• Nie Znaleziono Wyników

O istocie miłości

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O istocie miłości"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Ryszard Mordarski

O ISTOCIE MIŁOŚCI

O miłości chciałoby się mówić zawsze, a przecieżwydaj esię,żecią­

gle mówimyo niej za mało. Jeszcze mniej dajemy jej w życiu codzien­ nym. Prawdziwamiłość stałasięczymśtakwyjątkowym,że przydarza

się bardzo rzadko, pojawia się niemal jak cud, tak dziwny, że przez wielu nawet już nieoczekiwany.

Z drugiej strony jednak, gdyomiłościusiłujemy cokolwiekpowie­

dzieć, musimy zawsze pamiętaćowymogu jakistawia przed nami cho­ ciażby Platon - domagając się aby mówionooniej nie tylko do rzeczy,

ale także ładnie, używając pięknego języka. Stądteż mówić o miłości

zawsze trzeba z należytą skromnością, z obawą, że się nie wypowie

tego co najważniejsze, że pominie się głębię inie dostrzeżeistoty rze­ czy; albo też, żewypowiesię tonieładniei niewystarczająco.

Dodatkową trudnością jest fakt,że o miłości mówi sięw bardzo wielu znaczeniach.I tak, twierdzimy na przykład, żekochamydobrą muzykę, zwierzęta, przyjemności, podróże, a także, że kochamy rodziców, żonę,

ojczyznę i Boga. Widzimy, że w tym wyliczeniu ujmujemy różne, odmien­

neformy miłości.Inna jest bowiem miłość będąca przywiązaniem do rze­

czy,a innagdy chodzioosobę,o umiłowanie ideiczy heroiczną wierność

wyznawanym wartościom.

W tymmiejscu ograniczymy się jednakdo jednej tylkokonkretyzacji

międzyludzkiej miłości i zostawimy na uboczu wszystkieinne jej przy­

padki. Będziemymówić o miłości wtym sensie, w jakim pojawia się ona między dwoma osobami płci odmiennej. Ten rodzaj miłości jest

(2)

obecnie najbardziej zagrożony i poddawany manipulacji przez współ­ czesną kulturę. Kino,telewizja, a także ilustrowane tygodniki kobiece i dla młodzieżyprzyzwyczajają nas coraz bardziej do patrzenia nami­

łość w sposób chory i patologiczny.Niedosyć, żenie odróżnia się już

prawdziwej miłości od namiętności, czy seksualnych pragnień, toje­ szcze dąży sięcoraz bardziej do uznania za „normalne”wszystkich de­

wiacji i zboczeń kojarząc je zmiłością. Na szczęście to copowszechnie

uznawane nie staje się przez to ani zdrowsze, ani bardziej prawdziwe.

A jednak burzliwość emocji, gwałtowność pożądania czy intensywność

wzajemnychnamiętności są coraz częściejutożsamiane z miłością. Co więcej, również coraz częściej zapomina się, że miłość nie jest tylko

przyjemnym uczuciem, lecz, jak powiada E.Fromm -sztuką, i tosztuką

najtrudniejszą, wymagającądojrzałości, wysiłku, mądrości i pracy.

Toteż naszymcelem jest takaanalizafenomenu miłości, którauchwyci i odsłoni jej najgłębszą istotę. Chodzi przytym o to, abyscharakteryzo­ wać relację miłości pomiędzy kobietąa mężczyznąpoprzez ukazanie elementów zarówno treściowych jakrównież strukturalnych. Uczyni­ my to w kolejnych przybliżeniach, rozjaśniających krok za krokiem jak

„właściwyrozwój miłości wyglądać powinien”1.

1. Wstępnymkrokiem na drodzedo prawdziwej miłości jest miłość

upodobania (amor complacentiae).Rodzisię ono z zachwytu i rozmiło­

wania w pięknie i dobru drugiej osoby. Z chwilą gdy dostrzegamy po raz pierwszyjejurok (nawet wówczas,gdy ona jeszcze o tymnie wie)

już pojawiasię wdzięczność,za to, żeubogaciłanas ona swoją obecno­ ścią. Już wtedy bowiem druga osobastaje się moim dobroczyńcą, kimś, kto ofiaruje mi siebie do kontemplacji. „Ukazująca się twarz - pisze M.Nédoncelle - to rzeczywistość oddającasiębezreszty, to tajemnica

odsłaniająca się ukradkiem, to wartość rozdającasiebie bezpowrotnie”2. Uroki czar drugiejosoby może czasami oddziałać z wielkągwałtow­

nościąi wprowadzić silne zachwianieemocjonalne. Jednak należy pa­

miętać otym, że nie można mylićtego początkowego zakochania z mi­

łością.Jak pisze J. Ortega yGasset: „miłośćprzechodzi przez burzliwą strefę zakochania, jednakże,z drugiejstrony, po zakochaniu niezawsze

przychodzi miłość prawdziwa”3. Zakochanie może bowiem występo­ wać takżepoza miłością. Jestto możliwe choćby dlatego, że zakocha­

(3)

na drugiej osobie,do tego stopnia, że wypełnia ona całąjego przestrzeń

i staje się poniekąd ideé fixe. Uwaga jest nieustannie zainteresowana drugim, bezprzerwywyróżniagoi ku niemu siękieruje. Eliminuje przy tym wszystko, co przeszkadza w postrzeganiu drugiego, przez co świa­

domość stajesię niejako zniewolonaprzez zakochanie; zawężasię i re­ dukuje do jednej myśli. Koncentracja na osobie, któranas zachwyciła jest czasami tak uporczywa, że niemal przydaje tej osobie realności.

Stajesię ona o wiele bardziej rzeczywista w istnieniu i realniejsza od

czegokolwiekinnego. W naszej świadomości nabiera ona przedmioto­ wej trwałości,a uwaga nieustannie jest naniej skoncentrowana.Osoba budząca upodobanie jest wszechobecna i zawiera cały świat, do tego

stopnia, że pozaniąświat jak gdyby nie istnieje. Dlatego zakochanie możnanazwać chwilowym ograniczeniem umysłu, który wtym stanie

jesttaksparaliżowany, że poza osobą,która go oczarowałaniedostrze­

ga w ogóleświata.

Zatem upodobanie i zakochanie są zawsze związane z poznaniem, bazującym na wrażeniach, i emocjonalnychwzruszeniach. Oczywiście uczuciajako emocjonalno-afektywnareakcja nadobro i piękno drugie­

go sązawsze obecne przynarodzinachmiłości. Mówimy nawet czasem o osobie ukochanej, że „zrobiła na nas wrażenie”. Ale uczucia często idealizują ukochaną osobę, amiłość czysto uczuciowa jest skazana na

tworzenie fikcyjnego świata. Uczuciowość bowiem nie prowadzi do prawdy,bo nie liczy się z prawdą o drugiej osobie. Przeżycie emocjo­ nalne zamykasięw subiektywności i tam poszukuje ideału. Dlatego nie

odnosi się do prawdy obiektywnej, lecz kreuje sobie obraz drugiego

wedługwłasnych życzeń, oczywiście najlepszy jaki pragnie posiadać. Nie mogąc uwolnić się z subiektywizmu, nie kocha wrzeczywistości

drugiego człowieka, lecztylko jego skonstruowany i wyidealizowany obraz. Prowadzi to często - gdy uczuciaminą - do wielkich rozczaro­

wańi dramatów rozpaczy.Dlategomiłośćnie może być nigdy oparta na Podstawie czysto uczuciowej, uzależnionej tylkood emocji i afektów.

Same uczucia, nie wzbogaconeprzez wolę i rozum są ślepe i nietrwałe.

Niedosyć,że miłość na nich opartazamykasię w subiektywności, i nie dociera do drugiej osoby, tojeszcze zostaje uzależniona od nastrojów, irracjonalnych porywów emocji i czułostkowych wzruszeń.Nadchodzi

(4)

Wielkim niebezpieczeństwem jest także mylenie prawdziwej miłości

z siłą namiętności i emocjonalną gwałtownością. Czystanamiętność jest

nawet czymś przeciwnymmiłości, stanem patologicznym oznaczającym ułomność duchową człowieka „Namiętność - powiada J. Ortega yGasset

- nie jest zatem szczytem miłosnego uczucia, lecz - przeciwnie - jego degeneracją w podrzędniejszych duszyczkach. Nie ma w niej - i być nie może - oczarowania, ani oddania się. (...)I dlatego może istnieć wielka namiętność przy bardzo słabejmiłości”4. Niema tumiejsca ani narozmi­

łowanie w drugiej osobie, ani na prawdziwe oddanie, lecz tylko egoi­

styczne szukanie zaspokojenia własnych potrzeb emocjonalnych. Dlate­ go, gdymiłość wyczerpuje sięw zauroczeniu,zakochaniu czyupodobaniu

częstoprzeradza sięwdewiację. Wtedy idealizujesię partnera, czywy­ korzystuje go emocjonalnie.

Na takrozumianejmiłości zpewnością nie zbuduje się szczęścia mał­

żeńskiego i rodzinnego. Należy zatem pamiętać, żeupodobanie i zako­

chaniesą tylko wstępem iniejakouwerturą-miłościąw sensie analogicz­ nym- uchylającą nam zaledwie drzwi do prawdziwej miłości.

2. Miłość w sensie ścisłym (chociażciągle jeszcze niepełnym)pojawia siędopiero wtedy, gdy początkoweoczarowanie widokiem drugiej osoby

przerodzi się w pragnienie aby byćz nią i odnaleźć w niej swoje spełnie­ nie. Urok emocjonalny zostaje ubogacony i dopełnionyprzez motywy seksualne, któremusząbyćjednakzawszepodkontrolą rozumu i wolnej

woli. Wówczas mówimy o miłości pożądania(amor concupiscentiaë).

Bazuje ona na naturalnym instynkcie seksualnym,który dostarcza two­ rzywa wzajemnej miłości. Wychodzi od wartości seksualnej, związanej

w sposób zmysłowy z ciałem drugiej osoby. Ale zmysłowość posiada przede wszystkim nastawienie pożądawcze, szuka zaspokojenia przez użycie. Gdy zatempożądanie zaczyna dominować, kochanek pragnie sa­ mejrozkoszy, a niedrugiejosoby jako takiej. Pragnienie rozkoszy jest zaś czymścałkowicie różnym od potrzeby posiadania drugiej osoby. Jakkol­ wiek kontekst seksualny jest pierwotnym podłożemdającymmożliwość zrodzeniasię miłości, to jednakmiłośćnie jesttylko prostymprzedłuże­ niembiologicznego popędu.Jest to przede wszystkim akt woli rozgrywa­ jący się na poziomie osoby. Dopiero wtedy można mówić omoralności seksualnej. Zakłada ona bowiem, że człowiekjest zdolny do działania ponadinstynktownego, wypływającego z wolności iniezdeterminowane­

(5)

go biologicznym popędem.Z tej perspektywy pociąg seksualny jawi się dopierojako wartość służąca dobru osoby, gdyż kierując się kudrugiej

płci wskazuje na jej osobowe dobro.

Aby jednak ustrzec sięprzed arbitralnympanowaniem popędu, trze­ ba zawszepamiętać, żewłaściwe ipełnowartościowe realizowanie mi­ łości rozgrywa się tylko wtedy, gdypostrzegamy drugiego jako osobo­ wą wartość. K.Wojtyłaproponuje aby w tej sytuacji zawsze brać pod uwagę tzw. „normę personalistyczną”, która głosi, że: „osoba jest do­ brem takiego rodzaju, że nie może być traktowana przedmiotowo, jako

tylko środekdo celu, lecz powinnabyć afirmowana poprzez miłość”5. Współczesna sofistyka wytworzyła iluzję, że miłość to zwykłe za­

spokojenie zmysłów iprzyzwyczaiłanasdoutożsamianiaseksuz miło­

ścią. Jednak postawa czysto seksualna unicestwia spotkanie z drugim człowiekiem, powoduje wyobcowanie i izolację. Co więcej, kontakt

czysto seksualnyniejednokrotnie oddalaludzi od siebie, przynosi sa­ motność i rozczarowanie. „Bo Eros, którego się bezgranicznie czci i któremu się jest bezwzględnie posłusznym, staje się demonem (...)

Prawdziwe niebezpieczeństwo nie poleganawzajemnymubóstwianiu się kochanków, ale na ubóstwianiuprzeznich samegoErosa”6. Miłość

erotyczna pomimo,że łudzi wiecznościąjest zewszystkich miłości naj­ bardziej nietrwałąi najszybciej przemijającą. Bez kierownictwa i po­

mocy rozumu miłość ta nie jest w stanie dotrzymać swych obietnic:

umiera lub przemienia się w demona.

Ten demon zawsze grozi miłości gdy zredukuje się ją tylko do zmy­

słowości i erotyki. Miłość bowiem nie jest tylko - jak chciał Freud - epifenomenem wynikającym z popęduseksualnego,lecz czymśco ten

popęd humanizuje i uwzniośla.Nie może byćzatem tylko przypadkową konsekwencją seksualizmu, lecz przeciwnie, to seksualizm jest sposo­ bem urzeczywistnianiasię prawdziwej miłości. A jednak współcześnie ciąglenajwiększąwagę w miłościprzykładasię do roli seksu iwłaści­ wego doboru płciowego. Niezmiennie utrzymuje się przekonanie, że

miłość pojawiasięjako wynikpłciowego zaspokojenia. Protestując prze­

ciwko takim postawom E.Fromm pisze,że: „miłość nie jest skutkiem

zaspokojenia seksualnego, lecz szczęście seksualne- a nawet znajomość tak zwanejtechniki seksualnej -jest wynikiemmiłości”7. Gdy sprowa­

(6)

osoba staje się tylko środkiem, i można jądowolnie używać dla zaspo­ kojenia własnych przyjemności. Stąd wyizolowane używanie, oddzie­

lone od drugiej osoby i moralności, aszukające własnejrozkoszy, trak­ tuje drugiego tylko jako przedmiot, służący ostateczniedo uzyskania subiektywnych przeżyć.Prowadzi to do egoistycznegodążenia mające­

go na celu zapełnieniepustki duchowej fantazjami zmysłowości i osta­ tecznie kończysię sado - masochistyczną perwersją.

Jeżeli pociąg seksualnyniezwraca się do drugiej osoby,lecztylko do

samych cechseksualnych drugiego, to wtedy miejsce miłości zajmuje prostytucja, a człowiek zniża się dopoziomu zwierzęcia (nie kocha tej

otowybranej osoby, lecz byle jakąosobę, każdą która potrafi zaspokoić

określonepragnienia).

Dziedzina seksualna dostarcza bardzo dużo okazji do traktowania drugiego przemiotowo- jako rzeczysłużącejdo użycia.Ale osobanie

może być nigdy dla drugiej osobytylko wyłącznieśrodkiem do celu.

Taksamoprzyjemność niemoże być nigdy dobrem jedynym i najważ­

niejszym celem działania.Nie można też pojmować miłościegoistycz­

nie,jakopodporządkowania sobie drugiej osoby. Różni się ona zarów­ no od wartości seksualnej,jak również od wartości zmysłowej czy

uczuciowej. Osoba to całyintegralnie pojęty byt ludzki. Płeć natomiast

to tylko właściwość bytu.Gdy zredukujesięosobę do płci zawsze poja­

wiąsię nieporozumienia takiejak choćby absurdalne dążenia femini­ stek zmierzające do równouprawnienia mężczyzni kobiet, pojętego jako

proste wyrzeczenie się kobiecości i upodobniania się do mężczyzn.

Aninastawienie uczuciowe (które może się wyczerpać), ani zwrot do

ciała (który jest tylko przedmiotowym używaniem), lecz tylko afirma-cja wartości osoby funduje prawdziwą miłość. I tutaj tylko miłość bę­ dzie zarówno przeciwieństwem sentymentalnej czułostkowościjak

i seksualnego używania. Ani bowiem sama miłość zmysłowa,anitylko

miłość uczuciowaniejest miłością pełną. W sensieścisłym nie powin­ niśmy ich nawet nazywać miłością lecztylko - jak jużwyżej powie­

dzieliśmy - zakochaniemlub fizycznym pociągiem seksualnym. Pełną prawdę o człowieku właśnie jako o osobie zdolnej domiłości odkrywamy nie na poziomie ciała czy emocji, lecz na płaszczyźnie du­

cha: rozumu i wolnej woli. „Miłość -powiadaK.Wojtyła - jest zawsze

(7)

wnętrzai sprawąducha, przestaje teżbyć miłością.To,co pozostaje z niej

w samych zmysłach oraz w samym seksualnym witalizmie ciała ludzkie­ go niestanowijej właściwej istoty”8. Człowiek przecież to nie tylko byt

zmysłowy ale także duchowy. Popęd seksualny jest dobry,o ile nie wy­

czerpuje się w pożądaniu, lecz służy realizacji wszystkich możliwości tkwiących w człowieku. Bowiem dopiero miłość właściwie rozwijana tworzyczłowieka naprawdę, takżeuzyskuje on nawet największą pełnię

swego bytowania. Toprowadzi go wsposób naturalny do szczęściaira­ dości. Stąd też,jak powiada Leibniz: „miłość prawdziwa i czystapolega na stanie,który daje zaznać przyjemności w doskonałościach i szczęściu

tego, kogo miłujemy”9.Wówczas dochodziteżdo właściwego pojmowa­

nia erosa. Odtądjuż nie traktuje się go wyłączniejako zmysłowe pożąda­

nieczy seksualny instynkt. Dostrzega się, żeeros wiąże to, cozmysłowe, z tym, co moralne i duchowe. Na tej prawdzie bazuje moralność małżeń­ ska, która łączypopęd seksualnyznormą personalistyczną,domagającą

się afirmacji osoby właśniejakoosoby.

3. Powyższe rozważania doprowadzająnas do miłości życzliwości (amor benevolentiae).Rodzi się ona z bezinteresowności ichce jedynie

dobra osoby ukochanej ze względu na nią samą. Nie jest onaprzeci­

wieństwem miłości pożądania, lecz jej rozwinięciem i ubogaceniem poprzezdobro. Tym, cowspólne we wszystkichjej przejawach jest peł­ na afirmacja drugiej osoby. Oznaczaona całkowitązgodę nafizyczną

i duchową obecność drugiego oraz uznanie i potwierdzenie tej obecno­

ścipoprzezakt woli, pełen uwielbienia i akceptacji. Innymi słowy: ko­

chać kogoś, touznać,że jestdobry,a takżeradować sięz tego, że istnie­

je, żejestobecny w świecie. I więcej nawet, miłośćto pewien sposób

chcenia, gdy aktem woli wyznajemyosobie ukochanej: „chcę abyśto

właśnie tyistniał”. Z drugiej strony jest rzecząkonieczną, aby przypo­

minanonamod czasu do czasu, że nawet ledwiezauważalnyzły humor w codziennym życiu- jeśliby urzeczywistnićjego intencję, ażdo osta­

tecznychkonsekwencji -staje się negacją aktuistnienia, życzeniem,by drugiego człowieka wogóle nie było10.

Miłość jest bowiem najbardziej podstawowym aktem chcenia, na

którym jak na fundamencie bazująwszelkie inne akty ludzkie. Jest pier­ wotnym źródłem i pierwszą zasadąinspirującąkażdy czyn człowieka. Stąd można mówić o miłości jako o jakimś pra-akcie, który wyznacza

(8)

i określa wsposób istotny całą prawdę obycie ludzkim. Każdy czło­ wiek jest taki jaka jest jego miłość. Osoba kochającajestnietylkopięk­ na i szlachetna, ale wjakiś sposób nieomal ontycznie staje się pełniej

osobą. Zaś najwyższym stopniem afirmacji jest pragnienie tworzenia.

Dążeniedo nieomal Boskiej potrzeby stwarzania i dawania istnienia. Pragnienie, aby tworzyć drugiego -tak jak Bóg stworzył świat - i po­

strzegać go stalejako dobro. „Kochać coś - piszeOrtega y Gasset - to

zabiegać, byistniało, nie przyjmować do wiadomości,na ile to możli­ we, żewszechświatmógłby trwaćbez naszego obiektu. Zauważamy, że sprowadza sięto do jednej i tej samej rzeczy, którą okazujesię zamie­

rzoneistałe dawanieżycia czemuś,cozależy od nas samych. Miłowa­

niejest wiecznym ożywianiem, tworzeniem i celowym zachowaniem

tego, cokochane”11. Dlategomiłośćprzekraczawszelkie granice, prote­ stując nawet przeciwko śmierci. Kochającywierzy bowiem, że śmierć nie zniweczymiłości ipotwierdzatymsamym istnienieosobyukocha­

nej na wieczność. Jak powiada G.Marcel: „ukochać jakąś istotę, to po­

wiedzieć: ty nie umrzesz”12.Jestto najbardziej radykalnamanifestacja

afirmacji istnienia, która usiłuje nadać osobie ukochanej nieśmiertel­

ność i wieczne życie. Pragnie przedłużyć miłość w nieskończoność iutrwalićją na zawsze jako nieprzemijalną.

Oczywiście człowiek istnieje nawet wtedy gdy nie kocha. W pew­

nymsensie jednak nasze istnienie nabieraprawdziwej wartości dopiero

wówczas, gdyistniejemy dlakogoś. Gdy jest ktoś, dla kogo właśnie to,

że ja jestem jestnajważniejsze. Innymi słowy, gdyjest ktoś,kto mówi do mnie:, jak to dobrze,żeistniejesz; jak cudownie, że jesteś”. J. Pieper

pisze, że:„człowiek dopierodzięki«potwierdzeniu» przez miłość inne­

go człowiekadochodzi do tego, że «istnieje»wpełni i jest zadomowio­ ny w świecie. Przede wszystkim zdolność kochania, dzięki której wła­ sna egzystencja osiąga swój szczyt wymaga doświadczenia miłościze

strony innej osoby”13. Oznacza to, że żyję pełnią życia dopiero wów­ czas, gdy ktoś inny uzna, że jestem niezastąpiony, atakże, że moje ist­

nienie nadaje pełnię życia drugiemu. Pewność taka rodzi się tylko wsytuacjiabsolutnej ufności,gdy z całkowitą otwartością oczekujemy na niezasłużony dar miłości. Gdy zatem na przykład św. Augustyn powiada: „kochaj i czyń co chcesz”, to nie ma on przecież na myśli robieniaczegokolwiek pod wpływem miłości, czegoś, co dzięki miłości

(9)

możnaby łatwo usprawiedliwić, leczma on na myśli właśnie czynienie

wszystkiego z miłością, postępowaniezawsze w takisposób, aby nieu­

stannie towarzyszyła mu miłość. Bowiem miłośćto odpowiedzialność

jednej osoby za drugą, do tego stopnia,żedruga osoba stajesiędla mnie ważniejsza nawet niż ja sam. Dlatego stopieńodpowiedzialności jest wprost proporcjonalny do siły miłości, tak że, zawsze im więcej jest miłości,tymwięcej też odpowiedzialności.

Odpowiedzialność jest tu bardzo ważna, ponieważ miłość zawsze jest

bezbronna. Jest bowiem postawącałkowitego otwarcia się na drugą oso­

bę, bez żadnychgwarancji.Ale niemainnej drogi bardziej bezpiecznej. Z jednej stronyowa otwartość jest związana z jakimś rodzajem zawsty­ dzenia. Otrzymując bowiem miłość człowiek zawszeczujesię jej niegod­ ny iwie, że na niąniezasłużył.Fakt miłościuświadamiamu, że powinien

byćkimś więcej, niż naprawdę jest. Zawstydzago ta szlachetna i wznio­

sła intepretacja dokonywana przez drugą osobę. Wymusza to na nimnie­ jako pragnienie sprostania sile owego daru, który jest mu ofiarowany.

Toteż dar miłościustanawia zawsze sytuację intymności, poprzezktórą

tylko wymiana miłości jest wpełni zrozumiała. A z drugiej stronyotwar­

tość na miłość niesie zawsze ryzyko nadużycia ufności. W miłości bo­

wiemczłowiek musicałkowicie się otworzyć i do końca się zaangażo­ wać.Aby miłość była pełna musi zaufać ostatecznie, a więc odsłonić się do końca i usunąćwszystkieprzeszkody. Każdewahaniezabija miłość.

Toteż jednym z największych zagrożeń miłości jestpodejrzenie i za­

zdrość. Wynika to z braku ufności, który płynie najczęściej z rozumienia miłościegoistycznie tzn. pożądawczo i przyjemnościowo. Jeżeli relacje

zdrugą osobąsąpozbawione elementu duchowego i rozgrywają się tylko na płaszczyźnie płci, wtedy zawsze jednaosobabędzie usiłowała ograni­

czyć drugąwobec innych. A że nie zawsze jest to w pełni możliwe, to wówczaspojawia się nienawistna zazdrość i podejrzliweoskarżenia. Czło­ wiek pożądający pragnie drugiej osoby tylkodla siebie i wtym stopniu,

w jakimwymykasię ona jego podporządkowaniu,tworzy przestrzeńdla zazdrości. W tym sensie zazdrość przekreślai niweczy miłość.

Ale istnieje również inny rodzaj zazdrości i nienawiści rodzący się z nieodwzajemnionej miłości. Często dochodzi nawet do tego, że za­

czynasiękochaćkogoś,aby zadać bólkomuś innemu. Wtedymiłośćdo jednej osobyrealizowanajest przeciwko innym. Taka rywalizacja nigdy

(10)

nie prowadzi do szczęścia i rodzi tylko kolejne udręki i cierpienia.

W odróżnieniu od tego miłość prawdziwa jest dążeniem, aby uczynić

drugąosobę godną miłości nieskończonej, a znaczy to kochać wniej

iprzez nią wszystkie pozostałe osoby.„Mój partnerbędzie godzien nie­ skończonej miłościjedynie wówczas, gdynieskończenie miłuję świat osób istaram się być godnym ich wzajemnej miłości. Wówczaspragnę

takiegoszczytu, który raz na zawsze zniszczymoje zazdrości i otwiera przedemną wszystkiewielkie bramy świata”14.

Co więcej, prawdziwa miłość do drugiej osobyumożliwia człowie­

kowi kochanie nietylkowszystkichludzi,ale także całegostworzonego świata. Kochającyprawdziwie nie potrafi być niczyim wrogiem, do­ strzegabowiemwszystko jako dobre i piękne. Afirmuje cały świat, bo chce afirmować kogoś, kogo ukochał. E.Frommpowiada, że: „miłość

nie jest zasadniczo stosunkiem do jakiejś określonej osoby; jest ona

postawą, pewną właściwością charakteru, któraokreśla stosunek czło­ wieka do świata wogóle, a nie do jednego obiektu miłości. (...)Jeżeli naprawdękochamjakąś osobę, kocham wszystkich, kocham świat,ko­

chamżycie”15. Aw innym miejscu czytamy:„miłość erotyczna jest eks­

kluzywna, lecz kocha ona w drugimczłowieku całą ludzkość, wszyst­ ko,co żywe. Jestekskluzywna tylko w tym sensie, żepozwalazespolić się w pełni i mocno tylko zjednym człowiekiem. Miłość erotyczna

wyklucza miłość wstosunku do innychludzi tylko w sensie erotyczne­

go związku, pełnego związania się we wszystkichaspektach życia- ale bynajmniej nie w sensiegłębokiej miłości braterskiej”16.

Ale kochać, tojednocześnie pragnąć,abyosobakochana uznała moją miłość, dzieliła ją i odwzajemniała, w ten sposób, aby kochając odczu­

wać także, że sięjest kochanym. Patrząc na to z drugiej strony można

powiedzieć,że miłość to ciągłe oddawanie tego,cootrzymujemy od oso­

by,któranaskocha. Ze swej natury bowiem miłośćnie jest nigdy czymś jednostkowym i jednokierunkowym. Rozgrywa się zawsze pomiędzy

dwoma zaangażowanymi w siebie osobami. Jest pomiędzy- osobową

relacjąwzajemności prowadzącądowspólnoty. Wzajemność, tak jak wier­

ność i odpowiedzialność, należydo istoty miłości. Gdy jestona głęboko

osadzonawdobru, łączy w sobie miłość -pożądanie i miłość - życzli­ wość. Alewzajemność nie jest jakimś bytempojawiającym się obok dwóch

(11)

wkładem w miłość. Zależy też w równym stopniu od obu kochającychsię osób. Wzajemne i pełne oddanie się osób buduje wspólnotę, a miłość

musi mieć strukturę wspólnoty aby przetrwać. Gdy możemy drugiemu zaufać, być go pewnym, oprzeć się na nim wchwilach trudnych, wtedy miłość staje się stałącnotą,niosącą radość i pokój.

Natomiastmiłość nieodwzajemniona łączy się ze smutkiem, przy­

krością i cierpieniem. Wynika to z tego, że miłość nie dąży nigdy do

izolacjii samotności,leczzawsze do wzajemności i zjednoczenia. Dla­

tego brak wzajemności raczejzniekształcaiwypacza miłość. Tak więc,

jak powiada K. Wojtyła, „skazana jestnaprzód na wegetacjęw swoim

podmiocie, apóźniej na stopniowe konanie. Nieraz nawet konając spra­

wia, że wraz z nią obumiera również sama zdolność miłowania. Nie zawsze jednak dochodzi dotej skrajności”17.

Pomimo tego, musimy powiedzieć jednak, że ryzyko nieszczęścia

i smutku może grozić tylko tym, którzy w ogóle decydują się kochać.

Jest nawet tak,żecierpienia zaczynają się przytrafiaćtylko człowieko­

wi kochającemu. Jeston nawetczasami bardzonieszczęśliwy, wydany

na cierpienie, bezbronny i słaby18.

Alenawet człowiek, który kocha nieszczęśliwie ibez wzajemności para­ doksalniejestszczęśliwszy od tego, kto wcale nie kocha. Bowiemsamfakt kochaniapowoduje, że otrzymujesięw udziale izachowujechociażcząst­

kę osoby ukochanej. Niekochającynieposiadazaśnic.Nawet nieszczęśli­ wa miłość potrafi przełamaćobojętność, samotność i rozłączenie, anawet

wyzwolić człowieka ku drugiejosobie i sprowadzić jakiś rodzaj szczęścia. Prawdziwym przeciwieństwem miłościnie jestwcale nienawiść, lecz obo­ jętność,umieszczająca człowieka w pustce, gdzie nic nie ma sensu. Nie­

którzytwierdzą że na tym właśnie polega istotapiekła:istnieć jak najdalej

od innychwrozpaczliwej obojętności płynącej zbrakumiłości. Tylko ktoś,

kto jest całkowicie niezdolny dokochaniauwolniony jest od smutku i wszel­

kiego cierpienia. Dlategonawet człowiek, którykocha nieszczęśliwiejest szczęśliwszy od tego, kto w ogóle nie potrafikochać. Bowiem sam fakt istnieniaosoby ukochanej ubogaca kochającego i wiąże go zukochanym,

nawet gdyten o tymnie wie.

4.1wreszcie miłość oblubieńcza(amor caritatis) -najwyższa, stresz­ czająca w sobie wszystkie inne miłości. Jest to wzajemne oddanie się

(12)

to w stałej postawie, dążącej do takiego„zajęcia się” drugą osobą,po­

przez który rozwija sięonanajpełniej, w całkowitejwolności i prawdzie.

Taka miłość - jakpisze Fromm - ,jest możliwa jedynie wtedy,jeżeli dwo­ je ludzikomunikujesięzesobąz samejgłębi swejistoty, to znaczy jeżeli

każde z nichprzeżywasiebiedo samej głębiswej istoty. Jedynie w takim

przeżyciu mieścisię ludzkarzeczywistość,jedynietujest to,co naprawdę żywe, jedynietujestźródłomiłości. Miłość przeżywana wten sposób jest

nieustannymwyzwaniem; niejest stanem wypoczynku,leczruchu,wzro­ stu, wspólnej pracy; nawet to, czy istnieje harmonia czy konflikt, radość

czysmutek, jest czymś drugorzędnym wobeczasadniczego faktu, że dwoje ludzi przeżywa siebie w samej głębi swego istnieniai że mocniej czująsię jednością będąc razemniżosobno”19.

Jest to oczywiście coś znacznie większego niżtylko życzliwość czy

przyjaźń.Bowiem turealizuje sięwsposób najpełniejszy afirmacja war­

tości drugiej osoby, tu miłość staje się najbardziej integralna, gdyż jest całkowiciepersonalistyczna. O takiej miłości K. Wojtyłanapisze: „Mi­ łość prawdziwa,miłość wewnętrznie pełna, to ta, w której wybieramy

osobę dla niej samej, a więc ta, w której mężczyzna wybiera kobietę, akobieta mężczyznę nie tylko jako „partnera” życiaseksualnego, ale jako osobę, której chce oddać życie. Wibrujące w przeżyciach zmysłowych

i uczuciowych wartości seksualne towarzyszą tej decyzji, przyczyniają się do jejpsychologicznej wyrazistości,ale nie stanowią o jej głębi. Sam „rdzeń” wyboru osoby musi być osobowy, a nie tylko seksualny, życie

sprawdzi wartość wyboru oraz wartość iprawdziwą wielkość miłości”20.

Taka miłośćostoisię nawet wtedy,gdy osłabną przeżycia seksualne

izmysłowo-uczuciowe. Bowiemtumiłość - potrzeba spotykasię z mi­

łością-daremaby się dopełnić i zjednoczyć. Kochający oddaje siebie i równocześnie przyjmuje oddanie od osoby ukochanej. Wzajemność

rodzi się tu niejako spontanicznie.Dwie osobyczują, że przynależą do

siebie, że istnieje pomiędzy nimi najgłębsze zjednoczenie(communio personarum), do tego stopnia, iżkażda z nich - by tak rzec - usiłuje

wyjść z siebie, aby tympełniej bytować w drugim. Osobakochająca

sama chce oddać się drugiej, aby poprzez rezygnację zsiebie uzyskać

tym większe ubogacenie. Aby zjednoczyć się z drugim aż do przezwy­

ciężenia niedostępności ukochanej osoby. Bowiem - jak powiada

(13)

się przezmury oddzielające człowieka od bliźnich, siłą jednoczącągo

zinnymi; dzięki miłości człowiek przezwyciężauczucie ilozacji i osa­

motnienia pozostając przy tym sobą, zachowując swą integralność. W miłości urzeczywistnia się paradoks; że dwie istoty stają się jedną, pozostając mimo to dwiema istotami”21.

W takim rozumieniu miłośćjest najpełniejszym aktem wydobywają­

cym człowieka z samotności i dającym mu głębokie przeżycie zespole­

niazosobąukochaną. Jest zatemintegralną postawącałej osoby wyra­

żającą się nie tylko w uczuciach, lecz także w aktach woli i rozumu.

K. Wojtyławyraża to następująco:„Miłość w pełnym tego słowa zna­ czeniujest cnotą, a nietylko uczuciem ani też tym bardziejtylko pod­

nieceniem zmysłów. Cnotata tworzy sięwwoli i dysponuje zasobami

jej duchowej potencjalności,czyli stanowi autentyczne zaangażowanie wolności osoby - podmiotu płynące zprawdy o osobie - przedmiocie.

Miłość jakocnotażyjewwolinastawieniem na wartość osoby, ona więc jest źródłemtej afirmacji osoby,która przenikawszystkie reakcje,prze­

życia i całe w ogólepostępowanie”22. Takpojęta miłość musiposiadać równieżczynnycharakter. Musi być bardziej działaniem, aniżeli bier­ nym doznawaniem. Musi być aktywna i twórcza, bardziej nastawiona

nadawanie, aniżeli na branie. Jest to istotne z tegowzględu, że miłość

nie jestod razuczymśgotowym, jestnawet bardziej zadanaaniżeli dana.

Nie jest nigdyjednorazowądecyzją ustalającą raz na zawszeafirmację wybranej osoby. Wręcz przeciwnie, jest to nieustanne potwierdzanie pierwotnego wyboru,twórczei rozwijające,a zarazemuciążliwei trud­

ne. Najtrafniej wyraził toM.Nćdoncelle: „Słowa „kocham cię” kocha­

jący mówinie tylko dla tego, że już kocha,leczpo to, aby potem jeszcze

bardziej kochać. A gdy ofiarowuje ukochanemu cały świat, jego wy­ znanie zawiera więcej nadziei niż rzeczywistości. Albowiem miłość rozwija się poprzez dzieła, jakichkochający dokona, a które

przekra-czająjego początkowystopień miłości.Pełnia miłościjest dopiero przed

nim,w niekończącejsię realizacji którąpodejmie.Miłośćniejestnigdy spełniona;jej przejawy sązarazem widzialnym streszczeniemprzeszło­

ści i zarodkiem przyszłości. Żadne słowo, żaden czyn nie potrafią za­ wrzeć tego wszystkiego, co zwiastują”23.

Punktem wyjściajest zawsze jednak stwierdzenie wspólnoty celów i dążeń; dostrzeżenie, że druga osoba pragnie tegosamegodobra i chce

(14)

doniego dążyćrównież zcałych sił. Dopiero to wspólne dobro wytwa­

rzawzajemną więź jednoczącą osoby. Miłość to właśnie dobro, które

jednoczy. ToteżM. Nćdoncelle zarzucałM. Schelerowi, że ujmował mi­ łość nazbyt statycznie, tylko jako uczuciową kontemplację. Tymcza­

sem:„miłość nie jest leniwymodpoczynkiem wkontemplacjipięknego

obrazu, lecz dynamicznym działaniem, pełnym rozmachu zaangażowa­ niem, zmierzającym do spełnieniasię„ty”24. Dlategopełna i prawdziwa

miłość musi być postawączynną, angażującąludzką wolę gotową do

poświęcenia. Wówczas osoba kochająca pragnie aktywnie tworzyć byt

ukochanego iw jakiś sposób przyczyniać się do wzrostu jegoduchowej

rzeczywistości. W tym kontekście należy rozumieć definicję miłości

podanąprzez M.Nédoncelle’a.Wskazuje on wyraźnie na fakt,że: „mi­ łość jest wolą promocji. „Ja”, które kocha, przede wszystkim pragnie

istnienia „ty”; poza tym pragnie autonomicznego rozwoju „ty”; chce jednak, by ów autonomiczny rozwój -o ileto możliwe - harmonizował

z wartością, jaką,ja” przeczuwadlaowego „ty”25. Należy tu dodać, że

zdaniem M.Nédoncelle’a, kochającemu nigdynie chodzi o mechanicz­

ne dopasowanie osoby kochanej dowyobrażeńischematów jakie oso­ ba kochająca urobiłasobie w swejsubiektywności, będąc zarazem prze­ konana, że sądobre również dla drugiego. Wręcz przeciwnie, miłość

jako promocja, to przedewszystkim pragnienie siebie dla drugiego, to dar własnej miłości składany osobieukochanej. Tak rozumianamiłość realizuje się w pełni, dopiero wówczas, gdy dwie osoby owładnięte są narówni woląwzajemnej promocji. Awtedy każdytworząc i rozwijając siebie, tym samym tworzy również drugą osobę, składając siebie w mi­ łości jako dar.

Tymsamym miłość uzyskuje wymiar metafizyczny, agapiczny,a na­

wet kosmiczny. Tajemnicadrugiego człowieka, którejnigdy nie może­ my do końca przeniknąć, odsłania się nam najpełniej właśnie w akcie prawdziwejmiłości. Wówczas gdy dawanienie jest dla kogośtylko ofia­ rą, wyrzeczeniem się czegoś, poświęceniem czy zubożeniem, zbliżamy się do niego najbardziej i odkrywamyw nim głębie jakichgdzie indziej

nie moglibyśmy się nawet domyślać.Bowiemdającz nadmiaru, z rado-

ściąipoczuciem szczęścia człowiekdajesiebiei całe swoje życie, awięc to co najcenniejsze, po to, aby ubogacić drugiego, ofiarować się mu i wzmóc jegopoczucie istnienia.

(15)

Trzeba jednak powiedzieć,że jesttojedna z najtrudniejszych postaw, charakteryzująca poniekąd w sposób najpełniejszy i najgłębszy stan

własnej duszy człowieka. Przypomina nam o tym J.Ortega y Gasset: „miłość jest najdelikatniejsząi najbardziej absolutną czynnością duszy, będzie ona odzwierciedlać jej stan i naturę. (...) Jeśli człowiek niejest

wrażliwy,to czy możebyć czułajegomiłość? Jeślinie jestgłęboki, to

czyżmiłość jego może być głęboka? Jaki człowiek, taka będzie jego miłość.Tymsamym odnajdujemy w miłości najbardziejprzekonywują­

cy objaw prawdziwej natury człowieka”26. Gdyż autentyczne, w pełni

dojrzałe życie człowieka, to właśnie życieosoby kochającej.

Oczywiście, kilka zgrabnych i pięknych słów o miłości, które za­ chwycą innych powiedzieć może każdy. O wiele trudniej jest trwać wprawdziwej miłości, wpełnym samooddaniu, złagodnością i w mil­

czeniu, z pokorą i służbą. Przymiotytakiej miłości wylicza św. Paweł w 13 rozdziale 1 listudo Koryntian:

„Miłość cierpliwa jest,

łaskawa jest.

Miłośćniezazdrości, nieszuka poklasku,

nie unosi się pychą;

niedopuszcza siębezwstydu, nieszuka swego,

nieunosie się gniewem,

nie pamięta złego;

nie cieszy sięz niesprawiedliwości, lecz współweseli sięzprawdą.

Wszystkoznosi,

wszystkiemuwierzy,

we wszystkim pokładanadzieję, wszystkoprzetrzyma.

(16)

PRZYPISY

1 Platon, Uczta, XXVIII A, tłum. W. Witwicki, Warszawa 1994, s. 84. 2 M.Nédoncelle, Wartość miłości i przyjaźni, Kraków 1993, s. 42. 3 J.Ortega y Gasset, Szkice o miłości, Warszawa 1989, s. 73. 4 Ibidem, s. 170.

5 K.Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność, Lublin 1986, s. 42. 6 C.S.Lewis, Cztery miłości, Warszawa 1993, s. 142-143.

7 E.Fromm, O sztuce miłości, tłum. W. Bogdański, Warszawa 1994, s. 78; A w innym miejscu czytamy „W rzeczywistości miłosny pociąg nie wyraża się bynajmniej jedynie ' w pociągu seksualnym", Ibidem, s. 40.

8 K.Wojtyła, op.cit., s. 105.

9 G.W.Leibniz, Wyznanie wiary filozofa i inne pisma, Warszawa 1969, s. 293. 10 Por. J.Pieper, O miłości, Warszawa 1983, s. 56.

11 J.Ortega у Gasset, op.cit., s. 18.

12 G.Marcel, Homo viator, Warszawa 1959, s. 215. 13 J.Pieper, op.cit., s. 39.

14 M.Nédoncelle, op.cit., s. 50. 15 E.Fromm, op.cit., s. 47. 16 Ibidem, s. 54.

17 K.Wojtyła, op.cit., s. 79.

18 J.Ortega y Gasset pisze: „Miłość bywa niekiedy smutna, równie smutna jak śmierć, jak ostateczna i najboleśniejsza udręka. Co więcej: prawdziwa miłość najlepiej rozpoznaje się i, że tak powiem, widzi siebie oraz ocenia w bólu i cierpieniu, do jakich ponoszenia jest zdolna. Kochająca kobieta przedkłada mękę, której przyczyną jest jej ukochany, nad bolesną obojętność”, op.cit., s.8.

19 E.Fromm, op.cit., s. 89. 20 K.Wojtyła, op.cit., s. 119. 21 E.Fromm, op.cit., s. 28,

22 K.Wojtyła, op.cit., s. 110-111; Podkreśla to również z wielkim naciskiem E.Fromm: „Miłość powinna być zasadniczo aktem woli, decyzji całkowitego oddania życia życiu drugiego człowieka. (...) Kochanie kogoś to nie tylko sprawa silnego uczucia - to również decyzja, osąd, obietnica. Gdyby miłość była wyłącznie uczuciem, nie byłoby podstawy do obietnicy dozgonnej wzajemnej miłości. Uczucie przychodzi i może odejść. Skąd mogę wiedzieć, czy pozostanie ono na zawsze, skoro w mój akt nie jest włączony ani osąd, ani decyzja?", op.cit., s. 54.

23 M.Nédoncelle, op.cit., s. 61; A w innym miejscu czytamy; „W miłości ulegano pokusie uwierzenia w to, że wszystko jest dane i że nic nie ma już do zrobienia, jak tylko kosztować słodyczy okresu zakochania. Tymczasem wystarczą dwa tygodnie wspólnego życia, aby wyczerpać ów kapitał rozleniwiającej radości. W rzeczywistości wszystko jest dane jako obietnica. Każdego ranka wszystko trzeba rozpoczynać od nowa. Jest to dzieło na całe życie", op.cit., s. 108.

24 Ibidem, s. 33. 25 Ibidem, s. 31.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Często myślałem zastosować się do tego usposobienia płci pięknej i napisać panegiryk na cześć małżeństwa, lecz gdy rozglądałem się za źródłami, wydały mi

„Solidarność” natomiast stała się symbolem i znakiem jedności: robotnik obok inżyniera, rolnik obok lekarza czy adwokata, obok siebie ludzie od­.. miennych wyznań,

Natomiast z mecenatu nad zespołami artystycznymi KUL i Studium Nauczycielskiego i Rada Okręgowa będzie musiała zrezygnować, ponieważ zespoły te od dłuższego czasu

Namiêtnoœæ osi¹ga swe apogeum wówczas, gdy wola przekonuje siê, ¿e jednost- ki bardzo dobrze siê dobra³y i potrafi¹ razem sp³odziæ now¹ jednostkê, odpowia- daj¹c¹

Przeciwnie, przez lata nie tylko nie otrzymywali rent ani emerytur, ale nawet nie mogli się przyznawać do podjętych w czasie okupacji działań przeciwko wrogom Polski i Polaków.. Wielu

(Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Pallottinum, Poznań 1980, s. 1302) Robią to w formie cichej lektury. Można tez poprosić jednego ucznia o głośne i staranne odczytanie

Osiem lat temu CGM Polska stało się częścią Com- puGroup Medical, działającego na rynku produk- tów i usług informatycznych dla służby zdrowia na całym świecie.. Jak CGM

Sprawdza się na całym świecie, więc my też po- winniśmy do tego dążyć?. jest wpisany algorytm przekształceń