Piotr Kowolik
Profesor Stanisław Kaczor jako nie
znany twórca literacki
Nauczyciel i Szkoła 1 (4), 134-137
Piotr KOWOLIK
Profesor Stanisław Kaczor
jako nie znany twórca literacki
Bardzo rzadko spotykam y się z nauczycielam i, którzy łączą działalność nau kową, dydaktyczno-w ychow aw czą z działalnością poetycką i pisarską (literacką). Profesor zw yczajny doktor habilitowany Stanisław K aczor urodził się 19 w rze śnia 1924 roku w e w si D zierążnia w byłym pow iecie Tomaszów Lubelski. Przed II w ojną św iatow ą członek Zw iązku H arcerstw a Polskiego. W czasie II w ojny św ia towej był żołnierzem Batalionów Chłopskich.
Po w ojnie pracow ał jako nauczyciel U niw ersytetu Ludowego w R achaniach oraz pełnił funkcję prezesa Zarządu Pow iatow ego Związku M łodzieży W iejskiej RP „W ici” w Tomaszowie Lubelskim. Od lat pięćdziesiątych był nauczycielem w zakładach kształcenia nauczycieli w Warszawie.
W toku pracy naukowej zdobyw ał kolejne stopnie i tytuły naukow e: - doktora (1971); doktora habilitow anego (1978) ; profesora nadzw yczajnego (1983) i profe sora zw yczajnego - 1989 r.
Przez 18 lat, do 1990 roku pracow ał w Instytucie K ształcenia Zaw odow ego w W arszawie. Jest autorem licznych książek i artykułów z dziedziny kształcenia zaw odow ego ośw iaty dorosłych, pedagogiki porów naw czej, pedagogiki pracy i kształcenia nauczycieli. W yprom ował kilkunastu doktorów.
Ciągle zw iązany z polską w sią i codziennym życiem , w yraża sw oje zaintere sowania, równolegle do spraw naukowych i prac redaktorskich (redaktor przez ponad 20 lat czasopism a „Pedagogika pracy”), w strofach w ierszy („Z potrzeby serca” - Radom 1994) oraz szkicach obyczajow ych (m aszynopisy złożone w R egionalnym M uzeum : w Tomaszowie Lubelskim).
W 1996 roku nakładem Instytutu Technologii Eksploatacji w Radom iu ukaza ły się wspomnienia Autora zatytułowane „Powinność pokolenia. W spom nienia czasu w ojny 1939-1944” - Radom 1996).
Nouciycicl I S ik a ła 1 (4 ) 199S 135
S tan o w ią one p rzyczynek do historii stron rodzinnych oraz są c z ąstk ą d łu gu w dzięczności dla tych, którzy oddali sw e życie dla Polski. „W sp o m n ien ia” sta n o w ią in teresu jący m ateriał dla historyków , ale także z uw agi na przy stęp n y ję z y k i k o n stru k cję literack ą są ciekaw e dla czytelnika starszego i m łodszego pokolenia.
Ośrodek K ształcenia i D oskonalenia K adr Instytutu Technologii Eksploatacji w Radom iu w ydał w 1997 roku zbiór poezji Autora pt. („Pragnę pow iedzieć” - R adom 1997). Podzielony je st na trzy części:
- część I - „B łogosław iona m iłości” (68 wierszy), - część II - „Radości i sm utki” (87 wierszy), - część III - „Pow roty” (20 wierszy).
Zbiorek poezji obejm uje lata 1967-1996. Pisane one były w W arszawie, Ja chrance, Grecji, Danii, USA, Finlandii, N iem czech. Chcąc zachęcić w szystkich czytelników do przeczytania zbiorku w ierszy S. K aczora w ybrałem 4 z nich.
Jesień
Jesień mnie m głą w ieczorną zalała Jesień mnie liśćmi mirabelki zasypała Strasznie m ym sercem zadygotała I myśli moje stargała.
W kroczyłem w siedem dziesiątkę ja k do małego Hadesu
zaczepiam się na życia w ędkę czy będzie bez sukcesu? Nie mam Twojego wsparcia Aniele Stróżu w kosm osie a przez to i duszy otwarcia Jak m am y jesteś mój losie.
A księżyc niezm iennie świeci we własnej pierwszej kw adrze i śm ieje się ja k dzieci, gdy któreś drugiego zadrze W toku zabaw y jesiennej
na polu czy na drodze Ja trw am w m yśli niezm iennej i cierpię i tęsknię srodze.
136 Nouciyciel i S ik a ło 1 (4 ) 1998
M arzenie o w iośnie
Czy to ju ż w iosna, gdy śnieg dokoła? A przecież serce z ptakam i woła O zm ianę nastaw ienia do siebie
G dy w yjdą przylaszczki i przebiśniegi Z ukrycia w ziem i ja k na tw arzy piegi Gdy u jrzą gorące słońce na niebie M oże one ja k siła m agiczna
W yw ołają twój uśm iech m oja śliczna Boć przecież czekam na ciebie
Z w iosną po uciążliw ej zimie Która ju ż niedługo zginie
I ciepło nam będzie przy w inie i chlebie.
Szczecin, m arzec 1996
Listopad
Liście opadły, przechodzą w niebyt sm utny deszcz pada
Jedynie zegar nieustannie gada
O przem ijaniu w życiu w szystkiego N iezależnie od naszej woli
D otyczy na pew no każdego K to pochodzi z soli i z roli M iesiąc sm utny i przejściowy Po nim przyjdzie weselszy Listopad przew ażnie deszczowy G rudzień ju ż będzie lepszy
Po sm utku przyjdzie radość Po złości dobro będzie U czynim y drugiem u zadość N iech razem z nami zasiędzie.
Nauczyciel i S ik a ło 1 (4 ) 1998 137
R ozm owa z M atką
M atko moja - niepiśm ienna zapracow ana w okół dzieci i bydełka w swojej dobroci niezm ienna pełna troski o w szystko co żyje
M atko moja wstająca do dnia czy było lato czy zima czekająca następnego tygodnia w nadziei, że pracę tę w ytrzym a M atko m oja przez cały rok zapracowana nie m ająca chwili wytchnienia
m iałaś przecież uśm iech na tw arzy od rana i pew nie żadnego zwątpienia
W sens swojej pracy we w szystko co robiłaś
czyż m ogło być w Twej m iłości inaczej o innych sprawach na pew no nie śniłaś K oronki na chustkach do nosa
były piękne i pełne radości
podobnie ja k pędzle do bielenia ze słom y prosa były zgrabne i pełne nowości.
A nici lniane wyciągane na długość całej ręki zim ą przy lam pie naftowej
m ogły w płótnie okalać bez męki chorego - niech sam o tym opowie. M atko moja mądrości w ielkiej, wrodzonej z przestrogą w ychodząca w zagrożeniu dźw ięczy mi do dziś na strunie wystrojonej i będzie tkwić w całym pokoleniu
M atko moja jedyna
noszę w sobie obraz pożegnania m nie najstarszego syna
nieśw iadom ego przez los pokarania Tego m roźnego poranka gdy śniegiem nas zasypało w tym gasła jutrzenka
i w szystkiego było za mało.