• Nie Znaleziono Wyników

Odrzucanie : przeczenie a dylematy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Odrzucanie : przeczenie a dylematy"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Graham Priest

Odrzucanie : przeczenie a dylematy

Acta Universitatis Lodziensis. Folia Philosophica nr 18, 131-148

(2)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

F O L IA P H IL O S O P H IC A 18, 2006

LOGIKA

Graham Priest

M elb o u rn e U niversity

ODRZUCANIE: PRZECZENIE A DYLEM ATY

1. Wprowadzenie

G łów nym tem atem ' artykułu jest odrzucenie w yrażane zdaniem - jego form ą językow ą jest przeczenie, czyli, w edług pow szechnego m niem ania, czynność ściśle zw iązana z negacją. W łaśnie ten związek z negacją o raz pewne jego skutki dla d i a l e t e i z m u p oddane są analizie w pierwszej części prezen­ tow anego tekstu.

O drzucanie łączy się rów nież z innym ważnym pojęciem , a m ianow icie z pojęciem „p raw d y ” , a właściwie „niepraw dy” . D ru g a część artykułu pośw ięcona jest więc istocie tego związku i prow adzi d o kwestii dylem atów związanych z racjonalnym myśleniem. P ró b a ich rozw iązania je st podjęta w ostatniej części artykułu.

2. Przeczenie a odrzucanie

2.1. Asercja a przeczenie

Nasze główne rozw ażania poprzedzim y uporządkow aniem pew nych kluczo­ wych pojęć, począw szy od o d r z u c a n i a oraz skorelow anego z nim pojęcia a k c e p t a c j i . Z arów no akceptację, ja k i odrzucenie będziemy traktow ali ja k o stany poznaw cze (cognitive states), chociaż, oczywiście, możliwe jest także inne rozum ienie obu tych pojęć. A kceptow ać coś to po pro stu wierzyć w to, czyli m ieć to w swym zbiorze (skrzynce) p r z e k o n a ń . N atom iast odrzucić coś to odm ów ić tem u w iary - wyjąć ze skrzynki przekonań,

(3)

jeśli tam było, lub ogólnie trzym ać poza nią. A kceptow anie i odrzucenie z pew nością się w ykluczają, choć nie w yczerpują w szystkich możliwości trak to w an ia danego poglądu. M ożna przecież nie żywić danego przekonania, np. wówczas, gdy nie rozw ażało się nigdy kwestii z nim związanej, albo też, naw et jeśli się rozw ażało, to nie znalazło żadnych argum entów lub też znalezione argum enty okazały się niewystarczające. W takich przypadkach pozostaje się agnostykiem . Sąd dotyczący danej kwestii je st zawieszony, a więc ani nie zostaje zaakceptow any, ani odrzucony.

O drzucenie jakiegoś poglądu jest bardziej radykalne aniżeli agnostycyzm. P olega bowiem n a przyjęciu swoistej blokady uniemożliwiającej zaakcep­ tow anie tego poglądu (co, naturalnie, nie w yklucza, iż w świetle nowych argum entów poglądy zostaną zrewidowane, a b lo k ad a usunięta). U zasad­ nienie odrzucenia danego poglądu w ynika raczej z istnienia pewnych ar­ gum entów za utrzym aniem tego poglądu p o za zbiorem naszych przekonań, aniżeli ze zwykłego b rak u argum entów przem aw iających za należeniem danego poglądu do zbioru naszych p rzek o n ań 1.

Ani asercja, ani przeczenie, w przeciwieństwie d o akceptacji i odrzucania, nie są stanam i poznawczym i, lecz pewnego rodzaju działaniam i językowym i. M o ż n a o nich m yśleć ja k o o celach illokucyjnych (illocutory fo rc e s) okreś­ lonych wypowiedzi. Nie są one jedyne - innym i są np. pytanie i ro z­ kazywanie. D la ilustracji rozw ażm y a k t w ypowiedzenia zdania: ,,O kno jest otw arte” . W zależności od kontekstu m ógłby on być asercją, pytaniem lub rozkazem , aby ok n o zam knąć. W ypowiedź ta m ogłaby naw et być aktem przeczenia (gdyby ją silnie obciążyć ironią).

A sercja i przeczenie są ściśle związane ze stanam i poznaw czym i. Z gru b ­ sza rzecz ujm ując, są one językowym i odpow iednikam i akceptacji i o d ­ rzucenia. N ato m iast m ów iąc dokładniej, typow ym celem asercji je st p o k aza­ nie, że w ypow iadający ją wierzy w to, co m ów i (i stąd, zazwyczaj, także skłania słuchającego do wiary), podczas gdy typow ym celem przeczenia jest pokazanie, że o soba zaprzeczająca czemuś, o d rzu ca to, czem u zaprzecza (i do tego sam ego skłania słuchającego)2.

1 D o k ład n iejsza a n a liz a tego pro b lem u jest z a w arta w: P r i e s t In Contradiction, ed. 2, M a rtin u s N ijh o ff, D o rd re ch t 1987.

2 Nie należy przez to rozum ieć, że „przeczenie” zawsze jest stosow ane w ten sposób, czyli w celu dem onstracji poglądów . „N egacja” i „przeczenie” są często stosow ane zamiennie. Jednak ważne jest, ab y w yraźnie odróżnić sąd wyrażony w zdaniu (propositional content) od aktu językow ego (linguistic act). Z tego pow odu będziemy kladli nacisk na stosow anie tych dwóch słów w sposób zgodny z wyjaśnieniami przedstaw ionym i w niniejszym tekście. Istnieje bowiem w filozofii tradycja, sięgająca Arystotelesa, traktow ania przeczenia i asercji jak o sądów wyrażonych, od­ powiednio, w zanegow anym o raz niezanegowanym zdaniu. W przy p ad k u „asercji” prow adziło to do trudności, k tóre prześladow ały logikę aż do czasu wyjaśnienia tej kwestii przez Fregego (zob. G. F r e g e , Negation, „Beiträge zur Philosophie des Deutschen Idealism us” 1919, N r. 1, s. 143-157, tłum. ang. w: Translated into English in Translations fro m the Philosophical W ritings o f Gottlob

(4)

O drzucanie: przeczenie a dylem aty 133

2.2. Negacja a przeczenie

Jak d o tąd , m oże się wydawać, że poruszane zagadnienia są p roste i jasne. O kazuje się jed n ak , że w rzeczywistości stanow ią kwestię sporną. Chociaż asercja i przeczenie są rów norzędnym i aktam i językow ym i, F rege dow odzi3 (a wielu się z nim zgadza4), że przeczenie nie je s t sui generis aktem języko­ wym. M ianowicie:

(I) Przeczyć a to tyle, co akceptow ać -ία.

Jeśli negację rozum ie się jak o operator, który po p ro stu tw orzy sprzecz­ ność, to tożsam ość (I) jest nie d o przyjęcia. Stwierdzenie zd an ia sprzecznego z a n a ogół nie łączy się z oczekiwaniem, że słuchacz odrzuci a lub że uwierzy, iż mówiący ta k właśnie czyni. Przecież wypowiedź m oże mieć postać zdania złożonego, a fakt, że w yraża ono pogląd sprzeczny z ot, m oże nie być ani oczywisty, ani naw et kom ukolw iek znany. Łatwiej zaakceptow ać toż­ sam ość (I), gdy u zn a się, że ,,-ta ” jest rozum iane ja k o a poprzedzone zwrotem: „nie jest tak , że” . Lecz i takie rozum ienie nie jest całkowicie słuszne. Z danie o tej postaci m oże być użyte do w yrażenia „m etajęzykow ej negacji” , ja k w przykładow ej wypowiedzi: „N ie jest tak , że H itler był złym człowiekiem; on był sam ym złem” . Niemniej jednak, gdy pozbaw im y negację idiosynkrazji tego typu, m o żn a uw ażać, że F rege m iał rację.

N ie znaczy to jed n ak , że m iał rację absolutną. N a p oczątek zauważm y, że m o żn a n a wiele sposobów zaprzeczyć czemuś, nic przy tym nie stw ier­ dzając. T a k więc m ogę potrząsnąć znacząco głową, m ogę powiedzieć: „N ie!” , a naw et tu p ać z wściekłości. Je d n ak trafniej będzie tu rozw ażyć przypadek osoby, k tó ra przypuszcza, że pewne zdania nie są ani prawdziwe, ani fałszywe. N iech a będzie dla niej takim właśnie zdaniem . Będzie więc ona przeczyła a, jed n ak przeczenia tego nie będzie się uw ażać za stwierdzenie n a . Przecież zdanie n a również nie będzie dla tej osoby ani prawdziwe, ani fałszywe; a zatem nie wypowie go ja k o asercji. Bez względu n a to , czy sami uznajemy istnienie przypadków , w których zd an ia nie przyjm ują wartości logicznych (truth value gaps), czy też nie, to jed n ak zawsze m ożem y rozważyć hipotetyczną osobę, dopuszczającą m ożliwość zaistnienia tak ich przypadków . Przeczenie takiej właśnie osoby nie jest tożsam e z asercją negacji zdania.

Stanow isko przeciw ne do przedstaw ionego zajm uje dialeteista. Wierzy on, że o b a zd an ia α i τ α są praw dziw e, m oże zatem w ypow iadać je twierdząco bez przeczenia zdaniu α. I tak , d la przykładu, będzie on je d n o ­ cześnie twierdził, że: „Z danie kłam cy jest praw dziw e” , oraz: „Z danie kłamcy

3 Z o b . G . F r e g e , op. cii.

4 D la p rzy k ła d u , zob. T . J. S m i l e y , Can Contradictions be True? I, „P roceedings o f the Aristotelian Society” 1993, S u pplem entary Vol. 67, s. 17-33.

(5)

1 3 4

jest niepraw dziw e” . Stwierdzenie drugiego z tych dw óch zdań, naw et w naj­ m niejszym stopniu, nie m a n a celu spraw ienia n a kim ś w rażenia, że od­ rzucone zostało pierwsze z nich. D ialeteista tego po p ro stu nie robi.

Je d n ak naw et bez odw oływ ania się do dialeteizm u m o żn a zauważyć, że asercja negacji (w sensie Fregego) niekoniecznie m usi być przeczeniem. W yjaśniając swoje stanow isko, ludzie często bezwiednie p o p ad ają w sprzecz­ ność i dopiero po jakim ś czasie, albo sami, albo dzięki innym , odkryw ają, że ich poglądy są sprzeczne. Odkrycie takie m oże wywoływać w nich pragnienie rewizji w łasnych poglądów . W łaśnie ten fakt, że akceptują oni zarów no a, ja k i n a , czyli stwierdzenie -ia nie w yraża odm ow y akceptacji a, tj. nie zaprzecza a, skłania ich do rewizji poglądów . C zasam i je d n a k całkiem racjonalnie jest, i to zupełnie niezależnie od stosunku do dialeteizm u, p o zo ­ stać przy obu przekonaniach, er i n a , i uparcie je głosić. Ilustrując tę sytuację, rozw ażm y p arad o k s „Przepow iadania” . Z a k ła d a się w nim , że istnieją jakieś argum enty, k tó re skłaniają nas do u zn an ia za prawdziwe pewnej skończonej ilości stwierdzeń a ,, ... , a n, a więc i ich koniunkcji, którą nazwijmy a. Przyjm uje się p o n ad to , że m am y jednocześnie pewien bardzo m ocny argum ent za uznaniem , iż przynajm niej jed n o z tych stw ierdzeń jest fałszywe, a więc n a . W takiej sytuacji właśnie akceptacja o b u sprzecznych stw ierdzeń jest zachow aniem racjonalnym , m im o iż możliwe jest dostrzeżenie nienorm alności tej sytuacji. Jeśli pogląd ten jest słuszny, a ta k właśnie sądzą niektórzy ortodoksyjni filozofowie, ja k chociażby A rth u r P rio r5, to ktoś, kto stw ierdza n a , nie odrzuca a, i stanow isko to jest racjonalne.

Przeczenie nie je st więc tym samym, co asercja zaczynająca się od słów: „nie jest tak , że” , choć, naturalnie, a k t przeczenia m oże być w yrażony przez asercję negacji: np., gdy ktoś dyskutując stwierdzi, że p raw da jest niesprzecz- na, to n atu raln ie m o żn a wyrazić sprzeciw w obec takiego p oglądu, mówiąc: „ ta k nie je s t” , przecząc tym samym opinii wyrażonej przez rozmówcę.

R ozw ażania te prow adzą do p y tan ia, kiedy w ypow iadanie negacji zdania należy interpretow ać ja k o asercję, a kiedy ja k o przeczenie. N iestety, n a to pytanie nie znajdujem y jednoznacznej odpowiedzi, należy bowiem wziąć pod uw agę intencje w ypowiadającej się osoby. N a właściwy tro p naprow adzają nas to n głosu, kon tek st, ja k rów nież inne czynniki; oczywiście, w uwadze tej nie m a nic nowego. W ypowiedzenie zdania: „Z am knąłbyś drzw i” , może stanow ić a k t językow y o całkiem różnych celach illokucyjnych (np. rozkaz, prośba). Należy biegle władać danym językiem (co z ak ład a rów nież znajo­ m ość zwyczajów i stosunków społecznych, w jak ich język jest osadzony), a także p osiadać pełną wiedzę n a tem at kontekstu wypowiedzi, aby być

5 Z o b . A . P r i o r , Objects o f Thought, O xford U niversity Press, O xford 1971; d o tego sam ego w niosku d o c h o d z ą N . R e s c h e r i R. B r a n d o m , The L ogic o f Inconsistency, Blackwell, O xford 1980, s. 47.

(6)

O drzucanie: przeczenie a dylem aty 1 3 5

w stanie ocenić, który rodzaj językowego aktu faktycznie jest w wypowiedzi wyrażony: asercja czy przeczenie.

W większości kontekstów asercja im plikacji oc -* X (gdzie X jest stalą logiczną tak ą, że d la dow olnego zdania ß, X -» ß jest praw dą logiczną) będzie stanow ić a k t przeczenia zdaniu a. Z akładając, że m am y do czynienia z osobą norm alną, m ożem y przyjąć, że odrzuci o n a X , a tym sam ym , na mocy w spom nianej implikacji, odrzuci też i a. K w a n ty fik ato r „w większości kontekstów ” m a służyć w ykluczeniu tych wszystkich przypadków , w których ktoś akceptuje X , a tym samym akceptuje wszystko. D la takiej osoby asercja im plikacji a -» X nie stanow i przeczenia, bo nic go nie stanow i.

2.3. W yrażalność

Dzięki powyższym wyjaśnieniom m ożem y teraz odnieść się do zastrzeżeń, jakie zazwyczaj wywołuje dialeteizm. D ość często zarzuca się dialeteistom , że nie m o g ą wyrazić swojego własnego stanow iska6. D ialeteista nie m oże powiedzieć czegoś, co by coś wykluczało, tzn. nie m oże nie zgodzić się, czy wyrazić sprzeciwu; a zatem , jeśli ktoś m ówi ot, to dialeteista wcale nie wyraża sprzeciw u m ów iąc -ία, dla niego bowiem jest logicznie m ożliwe, że oba stanow iska są prawdziwe. M ów iąc ogólniej, ktokolw iek czegokolwiek by nie pow iedział, to i tak istnieją m odele w spólne d la obu stwierdzeń: i tego wygłoszonego przez dialeteistę, ja k i w ypowiedzianej przez kogoś ot (istnieje przynajm niej jeden prosty model, w którym wszystko jest praw dą)7. W szczególności, dialeteista nie m oże naw et utrzym yw ać, że jakieś zdanie, będąc prawdziwe, nie jest fałszywe. Oczywiście m oże używ ać tych słów, ale mim o to fakt, że zdanie nie jest fałszywe, nie w yklucza jego fałszywości; wciąż m oże być zarazem praw dziw e i fałszywe.

Istotnym pow odem uznania tego zarzutu za w ażny - choć je st on postaw iony dość ogólnikow o - jest fakt, że zw olenników rozw iązyw ania p a rad o k só w sem antycznych za po m o cą pojęcia lu k praw dziw ościow ych

(truth-m lue gaps) o sk arża się zwykle o to, iż nie m o g ą w yrazić swoich

w łasnych poglądów lub że w ykorzystyw ane przez nich pojęcia są źródłem kolejnych p aradoksów . P odobno, pod tym względem, z dialeteistam i nie jest wcale lepiej.

6 Z ob. d la przy k ładu , T . P a r s o n s , True Contradictions, „C a n a d ia n Jo u rn a l o f P hilosophy” 1990, V ol. 20, s. 335-353; D . В a t e n s, A g ainst Global Paraconsistency, „S tu d ies in Soviet T h o u g h t” 1990, Vol. 39, s. 209-229. D alsze rozw ażania naw iązu ją d o tekstu G . P r i e s t a,

Gaps a n d Gluts: R ep ly to Parsons, „ C a n a d ia n Jo u rn a l o f Philo so ph y ” 1995, V ol. 25, s. 57-66. 1 C zasam i zau w aża się, że stw ierdzenia, k tó re nie m o g ą niczego w ykluczyć, są po zb aw io n e

znaczenia: każd e stw ierdzenie, k tó re p o sia d a jak ie ś znaczenie, coś w yklucza. T a o s ta tn ia uw aga nie jest je d n a k praw d ziw a. Stwierdzenie: „w szystko jest p raw d ą ” , im plikuje w szystko łącznie z w łasn ą n eg acją, a więc niczego nie wyklucza; a przecież p o sia d a znaczenie. Z o b. G . P r i e s t ,

(7)

Zauw ażm y jed n ak , że, po pierwsze, w przy p ad k u parad o k só w samo- zw rotności zwolennicy teorii luk m ają zupełnie inne problem y niż dialetei- ści. Przedstawiciele teorii luk d y s p o n u j ą słowam i um ożliw iającym i wy­ rażenie własnych poglądów . G dy jed n ak ich wypowiedzi ok azu ją się nie­ praw dziw e, to wówczas, skoro niesprzeczność m a być zach o w an a, n a­ stępuje sam o-odrzucenie zdań. A zatem , zgodnie z teo rią luk, zdanie: „To zdanie je st niepraw dziw e” , nie je st ani praw dziw e, ani fałszywe, lecz wówczas jest ono nieprawdziwe, a więc prawdziwe. Nie d a się powiedzieć tego [zdania] prawdziwie. Rów nież dialeteiści d y sponują słowam i służącymi w yrażeniu w łasnych poglądów — aby powiedzieć, że coś je st prawdziwe i nie fałszywe, m o g ą przecież użyć dokładnie tych właśnie słów. I nawet w przypadku p arad o k só w nic nie stoi n a przeszkodzie praw dziw ości ich wypowiedzi, a jeśli okażą się one czasem fałszywe, to widać, ta k a jest n a tu ra rzeczy - dialeteiści m ogą wypowiedzieć swoje poglądy w sposób prawdziwy.

N ato m iast to, czego dialeteiści uczynić nie m ogą, zarów no w przypadku kwestii paradoksalnych, ja k i innych, to zapewnienie niesprzeczności. A zatem ich problem em , o ile m ożna to w ogóle nazw ać problem em , jest to , że w żaden sposób nie m ogą zapew nić niesprzeczności swoim poglądom . P o­ stawienie zagadnienia w ten sposób pozw ala dostrzec, że rów nież logicy klasyczni nie m o g ą tego uczynić - m oże by i chcieli, ale to nie znaczy, że odnoszą n a tym p olu sukcesy; m oże zam ierzają to osiągnąć, lecz zamiary nie gw arantują osiągnięcia celu. Faktycznie, zam iar ukw adratow ienia koła m oże się okazać logicznie niemożliwy do spełnienia. Jeśli naw et nie bylibyśmy w stanie zaakceptow ać dialeteizm u, a klasyczna negacja zachow ałaby swój sens, to i ta k stwierdzenie nie w yklucza je d n a k a , przynajm niej w tym sensie, że ktoś, k to w ypow iada stwierdzenie ~ct, wciąż m oże wypo­ w iadać stwierdzenie a. Oczywiście, ceną, ja k ą za to się płaci, jest trywialność. Je d n ak logika nas przed tym nie chroni. C o więcej, dialeteista też może w ypow iadać stw ierdzenia z podobnym skutkiem . Je d n ak w tym przypadku sam o ~ a nie w ystarczy, p o trzeb a tu bowiem stw ierdzenia a -*■ _L.

M ożna by n a to odpowiedzieć, że naw et wypow iedzenie stwierdzenia a -> X nie w yraża sprzeciw u. W ostateczności, zdanie to m ógłby powiedzieć ktoś, kto uw aża, że w szystko jest praw dą, a więc ktoś, k to zgadza się z cl

Poszukiw anie odpow iedniego naw et dla „tryw ialistów ” sposobu n a wyrażenie sprzeciwu dop ro w ad za do w niosku, że faktycznie nic, co m o żn a wypo­ wiedzieć w postaci aserq i, nie m oże do tego celu posłużyć. Je d n ak wcześniej przekonaliśm y się, w jak i sposób, będąc (lub nie) dialeteistą, m o żn a pokazać, że o drzuca się d an y pogląd, a więc wyrazić niezgodę; wystarczy temu poglądow i zaprzeczyć (a nie jest to tym samym, co asercja negacji). A zatem obiekcje przeciwko dialeteizmowi tra c ą ważność: dialeteista m oże wyrażać swój sprzeciw.

(8)

O drzucanie: przeczenie a dylem aty 1 3 7

2.4. Przeczenie i paradoks

Teraz, gdy jasn o odróżniliśm y przeczenie od negacji, nasuw a się pytanie związane z p arad o k sa m i takim i ja k p aradoks kłam cy, a m ianow icie, czy odróżnienie to umożliwia nam sform ułow anie p o d obnie niszczącej wersji p arad o k su kłam cy w term inach przeczenia. S próbujm y to sprawdzić.

N iech będzie symbolem o p erato ra , którego celem illokucyjnym jest przeczenie. Zatem , -|a reprezentuje wypowiedzenie zdania a w celu przeczenia. W po d o b n y sposób m o żn a napisać ]-a, ?ot. oraz !cc ja k o wypowiedzi zdania ot z illokucyjnym i celam i, kolejno asercji, p ytania i rozkazu. N aturalnie nasuw a się przypuszczenie, że m ożna sform ułow ać wersję zd an ia kłamcy jako w ypow iedź u w postaci:

-|u jest prawdziwe.

Niestety, wypowiedź ta nie m a nawet sensu. N ie m a przecież wypowiedzi, które są praw dziw e lub fałszywe. W artość logiczną m a ją n ato m iast sądy, czyli zaw artości zdań. A zatem , przypuszczalnie, zdanie kłam cy pow inno być wypow iedzią v, w postaci:

-| zaw artość ot jest prawdziwa.

Czym jest je d n a k zaw artość v? Jest nią: „zaw artość v je st praw dziw a” . T ak więc zaw artość v je st typow ym przypadkiem zd an ia p r a w d o m ó w c y

(truth-teller). Z atem v jest więc przeczeniem zdania praw dom ów cy. Jeśli ktoś

kojarzy wypow iedź praw dom ów cy z brakiem w artości logicznej (truth value

gap), to czyni dokładnie to, co powinien. Jeśli n ato m iast k to ś kojarzy tę

wypowiedź z przepełnieniem w artości logicznej (truth value g lu ty , to u zn a ją za praw dziw ą d o tego stopnia, że aż nie pow inien jej przeczyć. Bez względu na pogląd, jasn e jest, że ani twierdzące, ani przeczące w ypowiedzenie zdania praw dom ów cy nie stanow i żadnego problem u.

W p o d o b n y sposób m o żn a skom entow ać wypow iedź w postaci: -j zaw artość w jest fałszem,

z tym je d n a k w yjątkiem , że teraz zaw artością w jest to, że zaw artość w jest fałszem. O znacza to, że zaw artość ta jest zaw artością typow ego zdania kłamcy. Jeśli k to ś przyjmie, że zaw artość ta nie jest ani praw dziw a, ani fałszywa, to pow inien ją odrzucić; jeśli natom iast przyjm ie, że jest ona zarazem praw dziw a i fałszywa, to nie pow inien jej odrzucać: pow inien ją

(9)

właśnie zaakceptow ać. Ja k widać, i tym razem, żadne z tych stanow isk nie stw arza trudności.

Powyższe przykłady pokazują, że sform ułowanie parad o k su kłam cy w k a­ tegoriach przeczenia zawodzi. Ponieważ -| jest operatorem celu illokucyjnego, nie zachodzi żad n a interakcja między nim a zaw artością wypowiedzi.

M ożna zatem sądzić, że pow inien istnieć jak iś o p e ra to r działający na zawartościach, który w pewnym sensie naśladuje operatory celu illokucyjnego. O kazuje się jednak, że nie m a takiego operatora. D la przykładu, praw dą jest, że w języku angielskim m ożna przekształcić „The d oor is open” w „Is the door open” i norm alnie wypowiedzenie pierwszego pow inno być asercją, drugiego zaś pytaniem. M ożna jednak bez tru d u zauważyć, że w odpowiednim kontekś­ cie pierwsze m oże być drugim , a naw et czymś jeszcze innym , np. rozkazem .

W takich p rzypadkach najlepsze rozw iązanie polega n a zastosow aniu zwrotów: „Przeczę, że” , „Pytam , czy” etc. Co zatem pow iem y o kimś, kto mówi:

Przeczę, że to zdanie jest prawdziwe.

Jeśli jest ono w ypowiedziane ja k o asercja, to w oczywisty sposób jest fałszem (a więc nie pow inno być wypowiedziane). Jeśli n a to m iast jest w ypowiedziane ja k o przeczenie, wówczas okazuje się, że a jest tym , czem u się przeczy; a m a przecież postać: „Przeczę, że o. [jest praw dziw e]” , i je s t to praw dą, a zatem nie pow inno się tem u przeczyć. Podchodząc do tego jeszcze inaczej, m ożna by, przy innym odniesieniu zaim ka w skazującego, wypow iedź tę zinterpretow ać ja k o zaprzeczone „Przeczę, że ß” , gdzie ß zastępuje „ß jest praw dziw e” . T o jed n ak jest fałszem, gdyż przeczy się tu tem u, że się przeczy ß-cie. A zatem jest to przeczenie w ścisłym sensie.

Ja k w idać, sform ułow anie zdania kłam cy w k ategoriach przeczenia nie okazało się zbyt interesujące9.

3. Przeczenie a dylematy

3.1. Akceptacja a odrzucanie

M ając ju ż rozstrzygniętą kwestię związku (czy też b rak u związku) odrzucania z negacją, zbadam y teraz relację m iędzy odrzucaniem a p raw dą oraz nie­ praw dą. N atu raln ie pow inno się wierzyć w to, co jest praw dą. T a k jednak

9 D y sk u sja p ośw ięcona tej kwestii znajduje się w: T. P a r s o n s, Assertion, Denial, and the

Liar Paradox, „ J o u rn a l o f Philosophical Logic” 1984, Vol. 13, Sec. 3, s. 137-152. P arsons

(10)

O drzucanie: przeczenie a dylem aty 1 3 9

nie jest. Nie m am y przecież obow iązku uwierzenia w coś tylko, dlatego że jest to praw dą; dopiero solidne dow ody n ak ład ają n a nas taki o b o ­ wiązek. A zatem:

(A) Należy zaakceptow ać jak ąś opinię, jeśli za jej praw dziw ością przem aw iają niezbite argum enty.

U żyty powyżej zwrot: „należy” , nie m a nic w spólnego ani z pow in­ nością n atu ry m oralnej, ani z postaw ą k o jarzo n ą z roztropnością. M oże się przecież zdarzyć, że k to ś w łaśnie nie pow inien wierzyć w opinię, naw et do b rze w przytoczonym sensie u zasad n io n ą, np. w ów czas, gdy działanie w ynikające z posiadanych przez nas praw dziw ych przek o n ań m ogłoby sprawić, że w padniem y w tarap aty . T a k więc słowo: „należy” , w inno być rozum iane wyłącznie w kategoriach racjonalności. R acjonalne zaś jest uw ierzyć w to , co je st d o b rze u zasad n io n e, a tym sam ym , nieracjonalne - uwierzyć w coś, co nie jest dobrze uzasadnione. Takie postaw ienie spraw y rodzi n atu raln e pytanie, czym jest „d o b re uzasad­ nienie” (evidential grounding). Poniew aż jed n ak nasze rozw ażania są nie­ zależne od ustalenia tego faktu, pozostaw m y ten interesujący skądinąd problem otw arty.

K w estią, k tó rą postaram y się teraz przeanalizow ać, jest sform ułow anie analogicznej do (A) sentencji dotyczącej odrzucania. K ażdy, kto przyjm uje istnienie praw dziw ościow ych luk lub przepełnień, m usi odróżniać fałszywość (rozum ianą ja k o praw dziw ość negacji) od niepraw dziw ości, a więc nie m oże utożsam iać T < ί a > z - i T < a > . Z założenia istnienia luk praw dziw oś­ ciowych w ynika, że d a n a opinia m oże być niepraw dziw a, nie będąc przy tym fałszywą. Z założenia istnienia praw dziw ościow ych przepełnień w ynika natom iast, że przynajm niej prima fa c ie ja k a ś opinia m oże być fałszywa, nie będąc przy tym niepraw dziw ą10.

N a tu ra ln ą sentencją d u aln ą do (A) jest, więc:

(O 1^ N ależy odrzucić ja k ą ś opinię, jeśli istnieją niezbite argum enty przem a­ w iające za jej fałszywością.

W założeniu istnienia prawdziwościowych luk nie m a niczego, co godziło­ by w tę zasadę. T ru d n o ją jed n ak polecić dialeteiście. Rozw ażm y wypowiedź, k tó ra je s t jednocześnie uznana za praw dziw ą i fałszywą, ta k jak : „ to zdanie jest fałszywe” . Oznaczm y ją przez ,,λ” . Połow a argum entacji p arad o k su kłam cy d o starcza dobrego uzasadnienia dla —i λ. Czy m o żn a je d n a k n a tej

10 D ialeleiści m o g ą je d n a k przyjąć, że fałszywość i n iepraw dziw ość są jed n y m i tym sam ym . C zynią to kosztem rozprzestrzen ian ia się sprzeczności.

(11)

1 4 0

tylko podstaw ie odrzucić X? Przecież druga połow a tej samej argum entacji dostarcza dow odu n a λ . Zatem zasada (A) godzi w sam ą siebie".

B rak sym etrii m iędzy (A) i (Ο*) m oże wywoływać poczucie dyskom fortu. D laczego je d n a zasada się broni, a d ru g a nie? Należy je d n a k przypom nieć, że fałszywość jest niczym innym ja k praw dziw ością negacji. T oteż popraw na zasada d otycząca fałszywości pow inna wynikać w prost z zasady (A): Należy zaakceptow ać opinię —icł, jeśli istnieją niezbite argum enty przem aw ia­ jące za fałszywością a.

Z asada d u a ln a do (A) w ygląda wiarygodniej, gdy jest sform ułow ana w kategoriach niepraw dy, zam iast fałszu. W końcu, jeśli p raw dą jest, że ktoś p opiera ja k ą ś opinię, to niepraw dą jest, że ten ktoś u n ik a zajęcia stanow iska. Toteż:

(O nP) Należy odrzucić ja k ą ś opinię, jeśli istnieją niezbite argum enty przem a­ wiające za jej nieprawdziwością.

Je d n ak naw et i ta zasada m oże budzić sprzeciw. R ozw ażm y paradoks kłamcy w postaci: „to zdanie nie jest prawdziwe” . Standardow a argum entacja uzasadnia jednoczesną praw dziw ość i niepraw dziw ość tej wypowiedzi. Czy należy ją na tej podstaw ie odrzucić? Niekoniecznie. Przecież zasada dotycząca odrzucania m oże przypom inać sentencję: N ależy odrzucić ja k ą ś opinię, jeśli

11 Z a sa d a (A) (jak i ( 0 F)) bazuje n a pojęciu „d o b re g o u zasad n ien ia” . W łaściwe jej ro zu ­ m ienie, polegające n a tym , że słow o „ d o b re ” trak tu jem y ja k o „w ystarczająco d o b re ” , czyni z niej coś więcej niż p ro sty truizm . T o , co w ykracza p o z a truizm , w yraża się w stopniu, w jak im uzasad n ien ie je s t w ystarczające. C okolw iek byśm y nie rozum ieli pod wyrażeniem „w ystarczająco d o b re ” , to faktycznie, uzasadnienie n ie zawsze m oże być w ystarczająco dobre. Je d n ak w ty m m iejscu nasu w a się p y tan ie, w jak ic h to sytuacjach m ożem y jednocześnie mieć uzasadnienie d la a o raz u zasadnienie d la τ α . Czy uzasadnienie d la a m oże być wówczas wystarczająco d o bre? Z pew nością, uzasadnienie d la a m oże przew yższać uzasad n ien ie d la -ία. Z ałóżm y je d n a k , że o b a u zasad n ien ia się rów n o w ażą, a więc są ró w n ie d o b re. Przy p adek taki jest nierozstrzygnięty. B yć m oże najw łaściw szym posunięciem w tak iej sytuacji je s t zawieszenie u zasadnienia. T a k je d n a k m o żn a by uczynić, gdyby a było w ypow iedziane p rzez rzetelnego p rzyjaciela, n a to m iast τ α przez in n eg o rów nie rzetelnego przyjaciela. W p rzy p a d k u braku in nych świadectw, k ażd y z nich m oże być g ó rą. W ów czas zawsze m o żn a zawiesić sąd w tej spraw ie. Z drugiej strony, jak a ś in fo rm acja m oże spraw ić, że jed n o c z e sn a ak c ep ta c ja a o raz n a m oże stać się p osunięciem właściwym. A zatem w przy p ad k u p ara d o k su p rzep o w iad an ia m ożna znaleźć niezależne uzasadn ien ia - ta k m ocne, ja k tylko k to ś chce - d la dow olnej sprzeczności. Przy czym, żad n e z tych u zasadnień nie m usi po d k o p y w ać któ reg o k o lw iek z pozostałych. W innych p rzy p a d k a c h arg u m en ty m o g ą przem aw iać z a k o n iu n k cją а л τ α , a więc za ob y d w o m a sprzecznym i zdaniam i. Z ta k ą sy tuacją m am y d o czynienia w p rzy p ad k u p a rad o k su kłam cy. F a k t, że n ik t nie był w stanie w yjaśnić go w satysfakcjonujący spo só b p rzez przeszło 2000 lat, czyni ten p a ra d o k s „diabelnie d o b ry m ” .

(12)

O drzucanie: przeczenie a dylem aty 141

istnieją niezbite argum enty przemawiające za je j nieprawdziwością, chyba że istnieją równie niezbite argum enty przemawiające za je j prawdziwością. A za­

tem (O nP) m oże być przyjęta ja k o reguła czasem zaw ieszana, k tó ra jed n ak nie jest anulow ana.

N iestety, w takim przypadku b rak symetryczności m iędzy (A) i (O oP) m oże w ydaw ać się jeszcze bardziej kłopotliwy. Fałszyw ość nie jest przeci­ wieństwem praw dy: jest szczególnym przypadkiem tego przeciwieństw a. To właśnie niepraw da jest przeciwieństwem praw dy i to n a m ocy definicji. Czy zatem przyjęcie obu zasad godzi w dialeteizm ? O dpow iedź n a to pytanie jest negatyw na. W sprawie jednoczesnej akceptacji (A) i ( 0 ° p) dialeteiści m a ją w olną rękę. Załóżm y, że m am y solidne dow ody, że pewne

a. jest zarazem praw dziw e i fałszywe. W ówczas n a m ocy obu zasad należy

jednocześnie zaakceptow ać i odrzucić ct. W ten sposób pow staje dylem at, gdyż nie m ożem y jednocześnie zrealizować zaleceń w ynikających z obu tych zasad 12. (N ależy tu zauważyć, że teraz znajdujem y się w innej sytua­ cji, niż wówczas, gdy przeprow adzam y argum entacje typow e dla w iększo­ ści p arad o k só w sam ozw rotności. T am , choć arg u m en ty m a ją p o stać a i -ία, to zazwyczaj a nie jest postaci „ß jest praw dziw e” . T a k jest jedynie w szczególnych przypadkach, takich jak: „ to zdanie nie jest p raw ­ dziw e” (p a ra d o k s kłam cy), ale ju ż nie w przy p ad k u : „ T o zdanie jest fałszywe” 13).

3.2. Racjonalne dylematy

D ylem at to nie zawsze sprzeczność. Rozw ażm y dla p rzykładu o p e ra to r 0 , ,je s t nakazane, aby” , standardow ej logiki deontycznej. D ylem aty deontyczne zazwyczaj m a ją postać: Oa i O n a, gdzie a jest stwierdzeniem , które oznacza, że coś pow inno być zrobione14. Ogólniej, dylem at polega n a tym , że są dw a stw ierdzenia a i ß takie, że Π π (α Λ β ), m im o iż Oa i Οβ.

12 C hociażby dialeteista nie p o d p isa ł się p o d za sa d ą (O 01) , n ie sądząc, że istn ieją n iep o d ­ w ażalne po w o d y d la o d rzucenia jakiegoś p oglądu, to i tak będzie m usiai, w pew nym sensie, rozw ażyć m ożliw ość zaistnienia p o d o b n y c h dylem atów o c h arak terze racjo n aln y m . Będzie on bowiem w tedy w sytuacji jednoczesnej akceptacji dw óch stw ierdzeń: „ N a po d staw ie A należy zaak cep to w ać u ” o ra z „ N a podstaw ie В należy zaakceptow ać β ” . D ialeteista nie m oże jed n a k

a priori w ykluczyć w sp ó łw ystąpienia czynników A o raz B, co w konsekw encji m oże prow adzić

w łaśnie d o d y lem atu .

13 N a tu ra ln ie , jeśli k to ś p odpisuje się pod z a s a d ą w y k l u c z a n i a T < u o t > -* T < a > , wów czas jak a k o lw ie k sprzeczność p row adzi d o rozw ażan eg o tu d y lem atu . Istn ieją jed n a k u zasad n io n e p ow ody d la odrzucenia tej zasady (zob. G . P r i e s t , In Contradiction, 4.9).

H D y lem at ten będzie pro w ad ził d o sprzeczności, jeśli przyjm ie się pow szechnie uzn aw an ą d eo ntyczną zasadę O -ι cc -> n O a ; k tó ra je s t jed n a k tru d n a d o przyjęcia w k o n tek sta ch typowych dla wielu d ylem ató w . Z ob. Ibidem, 13.4.

(13)

Bezspornie, dylem aty tow arzyszą naszem u życiu. Pow szechnie w iadom o, że istnieją nierozwiązywalne dylem aty m o raln e15. P o d o b n e dylem aty natury praw nej, w k tórych pow inność nie jest pow innością racjonalności przed* staw iam w 13 rozdziale pracy In Contradictions^. Skoro je d n a k jeden rodzaj systemu norm generuje dylem aty, czemu inny rodzaj m a tego nie czynić? M o ż n a by sądzić, że racjonalność jest pod tym względem uprzywilejowana. Czy m o żn a je d n a k racjonalnie w ym agać od ludzi rzeczy niemożliwych? Tak się niekiedy zdarza, chociaż nie jest to najm ądrzejsze. M o ż n a sform ułow ać typow o racjonalne dylem aty, k tó re nie m ają nic w spólnego z

(OnP)17·

Rozw ażm y stw ierdzenie postaci: „Jest nieracjonalnie wierzyć w to stwier­ dzenie” , a zatem coś w rodzaju:

Jest nieracjonalnie wierzyć w p,

gdzie p jest właśnie tą całą wypowiedzią. Z ałóżm y, że w ierzymy w p .

W ówczas w ierzymy w coś, w ierząc jednocześnie, że nieracjonalnie jest w to wierzyć - i to właśnie jest zachow aniem nieracjonalnym . A zatem nie pow inniśm y wierzyć w p: O -iß p . Lecz w ten właśnie sposób pokazaliśm y, że p jest prawdziwe! Powinniśm y zatem wierzyć w p , OBp (n a mocy

zasady (A)). R ozum ow anie powyższe prezentuje je d n ą z postaci paradoksu nieracjonalności18. A rgum entacja ta m oże zostać sform alizow ana następu­ jąco: niech J, В oraz p m ają odpow iednio postać: ,je s t nieracjonalnie (pow odow ać), żeby” , „wierzymy, że” oraz IB p . R ozum ując, odwołujemy się tu do pewnej zasady dotyczącej racjonalności, a mianowicie: d l a d o ­ w o l n e g o a , I B (a л /Rot). N a m ocy tej zasady m am y, że I B ( p a p ) , a zatem

IB p , czyli p . Przyjm ując, że: IB a |- O-iRot; oraz jeśli |- ot, to |- ORa; otrzym ujem y gotowy dylem at.

15 P roblem ten je s t dysk u to w an y we wstępie d o : C. W . G o w a n s , M o ra l Dilemmas,

O xford U niversity Press, O xford 1987 o raz w innych p racach tego zb io ru , szczególnie zaś a u to rstw a W illiam sa, L em m ona o raz B arcan M arcus.

16 G . P r e i s t , In Contradictions.

17 G . P r e i s t (In Contradictions, 7.4) po d aje a rg u m e n t przeciw ko tem u, ab y k to ś mógł racjonalnie zaak cep to w ać i odrzucić jak iś po g ląd . A rg u m en t b azuje n a założeniu, że jeśli a k cep tacja i o d rzucanie są ze so b ą niezgodne, to idealnie rac jo n a ln y p o d m io t nie m oże czegokolwiek zaak cepto w ać i odrzucić. T o w szystko, co je s t n a to m iast m ożliw e d o racjonalnego z a ak cep to w an ia i odrzucenia, to właśnie idealny p o d m io t faktycznie racjon aln ie akceptuje i odrzuca. W ynika z tego, że rac jo n a ln a ak ceptacja i racjo n aln e od rzu can ie rów nież są ze sobą n iezgodne. Obecnie sądzę, że ro zum ow anie to m oże zaw ierać b łąd w ynikający z tego, iż idealny p o d m io t m oże być o b iektem niem ożliw ym d o zaistnienia! R a c jo n aln ość m oże n arzu cać idealne, niesprzeczne ograniczenia, w p rzy p ad k u k tó rych m o g ą one zo stać spełnione jed y n ie przez realizację lego, c o je s t niemożliwe,

18 Z ob. G . L i U m a n , The Irrationalisťs Paradox, A p a p e r presen ted a t a m eeting o f the

Australian Association o f Philosophy, University o f Q ueensland, 1992. I n n ą p o sta c ią tego

(14)

O drzucanie: przeczenie a dylem aty 1 4 3

Zauw ażm y, że dylem at ten jest paradoksem zarów no d la niedialeteisty, ja k i dla dialeteisty. Jed n ak dla logików klasycznych jest większym p ro b ­ lemem niż d la innych. P arad o k s nieracjonalności w ykorzystuje zasadę, zgod­ nie z k tó rą , jeśli ktoś wierzy, że ot i wierzy, że a je st n ieraq o n aln e, to jego przekonanie jest irracjonalne (JB(ot л JBa). D ialeteista m ógłby się tem u sprze­ ciwić: przecież nie jest nieracjonalne, jeśli ktoś t a k ż e wierzy, że wierzyć w ot j e s t racjonalnie. N iepodobieństw em jest je d n a k apelow ać d o logików klasycznych, aby zgodzili się z założeniem, że a m oże być jednocześnie racjonalne i nieracjonalne.

W łaściwie d la logików klasycznych sytuacja jest naw et jeszcze gorsza, gdyż nie m ają tu do czynienia z dylem atem racjonalności, lecz z jaw ną sprzecznością. N iech R będzie postaci: „Jest racjonalnie (pow odow ać), żeby” . M ogłoby się w ydaw ać, że możliwy do przyjęcia jest następujący fak t d oty­ czący racjonalności: d l a d o w o l n e g o ot, -\R B (a a^ R Im.). N iech teraz p m a

postać: “i-RBp, a zatem ta k ja k wcześniej m ożem y w ykazać, że ~ \RB p, a zatem p. Z ak ład ając więc, że |- a im plikuje |- R B a, otrzym ujem y oczywistą sprzeczność. Zauw ażm y, że ponieważ paradoks ten nie wykorzystyw ał jakich­ kolw iek sem antycznych czy też teoriom nogościow ych pojęć, żadne sta n d a r­ dowe rozwiązanie paradoksów sam ozwrotności nie znajduje tu zastosow ania.

3.3. Dylematy teorii gier

Parad o k s nieracjonalności, m im o iż nie zależy od ( 0 ° p), wciąż je d n a k zależy od (A), a więc m a związek z sam ozw rotnością. M o ż n a by się zastanaw iać, czy istnieją w ogóle jakieś dylem aty niezależne od kwestii wiążących się z dialeteizm em . O kazuje się, że oczywiście istnieją (niektóre z nich wyjaśnię poniżej); są to racjonalne dylem aty, które po zo stają w zw iązku z dobrze znanym i sytuacjam i, z jakim i m am y do czynienia w teorii gier15. Zazwyczaj akceptuje się jeden z problem atycznych elem entów dylem atu i p róbuje się pozbyć drugiego. Przyjmijmy tu jed n ak inne założenie, a m ianow icie to, że jeśli akceptujem y jeden z tych elementów, to powinniśm y zaakceptow ać o b a20.

Przedstaw ię dwie argum entacje tego typu. Obie zależą od tzw. z a s a d y r a c j o n a l n o ś c i . Jest o n a następująca: Z ałóżm y, że ja k a ś o soba musi

19 D la p rzy k ład u zob. M . S a i n s b u r y , Paradoxes, ed. 2, C h a p . 3, C am b rid g e U niversity Press, C am bridge 1994, lu b p race zam ieszczone w: R . C a m p b e l l , L. S o w d e n , P aradoxes

o f R a tionality a n d Cooperation; Prisoner's D ilem ma and N ew com b's Problem , U niversity o f

British C o lu m b ia Press, V ancouver 1985.

20 In n ą m ożliw ą p o sta w ą jest nie zaak cep to w ać żadnego z tych elem entów . D la przykładu,

k to ś m oże p o p ro stu odrzucić zasadę racjo n aln eg o w yboru w spraw ie w łaśnie rozw ażanej. Niestety, ro zw ażana kw estia jest n a tyle w ażn a dla większości teorii gier, że unik, ja k i p ro p o n u je ta za sa d a , nie jest wcale kuszący.

(15)

1 4 4

d o k o n ać w yboru m iędzy dw iem a alternatyw nym i opcjam i. Wie przy tym , że jeśli wybierze pierw szą z nich, to n ag ro d ą będzie pew na sum a pieniędzy, jeśli zaś d ru g ą to n ag ro d a będzie mniejsza. Pow inien więc w ybrać pierwszą opcję. Z asadę tą nazwijmy Rat. Jej form alny zapis jest następujący:

C (l, δ)

My -» Gcy

M b -> Gch

S > c 6 OMy

Przestanki rozum ow ania znajdują się n ad kreską, w niosek zaś pod nią. C(γ, δ) oznacza, że m am y w ybór m iędzy spow odow aniem , że y będzie prawdziwe, a spraw ieniem , że prawdziwe będzie δ; My oznacza, że spow o­ dowaliśmy, że y jest prawdziwe; Gx oznacza, że zdobyw am y nagrodę x . - t sym bolizuje p roste stwierdzenie, że jedno zdarzenie pociąga za sobą drugie. A zatem okres w arunkow y w yrażony symbolem w ystępuje tu w trybie oznajm ującym . Zgodnie z precyzyjniejszą form alizacją tej zasady, wszystkie jej przesłanki pow inny być w zasięgu epistemicznego o p erato ra , К (wiadomo, że), je d n a k nasze uproszczenie nie pow inno m ieć wpływu n a prezentaqç analizow anej kwestii.

Przejdźm y teraz d o pierwszego z dw óch om aw ianych tu dylematów: p arad o k su N ew com ba. Jest on znany w różnych wersjach, m y rozważymy je d n ą z nich. Są dw a pudelka a i b, m usim y do k o n ać w yboru między zaw artością obu pudelek lub zaw artością pu d elk a a. N aszym celem jest m aksym alizacja zysku, który zależy od dokonanego w yboru. Pudełko b jest przeźroczyste i dlatego widzimy, że jest w nim 10 dolarów . N ie wiemy natom iast, co je st w pudełku a, wiemy tylko, że pow inny w nim być pieniądze włożone przez p - człowieka, któ ry niczym nieom ylny jasnow idz zawczasu d oskonale wie, jakiego dokonam y w yboru. A zatem jasnow idz

p wie wcześniej, czy wybierzemy jedynie pudełko a, czy o b a pudełka.

Jeśli wybierzem y pudełko a, jasnow idz p, wiedząc wcześniej o tym , schowa d o niego 100 dolarów , jeśli zaś wybierzemy o b a pudełka, p nie włoży do pudełka a żadnych pieniędzy. Czy zatem pow inniśm y w ybrać pudełko a, czy m oże oba?21

D ysponując powyższymi inform acjam i, m ożemy pokazać zarów no, że powinniśm y w ybrać pudełko a, ja k i że pow inniśm y w ybrać o b a pudełka.

21 N ie stanow i większej różnicy, czy p jest nieom ylnym jasnow idzem , czy ty lk o bardzo d o b ry m . D la te g o okresy w arunkow e m ają w rozu m o w an iu p o stać: jeśli zro b im y to a to, to j e s t b a r d z o p r a w d o p o d o b n e , że będzie tak a tak. Lecz i w tej wersji cale rozum ow anie prow adzi d o tego sam ego problem u.

(16)

O drzucanie: przeczenie a dylem aty 1 4 5

Niech ot oznacza: „w ybraliśm y pudełko a”, n ato m iast ß: „w ybraliśm y oba pu d ełk a” . M am y wówczas, C(α, ß) oraz -\(M a л Λίβ). D w ie alternatyw ne opcje dylem atu są następujące:

O p c j a 1. Niech с będzie skrótem dla opisu: „coś, co jest w tej chwili w pudelku a", jest rozum iana ja k o sztywny desygnat (rigid designator). Jeśli spow odow aliśm y, że ot jest praw dziw e (w ybierając pudełko a), to dostajem y

с (M a -> Gc). Jeśli sprawiliśmy, że praw dziw e jest β (wybierając oba

pudełka), to otrzym ujem y sumę с + 10 dolarów (Μ β -> G(10 + c). Lecz 1 0 + o c . N a m ocy zasady R a t wnioskujem y, więc, że ΟΜβ.

O p c j a 2. Jeśli spraw im y, że β jest prawdziwe* to n atu raln ie jasnow idz

p wiedział, że wybierzemy o b a pudełka, jeszcze zanim to uczyniliśmy.

W ówczas w pudełku a jest wciąż 10 dolarów , n ato m iast w b nie m a nic. D ostajem y więc' tylko 10 dolarów . Oznacza to, że Μ β -» Gc. Z drugiej strony, jeśli spraw im y, że prawdziwe jest a, to i o tym p wie, jeszcze zanim to uczynim y. W ówczas w pudełku a jest 100 dolarów i jest to sum a, k tó rą dostajem y. W tej sytuacji, M a -» G100. Oczywiście 100 > 1 0 . N a mocy zasady R a t dochodzim y do w niosku, że O M a22.

D rugim rozw ażanym tu przykładem racjonalnego dylem atu jest, analogi­ czna do p a ra d o k su N ew com ba, postać dylem atu więźnia. Przedstaw ia się on następująco. Z najdujem y się w pomieszczeniu z dw om a przyciskam i. M usim y d o k o n ać w yboru, który z nich nacisnąć. Jeśli naciśniem y a, dostaniem y 10 dolarów . Jeśli naciśniem y b, nic nie dostaniem y, je d n a k o soba w sąsiednim pomieszczeniu dostanie 100 dolarów . O soba ta je st dokładnie w takiej samej sytuacji ja k m y. C o więcej, jest o n a zn an a nam od wielu lat i dlatego wiemy, że jest ta k a ja k my: dotychczas w takich sam ych sytuacjach zawsze podejm ow ała ta k ą sam ą ja k m y decyzję. K tó ry przycisk pow inniśm y więc nacisnąć?

N iech a będzie postaci „naciskam y przycisk a”, n ato m iast β, „naciskam y przycisk b”. M am y wówczas C(α, β) oraz -ι(Λ ία Λ Μ β ). R ozum ow anie przebiega następująco:

O p c j a 1. N iech с będzie skrótem dla opisu: „ sk u tek decyzji podjętej przez osobę z sąsiedniego pom ieszczenia” , rozum ianego ta k ja k poprzednio, czyli ja k o sztywny desygnat. Jeśli spow odujem y, że a będzie praw dziw e, to

22 B yeong Y i w k orespondencji ze m n ą stw ierdził, że w p rzed staw io n ej arg u m en tacji kryje się pew ien b łąd. N ie je s t bowiem pow iedziane, czy o so b a p o d ejm u jąca decyzję wie, co jest w p udełku a. Załóżm y, że je s t ono przeźroczyste. W ów czas w niosek, iż należy w y brać p udełko

a jest k o n k lu zją źle um o ty w o w an ą. N ie m ogę się jed n a k z tym zgodzić. N a w e t jeśli widać, że

w pu d ełk u a n ie m a d o laró w , wciąż zach o d zą obie opcje d y lem atu . W szczególności ta, w k tó rej k o n k lu zja w skazuje, że należy w y brać p u d ełk o a. N aw et jeśli w p u delk u nie m a d o laró w , to per impossibile, jeśli w ybierzem y to właśnie p u d ełk o , będzie w nim 100 dolarów . (W ynika to z inform acji n a ten tem at). Oczywiście wiemy, że (w lej sytuacji) tego nie zrobim y, n aw et jeśli p ow inniśm y.

(17)

wówczas otrzym ujem y 10 + с, gdyż Mot -* G(10 + с). Jeśli n ato m iast spo­ w odujem y, że praw dziw e będzie ß, to otrzym am y właśnie c, ponieważ

M ß -> Gc. Lecz 1 0 + c > c . A zatem , n a mocy zasady R a t, wnioskujemy,

że OAftt.

O p c j a 2. Jeśli sprawim y, że a jest prawdziwe, to zgodnie z ustaleniami, to sam o uczyni osoba w sąsiednim pomieszczeniu. W ówczas otrzym am y 10 dolarów i nic p o n a d to (M a -> Gc). Jeśli zaś spraw im y, że ß je st prawdziwe, to znow u o soba za ścianą uczyni to sam o. D ostaniem y zatem 100 dolarów

(M ß -+ G100). Poniew aż 100 > 1 0 , a więc zgodnie z zasadą R at, ΟΜβ.

3.4. Kontrowersje

W ydaje się, że największe sprzeciwy w powyższych rozum ow aniach m ogą wzbudzić zastosow ane okresy w arunkow e. W szczególności m o żn a twierdzić, że błędna jest argum entacja pierwszych opcji obu dylem atów . Rozw ażm y tę w ątpliwość jedynie na przykładzie p aradoksu N ew com ba, gdyż przypadek p arad o k su w ięźnia jest bardzo podobny.

Przyjmijmy więc, że wybraliśmy pudełko a i w konsekw encji с = 100. Rozw ażm y okres w arunkow y M ß -* G(10 + c). G dybyśm y sprawili, że ß jest praw dziw e, wówczas nie otrzym alibyśm y 10 + c, czyli 110, lecz 10, poniew aż w pudełku a byłoby 0. (Przypom nijm y, że с jest sztywnym desyg- natem , a więc nie zm ienia swojej w artości w zależności od sytuacji). A zatem ten okres w arunkow y jest fałszywy. Podobnie, załóżmy teraz, że dok o n ał się fakt w yboru przez nas obu pudełek, zatem с = 0. R ozpatrzm y okres w arun­ kowy M a -> Gc. Jeśli sprawilibyśmy, że ot jest praw dziw e, to nie otrzym ali­ byśmy c, czyli 0, lecz 100, poniew aż tyle byłoby wówczas w 'p u d e łk u a. A zatem albo jeden, albo drugi z rozw ażanych okresów w arunkow ych jest fałszywy.

Z arzu t ten nie jest jed n ak słuszny, poniew aż tyle tylko zostało ustalone, że jeden z przypuszczających okresów w arunkow ych jest fałszywy (podkreśl­ m y tryb przypuszczający użyty w tych okresach). O ba okresy w arunkow e reprezentują tym czasem tryb oznajm ujący, a nie przypuszczający.

W tym m iejscu m ożna by twierdzić, że popraw ne sform ułow anie zasady

R a t w ym aga użycia przypuszczających okresów w arunkow ych. Dlaczego

jed n ak mielibyśmy czynić podobne założenie? W końcu rozum ow anie, łącznie z zasadą R a t, wydaje się popraw ne, i to w takiej postaci, w jakiej jest, a więc oznajm ującej.

Przytoczę tu dw a argum enty za użyciem trybu przypuszczającego w Rat, o b a dają się odeprzeć. Po pierwsze, wnioskujem y o przypadkach, z których przynajm niej jeden nie zajdzie. A zatem okresy te są kontrfaktyczne, rozu­ m ow anie zaś dotyczące sytuacji kontrfaktycznych w ym aga trybu przypusz­

(18)

O drzucanie: przeczenie a dylem aty 1 4 7

czającego. C zęsto jed n ak jest tak, że związki kontrfaktyczne są w yrażane przez tryb oznajm ujący. A utobus nie będzie na nas czekał: je śli nie wyjdziemy w tej chwili, nie zdążym y na niego. W ychodzim y więc i łapiem y autobus, który jest p u n ktualny. Użyty tu okres w arunkow y jest praw dziw y, a przede wszystkim właśnie oznajm ujący, chociaż jest kontrfaktyczny. N aw et w przy­ padkach, gdy poprzednik właściwie nie jest fałszywy, lecz jego praw dziw ość wym agałaby, aby przeszłość była inna od tej, ja k a faktycznie m iała miejsce, wolno nam używać trybu oznajm ującego. Załóżm y, że nie wiemy, kto wygrał wczoraj Wieki Finał. Wiemy jednak, że jeśli p rzeczyta m y w uznanej gazecie,

że Broncosi wygrali W ielki Final, to oni fa ktyczn ie wczoraj wygrali. T a postać

okresu w arunkow ego jest ja k najbardziej właściwa, naw et jeśli Broncosi w rzeczywistości wczoraj nie wygrali.

D rugi, bardziej subtelny argum ent przem aw iający za przypuszczającym trybem w okresach w arunkow ych w zasadzie R a t jest następujący23. Prze­ analizujem y go w ykorzystując ponow nie parad o k s N ew com ba. Z ałóżm y, że sprawiliśmy, że praw dziw e jest (i. Znaczy to, że nie uczyniliśmy prawdziwym et, a więc η Met. W ówczas, n a mocy własności im plikacji m aterialnej, Mot -* G1000. A zatem , jeśli wiemy, że spraw im y, że ß będzie prawdziwe, to wiemy, że M a -* G1000. Powinniśm y więc spow odow ać praw dziw ość et, gdyż wiemy, że 1000 > 10. Ogólniej rzecz biorąc, jeśli podjęliśm y ju ż decyzję, co zrobić, a więc wiemy, co zam ierzam y zrobić, pow inniśm y rów nież znać opcję przeciw ną. A zatem zasada sform ułow ana za p om ocą oznajm ujących okresów w arunkow ych jest niespójna.

Słabym punktem analizowanej tu argum entacji jest utożsam ienie oznajm u­ jącego okresu warunkow ego z m aterialną implikacją (na tej właśnie podstawie m ożem y przecież przyjm ow ać, że -ту |- у -► δ). Zazwyczaj oznajm ujące okresy w arunkow e n i e są m aterialnym i im plikacjam i. Istnieje zbyt wiele oczywistych kontrprzykładów , aby takie utożsam ianie m ogło uchodzić za wiarygodne. S pośród wielu, k tó re m oglibyśm y przytoczyć, rozw ażm y jeden24. Załóżm y, że m am y obw ód elektryczny z dw om a w yłącznikam i, które w tej chwili są wyłączone. Jeśli o b a są w łączone i tylko wtedy, gdy o b a są włączone, p rąd będzie płynął w obwodzie. N iech α, β, у m a ją odpow iednio postać: „wyłącznik 1 jest włączony” , „wyłącznik 2 jest włączony” , „w obwodzie płynie p rą d ” . W ówczas, jeśli a i β, to y. G dyby ten okres w arunkow y był m aterialną im plikaq'ą =>, to, skoro (а л β) => у |- ((а л π β ) y) ν ((β v τ* )· = l)> w ynikałoby z niego, że praw dziw e je st przynajm niej jed n o ze

23 A rg um en t len je s t p ew n ą o d m ian ą techniki stosow anej niekiedy p rzy om aw ianiu indukcji zw rotnej. Z o b . G . P r i e s t , The Logic o f Backwards Induction, „E co no m ics an d Philo so p h y ” 2000, Vol. 16, s. 267-285, przyp. 31.

M P o zo stałe k o n trp rz y k ła d y m o żn a znaleźć w: G . P r i e s t , Introduction to Non-Classical

Logic, C h ap . 1, C am bridge University Press, C am bridge 2001, gdzie stwierdzenie, że oznajm ujący

(19)

następujących zdań: „jeśli włączony jest tylko przycisk 1, to w obwodzie płynie p rą d ” , „jeśli włączony jest tylko przycisk 2, to w obw odzie płynie p rą d ” . O ba zd an ia są jed n ak w oczywisty sposób fałszywe25.

4. Wniosek

Ja k w idać, możliwy jest pogląd, w którym przyjm uje się istnienie racjonal­ nych dylem atów naw et wówczas, gdy nie wiążemy ich z dialeteizmem. A skoro one są, to natychm iast nasuw a się następne pytanie - co robić, gdy staniem y w obliczu któregoś z nich? T o , co pow inniśm y uczynić, jest oczywiście niemożliwe. A zatem z racjonalnego punktu widzenia, bez względu n a w ybór, je st się przegranym . C ’est la vie.

Tłum aczenie z języ k a angieJskiego P iotr Ł uko w ski i D orota Rybarkiewicz

Graham Priest

R E JE C T IO N : D E N IA L A N D D IL E M M A S

(Sum m ary)

T h e pap er is a b o u t the n o tio n o f rejection, an d its linguistic expression, denial. Follow ing Frege, it is o ften supposed th a t to d en y som ething is sim ply to assert its neg atio n . This co n n ection is co ntested, an d som e consequences o f rejecting it a re discussed, especially in co n n ection w ith a dialetheic solution to th e p arad o x es o f self-reference. T h e p a p e r then goes on to discuss the con nectio n betw een rejection an d tru th (m ore specifically, u n tru th ). This raises the possibility th a t there are ratio n al dilem m as, and the p a p e r ends by discussing some examples o f these.

25 R ozróżnienie m iędzy oznajm ującym a przypuszczającym okresem w arunkow ym - przynaj­ m niej w ujęciu tradycyjnym - jest wadliwe. R ó żnica w zachow aniu, k tó rą owe rozróżnienie m iało uchwycić, je s t w y jaśniona w całkiem inny sposób w: G . P r i e s t , Conditionals: a Debate

with Jackson, (w:] M inds, W orlds, and Conditionals: Themes fr o m the Philosophy o f Frank Jackson, ed. I. R av enscro ft, O xford U niversity Press, O xford 2002.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Znajdźcie takie miejsce w klasie, gdzie powiesicie kartkę: „Problemy małe i duże”, na której pokłócone osoby zapisują swoje imiona i co się wydarzyło (mogą też

W Zabrzu było wtedy bardzo dużo wałęsających się bezdomnych psów, a przestrzeganie Ustawy o ochronie zwierząt z 1997 roku było fikcją.. Jedyną szansą na uratowanie

Apelując do instynktu samozachowawczego Szanownego Posła informuję, że poparcie przez Pana ratyfikacji umowy o zasobach własnych Unii Europejskiej (lub nie wzięcie udziału w

Profesor Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, przyznaje, że młodzi ludzie w stolicy województwa

Nie zawsze leczenie chirurgiczne jest w stanie zniwelować szkody powstałe w wyniku zastosowania innych metod, odwrócić ich nie­..

Statystyki aktywności autora bloga oraz komentarzy innych czytelników są dobrym wskaźnikiem relacji nawiązywa­. nych między

Podpisując umowę na budowę gazociągu bałtyckiego, niemiecki koncern chemiczny BASF i zajmujący się między innymi sprzedażą detalicznym odbiorcom gazu EON zyskały

Osuszacze zmienoobrotowe ALUP AVSD umożliwiają osiągnięcie najwyższej jakości powietrza przy niewyo- brażalnych wcześniej oszczędnościach energii.. Ich napęd o