• Nie Znaleziono Wyników

Czy maszyna może być człowiekiem? "Maska" Stanisława Lema

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Czy maszyna może być człowiekiem? "Maska" Stanisława Lema"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S FO LIA LITTER A R IA POLONICA 9, 2007

M a c ie j W ró b le w sk i

C Z Y M A SZ Y N A M O Ż E BYĆ C Z Ł O W IE K IE M ?

M A S K A STA N ISŁA W A L E M A

L a lk a w oskow a je s t im ita cją c zło w ieka , niepraw daż? A je ż e li k to ś sp o r zą d zi la lkę, k tó r a b ęd zie chodziła i m ów iła, b ęd zie to im ita cja w yborna. A je ś li s k o n -stru u je lalkę krw a w ią cą ? L a lk ę , k tó r a będzie nie-szczęśliw a i śm ierteln a , co w ted y? 1

O pow iadanie M aska Stanisław a Lem a zaliczyć m ożna, nie narażając się n a błąd subiektyw izm u, d o tekstów udanych literacko i intrygujących m yś-lowo. O bydw a poziom y - estetyczny i intelektualny - wzajem nie się w arun-kują i stanow ią o w artości utw oru, który w odbiorze jest niełatw y i wielo- w ykładalny. W wywiadzie-rzece, przeprow adzonym przez S tanisław a Beresia, w następujący sposób Lem opow iadał o swojej strategii pisarskiej: „O gólnie m ów iąc, im bardziej utw ór jest oryginalny, czyli odstrychnięty od wzorca gatunkow ego, tym bardziej wielowykładalny ja k test R orschacha. Ale oczy-wiście nie m ogę siadać d o m aszyny z postanow ieniem n ap isan ia «bardzo oryginalnego i przez to w ielow ykładalnego tekstu»” 2.

K ażd e dzieło artystyczne, ja k w iadom o, niesie w sobie pewien naddatek, pozw alający spostrzec je ja k o byt odrębny, nie-rzeczywisty (choć z rzeczywis-tości biorący swój początek), a M aska L em a zdaje się literacką i m yślową zagadką, czymś e x definitione niejednoznacznym , chociaż artystycznie (kom -pozycyjnie) wyrazistym i kom pletnym w tym sensie, że a u to r zrezygnował z eksperym entu form alnego: n a poziom ie narracji, prezentacji postaci czy kom pozycji. O pow iadanie m anifestuje swoją dziw ność i tajem niczość w spo-sób bezdyskusyjny, ale odm ienny niż robią to autorzy tekstów science fictio n , np. poprzez nagrom adzenie rekwizytów, opisy zjawisk kosm icznych i od -ległych od Ziem i p lan et w raz z zamieszkującym i je cywilizacjam i. D odajm y jed n ak , iż M asce nie m o żn a odm ówić cech, pozw alających umieścić ją

1 S. L e m , Śledztwo, [w:] t e n ż e , Śledztwo. Katar, K raków 1982, s. 47-48. 2 S. B e r e ś , Rozmowy ze Stanisławem Lemem, Kraków 1987, s. 57-58.

(2)

w obszarze fantastyki naukow ej właśnie, ale czytelnik, uw ażnie śledzący doznania, przem yślenia i spostrzeżenia bohaterki (kobiety-m aszyny, cyborga), m ógłby bez większych szkód dla wymowy tekstu pom inąć rekwizyty fan- tastycznonaukow e i skupić się wyłącznie na stronie psychologicznej opowieści.

P o d ążając w skazanym wyżej tropem , doszukać się m o żn a w om aw ianym utw orze problem ów , które dotyczą cybernetyki, inform atyki czy psychologii i psycholingw istyki, co świadczy o scjentycznym charak terze M aski. W y-m ieniając różne perspektyw y odczytyw ania, przy czyy-m żadnej z nich nie nadajem y pozycji uprzywilejowanej, niczego now ego w pisarstw ie Lem a nie odsłaniam y, a jedynie potw ierdzam y nośność znaczeniow ą prow adzonej przez tego a u to ra narracji - rozum ianej ja k o opowieść o człow ieku i świecie. W takim w ypadku przyjęcie ja k najszerszej perspektyw y interpretacyjnej (nazwijm y ją kulturow ą), pozw oliłoby uniknąć stronniczości i wybiórczości w postępow aniu analitycznym . N ależy od razu zastrzec, że ta k nakreślona d ro g a postępow ania intelektualnego wym aga hierarchizacji odkryw anych sensów, by tw orzyły spójny układ.

Przyjm ujem y, że M aska L em a jest swoistym palim psestem i nim jed n o -cześnie nie jest albo - ujm ując problem inaczej - logika zdarzeń, m ających miejsce w świecie przedstaw ionym opow iadania, sfera d o zn ań psychicznych postaci, sposób projektow ania przestrzeni i czasu pozw alają bez przeszkód budow ać interpretację, k tó ra od czasu do czasu będzie się załam ywać i m anifestacyjnie prow okow ać „m iejscam i pustym i” , należącym i d o innego porządku niż założyliśmy na początku. Owe logiczne odstępstw a, odgałęzienia czy „ślepe uliczki” m am ią czytelnika swoją istotnością, by w pewnym m om encie zniknąć z p o la widzenia, pozostaw iając in te rp re ta to ra w sytuacji niepew ności, zadziw ienia i poczucia intelektualnej porażki. D zieje się tak bez w ątpienia, gdy podążam y za opowieścią głównej b o haterki, istoty „u- czącej się” dopiero ludzkich zachow ań, i to, co jej zdaje się nierealne (dziwne z racji staw iania pierwszych kroków w człowieczej powłoce), po d o b n e m a-rzeniu sennem u, w rzeczywistości - tzn. z perspektyw y czytelnika - takie nie jest lub być nie pow inno. K obieta-m aszyna daje w yraz swoim emocjom i stara się jednocześnie precyzyjnie analizow ać sytuacje, w jakich się znajduje. Po nałożeniu się obu odm ian wypowiedzi pow staje o b ra z enigm atyczny, nieprzejrzysty, a zarazem bogaty poznaw czo, precyzyjny. D latego też czytel-nik M a sk i został postaw iony przed trudnym zadaniem : m usi nie tylko intelektualnie sprostać m nogości sensów wpisanych w tekst opow iadania, lecz także zważać na te wątki narracji, k tó re z racji kom petencji istoty opow iadającej m ogą znaczyć tylko pozornie.

T reść opow iadania nie jest złożona. W pew nym królestw ie w ładca p o -stanaw ia zgładzić m ędrca - A rrhodesa - który stał się dla niego niewygodny. D o k o ń ca nie w iadom o, n a czym m iałaby polegać jego wina. W formie przypuszczenia pojaw iają się trzy różne inform aq'e na ten tem at: pierwsza

(3)

dotyczy um iejętności A rrh o d esa „w skrzeszania zam ęczonych” za pom ocą „w ody życia” , w drugiej zaś człowiek ten pełni rolę przyw ódcy ludowego, w alczącego o w olność uciem iężonych przez królew ską w ładzę, według wersji trzeciej jest on tylko pospolitym skazańcem , uciekającym przed niewolą. K ról rozkazuje „w erkm istrzom ” sporządzić „m aszynę k ato w sk ą” - cyborga w skórze pięknej kobiety. N a królew skim balu zaw iązuje się rom an s między A rrhodesem a ow ą kobietą-m aszyną, w czasie którego następuje, pod osłoną nocy, „przepoczw arzenie” m aszyny-kobiety. Scenę tę z przerażeniem obser-wuje m ędrzec i nie nam yślając się długo, szuka ra tu n k u w ucieczce. W czasie pogoni za swoją o fiarą głów na b o h aterk a spotyka zak o n n ik a, ofiarującego pom oc: ja k o o so b a duchow na rozum ie jej o pory przed zgładzeniem A r-rhodesa, więc w raz z innym braciszkiem osłabiają śm iertelną siłę jej żądła. O kazuje się, że w klasztorze tym ukryw ał się przez jak iś czas m ędrzec, ale został przez swoich przeciw ników uprow adzony. M aszyna pędzi więc jego tropem , nie wiedząc, ja k ą w zasadzie rolę m a teraz pełnić: zabójczym czy wybawczym . G dy dociera do zwalistej budow li w górach, odkryw a um ie-rającego od ra n A rrhodesa. Po śmierci m ędrca o tu la go swoim żelaznym ciałem.

Istniejące ju ż wypowiedzi n a tem at M a sk i L em a upo rząd k o w ać m ożna według tem atu czy problem u, któ ry w skazują badacze literatury ja k o klu -czowy dla rozum ienia sensu utw oru. Jo A lyson P a rk e r uw ypukliła np. kwestię płciowości głównej b ohaterki opow iadania, by dalej podążyć śladem myśli w yrażonej w H istorii seksualności M ichaela F o u cau lta, iż ów bio-logiczny fak t determ inuje różne zachow ania człowieka, istotne z perspektywy dziejów kultury. T ę m yśl właśnie P arker odniosła d o o p ow iadania Lem a, budując n a jej podstaw ie interpretację tek stu 3. Proces o dkryw ania przez b o h aterk ę własnej płci m a związek z w ładzą, dotyczącą w M asce relacji m iędzy królem a p o d d a n ą (kobietą-m aszyną, cyborgiem ), i z poszukiw aniem przez nią własnej tożsam ości, które dobrze oddaje pytanie „K im jestem ja k o kobieta?”

D m itrij Buck z kolei trak tu je M askę ja k o opow ieść o ludzkiej wolności i poczuciu w łasnych granic, co m ożna by uznać za filozoficzny, a dokładnie egzystenq'alny, kierunek interpretacji tekstu4. C hodzi o przyczyny i skutki „m echanicznej” , czyli bezrefleksyjnej strony życia, a także o problem stosun-ku człow ieka d o sztucznej inteligencji. O statn ią z w ym ienionych kwestii sugestywnie wyjaśnił w W ykładzie X L III. O sobie inny b o h ater Lema.

3 J. A. P a r k e r , (U/odjplciowienie maszyny. ,.M aska" Stanisława Lema, przeł. J. Jarzębski, „Teksty D rugie” 1992, n r 3, s. 93-108.

4 Dmitryj Buck pisze m.in.: „Bohaterka staje się wątpieniem, rozczarowaniem i beznadziej-nością - i owo totalne wątpienie należy już nieodłącznie d o niej samej, odbija niejasną, nieeksplicytną, uzasadniającą wiedzę, umiejscowioną ‘po tej stronie’ aktu refleksji” (D. B u c k , ,,M a ska " przeł. J. Jarzębski, „Teksty Drugie” 1992, nr 3, s. 108-122.

(4)

W tekście tym G olem d o k o n ał autocharakterystyki w opozycji do człowieka, podkreślając in telektualną i duchow ą przewagę cyborga nad homo sapiens5.

Problem y świadom ości (jej źródła, początki i m echanizm ), kulturow ej tożsam ości o raz kw estia wolności, odniesione d o m aszyny, wiele m ów ią 0 kondycji człow ieka, a w szczególności - człow ieka współczesnego. N aw et gdyby pom inąć antropocentryczny aspekt dochodzenia d o sensu opow iadania L em a, nad al pozostanie poziom hum anistycznych rozw ażań nad tym, co dzieje się „w pro g ram ie” głównej bohaterki.

Obydwie, skrótow o przedstawione, interpretacje lokują tekst M a sk i w krę-gu ludzkich problem ów . Pośw iadczają nasz p u n k t w idzenia kluczowe dla w spom nianych eksplikacji fragm enty: „W łaśnie w ątpienie, niewiedza boh ate-rki, jej odrzucenie m aszynow o-logicznych poszukiw ań i jednoznacznie pojęciow ych opisów całego re p ertu aru własnych popędów daje m nichow i p o d -staw ę, by u zn ać ją - m aszynę za ‘siostrę’ siebie-człowieka” 6, „«G rzech» m aszyny leży jedynie w jej uchylaniu się od sam ow iedzy. C hoć p ró b a określenia zakresu naszego zaprogram ow ania owocować m oże nieskończonym cofaniem się w głąb siebie, jed n ak tylko dzięki takiej próbie m o żn a wytyczyć sobie jakiś o bszar w olności” 1. Zw róćm y uwagę, że zarów no Buck, ja k 1 A lyson użyli w swoich wypowiedziach słów: „w ątpienie” , „uznać za siostrę” , „grzech” , których znaczenie bliskie jest językowi rozw ażań teologicz-nych i religijteologicz-nych. C hociaż niekoniecznie należy w ysnuć z tego wniosek, iż w spom niane interpretacje w tym właśnie k ierunku zm ierzają. Rzecz przed-staw ia się odm iennie: istniejące w opow iadaniu L em a dość w yraźne tropy religijne nie zostają podjęte, a jedynie sprow adzone d o roli zagadnień k ulturow ych, funkcjonujących w rzeczywistości przedstaw ionej M a sk i na rów ni z kw estią em ancypacji kobiet, problem em władzy ja k o em anacji p o żą d an ia (w tym także seksualnego) i wolności, będącej fundam entem ludzkiej (jak się okazuje, nie tylko) egzystencji.

N ieco odm ienne odczytanie M a sk i zaproponow ał D ariusz B rzostek8, k tó ry zwrócił szczególną uwagę na aspekt psychologiczny opow iadania. P roblem rodzenia się świadom ości i tożsam ości w p rogram ie m aszyny, zdaniem badacza, jest wynikiem technologicznego błędu, jak i się do niej zakradł. L udzkie odruchy cyborga - głównie w ątpienie, niepew ność - to skutki obłędu, któ ry trapi głów ną b ohaterkę utw oru.

Niczego n a razie nie przesądzając, proponujem y, by spojrzeć n a utw ór L em a z perspektyw y dośw iadczenia sakralnego, k tó re należy tu rozumieć ja k o p ró b ę w prow adzenia określonego ładu w rzeczywistość przedstaw ioną

5 S. L e m , Golem X IV , Kraków 1981. 6 D . B u c k , dz. cyt., s. 115.

1 J. A. P a r k e r , dz. cyt., s. 107-108.

8 D . B r z o s t e k , „M aska" Stanisława Lema, czyli narodziny umysłu z ciała m aszyny (tekst w tomie Polska literatura fantastyczna. Interpretacje, red. A. Stoff, D . Brzostek), T oruń 2005.

(5)

przy jednoczesnym zachow aniu możliwości dysponow ania (w sensie literackim rzecz jasn a) obszarem Tajem nicy. D opow iedzm y, że lad odnosi się zarów no d o św iata zew nętrznego, możliwego d o opisania w języku np. biologii czy fizyki, ja k i d o św iata duchow ego, ukonstytuow anego n a określonych w ar-tościach etycznych i postaw ach m oralnych. Bez w ątpienia byłoby wygodniej przyjąć, że o b a światy stanow ią jedno, tak ja k p ro p o n u je filozofia starożytna i teologia chrześcijańska. W następujący sposób pisał n a ten tem at W alther E ichrodt: „C złow iek n i e p o s i a d a duszy i ciała, o n j e s t j e d n o c z e ś - n i e jednym i drugim . [...] Ciało bowiem nie jest przedm iotem , który posiadam y, lecz któ ry znajduje się n a zew nątrz naszego realnego bytu; nie jest ono p o p ro stu n a tu ra ln ą bazą i instrum entem , d o którego jesteśm y przypisani, lecz któ ry nie wchodzi w skład istoty naszego bytu. Przeciwnie, to właśnie żyjąca po stać tego bytu, ten niezbędny przejaw naszej indyw idual-nej egzystencji jest tym, w czym sens naszego życia m usi znaleźć swą realizagę. A zatem ciałem nie m o żn a gardzić ja k o więzieniem dla duszy ani też lękać się go ja k o w roga d u ch a” 9. D o cytow anych wyżej słów jeszcze pow rócim y, je d n a k ze względu n a nietypow y ontologiczny status głównej bohaterki, będącej cyborgiem , na razie pozostaw m y w yróżnione dw a rodzaje ładu ja k o istotny p u n k t wyjścia w naszych rozw ażaniach.

D ośw iadczenie sakralne zaw arte w utw orach fantastycznonaukow ych, podejm ujących tem at „ro b o tó w , cybernetycznej św iadom ości, ewoluq'i m e-chanizm ów , wzajem nych stosunków człow ieka i urządzeń cybernetycznych o bardzo dużym stopniu kom plikacji” 10 zostało ogólnie scharakteryzow ane przez A ndrzeja Stoffa, który nadał m u status działań n iein ten q o n aln y ch 11. W ynika to, zdaniem badacza, z konfliktu zarysow ującego się m iędzy opisem naukow ym (scjentycznym ) a teologicznym. Nie m iejsce tu n a rozstrzyganie tak złożonego problem u, w arto jed n ak pam iętać o p u n k tach zbieżnych nauk m atem atyczno-przyrodniczych i teologii w podejściu do zagadnienia ewolucji człow ieka o ra z p ow stania W szechśw iata12.

O pow iadanie M a ska jest historią czy też opow ieścią o istocie, której po stać nie została od p o czątku jednoznacznie określona. Jej zew nętrzna przem iana staje się ważnym m om entem w rozw oju akcji utw oru. Przytoczm y fragm ent owej sceny: „N iezdolna objawić rzeźniczej um iejętności pom ału, z anatom icznym w yrachow aniem , rozcięłam na dwoje ciało d o łona nieom al, gwałtownie zaciskając z całej siły zęby i powieki. [...] O tw arte cięciem powłoki

9 W. E i c h r o d t , Theology o f the Old Testament, vol. 2, London 1967, s. 124, cyt. za: A. R. P e a c o c k e , Teologia i nauki przyrodnicze, przel. L. M . Sokołowski, K raków 1991, s. 195.

10 A. S t o f f , Science Fiction - gatunek ideologicznie zdeterminowany?, „Roczniki Humanis-tyczne” 1986, z. 1, s. 5-33.

11 Tamże, s. 27.

12 N a ten tem at zob. m.in.: A. R. P e a c o c k e , dz. cyt.; A. N. W h i t e h e a d , Nauka i świat współczesny, przeł. S. M a g a 1 a, Warszawa 1988.

(6)

rozeszły się, białoskóre, i zobaczyłam w lustrze srebrny stulony kształt jak ogrom nego pło d u , jak b y lśniącej we m nie ukrytej poczw arki, ujęte w roz-chylone fałdy nie krw aw iącego, różow ego tylko ciała. [...] N ie ważyłam się d o tk n ą ć srebrzystej pow ierzchni, przeczystej, niepokalanej, odw łok podługo- w aty ja k tru m ien k a m ała lśnił, [...], poruszyłam się i wtedy ujrzałam jego płodow o przytulone o dnóża, cienkie ja k szczypce, w chodziły w m oje ciało i pojęłam nagle, że to nie było ono, obce, inne, to byłam dalej ja sam a” (s. 29)13. Podczas operacji pow tórnych „n a ro d zin ” tow arzyszą bohaterce uczucia niepew ności i strachu, w chwilę potem , gdy u jrzała kochanka A rrh o d esa w patrzonego w sw oją pow tórnie zrodzoną („w ypoczw arzoną”) o h y d n ą postać, do zn ała „okropnego w stydu” . M iała bowiem n a uwadze wrażliwość m ędrca, przybyw ającego do niej z ofiarą swojej dojrzałej miłości, której zrazu nie potrafiła w ogóle pojąć, gdyż tłum ił ją strach: „[...] lękałam się uczucia, k tó re wzbudził we m nie, nie m iało je d n a k nic wspólnego z m iłością, lecz m ów iłam to, co m o g ł a m powiedzieć [...]” (s. 16). M im o tych słów, głów na b o h aterk a poddaje się urokow i rom ansu, m ającem u wedle jej m niem ania więcej z m ody i dw orskiego konw enansu niż z silnego, płynącego z w ew nątrz uczucia. Sądziła tak , dostrzegając sw oistą niepraw ość zw iązku, łączącego ją z A rrhodesem : „O ddać m u chciałam duszę i ciało, lecz nie w praw dzie, a tylko w stylu m ody, obyczaju, w ym agań dw orskich, bo nie byle jak i, wszak m iał to być cudow ny, ale dw orski grzech” (s. 26). U m iejętność subtelnego rozróżniania doznaw anych uczuć potęguje się do m o m entu, gdy zrzuca z siebie pow łokę idealnie pięknej kobiety i ju ż jak o now a isto ta żelazna poczw arka podąża za swoim niedaw nym k o ch a n -kiem , by go zgładzić. O kres ten, od pierwszych d o p ow tórnych narodzin - charakteryzuje się w ew nętrzną niepew nością w artości rodzącego sie w niej uczucia i swojego pochodzenia. O bydw a te, pow iedzm y, w ątki u kazują jej po stać ja k o niezwykle dynam iczną, rozedrganą i tru d n ą w swoim postępo-w aniu d o przepostępo-w idzenia zarópostępo-w no z jej postępo-własnej, ja k i z czytelnika perspektypostępo-wy. Egzystencja sztucznej, m echanicznej istoty niewiele zatem się różni od życia człow ieka, k tó ry w ielokrotnie staje wobec złożonych sytuacji, nie potrafiąc do k o ń ca w ybrać najwłaściwszego dla siebie rozw iązania. D odajm y, że refleksja n ad sensem istnienia (po co żyję?) zasadniczo w zbogaca ludzkie życie, chroniąc je przed banałem codzienności i, nomen omen, m echanizacją. W opow iadaniu Lem a ów egzystencjalny w ym iar p o dkreślają liczne pytania, staw iane przez bohaterk ę z intensyw nością odpow iednią dla kogoś, kto poszukuje własnej tożsam ości, k to m a bardzo bogate życie duchow e i je d -nocześnie, będąc introw ertykiem , nie potrafi skutecznie porozum iew ać się z otoczeniem : „W tedy zwróciłam się k u sobie, sobie byłam bowiem groź-niejszą zagadką niż wszystko, co się ze m ną d otąd stało” (s. 16). Odnalezienie

(7)

siebie „w łaściw ej” (a nie tożsam ości, k tó ra jest w ypadkow ą , j a ” p o d -m iotow ego, psychoso-m atycznego i kultury), rozu-m ianej ja k o stała i silna łączność ciała (żelaznego) i duszy (sztucznej inteligencji) następuje w chwi-li, gdy po stać wypoczwarzyła się z ludzkiej skóry. Od tego m om entu m aszyna, m ając a określoną płeć, dziedziczoną w sp ad k u p o poprzednim wcieleniu, przedstaw ia się czytelnikow i ja k o jedność psychosom atyczna lub, używ ając pojęć teologicznych, cielesno-duchow a, co byłoby zgodne z wcze-śniej przyw ołanym i słowam i E ichrodta na tem at istoty bytu pow ołanego przez Boga.

P ostać kobietm aszyny zostaje p ostaw iona wobec tru d n eg o do uchw y-cenia d ra m a tu , przeżyw a terro r psychiczny nie wiedząc, czy to, co się z nią dzieje, jest snem, czy rzeczywistością. W tekście dręcząca ją w ątpliw ość (sen czy jaw a?) jest w yrażana kilkakrotnie: m ocno i z uporem . N a płaszczyznę realnych d oznań, myśli i zdarzeń, w jakich b o h aterk a uczestniczy, nakładają się w jej św iadom ości, niczym odległe, ale pulsujące życiem tło, w ydarzenia z przeszłości. Ja k w iadom o, sen bywa przez psychologów trak to w an y jak o swoisty pro g ram , w którym na zdarzenia (zazwyczaj ważne, intensywne) teraźniejsze n ak ład a ją się obrazy „zapam iętane” z okresu prenatalnego, niezw eryflkow ane, co oczywiste, przez narząd w zro k u 14. M ózg osoby śpiącej, nie m ając w yraźnego ograniczenia w postaci inform acji docierających poprzez zmysły ze św iata zew nętrznego, projektuje m arzenia senne - zagm atw ane lub, p atrz ąc n a to z innej strony, tajem nicze i wieloznaczne. E rn st Póppel nazyw a ów stan ludzkiego um ysłu „funkcjonalnym chaosem ” 15. M ożna dom niem yw ać, że podobnego stanu św iadom ości dośw iadcza b ohaterka

M aski, łow iąc swoim umysłem - krytycznym i analitycznym - skrawki

m inionych przeszłości, z czym nie godzi się, przeciw ko czem u żywo protes-tuje: „L o g ik a m oja, w yjęta z blekotu wspom nień, m ów iła m i, że nie m ożna, że m uszę m ieć ja k ą ś przeszłość jed n ą, a skoro jestem h ra b ia n k ą Tlenix, D u en n ą Z oroennay, m ło d ą W irginią [...], skoro nie um iem odróżnić zmyś-lenia od rzeczywistości, odnaleźć siebie we własnej prawdziwej pamięci, to m oże je d n a k śnię?” (s. 9), „R ozrzucone korzenie m ych przeszłości nie z d ra-dzały m i niczego istotnego, lustracja staw ała się przesypyw aniem barw nych obrazów , ja k o D u e n n a północy, A ngelita skw arów , M ignonne, byłam każ-dym razem inną o so b ą o innym nazw isku, stanie, rodzie, spod innego nieba, nic tu nie m iało p rym atu [...]” (s. 19).

P rzyw ołane wyżej fragm enty rozw ażań są także świadectwem wielości żyć danych bohaterce. F a k t ten pozw ala snuć przypuszczenia o jej następ-nych w cieleniach czy naw et o nieśmiertelności.

14 E. P ó p p e l , Granice świadomości. O rzeczywistości i doznawaniu świata, przeł. A. D. T u s z y ń s k a , W arszawa 1989, s. 118-128.

(8)

D osk o n ało ść bohaterki przejaw ia się także w um iejętnościach intelek-tualnych, w sposobie postrzegania św iata zew nętrznego, w czym przypom ina istotę sztuczną, ale nie pozbaw ioną pew nych pretensji do człowieczeństwa, ja k chociażby św iadom ości rodzenia się uczuć i emocji. T o zasadniczo różni ją od tzw. człow ieka T uringa, istoty będącej em anacją odwiecznych ludzkich pragnień stw orzenia „k o g o ś” lub „czegoś” o podstaw ow ych funkcjach homo

sapiens przy jednoczesnym wyposażeniu jej w rozległe i ponadludzkie

umiejęt-ności: „[...] w naszej współczesnej technologii człowiek kom puterow y spełnia tę sam ą funkcję, ja k ą człow iekm echanizm lub żywy posąg spełniał w p o -przednich epokach. Jest wyrazem zarów no oszałam iających m ożliw ości, ja k i ograniczeń inspirow anych przez tę now ą technologię” 16. Czytelnik jest zatem postaw iony wobec niebagatelnego problem u: czy głów na bohaterka, a zarazem n a rra to rk a opow iadania Lem a, bezdyskusyjnie należy do św iata ro b o tó w , cyborgów dysponujących sztuczną inteligencją, czy też egzystencja, przynajm niej we w skazanych d o tej pory przejaw ach (sfera em ocjonalno- uczuciow a, poczucie zawieszenia własnego bytu m iędzy jaw ą a snem ), każe m ów ić o jej hum anistycznym , człowieczym w izerunku. N ie rozstrzygnie tej zawiłej kwestii fak t bezdyskusyjny, że przecież owej istocie nie d an e było obdarzyć kogokolw iek m iłością, a to, co czuła w sto su n k u d o A rrhodesa, jej samej w ydało się fałszywe, pow ierzchow ne - jednym słowem było m aską

uczucia tkw iącego w zak am ark ach jej p rogram u (świadomości?).

W to k u rozw oju akcji uczucie, przypom inające raczej pożądanie, dw orski flirt i przelotny rom ans, ukazuje się przed b o h aterk ą w swojej mizernej postaci - biorąc za wzorzec m iłość opisaną chociażby przez św. Pawła w Liście do Koryntian - ja k o blichtr. C ała m iłosna scena, w której uczest-niczą oboje, o n a i A rrhodes, przesiąknięta jest w jej oczach „stylem m ody, obyczajem ” . E rotycznym zabiegom m ędrca tow arzyszy, ja k o rekw izyt, posąg W enery „k tó ry swym nagim zadem w ystawiał pom nik wyższym i niższym pasjom ziem skiego k o ch an ia” (s. 26). Postacie L aury i F ilo n a o wyraźnie sentym entalnej proweniencji przyw ołane są przez bohaterk ę w funkcji porów -nania. Jednocześnie obok poczucia fasadow ości św iata ludzi („ m a sk a tw arzy lo k aja” ) tow arzyszy kobiecie-m aszynie głębokie i tajem nicze przekonanie o istnieniu praw dy, skrywającej się w niej samej, czekającej tylko stosownego m o m en tu , by w ydobyć się n a powierzchnię. Stało się ta k w m om encie pow tórnych naro d zin , przytoczonego wcześniej ak tu przepoczw arzania się z ludzkiej w zupełnie sztuczną postać.

N a m arginesie rozw ażań należy w tym m iejscu przyw ołać d ra m a t

Operet-ka W itolda G om brow icza, którego twórczość Lem oceniał wysoko. Kluczowe

dla przem yśleń a u to ra Ferdydurke zagadnienie w olności od form y

(kon-1<s J. D. B o l t e r , Człowiek Turinga. Kultura Zachodu w wieku komputera, przeł. i wstęp T . G oban-K las, Warszawa 1990.

(9)

w enansu), niezależność człow ieka od galopujących w ku ltu rze m ód - literac-kich, naukow ych, obyczajow ych, politycznych, religijnych - jest spraw ą tru d n ą , choć intelektualnie i artystycznie pociągającą. D ostrzegam y w tym właśnie punkcie styczność M a sk i Lem a z zasadniczym w ątkiem myślowym większości utw orów G om brow icza. Ja k pam iętam y, „zm artw ychw stająca” naga A lb erty n k a jest w Operetce sym bolem zwycięstwa m łodości nad sta ro -ścią, w olności nad kulturow ym „skrępow aniem ” . W finałowej scenie F io r - d y k ta to r m ęsko-dam skich m ód - mówi:

Przeklinam ludzki strój, przeklinam maskę Co nam się w ciało wżera, okrwawiona Przeklinam mody, przeklinam kreacje K rój pantalonów przeklinam i bluzek Z anadto w nas się wgryzł!17

P rzytoczone słowa m ogą być dla nas dalszą w skazów ką w postępow aniu interpretacyjnym M aski, w której to właśnie człowiek okazuje się niewol-nikiem i w oskow ą lalk ą tego, co sam stworzył, nie m ając jednocześnie św iadom ości, że gra w rzeczywistości je d n ą z przypisanych lub w ybranych ról, np. króla, m ędrca, k ochanka czy w końcu lokaja: „[...] pam iętałam naw et lekkie zgrzytanie, z jakim otw arły się te rzeźbione podw oje i m askę tw arzy lokaja, upodobnionego służbistą gorliwością do pełnej uszanow ania lalki - żywy w oskow y tru p ” (s. 17). A nalityczny, doskonały um ysł bohaterki, czerpiący in fo rm a q e o świecie zewnętrznym za p o m o cą nieludzko przenik-liwych zmysłów, w p o d obny sposób ocenia sam ego króla; jedynie jego wzrok w yraża praw dę: „[...] bo oczy te nie udaw ały niczego, inaczej niż dobrze u łożona tw arz, i tkwiły w tłum nej w ytw orności ja k ostatek brudnej wody w m iednicy” (s. 8).

P odobnie ja k w Operetce, w opow iadaniu L em a pojaw ia się m otyw nagości - w pierwszym z wym ienionych utw orów w ybija się on na plan pierwszy, nato m iast w M asce pełni rolę ważnego szczegółu. G łów na b o h ater-ka, poza tym , że „k o ntem pluje” , w przyw ołanej ju ż scenie pow tórnych narodzin, sw oją pow łokę cielesną, próbuje rów nież w yobrazić sobie nagość kochanka: „A ciało jego [A rrhodesa - M .W .], pod odzieniem dobrym , przyzwoicie skrojonym . Lecz niezbyt obcisłym, ja k b y strofow ał był i po -wściągał kraw ca, zm usiło m nie, bym pom yślała o jego nagości” (s. 10). W finałowej scenie, gdy m ędrzec powoli um iera, m aszyna w końcu m oże nasycić się w idokiem jego fizyczności. Przejaw ia się w owym uważnym patrzeniu nie tyle erotyzm , ile szczególnego rodzaju ciekaw ość połączona z obaw am i. Ludzkiem u ciału o debrana zostaje n a tu ra ln a w k o n tak tach m ęsko-dam skich zm ysłowość na rzecz zainteresow ania, k tó re towarzyszy

(10)

oględzinom anatom icznego egzem plarza w prosektorium . A kcent niezwykłości lub, pow iedzm y, szczególności homo sapiens w śród innych żywych organiz-m ów przesunięty zostaje ze sfery psychicznej (duchow ej) w k ierunku fizycz- ności.

P orów nując o b a królestw a, G om brow iczow skie i Lem ow skie, tru d n o nie dostrzec w nich przesytu, przeładow ania, bogactw a próżnej, „w ydrążonej” form y, przesłaniającej istotność egzystencji. O ile w d ram acie A lbertynka okazuje się nadzieją ocalającą praw dziw ą „tw a rz” człow ieka, o tyle w o p o -w iadaniu Lem a tru d n o kogokol-w iek -w ytypo-w ać na zba-wcę. Jest co pra-w da A rrhodes, ale przecież i on, m im o że wielki m ędrzec, posiadający tajem nicę uzdraw iającej w ody, zapadł na „c h o ro b ę” pozorów , k tó ra czyni z niego na pewien m om ent idiotę i prosię zarazem : „Z ależało m u n a tym , żeby coś powiedzieć i żeby się nie zachow ać na podobieństw o idioty, jakim był w owym m om encie na pew no, i wiedział o tym . Pani - rzekł, pochrząkując ja k prosię [...]” (s. 12). Pewne nadzieje w iązać m ożna z głów ną bohaterką. F a k t, że pod pow łoką cielesną idealnie pięknej kobiety skryw a się m aszyna, wcale nie m usi deprecjonow ać naszej kandydatki d o roli zbawczyni. P o-w tórny ak t n aro d zin uo-wolnił ją nie tylko od ludzkiego ciała (maski), lecz także pozw olił wyzwolić się od przeszłości „D uenny, Tlenix, A ngelity” , przeszłości nieautentycznej, gdyż krępującej, chciałoby się powiedzieć, jej głęboko skryw aną praw dziw ą osobow ość. W iemy jed n ak , że m aszyna nie p o siad a tego, co czyni człowieka istotą złożoną w sensie psychicznym czy, inaczej rzecz ujm ując, duchow ym . Lem, ja k się okazuje, p o d ąż a inną drogą.

Z dotychczasow ych rozw ażań wyłania się skom plikow any i niejedno-znaczny o b ra z kobiety-m aszyny, cyborga o zmysłowej powierzchowności. Przeznaczona d o uśm iercenia A rrhodesa, podsycana ze swoich głębi niepojętą d la siebie siłą, k tó ra panuje nad nią w ograniczonym stopniu, w aha się, zanim w ykona przeznaczone jej zadanie.

Ja k o „z im n a” m aszyna, nie potrafi okazać żadnego uczucia z pow odu rozłąki z A rrhodesem , ale przecież wie, że na skutek swojego postępow ania m ogłaby się stać opuszczoną kochanką. O drzuca tę m ożliw ość, pragnąc dotrzeć d o m ędrca lub pochwycić go. Co ciekawe, ro la owej istoty - m im o że z góry przeznaczona została do unieszkodliwienia A rrhodesa - do końca nie będzie jednoznacznie określona. Wiemy skądinąd, że nie darzy swojego w yb ran k a praw dziw ą m iłością, jed n ak , m ając św iadom ość celu, do jakiego została przeznaczona, próbuje walczyć z program em , którem u podlega. P om aga w tym n ap o tk an y po drodze zakonnik. Z ap ro p o n o w ał jej „bieguny w iadom ego m iejsca opylić przez ru rk ę startym na proch żelazem ” (s. 42), aby w ten niecodzienny sposób powiększyć „przedział [...] w olności” (s. 42). Z perspektyw y człow ieka ów czyn należałoby trak to w ać ja k o świadom e poświęcenie się dla innego; ofiara złożona człowiekowi przez „m aszynę k a to w sk ą” spo ty k a się z pełną akceptacją ze strony w spom nianego

(11)

zakon-nika, nazyw ającego ją „sw oją siostrą” (s. 40). B ohaterka, co praw da, nie pojm uje znaczenia tych słów, ale potrafi ocenić ich w artość w charakterys-tyczny dla siebie sposób: ja k o istota sztuczna i fizycznie zim na odczuw ała wówczas „coś gorącego” , co zm ieniało ją od w ew nątrz. P rzem iana nie o k azała się k ró tk o trw a ła , ale p raw dopodobnie „zainstalow ała się” w jej program ie n a stałe. D otychczasow a pogoń - pew na i skuteczna - ustąpiła miejsce głęboko ludzkiem u w ahaniu m iędzy postaw ą zabójczyni a postaw ą zbaw czyni, m iędzy posłuszeństw em wobec k ró la i jego p rogram u a p ra g -nieniem p o siad an ia wolnej woli. Owo niezdecydow anie, ja k postąpić wobec um ierającego A rrhodesa, czyni z niej istotę tragiczną poniekąd, św iadom ą tego, co m oże się stać, gdyby m ędrzec nie um arł z pow odu ran odniesionych w walce z poryw aczam i: „G dyby otw arł przytom nie oczy i odw róconym obrazem wziął m nie całą, ta k ą ja k a stałam nad nim, bezsilnie ju ż śm iercio-n ośiercio-na w m odlitew iercio-nym geście, brzem ieiercio-niercio-na iercio-nie od iercio-niego, byłżeby to ślub, czy jego przew idziana niem iłosierna parodia?” (s. 48). Jed n a k nic takiego się nie stało, chociaż wypowiedziane przez kobietę-m aszynę słowa nie pozo-staw iają w ątpliw ości - posłuszna woli królewskiej zabiłaby m ędrca. W takiej sytuacji śmierć, w ym uszona program em króla, połączyłaby ich szczególnym węzłem m ałżeńskim - współczucie dla losu w ybranka zastąpiłoby uczucie gorącej m iłości, m odlitw a tow arzysząca um ierającem u zastąpiłaby błogo-sław ieństw o k a p ła n a dla m łodej pary. T o szczególne rozw iązanie, m ające na płaszczyźnie fabularnej tylko znaczenie zdarzenia hipotetycznego, odsłania czytelnikow i praw dziw e oblicze kobiety-m aszyny. W przeciwieństwie do ludzkich bohaterów , żyje niezwykle intensywnie w ew nętrznie, zdobyw a się n a czyny, których konsekw encją jest nie tylko skuteczne zagarnięcie więk-szego obszaru wolności, ale nade wszystko w ykorzystanie jej i poświęcenie d la człowieka.

W opow iadaniu M aska Lem sugestywnie zobrazow ał, nie stroniąc od poetyzacji wypowiedzi, futurystyczny świat przeżyć i duchow ych rozterek istoty dysponującej sztuczną inteligencją. Uczynił naw et k ro k dalej, p o -kazując, że jest m ożliw e, by cyborg swoją etyczną p ostaw ą przewyższał człow ieka, by dysponow ał sumieniem , a także w spółodczuw ał. Nie bez znaczenia dla takiej p róby odczytania utw oru są dwie wym owne sceny — je d n a z nich rozpoczyna, d ru g a zaś zam yka tekst. W obydw u fragm entach dostrzegam y w yraźne naw iązania do Biblii, a dokład n ie do słów z pie-rwszych wersetów Księgi Genesis i d o m otyw u zm artw ychw stania z Ewan-gelii. O w a stylizacja bez w ątpienia sakralizuje treść opow iadania i za-korzenia niem al od pierwszego słowa życie głównej b o haterki, kobiety- m aszyny, w obszarze dośw iadczeń religijnych właśnie: „ N a początku była ciem ność i zim ne płom ienie, i h u k przeciągły, a w długich sznurach iskier cz arn o o sm alone haki w ieloczłonkow e [...]” (s. 5). O pisanie linii produkcyjnej cyborgów w sposób przypom inający a k t stw orzenia, zaw arty

(12)

w Biblii, m a prow okacyjny charakter. W raz z rozw ojem akcji czytelnik m oże je d n a k n a b ra ć p rz ek o n an ia, że sak ralizacja au to m aty cz n eg o (czy tylko?) m o n tażu ro b o ta m a określony sens m etafizyczny. P ow staje w jego w yniku nie przedm iot, ale podm iot o złożonej osobow ości18, potrafiący d okonyw ać subtelnych operacji analitycznych ludzkich zachow ań i m o ra l-nych postaw . Jedynie an a to m ia i nieodczuw anie głodu, pragnienia czy zm ęczenia w czasie pogoni za A rrhodesem świadczą o sztuczności głównej bohaterki. Jej szczególne zainteresow anie ludzkim ciałem , ja k pam iętam y z wcześniejszych rozw ażań, trak to w ać m ożna ja k o w pełni nieuśw iadom ione pragnienie zrozum ienia homo sapiens. Nie umysł, nie przym ioty ducha, zdaje się m ów ić do czytelnika Lem, ale właśnie an a to m ia zaw iera Tajem nicę stw orzenia człow ieka.

P am iętając o jedności ciała i ducha, jedności zgodnej z teologiczną m yślą chrześcijańską, być m oże właśnie w ten sposób kobieta-m aszyna próbuje dociec istoty człowieczeństwa. S koro m o d a (kultu ra) narzuciła określony sposób bycia w raz z konsekw encjam i, dotykającym i sfery etycznej, intelek-tualnej, obyczajow ej, w takim razie nasze zam askow ane człowieczeństwo najlepiej „podejrzeć” w nagim ciele. Zwróćm y uwagę, że w scenie balowej (bal także stanow i istotny m otyw O peretki) głów na b o h aterk a m anifestuje sw oją kobiecość poprzez strój; nie inaczej jest przecież z pozostałym i p o -staciam i: król jest w ładcą, A rrhodes m ędrcem , a jakiś człowiek lokajem , bowiem ich u b ió r znaczy w społeczeństwie, w k tó ry m żyją, i jednocześnie przesłania praw dę o istocie ludzkiej. Nic zatem dziw nego, że odkrycie ciała, czyli nagość stanow i dla kobiety-m aszyny najpew niejszą dro g ę do zrozu-m ienia człow ieka. W iedzy na ten tezrozu-m at nie zrozu-m oże czerpać z sazrozu-mej siebie, choć logika podpow iada, że byłoby to najprostsze. P odskórnie wyczuwa sw oją sztuczność, fałsz inform acji zaw artych we własnej, z p ozoru tylko „ludzkiej” powłoce: „[...] popatrzyłam jedynie na własne ręce sm ukłe i białe, nie wiem jed n ak czemu dla m nie ta biel, gdy zajaśniała na błękicie krynoliny, m iała w sobie coś przerażającego” (s. 6). Z fabuły M a sk i dow iadujem y się p o n ad to , że ani uśm iech, ani rum ieniec n a policzkach nie przynależały do niej; były jedynie zew nętrznym i odrucham i, których źródło znajdow ało się w jej chwilowej, kobiecej m asce, determ inow anej dw o rsk ą etykietą i wolą króla.

A gonii A rrh o d esa, opisanej w finałowej scenie opow iadania, towarzyszy atm osfera niesam ow itości i grozy. Jękow i um ierającego m ędrca w tóruje „w ycie” dom u (s. 49), w chłoniętego niemal przez górską zadym kę. G dy wydał o n o statnie tchnienie, m aszyna, czuw ająca d o tąd w niepewności,

18 N a tem at robotów w literaturze zob. J. K a g a r 1 i с к i, Co to jest fantastyka naukowa?, przeł. K . M . M alinowski, Warszawa 1977 (rozdz. „R oboty” , s. 345-399); V. G r a a f , Homo futurus. Analiza współczesnej science fiction, przeł. Z. Fonferko, Warszawa 1975 (rozdz. „Szkice

(13)

o p lo tła jego zw łoki, co oznaczało, że od tego m om entu ju ż należał tylko d o niej: „[...] ow inęłam go i wzięłam w objęcia, i leżałam ta k w świetle i w m ro k u przez dw a dni śnieżycy, k tó ra okryw ała nas nie tając ą pościelą” (s. 49). B o h aterk a m ogła w końcu połączyć się ze swoim kochankiem , nie odczuw ając d y sk o m fo rtu „niepraw dziw ości” doznaw anego i okazyw anego sobie naw zajem uczucia, podobnego d o miłości. T ru d n o jednoznacznie określić c h a ra k te r zw iązku m iędzy cyborgiem a zm arłym człowiekiem, ale z pew nością był to rodzaj w spólnoty cielesnej: o b a ciała są zim ne i obojętne n a bodźce płynące z zew nątrz. Obie istoty niczego nie udają, bowiem „m a sk a ” dw orskiego konw enansu w obliczu śmierci nie m a racji bytu, m aszyna z kolei, czując się uw olniona od krępującej woli króla, odkryw a wreszcie praw dę o sobie. Jest nią o drodzona m iłość - nie tyle p o d o b n a p o żąd an iu seksualnem u, ile bliska poświęceniu się dla drugiego.

T h a n a to s i E ros są obecne w kulturze europejskiej od k o ń ca XV w .19 Zw iązek obydw u aktów - śmierci i m iłosnego - w ciągu wieków zmieniał się, ale zawsze tow arzyszyła m u a u ra niesam ow itości, czy naw et nieprzy- stojności (nekrofilia) i przekonanie o trwałości uczucia miłości między kobietą a m ężczyzną.

B oh aterk a o p ow iadania M aska trw a przy m artw ym ciele A rrhodesa „u sp o k o jo n a ” (s. 49) i o d d an a m u całkowicie przez dw a dni i dwie noce śnieżycy. Nie m am y pewności, co potem stało się z kochankam i, wiemy n atom iast, że „[...] w trzecim dniu wzeszło słońce” (s. 49). W religii chrześ-cijańskiej sym bol słońca (św iatła) odnoszony jest do postaci zm artw ych-w stałego C h ry stu sa20 i być m oże taki ych-właśnie kierunek interpretacji przy-toczonych słów byłby zasadny. Nie m am y jed n ak pew ności, czy między w schodzącym trzeciego d n ia od śmierci A rrhodesa słońcem a poprzedzają-cymi ten fakt wydarzeniam i zachodzi taki sam związek ja k między m ęczeńską śm iercią C h rystusa a Jego zm artw ychw staniem . P am iętajm y, że opowieść (zeznanie, ja k sam a b o h aterk a określa sw oją wypowiedź) nadal snuje m a szyna, k tó ra dostrzegła zwyczajny fakt nie m ający żadnego zw iązku z d ra -m ate-m rozegrany-m trzy dn i wstecz. M o żna rów nież przyjąć od-m ienną tezę: poprzez odn o to w an ie w swoim zeznaniu (przed najw yższą Prowidencją?) w schodu słońca w kontekście śmierci A rrhodesa b o h a te rk a wywyższyła go, dając w ten sposób w yraz prawdziwej do niego m iłości. T ym nieco spóź-nionym czynem sprow okow ałaby swoją kolejną przem ianę, której istota polegałaby na pełnym uczłowieczeniu m aszyny bez konieczności „przyw dzie-w ania” podzie-wierzchodzie-wności (m aski) homo sapiens. Stałby się cud antycypodzie-w any 19 Ph. A r i é s, Człowiek i śmierć, przeł. E. Bąkowska, W arszawa 1992 (podrozdział „Eros i T anatos w epoce b aroku” , s. 361-366).

20 D. F o r s t n e r , OSB, Świat symboliki chrześcijańskiej, przekł. i oprać. W. Zakrzewska, P. Pachciarek, R. Turzyński; wybór ilustracji i komentarz T. Łozińska, Warszawa 1990 (hasło Ciała niebieskie, s. 92-104).

(14)

przez za k o n n ik a w ypow iadającego do niej przytaczane wcześniej słowa „Jesteś m o ją sio strą” . A lbo też Lem d ał literacki w yraz poglądow i, że bycia człowiekiem - w pełnym tego słowa znaczeniu - m o żn a nauczyć m aszynę, naw et m aszynę.

M aciej Wróblewski

CAN A M A C H IN E BE A MAN? TH E M A S K BY STANISŁAW LEM

(Summary)

This paper is attem pt to interpretation of the story The M ask by Stanisław Lem. Character- engine (as if a women) to become a hum an being: she (it) discovers one’s spirit and she (it) scarifies oneself for the lover, Arrhodes. The M ask recognizes complex problems o f the personality, of the hum an nature first o f all.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Omdat de huishoudens uit Delft door het afgesloten convenant eigen- lijk beschouwd kunnen worden als lokale woningzoekenden, kunnen we stellen dat maar zes

58 Jest tu też jeszcze istotny aspekt praktyczny: Lukdcs sygnalizuje, że - odwołującej się do już ustalonej przeszłości - ideologii łatwiej jest poniekąd reformować na

Interesujące jest także, jak sądzę, pytanie o me­ chanizm kształtowania się tego typu więzi i o warunki sprzyjające tworzeniu się poczucia przynależności do

Motointegrator.pl – outline of business model constructs and growth stages (own elaboration based on a company website).. Business model constructs

Wykonane badania natężenia oświetlenia ekranu kontrol­ nego przez światła mijania pochodzą­ ce z reflektorów wyposażonych w lam­ py gazowe wskazują, że odpowiednie obszary

Celem artykułu jest przedstawienie sytuacji na rynku pracy po kryzysie 2008–2009 w wybranych krajach Unii Europejskiej w kontekście oceny skuteczno- ści pomocy publicznej

По нашему мнению, в русском языке название членов этой экстремистской, националистической партии вызывает более от­ рицательные ассоциации,

In this paper, we propose a frequency independent approach, the numerical steepest descent path method, for computing the physi- cal optics scattered electromagnetic field on