• Nie Znaleziono Wyników

Postawa ziemian guberni kieleckiej i radomskiej wobec działalności ruchu niepodległościowego w czasie I wojny światowej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Postawa ziemian guberni kieleckiej i radomskiej wobec działalności ruchu niepodległościowego w czasie I wojny światowej"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

61 Arkadiusz Toporski

Instytut Historii Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach

Postawa ziemian guberni kieleckiej i radomskiej

wobec działalności ruchu niepodległościowego

w czasie I wojny światowej

Postawę polskiego społeczeństwa przed wybuchem I wojny światowej za-zwyczaj interpretuje się poprzez odniesienie do dwóch przeciwstawnych orienta-cji – antyrosyjskiej i antyniemieckiej. Dwubiegunowy podział postaw znajduje zastosowanie w historii politycznej okresu, byłoby jednak nieporozumieniem rozciągać go na ogół mieszkańców Królestwa Kongresowego. Dokumenty źró-dłowe z epoki wskazują, że przeciętny obywatel kraju nie przejawiał u progu niepodległości jakiejkolwiek aktywności politycznej i nie angażował się w spór o orientację. Środowisko ziemiańskie nie odbiegało pod tym względem znacząco od reszty społeczeństwa. W dyskusji na temat wyboru metody rozwiązania spra-wy polskiej brało udział nieliczne grono właścicieli ziemskich – najczęściej zamożni przedstawiciele arystokracji. Pozostali posesorzy całą uwagę poświęcali własnym warsztatom rolnym i nie posiadali rozeznania w kwestii polityki mię-dzynarodowej. Pokolenie wychowane na przełomie XIX i XX wieku nie do-świadczyło bezpośrednio uczestnictwa w konflikcie zbrojnym. Wojna po-wszechna była w kraju nieznanym zjawiskiem. Nikt nie potrafił przewidzieć jej skutków. Niewielu Polaków wierzyło jednak w możliwość odzyskania pełnej niepodległości na drodze czynu zbrojnego. Nastrój zwątpienia i dezorientacji miał decydujący wpływ na postawy zajmowane przez społeczeństwo w latach 1914–1918.

Warunki do prowadzenia akcji niepodległościowej istniały przed wojną je-dynie na terenie zaboru austriackiego. Kraków – jeden z głównych ośrodków ruchu – położony był w pobliżu granicy Królestwa Polskiego, mimo to ziemianie z Kongresówki mieli z nim niewielką styczność. Wśród właścicieli ziemskich guberni kieleckiej i radomskiej trudno znaleźć osoby zaangażowane w akcję niepodległościową przed lipcem 1914 roku. Spośród wąskiego grona działaczy warto wymienić Zofię Zawiszankę – córkę posiadaczy majątku Goszczyce w po-wiecie miechowskim. Zofia Zawiszanka od 1911 roku należała do Drużyn Strze-leckich. Dowodziła żeńskim oddziałem, który składał się przede wszystkim ze studentek oraz uczennic krakowskich szkół. Jej najważniejszym zadaniem było prowadzenie kursów z przysposobienia wojskowego. Na kilka dni przed

(2)

wybu-62

chem wojny Zofia Zawiszanka porzuciła pracę szkoleniową i zajęła się działal-nością wywiadowczą1.

Na obszarze Królestwa Polskiego rozwijał się ruch skautowy, który był kuźnią kadr dla organizacji niepodległościowych. Skauting wspierało najczęściej średniozamożne ziemiaństwo kultywujące patriotyczne tradycje. Jan Bukowski – właściciel dóbr Michałowice w powiecie pińczowskim – zasłynął jako organiza-tor obozów młodzieżowych dla I Zagłębiowskiej Drużyny Skautowej im. Cza-chowskiego z Dąbrowy Górniczej. Do drużyny należało 2 synów Jana Bukow-skiego – Jeremi i Jerzy2. Bardzo rzadkie były przypadki zaangażowania

arystokracji w prace ruchu. Wyjątek stanowił Juliusz Tarnowski – właściciel największego majątku ziemskiego guberni kieleckiej oraz radomskiej i równo-cześnie aktywny członek Stronnictwa Polityki Realnej. W Końskich istniała drużyna skautowa, w której działali synowie Tarnowskiego. Drużyna odbywała ćwiczenia na terenie dworu. Henryk Zawadzki – jeden z uczestników spotkań – wspominał tamte czasy:

„Komendantem był Staś Malanowicz i wkrótce zebrał 12 chłopców w wie-ku 12–14 lat, rekrutujących się z dzieci miejscowej inteligencji (…) i tutejszych rzemieślników. Niedzielne spotkania skautów rozpoczynała część oficjalna, później następowała musztra i ćwiczenia w parku. Stolarz dworski zrobił nam laski (…), które używaliśmy do musztry. Tam później nauczyliśmy się jazdy na rowerze, gry w piłkę nożną itp. Bardzo często po zbiórce byliśmy zapraszani do pałacu na podwieczorek, gdzie do stołu podawał lokaj. Czasami były krótkie czytanki z małych patriotycznych książek z biblioteki dworskiej”3.

Ziemianie guberni kieleckiej i radomskiej posiadali niewielki zasób wiedzy na temat ruchu niepodległościowego rozwijającego się w Galicji. Środki maso-wego przekazu wykorzystywane przez działaczy z zaboru austriackiego rzadko kiedy docierały do majątków. Pojedyncze informacje wskazujące na cele oraz idee przyświecające organizatorom ruchu przyjmowane były z dystansem i nie-ufnością. Emisariusz Departamentu Wojskowego Naczelnego Komitetu Naro-__________

1 Z. Zawiszanka, Poprzez fronty. Pamiętnik wywiadowczyni 1 pułku piechoty Legionów

z 1914 roku, Warszawa 1928, s. 10–15; Taż, Polskie Drużyny Strzeleckie, [w:] Wierna służba. Wspomnienia uczestniczek walk o niepodległość 1910–1915, pod red. A. Piłsud-skiej, Warszawa 1927, s. 28–34; B. Szabat, Postawy polityczne ziemiaństwa w Kieleckiem na przełomie XIX i XX wieku, [w:] Aktywność gospodarcza ziemiaństwa w Polsce w XVIII-XX wieku, pod red. W. Cabana i M. B. Markowskiego, Kielce 1993, s. 87–102.

2 M. Bukowska, Jan Bukowski, [w:] Ziemianie polscy XX wieku. Słownik biograficzny, cz.

I, Warszawa 1992, s. 31–32; J. Bukowski, Karol Bukowski, [w:] Ziemianie polscy XX wieku…, cz. I, s. 28–29; T. Kargol, Wędrówki niezamierzone. Ziemianie w podróży w cza-sie pierwszej wojny światowej i wojen o granice II Rzeczypospolitej (1914–1921), [w:] Ziemiaństwo na Lubelszczyźnie IV. Ziemianie w podróży, t. II, pod red. H. Łaszkiewicza, Lublin 2010, s. 202; K. Nurkowski, Był dwór. Obraz wsi i dworu w świetle pamiętników rodziny Bukowskich z lat 1843–1939, Kielce 2000, s. 89–96.

(3)

63 dowego, który w pierwszych tygodniach wojny odbywał podróż służbową po powiecie pińczowskim zaobserwował niepokojąco niski stan uświadomienia politycznego miejscowej ludności. W raporcie sporządzonym po objeździe moż-na przeczytać m.in.:

„Społeczeństwo polskie w powiecie pińczowskim we wszystkich swych warstwach nie przedstawia w chwili obecnej żadnych mniej lub więcej skoordy-nowanych walorów politycznych. Panuje tutaj powszechnie niemal gruntowna dezorientacja polityczna, której przyczyn należy szukać przede wszystkim w nie tylko absolutnym braku jakichkolwiek przebłysków wyrobienia politycznego ale najbardziej w zupełnym braku rzeczowych i istotnych informacji o całokształcie obecnej sytuacji, następnie zaś w bardzo odpornym na wszelkie hasła polityczne usposobieniu większości społeczeństwa wspomnianego powiatu. (…) W szer-szych i pełniejszer-szych odpowiedziach z zupełną jednomyślnością wyrażanych przez wszystkie kategorie wybitnych osób w powiecie słyszałem, że tak w war-stwie ziemiaństwa, jak mieszczaństwa, nie mówiąc już o chłopach, [przed wojną] niepodzielnie umysły pochłonięte były przez troskę o dobrobyt materialny. Poza tę sferę życiową ani na krok nie wybiegały myśli nie tylko już liczniejszych jakichś grup ale nawet wprost jednostek. W żadnej miejscowości nie umiano wskazać ani jednej osoby, która by w okresie przedwojennym cieszyła się opinią działacza politycznego, bodaj nawet opinią polityka w znaczeniu myślącego politycznie lub mówiącego o polityce. Nie rozumiano i nie odczuwano potrzeby zastanawiania się nad zagadnieniami wykraczającymi poza ramy kwestii osobi-stych, wyłącznie związanych z bytem materialnym. Jednym słowem, cały powiat pińczowski pod względem politycznym w przededniu wojny przedstawiał jak najbardziej idealny ugór, na którym nawet przypadkowo nie kiełkowało żadne ziarno”4.

Ziemianie guberni kieleckiej i radomskiej od pierwszych chwil wojny mieli okazję osobiście przekonać się czym jest i o co walczy polski ruch niepodległo-ściowy. Członkowie Drużyn Strzeleckich od początku sierpnia 1914 roku prze-kraczali kordon graniczny i podejmowali próby prowadzenia działań operacyj-nych na terenie Królestwa Kongresowego. Na szlaku bojowym często mijali dwory ziemiańskie. Pierwsze kontakty i poczynione spostrzeżenia były raczej optymistyczne. Powiat miechowski położony na granicy zaborów, mimo że administracyjnie przynależał do państwa rosyjskiego, pod względem atmosfery ciążył w kierunku autonomii galicyjskiej. Dzieje „pierwszego patrolu strzelec-kiego” dowodzonego przez Władysława Belinę-Prażmowskiego stały się częścią mitu Legionów Polskich. Ośmioosobowy patrol wkroczył na teren obwodu mie-chowskiego pod osłoną nocy 3 sierpnia 1914 roku. Jego zadaniem było rozbicie posterunku mobilizacji do armii carskiej, który mieścił się w Jędrzejowie. Od-__________

4 Archiwum Narodowe w Krakowie (dalej: AN Kraków) – Oddział w Spytkowicach,

Archi-wum Naczelnego Komitetu Narodowego (dalej: NKN), sygn. 873, Raport emisariusza De-partamentu Wojskowego NKN z powiatu pińczowskiego z 1915 roku.

(4)

64

dział zaplanował postój na odpoczynek we dworze w Goszczycach, gdzie miesz-kała rodzina Zofii Zawiszanki. Żołnierze zaproszeni zostali do mieszkania, mimo że dotarli do niego wczesnym rankiem, kiedy wszyscy domownicy pogrążeni byli we śnie. Ugoszczono ich śniadaniem, zaopatrzono w prowiant na drogę oraz dwie pary koni do transportu. Ułani opuścili dwór o godzinie 700 rano. Misja zakończyła się powodzeniem. Strzelcy triumfalnie powrócili do Goszczyc. Zofia Zawiszanka pisała o ich przyjęciu:

„W tej chwili ukazali się pozostali członkowie siódemki, których w trium-fie sprowadziliśmy do dworu. Tak cudnej, tak pełnej beztroski radości, jaka zapanowała wtedy wśród nas – nie doznałam, ani nie widziałam nigdy w życiu – przedtem, ni potem. Witało się tych chłopców, jak ocalone cudem drogie żywoty bohaterskie – i jednocześnie, jak świetlany, zwiastuny znak zwycięstwa (…). Wrażenie potęgowało się pod wpływem opowiadań: komisja mobilizacyjna w Jędrzejowie uciekła na samą głuchą pogłoskę o krążących patrolach strzelec-kich (…). Obrabowałyśmy grządki ze wszyststrzelec-kich białych i czerwonych kwiatów, by porobić dwubarwne bukieciki, które przypinałyśmy ze wzruszeniem do si-wych mundurów. Wyprosiłam sobie, jako szczególną łaskę, że oddział zostanie na obiedzie (…). Spożywaliśmy go, jak jakąś ucztę radosną, śmiejąc się co chwi-la jak dzieci z różnych wojennych anegdotek”5.

Pierwsze spostrzeżenia strzelców na temat ludności Królestwa Polskiego nie były jednak trafne i dalsze doświadczenia ich nie potwierdziły. Członkowie Drużyn Strzeleckich nie byli w oczach społeczeństwa żołnierzami walczącymi o wolność ojczyzny. Postrzegano ich raczej jako oddziały pomocnicze armii austriackiej, służące jej celom i interesom. Nieufność ludzi była dodatkowo pod-sycana przez carskich urzędników, a także zwolenników orientacji prorosyjskiej, którzy lansowali negatywny stereotyp strzelców. Pod adresem polskich formacji zbrojnych padały fałszywe oskarżenia o okrutne traktowanie cywilów oraz pro-wadzenie przymusowej akcji werbunkowej. Ulegali im przede wszystkim wło-ścianie, lecz mieszkańcy dworów również podatni byli na antystrzelecką propa-gandę. Jako przykład można wskazać rodzinę Zaborowskich z Brodów (powiat stopnicki). Oddział legionistów zjawił się w ich majątku 28 sierpnia 1914 roku. Żołnierze zostali co prawda ugoszczeni posiłkiem, jednak synowie wraz z całą młodzieżą folwarczną ukryli się w lesie z obawy przed wcieleniem do wojska6. __________

5 Z. Zawiszanka, Poprzez fronty…, s. 14–15.

6 M. Sokolnicki, Rok czternasty, Londyn 1961, s. 228–231; I. Zaborowska, Pamiętnik

z wojny 1914 roku, Kielce 2001, s. 19; M. Przeniosło, Społeczeństwo Ziemi Radomskiej w świetle raportów oficerów werbunkowych Naczelnego Komitetu Narodowego (1915– 1916), „Biuletyn Kwartalny Radomskiego Towarzystwa Naukowego” 1999, t. 34, z. 2, s. 93. Zofia Zawiszanka napisała w pamiętniku pod datą 2 sierpnia 1914 roku: „ Co gorsza, uciekający żołnierze pograniczni rozpuścili pogłoskę, że przyjdą sokoły, strasznyj narod, którzy będą palili wsie i rżnęli nawet dzieci. Ze zgrozą miałam sposobność stwierdzić, że i w Goszczycach przyjęła się ta potworna bajka”. Z. Zawiszanka, Poprzez fronty…, s. 4.

(5)

65 Drużyny Strzeleckie w pierwszym okresie wojny zmagały się z niedoborem wyposażenia i trudnościami aprowizacyjnymi. Żołnierze liczyli, że braki uzupeł-nią w terenie, dzięki pomocy miejscowej ludności. Musieli się jednak gorzko rozczarować skoro społeczeństwo królestwa Polskiego, poza nielicznymi wyjąt-kami, odmówiło im pomocy materialnej. Stosunek właścicieli majątków ziem-skich do rekwizycji wojennych był specyficzny, bowiem mieszkańcy dworów gotowi byli tolerować daninę na rzecz wojsk rosyjskich, austriackich, a nawet niemieckich, lecz żądania legionistów uznawali za przejaw bezprawia i rabunek7.

Ignacy Daszyński, który w sierpniu 1914 roku pełnił funkcję Komisarza Cywil-nego Wojsk Polskich na powiat jędrzejowski, w następujący sposób charaktery-zował postawę ziemian wobec rekwizycji:

„Najgorzej zachowywała się szlachta polska. Wezmę dla przykładu pana hrabiego Eustachego R. z Czapli Małych. Moskale zarekwirowali mu 4 konie, Austriacy również, ale gdy mu Polacy zabrali 4 konie poleciał ze skargą na nich do sztabu VII dywizji jazdy austriackiej. Elegancki, wyperfumowany zjawił się u mnie prosząc o pisemne zwolnienie go z rekwizycji koni, bo została mu tylko jedna klaczka do wożenia wody. Obiecałem kazać zbadać tę sprawę. Jakież było moje zdziwienie, gdym w dwa dni później mógł go obserwować o 6 rano jadące-go na wspaniałym wierzchowcu, a za nim masztalerza na również znakomitym koniu! Jechał do austriackiego generała, widocznie na koniach pożyczonych, bo przecież miał tylko jedną klaczkę! Sprawa tych koni pana hrabiego R. odbiła się potem denuncjacjami aż w Wiedniu. Bogata pani R. w okolicach Częstochowy, gdy jej Strzelcy zabrali 2 konie, udała się ze skargą do Niemców i ofiarowała raczej im te konie! Byle nie Polakom. Później zjawił się w Krakowie, już w Naczelnym Komitecie Narodowym, jakiś szlachcic z fotografią paru kucyków zabranych mu przez podwody strzeleckie i odgrażał się, że roześle po całym świecie 10 000 tych fotografii, aby udowodnić łupiestwo wojska polskiego. Oczywiście wyszantażował sowitą zapłatę za te konie”8.

Istotnym czynnikiem przemawiającym na niekorzyść Legionów Polskich była socjalistyczna przeszłość organizatora formacji – Józefa Piłsudskiego – oraz wielu jego współpracowników. Strzelcy starali się manifestować dystans wobec sporów politycznych toczonych w kraju przed wybuchem wojny, jednak ich poczynania często interpretowane były przez społeczeństwo jako wyraz zapatry-wań światopoglądowych dotyczących kształtu ustrojowego niepodległej ojczy-zny. Przed chwilą wspomniano już, że komisarzem cywilnym w powiecie jędrze-__________

7 Archiwum Państwowe w Kielcach (dalej: AP Kielce), Archiwum Ordynacji Myszkowskiej,

sygn. 1175, k. 135–138; AN Kraków – Oddział w Spytkowicach, NKN, sygn. 879, Raport oficera werbunkowego NKN z powiatu opatowskiego z dnia 14 czerwca 1916 roku; W. Jaworski, Diariusz 1914–1918, Warszawa 1997, s. 10; K. Lenczowski, Pamiętnik kapelana Legionów, Kraków–Krosno 1989, s. 83; M. Sokolnicki, Rok czternasty…, s. 231; M. Wa-lewska, Rok 1918. Wspomnienia, Warszawa 1998, s. 40–41.

(6)

66

jowskim został w sierpniu 1914 roku Ignacy Daszyński – jeden z liderów ruchu socjalistycznego w Galicji. Analogiczna funkcja w powiecie miechowskim po-wierzona została Marianowi Malinowskiemu – robotnikowi z Zagłębia Dąbrow-skiego, który znany był w kraju jako jeden z organizatorów Frakcji Rewolucyjnej PPS. Jego siedziba umieszczona została w pałacu Aleksandra Wielopolskiego w Książu Wielkim, co mogło być odczytane jako prowokacyjny gest wymierzo-ny w większą własność ziemską i stronnictwo ugodowców9. Także w powiecie iłżeckim kadry działaczy legionowych dobrano w nieostrożny sposób, co dopro-wadziło do dyskredytacji ruchu w oczach miejscowej ludności. Strzeleccy emisa-riusze potrzebowali wiele czasu, by naprawić popełnione błędy i zmienić wize-runek organizacji. Oficer werbunkowy Departamentu Wojskowego NKN pisał z Wierzbnika w sierpniu 1916 roku, kiedy sytuacja wydawała się opanowana:

„Powoli udaje nam się zwalczać z uporem i złośliwie wpajane tu w lud przekonanie, podtrzymywane do dnia dzisiejszego przez wrogie nam jednostki, że Legiony to bandyci i rewolucjoniści, które to epitety mają tutaj specjalne znaczenie (…). Dopatrywać się tego należy w wypadkach rewolucyjnych 1905 roku, które silnie wstrząsnęły tutejszym powiatem, jako uprzemysłowionym i posiadającym fabryki i kopalnie. Za liczne demonstracje i pochody ze sztanda-rami po stłumieniu rewolucji przez rząd rosyjski jeszcze w okresie dwuletnim pociągano tutejszą ludność do odpowiedzialności, wymierzając straszliwe kary, które do tej chwili wspominają z przerażeniem. W momencie zjawienia się tu pierwszych organizatorów Legionów, zjawili się ci sami ludzie, którzy dawniej kierowali ruchem rewolucyjnym (…). Do otwartego biura werbunkowego zgła-szali się jako ochotnicy przede wszystkim ludzie najwięcej żywotni, należący poprzednio do organizacji, t. j. ludzie mający opinię uczestników w napadach na monopole, koleje i kasy rządowe. I tu w samych początkach popełniono błąd największy, bo zatrzymano ich na miejscu, tworząc z nich żandarmerię Legio-nów; zaczęły się porachunki partyjne ze swymi przeciwnikami politycznymi; robiono masami rewizje, aresztowania; goniono, strzelając do uciekających po polach, wydawano wyroki śmierci, a nawet w jednym wypadku powieszono, czy zastrzelono jakiegoś Żyda. (…) Na domiar złego, przysłany na stanowisko ofice-ra werbunkowego chor. W. miał tutaj opinię biorącego czynny udział w rozlicz-nych napadach urządzarozlicz-nych przez organizację”10.

__________

9 M. Sokolnicki, Rok czternasty…, s. 212–213; J. Lewandowski, Galicjusz w Koronie w

cza-sie Wielkiej Wojny. Na podstawie dzienników Augusta Krasickiego i Jana Hupki, [w:] Mię-dzyzaborowe kontakty ziemiaństwa, pod red. W. Cabana i S. Wiecha, Kielce 2010, s. 168– 173. Henryk Potocki pisał w liście do Aleksandra Wielopolskiego 14 sierpnia 1914 roku: „Równocześnie z wojskiem austriackim wkraczają strzelcy polscy pod dowództwem Pił-sudskiego, a główną figurą w sztabie jest poseł Daszyński. To ci daje charakterystykę tej organizacji”. AP Kielce, Archiwum Ordynacji Myszkowskiej, sygn. 1162, k. 50–53.

(7)

67 Legioniści stacjonujący w powiecie jędrzejowskim oskarżani byli o rozsie-wanie propagandy socjalistycznej wśród miejscowych chłopów. Propaganda ta miała być skierowana przeciwko księżom i panom. Adam Włosiński – proboszcz parafii Imielno – pisał na ten temat w dzienniku:

„Otóż jeden z takich szubrawców miał się wyrazić do chłopów, iż przyczy-ną obecnej wojny są kółka żywego różańca, kółka rolnicze, iż panowie i księża wywołali wojnę, aby chłopów nazad do pańszczyzny przywieść i tym podobne brednie zły jakiś człowiek nagadał, które się niezmiernie naszym niekrytycznym, wprost głupim i przewrotnym umysłom spodobały, więc dalejże się burzyć, bluźnić, wymyślać na nas księży, odgrażać się (…). Sprawcą tych zawichrzeń okazali się socjaliści, zwłaszcza krakowscy, którzy w charakterze strzelców (sokolików) pierwsi jako samozwańczy opiekunowie Polski wtargnęli w nasze okolice i rozsiewając owe zasady starali się spokojne dotąd społeczeństwo pod-niecić nie tylko do powstania, ale jeszcze więcej zależało im na to, by nasze stany pokłócić między sobą i w mętnej wodzie ryby łowić”11.

Negatywny stereotyp Legionów Polskich utwierdzała postawa takich osób, jak porucznik Wacław Kostek-Biernacki. Biernacki służył na terenie powiatu radomskiego, jako żołnierz żandarmerii polowej I Brygady. Dla wymuszenia posłuszeństwa stawiał szubienice, na których wieszał chłopów pod pretekstem prowadzenia działań dywersyjnych na korzyść armii carskiej. Większość wło-ścian ukaranych dla przykładu była niewinna12. W powiecie sandomierskim powszechne było przekonanie, że w Drużynach Strzeleckich służą ludzie z mar-ginesu społecznego oraz osoby z kryminalną przeszłością. Ksiądz Józef Rokosz-ny wspominał w pamiętniku o sytuacji, której był naoczRokosz-nym świadkiem:

„Byłem w Sandomierzu. (…) Byli tam i strzelcy, i oni właśnie otworzyli więzienie i wypuścili złoczyńców. Była przy tym charakterystyczna scena, jak po otwarciu więzienia strzelcy w więźniach poznawali swych kolegów i witali się z nimi przyjemnie. Więzienie świętokrzyskie służy dla cięższych przestępców. Ładna komitywa i wyjaśnienie, kto tu jest w Strzelcach!”13.

Upraszczając, można wyróżnić 4 typy postaw, jakie zajmowali ziemianie w stosunku do Legionów Polskich: nieprzychylną, obojętną, przychylną nie potwierdzoną czynnym wsparciem i przychylną połączoną z aktywnym zaanga-żowaniem na rzecz ruchu. Pierwsza z tych czterech postaw zazwyczaj miała w podtekście motywację natury politycznej. Drużyny Strzeleckie najczęściej spotykały się z nieprzychylnością, a nawet wrogością, podczas kontaktów z arystokracją i zamożnym ziemiaństwem, które pozostawało pod wpływem haseł głoszonych przez Stronnictwo Polityki Realnej lub Narodową Demokrację. Ziemiański elektorat partii konserwatywnych i narodowych uznawał ruch legio-__________

11 Archiwum Diecezjalne w Kielcach, Akta Parafialne II – Imielno, Kronika parafialna –

dziennik ks. Adama Włosińskiego z lat 1914–1917, sygn. II PJ-I/1, k. 14.

12 L. Berbecki, Pamiętniki generała broni, Katowice 1959, s. 101.

(8)

68

nowy za konkurencyjną opcję polityczną. Z takiej perspektywy wydarzenia roz-grywające się w kraju w czasie I wojny światowej miały nie tylko rozstrzygnąć kwestię niepodległości, lecz także przesądzić o podziale wpływów w przyszłej Polsce. Arystokracja i zamożna szlachta z wyraźną wyższością podchodziły do legionistów, nie traktując ich jak równorzędnych partnerów do współpracy. Po-stawę taką reprezentował m.in. Juliusz Zdanowski, który na kartach swego dziennika próbował deprecjonować rolę formacji strzeleckich:

„Po okolicy jeździ znowu jakiś legionista. Co ci ludzie mają w głowie? Opowiadają rzeczy, że słuchając je od człowieka, którego się nie zna, nie wia-domo, co o tym sądzić; a inne znowu tak na brednie wyglądające, że wprost uwierzyć nie można, żeby człowiek dorosły mógł je w dobrej wierze mówić, bo przecież są granice głupoty ludzkiej. Dawniejsze tradycje ciążą na tych ludziach (o ile rzeczywiście jest tam dobra wiara) i dawne metody działania tkwią im we łbach bez widzenia zmiany w otoczeniu. Do jakich nieszczęść jeszcze doprowa-dzić mogą ci ludzie? I nie widzą, jak bardzo na rękę idą właśnie nieprzyjaciołom naszym. Opowiadają mi, że kiedyś w Słomnikach nawet wobec żandarma pioru-nował legionista na Rosję i na Niemcy; i ta ciągła fikcja, że są odrębnym polskim wojskiem i odrębnym polskim rządem i nie zdają sobie sprawy, że fikcję tę zre-alizować można tylko za zgodą okupujących mocarstw”14.

W zgodnej opinii legionistów, akcję prowadziło się najtrudniej na terenie powiatu włoszczowskiego. Obszar ten zamieszkany był przez stosunkowo małą liczbę ziemian, jednak miejscowa szlachta posiadała duże gospodarstwa, fortuny i wpływy. W regionie żyło wielu działaczy związanych ze Stronnictwem Polityki Realnej. Komendant okręgu Polskiej Organizacji Wojskowej charakteryzował powiat pod względem stosunków społecznych w następujący sposób:

„Powiat włoszczowski jest terenem wielkiej własności ziemskiej (dobra pa-na Niemojewskiego zajmują przeważną część gminy Oleszno, dobra papa-na Kar-skiego gminy włoszczowskiej, dobra hrabiego Potockiego gminy Chrząstów, pana Konarskiego gminy Kluczewsko, panowie Halpert – Szczekociny – i hrabia Potocki – Moskorzew – posiadają liczne dobra w gminie Secemin, zaś gmina Kurzelów posiada liczne dobra donacyjne). Wielcy obszarnicy, sympatyzując lub będąc członkami Partii Polityki Realnej, nie solidaryzują się z hasłami demokra-tycznymi, przeciwnie, pragną utrzymania monarchii oligarchicznej, w której mogliby swoje wpływy wywierać. Średnia własność ziemska reprezentowana jest bardzo słabo – prawie wcale – i w przeważającej części ulega wpływom wielkich obszarników wstępując w ślady ich polityki. Mniejsza własność ziem-ska nie wywiera wcale wpływu, zahukana lub zagrożona w stanie posiadania

__________

14 J. Zdanowski, Dziennik z lat 1915–1935, t. 1, rps, Zakład Narodowy im. Ossolińskich we

(9)

69 przez wielkich obszarników, tym bardziej, iż rekrutują się przeważnie z drob-nych dzierżawców”15.

Mieczysław Kałużyński – oficer werbunkowy Departamentu Wojskowego NKN – wysyłał do krakowskiej centrali raporty, których treść była zgodna z obserwacjami poczynionymi przez komisarza POW. Kałużyński próbował jesienią 1915 roku zorganizować w regionie poparcie dla ruchu niepodległo-ściowego, napotkał jednak na przeszkody ze strony miejscowych konserwaty-stów:

„Kiedy ja starałem się i robiłem kroki dla stworzenia organizacji rad naro-dowych – napisał emisariusz w sprawozdaniu – powstała organizacja tzw. Komi-tetu Filantropijno-Gospodarczego, legalnego, którą popierali i tworzyli wszyscy realiści powiatu z hr. H. Potockim na czele. Charakterystycznym było, że wszy-scy obywatele zajmujący stanowisko mniej lub więcej legionowe nie byli pro-szeni na zawiązujące posiedzenie (…). Komitet powiatowy włoszczowski filan-tropijno-gospodarczy składa się z hr. H. Potockiego, Z. Glinki, hr. Komorows-kiego, hr. A. PotocKomorows-kiego, ks. RzepczyńsKomorows-kiego, Maksymiliana Konarskiego (…). Komitet wydelegował do mnie p. Glinkę, który mi oświadczył, że komitet nie będzie zajmował się żadnymi sprawami politycznymi, nie może ze mną w tej sprawie konferować. To zupełnie przerwało stosunki między mną i grupą reali-stów”16.

Sytuacja w powiecie opoczyńskim niewiele różniła się od atmosfery panu-jącej w obwodzie włoszczowskim. Miejscowa grupa zamożnych właścicieli ziemskich skupiała się wokół 2 postaci: Zygmunta Broel-Platera z Białaczowa oraz Henryka Dembińskiego z Przysuchy. Legioniści nie mogli liczyć w tym regionie na częste oznaki sympatii. O trudach pracy w takich warunkach pisał oficer werbunkowy NKN Bohdan Hoff:

„Mała stosunkowo liczba inteligencji właścicieli ziemskich, oprócz bardzo małych wyjątków, pod względem uświadomienia narodowo polskiego i zrozu-mienia idei podporządkowania do potrzeb kultury narodu, daje dużo do myśle-nia. Zauważyć można nie tylko strach przed Legionami ale wprost zanik jakie-gokolwiek czynu lub odruchu fizycznego wychodzącego poza granicę frazesów (…). Idea legionowa działa na nich dziwnie drażniąco i jak prawdziwi, a nie szlachetni winowajcy sprawy narodowej na każdym kroku bronią się przed prawdą dziejową obrzucając ideę Legionów całą masą kłamliwych wywodów, kombinacji niebywałych (…), a często i przezwiskami, nie tylko wobec przed-stawicieli idei ale, co gorsza, wobec włościan i chętnych mnożyć w nich wszyst-kie zapędy szlachetne. Jest to najsmutniejsza kasta z dziejów narodowych, tym __________

15 Raport polityczny z obwodu włoszczowskiego Polskiej Organizacji Wojskowej (28

czerw-ca 1917 roku), [w:] Raporty Polskiej Organizacji Wojskowej. Okręg kielecki i radomski 1915–1918, oprac. J. Z. Pająk, P. Wzorek, Kielce 2006, s. 116.

(10)

70

smutniejsza, że pochodzi od synów i wnuków bohaterów roku 63 – zdeprawo-wanych rządami moskiewskimi”17.

Mieczysław Skrudlik, który prowadził komisariat werbunkowy w powiecie sandomierskim zaobserwował wśród miejscowych ziemian szereg negatywnych zjawisk, uniemożliwiających zmobilizowanie grupy do aktywnej pracy społecz-nej. W jednym z jego sprawozdań można przeczytać:

„Szlachta sandomierska pod względem politycznym jest najzupełniej zgod-na w kierunku ogromnie wygórowanych pretensji; zresztą linię demarkacyjną stanowi wartość stanu posiadania. Ziemia sandomierska posiada 3 potężnych kapitalistów ziemskich; ks. Radziwiłł – właściciel ogromnych włości w staszow-skim i w Rytwianach, Karski, posiadający dobra w klimontowstaszow-skim i Targowski, właściciel wspaniałego majątku Winiary – stanowią świadomie grupę najzupeł-niej odosobnioną, której naturalnie interes narodowy i polityczny jest interesem kapitału. Grupę drugą stanowią średni i mali posiadacze. Przeważna ich część politycznie jest niezmiernie słabo zabarwiona – jest szlachtą i to jej wystarcza. Realistów grupuje około siebie p. Świeżyński – figura mocno szkodliwa, wstrzymująca wszelki ruch śmielszy (opór przeciwko zakładaniu Macierzy) widmem sytuacji wojennej, załamaniem frontu itd. Na szczęście wpływy p. Świeżyńskiego nie są zbyt rozległe. Nieco odmienny typ stanowi p. Kamocki z Mąkoszyna, swojego czasu główny współpracownik Sandomierzanina, czło-wiek bezwarunkowo śmielszy, który jednakże demokratyzm pojmuje w sposób jeszcze najzupełniej siedemnastowieczny, ściśle szlachecko-kastowy. W ogólno-ści jednakże cechuje szlachtę sandomierską zdecydowany indyferentyzm poli-tyczny, zupełny brak logiki i konsekwencji w myśleniu politycznym. Tło zaś zasadnicze stanowi bardzo wyraźna, wyłażąca przy każdej sposobności, skórka zajęcza. Odnosi się to do tych obaw płynących od wschodu, jak i uzewnętrznia się w stosunku do c. i k. władz okupacyjnych. (…) Tak jednakże szlachta, jak i kler nie potrafili wytworzyć nigdzie bliższego i szerszego kontaktu pomiędzy dworem a wsią. Pod tym względem warunki są wręcz rozpaczliwe; nawet dwory nastrojone całkiem (pozornie) na lewo wychodzą z założenia, że z chłopem nie warto mówić. Na całym ogromnym szmacie Ziemi Sandomierskiej naliczyłem dwa tylko dwory odnoszące się nieco odmienniej do tej kwestii”18.

__________

17 Tamże, mf. 100 283, k. 35. Henryk Dembiński wyraził swoją opinię na temat Legionów

Polskich na zjeździe ziemiańskim w Radomiu (27 października 1915 roku), używając na-stępujących argumentów: „Należy uznać bohaterstwo, wysoki stopień ideowości i patrio-tyzm legionistów. Jednakże Legiony muszą być uważane za krok wyraźnie apolityczny, który mógłby się obrócić na szkodę narodu, gdybyśmy temu nie przeciwdziałali. Należy ubolewać, że tyle sił dzielnych obecnie będących w Legionach nie może być obecnie wy-zyskane w wewnętrznym organizowaniu się społeczeństwa. Nie należy legionistom poje-dynczym, ani Legionom jako całości, w żaden sposób pomagać (…). Werbunkowi w Kró-lestwie trzeba się stanowczo sprzeciwiać”. Tamże, k. 191–192.

(11)

71 Nie mniej poważne zarzuty ciążyły na właścicielach majątków ziemskich w powiecie iłżeckim. Szef miejscowego komisariatu werbunkowego posądził ich o hipokryzję:

„Jest on jednym z najbardziej opornych powiatów – napisał autor raportu. Idea Legionów podtrzymywana tu była przez nieliczne jednostki i by w obojęt-ności nie rozpłynąć się zupełnie, wymagała niezmiernych wysiłków. (…) Reszta inteligencji to dwory i plebanie. Większa ich ilość dawniej to twierdze zawiści, obłudy i oporu. Albo zasłaniali się dyrektywą z góry lub wyszukaną grzeczno-ścią, poza którą kryła się obawa lub obojętność. Nie brak było i takich, którzy patetycznie rzucali frazesy o braku jedności narodowej, braku karności i posłu-szeństwa, narzucaniu przez Legiony poglądów wbrew woli całego społeczeń-stwa”19.

Legioniści szybko rozczarowali się co do postawy arystokracji i zamożnego ziemiaństwa. Mieli świadomość, że nie będą mile widzianymi gośćmi w salo-nach pałaców. Nie mogli liczyć z tej strony na opiekę i pomoc materialną, choć warunki do wsparcia istniały przez cały czas wojny. Legioniści w trakcie swych przemarszów przez teren Królestwa Polskiego starali się unikać siedzib zamoż-nej szlachty, gdzie traktowano ich protekcjonalnie. Jeden z komisarzy werbun-kowych Departamentu Wojskowego NKN podsumował stosunek arystokracji do ruchu niepodległościowego w następujących słowach:

„Unikano tylko przyjmowania oficerów Wojsk Polskich. W przypadkach, kiedy staraliśmy się zachować względem tych panów według wszelkich wyma-gań form towarzyskich, dawano nam odczuć z całą wielkopańską brutalnością niechęć i nieprzyjaźń do nas. Zmuszeni też byliśmy natychmiast taktykę zmie-niać i postępować z nimi w sposób tak bezwzględny, jak się postępowało z in-nymi. Aby uniknąć tych ciągłych starć, rozmyślnie omijaliśmy dwory”20.

Zdecydowana większość ziemian guberni kieleckiej i radomskiej z obojęt-nością podchodziła do akcji Legionów Polskich. Mało kto w 1914 roku wierzył w możliwość odzyskania niepodległości na drodze czynu zbrojnego. Zwątpienie i bierność panujące w środowisku ziemiańskim często było treścią sprawozdań oficerów wywiadowczych prowadzących rekonesans na obszarze Królestwa Kongresowego. Jeden z emisariuszy twierdził, iż jest to efekt egzystencji w wa-runkach zaborów:

„Stuletnia przeszło niewola i przemoc zbrojna walczących ze sobą państw, jakkolwiek nie wyrwała doszczętnie z duszy ludu nadziei odzyskania niepodle-głości, to jednak odebrała na ogół masom ludności polskiej zaufanie na dzisiaj do sił własnych oraz w możność odzyskania wolności z bronią w ręku. Dlatego też i Legiony Polskie, występujące w walce przeciw Rosji i idące w tej walce ramię przy ramieniu z Niemcami, nie mogły wzbudzić w pierwszej chwili sympatii __________

19 Tamże, mf. 100 682, k. 292. 20 Tamże, mf. 100 281, k. 25–26.

(12)

72

wśród ludności, która na tak wielki moment nie była pod żadnym względem przygotowaną, ludności przesiąkniętej przy tym głęboką, uzasadnioną wieko-wym współżyciem nienawiścią dla Niemców. Masy ludności polskiej, wycho-wane w karbach niewoli rosyjskiej, niezdolne były pojąć roli Legionów, jako wojska narodowego, niezbędnego do odzyskania niepodległości. Dla mas wy-chowanych pod ciężkim, demoralizującym panowaniem rosyjskim istniała tylko możliwość dostania się pod władzę pruską lub austriacką, a nie mogła powstać w przyćmionej, zahukanej niewolą ich mózgownicy idea niepodległości. Dlatego do dnia dzisiejszego zmaga się dusza polska w wewnętrznej walce. Niewłaściwe pytanie: Moskal, czy Niemiec, do dzisiaj jest niemal decydującym probierzem czynów i myśli polskich mas”21.

Autor innego sprawozdania podkreślał, że polskie społeczeństwo nie jest przygotowane na przejęcie steru rządów we własnym kraju:

„Niewola sprawiła, że społeczeństwo polskie nie jest zaprawione do wła-snego, jednolitego, szybkiego czynu, że brak mu powszechnej wiary we własne siły. Z dawna zakorzenione przykazanie obronne – przetrwać – przygotowywało grunt dla bierności. Królestwo nie odzyskało jeszcze sił po upadku rewolucji. U steru instytucji publicznych wytworzonych pod rządem rosyjskim stoją ludzie reakcji. Nie przemyśleli oni możliwości, które otwiera wojna obecna, nie wierzy-li w nią, nie znawierzy-li przygotowań polskich, o których wiedzieć nawet nie chciewierzy-li”22.

Postawa obojętności wynikała po części z braku rozeznania w aktualnej sy-tuacji geopolitycznej. W wielu częściach kraju problematyka legionowa pozo-stawała nieznana nawet kilka miesięcy po wybuchu wojny. Do dworów ziemiań-skich położonych na prowincji często docierała jedynie prawicowa prasa z Warszawy, która przedstawiała niekorzystny i niezgodny z prawdą wizerunek ruchu niepodległościowego. Brak rzetelnej informacji był bez wątpienia jedną z przeszkód utrudniających zbliżenie oddziałów strzeleckich do szlachty. Na tę kwestię zwracał uwagę autor sprawozdania obejmującego południową część Królestwa Kongresowego:

„Niewątpliwie w pierwszej fazie wojny Królestwo nie odpowiedziało na wezwanie Galicji jakimś żywiołowym odruchem zapału. Jest to fakt, któremu zresztą tak bardzo dziwić się nie można. W Galicji ruch strzelecki istniejący od dwóch lat pozyskał sobie sympatię ogółu i przygotował grunt pod ten zapał, którego świadkami byliśmy wszyscy. W Królestwie ruchu tego nie znano; wie-dziano o nim wyłącznie niemal z ironicznych i niechętnych mu wzmianek bru-kowej prasy narodowo-demokratycznej. Ruchu tego nie popierała zresztą Austria w tym stopniu, aby mu zapewnić środki oddziaływania na Królestwo lub choćby nawet dopomóc do wytworzenia tamże przeświadczenia, że cieszy się on jej wyraźną i zdecydowaną opieką. Przeciwnie, szereg szykan policyjnych zwróco-__________

21 Tamże, mf. 100 275, k. 366–367. 22 Tamże, mf. 100 415, k. 234–236.

(13)

73 nych z Galicji przeciw temu ruchowi, dawał wciąż sposobność prasie narodowo-demokratycznej do pisania artykułów na temat tego, że jest to tylko czynnik, którym Austria drażni Rosję, aby go się pozbyć przy pierwszej lepszej okazji. Toteż wkraczające oddziały strzeleckie nie napotkały w Królestwie żadnego przygotowanego gruntu i musiały go dopiero zdobywać własnymi siłami. Pracę w tym kierunku utrudniał im niepomiernie ten fakt, że rząd austriacki nie zajął w ogóle zdecydowanego stanowiska w kwestii polskiej, a przez cały szereg za-rządzeń stawiał przeszkody robocie cywilnej”23.

Ziemianie guberni kieleckiej i radomskiej często tłumaczyli swą bierność dyrektywami płynącymi z Warszawy. Funkcje opiniotwórcze w środowisku spełniały organizacje społeczne, takie jak: Centralne Towarzystwo Rolnicze, Centralny Komitet Obywatelski, czy Związek Ziemian, a także partie polityczne i posłowie do Dumy Państwowej, którzy bronili klasowych interesów. Można jednak odnieść wrażenie, że postulat uzgadniania stanowiska z Warszawą był tylko pretekstem do usunięcia się w cień i pozostawienia sobie na przyszłość szerszego pola manewru24.

Postawa obojętna niełatwa jest do odróżnienia od postawy przychylnej nie-popartej konkretnym czynem. Komisarze werbunkowi w różnych powiatach guberni kieleckiej i radomskiej odnotowywali przejawy pozytywnego stosunku ziemian do Legionów Polskich. Sytuacja taka miała miejsce m.in. w części ob-wodu pińczowskiego położonej na prawym brzegu rzeki Nidy, która jesienią 1914 roku została zajęta przez wojska austriackie. Autor raportu z tego obszaru pisał w maju 1915 roku: „Obywatelstwo bez wyjątku prawie odnosi się przyjaź-nie, niekiedy z entuzjazmem. Zorganizowanie obywatelstwa w Koła Pomocy dla Legionów przedstawia trochę trudności dla zupełnego braku komunikacji, gdyż __________

23 Tamże, mf. 100 291, k. 80–83. Bezpośredni kontakt z polskimi żołnierzami często

powo-dował zmianę stosunku ludności do Drużyn Strzeleckich. Mieszkańcy wielu regionów nie mieli jednak możliwości osobiście zetknąć się z galicyjskimi formacjami zbrojnymi. Jako przykład można wskazać powiat opoczyński. Maciej Staszewski – komisarz werbunkowy NKN w Opocznie – napisał w raporcie 21 października 1915 roku: „Robocie naszej prze-szkadza zupełna obojętność w stosunku do sprawy Legionów. Sądzę, że przyczyna tej obo-jętności tkwi w zupełnej nieznajomości Legionów, celu ich i zadań. Nigdy nie przechodziły tu przez powiat, ani kwaterowały oddziały legionistów, nie było nigdzie tego bezpośrednie-go zetknięcia się z wojskiem naszym, które stanowi najlepszy środek agitacji za Legionami. Brak poczty, gazet, brak instytucji o charakterze społecznym, gdzie można by się czego-kolwiek o Legionach, o celach naszych i zadaniach dowiedzieć, tłumaczy tę obojętność, z którą się funkcjonariusz na każdym kroku spotyka”. Tamże, mf. 100 283, k. 195–196.

24 Archiwum Akt Nowych (dalej: AAN), Centralna Agencja Polska w Lozannie, sygn. 84, k.

381; Polska Organizacja Narodowa, sygn. 15, k. 41–43; AN Kraków, NKN, mf. 100 283, k. 195–196, 200–201; mf. 100 527, k. 34; mf. 100 530, k. 237–238; mf. 100 551, k. 12–15, 34–36; AN Kraków – Oddział w Spytkowicach, NKN, sygn. 879, Raport oficera werbun-kowego z powiatu stopnickiego z dnia 30 września 1915 roku; „Ziemia Kielecka” 1917, nr 12; J. Hupka, Z czasów Wielkiej Wojny. Pamiętnik nie kombatanta, Lwów 1937, s. 66; M. Sokolnicki, Rok czternasty…, s. 243.

(14)

74

nawet największe dwory mają zaledwie po 3–4 konie. W organizacji jest obecnie koło ziemianek ze skalbmierskiego, które zajmuje się zbieraniem składek”25. Również sprawozdanie z powiatu jędrzejowskiego, które powstało w tym samym czasie, wskazuje na przychylny stosunek dworów do Drużyn Strzeleckich: „Obywatelstwo powiatu jędrzejowskiego, a w szczególności okolic Słomnik i Proszowic na ogół przychylnie było usposobione dla sprawy Legionów. Za to chłopstwo podczas inwazji rosyjskiej denuncjowało obywateli sympatyzujących z Legionami i łącznie z Moskalami całymi wsiami rabowało ich mienie”26.

Autorzy dwóch powyższych fragmentów wskazali główne przyczyny, dla których ziemianie wstrzymywali się przed aktywnym poparciem ruchu niepodle-głościowego. Pierwszą przyczyną była trudna sytuacja materialna wywołana przez szkody wojenne, natomiast drugą obawa przed odwetem Rosjan, którzy poszukiwali zemsty na osobach udzielających pomocy Drużynom Strzeleckim. Atmosfera bierności lub skrywanej sympatii do ruchu niepodległościowego do-minowała na zjazdach obywatelskich organizowanych w różnych częściach guberni kieleckiej i radomskiej od wiosny 1914 roku. Zjazdy miały na celu kol-portaż bieżących informacji oraz podjęcie próby uzgodnienia wspólnego stano-wiska w obliczu nadchodzących wydarzeń. Systematyczne spotkania szlachty odbywały się m.in. w majątku Usarzew rodziny Jabłońskich (powiat sandomier-ski). W maju 1914 roku na zebranie zaproszeni zostali delegaci Drużyn Strzelec-kich z Galicji: Władysław Belina-Prażmowski i Michał Sokolnicki. Władysław Belina-Prażmowski od wielu lat utrzymywał z rodziną Jabłońskich stosunki towarzyskie, natomiast Michał Sokolnicki miał wygłosić prelekcję na temat organizacji i celów krakowskiego ruchu niepodległościowego. Patriotyczna at-mosfera panująca w domu zrobiła na nim wrażenie:

„U państwa Jabłońskich w Usarzewie – napisał Sokolnicki po spotkaniu – znalazłem atmosferę zupełnie odmienną i niezwykłą. Byli z góry przekonani roboty i przygotowania wojskowe uważali za obowiązek. Pani Jabłońska mówiła o tym wszystkim z rezerwą i z poczuciem jakby smutku; przypomniała mi znane z opowiadań, ze wspomnień matki, przykłady kobiet 63-go roku. Pan Jabłoński miał twarz pogodną dorodnego szlachcica, serce jego, ani myśli nie wahały się przed niczym. Młodzież tego domu słuchała z upragnieniem nowej wieści”27.

Nawet jeśli część ziemian odnosiła się z sympatią do Drużyn Strzeleckich, zdrowy rozsądek nakazywał powściągliwość. Otwarte opowiedzenie się po stro-nie ruchu stro-niepodległościowego było zbyt dużym ryzykiem w początkowym okresie wojny. Uchwały zapadające na zjazdach szlacheckich miały charakter gry na zwłokę i nie mogły wydatnie przyczynić się do poprawy położenia legio-nistów walczących w Królestwie Polskim. 30 sierpnia 1914 roku ziemianie gu-berni kieleckiej obradowali w Kielcach, w siedzibie Dyrekcji Szczegółowej __________

25 AN Kraków, NKN, mf. 100 281, k. 73–96. 26 Tamże.

(15)

75 TKZ. Jedyną uchwałą podjętą na zebraniu był podatek na wojsko w wysokości pół rubla z morgi. Po zakończeniu dyskusji delegacja ziemian udała się do Ko-misarza Cywilnego miasta – Michała Sokolnickiego – w celu zakomunikowania decyzji i poproszenia o urzędowy nakaz zapłacenia podatku, który miał stanowić alibi na wypadek powrotu Rosjan. Postawa obywateli ziemskich guberni kielec-kiej głęboko rozczarowała Sokolnickiego. Komisarz planował wyłonić lokalny ośrodek władzy z udziałem miejscowej szlachty, lecz szybko przekonał się, że zamiary niemożliwe będą do zrealizowania:

„Decyzja ziemiaństwa – zanotował Sokolnicki w pamiętniku – podcięła moje śmiałe zamiary. Z chwilą bowiem, gdy wojsko nasze stało się Legionem związanym za austriacką komendą, z chwilą, gdy Komisję Tymczasową zastąpił Naczelny Komitet Galicji, moja rola jako komisarza wojsk polskich stała się chwilowo tylko fikcją i mogła być utrzymana jedynie na czas przejściowy. tego zamiarem moim było wytworzyć zarodek władz własnych Królestwa. Dla-tego szukałem porozumienia z ludnością Kielc celem wytworzenia jakiegoś grona ludzi zdolnego wziąć na siebie rządy lub chociażby współdziałanie z rzą-dem przeze mnie kreowanym. Natrafiłem na martwy opór i inercję ślepego stra-chu. Wtenczas nadzieja moja była jeszcze w ziemiaństwie. Może ta warstwa zamożna i niezależna gotowa będzie do podjęcia częściowej przynajmniej odpo-wiedzialności. Sugestie moje dla zjazdu w Kielcach szły po linii wytworzenia przez zjazd ziemiański organu woli publicznej, którego ramieniem wykonaw-czym byłyby dotychczasowe komisariaty. Sugestia ta okazała się niemożliwa do spełnienia. Zanikały już wprawdzie pierwsze plotkarskie i bezmyślne pogłoski i podejrzenia o reprezentowanym jakoby przez strzelców ruchu socjalnym; prze-nikło zrozumienie, że jesteśmy wojskiem narodowym ale przestraszono się tym bardziej. Cofnięto się poza nas – szaleńców, zasłonięto się plecami naszego wojska i naszego ryzyka. Nie odebrano nam – samozwańcom – ani cząstki wzię-tej przez nas odpowiedzialności. Naród polski – tak, naturalnie, samo się rozu-mie; uczucie narodowe – i owszem, nawet stawały łzy w oczach i gotowe były uściski otwartych dłoni; ale zaangażować się samemu, wziąć za siebie i kraj choć część decyzji i odpowiedzialności – o, to przepraszam, to wystawiało kraj i ludzi na straty, to było ryzykiem. Zasadniczo całe społeczeństwo we wszystkich swych odłamach, w tym, co miało prawo mówić jego imieniem, w całej zbiorowości publicznej, zgłaszało wobec wojny polską bierność”28.

__________

28 Tamże, s. 219–221. Podobny scenariusz miały lokalne zjazdy ziemiańskie, które odbyły się

w sierpniu 1914 roku w Jędrzejowie i Pińczowie. Uchwalono na nich opodatkowanie na rzecz wojska polskiego i poproszono komisarzy cywilnych o wydanie stosownych naka-zów. Autor raportu z powiatu pińczowskiego ze smutkiem pisał o miejscowym zjeździe obywatelskim: „W kilka dni po ustanowieniu komisariatu wojsk polskich zjeżdżają się do Pińczowa obywatele ziemscy. Zjeżdżają się w chwili, która już w tym czasie wymagała od nich, by stali się momentalnie ludźmi z jednej strony w imię sprawy zdecydowanymi na wszystko, z drugiej zaś, by poczuli w sobie hart i siłę do zbudzenia całej ludności, siłę już

(16)

76

Ziemianie guberni radomskiej w jeszcze większym stopniu dystansowali się do ruchu niepodległościowego. Ziemia Radomska przez dłuższy czas pozo-stawała pod panowaniem armii carskiej, zaś jej mieszkańcy nie mieli bezpośred-niego kontaktu z Drużynami Strzeleckimi. Na pierwszych zjazdach obywatel-skich po wybuchu wojny nie zapadły żadne decyzja wskazujące na zajęcie stanowiska wobec akcji niepodległościowej. Na spotkaniu, które miało miejsce 3 września 1914 roku w Usarzewie był obecny ksiądz Józef Rokoszny. Zebranie podsumował następującymi słowami: „Po tych relacjach wyłoniła się sprawa praktyczna: czy pomagać tym oddziałom strzeleckim, które się już potworzyły. Po dyskusji za i przeciw, głosowano: 24 nie pomagać do czasu zwycięstwa Au-strii, 5 pomagać od dziś. Z tym się rozjechano”29. Trzy dni później szlachta zgromadziła się w Sandomierzu. Prelekcję na temat Drużyn Strzeleckich wygło-sił ich przedstawiciel – Stanisław Skotnicki. Do zmiany stanowiska jednak nie doszło. Ksiądz Rokoszny po raz kolejny zanotował z niepokojem: „Wreszcie mówił p. Skotnicki gorąco o niepodległości Polski. (…) Kiedy się zapytał, co panowie o tym myślą i czy biorąc rzecz praktycznie, gdyby od nas zażądano na tę sprawę ofiar pieniężnych, czy dalibyście? Odpowiedziało mu głuche milcze-nie”30.

Właściciele ziemscy guberni radomskiej systematycznie spotykali się we własnym gronie. Nie potrafili jednak uzgodnić wspólnego stanowiska i przystą-pić do działania, choćby w symbolicznym wymiarze. Na jednym ze zjazdów pojawił się reprezentant szlachty kieleckiej – Juliusz Zdanowski. Sytuacja miała miejsce w październiku 1915 roku. Minęło kilkanaście miesięcy od chwili

wtedy tytaniczną niemal, jeśli zważymy wielką odporność psychiki społeczeństwa na czyn polityczny podczas jego snu. Tym wymaganiom przybyli ziemianie sprostać nie potrafili. Nie czuli w sobie żadnej siły. Zdawali, aż do przesady, sobie sprawę ze zbyt nieproporcjo-nalnego stosunku swych sił i możności działania do masy społeczeństwa pokrytej po krót-kiej chwilowej przerwie na nowo nieprzebitą skorupą apatii i bierności. (…) Absolutna bezsilność, którą gwałtownie wyolbrzymiano, wykreśliła już kierunek dalszego stanowiska ziemiaństwa. Nie wierząc, w przeświadczeniu swej bezsilności, w powodzenie polskiej ak-cji zbrojnej, ziemianie postanowili zdziałać w tym kierunku wszystko, na co ich tylko mo-gło stać. Uchwalono na zebraniu w komisariacie wojsko polskich rezolucję, w której wy-stawili sobie świadectwo konfirmujące brak poczucia i wiary we własne siły, twierdząc, iż nie godzą się z polskim ruchem zbrojnym. (…) Ziemianie więc powiatu pińczowskiego w chwili czynu, w chwili jednak, która nie przemówiła do nich takimi efektami, które by były zdolne ich poruszyć, zdobyć się tylko mogli na złożenie na ołtarzu ojczyzny pewnych kwot pieniężnych w rozmiarach datków filantropijnych, jeśli nie obniżonych, to stanowczo nie podwyższonych. Jest to zupełnie zrozumiałe. Składano pieniądze na ołtarzu ojczyzny, nie wierząc zupełnie w rozpoczynające się na ołtarzu tym dzieło Polski walczącej. Dawano oportunistycznie, z dużą nieraz domieszką szczerego współczucia dla nowozaciężnych w szeregi armii polskiej”. AN Kraków – Oddział w Spytkowicach, NKN, sygn. 873, Raport z powiatu pińczowskiego z 1915 roku.

29 J. Rokoszny, Diariusz Wielkiej Wojny…, t. I, s. 84. 30 Tamże, s. 89.

(17)

77 chu wojny, a ziemianie radomscy zachowywali się tak, jakby czas stanął w miej-scu latem 1914 roku. Juliusz Zdanowski z nieskrywanym odcieniem ironii wspominał spotkanie:

„Na kolacji u sławnego Wierzbickiego spotkaliśmy Arkuszewskiego, mego dobrego znajomego. Zaprosił mnie na zebranie polityczne ziemian radomskich. Wprowadzili tu zwyczaj, że co miesiąc specjalni referenci mają ich o bieżącej polityce informować. Dotąd jednak zaszli niedaleko, bo dyskusja była na temat: Nadeszła chwila do zorientowania się, co sądzimy o Legionach. Znać, że nie-dawno są oswobodzeni, bo takich dyskusji u nas od roku się nie prowadzi. Dys-kusja tego rodzaju wygląda na sąd boży lub turniej. Dyskusją sprawy się nie rozwiąże; alea iacta est. Każdy zbiera swych stronników, bez względu jakby wypadło głosowanie, które jeden z zebranych zaproponował i które miało obo-wiązywać ziemian radomskich. Zdania były takie:

Legiony może w dobrej myśli poczęte, są jednak fałszywym krokiem i na-leży przeciwdziałać ich powiększaniu, jako szkodliwych dla sprawy narodowej

Są niepotrzebne i nie należy ich popierać

Nie jako liczba, która mało znaczy, ale jako akt manifestacji polskiego du-cha wojennego silnie zaważyły na zapatrywaniach Wiednia i Berlina; nie zapi-sujmy dalej tej karty, żebyśmy jej właśnie nie popsuli, powiedział X. Lubecki

Jest to tak szlachetny poryw, że bez względu na jego wartość polityczną zbierajmy składki na pomoc dla rannych i chorych

Legiony są jedyną drogą do celu. Popierajmy ją otwarcie, dowodził akurat jeden z najzaciętszych do niedawna realistów. Zrobiło to trochę wesołe wrażenie. Przy takiej różnolitości zdań ludzie się rozeszli. Przecież to jest ogień i wo-da, których w czynie połączyć nie można”31.

Jedynie niewielką część środowiska ziemiańskiego można zaliczyć do gro-na sympatyków ruchu legionowego popierających akcję w sposób czynny. Istnia-ło kilka form aktywnego wspierania Drużyn Strzeleckich. Pierwszą byIstnia-ło wstą-pienie w szeregi zbrojnych formacji. Znane są przypadki młodzieży z dworów ziemiańskich, która ochotniczo zaciągnęła się do Legionów Polskich po wybu-chu I wojny światowej. Pozytywny stosunek do ruwybu-chu niepodległościowego był o wiele bardziej rozpowszechniony wśród przedstawicieli młodszego pokolenia niż starszego. Maria Walewska upatrywała motywację tych postaw w następują-cym fakcie:

„Stuletnia niewola pozbawiła to starsze, trzeźwe pokolenie nie tylko wiary we własne siły ale i wiary w możliwość spełnienia tzw. marzeń ojców i dziadów w kształcie odzyskania pełnej niepodległości Polski. To chyba właśnie ta bier-ność znacznej części starszego społeczeństwa, roniącego tylko łezkę nad naszą biedną ojczyzną, pchała przed wojną młodzież (i mnie też) do szeregów strzelec-__________

(18)

78

kich, gdzie mówiło się głośno i pewnie o wywalczeniu własnymi siłami niepod-ległości nie tyle wymarzonej, ile koniecznej do życia i rozwoju całego narodu”32.

Wśród młodzieży ziemiańskiej Królestwa Polskiego zaobserwować można zjawisko fascynacji ruchem legionowym. Trudno powiedzieć, na jak szeroką skalę ono występowało. Nie należy jednak lekceważyć jego skutków, które były widoczne w czasie I wojny światowej, wojny polsko-bolszewickiej, w okresie międzywojennym, a także w latach 1939–1945. Adam Grodziński – syn właści-cieli majątku Oblas w powiecie radomskim – był naocznym świadkiem wkro-czenia Drużyn Strzeleckich do Warszawy jesienią 1915 roku. Na kartach swego pamiętnika wspominał to wydarzenie jako chwilę poczucia dumy narodowej i wiary w pomyślną przyszłość ojczyzny:

„W czasie uroczystego wkroczenia Legionów do Warszawy stałem ze szko-łą na Krakowskim Przedmieściu w szpalerze, a z tyłu mieliśmy Pałac Staszica i pomnik Kopernika. Generał Szeptycki jechał wtedy na czele, na pięknym ka-rym, czy skarogniadym koniu z gwiazdką. Jakbym go teraz widział. Ale naj-większe wrażenie zrobił na mnie mały oddziałek ułanów, który przejeżdżał zaku-rzony na zmęczonych koniach Alejami Ujazdowskimi w stronę Mostu Poniatowskiego. Byli to pierwsi żołnierze polscy, jakich w życiu widziałem. Biegłem za tym oddziałkiem połykając łzy ze wzruszenia. Byliśmy przecież urodzeni w niewoli i przy tym karmieni romantyzmem”33.

Mimo patriotycznego zapału charakterystycznego dla przedstawicieli mło-dego pokolenia ziemiaństwa, nie doszło w środowisku do werbunku na szeroką skalę. Sprzeciw rodziny z pewnością poskramiał wojskowe ambicje młodzieży. Poza tym, w pierwszym okresie wojny, kiedy sytuacja militarna na froncie nie była ustabilizowana i wielokrotnie dochodziło do zmiany władzy, otwarte opo-wiedzenie się po stronie ruchu niepodległościowego niosło ze sobą zbyt duże ryzyko. Trudno ustalić, jak wielu ziemian z guberni kieleckiej i radomskiej wstą-__________

32 M. Walewska, Rok 1918…, s. 71.

33 A. Grodziński, Wspomnienia z lat 1900–1973, rps, Zakład Narodowy im. Ossolińskich we

Wrocławiu – Czytelnia Zbiorów Mikroformowych, sygn. 15674/II, s. 28. Kult Józefa Pił-sudskiego miał swych wyznawców również w środowisku zamożnego ziemiaństwa. Juliusz Targowski – syn właścicieli majątku Czyżów Szlachecki (powiat sandomierski) – opisał w pamiętniku pierwsze spotkanie z komendantem Legionów Polskich, które miało miejsce w Warszawie okupowanej przez Niemców: „Wyraźniej wryła mi się w pamięć wizyta ko-mendanta Piłsudskiego, który przychodził do naszego mieszkania w Alei Róż na tajne konwentykle z moim ojcem i innymi spiskowcami. Może dlatego, że już wtedy, obok ryn-grafu z wizerunkiem Matki Boskiej, nad moim łóżkiem przybite były pluskiewkami dwie pocztówki przedstawiające ks. Józefa Poniatowskiego i Józefa Piłsudskiego. Komendant tego dnia przyszedł w asyście Sosnkowskiego lub Szeptyckiego. W przedpokoju leżała nie-bieska maciejówka i szable. Cicho się tam wsunąłem, wsadziłem maciejówkę na moją gło-wę i próbowałem do mojej nikłej figurki dopasować jego szablę. Nagle drzwi od gabinetu się otworzyły i ukazała się wąsata, uśmiechnięta twarz komendanta. Skonfundowany, wy-cofałem się do dziecinnego pokoju”. J. Targowski, Wspomnienia, Kraków 1997, s. 14.

(19)

79 piło do Legionów. Dla zobrazowania problemu wymienić można następujące osoby: Władysław Belina-Prażmowski (Rożki – powiat sandomierski), Stanisław Skotnicki (Skotniki – powiat sandomierski), Antoni Jabłoński (Usarzew – powiat opatowski), Edward Kleszczyński (Skrzeszowice – powiat miechowski), bracia Kozłowscy (Przybysławice – powiat miechowski), Czesław Bankiewicz (Świąt-niki – powiat pińczowski), „Bończa” Karwacki (Paśmiechy – powiat pińczow-ski), Juliusz Bagniewski (Boże – powiat kozienicki), Bohdan Kosiński (Mącho-cice – powiat kielecki), Aleksander i Szymon Konarscy (Hołudza – powiat stopnicki), Andrzej Suchecki (Rembieszyce – powiat jędrzejowski), Kazimierz, Stanisław i Zygmunt Hemplowie (Wolica – powiat kielecki). Część z wyżej wymienionych poniosła śmierć na polu walki. Inni przetrwali okres I wojny światowej, wojny polsko-bolszewickiej i w wolnym kraju doczekali się najwyż-szych odznaczeń wojskowych34.

__________

34 „Przewodnik Kółek i Stowarzyszeń Rolniczych w Królestwie Polskim” 1918, nr 51–52; W.

Belina-Prażmowski, Pierwszy patrol strzelecki, [w:] Wspomnienia legionowe, pod red. S. Falkiewicza i J. Jędrzejewicza, t. II, Warszawa 1925, s. 15; Z. Dobiecki, Z przeżytych lat. Pamiętnik z lat 1898–1939, t. I, rps, Biblioteka Narodowa w Warszawie – Zakład Rękopi-sów, sygn. III 9793, s. 49; M. Sokolnicki, Rok czternasty…, s. 219–221; T. Zwierkowski, Wspomnienia pisane w roku 1969 z lat 1901–1939, rps, Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu – Czytelnia Zbiorów Mikroformowych, sygn. 15420/III, s. 59; J. Bagniew-ski, Juliusz BagniewBagniew-ski, [w:] Ziemianie polscy XX wieku…, cz. I, s. 7–8; J. KleszczyńBagniew-ski, Edward Kleszczyński, [w:] Ziemianie polscy XX wieku…, cz. III, s. 84–86; S. Konarski, Szymon Konarski, [w:] Ziemianie polscy XX wieku…, cz. IV, s. 74–75; M. Kosiński, Boh-dan Kosiński, [w:] Ziemianie polscy XX wieku…, cz. III, s. 88–89; P. Łoś, Aleksander Ko-narski, [w:] Ziemianie polscy XX wieku…, cz. VII, s. 60–62; M. B. Markowski, Ziemiań-stwo w województwie kieleckim podczas wojny polsko-rosyjskiej 1919–1920, [w:] Ziemiaństwo a ruchy niepodległościowe w Polsce XIX-XX wieku, pod red. W. Cabana i M. B. Markowskiego, Kielce 1994, s. 137–147; H. Orzechowska, Stanisław Skotnicki, [w:] Ziemianie polscy XX wieku…, cz. V, s. 150; A. Rupniewska, Andrzej Suchecki, [w:] Zie-mianie polscy XX wieku…, cz. V, s. 161–163; Z. Janota-Bzowski, Dzieje rodziny Hemplów, Warszawa 1987, s. 124–128. Stanisław Linowski z Ziemblic (powiat pińczowski) pisał o próbach wstąpienia do wojska polskiego w czasie wojny: „1 września 1917 roku przyje-chałem do szkoły, już do ostatniej, 8-mej klasy, oczywiście gimnazjum starego typu. W tej ostatniej klasie sytuacja moja się skomplikowała, popadłem w zatarg z profesorem matema-tyki i miałem niewielkie szanse na pomyślny wynik egzaminów maturalnych. Wraz z dwoma, również zagrożonymi, kolegami postanowiliśmy porzucić szkołę i zaciągnąć się do Legionów Piłsudskiego. Gdy zgłosiliśmy się do Komendy Placu Legionów w Kielcach oficer uzupełnień miał jednak wątpliwości, czy może nas przyjąć, byliśmy uczniami, ja ja-ko najstarszy miałem zaledwie 18 lat, a więc według ówczesnych przepisów daleja-ko nam było do pełnoletniości. O naszym losie miał zadecydować pułkownik, którego przyjazdu oczekiwano. Nazajutrz zgłosiliśmy się ponownie. Za biurkiem siedział pułkownik Włady-sław Sikorski. Rozmowa była krótka. Jeżeli chcecie wstąpić do Legionów, musicie przed-tem zdać maturę, w I Gimnazjum w Częstochowie są za miesiąc egzaminu dla eksternów, porozumiałem się już, aby was przyjmowali, po maturze do podchorążówki. (…) Maturę zdaliśmy ale do podchorążówki już nie było po co jechać. Coś się w polityce zepsuło. Pił-sudski odmówił przysięgi na wierność cesarzom Niemiec i Austrii. Legiony zostały

(20)

roz-80

Poparcie ruchu niepodległościowego przez dwory ziemiańskie najczęściej przybierało postać pomocy materialnej. Strzelcy, wkraczając na teren Królestwa Kongresowego w sierpniu 1914 roku, liczyli na możliwość zorganizowania w majątkach ziemskich kwater i zdobycia zaopatrzenia. Arystokracja – jak już powiedziano – odwróciła się plecami do legionistów, lecz średniozamożna i ubo-ga szlachta przeważnie nie odmawiały wsparcia, gdy zostały o nie poproszone. Zofia Zawiszanka, która prowadziła w południowej części kraju pracę wywia-dowczą, wykorzystywała więzy pokrewieństwa oraz własne stosunki towarzy-skie sprzed wojny. W dworach zawsze przyjmowano ją z otwartymi rękami, mimo że było to niebezpiecznym przedsięwzięciem, ponieważ strzelecka wy-wiadowczyni była ścigana przez rosyjską żandarmerię. Zofia Zawiszanka napisa-ła w pamiętniku na temat stosunków z miejscowym ziemiaństwem:

„Nie upłynęło i 2 godzin, gdy znów wyjeżdżałam z Rzeszówka odprowa-dzana przez matkę mojej kuzynki, która miała mnie zapoznać z owymi sąsiadami w Rakoszynie. Państwo Sucheccy okazali się niezmiernie sympatyczni i pomogli mi z całym przejęciem ułożyć marszrutę w kierunku Miechowa. Ponieważ były tam rozsiane co parę mil dwory znajome lub takie, od których można było spo-dziewać się pomocy, więc uchwaliliśmy jechać rzemiennym dyszlem od jednego do drugiego. Zdaje mi się, że przebyłam dwie takie stacje między Rakoszynem a Miechowem w tymże dniu i nigdzie na ludzkiej uczynności się nie zawiodłam. Przyjmowano mnie tak, jakby odwiezienie mnie było zupełnie naturalnym obo-wiązkiem”35.

Własną rodzinę na niebezpieczeństwo narażała również Janina Czaplińska – właścicielka dóbr Sycyna, położonych w powiecie kozienickim. Janina Cza-plińska utrzymywała kontakt z tajnym łącznikiem legionowym, który zostawił we dworze na przechowanie materiały wybuchowe. Równocześnie w majątku kwaterował sztab armii carskiej. Maria Rutkowska – córka właścicieli folwarku – wspominała sytuację grożącą w każdej chwili dekonspiracją i surowymi repre-sjami:

„Czasem przybywali pod przybranym nazwiskiem – sytuacja życiowa tego wymagała – niektórzy służyli w Legionach. W różnych porach i okolicznościach w czasie I wojny światowej zjawiał się niejaki Jarosław. Nikt – prócz matki – nie wiedział, czy było to imię, czy pseudonim. Pojawiał się i znikał. Często rozma-wiał z matką w jej pokoju przy zamkniętych drzwiach. Czasem o wieczornej godzinie ktoś go z lasu wygwizdywał – w oka mgnieniu już go nie było. Zgodnie z umową mógł swobodnie wejść przez werandę, gdy Wanda grała jego ulubione mazurki Chopina. Kiedyś przyniósł ciężki kuferek, prosząc o przechowanie. Matka bez namysłu kazała go wsunąć pod łóżko. Spoczywał tam długie

wiązane, a legioniści zamknięci za drutami w Szczypiornie i Beniaminowie”. S. Linowski, Silva rerum, t. I, rps, Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu – Czytelnia Zbio-rów Mikroformowych, sygn. 15366/III, s. 66–67.

(21)

81 dnie, a gdy Jarosław w końcu przyszedł po niego, pokazał matce jego zawartość: były to bomby i granaty szczelnie opakowane. To ja na tym spałam? Oczywiście – brzmiała odpowiedź – przecież były zabezpieczone”36.

Legioniści na gościnne przyjęcie mogli liczyć nie tylko w zaprzyjaźnionych dworach. Niektórzy ziemianie bez względu na stosunki towarzyskie i rodzinne powiązania czuli moralny obowiązek udzielenia pomocy rodakom przelewają-cym krew za wolność ojczyzny. Żołnierze Drużyn Strzeleckich od czasu do czasu spotykali się z taką postawą, którą próbowali tłumaczyć tradycjami patrio-tycznymi. Jako przykład można wskazać fragment wspomnień Wincentego Sol-ka, dotyczący walk toczonych przez Legiony Polskie w powiecie sandomierskim jesienią 1914 roku:

„Kiedy przejeżdżamy koło jakiegoś dworku (dworów w tych stronach jest dużo) i widzę stojącego na ganku ziemianina wyjeżdżam z szeregu i proszę go o podarowanie mi uzdeczki lub chociaż wędzidła. Uprzejmy gospodarz podaro-wał mi jedną z kilku posiadanych, a ja podziękopodaro-wałem mu wyjaśniając powód mej prośby. Na noc stajemy znów w jakimś dworze, gdzie po ulokowaniu koni wzywają nas do dworskiej kuchni na kolację. W obszernej i czystej kuchni zwra-ca uwagę duży piec chlebowy, zza którego odzywa się ćwierkanie świerszczy i stół zastawiony takimi specjałami, jak kartofle ze słoniną, mleko i świeży chleb. Całym patrolem zasiadamy na ławach z obu stron stołu i pochłaniamy te rzeczy-wiście dla naszych młodych żołnierskich żołądków specjały”37.

Część dworów ziemiańskich brała udział w ogólnopolskich akcjach pomo-cy na rzecz Legionów. Społeczeństwo w całym kraju organizowało zbiórki pie-niędzy dla inwalidów wojennych oraz rodzin żołnierzy walczących na froncie, które pozostały bez źródła utrzymania. Ziemianki były zaangażowane w szycie bielizny, odzieży i wysyłanie paczek z prowiantem dla wojska. Rodzina Różyc-kich urządziła w Opatkowicach Murowanych (powiat jędrzejowski) szpital po-lowy dla rannych strzelców. Nie należy również zapominać o pomocy doraźnej, która nie była ujęta w ramy organizacyjne, lecz niejednemu legioniście pozwoliła przetrwać ciężkie chwile38.

__________

36 M. Rutkowska, Pani na Sycynie, Wrocław–Janowiec–Radom 1998, s. 91. 37 W. Solek, Pamiętnik legionisty, Warszawa 1988, s. 44.

38 AAN, Polska Organizacja Narodowa, sygn. 15, k. 33; AN Kraków, NKN, mf. 100 527, k.

206; Zbiór Legionów, sygn. 55, Notatki dotyczące I Brygady Legionów Polskich; „Ziemia Kielecka” 1916, nr 3, 15; R. Horoszkiewicz, W pierwszym pułku. Notatki legionisty, War-szawa 1935, s. 15–16; T. Kasprzycki, Kartki z dziennika oficera I Brygady, WarWar-szawa 1934, s. 263; A. Kotarba, Pamiętnik żołnierski sierżanta I Brygady Józefa Piłsudskiego, Warszawa 1938, s. 41; K. Lenczowski, Pamiętnik kapelana Legionów…, s. 40, 63–65, 71– 72, 83, 86–87; A. Łempicki, Żywot przeciętnego ziemianina polskiego w I połowie XX wie-ku. Wspomnienia, rps, Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu – Czytelnia Zbio-rów Mikroformowych, sygn. 15363/II, s. 26; S. Pomarański, W awangardzie (ze wspo-mnień Piłsudczyka), Warszawa 1916, s. 14; T. Rozwadowski, Wspomnienia z Wielkiej Wojny 1914–1915, rps, Biblioteka Główna Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach

Cytaty

Powiązane dokumenty

Należy podkreślić, że problematyka ochrony krajobrazu stanowi jeden z celów szczegółowych (obszarów fokusowych) wchodzących w zakres czwartego priorytetu polityki

Czekamy już tyle lat, poczekamy jeszcze trochę, a może doczekamy się konstytucji przygotowanej bez lek­ ceważenia, które powoli staje się trwałą „wartością’ ’

Redakcja wymaga od autorów publikacji ujawnienia wkładu poszczególnych autorów w powstanie publikacji (z podaniem ich afiliacji oraz kontrybucji, tj. informacji kto jest

Norma opisująca koryta typu Parshalla [3] zaleca stosowanie typoszeregu 21 koryt pomiarowych o ściśle ustalonych gabarytach, a przede wszystkim różnych

Aby je osiągnąć postawiono dwie hipotezy badawcze: H1 - m ożna zaobserwować trend spadkowy popularności internetowych zakupów gru­ powych oraz H2 -

Naczelna Komenda Etapów zalecała władzy okupacyjnej „mieć zawsze ten p unkt widzenia, przy całym dobrodziejstwie dla ludności, że ziemie polskie zajęliśmy nie

Książka zawiera 369 stron, 34 fotogra- fie osób odznaczonych medalem „Sprawiedliwy wśród narodów świata", listę osób ratujących Żydów odzna- czonych medalem

Obcy, będący wędrowcami, oraz przy- bysze, którzy osiedlili się w ziemi Izraela, musieli między innymi bezwzględ- nie podporządkować się obowiązującym w Izraelu prawom (np.