• Nie Znaleziono Wyników

Maharbal- poddowódca kartagiński w wojsku Hannibala (219-216

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Maharbal- poddowódca kartagiński w wojsku Hannibala (219-216"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

Miron Wolny

Maharbal- poddowódca kartagiński

w wojsku Hannibala (219-216

Echa Przeszłości 6, 7-29

2005

(2)

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

M iron Wolny

Instytut Historii i Stosunków Międzynarodowych UWM w Olsztynie

MAHARBAL - PODDOWÓDCA KARTAGIŃSKI

W WOJSKU HANNIBALA (219-216/215 R. P.N.E.)*

Perspektywa historycznego spojrzenia zwykle poddaje analizowane wy­ darzenia próbie jakiegoś rodzaju syntezy. Je st to jednak cenne jedynie wtedy, gdy pomniejszane lub pomijane są w niej elementy rzeczywiście nieistotne. Znacznie częściej dzieje się jednak inaczej. Wojny i konflikty, zawiłe procesy historyczne oraz doniosłe wydarzenia m ają zawsze swoich głównych bohate­ rów w blasku których nie można już dostrzec innych, drugoplanowych posta­ ci. Ich rola postrzegana je st zwykle jako znacznie mniej istotna, czy nawet w ogóle nieistotna. Weźmy przykład Aleksandra Wielkiego, najbardziej chyba znamienitego dowódcy czasów starożytnych. Jego imię przetrwało, ale czy przy okazji tego wspomnienia równie często pojawia się chociażby wzmianka o roli Parmeniona, Klejtosa, czy innych dowódców służących pod rozkazami Macedończyka? Z podobną sytuacją mamy również do czynienia w przypadku Hannibala. We współczesnych opracowaniach dosyć rzadko wspomina się o szta­ bie kartagińskiego wodza, ta k jakby Barkida działał zupełnie sam.

Wnikliwa analiza przekazów źródłowych dotyczących drugiej wojny pu- nickiej (218-201 p.n.e.) wskazuje, że sztab H annibala tworzyło kilku poddo- wódców, którzy wydatnie wspierali realizację jego planów. Trzeba w tym miej­ scu wymienić kilku najważniejszych pomocników barkidyjskiego wodza. Bę­ dzie to przede wszystkim Hazdrubal - słynny zwłaszcza z powodu drugiej

* W te k ś c ie z asto so w an o n a s tę p u ją c e s k ró ty ty tu łó w czaso p ism i o p ra co w a ń naukow ych: A A A SH - „Acta A n tiq u a A cad em ia e S c ie n tia ru m H u n g a ric a e ” (B u d a p est); A N RW - A u s tie g u n d

N ie d e r g a n g d e r rö m isch e n W elt (ed. H . T em porini, W. H a a s e); AW - „A ncient W orld”; CAH

- C a m b rid g e A n c ie n t H is to r y ; D N P - D e r N e u e P a u ly ; D SM - „DO-SO-M O F a sc icu la M ycenolo- gica P o lo n a ” (ed. S. S h a ry p k in ); H R R - H isto ric o ru m R o m a n o r u m R eliq u ia e (ed. H . P e te r); RE - R ea len cyclo p ä d ie d e r cla ssisch en A lte r tu m w is s e n s c h a ft; E P - „E cha P rz e szło ści”; HZ - „H isto­ risc h e Z eisc h rift”; R E L - „R evue des e tu d e s la tin e s ”; R hM - „R h ein isch es M u s e u m ”.

(3)

ofensywy na Italię, n a której czele stanął w roku 207 p.n.e.1. Przypomnijmy, że kam pania ta zakończyła się tragicznie nad rzeką M etaurus, zaś po bitwie Rzymianie przesłali Hannibalowi osobliwy prezent w postaci odciętej głowy jego b rata Hazdrubala. Hannon, Magon oraz M aharbal są już znacznie mniej znanymi członkami sztabu Hannibala. Warto też nadmienić, że z wyjątkiem kilku krótkich przyczynków żadnemu z nich nie poświęcono jak dotąd odręb­ nego opracowania2.

Kilkuletnie badania dotyczące problematyki barkidyjskiej sprowadziły moje zainteresowania w kierunku elit władzy wojskowej, czyli osób ze sztabu głównego dowódcy punickiego - Hannibala. W tym gronie M aharbal je st bez w ątpienia wyróżniającą się postacią. Celem tego artykułu je st zarówno przedstawienie rysu biograficzngo tego poddowódcy, jak też próba ustalenia jego statu su w wojsku Hannibala. Zagadkową kw estią wydaje się być rów­

nież stosunkowo wczesne zniknięcie M aharbala z areny wydarzeń drugiej wojny punickiej, które w połączeniu z wysoką rolą tej postaci w wojsku Barkidy może nasuwać pewne podejrzenia co do tego, czy w istocie nie mamy tu do czynienia z morderstwem na tle rywalizacji o władzę.

P o c h o d z e n ie M ah arb ala

Rozpoczynając rozważania na tem at pochodzenia M aharbala nie można jednak pominąć teorii mówiącej, iż człowiek ten w ogóle nie istniał, a stał się jedynie wyobrażeniem - wynikiem inwencji annalistów rzymskich. Twórca tej teorii, K. J. Beloch, oparł swoje ustalenie n a ważkich podstawach. Cho­ ciaż wnikliwość badawcza tego uczonego jest do dzisiaj imponująca, to w żaden sposób nie można zgodzić się z jego opinią. Uczony starał się bowiem przeko­ nać, że ilekroć, z jakiegokolwiek powodu, annaliści potrzebują do swojego opisu oficera kartagińskiego, wówczas najchętniej nazywają go Maharba- lem3. Trudno znaleźć argumentację n a poparcie tego twierdzenia. Beloch był jednak konsekwentny i uparcie przekreślał akcje, w których H annibal wyko­ rzystywał swoich oficerów. Przykładem je st tu chociażby bitwa nad Trebią

1 R. O ehler, D er letzte F e ld zu g d es B a r k id e n H a s d r u b a l u n d die S c h la c h t a m M e ta u r u s , B e rlin 1897; L. M. G ü n th e r, H a s d r u b a l, D N P 5, S t u t tg a r t 1998, kol. 1 7 2 -1 7 3 .

2 T. L en s c h a u , H a n n o , R E 7, S t u ttg a r t 1912, kol. 2 3 5 7 -2 3 5 8 ; V. E h re n b e rg , M ago, RE H lb d 27, S tu ttg a r t 1928, kol. 4 9 9 -5 0 5 ; V. E h re n b e rg , M a h a rb a l, R E H lb d 27, S t u t tg a r t 1928, kol. 5 2 2 -5 2 3 ; L. M. G ü n th e r, M ago, D N P 7, S tu ttg a r t 1999, kol. 7 0 0 -7 0 1 ; L. M. G ü n th e r,

M a h a r b a l, D N P 7, S t u ttg a r t 1999, kol. 705.

3 K. J . B eloch, P o lybios’ Q u ellen im D r itte n B u ch e , H e rm e s 50, 1915, s. 361. Fikcyjność p ew n y ch opisów a n n a lis ty c z n y c h n ie p o z o staw ia w ątp liw o ści. P rz e w a ż n ie d o ty czą one je d n a k raczej k w e s tii politycznych, p o n iew aż ty m i zn ac z n ie zręczniej m o żn a było m an ip u lo w a ć. Por. M. C h a ssig n e t, In tro d u c tio n , [w:] L ’a n n a lis tiq u e R o m a in e, t. 1, P a r is 1996, s. LVI in.; H . Beck, U. W a lte r (red., tra n s l., kom .), D ie fr ü h e n rö m isch e n H isto rik e r, t. 1 (von F a b iu s P ic to r b is Cn. G ellius), D a r m s ta d t 2001, s. 137; M. Wolny, F ra g m e n t p r z e k a z u F a b iu s z a P ik to ra w dziele

(4)

w roku 218 p.n.e. Wspomniany uczony wykluczył tutaj udział oddziału Mago- na, przy czym uczynił to celem podtrzym ania swoich założeń topograficznych dotyczących lokalizacji tej bitwy4. Decydując się na takie rozwiązanie nie­ miecki uczony nie mógł potraktować selektywnie źródeł i stąd chyba wynikła potrzeba wykluczenia możliwości istnienia M aharbala. Na tym polega zresz­ tą największa aberracja jego teorii. W obliczu tak wątłej pod względem mery­ torycznym podstawy, wspomniany pomysł pozostał całkowicie odosobniony. Obecnie w nauce nie próbuje się już podważać istnienia człowieka ze sztabu Hannibala.

W istocie problemem jest ustalenie rodzinnego pochodzenia M aharbala. Niestety źródła jednoznacznie nie rozstrzygają tej kwestii. Według Liwiusza, M aharbal miał być synem Hamilkona: Maharbale Hamilconis filio. Florus przedstawia w tej sprawie odmienne stanowisko. Według jego relacji Mahar- bal miał być synem króla Bomilkara5. Trzeba tutaj jednak zaznaczyć, iż przekaz Florusa zasadniczo dotyczy innego zagadnienia, zaś wskazanie kto był ojcem M aharbala pojawia się niejako przy okazji. Ponadto relacja Florusa jest dosyć późnym źródłem, stąd w kwestiach szczegółowych może być niedo- kładna6. Pewniejszy w tym względzie pozostaje zatem przekaz Liwiusza, dlatego idąc za sugestią W. H ussa zmuszony jestem przyjąć go za dobrą monetę7. Ze swojej strony chciałbym jednak zwrócić uwagę na pewną wspól­ n ą cechę obydwu informacji, zawartych w przywołanych źródłach. Zarówno raport Liwiusza, jak i doniesienie Florusa upewniają bowiem w jednej kwe­ stii: M aharbal nie był bezpośrednio spokrewniony z Hannibalem. Moim zda­ niem, to ustalenie pozwala wnioskować, iż poddowódca kartagiński musiał zająć miejsce przy H annibalu jedynie z uwagi na własne talenty. Powiązania rodzinne nie odgrywały zatem w tym wypadku decydującej roli. O miejscu, jakie M aharbal zajął w wojsku kartagińskim , zadcecydowały akcje militarne, które prowadził.

4 K. J . B eloch K. J ., D ie S c h la c h t a n d e r Trebia, H Z 114, 1915, s. 9. D alek o b ard ziej p rz ek o n y w ające ro z w a ż a n ia p rz ep ro w a d z ił n a te n te m a t E. B u rck , E in fü h r u n g in die d ritte

D eka d e des L iv iu s , H e id elb erg 1950, s. 75. U czony te n zw rócił u w ag ę, że w swojej p re ze n ta c ji

dotyczącej p rz y g o to w ań do b itw y nie p rz y p a d k ie m L iw iusz t a k szczegółow o op isu je zabiegi z w iąz an e o rg a n iz a c ją z as ad z k i, alb o w iem w te n sposób w sk a z u je n a m ilita r n ą nieuczciw ość H a n n ib a la (fra u s P u n ic a ), a jed n o c z e śn ie p o d k re ś la rz eteln o ść rzy m sk ieg o spo so b u p ro w a d ze n ia wojny. J e s t to, m oim z d an iem , p e w n a g ra n ic a scep ty cy zm u b adaw czego, j a k i m ożem y w tej sy tu a c ji założyć. B u rc k z a s u g e ro w a ł bow iem je d y n ie te o re ty c z n ą m ożliw ość in te r p r e ta c ji p rz e ­ k a z u L iw iusza, k tó r a p o d k re śla celowość literack iej koloryzacji. N eg acja p o sta ci M agona, a przez an alo g ię ró w n ież M a h a rb a la j e s t n ie u p ra w n io n ą sam ow olą. Por. G. B rizzi, I siste m i in fo r m a tiv i

dei R o m a n i. P r in c ip i e re a lta n e ll’eta delle co n q u iste o ltrem a re (2 1 8 -1 6 8 a.C ), W ie sb a d en 1982,

s. 52.

5 Liv., XXI, 12, 1; Flor., I, 22, 19.

6 Por. K. C h ris t, Z u r B e u r te ilu n g H a n n ib a ls , w: H a n n ib a l (s e ria W ege d e r F o rsch u n g ), ed. K. C h ris t, D a r m s ta d t 1974, s. 381; L. B esso n e, L a tra d izio n e ep ito m a to ria liv ia n a , A N RW 30, 2, 1982, s. 1 2 3 6 -1 2 3 7 .

(5)

M ilita r n e ak cje M aharbala

Po raz pierwszy M aharbal pojawia się w źródłach w momencie walk o Sagunt w roku 219 p.n.e. W trakcie oblężenia tego m iasta miał on zastąpić H annibala8, który zmuszony przez konieczność musiał rzekomo wyprawić się przeciwko Karpetanom i Oretanom9. M aharbal, jak informuje Liwiusz, miał dzielnie wywiązywać się z obowiązków kierującego akcją. Doniesienia histo­ ryka łacińskiego są jednak w tej kwestii dosyć ogólnikowe. Niewiele wyjaśnia przecież sformułowanie pisarza z Patawium, w którym mówi on, że Mahar- bal stoczył pomyślnie kilka bitew oraz przy pomocy trzech taranów dokonał wyłomu w murze m iasta10. Na podstawie tego fragm entu nie można jeszcze poznać zasadniczej preferencji militarnej M aharbala. Liwiusz nie daje odpo­ wiedzi, w jaki sposób zostały stoczone wspomniane starcia. Lakoniczne sfor­ mułowanie aliquot secunda fecit odnosi się raczej do pewnego ogólnego stanu rzeczy, który wyrażał się w przewadze kartagińskiej. Dowództwo M aharbala wydaje się mieć tutaj charakter nominalny, a więc raczej koordynujący akcję m ilitarną przeciwko Rzymianom. Dokonanie wyłomu w murze przy pomocy trzech taranów (tribus arietibus) wyraźnie natom iast nawiązuje do sztuki oblężniczej. Ponadto należy tutaj zwrócić uwagę n a pewnego rodzaju dowol­ ność w tłumaczeniu słowa aries. Przyjęcie w translacji term inu taran jest oczywiście właściwe z filologicznego punktu widzenia, lecz kontekst histo­ ryczny podpowiadałby tu także nieco inne rozwiązanie. Trzeba przyznać, iż równie uzasadnione wydaje się być tłumaczenie aries jako machina burząca m ury11, czyli poniekąd coś więcej, aniżeli zwykły taran. Ponieważ akcja roz­

grywała się stosunkowo niedaleko od hiszpańskich baz Punijczyków, prze­ transportowanie tam specjalnego sprzętu wydaje się prawdopodobne. Na podstawie lektury Commentarii de bello Gallico Cezara możemy oczywiście poznać różnorodne rodzaje sprzętu służącego do oblężeń. Chociażby we frag­ mencie dotyczącym zmagań z Nerwiami12 pada następujące sformułowanie:

8 Liv., XXI, 12, 1.

9 Liv., XXI, 11, 13; Sil. It., II, 392 in. W sp ó łczesn a n a u k a n ie k w e stio n u je rów noległej do o b lęż en ia S a g u n tu a k cji H a n n ib a la sk iero w an ej przeciw ko K a rp e ta n o m i O re ta n o m zob. F. W. W alb an k , A H isto ric a l C o m m en ta ry on P olybius, vol. I, O xford 1957, s. 328; W. H u s s, G eschich­

te d e r K a rth a g e r, s. 284; por. U . H ä n d l-S a g a w e , D er B e g in n des 2. P u n is c h e n K rieges. E in h isto risc h -kr itisc h er K o m m e n ta r z u L iv iu s B u c h 21, M ü n c h e n 1995, s. 86. S ceptycznie odniósł

się do ty ch w y d a rz e ń W. K olbe, D ie K rie g ssch u ld fra g e von 2 1 8 v. Chr. Geb., H e id elb erg 1934, s. 8. Z d an iem tego b a d a c z a tr u d n o uw ierzyć, a b y H a n n ib a l m ógł pro w ad zić dw ie ak cje m ilita rn e . U w ażam , że w p ew n y m se n sie m o żn a podzielić to stan o w isk o , bo sz y b k a p a cy fik acja b u n tu w iszącego n a w ło sk u (qui d u o p o p u li d ile c tu s a cerbitate co n stern a ti re ten tis co n q u isito rib u s

m e tu m d efectio n is c u m p ra e b u isse n t) is to tn ie w y d aje się być p o d e jrz a n a . W p raw d zie k ró tk a

n ieobecność H a n n ib a la pod S a g u n te m rzeczyw iście m o g ła m ieć m iejsce, ty le że m ogły j ą w a r u n ­ kow ać nieco in n e okoliczności, niż te, o k tó ry c h m ów i L iw iusz.

10 Liv., XXI, 12, 2.

11 Por. S ło w n ik ła ciń sk o -p o lski, t. 1, red . J . K orp an ty , W a rsz a w a 2001, s. 190. 12 C aes., B .G ., V, 42.

(6)

reliquisque diebus turres ad altitudinem valli, falces testudinesque, quas idem captivi docuerant. Odzwierciedla ono fachowość opisu sprzętu bojowego. Wymienione w nim drabiny i szopy oblężnicze13 unaoczniają przede wszystkim

stan wiedzy autora, a ta w przypadku Cezara m usiała być imponująca1 4.

N iestety Liwiusz nie mógł sobie pozwolić na tego rodzaju drobiazgowość, zaś nie będąc pewnym swojego źródła, wolał posłużyć się wygodnym sformułowa­ niem tribus arietibus, bez względu na to, jaki sprzęt miał kryć się pod tym pojęciem. Za tym, że przy oblężeniu Saguntu wykorzystany został bardziej wymyślny sprzęt, aniżeli zwykłe tarany, wydaje się przemawiać liwiańska fraza wieńcząca komentowany opis. Rzymianin pisze w niej, iż kiedy H anni­ bal powrócił pod Sagunt, M aharbal miał pokazać mu wszystko w ruinach: omnia recentibus ruinis advenienti H annibali ostendit1 5. Biorąc pod uw a­

gę znany fakt, że mimo wszystko wojsko H annibala nie było najmocniejsze w trudnej sztuce prowadzenia oblężeń, umiejętności M aharbala wydają się szczególnie cenne. Jego krótkie i jedynie nominalne dowództwo stało się przez to owocne dla przebiegu konfliktu z Saguntem. Tym samym ów oficer musiał być szczególnie ważnym człowiekiem w wojsku punickim.

Rozwinięcie podjętego motywu uniemożliwiają dosyć skromne wiadomo­ ści n a tem at późniejszych oblężeń, jakie mogły mieć miejsce w czasie m ilitar­ nej aktywności M aharbala. Możemy oczywiście mieć podejrzenia, iż istotnie je prowadzono. Szczególnie interesującym zagadnieniem byłoby tutaj oblęże­ nie stolicy Taurynów, ale źródła przekazują n a ten tem at tak niewiele1 6, że

stanowiłoby daleko idącą przesadę doszukiwanie się w tych relacjach jakiej­ kolwiek roli M aharbala. Podobnie rzecz m a się z próbą przypuszczenia przez Hannibala ataku n a spichlerze znajdujące się w okolicach Placencji, co miało nastąpić zimą 218/217 r. p.n.e.17 Na podstawie tekstu Liwiusza wiemy, że

13 P rz y tłu m a c z e n iu term in o lo g ii m ilita rn e j su g e ro w a łe m się o p ra co w a n iem E. K onika, zob. G aju sz J u liu s z C ezar, W ojna g a lijs k a , p rz e k ł. i oprac. E. K onik, W rocław 2004, s. 193.

14 K ied y C e za r m ów i o ta r a n ie , w y ra ż a się w sposób niezw y k le p re cy zy jn y - szczególnie zob. C aes., B. G., IV, 17: ac n ih ilo s e tiu s su b lica e et a d in ferio re m p a r te m flu m in is oblique

agebantur, q u a e p ro a riete subiectae e t c u m o m n i opere co n iu n cta e v im flu m in is exciperent; por.

w sposób sym boliczny C aes., B. G., II, 32: si p r iu s q u a m m u r u m aries a ttig isse t se d e d id issen t. 15 Liv., XXI, 12, 2.

16 Pol., III, 60, 8 - 13; Liv., XXI, 39, 4 in.; A pp., H a n n ., 5, 17; zob. S. G sell, H isto ire

a n cien n e d e l ’A fr iq u e d u N o r d , t. III, O s n a b rü c k 1972, s. 153.

17 P ro b le m tzw. w y p ra w zim ow ych H a n n ib a la (Liv., XXI, 57, 5 - 59, 10) j e s t k o n tro w e rs y j­ ny, p rz ed e w s z y s tk im d lateg o , że P o lib iu sz o n ich nie w sp o m in a . W sposób z ag a d k o w y p re z e n tu ­ je się n a to m ia s t re la c ja A pp., H a n n ., 7, 30, k tó ry m ów i, iż z w aśn io n e s tro n y rozłożyły się n a leż a zim ow e. Czy zac h o w ały one w ów czas sw o ją m obilność? N egację h isto ry czn o ści ty ch w y d a ­ rz e ń n a jd o b itn ie j w y ra ził O. Seeck, D er B e r ic h t des L iv iu s ü b e r d e n W in ter 2 1 8 /2 1 7 v. Chr., H e rm e s 8, 1874, s. 152 in., p rzeciw n e s ta n o w isk o z a p re z e n to w a ł n a to m ia s t F. M iltn e r, Z w isch e n

Trebia u n d T ra sim e n 2 1 8 - 2 1 7 v. C h r, H e rm e s 78, 1943, 1 in., k tó ry z a pom ocą w yliczeń

chronologicznych u z n ał, że w y p ra w y te by ły m ożliw e. B a d a n ia dotyczące chronologii la t 218 i 217 p.n.e. w y d a ją sie p o tw ie rd z ać to stan o w isk o , zob. G. T h o ru e t, D ie C hronologie von 2 1 8 /1 7

v. Chr., R hM 42, 1887, s. 427; P. S. Derow, T h e R o m a n C alendar, 2 1 8 - 191 B. C., P h o e n ix 30,

(7)

problematyczne w sensie lokalizacji miejsce zwane Victumulae18 było ogro­

dzone murem. Wynika to jednoznacznie z łacińskiej frazy: facta praesidium intra moenia accepere1 9. Więc jeżeli H annibal atakował rzymskie bazy, m u­

siał liczyć się z koniecznością przeprowadzenia oblężeń, zaś wtedy, w kontek­ ście tego co już powyżej zasugerowałem, wódz punicki musiał mieć odpowied­ niego człowieka w sztabie, który odpowiadałby za tego rodzaju praktyki. W kontekście powyższego wywodu wydaje się, iż M aharbal mógł być właści­ wą osobą, do wykonania tego rodzaju zadania.

Ja k postaram się poniżej wykazać, to jednak dowodzenie jazdą było główną powinnością M aharbala. Liwiusz mówi, iż przed starciem nad Ticinu- sem H annibal wysłał swojego poddowódcę wraz z pięćsetosobowym oddzia­ łem jazdy numidyjskiej n a pola rzymskich sprzymierzeńców, aby ci dokonali tam spustoszeń2 0. Akcja, o której mówi łaciński przekaz wydaje się być

rutynową operacją, której zaistnienie jakoś szczególnie nie dziwi2 1. Istotne

jest jednak to, w jaki sposób zakończyło się wykonywane zadanie. Kiedy bowiem H annibal zorientował się, że chwila rozprawy z Rzymianami jest już bliska, natychm iast odwołał M aharbala: revocatoque propere Maharbale atque equitibus, cum instare certamen cerneret2 2. Moim zdaniem, je st to

kluczowe miejsce dla potwierdzenia taktycznej roli M aharbala. H annibal nie przypadkiem odwołał ten niewielki oddział operacyjny. Nie mogąc przewi­ dzieć, ja k ą skalę będzie miało pierwsze starcie z Rzymianami, chciał mieć grupę M aharbala pod swoimi rozkazami. Uczynił to, gdy planował taktyczny przebieg operacji. Niestety nie wiemy, czy jednostka owego poddowódcy wzię­ ła udział w pierwszym starciu. Nie to jest jednak najistotniejsze, ponieważ spraw ą największej wagi jest potencjalna możliwość zastosowania tego od­

B ru x e lle s 1975, s. 25 in. N a leż y p rzy p u szcz ać , że w obliczu p rz e b y w a n ia K a rtag iń c z y k ó w n a

h o s tiu m ag ris k o n ieczn e było sz u k a n ie now ych b az z ao p a trz e n io w y ch , co d e te rm in o w a ło a k ty w ­

ność lu d zi H a n n ib a la . P o n a d to n a w e t je ż e li u z n a m y z a m ożliw e is tn ie n ie z a o p trz e n ia p onad A lp am i, do czego p rz ek o n u je J . S e ib e rt, Z u r lo g is tik d e s H a n n ib a l-F e ld zu g es: N a c h sc h u b über

d ie A lp e n ? , [w:] P u n ic W ars. P ro ce ed in g s o f th e C onference h e ld in A n tw e rp fro m 23 t h to 26 th

o f N o v em b er 1988 in c o o p era tio n w ith th e D e p a rtm e n t o f H is to ry of th e ‘U n iv e rs ite it A n tw e r­ p e n ’ (U .F.S.I.A .). ed. H . D evijver, E. L ip iń sk i, S P 10, L eu v e n 1989, s. 213 in., to i t a k p e n e tra c ja N iz in y P a d u p rzez H a n n ib a la m ia ła b y sw oje u z a s a d n ie n ie logistyczne.

18 P ro b le m lo k alizacji tego m ie jsc a j e s t złożony. Z ajm u ję się n im w o d rę b n y m o p ra co w a ­ n iu , zob. M. Wolny, D a s iu s a u s B r u n d is iu m - ein h isto rio g ra p h isch es R ä ts e l, DSM 7, P io trk ó w T ry b u n a ls k i 2005 (w d ru k u ).

19 Liv., XXI, 57, 13.

20 Liv., XXI, 45, 2: P o en u s h o stib u s opere occu p a tis M a h a rb a le m c u m a la N u m id a r u m ,

e q iu tib u s q u in g en tis, a d d ep o p u la n d o s so cio ru m p o p u li ro m a n i agros m ittit; U. H ä n d l-S a g aw e , D er B e g in n , s. 2 7 3 -2 7 4 .

21 G. B. G ia n i, B a tta g lia d e l T ic in o tr a A n n ib a le e S c ip io n e , M ila n o 1824, s. 124; U. K a h rs te d t, G eschichte d e r K a rth a g e r von 2 1 8 - 146, B e rlin 1913, s. 166; S c h m itt T., H a n n i-

b a ls S ieg e szu g , M ü n c h e n 1991, s. 55; M. Wolny, P ierw sze starcie K a rta g iń cz yk ó w z R z y m ia n a m i w okolicach rzek i T ic in u s w ro k u 2 1 8 p.n.e. S tra teg ic zn e i ta k ty c zn e zn a czen ie bitw y, D SM 3,

O lsz ty n 2001, s. 82. 22 Liv., XXI, 45, 4.

(8)

działu. Z dużą dozą prawdopodobieństwa należałoby sądzić, że możliwość ta k a istniała również nad Trebią, chociaż źródła w sposób spektakularny prezentują jedynie akcję oddziału Magona23.

Najbardziej spektakularne wydarzenia z udziałem M aharbala związane są z epilogiem bitwy trazymeńskiej (217 p.n.e.). Dowodzony przez niego od­ dział miał tam dokonać pościgu za Rzymianami. Żołnierzom tym, po przeła­ m aniu kartagińskiego szyku, udało się bowiem wydostać z zasadzki. Z głów­ nych źródeł dowiadujemy się, iż owego przełam ania miało dokonać sześć tysięcy ludzi z rozbitej armii konsula Flam iniusza.24 Ta część wojska zwy­ czajnie chciała się uratować. Żołnierze ci musieli być świadomi, że nie m a już szansy na zorganizowanie akcji pomocniczej, ponieważ główna bitwa zakoń­ czyła się definitywną klęską. Jednakże w trosce o własne bezpieczeństwo żołnierze rzymscy musieli znaleźć się ja k najdalej od pola walki. Zagrożenie przecież nadal było aktualne. Liwiusz wyraźnie mówi o tym, że istotnym celem Rzymian było systematyczne kontynuowanie ucieczki. Obawiali się oni przecież szybkiej konnicy H annibala25. Była to zresztą obawa całkowicie uza­ sadniona, albowiem już po starciu w okolicach Ticinusu Rzymianie musieli zmagać się z pościgiem kartagińskim 26. Chociaż rzymscy żołnierze pouczeni tamtym doświadczeniem zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa obecnej sytuacji i przedsięwzięli odpowiednie kroki, to i tak oddział M aharbala zdołał ich dogonić. Świadczy to zdecydowanej akcji znakomicie przygotowanej jed­ nostki kartagińskiej27. Wprawdzie źródła nie mówią o wcześniejszych przygo­ towaniach punickiej grupy operacyjnej do akcji, ale tego typu zabiegi wydają się być oczywiste. Ponadto także i Hannibal musiał liczyć się z koniecznością zorganizowania pościgu. Przecież również i on musiał wyciągnąć jakieś wnio­ ski dla siebie ze starcia, które rozegrało się w okolicach Ticinusu. Poniekąd potwierdza to także wyłożona powyżej teoria mówiąca o potencjalnej gotowości militarnej jednostki M aharbala w pierwszym starciu z Rzymianami.

Akcja M aharbala zorganizowana na zakończenie batalii trazymeńskiej, jako zagadnienie badawcze, stw arza nieco trudności. Już G. De Sanctis zgło­ sił poważne zastrzeżenia względem wiarygodności przekazu liwiańskiego do­ tyczącego tej kwestii. Włoski badacz zwrócił przede wszystkim uwagę na sprzeczność pomiędzy akcją poddowódcy H annibala a w arunkam i terenowy­ mi. Ponadto, zdaniem tego uczonego, M aharbal nie mógł zabrać n a akcję całej konnicy kartagińskiej. De Sanctis sformułował swój pogląd przeciwko

23 S zerzej n a te m a t a k cji M ag o n a zob. M. Wolny, O peracyjny o d d z ia ł M a g o n a w bitw ie n a d

rz ek ą T rebią (218 p .n .e.), D SM 4-5, P io trk ó w T ry b u n a ls k i 2 0 0 2 -2 0 0 3 , s. 167 in.

24 Pol., III, 84, 11 in.; Liv., XXII, 6, 7 - 10; J . K ro m ay er, A n tik e S c h la c h tfe ld e r, t. III, 1, B e rlin 1912, s. 164; F. W. W alb an k , C o m m en ta ry , s. 420; J . B u ria n , H a n n ib a l, P r a h a 1967, s. 67; J . F. L azenby, H a n n ib a l’s War. A M ilita r y H isto ry o f the S e co n d P u n ic W ar, W a rm in s te r 1978, s. 64; T. S c h m itt, H a n n ib a ls S ieg eszu g , s. 125.

25 Liv., XXI, 6, 10.

26 Pol. III, 66, 1 in.; Liv., XXI, 47, 2 in.; T. S ch m id t, H a n n ib a ls S ieg eszu g , s. 63

27 Do p o k o n a n ia było podejście pod górę, bo ta m z n aleź li się żo łn ierze rz y m scy i sp o g ląd ali n a p o g rążo n e w e m gle pobojow isko, zob. Pol., III, 84, 12; Liv., XXII, 6, 9.

(9)

obowiązującemu wówczas stanowisku Th. Mommsena, który w pełni akcepto­ wał historyczność przekazu Liwiusza28. Chociaż ujęcia prezentowane przez badaczy reprezentujących szkołę Mommsenowską stanow ią tutaj replikę przekazu źródłowego, a wynikające z tego refleksje należy uznać za wątpli- we29, to nie można podtrzymać stanowiska, które wyraził De Sanctis. Sądzę, że w kwestii składu oddziału M aharbala nie m a racji ani Mommsen i jego zwolennicy, ani sceptycznie nastawiony do całego tego wydarzenia De Sanc­ tis. Moim zdaniem De Sanctis w swojej krytyce źródeł poszedł zbyt daleko. Należy przede wszystkim zauważyć, że podstawa źródłowa tak przekazu Polibiusza, jak i relacji Liwiusza wywodzi się od annalistów30. Nie oznacza to jednak, że należy całkiem zarzucić tę relację. Według Liwiusza M aharbal ruszył w pościg wraz z całą konnicą, co jest oczywiście niezrozumiałe w tej relacji. Jednakże De Sanctis pojął problematyczną formułę Liwiusza zbyt dosłownie. Pisząc cum omnibus eąuestribus copiis Rzymianin nie mógł mieć przecież na myśli całej jazdy kartagińskiej. To byłoby w istocie absurdalne. Pisząc te słowa Liwiusz musiał wiedzieć o czymś, w co mógł obfitować prze­ kaz annalistyczny, a przekaz ten mógł zawierać informacje o oddziale Mahar- bala jako o samodzielnej jednostce. Zatem cum omnibus eąuestribus copiis odnosiłoby się w istocie do całej jazdy, jednakże nie była to konnica całego wojska Hannibala, ale jedynie cała jazda jednostki znajdującej się pod rozka­ zami M aharbala. W takim ujęciu tego problemu w arunki terenowe przestaną odgrywać kluczową rolę dla przebiegu operacji. Mniejszy oddział bez trudu mógłby przecież dokonać pościgu naw et w dosyć trudnym terenie.

Nie jest to jednak koniec niejasności, jakie dotyczą tej akcji M aharbala. Jeżeli wielkość jego oddziału była stała, to zgodnie z cytowanym już powyżej fragmentem relacji Liwiusza, w skład grupy M aharbala wchodziłoby pięciu­ set jeźdźców31. Nie wiadomo natom iast, ilu było Iberów i kopijników, o któ­ rych mówi Polibiusz32. J a k zatem dysponując takim i siłami M aharbal mógł­ by okrążyć i zmusić do kapitulacji sześciotysięczne siły Rzymian? Moim zda­ niem, wątpliwość tą można wyjaśnić starając się lepiej zrozumieć sytuację, jak a zaistniała po bitwie nad Jeziorem Trazymeńskim. M aharbal nie walczy! z ludźmi, których dogonił, bo - jak należy sądzić - nie miałby szans w otwartej walce. Rzymianie także byli świadomi, iż wkrótce za M aharbalem mogą pojawić się posiłki kartagińskie. M aharbal stanął w obliczu trudnej sytuacji; zmuszony był nie dopuścić do oddalenia się Rzymian, a jednocześnie nie mógł pozwolić sobie n a konfrontację m ilitarną. Musiał więc wybrać rozwiązanie

28 Th. M om m sen, H isto ry a r z y m s k a (p rzek ł. T. D ziekońskiego), t. 2, W arsz a w a 1880, s. 99; por. G. D e S a n c tis, S to r ia d ei R o m a n i, vol. III, 2, Torino 1917, s. 42.

29 S zczególnie U . K a h rs te d t, G eschichte d e r K a rth a g e r, s. 412.

30 D la Pol., III, 67, 8 - 86, 7 K. J . B eloch, P o lybios’ Q uellen, s. 3 6 0 -3 6 1 , 372 w n io sk o w ał F a b iu s z a b ąd ź P o s tu m iu s z a ; d la Liv., XXII, 3, 7 - 7, 5 W. S o ltau , L iv iu s G esch ich tsw erk - seine

K o m p o sitio n u n d seine Q uellen, L eipzig 1897, s. 68 w y w n io sk o w ał C eliu sza; por. P. J a l, I n tr o ­ d u c tio n a u livre 2 1 , w: T ite-Live. H isto ire R o m ain e L iv re XXI, B. XI, P a r is 1991, s. X X IV - XXV.

31 Liv., XXI, 45, 2. 32 Pol., III, 84, 14.

(10)

pośrednie, dlatego złożył obietnicę Rzymianom33. Dodajmy, iż była to obietni­ ca, którą M aharbal przekroczył swoje kompetencje poddowódcy. Problemem tym zajmę się jednak w odrębnej części tego artykułu.

Mimo swoich samowolnych decyzji M aharbal nie został odsunięty w cień głównych wydarzeń. Operacja, w której miał on powtórnie się pojawić, okre­ ślana je st mianem bitwy nad jeziorem Plestia34. W sensie m ilitarnym akcja ta stanowiła kontynuację batalii, ja k a rozegrała się nad Jeziorem Trazymeń- skim35. Nad Plestią miało dojść do konfrontacji oddziału punickiego z rzym­ ską jednostką dowodzoną przez Centeniusza36. Zwycięstwo, które odnieśli tam Punijczycy, wedle Polibiusza i Appiana, miało być wyłączną zasługą M aharbala37. Nieco inaczej wydarzenia te ujmuje Liwiusz. Według jego rela­ cji, to sam H annibal pokonał Centeniusza. Wódz punicki miał tego dokonać dzięki zastosowaniu właściwej sobie taktyki: okrążył rzymskiego dowódcę (ab Hannibale circumventa)38. Wyraźnie widać tutaj sprzeczność w relacjach źró­

dłowych - jednakże je st ona tylko pozorna.

Jeżeli, w obliczu nierozstrzygalności problemu lokalizacyjnego, geogra­ ficzne położenie miejsca bitwy uznamy za sprawę drugorzędną39, to i tak

33 W. O’C o n n o r M o rris, H a n n ib a l. Saldier, S ta te s m e n , P a tr io t a n d the C risis o f the S tr u g ­

g le betw een C a rth a g e a n d R o m e, N ew Y ork/L ondon 1906, s. 150.

34 N azw a ta nie została pośw iadczona an i przez Polibiusza, a n i przez Liw iusza, w ym ienia j ą je d n a k kilk ak ro tn ie App., H a n n ., 9, 3 7 - 11, 45. Zob. K. Scherling, P lestinus L acus, RE H lbd 41, S tu ttg a rt 1951, kol. 235; F. W. W albank, C om m entary, s. 421; T. Schm itt, H a n n ib a ls Siegeszug, s. 130.

35 J . K ro m ay er, A n tik e S c h la c h tfe ld e r, s. 193 in. T rzeb a p rzy zn ać, iż z aró w n o o p isan y powyżej epilog b itw y tra z y m e ń s k ie j, j a k i o m a w ia n a a k c ja n a P le s tią s ą b a rd z o do siebie podobne. N a leż y k o n ieczn ie przyw ołać tu ta j tzw. te o rię dubletów , k tó r a m ów i o p o w ta rza ln o śc i p ew n y ch m otyw ów w źró d łach , zob. W . S ieglin, Z w e i D u b le tte n im L iv iu s , R hM 38, 1883, s. 3 4 8 -3 6 9 . B iorąc pod u w ag ę logikę o p isa n y c h p rzez ź ró d ła o p eracji o raz, j a k p o s ta ra m się dalej w y k azać, w z a je m n e u z u p e łn ia n ie się re la cji a n ty c zn y c h , u w a ż a m owe p o d o b ień stw a za przy p ad k o w e, a ty m sa m y m p o d trzy m u ję h isto ry cz n o ść a k cji n a d je z io re m P le stia .

36 C e n te n iu sz j e s t ró ż n ie o k re ś la n y w źró d ła ch (Liv., XXII, 8, 1 o k re ś la teg o człow ieka ja k o

p ropraetor; por. N ep., H a n n ., 4, 3: C. C e n te n iu m p ra eto rem ; inaczej A pp., H a n n ., 9, 3 7 u w a ż a go

za człow ieka p ry w a tn eg o , n a to m ia s t Zon., V III, 25 u ży w a te r m in u atpathgóę, k tó ry m w h is to ­ rio g rafii greckiej zw ykło się o k re ślać wodzów), co sta ło się p rz y c z y n ą k o n tro w e rs ji w n a u ce , zob. por. F. W. W albank, C o m m en ta ry , s. 421. A. K lotz, D ie röm ische W e hrm acht im 2. p u n isc h en

Kriege, „Philologus” 48, 1933, s. 56 oraz idem , A p p ia n s D a rstellu n g des Z w eiten P u n isch en Krieges,

P ad eb o rn 1936, s. 35 tw ierdził, iż istn ia ły dw ie osoby o im ien iu C enteniusz. A rg u m en tacja K lotza opiera się n a dom yśle, w k tó ry m d u ż ą rolę odgryw a pew nego ro d zaju zbieg okoliczności: D ass es

d a m a ls in R o m 2 M ä n n e r m it N a m e n C entenius gegeben h a t, ist d o ch d u r c h a u s n ic h t u n w a h rs c h e ­ in lic h (R ö m isc h e W e h rm a c h t, s. 56). M oim z d an iem , u p ro sz cz e n iu w ź ró d ła ch u leg ły liczby

m ów iące o w ielkości o d d ziału , a le je s t to je d e n i te n sa m o d d ział o raz je d e n i te n sa m dow ódca. 37 Pol., III, 86, 4 - 5; A pp., H a n n ., 9, 3 7 - 11, 47.

38 Liv., XXII, 8, 1.

39 S k o m p lik o w an a je s t odpow iedź n a p y ta n ie , gdzie leżało (obecnie w y sch n ię te ) jezioro P le s tia . Z d an iem G. D e S a n c tisa , S to ria , III, 2, s. 122 in. je d y n ą p o p ra w n ą d a n ą , k tó r ą z a p a ­ m ię ta ł p rz e k a z a n n a lis ty c z n y j e s t U m ber. S tw a rz a to o g ro m n ą dow olność w p o sz u k iw a n iu m ie jsc a bitw y, s tą d ro z w iąz a n ie D e S a n c tis a (L acu s U m b er, leżące n a sk rz y żo w an iu C hiasco i Topino, n ie d a lek o A ssisi) j e s t d alek o id ą c ą h ip o te z ą . J e d n a k ż e o s ta te c z n e ro z w iąz an ie , j a k słu sz n ie zau w a ż y ł F. W. W alb an k , C o m m e n ta r y , s. 421, p o z o stan ie n iep ew n e .

(11)

należy zwrócić uwagę n a topografię terenu, na którym rozegrało się omawia­ ne starcie. Według Polibiusza, oddział kartagiński pokonał połowę grupy Centeniusza, zaś drugą połowę zmusił do wycofania się n a jakiś pagórek. Na szczycie tego wzniesienia Rzymianie mieli zostać pokonani4 0. U Appiana

pominięty je st z kolei ważny etap walki. Wzgórze od razu zostaje otoczone przez ludzi M aharbala, których z takim właśnie rozkazem wysyłał tam H an­ nibal. Z relacji Appiana nie wynika jednak, co stało się żołnierzami Centeniu- sza, stojącymi w przejściu, ciągnącym się pomiędzy górą a jeziorem4 1. Po

dokonaniu zestawienia tekstów źródłowych, widać, że to, czego brakowało w re­ lacji Appiana, może być uzupełnione informacjami z przekazu Polibiusza. Oddziały okupujące przejście, idąc wąwozem musiały wycofać się n a górę nie inaczej, jak tylko w wyniku wcześniejszego starcia. Relacja Appiana zawiera zatem pewne uproszczenie akcji. W żadnym wypadku nie można jednak podejrzewać, że źródło, z którego korzystał historyk z Aleksandrii, nie znało opowieści o zniszczeniu połowy oddziału Centeniusza, które miało nastąpić, zanim reszta wojowników wycofała się n a wzgórze. Uważam zatem, że tylko przy wykorzystaniu Polibiusza można poprawnie zrozumieć to, o czym pisze Appian. Ponadto, wysłanie M aharbala nastąpiło wkrótce po tym, jak H anni­ bal dowiedział się o militarnej przeszkodzie w postaci oddziału Centeniu- sza4 2. Dopiero poprzez takie ustawienie źródeł zrozumiały je st przekaz ła­

ciński. Relacja Liwiusza, odległa od zapamiętanych przez Polibiusza i Appia- na elementów, wykazuje bowiem pewną cechę wspólną z omawianymi powy­ żej relacjami greckimi. Chociaż, jak wspomniałem, w relacji łacińskiej nie występuje M aharbal, to jednak poprzez sformułowanie ab Hannibale circu- mventa historyk z Patawium nawiązuje do tego, co opisują Polibiusz i Ap- pian. T. Schmitt nie m a w tym przypadku żadnych wątpliwości. Zdaniem niemieckiego badacza, Liwiusz, za spraw ą swojej maniery kronikarskiej, przekształcił tę wiadomość. Rozkaz Hannibala, który został skierowany do M aharbala pisarz rzymski skondensował do lakonicznego sformułowania ab Hannibale circumventa. Ponadto Schmitt słusznie uważa, że kontekst opo­ wieści Liwiusza także pozwala wnioskować wspólne źródło dla obydwu tych relacji4 3.

Je st to bardzo ważne ustalenie. Mówi ono, że istniała przednia straż konsularnej armii Serwiliusza. Mogły ją tworzyć wojska z jakiegoś kontyn­ gentu pomocniczego. Władzę nad nimi objął Gajusz Centeniusz, który znaj­ dował się pod rozkazami Serwiliusza, posiadając imperium pro praetore. Do takiego rozwiązania skłania się G. De Beer4 4. Przy pomocy ośmiotysięcznego

oddziału Centiusz usiłował zagrodzić drogę Hannibalowi. Jednakże wódz

pu-40 Pol., III, 86, 5.

41 A pp., H a n n ., 10, 44; 11, 45; m ów i o ty m rów nież lak o n iczn ie N ep., H a n n ., 4, 3: c u m

delecta m a n u s a ltu s occu p a n tem ; por. Zon., V III, 25.

42 Pol., III, 86, 4; A pp., H a n n ., 11, 45. 43 T. S c h m itt, H a n n ib a ls S ieg eszu g , s. 129.

(12)

nicki wykorzystując swoją straż przednią, dowodzoną przez M aharbala, zmu­ sił go do defensywy. W wyniku akcji poddowódcy H annibala połowa rzym­ skiej jednostki została rozproszona i rozpierzchła się po wąwozach lub też zorganizowała odwrót i z powrotem połączyła się z siłami Serwiliusza. Druga połowa ludzi Centeniusza została pokonana w wyniku okrążenia dokonanego przez M aharbala n a wzgórzu.

Odnośnie składu jednostki dowodzonej przez M aharbala, trzeba przy­ znać, iż relacje są raczej zgodne. Rzecz jasna, dopiero po odpowiednim ich potraktow aniu. Z lakonicznego sform ułow ania Polibiusza: e^a n o o tellei Maâppav éxovta tovç Xoyxoęópovę Kai Ti pépoç twv innéwv dowiadujemy się o wysłaniu M aharbala z kopijnikami i częścią jeźdźców4 5. Chociaż informa­

cja ta nie mówi zbyt wiele n a tem at liczebności oddziału, to można jednak zrekonstruować ją w sposób pośredni. Wiadomo, iż H annibal w bitwie nad Trebią miał osiem tysięcy kopijników i Balearów (1oyxofópovę Kai B alia- p eç)4 6. Gdybyśmy hipotetycznie uznali, że Balearowie stanowili czwartą

część podanej liczby, a z owych (ewentualnie możliwych do zaakceptowania) sześciu tysięcy kopijników pozostałoby po bitwie nad Jeziorem Trazymeń- skim pięć tysięcy, to chyba mamy tutaj do czynienia ze zbyt wysoką liczbą samej piechoty, którą H annibal mógł powierzyć Maharbalowi. Mówiąc o ko- pijnikach, Polibiusz nie mógł mieć n a myśli wszystkich tego rodzaju żołnie­ rzy z wojska kartagińskiego4 7. Nie znał też konkretnej liczby tej grupy

wojsk. Podobnie rzecz m a się z jazdą. Na podstawie przekazu Polibiusza i Appiana wyjaśnia się jednak inna bardzo ważna kwestia dotycząca charakte­ ru elitarnej grupy. Przekazy mówią bowiem o wykorzystaniu oddziału lekko- zbrojnego wojska4 8.

Wydaje się, iż podstawie powyższych rozważań można pokusić się o zre­ konstruowanie liczebności grupy M aharbala. Jeżeli, owych wspomnianych uprzednio, pięciuset jeźdźców z relacji Liwiusza stanowiłoby stałą grupę znajdującą się pod rozkazami M aharbala, to w istocie stanowili oni część ogólnej liczby jeźdźców. Nie musiało to być problematyczne dla Polibiusza, który grupę tę rozumiał jako ti pépoç twv innéwv. Z przekazu history­ ka greckiego wydaje się jednak wynikać, iż M aharbal udał się n a miejsce akcji przede wszystkim z kopijnikami (loycoęópoi), a zatem należałoby wnioskować, że ta k jak przy standardowo prowadzonych bitwach, siły pie­ choty były zwykle większe od sił jazdy. W każdym razie oddział M aharbala

45 Pol., III, 86, 4. N a u ż y te k tego te k s tu p o zo staje p rz y te rm in ie k o p ijn icy d la tra n s la c ji

Xoyxoęópoi. O becnie Xoyxoęópovę z a lec a się tłu m aczy ć ja k o o szczep n ik, zob. S ło w n ik grecko- -p o lski, t. II, oprac. O. Ju re w ic z , W a rsz a w a 2001, s. 18. U w ag i n a te m a t tego pojęcia o raz z a d a ń

re aliz o w a n y c h p rzez je d n o s tk i Xoyxoęópoi z a w ie ra m w o d ręb n y m , p rzy g o to w y w an y m obecnie a rty k u le : M. Wolny, Aoycoęópoi w bitw ie p o d K a n n a m i (216 p .n .e .).

46 Pol., III, 72, 7; Liv., XXI, 55, 2.

47 Było to szczególnie cenione w ojsko ofensyw ne, zob. G. B rizzi, L ’a rm ée et la querre

(D. A rm é e d ’H a n n ib a l), w: L a civ iliz atio n p h é n ic ien n e e t p u n iq u e , ed. V. K rin g s, L eiden/N ew

Y ork/K oln 1995, s. 314.

(13)

m usiał być nieco mniejszy od przeciwników rzymskich, dowodzonych przez Centeniusza. Kluczem do zrozumienia fenomenu pokonania tego stosunko­ wo licznego oddziału je st znakomite, w sensie taktycznym , wykonanie tej operacji.

Uważam, że najbardziej prawdopodobny je st następujący bieg wypad­ ków. M aharbal wraz ze swoją elitarną grupą dokonują dyskretnego podejścia do przeciwnika. Mówi o tym wyraźnie i przecież nie przypadkowo Appian. Autor ten daje do zrozumienia, jak dalece konspiracyjna i ostrożna m usiała być ta akcja. Lekkozbrojni dowodzeni przez M aharbala udają się na miejsce nocą, aby dokonać okrążenia: Si ’avtwv op,aę enepne tovę yiloSę vvKtwp to opog nepii£vai, Kai Maappal p e t ’ai>twv4^. W pierwszej kolejności jednak oddziały rzymskie musiały znaleźć się na wzgórzu. Szybka i gwałtowana szarża konnicy kartagińskiej m iała na celu zaskoczenie wojska Centeniusza, które zgromadziło się w wąwozie. Rzymskie jednostki, jak już wspomniałem, w części uległy rozproszeniu, w części zaś postanowiły wycofać się na miejsce stanowiące dla nich lepszy punkt operacyjny. Wejście n a ową górę nie było błędem przy założeniu, że wojska mogłyby n a szczycie ulec przegrupowaniu i w zmasowanym atak u ruszyć z powrotem w dół, n a wchodzących pod górę przeciwników. Akcja M aharbala m usiała być jednak szybsza. Nim wojska osiągnęły wierzchołek wzniesienia, oficer kartagiński zam knął pierścień wo­ kół wzgórza. Do akcji przystąpiły oddziały kartagińskiej piechoty, które zmniejszając okrążenie skróciły linię rzymskiej obrony. Bitwa zakończyła się wtedy, gdy na szczycie góry pojawił się M aharbal50. Tak więc za pomocą powyższej rekonstrukcji można przekonać się o ważnym zadaniu, jakie wyko­ nał M aharbal podczas szeroko rozumianego epilogu bitwy trazymeńskiej. Na podstawie przeprowadzonego zestawienia tekstów źródłowych można też w całej okazałości dostrzec doniosłość jego akcji. Jej szybkie przeprowadzenie świadczy o doskonałej synchronizacji rozkazów pomiędzy Hannibalem, jego poddowódcą oraz żołnierzami z elitarnej grupy operacyjnej.

Z pozoru wydaje się, iż trudno je st jednoznacznie odpowiedzieć n a pyta­ nie, czy M aharbal wziął udział w bitwie pod Kannami. Główne źródła wyka­ zują bowiem niezgodność w tej kwestii. Liwiański opis ustaw ień jednostek wojskowych n a polu bitwy zgodny je st w sensie konceptualnym z relacją Polibiusza. Przekaz Rzymianina przypomina matrycę, która uległa pewnym modyfikacjom, ale rozpoznawalne są w niej ślady tego samego pierwowzoru, jaki posłużył za podstawę relacji historyka z Megalopolis. Odnośnie miejsc zajmowanych n a skrzydłach Polibiusz mówi w sposób rzeczowy, iż lewe skrzydło kartagińskiego szyku zajął Hazdrubal, a prawe Hannon: twv Se KapxeSoviov to pev eva>vvpov ’AsSpoópag ei%e, to Se SeZiov ’Avvwv. Raport Liwiusza różni się jedynie tym, iż miejsce H annona zajmuje M aharbal: duces cornibus praeerant sinistro Hasdrubal, dextro Maharbal. Obydwaj pisarze

49 A pp., H a n n ., 11, 46. 50 A pp., H a n n ., 11, 47.

(14)

zgadzają się natom iast co do tego, że środek szyku zajął H annibal ze swoim bratem Magonem5 1.

Wychodząc z tych przesłanek można by sugerować pomyłkę któregoś z pisarzy. Problem jednak skomplikuje się, kiedy weźmiemy pod uwagę do­ niesienie Appiana. W nim zbyt wiele elementów stoi ze sobą w sprzeczności. Według historyka z Aleksandrii, dowództwo prawego skrzydła H annibal po­ wierzył Magonowi, dowódcą lewego skrzydła ustanowił Hannona, sam nato­ m iast pozostał w środku szyku5 2.

Podejrzanych o pomyłkę jest zatem więcej. Uważam, że nie byłoby wła­ ściwym założenie, że prawdziwa jest jedna z wersji, czyli myli się dwóch autorów. O wiele bardziej wydaje mi się być prawdopodobne, iż w kwestii szczegółów mylą się oni wszyscy. Znają aktorów, ale nie znają ich ról. W przeka­ zie Polibiusza pojawiają się: Hazdrubal, Hannon i Magon, u Liwiusza: Haz- drubal, M aharbal i Magon, wreszcie u Appiana wzmiankowani są Magon i Hannon. W takim układzie wcześniejsze zróżnicowania ulegają wyraźnemu zniwelowaniu. Wniosek, jaki wypływa z takiego potraktowania źródeł, wyda­ je się być oczywisty - w bitwie pod Kannami wzięli udział wszyscy najważ­

niejsi członkowie sztabu H annibala5 3.

W tym miejscu nasuw a się oczywiste pytanie: skąd Polibiusz, Liwiusz i Appian czerpali swoją wiedzę n a tem at osób występujących w bitwie pod Kannami po stronie kartagińskiej? K. J. Beloch udzielił tutaj zadowalającej odpowiedzi. Jego zdaniem, bitwa przedstawiona została przez Polibiusza z perspektywy kartagińskiej5 4. Kiedy jednak W. Soltau, jako pierwowzór

relacji liwiańskiej wnioskował przekaz annalistyczny5 5, to stał się twórcą

teorii, która nie stoi w sprzeczności z przytoczonym stanowiskiem Belocha. Wyjaśnienie nie je st już zbyt skomplikowane. Autor żadnego z głównych ocalałych źródeł nie sięgnął bezpośrednio do relacji kartagińskiej. Wszyscy uczynili to posługując się raportem annalistów. Przekaz Polibiusza wydaje się być najdokładniejszy z uwagi na m ilitarną wiedzę autora5 6, dzięki której

w sposób rzeczowy wybrał on najcenniejsze informacje z przekazu annali- stycznego. Fakt, że w relacji polibiańskiej nie występuje M aharbal nie ozna­ cza, iż nie brał on udziału w bitwie. Historyk z Megalopolis skupił się bo­ wiem na najważniejszym poddowódcy w tej bitwie, którym jego zdaniem był

51 Pol., III, 114, 7; Liv., XXII, 46, 7.

52 A pp., H a n n ., 20, 90; por. J . S e ib e rt, H a n n ib a l, M ü n c h e n 1993, s. 193.

53 U Liv., XXII, 49, 13 w y m ien io n y j e s t d o d a tk o w o ta k ż e K a rta lo n , ja k o dow ódca jazdy:

q u i extem plo a C a rth a lo n e a tq u e e q u itib u s n u llo m u n im e n to tegente v ic u m c ir cu m ve n ti su n t.

54 K. J . B eloch, P o lyb io s’ Q uellen, s. 366-367. N a p o p arcie tej te o rii w a rto przytoczyć dość z n a m ie n n y fra g m e n t z a p a m ię ta n y p rzez L iw iu sza. W re la cji tej w id o czn a j e s t k a r ta g iń s k a p e rs p e k ty w a po p rzez k tó r ą ośm ieszo n e z o stały z ab ieg i ta k ty c z n e R zy m ian . Zob. Liv., XXII, 49,

3: tu m n u n tia n ti cu id a m , iu ssisse c o n su lem a d p e d es descendere equites, d ixisse H a n n ib a le m fe r u n t ‘Q u e m m a lle m , vincos m ih i tra d eret’.

55 W. S o lta u , L iv iu s ’ G esch ich tsw erk, s. 69; zob. ta k ż e R. v o n B re s ta , U n tersu ch u n g en

ü b e r d ie Q u ellen d es P olybios im d r itte n B ü c h e , B e rlin 1880, s. 81.

(15)

Hazdrubal. Był to jedyny oficer zachowujący pod Kannami samodzielność w podejmowaniu decyzji5 7.

Kolejną akcją, w której miał wziąć udział M aharbal, była operacja zdoby­ cia Kasylinum, jeszcze w 216 roku p.n.e.58 Moim zdaniem, nie można zakła­

dać, iż zapam iętana przez Liwiusza, przy okazji opisu tych wydarzeń, o stat­ nia wzmianka o M aharbalu jest doniesieniem o śmierci tego poddowódcy. Pisarz z Patawium opisując wydarzenia związane z kartagińskim atakiem na Kasylinum wskazał, iż M aharbal został odparty spod murów miasta. Jedynie tak można bowiem rozumieć doniesienie, w którym jest mowa o tym, że wysłany z większą liczbą ludzi M aharbal nie wytrzymał (czyli nie obroni! swojej pozycji bojowej) ataku wojsk rzymskich: Maharbal cum maiore robore virorum missus nec ipse eruptionem cohortium sustinuit5 9. Cytowana fraza

może być w pewnym sensie niejasna, ale za powyższym rozumowaniem prze­ mawia kilka elementów. Przede wszystkim czasownik sustino, który stanowi uwieńczenie całego zdania nie mówi o niczym innym, jak tylko o utrzym aniu pozycji, czy powstrzymaniu ataku wroga. Fraza, w której występuje przecze­ nie (nec ipse eruptionem cohortium sustinuit) nie może dawać innej możliwo­ ści interpretacyjnej - mówi tylko o tym, że oddział M aharbala (Maharbal cum maiore robore virorum) nie wytrzymał rzymskiego ataku6 0. Potwierdza

to kontekst opowieści. Podchodząc do Kasylinum, H annibal wysłał przodem Getulów. Ci ostrożnie zbliżając się do murów m iasta mieli wrażenie, iż jest ono puste. Niebezpieczeństwo w postaci rzymskich wojsk czekało jednak tuż za murami. Kiedy zabrano się do wyważania bramy i łam ania jej zapór, wrota miały się nagle otworzyć, a Rzymianie mieli dokonać zmasowanego ataku w celu odparcia punickiego wroga6 1. Akcja ta m iała wyrządzić szkody

w szeregach kartagińskich: ingenti cum tum ultu erum punt stragemque ho- stium faciunt. W ten sposób odparto pierwsze szeregi Punijczyków: ita prim is repulsis6 2. Informacje o stratach podawane są przez Liwiusza zwykle po

zakończeniu opisu epizodu. W tych zamykających prezentację słowach należy też poszukiwać wyjaśnienia problemu stra t po stronie Hannibala. Liwiusz pisze, że Barkida stracił sporo najbardziej bitnych żołnierzy, którzy zostali trafieni pociskami z murów i wież obronnych: aliquot milites et promptissi- m um quemque e muro turribusque6 3. Nie jest tu jednak wymieniony

Mahar-67 Zob. Pol., III, 116, 6 - 7.

58 Pol., V II, 1, 3; Liv., X X III, 18, 1 in.; Val. M ax., V II, 6, 2 ; Zon., IX, 3; J . S eib ert,

H a n n ib a l, s. 2 1 7 -2 1 9 .

59 Liv., X X III, 18, 4.

60 Oczyw iście te r m in k o h o rta u ż y ty p rz ez L iw iu s za n ie p a s u je do re alió w sy tu a cji, k tó ra m ia ła m iejsce w c z a sa ch d ru g iej w ojny p u n ick iej. W w o jsk u legionow ym je d n o s tk a t a w y stę p o ­ w a ła w c z a sa ch M a riu sz a , w cześniej je d y n ie w w o jsk ac h sp rzy m ierzo n y ch . W y gląda w ięc n a to, że p is a rz z P a ta w iu m p rz en ió sł n a w cześn iejszy o b raz p r a k ty k i sw oich czasów. N a te m a t w iedzy m ilita rn e j L iw iu s z a zob. A. K lotz, L iv iu s , R E 30, S t u ttg a r t 1927, kol. 835 in.

61 Liv., X X III, 18, 1 - 3. L iczba w o jsk a rzy m sk ieg o z o s ta ła tu ta j o k re ślo n a ja k o cohortes

d u a e, co po w iela c h y b a s te reo ty p , o k tó ry m w cześniej w sp o m n ia łe m , p a tr z p rz y p is 61.

62 Liv., X X III, 18, 3 - 4. 63 Liv., X X III, 18, 5.

(16)

bal. Nie było powodów, aby kamuflować jego śmierć. Liwiusz w cytowanym wyrażeniu najwyraźniej nie stara się niczego uprościć. Wręcz przeciwnie, jest bardzo dokładny, albowiem pisząc milites et prom ptissim um , stara się w ska­ zać, jacy żołnierze zginęli, nie wymienia jednak M aharbala. Tym samym staje się jasne, iż poddowódca H annibala nie zginął w walkach o Kasylinum. Cóż jednak stało się z Maharbalem, skoro wzmiankowany jest on po raz ostatni przy okazji ataku na Kasylinum? Sądzę, że odpowiedź na to pytanie zawiera się w problemie wewnętrznych relacji pomiędzy elitam i tworzącymi sztab Hannibala.

C zy M ah arb al m ó g ł z a g r o z ić w ła d z y H an n ib a la?

H annibal rządził dosyć samodzielnie, chociaż oczywiście pod protektora­ tem afrykańskiej K artaginy64. Wódz punicki prowadził przecież wojnę wy­ stępując w obliczu zmagań potęg śródziemnomorskich po stronie jednej z nich - K artaginy65. Iberyjska potęga ekonomiczna, stojąca u szczytu swo­ ich możliwości finansowych, zainteresowana była prawidłowym przebiegiem konfliktu. Chodziło przede wszystkim o to, aby środki wyłożone na wojnę nie zostały zaprzepaszczone. W tym miejscu warto zadać sobie pytanie, czy H an­ nibal był jedynym dowódcą, który mógł zapewnić odpowiedni kurs wojenny i czy ew entualna zm iana głównodowodzącego oznaczałaby fiasko kartagiń- skiej ekspedycji do Italii. Z zarysowanych powyżej polityczno-ekonomicznych uwarunkowań wynika, że ten proces historyczny nie mógł być już zatrzym a­ ny. Jednocześnie miejsce H annibala mogła zająć jedynie równie charyzma­ tyczna jednostka. Czy tą charyzmatyczną jednostką mógł być Maharbal?

Powraca tutaj zatem zasugerowany już we wstępie tych rozważań motyw związany z rosnącą pozycją M aharbala. S tatus tego poddowódcy był wysoki, a świadczą o tym opisane wyżej akcje m ilitarne, w których brał on udział. W źródłach można natrafić na świadectwa braku pokory ze strony Maharba- la. W tym wszystkim niezwykle zastanawiające wydaje się zniknięcie Mahar- bala ze źródeł po roku 216 p.n.e.

Sądzę, iż mogą być dwa alternatyw ne powody, dla których M aharbal nie jest wymieniony w źródłach. Pierwszym powodem może być „urwanie się” źródła annalistycznego na roku 216 bądź 215 p.n.e. Część tego źródła m usia­ łaby oczywiście zaginąć jeszcze zanim Polibiusz rozpoczął pisanie swojego dzieła. Z drugiej strony jednak je st to możliwość wysoce wymyślna. Dzieje drugiej wojny punickiej nie opierały się tylko n a jednym pierwotnym przeka­ zie. Stąd wydaje się mało prawdopodobne, aby wypadnięcie jednego tylko

64 K .-H . S c h w a rte, D er A u s b r u c h d es zw e ite n p u n is c h e n K rieges - R ec h tsfra g e u n d Ü ber­

lieferu n g , W ie sb a d en 1983, s. 75 in . M oim z d a n ie m p ra c a t a ja k o całość sta n o w i c h y b a n ajlep sze

s tu d iu m su g ero w an eg o p ro b lem u .

(17)

elementu odcięło wszelkie informacje na tem at M aharbala. Oczywiście może­ my poszukać tutaj prostej drogi wyjaśnienia tego problemu: przecież to rela­ cja Polibiusza „urywa się” na roku 216 p.n.e. Zatem gdybyśmy uznali, że Liwiusz oparł swoją rekonstrukcję dziejów drugiej wojny punickiej po roku 216 p.n.e. wyłącznie na przekazie Polibiusza, to brak wzmianki o M aharbalu dawałby się łatwo wytłumaczyć „urwaniem się” relacji historyka z Megalopo­ lis. Byłoby to jednak wyjątkowo naiwne założenie. Liwiusz dobrze znał dzieło Polibiusza66, ale korzystał również z innych źródeł, co zresztą niejednokrot­ nie już wykazano ponad wszelką wątpliwość67.

Pozostaje zatem druga możliwość. Zniknięcie M aharbala nie jest związane z problemem feleru źródłowego, ale łączy się z realnym kontekstem historycz­ nym. W takim układzie odpowiedź wydaje się oczywista. Źródła nie wzmian­ kują M aharbala po roku 216 p.n.e., ponieważ ten wtedy nie uczestniczył w konflikcie, czyli najpewniej już nie żył.

Jeżeli uznamy śmierć M aharbala za wydarzenie historyczne, to trzeba przyznać, iż alternatywnych przyczyn tego zgonu mogło być kilka. W pierw­ szej kolejności oczywiście śmierć naturalna, która przy nieuporządkowanym żywocie żołnierza mogła nadejść zupełnie niespodziewanie68. Drugim powo­ dem mogła być śmierć w walce, naturalnie jak najbardziej wkalkulowana w ryzyko podejmowane przez wojownika. Informacja o tego typu śmierci musiałyby jednak przedostać się do źródeł. Rzymianie z pewnością chcieliby ją wykorzystać, aby ułożyć wzruszającą opowieść o patriotycznym zabarwie­

niu, w której to przebiegły Punijczyk ginąłby pod mieczem Rzymianina- siewcy sprawiedliwości. Powyżej ustaliłem jednak, że M aharbal nie zginął pod Kasylinum - kiedy to jego obecność wzmiankowana jest po raz ostatni. Pozostaje zatem trzecia możliwość, która w istocie jest najbardziej mroczna, albowiem sugeruje morderstwo dokonane na M aharbalu. Moim zdaniem roz­ wiązanie to jest najbardziej prawdopodobne. Istniały bowiem wyraźne prze­

66 Z n a k o m ita a n a liz a zależn o ści h isto rio g ra ficz n y ch zob. J .- A . D e F o u c a u lt, T ite-L ive tr a ­

d u c te u r d e P olybe, R E L 46, 1968, s. 2 0 8 -2 2 1 ; p o n a d to k ilk a u w a g zob. M. R. G irod, L a g éo g ra ­ p h ie de T ite-L ive, A N RW 30, 1982, s. 1 2 0 4 -1 2 0 5 .

67 W. W iehem eyer, P roben h isto risc h er K r itik a u s L iv iu s X X I-X L V , w: L iv iu s (se ria W ege d e r F o rsch u n g ), ed. E. B u rck , D a r m s ta d t 1977, s. 224 in.; J . B riscoe, L iv y a n d P o ly b iu s, [w:] L iv iu s, A s p e k te sein es W erkes, ed. W. S chuller, K o n s ta n z 1993, s. 39 in.

68 N ie s te ty niew ie le w ia d o m o n a te m a t ś m ierte ln o ś ci ż o łn ie rz y k a rta g iń s k ic h , k tó re j po­ w odem m iało być w y c ze rp a n ie o rg a n iz m u . N a p rz y k ła d zie sam eg o H a n n ib a la w iad o m o je d n a k , że P u n ijczy cy o dnosili szkody n a zd ro w iu ; w ódz m ia ł s tra c ić oko p o d czas p rz e p ra w y p rzez dolinę rz e k i A rn o w 217 ro k u p .n .e., zob. Pol., III, 79, 12 ; Liv., XXII, 2, 10; N ep., H a n n ., 4, 3; O ros., IV, 15, 3; Zon., V III, 25. Ź ró d ła n ie s ą zgodne co do tego, czy H a n n ib a l s tra c ił c a łą g a łk ę oczną, czy też w z ro k w je d n y m o k u (a n a w e t, j a k z a p a m ię ta ł N epos, jeg o w z ro k w je d n y m o k u zo stał je d y n ie uszkodzony: hoc [in] itinere adeo g r a v i m orbo a ffic itu r oculorum , u t p o ste a n u m q u a m

d extro aeque bene u s u s sit.). P ro b le m te n prób o w an o ro z p a try w a ć z p u n k tu w id z e n ia m edycyny,

om ów ienie tego z a g a d n ie n ia zob. K. C h rist, H a n n ib a l, D a r m s ta d t 2003, s. 79 i 221. W ydaje się je d n a k , iż w o p isa ch źródłow ych j e s t b a rd z o w iele p rzesad y . R elacje te s t a r a j ą się p rz ed sta w ić niezłom ność w oli w a lk i, j a k ą w y k a zy w ali K artagińczycy. J e s t to celow y zabieg, k tó ry m a n a celu p o k a za n ie , z j a k tru d n y m w ro g iem przy szło w alczyć R zym ianom .

(18)

słanki do wyeliminowania M aharbala jako człowieka, który w pewnym mo­ mencie stał się niewygodny dla Hannibala. Uzasadnienie tej hipotezy nie jest jednak zbyt łatwe, dlatego zmuszony jestem dokonać w tym miejscu pewnego

rodzaju dygresji n a tem at źródeł niecnej inspiracji Hannibala.

Nie je st oczywiście żadną nowością fakt, że od pewnego czasu w bada­ niach dotyczących Hannibala, szczególnie zaś fenomenu jego władzy, użytecz­ ne jest wykorzystanie pewnego rodzaju analogii z hellenistycznymi modelami sprawowania rządów, kreowania wizerunku władcy czy organizacji ekono­ micznej państwa. Przy obecnym stanie wiedzy udowodniono już, iż gospodar­ ka barkidyjskiej Hiszpanii wpisywała się w kanon ekonomiki krajów helleni- stycznych69. Poważnych argumentów dostarczyły tutaj przede wszystkim prace archeologów, oczywiście weryfikowane poprzez tradycję piśmienniczą70. Źródła pozaliterackie pozwoliły także poszerzyć naszą wiedzę o sposobach sprawowania władzy przez Barkidów. Usystematyzowanie wyników prac ba­ dawczych prowadzonych przez takich numizmatyków, jak E. S. G. Robinson pozwoliło n a szersze interpretacje wizerunków władców hiszpańskiej dyna­ stii. K. C hrist słusznie dostrzega tutaj wyraźne analogie do wyobrażeń wład­ ców świata hellenistycznego. Opierając się na ustaleniach Robinsona, Christ stwierdził, że chociażby wizerunek H azdrubala w większym stopniu przypo­ m ina wyobrażenia władców sycylijskich czy syryjskich, niż podobizny wo­ dzów punickich, pochodzące z afrykańskiej K artaginy71. Szczególnie ważną rolę odegrał diadem przyozdabiający głowy postaci widniejących na mone­ tach barkidyjskich72. Podążając śladem tego rozumowania nietrudno dojść do wniosku, iż H annibal również był żywotnie zainteresowany światem helleni­ stycznym, zaś w jego sposobie sprawowania władzy wzorce te odnajdywały najgłębsze odzwierciedlenie. J. D. Breckenridge w swoich badaniach poszedł jednak jeszcze o krok dalej, wskazując na inspiracje H annibala wzorcem

69 Zob. M. R ostovtzeff, T h e S o c ia l a n d E co n o m ic H isto ry o f the H e lle n istic W orld, t. 2, O xford 1953; J . M. B lasq u ez, D ie M e ta llg e w in n u n g in d e n B erg w erke n d e r Ib e risch en H a lb in se l

in B a r k id is c h e r Z e it, w: P u n ic W ars. P ro c e ed in g s of th e C onference h e ld in A n tw e rp from 23 th

to 26 t h of N o v e m b er 1988 in c o o p eratio n w ith th e D e p a rtm e n t o f H is to ry o f th e ‘U n iv e rs ite it A n tw e rp e n ’ (U .F.S.I.A .), ed. H. D evijver, E. L ip iń sk i, S P 10, L eu v e n 1989, s. 165; P. Visonà, L a

n u m is m a tiq u e p a r tim O ccident, w: L a c iv ilis atio n p h é n ic ien n e e t p u n iq u e, ed. V. K rin g s, L e­

id en /N ew Y ork/K öln 1995, s. 178 in.; w ty m zbiorze zob. ta k ż e a r ty k u ł S. F. B ondi, L e com m erce,

les échanges, l ’économ ie, s. 268-281; k ilk a tra fn y c h u w a g zob. ró w n ież Z. A rch ib ald , A w a y fro m R o sto vtzeff: a new S E H H W , w: H e lle n istic E conom ies, ed. Z. A rch ib ald , J . D av ies, V. G a b rie lse n ,

G. J . O livier, L ondon/N ew Y ork 2001, s. 379 in.

70 Szczególnie S tra b ., III, 2, 10; por. H. H . S c u lla rd , T h e C a rth a g in ia n s in S p a in , CA H 2 V III (Rom e a n d th e M e d ite rra n e a n to 133 B. C.), ed. A. E. A stin , F. W. W alb an k , M. W. F e d e rik s e n , R. M. Ogilvie, C a m b rid g e 1989, s. 41.

71 K. C h ris t, P ro b lem e u m H a n n ib a l, w: H a n n ib a l (s e ria W ege d e r F o rs c h u n g ), ed. K. C h rist, D a r m s ta d t 1974, s. 10. N a te m a t problem ów m o n e t z n alezio n y ch w H is z p a n ii zob. F. L. S an ch ez, C aballos ca rta g in eses co n tra barcos rom anos: u n a lu ch a iconogrâfica en los

reversos m o n eta rio s de la s G uerras P û n ic a s, L a to m u s 61, 2002, s. 14 in.

72 N a te m a t sym b o lik i d ia d e m u zob. K. N a w o tk a, K o m e n ta rz, [w:] P lu ta rc h , O szczęściu

(19)

Aleksandra. Je st to odważne posuniecie, ale jak widać całkiem uzasadnione. Breckenridge w swoim znakomitym artykule wskazał na różne płaszczyzny inspiracji Hannibala, pochodzące od Aleksandra73.

Na przykładzie Aleksandra możemy obserwować także szczególną dba­ łość o zachowanie władzy, o jej niepodzielność. Dla utrzym ania steru rządów, podczas gdy zachodziła tak a konieczność, należało likwidować jednostki nie­ pokorne, które mogły się usamodzielnić, a ich działalność groziła przerodze­ niem się w zarzewie buntu przeciwko naczelnemu wodzowi macedońskiemu. O ile zabójstwo Klejtosa możemy przypisać porywczemu charakterowi Alek­ sandra oraz nadużyciu przez niego alkoholu podczas kolejnej nocnej pijaty­ ki74, o tyle stracenie Parm eniona wydaje się być już przem yślaną akcją75. W sposób najpełniejszy wypowiada się w tej sprawie Arrian. Jego relacja jest jednak dosyć zawikłana, co wynika przede wszystkim z niedoskonałości źró­ deł, z których korzystał twórca Anabazy76. Na podstawie tego przekazu moż­ na jednak powiedzieć, iż Parmenion znalazł się w pobliżu spisku, w który mógł być zamieszany jego syn Filotas. Sądzę jednak, że A rrian zbyt mocno zaufał swoim źródłom, zaś takowy spisek mógł nie mieć miejsca. Prawdopo­ dobnie chodziło o znalezienie pretekstu dla pozbycia się opozycji w postaci rosnącego w siłę Parmeniona. Tak też widzą ten problem inne źródła antycz- ne77. Całkowicie uzasadniony jest pogląd K. Nawotki, który uważa, iż strace­ nie Filotasa (jesienią 330 roku p.n.e.), a wkrótce potem także i Parmeniona było wyrazem dążeń Aleksandra do pozbycia się wpływów tak zwanej starej gwardii.78 Zatem z tego różnorodnie przekazywanego problemu wyłania się obraz poddowódcy, który w jakim ś sensie przestał być wygodny dla Aleksan­ dra, zaś w dalszej perspektywie mógłby naw et zagrozić jego władzy.

73 J . D. B re ck e n rid g e , H a n n ib a l a s A le xa n d e r, AW 7, 1983, s. 111 in.

74 A rr., A n a b ., IV, 8, 1 in.; P lu t., A le x., 50, 1 in.; C u rt., V III, 1, 19. N a te m a t zm ia n w osobow ości A le k s a n d ra , jeg o sk ło n n o śc i p sy ch o p aty czn y ch i objaw ów p a ra n o i zob. P. G reen,

A le k s a n d e r W ielki, W a rsz a w a 1978, s. 3 9 6 -3 9 7 .

75 A rr., A n a b ., III, 26, 2 in.; D iod., XV II, 79, 1 in.; P lu t., A le x., 48, 1 in.; C u rt., VI, 7, 1 in., V II, 3, 4.

76 A rr., A n a b ., III, 26, 1; J . W olski słu sz n ie u w a ż a , iż s tro n n ic y w ła d cy m aced o ń sk ieg o - P to lem a jo s i A risto b u lo s n ie ro zp isy w ali się sp ecjaln ie w tej k w e stii, ja k o że s p ra w a s tra c e n ia P a rm e n io n a k ła d ła się s m u tn y m cien iem n a p o sta ci A le k sa n d ra , zob. K o m e n ta rz, [w:] F la w iu sz A rria n , W ypraw a A le k s a n d r a W ielkiego, p rz e k ł. H . G o szto ft-G aszto ld , w st. i kom . J . W olski, W rocław 2004, s. 150.

77 Diod., XVII, 79, 1 in.; P lu t., A le x., 48, 1 in.; id., De A le x a n d r i M a g n i fo r tu n a a u t virtu te, II, 7 - 8; J u s t., XII, 5, 1: in terea et A le x a n d e r non regio, sed h o stili odio saevire in suos coepit; C u rt., V I, 25.

78 K. N a w o tk a, K o m e n ta rz, s. 126; idem , A le k s a n d e r W ielki, W rocław 2004, s. 366 w sp o m i­ n a o po g ląd zie W. H e c k e la (F actions a n d M a ced o n ia n P o litics in the R eig n o f A le x a n d e r the

G reat, w: A n c ien t M aced o n ia 4: P a p e rs R ead a t th e F o u r th I n te r n a tio n a l S y m p o siu m H eld in

T h es sa lo n ik i, S e p te m b e r 2 1 -2 5 , T h e s sa lo n ik i 1986, s. 299 - cały ty tu ł cyt. z a K. N a w o tk a,

A le k s a n d e r , s. 533), m ów iącym , iż w s p o m n ia n a a fe ra b y ła p ro d u k te m s p is k u przeciw ko F ilo ta -

sowi. N iem n iej n a w e t ta k ie ujęcie w sk azu je n a d ą ż e n ia A le k s a n d ra do e lim in o w a n ia sy tu a cji n iew y g o d n y ch d la jeg o władzy.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kodeks postępowania administracyjnego (tekst jednolity Dz. Granice obszaru scalenia obrazuje graficznie załącznik nr 1 do niniejszego postanowienia. Powierzchnia obszaru

a) zapewnienia sprawowania przez kierownika budowy oraz kierowników branżowych przez cały okres realizacji Przedmiotu umowy, aż do końcowego odbioru Przedmiotu umowy

Tusza oczyszczona, zamarynowana i doprawiona według

Dla tego produktu obowiązkowe jest zawarcie umowy ubezpieczenia AC oraz Bezpieczny Kredyt lub GAP a także zawarcie umowy odkupu przez dealera.. Przedstawione parametry nie

Ceny mogą ulec zmianom bez uprzedniego zawiadomienia w przypadku zmian cen przez producenta, zmian podatkowych, przepisów celnych lub innych przyczyn.. Wyposażenie seryjne i

2. obrazę przepisów postępowania, w szczególności przepisu art. kpk polegającą na „niepodaniu” czym kierował się sąd wydając zaskarżony wyrok oraz

Poszczególne siedliska Sieniawskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu współtworzą ekosystem, a każdy element tego ekosystemu (rośliny, ssaki, ptaki, krajobraz, korytarze

Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy udziela pokwitowania z wykonania obowiązków w roku 2016 Prezesowi Zarządu Spółki, Henrykowi