• Nie Znaleziono Wyników

Wobec stereotypów : Stanisława Tarnowskiego relacja z podróży do Rosji

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wobec stereotypów : Stanisława Tarnowskiego relacja z podróży do Rosji"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Elżbieta Malinowska

Wobec stereotypów : Stanisława

Tarnowskiego relacja z podróży do

Rosji

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 11, 193-202

(2)

7MP*JS

Seria X I 2 0 0 5

Elżbieta Malinowska

Wobec stereotypów. Stanisława Tarnowskiego relacja

z podróży do Rosji

S

tanisław Tarnow ski był uczonym , publicystą, politykiem i oratorem . Te form y działal­ ności przyniosły mu popularność w drugiej połow ie X I X w ieku oraz zapew niły trw ale m iejsce w historii polskiej nauki i myśli politycznej.

N atom iast stosunkow o m ało znanym , ubocznym nurtem aktyw ności Tarnow skiego było podróżopisarstw o1. U czony swe w rażenia z podróży publikował początkow o w „Prze­ glądzie P olskim ”. W czasopiśm ie ukazały się relacje z w ycieczek na Kresy W schodnie i Z a­ chodnie, które autor odbył w iatach : 1874 (U k rain a), 1878 (Litw a), 1881 (P ru sy K rólew ­ skie). W roku 1888 w Krakow ie wydana została dw utom ow a książka Tarnow skiego zaty­ tułow ana Z wakacyj (w znow iona w roku 1894). Z nalazły się w niej ogłoszone wcześniej w „Przeglądzie” opisy oraz relacje z pobytu uczonego w M oskw ie w 1878 roku.

Autor poprzedził całość P rzedm ow ą, a poszczególne części — listam i dedykacyjnym i, których adresatami byli: Stanisław K oźm ian (w t. 1) oraz hr. M aria z P otockich Sierakow ­ ska (w t. 2). Z arów no Przedm ow a, ja k i listy zawierają istotne inform acje dotyczące genezy dzieła, zam ierzeń autora oraz je g o stosunku do podróżopisarstwa.

Początkow o Tarnow ski nie traktow ał swych „zapisków z w akacyjnych podróży” zbyt poważnie. U w ażał, że są „rzeczą błahą, która raz w piśmie periodycznym w y jść m oże, ale osobnego wydania nie je s t w arta”2.

1 Por. o pod ró żop isars tw ie T a rn o w sk ie g o : T. B u jn i c k i, O cz y m a G a licjan in a. M ick iew icz o w sk ie i realne W ilno

S tan isław a T arnow skiego (rekonesans), w: W iln o i z iem ia M ick iew icz o w sk iej p am ięci, t. 1: W kręgu spraw historycz­ nych, red. E. Fe lik siak, E . K o m o ń s k a . B ia ły s t o k 2 0 0 0 , s. 2 3 7 - 2 6 3 ; 1 1. M a r k ie w ic z , Stan isław a Tarnow skiego p o d ró ż e na K resy, w: P o szu kiw a n ie realności. Literatura — doku m en t — K resy. Prace ofiarow an e T ad eu szow i B u j- n ickiem n , red. S. G aw li ń sk i, W. Ligęza, K r a k ó w 2 0 0 3 , s. 6 7 - 7 4 .

- S. T a rn o w s k i : Z w akacyj, t. I: K ijó w — M osk w a — W ilno, K r a k ó w 1888. Lo k aliz acja dalszych odn iesi eń i c y ta t ó w za ty m w y d a n ie m bezp o śr ed n io w tekście.

(3)

m Elżbiet a M a lin o w s k a

D ed ykacje sugerują, że do opublikow ania, a m oże nawet do spisywania w rażeń, zachę­ cił autora Stanisław K oźm ian, w spółredaktor „Przeglądu Polskiego”. W przypadku relacji m oskiew skiej Koźm iana m ożna nawet uznać za zleceniodaw cę zadania. N atom iast inspira­ torem w ydania książki był ks. W alerian K alinka. O baj publicyści należeli do grona przyja­ ciół i politycznych sojuszników Tarnow skiego.

K alinka, autor Ostatnich lat panow ania Stanisław a Augusta oraz Sejmu Czteroletniego, w y­ tyczył drogi przyszłej historycznej szkoły krakow skiej. K oźm ian zaś był czołow ym ide­ ologiem konserw atystów galicyjskicłi. M iał opinię je d n e g o z najlepszych kom entatorów politycznych. W latach sześćdziesiątych kierow ał działem politycznym krakow skiego „Cza­ su” a następnie, o czym ju ż w spom niano „Przeglądu Polskiego”, w którym opublikow ał, w spólnie z przyjaciółm i, Tekę Stańczyka*.

Fakt, iż K alinka, a w w iększym je szcze stopniu K oźm ian, m ieli w pływ na genezę oraz kształt książki, w której znalazła się rów nież niepublikow ana w cześniej w prasie relacja z M oskw y, sugeruje dość ważny trop je j interpretacji oraz rzuca światło na fu n kcję, ja k ą ta relacja miała spełnić.

W szystkie okoliczności w skazują w ięc, że Tarnow ski nie był „zw yczajnym ” turystą z Polski, a je g o wyjazd do R osji nie w^ynikał z potrzeby pięknych w rażeń, odpoczynku, delektow ania się sztuką. W tym celu je źd ziło się w ow ym czasie do Spa, B ad e n -B ad e n , Karlsbadu czy W enecji.

Sam autor zresztą sugerował, iz m otyw y je g o w yjazdu były odm ienne od tu rystycz­ no-krajo zn aw czych :

Zapewnie: żaden z nas nie pojedzie tam [do M oskw y — E . M .] w nadziei w rażeń przyjem nych, a po cóż dobrow olnie szukać p rzy k ry ch ... (s. 123).

W zasadzie do M oskw y Polacy jeźd zili tylko służbow o, w zw iązku z pracą zawodową lub studiam i w uniw ersytecie. N atom iast często odw iedzali Petersburg. W arto dodać, że w m ieście nad N ew ą m ieszkało kilkadziesiąt tysięcy rodaków 4.

Tarnow skiem u ja k o znawcy polskiej kultury nieobce były negatyw ne w yobrażenia o R osji i Rosjanach. U czony, używ ając innych pojęć, pisał w łaściw ie o zjaw isku stereotypi- zacji, które postrzegał w aspekcie psychologicznym , socjologicznym i literackim .

W spółczesna nauka uważa stereotypy za „uogólnione prześw iadczenia i w yobrażenia zbiorow e”, które ja k o „trwałe teksty ku ltu ry ” ( ...) „wpisane zostały w kod pam ięci n aro­ d ow ej”3. U czen i zwracają uwagę na relacje zachodzące pom iędzy procesem stereotypizacji

3 Pur. S. K ie n ie w icz , K a tin k a lla lc r ia u , haslo w: P o lsk i sfow iiih biograficzny. t. 11, W r o c la w 1964, s. 4 4 9 - 4 5 2 ; Z . J a b i o n s k i , J . Z dra d a. K o z m ia n S tan isla u 1. haslo w; ibidem , t. 15. W r o c l a w 1970, s. 6 1 - 6 6 .

4 Z o b . L. Bazylow, P olacy iv Petersbiirgu. W r o c l a w 19 84 , s. 2 8 2 - 3 5 5 .

(4)

W o b e c ste reot yp ów . Stanisława T a r n o w s k ie g o relacja z po d ró ży do Rosji

i tw órczości artystycznej. Stereotypy wkraczają do literatury i na odw rót — literackie sym ­ bole ulegają przekształceniom w stereotypy6.

Z n ajo m ość stereotypów z reguły nie osłabiała chęci poznawania obcego kraju z autopsji. Tarnow ski to potw ierdził:

Słyszym y o Rosji od dzieciństw a, m yślim y o niej do śm ierci, pew nie w ięcej niż o każdym innym kraju pod słońcem . N atężam y nieraz w yobraźnię, żeby odgadnąć, ja k ona m oże wyglądać; tw orzym y sobie fantastyczne wym ysły, straszniejsze m oże, lecz poetyczniejsze od rzeczyw istości; ja k ą ś ponurą zie­ m ię sm utku i nudnej jed n ostajn ości, jak ąś dziką i groźną poezję natury (...). C zem u ż w ięc przestawać na tych w ym ysłach i dom ysłach, w których każdy z nas przerabia tylko na swój sposób M ickiew icza Drogę do Rosji albo Pochód //rt Syberię Grottgera? C zem u własnym i oczym a nie zobaczyć, ja k im to je s t w istocie? (s. 124)

U kształtow anie stereotypów Rosji i R osjanina nie dokonało się w w ieku X I X . Andrzej Kępiński tw ierdzi, iż je s t to proces długotrw ały, związany ze zjaw iskiem „uśw iadam ia­ nia sobie przez daną społeczność własnej odrębności w obec innych”7. U stalenie ogólnego w izerunku Rosji, opozycyjnego w obec autostereotypu, nastąpiło ju ż w X V I w. N astępne pokolenia ów w izerunek utrw alały i rów nocześnie przekształcały.

Polityczne realia X V III i X I X w ieku, rozbiory, klęski pow stali, krw awe represje, zsyłki na Sybir, uzasadniały fu nkcjonow anie w św iadom ości społecznej i w literaturze obrazu m o ­ carstwa prowadzącego politykę podboju, rządzonego despotycznie przez cara, krw awo roz­ praw iającego się nie tylko z narodam i aspirującym i do w olności, ale rów nież z w ew nętrzną opozycją dem okratyczną. W m yśleniu o Rosji w ykorzystyw ano znaną już z tradycji opozy­ cję W schodu (barbarzyńskiego, prym ityw nego) i Zachodu (cyw ilizow anego). Rozw ijając ten trop, J ó z e f Bachórz dodawał, że panowało rów nież prześw iadczenie, iż Rosjanin ulega­ ją c w pływ om obcym — niem ieckim i azjatyckim — zatracił swą słow iańskośćs. O popu­ larności tego sądu świadczą peryfrazy, porów nania, m etafory, epitety, (np. „dziki M o sk al”, „M o n g o ł”, „tatarszczyzna”), w ystępujące w literaturze X I X wieku.

W ypada się w ięc zgodzić z Tarnow skim , że w dziełach rom antyków obraz Rosji i R o ­ sjanina uzyskał najbardziej sugestyw ny i ekspresyw ny wyraz. O je j inspirującej roli świad­ czy zresztą ujem na waloryzacja rosyjskiej przestrzeni w cytow anym uprzednio fragm encie

P rzedm ow y ’.

'* Z o b . Z . M ito s e k . Literatura i stereotypy. W r o c ł a w 1974. 7 A. Kę pińsk i, op. cit., s. 18.

s Z o b . |. B a c h ó rz , R osjan in , hasło w: S ło w n ik literatury p o lsk ie j X I X w ieku . red. J. Ba c h ó rz , A. K o w a lc z y k o w i, W r o c ła w 1991, s. 845.

' D o s z ł o tu za pe w ne do k o n ta m in a cji w y o b ra ż e ń o Rosji j a k o calos'ci te ry tori alnej i o Sy be rii j a k o je j c z ę - sxi. Por. także: Z . T r o ja n o w ic z o w a , S ybir rom antyków . P oz n a ń 1993.

(5)

196 Elżbieta M a l in o w s k a

Tarnow ski w yruszy! w ięc w podróż do R osji, by skonfrontow ać stereotypy z rzeczy­ w istością, poznać prawdę na m iejscu , u źródeł. W yposażony był w spory bagaż wiedzy, w yobrażeń, poglądów politycznych i dośw iadczeń zw iązanych z polską historią.

Ja k o pisarz-d oku m en talista zdawał sobie je d n a k sprawę z tego, że przedstaw ienie „fi­ z jo n o m ii” miasta czy kraju pow inno być poprzedzone dokładną i długotrw ałą obserw acją, b ezpośrednim kontaktem z ludźm i, zaznajom ieniem się z życiem politycznym , gospodar­ czym oraz realiam i dnia codziennego. U przedzając w ięc oczekiw ania redaktora K oźm iana i czytelników oraz zw yczajow o ju ż w ykorzystując topos skrom ności, obniżał w artość sw e­ go dzieła:

O strzegam z góry sum iennie, że ciekaw ego nie pow iem nic, a znudzić m ogę: teraz je ż e li masz ochotę i odwagę, czytaj (s. 127).

D otarcie do prawdy i pogodzenie celów p olityczno-propagandow ych z oczekiw aniam i czytelnika przyzw yczajonego do konw encji pisarstwa podróżniczego było tru d nym zada­ niem . Autor w ybrał znaną już odbiorcy form ę dziennika z podróży, prow adzonego od 3 do 9 w rześnia 1875 roku. W prow adził je d n a k rów nież do swego tekstu form y charakterystycz­ ne dla listu z podróży, na przykład zw roty do adresata.

Poszczególne segm enty dziennika mają swoją m in i-k o m p o zy cję . D użą wagę — ja k się w ydaje — przyw iązyw ał autor do części fin aln ej, zam ykającej opow iadanie o w ydarzeniach danego dnia. Były to na przykład sekw encje pytań retorycznych, m ające zaintrygow ać czy­ telnika i zachęcić go do dalszej lektury.

M oskiew ska relacja je s t w ięc strukturą synkretyczną, także i w tym sensie, że skła­ dają się na nią zapiski o charakterze doku m en tacyjnym , zw iązane z przem ieszczaniem się w określonym czasie i przestrzeni, utrw alające bieżące w ydarzenia, oglądane m iejsca, obiekty, ludzi oraz ogólniejsze refleksje, kom entarze, dygresje, które ukazują różne kontek­ sty podróży. Są rów nocześnie dow odem erudycji pisarza10.

Tarnow ski m iał za sobą lekturę wielu opracow ań naukow ych i publicystycznych, kata­ logów i przewodników. Je g o w yobraźnię kształtow ała je d n a k przede w szystkim literatura piękna. U tw o ry Adama M ickiew icza, Z ygm unta K rasińskiego i w nieco m niejszym stop­ niu, Ju liusza Słow ackiego, w ykorzystane zostały w fu n kcji intertekstu w w ielu m iejscach m oskiew skiej relacji. Są to różne form y aluzji, cytaty, tytu ły dzieł lub nazw isko twórcy, charakterystyczne m otyw y itp.

Wszystko to spowodowało, że opis kilkudniow ej, „turystycznej” wyprawy nie byl schem a­ tyczny, „bedekerowy”, że w ypełnił się zróżnicowaną treścią i ewokowal rozległą problem

aty-O s p e cy fi ce relacji z p od ró ży pisali m i ę d z y i n n y m i: C z. N ied zie ls ki. aty-O tcoretyczn o-literackich tradycjach

p ro z y dokn m en t arnej. P od róż — p o n i e ś ć — r ep ortaż, T o r u ń 196 5; S. B u r k o t . P o ls k iep o d róż o p isa rstw o rom antycz­ ne., Warszaw a 19 8 8 : J . K a m i o n k a - S t r a s z a k o w a . „D o z iem i naszej". P o d róż e rom an tyków . K r a k ó w 1988.

(6)

W o b e c ste reoty pó w . Stanisława T a r n o w s k i e g o relacja z po d ró ży do Rosji 197

kę ideową. C echa ta określała również relację z W ilna, na co zw rócił uwagę Tadeusz Bujnicki, który pisał o „głębokiej strukturze tekstu” i o je g o „nacechowaniu ideologicznym ”11.

Ja k i zatem obraz Rosji i M oskw y przedstawił autorski narrator w ystępujący w roli tu ry- sty-przew odnika, stwarzający „fikcję bezpośredniości i teraźniejszości poznaw ania?”12

Pierw sze spotkanie podróżnego z Rosją nastąpiło po przekroczeniu D niepru. Przebycie owej m agicznej granicy nie było je d n a k ja k im ś traum atycznym przeżyciem , pożegnaniem ze „starą Europą” i „przybyciem pod inne nieba, do Azji do w rót Sybiru" (s. 130). O kazało się, że w obu częściach U k rain y są identyczne krajobrazy, wsie, ludzie, że wszędzie w idocz­ ne są ślady polskości.

N arrator nie poprzestał na opisie. U zu p ełnił go kom entarzem , w którym zw rócił uwagę na dość istotną kwestię — w praw obrzeżnej U k rain ie nie ma polskiej w arstw y szlacheckiej. Kontynuując ten wątek, porów nał sytuację polskości na Kresach W schodnich ze Śląskiem i w yciągnął trafny w niosek:

I tam lud nie niem iecki, jak tu nie rosyjski, a przecież tu ja k tam kraj nie polski. Czem u? Czy przypadkiem m iałoby być prawdą co pisał poeta, że „lud sam — to m a ło ?” (s. 133)

D alszy ciąg relacji układa się w dość konw encjonalny opis kolejnych etapów podróży, przejazdu przez gubernie i miasta: Kursk, O rzeł, Tułę, opis oglądanych z daleka siedzib bojarów oraz dw orców kolejow ych i spotkanych na peronie ludzi, którzy — co należy pod­ kreślić — nie zrobili na podróżnym dobrego w rażenia.

O braz M oskw y, widziany z daleka, z perspektyw y stopniow o zbliżającego się obser­ watora, je s t zdynamizowany, bogaty przez nagrom adzenie przedm iotów opisu oraz torm czasow nikow ych, które służą anim izacji. O pis ten (jed en z wielu w relacji), ukazuje m ożli­ wości stylistyczne autora, je g o upodobanie do stylu ozdobnego:

aż w reszcie znienacka spoza ja k ie jś m alej w yniosłości w ychodzą, w yskakują, pokazują się, wieże, dzw onnice dziwnych kształtów , złocone kopuły, w linii nieskończenie długiej i w nieprzeliczonej ilości (...) M iasta nie widzisz, je s t zakryte, ale ta m nogość wież i kopuł rozciągniętych na tak długiej przestrzeni daje ci z góry w yobrażenie o jego w ielkości (s. 143-144).

M oskw a zaskoczyła i rozczarowała przybysza. Skrom na zabudowa, zaniedbane ulice, m ałe sklepiki, brak troski o czystość — wszystko to przypom inało raczej prow incjonalne, polskie m iasta: Rzeszów, Tarnów , Stanisław ów, i nie odpowiadało stereotypow ym w yobra­ żeniom o m etropolii. Tej kwestii dotyczy następująca uwaga narratora:

11 T. B u jn ic k i . op. cit., s. 2 4 0 . 241. 12 Ibid em , s. 243.

(7)

198 E lż bieta M a lin o w s k a

Nie ma (...) Moskwa cechy starożytnej, średniowiecznej, bizantyjskiej czy azja­ tyckiej, ale jeszcze mniej dzisiejszej, europejskiej cechy wielkiego miasta (s. 151).

Bezp ośrednie kontakty turysty z Rosjanam i należały do rzadkości. W zasadzie ograni­ czał się on tylko do obserw acji przechodniów ' na ulicy, w idzów w teatrze, obsługi w hotelu i restauracji. Zaskoczyła go przeciętność, prostota i skrom ność ludzi, uzew nętrzniająca się w stylu życia, ubiorze, kuchni. D onosił w ięc K oźm ianow i:

N ie szukaj m odnych elegantów, kobiet ładnie ubranych, pięknych pow ozów i koni, na chodnikach panuje szarafan lub kożuch i czerw ona koszula, a na drogach dorożka lub w iejski wóz (s. 154).

D la uchw ycenia specyfiki, oryginalności M oskw y, autor porów nał ją rów nież z N o ­ w ym Jo rk ie m , Paryżem i W ied niem — m etropoliam i, które — ja k pisał — były zajęte po­ lityką i finansam i, zam iłow ane „w blasku, w zbytku, w m aterialnym i artystycznym uży­ w aniu” (s. 155). Na tym tle M oskw a przedstawiała się ja k o m iasto „gm in n e”, ludowe. I ta w łaśnie cecha budziła szacunek autora, który podkreślał, że M oskw a nie je s t „sym bolem i stolicą krzyw d i nieszczęść polskich, nie ona zatem m iastem nieprawości dla Polaka”13. Tę niechlubną rolę spełniał Petersburg, sym bol carskiego despotyzm u, m iasto sportretow ane przez M ickiew icza w Ustępie z III części D ziadów .

C h arakterystykę M oskw y uzupełnia interesujący kom entarz, który zawiera daleko idą­ ce w nioski na tem at przeszłości i przyszłości politycznej Rosji. U kład ają się one w szereg retorycznych pytań:

A któż wie, ile ten charakter ludowy m ógł M oskw ie dodać siły w dniach n ie­ bezpieczeństw a, za Ż ółkiew skiego i za N apoleona? Kto wie, ile ten charakter w iejski, dem okratyczny a rodzimy, m oże je szcze dać je j siły w przyszłości? Kto wie, czy kiedyś, je ż e li ja k ie ś kom uny przejdą raz i drugi przez Europę, czy w szystkie miasta do tego typu się nie zbliżą — i nie zniżą? (s. 156)

Tarnow ski w swej refleksji o Rosji, a zwłaszcza o M oskw ie, w której rew olucja socjal­ na m ogłaby znaleźć podatny gru nt, nie był odosobniony. Podobną diagnozę ju ż w 1864 roku przedstawił Jaku b G ordon (M aksym ilian Jato w t) w książce zatytułow anej Sołdat, czyli

Szes'ć lat w Orenburgu i U ralsku14. D ostrzeżone przez obu pisarzy zagrożenie było również

[i lh id e m ,$ . 2 7 \.

14 Z o b . M . J a t o w t (pseud. J a k u b G o r d o n ) , S ołdat, czyli S z e ść lat w O renburgu i U ralsku, B r u k s e l a 1864 (w znó w .: Lipsk 1865). Z o b . także: E . M a li n o w s k a , R osja i R osjan ie we w spom n ien iach M ak sy m ilia n a Ja to w ta , w: O d ośw iecen ia ku rom an tyzm ow i i d a lej... A u torzy — d z ieła — czytelnicy, red. M . P ie ch ota , J . Ryb a, K a t o ­ w ic e 2 0 0 4 . s. 1 8 4 - 1 9 9 .

(8)

W o b e c ste reoty pó w . Stanisława T a r n o w s k ie g o relacja z p o d ró ży do Rosji 199

przedm iotem troski wielu polityków europejskich oraz polskich, w tym reprezentantów środow iska, z którym Tarnow ski identyfikow ał się. Na przełom ie lat siedem dziesiątych X I X w ieku zwiększyła się bow iem aktyw ność socjalistów , którzy w wystąpieniach publi­ cystycznych wiązali sprawę niepodległości Polski z integrującym się europejskim ruchem ro b o tn iczy m 13.

Zw iedzanie m iasta objęło kilka reprezentatyw nych obiektów i m iejsc. N aturalnie, w centru m zainteresowania turysty znalazł się K rem l. Relację zdom inow ał w ięc opis sie­ dziby carów. Je st dokładny, zawiera wiele inform acji o położeniu, architekturze, historii, wyglądzie poszczególnych budow li i w nętrz. Stale przeplata się z kom entarzem narratora, który nie ogranicza się do poszerzenia w iedzy czytelnika na tem at oglądanych obiektów. W iele też m ów i o sobie, o zw iązkach z K rakow em , z G alicją. Podkreśla, iż je s t reprezentan­ tem narodu o odm iennej kulturze. D eklaracje te układały się w sem antyczne i stylistyczne przeciw staw ienia: swojskie — obce, polskie — rosyjskie, europejskie — w schodnie, azja­ tyckie. A utorow i bliska w ięc była idea „konku rencyjności i antagonizm u dwu system ów kulturow ych” 16 lub — w edług jego określenia — „dwu światów, dwu cyw ilizacji” oraz w yższości cyw ilizacyjnej i m oralnej Polaków nad Rosjanam i (s. 182). C zy przekonanie to znalazło odbicie w ocenie zabytków Krem la?

Tarnow ski był zw olennikiem um iaru i harm onii, prostoty i rów now agi. Je g o zachw yt w zbudziły je d n a k krem low skie mury, bram y i baszty, cechujące się „obfitością” i „rozm a­ itością kształtów ”, „rem iniscencjam i stylu gotyckiego obok bizantyńskiego i m u zu łm ań­ skiego w schodniego” (s. 162).

Autor wiele z tych cech zauważył rów nież w krem low skich cerkw iach oraz w Terem ie, dawnej siedzibie carów. Pośw ięcony 11111 opis, w którym pojaw iły się m otyw y związane z polską historią (D y m itr Sam ozw aniec, M aryna M niszchów na) oraz aluzja do dzieła

Ś m i e r ć I w a n a G r o ź n e g o Aleksego Tołstoja, przeplata się z refleksją na tem at stylu życia i spra­ wowania władzy przez carów. D oku m en tu je to następujący fragm ent:

Te grube m ury i ciężkie sklepienia przypom inają w ięzienia, te ciasne ciem ne, labiryntow e przejścia mają w sobie coś z ja sk in i, z nory ostrożnego przebie­ głego zwierza; surowe figury św iętych, obrazy, ołtarze, lampy reprezentują znow u ten pierw iastek kościelny, tak w idoczny w duchu Rosji i w je j dziejach; rodzaj architektury i rodzaj zbytku przypom inają B izan cju m i O rien t, (...) na w szystkim je s t rozlany ja k iś absolutny despotyczny charakter (s. 180-181).

Tarnow ski bardzo krytycznie oceniał brak troski i pieczołow itości w konserw acji zabyt­ ków. Przebudow ę Krem la traktow ał w ręcz ja k o przejaw „barbarzyństw a”, „tatarszczyzny”,

Por. A. Ju z w e n k o , Rosja w p o lsk iej myśli p olityczn ej lat 1 8 6 4 -1 9 1 8 . w: P olska myśl polityczna X I X i X X ir ie k n , t. 1: P o lsk a i j e j sąsiedzi. red. H. Z ie liń sk i, W r o c ł a w 1975, s. 5 3 - 5 4 .

(9)

200 E lżbieta M a l in o w s k a

złego gustu. N ie podobały m u się zwłaszcza pryw atne apartam enty rodziny carskiej. O p o­ kojach cesarzow ej m ów ił ironicznie i hum orystycznie zarazem , że są:

Sztyw ne, zim ne, bez wdzięku i życia, widać ja k przym us i nuda siedzą kw a­ śne na złoconych, system atycznie w ym ustrow anych m eblach i rzucają się na nieszczęśliw e frajliny, które tu żyć muszą (s. 173-174).

Tarnow ski oceniał w ięc sztukę K rem la am biw alentnie. N ie odpowiadała ona bow iem ideałowi estetycznem u, którego urzeczyw istnieniem — w edług autora — były: Luwr, F o n ­ tainebleau, W atykan, Wawel. W świetle tych ustaleń tylko częściow o zgodzić się m ożna z opinią I Ienryka M arkiew icza, który zauważył, że Tarnow ski

był turystą na ogół nastaw ionym aprobatyw nie, dostrzegał ładne czy m iłe także w tym , co niepozorne, czy przeciętne w sw oim rodzaju. Starał się zneu­ tralizow ać niechęć do przejaw ów obcej k u ltu ry 17.

A nalogicznie do innych autorów form reportażow ych, którzy w ob cym kraju zwracali uwagę na polskie ślady, rów nież Tarnow ski interesow ał się eksponatam i rodzim ego p o­ chodzenia, zagrabionym i przez R osję w różnych okolicznościach historycznych. Kierow ała nim ciekaw ość i troska, czy pam iątki, przez rodaków traktow ane ja k o sacrum, nie zostały sprofanow ane.

Fragm ent w spom nień podejm ujący ten wątek je s t realistycznym od tw orzeniem em ocji, ja k ie tow arzyszyły zw iedzającem u, narastającego napięcia, strachu i w reszcie ulgi, z tego powodu, że na K rem lu nie ma sali O rła Białego, że nie w yeksponow ano koron polskich królów oraz tekstu K onstytucji 3 M aja. R ów nocześnie je d n a k narrator przypom ina ze sm utkiem , że herbam i polskich w ojew ództw ozdobiono Salę A ndriejew ską, a obrazam i B a- ciarellego pochodzącym i z Z am ku K rólew skiego w W arszawie — kom naty następcy tronu. Ponadto w ym ienia wiele eksponatów polskiego pochodzenia zgrom adzonych w skarbcu i w zbrojow ni (w O rtiżennoj Pałatie).

W relacji Tarnow skiego rem iniscencje historyczne z reguły ewokowały refleksję na te ­ mat w spółczesnych stosunków p o lsko-rosyjskich .

U czo n y przyjechał do Rosji w okresie, w którym oficjalna i półoficjalna prasa, zwłasz­ cza „M oskow skije W ied om osti”, kierow ane przez M ichała Katkowa, szerzyły nieprzychylną Polsce propagandę w duchu szow inizm u. W tym czasie w K rólestw ie ru syfikow ano adm i­ nistrację i szkolnictw a, a reprezentantam i władzy centralnej od 1874 roku byli g e n era ł-g u - bernatorzy. W świetle tych taktów zrozum iała m oże być w ypow iedź autora relacji na temat stosunku Rosjan do Polaków:

(10)

W o b e c st ereo ty pó w . Stanisława T a r n o w s k i e g o relacja z p od róży do Rosji 201

Tę nienaw iść czuje się tu w pow ietrzu, w kościele, czy w teatrze, na ulicy czy w m uzeum , wszędzie; nie słychać je j ani widać, ale czuć, że ona je s t i ży­ je . (...) M oskal (...) Polaka nienaw idzi tym srożej, im bardziej czuje (...) ze

przeciw niem u zgrzeszył najciężej, ja k człow iek przeciw człow iekow i, naród przeciw narodow i na tym św iecie zgrzeszyć m oże (s. 2 6 9 ).

Paradoksalnie, Tarnow ski postrzegał tę zależność ja k o zjawisko pozytyw ne: polityka Rosji stym uluje i w zm acnia uczucia patriotyczne, sprzyja integracji Polaków.

A utor relacji ustosunkow ał się rów nież do polityki państw europejskich w obec Rosji oraz ocenił je j w pływ na sprawę polską. Je g o krytyczna opinia dotyczyła Prus i Francji. Tar­ now ski charakteryzow ał Prusaków ironicznie ja k o „tryum fatorów Sedanu”, „oblężników Paryża", „pogrom ców Francji, pożarników z Bazeilles i S a in t-C lo u d ", ale rów nież z prze­ kąsem m ów ił o Francuzach i ich prorosyjskich sym patiach. P rzypom niał, że car nie uczynił żadnego kroku, by zm ienić losy w ojny 1871 roku (s. 170).

R efleksja Tarnow skiego je s t w yrazem rozczarow ania polityka, który, tak ja k inni kon­ serwatyści galicyjscy oraz środow isko I Iotelu L am bert, z Francją i Austrią wiązał nadzieję na odzyskanie niepodległości przez Polskę. Klęska Francji oraz je j późniejszy sojusz z Rosją, zjednoczenie N iem iec, nasilająca się antypolska polityka Prus Bism arckow skich — w szyst­ ko to było w strząsem dla Polaków. W ielu poddało się rezygnacji i zwątpieniu. R ejestrato­ rem tych em ocji był m iędzy innym i przyjaciel Tarnow skiego — W alerian Kalinka, autor broszury Przegrana Francji i przeszłość Europy (K raków 1 871)l<s.

Z e w zględów psychologicznych podróż do Rosji była trudnym dośw iadczeniem pisarza. Z aow ocow ała je d n a k dość dokładną w izytów ką M oskw y oraz przenikliw ą interpretacją stosunków p o lsko-rosyjskich w kontekście w spółczesnej polityki europejskiej. K o n fron ­ tacja w yobrażeń z rzeczyw istością pozwoliła autorowi na zrewidowanie tylko niektórych stereotypów i opinii o Rosji i R osjanach, dotyczących na przykład specyfiki M oskw y, je j „prow incjonalności" i „ludow ości”, stylu narodow ego w architekturze, ubiorze, kuchni etc.

Tarnow ski nie zm ienił swego stanow iska w sprawach zasadniczych. W izyta wr M oskw ie utrw aliła w ięc je g o przekonanie o w yższości cyw ilizacyjnej Polski nad Rosją oraz o konser­ w atyzm ie i am bicjach m ocarstw ow ych państwa carów. Ten wątek wystąpił rów nież w póź­ niejszych publikacjach Tarnow skiego.

W iele w skazuje na to, że relacja z podróży do Rosji miała spełnić określoną rolę propa­ gandową. W okresie, w którym książka powstawała i była wydawana, w publicystyce ście­ rały się dwa stanow iska: lojalizm u w obec Austrii i ugody z Rosją, za którą opowiadał się na przykład W łod zim ierz Spasowicz.

Tarnow ski i Koźm ian m ogli obaw iać się w pływ u wystąpień petersburskiego adwokata na opinię publiczną. W ydając relację dem askującą politykę Rosji, liczyli zapewne na to, że

(11)

202 Elż bieta M a l in o w s k a

dostarczy ona argum entów do dyskusji z przeciw nikam i i że odbiorcy znajdą w niej ostrze­ żenie przed jakąko lw iek form ą zbliżenia z zaborcą. W tym kontekście idea zw iązku z A u­ strią, która gwarantowała Polakom określone swobody, zyskiwała na w artości.

Je d n a k niezależnie od w alorów p u blicystyczno -p ro p agand ow ych, na tle d ziew iętn a­ stow iecznych opisów z podróży po E uropie Z ach o d n iej, A m eryce czy A fryce, relacja T ar­ n ow skiego w yróżniała się oryginalnością tem atu , starannością je g o realizacji oraz odwagą w przedstaw ianiu trudnych p roblem ów w spółczesności.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ojciec, pomimo dokuczającej mu kontuzji odniesionej w Gdyni, poczuł się lepiej na „starych śmieciach” w domu, który kiedyś był jego własnością, zamieszkanym nadal

Niemcy”, a hasło Niemcy to na każdego jak grom padało.Poubieraliśmy się i rzeczywiście słychać było szwargot Niemców na drodze, ale nie było nic widać przez

„Budowlani” w Warszawie, 03-571 Warszawa ul. Tadeusza Korzona 111. Zapłata należności nastąpi przelewem na konto Wykonawcy wskazane na wystawionej fakturze, w terminie 14 dni

Można spotkać się z takimi zmiennymi, jak głębia relacji czy więź między terapeutą a pacjentem, będącymi trudnymi do zdefiniowania, oraz takimi, jak współpraca, partnerstwo

Natomiast to, czego musiałaś się nauczyć w drodze zdobywania wiedzy i treningu - to umiejętności (kompetencje) twarde, czyli specyficzne, bardzo określone,

Dalej szlak robi się coraz łatwiejszy, a jedynym utrudnieniem jest fakt iż pnie się on cały czas do góry.. Docieramy do końca zielonego szlaku, który z racji swojej

„Różaniec bowiem z natury swej wymaga odmawiania w rytmie spokojnej modlitwy i powolnej refleksji, by przez to modlący się łatwiej oddał kontemplacji tajemnic

ewakuowały z Grenlandii wszystkie ame cji wszystkich sił narodu w walce z pciw· niądze na · cele odbudowy kraju i na po- że prawdziwe jej zbawienie leży przede