794
RecenzjeLudwik F l e c k : Powstanie i rozwój faktu naukowego. Wprowadzenie do nauki o stylu myślowym i kolek-tywie myślowym. Tłumaczenie z języka niemieckiego — Maria Tuszkiewicz. Wstęp d o wydania polskiego — Zdzisław Cackowski. Wydawnictwo Lubelskie. Lublin 1986 ss. 222, indeks nazwisk, ilustr.
Gdy w końcu 1983 r. ukazał się zeszyt „Kwartalnika" z blokiem rozpraw pod ogólnym tytułem Looking again at Ludwik Fleck napisanych przez autorów z RFN, ZSRR i Polski stało się jasne, że posądzenie wybitnego biologa i lekarza o publikowanie jakichkolwiek sugestii natury rasistowskiej jest absurdem. O Flecku krążyły różne opowieści, w tym i także że jego koncepcje biologiczne miały stano-wić podbudowę hitlerowskich poczynań rasistowskich. To prawda, że dzieło o powstaniu i rozwoju faktu naukowego wydał on w 1935 roku w Niemczech. To również prawda, że w drugiej połowie lat siedem-dziesiątych w Hamburgu powstał ośrodek badań poświęconych myśli twórczej Flecka. Ale jego dorobek w okresie międzywojennym praktycznie interesował tylko wąskie grupy filozofów nauki i bakteriologów. Dopiero — jak to wynika ze wstępu do recenzowanej książki — w Niemczech i w ogóle na Zachodzie został odkryty w ostatnich latach. Co do Flecka to jako Żyd polski przeszedł on we Lwowie getto, a następnie obozy koncentracyjne w Oświęcimiu i Buchenwaldzie. Przed wyzwoleniem ostatniego z tych obozów ocalili mu życie komuniści niemieccy, chowając go — podobnie jak i wielu Żydów — przed wywózką na stracenie. W obozie tym zresztą wsławił się wykonując z moczu szczepionkę przeciwko tyfusowi. Dzięki temu uratował życie wielu chorym więźniom.
To wszystko wiemy dziś dzięki ustaleniom artykułów zamieszczonych w „Kwartalniku Historii Nauki i Techniki", znakomitej książce T. Schnelle Ludwick Fleck: Leben und Denken. Zur Entstehung und Ent-wicklung des soziologischen Denkstils in der Wissnschaftphilosophie1 z 1982 r., oraz nocie biograficznej i wstępowi Zdzisława Cackowskiego w recenzowanej książce. Wstęp został zresztą zaopatrzony w aneks z następującymi pracami: L. Fleck: Nauka a środowisko, T. Bilikiewicz: Uwagi nad artykułem Ludwika Flecka Nauka a środowisko, L. Fleck: Odpowiedź na uwagi Tadeusza Bilikiewicza, T. Bilikiewicz: Odpo-wiedź na replikę Ludwika Flecka (wszystkie z 1939 r.) oraz L. Fleck: Problemy naukoznawstwa (z 1946 r.). Ostatni artykuł zawiera m.in. spostrzeżenia o rodzajach badań naukowych, prowadzonych przez wię-źniów w obozie w Buchenwaldzie.
Z tego co opublikowano ostatnio zarówno za granicą, jak i w kraju wynika zatem, że Ludwik Fleck był jedną z najszlachetniejszych postaci nauki polskiej. Po wyzwoleniu, po trzymiesięcznym (a nie jak pisze autor wstępu na s. 17 — wielomiesięcznym) pobycie w szpitalu, powrócił do pracy w Polsce. Osiadł początkowo w Lublinie (był kierownikiem Zakładu Mikrobiologii UMCS), a następnie w Warszawie (podjął wtedy pracę w Instytucie Matki i Dziecka). W 1957 roku udał się do syna do Izraela. Tamże prowadził badania odporności na choroby zakaźne. Zmarł tam w 1961 r. mając 65 lat.
Tytuł recenzowanej książki sugeruje, że autora interesowały w jednakowym stopniu zagadnienia historii nauki i socjologii nauki. Tak jest w rzeczywistości. Dzieło stanowi bowiem studium naukozna-wcze, o wielu aspektach z zakresu filozofii nauki. Tej oceny nie może podważyć to, że wywody autora niekiedy są mało precyzyjne (zwłaszcza chodzi tu o ostatecznie nieustalone pojęcia faktu naukowego), a czerpane przykłady z dawnej literatury są wyrwane niekiedy z kontekstu uwarunkowań historycznych (zarzucał to głównie Fleckowi Bilikiewicz w polemice nad artykułem Nauka a środowisko pisząc, iż w swoich naukoznawczych rozważaniach sam jest humanistą, a Fleck — przyrodnikiem). To właśnie koncepcje naukoznawcze przyrodnika zdecydowały jednak, że jego prace są dziś na Zachodzie odkrywa-ne j a k o rewelacyjodkrywa-ne. Mają oodkrywa-ne ogromną moc inspirującą. Pod tym względem moglibyśmy je porównać z szerokim oddźwiękiem bionicznym rozpraw Włodzimierza Sedlaka. Dorobek Flecka jest jednak upo-rządkowany, dzięki ogromnej wiedzy przyrodniczej wybitnego mikrobiologa. Publikacje Sedlaka — dy-letanta przyrodniczego — raczej zaskakują naukowych rzemieślników Zachodu wielością pomysłów, w których niekiedy można szukać inspiracji, choćby na zasadzie sprzeciwu.
Fleck w swoich rozważaniach posługuje się ogromnym materiałem historycznym. Wybrał do analiz historię poznania kiły od przekazów najdawniejszych po odkrycia bakterii Spirochaeta pallida oraz opra-cowanie tzw. odczynu Wassermanna, ustalającego zależność między zaawansowaniem choroby a krwią chorego. Ten ściśle przyrodniczy materiał analizowany w swym historycznym rozwoju doprowadził Flecka do wniosku o istnieniu historyzmu epistemologicznego, kolektywizmu epistemologicznego oraz paradygmatyczności poznania. Poznanie czegokolwiek nie odbywa się w oderwaniu. Następuje ono zwy-korzystaniem wiedzy ludowej, publikacji poprzedników z ich ustaleniami prawdziwymi lub fałszywymi.
Recenzje
795
W rezultacie „rzeczywistość naukowa" jest następstwem rozwoju dotychczasowych badań. Słowem, wokreślonym okręgu kulturowym rozpoznanie danego problemu może być odmienne niż w innym.Fleck opowiadając się za kolektywizmem epistemologicznym w zasadzie kwestionuje osiągnięcia po-znawcze jednostek. Rozpoznanie tzw. odczynu Wassermanna zagadnienie to ilustruje najlepiej, bo prze-cież Wassermann kierował większym zespołem i ostateczny wynik badań — początkowo fałszywych — był rezultatem pracy jego znanych i nieznanych z nazwiska współpracowników. W dyskusji z Bilikiewi-czem Fleck zapisze takie oto zdanie: „Izolowany badacz bez działających na niego sił środowiska i bez wpływu ewolucji tego środowiska byłby ślepy i bezmyślny. Usunąć wpływ otoczenia znaczy to co naj-mniej zahamować procesy poznawcze" (s. 201). Autor książki dał wiele przykładów świadczących, że marzenie naukowe w kolektywie doprowadza niekiedy do podjęcia badań, w których fikcja przeplata się z rzeczywistością. Kolektyw rządzi się bowiem własnymi prawami.
Paradygmatyczność poznania dotyczy, wspomnianych już, zagadnień środowisk naukowych. Pozna-nie jest Pozna-nierozłączPozna-nie związane ze strefami wartości, ideologii, mPozna-niemań, emocji itp. Może dlatego właś-nie w książce autor poświęcał sporo uwagi tzw. wiedzy czasopismowej, podręcznikom oraz opracowa-niom popularnym i wzajemnym ich powiązaniu w prezentacji wyników poznania. Jak to podkreślił autora wstępu, ten właśnie nurt rozprawy Flecka, stał się b o d a j najbardziej inspirujący we współczesnych studiach naukoznawczych.
W książce Flecka historyka nauki zainteresować mogą szczególnie trzy pierwsze rozdziały: Jak pow-stało dzisiejsze pojęcie kiły, Eipstemologiczne wnioski z przedstawionej historii pewnego pojęcia (m.in. z podrozdziałami: 1. Ogólne rozważania o znaczeniu historii nauki, 2. Praidee jako linie kierunkowe rozwoju poznania, 3. Trwałość systemów przekonań i harmonia złudzeń. Poglądy jako samodzielne stylowe
struktu-ry, 4. Uwagi wprowadzające o kolektywie myślowym. Społeczne uwarunkowania każdego poznania) oraz 0 reakcji Wassermanna i jej odkryciu. Udział jednostki i kolektywu w odkryciu. Jak z fałszywych przesła-nek i nieodtwarzalnych pierwszych doświadczeń powstaje prawdziwe poznanie. Co widzi autor retrospek-tywnie?
Snując rozważania na temat historii nauki Fleck pisał m.in.: „Biologia nauczyła mnie badać każdą podlegającą rozwojowi dziedzinę wiedzy zawsze z punktu widzenia historii jej rozwoju. Któż dzisiaj uprawiałby anatomię bez embriologii? Toteż każda teoria poznania pozbawiona badań historycznych 1 porównawczych, jest pustą grą słów, epistemologią, imaginabilis.
Wiara, że historia poznania tyle tylko ma wspólnego z treścią nauki, co historia aparatu telefoniczne-go z treścią rozmów telefonicznych, jest złudzeniem: co najmniej trzy czwarte, jeśli nie cała treść nauki jest uwarunkowana i może być wytłumaczona przez historię myśli, psychologię i socjologię myślenia" (s. 48).
Nieco później stwierdza zaś wprost:
„Historia nauk przyrodniczych uczy, że zasada myślenia, która pozwala postrzegać więcej szczegółów i więcej wymuszonych powiązań, zasługuje na wyróżnienie" (s. 50).
Może dlatego Fleck przywiązywał ogromne znaczenie do tzw. praidei, a w tym także d o tzw. wiedzy ludowej, atomistyki starożytnych, idei kulistości Ziemi itp.
Wbrew temu co Bilikiewicz zarzucał Fleckowi o rzekomo wyłącznie przyrodniczym podejściu autora Powstania i rozwoju faktu naukowego doceniał on historyczny kontekst rozwoju poznania naukowego. Podkreślał wyraźnie, że każde odkrycie indywidualne (nazywa je „osobistymi dokonaniami bohaterski-mi") jeżeli ma mieć oddźwięk musi się pojawiać w społecznie odpowiednim czasie. „Daremność pracy bez oparcia społecznego widać dobitnie na przykładzie wielkiego herolda wspaniałych pomysłów Leo-narda da Vinci, który przecież nie pozostawił nauce żadnego pozytywnego dzieła" (s. 74).
Podane przykłady dostatecznie ilustrują fakt, że książka Flecka ma rangę szczególną. Biolog i lekarz 0 ogromnym oczytaniu, dużej praktyce zawodowej przedstawił dzieło, które po przeszło pięćdziesięciu latach jest studium nader interesującym i wartościowym. Erozja czasu dotknęła je minimalnie, co w du-żym stopniu jest rezultatem takiego a nie innego ukierunkowania wykładu: problematyka naukoznawcza 1 filozoficzna. Z tego choćby względu dzieło to powinno stać się — w przekonaniu autora tych uwag — lekturą obowiązkową dla wszystkich studentów nauk przyrodniczych i medycznych oraz historyków nauki.
Ludwik Fleck po przejściach wojennych osiadł w Lublinie. Przekazywał tam swoje wieloletnie do-świadczenia studentom i asystentom. Działał także w Polskim Towarzystwie Filozoficznym i Psychologi-cznym, co zostało udokumentowane wypowiedziami zanotowanymi w sprawozdaniach z posiedzeń na-ukowych. Uczniowie i współpracownicy Flecka, wspólnie z Wydawnictwem Lubelskim spłacili
zaczerp-796
Recenzjenięty dług u wybitnego i wielkiego człowieka. Przekład Marii Tuszkiewiczowej został dokonany staran-nie. Wybór opracowali, w aneksie — znakomity. Druk dobry i dość czysty (zwłaszcza ilustracje). Pewne-go rodzaju słabością jest brak komentarzy redakcyjnych przy tekście rozprawy podstawowej Flecka. Są one niezbędne, zważywszy na postęp wiedzy naukoznawczej. W pewnym stopniu niedostatki te niweluje wstęp Z. Cackowskiego, ale jest to wstęp historyka filozofii, a nie historyka naukoznawstwa, czy histo-ryka nauk przyrodniczych.
Bodaj podstawową wadą przedsięwzięcia jest bardzo nikły nakład książki. Tego typu klasyczne edy-cje, jak sądzę, powinny być wydawane w porozumieniu z zainteresowanymi ministerstwami: w tym przy-padku z Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Ministerstwem Zdrowia i Opieki Społecznej. Opracowanie bowiem powinno stanowić lekturę obowiązkową głównie dla przyszłych przyrodników i lekarzy oraz historyków nauki.
Zbigniew J. Wójcik
(Warszawa)
Historia leków naturalnych. Pod redakcją Barbary Kuźnickiej. I. Zródla do dziejów etnofarmacji pol-skiej. Warszawa 1986. Polska Akademia Nauk Instytut Historii Nauki, Oświaty i Techniki Pracownia Historii Farmacji. 8° ss. 353.
Leki naturalne uchodzą powszechnie za bezpieczniejsze i mające szerszy zakres działania niż syntety-czne. Korzystała z nich dawna medycyna, a współczesna coraz częściej zdaje sobie sprawę z ich wartości. Następuje wzrost zainteresowania tymi środkami. Poszukiwania nowych leków otrzymywanych ze świa-ta przyrody nazywane jest „zieloną farmacją" lub nawet „zieloną rewolucją". Sprowadzają się one do wszechstronnego badania mało dotąd poznanych roślin o przypuszczalnym działaniu terapeutycznym pochodzących głównie z krajów rozwijających się i do zanalizowania leków roślinnych dawniej używa-nych, a później w większości odrzuconych.
Ten drugi kierunek przyciąga uwagę historyków farmacji. Toteż prace z tej dziedziny zostały już od kilku lat podjęte w Zespole Historii Farmacji Instytutu Historii Nauki, Oświaty i Techniki PAN pod kierunkiem doc. Barbary Kuźnickiej. Celem ich jest „opracowanie w przyszłości syntezy dziejów etno-farmacji na tle związków z innymi narodami słowiańskimi".
Prezentowany tom, j a k o pierwszy z serii, ma tytuł: Źródła do dziejów etnofarmacji polskiej. Obejmuje on prace dotyczące analizy zagadnień ziołolecznictwa i wiedzy o ziołach przeprowadzonej na podstawie źródeł etnograficznych.
Tom zawiera Przedmowę pióra Barbary Kuźnickiej, cztery artykuły: Barbary Kuźnickiej (Etnomedy-cyna i etnofarmacja — zarys problematyki badawczej), Ewy Kamińskiej (Zioloznawstwo i ziołolecznictwo w publikacjach etnograficznych Elizy Orzeszkowej), Iwony Arabas (Leki roślinne w „Dziełach wszystkich" Oskara Kolberga) i Urszuli Miernickiej (Rośliny w lecznictwie i w wierzeniach ludowych na podstawie czasopisma „Lud" w latach 1895—1939) oraz indeksy zbiorcze łacińskich, polskich i białoruskich nazw roślin.
Jak pisze Barbara Kuźnicka w swoim artykule, granice i zakres przedmiotu badań w etnomedycynie i etnofarmacji wciąż jeszcze nie są ściśle sprecyzowane i dziedziny te nie mają nawet swoich metod badawczych. Natomiast wszyscy badacze są zgodni co do tego, że prace ich dotyczące muszą mieć cha-rakter interdyscyplinarny, ponieważ dotyczą aspektów medycznych, przyrodniczych i społecznych. Dla ilustracji tego stwierdzenia Autorka przytoczyła poglądy na to zagadnienie uczonych różnych specjal-ności i narodowości, dochodząc do własnej definicji, że „Głównym celem etnofarmacji jest poznanie i opisanie tradycyjnego ziołolecznictwa różnych grup etnicznych z punktu widzenia współczesnej wiedzy farmaceutycznej oraz dokonanie oceny — w identyfikacji z tą wiedzą — w jakich przypadkach potwier-dza ona lub neguje słuszność dawniej stosowanych poszczególnych surowców roślinnych". Stwierdziła też, że nauka ta „wiedzę o lekach naturalnych, używanych przez człowieka opisuje nie tylko w związku z jego bytem materialnym, ale i z życiem psychicznym oraz społecznym", a przez to zajmuje się „jednym z fragmentów wiedzy o człowieku i jego kulturze".
Roślinami i ziołolecznictwem interesowała się m.in. Eliza Orzeszkowa, która nawet zebrała z okolic Grodna zielnik zawierający 460 gatunków roślin. Pisarka ta gromadziła relacje zielarek wiejskich z tych terenów, konsultowała je z botanikami, a wyniki ogłosiła na łamach czasopisma etnograficznego „Wisła"