DYSKUSJA
52&=1,.,36<&+2/2*,&=1(QU
236
EMPIRYCZNA PSYCHOLOGIA CHRZECIJAN
JAKO NAUKOWA PODSTAWA
PSYCHOLOGII CHRZECIJASKIEJ
W tych uwagach chciałbym pomin niedoskonałoci tekstu ks. Romualda Jaworskiego (dalej: RJ). Nie brakuje w nim fragmentów niejasnych, zda trud-nych do zrozumienia i pewtrud-nych niecisłoci.
Sprawa, któr porusza Autor, jest jednak wielkiej wagi i szkoda byłoby, gdy-by osogdy-by, których uwag moe przycign tytuł artykułu, skupiły si na „literze” tekstu i wskutek tego zniechciły si do wniknicia w jego „ducha”. Ja odczytuj intencje RJ jako arliwe wołanie o uznanie prawomocnoci psychologii chrzeci-jaskiej.
Dawniej psycholodzy – chrzecijanie – byli społecznie mało widoczni, by nie rzec – niewidoczni. Wyjtek stanowili psycholodzy, którzy byli zarazem du-chownymi. Sprawa ta zasługuje na osobn refleksj. W ostatnich latach, m.in. za spraw stowarzysze psychologów chrzecijaskich, które powstały na wiecie i w Polsce, o czym pisze RJ, łatwiej jest dostrzec wieckich psychologów chrze-cijan. Dua ich cz to terapeuci.
Kwesti sporn jest pytanie, czy psychologia uprawiana przez naukowców chrzecijan róni si bd powinna si róni od psychologii uprawianej przez niechrzecijan. Analogiczne pytanie dotyczy psychoterapii.
Moja odpowied na te dwa pytania, podobnie jak odpowied RJ, jest twier-dzca, i ciesz si, e w Jego tekcie znalazłem kilka argumentów na rzecz tego stanowiska. Skupi si tu na dwóch argumentach, przy czym wyjd nieco poza sformułowania RJ.
Po pierwsze, w postmodernistycznym wiecie uległo rozchwianiu pojcie normy i patologii. Psycholog chrzecijanin moe oprze si tej tendencji, ponie-wa ma – oprócz rozumu – wieczny kompas w postaci Ewangelii i nauki Kocioła.
Jednym ze ródeł rozstrzygni, co jest norm, a co patologi, stało si gło-sowanie. W głosowaniu, jak wiadomo, nie zawsze licz si racje, czsto liczy si siła nacisku. W rezultacie mamy sytuacj, e aktywny seksualnie gej twierdzi, e jego zachowania nie s zaburzone, a człowiek, który cierpi z powodu pragnie homoseksualnych, moe usłysze, e jego rozterki to patologia i powinien zaak-ceptowa swe skłonnoci. A wszystko zaczło si od głosowania w
kilkuosobo-DYSKUSJA 237
wym gronie członków zarzdu Amerykaskiego Towarzystwa Psychiatrycznego w grudniu 1973 r.
Przyjmuje si te statystyczne kryteria normalnoci. Na przykład z rozpo-wszechnienia masturbacji wyciga si wniosek o jej naturalnoci i dopuszczalnoci. Terapeuta chrzecijanin dysponuje na szczcie kategoriami ocennymi, które nie podlegaj głosowaniu i nie zale od rozkładu ludzkich opinii. Tak kategori jest midzy innymi pojcie grzechu. Nazywajc grzech po imieniu, psycholog chrzecijanin moe nie róni si od psychologa wyznajcego judaizm czy islam, ale z pewnoci wszyscy oni s w lepszej sytuacji ni psycholog agnostyk czy ateista, którzy nie dysponuj absolutnymi kryteriami nagannoci czynów. Oczy-wicie, negatywna ocena grzechu nie powinna prowadzi do odtrcenia grzesznika. Po drugie, jeszcze do niedawna psycholodzy chrzecijanie zajmujcy si dzia-łalnoci naukow mogli uwaa, e nieroztropne jest planowanie bada, które – cho istotne dla chrzecijan – mog by trudne do przeprowadzenia lub maj ma-łe szanse na publikacj (na przykład: jak współczeni psycholodzy chrzecijanie pojmuj dusz). W dobie Internetu nie musimy si obawia, e wyniki bada lub rozwaa prowadzce do wniosków niepoprawnych politycznie czy wykraczaj-cych poza to, o czym aktualnie przyjto pisa, nie ujrz wiatła dziennego. Przy okazji powiem, e nie rozumiem, dlaczego cigle jeszcze tematem tabu w psycho-logii jest „dusza”. Jest dla mnie jasne, e w psychopsycho-logii empirycznej nadal jest miejsce dla duszy, poniewa ogromne rzesze ludzi, i to nie tylko niewykształco-nych, nadal w ni wierz.
Co chrzecijanie myl o duszy, o zbawieniu, o granicach midzy grzechem a zachowywaniem przykaza w rónych sprawach, o tym, kto jest chrzecijani-nem a kto nie, jak pomaga ludziom w odkrywaniu chrzecijastwa, na czym polega rozwój moralny chrzecijanina – oto przykładowe tematy warte bada naukowych. Takie badania nad chrzecijanami bd w naturalny sposób inspiro-wane antropologi chrzecijask i bd upowania do refleksji normatywnej z perspektywy chrzecijaskiej. I to bdzie naukowa psychologia chrzecija-ska. By moe trzeba bdzie na nowo przemyle kwesti operacyjnej definicji chrzecijanina. Przyda si refleksja nad rozsdn taksonomi rónych podgrup w obrbie chrzecijastwa dla celów porówna wewntrzgrupowych. (Dla celów porówna midzygrupowych warto przemyle taksonomi niechrzecijan). Wy-niki bada tak rozumianej psychologii chrzecijaskiej bd zapewne przydatne dla terapeutów chrzecijaskich.
DYSKUSJA 238
Na jednej z konferencji polskiego Stowarzyszenia Psychologów Chrzecija-skich uwiadomiłem sobie co, co uznałem za unikaln cech psychoterapii chrzecijaskiej i co – w moim odczuciu – nadaje jej prawomocno. Otó, jeli psycholog, który informuje, e jest psychologiem chrzecijaskim, wie, e pacjent take uwaa si za chrzecijanina, ma moralne prawo zapyta pacjenta, czy nie zechciałby on wspólnie z nim poprosi Jezusa o rozwizanie problemów pacjenta. Jeli psycholog nie zna stosunku pacjenta do chrzecijastwa, to – jak słusznie wskazuje RJ – bdzie naturaln rzecz, e go o to zapyta. Jeli zastanawiamy si nad uzasadnieniem tego, dlaczego pacjent ma modli si sam lub wspólnie z psy-chologiem, warto pamita o sukcesach w zdrowieniu, jakie maj samopomoco-we grupy Anonimowych Alkoholików (i pochodne wspólnoty: osób bliskich al-koholikom, narkomanów, hazardzistów, seksoholików, arłoków itd.). Program zdrowienia w tych grupach, oparty na tzw. 12 krokach, da si streci jako de-nie do odnowienia kontaktu z Bogiem.
Jest zrozumiałe, e terapeuci chrzecijanie nie bd siga po pewne techniki psychoterapii areligijnej. Przykładem takich oddziaływa niezgodnych z chrzeci-jastwem moe by zachcanie do masturbacji przy rozwizywaniu problemów seksualnych.
Wydaje si, e empiryczna psychologia chrzecijaska, pojta jako badanie oraz terapeutyczne uzdrawianie ycia, przey i pogldów chrzecijan, inspiro-wane przez chrzecijastwo i interpretoinspiro-wane w wietle chrzecijastwa, moe by antidotum na zagubienie wiatowej psychologii religii, która zabrnła w zaułek mtnych poj („duchowo” itp.). Mtlik, jaki rzuca si w oczy nawet przy zwy-kłym wertowaniu grubej monografii Wulffa (1999) pt. Psychologia religii, moe by rezultatem eklektycznego podejcia autora, który zagubił si na terytorium, w którym zabrakło mu trwałych punktów orientacyjnych.
Tekst RJ jest daleki od klarownoci, w wielu miejscach wymaga korekty, ale jego zasadnicza idea wydaje mi si słuszna. W podejciu RJ wida ch oparcia psychologii chrzecijaskiej na trwałym fundamencie antropologii chrzecija-skiej.
Andrzej Gołąb Wydział Psychologii WyĪszej Szkoły Finansów i Zarządzania w Warszawie