• Nie Znaleziono Wyników

"Z myślą o Niepodległej... Listy Polaka, żołnierza armii niemieckiej, z okopów I wojny światowej (1914-1918)", Józef Iwicki, wybór, wstęp i oprac. Adolf Juzwenko, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1978 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Z myślą o Niepodległej... Listy Polaka, żołnierza armii niemieckiej, z okopów I wojny światowej (1914-1918)", Józef Iwicki, wybór, wstęp i oprac. Adolf Juzwenko, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1978 : [recenzja]"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Suleja, Włodzimierz

"Z myślą o Niepodległej... Listy

Polaka, żołnierza armii niemieckiej, z

okopów I wojny światowej

(1914-1918)", Józef Iwicki, wybór,

wstęp i oprac. Adolf Juzwenko,

Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk

1978 : [recenzja]

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 3, 357-359

(2)

R e c e n z j e i o m ó w i e n i a 3 5 7

troffscky (s. 12) fa n ta zja piszącego być może u zu pełniona została n iedokład­ nością przepisującego dokum ent.

N ato m iast G o ttfry d F ry d e ry k F ry d erici z Sępopola zapisyw ał już b a r ­ dziej zrozum iale: K ornoschew ski i K ornaschew ski (a nie Kornaschöffscky), Dombrowski, Bijenski, L abjinski, P hiły p zik (i Philipzick) a K rzysztof A pfel- baum z Szym onek: J a n Saciewski, J a n Zbrzezny, J a n S kow ronek, J a n K as­ przyk, Mich. Skrocki, Mich. Trzeciak, A dam Drzew ko, J e k u b (!) G raboś, Mich. K araś, M arcin Kieś, Grześ P rzygoda, J a n Pscola.

B ra k odpow iedniej m aszyny do pisania spow odował, że zam iast ł m am y przekreślone 1, tru d n o jed n ak zrozumieć, dlaczego zam iast ą (do nadzw yczaj­ nych w y jątk ó w należy a z przecinkiem u dołu w n azw iskach P ią te k n a s. 183 czy K iącek na s. 194) w ystęp u je niem al zawsze lite ra o z przecinkiem u dołu. Obok e z takim że przecinkiem (zam iast ę) p o jaw iają się nie w iadom o skąd lite ry u, i — z przecinkam i u dołu. Z am iast M ru g a (z przecinkiem u dołu) jest zapew ne w rękopisie M rąga, ale już tru d n o zgadnąć, skąd w książce z n a­ lazł się przecinek pod pierw szym i w nazw isku G icik (oba p rz y k ła d y ze s. 198).

Sporo zastrzeżeń budzi rów nież indeks nazwisk. J e s t rzeczą zrozum iałą, że musi się w nim kom asow ać różne form y tego sam ego w łaściw ie nazw iska. Za u ste rk ę k o re k to rsk ą m ożna uznać w pisanie cytow anego już nazw iska Müssöwscky jako Miissowscky, lecz zam iana o n a o posiada sw oje konsekw en­ cje m erytoryczne, poniew aż w grę wchodzi nazwisko M yszewski a nie M y- szowski.

S calając w indeksie nazw isko K ow alew ski niesłusznie p o trak to w an o ja ­ ko form ę zasadniczą zarów no pisow nię K ow alew ski, ja k i K ow alew sky (przed K ow alöffscky i Kow alöwscky).

N atom iast za całkow ite nieporozum ienie — m ów iąc delik atn ie — należy uznać w in d eksie hasło „Plac(z)ek, (Placek)” , poniew aż m am y w ty m p rz y ­ p adku do czynienia w y raźn ie z dw om a różnym i nazw iskam i: Płaczek i Placek. J u ż tylko te p rz y k ład y każą przypuszczać, że osoba przepisująca, nie szczędząc zapew ne w y siłku oraz uw agi, lecz m ając bardzo słabe pojęcie o ję­ zyku polskim, spow odow ała pow ażne zm niejszenie w artości tej p u b likacji źródłowej, poniew aż antro p o n o m asty k może z niej korzystać jedynie o rien ta ­ cyjnie. N ależałoby więc życzyć sobie, aby w ra m a ch w y m ian y m ikrofilm ów archiw alnych, prow adzonej m iędzy polską N aczelną D yrekcją A rchiw ów P a ń ­ stw ow ych i archiw am i R FN polscy h istorycy mogli otrzym ać jako konieczne uzupełnienie cennej skąd in ąd książki R einholda H elinga w łaśnie m ikrofilm poszytu, w k tó ry m z aw a rte są spisy z 1778 roku.

E dw ard M artu sz ew s ki

J ó z e f I w i c k i , Z m y ś l ą o N i e p o d l e g ł e j . . . L i s t y P o l a k a , ż o ł n i e r z a a r m i i n i e m i e c k i e j , z o k o ­ p ó w I w o j n y ś w i a t o w e j (1914— 1918), W y b ó r , w s t ę p i o p r a c o w a n i e A d o l f J u z w e n k o , Z a k ł a d N a r o d o w y i m . O s s o l i ń s k i c h , W r o c ł a w — W a r s z a w a —K r a k ó w —G d a ń s k 1978, s s . 302.

W szyscy dotychczasow i recenzenci tom u fron to w y ch listów Józefa lw ic- kiego stw ierdzali zgodnie, iż stanow ią one jedno z n ajciekaw szych źródeł, poszerzających obraz „spraw y p o lskiej” w latach 1914— 1918. Ich autor, u ro ­ dzony w 1891 roku w Człuchowie, w z ras ta jąc y pod opieką m atk i w Pelplinie, od 1912 roku stu d e n t W ydziału B udow y M aszyn Politechniki G dańskiej, po­ dzielił los niejednego W arm iak a czy M azura, kiedy to odziany w p ruski m u n

(3)

-3 5 8 R e c e n z j e i o m ó w i e n i a

d u r w październiku 1914 ro k u m u siał walczyć w obcej spraw ie. P rz y p o m n ij­ m y dla p orów nania np. losy F ranciszka Kw asa, M ichała Lengow skiego, J a n a Baczewskiego, W ładysław a i S ew ery n a Pieniężnych.

N a froncie zachodnim, głów nie na teren ie F la n d rii (pom ijając k ró tk i epi­ zod galicyjski z k w ietn ia i m aja 1917 r.), walczył aż do k a p itu lac ji Rzeszy. Z okopów Józef Iw icki pisał listy do m atki. Ogółem w ysłał ich aż 304, dlate­ go też tru d n o nie podpisać się pod uw agą w ydaw cy, Adolfa Juzw enki, że stanow ią one raczej „swoisty, jed y n y w sw oim rodzaju, św iadom ie zam ierzo­ ny, pisany na gorąco w p rost z okopów d ziennik” (s. 12). Wobec fak tu , że listy liczyły aż „1920 stro n zeszytowego p a p ie ru ” , w ydaw ca zmuszony był poczynić s k ró ty — w m iarę postępu le k tu ry czytelnik utw ierd za się jed n ak w przeko­ n aniu, że ich au tentyzm został w pełni zachowany.

Ze spraw , k tó re szczególnie m ogłyby zainteresow ać ta k badaczy dziejów najnow szych, ja k też szerokie kręg i czytelników, należy, jak sądzę, zasygna­ lizować kilk a n ajw ażniejszych w ątków . Pierw szoplanow y — niezw ykle t r a f ­ nie — został w ydobyty już w ty tu le tomu. Każdy, kto po listy Iwickiego sięg­ nie, przekona się, że istotnie pisane b yły one z m yślą o N iepodległej. P y ta n ie „czy i jak ą korzyść m y będziem y z tej w o jn y m ieli” zadaw ał sobie Iwicki już n a przełomie w rześnia i października 1914 roku. A w końcu listopada sk o nkretyzow ał ów p roblem zastan aw iając się: „czy d la nas lepiej, jeżeli Nie­ miec, czy jeżeli M oskal zwycięży?” (s. 30).

Iw icki w ierzył w w e w n ętrzn ą siłę narodu, b y ł przekonany, iż „cały n aród polski m a zrozum ienie ważności obecnej chw ili i że g d y tylko zobaczy jaki w ielki plan, dający się zrealizować, w ytk n ięto — to dw óch obozów p a r ty j­ ny ch nie będzie bez w zględu na zabór. Za silna bow iem jest idea niepodleg­ łości w całym narodzie dw udziestom ilionow ym — k o n kludow ał — za silne korzenie zapuściła ta idea aż do najniższych w a rs tw ” (s. 51). W przekonaniu ty m utw ierd zał niew ątp liw ie a u to ra listów k o n ta k t z inn y m i Polakam i, no­ szącymi p ru sk i m u n d u r. Co ciekawsze, w k w ie tn iu 1916 ro k u odnotow uje, że jego gospodarze, Flam andow ie, opow iadali m u, iż „mieli daw n iej w kw aterze k ilk u żołnierzy Polaków , któ rzy im opowiadali, że po w ojnie Po lsk a będzie w o ln a” (s. 112). O dw ołajm y się tu do podobnych w spom nień W arm iaka, Franciszka K w asa: „Gdy przyszedł rok 1914, tom znajom ym chłopom, tj. takim , któ rzy by m nie Niemcom nie zdradzili, opow iadał zaraz po rozpoczęciu w ojny, że ona się prędzej nie zakończy, aż N iem cy nie będą m ogli z powodu głodu jej prowadzić i że tę w ojnę N iem cy przegrają, a Polska zm artw ychw stanie, to jest nazad złączona będzie do jednego p a ń stw a ” ‘. W październiku 1917 roku Iw icki był niem al pew ny, że „co n a jm n iej jądro Polski ze stolicą w W a r­ szawie będzie n a ty le niezależne, że będzie mogło rozw ijać się w szechstronnie gospodarczo i k u ltu ra ln ie , a o nie i inne dzielnice będą się m ogły oprzeć i czerpać stąd nowe siły” (s. 233). Optym izm ten tow arzyszył już autorow i do końca w yd arzeń wojennych.

W ty m m iejscu nasu n ąć się m usi pozornie zask ak u jąca konstatacja. Otóż Iwicki, Pom orzak, uznający za n a jb a rd zie j w iarygodne źródło in fo rm acji en­ decki „ K u rier P o znański” , w gru n cie rzeczy reprezen to w ał postaw ę bliską obozowi niepodległościowemu. Wszak w lipcu 1915 ro k u tw ierdził, iż n a jk o ­ rzystniejszym rozw iązaniem konflik tu pom iędzy zaborcam i byłoby „zupełne pobicie jednego p rzy ostatecznym w y czerpaniu drug ieg o ” (ss. 68—691. Z ró w ­ n ym powodzeniem zdanie tak ie m ógłby zapisać żołnierz I Brygady. W arto też

(4)

R e c e n z j e i o m ó w i e n i a 3 5 9

dodać, iż jego niech ętn y początkowo stosunek do sam odzielnego polskiego czynu zbrojnego (ss. 30, 69, 80) zm ieniał się z upływ em czasu, a od listopada 1916 ro k u Iw icki b y ł już zw olennikiem tw o rzen ia polskiej armii.

W ątek „niepodległościow y” , w telegraficznym w ręcz skrócie t u sygn ali­ zowany, jest w listach w ą tk ie m centralnym . Był on, rzecz jasna, obudow y­ w a n y — przykładow o kw estią stosu n k u przyszłej Polski do jej sąsiadów (w pierw szym okresie w o jn y Iw icki tw ierd ził n aw et, iż dojdzie do u nii Polski z Rosją, s. 34) czy też — dokonyw anym i z p u n k tu w idzenia polskiej racji sta n u — k o m en tarzam i do a k tu a ln y ch w y d arzeń politycznych.

Szczególnego podkreślenia w ym aga k ilk a jeszcze spraw . P ierw sza to zde­ cydow ane w skazy w an ie n a rolę, jak ą dla przyszłej niepodległej Polski mieć będzie m orze i p o rt gdański. „G dańsk — tw ierd ził Iw icki — to stw orzony i n a tu ra ln y p o rt całego, n a d W isłą położonego k ra ju , a w ięc i P o lsk i” (s. 227), dlatego też pow inien on być „dla Polski n a jzu p ełn iej o tw a rty ” (s. 234). D ruga s p ra w a dotyczy P ru s W schodnich i Górnego Śląska. A u to r nie ty le wierzy, co m arz y o przyłączeniu ty ch ziem do Polski: „A k ied y pew nego d nia do­ szłoby do tego, że i N iem cy m ieliby oddać ziemie polskie, to w te d y pozostały­ b y tylko kw estie, k tóre: czy G ó rny Śląsk, Mazowsze [tzn. M a z u ry — W. S.] i całe P ru s y K rólew skie? Zależy to zupełnie od w y n ik u w ojny, co należałoby w tenczas z P ru s am i W schodnim i zrobić? Doniosłości tego n a b y tk u dla Polski nie m ożna ani przewidzieć, ani obliczyć. Można sobie w ystaw ić tylko niek tó re szczegóły. D la ludności niem ieckiej ty ch stro n oznaczałoby to katastro fę; opuszczałaby ona dziesiątkam i tysięcy k ra j, przyczyniając się w ten sposób do jego spolszczenia” (s. 285). T ak m y ślał w 1918 roku, g d y potęga Niemiec chyliła się k u upadkow i. Ale w 1915 ro k u p la n y jego odnośnie do Polski były skrom niejsze. Celem P o lak ó w „pow inno być w yłączenie w schodnich p ro w in ­ cji spod p an o w an ia pruskiego i u tw orzenie z nich osobnego polsko-niem iec­ kiego p a ń stw a zw iązkow ego Rzeszy niem ieckiej z kró lem lub księciem na czele, z dom u d a jm y na to habsburskiego, saskiego lub podobnie. O bydw a języki m u siałyby być w rów nej m ierze uw zględnione ta k w publicznych in ­ sty tu cjach (pociągi, poczta), jak i w szkole; u n iw e rs y te t dla P o laków w P o ­ znaniu, d la Niemców w K rólew cu itd., itd.” (s. 69).

In n y w ą tek w iąże się z niezw ykle tra fn ą oceną Niemców. Co p raw d a im ponow ała m u niem iecka organizacja, podziw iał p recyzyjnie i system atycz­ nie p ra cu jący w o jen n y m echanizm Rzeszy, lecz z dru g iej stro n y dostrzegał w yraźn ie „pedanterię, bezwzględność i b ru taln o ść ” (s. 120), te składow e części „niewolniczego d u c h a ” .

L e k tu ra listów przynosi w reszcie obraz codziennego życia n a pierw szej linii frontu. I choć drastyczność tego obrazu ze w zględu na ad resa ta — m a t­ kę — b yła tłum iona, bez tru d u od n ajd u jem y ową opisyw aną w lite ratu rze pacyfistycznej grozę w ojny, jak choćby opis efektów a ta k u gazowego.

Ś w ietnym w prow adzeniem do tej le k tu ry jest n a p is an y przez w ydaw cę wstęp, przynoszący podstaw ow e in fo rm acje o autorze listów , ja k też ich cha­ ra k te ry sty k ę. O bjaśnienia, k tó ry m i listy zostały opatrzone, choć sporządzone z dużym um iarem , u ła tw ia ją znacznie lek tu rę. W y pada jedynie sprostow ać dw ie sp ra w y — K lub P ań stw ow ców Polskich pow stał nie w m arcu, lecz w lipcu 1916 ro k u (s. 155), n a to m ias t na stronie 89 nie została sprostow ana p om yłka a u to ra listu, k tó ry pisząc o księdzu G ralew skim zapisał nazwisko G rajew ski.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Osoba papie¿a Jana Paw³a II, jego ¿ycie oraz dzia³alnoœæ naukowo-wychowaw- cza, sta³y siê inspiracj¹ dla organizatorów bydgoskiej konferencji, aby poddaæ g³êbszej refleksji

Józef Baszkiewicz.Maciej Bednarkiewicz, Wiesław Chrzanowski, Edward De bek, Andrzej Dzięcioł, Mieczysław Frelich, Leszek Frączak, Kazimierz Głowacki, Lucjan Gogołek, Damazy

Innym przykładem wystąpienia konfliktu celów nadzorców mogła być na przykład sytuacja, w której spółka zależna instytucji finansowej znajdowała się pod nadzorem or-

Intermodal transport belongs to complex transport processes in which cargo is transferred by means of transport utilised in different transport branches 1.. •

• meer zeggenschap bewoners (zelfs huurders) in wonen, beheren, ontwerpen, bouwen;.. • onvoorspelbare besluitvorming van

In het geschetste duurzaam veilig wegverkeer kan dat ook intrinsiek niet meer zo zijn; daarom moeten we er, lerend van de veiligheid in de systemen voor

RAPID potential flow including non-linear free surface effects, wave pattern,