• Nie Znaleziono Wyników

"Érasme par lui-même", Jean-Claude Margolin, Paris 1965; "Érasme et la musique", Jean-Claude Margolin, Paris 1965 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Érasme par lui-même", Jean-Claude Margolin, Paris 1965; "Érasme et la musique", Jean-Claude Margolin, Paris 1965 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

telesa. Gdy ktoś jednak zapyta o nasze zdanie, odpow iadam y cytatam i udokum en­ tow anym i historycznie, z których niejedno m oże w ynikać, np. nasze ogromne oczytanie; n ie w yn ik a jednak, co sam i uw ażam y za praw dę” (s. 46). Otóż z pracy J. Piepera w yn ik a jasno, co on uważa za prawdę, a chociaż prawda ta w naszym odczuciu jest błędna — stanow i to rzadki w alor książki. W yraźne zaangażowanie osob iste w połączeniu z w szechstronną w iedzą daje w su m ie w ypow iedź o rysach in dyw id ualnych, pobudzającą do dyskusji i przem yśleń.

I oto stajem y w obec dylem atu, jaki n asuw a się przy lekturze obu om aw ia­ nych tu publikacji. Z jednej strony — m am y pracę dobrą, m erytorycznie bez­ błędną, dostarczającą niem ało w ażn ych i ciekaw ych w iadom ości. Z drugiej — pra­ cę, która podaje przew ażnie obraz jednostronny, m iejscam i naw et fałszyw y, ale za to porusza um ysł czytelnika, zm usza do zastanow ienia, prow okuje do polem iki. Co jest cenniejsze?

M ałgorzata F rankow ska

Jean-C laude M a r g o l i n , Érasm e par lu i-m êm e. Édition du Seuil, Paris 1965, ss. 188, ilustr.

Jean-C laude M a r g o l i n , É rasm e e t la m usique. Librairie Philosophique J. Vrin, Paris 1965, ss. 137, tabl. 4.

Im ponujący dorobek europejskiego p iśm iennictw a związanego z Erazmem z' Rotterdam u znany jest w P olsce zapew ne tylko k ilku erazm ianistom , i to, jak m ożna przypuszczać, w w yborze. Na język polski zostało bow iem przetłum aczone jed yn ie dzieło H uizingi (z 1924 r .! )1, które — choć znakom ite i szeroko dostęp­ n e — n ie zdoła zaspokoić zainteresow ań naukowych w tym kierunku. Studiów tak w ybitn ych erazm ianistów, jak A. Renaudet, P. Mesnard, M. Bataillon, ,S. A . iNulli i ostatnio J. C. Margolin, na ogół n ie m ożną znaleźć w polskich biblio­ tekach, a inform acje o nich w czasopism ach naukow ych należą rów nież do rzadkości. A przecież znajom ość tych studiów jest niezbędnym narzędziem w każdej pracy podejm ującej problem atykę erazm iańską, czy n aw et ogólniej — renesanso­ wą. O tw ierają one m ożliwość spojrzenia na postać holenderskiego hum anisty za­ równo oczami jego przeciw ników i w ielb icieli, k atolików i protestantów , jak 1 najbardziej dbałych o obiektyw izm historyków. N ieunikniona . w ieloznaczność interp retacji postaci Erazma, jaką spotyka się w literaturze, ukazuje w efekcie szereg „profilów ” Erazma, zasadniczo się m iędzy sobą różniących.

A utor niedaw no w ydanej w serii É crivains de tou jou rs książki Érasm e par lui-m&me, J. C. Margolin, n ie podejm uje jeszcze jednej subiektyw nej próby po­ kazania nowego Erazma. Pragnie przedstaw ić autoportret Erazma, taki jaki on sam zostaw ił sw oim w spółczesnym , i oddaje głos Erazm owi tak często, jak tylko można.

Jednocześnie M argolin obserw uje z zainteresow aniem i ciekawością „pisarzy i m yślicieli, jednostki lub grupy społeczne, które począw szy od X VI w. odbijają się w lustrze podanym im przez hum anistę z Rotterdam u” .(s. 8).

Zadanie podjęte przez M argolina jest n iełatw e. A utoportret taki bowiem , jak wiadom o, w rzeczyw istości n ie istn ieje — trzeba go m ozolnie budować ż elem en ­ tów rozproszonych w pism ach Erazma, przesiew ając każdy z nich przez sito w szechstronnej krytyki i konfrontując z sądam i w spółczesnych badaczy. M argo­ lin n ie poprzestaje przy tym na prostym zbieraniu danych dotyczących postaci

1 Por. artykuł: A. C z e k a j e w s k a , D w adzieścia lat era zm ia n isty k i p o lsk iej w „K w artalniku” nr 4/1966, ss. 341—359.

(3)

R ec en zje 139

Erazma. Szuka także źródeł i p ow inow actw jego tw órczości, zarówno od strony m erytorycznej, jak i od strony zastosow anej w n iej poetyki, w niektórych zaś w ypadkach śledzi dalsze lo sy m y śli Erazma i ich dynam izm inspiracyjny. W pra­ cy, którą przyrów nać by m ożna do pracy m alarza lub archeologa rekonstruują­ cego dzieło sztuki czy zabytek kultury, autor n ie ogranicza się do m ateriałów za­ w artych w istniejącym piśm iennictw ie. Do sw ego w arsztatu w łącza na rów n ych p raw ach dzieła sztuki m alarskiej sensu stricto.

Przedstaw iony w książce m ateriał ikonograficzny czytelnik m oże oglądać' i interpretow ać pod kierunkiem autora, k tóry pow ierzył ilu stracji fu n k cję n ie

tylk o dodatkowego elem en tu w zbogacającego szatę graficzną książki, ale przede w szy stk im fun kcję argum entu, kom entarza lub punktu w yjścia do dyskusji z H ol- b ein em , Diirerem czy M etsysem , w ystęp ującym i tu w roli su i gen eris biografów . Ś w ia t dzieł Erazma M argolin zestaw ia ze św iatem sztu k i w yrażającej w różnych konkretyzacjach te sam e treści za pomocą in n ych narzędzi i m ateriałów . I każde „pociągnięcie pędzlem ” sam ego Margolina, każda próba odtw orzenia jeszcze jed­ n eg o rysu postaci Erazma — jest w ynikiem an alizy w szystk ich prób w cześn iej­ sz y ch i późniejszych, naukow ych i artystycznych.

Funkcja ilu stracji w książce o Erazm ie rozciąga się rów nież na p ostacie w y ­ stęp u jące w jego utworach, na ich sprawy, ich obyczaje, które zostały u trw alon e - w dziełach m istrzów znanych (jak np. Breughel, B osch , Holbein) i anonim owych.

Metoda, jaką posługuje się Margolin, to zatem m etoda w ielostronn ej konfron ­ ta c ji każdego ujęcia postaci Erazma, nie w yłączając k onfrontacji w dziedzinie sztu k plastycznych. L ecz głów n ie zasadza się ona na „odczytyw aniu” Erazma po­ p rzez jego utw ory, które stanow ią b ezw zględnie dom inujący m ateriał źródłow y.

M argolin w ykorzystu je w tym celu n iem al całą twórczość Erazma, p referując te je g o dzieła, które uważa za najbogatsze i najw ięcej znaczące.

Na p ierw szy plan autor w ysu w a tu A dagia — skarbiec m ądrości starożytnej, a jednocześnie dzieło, m imo form alnych pozorów erudycyjnêj kom pilacji, o cha­ rak terze na w skroś osobistym . W dziele tym dochodzi do głosu — od tej ch w ili już stała — tendencja Erazma do prow adzenia nieustannego, dialogu m iędzy hum anistą a teologiem na płaszczyźnie w ew nętrznej i, jeśli to m ożliw e, zew ­ n ętrznej.

Trzeba pam iętać, że A dagia, będąc dla nas w spaniałym , niezrów nanym pod­ ręcznikiem filologii antycznej, ów czesnym studentom h um an ięrum litte ra ru m p ozw alały przez św ietną k rytyk ę tekstu poznać kom entarze dotyczące in stytu cji, w ier ze ń i obyczajów społecznych starożytności. W A dagiach Erazm z całą siłą i ogromną niezależnością w yraża postępow e opinie społeczne, polityczne i re li­ g ijn e, choć znaczna ich część stanow i ty lk o dorywczą analizę psychologiczną i filozoficzną. Zdaniem M argolina, Erazm jednak n ajpełniej, najdobitniej u zew ­ nętrznia się w kom entarzach, parafrazach i uwagach m arginalnych, gd zie znaki zapytania, w ykrzyk niki i gra słó w często w ięcej m ów ią o jego u m yśle i usposo­ bieniu. niż oryginalne jego dzieła.

Drugim utworem , w którym Margolin poszukuje dalszych elem en tów do sp o­ rządzenia portretu Erazma, jest P och w ala g łu p o ty, odczytana przez niego jako „ironiczna świadom ość sam ego siebie” i(conscience iron iqu e de soi, s. 33). M otyw głu p o ty w hum anistycznej w izji św iata jest bow iem nieodłączny od ironii i od „m iary k rytycznej”, w edług której człow iek patrzy na sw oje odbicie w lustrze. G łupota jest atrybutem zw iązanym z człow iekiem — n ie ty le z jego grzecham i, ile ze słabościam i, m arzeniami, iluzjam i — i to jest now ość odkryta przez Erazma.

K rytyczno-ironiczne spojrzenie Erazma, taksujące w P och w ale g łu p o ty w cha­ rak terystyczn y sposób Sprawy w spółczesnego m u św iata, przekształca się w sp oj­ rzen ie satyryczne przede w szystkim w C olloquia fam iliaria — utworze, k tóry od­

(4)

n iósł pow szechny sukces i podobnie jak poprzedni zapew nił Erazm owi n ieśm iertel­ ność. Skłonność do satyry, krytyki, n aw et do karykatury, nie zaciera wrodzonego Erazm owi dążenia do reform pozytyw nych, do realizacji koncepcji życia harmo­ nijnego, pokojowego i przyjaznego m iędzy ludźm i na zasadzie pogodzenia ratio cum fide.

Taka postaw a Erazma n ie w yklucza stale w ystęp ującego w jego utworach ostrego przeciw staw ienia: rytuału cerem onii religijnych, który uważa za zabój­ czy dla praw dziw ej religijn ości i — czystej etyk i chrześcijańskiej. Problem filo ­ zofii chrześcijańskiej — sztuki ż y d a chrześcijańskiego — Erazm staw ia w centrum takich utw orów , jak E nchiridion m ilitis C hristiani, De libero a rb itrio , P araph rases, ' które pasują go n a przestrzegającego zasad E w an gelii „żołnierza Chrystusowego”, w roga spekulacji teologicznej i w szelkiego dogmatyzmu.

Dla Erazma zasady E w angelii to zasady pokoju, podobnie jak jedność Stano­ w ią m iłość Boga i m iłość ludzi. Ten „żołnierz C hrystusow y” w alczy z niezm ienną gorliw ością i z rów ną bezkom prom isowością o czystość w iary, co i o pokój. Id ee ireh istyczne przew ijają się przez w ie le jego dzieł, przede w szystk im przez In sti- tu tio p rin cipis C h ristian i oraz przez Q uerela p a d s , n ajsław n iejsze wśród p acyfi­ stycznych pism Erazma. Bezapelacyjne potępianie w ojn y prowadzi Erazma do sform ułow ania prostej prawdy: cena pokoju nigdy n ie jest zbyt w ysoka.

Z rozważań Erazma o w ojn ie i pokoju w yw odzą się jego reflek sje polityczne na tem at stosunków m iędzy narodem i państw em oraz stosunków m iędzynarodo­ w ych. A le i te reflek sje, inspirow ane w yraźnie przez historię w spółczesną i obser­ w ację faktów , zasila niew yczerpane źródło, jakim jest E w angelia.

To, ćo razi najbardziej Erazm owe poczucie spraw iedliw ości, to m onstrualna nierów ność podziału bogactw oraz w arunków społecznych. Poddając surow ej kry­ ty ce taki system podziału dóbr i ciężarów, Erazm proponuje oparte n ie na m iło­ sierdziu, le c z na in teligentnej kalkulacji reform y. Trudno by je, oczyw iście, uznać za program ekonom iczny, społeczny czy polityczny. Tym niem niej życie Erazma w kręgu najw yższej arystokracji i brak bezpośrednich kontaktów z ludem n ie zm ieniają faktu,' że ciągła jego troska o Warunki życia ludu pozw ala nazwać Eraz­ ma przyjacielem ludu.

N iem al w e w szystk ich pism ach w id zim y rów nież Erazma jako pedagoga-hum a- nistę, przy ezym nam iętność, z jaką oddaje się on problem om pedagogicznym , id zie w parze z niechęcią do zawodu nauczyciela. In stitu tio p rin cip is C h ristian i czy De p u eris in stitu en dis. to rozpraw y na tem at w ychow ania m oralnego i in telek tu aln ego, albo, inaczej, sztuki pedagogicznej, które świadczą, że Erazm uprawia raczej filozofię człow ieka niż jest doświadczonym znawcą dziecka. Podłoże psychologiczne pedagogiki Erazma n ie ma charakteru system atycznego. Jego poglądy na sprawy w ychow ania, to poglądy pilnego czytelnika starożytnych i B iblii, uważnego obser­ w atora obyczajów sw ojego w ieku, w ielkiego podróżnika, i, o czym nie trzeba zapominać, osobnika nadw rażliw ego, w którego u m yśle, i sercu — jak pisze Mar­ golin — są stale obecne w spom nienia dzieciństwa.

Pedagogika jest osią całej problem atyki Erazm owej i dlatego ten „filozof chrześcijański, bojow nik o pokój, satyryczny m alarz obyczajów sw ego czasu, ironiczny obserwator głupoty ludzkiej, żarliw y w ielb iciel m ędrców i św iętych , którzy nigdy n ie przekroczyli m iary człow ieka — m oże słu sznie szczycić się tytułem w ych ow aw cy ludzkości” i(s. 133).

Ow zasadniczy rys p ostaw y Erazma i charakteru jego tw órczości zam yka ze­ spół cech składających się na autoportret Erazma, na którym , w ed łu g sform ułowa­ nia Margolina, „częściej w idoczny jest on z profilu n iż en face” (s. 133).

Kom entarz autora m ożna by jeszcze uzupełnić uwagą, że jest to portret roz­ członkowany. Ciężar charakterystyki Erazma dźwiga 6 rozdziałów (cała książka

(5)

R ec en zje 141

m a ich 9), które analizują twórczość Erazm a i dokum entują ostrożne sądy Wy­ strzegającego się łatw ego psychologizow ania M argolina. Im bardziej dyskusyjny rys zam ierza on dorzucić do arsenału cech już w ydobytych, tym dalej posunięta j e s t jego ostrożność, tym w ięcej zaw iera dany rozdział problem ów i inform acji, które wzbogacają portret Erazma, zresztą n ie zaw sze jednakową m etodą, pozo­ staw iając nieraz czytelnikow i trud konkluzji.

M argolin n ie daje pełnego, w ykończonego portretu Erazma, założyw szy chyba z góry selekcję szczegółów , której k ryteriów m ożna się tylko dom yślać. M oże to b y ć św iadom e zejście z trad ycyjnej ścieżki w tego rodzaju pracach (w porów naniu n p. z m onografią ilu iz in g i o Erazm ie), pociągające za sobą konieczne ograniczenia; m oże to być unikanie staw iania niespraw dzalnych hipotez; m oże to być w reszcie n iechęć do powtarzania (i tak w pew nej m ierze nieuhiknionych) tw ierdzeń obiego­ w y c h na tem at Erazma.

Z drugiej strony trzeba przyznać, że portret Erazma ograniczony do rysów dom inujących, w jakiś sposób syn tetyzujących tę postać — ' jest czym ś w ięcej n iż podobizną, jest zarazem kom paratystyczną analizą tw órczości Erazma.

Zasięg tej analizy w pew nej m ierze w yn ik a z charakteru serii w ydaw niczej E crivain s de tou jou rs i stosunkow o n iew ielkiej objętości książki.

Ostatni rozdział, dość luźno zw iązany z głów n ym trzonem książki, p ośw ięcony je st problem atyce różnego rodzaju prac na tem at Erazma i erazm ianizm u, podej­ m ow anych w zw iązku ze zbliżającym się 500-leciem urodzin Erazma. R esztę książki (od s. 143) w ypełn iają cenne dodatki: tłum aczenia n ajw ażniejszych tek stów ilu stru ­ jących m yśl autora, przypisy i calendarium życia i tw órczości Erazma.

Bogata indyw idualność Erazma, którą Jean -C laud e Margolin kazał podziw iać w książce Erasm e par lu i-m êm e, in spiruje tego sam ego autora w kierunku now ych ujęć. Tak w ięc n ow e (a w łaściw ie pogłębione, bo w poprzedniej k siążce b yło już zasygnalizow ane) ujęcie koncentruje się na jednym tylk o zagadnieniu, m ianow icie na stosunku Erazma do m uzyki. Wybór tem atu książki É rasm e e t la m u siqu e tłum aczy się niepokojem , który przejaw iają biografow ie Erazma w obliczu jego stosun k u do sztuk pięknych, który m ożna odczytać z sądów estetyczn ych zaw ar- . tych w Erazm owych pism ach.

Erazm, głuchy na m uzykę, p olegał w tej dom enie w yłączn ie na autorytecie starożytnych, w czym n ie przeszkadzały mu ani różnice epok, ani różnice u m ysło- w ości. Ignorując postęp w techn ice kom pozytorskiej, w budowie instrum entów m u­ zycznych, w zakresie w ykon aw stw a i percepcji, Erazm odw oływ ał się w krytyce m uzyki polifonicznej do -Platona, K senofonta, Pliniusza lub św. A ugustyna, cytując fragm enty ich sądów odnoszących się do m uzyki im przecież i(!) w spółczesnej.

Opierając się na tych sądach, doszedł Erazm do potępienia m uzyki polifonicz­ nej, zw łaszcza organowej, i do negow ania jakichk olw iek jej w artości — z pow o­ dów m oralnych i religijnych. „Zbyt w iele m uzyki źle w p ływ a na dpbre obyczaje” — tw ierdzi Erazm za G alenem ; i zdum iewa, że ow o p otępienie p ow tarzające n iem al słow o po słow ie ze sław n ych tek stów — odbywa się w im ię m oralności chrześcijań­ skiej teologii katolickiej. Stanow isko Erazma m usiało oczyw iście znaleźć rów nież odbicie w jego poglądach na nauczanie m uzyki w szkole.

W yjaśnienia stosunku Erazma do m uzyki M argolin poszukuje w charakterze pierw szych jego k ontaktów z m uzyką (gdy m iał 7 lat), M argolin w strzym u je się jednak od nadaw ania im decydującego znaczenia. Biografia Erazma n ie daje żad­ nej pew ności, czy m iał óri jakąś pogłębioną znajom ość m uzyki, teoretyczną lub praktyczną. P ew n e jest natom iast, że w różnych okresach życia Erazm k ontaktow ał się z m uzykam i, że m iał naw et w śród nich przyjaciół.

- Trzeba pam iętać, że była to epoka nie tylko w ielk ich malarzy, lecz i sław nych m uzyków , jalj Obrecht, Okeghem czy teoretyk Glareanus; Erazm m usiał praw do­

(6)

podobnie przynajm niej asystow ać przy koncertach domowych, choćby u sw ego przyjaciela Tom asza Morusa czy W rodzinie Am erbacha w Bazylei. A w ięc m iałby Erazm okazję, stykając się osobiście z m uzykam i-teorętykam i czy praktykam i, za­ w odow cam i czy am atorami, organistam i, klaw esyn istam i, gitarzystam i, śpiew aka­ m i ' — odkryć głęb ię i urok m uzyki, ok oliczn ości te jednak nie osłab iły w rogości Erazma w stosunku do praw ie całej muzyki; przejaw iała się ona zresztą w k ry ty ce form i sposobów w ykorzystyw ania m uzyki, nigdy zaś w k rytyce upodobań, poglą­ dów i tw órczości jego przyjaciół — m uzyków.

K rytyce Erazma ostaje się tylko śpiew gregoriański jako jed ynie odpowiada­ jący dùçhow i kościoła rzym skiego; ostaje się śp iew psalm ów, który zdolny je st połączyć w chrześcijańskiej zgodzie książęta z ludem . I to jest jedyny koncert, który Erazma p raw dziw ie pasjonuje.

N ajw iększą w artość przedstaw ia dlań bow iem słow o — słow o w ypow iadane jasno i w yraźnie, słow o, w służbę którego zaprzęga zasady m uzyki, pomocne w m odulacji, intonacji i kadencjach głosu, zw łaszcza przy lekturze tek stów staro­ żytn ych Greków. .

Tradycja poglądów etyczno-pëdagogicznych m yślicieli starożytnych oraz hu­ m anistów Q uattrocento, stw orzyła już przed Erazmem bastion konserw atyzm u antym uzycznego, którego Erazm całe życie bronił. Św iadczą o tym jego dzieła oraz jego korespondencja, m im o że ta ostatnia zapew ne n ie zaw sze w iernie odbija jego m yśli i reakcje.

W spom nijm y, że surowość sądów Erazm a obejm ow ała rów nież sztukę mimów,, żonglerów , linoskoczków i w szelkiego rodzaju histrionów .

K siążka M argolina o Erazmie, wydana w serii D e P étra rq u e à D êscartes, repre­ zentow anej przez znakom ite pióra, m ów i tyleż o sam ym Erazmie, co i o ów czesnych m uzykach, o m uzyce, panujących w n iej prądach oraz o stosunku do m uzyki w ielu w yb itn ych ludzi epoki Erazma, choćby na przykład Lutra czy Morusa.

Rozważania nad stosunkiem Erazma do m uzyki M argolin- dokum entuje często obszernym i cytatam i w przekładzie na język francuski; nieraz przytacza rów nież tek sty oryginalne. Z ap lecze w arsztatu naukowego autora jest rozległe i bogate: od oryginalnej literatury starożytnej aż do najnow szych opracowań.

Mimo że autor p osłużył się podobną metodą, opracow ując obydw ie książki o Erazm ie, ostatnio om awiana pozycja zdecydow anie różni się od pierwszej zarów­ no stroną zew nętrzną (tylko 8 ilu stracji — ale za to skom entow anych poza tekstem ), jak i adresem czytelniczym , który przesądza o całym aparacie naukow ym książki.

Studium o Erazm ie i m uzyce zaw iera przy końcu dodatek É rasm e, O ckeghem e t Johannes Lupi. P ow iązanie w ym ienionych w ty tu le m uzyków z Erazmem w yn ik a z okoliczności skom ponowania przez m iernego m uzyka Lupiego m otetu do epitafium w ielkiego hum anisty Erazma na śm ierć w ielkiego kompozytora Okeghema.

*

O m ówione książki Jean-C laude M argolina, profesora w Çentrum Stu diów W yższych nad R enesansem w Tours (który w ydał prace także m. in. o Kartezjuszu, Flaubercie i Balzaku), stanow ią kolejny etap jego badań nad Erazmem. Spośród w ażniejszych pozycji pośw ięconych Erazmowi, których M argolin jest autorem , należy w ym ien ić przede w szystkim D ouze an nées de -bibliographie érasm ienn e (1963)2 i przekład dzieła Erazma De pu eris sta tim ac lib e ra liter in stitu en dis w raz ze studium krytycznym i komentarzem.

(7)

R ec en zje 143

A ktyw ność naukow a i w ysok i poziom m etodycznie zróżnicow anych k siążek M argolina — od w stęp ów do w yd ań dzieł Erazma poprzez bibliografię i tłum acze­ nia aż do m onografii — pasują go na w ybitnego erazm ianistę.

^ , A nna C zek a je w sk a

H enry M. L e i c e s t e r , H erbert S. K l i c k s t e i n , A S ource Book in C h em istry, 1400— 1900. M cG raw -H ill Book Company Inc., N ew York — Toronto London 1952, ss. 554.

Książka ta ukazała się w ram ach zaplanowanej przez G.W. W alcotta serii w ybranych źródeł do historii poszczególnych dyscyplin naukowych. Okres p ięciuset lat rozwoju naukow ej m yśli chem icznej, który chcieli objąć autorzy, p ostaw ił ich w dość trudnej sytuacji. M ianowicie, ograniczeni objętością książki, m usieli zre­ zygnow ać z biografii osób, z których dorobku naukowego przytaczają cenn iejsze m yśli, zdania i fragm enty. A utorzy m u sieli rów nież zrezygnow ać ze źródeł do h i­ storii odkryć p ierw iastków , zw iązków , w zględn ie procesów chem icznych, biorąc jed ynie pod uw agę rozwój teoretycznych p odstaw chem ii. Tego rodzaju, przyjęty z góry, zakres książki stał się powodem pew nej przypadkow ości w od niesieniu zarówno do w yboru cytow anych autorów, jak też do przytaczanych cytatów z ich publikacji. Ogółem przytoczone są w ypow iedzi 8J tw órców chem ii. K siążkę o tw ie­ rają fragm enty traktatu V. Biringuccia, kończą zaś w yjątk i zaczerpnięte z pracy M. Skłodow skiej-C urie.

N ieścisłości, w zględn ie nielogiczności w układzie książki jest sporo.

W edług tytu łu książka ma obejm ować lata 1400—1900. Jednakże autorzy za­ czynają w ybór źródeł od w spom nianego Biringuccia, którego dzieło De la P iro te ch - nia w yszło spod prasy drukarskiej dopiero w 1540 r. Paracelsus (1493—1541) jest

om awiany po G. A gricoli 1(1494— 1'5'55). k

T riu m ph W agen des A n tim on ii B asiliusa V alentinusa ukazał się w 1604 r., rzeczyw isty zaś autor tej książki, J. Thólde, um arł ok. 1607 r. Pism a J. B. V an H elm onta natom iast ukazały się dopiero w 1648 r. Wszakże w yjątk i z W ozu T riu m ­ falnego figurują w om awianej m onografii po excerptach z pism Van H elm onta. Tego rodzaju niestaranności w układzie chronologicznym jest w ięcej.

W wypadku B asiliusa V alentinusa oraz J. R. Glaubera autorzy zdecydow anie odstąpili od przyjętej zasady, że antologia ich będzie dotyczyła tylk o rozw oju chem ii teoretycznej. N ależy zresztą podkreślić, że obaj ci siedem nastow ieczni alche­ m icy znaleźli się w książce L eicestera i K lick stein a zupełnie niefortunnie. Z am iast cytatów w ybranych z traktatów B asiliusa V alentinusa czy Glaubera, p ow inn y już raczej znaleźć się cytaty z pism A. Suchtena, Ch. Glasera, N. L em ery’ego alb o innych autorów niealchem icznych.

W ogóle dobór autorów szesn asto-, siedem nasto- i osiem nastow iecznych n ie w yd aje się w pełni uzasadniony. Wśród w ybranych pisarzy chem icznych n ie m a J. M ayowa z jego poglądam i na skład powietrza, n ie m ów iąc o poprzednikach tego lekarza angielskiego (Sędziwój i inni), których brak autorom antologii m ożna darować, jako że odkrycie prekursorów M ayowa jest sprawą ostatnich lat. W om a­ w ianej książce n ie ma naw et śladu L. Eckera, J. R eya, A. Poppa, którzy nieza­ leżn ie od siebie stw ierdzili na trzech różnych przykładach <(ołowiu, cyny i antym o­ nu) przyrost m asy w czasie prażenia substancji. N ie ma rów nież w tym w yborze cytatów z A. Sali, J. Jungiusa, M. Łom onosowa i innych.

Wybór dziew iętnastow iecznych autorów chem icznych w ydaje się słuszniejszy. A ntologia kończy się rozdziałem pośw ięconym w yjątkom z pracy doktorskiej, przedstaw ionej przez M. iSkłodowską-Curie W ydziałowi Nauk Przyrodniczych U n i-

Cytaty

Powiązane dokumenty

Considering the FZ as a mini casting, parameters important in determining cast microstructures in castings such as growth rate (R), temperature gradient (G), undercooling (t.T)

In many cases, the simple strip-theory method with the clas- sic relative motion approach delivers a poor prediction of the first order wave loads for sway, heave and roll of a

wciągnął w zakres swoich rozważań ponad 40 dotychczas nieznanych artykułów i recenzji Pisariewa, pochodzących z wczesnego okresu jego działalności

Ale ofiara potrzebna jest także i temu bytowi, który nadaje sens: w chrześcijaństwie właśnie wynikająca z ofiary historia potrzebna jest Bogu jako przestrzeń i czas

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 2/3-4,

Po dyskusji przystąpiono do głosowania, w wyniku którego R ada Wydziału Prawa Kanonicznego UKSW podjęła jednom yślnie uchwałę o nadaniu doktoratu honoris causa

dania wobec przedsiębiorców wykonujących działalność gospodarczą na terytorium RP, w tym przez przedsiębiorców o szczególnym znaczeniu gospodarczo-obron- nym,

Punktem wyjścia opracowania projektu nowej ustawy powinno być przeprowadzenie solidnych prac w trzech dziedzinach wskazanych przeszło 10 lat temu przez TUP: rzeczowej