Grażyna Legutko
Mistrz - przyjaciel - inspirator :
Jarosław Vrchlicki w oczach Zenona
Przesmyckiego (Miriama) w świetle
korespondencji z lat 1883-1901
Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 11, 245-266
TMPnS
Seria X I 2005Grażyna Legutko
M istrz — przyjaciel — inspirator. Jarosław Vrchlicki
w oczach Zenona Przesmyckiego (M iriama)
w świetle korespondencji z lat 1883-1901
T
rwająca prawie dwadzieścia lat (z przerwami) korespondencyjna w ym iana myśli Zenona Przesm yckiego z Jarosław em V rchlickim 1 rozpoczęła się w roku 1883, kiedy Przesmycki był nieznanym nikom u w literackim świecie studentem prawa U niw ersytetu Warszawskiego, aV rchlicki (właśc. Em il Bohusz Frida) — niezwykle popularnym (nie tylko w Czechach) poetą i dram aturgiem , członkiem kosm politycznego ugrupowania poetyckiego skupionego wokół czasopisma „Lum ir”, płodnym tłum aczem i krytykiem otw artym na literaturę euro pejską, przybliżającym ją swym rodakom przez translacje i liczne studia komparatystyczne. Finał korespondencyjnej znajom ości przypadł zaś na m om ent objęcia przez M iriam a redakcji ekskluzyw nej „C him ery'’ i osiągnięcia szczytu kariery literackiej, w przypadku Vrchlickiego — na czas odsunięcia się pisarza od głównego nurtu życia kulturalnego Czech.1 P od dan y interpretacji material ep ist ologra tic zn y o b e j m u je 6 0 l i s t ó w Z . P rz e sm y c k ie g o do J. V rch lic kieg o: 43 listy (z lat 1 8 8 3 - 1 8 9 1 ) są pisane po polsku , 17 listów (z okresu 1 8 9 2 - 1 9 0 1 ) — po cz esk u. W pierwszej p ołow ie lat osi em dziesią tyc h c zęsto tliw o ść listów jest na jwiększa, n a jm n ie js z a zaś u schy łku lat d z i e w i ę ć dziesiątych. W y k az zachow any ch listów z poszc zególn yc h lat przedstawia się na stępująco: 1883 — 6 listów; 1 8 8 4 — 13: 1885 — 8: 1 886 — 4; 188 7 — 2; 1 8 8 8 — I: 1889 — 2; 1890 — 2: 1891 — 6; 1892 — 3; 1893 — 4 ; 1894 — 4; 1895 — 2; 1896 — brak; 1 8 9 7 — 1: 1898 — bra k: 1 8 9 9 — 1; 1901 _ 1.
Listy M i r i a m a do V rc h li c kieg o nigdzie dotąd nie były o m a w ia n e w całości. N a ich nie któ re fr ag m en ty p ow oł y w ali się badacze stos u n k ó w p o l s k o - c z e s k i c h , up .: |. M a g n u s z e w s k i, S tosu n ki literackie p o ls k o -c z e s k ie
w końcu X I X i na p o czą tk u X X w ieku , Wroclaw7 1951: J . Slizinski, Z korespondencji m ięd zy cz eskim i a p o lsk im i literatam i. jM a ter ia ly j, „P rzegląd Z a c h o d n i " 1951 nr 3/4 , a także inter pr et atorz y tw ó rc z o śc i M i r i a m a , np.
E. K o r z en ie w sk a — autorka d w u t o m o w e g o (1 yboru pism krytycznych Z . P rz esm y c k ieg o ( K r a k ó w 1967); B. Ki k, M iriam . O pow iesY biograficzn a. Warszaw a 1980; Ci. L e gu tko, Z en on P rzesm ycki (M iria m ) — propagator literatury europejskiej, K ielc e 2 0 0 0 ) .
246 Grażyna Legutko
Z achow ane w archiw um C zeskiej A kadem ii N auk w Pradze rękopisy 60 listów P rze sm yckiego do Y rch lickiego2 pokazują ciekawą ew olucję stosunku M iriam a do czeskiego tw órcy: od pełnej entuzjazm u, bezkrytycznej fascynacji je g o tw órczością oryginalną i prze kładową — poprzez przyjacielską zażyłość, dopuszczającą m ożliw ość polem iki z poglądam i estetycznym i M istrza — do odw rócenia dotychczasow ych ról (były uczeń przejm uje fu n k cję nauczyciela).
„Wieszcz Słowiańszczyzny”
Fascynacja postacią W ch lickiego w ynikała z zainteresow ań P rzesm yckiego kulturą słow iańską, które realizował z m łod zieńczym zapałem ja k o członek akadem ickiego K ółka C zesk o -Sło w iań sk ieg o . Fascynacja ta nie była niczym w yjątkow ym na tle ogrom nej p o pularności czeskiego tw órcy w Polsce3. Początkow e listy do zam ieszkałego w Pradze poety (najczęstsze w trzech pierw szych latach — zachow ało się ich aż 27) dow odzą, że byl on dla zapalonego czechofila podw ójnie „atrakcyjny’': ja k o tw órca oryginalny i ja k o pośrednik w poznaw aniu literatury europejskiej (głów nie francuskiej i w łoskiej). R eflek sje zawarte w tych w łaśnie listach konstruują swoistą legendę M istrza, który jaw i się ja k o w yrocznia w sprawach literackich. Padają określenia w stylu: „wieszcz Słow iańszczyzny”, „genialny poeta w spółczesności”, „czarodziej pieśni”, „tytaniczny duch” etc. Pierw szy list (z początku
1883 r.) otw iera sonet, w którym m łody Przesm ycki w yznaje w egzaltow any sposób:
M istrzu ! Ja m C ię odszukał w przedw iecznej nicości, (...) Tyś ja k B óg m i się zjawił w prom ienistych zorzach, (...) O M istrzu ! C iebie w ieszczem uznają narody.
U tw o ry V rchlickiego były dla studenta prawa, o w yraźnie literackich inklinacjach , ist nym objaw ieniem . D ziałając nań „w ja k iś dziwny, niep ojęty sposób” (1 9 X 1 1883), „głębo
2 R ę k o p is y listów M i r i a m a po c h o d zą zc zb io ró w T o w a rz y s tw a Ja rosł aw a V rc h li c k ieg o , p r z e c h o w y w a n y c h w a r c h i w u m li te rack im C z e s k ie j A k a d e m i i N a u k w Pradz e — U stav pro ćesk e literatur y n r 9 zkć sav. K o r z y s t a m z m i k r o f il m u ty ch że rę k o p isó w zn ajdu jąceg o się w B i b li o te c e I B L P A N w W ars za w ie, sygn.
743. klatek: 2 3 4 . '
3 Twó rczos'ć V rc h li c k ieg o stała się w Polsce w latach osi em dzies ią tyc h X I X w ie k u nie m al p r z e d m io te m ku ltu . J e j pop u la r yzac ję zainicjo w ał W. G a s z t o w t t paryską prelekcją w y g ło sz o n ą w 1881 ro k u na p o sie d z e niu T o w a rz y stw a H i s t o r y c z n o - L i t e r a c k i e g o , zak o ń c zo n ą owacja z g otow an ą V rc h lic k i e m u przez ko lonię polską w m o m e n c ie , gdy cz es ki tw órca przy był do Paryża. E c h a o w e g o w y d arze n ia sz ybk o dot ar ły do k r a j u . M ł o d y P rz e s m y c k i , ulegając o g ó ln ej fascynacji, w y głosił w „C ze skiej B e s e d z i e ” w W ar sz aw ie o d c z y t na
t e m a t po ezj i Vrc h lickieg o. N a lam ach polskiej prasy pisan o o t w ó r c y D u ch a i św iata szer oko. W a r t o prz y pomnieć: art yku ły: W. G a szto w tta ( O poecie I n hlich iin ..., „Przegląd P olsk i" 1 8 8 1 - 1 8 8 2 , t. 1, s. 9 3 i nast.), L. S. K o r o ty ń s k ie g o („T yg odn ik P o w s z e c h n y " 1883, s. 614), J . F. Ga js lera (\'rciilicki w p r z e k ła d z ie p o lsk im , „ P ra w d a” 1884 nr 51. s. 6 0 6 - 7 ) . M . K o n o p n ick ie j („ Ś w i t” 1885 , 1 s. 147) cz y S. D u c h i ń s k i e j (B o h u sz F rid a , „T y g o d n ik M ó d " 1888 nr 2 - 3 ) .
Mistrz — przyjaciel — inspirator. Jarosław YrcUlicki w oczach Zenona Przesmyckiego (Miriama)... 247
ko uderzyły serce i um ysł” (początek r. 1883). Szczególnie zachw ycony był zbiorem p o ezji Duch i św iat (1878) — pragnął go natychm iast przełożyć na ję z y k polski i wydać wraz w yczerpującym życiorysem M istrza. Zw racał się w ięc do niego z prośbą o udzielenie od pow iednich w iadom ości. V rchlicki zareagował na prośby polskiego wielbiciela życzliwie. D ostarczył mu danych na swój tem at i wysłał te spośród sw oicli utworów, których M iriam nie mógł zdobyć sam odzielnie.
K orespondencja z pierwszej połow y lat osiem dziesiątych zawiera przede w szystkim in form acje dokum entujące intensyw ność pracy przekładowej M iriam a. N iesłabnący zapał translatorski zaow ocow ał licznym i tłum aczeniam i, o których skrupulatnie donosił M i strzowi. W sam ym roku 1883 przełożył dwa dram aty: Drahom irę (1 8 8 2 )4 i W beczce D iogene-
sa (1 8 8 3 )3, słynne sonety-ch arakterystyki polskich w ieszczów (M ickiew icza, Słow ackiego
i K rasińskiego z tom u W rażenia i usposobienia, 1 8 8 0 )6, cztery poem aty: Idyllę A penińską (z to m iku poetyckiego C o życie dało, 1882)7, Satanelłę (z P oezji epickich, 1876), Pokutę D on Ju a n a (z M ythów, 1879) oraz E loe8. Z żalem inform ow ał V rchlickiego, że nie m oże — ze względu na cenzurę — w ydrukow ać w żadnym z pism w arszaw skich wiersza D o P olaków w Paryżu (ze zbioru C o życie dało)', odczytyw ał go w ięc znajom ym , a ci kolportow ali go dalej w odpi sach. U tw ór — ja k donosił z radością — „budził ogrom ny zapał” (24 V 1883). Przygotow ał ponadto do druku tłum aczenie prawie całego zbioru poezji Duch i św iat9, z w ydaniem k tó rego mial pewne trudności. O debrał go z cenzury dopiero w ostatnich dniach czerwca 1884 roku. Skreśleniu uległa, na szczęście, tylko dedykacja, w t której tłum acz ofiarow yw ał swą
pracę „wszystkim m iłu jącym sprawę w zajem ności słow iańskiej” (28 V I 1884). Duch i świat, będący — zdaniem M iriam a — „jednym z najpiękniejszych dzieł” V rchlickiego i świadczą cy, o „wielkości [jego ] geniuszu” (11 X I I 1884), ujrzał w reszcie św iatło d zien n e111. Przejęty Przesm ycki pisał do swego M istrza:
O byż ta książka mogła Ci w yrazić, Kochany Przyjacielu, ile C ię szanuję, kocham i w dzięczny je ste m za łaskawą i serdeczną przyjaźń, ja k ą obdarzasz m nie od czasu, gdyśmy zaczęli ze sobą korespondow ać! M ały to dowód mych
4 Z a m i e ś c i! j ą w W ydaw n ictw ie D z ie ł U m ieli W iślickiego A d a m a , Warszawa 1883, t. 51. " D r u k w „ B ib lio te c e W a rszaw sk iej” 1883, t. 2, s. 2 3 6 - 2 5 1 .
'’ Wyd ał j e na lam ach „ K r a ju ” 1883 nr 41.
7 „ K r a j” 1883 nr 14. D z ie w ię ć inn ych w ie rszy z to m ik u Co życie d ało zam ieśc ił w „ B lu szczu " ( 1 8 8 3 n u m e ry : 41, 4 7 i 4 8 ), a c z te r y kolejne w „ T ygod niku M ó d " (1883, s. 2 0 2 , 3 3 8 . 401 i 6 0 3 ).
* S atan elłę i P o k u tę D o n Ju a n a ogłosił w rok u n astę p n y m w z b i o r o w y m to m i e Z chw il wolnych. lV ią z a u k a
prac literackich. Warszawa 1884 (wysłał go V r c h lic k i e m u wr az z listem 9 I V 1884), zaś n ie ce n z u ra ln ą E loe
— u zn aną za tekst an ty c h rz eśc ija ń ski — zam ieśc ił u M . K o n o p n ick ie j w „Św icie" 1884, n u m e ry : 2 5 - 3 0 (przesłał go M i s t r z o w i wr az z listem z 2 4 X 1884).
'* P ojed y n cz e w ie rs ze z tego to m u pu blikow ał w „K ło sac h " ( 1 8 8 3 nr 9 4 7 i n r 9 57: 1 884 n u m e ry : 9 7 7 - 9 7 9 ) oraz w „Tygo dniku I lu st ro w a n y m " ( 1 8 8 3 nr 15).
1,1 W y d a n y został w g r u d n iu 1884 r. n a k ła d e m księgarni T e o d o r Papr oc ki i S - k a (t łum acz wysłał go c z e sk iem u p oec ie wraz z listem z 3 III 1885).
2 4 8 Grażyna Lcgutko
uczuć — ale ze szczerego i gorącego serca, przepełnionego uw ielbieniem dla szlachetnych idei Tw ych pochodzący (11 X I I 1884).
R ok 1884, najobfitszy w listy tłum acza do autora D ucha i św iata, obrodził rów nież w liczne przekłady dzieł „ukochanego M istrza”. M iriam czytał je z niezm ienną pasją i zaan gażow aniem em ocjon aln ym , dając często wyraz „zadziwiającej płodnos'ci tw órczej” poety (18 X I I 1884). W je g o now ych utworach odnajdyw ał bliskie sobie „idee ludzkości, w olności i postępu” (1 7 X 1 1884). Na początku roku, w styczniu, donosił o w ydrukow aniu w „K raju”
Idylli S zu m aw skiy i kłopotach z publikacją B aśn i Indyjskiej — chciał ją zam ieścić w „ K ło
sach”, niestety ingerencja cenzorska plany te popsuła. N iezrażony niepow odzeniem wysłał tekst do petersburskiego „K raju”, gdzie go w krótce w ydrukow ano. Przetłum aczył także
H ym ny Ł a z a rz a (pochodzące ze S fin ksa, 1883), zdołał je je d n a k ogłosić dopiero w 1886 roku
na łam ach „Św itu” M arii K onopnickiej, ponieważ były cenzuralnie kłopotliw e (tytułow y Łazarz uosabiał uciskany i buntu jący się lud, który czekał na w skrzeszen ie-w yzw olen ie). Z kolei dwa inne w iersze: W ieczór w Paryżu i D o kopii w L u w rze (z tom u C o życie dało) za m ieścił bez specjalnych trudności w „Tygodniku M ó d ” (1884, s. 42). Pracę nad przekła dam i utw orów M istrza dyktow ało mu, ja k pisał: „serce pełne głębokiego uw ielbienia dla geniuszu poety oraz gorącej przyjaźni dla szlachetnego człow ieka” (9 IV 1884). W w akacje przekładał Legendę o śtr. P rokopie i Wittorię C o lon u a11. W październiku zachw ycał się prze słanym i przez M istrza Perspektyw am i — „przepięknym podarkiem ”, który go w zruszył swą „cudną” treścią (17 IX 1884). W grudniu napisał na ich tem at obszerną recenzję i w grudniu także zwierzał się M istrzow i z zam iaru wydania w osobnym zbiorze tłum aczeń je g o pięciu dram atów : Drahomiry, Śmierci O dyseja, W beczce D iogenesa, N ocy na K arsztejnie oraz Ju lian a
A postaty (18X 11 1 8 8 4 )12.
W listach z lat 1 8 8 3 -1 8 8 4 w ielokrotnie pojawiała się też kwestia opracow ania rzetelnego życiorysu poety. A m bicją M iriam a było napisanie biogram u w yczerpującego, bow iem , ja k tw ierdził:
w szystkie dotychczasowa: Czajew skiego i K orotyńskiego (w „T ygjod niku j P ow szfech n y m ]”) nie są zadawalające. C zajew skiego artykuł je s t niezupełny i pełen błędów, a K orotyńskiego, chociaż daleko lepszy, ale bardzo zwięzły, zawierający le stricte nécessaire (12 X 1883).
W k ró tce udało mu się zam ieścić w „B lu szczu” (1883 nr 45) biogram czeskiego tw órcy — ukazał się ja k o wstępna część rozprawki Jarosław f nidicki i jego najnowszy zbiorek poezji
" T łu m a c z e n ie poem atu I Ittoria C oloiw a wy dru kow ał w „A tene um " już w styczniu 1885 r. (t. 1, s. 2 5 6 - 2 7 8 ) . 12 P om y słu tego nigdy nie zre alizował.
Mistrz — przyjaciel — inspirator. Jarosław Yrchlicki w oczach Zenona Przesmyckiego (Miriama)... 249
„Co życic d ato”13. W miarę upływ u czasu i zacieśniania się znajom ości trudow i translatora
coraz częściej towarzyszyła aktyw ność krytyka—propagatora. Je j w yrazem były następujące teksty: rozbiór Drahoniiry („Tygodnik M ód i Pow ieści" 1883 nr 6 - 8 ) ; nota bibliograficzna, przybliżającą dotychczasowe osiągnięcia Vrchłickiego, zam ieszczona przy tłum aczeniu Idylli
A penińskiej („K raj” 1883 nr 14); artykuł in fo rm acy jn o -k ry ty czn y Jarosław I rchlicki o naszych poctach[4 („K raj” 1883 nr 41) oraz czterostronicow y wstęp inform acyjny w osobnym wyda
niu D ucha i świata (Warszawa 1 8 8 4 )1
Fascynacja tw órczością M istrza nie osłabła także w roku 1885. W m arcu zachwycał się p olon ofilskim poem atem Tw ardowski, który odebrał jako „podniosłą pieśń m iłości w szecli- ludzkiej” (3 III 1885). Spodobał mu się pomysł uosobienia wr głów nym bohaterze cierpiącej ludzkości, zaś najsilniej przem ówiła doń ostatnia część utw oru, In excclsis — wydala mu się „czymś niew ypow iedzianie pięknym ” (3 III 1885). N ie dziwi w ięc, że pisał o Twardowskim aż dw ukrotnie — w kw ietniu zam ieścił o nim recenzję w „W iadom ościach B ib liograficz nych”16, we w rześniu — obszerne sprawozdanie na lam ach „Tygodnika M ód i P ow ieści”17.
13 R ozp ra w ka , d r u k o w a n a w kilku n u m e r a c h ..Blu sz cz u " z 1883 roku ( 4 5 —18), była po sz er zoną wersją od c z y t u M i r i a m a w y g ło sz o n e g o w „C ze skiej B e s e d z ie " (zob. w y ż ej) . Inter p re tację t o m i k u Cu życic dało c harakte ry zow ała m a ło sproble m atyzow an a in f o r m a c y jn o ś ć . N ie d o ś w i a d c z o n y jeszcze k r y ty k streścił (w d u c hu analiz p o zy ty w is ty c zn y c h ) g łów n e m yś li c y k ló w w c h o d z ą c y c h w skład zbioru , przeplatając j e o b s z e r n y m i c y ta ta m i z tekstów. S praw y fo r m y literackiej o m ó w i ł m arg in alne.
14 A rt yku ł ten najlepiej obrazuje ów czes n y (pełen uwielbienia i czci) st os un ek M ir i a m a do Vrchlickiego. C zes k i poeta jawi mu się j a k o „ z n akom ity myślicie l rów n y d u chem plejadzie M i c k ie w i c z o w s k ie j" („ Kraj" 1883 n r 41. s.16). jako od n ow iciel czeskiej poezji, sięgający do obc yc h źródeł po to, by roz szerzyć w id nok rę g i rodzimej sztuki. P re zen tu ją c szeroki krąg św iatow yc h lekt ur ..ko sm op olity " Vrc hlic kieg o. M i r ia m k o m e n tuje tw ó rc zo ść „o lb rzy m ó w ducha" (D a n te g o , Leopardie go. Shelleya. I lug o. L e c o n te de Lisic a, Baudelaire'a i in.) patetycznie, o g ó ln i k o w o i n ie sa modz ieln ie, pow tarzaj ąc zasadnicze sądy za c z esk im M istr zem . 15 Zaw arł w n im n ajw aż n iej sz e sz czeg óły b io g ra f ic z n e i im p o n u ją c y ilością spis dzieł V rch lic kieg o. S y n t e tycznie scharak ter yzow ał trzy fazy ro z w o jo w e j e g o tw órc zośc i: stadium c h o r o b li w e g o nie za dow ole nia ze świata; fazę n azbyt o p t y m is ty c z n e g o u j m o w a n ia zaga dnień o g ó ln o lu d z k ic h ; etap fi l o z o fic z n e g o p e s y m i zm u. W y p o w ie d ź spuen tował patetyczną hipotezą, iż „genialny du ch p o ety (. .. ) znajduje się w przededniu st w orz enia w ie lkiej epopei ludzk ośc i" (Z . P rzesm y c k i. Ustęp do: |. V rc h li cki, D uch i s'wiat. P r z eło ż y ł z cze
skiego M iria m , Warszawa 118 84], s. V I I I ) .
if' W rece nzj i w7 „W iadom ośc iac h B ib lio g ra f ic z n y c h " (1 8 8 5 nr 3, s. 75) M i r i a m w y ek sp on o w ał pier wiastek m e ta f iz y c z n y w kr ea cji T w ard o w sk ie g o , c z y n ią c y post ać u n iw e rs a l n y m s y m b o l e m tych, k tó rzy cierpią, walczą o w o l n o ś ć i dążą do prawdy. P on ad cz aso w a w y m o w a p o e m a t u po zw ol iła re ce n z e n t o w i zestaw ić go z Fau stem , M an fredem i D z ia d a m i, z a ś j e g o „n ie z ró w n a n e w alor y a rtystyc zn e" — kazały u sy tu ow ać „m iędzy n ajc eln ie js zy m i ar cyd ziełam i literatury eu ropejskiej".
Sp raw ozd aw czy art yk u ł w „T yg od niku M ó d i P ow ie śc i" ( 1 8 8 5 nr 4 0 —11) p od kr eś lał o r y g in a l n o ś ć fabu ły p o em a t u , polegającą na ty m , że T w ard o w sk i V r c h li c k ieg o nie podpisał paktu z D ia b ł e m ( j a k w po dan iu lu d o w y m ), lecz skaza ny został na „opiekę" złego du cha już w chw ili poczęcia. K r y t y k stw ierdził, pon ad to , iż ty tu ł o w y b oh ate r j e s t „ u osobien iem ducha ludzkiego, w ie cz n ie walczą ceg o, wy dzierają cego się w szys tk im i siłam i z o b ję ć c i e m n o ś c i i u p orc zyw ie, p o m i m o w s zelkich pr zeszkód, d ążą ceg o do światła, do prawdy, do dosk onałośc i, której podstawą j e s t wielka wszy st k o oga rniają ca m i ł o ś ć ’- (nr 4 0 , s. 3 13). Spraw oz d anie o T w ardow skim M i r i a m przesiał Y r c lil ic k ie m u wr az z listem z 8 X 1885.
Podziw iał ponadto Legendy sielskie16, w których V rchlicki uderzył „w potężną, spiżową stru nę gniew u tycli w ydziedziczonych, którzy do dziś skarżyć się muszą” (3 IV 1885), kiedy zaś otrzym ał od dawna oczekiw anego Ju lia n a Apostatę, ocenił utw ór ja k o „rzecz dziw nie piękną” (18 X I 1885). W lipcu przesył M istrzow i św ieżo opublikow any przekład kancony
Stirsiun corda{), a w grudniu zaś dziękow ał za Sonety sam otnika oraz P ow iastki ironiczne i senty mentalne, w których znalazł „wiele prześlicznych rzeczy” (21 X I I 1885)211.
C zytał w tym czasie w szystko, co czeski pisarz tw orzył. O czaro w an y jeg o utw oram i, na zywał go „dobrym siewcą i bojo w n ikiem ideału”, „latarnią przyśw iecającą blaskiem sw ym na błędnych drogach ludzkości” (16 V III 1885), „najw iększym poetą dzisiejszych czasów ” (21 X I I 1885). V rchlicki, będąc dlań wciąż nied ościgłym w zorem i autorytetem , m iał też — ja k tw ierdził — ogrom ny w pływ na kształt je g o oryginalnych poezji grom adzonych w zbiorze Z czary młodości. W yznaw ał szczerze:
Twój duch tw órczy — to w ulkan nieustannie w ybuchający i poryw ający za sobą. C o dzień w ięcej podziw iać C ię m uszę! (...) Doprawdy, o Tobie w zglę dem Historii literatury m ożna by pow iedzieć to, co o N apoleonie pow iedziano względem historii: C et hom m e étrange avait comme enivré l ’histoire. L a justice à l ’oeil
froid disparut sons sa gloire. Szalony, kto by C ię chciał krytykow ać. Jakaż krytyka
sięgnąć C ię może, czarodzieju pieśni! W ierz m i, że piszę to z serca i z serdecz ną dumą jak ąś ściskam dłoń Tw'ą, o ukochany wieszczu! ( 8 X 1885).
Z d u m iony erudycją M istrza, pisał do niego z najw iększą adm iracją: „jak zawsze z uw iel bieniem chylę głowę przed Tobą i szczycę się, że przyjacielem sw oim chcesz m nie nazw ać” (1 8 X 1 1885)21.
R ok 1886 przyniósł zw olnienie tempa korespondencji, choć zachow ane z tego czasu listy charakteryzow ała niezm ienna serdeczność w ypow iedzi. W m arcu nadawca dzięko wał „M istrzow i tonu” za „przecudny” zbiór w ierszy M u zyka w duszy22, który poryw ał go „św ieżością m yśli" i „wirtuozerią fo rm y” (17 III 1886); w sierpniu — za dwa dram aty: Sąd
miłości \ M ądrość rabińską — „drogocenne dary ze w spaniałego skarbca królew skiej p oezji”
Z a a n o n s o w a ł icli w y dan ie w „Wiadomos'ciach B i b li o g r a f ic z n y c h " 1885 nr 3. |l' O p u b lik o w a n y na la m ach „T ygod nika I l u s t r o w a n e g o ’" 1885 (1, s. 3 2 6 ).
211 Son ety sam otn ika oraz P o w ia stki iron iczn e i sentym entalne P r z e s m y c k i r e k o m e n d o w a ł w „W iadom ośc iach B i b li o g r a f ic z n y c h " 18 86 nr 1.
21 P od n io s łe g o ton u uż ywał nic ty lko w k oresp on den c ji p ry wat ne j. P od k o n i e c 1885 ro k u z am ieśc ił w ..W ia dom ośc iach B ib li o g ra f ic z n y c h " (nr 11, s. 2 6 3 ) o b sz e r n e spr aw ozd anie na te m a t w y d a n y c h w osta t n i m czasie dziel przyjaciela, które k o ń c zy ł sło w am i: O s i e m n o w y c h prac w pr ze ciągu n ie sp ełn a ro k u, i to prac wspaniałych , olśn ie w ają c yc h nie j u z myślą tylko, lecz i fo r m ą m istr zo w sk ą — to rezultat, na kt óry t ylko genius z zdoby ć się m oż e" .
22 T łu m a c z e n i e o bsz erny ch fr a g m e n tó w tego to m u m i a l j u ż go t o w e w s ierpniu 1886. a na ła m a c h „W iado m o ś c i B ib l io g ra f ic z n y c h " ( 1 8 8 6 nr 9) za m ieś cił jego bar d zo p o c h le bn ą rece nz ję .
Mistrz — przyjaciel — inspirator. Jarosław Yrchlicki w oczach Zenona Przesmyckiego (Miriama)... 25!
(14 V III 1886); zapowiadał też druk przekładu kom edii D o życia23. W grudniu zachwycał się „wspaniałym i” Z iom kam i epopei, a zwłaszcza pochodzącym i z nich „prześlicznym i” M o
tylami wszystkich b an i’ (24 X 1 1 1886).
O sobn ą sprawą, nam iętnie dyskutowaną wr listach z lat osiem dziesiątych, był pomysł opracow ania przez M iriam a Antologii poetów czeskich. Pierwsza w zm ianka na ten tem at poja w iła się w liście z 23 X I I 1883 roku, w którym gorliw y m iłośnik literatury czeskiej zw rócił się do „D rogiego Pana” z prośbą o poparcie swego pom ysłu wśród znajom ych poetówf. P ro sił ponadto M istrza o sporządzenie w ykazu własnych wierszy przeznaczonych do zam iesz czenia w antologii i napisanie ogólnego konspektu („szem atu”), obejm ującego w spółczesne kieru nki w" poezji czeskiej. V rchlicki zareagował błyskaw icznie — udzielił Przesm yckiem u odpow iednich wskazówek: przysłał mu m iędzy innym i alfabetyczny spis nazw isk tych po etów, którzy — je g o zdaniem — pow inni znaleźć się w w yborze, co naturalnie ułatw iło polskiem u tłum aczow i orientow anie się w pracy. Życzliwa protekcja M istrza okazała się skuteczna u wielu tw órców — zachęcił do skontaktow ania się z M iriam em tak w ybitnych poetów, ja k : Frantiśek Kvapil, Jo se f V. Sladek, R u d o lf Pokorny, Ju liusz Z eyer czy Ja n N e ru da. Sam też wysyłał do W arszawy czeskie tom iki wierszy kolegów, sporządzał ich biogramy, odsyłał do kom petentnych om ów ień krytycznoliterackich, słowem : udzielał tłum aczow i „drogocennych rad” (23 I 1884). Z rozu m iałe je s t w ięc, że Przesm ycki czuł się ciągłym „dłużnikiem w ielkiego poety” (9 IV 1884).
T erm in wydania „antologii poezji czeskiej X I X stulecia” wciąż się jednak oddalał w cza sie. Jeszcze w m arcu 1885 M iriam planował druk pod koniec tego roku, ale już w listopa dzie w iedział, że term in je st nierealny, i przesuwał w ykończenie książki na rok następny24. Przed ostatecznym term inem publikacji zam ierzał przesłać V rchlickiem u spis poetów i ich u tw o ró w — uw zględnionych w antologii — „dla przejrzenia i korekty” (1 8 X 1 1885), zale żało m u bow iem na uzyskaniu aprobaty czeskiego M istrza. W kw ietniu 1886 roku donosił, że praca nad antologią „posuwa się naprzód dość szybko” (6 IV 1886). Z atrzym ała się znów w okresie 1 8 8 8 -1 8 8 7 , kiedy M iriam a pochłonęły zajęcia redakcyjne w „Życiu”. O żyw iła się zaś ponow nie w t czasie w7ojaży zagranicznych Przesm yckiego (1 8 8 9 -1 8 9 3 ) i je g o w izyt w C zechach, ow ocujących naw iązaniem bliższych znajom ości z praskim i literatam i. Z n a jo m o ści te m obilizow ały tłum acza do kontynuow ania pracy nad antologią. W kw ietniu
1889 pisał do V rchlickiego z Paryża, że kończy ju ż książkę i ma zam iar rozpocząć je j druk na początku 1890 roku. N iestety, grom adzenie m ateriałów z różnych przyczyn wciąż się wydłużało, a nadzieje szybkiej publikacji okazyw ały się płonne. W październiku 1892 roku
2i K o m e d i ę tę o m ó w ił w „W iadom ośc iach B ibli o g ra f ic z n y c h " ( 1 8 8 6 nr 1). ocen ia ją c dość w y soko, ale nie
— j a k do tej p ory — b e z k r y t y c z n ie (!). Z a k w e s tio n o w a ł b o w ie m zbyt st ro n n ic ze po tępianie p e s y m iz m u oraz bra k prawdy psy ch ologicz nej w finale. T łu m a c z e n i e d r am atu zam ieśc ił do piero w „Ż yciu" (1 8 8 7 n r 4 5 - 4 7 ) ; wy dał tez k om ed ię o so b n o , w Wa rsz aw ie w rok u 1888.
24 Z w lo k ę w pracy nad antologią p o w od o w a ło pisanie ro zp raw y dy p lo m o w ej i prz y goto w an ie do e g z a m i n ó w za m ykający ch studia u n iw ers yt ec kie.
252 Grażyna Legutko
inform ow ał przyjaciela (tym razem z W iednia), że antologii je szcze nie w ykończył, am bitna całość miała bow iem obejm ow ać około 4 0 - 5 0 arkuszy druku, czyli być, ja k to ok re ślał, „m onstrualna co w ielko ści”, by „dać polskim czyteln ikom należyte pojęcie o czeskiej p oezji” (18 X 1892). Zdecydow ał się ju ż je d n a k ostatecznie na układ alfabetyczny, a nie szeregow anie poetów wedle chronologii, prądów czy szkół. W ysyłał V rchlickiem u w stępny spis nazw isk, prosząc o w skazów ki i uwagi. Załączał także (do konsultacji) w yb ór przeło żonych w ierszy M istrza, które planował w książce zam ieścić. D w a lata później, w sierpniu i październiku 1894 roku, konsultow ał z przyjacielem ostateczny kształt pierw szego zeszy tu antologii25, prosząc go o drobne uzupełnienia bibliograficzne i w yrażając niepokój o losy wydawmicze całości (miał trud ności ze zdobyciem nakładcy na tak okazałe dzieło).
Zapał do pracy nad antologią zaczął wszelako w yraźnie słabnąć pod koniec roku 1894, kiedy ujaw niła się nowa pasja P rzesm yckiego — am bitny zam iar rekonstrukcji dzieła pol skiego m esjanisty, Józefa M arii H oen e-W ro ń sk ieg o (pisał o tym zam ierzeniu 1 0 X 1894 r.). N ieliczne w zm ianki M iriam a na tem at antologii poezji czeskiej w listach z drugiej połow y lat dziew ięćdziesiątych sugerują jed n ozn aczn ie, że praca nad nią przestała ju ż na dobre fa scynow ać polskiego tłum acza26.
Propagator literatury europejskiej
O prócz zachw ytu tw órczością oryginalną V rclilickiego, zainteresow anie M iriam a bu dziło otw arcie czeskiego tw órcy na osiągnięcia sztuki zachodnioeuropejskiej. Podziw iał je g o upór w propagowaniu literatury obcej i chęć w prow adzenia sztuki rodzim ej w nurt światowy. U w ażał, że zasług am bitnych prac M istrza dokonanych na rzecz europeizacji literatury czeskiej nie da się przecenić. Stw ierdzał: „dzięki studiom sw ym i przekładom z dziedziny piśm iennictw obcych — dał on sam je d e n narodow i swem u tyle, na ile całe pokolenia przed nim . razem w zięte, jeszcze się nie zdobyły”27.
W kw ietniu 1884 roku szczególny entuzjazm w zbudziły w P rzesm yckim (przysłane mu przez E. Je ln ik a) dwie ważne książki V rchlickiego: studium krytyczne o G iacom o Leopardim (1880) i Antologia nowej poezji francuskiej (1878), grom adząca przekłady poezji V ictora H ugo i francuskich parnasistów. O bie publikacje zrobiły na polskim tłum aczu ogrom ne w
raże-B ył on u łożon y w p orz ąd ku a lfa betyc zny m : od F. Ad am c a do J . E r b e n a i zawiera) k r ótk ie w y b o r y po ezj i 3 4 t w ó r c ó w c zes kich . T ł u m a c z e n i a w iers zy po przedzały szkic e ż yc iorys ow e i n oty b i o - i bib lio g ra fi czne. 2,1 O s t a te c z n ie a m b itn e plany P r z e s m y c k i e g o z c za só w s t u d e n c k ic h po zo st ały n ie zrealizow an e (k siążk a nie ukazała się w dr uku ). B liżej o sz czeg ółach f o r m o w a n ia się pu blikac ji, od pierw otn ej k o n c e p c ji aż do ost atec zn ej wersji I to m u . in form u ją listy Z . P rz e s m y c k ie g o do E. Je l n i k a z lat 1 8 8 3 - 1 8 9 5 , z ac how ane w L it e ra c k im A r c h i w u m M u z e u m N a r o d o w e g o w P ra dze (o p u b lik o w ałam j e w „Przeg lądzie H u m a n i s t y c z n y m " 1995 nr 2. s. 1 2 3 - 1 4 4 ) .
2 Z . P rzesm y c k i. P rofile p o etów czeskich. I.J. ł ’rchlicki (1 8 9 3 ) , cyt. za: Z . P r z e s m y c k i ( M i r i a m ) , l l ybór pism krytycznych, t. 1. opr. E. K o r z en ie w sk a , K r a k ó w 1967. s. 39 9.
Mistrz — przyjaciel — inspirator. Jarosław Vrchlicki w oczach Zenona Przesmyckiego (Miriama). 2 5 3
nie: by! „zachw ycony pięknością przekładów ” (2 IV 1884), podziwiał trafność w yboru oraz tem po pracy i pisarską płodność. Pisał:
N ie m ogę w yjść z podziw u, ja k szybko Pan musi pisać, je ż e li obok tylu i tak cudnych rzeczy oryginalnych, ma D rogi Pan jeszcze dość czasu na przepysz ne przekłady z obcych literatur (2 IV 1884).
Z niecierpliw ością czekał na w ydanie Antologii poezji w łoskiej, którą V rchlicki przygo tow yw ał do druku. Spodziew ał się, iż „będzie to chyba pierwszy tak wùelki (...) zbiór po etycznych kw iatów Italii w obcym ję z y k u ” (23 I 1884). Kiedy ją otrzym ał, zachw ycił się od razu „doskonałym w yborem i m istrzow skim i przekładam i” (2 6 IV 1885). O kazując swą w dzięczność, wyznaw ał: „Z Tw ojej dopiero Poesie italskć, drogi Przyjacielu, poznałem całe bogactw o now oczesnej pieśni Półw yspu A p enińskiego”(26 IV 18 8 5 )28. Rów nież translacja poezji Leconte de L islea — przysłanych w listopadzie 1885 r. — wydała mu się „przepysz na” (1 8 X 1 1885).
U w agi dotyczące europejskich pasji V rchlickiego rozsiane po listach M iriam a (zwłaszcza z drugiej połow y lat osiem dziesiątych) sugerują w yraźnie, że zaciekaw ienie przyszłego tłu macza M aeterlincka i Rim bauda literaturam i Europy Z achodniej w yw ołane było w dużej m ierze właśnie pracam i krytycznym i i przekładow ym i czeskiego poety. Rozległa erudycja M istrza dostarczała mu cennych im pulsów do sam odzielnych lektur, um ożliw iała korzysta nie z je g o fachow ego „przew odnictw a” rów nież i w tym zakresie. To przez niego am bitny tłum acz z Polski poznawał piśm iennictw o francuskie, zanim zetknął się z nim bliżej pod czas pierwszego pobytu w Paryżu. Korespondencja z lat osiem dziesiątych dokum entuje, iż czeski tw órca był dla zapalonego czechofila niekw estionow anym autorytetem i arbitralnym pośrednikiem w zgłębianiu sztuki m odernistycznej Francji i w spółczesnych W ło ch . Pod koniec roku 1884, w październiku, dziękował M istrzow i za przekład poezji C annizara i py tał, czy zna Poèm es tragiques Leconte de Lislea (24 X 1884). W kw ietniu 1886 roku dopyty wał się o w ydaw nicze losy tłum aczeń Tassa i Ariosta oraz zasięgał rady starszego kolegi:
Atlantydy Verdaguery nie znam , a słowa Twe zaciekawiają m nie. Napisz mi,
proszę C ię, czyj je s t przekład francuski, ponieważ hiszpańskiego nie znam (6 IV 1886).
Pod koniec roku 1886 poinform ow ał V rchlickiego o decyzji objęcia redakcji now opow stającego w W arszawie pisma literackiego „Życie”. M iało być ono „portem bezpiecznym dla prawych czcicieli A pollina” (24 X I I 1886). M łod y redaktor pragnął, by tygodnik był zw
ia-:s R e c en zu jąc A ntologię p o ez ji w łoskiej na lamach „Wiadomości B ibliograficzn yc h " (1 885 nr 4), określił ją m ia n e m „dzieła wspa niałego i m o n u m e n t a l n e g o , jak im m o ż e żaden naród posz czy cić się nie m o ż e " (s. 105).
254 Grażyna Lcgutko
stunem now ych prądów europejskich. N atu ralnie zaprosił V rchlickiego do współpracy. Z a leżało mu nie tylko na zam ieszczaniu na łam ach pisma tw órczości oryginalnej czeskiego poety, ale także je g o studiów popularyzujących osiągnięcia w spółczesnej poezji francuskiej i w łoskiej oraz „dzisiejszych kieru nków poezji czeskiej” (2 4 X 1 1 1886). N ie znając jeszcze stosunków literackich w w ielkim św iecie, pytał przyjaciela o w skazanie m u najlepszych pism w łoskich i francuskich, pośw ięconych „poezji, literaturze pięknej i spraw ozdaniom z najlepszych je j objaw ów ” (2 4 X 1 1 1886).
Listy pisane w okresie redakcji „Życia” (zachow ały się z tego czasu tylko trzy) zawierają liczne pytania dotyczące najnow szych kieru nków literatury europejskiej, prośby o w ska zanie najsłynniejszych tom ików (i ich ocenę) takich na przykład poetów, ja k : M allarm é, V erlaine, S u lly -P ru d h o m m e czy Verdaguer. Zapytania odsłaniają luki erudycyjne m łodego P rzesm yckiego, uzm ysław iają, iż nie byl jeszcze wówczas znawcą sztuki m odernistycznej i słabo orientow ał się w je j najnow szych osiągnięciach. Pytał w m arcu 1887 roku:
Jaki je st najlepszy tom ik poezji Verlaine’a? Czy Popołudnie Fauna jest najlepszą rze czą M allarmćgo? C o sądzisz w ogóle o symbolistach i dekadentach? (3 III 1887).
Z ainteresow any byl zwłaszcza pracą V rchlickiego nad drugim tom em antologii p o ezji francuskiej oraz je g o daw nym zbiorem szkiców krytycznych na je j tem at. Ten ostatni
(B asu icképrofityfm ncouzské, 1878) w krótce do niego dotarł i stał się podstawą napisania o b
szernego studium pt. Profile poetów francuskich, które M iriam opublikow ał na łam ach „Życia” w 1888 ro ku 29.
Przekładam i Vrchlickiego z literatury francuskiej i w łoskiej Przesm ycki interesował się nawet wtedy, gdy w yjechał zagranicę (najpierw do Paryża, a później W iednia) i m ógł ju ż sa m odzielnie obcow ać z oryginalnym i dziełami europejskiej sztuki m odernistycznej. Zw racał na przykład uwagę na świeżo wydany przez V rchlickiego przekład Tassa (19 IV 1889), je g o najnowszą publikację wybranych dzieł D antego (17 V 1890), „wspaniały w ybór C ardu ccie- go” (1 9 X 1 1890), „czytany z wielką przyjem nością” przekład poezji Poego (1 II 1891) etc. O pracy translatorskiej M istrza wyrażał się w 1891 roku wciąż jeszcze bardzo pochlebnie:
slupieję po prostu z podziw u! Tak św ietnie pisać i tak wiele Ty je d e n potra fisz. Tw ój Faust je s t w yborny. M y m am y kilka przekładów i nawet w zględnie niezłych, ale dopiero czytając Tw ój, widzi się, ja k tam ci tłum acze starli cały pyłek poezji. D ante rów nież skończenie pięknie odtw orzony (4 III 1891).
2'' S t a d i u m uk a z y w a ło się w n u m e r a c h 1-4(1 (z p rz e rw a m i). Z 52 sz k i c ó w w n im z a m ie sz c z o n y ch , 4 9 było p rz e kład e m z Vrc h li ckieg o. R e d a k to r uzu pełn ił j e tr z e m a o d r ę b n y m i .,p r o f ila m i" (dwa op ierały się na uw agac h T. Gau ti er a i C . M en d e sa: j e d e n — E d m o n d a 1 lara u co u rt a — napisany byl sam odzieln ie).
Mistrz — przyjaciel — inspirator. Jarosław Vrchlicki w oczach Zenona Przesmyckiego (Miriama)..
M niej w ięcej od połow y lat dziew ięćdziesiątych znikają z listów M iriam a (wówczas ju ż konesera sztuki światow ej) instrum entalne pytania o przekłady z literatur europej
skich. O d czasu do czasu pojawiają się konw encjonalne w zm ianki w stylu: „Co przekładasz z Brow ninga? Tego poety nie znam (...), aczkolw iek słyszałem , że ma rzeczy w spaniałe” (10 X 1894) czy też: „Przyślij m i swój przekład Lingga; m ało znam tego poetę — a je ste m je j ciekaw'” (22 III 1895) — je d n a k pow ażniejszych zapytali „ucznia” o tw órców obcych
w korespondencji ju ż nie znajdujemy.
Drogi Pan — Kochany Przyjaciel
C h o ć listy Przesm yckiego z rzadka traktują o sprawach prywatnych nadawcy i adresata, m ożem y na podstawie rozsianych gdzieniegdzie uwag przyjrzeć się procesowi zacieśniania się w ięzów przyjaźni, która opierała się nie tylko na wspólnych zainteresowaniach literackich, ale także na w zajem nej życzliw ości, solidarności w sprawach trudnych i chwilach radości.
Ju ż w październiku 1883 roku M iriam składał swemu M istrzow i po raz pierwszy de klarację w iernej i szczerej przyjaźni, w yrażając gotow ość ujęcia się za nim w potrzebie (12 X 1883). W listopadzie tego roku słał przyjacielow i serdeczne gratulacje z powodu na rodzin pierwszego dziecka — córki M ilady. D zieląc z nim szczęście, pisał w uniesieniu:
N ajserdeczniejsze m oje życzenia zechciejcie oboje Państw o przyjąć z powodu urodzin córeczki. O by się dobrze chowała i była rodzicom w życiu pociechą. Pod uczuciem szczerej radości, ja k ą mi sprawiła w iadom ość o tym ważnym zdarzeniu w rodzinnym życiu D rogiego Pana, napisałem wiersz: Pierw sze
dziecię3", który ośm ielam się pośw ięcić Panu w dowód m ego najgłębszego
szacunku i niezm iennej życzliw ości (4 X 1 1883).
Listy z lat osiem dziesiątych obok inform acji zawodowych zawierają niezm iennie życzli we pytania o zdrow ie bliskich V rchlickiego (żony i córeczki) oraz cieple pozdrow ienia „dla całego dom u Szanow nych Państw a” (2 IV 1884) lub „wyrazy szczerej przyjaźni dla całej rodziny” (17 X I 1884). Pojawiają się też w nich czasem akcenty osobiste, ja k przyznanie się M iriam a do tęsknoty za „m iłym i serdecznym słow em ” drogiego przyjaciela (2 V 1884) w sytuacji, kiedy długo nie otrzym yw ał od niego odpow iedzi, albo je g o czuła reakcja na przysłaną fotografię malutkiej M ilady:
C o też to będzie za zdrowe dziecko, bo ju ż dzisiaj taka tluścioszka. Z rysów twarzy (o ile te się ju ż ukształtow ały) podobna — zdaje mi się — nieco do
,n P o e m a t M i r i a m a ukazał się w7 „K ło sac h " 188 4 n r 967. Z osta ł też p r z e tłu m a c z o n y (przez J . V. Sladka) na j ę z y k czeski.
2 5 6 Grażyna Legutko
Pana. W każdym razie za tak m iły podarunek proszę ją ode m nie serdecznie ucałow ać (28 V I 1884).
O przesyłaniu gorących ucałow ali M iladzie (nazyw anej konsekw entnie „małą przyja ció łk ą”) M iriam zawsze pam iętał, a kiedy V rchlickiem u urodziła się druga córka (1890), nie zapom inał także i o niej. G ratulow ał mu rów nież m ęskiego potom ka, o którego narodzi nach dow iedział się od J . M achara w lutym 1892 roku.
N iekiedy Przesm ycki zwierza! się przyjacielow i ze swych życiow ych planów lub oso bistych trosk, na przykład z zam iaru podjęcia studiów filo zoficzn ych bądź socjologicznych na któ rym ś z zagranicznych uniw ersytetów (17 X I 1884), czy też nie krył zm ęczenia z p o w odu przygotow ania do egzam inów końcow ych na wydziale prawa:
W iosna tak cudna, ja k dawno nie pam iętam , dnie śliczne, w ieczory jeszcze piękniejsze — a ja siedzę w pokoju i porów nyw am paragrafy. C ieszę się na m yśl, że w przyszłym roku już tak w iosny nie stracę (...). D ziś zza szyb tylko w idząc zieleń i słońce, w zdycham , lecz pocieszam się m yślą, że je d e n z przy ja ció ł m ych, którego najw ięcej kochani i którem u najlepiej życzę, tj. Ty, że
używasz je j szczęśliw ie (3 IV 1885).
O d kw ietnia 1885 roku korespondencyjne w ięzy przyjaźni zaczęły ulegać w yraźnem u zacieśnieniu, od tego bow iem czasu M iriam zwracał się do czeskiego poety używ ając fa m iliarnej form y „ty” i ograniczył tytulaturę do (najczęściej używ anego) zw rotu: „Kochany Przyjacielu m ó j!”, opuszczając epitet „szanow ny”. Listy podpisywał odtąd dość często for m ułą świadczącą o dużej zażyłości, w stylu: „Twój na zawsze. Z . P rzesm ycki”. Zw ierzał się coraz śm ielej z w yczerpania, rozdrażnienia, apatii, znudzenia studiam i praw niczym i albo też z niepokoju o losy rodaków uciskanych przez władze zaborcze ( 8 X 1885). N apięte sto sunki polityczne „Kraju P rzyw iślańskiego” były pow odem je g o czarnow idztw a. Szczytna i pełna optym izm u idea panslawistyczna, w którą do tej pory w ierzył, okazyw ała się coraz bardziej utopijna — zrozpaczony pisał do przyjaciela:
Jesteśm y teraz skałą, w którą w szystkie biją burze i pioruny. Z je d n e j strony Bism ark, to dziwaczne w X I X w ieku zjaw isko barbarzyństw a średniow iecz nego, z drugiej bracia (!) Słow ianie, którzy słow em najdaw niej i najsilniej w o ju ją na korzyść braterstwa w szechsłow iańskiego, a czynem najw ięcej przy czyniają się do rozw iania tej m rzonki. (...) O strasznie źle u nas! Ź le — i ani cienia nadziei, że będzie lepiej. Z w ątpienie ogarnia najod w ażniejszych... (6 IV 1886).
Mistrz — przyjaciel — inspirator. Jarosław Vrchlicki w oczach Zenona Przesmyckiego (Miriama). 257
N ic bierz mi za złe, żem taki posępny list napisał, ale to zwyczaj człowieka w ynurzać się przyjacielow i. To lżej (6 IV 1886).
M im o iż zakończenia listów M iriam a z drugiej połow y lat osiem dziesiątych (w rodzaju: „szczerze oddany”, „wierz zawsze w mą niezm ienną, życzliwą przyjaźń”, „oddany sercem na zawsze”) nie wydają się czystą konw encją lub kurtuazyjnym li tylko w yrazem sym pa tii, to całkow ite zaufanie do przyjaciela zdaje się niekiedy problem atyczne — w tedy na przykład, gdy dość enigm atycznie m otyw ow ał swe odejście z redakcji „Życia”, w yjaśniając V rclickiem u, że ustąpił ze stanow iska kierow nika literackiego ze względu na „obow iązek służby w ojskow ej” (19 IV 1889)j l .
W wielu listach odnajdujem y ponadto szczere zainteresow anie zawodowym i proble m am i V rchlickiego. Przesm ycki wyrażał swój solidaryzm z M istrzem w wielu trudnych sytuacjach, ja k wówczas, gdy krytyka literacka zarzucała czeskiem u poecie nadm ierny ko sm opolityzm i zanik uczuć patriotycznych (3 IV 1885). Kiedy indziej cieszył się z nim i gra tulował mu serdecznie, na przykład w m om encie utw orzenia w Pradze Akadem ii N auk i S z tu k i m ianow ania V rch lick ieg o jej członkiem :
W ierzę m ocno, że gdy Ty w' niej będziesz, Akadem ia ta nie będzie instytucją drzem ania i przesądów, ja k paryski przybytek nieśm iertelności. P rzyjm ij ser deczne uściśnienie dłoni! (17 V 1890).
W sierpniu 1891 roku poznał w reszcie V rchlickiego osobiście (po 9 latach znajom o ści korespondencyjnej!). O dw iedził go w Pradze przy okazji otw arcia wystaw y światowej. D ziękow ał mu „za życzliwe, cieple, serdeczne przyjęcie”, które — ja k zapewniał: „Wierzaj, proszę, iż nie w yjdzie mi ono nigdy z pam ięci i serca” (25 V III 1891). By sprawić przyjacie lowi przyjem ność, zaczął od końca 1891 roku pisać do niego listy w ję z y k u czeskim .
Przeobrażenia ucznia
Po upływ ie przeszło dwóch lat od początkow ego m om entu zawarcia znajom ości kore spondencyjnej w listach M iriam a zaczynają się pojawiać zalążki je g o przyszłych poglądów estetycznych. K ształtujący się z w olna krytyk dzielił się z „drogim przyjacielem ” swoim i przem yśleniam i na tem at obecnych w literaturze w spółczesnej tendencji realizm u, które
11 W o f i c ja l n y m liście p o ż e g n a ln y m z dnia 1 c zerw ca 188 8 rok u, o p u b li k o w a n y m w n u m e r z e 2 2 „Życia", re dak tor m ó w i ł z kolei o „n iezależn ych od siebie ok olic znośc iac h". W notatce, za m iesz c zone j w Ruchu.
K alen d a rzu encyklopedyczn ym na rok 1889 (s. 154). re zygn ację m o ty w o w a ł „n aw ałem inn yc h zajęć o b o
wiązk ow ych ". W k oresp on den c ji zaś z bliską mu w ów czas Z o t ią T rzeszc zk o w sk ą sug erował wyraz'nie. iż nasilające się n ie p o ro z u m ie n ia z w y daw cą (T. P ap roc k im ) do p ro w ad ził y go do kapitulacji i rozstania się z pism em .
258 Grażyna Legutko
zabijają zdolność odczuwania w ielkiej rom antycznej poezji i w konsekw encji prowadzą do postrzegania je j w kategoriach błahych m arzeń, odryw ającycłi um ysły od rzeczyw istości. W yznaw ał z goryczą:
C o piszesz, drogi Przyjacielu, o rozw ijających się u W as tendencjach reali zm u, jest jak b y pow tórzeniem tego, co się u nas dzieje. (...) prawi się w'iele 0 naszych w ielkich poetach: M ickiew iczu , Słow ackim i K rasińskim (Shelleya lub H u go m ało kto zna porządnie), lecz w gru ncie w iększe pow odzenie ma byle ja k i w ierszyk hum orystyczny z „M u chy” lub „K olców ”, od najpow aż niejszego utw oru. Sm utne to signum teniporis (2 6 IV 1885).
O stro krytykow ał tez tw órców schlebiających gustom ogółu, czyniących tłu m sw oim bożyszczem ; potępiał artystów -salonow ców , dow cipnych i m iłych, lecz bez w yższego p o lotu, nie zapuszczających się „myślą w głębie palących zagadek bytu w szecliludzkości” (16 V III 1885). Zaliczając V rchlickiego w poczet „wieszczów o w ielkiej ducha głębi”, stw ier dzał, iż me mogą oni:
znaleźć łaski u tych, którzy się ubiegają za w ierszykam i okolicznościow ym i 1 piszą (uważając to za swre chcfs-doeiw re) dow cipne m onologi w ierszow ane dla pierwszych naiwnych naszej sceny. G dyby poezja od dziś miała być taką, ja k ą oni chcą głosić, pierwszy plunąłbym na je j oblicze. D zięki losom — oni m iną i przejdą, ja k to robactw o, które lew strząsa z swej grzywy, a ona wielka i święta zawsze prawych znajdzie ofiarn ików (16 V III 1885).
R efleksje powyższe ujaw niają in nucc podstaw owe kom ponenty późniejszego system u estetycznego M iriam a, takie ja k : kultyw ow anie tradycji rom antycznej, walka o sztukę au tonom iczną i antyutylitarną, bunt p rze ciw je j kom ercjalizacji, wiara w nieprzem ijającą w ar tość w ielkiej poezji. W tym sam ym liście (z 16 V III 1885) Przesm ycki form ułow ał ponad to własne sądy na temat w spółczesnej krytyki literackiej. Z arzucał krytykom koteryjność, w zajem ną adorację stanow isk, niesam odzielność ocen, w końcu — nieu ctw o32.
N a podstawie lektury listów z czasu redakcji warszaw skiego„Życia” m ożem y zobaczyć, ja k zm ieniała się powoli relacja u czeń -m istrz. Przesm ycki ja k o redaktor literacki nabywał dośw iadczeń, które powodowały, że zaczynał coraz częściej w ystępow ać w roli partnera star szego o osiem lat kolegi. N arzekając na trud pracy redakcyjnej (kłopoty z cenzurą), pisał:
32 E c h a tych w czes n ych po gląd ów o dezw ą się z całą w y razisto śc ią w cyklu c ięty ch fe li e t o n ów J a n a Ż agla (pseud. P rz e sm y c k ie g o ) H a rm on ie i </ysoiian.se, op u blik o w an y ch w 1891 ro k u na lam ach „Św iata" (w n u m e rach: 1 -1 5 z p rze rw am i).
Mistrz — przyjaciel — inspirator. Jarosław Vrcl11 icki w oczach Zenona Przesmyckiego (Miriama). 259
U nas czasopisma wszystkie stały się poniekąd dziennikam i, chw ytającym i tylko to, co na czasie, a literaturę piękną w poważnym słowa znaczeniu zosta w iającym i zupełnie na boku. R zecz prosta, że w skutek takiego a nie innego zapotrzebow ania, tacy a nie inni w ytw orzyli się w spółpracow nicy. Z akła dając czasopism o czysto literackie z zupełnie odrębnym program em , muszę dopiero w yrabiać sobie w spółpracow ników , w'skazyw7ać, objaśniać, w ybierać tematy, dawać plany i schem aty itp., je d n y m słowem , muszę pracować za kil ku (30 111 1888).
Nadal uwTażnie czytał utw ory oryginalne V rchlickiego i wyrażał w listach pochw ały na ich tem at (na przykład Spór o duszę i Z łon iki epopei uznał za „piękne”, dram at N ad przepaścią obiecyw ał „zużytkow ać” — 29 V III 1887; lektura D ziedzictw a Tantala i Barwnych skorupek stała się dlań „ucztą duchową”, a Z łoty proch dow odził, iż duch tw órczy M istrza „potężny coraz w yżej i dzielniej wzlata w dziedzinie sztuki" — 3 0 III 1888). C h o ć publikował ich tłum aczenia na łam ach swojego pism a33, nie towarzyszył im je d n ak , ja k w latach ubiegłych, żaden artykuł popularyzujący tw órczość niedaw nego nauczyciela.
Początki dem itologizacji autorytetu M istrza związane są zatem z kształtow aniem się dojrzałości estetycznej Przesm yckiego i narodzinam i profesjonalnego krytyka. W yraź ną ju ż zm ianę stosunku M iriam a do V rchlickiego ujawniają listy z lat 1 8 8 9 -1 8 9 2 , pisane w czasie w ojaży zagranicznych autora M aeterlincka. Był to etap je g o sam odzielnych inicjacji literacko -krytyczn ych , czas osobistych kontaktów ze środow iskam i artystycznym i Europy Z achod niej, bezpośredniego poznawania najnow szych osiągnięć w dziedzinie sztuki i lite ratury, okres niezw ykle ow ocny pod w zględem intelektualnym 34.
N a początku pobytu w Paryżu (przybył tu po raz pierwszy w m arcu 1889 roku) stosunek Przesm yckiego do tw órczości przyjaciela byl jeszcze pełen nietajonego entuzjazm u. Z am ie rzał przekładać z każdej je g o nowej książki choćby po parę ustępów (19 IV 1889); planował też zebrać w szystkie swoje dotychczasow e tłum aczenia utw orów V rchlickiego i wydać je w osobnym tom ie (19 IX 1890). Pilotow ał rów nież druk przekładów w pismach krajowych
33 W 188 7 roku za m ieśc ił w „Ż yciu" (nr 5) R om an cę, z n ajn o w szeg o zbio ru M otyle wszystkich b a rn 1, o k t ó r y m pisał w cześn iej: ..M otyle wszystkich b a n i’ są prz eślicz ne. R om an ca, ro zpoc zyn ają c a cy k l ich dr ug i, zachw yc iła m n i e " ( 2 4 X I I 1886 ): w n u m e ra c h 2 2 - 2 4 — M łod ość O rfeu sza (p o e m a t z P erspektyw ); zaś n u m e ra c h 4 5 - 4 7 — je d n oakto w ą k o m ed ię D o życia. W d r u g i m ro c z n ik u pisma ukazał się tylko j e d e n M ir i a m o w s k i prz e kład wiersza P ogrzeb A la ry k a . z c yklu P oem atu epiczu e ( 1 8 8 8 nr 4).
34 T e r m i n o w a n ie „u o b c y c h " w y ty c z y ło k ie r u n e k tr w a ły m fa s c y n a c jo m M i r i a m a oraz zapro c en to w ało j e g o sz czeg óln ą ak t y w n o ś c i ą translatorską i kryty cz n olite rack ą. T o w łaś n ie w t y m czasie dok onał sw ych n aj lepszych przekładów , a także napisał pioniersk ie studia m o n o g ra fi c z n e . T o rówmież w t y m ok re sie w y k r y stalizował się j e g o d ojr za ły św iatopogląd este ty cz ny (uznał sy m b o liz m za n ajp łodn iejsz y kie r u n e k nowej sztuki) i sy st em k r y ty c z n y (k tó re go m anifest acją byl m ię d z y in n y m i cykl sł y n n y c h artyk ułów7 H arm on ie
i dysonanse z 1891 ro k u, i nicju ją cy w Polsce n o w y spo só b myś lenia o literaturze i kryty ce ), u m o żliw iają c y
260 Grażyna Legutko
— donosi! przyjacielow i na przykład o publikacji Epilogu (z tom u Ogród zaczarow any) i P o
ezji prozą (z tom u B arw ne skoru p ki)'3 albo obiecyw ał rychły przekład trzyaktow ego dram atu Uszy Miciasa („K om edyjka Tw oja je s t prześliczna, przełożę ją , ja k tylko czasu trochę złapię”
— 19X 1 1 890)36. Z nacznie bardziej interesow ały go je d n a k w tym czasie przekłady V rchlic- kiego z poezji w łoskiej i francuskiej, ponieważ — ja k pisał z odrobiną zarozum iałości:
sam badam oba te piśm iennictw a. W danej chw ili z ciekaw ością rozpatruję się w tw órczości V erlainea i M allarm ego. O rygin aln e to rzeczy, ale zdaje m i się, że zostaną od osobnione: szkoły, epigonów ten rodzaj nie stworzy. D ekad en tyzm i sym bolizm — w edług m nie — szkołą żadną nie je s t (19 IV 1889).
O d 1890 roku słał do czeskiego poety listy z W iednia, gdzie zgłębiał nauki filo zoficzn e i przygotow yw ał rozprawę doktorską. W yrażał w nich niezm ienny podziw dla „kolosal nej d ziałalności” artystycznej V rchlickiego, w obec której wydawał się sobie „próżniakiem strasznym ” (17 V 1890). D ziękow ał za przesłane mu Freski i gobeliny i inform ow ał, że wysłał 0 nich sprawozdanie do „Świata” (1 II 1 8 9 l ) 37. C oraz rzadsze pisanie listów usprawiedliw ia! „nawałem ro boty” i egzam inam i d oktorskim i (1 9 X 1 1890), zaś „telegraficzny styl” n iek tó rych — „tysiącem zajęć, od których w głowie się wrprost k ręci” (28 III 1891).
W 1891 roku autorytatyw nie inform ow ał czeskiego poetę, że krytyka literacka w Polsce je s t „prawie zerem ”, i polecał mu czytanie felietonów Jan a Żagla H arm onie i dysonanse, pu
blikow anych w „Sw iecie”, będących „wielką arm atą w ycelow aną w banalność, zdawkowość 1 próżnię w ew nętrzną naszych stosunków literackich i krytycznych” (1 II 1891). Sugerow ał także byłem u M istrzow i, ja k ma postrzegać w artość pracy niektórych polskich literatów: A ntoniego Langego ocenia! ja k o zdolnego poetę (choć „przepojonego w pływ am i sym boli zm u”, 1 II 1891), A ndrzeja N iem ojew skiego ja k o „w ierszoroba” (13 V 1891), zaś Bronisław a G rabow skiego — którego nigdy nie szanował — osądzał ja k o pisarza pozbaw ionego zupeł nie talentu poetyckiego (13 V 1891).
35 „K r aj" 1 889 nr 3.
Przekład U szów M idasa zam ieśc ił na l a m a c h „Świata" w 1891 r. (nr 1 -9 ) . K o m e d i ę tę w yda l o s o b o w K r a kow ie w 1891 ro k u i przesiał V r c h !i c k ie m u z W i e d n ia wraz z listem z 13 V 1891. D o przekład u w „Ś w ie c ie ” dołącz ył „notę k o ń c o w ą ” (nr 9. s. 2 0 8 - 2 0 9 ) . która obra zu je z m ia n ę na staw ienia P r z e s m y c k ie g o do t w ó r cz ości c zesk ieg o przyjaciela — u sy tu ow ał ją b o w i e m na j e d n y m planie z n asy coną w i z j o n e r s t w e m poezją J . Z ey era .
,7 Z o b . „Św ia t” 1891, s. 9 9 - 1 0 0 . Ó w zbiór p o e m a t ó w epickich po st rzeg ał j a k o n o w y etap wie lk ie j „legen dy w i e k ó w ” (k tórą czeski poet a roz poc zą ł w D uchu i św iecie, a k o n ty n u o w a ł w P erspektyw ach i U łom kach
ep op ei), j a k o w y ra z fi lozofii e w o lu c jo n is ty c z n e j, d o w ó d w iar y w z w y c ię s tw o ducha nad materią i m iło śc i
nad rozpaczą. W za koń c zen iu rece nzj i za m ieśc ił tłu m a c z e n ie epilogu t r e s k ó ir i g o b elin ó w — Sybiłle M ich ała
A n io ła . C z t e r y inn e p oem aty z te go zbio ru (tia r a ut i M aru t, L eg en d ę o św. J u lii, G o b elin m arkizy , S p ó r o duszę)
Mistrz — przyjaciel — inspirator. Jarosław Vrchlicki w oczach Zenona Przesmyckiego (Miriama)... 261
C iekaw y byl rów nież opinii V rchlickiego na tem at sw ojego studium o poezji belgijskiej i M aeterlincku. Pisa! nieskrom nie: „Jest tam w iele szczegółów nowych i ciekaw ych" (1 II 1891). Rozprawa M iriam a o w spółczesnej literaturze belgijskiej (ukazująca się w „Sw iecie” od lutego 1891 roku) stała się, ja k w iadom o, jed n y m z pierwszych m anifestów m o d erni stycznej sztuki, w yjaśniających genezę i istotę sym bolizm u38. Przy okazji m ozolnej pracy nad rozbiorem dzieł M aeterlincka Przesm ycki dzielił się ze starszym kolegą w rażeniam i z lektury najnow szych dzieł belgijskiego twórcy. Pisał o Ślepcach z entuzjazm em :
C zy czytałeś je g o Les A reugles} Dla tych darow uję mu i Puszczę dziew iczą
w Serres chaudes, i m anierę K siężn iczki Maleny. C i N iew idom i są — w edług
m nie — arcydziełem . Szeroki, świat ogarniający sym bol zdumiewa prostotą zew nętrznej swej postaci a w ew nętrzną głębią olbrzym ią. Rzecz znakom ita (4 III 1891).
O Ślepcach dyskutował z przyjacielem jeszcze pod koniec 1891 roku, kiedy krytykow ał pow ierzchow ne opinie O ctav e’a M irabeau na tem at M aeterlincka (z „Le Figaro”), a także w yjaśniał, ja k rozum ie pojęcie sym bolu (27 X 1 1 1891). Inform ow ał go rów nież o publikacji własnych tłum aczeń dramatów Belga: Siedmiu księżniczek oraz Pelleas i M elisandc, które zo bow iązyw ał się przesłać do Pragi.
K olejne listy z roku 1891 pokazują, w ja k i sposób drogi czeskiego m istrza i niedaw nego ucznia zaczynały się powoli rozchodzić. D ziało się tak głów nie dlatego, że sym boliczna po ezja M aeterlincka nie cieszyła się szczególną sympatią V rchlickiego, natom iast pochłaniała bez reszty pasje M iriam a. Pogłębiając w światow ych stolicach sztuki m odernistycznej swą erudycję literacką, czul się coraz lepszym znawcą literatury europejskiej (zwłaszcza francu skiej). Poczucie owo w zm ocniła w nim propozycja w ygłoszenia cyklu odczytów złożona przez zarząd Tow arzystw a Biblioteki Polskiej. R elacjonow ał tę sprawę V rchlickiem u:
Stow arzyszenie polskie w W ied niu: Biblioteka Polska zaprosiło mię do w y głoszenia paru odczytów o nowej poezji francuskiej. R ozłożyłem rzecz na trzy części. K onferen cję pierwszą o ogólnych pierw iastkach w spółczesnej
w N i e k t ó r e fr a g m e n ty rozpr aw y o M a e t e r li n c k u uja wn iają d c w alo r y zac ję au torytetu V rch lic kieg o, polega ją c ą na sy t u o w a n iu się P rz esm y c k ieg o w roli literackiego partnera cz esk ieg o M istr za, a n awet j e g o p o l e m i sty. U stala jąc na przykład zakres w p ły w u poez ji B a u d e la ir e a na m ło d y c h tw ó rc ó w belgijs kich , p o l e m i z o wał z V rc li li c k im — autore m rozb ioru P arnasu M ło d ej B elgii — któ ry na zyw ał p o e t ó w belgijsk ich uczn iam i B a u d elaire a. N i e zgadzając sic z tą opinią, pisał: .,| V r c h li c k i | za po śpies znie przysądza w s z y s tk im p o e t o m belg ijsk im zu p ełną j e d n o ś ć inspiracji i tw ierdzi, iż w y ją w sz y m a łe odcien ie, w s zysc y obracają się w g ra nic ach B au d e la ire 'owakiego na św iat poglądu. (. .. ) tak nie jest. Ba u del aire 'y zm byl dla plejady belgijskiej p u n k t e m w y jś c ia tylko, b o d ź c e m , k tóry rozbu dził d zie dziczn e, aż od Van Eycka i M e m l i n g a m ogąc e się datować, w łaśc iw o śc i" — Z . P rzesm y c k i, M aurycy M aeterlinck. S tan ow isko jego w literaturze belgijskiej i p o
2 6 2 Grażyna Legutko
poezji francuskiej m iałem przedwczoraj. W następnej będę m ów ił o rom an tyzm ie aż do Leconte de Lisle’a i Baudelaire'a, w trzeciej od Parnasistów do dni ostatnich. Z d u m iałem się, odebrawszy zaproszenie. N ie spodziew ałem się, aby ludzie u nas je szcze chcieli słuchać o poezji, taka w ogóle je s t apatia. Ale skoro chcą, je fais de mon m ieux, starając się im uprzystępnić te tak różne od lektury R ibota, O lm eta eteonsortu rzeczy. Zdaje m i się, że takie konferencje czasem wiele zrobić mogą (4 III 1891).
E w olucję stosunku M iriam a do V rchlickiego — polegającą na od w róceniu dotychcza sowych ról (uczeń ustawiał się coraz częściej w pozycji inform atora i nauczyciela) — o b serw u jem y je sz cz e w yraźniej w roku 1892, kiedy m łodszy kolega z Polski, w zbogacony 0 dośw iadczenia paryskie, zaczął w sposób m entorski udzielać czeskiem u przyjacielow i konsultacji dotyczących M aeterlincka (podawał mu na przykład nieznane szczegóły b io -1 bibliograficzne) czy francuskich czasopism sym bolistycznych — ja k o najlepsze organy now ego ruchu polecał autorytatyw nie „M ercure de Fran ce” oraz „Entretiens politiques et littéraires”, z rezerwą m ów ił zaś o „La P lu m e” i „Ecrits pour l’a rt”. W yjaśniał, ja k należy pojm ow ać najw ażniejszy kieru nek literatury w spółczesnej — sym bolizm :
Sym bolizm je s t to w szechobecne poruszenie, każdy wszak inaczej pojm uje sym bol i je g o fu nkcję w poezji. In dividu alité— voilà le motl Sym bolistą nazy wa się M oréas, sym bolistą — de Regnier, sym bolistą — M o n ce , sym bolistą — K aim , sym bolistą — M aeterlinck etc. etc., a cóż m iędzy nim i znajdziesz w spólnego (11 II 1892).
N iezu pełnie się zgadzał też z układem i zaw artością m erytoryczną opracow yw anego w tym czasie przez V rchlickiego drugiego tom u Antologii poetów francuskich. Sugerow ał, że zam iast m ylącego podziału historycznoliterackiego, ja k i chciał zastosow ać V rchlicki, „lepiej byłby zestaw ić poetów w7 porządku alfabetycznym (...) lub ch ronologicznym ” (11 II 1892).
Dekonstrukcja legendy Mistrza
W raz z upływ em czasu i osiąganiem przez M iriam a dojrzałości artystycznej postawa bezkrytycznego uw ielbienia w obec M istrza zm ieniła się w sposób zasadniczy. N a zm ia nę tę w p łynęły nie tylko doświadczenia literackie nabyte w Paryżu i W ied niu, ale także nowe fascynacje personalne. W Paryżu poznał osobiście Juliusza Z eyera, o czym donosił z entuzjazm em V rchlickiem u w liście z 17 V 1890. Podczas kilkakrotnych w izyt w „Sam ot n i” Zeyera (w W odnianach) zawarł znajom ość z je g o przyjaciółm i: O to k arem M o k ry m , fanatycznym w ielbicielem tw órczości Słow ackiego, i Franciszkiem H eritesem , now elistą i poetą z kręgu „Luinira”. O czarow anie ezoteryczną tw órczością Zeyera spowodowało w krótce, że zam ienił autorytet V rchlickiego na niesłabnący odtąd podziw dla autora Króla