j m i b o w i e m o d p o w ia d a k ry ty k a i a n a liz a d z ie l m is ty c z n y c h i p a to lo g ic z n y c h " . W liś c ie z 16 p a ź d z ie r n ik a , p is z ą c o s k o m p l i k o w a n y m le c z e n iu o jc a , w y z n a je : „ B a r d z o d u ż o p o m i m o to p r a c u ję , c h o ć p o ż y t k u z te g o p e w n o m a ło , b o c o ra z b a r d z ie j w p a d a m w m is ty c y z m j a k i ś in ty m n y , ja k b y z k s ią g K ra ff te b in g a [ c h o d z i o R ic h a r d a v o n K r a f f t - E b in g a , a u s tr ia c k ie g o p s y c h ia tr ę . 1 8 4 0 — 1 9 0 2 J , k tó r e g o n a w 'ia se m p r z e s t u d i o w a ł e m n a n o w o " .

16 T. N a le p i ń s k i, Tadeusza M icińskiego „Bazylissa T cojanu", „ K ry ty k a " 1909 t. 2, z. 5; id e m . O M iciń skim , „ T y g o ­

d n i k I lu s t r o w a n y " 1909 n r 18, s. 3 5 7 .

17 T a d e u s z N a le p i ń s k i „ tw ie rd z ił, że p ra c u je m u się n a jle p ie j w Z a k o p a n e m , g d z ie ś w g ó ra ls k ie j c h a c ie n a O l - c z y c z y w J a s z c z u ró w c e " . ( H . N a l e p i ń s k a - P i e c z a r k o w s k a , o p . c it., s. 8 4 ). W liśc ie z lip c a 1911 d o p rz y s z łe j ż o ­ ny, C e c y lii z T rz a sk ó w , c z y ta m y : „ T rz y d n i ła z iliś m y z M i c i ń s k i m p o g ó ra c h i d o l i n a c h p rz y c u d n e j p o g o d z ie , s p o ty k a ją c się i ż e g n a ją c s ło ń c e i k s ię ż y c " . C y t. za: K. K o liń s k a , o p . cit.

(7)

daktor „Krytyki” nie ingerował w nadsyłane teksty i nie naginał ich do własnych poglądów 18. Najlepiej świadczy o tym życzliwy, choć krytyczny tekst w form ie listu do Tadeusza N alepiń­ skiego, polem izujący z jego artykułem o N ieto cie z dw óch wcześniejszych n u m e ró w 1 \ Pod­ czas pobytu Nalepińskiego w Pradze Feldm an przesyłał 11111 recenzje i artykuły z czasopism polskich. Nalepiński miał też przełożyć na rosyjski jego W spółczesną literaturę p o lską i podjąć starania o je j wydanie2". Starał się też publikować w „Krytyce” najlepsze swe teksty. W liście z 15 września 1907 z Petersburga prosi Feldmana:

N iech mi Pan nie drukuje m izernego artykułu o M icińskim . D obry on dla „C zasu” i Starzewski zapewne chętnie by go przyjął do telietonu21...

W zamian obiecuje przesłać studium o J u d a s z u Andrejewa — ...artykuł, którego „Krytyka” nie pow inna się wstydzić.

N alepiński i M iciński wystąpili w obronie swego redaktora, gdy ten stal się obiektem na­ pastliwej kampanii publicystycznej, wywołanej broszurą Jerzego Żuławskiego. Tadeusz N a ­ lepiński odezwał się z Litwy, skąd nadesłał sw7ój podpis pod protestem pisarzy, Tadeusz M iciń­ ski — z Warszawy, zamieszczając list otw arty w „Nowej Gazecie”22.

W 1910 roku N alepiński wydaje w Krakowie C h rzest. F a n ta zję p o ls k ą , wyraz m arzenia o w yzw oleniu narodu polskiego i um iłow ania bezw arunkow ej w olności człowieka. W tym samym roku pisze w spom niany artykuł o N ie to c ie 2i, który M iciński, m im o zastrzeżeń redak­ cji, uznaje za niezwykle cenny24. A utor N ie to ty jest w dzięczny Feldm anowi za „poważną,

'* O p o s ta w ie r e d a k t o r a n a c z e ln e g o „ K ry ty k i” W ilh e lm a F e ld m a n a z o b . te ż : A . J a z o w sk i, Poglądy lllłh e łm a

Feldm ana ja k o k iy ty k a literackiego.W r o c ła w 19 7 0 : M . K ito w s k a - L y s ia k . Paralele i kontrasty. M y ś l o sztuce na łamach

„K i y t y k i" W ilhelm a Feldm ana.L u b l in 1990.

111 T. N a le p i ń s k i, 'fadeusza M icińskiego „ N ie to ta ”. (Próba w y k ła d u ). „ K ry ty k a " 1 9 1 0 z. 4 - 5 ; W. F. [W. F e l d m a n ] ,

N a jm ło d si w literaturze polskiej. 1 \ T a d e u s z N a le p iń sk i,„ K ry ty k a " 191 0 z. 6 . K ry ty k a a r ty k u łu N a le p i ń s k ie g o d o ­ ty c z y k w e s tii n ie p o d le g ło ś c i p a ń s tw o w e j. T a d e u s z N a l e p i ń s k i u w a ż a ł, że za j e j c e n ę „ u t r z y m u je m y , p r z e c h o ­ w u j e m y w s o b ie i n ie z a t r a c a m y a ry js k ie g o [ w s e n s ie : p a n te i s t y c z n e g o , in t u i c y j n e g o — p r z y p . M . M .J p a t r z e ­ n ia n a ś w ia t, n a d z ie je , n a c z ł o w i e k a i n a p r z y r o d ę " . W ilh e lm F e l d m a n w y k r y ł s p r z e c z n o ś ć w r o z u m o w a n i u N a l e p i ń s k i e g o : „ C z y n ie z a d r ż a ła P a n u rę k a . g d y p isał P a n to ( . . . ) z d a n ie ? W ie m p r z e c i e d o b r z e , w i e m , g d z ie s e r c e P a ń s k ie . ( . . . ) M o ż n a g a r d z ić ż y c i e m , ale a k c e p to w a ć — p o d j a k i m k o l w i e k b ą d ź w a r u n k i e m — n ie w o lę ? D o j d z i e m y d o filo z o f ii, k tó r e j P a n ta k m o c n o n ie n a w i d z is z , d o u l t r a c h r z e ś c ija ń s k i e j zasad y , że c ie r p ie n ia n a sz e le ż ą w p la n ie O p a t r z n o ś c i ( . . . ) ” . Z a p r o t e s t o w a ł r ó w n i e ż p r z e c i w k o n ie b e z p i e c z n e j w e d ł u g n ie g o p r o p o z y c ji o d c ię c ia P o ls k i o d g r u n t u c y w iliz a c ji e u r o p e js k i e j. P o s tu lo w a ł w y p r a c o w a n ie k u l t u r y p o ls k ie j, n i e z a le ż n e j o d j e d n e g o w z o r u k u ltu r y : w s c h o d n i e g o c z y z a c h o d n ie g o . I r o n i z u j e : „Ja b o w i e m , k o c h a n y P a n ie , m o g ę b y ć P o ­

la k ie m . « a ry jc z y k ie m » c h y b a n ie z o s ta n ę " .

20 Z o b . lis ty z H m a ja 1907, 15 w r z e ś n ia 1907. 6 lis to p a d a 1907.

2 F e ld m a n s p e łn ił ż y c z e n ie N a le p i ń s k ie g o i te k s t w y c o fa ł; c o się j e d n a k z n im s ta ło — n i e w i a d o m o . K a r to te k a z a w a rto ś c i c z a s o p is m p o ls k ic h A d a m a B a ra (w I n s t y t u c i e B a d a ń L i te r a c k ic h P o ls k ie j A k a d e m i i N a u k ) n ie o d ­ n o t o w u j e go.

22 L ist o tw a r ty T. M ic iń s k ie g o . „ N o w a G a z e ta " z 2 7 m a ja 1909; z o b . te ż : W obronie czci, „ K ry ty k a " 1909 z. 4.

21 T. N a l e p i ń s k i . Tadeusza M icińskiego „ N ie to ta ”. (Próba w y k ła d u ),o p . c i t .; i d e m , Tadeusza M icińskiegoN ie to ta”,

„ L ite r a tu r a i S z tu k a " ( d o d . d o „ N o w e j G a z e ty " ) 191 0 n r 2 4 - 2 6 . Z o b . lis ty d o F e ld m a n a z 2 4 k w ie tn ia , z m a ja i c z e rw c a 1910.

(8)

A p o l o g i a i kre a cj a. O p r z y j a ź n i T a d e u s z a N a l e p i ń s k i e g o z T a d e u s z e m M i c i ń s k i m 20 3

pełną idei krytykę N alepińskiego”. W jed n y m z listów z Warszawy M iciński pamięta także o tym, by zapytać Feldmana:

Czy szanowaia Pani Fełdm anowa była łaskawa wysłać p. Doli n r 3 „Krytykę” z artykułem N alepińskiego o N ie to c ie ?

U tw ory N alepińskiego i M icińskiego bezwzględnie skrytykował Andrzej N iem ojew ski — jako krytyk literacki i religioznawca — na lamach „Mys'Ii N iepodległej”. O sądził również „Krytykę” i W ilhelm a Feldmana — „nieuka” i miłośnika odm ętów mistyki nowoczesnej. W artykule D y sk u sja G alicyjska czytamy:

M istycyzm nowoczesny jest — o naszych stosunkach m ów im y — zawsze tylko objawem nieuctwa. (...) Literatura nasza, która pieni się od uczucia, jest prze­ raźliwie uboga w idee. (...) N aukow a literatura nie ma zbytu, zaś „krytycy” w rodzaju Feldm anów w prost ośmielają się szydzić z niej. (...) O wielkich przełom ach, dokonywających się w narodzie naszym, taki p. Feldman infor­ m uje ogół dopiero wtedy, gdy leciutki oddźw ięk tego znajdzie się w jakim ś wierszyku M icińskiego. (...) G dy w górze lwowscy „doktorzy” nieuw ażnie chodzą i potrącą kamyczek, w dole powstają całe lawiny kotłujących się Feld­ manów, Nalepińskich i t. p '('.

Świadectwem tam tych dni jest list N alepińskiego do Feldmana z 4 sierpnia 1910, pisany z Zakopanego, z O lc z y — miejsca „dobrow olnego w ygnania”:

0 sprawach „literackich” wolałbym zapomnieć. Skoro jed n ak M iciński i ja zo­ staliśmy wraz z Panem napadnięci w sposób tak obrzydliwy przez A. N iem . 1 skoro Pan ma m u odpowiedzieć, pozwolę sobie zwrócić uwagę Pańską na jego m etodę krytykowania N ic to ty i C h r z tu .

N iem ojew ski bow iem — krytyk żądający od innych naukowości w m etodzie — według Nalepińskiego popełnia podstawowe błędy interpretacyjne: przytacza cytaty z om yłkami ze­ cerskimi, a słowa postaci przypisuje autorow i poem atu, zarzucając m u megalomanię.

Z pow odu odczytu M icińskiego W spółczesne za g a d n ien ia religijne, wygłoszonego w kwiet­ niu 1911 roku w Warszawie, a potem jego książki W alka o C h ry stu sa , Andrzej N iem ojew ski po­ now nie dyskutuje z nim zaciekle w „Myśli N iepodległej”, w ygłoszony referat nazywając p u ­ bliczną obm ow ą jego osoby, ukrytą pod płaszczykiem polem iki z jego książką B óg J e z u s 27. W związku z tym Nalepiński publikuje w „Kurierze W arszawskim” tekst dotyczący W a lki

25 T a d e u sz M ic iń s k i b y ł s p o k r e w n io n y z n ie m ie c k ą r o d z in ą D o h r n ó w p rz e z ż o n ę — M a r ię D o b r o w o ls k ą

z B a r a n o w s k ic h .

A . N i e m o j e w s k i , D ysku sja galicyjska...M y śl N i e p o d l e g ł a " 1 910 n r 139; id e m . [ r e c e n z j a N ic to ty ] .„ M y ś l N i e ­ p o d le g ła " 191 0 n r 139, 141 s ’ 1049. "

27 A. N . [A . N i e m o j e w s k i ] , O d c zy t p . Tadeusza AUcińskiego,„ M y ś l N ie p o d l e g ł a " 1911 n r 168. N i e m o j e w s k i o d ­ p o w ie d z i a ł a ta k ie m n a z a r z u t y M ic i ń s k ie g o d o ty c z ą c e j e g o p ra c y B óg Jezus w świetle badań cudzych i w łasnych,

(9)

-o C hrystusci. W liście z 21 list-opada 1911 pisze z L-ondynu d-o jedneg-o z redakt-orów warszaw ­

skich:

Załączam przy niniejszym liście artykuł o książce M icińskiego o Chrystusie. N ie zam ierzałem o niej pisać, bo zbyt dobrze wiem , ja k razi ludzi nasza przy­ jaźń, jak łatwi są do jątrzenia się na autora N ie to ty , o której, jeżeli się nie mylę,

dwie osoby prócz m nie zaledwie coś napisały28 (...). Przed paru tygodniam i M iciński w liście do m nie [oświadczył], że dotychczas nikt o jego książce głosu nie zabrał, że boją się pisać o niej, bo się wydaje „za tru d n a ”. W spom niał w resz­ cie, że się widział z Panem i żeście Panowie wyrazili życzenie, bym ja o tym na­ pisał. Przeczytałem więc rzecz razjeszcze i ślubuję sobie, że pow iem nareszcie wszystko, co mam Warszawie z pow odu M icińskiego do powiedzenia — napi­ sałem studium , dw urozdzialow y artykuł niniejszy. Jest to jedna z najpraw do­ podobniejszych prac mych, jakie kiedykolwiek napisałem, i m oże przeceniam jej znaczenie, ale zdaje mi się, że poruszam tam rzeczy w Warszawie konieczne

do w yładow ania...

W artykule tym powraca do odczytu wygłoszonego w Warszawie:

...i tym razem ogół „inteligentny” zainteresował się najbardziej „pieprzem ”, czyli stroną polem iczną. N ie mogły ujść uwagi czytelników, zwłaszcza pism postępowych, systematyczne od dłuższego czasu napaści na autora N ie to ty ze strony Andrzeja N iem ojew skiego lubjego gierm ków (...). Jeżeli (...) postano­ wiłem skreślić kilka słów o nowej książce M icińskiego, to nie po to, aby stać się pośrednikiem pom iędzy nim a jego czytelnikam i, lecz po to, aby wskazać tej „zwartej większości”, która się M icińskiego boi, rzecz na której, jak na moście tęczowym nad przepaścią, m oże się z autorem N ie to ty nareszcie spotkać.

Spotkać się — czyli wyjść naprzeciw, przeciąć drugiem u drogę, nie om inąć go. Wejść w kontakt bezpośredni, szukać miejsc wspólnych, porozum ienia.

n ią , i j a k się o k a ż e , b e z s iln ą n a c z ł o w i e k u , k t ó r y w7 k ry ty c e o ś m ie lił się p o w ie d z ie ć , iż j e g o N ie to tyn ie z r o z u ­ m ia ł!" . M ic i ń s k i z a r z u c a ł m u m i ę d z y i n n y m i w y ja ś n ia n ie re lig ii za p o m o c ą m it o l o g i i a s tr a l n e j i p o d d a n i e E w a n g e lii k r y t e r i u m ś c is ło ś c i n a u k o w ej j a k o s t a d i u m wr e w o lu c j i w i e r z e ń lu d z k ic h i t w ó r k o m p ila c y jn y . Z a ­ rz u c a ! m u te ż tr a k to w a n ie e w a n g e l i s t ó w j a k „ s te tr y c z a ły c h u r z ę d n i k ó w w z a p a d łe j p r e f e k t u r z e ’" ( H a lk a l> C lu y - stusa). M ic i ń s k i p o d k r e ś la ł s a k r a ln ą w a r to ś ć p o s ta w y C h r y s t u s a , c h o ć n ie le k c e w a ż y ł h i s to r y c z n e j w i e d z y o n im . W e d ł u g n ie g o j e d n a k g ł ó w n y m k r y t e r i u m d la re lig ii j e s t d o ś w i a d c z e n i e w e w n ę t r z n e , p o g ł ę b i o n e p r z e ­ ż y c ie . Z o b . te ż a rt. A . N i e m o j e w s k i e g o M it. m istyka , m istyfikacja a M ic iń s k i,„ M y ś l N i e p o d l e g ł a " 1911 n r 175;

K sią ż k i [K sią d z F aust],„ M y ś l N i e p o d l e g ł a " 1913 n r 2 4 6 ; U y n zd a n ie c zy obłąkanie (A n a liz a literacka),„ M y ś l N i e ­ p o d le g ła " 1913 n r 2 4 8 .

:s O N ietociep isa li r ó w n ie ż : S. S ie r o s ła w s k i, d o d . lite ra c k i d o „ D z i e n n i k a P o z n a ń s k ie g o " 191 0 n r 3 6 ; S a v itri

[ H . Z a h o r s k a | , .M istyczna poinesY . „ S ie to ta " Iadensza M icińskiego,„ Ś w ia t" 191 0 n r 3 3 . C y t o w a n y list a d r e s o w a n y j e s t p r a w d o p o d o b n i e d o r e d a k to r a „ K u rie ra W a r s z a w s k ie g o " , w k t ó r y m u k a z a ł się a r ty k u ł N a l e p i ń s k i e g o o ]\h lc co C hrystusa(1 9 1 0 n r 3 3 9 , s. 4 - 5 ) . W liśc ie ty m c z y ta m y : „ m ia łe m w p is a n i u m o c fin a ln y c h t r u d n o ś c i d o z w a lc z e n ia , b o s ta r a ł e m się a n i n a c h w ilę n ie z a p o m in a ć , że p is z ę d la c z y t e l n i k ó w « K uriera»".

(10)

A p o l o n i a i kre a cj a. C) p r z y j a ź n i T a d e u s z a N a l e p i ń s k i e g o z T a d e u s z e m M i c i ń s k i m 2 0 5

M iciński w liście do Feldmana z 28 sierpnia 1911, pisanym z Drezna, m ów i o „otrząśnię- ciu się z błota warszawskiego”:

Trzeba mi będzie wracać. Tatry dały mi m oc nerwową, lecz na jak długo? O brzydzeniem przejm ują m nie ludzie fałszywi, próżni, złośliwi jak bazyliszki (Niem ojew ski).

Były w' Warszawie osoby, wśród których Miciński i Nalepiński znaleźli jednak oparcie. M i­ ciński pisze przecież do Zenona Przesmyckiego2 ' ze swego mieszkania przy ul. Parkowej 19:

O debrałem N orw ida tom y C i E. Zabieram się do przeczytania z wielką skwa- pliwością. Czy nie zrobiłby mi Pan wielkiej uprzejm ości przybywając na g. 6 do m nie w niedzielę? Będzie Dębicki, Lorentowicz, Nalepiński.

Zapleczem walki był jednak dla obu m iesięcznik „Krytyka”. Walki nie tyle nawet z kryty­ kami warszawskimi, co z krytyką racjonalizującą, poprzestającą na naukowej analizie poje­ dynczych części utw7oru — przeciwną krytyce „rozumiejącej", podejmującej próbę syntezy utw oru,jego całościowego ujęcia, z uw zględnieniem intuicji i subiektywnych, impresyjnych odczuć krytyka. Krytyki podejmującej polemikę, lecz życzliwej, reprezentowanej przez W il­ helm a Feldm ana3".

W poszukiw aniu piątej Ew angelii

Kiedy w latach 1911-1912 w „Sztuce” ukazuje się K ią d z F aust, Nalepiński pisze i przerabia wielokrotnie m onodram at liryczny K sią żę n icw o lu y* '. W tym czasie inform uje z Zakopanego '2:

N ie m am (...) dotąd owego nru „Krytyki" z w ierszem Micińskiego, m nie zade­ dykow anym 33.

24 D a ta lis tu j e s t n ie p e w n a . P r a w d o p o d o b n ie j e d n a k z o sta ł o n n a p is a n y w 1912 ro k u . W s p o m n i a n e to m y p is m N o r w i d a u k a z a ły się b o w i e m w 1 9 1 1 ( t o m C : Pism dram atycznych C ypriana N orw id a d z ia ł pierw szy) i 1912 r o k u

( t o m E: P ism p roz ą C yprian a N orw ida d z ia ł p ierw szy obejm ujący legendy i now ele).

,0 P o r. w y p o w ie d ź |. B a u d o u i n a d e C o u r te n a y : ..P a n N [ie m o je w s k i A n d rz e j | z a r z u c a p. F e ld m a n o w i, że, r ó ż ­ n ią c się z e m n ą w p r z e k o n a n i a c h p o lity c z n y c h , c ie rp i j e d n a k m o je w s p ó l p r a c o w n i c t w o w « K ry ty ce» ( N r 179, str. 108 2 ). fa z aś s ą d z ę , że n a ty m w ła ś n ie p o le g a p r a w d z iw a « w o ln o m y ś ln o ś ć » . B y le ty lk o s z a n o w a ć się n a w z a ­ j e m i n ie u p r a w ia ć s z c z u c ia , m o ż n a w ty m s a m y m c z a s o p iś m ie w y p o w ia d a ć z d a n ia w r ę c z s o b ie p r z e c i w n e , n ie o b n iż a ją c w c a le w a r to ś c i e ty c z n e j te g o c z a s o p is m a . P r z e c ie ż n ie j e s t e ś m y s ta d e m p o w ta r z a j ą c y m c h ó r a ln ie «za p a n ią m a tk ą p a c ie rz » , ale ty lk o in d y w id u a m i u o b y w a t e l n i o n y m i i s a m o d z ie ln ie m y ś l ą c y m i ” (O p a n u A ndrzeju N icm ojcw skim stów k ilk a . 1., „ K ry ty k a " 1912 t. 3 3 . s. 43 ).

11 W liśc ie d o F e ld m a n a , z L o n d y n u z 10 m a ja 191 2 p is z e o d e f in ity w n y m u k o ń c z e n i u te g o u t w o r u , k tó r y c e ­ c h u j e „ s u g e s ty w n y lir y z m , s y m b o lik a , r o z t r o j e n i e j a ź n i . O b e c n y K sią ż ę n ie m a n ic w s p ó ln e g o z d a w n y m —

p o z o s ta ły ty lk o te s a m e o s o b y " .

32 L ist d o W. F e ld m a n a z 16 lis to p a d a 1912.

(11)

Kiedy w 1913 roku X i ą d z . .. ukazuje się drukiem , N alepiński publikuje w „Tygodniku Ilustrow anym ” szkic P o w ieść c zy E w angelia?*4. Jego napisanie praw dopodobnie proponow ał wcześniej N alepińskiem u W ilhelm Feldman. 7 marca Nalepiński pisał bow iem do Feldmana:

K się d za Fausta znam jedynie z uryw ków korektowych. (...) D rukow anie opinii

0 tej książce uważałbym za przyjem ność i zaszczyt, gdybym czuł, że potrafię w skupieniu zapanować nad problem atem i godnie go oświetlić. Niestety, War­ szawa i życie m ordow nicze w niej, zatrute (...) nasuwa obawy, że nie potrafię naw^et znaleźć potrzebnego czasu, wobec licznych zobowiązań, jakie m ię tu więżą. D. 28 marca w yjeżdżam do Londynu, na długo. M oże tam, przeczytaws­ zy książkę w drodze (dotąd jej nie m am ), odetchnąw szy sw obodnie, recenzję czy artykuł bym napisał. Więc jeśli pilne, to proszę na m nie nie liczyć.

Artykuł ten, napisany w końcu dla „Tygodnika Ilustrow anego”, ujawnia stosunek N ale- pińskiego do twórczości mistrza. Ta „na pól powieść, na pół apologia tezy o potrzebie religii dla duszy polskiej w spółczesnej”, o tym, czym „duch Polaka mógłby być, czym być pow inien, a czym nie je s t”, zdaniem N alepińskiego urzeka swym m isterium naw et pozytywistów. B ro­ niąc m ocy ukrytej w jaźni ludzkiej, mocy Lucyfera przed upadkiem — ukazuje ona w tajem ni­ czonych ju ż w istotę bytu, człowieka posiadającego m oc Doskonałości boskiej:

M iciński z zaparciem się w rodzonego m u pędu do wieszczenia samych tylko cudow ności, szarpnąwszy najw ew nętrzniejsze pokłady swej własnej m istycz­ nej mitologii, wydarł duchow i sw'emu z trzewi dzieło, które oświeca, kształci 1 dobrą wieść niesie społeczeństwu. (...) Piekło udręki polskiej pochłonęła w sobie praca nad K się d ze m F a u stem , ale z pieklą tego czytelnik wynosi duszę oczyszczoną, ju ż tęskniącą. (...) Powieść M icińskiego (...) budzi w sercach nie ułudy czarowne, lecz świadomość uczuciową, że zginiemy, jeśli nas miłość sprawy7 wspólnej nie pojedna.

Szkic ten stał się pow^odem listu otwartego od M icińskiego, praw dopodobnie z 21 czer- wrca. M iciński pisze w nim do swego „ucznia”:

W głębokiej Waszej krytyce, wzruszonej mocą własnego natchnienia, je d n o jest wyrażenie, przeciwko którem u m uszę zaprotestować. Jest to sam tytuł: P ow ieść

c zy ew angelia?

(...) Piątej ewangelii nie ma, nie będzie i być nie pow inno. Wydana pod tym ty­ tułem francuska książka jest w strętnym nadużyciem reklam y I dlatego zesta­ wienia zbyt w/ysokiego przyjąć nie mogę, a po prostu — przez zbyt wielką skalę wymagań łamie ów tytuł wszelką rzeczywistą (jeśli jest) w artość utw oru. Jest to bow iem tylko powieść — o przygotow aniu się do Czynu.

(12)

A p o l o g i a i kre a cj a. O p r z y j a ź n i T a d e u s z a N a l e p i ń s k i e g o z T a d e u s z e m M i c i ń s k i m 2 0 7

To, że N alepiński potraktował K się d za Fausta jako księgę objawienia dla Polaków, wynika nie tylko z jego fascynacji M icińskim . Wiąże się to także z tęsknotą do syntezy polskich k om ­ pleksów i nadziei. Będzie do niej dążył w swojej twórczości, a jego szkice krytyczne będą zbie- raniem jej elementów, rozproszonych po różnych utw w ach. W dziełach Tadeusza M icińskie­ go ją znalazł — stąd ton entuzjastycznie ogłaszanej pewności.

Tadeusz M iciński uważał się jednak tylko za twórcę, który nie ma m onopolu na prawdę i nie chce budow ać systemów. C o więcej — cała jego twórczość zdaje się wyrażać tęsknotę za relacyjnym, a nie substancjalnym, kategorialnym traktowaniem człowieka i jego twórczości, za tw orzeniem go w każdej chwili od now a3'1. Jego siłę dostrzegł w pokorze wobec własnych możliwości i w odwadze ich przekraczania. Nalepiński odczytał przesłanie „mistrza" zbyt do­ słownie, akcentując głównie narodow e wartości w jego dziele i literalnie odczytując propo­ zycje ich realizacji, na co zwrócił uwagę W ilhelm Feldman:

M iciński jest siłą, nie argum entem . A siła ta nie tam spoczywa, gdzie ją zwykle chcą widzieć. (...) Istotą jego — stosunek prawdziwie religijny, jedynie religij­ ny, do siebie i do reszty świata3f>.

Dążenie do ideału, a nie pow rót do Gangesu i m ądrości aryjskiej.

W każdym razie po dzikich napaściach i pretensjach, które z a K ię d z a Fausta róż­ ne istoty wyjadowiły na m nie37 — pisze dalej w swym liście otw artym Tadeusz M iciński — Wasze i 1 11 u i c y j n e 11 j ę c i e t w ó r c z o ś c i, jako potrzeby głoszenia tego, co dla artysty jest ewangelią — było też dla m oich uczuć spo­ łecznych — dobrą nowiną.

W yczucie i wiara

Właśnie ta intuicyjność w ujm ow aniu cudzej twórczości, odnajdywanie w niej tego, co dla piszącego o niejjest najcenniejsze, jest znam ienne dla artykułów Tadeusza N alepińskiego38.

O d pierwszych tekstów o twórczości M icińskiego w „Tygodniku Ilustrow anym ” i „Kry­ tyce” Nalepiński posługuje się językiem , który sam ma cechy poetyckie. Przechw ytuje

15 Z o b . W. G u to w s k i . II 'prow adzenie do X i(g i Tajem nej. S tu d iao twórczości la d e u sz a M icińskiego.B y d g o s z c z 2 0 0 2 , ro z d z .: Z y c ie now e.s. 3 4 3 .

1,1 W F. [W. F e ld m a n ] , N a jm ło d si w literaturze polskiej,o p . cit.

,7 M ię d z y in n y m i: [A. N i e m o je w s k i] , W y u zd a n ie c zy o b łą k a n ie .... o p . cit. C z y ta m y tu o K siędzu Fauście:„ R z e c z to r ó w n i e p r e t e n s j o n a l n a i b e z s e n s o w n a ,j a k s k a n d a l i c z n i e n ie g r a m a ty c z n a i n ie s t y lis ty c z n a " . P o d o b n e z a r z u t y s ta w ia n e są tw ó r c z o ś c i N a le p i ń s k ie g o .

N a tę c e c h ę z w ró c ił u w a g ę m ię d z y in n y m i [W. F e ld m a n ] (x ). S p ra w o zd a n ia . Tadeusz N a le p iń sk i: „ O n id zie!

R z e c z o K ró lu -D u ch u R osji".„ K ry ty k a " 1907 z. 7 - 8 . C z y t a m y tu : „ S p e c ja liś c i b ę d ą m ó w ili o z n a w s tw ie — k ry ­ ty k lite ra c k i h o ł d ty lk o o d d a ć m u s i g łę b o k ie j in tu i c y j n o ś c i i d a r o w i c h a r a k t e r y z a c ji, jaka się p rz e b ija z m n ó s t w a p o r t r e t ó w lite ra c k ic h " . F e ld m a n p r z y z n a j e , że m o ż n a 11111 z a r z u c ić „ je d n o s tr o n n o ś ć , n a g in a ją c ą ż y cie i a u t o ­ r ó w d o z a s a d y a priorip o s ta w io n e j ( . . . ) . N i c r o s z c z ą c s o b ie k o m p e t e n c j i d o z n a w s tw a l i t e r a t u r y ro s y js k ie j, w s z k ic u p o w y ż s z y m w i d z i m y j e d n a k lu k i z b y t p o w a ż n e , b ra k i t w ó r c ó w z b y t w y b itn y c h , a b y o s w o b o d z ić się o d w r a ż e n i a z b y tn ie j t e n d e n c y jn o ś c i. O s t a t e c z n i e — k ie d y ż m e ta fiz y k a lic z y ła się z a n a d to z e m p i r y z m e m ? ’’.

(13)

brzm ienie słów swego mistrza. „Przedziw ne, gorączkowe w izje”3 ) zbliżają nie tylko C h rze st i N ie to tę , K się d za Fausta i K sięcia niew oluego. W dzierają się one do szkiców o M icińskim . M ó ­ w ienie, że je st on tym, „którem u sądzono czytać z ksiąg tajem nych, że jest ja k człowiek z dna studni spozierający na świat”, gdy wierzy, i „jako nadczłowiek, «budowniczy nadgw iezdnych miast»’', gdy w ątpi40, nie wskazuje na postawę recenzenta, ale raczej eseisty, zajętego internali­ zacją om aw ianych utworów. Sam N alepiński zresztą pisze o swoim szkicu dotyczącym W a lki

o C lu ystn sa : nie jest to recenzja z przeczytanej książki, lecz raczej wstęp do niej, rzut oka na

m etodę i „pewne w nioski”41. Pisząc o N ie to c ie, wplata jej opis do toku własnych rozważań. U tożsam ia się z odnalezionym i w niej sensami, wartościami, odnalezionym i przez siebie — jej czytelnika.

Jak postrzegał swą rolę jako krytyka? Wskazać rzecz, na której m ożna się spotkać z auto- rem jak na moście — tak określa swoje zadanie, pisząc o W alce o C lu y stn sa . N ie chce pośredni­ czyć, tłum aczyć dzieła na inny język, język krytyki. C hce doprow adzić do m ożliwie bezpo­ średniego k ontaktujego autora z czytelnikiem . Dlatego punktem wyjściajest dla niego w r a ­ ż e n i e , i m p r e sj a wyniesiona z kontaktu z utw orem . Zam iast objaśniać dzieło — pisze o nim z p u nktu widzenia czytelnika, subiektywnego, ale i zw róconego ku w spólnocie czytel­ ników myślących i czujących podobnie. W jed n y m z artykułów czytamy:

Przeczuwam , że w szalonych otchłaniach, jakie rozwarł M iciński w B a zy lissie

T eofaim , każdy z czytelników7 ujrzy inne odbicie swego lucyferyzm u. (...) D la­

tego w olno każdem u wrzucać swój kam ień w przepaść zaiste bezdenną42.

N ie to tę zaś odbiera jako dzieło poety, którego wyobraźnia „działa na czytelnika jak ha­

szysz”:

N ikt mię nie przekona, że czytając N ie to tę , tu przy swym biurku w Paryżu, nie je ste m A ryam anem , w spinającym się na urw iska zam ku Z ulim y. (...) Chciałbym dopom óc uw ażnem u jej czytelnikowi w przedostaw aniu się real­ nym poprzez mistyczne puszcze — zawrze z całą świadomością ostatecznego celu, który nas wiąże z autorem : Prawdy43.

N alepiński stawia czytelnikowi — a w7ięc i sobie — wymagania:

Całą mocą własnej poezji i w iary uderzm y o kraty, odgradzające nas od poetyc­ kiej wizji, i jeśli ma ona być na wspaniałym rydwanie, spłoszmy konie, zdru- zgocmy rydwan, zajrzyjmy poezji w żywą twarz. Potrzeba jak zawsze — odw a­

S. P a z u r k ie w ic z , o p . cit.

4(1 T. N a l e p i ń s k i . Tadeusza M icińskiegoB a zylissa Feofanu",o p . cit.

4 L ist d o r e d a k to r a w a r s z a w s k ie g o z 191 0 r. [w :] L isty lite ra tó w 7 i u c z o n y c h p o ls k ic h , g łó w n ie z X I X w ie k u ,

B N 1 1 1 2 6 7 4 ^ "

42 T. N a le p i ń s k i. O M ic iń s k im . „ T y g o d n ik I lu s t r o w a n y " 1 9 0 9 n r 18, s. 3 5 7 . 4! I d e m . Tadeusza M icińskiego „ N ieto ta " (Próba w y k ła d u ),o p . cit.

(14)

gi. Odwaga tutaj, znaczy to: praca myśli, przeżywanie w spólne z poetą, czyli zdobywanie twórcze jego w irchów 44.

Styl N ie to ty zaś, pozornie tak zawikłany i przepaścisty,

...w yda się bitym gościńcem dla wspaniałego rydw anu, ale tylko wtedy, gdy p o w o l n i j e g o s u g e s t i i m a g i c z n e j, postanow im y przedzierać się przez m etafizyczne paszcze skarłowaciałych, a niegdyś olbrzym ich lepidoden- dronów z tym uczuciem ukochania tła — Tatr, ludzi — T urow czyków ... Dlaczego w arto poddać się tej sugestii magicznej?

Magia M icińskiego to owo organiczne myślenie mickiewiczowskie, dziś m oże tylko w Polsce możliwe: odkrywanie prawdy jednocześnie m y ś 1 q i c z u - c i e 111, r o z 11 m e m i s e r c e m — mistyka instynktów i przeczuć. N a innym miejscu godziłoby się udow odnić, że wszystkie prawdziwie wieszcze utw ory pisarzy polskich poczęte zostały w stanie jakiegoś nadprzyrodzonego oglądania rzeczy samych w sobie; że w ykonanie ich literackie je st tylko procesem sciosy- wania i obnażania pewnej mistycznej, objawieniem wskazanej treści; że na sku­ tek tego w Polsce niem ożliw ym jest stw orzenie form alnie doskonałego arcy­ dzieła, ponieważ mina nieokiełznanego, buntow niczego uczucia rozsadza po­ tęgą tęsknoty najtęższe m urow ania intelektu, niby filigranowe koronki wieży­ czek, inaczej mówiąc — wszelką formę.

Prawdziwe arcydzieło nie jest skończone, doskonałe formalnie. A więc poszukiwanie „piątej Ewangelii" nie jest szukaniem konkretnego, doskonałego w yrazu w jed n y m dziele — jest „sciosywaniem” tek stó w — jej fragmentów, przedzieraniem się przez rozsadzone emocją formy. Przeżywaniem wspólnie z poetą i w yczuciem jego wizji, zaw ierzeniem jego sugestii, dotyczącej „jakiejś innej pozarealtiej i niesprawdzalnej praw dy”.

Prawdę tę wyrażają dość często spiętrzenia symboli, co w ocenie Jana Lorentowicza po­ w oduje, że strofy C h r z tu przypominają

...runy, których kształty spalone zostały w ogniu duszy. Suną mgły pięknych obrazów, kłębią się olbrzymie m etafory „wieszczenia”, niby u Pyt ii ustawionej na trójnogu nad pieczarą43.

W śród symboli takich są, jak u M icińskiego, Tatry — „serce granitow e” ojczyzny; są sym ­ bole rom antycznego m esjanizm u i mitologii greckiej, tworzące w ieloznaczne kombinacje, w edług zasady, że

...im głębszym, sanioistniejszym staje się życie, tym ciemniejszymi i trudniej dostępnym i stają się symbole, gdyż tym bardziej nieprzew idzianym i i niezwy­

A p o l o g i a i k re a cj a. O p r z y j a ź n i T a d e u s z a N a l e p i ń s k i e g o z T a d e u s z e m M i c i ń s k i m 2 0 L)

44 I d e m , Tadeusza M icińskiego „N ietota", „ L ite ra tu ra i S z tu k a " , o p . cit.

(15)

kłymi stają się widzenia, napotykane przez poetę na sam otnych, przez nikogo nieuczęszczanych drogach, drogach jego własnej duszy46.

Lorentowicz określa C h r z e s t, w którym N alepiński — jak sam stwierdza we wstępie do swego utw oru — zamkną! „cale swoje Ja ”, jako „jeden z etapów jego poetyckiej w ędrów ki do źródeł duszy narodow ej”47. N alepiński chce dotrzeć do istoty ducha Polaków choćby poprzez zniszczenie iluzji o nich, ukazanie ich najgłębszych kompleksów. W łaśnie to sięganie głębin duszy narodowej M iciński cenił u Nalepińskiego, rozpoczynając szkic ojego książce O n id zie ! słowami:

W Polsce dzisiejszej nie w olno głęboko zaglądać i wpatrywać się w' tajnie duszy. Biedni my! (...) Inaczej kochał Rosję Dostojewski —

którego N alepiński uczynił jed n y m z głównych bohaterów swej pracy.

Jako zapowiedź kolejnego etapu twórczości Lorentow icz traktuje cytat z artykułu N ale­ pińskiego w7 „Tygodniku Ilustrow anym ”4*:

W echach groźnego dnia wczorajszego słyszymy i żal, i gorycz, i skargę, ale za- m ilkłyjuż śpiewy Tyrteuszowe. . . P o t r z e b a n a m b u d o w n i c z y c h — w i ę c s i ę g n i j c i e d o r u m o w i s k p o l s k i e g o d u c h a, odrzućcie gruzy i próchno, a znajdziecie jeszcze dość kamienia i m etalu na sypanie pod­ walin dla obronnego zam ku (...) potrzebna tu pełna nadziei pieśń Legionów, z ukochania, karności i zapału poczęta, potrzebny śpiew Zygfryda, radośnie skuwającego szczątki miecza.

Jak wiele tu M icińskiego, ale i innych „budzicieli n aro d u ”: Słowackiego, Wyspiańskiego, Żerom skiego, Struga. N alepiński przeżywa ich wizje, buduje z nich swoją twórczość. W iele fragm entów C h r z tu zbudow anych je st z parafraz w ersów Żerom skiego, W yspiańskiego, Sło­ wackiego, Mickiewicza. Jest to je d n a k zam ierzone. Poeta w rosły w tradycję czerpie z niej, by rozwinąć swą myśl.

Tę zależność od twórczości i poglądów innych tw órców zauważył ju ż w pracy o K ró -

Iti-D iic h n R o sji Adam C rzym ała-Siedlecki4;. N azyw ają łatwowiernością, niew olniczym za­

m iłow aniem do bogatego i pięknego piśm iennictw a. W jego ocenie postawa N alepińskiego je st krokiem wstecz. Jednak tak nie jest: szkice N alepińskiego nie są bow iem krytyką literacką mającą za zadanie recenzować czy opisywać. To raczej rodzaj d o k u m en tu osobistego, utrw a­ lającego kształtowanie się myśli, poszukiw anie potw ierdzenia dla własnych przekonań w^ dziełach innych twórców. Taka postawa nie była jego ułom nością: był przecież w stanie pi­

46 W. |.. Tadeusz M iciń ski — „I V m r o k u g ir ia z tl. P o e z je”, „A teneum " 1903 z. 1, s. 104.

47 „Literatura i Sztuka" 1911 n r 11.

4* T. N alepiński .A postolstw o sm u tku , „Tygodnik Ilustrow any” 191 1 nr 3. s. 44.

(16)

A p o l o g i a i kr ea cj a. O p r z y j a ź n i T a d e u s z a N a l e p i ń s k i e g o z T a d e u s z e m M i c i ń s k i m 21 1

sać inaczej, trzeźwo, a nawet dow cipnie oceniając zjawiska kultury. Świadczą o tym chociażby jego szkice teatralne ’".

Czy, kom ponując swą twórczość z pogłosów' twórczości innych, był bardziej myślicielem czy poetą? Z dania były podzielone już za jego życia. W edługjana Lorentowicza był raczej m y­ ślicielem 31. W edług W ilhelma Feldmana — poetą3“.

Ezoteryzm N alepińskiego operuje chętniej pozytywnym i m etodam i poznania niż „ekstazą” — pisze Lorentowicz — i stąd w nim dotychczasowa przewaga wy­ tężonej, górnej, namiętnej ideologii nad bezpośrednią twórczością poetycką.

Ideologia ta, wyrażająca się w nieustannym roztrząsaniu taktów zbiorowego życia, odw o­ ływała się do m esjanizm u33 — ale nie jako składania z Polski ofiary Chrystusowej za grzechy świata. O dnosi się do m esjanizm u „niewyrzekającego się ani jednego sposobu walki o w ol­ ność bezwzględną, zdobywczego, świadomego odrębności duchowej Polski”. W myśl tej ideologii N alepiński ocenia O z im in ę Wacława Berenta34 jako

...pstrą mozaikę myśli, szlifowanych przez pierw szorzędnego artystę-cyzela- tora, kom binow anych przez gorszego znacznie ideologa, zdobiących posadzkę niesłychanie słabej, jak na polskiego ducha, świątyni.

W ocenie tej nie zgadza się bow iem na tw orzenie gabinetowych powieści, nieprowa- dzących do rozwiązania problem ów „woli czynu, która w' Polsce bardziej niż gdzieniegdzie jałow ieje”33.

Ta namiętna ideologia to kolejne źródło tak emocjonalnej, zaangażowanej krytyki literac­ kiej . O na też nadaje ton utw orom poetyckim Nalepińskiego. W C h rzcie wyraża się w marzeniu:

Ach, jeśli Polska ju ż ma być C hrystusem — niecli na nią spadnie Weroniki chusta (...) N iech nam nie będzie boska ręka m usem ,

lecz niech uśm iechem oczaruje usta — niech każdy gwóźdź, w drążony w żywe ciało, na wieki krzyczy: już się dokonało36!

50 N a p r z y k ła d : M y ś li o teatrze.H a m le tna scenie.„ L ite r a tu r a i S z tu k a " 1910 n r 9-10.

M „ L ite r a tu r a i S z tu k a " 1911 n r 11.

-s: W. F. [W F e ld m a n |: N a jm ło d si ir literaturze polskiej. 1 1 'ladeusz N a le p iń sk i.o p . cit. ” Fo r. T. N a l e p i ń s k i [w s tę p d o :] C h rzest, f a n ta z ja polska, K ra k ó w 1910.

54 I d e m . „O z i m i n a ”, „ L ite r a tu r a i S z tu k a " 1911 n r 5, s. 1-2.

55 Ib id em .N a l e p i ń s k i - r e c e n z e n t p is z e d a le j: „ D a r e m n i e s z u k a m w p o w ie ś c i a u t o r a Próchnas ło n e c z n e g o w ę ­ z ł a . . . D a r e m n i e ? L e c z o to p r z y p o m in a ją m i się «słow a» B a ro n a ( ..• ) : — N a l e ż y u k o c h a ć ż y cie — m ó w i d o s z e ­ r o k o o tw a r ty c h o c z u N i n y b a r o n — n a d s m u t e k w s z y s tk ie g o , c o j e s t , lu b b y ć m o ż e ( . . . ) . A c h , d la c z e g ó ż to a u ­ to r ( . . . ) n ie r o z w in ą ł p r z e d n a m i « d r a m a ty c z n ie » te z y b a r o n a o lo s a c h w lb l s c e d z ie ln o ś c i c z y n u ? " .

(17)

Z kolei Feldm an docenia bogactwo w idzeń, tem po rytm ów C h r z tu . Woli czytać tę „jedną z najpoetyczniejszych książek” niż spierać się z jej autorem o słuszność teorii o korzeniach myśli polskiej:

N ie w stronie myślowej istota poezji Pańskiej, lecz w uczuciu. Żyje w7 Panu ta cicha ekstaza, która poecie świat uświęca, świat przeobraża, świat każe przeżyć w halucynacjach i uniesieniach. Ekstatycznym też styl Pański, halucynacjami widzenia, uśw ięconym D obro i Zło, jako jednakow ej potęgi dźwignie duszy.

Być m oże obaj krytycy, zarów no Feldman, jak i Lorentow7icz, mieli rację. Przecież to uświęcenie świata w ekstazie, jego przeżycie w uniesieniu nie wyklucza „organicznego m y­ ślenia mickiewiczowskiego”, odkrywania prawdy myślą i czuciem . Przecież recenzja O z i m i ­

ny, zanim nazwie utw ór „pstrą mozaiką m yśli”, rozpoczyna się pełną ekspresji i symboliki

narracją o sponiew ieranym i ogarniętym niem ocą gladiatorze polskim , który nasłuchuje pie­ śni niosącej słowa otuchy. „N ie mogę nie zacząć tak lirycznie, gdy m am m ów ić o O z im in ie Wacława B erenta”, powieści poruszającej, lecz nie przynoszącej nadziei ani mobilizacji do działania — usprawiedliwia się N alepiński .

Być m oże Nalepiński był lepszym myślicielem niż poetą. Czasem jakby um yślnie zapo­ mina o tym, że kształt utw oru m usi wyrażać jego zamysł, aby ten był jasno odczytany37. Ta je ­ go niedbałość — to może jed n ak ostentacyjne wskazanie na brak dostatecznie pojem nej for­ my?

Szkice literackie N alepińskiego m ożna uznać za klucz do zrozum ienia charakteru jego twórczości. Z aśjego przyjaźnie — w tym nawiązaną później przyjaźń z A ndrzejem Strugiem , który zresztą także pozostawał pod urokiem M icińskiego38 — wskazówką do uzupełnień jego twórczej autobiografii, w której tak silnie koleje życia splotły się z charakterem i losem u tw o ­ rów.

★ ★ ★

Myśliciel, który uważał się za poetę. Poeta w tekstach krytycznych. N iedookreśleniejego twórczości, której najbardziej reprezentatyw ne utw ory Lorentow icz określił we w spom nia­ nym artykule jedynie jako etap ^ — to Nalepiński, jakiego zapam iętano, a potem — zapo­ m niano, zniechęcając się do twórczego niezdecydowania.

57 Z a r z u t te n p o s ta w i! m u J a n L o r e n t o w i c z w e w s p o m n i a n y m a rty k u le .

Z o b .: E. K o z ik o w s k i, M ię d z y praw dą a plo tką . W sp o m n ien ia o ludziach i czasach m in io n ych , K r a k ó w 1961, s. 9 7 - 9 8 ( r o z d z . A n d r z e j S tru g ):h a s ło A n n y M ic i ń s k ie j, o p . c it.; K. K o liń s k a : L is ty do niekochanych,o p . cit. „T a­ d z ia o p ę ta ła k o le jn a fa s c y n a c ja — n ie w y p ie ra ją c a M ic i ń s k ie g o , ale ró w n o le g ła : A n d r z e j e m S t r u g i e m ..” ( H . N a ł e p i ń s k a - P i e c z a r k o w s k a . Tadeusz N a le p iń sk i na tle ro d zin y,o p . c it., s. 8 3 ). Z o b . te ż : T. N a l e p i ń s k i , O A n ­

drzeju S tru g u ,„ L ite r a tu r a i S z tu k a " 1911 n r 17.

„ N a l e p i ń s k i je s t w e p o c e m o z o l n e g o tw o r z e n i a s a m e g o s ie b ie . O k r e s to je s z c z e m g ła w ic o w y . W p o e c i e t o ­ c z y się d z isia j w c ią ż p ł o m i e n n a w a lk a p o m i ę d z y j e g o u c z u c i e m , ż ą d n y m r o z l e w n o ś c i lir y c z n e j, a j e g o n i e s p o ­ k o jn ą m y ś lą , p o s z u k u ją c ą g o r ą c z k o w o Id e a łu " . (J. L o r e n t o w i c z , Tadeusz N a le p iń sk i.o p . c it.).

(18)

A p o l o g i a i kr e a cj a. O p r z y j a ź n i T a d e u s z a N a l e p i ń s k i e g o z T a d e u s z e m M i c i ń s k i m 2 1 3

„Za tru d n a ” twórczość M icińskiego6", jego zbyt herm etyczne dla szerokiej publiczności rozum ienie „duszy polskiej” i „metafizyka, której nadawano obelżywe lub entuzjastyczne określenie”61, rzucają pewne oświetlenie na problem nieobecności Nalepińskiego w świado­ mości literackiej pokoleń. Propagując twórczość swego mistrza, otrzym ał etykietkę epigona, naśladującego w dodatku niezrozum iałego artystę.

D o ukonstytuow ania tej opinii przyczyniło się wiele faktów: przedwczesna śmierć tw ó r­ cy, w ydanie tylkojednego, wczesnego tom u poezji i rozproszenie późniejszych utw orów po­ etyckich po licznych czasopismach, niem ożność przedstawienia publiczności — zarówno w torm ie książki, jak i inscenizacji — dram atu, który uważał za dzieło swrego życia: K sią że n ie- i r o ln y '2.

O w szem , m ożna określić charakter jego twórczości zależnościami od mistrzów, zwła­ szcza od M icińskiego. Po bliższym poznaniu apologia M icińskiego okazuje sięjednak „apolo- gią tezy o potrzebie religii dla duszy polskiej w spółczesnej”63. M oże zatem warto rozpoznać indyw idualny charakter tego prawie nieznanego poety, podróżnika, reportażysty (Pazurkie- wicz uważa, że reportaże z podróży na Islandię zasługują na oddzielne opublikow anie), w e­ dług niektórych megalomana i narcyza, w edług przyjaciół — człowieka obdarzonego błysko­ tliwą inteligencją i poczuciem hum oru.

Ile w nim było z apologety, a ile z oryginalnego twórcy? Pytanie takie, postawione w7 sto­ sunku do twórców7 dzisiejszych, którzy oficjalnie tworzą swe światy z form już istniejących, wydawałoby się naiwne. N adużyciem byłoby przekreślić tradycję i kategorie, w edług których dawniej postrzegano dzieła, ale może potrzebnajest nowa perspektywa, która pozwoli odkiyć dla literatury Tadeusza Nalepińskiego. Pozwoli ukazać jego drogę poszukiwań w spólnoty z czytelnikiem , jego intuicje, impresje oraz zaproponow ane przez niego nowe rozum ienie m esjanizm u, m istycyzm u, metafizyki — pojęć związanych z zakorzenioną w rom antyzm ie poezją, która ma zm ienić kraj

611 E d w a r d K o z ik o w s k i (o p . c it.) w s p o m in a , że p ie r w s z y to m p is m M ic iń s k ie g o w y d a n y w 1931 r o k u ro z s z e d l się w z n i k o m e j lic z b ie e g z e m p la r z y i n ie p o k ry ł n a w e t d z ie s ią te j c z ę ś c i w y ło ż o n y c h n a d r u k f u n d u s z y . N a d a l­ s ze t o m y n ie m o ż n a b y ło z n a le ź ć w y d a w c y

''' T. W r ó b le w s k a . Recepcja, czyli n iep orozum ienia i mistyfikacje, [w : ] S tu d ia o Tadeuszu M ic iń s k im .re d . M . P o d r a - z a - K w i a tk o w s k a , K r a k ó w 1979.

h: D r a m a t te n , w y z n a c z a ją c y r y tm p r z e m i a n tw ó r c z o ś c i N a l e p i ń s k ie g o . z a s łu g u je n a o s o b n e o m ó w i e n i e . W li­ ście d o W ilh e lm a F e ld m a n a , p is a n y m z P a ry ż a 13 c z e rw c a 1914. N a l e p i ń s k i o d p o w ia d a na p r o ś b ę o p o d s u m o ­ w a n ie d z ie s ię c iu la t sw o je j p ra c y : „ u w a ż a łb y m za n i e k o m p l e t n e le d w ie s p r a w o z d a n ie , d o p ó k i d r a m a t m ó j

K siq ż ę uiew oluy n ie u k a ż e się, je ś li n ie n a s c e n ie , to p rz y n a jm n ie j w d r u k u . W ło ż y łe m b o w ie m w j e g o b u d o w ę

c ałą w ła s n ą id e o lo g ię t e a t r u d w o is te g o . ( . . . ) Z ł y lo s ścig a te n m ó j u t w ó r — p a rę ra z y j u z m ia l b y ć g ran y . A le n a ­ g le się d y r e k t o r o w i e ro z m y ś la li. A z w r e s z c ie , g d y g o « s p rz e d a łe m » w7e L w o w ie n a j e s i e n i r [ o k u | z |e s z l e g o ] s p ó łc e ( . . . ) ze « S c e n y i E k r a n u » , p i s m o n ie ty lk o z r o b iło k la p ę , a le n a w e t w y g ra w s z y p ro c e s o o d s z k o d o w a n ie ( . . . ) w ż a d e n s p o s ó b n ie m o g ę tej s u m y w y d o b y ć . A to b y la b y j e d y n a d ro g a m a te r ia ln a d o w y d a n ia r z e c z y w ł a s ­ n y m n a k ła d e m " .

(19)

.. .szum nych slow i uroczystych mów, gdzie święcimy um arłych, a gubim y ży­ wych, gdzie prawda je st w archolstw em , a nogi służą nie do stąpania na szczeble postępu, a do podstawiania bliźnim 04.

Cytaty

Powiązane dokumenty

• Rufus – jego tata jest policjantem, dlatego Rufus może przynosić na plac zabaw policyjny gwizdek i zostawać sędzią podczas meczy w piłkę nożną. • Ananiasz – nosi

Nie ma zatem zbyt wiele miejsca dla pacjentów pierwszorazowych i spora ich część wraca do lekarza rodzinnego, który stara się prowadzić leczenie.. W to wszystko należy

Od wiosny 1807 roku, kiedy cesarz powołał tak zwany Pułk Lekkokonny - Regiment de Chevau-Legers Polonais de la Gardę Impćriale - polską jednostkę wcieloną do armii

Wolontariat jaki znamy w XXI wieku jest efektem kształtowania się pewnych idei.. mających swoje źródła już w

Badacze literatury polskiej zgadzają się też z tezą postawioną niegdyś przez Kazimierza Wykę, że Kraków był faktyczną stolicą Młodej Polski.. Ważną rolę w

Jak wiemy nasz Bóg jest miłością, a przecież miłość nie jest możliwa bez wolności.. Miłość między ludźmi też opiera się na

 Czas wiary jest podobny do czasu zasiewu; nie trzeba tracić ducha i nie wolno załamywać się – aż do końca. Bądź wytrwały do czasu, kiedy bę- dziesz mógł zebrać co

Najczęściej ozna- cza to również po prostu czytanie, ale zdarzały się i oryginalniejsze po- mysły (np. grupa, która pracowała nad wierszem złożonym z serii zdań