• Nie Znaleziono Wyników

Mistrz - przyjaciel - inspirator : Jarosław Vrchlicki w oczach Zenona Przesmyckiego (Miriama) w świetle korespondencji z lat 1883-1901

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Mistrz - przyjaciel - inspirator : Jarosław Vrchlicki w oczach Zenona Przesmyckiego (Miriama) w świetle korespondencji z lat 1883-1901"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Grażyna Legutko

Mistrz - przyjaciel - inspirator :

Jarosław Vrchlicki w oczach Zenona

Przesmyckiego (Miriama) w świetle

korespondencji z lat 1883-1901

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 11, 245-266

(2)

TMPnS

Seria X I 2005

Grażyna Legutko

M istrz — przyjaciel — inspirator. Jarosław Vrchlicki

w oczach Zenona Przesmyckiego (M iriama)

w świetle korespondencji z lat 1883-1901

T

rwająca prawie dwadzieścia lat (z przerwami) korespondencyjna w ym iana myśli Zenona Przesm yckiego z Jarosław em V rchlickim 1 rozpoczęła się w roku 1883, kiedy Przesmycki był nieznanym nikom u w literackim świecie studentem prawa U niw ersytetu Warszawskiego, aV rchlicki (właśc. Em il Bohusz Frida) — niezwykle popularnym (nie tylko w Czechach) poetą i dram aturgiem , członkiem kosm politycznego ugrupowania poetyckiego skupionego wokół czasopisma „Lum ir”, płodnym tłum aczem i krytykiem otw artym na literaturę euro­ pejską, przybliżającym ją swym rodakom przez translacje i liczne studia komparatystyczne. Finał korespondencyjnej znajom ości przypadł zaś na m om ent objęcia przez M iriam a redakcji ekskluzyw nej „C him ery'’ i osiągnięcia szczytu kariery literackiej, w przypadku Vrchlickiego — na czas odsunięcia się pisarza od głównego nurtu życia kulturalnego Czech.

1 P od dan y interpretacji material ep ist ologra tic zn y o b e j m u je 6 0 l i s t ó w Z . P rz e sm y c k ie g o do J. V rch lic kieg o: 43 listy (z lat 1 8 8 3 - 1 8 9 1 ) są pisane po polsku , 17 listów (z okresu 1 8 9 2 - 1 9 0 1 ) — po cz esk u. W pierwszej p ołow ie lat osi em dziesią tyc h c zęsto tliw o ść listów jest na jwiększa, n a jm n ie js z a zaś u schy łku lat d z i e w i ę ć ­ dziesiątych. W y k az zachow any ch listów z poszc zególn yc h lat przedstawia się na stępująco: 1883 — 6 listów; 1 8 8 4 — 13: 1885 — 8: 1 886 — 4; 188 7 — 2; 1 8 8 8 — I: 1889 — 2; 1890 — 2: 1891 — 6; 1892 — 3; 1893 — 4 ; 1894 — 4; 1895 — 2; 1896 — brak; 1 8 9 7 — 1: 1898 — bra k: 1 8 9 9 — 1; 1901 _ 1.

Listy M i r i a m a do V rc h li c kieg o nigdzie dotąd nie były o m a w ia n e w całości. N a ich nie któ re fr ag m en ty p ow oł y w ali się badacze stos u n k ó w p o l s k o - c z e s k i c h , up .: |. M a g n u s z e w s k i, S tosu n ki literackie p o ls k o -c z e s k ie

w końcu X I X i na p o czą tk u X X w ieku , Wroclaw7 1951: J . Slizinski, Z korespondencji m ięd zy cz eskim i a p o lsk im i literatam i. jM a ter ia ly j, „P rzegląd Z a c h o d n i " 1951 nr 3/4 , a także inter pr et atorz y tw ó rc z o śc i M i r i a m a , np.

E. K o r z en ie w sk a — autorka d w u t o m o w e g o (1 yboru pism krytycznych Z . P rz esm y c k ieg o ( K r a k ó w 1967); B. Ki k, M iriam . O pow iesY biograficzn a. Warszaw a 1980; Ci. L e gu tko, Z en on P rzesm ycki (M iria m ) — propagator literatury europejskiej, K ielc e 2 0 0 0 ) .

(3)

246 Grażyna Legutko

Z achow ane w archiw um C zeskiej A kadem ii N auk w Pradze rękopisy 60 listów P rze­ sm yckiego do Y rch lickiego2 pokazują ciekawą ew olucję stosunku M iriam a do czeskiego tw órcy: od pełnej entuzjazm u, bezkrytycznej fascynacji je g o tw órczością oryginalną i prze­ kładową — poprzez przyjacielską zażyłość, dopuszczającą m ożliw ość polem iki z poglądam i estetycznym i M istrza — do odw rócenia dotychczasow ych ról (były uczeń przejm uje fu n k­ cję nauczyciela).

„Wieszcz Słowiańszczyzny”

Fascynacja postacią W ch lickiego w ynikała z zainteresow ań P rzesm yckiego kulturą słow iańską, które realizował z m łod zieńczym zapałem ja k o członek akadem ickiego K ółka C zesk o -Sło w iań sk ieg o . Fascynacja ta nie była niczym w yjątkow ym na tle ogrom nej p o­ pularności czeskiego tw órcy w Polsce3. Początkow e listy do zam ieszkałego w Pradze poety (najczęstsze w trzech pierw szych latach — zachow ało się ich aż 27) dow odzą, że byl on dla zapalonego czechofila podw ójnie „atrakcyjny’': ja k o tw órca oryginalny i ja k o pośrednik w poznaw aniu literatury europejskiej (głów nie francuskiej i w łoskiej). R eflek sje zawarte w tych w łaśnie listach konstruują swoistą legendę M istrza, który jaw i się ja k o w yrocznia w sprawach literackich. Padają określenia w stylu: „wieszcz Słow iańszczyzny”, „genialny poeta w spółczesności”, „czarodziej pieśni”, „tytaniczny duch” etc. Pierw szy list (z początku

1883 r.) otw iera sonet, w którym m łody Przesm ycki w yznaje w egzaltow any sposób:

M istrzu ! Ja m C ię odszukał w przedw iecznej nicości, (...) Tyś ja k B óg m i się zjawił w prom ienistych zorzach, (...) O M istrzu ! C iebie w ieszczem uznają narody.

U tw o ry V rchlickiego były dla studenta prawa, o w yraźnie literackich inklinacjach , ist­ nym objaw ieniem . D ziałając nań „w ja k iś dziwny, niep ojęty sposób” (1 9 X 1 1883), „głębo­

2 R ę k o p is y listów M i r i a m a po c h o d zą zc zb io ró w T o w a rz y s tw a Ja rosł aw a V rc h li c k ieg o , p r z e c h o w y w a n y c h w a r c h i w u m li te rack im C z e s k ie j A k a d e m i i N a u k w Pradz e — U stav pro ćesk e literatur y n r 9 zkć sav. K o r z y s t a m z m i k r o f il m u ty ch że rę k o p isó w zn ajdu jąceg o się w B i b li o te c e I B L P A N w W ars za w ie, sygn.

743. klatek: 2 3 4 . '

3 Twó rczos'ć V rc h li c k ieg o stała się w Polsce w latach osi em dzies ią tyc h X I X w ie k u nie m al p r z e d m io te m ku ltu . J e j pop u la r yzac ję zainicjo w ał W. G a s z t o w t t paryską prelekcją w y g ło sz o n ą w 1881 ro k u na p o sie d z e ­ niu T o w a rz y stw a H i s t o r y c z n o - L i t e r a c k i e g o , zak o ń c zo n ą owacja z g otow an ą V rc h lic k i e m u przez ko lonię polską w m o m e n c ie , gdy cz es ki tw órca przy był do Paryża. E c h a o w e g o w y d arze n ia sz ybk o dot ar ły do k r a ­ j u . M ł o d y P rz e s m y c k i , ulegając o g ó ln ej fascynacji, w y głosił w „C ze skiej B e s e d z i e ” w W ar sz aw ie o d c z y t na

t e m a t po ezj i Vrc h lickieg o. N a lam ach polskiej prasy pisan o o t w ó r c y D u ch a i św iata szer oko. W a r t o prz y­ pomnieć: art yku ły: W. G a szto w tta ( O poecie I n hlich iin ..., „Przegląd P olsk i" 1 8 8 1 - 1 8 8 2 , t. 1, s. 9 3 i nast.), L. S. K o r o ty ń s k ie g o („T yg odn ik P o w s z e c h n y " 1883, s. 614), J . F. Ga js lera (\'rciilicki w p r z e k ła d z ie p o lsk im , „ P ra w d a” 1884 nr 51. s. 6 0 6 - 7 ) . M . K o n o p n ick ie j („ Ś w i t” 1885 , 1 s. 147) cz y S. D u c h i ń s k i e j (B o h u sz F rid a , „T y g o d n ik M ó d " 1888 nr 2 - 3 ) .

(4)

Mistrz — przyjaciel — inspirator. Jarosław YrcUlicki w oczach Zenona Przesmyckiego (Miriama)... 247

ko uderzyły serce i um ysł” (początek r. 1883). Szczególnie zachw ycony był zbiorem p o­ ezji Duch i św iat (1878) — pragnął go natychm iast przełożyć na ję z y k polski i wydać wraz w yczerpującym życiorysem M istrza. Zw racał się w ięc do niego z prośbą o udzielenie od­ pow iednich w iadom ości. V rchlicki zareagował na prośby polskiego wielbiciela życzliwie. D ostarczył mu danych na swój tem at i wysłał te spośród sw oicli utworów, których M iriam nie mógł zdobyć sam odzielnie.

K orespondencja z pierwszej połow y lat osiem dziesiątych zawiera przede w szystkim in ­ form acje dokum entujące intensyw ność pracy przekładowej M iriam a. N iesłabnący zapał translatorski zaow ocow ał licznym i tłum aczeniam i, o których skrupulatnie donosił M i­ strzowi. W sam ym roku 1883 przełożył dwa dram aty: Drahom irę (1 8 8 2 )4 i W beczce D iogene-

sa (1 8 8 3 )3, słynne sonety-ch arakterystyki polskich w ieszczów (M ickiew icza, Słow ackiego

i K rasińskiego z tom u W rażenia i usposobienia, 1 8 8 0 )6, cztery poem aty: Idyllę A penińską (z to ­ m iku poetyckiego C o życie dało, 1882)7, Satanelłę (z P oezji epickich, 1876), Pokutę D on Ju a n a (z M ythów, 1879) oraz E loe8. Z żalem inform ow ał V rchlickiego, że nie m oże — ze względu na cenzurę — w ydrukow ać w żadnym z pism w arszaw skich wiersza D o P olaków w Paryżu (ze zbioru C o życie dało)', odczytyw ał go w ięc znajom ym , a ci kolportow ali go dalej w odpi­ sach. U tw ór — ja k donosił z radością — „budził ogrom ny zapał” (24 V 1883). Przygotow ał ponadto do druku tłum aczenie prawie całego zbioru poezji Duch i św iat9, z w ydaniem k tó ­ rego mial pewne trudności. O debrał go z cenzury dopiero w ostatnich dniach czerwca 1884 roku. Skreśleniu uległa, na szczęście, tylko dedykacja, w t której tłum acz ofiarow yw ał swą

pracę „wszystkim m iłu jącym sprawę w zajem ności słow iańskiej” (28 V I 1884). Duch i świat, będący — zdaniem M iriam a — „jednym z najpiękniejszych dzieł” V rchlickiego i świadczą­ cy, o „wielkości [jego ] geniuszu” (11 X I I 1884), ujrzał w reszcie św iatło d zien n e111. Przejęty Przesm ycki pisał do swego M istrza:

O byż ta książka mogła Ci w yrazić, Kochany Przyjacielu, ile C ię szanuję, kocham i w dzięczny je ste m za łaskawą i serdeczną przyjaźń, ja k ą obdarzasz m nie od czasu, gdyśmy zaczęli ze sobą korespondow ać! M ały to dowód mych

4 Z a m i e ś c i! j ą w W ydaw n ictw ie D z ie ł U m ieli W iślickiego A d a m a , Warszawa 1883, t. 51. " D r u k w „ B ib lio te c e W a rszaw sk iej” 1883, t. 2, s. 2 3 6 - 2 5 1 .

'’ Wyd ał j e na lam ach „ K r a ju ” 1883 nr 41.

7 „ K r a j” 1883 nr 14. D z ie w ię ć inn ych w ie rszy z to m ik u Co życie d ało zam ieśc ił w „ B lu szczu " ( 1 8 8 3 n u m e ry : 41, 4 7 i 4 8 ), a c z te r y kolejne w „ T ygod niku M ó d " (1883, s. 2 0 2 , 3 3 8 . 401 i 6 0 3 ).

* S atan elłę i P o k u tę D o n Ju a n a ogłosił w rok u n astę p n y m w z b i o r o w y m to m i e Z chw il wolnych. lV ią z a u k a

prac literackich. Warszawa 1884 (wysłał go V r c h lic k i e m u wr az z listem 9 I V 1884), zaś n ie ce n z u ra ln ą E loe

— u zn aną za tekst an ty c h rz eśc ija ń ski — zam ieśc ił u M . K o n o p n ick ie j w „Św icie" 1884, n u m e ry : 2 5 - 3 0 (przesłał go M i s t r z o w i wr az z listem z 2 4 X 1884).

'* P ojed y n cz e w ie rs ze z tego to m u pu blikow ał w „K ło sac h " ( 1 8 8 3 nr 9 4 7 i n r 9 57: 1 884 n u m e ry : 9 7 7 - 9 7 9 ) oraz w „Tygo dniku I lu st ro w a n y m " ( 1 8 8 3 nr 15).

1,1 W y d a n y został w g r u d n iu 1884 r. n a k ła d e m księgarni T e o d o r Papr oc ki i S - k a (t łum acz wysłał go c z e ­ sk iem u p oec ie wraz z listem z 3 III 1885).

(5)

2 4 8 Grażyna Lcgutko

uczuć — ale ze szczerego i gorącego serca, przepełnionego uw ielbieniem dla szlachetnych idei Tw ych pochodzący (11 X I I 1884).

R ok 1884, najobfitszy w listy tłum acza do autora D ucha i św iata, obrodził rów nież w liczne przekłady dzieł „ukochanego M istrza”. M iriam czytał je z niezm ienną pasją i zaan­ gażow aniem em ocjon aln ym , dając często wyraz „zadziwiającej płodnos'ci tw órczej” poety (18 X I I 1884). W je g o now ych utworach odnajdyw ał bliskie sobie „idee ludzkości, w olności i postępu” (1 7 X 1 1884). Na początku roku, w styczniu, donosił o w ydrukow aniu w „K raju”

Idylli S zu m aw skiy i kłopotach z publikacją B aśn i Indyjskiej — chciał ją zam ieścić w „ K ło ­

sach”, niestety ingerencja cenzorska plany te popsuła. N iezrażony niepow odzeniem wysłał tekst do petersburskiego „K raju”, gdzie go w krótce w ydrukow ano. Przetłum aczył także

H ym ny Ł a z a rz a (pochodzące ze S fin ksa, 1883), zdołał je je d n a k ogłosić dopiero w 1886 roku

na łam ach „Św itu” M arii K onopnickiej, ponieważ były cenzuralnie kłopotliw e (tytułow y Łazarz uosabiał uciskany i buntu jący się lud, który czekał na w skrzeszen ie-w yzw olen ie). Z kolei dwa inne w iersze: W ieczór w Paryżu i D o kopii w L u w rze (z tom u C o życie dało) za­ m ieścił bez specjalnych trudności w „Tygodniku M ó d ” (1884, s. 42). Pracę nad przekła­ dam i utw orów M istrza dyktow ało mu, ja k pisał: „serce pełne głębokiego uw ielbienia dla geniuszu poety oraz gorącej przyjaźni dla szlachetnego człow ieka” (9 IV 1884). W w akacje przekładał Legendę o śtr. P rokopie i Wittorię C o lon u a11. W październiku zachw ycał się prze­ słanym i przez M istrza Perspektyw am i — „przepięknym podarkiem ”, który go w zruszył swą „cudną” treścią (17 IX 1884). W grudniu napisał na ich tem at obszerną recenzję i w grudniu także zwierzał się M istrzow i z zam iaru wydania w osobnym zbiorze tłum aczeń je g o pięciu dram atów : Drahomiry, Śmierci O dyseja, W beczce D iogenesa, N ocy na K arsztejnie oraz Ju lian a

A postaty (18X 11 1 8 8 4 )12.

W listach z lat 1 8 8 3 -1 8 8 4 w ielokrotnie pojawiała się też kwestia opracow ania rzetelnego życiorysu poety. A m bicją M iriam a było napisanie biogram u w yczerpującego, bow iem , ja k tw ierdził:

w szystkie dotychczasowa: Czajew skiego i K orotyńskiego (w „T ygjod niku j P ow szfech n y m ]”) nie są zadawalające. C zajew skiego artykuł je s t niezupełny i pełen błędów, a K orotyńskiego, chociaż daleko lepszy, ale bardzo zwięzły, zawierający le stricte nécessaire (12 X 1883).

W k ró tce udało mu się zam ieścić w „B lu szczu” (1883 nr 45) biogram czeskiego tw órcy — ukazał się ja k o wstępna część rozprawki Jarosław f nidicki i jego najnowszy zbiorek poezji

" T łu m a c z e n ie poem atu I Ittoria C oloiw a wy dru kow ał w „A tene um " już w styczniu 1885 r. (t. 1, s. 2 5 6 - 2 7 8 ) . 12 P om y słu tego nigdy nie zre alizował.

(6)

Mistrz — przyjaciel — inspirator. Jarosław Yrchlicki w oczach Zenona Przesmyckiego (Miriama)... 249

„Co życic d ato”13. W miarę upływ u czasu i zacieśniania się znajom ości trudow i translatora

coraz częściej towarzyszyła aktyw ność krytyka—propagatora. Je j w yrazem były następujące teksty: rozbiór Drahoniiry („Tygodnik M ód i Pow ieści" 1883 nr 6 - 8 ) ; nota bibliograficzna, przybliżającą dotychczasowe osiągnięcia Vrchłickiego, zam ieszczona przy tłum aczeniu Idylli

A penińskiej („K raj” 1883 nr 14); artykuł in fo rm acy jn o -k ry ty czn y Jarosław I rchlicki o naszych poctach[4 („K raj” 1883 nr 41) oraz czterostronicow y wstęp inform acyjny w osobnym wyda­

niu D ucha i świata (Warszawa 1 8 8 4 )1

Fascynacja tw órczością M istrza nie osłabła także w roku 1885. W m arcu zachwycał się p olon ofilskim poem atem Tw ardowski, który odebrał jako „podniosłą pieśń m iłości w szecli- ludzkiej” (3 III 1885). Spodobał mu się pomysł uosobienia wr głów nym bohaterze cierpiącej ludzkości, zaś najsilniej przem ówiła doń ostatnia część utw oru, In excclsis — wydala mu się „czymś niew ypow iedzianie pięknym ” (3 III 1885). N ie dziwi w ięc, że pisał o Twardowskim aż dw ukrotnie — w kw ietniu zam ieścił o nim recenzję w „W iadom ościach B ib liograficz­ nych”16, we w rześniu — obszerne sprawozdanie na lam ach „Tygodnika M ód i P ow ieści”17.

13 R ozp ra w ka , d r u k o w a n a w kilku n u m e r a c h ..Blu sz cz u " z 1883 roku ( 4 5 —18), była po sz er zoną wersją od c z y t u M i r i a m a w y g ło sz o n e g o w „C ze skiej B e s e d z ie " (zob. w y ż ej) . Inter p re tację t o m i k u Cu życic dało c harakte ry zow ała m a ło sproble m atyzow an a in f o r m a c y jn o ś ć . N ie d o ś w i a d c z o n y jeszcze k r y ty k streścił (w d u c hu analiz p o zy ty w is ty c zn y c h ) g łów n e m yś li c y k ló w w c h o d z ą c y c h w skład zbioru , przeplatając j e o b s z e r n y m i c y ta ta m i z tekstów. S praw y fo r m y literackiej o m ó w i ł m arg in alne.

14 A rt yku ł ten najlepiej obrazuje ów czes n y (pełen uwielbienia i czci) st os un ek M ir i a m a do Vrchlickiego. C zes k i poeta jawi mu się j a k o „ z n akom ity myślicie l rów n y d u chem plejadzie M i c k ie w i c z o w s k ie j" („ Kraj" 1883 n r 41. s.16). jako od n ow iciel czeskiej poezji, sięgający do obc yc h źródeł po to, by roz szerzyć w id nok rę g i rodzimej sztuki. P re zen tu ją c szeroki krąg św iatow yc h lekt ur ..ko sm op olity " Vrc hlic kieg o. M i r ia m k o m e n ­ tuje tw ó rc zo ść „o lb rzy m ó w ducha" (D a n te g o , Leopardie go. Shelleya. I lug o. L e c o n te de Lisic a, Baudelaire'a i in.) patetycznie, o g ó ln i k o w o i n ie sa modz ieln ie, pow tarzaj ąc zasadnicze sądy za c z esk im M istr zem . 15 Zaw arł w n im n ajw aż n iej sz e sz czeg óły b io g ra f ic z n e i im p o n u ją c y ilością spis dzieł V rch lic kieg o. S y n t e ­ tycznie scharak ter yzow ał trzy fazy ro z w o jo w e j e g o tw órc zośc i: stadium c h o r o b li w e g o nie za dow ole nia ze świata; fazę n azbyt o p t y m is ty c z n e g o u j m o w a n ia zaga dnień o g ó ln o lu d z k ic h ; etap fi l o z o fic z n e g o p e s y m i ­ zm u. W y p o w ie d ź spuen tował patetyczną hipotezą, iż „genialny du ch p o ety (. .. ) znajduje się w przededniu st w orz enia w ie lkiej epopei ludzk ośc i" (Z . P rzesm y c k i. Ustęp do: |. V rc h li cki, D uch i s'wiat. P r z eło ż y ł z cze­

skiego M iria m , Warszawa 118 84], s. V I I I ) .

if' W rece nzj i w7 „W iadom ośc iac h B ib lio g ra f ic z n y c h " (1 8 8 5 nr 3, s. 75) M i r i a m w y ek sp on o w ał pier wiastek m e ta f iz y c z n y w kr ea cji T w ard o w sk ie g o , c z y n ią c y post ać u n iw e rs a l n y m s y m b o l e m tych, k tó rzy cierpią, walczą o w o l n o ś ć i dążą do prawdy. P on ad cz aso w a w y m o w a p o e m a t u po zw ol iła re ce n z e n t o w i zestaw ić go z Fau stem , M an fredem i D z ia d a m i, z a ś j e g o „n ie z ró w n a n e w alor y a rtystyc zn e" — kazały u sy tu ow ać „m iędzy n ajc eln ie js zy m i ar cyd ziełam i literatury eu ropejskiej".

Sp raw ozd aw czy art yk u ł w „T yg od niku M ó d i P ow ie śc i" ( 1 8 8 5 nr 4 0 —11) p od kr eś lał o r y g in a l n o ś ć fabu ły p o em a t u , polegającą na ty m , że T w ard o w sk i V r c h li c k ieg o nie podpisał paktu z D ia b ł e m ( j a k w po dan iu lu­ d o w y m ), lecz skaza ny został na „opiekę" złego du cha już w chw ili poczęcia. K r y t y k stw ierdził, pon ad to , iż ty tu ł o w y b oh ate r j e s t „ u osobien iem ducha ludzkiego, w ie cz n ie walczą ceg o, wy dzierają cego się w szys tk im i siłam i z o b ję ć c i e m n o ś c i i u p orc zyw ie, p o m i m o w s zelkich pr zeszkód, d ążą ceg o do światła, do prawdy, do dosk onałośc i, której podstawą j e s t wielka wszy st k o oga rniają ca m i ł o ś ć ’- (nr 4 0 , s. 3 13). Spraw oz d anie o T w ardow skim M i r i a m przesiał Y r c lil ic k ie m u wr az z listem z 8 X 1885.

(7)

Podziw iał ponadto Legendy sielskie16, w których V rchlicki uderzył „w potężną, spiżową stru ­ nę gniew u tycli w ydziedziczonych, którzy do dziś skarżyć się muszą” (3 IV 1885), kiedy zaś otrzym ał od dawna oczekiw anego Ju lia n a Apostatę, ocenił utw ór ja k o „rzecz dziw nie piękną” (18 X I 1885). W lipcu przesył M istrzow i św ieżo opublikow any przekład kancony

Stirsiun corda{), a w grudniu zaś dziękow ał za Sonety sam otnika oraz P ow iastki ironiczne i senty­ mentalne, w których znalazł „wiele prześlicznych rzeczy” (21 X I I 1885)211.

C zytał w tym czasie w szystko, co czeski pisarz tw orzył. O czaro w an y jeg o utw oram i, na­ zywał go „dobrym siewcą i bojo w n ikiem ideału”, „latarnią przyśw iecającą blaskiem sw ym na błędnych drogach ludzkości” (16 V III 1885), „najw iększym poetą dzisiejszych czasów ” (21 X I I 1885). V rchlicki, będąc dlań wciąż nied ościgłym w zorem i autorytetem , m iał też — ja k tw ierdził — ogrom ny w pływ na kształt je g o oryginalnych poezji grom adzonych w zbiorze Z czary młodości. W yznaw ał szczerze:

Twój duch tw órczy — to w ulkan nieustannie w ybuchający i poryw ający za sobą. C o dzień w ięcej podziw iać C ię m uszę! (...) Doprawdy, o Tobie w zglę­ dem Historii literatury m ożna by pow iedzieć to, co o N apoleonie pow iedziano względem historii: C et hom m e étrange avait comme enivré l ’histoire. L a justice à l ’oeil

froid disparut sons sa gloire. Szalony, kto by C ię chciał krytykow ać. Jakaż krytyka

sięgnąć C ię może, czarodzieju pieśni! W ierz m i, że piszę to z serca i z serdecz­ ną dumą jak ąś ściskam dłoń Tw'ą, o ukochany wieszczu! ( 8 X 1885).

Z d u m iony erudycją M istrza, pisał do niego z najw iększą adm iracją: „jak zawsze z uw iel­ bieniem chylę głowę przed Tobą i szczycę się, że przyjacielem sw oim chcesz m nie nazw ać” (1 8 X 1 1885)21.

R ok 1886 przyniósł zw olnienie tempa korespondencji, choć zachow ane z tego czasu listy charakteryzow ała niezm ienna serdeczność w ypow iedzi. W m arcu nadawca dzięko­ wał „M istrzow i tonu” za „przecudny” zbiór w ierszy M u zyka w duszy22, który poryw ał go „św ieżością m yśli" i „wirtuozerią fo rm y” (17 III 1886); w sierpniu — za dwa dram aty: Sąd

miłości \ M ądrość rabińską — „drogocenne dary ze w spaniałego skarbca królew skiej p oezji”

Z a a n o n s o w a ł icli w y dan ie w „Wiadomos'ciach B i b li o g r a f ic z n y c h " 1885 nr 3. |l' O p u b lik o w a n y na la m ach „T ygod nika I l u s t r o w a n e g o ’" 1885 (1, s. 3 2 6 ).

211 Son ety sam otn ika oraz P o w ia stki iron iczn e i sentym entalne P r z e s m y c k i r e k o m e n d o w a ł w „W iadom ośc iach B i b li o g r a f ic z n y c h " 18 86 nr 1.

21 P od n io s łe g o ton u uż ywał nic ty lko w k oresp on den c ji p ry wat ne j. P od k o n i e c 1885 ro k u z am ieśc ił w ..W ia dom ośc iach B ib li o g ra f ic z n y c h " (nr 11, s. 2 6 3 ) o b sz e r n e spr aw ozd anie na te m a t w y d a n y c h w osta t­ n i m czasie dziel przyjaciela, które k o ń c zy ł sło w am i: O s i e m n o w y c h prac w pr ze ciągu n ie sp ełn a ro k u, i to prac wspaniałych , olśn ie w ają c yc h nie j u z myślą tylko, lecz i fo r m ą m istr zo w sk ą — to rezultat, na kt óry t ylko genius z zdoby ć się m oż e" .

22 T łu m a c z e n i e o bsz erny ch fr a g m e n tó w tego to m u m i a l j u ż go t o w e w s ierpniu 1886. a na ła m a c h „W iado­ m o ś c i B ib l io g ra f ic z n y c h " ( 1 8 8 6 nr 9) za m ieś cił jego bar d zo p o c h le bn ą rece nz ję .

(8)

Mistrz — przyjaciel — inspirator. Jarosław Yrchlicki w oczach Zenona Przesmyckiego (Miriama)... 25!

(14 V III 1886); zapowiadał też druk przekładu kom edii D o życia23. W grudniu zachwycał się „wspaniałym i” Z iom kam i epopei, a zwłaszcza pochodzącym i z nich „prześlicznym i” M o ­

tylami wszystkich b an i’ (24 X 1 1 1886).

O sobn ą sprawą, nam iętnie dyskutowaną wr listach z lat osiem dziesiątych, był pomysł opracow ania przez M iriam a Antologii poetów czeskich. Pierwsza w zm ianka na ten tem at poja­ w iła się w liście z 23 X I I 1883 roku, w którym gorliw y m iłośnik literatury czeskiej zw rócił się do „D rogiego Pana” z prośbą o poparcie swego pom ysłu wśród znajom ych poetówf. P ro ­ sił ponadto M istrza o sporządzenie w ykazu własnych wierszy przeznaczonych do zam iesz­ czenia w antologii i napisanie ogólnego konspektu („szem atu”), obejm ującego w spółczesne kieru nki w" poezji czeskiej. V rchlicki zareagował błyskaw icznie — udzielił Przesm yckiem u odpow iednich wskazówek: przysłał mu m iędzy innym i alfabetyczny spis nazw isk tych po­ etów, którzy — je g o zdaniem — pow inni znaleźć się w w yborze, co naturalnie ułatw iło polskiem u tłum aczow i orientow anie się w pracy. Życzliwa protekcja M istrza okazała się skuteczna u wielu tw órców — zachęcił do skontaktow ania się z M iriam em tak w ybitnych poetów, ja k : Frantiśek Kvapil, Jo se f V. Sladek, R u d o lf Pokorny, Ju liusz Z eyer czy Ja n N e ru ­ da. Sam też wysyłał do W arszawy czeskie tom iki wierszy kolegów, sporządzał ich biogramy, odsyłał do kom petentnych om ów ień krytycznoliterackich, słowem : udzielał tłum aczow i „drogocennych rad” (23 I 1884). Z rozu m iałe je s t w ięc, że Przesm ycki czuł się ciągłym „dłużnikiem w ielkiego poety” (9 IV 1884).

T erm in wydania „antologii poezji czeskiej X I X stulecia” wciąż się jednak oddalał w cza­ sie. Jeszcze w m arcu 1885 M iriam planował druk pod koniec tego roku, ale już w listopa­ dzie w iedział, że term in je st nierealny, i przesuwał w ykończenie książki na rok następny24. Przed ostatecznym term inem publikacji zam ierzał przesłać V rchlickiem u spis poetów i ich u tw o ró w — uw zględnionych w antologii — „dla przejrzenia i korekty” (1 8 X 1 1885), zale­ żało m u bow iem na uzyskaniu aprobaty czeskiego M istrza. W kw ietniu 1886 roku donosił, że praca nad antologią „posuwa się naprzód dość szybko” (6 IV 1886). Z atrzym ała się znów w okresie 1 8 8 8 -1 8 8 7 , kiedy M iriam a pochłonęły zajęcia redakcyjne w „Życiu”. O żyw iła się zaś ponow nie w t czasie w7ojaży zagranicznych Przesm yckiego (1 8 8 9 -1 8 9 3 ) i je g o w izyt w C zechach, ow ocujących naw iązaniem bliższych znajom ości z praskim i literatam i. Z n a ­ jo m o ści te m obilizow ały tłum acza do kontynuow ania pracy nad antologią. W kw ietniu

1889 pisał do V rchlickiego z Paryża, że kończy ju ż książkę i ma zam iar rozpocząć je j druk na początku 1890 roku. N iestety, grom adzenie m ateriałów z różnych przyczyn wciąż się wydłużało, a nadzieje szybkiej publikacji okazyw ały się płonne. W październiku 1892 roku

2i K o m e d i ę tę o m ó w ił w „W iadom ośc iach B ibli o g ra f ic z n y c h " ( 1 8 8 6 nr 1). ocen ia ją c dość w y soko, ale nie

— j a k do tej p ory — b e z k r y t y c z n ie (!). Z a k w e s tio n o w a ł b o w ie m zbyt st ro n n ic ze po tępianie p e s y m iz m u oraz bra k prawdy psy ch ologicz nej w finale. T łu m a c z e n i e d r am atu zam ieśc ił do piero w „Ż yciu" (1 8 8 7 n r 4 5 - 4 7 ) ; wy dał tez k om ed ię o so b n o , w Wa rsz aw ie w rok u 1888.

24 Z w lo k ę w pracy nad antologią p o w od o w a ło pisanie ro zp raw y dy p lo m o w ej i prz y goto w an ie do e g z a m i ­ n ó w za m ykający ch studia u n iw ers yt ec kie.

(9)

252 Grażyna Legutko

inform ow ał przyjaciela (tym razem z W iednia), że antologii je szcze nie w ykończył, am ­ bitna całość miała bow iem obejm ow ać około 4 0 - 5 0 arkuszy druku, czyli być, ja k to ok re­ ślał, „m onstrualna co w ielko ści”, by „dać polskim czyteln ikom należyte pojęcie o czeskiej p oezji” (18 X 1892). Zdecydow ał się ju ż je d n a k ostatecznie na układ alfabetyczny, a nie szeregow anie poetów wedle chronologii, prądów czy szkół. W ysyłał V rchlickiem u w stępny spis nazw isk, prosząc o w skazów ki i uwagi. Załączał także (do konsultacji) w yb ór przeło­ żonych w ierszy M istrza, które planował w książce zam ieścić. D w a lata później, w sierpniu i październiku 1894 roku, konsultow ał z przyjacielem ostateczny kształt pierw szego zeszy­ tu antologii25, prosząc go o drobne uzupełnienia bibliograficzne i w yrażając niepokój o losy wydawmicze całości (miał trud ności ze zdobyciem nakładcy na tak okazałe dzieło).

Zapał do pracy nad antologią zaczął wszelako w yraźnie słabnąć pod koniec roku 1894, kiedy ujaw niła się nowa pasja P rzesm yckiego — am bitny zam iar rekonstrukcji dzieła pol­ skiego m esjanisty, Józefa M arii H oen e-W ro ń sk ieg o (pisał o tym zam ierzeniu 1 0 X 1894 r.). N ieliczne w zm ianki M iriam a na tem at antologii poezji czeskiej w listach z drugiej połow y lat dziew ięćdziesiątych sugerują jed n ozn aczn ie, że praca nad nią przestała ju ż na dobre fa­ scynow ać polskiego tłum acza26.

Propagator literatury europejskiej

O prócz zachw ytu tw órczością oryginalną V rclilickiego, zainteresow anie M iriam a bu­ dziło otw arcie czeskiego tw órcy na osiągnięcia sztuki zachodnioeuropejskiej. Podziw iał je g o upór w propagowaniu literatury obcej i chęć w prow adzenia sztuki rodzim ej w nurt światowy. U w ażał, że zasług am bitnych prac M istrza dokonanych na rzecz europeizacji literatury czeskiej nie da się przecenić. Stw ierdzał: „dzięki studiom sw ym i przekładom z dziedziny piśm iennictw obcych — dał on sam je d e n narodow i swem u tyle, na ile całe pokolenia przed nim . razem w zięte, jeszcze się nie zdobyły”27.

W kw ietniu 1884 roku szczególny entuzjazm w zbudziły w P rzesm yckim (przysłane mu przez E. Je ln ik a) dwie ważne książki V rchlickiego: studium krytyczne o G iacom o Leopardim (1880) i Antologia nowej poezji francuskiej (1878), grom adząca przekłady poezji V ictora H ugo i francuskich parnasistów. O bie publikacje zrobiły na polskim tłum aczu ogrom ne w

raże-B ył on u łożon y w p orz ąd ku a lfa betyc zny m : od F. Ad am c a do J . E r b e n a i zawiera) k r ótk ie w y b o r y po ezj i 3 4 t w ó r c ó w c zes kich . T ł u m a c z e n i a w iers zy po przedzały szkic e ż yc iorys ow e i n oty b i o - i bib lio g ra fi czne. 2,1 O s t a te c z n ie a m b itn e plany P r z e s m y c k i e g o z c za só w s t u d e n c k ic h po zo st ały n ie zrealizow an e (k siążk a nie ukazała się w dr uku ). B liżej o sz czeg ółach f o r m o w a n ia się pu blikac ji, od pierw otn ej k o n c e p c ji aż do ost atec zn ej wersji I to m u . in form u ją listy Z . P rz e s m y c k ie g o do E. Je l n i k a z lat 1 8 8 3 - 1 8 9 5 , z ac how ane w L it e ra c k im A r c h i w u m M u z e u m N a r o d o w e g o w P ra dze (o p u b lik o w ałam j e w „Przeg lądzie H u m a n i ­ s t y c z n y m " 1995 nr 2. s. 1 2 3 - 1 4 4 ) .

2 Z . P rzesm y c k i. P rofile p o etów czeskich. I.J. ł ’rchlicki (1 8 9 3 ) , cyt. za: Z . P r z e s m y c k i ( M i r i a m ) , l l ybór pism krytycznych, t. 1. opr. E. K o r z en ie w sk a , K r a k ó w 1967. s. 39 9.

(10)

Mistrz — przyjaciel — inspirator. Jarosław Vrchlicki w oczach Zenona Przesmyckiego (Miriama). 2 5 3

nie: by! „zachw ycony pięknością przekładów ” (2 IV 1884), podziwiał trafność w yboru oraz tem po pracy i pisarską płodność. Pisał:

N ie m ogę w yjść z podziw u, ja k szybko Pan musi pisać, je ż e li obok tylu i tak cudnych rzeczy oryginalnych, ma D rogi Pan jeszcze dość czasu na przepysz­ ne przekłady z obcych literatur (2 IV 1884).

Z niecierpliw ością czekał na w ydanie Antologii poezji w łoskiej, którą V rchlicki przygo­ tow yw ał do druku. Spodziew ał się, iż „będzie to chyba pierwszy tak wùelki (...) zbiór po­ etycznych kw iatów Italii w obcym ję z y k u ” (23 I 1884). Kiedy ją otrzym ał, zachw ycił się od razu „doskonałym w yborem i m istrzow skim i przekładam i” (2 6 IV 1885). O kazując swą w dzięczność, wyznaw ał: „Z Tw ojej dopiero Poesie italskć, drogi Przyjacielu, poznałem całe bogactw o now oczesnej pieśni Półw yspu A p enińskiego”(26 IV 18 8 5 )28. Rów nież translacja poezji Leconte de L islea — przysłanych w listopadzie 1885 r. — wydała mu się „przepysz­ na” (1 8 X 1 1885).

U w agi dotyczące europejskich pasji V rchlickiego rozsiane po listach M iriam a (zwłaszcza z drugiej połow y lat osiem dziesiątych) sugerują w yraźnie, że zaciekaw ienie przyszłego tłu ­ macza M aeterlincka i Rim bauda literaturam i Europy Z achodniej w yw ołane było w dużej m ierze właśnie pracam i krytycznym i i przekładow ym i czeskiego poety. Rozległa erudycja M istrza dostarczała mu cennych im pulsów do sam odzielnych lektur, um ożliw iała korzysta­ nie z je g o fachow ego „przew odnictw a” rów nież i w tym zakresie. To przez niego am bitny tłum acz z Polski poznawał piśm iennictw o francuskie, zanim zetknął się z nim bliżej pod­ czas pierwszego pobytu w Paryżu. Korespondencja z lat osiem dziesiątych dokum entuje, iż czeski tw órca był dla zapalonego czechofila niekw estionow anym autorytetem i arbitralnym pośrednikiem w zgłębianiu sztuki m odernistycznej Francji i w spółczesnych W ło ch . Pod koniec roku 1884, w październiku, dziękował M istrzow i za przekład poezji C annizara i py­ tał, czy zna Poèm es tragiques Leconte de Lislea (24 X 1884). W kw ietniu 1886 roku dopyty­ wał się o w ydaw nicze losy tłum aczeń Tassa i Ariosta oraz zasięgał rady starszego kolegi:

Atlantydy Verdaguery nie znam , a słowa Twe zaciekawiają m nie. Napisz mi,

proszę C ię, czyj je s t przekład francuski, ponieważ hiszpańskiego nie znam (6 IV 1886).

Pod koniec roku 1886 poinform ow ał V rchlickiego o decyzji objęcia redakcji now opow ­ stającego w W arszawie pisma literackiego „Życie”. M iało być ono „portem bezpiecznym dla prawych czcicieli A pollina” (24 X I I 1886). M łod y redaktor pragnął, by tygodnik był zw

ia-:s R e c en zu jąc A ntologię p o ez ji w łoskiej na lamach „Wiadomości B ibliograficzn yc h " (1 885 nr 4), określił ją m ia ­ n e m „dzieła wspa niałego i m o n u m e n t a l n e g o , jak im m o ż e żaden naród posz czy cić się nie m o ż e " (s. 105).

(11)

254 Grażyna Lcgutko

stunem now ych prądów europejskich. N atu ralnie zaprosił V rchlickiego do współpracy. Z a ­ leżało mu nie tylko na zam ieszczaniu na łam ach pisma tw órczości oryginalnej czeskiego poety, ale także je g o studiów popularyzujących osiągnięcia w spółczesnej poezji francuskiej i w łoskiej oraz „dzisiejszych kieru nków poezji czeskiej” (2 4 X 1 1 1886). N ie znając jeszcze stosunków literackich w w ielkim św iecie, pytał przyjaciela o w skazanie m u najlepszych pism w łoskich i francuskich, pośw ięconych „poezji, literaturze pięknej i spraw ozdaniom z najlepszych je j objaw ów ” (2 4 X 1 1 1886).

Listy pisane w okresie redakcji „Życia” (zachow ały się z tego czasu tylko trzy) zawierają liczne pytania dotyczące najnow szych kieru nków literatury europejskiej, prośby o w ska­ zanie najsłynniejszych tom ików (i ich ocenę) takich na przykład poetów, ja k : M allarm é, V erlaine, S u lly -P ru d h o m m e czy Verdaguer. Zapytania odsłaniają luki erudycyjne m łodego P rzesm yckiego, uzm ysław iają, iż nie byl jeszcze wówczas znawcą sztuki m odernistycznej i słabo orientow ał się w je j najnow szych osiągnięciach. Pytał w m arcu 1887 roku:

Jaki je st najlepszy tom ik poezji Verlaine’a? Czy Popołudnie Fauna jest najlepszą rze­ czą M allarmćgo? C o sądzisz w ogóle o symbolistach i dekadentach? (3 III 1887).

Z ainteresow any byl zwłaszcza pracą V rchlickiego nad drugim tom em antologii p o ­ ezji francuskiej oraz je g o daw nym zbiorem szkiców krytycznych na je j tem at. Ten ostatni

(B asu icképrofityfm ncouzské, 1878) w krótce do niego dotarł i stał się podstawą napisania o b ­

szernego studium pt. Profile poetów francuskich, które M iriam opublikow ał na łam ach „Życia” w 1888 ro ku 29.

Przekładam i Vrchlickiego z literatury francuskiej i w łoskiej Przesm ycki interesował się nawet wtedy, gdy w yjechał zagranicę (najpierw do Paryża, a później W iednia) i m ógł ju ż sa­ m odzielnie obcow ać z oryginalnym i dziełami europejskiej sztuki m odernistycznej. Zw racał na przykład uwagę na świeżo wydany przez V rchlickiego przekład Tassa (19 IV 1889), je g o najnowszą publikację wybranych dzieł D antego (17 V 1890), „wspaniały w ybór C ardu ccie- go” (1 9 X 1 1890), „czytany z wielką przyjem nością” przekład poezji Poego (1 II 1891) etc. O pracy translatorskiej M istrza wyrażał się w 1891 roku wciąż jeszcze bardzo pochlebnie:

slupieję po prostu z podziw u! Tak św ietnie pisać i tak wiele Ty je d e n potra­ fisz. Tw ój Faust je s t w yborny. M y m am y kilka przekładów i nawet w zględnie niezłych, ale dopiero czytając Tw ój, widzi się, ja k tam ci tłum acze starli cały pyłek poezji. D ante rów nież skończenie pięknie odtw orzony (4 III 1891).

2'' S t a d i u m uk a z y w a ło się w n u m e r a c h 1-4(1 (z p rz e rw a m i). Z 52 sz k i c ó w w n im z a m ie sz c z o n y ch , 4 9 było p rz e kład e m z Vrc h li ckieg o. R e d a k to r uzu pełn ił j e tr z e m a o d r ę b n y m i .,p r o f ila m i" (dwa op ierały się na uw agac h T. Gau ti er a i C . M en d e sa: j e d e n — E d m o n d a 1 lara u co u rt a — napisany byl sam odzieln ie).

(12)

Mistrz — przyjaciel — inspirator. Jarosław Vrchlicki w oczach Zenona Przesmyckiego (Miriama)..

M niej w ięcej od połow y lat dziew ięćdziesiątych znikają z listów M iriam a (wówczas ju ż konesera sztuki światow ej) instrum entalne pytania o przekłady z literatur europej­

skich. O d czasu do czasu pojawiają się konw encjonalne w zm ianki w stylu: „Co przekładasz z Brow ninga? Tego poety nie znam (...), aczkolw iek słyszałem , że ma rzeczy w spaniałe” (10 X 1894) czy też: „Przyślij m i swój przekład Lingga; m ało znam tego poetę — a je ste m je j ciekaw'” (22 III 1895) — je d n a k pow ażniejszych zapytali „ucznia” o tw órców obcych

w korespondencji ju ż nie znajdujemy.

Drogi Pan — Kochany Przyjaciel

C h o ć listy Przesm yckiego z rzadka traktują o sprawach prywatnych nadawcy i adresata, m ożem y na podstawie rozsianych gdzieniegdzie uwag przyjrzeć się procesowi zacieśniania się w ięzów przyjaźni, która opierała się nie tylko na wspólnych zainteresowaniach literackich, ale także na w zajem nej życzliw ości, solidarności w sprawach trudnych i chwilach radości.

Ju ż w październiku 1883 roku M iriam składał swemu M istrzow i po raz pierwszy de­ klarację w iernej i szczerej przyjaźni, w yrażając gotow ość ujęcia się za nim w potrzebie (12 X 1883). W listopadzie tego roku słał przyjacielow i serdeczne gratulacje z powodu na­ rodzin pierwszego dziecka — córki M ilady. D zieląc z nim szczęście, pisał w uniesieniu:

N ajserdeczniejsze m oje życzenia zechciejcie oboje Państw o przyjąć z powodu urodzin córeczki. O by się dobrze chowała i była rodzicom w życiu pociechą. Pod uczuciem szczerej radości, ja k ą mi sprawiła w iadom ość o tym ważnym zdarzeniu w rodzinnym życiu D rogiego Pana, napisałem wiersz: Pierw sze

dziecię3", który ośm ielam się pośw ięcić Panu w dowód m ego najgłębszego

szacunku i niezm iennej życzliw ości (4 X 1 1883).

Listy z lat osiem dziesiątych obok inform acji zawodowych zawierają niezm iennie życzli­ we pytania o zdrow ie bliskich V rchlickiego (żony i córeczki) oraz cieple pozdrow ienia „dla całego dom u Szanow nych Państw a” (2 IV 1884) lub „wyrazy szczerej przyjaźni dla całej rodziny” (17 X I 1884). Pojawiają się też w nich czasem akcenty osobiste, ja k przyznanie się M iriam a do tęsknoty za „m iłym i serdecznym słow em ” drogiego przyjaciela (2 V 1884) w sytuacji, kiedy długo nie otrzym yw ał od niego odpow iedzi, albo je g o czuła reakcja na przysłaną fotografię malutkiej M ilady:

C o też to będzie za zdrowe dziecko, bo ju ż dzisiaj taka tluścioszka. Z rysów twarzy (o ile te się ju ż ukształtow ały) podobna — zdaje mi się — nieco do

,n P o e m a t M i r i a m a ukazał się w7 „K ło sac h " 188 4 n r 967. Z osta ł też p r z e tłu m a c z o n y (przez J . V. Sladka) na j ę z y k czeski.

(13)

2 5 6 Grażyna Legutko

Pana. W każdym razie za tak m iły podarunek proszę ją ode m nie serdecznie ucałow ać (28 V I 1884).

O przesyłaniu gorących ucałow ali M iladzie (nazyw anej konsekw entnie „małą przyja­ ció łk ą”) M iriam zawsze pam iętał, a kiedy V rchlickiem u urodziła się druga córka (1890), nie zapom inał także i o niej. G ratulow ał mu rów nież m ęskiego potom ka, o którego narodzi­ nach dow iedział się od J . M achara w lutym 1892 roku.

N iekiedy Przesm ycki zwierza! się przyjacielow i ze swych życiow ych planów lub oso ­ bistych trosk, na przykład z zam iaru podjęcia studiów filo zoficzn ych bądź socjologicznych na któ rym ś z zagranicznych uniw ersytetów (17 X I 1884), czy też nie krył zm ęczenia z p o­ w odu przygotow ania do egzam inów końcow ych na wydziale prawa:

W iosna tak cudna, ja k dawno nie pam iętam , dnie śliczne, w ieczory jeszcze piękniejsze — a ja siedzę w pokoju i porów nyw am paragrafy. C ieszę się na m yśl, że w przyszłym roku już tak w iosny nie stracę (...). D ziś zza szyb tylko w idząc zieleń i słońce, w zdycham , lecz pocieszam się m yślą, że je d e n z przy­ ja ció ł m ych, którego najw ięcej kochani i którem u najlepiej życzę, tj. Ty, że

używasz je j szczęśliw ie (3 IV 1885).

O d kw ietnia 1885 roku korespondencyjne w ięzy przyjaźni zaczęły ulegać w yraźnem u zacieśnieniu, od tego bow iem czasu M iriam zwracał się do czeskiego poety używ ając fa­ m iliarnej form y „ty” i ograniczył tytulaturę do (najczęściej używ anego) zw rotu: „Kochany Przyjacielu m ó j!”, opuszczając epitet „szanow ny”. Listy podpisywał odtąd dość często for­ m ułą świadczącą o dużej zażyłości, w stylu: „Twój na zawsze. Z . P rzesm ycki”. Zw ierzał się coraz śm ielej z w yczerpania, rozdrażnienia, apatii, znudzenia studiam i praw niczym i albo też z niepokoju o losy rodaków uciskanych przez władze zaborcze ( 8 X 1885). N apięte sto­ sunki polityczne „Kraju P rzyw iślańskiego” były pow odem je g o czarnow idztw a. Szczytna i pełna optym izm u idea panslawistyczna, w którą do tej pory w ierzył, okazyw ała się coraz bardziej utopijna — zrozpaczony pisał do przyjaciela:

Jesteśm y teraz skałą, w którą w szystkie biją burze i pioruny. Z je d n e j strony Bism ark, to dziwaczne w X I X w ieku zjaw isko barbarzyństw a średniow iecz­ nego, z drugiej bracia (!) Słow ianie, którzy słow em najdaw niej i najsilniej w o ­ ju ją na korzyść braterstwa w szechsłow iańskiego, a czynem najw ięcej przy­ czyniają się do rozw iania tej m rzonki. (...) O strasznie źle u nas! Ź le — i ani cienia nadziei, że będzie lepiej. Z w ątpienie ogarnia najod w ażniejszych... (6 IV 1886).

(14)

Mistrz — przyjaciel — inspirator. Jarosław Vrchlicki w oczach Zenona Przesmyckiego (Miriama). 257

N ic bierz mi za złe, żem taki posępny list napisał, ale to zwyczaj człowieka w ynurzać się przyjacielow i. To lżej (6 IV 1886).

M im o iż zakończenia listów M iriam a z drugiej połow y lat osiem dziesiątych (w rodzaju: „szczerze oddany”, „wierz zawsze w mą niezm ienną, życzliwą przyjaźń”, „oddany sercem na zawsze”) nie wydają się czystą konw encją lub kurtuazyjnym li tylko w yrazem sym pa­ tii, to całkow ite zaufanie do przyjaciela zdaje się niekiedy problem atyczne — w tedy na przykład, gdy dość enigm atycznie m otyw ow ał swe odejście z redakcji „Życia”, w yjaśniając V rclickiem u, że ustąpił ze stanow iska kierow nika literackiego ze względu na „obow iązek służby w ojskow ej” (19 IV 1889)j l .

W wielu listach odnajdujem y ponadto szczere zainteresow anie zawodowym i proble­ m am i V rchlickiego. Przesm ycki wyrażał swój solidaryzm z M istrzem w wielu trudnych sytuacjach, ja k wówczas, gdy krytyka literacka zarzucała czeskiem u poecie nadm ierny ko­ sm opolityzm i zanik uczuć patriotycznych (3 IV 1885). Kiedy indziej cieszył się z nim i gra­ tulował mu serdecznie, na przykład w m om encie utw orzenia w Pradze Akadem ii N auk i S z tu k i m ianow ania V rch lick ieg o jej członkiem :

W ierzę m ocno, że gdy Ty w' niej będziesz, Akadem ia ta nie będzie instytucją drzem ania i przesądów, ja k paryski przybytek nieśm iertelności. P rzyjm ij ser­ deczne uściśnienie dłoni! (17 V 1890).

W sierpniu 1891 roku poznał w reszcie V rchlickiego osobiście (po 9 latach znajom o­ ści korespondencyjnej!). O dw iedził go w Pradze przy okazji otw arcia wystaw y światowej. D ziękow ał mu „za życzliwe, cieple, serdeczne przyjęcie”, które — ja k zapewniał: „Wierzaj, proszę, iż nie w yjdzie mi ono nigdy z pam ięci i serca” (25 V III 1891). By sprawić przyjacie­ lowi przyjem ność, zaczął od końca 1891 roku pisać do niego listy w ję z y k u czeskim .

Przeobrażenia ucznia

Po upływ ie przeszło dwóch lat od początkow ego m om entu zawarcia znajom ości kore­ spondencyjnej w listach M iriam a zaczynają się pojawiać zalążki je g o przyszłych poglądów estetycznych. K ształtujący się z w olna krytyk dzielił się z „drogim przyjacielem ” swoim i przem yśleniam i na tem at obecnych w literaturze w spółczesnej tendencji realizm u, które

11 W o f i c ja l n y m liście p o ż e g n a ln y m z dnia 1 c zerw ca 188 8 rok u, o p u b li k o w a n y m w n u m e r z e 2 2 „Życia", re dak tor m ó w i ł z kolei o „n iezależn ych od siebie ok olic znośc iac h". W notatce, za m iesz c zone j w Ruchu.

K alen d a rzu encyklopedyczn ym na rok 1889 (s. 154). re zygn ację m o ty w o w a ł „n aw ałem inn yc h zajęć o b o ­

wiązk ow ych ". W k oresp on den c ji zaś z bliską mu w ów czas Z o t ią T rzeszc zk o w sk ą sug erował wyraz'nie. iż nasilające się n ie p o ro z u m ie n ia z w y daw cą (T. P ap roc k im ) do p ro w ad ził y go do kapitulacji i rozstania się z pism em .

(15)

258 Grażyna Legutko

zabijają zdolność odczuwania w ielkiej rom antycznej poezji i w konsekw encji prowadzą do postrzegania je j w kategoriach błahych m arzeń, odryw ającycłi um ysły od rzeczyw istości. W yznaw ał z goryczą:

C o piszesz, drogi Przyjacielu, o rozw ijających się u W as tendencjach reali­ zm u, jest jak b y pow tórzeniem tego, co się u nas dzieje. (...) prawi się w'iele 0 naszych w ielkich poetach: M ickiew iczu , Słow ackim i K rasińskim (Shelleya lub H u go m ało kto zna porządnie), lecz w gru ncie w iększe pow odzenie ma byle ja k i w ierszyk hum orystyczny z „M u chy” lub „K olców ”, od najpow aż­ niejszego utw oru. Sm utne to signum teniporis (2 6 IV 1885).

O stro krytykow ał tez tw órców schlebiających gustom ogółu, czyniących tłu m sw oim bożyszczem ; potępiał artystów -salonow ców , dow cipnych i m iłych, lecz bez w yższego p o­ lotu, nie zapuszczających się „myślą w głębie palących zagadek bytu w szecliludzkości” (16 V III 1885). Zaliczając V rchlickiego w poczet „wieszczów o w ielkiej ducha głębi”, stw ier­ dzał, iż me mogą oni:

znaleźć łaski u tych, którzy się ubiegają za w ierszykam i okolicznościow ym i 1 piszą (uważając to za swre chcfs-doeiw re) dow cipne m onologi w ierszow ane dla pierwszych naiwnych naszej sceny. G dyby poezja od dziś miała być taką, ja k ą oni chcą głosić, pierwszy plunąłbym na je j oblicze. D zięki losom — oni m iną i przejdą, ja k to robactw o, które lew strząsa z swej grzywy, a ona wielka i święta zawsze prawych znajdzie ofiarn ików (16 V III 1885).

R efleksje powyższe ujaw niają in nucc podstaw owe kom ponenty późniejszego system u estetycznego M iriam a, takie ja k : kultyw ow anie tradycji rom antycznej, walka o sztukę au­ tonom iczną i antyutylitarną, bunt p rze ciw je j kom ercjalizacji, wiara w nieprzem ijającą w ar­ tość w ielkiej poezji. W tym sam ym liście (z 16 V III 1885) Przesm ycki form ułow ał ponad­ to własne sądy na temat w spółczesnej krytyki literackiej. Z arzucał krytykom koteryjność, w zajem ną adorację stanow isk, niesam odzielność ocen, w końcu — nieu ctw o32.

N a podstawie lektury listów z czasu redakcji warszaw skiego„Życia” m ożem y zobaczyć, ja k zm ieniała się powoli relacja u czeń -m istrz. Przesm ycki ja k o redaktor literacki nabywał dośw iadczeń, które powodowały, że zaczynał coraz częściej w ystępow ać w roli partnera star­ szego o osiem lat kolegi. N arzekając na trud pracy redakcyjnej (kłopoty z cenzurą), pisał:

32 E c h a tych w czes n ych po gląd ów o dezw ą się z całą w y razisto śc ią w cyklu c ięty ch fe li e t o n ów J a n a Ż agla (pseud. P rz e sm y c k ie g o ) H a rm on ie i </ysoiian.se, op u blik o w an y ch w 1891 ro k u na lam ach „Św iata" (w n u m e ­ rach: 1 -1 5 z p rze rw am i).

(16)

Mistrz — przyjaciel — inspirator. Jarosław Vrcl11 icki w oczach Zenona Przesmyckiego (Miriama). 259

U nas czasopisma wszystkie stały się poniekąd dziennikam i, chw ytającym i tylko to, co na czasie, a literaturę piękną w poważnym słowa znaczeniu zosta­ w iającym i zupełnie na boku. R zecz prosta, że w skutek takiego a nie innego zapotrzebow ania, tacy a nie inni w ytw orzyli się w spółpracow nicy. Z akła­ dając czasopism o czysto literackie z zupełnie odrębnym program em , muszę dopiero w yrabiać sobie w spółpracow ników , w'skazyw7ać, objaśniać, w ybierać tematy, dawać plany i schem aty itp., je d n y m słowem , muszę pracować za kil­ ku (30 111 1888).

Nadal uwTażnie czytał utw ory oryginalne V rchlickiego i wyrażał w listach pochw ały na ich tem at (na przykład Spór o duszę i Z łon iki epopei uznał za „piękne”, dram at N ad przepaścią obiecyw ał „zużytkow ać” — 29 V III 1887; lektura D ziedzictw a Tantala i Barwnych skorupek stała się dlań „ucztą duchową”, a Z łoty proch dow odził, iż duch tw órczy M istrza „potężny coraz w yżej i dzielniej wzlata w dziedzinie sztuki" — 3 0 III 1888). C h o ć publikował ich tłum aczenia na łam ach swojego pism a33, nie towarzyszył im je d n ak , ja k w latach ubiegłych, żaden artykuł popularyzujący tw órczość niedaw nego nauczyciela.

Początki dem itologizacji autorytetu M istrza związane są zatem z kształtow aniem się dojrzałości estetycznej Przesm yckiego i narodzinam i profesjonalnego krytyka. W yraź­ ną ju ż zm ianę stosunku M iriam a do V rchlickiego ujawniają listy z lat 1 8 8 9 -1 8 9 2 , pisane w czasie w ojaży zagranicznych autora M aeterlincka. Był to etap je g o sam odzielnych inicjacji literacko -krytyczn ych , czas osobistych kontaktów ze środow iskam i artystycznym i Europy Z achod niej, bezpośredniego poznawania najnow szych osiągnięć w dziedzinie sztuki i lite­ ratury, okres niezw ykle ow ocny pod w zględem intelektualnym 34.

N a początku pobytu w Paryżu (przybył tu po raz pierwszy w m arcu 1889 roku) stosunek Przesm yckiego do tw órczości przyjaciela byl jeszcze pełen nietajonego entuzjazm u. Z am ie ­ rzał przekładać z każdej je g o nowej książki choćby po parę ustępów (19 IV 1889); planował też zebrać w szystkie swoje dotychczasow e tłum aczenia utw orów V rchlickiego i wydać je w osobnym tom ie (19 IX 1890). Pilotow ał rów nież druk przekładów w pismach krajowych

33 W 188 7 roku za m ieśc ił w „Ż yciu" (nr 5) R om an cę, z n ajn o w szeg o zbio ru M otyle wszystkich b a rn 1, o k t ó r y m pisał w cześn iej: ..M otyle wszystkich b a n i’ są prz eślicz ne. R om an ca, ro zpoc zyn ają c a cy k l ich dr ug i, zachw yc iła m n i e " ( 2 4 X I I 1886 ): w n u m e ra c h 2 2 - 2 4 — M łod ość O rfeu sza (p o e m a t z P erspektyw ); zaś n u m e ra c h 4 5 - 4 7 — je d n oakto w ą k o m ed ię D o życia. W d r u g i m ro c z n ik u pisma ukazał się tylko j e d e n M ir i a m o w s k i prz e­ kład wiersza P ogrzeb A la ry k a . z c yklu P oem atu epiczu e ( 1 8 8 8 nr 4).

34 T e r m i n o w a n ie „u o b c y c h " w y ty c z y ło k ie r u n e k tr w a ły m fa s c y n a c jo m M i r i a m a oraz zapro c en to w ało j e g o sz czeg óln ą ak t y w n o ś c i ą translatorską i kryty cz n olite rack ą. T o w łaś n ie w t y m czasie dok onał sw ych n aj­ lepszych przekładów , a także napisał pioniersk ie studia m o n o g ra fi c z n e . T o rówmież w t y m ok re sie w y k r y ­ stalizował się j e g o d ojr za ły św iatopogląd este ty cz ny (uznał sy m b o liz m za n ajp łodn iejsz y kie r u n e k nowej sztuki) i sy st em k r y ty c z n y (k tó re go m anifest acją byl m ię d z y in n y m i cykl sł y n n y c h artyk ułów7 H arm on ie

i dysonanse z 1891 ro k u, i nicju ją cy w Polsce n o w y spo só b myś lenia o literaturze i kryty ce ), u m o żliw iają c y

(17)

260 Grażyna Legutko

— donosi! przyjacielow i na przykład o publikacji Epilogu (z tom u Ogród zaczarow any) i P o­

ezji prozą (z tom u B arw ne skoru p ki)'3 albo obiecyw ał rychły przekład trzyaktow ego dram atu Uszy Miciasa („K om edyjka Tw oja je s t prześliczna, przełożę ją , ja k tylko czasu trochę złapię”

— 19X 1 1 890)36. Z nacznie bardziej interesow ały go je d n a k w tym czasie przekłady V rchlic- kiego z poezji w łoskiej i francuskiej, ponieważ — ja k pisał z odrobiną zarozum iałości:

sam badam oba te piśm iennictw a. W danej chw ili z ciekaw ością rozpatruję się w tw órczości V erlainea i M allarm ego. O rygin aln e to rzeczy, ale zdaje m i się, że zostaną od osobnione: szkoły, epigonów ten rodzaj nie stworzy. D ekad en ­ tyzm i sym bolizm — w edług m nie — szkołą żadną nie je s t (19 IV 1889).

O d 1890 roku słał do czeskiego poety listy z W iednia, gdzie zgłębiał nauki filo zoficzn e i przygotow yw ał rozprawę doktorską. W yrażał w nich niezm ienny podziw dla „kolosal­ nej d ziałalności” artystycznej V rchlickiego, w obec której wydawał się sobie „próżniakiem strasznym ” (17 V 1890). D ziękow ał za przesłane mu Freski i gobeliny i inform ow ał, że wysłał 0 nich sprawozdanie do „Świata” (1 II 1 8 9 l ) 37. C oraz rzadsze pisanie listów usprawiedliw ia! „nawałem ro boty” i egzam inam i d oktorskim i (1 9 X 1 1890), zaś „telegraficzny styl” n iek tó­ rych — „tysiącem zajęć, od których w głowie się wrprost k ręci” (28 III 1891).

W 1891 roku autorytatyw nie inform ow ał czeskiego poetę, że krytyka literacka w Polsce je s t „prawie zerem ”, i polecał mu czytanie felietonów Jan a Żagla H arm onie i dysonanse, pu­

blikow anych w „Sw iecie”, będących „wielką arm atą w ycelow aną w banalność, zdawkowość 1 próżnię w ew nętrzną naszych stosunków literackich i krytycznych” (1 II 1891). Sugerow ał także byłem u M istrzow i, ja k ma postrzegać w artość pracy niektórych polskich literatów: A ntoniego Langego ocenia! ja k o zdolnego poetę (choć „przepojonego w pływ am i sym boli­ zm u”, 1 II 1891), A ndrzeja N iem ojew skiego ja k o „w ierszoroba” (13 V 1891), zaś Bronisław a G rabow skiego — którego nigdy nie szanował — osądzał ja k o pisarza pozbaw ionego zupeł­ nie talentu poetyckiego (13 V 1891).

35 „K r aj" 1 889 nr 3.

Przekład U szów M idasa zam ieśc ił na l a m a c h „Świata" w 1891 r. (nr 1 -9 ) . K o m e d i ę tę w yda l o s o b o w K r a ­ kow ie w 1891 ro k u i przesiał V r c h !i c k ie m u z W i e d n ia wraz z listem z 13 V 1891. D o przekład u w „Ś w ie c ie ” dołącz ył „notę k o ń c o w ą ” (nr 9. s. 2 0 8 - 2 0 9 ) . która obra zu je z m ia n ę na staw ienia P r z e s m y c k ie g o do t w ó r ­ cz ości c zesk ieg o przyjaciela — u sy tu ow ał ją b o w i e m na j e d n y m planie z n asy coną w i z j o n e r s t w e m poezją J . Z ey era .

,7 Z o b . „Św ia t” 1891, s. 9 9 - 1 0 0 . Ó w zbiór p o e m a t ó w epickich po st rzeg ał j a k o n o w y etap wie lk ie j „legen­ dy w i e k ó w ” (k tórą czeski poet a roz poc zą ł w D uchu i św iecie, a k o n ty n u o w a ł w P erspektyw ach i U łom kach

ep op ei), j a k o w y ra z fi lozofii e w o lu c jo n is ty c z n e j, d o w ó d w iar y w z w y c ię s tw o ducha nad materią i m iło śc i

nad rozpaczą. W za koń c zen iu rece nzj i za m ieśc ił tłu m a c z e n ie epilogu t r e s k ó ir i g o b elin ó w — Sybiłle M ich ała

A n io ła . C z t e r y inn e p oem aty z te go zbio ru (tia r a ut i M aru t, L eg en d ę o św. J u lii, G o b elin m arkizy , S p ó r o duszę)

(18)

Mistrz — przyjaciel — inspirator. Jarosław Vrchlicki w oczach Zenona Przesmyckiego (Miriama)... 261

C iekaw y byl rów nież opinii V rchlickiego na tem at sw ojego studium o poezji belgijskiej i M aeterlincku. Pisa! nieskrom nie: „Jest tam w iele szczegółów nowych i ciekaw ych" (1 II 1891). Rozprawa M iriam a o w spółczesnej literaturze belgijskiej (ukazująca się w „Sw iecie” od lutego 1891 roku) stała się, ja k w iadom o, jed n y m z pierwszych m anifestów m o d erni­ stycznej sztuki, w yjaśniających genezę i istotę sym bolizm u38. Przy okazji m ozolnej pracy nad rozbiorem dzieł M aeterlincka Przesm ycki dzielił się ze starszym kolegą w rażeniam i z lektury najnow szych dzieł belgijskiego twórcy. Pisał o Ślepcach z entuzjazm em :

C zy czytałeś je g o Les A reugles} Dla tych darow uję mu i Puszczę dziew iczą

w Serres chaudes, i m anierę K siężn iczki Maleny. C i N iew idom i są — w edług

m nie — arcydziełem . Szeroki, świat ogarniający sym bol zdumiewa prostotą zew nętrznej swej postaci a w ew nętrzną głębią olbrzym ią. Rzecz znakom ita (4 III 1891).

O Ślepcach dyskutował z przyjacielem jeszcze pod koniec 1891 roku, kiedy krytykow ał pow ierzchow ne opinie O ctav e’a M irabeau na tem at M aeterlincka (z „Le Figaro”), a także w yjaśniał, ja k rozum ie pojęcie sym bolu (27 X 1 1 1891). Inform ow ał go rów nież o publikacji własnych tłum aczeń dramatów Belga: Siedmiu księżniczek oraz Pelleas i M elisandc, które zo­ bow iązyw ał się przesłać do Pragi.

K olejne listy z roku 1891 pokazują, w ja k i sposób drogi czeskiego m istrza i niedaw nego ucznia zaczynały się powoli rozchodzić. D ziało się tak głów nie dlatego, że sym boliczna po­ ezja M aeterlincka nie cieszyła się szczególną sympatią V rchlickiego, natom iast pochłaniała bez reszty pasje M iriam a. Pogłębiając w światow ych stolicach sztuki m odernistycznej swą erudycję literacką, czul się coraz lepszym znawcą literatury europejskiej (zwłaszcza francu­ skiej). Poczucie owo w zm ocniła w nim propozycja w ygłoszenia cyklu odczytów złożona przez zarząd Tow arzystw a Biblioteki Polskiej. R elacjonow ał tę sprawę V rchlickiem u:

Stow arzyszenie polskie w W ied niu: Biblioteka Polska zaprosiło mię do w y­ głoszenia paru odczytów o nowej poezji francuskiej. R ozłożyłem rzecz na trzy części. K onferen cję pierwszą o ogólnych pierw iastkach w spółczesnej

w N i e k t ó r e fr a g m e n ty rozpr aw y o M a e t e r li n c k u uja wn iają d c w alo r y zac ję au torytetu V rch lic kieg o, polega­ ją c ą na sy t u o w a n iu się P rz esm y c k ieg o w roli literackiego partnera cz esk ieg o M istr za, a n awet j e g o p o l e m i ­ sty. U stala jąc na przykład zakres w p ły w u poez ji B a u d e la ir e a na m ło d y c h tw ó rc ó w belgijs kich , p o l e m i z o ­ wał z V rc li li c k im — autore m rozb ioru P arnasu M ło d ej B elgii — któ ry na zyw ał p o e t ó w belgijsk ich uczn iam i B a u d elaire a. N i e zgadzając sic z tą opinią, pisał: .,| V r c h li c k i | za po śpies znie przysądza w s z y s tk im p o e t o m belg ijsk im zu p ełną j e d n o ś ć inspiracji i tw ierdzi, iż w y ją w sz y m a łe odcien ie, w s zysc y obracają się w g ra­ nic ach B au d e la ire 'owakiego na św iat poglądu. (. .. ) tak nie jest. Ba u del aire 'y zm byl dla plejady belgijskiej p u n k t e m w y jś c ia tylko, b o d ź c e m , k tóry rozbu dził d zie dziczn e, aż od Van Eycka i M e m l i n g a m ogąc e się datować, w łaśc iw o śc i" — Z . P rzesm y c k i, M aurycy M aeterlinck. S tan ow isko jego w literaturze belgijskiej i p o ­

(19)

2 6 2 Grażyna Legutko

poezji francuskiej m iałem przedwczoraj. W następnej będę m ów ił o rom an­ tyzm ie aż do Leconte de Lisle’a i Baudelaire'a, w trzeciej od Parnasistów do dni ostatnich. Z d u m iałem się, odebrawszy zaproszenie. N ie spodziew ałem się, aby ludzie u nas je szcze chcieli słuchać o poezji, taka w ogóle je s t apatia. Ale skoro chcą, je fais de mon m ieux, starając się im uprzystępnić te tak różne od lektury R ibota, O lm eta eteonsortu rzeczy. Zdaje m i się, że takie konferencje czasem wiele zrobić mogą (4 III 1891).

E w olucję stosunku M iriam a do V rchlickiego — polegającą na od w róceniu dotychcza­ sowych ról (uczeń ustawiał się coraz częściej w pozycji inform atora i nauczyciela) — o b ­ serw u jem y je sz cz e w yraźniej w roku 1892, kiedy m łodszy kolega z Polski, w zbogacony 0 dośw iadczenia paryskie, zaczął w sposób m entorski udzielać czeskiem u przyjacielow i konsultacji dotyczących M aeterlincka (podawał mu na przykład nieznane szczegóły b io -1 bibliograficzne) czy francuskich czasopism sym bolistycznych — ja k o najlepsze organy now ego ruchu polecał autorytatyw nie „M ercure de Fran ce” oraz „Entretiens politiques et littéraires”, z rezerwą m ów ił zaś o „La P lu m e” i „Ecrits pour l’a rt”. W yjaśniał, ja k należy pojm ow ać najw ażniejszy kieru nek literatury w spółczesnej — sym bolizm :

Sym bolizm je s t to w szechobecne poruszenie, każdy wszak inaczej pojm uje sym bol i je g o fu nkcję w poezji. In dividu alité— voilà le motl Sym bolistą nazy­ wa się M oréas, sym bolistą — de Regnier, sym bolistą — M o n ce , sym bolistą — K aim , sym bolistą — M aeterlinck etc. etc., a cóż m iędzy nim i znajdziesz w spólnego (11 II 1892).

N iezu pełnie się zgadzał też z układem i zaw artością m erytoryczną opracow yw anego w tym czasie przez V rchlickiego drugiego tom u Antologii poetów francuskich. Sugerow ał, że zam iast m ylącego podziału historycznoliterackiego, ja k i chciał zastosow ać V rchlicki, „lepiej byłby zestaw ić poetów w7 porządku alfabetycznym (...) lub ch ronologicznym ” (11 II 1892).

Dekonstrukcja legendy Mistrza

W raz z upływ em czasu i osiąganiem przez M iriam a dojrzałości artystycznej postawa bezkrytycznego uw ielbienia w obec M istrza zm ieniła się w sposób zasadniczy. N a zm ia­ nę tę w p łynęły nie tylko doświadczenia literackie nabyte w Paryżu i W ied niu, ale także nowe fascynacje personalne. W Paryżu poznał osobiście Juliusza Z eyera, o czym donosił z entuzjazm em V rchlickiem u w liście z 17 V 1890. Podczas kilkakrotnych w izyt w „Sam ot­ n i” Zeyera (w W odnianach) zawarł znajom ość z je g o przyjaciółm i: O to k arem M o k ry m , fanatycznym w ielbicielem tw órczości Słow ackiego, i Franciszkiem H eritesem , now elistą i poetą z kręgu „Luinira”. O czarow anie ezoteryczną tw órczością Zeyera spowodowało w krótce, że zam ienił autorytet V rchlickiego na niesłabnący odtąd podziw dla autora Króla

Cytaty

Powiązane dokumenty

i wcielony do 56 pp (wadowickiego), ukończył szkołę ofi cerów rezerwy i walczył na froncie włoskim. oraz ofi cer gazowy 12 pp. Ukończył Wojskową Szkołę Ga- zową w

The aim of the paper is to identify the determinants of change of major production factors in agricultural holdings (i.e. arable land size, labour capital, head of basic herd

Oddawał się tej pracy z pasją i właściwym sobie poczuciem odpowiedzialności jako kierownik grupy szkoleniowej, członek komisji egzaminacyjnej dla aplikantów

Stopniowo realizo­ wany kierunek polityki kadrowej wy­ tyczonej przez Krajowy Zjazd Adwo­ katury, {»legający na pozyskiwaniu przede wszystkim z własnej aplikacji

• Reprints of the 1st (1996) International Deep-Ocean Technology Symposium and Workshop • Proceedings of the 1st (1991) International Offshore and Polar Engineering Conference

Ľ o najlepszych części rozprawy należy omówienie problemu lokacji Opola, bynajmniej nie łatwe ze względu na niejasne informacje źródeł. Zasługą autora jest,

21 Przykładowo, analizując procedurę odwoławczą w ramach systemu realizacji Regional­ nego Programu Operacyjnego (RPO) Warmia i Mazury na lata 2007-2013, różnice

Sens tekstów tego proroka ogranicza on jednak tw ierdzeniem , jakoby korzystanie z dóbr zbaw ienia i Przymierza było specjalnym przyw ilejem Izraela a nié